Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
First topic message reminder :

Wielka Sala [ZAKOŃCZENIE ROKU SZKOLNEGO] - Page 3 SBpng_snpqhhw

Przepych, przepych i jeszcze raz przepych. Tutaj nawet parkiet, który zapewne nie będzie specjalnie podziwiany, ma swój własny urok i emanuje pięknem na wszystkie strony. Jest on bowiem wykonany na zasadzie intarsji, gdzie jabłonkowe drewno zostało gdzieniegdzie wzbogacone o elementy wiśni, mahoniu, a także i dębu, łącząc się w fantazyjne wzory i kształty. Mimo wszystko nie byłoby luksusu bez dywanów, a te długie, wąskie i w kolorze czerwieni prezentują się najlepiej. Być może właśnie dlatego po bokach sali leżą właśnie takowe, rozciągając się przez całą jej długość, dając szansę zaznać nieziemskich wygód nogom osób stających właśnie przy-... stołach z jedzeniem. Zajmują one przestrzeń tuż pod ścianami, łącząc się w długie rzędy i będąc okrytymi naturalnie plamoodpornym obrusem koloru białego, przy czym nawet najmniej wprawne oko dostrzeże delikatne złocenia na jego brzegach, znajdujących się niewiele ponad podłogą. Nie wiadomo jednak, na jak długo, gdyż okryte przez nie stoły wręcz uginają się od tac z sałatkami, ciastami czy mis pełnych ponczu gotowego do rozlania i regularnie uzupełnianego czy wymienianego na świeży. Znajdzie się tu coś dla nawet najbardziej wybrednych jednostek, niczym w prawdziwej, pięciogwiazdkowej restauracji. W końcu Riverdale zasługuje na najwyższe standardy. Aby zachować wszystko w harmonijnej, jednakowej konwencji, okna przysłonięte zostały kurtynami w odcieniu ciepłego bordo, akcentowanymi złotym obszyciem, a oświetlenie również zdaje się być nieco mdławe i podpadające swoją barwą pod czerwienie. Naturalnie na tym nie koniec - przez całą salę, tuż poniżej sufitu, ciągnie się festonowy ornament dający złudzenie wiszącej w tym miejscu tkaniny, mającej pozorować girlandę, za to niczym dziwnym nie powinny się okazać wazony pełne krwistoczerwonych i białych róż, poustawiane na wcześniej wspomnianych stołach.

Anonymous
Gość
Gość
Jak można się było łatwo domyślić, nierozłączne duo można było zobaczyć znowu tuż obok siebie. Po prawdzie po drodze na wielką salę Grey zatrzymywał się raz na jakiś czas by pokontemplować kobiece sylwetki ślicznych nauczycielek, ale generalnie szedł łeb w łeb ze swoim najlepszym kumplem, który jakimś cudem udawał ważniaka i sztywnego gnoja, a nie lekkoducha jakim faktycznie był.
Christian w odróżnieniu od niego w ogóle nie musiał zgrywać poważnego.
Krzywił się jak urodzony facet wykładający coś bandzie młodzieży. Stał tak jakby zaraz był gotowy zapewnić im szkolenie wojskowe. I jeszcze mierzył wszystkich chłodnym spojrzeniem, dziś nie oszczędzając nawet swoich ulubionych dziewcząt, dla których nie miał litości i nie ocieplał go nawet odrobinę. Bo mimo tego, że wolne zbliżało się wielkimi krokami, on wciąż musiał tu stać i czekać na rozdanie świadectw dzieciakom, których nawet nie miał pod opieką. Nie był wychowawcą. Po co tu siedział? No jasna cholera.
Aczkolwiek krótka wymiana uśmiechów z Selimem nastąpić musiała, a oczywisty przekaz został zrozumiany i zripostowany skinieniem głowy. To się nazywa bezproblemowa męska przyjaźń.
Anonymous
Gość
Gość
Cały dzień ogarniał i pomagał przy organizacji, aż koniec końców przyszedł oczekiwany moment przez wszystkich - zakończenie roku. Fab przyszedł do sali nienagannie ubrany, wręcz elegancko, ale nie miał na sobie garnituru. Przywitał się z personą, a kiedy wzrokiem ogarnął szczególną personę, nagle usłyszał jak jeden z jego uczniów drze japę na całą salę. Fabian pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Breaker, zachowuj się chociaż dziś, dobra? - kulturalnie zwrócił mu upomnienie, zaraz stając przy Cath. Przywitał się z nią uśmiechem - Ładnie wyglądasz - odparł, wiedząc, że niewiele później zacznie się cała uroczystość.
Pavel 'Smuggler' Travitza
Pavel 'Smuggler' Travitza
The Jackal Canis Lupaster
Coś tam, coś tam. Poziom jego entuzjazmu był... trudny do określenia. No bo z jednej strony koniec roku i w ogóle wszystko, chyba udało mu się pozdawać i ogółem to zawsze miły uczuć. Z drugiej strony, kiedy przychodziło mu spotykać tych wszystkich ludzi w jednym miejscu, to czuł się jak alergik na zjeździe kotów. Czy coś w tym stylu.
Tak czy inaczej rozejrzał się po tym rozgardiaszu, szukając odpowiedniego miejsca dla siebie. W końcu zorientował się, że hej, przecież tutaj są specjalne miejsca dla ludzi ze specjalnych klas. No dobra, to odrobinę ułatwiało jego robotę. Wystarczyło po prostu usadowić dupsko tam, gdzie kazali. Czasem potrafił docenić ten system.
Ruszył więc w odpowiednie miejsce żwawym krokiem, zajął siedzonko jak najdalej od całej reszty grupy, po czym zaczął się modlić, żeby to wszystko minęło jak najszybciej. Mieć to z głowy i tyle.
James Cadogan
James Cadogan
Fresh Blood Lost in the City
James, jak to miał w zwyczaju, przybył na całą uroczystość dużo wcześniej. W końcu ktoś musiał nadzorować czy wszystko jest wykonane tak, jak wykonane być powinno. Należało zadbać, aby całe wydarzenie było zorganizowane w odpowiedni dla Riverdale sposób. I chociaż dla uczniów to tylko coś, co należało odbębnić, aby wreszcie cieszyć się wakacjami, to dla dyrektora miało o wiele większe znaczenie. Jak za każdym właściwie razem, chciał być pewny, iż szkoła zaprezentuję pełnię swojej siły, robiąc wrażenie na każdym, kto tutaj przyszedł.
To zaś oznaczało prawdziwy horror dla wszystkich ludzi, którzy przygotowywali imprezę. Jeśli Cadogan był surowy, to w tego typu dni należało to pomnożyć razy dwa. I chociaż jak zawsze zachowywał kamienną twarz, to chłodny ton i krótkie uwagi na temat możliwości utraty pracy motywowały każdego do zdwojenia swoich wysiłków, aby wszystko było idealne.
Kiedy nie było już czego się czepiać, James zajął swoje miejsce. Teraz przyszedł czas aby powitać tych, którzy przybywali i pozałatwiać bardziej lub mniej oficjalne sprawy. Nie było to szczególnie ciekawe zajęcie, ale należy to zrobić. Taka praca. Uścisk dłoni, kilka nieistotnych słów. Uścisk dłoni, kilka nieistotnych słów.
Po paru minutach siedział prosto na swoim miejscu i przyglądał się ze spokojem zbierającemu się tłumowi. Dlaczego nie mógłby być z nich dumnym tak, jak chciałby być?
avatar
Mistrz Gry
Fresh Blood Lost in the City
[Każdy kto napisał na evencie do tej pory otrzyma w ostatecznym rozliczeniu +2PU za szybką reakcję. Doliczymy wam to do puli, więc póki co ich nie odbierajcie.]

Zbieranie się w sali szło niesamowicie sprawnie. Założyciel szkoły, Rowley Darnell przechadzał się powoli po podeście, zerkając na wszystkich nauczycieli z praktycznie niewidocznym uśmiechem. Dopiero po dłuższej chwili usiadł obok dyrektora Cadogana, pomrukując coś pod wąsem z wyraźną satysfakcją.
- Bardzo dobrze. Świetna organizacja, masz moje uznanie, James. - nie należało się dziwić, że zwracał się do niego na 'ty'. Większość nie była zresztą nawet w stanie tego zauważyć, biorąc pod uwagę fakt, że mikrofon nadal stał wyłączony kilka metrów przed nimi. Dopiero gdy wszystko zdawało się być na swoim miejscu, skinął głową i wstał z krzesła, by włączyć go jednym przyciskiem.
- Witam wszystkich zebranych! Wielu z was zapewne wie kim jestem, tym którzy widzą mnie po raz pierwszy powinienem udzielić solidnej nagany. - krótki, rubaszny śmiech zniknął równie szybko co rozbrzmiał w całej sali.
- Jak dobrze wiecie, rok temu nasza szkoła postanowiła podjąć się eksperymentu, który miał na celu danie uczniom Hudson's Bay drugiej szansy po zamknięciu ich placówki. Decyzja budziła wiele kontrowersji, jedni uznawali to za doskonały pomysł, inni wręcz przeciwnie. Lecz patrząc na was dziś, jestem pewien że podjęta decyzja była słuszna. Dlatego zgodnie zadecydowaliśmy, że Riverdale będzie kontynuowało ową tradycję, od tej pory dzieląc się na ten sam tryb klas A i B, co do tej pory. Mam nadzieję, że wszyscy postaracie się pokazać niedowiarkom, że mieliśmy rację wybierając ową opcję. - machnął ręką na jednego z nauczycieli, który momentalnie podszedł, podając mu drobną kartkę. Skinięcie głową w podziękowaniu poprzedziło kolejną przemowę.
- Na początek zacznę od kilku najważniejszych ogłoszeń. Kolejną ważną decyzją, którą podjąłem wraz z zarządem jest wprowadzenie w Riverdale piątej klasy, Spinel. Jak wiecie wiele kanadyjskich szkół oferuje podobny system, by przygotować uczniów do studenckiego życia. Chcemy iść w ich ślady. Piąta klasa jest nieobowiązkowa, a każdy uczeń czwartych klas ma prawo do podjęcia decyzji czy chce do niej uczęszczać, czy też zakończyć swoją przygodę ze szkołą, by rozpocząć w pełni samodzielne życie. W końcu jesteście już dorośli, Sapphire. - choć z tylnych rzędów ciężko byłoby dostrzec jego uśmiech, dało się usłyszeć swego rodzaju radosną nutę w wypowiedzi. Wraz z jego słowami, jeden z nauczycieli pospiesznie wyniósł przed podest dużą księgę.
- Każdy czwartoklasista, który wyraża chęć zasilenia szeregów piątoklasistów wpisuje swoje imię w księdze, pod odpowiednią kategorią klasy A lub B. Ci pierwsi powinni uiścić wpłatę za semestr do końca sierpnia, tak jak zawsze. - pokiwał głową i zerknął na listę, porządkując w ciągu zaledwie dwóch sekund swoją kolejną wypowiedź.
- Od września przyszłego roku zostaną wprowadzone emblematy z logiem szkoły w kolorze odpowiadającym waszemu rocznikowi. Biel dla Quartz, żółć dla Carnelian, czerń dla Obsidian, granat dla Sapphire i czerwień dla Spinel. Każdy z uczniów ma obowiązek noszenia go na przedramieniu, tak by był widoczny. Możecie oczywiście ubierać je do swoich codziennych strojów, których nie zamierzamy ograniczać, niemniej emblematy są wymogiem, bez którego nie zostaniecie dopuszczeni do zajęć, ani wpuszczeni na teren szkoły. Każdy z was otrzyma swój nowy emblemat po uroczystości. Radzimy dobrze ich pilnować. Ponadto prefekci będą posiadali swój własny, odrębny emblemat z wizerunkiem kruka i niezmiennie, kolorem przypisanym ich rocznikowi. Dzięki temu nie będziecie mieli problemu z odróżnieniem ich od zwykłych uczniów i będziecie wieli do kogo zwrócić się z ewentualnym problemem. - tym razem w jego głosie nie dało się wyczuć nawet cienia żartu. Decyzja była ostateczna i nieodwołalna, co widać było po całej jego postawie. Nawet jeśli Rowley Darnell spodziewał się, że nie wszyscy będą zachwyceni tym pomysłem, nie zamierzał się z nikim patyczkować, gdy już coś postanowił. Zamilkł jednak na krótką chwilę, pozwalając uczniom na wymienienie się uwagami względem nowych ogłoszeń.

//
Kolejny post pojawi się koło godziny 18. Zostaną wtedy ogłoszone wyniki klasowe i zaczniemy was stopniowo przerzucać do następnych klas.
Temat z księgą wyboru znajdziecie tutaj. Każdy uczeń Sapphire, który chce przejść do Spinel, ma obowiązek zapisać się w niej jak najszybciej.

Skrócone informacje z posta dla leniwych, czyli wstępne nowości w przyszłym roku:
Sheridan Kenneth Paige
Sheridan Kenneth Paige
The Writers Alter Universe


Ostatnio zmieniony przez Sheridan dnia Nie Cze 26, 2016 12:29 pm, w całości zmieniany 1 raz
- Hamalainen, czemu mnie straszysz? - parsknęła rozbawiona, czując na sobie ramiona kuzyna, zaraz głaszcząc go po policzku i uśmiechając się pobłażliwie. - Siadaj lepiej, wielkoludzie.
Uśmiechy majaczące nawet na twarzach nauczycieli nie mogły jej przyprawić o inny nastrój niż kurewsko dobry. Dosłownie każdy wydawał się zadowolony z faktu, że nadchodzi wolność na parę miesięcy.
No, prawie każdy.
Najpierw wyminął ją ten pożeracz pizzy, którego nazywała swoim dobrym ziomkiem, wyglądający jakby zaraz miało mu rozsadzić łeb. I nawet wolała się nie domyślać - choć i tak było już za późno, bo jej głowa sama ustaliła sobie odpowiedni scenariusz - co mu się przytrafiło poprzedniego dnia. A później jeszcze Somer przypominał ponurego kosiarza. Nie, żeby to było coś nowego, zawsze wyglądał jakby miał rozsadzić całe miasto w ułamku sekundy - teraz była nawet świadoma, że w zasadzie, to mógłby to zrobić i może lepiej nie kusić losu takimi myślami. To było niemożliwe żeby był na nią nadal zły o tę akcję z ucieczką i wyjechaniem mu w twarz wyznaniem jaki to nie jest przerażający. Przecież sobie to wyjaśnili, prawda? Wiedziała wszystko, rozumiała, nie miała mu za złe. W dodatku miał pewną taryfę ulgową, o której na razie wiedzieć nie musiał.
- Ethan? - zwróciła się do niego jak najłagodniej, nachylając się nieco w kierunku przyjaciela. - Źle się czujesz? Nie wyglądasz zbyt-...
"Witam wszystkich zebranych!"
Musiała przerwać swoje nadopiekuńcze gadanie żeby wsłuchać się na spokojnie w słowa założyciela - niezmiernie sympatycznego człowieka, który wyglądał na typowe ciało pedagogiczne z powołania. Radosny, skory do pomocy, ale jednocześnie stanowczy na tyle, by usłuchał się go cały system wewnątrzszkolny. Idealnie. Nie zdziwiło jej za bardzo pozostawienie całego tego podziału klas, ale dodanie Spinel wywołało u niej lekkie poruszenie. Zerknęła po kilku uczniach swojej klasy porozumiewawczo i sprawdziła ich reakcję na tę informację. A kiedy tylko Darnell ucichł, nachyliła się przez Lucasa i siedzącego obok niego ucznia, kładąc ręce na brzegu jego krzesła, zwracając się w wiadomym zapewne wszystkim kierunku.
- Hayden. Pssssst. Hayden. Alan. Zostajesz? - proste pytanie, po którym wycofała się, nasłuchując jeszcze odpowiedzi, i zerknęła na twarz Somera jakby miała zamiar zadać mu dokładnie to samo pytanie.
Alan Hayden Paige
Alan Hayden Paige
Fresh Blood Lost in the City
Jasnowłosy obejrzał się za siebie przez ramię, gdy zza jego pleców zaczęły dobiegać nowe głosy. Kolejni uczniowie zapełniali salę, a kolejne sekundy przybliżały ich do wygłoszenia przemowy założyciela. Szybko jednak odwrócił wzrok w odpowiednim kierunku i rozmasował ręką bok szyi, która rozbolała go od zbyt długiego przekręcania głowy. Nie zauważył już przechodzącego gdzieś nieopodal Black'a, jednak poczuł wibracje telefonu na swoim udzie, które – o dziwo – miały większe natężenie. Zupełnie jakby ktoś znów dobierał się do jego telefonu, byleby tylko pozmieniać ustawienia na bardziej irytujące.
Wysunął komórkę z kieszeni i odczytał wiadomość, z parsknięciem unosząc wzrok, by przemknąć nim po sali i wychwycić sylwetkę Mercury'ego gdzieś w pobliżu. Posłał mu złośliwy uśmiech, ale nawet nie drgnął, by ustosunkować się do jego rady. Tradycyjnie nie udzielił też żadnej odpowiedzi, chowając telefon z powrotem. Dostrzegłszy jakiś ruch w pobliżu, zerknął w tamtą stronę, by w odpowiedzi na przywitanie, zasalutować niedbale Blythe'owi.
Gdy uroczystość się rozpoczęła, przymknął oczy, co wyglądało, jakby zamierzał biernie uczestniczyć w zakończeniu roku. Niemniej jednak przez cały czas słuchał, co mężczyzna miał im do powiedzenia. Otworzył oczy dopiero w momencie, w którym na sali pojawiła się księga.
„Hayden. Pssssst. Hayden. Alan. Zostajesz?”
Ktoś słyszał ten szum?
Nawet nie spojrzał w stronę Sheridan, uznając, że jego decyzja nie była jej sprawą. Kto wie – może gdyby udzielił jej odpowiedzi, uznałaby, że pomęczy się z nim kolejny rok w tej samej klasie? Ciemne oczy Paige'a chwilę wpatrywały się w księgę, jakby chłopak zastanawiał się nad wszystkimi korzyściami zostania w szkole. Właściwie nic nie stało na przeszkodzie, by został tu jeszcze przez rok, może nawet ta decyzja mogła przynieść mu pewne korzyści.
Koniec końców podniósł się z miejsca, wyrastając pomiędzy siedzącymi uczniami. Na pewno mało kto spodziewał się, że ktoś taki postanowi zabawić tu dłużej. Choć z drugiej strony mógł czerpać niebywałą satysfakcję z zatruwania Riverdale swoją obecnością. Ruszył w stronę podestu, by umieścić swoje imię i nazwisko w odpowiedniej rubryce, po czym wrócił na miejsce, nie przejmując się masą uczniowskich spojrzeń.
Sigrunn Northug
Sigrunn Northug
Fresh Blood Lost in the City
Jak zwykle była spóźniona. W trakcie zajęć szkolnych absolutnie nikogo nie dziwiło, jak pojawiała się pięć, dziesięć czy nawet piętnaście minut po dzwonku. Jeśli po tym czasie dalej nie raczyła się pojawić, to oznaczało, że nie pojawi się już w ogóle. Tego dnia też miała taki plan, kiedy jej rozespane spojrzenie zetknęło się z ekranem telefonu, który wskazywał, że apel powinien rozpocząć się pięć minut temu. A jednak wystarczyło jej około trzydziestu sekundach wewnętrznej walki postanowiła zwlec tyłek z łóżka i obskoczyć ten ostatni apel przed długą labą. A co, zaszaleje.
Na salę weszła niespiesznie, bo po co się spieszyć, skoro i tak już była spóźniona? Poprawiła jeszcze krawat, szukając wzrokiem swojej klasy i kątem ucha wyłapując coś o jakichś emblematach, które mają nosić, bo cośtam. Chuje muje dzikie wonsze, zaraz dowie się od kogoś ogarniętego albo zrobi to po apelu albo w ogóle się nie dowie, bo jakoś jej to umknie i będzie przypał. O nie.
Stanęła na palcach, żeby wśród gawiedzi znaleźć uczniów Obsidianu, co wcale nie zajęło jej tak długo, jak mogłoby się wydawać po ilości zgromadzonych na sali uczniów. Już po chwili siedziała obok znanych sobie mord, z którymi spędzi jeszcze tylko jeden rok, a później arrivederci Roma, piękny świat stoi przed nią otworem. Aż się uśmiechnęła jednym kącikiem ust. Jeszcze tylko jeden rok męczarni. Te dwa semestry w Riverdale minęły jej tak szybko, że czuła, iż nim się obejrzy, będzie absolwentem najbardziej burżujskiej szkoły na świecie.
O ile zdam.
Candy Vonneguth
Candy Vonneguth
The Jackal Child of Chaos
Właściwie to nie wiedziała, po co przyszła na zakończenie roku w szkole, do której raczej już nie zawita. Na dodatek musiała się spóźnić kilka minut, akurat kiedy Darnell zaczynał swoją jakże cudowną przemowę. Oby tylko był ktoś, komu faktycznie zależy na tym, co ten człowiek ma do powiedzenia.
Pierwszy raz śmiało wykorzystała swój mały wzrost i przemknęła bokiem sali na miejsce, odpowiadające jej rocznikowi. Nikogo raczej nie zdziwiło, że usiadła tuż obok Travitzy, choć po drodze zdążyła wyłapać parę innych osób, za którymi może nawet zatęskni. Albo i nie. Kto wie? Przez chwilę jej wzrok spoczął również na nauczycielach, a dłużej na Grey’u, bo chyba to jemu najbardziej dopiekła przez ten cały rok.
- Ej, Pavel. Idziemy jakoś to uczcić potem? – szturchnęła blondyna łokciem w bok, mówiąc w miarę cicho, ale nie na tyle, by chłopak miał problem z usłyszeniem jej. Dla Candy to byłoby chyba jedno z lepszych zakończeń tej całej nauki. Tak. Spędzenie go z ulubioną mendą w tej szkole.
Anonymous
Gość
Gość
Nie wydawał się być chętny do wszelakich przywitań. Jeśli ktokolwiek zechciał się przywitać z Lucasem, a takich spokojnie mógł wyliczyć na palcach jednej dłoni, nie uzyskali od niego żadnej odpowiedzi. Widocznie było mu mocno obojętnie, czy z tymi ludźmi będzie trzymał się poza szkołą. Im też nie powinno robić to różnicy.
Kątem oka dostrzegł swoją siostrę, ale nawet nie tknął palcem, aby zasugerować, żeby usiadła gdzieś obok niego. Jeśli chce być niezauważalna, to Somer nie zamierzał jej w tym przeszkadzać. W końcu ją znał.
Leniwe spojrzenie przeniósł na Sheridan, zatrzymując spojrzenie na jej oczach. Chcąc nie chcąc ostatnio miał z nią dużo wspólnego. Zmarszczył nos w niesmaku, wracając spojrzeniem na przedmówcę. Dalej nic nie mówi, kompletnie ignorując słowa kobiety. Słyszał je, jednak nie miał ochoty na nie odpowiadać.
Ułożył się bardziej wygodniej na krześle, marszcząc w niezadowoleniu brwi. Rana mocno dawała znać o sobie, niemniej ból starał się ignorować. Chciał się skupić na wypowiadanych słowach przez mężczyznę.
Hayden. Pssssst. Hayden.
Kątem oka spojrzał na osobę, do której mówiła Sheridan i owszem, był to Alan. Mimo wszystko był ciekaw tego, czy chłopak zechciał tutaj zostać. Kiedy się podniósł z krzesła, łatwo można było się domyślić, że tak. Wtedy też zauważył wymowne spojrzenie dziewczyny.
- Nie - odparł krótko i treściwie, mlaszcząc z pewnym niesmakiem w ustach.
Winter Blythe
Winter Blythe
Fresh Blood Lost in the City
Nie to, żeby jakoś specjalnie się spieszyła, ależ skąd. W sali pojawiła się akurat w momencie, w którym większość uczniów siedziała już na wyznaczonych dla nich miejscach, a z głośników rozbrzmiewały właśnie słowa dyrektora, oznajmiające o wprowadzeniu piątej klasy. Co prawda do tego samej Winter było jeszcze zdecydowanie daleko, jednak wiadomość, iż najprawdopodobniej przez kolejny rok, chcąc nie chcąc, będzie musiała stykać się z niektórymi osobami, z którymi miała nadzieję wreszcie się pożegnać, jakoś nieszczególnie przypadła jej do gustu. Skrzywiła się nieznacznie, wolnym kroczkiem maszerując wzdłuż rzędów krzeseł - tak, by z potulnym wyrazem ojej, chyba się spóźniłam, wymalowanym na twarzy, jednocześnie nie robić wokół siebie zamieszania. Głuchy stukot grubych obcasów, które swoją drogą, dodawały jej tych kilka wymarzonych centymetrów wzwyż, zagłuszył dźwięk kolejnej wiązanki roznoszącej się po sali - tym razem jednak nie słuchała zbyt uważnie, bardziej skupiona na rozglądaniu się dookoła, więc gdy do uszu blondynki dotarło wspomnienie o emblematach, skrzywiła się raz jeszcze. Nie trwało to długo, bowiem w tej samej chwili spojrzenie pierwszoklasistki padło na rząd, którego od kilku minut szukała wzrokiem, a grymas lekkiego niezadowolenia zniknął z jej buzi szybciej, niżeli zdążył się na niej pojawić. Ach, nie przejęła się nawet faktem, że większość miejsc obok znajomych dziewczynie osób była już pozajmowana - zwłaszcza, że te jedno, jedyne było akurat wolne... Noah. Lewą ręką zaczesując do tyłu kręcące się przy policzkach kosmyki jasnych włosów, wciąż szła przed siebie, nie spuszczając z oczu pustego krzesła. Gdy dotarła wreszcie na tyle blisko, by można było ją zauważyć, skinęła głową w stronę siedzącego nieopodal nauczyciela, sama zajmując miejsce, które bacznie obserwowała z daleka.
Ale gadanie... ─ rzuciła, zagabując i odwróciła głowę w stronę czarnowłosego obiektu po-...chłopaka. Poprawiła dłonią materiał ciemnej spódniczki, którą miała na sobie, po czym zarzucając zgrabnie jedną nogę na drugą, posłała w stronę Hatheway'a jeden z tych swoich uśmieszków, oznaczających, iż bez żadnych gierek, miała w zamiarze być zwyczajnie... miłą. ─ Głupi pomysł z tymi emblematami, co? ─ dodała zaraz, bez namysłu, delikatnie rozgoryczonym tonem, przez pewną chwilę skupiając niebieskawe tęczówki oczu na jego ustach - jak gdyby wyczekując tym samym reakcji Noaha, której zresztą mogłaby się po nim spodziewać.
Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak bardzo jej pojawienie się obok niego zapewne niezmiernie miało mu się spodobać, jednakże nic nie było w stanie powstrzymać przekonania Blythe, że według niej, najnormalniej w świecie nadarzała się kolejna, mała okazja do zbliżenia. Jakkolwiek absurdalnie by to nie brzmiało.
A przecież o to właśnie jej chodziło, prawda?
Liam
Liam
Fresh Blood Lost in the City
Jednym uchem wpuszczał, drugim wypuszczał. Słowa nie zagnieżdżały się w jego głowie, bo i też nie były jakoś szczególnie ważne. Dodatkowa klasa czy jakieś emblematy były dla Liama równie interesujące, co rysa na ścianie.
Nic więc też dziwnego, że Mason zajął się głównie tłumieniem ziewania i ukradkowym przeglądaniem zdjęć na instagramie.
Catherine Fitzroy
Catherine Fitzroy
Fresh Blood Lost in the City
Kątem oka dostrzegła ruch, a gdy obróciła głowę w bok, dostrzegła Fabiana, który już strofował jednego z uczniów. W dniu takim jak dzisiejszy wątpiła, by cokolwiek to dało. Oczywistością było, że co najmniej trzy czwarte znajdujących się na sali osób po zakończeniu całej uroczystości, falą przejdzie w kolejne miejsca, czyli do okolicznych barów, pubów i innych takich, gdzie serwowano alkohol. Jedyna nadzieja w pierwszych rocznikach, która była za młoda na libacje. Może również część drugiego rocznika. Pokręciła głową, wracając do tu i teraz. Nie było sensu gdybać w tym momencie nad tym wszystkim i tak nie byliby w stanie powstrzymać uczniów.
Uśmiechnęła się szeroko do Fabiana, który stanął tuż obok jej krzesła.
- Dziękuję - odparła, uśmiechając się jeszcze bardziej. Poklepała krzesło obok siebie, zachęcając go do tego, by usiadł obok niej, przy okazji puszczając mu perskie oko.
- Jak myślisz, długo będzie to trwać? - zapytała, ściszając głos, ponieważ założyciel szkoły już zmierzał w kierunku podium i mikrofonu. Usiadła prosto, wpatrując się w tego człowieka, a także słuchając jego przemówień z zainteresowaniem.
Podział klas miał pozostać niezmieniony, pojawić się miały nowe emblematy. Akurat ich była ciekawa, jak wyjdą w praktyce.
Elisabeth A. Cartier
Elisabeth A. Cartier
Fresh Blood Lost in the City
Poluźniła krawat na swojej szyi, przez co nie wyglądała już tak perfekcyjnie, jak wcześniej. Nie było jednak w pobliżu jej matki, więc miało ujść jej to płazem. Skrzyżowała nogi w łydkach, choć miała ogromną ochotę, by zsunąć się niżej po krześle. Dookoła były tłumy, w dodatku strasznie hałasujące. Ludzie umawiający się po wszystkim na opijanie zakończenia.. Nigdy nie lubiła alkoholu, wcale nie miało to w związku z tym, że praktycznie nie mogła go pić. Na szczęście nikt nawet nie próbował jej zaczepić ani zaprosić. Większość już się nauczyła, że i tak by odmówiła wspólnemu wyjściu.
Głosy trochę przycichły, gdy na podium wszedł założyciel całego tego przybytku. Zgarnęła włosy za ucho, trącając palcami zwisający kolczyk.
Podział klas i tak nie miał dla niej znaczenia, więc w dalszym ciągu temat pozostawał dla niej obojętny. Natomiast na wieść o emblematach - skrzywiła się nieznacznie. Jednak mus, to mus, a granat nie był jeszcze kolorem, którego by nie przeżyła. Sytuacja miałaby się znacznie gorzej, gdyby miała być to chociażby żółć. Westchnęła cicho pod nosem, wznosząc oczy w kierunku sufitu.
Jack
Jack
Fresh Blood Lost in the City
Siedział tak sobie, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Miał dwie możliwości — mógł słuchać nudnej przemowy założyciela szkoły albo podłączyć słuchawki do telefonu i zacząć słuchać muzyki. Jednak wolał zachować pozory porządnego ucznia i przysłuchać się słowom Darnella. I nawet mu to wyszło na dobre. Jego spekulacje na temat kolejnej klasy się potwierdziły. Mógł jeszcze pomęczyć swoją ciotkę, która zawszę mówiła - „Jeśli skończysz szkołę, to natychmiastowo WYPIERDALASZ z mojego domu” nie mógł się doczekać, aż powie jej w twarz, że zostaje na jeszcze jeden rok. Kiedy ten dziwny koleś na scenie skończył pierdolić, Jack z lekką trudnością wstał ze swojego, następnie dalej lekko się gibając, powoli ruszył w stronę podestu. Ci, co znali blondasa, pewnie mocno się zdziwili. Nic nie zapowiadało tego, że zostanie tutaj na przyszły rok. A tu taki zonk. Stanął przed podestem, dostając chwilowej zawiechy. „Po chuj ja tu stoję? Gdzie ja właściwie jestem?” - pomyślał sobie, rozejrzał się po sali z widocznym otępieniem na twarzy, nie wiedząc, co ma dokładnie zrobić. Aż w końcu usłyszał głos zdenerwowanego ucznia, który z niecierpliwieniem czekał, aż francuz w końcu się tam podpisze. Aha, no tak, o to chodziło. - Aha… spoko. - wpisał swoje imię i nazwisko, strzelił buraka i wrócił na swoje miejsce.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach