Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
First topic message reminder :

Wielka Sala [ZAKOŃCZENIE ROKU SZKOLNEGO] - Page 5 SBpng_snpqhhw

Przepych, przepych i jeszcze raz przepych. Tutaj nawet parkiet, który zapewne nie będzie specjalnie podziwiany, ma swój własny urok i emanuje pięknem na wszystkie strony. Jest on bowiem wykonany na zasadzie intarsji, gdzie jabłonkowe drewno zostało gdzieniegdzie wzbogacone o elementy wiśni, mahoniu, a także i dębu, łącząc się w fantazyjne wzory i kształty. Mimo wszystko nie byłoby luksusu bez dywanów, a te długie, wąskie i w kolorze czerwieni prezentują się najlepiej. Być może właśnie dlatego po bokach sali leżą właśnie takowe, rozciągając się przez całą jej długość, dając szansę zaznać nieziemskich wygód nogom osób stających właśnie przy-... stołach z jedzeniem. Zajmują one przestrzeń tuż pod ścianami, łącząc się w długie rzędy i będąc okrytymi naturalnie plamoodpornym obrusem koloru białego, przy czym nawet najmniej wprawne oko dostrzeże delikatne złocenia na jego brzegach, znajdujących się niewiele ponad podłogą. Nie wiadomo jednak, na jak długo, gdyż okryte przez nie stoły wręcz uginają się od tac z sałatkami, ciastami czy mis pełnych ponczu gotowego do rozlania i regularnie uzupełnianego czy wymienianego na świeży. Znajdzie się tu coś dla nawet najbardziej wybrednych jednostek, niczym w prawdziwej, pięciogwiazdkowej restauracji. W końcu Riverdale zasługuje na najwyższe standardy. Aby zachować wszystko w harmonijnej, jednakowej konwencji, okna przysłonięte zostały kurtynami w odcieniu ciepłego bordo, akcentowanymi złotym obszyciem, a oświetlenie również zdaje się być nieco mdławe i podpadające swoją barwą pod czerwienie. Naturalnie na tym nie koniec - przez całą salę, tuż poniżej sufitu, ciągnie się festonowy ornament dający złudzenie wiszącej w tym miejscu tkaniny, mającej pozorować girlandę, za to niczym dziwnym nie powinny się okazać wazony pełne krwistoczerwonych i białych róż, poustawiane na wcześniej wspomnianych stołach.

Yunlei Chen
Yunlei Chen
Fresh Blood Lost in the City
Siedziała w milczeniu, raz po raz podnosząc wzrok na założyciela, to opuszczając go na swoje dłonie. Kocie uszy tkwiły opuszczone na jej głowie, dość dobitnie wskazując na to, że niekoniecznie chciała tu teraz siedzieć. Całe szczęście osoby obok których siedziała, mimo że były dość żywotne, zajmowały się wyłącznie sobą. Przesunęła powoli butem po ziemi, ponownie skupiając się na swoich kolorowych paznokciach.
Piąte klasy jej nie interesowały, w końcu nadal miała przed sobą jeszcze kilka lat. Kontynuacja podziału klas A i B, również nie zrobiła na niej większego wrażenia.
Dopiero na wieść o emblematach, uniosła zaciekawiona wzrok na scenę. W przeciwieństwie do chłopaka obok, który syknął wyraźnie niezadowolony z podobnej decyzji. Obróciła się nieznacznie w jego stronę, przyglądając mu z nikłym zaciekawieniem, choć nie była na tyle blisko, by usłyszeć komentarz, którym dzielił się z Cullinanem. Pamiętała jego imię. Gabriel. Być może nie nawiązywała większych kontaktów z innymi, ale był dość znany na tle artystycznym, nie miała więc problemów z rozpoznaniem go.
Zaraz po tym krótkim rekonesansie, zwróciła się ponownie w stronę nauczycieli, zupełnie jakby oczekiwała jakiekolwiek ciągu dalszego, który z pewnością miał nastąpić w ciągu kilku następnych sekund.
Mimo to w jej oczach pojawiło się zmartwienie.
Im dłużej tu siedziała, tym bardziej bała się co Suzaku może wyczyniać z jej szczeniakiem. Ostatnio niesamowicie starała się odpowiednio go ułożyć, a jego podejście do zwierząt było na tyle frywolne, by mógł to zrujnować w ciągu sekundy.
Szybciej, szybciej. Niech się już kończy.
Anonymous
Gość
Gość
Gwar w końcu zaczął cichnąć, gdy ktoś zajął wolne miejsce obok niego. Kto też mógł się odważyć na coś podobnego? Odpowiedź była dość oczywista. Spojrzał w milczeniu na siadającego obok Noah bez większego wyrazu. Nie skinął głową, nie odezwał się, nie uśmiechnął. Po prostu zaakceptował jego pojawienie się z pomocą milczącego, wypranego z emocji wzroku. Zdrowy rozsądek podpowiadał mu, że takie wyjście będzie dla niego korzystne. Przynajmniej Hatheway nie należał do tych, którzy nadawali jak najęci podczas zajęć przeszkadzając w ich prowadzeniu i zagłuszając nauczyciela.
Tak mu się przynajmniej wydawało. Odwrócił się w swoją stronę. Dopiero kiedy na sali zapanowała względna cisza, do jego uszu dotarły niewyraźne szmery, w przypadku których nie potrafił odróżnić nawet jednego słowa od drugiego. Przy pierwszym zdaniu nieprzyjemny zakłócacz uciął część wypowiedzi założyciela, nie pozostawiając na jego twarzy żadnego odbicia. Podobnie było z drugim, choć źrenice Liama drgnęły nieznacznie, w sposób całkowicie niewidoczny dla przeciętnego obserwatora.
Dopiero przy ostatnim zamknął na sekundę powieki, by zaraz otworzyć je na nowo.
"Nie byłoby... tutaj."
Odwrócił się w bok, w stronę Winter i Noaha, ze stoickim spokojem.
- Możecie przestać gadać i poczekać do końca ogłoszeń? - nie było w tym uprzejmości. Ale nie było też irytacji. Zupełnie jakby ktoś ustawił program, który miał przekazywać jasne, łatwe do zrozumienia komunikaty. Nie czekając na odpowiedź, zwrócił ponownie głowę w stronę podestu.
Dobrze, że Quartz usadzono na tyle blisko, by potrafił odczytać praktycznie wszystkie wypowiadane słowa.
Anonymous
Gość
Gość
Adam z cichym westchnieniem wyjął z uszu słuchawki, odcinając się dość brutalnie od kojącej muzyki Tides From Nebula, która aż do tej pory litościwie zagłuszała panujący w sali harmider. Dobra, może i popisowo oblał rok, może nawet przeżywał istne męczarnie, musząc tu siedzieć, otoczony tymi przygnębiająco radosnymi twarzami, ale skoro już pofatygował się do szkoły, to raczej wypadałoby posłuchać pożegnalnej przemowy... eee, no właśnie, kogo? Z całą pewnością widział typa pierwszy raz w życiu. Rozejrzał się dyskretnie, lecz nie zauważył, by ktoś poza nim czuł się równie skonsternowany, więc z marszu przypisał całą sytuację swoim licznym nieobecnościom w ciągu roku szkolnego. Oraz temu, że - chcąc nie chcąc - w ostatnich miesiącach mocno unikał jakichkolwiek kontaktów z kimkolwiek, dobrowolnie skazując się na los odludka. Przykro było zdać sobie z tego sprawę, ale nie znał nazwisk większości osób ze swojego rocznika, o nauczycielach nawet nie wspominając. Cóż, pewnie powinien coś z tym zrobić, jeśli zamierzał kontynuować swoją, khem, iście szaloną karierę w murach Riverdale.
Informacje o powstaniu nowego rocznika i obowiązku noszenia emblematów puścił mimo uszu jako niespecjalnie dla siebie interesujące i jakoś tak mimowolnie zbłądził wzrokiem w kierunku rządów krzeseł zajętych przez Carnelian. Nie potrzebował wiele czasu, by wyłowić z tłumu smukłą sywetkę Valentino. Adam zarumienił się lekko, splatając dłonie w nerwowym geście. Może dzisiaj... może w końcu uda mi się do niego odezwać? Po chwili jednak wyraźnie posmutniał, widząc przysuwającego się do Ukochanego chłopaka... cóż, zapewne Jego chłopaka. Muśnięte dłonią kolano, szept, wyraźna chemia między nimi - to mówiło samo za siebie.
Nie, to bez sensu. Wolę zostać w cieniu, postanowił Adam, czując, jak znowu coś w nim, głęboko w środku, pęka na małe kawałki. Bo skończy się tak jak z Borre.
Riley Wolfhound Grimshaw
Riley Wolfhound Grimshaw
Fresh Blood Lost in the City
Przewrócił oczami na komentarz Ryana, nie odpowiadając jednak w żaden sposób. Dopiero, gdy usiedli na swoich miejscach niby to przypadkiem kopnął go w piszczel ze średnią siłą w ramach własnej, niesamowicie dojrzałej zemsty. Rozważał jeszcze zdzielenie go łokciem w żebra, ale ta opcja zdecydowanie mniej rzucała się w oczy.
Wibracje telefonu nie od razu ściągnęły na siebie jego uwagę. Wyciągnął go dopiero po jakimś czasie z cichym pomrukiem, widząc wiadomość od Chestera. Rozejrzał się szybko orientując w zajmowanej pozycji.
Trzeci rząd, cztery miejsca od prawej strony Obsidian. Nie było wolnego nic z brzegu, więc pogadamy dopiero po zakończeniu, ale możesz do nas podbić.
Skupił się na wygłaszanej przemowie, przechylając się w stronę Ryana.
- Co o tym myślisz, Jay? Zrywasz się ze szkoły po skończeniu czwartej klasy czy myślisz o studiach? - zapytał krótko. Dopiero gdy podniósł na niego wzrok, zdał sobie sprawę z faktu, że nachylił się w jego stronę. Odsunął się powoli, w niemalże zwolnionym tempie, obracając się sztywno z powrotem w stronę mówiącego Rowleya.
Emblematy brzmiały całkiem ciekawie, przynajmniej nie będzie miał problemu z dopasowywaniem twarzy do roczników. Oszczędzi mu to wielu kłopotów w przyszłości.
Blythe Aiden Hamalainen
Blythe Aiden Hamalainen
Fresh Blood Lost in the City
- Jak to czemu? Z miłości i tęsknoty oczywiście. - wyszczerzył się tak jak robił to zawsze, zaraz poważniejąc by położyć swoją dłoń na jej dłoni, głaszczącej jego policzek.
- Sheridan. Nie wiem jak ci to powiedzieć, ale fakt że jesteś moją rodziną... sprawia, że nie masz u mnie szans. Poza tym jesteś zbyt mało okrągła, pomarańczowa i nie masz pasków. Słabo odbijałoby się ciebie od ziemi. - stwierdził wyjątkowo poważnie, wycofując się w tył z głośnym śmiechem, by zająć miejsce mniej więcej za nią i Alanem. Klepnął w ramię tego drugiego, turlając po ziemi swoją ukochaną piłkę butem.
- Hej Alan, znajdziesz trochę czasu dla kuzyna w wakacje, by potrenować koszykarski skill, co? - kolejny wyszczerz, błysk wyzwania w oku. Zdecydowanie na niego liczył, poza tym kuzyn z pewnością znał go na tyle, by zdążył się zorientować, że prośba była tylko sprawianiem pozorów. Zdecydowanie nie zamierzał mu odpuścić, dopóki nie dopnie swego.
Wiadomość o piątej klasie brzmiała niesamowicie ciekawie. Była też szansą na jeden dodatkowy rok, podczas którego będzie mógł korzystać z cudów sportowych Riverdale, nim uda mu się dorwać jakieś stypendium sportowe i dostać na dobry uniwersytet. Rozglądał się po swoich znajomych patrząc, czy ktoś z nich zamierza kontynuować naukę. Połowa wykonała na nieprzekonanych, druga się zastanawiała. Moment, gdy Alan podniósł się z miejsca, był tym który stanowił znak dla samego Blythe'a. Wystrzelił w górę w ślad za nim prawie taranując siedzącego obok kumpla, złapał piłkę w dłonie i ruszył żwawo w stronę księgi, by zapisać w niej swoje imię, nim powrócił na miejsce jeszcze bardziej zadowolony niż wcześniej.
Lou
Lou
Fresh Blood Lost in the City
Wyprostowała się jak struna, kiedy Darnell zaczął przemawiać, chcąc sprawić wrażenie zaabsorbowanej oficjalnymi bzdetami. W głowie snuła inne plany i dyskretnie rozglądała się w poszukiwaniu bardziej bądź mniej znajomych twarz.
Autentyczną uwagę dziewczyny przykuło dopiero ogłoszenie o wprowadzeniu nowej, nieobowiązkowej klasy. Zrobi się niemały tłok. O czym ona myśli, kto zdecyduje się zostać kolejny rok w szkole? Poza nadgorliwcami z klas A, hm. Mimo że został jej jeszcze cały rok nauki, podjęła decyzję już decyzję - po skończeniu czwartej klasy kończy szkołę.
Strzepała z kolan niewidzialny pył. Emblematy? Bez różnicy, noszenie ich na ramieniu to nie problem. Przynajmniej nie wprowadzili mundurków, na to nie chciałaby przystawać.
Frey Orion Clawerich
Frey Orion Clawerich
Fresh Blood Lost in the City
Jak przystało na Szkolną Gwiazdę przyszedł... Spóźniony. Koniec roku, te emocje i w ogóle, tak to działało właśnie. Szkoda, że nie na niego, bo zdążył sobie pospać 10 minut dłużej a w tym czasie zdążyła się zrobić masa korków. Na takie rzeczy nawet nazwisko i tytuł bogacza nie pomoże, niestety. I mimo wszystko nie wszedł do wielkiej sali jak Jake Long Amerykański Smok. A szkoda. Rozeznawszy się mniej więcej gdzie kto siedzi i co się dzieje, podreptał spokojnym krokiem ku Obsidianowi. Mignęła mu gdzieś postać Eisabeth, obok której zasiadł, uprzednio chwytając w ręce kwiaty, które leżały na krześle. Położył je na własnych kolanach coby sama dziewczyna nie musiała ich pilnować oraz nie zajmowały kolejnego miejsca.
- Witam pannę Cartier. Ominęło mnie coś istotnego? - Spytał, mają na myśli czwartoklasistów którzy gdzieś sobie tam podchodzili. Wyprostował się też bardziej na siedzeniu, przypominając sobie, że gdzieś tam zauważył Gabriela. No cóż, później się z nim przywita, z pewnością będzie ku temu okazja a młody Walsh już chyba i tak znalazł kogoś, kogo mógł pomęczyć.
sunął palce w blond kosmyki, zaczesując je w tył. Co oczywiście nic nie dało, bo zaraz wróciły na swoje miejsce, śmiejąc się Orionowi prosto w twarz. Bywa.
Anonymous
Gość
Gość
Stał wśród grona pedagogicznego, jak zwykle nienagannie ubrany i z miną wyrażającą nic słuchał przemówienia. krzywił się w momencie gdy nastały owacje. Większość ludzi cieszyła się z zakończenia roku no ale nie ON. Oczywiście. Nie dało się wszak ukryć faktu, że żył szkołą i swoją pracą. Wielu żartowało, że Striker w czasie wakacji rozwiązuje wymyślone przez siebie zadania, albo zapada w sen zimowy, jak niedźwiedzie, gdy tylko jego "ofiary" zniknął z "łowieckich terenów". Taki naturalny mechanizm obronny. Ale nie, niestety nic takiego nie miało miejsca. Wzdychnął ostentacyjnie w pewnym momencie. Tyle dobrego, że kilku uczniów uwaliło matematykę w tym roku. Będzie miał co robić w sierpniu, a tak to...? Chyba zacznie układać klasówki na przyszły rok szkolny, czy coś.
avatar
Mistrz Gry
Fresh Blood Lost in the City
Założyciel cierpliwie czekał aż wszyscy uczniowie skończą rozmawiać pomiędzy soba o wygłoszonych przez niego nowinach. Dopiero wtedy pokiwał powoli głową i ponownie przysunął się bliżej mikrofonu.
- Z kolejnych ogłoszeń, w przyszłym roku nastąpi olbrzymia rotacja nauczycieli. Na początek chcemy wyróżnić profesora Aidena i profesora Skywalkera, w związku z wyjątkowo pozytywnymi głosami ze stron rodziców chwalących rozwój waszych podopiecznych w zakresie nauczanych przedmiotów. Ponadto wyjątkowo pozytywne wyniki osiągali uczniowie klas panny Fitzroy, pana Greya, Lerhmanna i Masona. W przypadku reszty kadry nauczycielskiej, zamierzamy wprowadzić nieco nowej, świeżej krwi, mając nadzieję że usprawni ona system nauczania w Riverdale. - cóż za łagodna forma poinformowania, że reszta kadry zostanie zwolniona w związku z niespełnianiem wymaganych przez niego standardów. Ponownie dał im chwilę na przetworzenie informacji, nim wyprostował się machając ręką na jednego z pomocniczych nauczycieli. Ten wyskoczył do góry jak sprężyna, momentalnie rozwijając z pomocą drobnego pilota ekran do projekcji, na której zaraz z pojawił się obraz. Wielki rozkład z mnóstwem dat i nazwisk, z początku mogących sprawiać wrażenie wyjątkowo niezrozumiałych.
- Każdy z was po uroczystości uda się ze swoim wychowawcą do odrębnej sali, gdzie zostaną wam wręczone świadectwa ukończenia klasy. Ci, którzy nie otrzymali promocji do następnej klasy, a w miarę aktywnie uczestniczyli w życiu szkolnym będą mieli szansę zaliczenia roku. Poprawki zostaną rozłożone na lipiec i sierpień. Będzie to wasza ostatnia szansa. Cała reszta będzie musiała powtarzać klasę. Przypominam również, że ci którzy już raz ją powtarzali, nie tylko opuszczą progi naszej szkoły nie mogąc nazywać się już dłużej jej uczniem, ale też nie przysługuje im jakakolwiek funkcja poprawki. - kolejna krótka przerwa. Podejrzewał, że większość z tych, którzy nie zaliczyli roku, doskonale zdawali sobie z tego sprawę. Natomiast ci, którzy nadal mieli szansę, mieli chwilę dla siebie by zebrać się w sobie i podjąć słuszną decyzję, czy chcą spróbować osiągnąć coś w życiu, czy ruszą samotną ścieżką z przekonaniem iż uczeń bez szkoły nadal może doskonale dać sobie radę.
Anonymous
Gość
Gość
Z zamyślenia wyrwał go głos założyciela, który nawołał go po imieniu. Aiden nie będąc zaskoczony jego łowami skinął jedynie głową na znak przyjęcia uznania, które na niego spłynęło. Uśmiechnął się jednak zaraz potem delikatnie, widząc wśród pojedynczych uczniów znajdujących się w pierwszych rzędach malujące się na ich twarzach rozczarowanie i niedowierzanie. Zapewne liczyli, że być może terroryzujący matematyk zniknie ze szkolnych korytarzy? Naiwni. Każdego dorosłego interesowały wyłącznie wyniki, perfekcyjny na miarę możliwości ucznia osiągnięcie, a on potrafił to zagwarantować i tak długo, jak będzie to robił nie było mowy o tym, by szkoła się go pozbyła. Więc tak...do zobaczenia za rok. Parszywe glisty.
Candy Vonneguth
Candy Vonneguth
The Jackal Child of Chaos
Mogła śmiało przyznać, że teraz czuła się jak gość tej szkoły. Już nic jej nie łączyło z tymi burżujskimi murami, pomijając oczywiście osoby, które znała i które dalej tu chodziły. Papiery zabrane, a samo przychodzenie na zakończenie roku było całkowicie zbędne, ale cóż.. Główny powód siedział właśnie obok.
Pomimo tego, że Pavel był jak zwykle bardzo milutki, to i tak udało mu się wywołać uśmiech na twarzy dziewczyny. Pokręciła jedynie głową ze zrezygnowaniem, mrużąc przy tym delikatnie powieki i wbijając jeden palec między jego żebra, ale nie za mocno, nie chcąc zwracać zbyt wielkiej uwagi innych.
- Wolność, skarbie, wolność. – mruknęła, dając się bez problemu objąć, a jej uśmiech poszerzył się z następnymi słowami blondyna. W ogóle nie przejmowała się swoją obecną sytuacją. Raczej była spokojna i pewna, że i tak nie będzie się jej źle powodzić. – Trzeba było wysłać rodziców po świadectwo. Teraz nie musiałbyś tutaj siedzieć i ja tym bardziej. – powiedziała, minimalnie dając mu do zrozumienia, że nie przyszła tu z jakiegoś przymusu ani głupiej zachcianki. Po tym jak została puszczona, poprawiła się na krześle i spojrzała w kierunku nauczycieli, cicho wzdychając.
A mogła przyjść jak już będzie po wszystkim.
James Cadogan
James Cadogan
Fresh Blood Lost in the City
Uśmiechnął się mimowolnie, słuchając o rotacji kadry i poprawkach. Cóż on mógł poradzić na to, że ten temat zawsze poprawiał mu humor? Szybko jednak powrócił do beznamiętnej maski. Źle by to wyglądało, gdyby ktoś stwierdził, że dyrektor cieszy się, zwalniając swoich pracowników. Miał co prawda kilka uwag na temat pozostałej kadry, ale jak to ostatnio często bywało, ostateczna decyzja nie należała do niego. Z drugiej strony nie mogli wymienić wszystkich, ponieważ to spowodowałoby zbyt wielkie zamieszanie i tak dalej. Rotacja i tak była duża. Na szczęście nigdy nie brakowało ludzi, którzy chcieli uczyć w Riverdale. Pytanie tylko czy potrafili sprostać wysokim standardom? Cóż, tego dowiemy się na przyszłym zakończeniu.
James dyskretnie spojrzał na zegarek. Pewnie będzie go jeszcze czekać jakieś oficjalne spotkanie, pogadanka z nauczycielami i inne takie pierdoły. No i jak znał życie, sam założyciel pewnie będzie chciał pogadać przy kawie lub czymś mocniejszym. Właściwie to czemu nie, zawsze to jakaś forma relaksu i narody za trudny rok. Poza tym zazwyczaj dobrze wspomina dyskusje z Rowleyem. Chyba, że akurat kłócą się o sprawy szkoły, co ostatnimi czasy zdarzało się niezwykle ciężko.
James rozejrzał się po sali i wyłapał wzrokiem tych nauczycieli, którym udało się zasłużyć na pochwałę od założyciela. Oby dobrze spożytkowali zaufanie, którym zostali obarczeni. Stanowiło to wyróżnienie, ale jednocześniej w pewien sposób brzemię. Teraz już nie będzie taryfy ulgowej.
Pogładził brodę w zamyśleniu. A może to będzie dodatkowa motywacja?
Pavel 'Smuggler' Travitza
Pavel 'Smuggler' Travitza
The Jackal Canis Lupaster
Pokręcił głową rozbawiony jej słowami.
- Wolność. Skoro nie chodzisz do szkoły, to znaczy, że będziesz musiała zapierdalać do roboty. To nazywasz wolnością? - Zagadnął i spojrzał na nią z ukosa.
Lubił ją, naprawdę lubił. Ale jej niedojrzałość i dziecięce spojrzenie na świat nie mieściły się w jego głowie. Tak jakby czasem w ogóle nie rozumiała reguł świata, w którym przyszło jej funkcjonować. On na przykład też nie był wielkim fanem tej szkoły. A szkoła nie była wielkim fanem jego. Ale wiedział, że w tej chwili jest mu potrzebna. Więc korzystał z jej dobrodziejstw, póki wiek mu na to pozwalał. Później już nie będzie tak kolorowo.
Odczekał, aż chwila ciszy minie, aby nie przyciągać kolejnych krzywych spojrzeń i dopiero wtedy kontynuował ich dyskusję.

- Bardzo śmieszne. Wiesz dobrze, że mieszkam tutaj sam. Zresztą, nikt cię nie trzyma, możesz sobie iść i gdzieś na mnie poczekać. Prawdę mówiąc dziwię się, że w ogóle chciało ci się tutaj przychodzić, skoro nie masz w tym żadnego interesu.
On chętnie by nie przychodził. Niestety jak to w większości przypadków bywało, nie miał zbyt wielkiego wyboru. Jasne, mógł odebrać potem świadectwo z sekretariatu i tak dalej, ale umówmy się - lepiej załatwić to teraz i mieć z głowy. Tym bardziej, że chyba dochodzili do momentu kulminacyjnego i zaraz skończy się ta cała farsa.[/i]
Catherine Fitzroy
Catherine Fitzroy
Fresh Blood Lost in the City
Posłała Fabianowi rozbawione spojrzenie. Faktycznie "tak jak zawsze" bardzo wiele jej mówiło. Pozostawało więc jej jedynie trzymać się tych zakończeń, które przeżyła jako uczennica. Czyli zapowiadała się dłuuuga uroczystość.
Usiadła wygodniej, ogarniając z oczu kosmyki włosów, które nasunęły jej się na oczy. Pan Rowley wciąż przemawiał, uczniowie klas czwartych podchodzili kolejno do księgi, by wpisać się na kolejny rok nauki. Była to bardzo mądra i dojrzała przede wszystkim decyzja z ich strony.
Oderwała wzrok od księgi, a przeniosła go w powrotem na osobę założyciela, gdy jej nazwisko zostało wygłoszone. Uśmiechnęła się kącikiem ust. Niby było jej miło, ale z drugiej strony szkoła było tych nauczycieli, którzy ze szkoły mieli wyrzuceni. Nie było sensu udawać, że chodzi o coś innego. Nakładało to pewnego rodzaju presję na tych, którzy mieli pozostać. Spojrzała kątem oka na Fabiana, zastanawiając się, co on o tym myśli. W końcu uczył w Riverdale dłużej.
Słysząc jedne z ostatnich rozporządzeń, westchnęła z ulgą. Nie była wychowawcą, więc nie musiała się przejmować całą rozpiską, która pojawiła się właśnie na ekranie.
Elisabeth A. Cartier
Elisabeth A. Cartier
Fresh Blood Lost in the City
Podniosła wzrok do góry, gdy tuż przed nią przesunęła się sylwetka młodego Clawericha. Gdyby był to ktoś inny, zostałby ofukany i zrugany za przeszkadzanie. Był jednak jednym z dwóch wyjątków, którym mogło ujść to na sucho. Prawie.
- Spóźniłeś się - mruknęła przyciszonym tonem, gdy chłopak już przejął kwiaty i ułożył je na swoich kolanach. Nie lubiła, gdy ludzie się spóźniali. Nie miało znaczenia nawet, że nie umawiała się z Orionem na dzisiaj. Wystarczył fakt, że przyszedł i usiadł obok, choć powinien był zrobić to punktualnie. Jednakże odpowiadając na jego pytanie.
- Od nowego roku otwierają piątą klasę, wprowadzają emblematy z przypisanym kolorem dla każdej klasy, prefekci również dostaną nowe. Pozostaje podział na A i B. Poza tym nic istotnego Cię nie ominęło. - Krótko i na temat. Wzruszyła nieznacznie barkami, strzepując z rękawa koszuli pyłek kurzu.
- Nieoficjalnie część uczniów wybiera się "opić" zakończenie. - Z pewną emfazą zaznaczyła przedostatnie słowo, a przy tym skrzywiła się odrobinę na twarzy, co w jej wykonaniu zapewne miało idealnie ukazać jej stosunek do tego rodzaju spotkań.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach