Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Riverdale City Adventure Therapy
Pon Mar 15, 2021 2:39 pm


Ostatnio zmieniony przez RIVERDALE dnia Nie Kwi 17, 2022 6:44 pm, w całości zmieniany 2 razy
First topic message reminder :

TEREN JACKALS
Riverdale City Adventure Therapy
TEREN BRONIONY PRZEZ 5 BONUSOWYCH NPC.

Riverdale City Adventure Therapy to jeden z najlepszych ośrodków psychiatrycznych w okolicy. Trafiają tu przeróżne przypadki, od tych którzy padli ofiarą agresji domowej, wagarowiczów z kuratorem, alkoholików, narkomanów, aż po ciężkie przypadki walczące na co dzień ze schizofrenią, psychozą czy innymi chorobami psychicznymi. Miejsce słynie z niebywałej skuteczności z pomocy potrzebującym i dlatego ze względu na swoją renomę ludzie są w stanie czekać nawet na odległe terminy wizyt. Sam budynek wygląda bardzo nowocześnie. Już na wejściu wita gości uśmiechnięta recepcjonistka, gotowa odpowiedzieć na każde pytanie związane z Aventure Therapy i pomóc dostać się na wizytę do wybranego specjalisty lub doradzić przy pierwszej wizycie, do jakiego się udać. Dzięki dużym oknom poczekalnia wydaje się przestronna i zdecydowanie nie przytłaczająca, choć oczywiście znajdzie się też bardziej odosobnione miejsca dla tych, których wolą usunąć się z bezpośredniego widoku innych i zostać sam na sam ze swoimi myślami.
__________

Efekt terenu: W przypadku pojawienia się Niepoczytalnych, jeśli w temacie znajduje się minimum trzech członków gangu Jackals, otrzymują oni pomoc w postaci dodatkowego NPC będącego popierającym ich mieszkańcem.

Jean-Paul Leroux
Jean-Paul Leroux
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Riverdale City Adventure Therapy
Nie Cze 20, 2021 4:14 pm
Dziennikarz miał ochotę schować twarz w dłoniach i wyć. Miał ochotę wstać i zacząć kopać tych policjantów po kostkach, obrażając przy tym ich matki. Miał ochotę ocucić tego napastnika, żeby rzucił się na funkcjonariuszy i żeby sami zobaczyli, co tutaj się właściwie wydarzyło. Miał ochotę zrobić wiele rzeczy. Wiedział jednak, że to nic nie da. W najlepszym wypadku go wyśmieją, w najgorszym zakują i oskarżą o naruszanie nietykalności policjanta. Nie dziwił się też reakcji Seana. Było to zwykłe niezrozumienie. Niezrozumienie osoby, która nie miała z przedstawicielami prawa za dużo do czynienia i nie wiedziała jeszcze, że w Riverdale tak się te sprawy załatwia. Miał tylko nadzieję, że Sean również nie będzie zbyt gwałtownie protestować.
Jean-Paul czuł się wypalony. Na pewno sporo dodawały tutaj zszargane nerwy po potyczce z agresorem. Pojawienie się dwójki policjantów było jak cios kończący. Ostatni sierpowy, który zwalał z nóg, sędzia zaczyna odliczać, a ty już nie masz w sobie sił i motywacji, aby wstać i podnieść gardę. Po prostu akceptujesz to, że przegrałeś i nie ma sensu dalej się szarpać.
Leroux podniósł spojrzenie na funkcjonariuszy i uśmiechnął się niemrawo.
Lepiej bym tego nie ujął, panie Anderson ― przyznał i pociągnął łyk kawy. ― Szczęśliwe zrządzenie losu ― powtórzył jak papuga po Bakerze i pokiwał lekko głową.
Szczęśliwe zrządzenie losu.
Że to akurat ta dwójka była najbliżej szpitala psychiatrycznego.
Sean Reave
Sean Reave
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Riverdale City Adventure Therapy
Nie Lip 18, 2021 8:45 pm
Sean zacisnął usta w wąską linię. Powstrzymanie się od jakiegoś komentarza było dla niego nie lada wysiłkiem. Z początku nie mógł uwierzyć, że Leroux postanowił przytaknąć funkcjonariuszom, ale szybko zrozumiał, że musiała istnieć jakaś druga strona medalu. Czarnowłosy po prostu wiedział, że nie było sensu walczyć w wiatrakami – czemu miałoby być inaczej? Jeszcze chwilę temu opowiadał mu o stosunku władz do mieszkańców tego miasta, a teraz cała ta historia urzeczywistniała się na jego oczach.
    Przełknął nagromadzoną w ustach ślinę, a wraz z nią wszystkie komentarze, które cisnęły mu się na usta. Uznał, że znacznie lepiej będzie zbyć te durne teorie milczeniem, choć z chęcią starłby z ich twarzy to przekonanie o własnej nieomylności.
    ― Nie pozostaje nam zatem nic innego, jak tylko pozostawić pacjenta w rękach szpitala. W razie problemów mogą panowie liczyć na naszą pomoc, a tymczasem obowiązki wzywają ― rzucił zadowolony z tego, jak gładko wywinęli się od większego śledztwa. Baker ostentacyjnie poprawił sobie spodnie – chyba czuł, że jego mały penis urósł od tej całej zajebistości i wspaniałomyślności.
    ― Anderson, w drodze na kolejne miejsce, od razu prześlesz raport ze zdarzenia. Przynajmniej tyle dobrych wieści na dziś. Ostatnio mamy taki młyn... ― pożalił się, kręcąc głową, jakby na dokładkę chciał dać im do zrozumienia, że ich problem był zaledwie kroplą w morzu.
    Reave nadal uparcie milczał, teraz już zaciskając kurczowo palce na zaplamionych kawą spodniach. Ocenianie policji pod kątem dwóch skrajnych przypadków może i było błędem, jednak teraz nie miał już wątpliwości co do tego, że już nigdy więcej nie chciał mieć nic wspólnego z władzami.
    ― Miłego dnia.
    Niezależnie od tego, czego życzył im funkcjonariusz, ten dzień i tak był już wystarczająco zjebany. Ciemnowłosy nie był w stanie wykrzesać z siebie nawet pożegnania, zdając sobie sprawę, że czegokolwiek nie powiedziałby w tym momencie, jego ton brzmiałby co najmniej nieprzyjaźnie. Mnąc w palcach szary materiał, odczekał aż policjanci oddalą się na bezpieczną odległość, zanim uniósł wzrok znad swoich kolan.
    — Chyba powinienem wrócić do pracy — cudem wycedził to przez zęby i wstał z krzesła. — Przepraszam, JP. Muszę sprawdzić, jak Chris sobie radzi i czy uporał się z Dolores. Jutro dam ci znać, jak trzyma się nasz nowy pacjent — słowo, którym określił mężczyznę, nie bez powodu przybrało ironiczny wydźwięk. Nie rozumiał, jakim prawem policja postawiła taką diagnozę, ale przecież wiedzieli lepiej. — Chyba nie spodziewałem się, że jest aż tak źle — dodał nieco ciszej, wbijając zamyślony wzrok w podłogę. Nie ukrywał, że cała ta sytuacja była dla niego ciężka do przetrawienia, nawet jeśli powinien się cieszyć, że nie uznano go za winnego całej tej sytuacji. Z drugiej strony żaden z funkcjonariuszy nie palił się do zadawania bardziej szczegółowych pytań. Jeśli tak rozwiązywano sprawy w tym mieście, ani trochę nie dziwił się, że ludzie tak ochoczo do siebie strzelali.
    Pokręcił głową, a uniósłszy wzrok, posłał Jeanowi słaby, pozbawiony jakiejkolwiek radości uśmiech. Chyba za wszelką cenę chciał podziękować mu za to, że go odwiedził. Obecność czarnowłosego i tak wszystko zmieniła – bez przyjaciela obok czułby się znacznie gorzej. Tego jednego był pewien.
    — W razie czego jesteśmy w kontakcie. Trzymaj się.
    Skinął głową i ruszył korytarzem w głąb szpitala. Po drodze zerknął na zegar naścienny, nie spodziewając się, że upłynęło aż tyle czasu. Na szczęście miał dobre usprawiedliwienie.

zt.
Jean-Paul Leroux
Jean-Paul Leroux
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Riverdale City Adventure Therapy
Pon Lip 19, 2021 12:38 am
Spokojnie odczekał, aż policjanci pochwalą się swoim sukcesem i sobie pójdą. Nie chciał już nawet na nich patrzeć. Sama myśl wywoływała u niego totalną odrazę. Dlatego też nie dziwił się reakcji Seana. Pielęgniarz nie był znieczulony na takie sytuacje, bo prawdopodobnie coś takiego spotykało go pierwszy raz. Więc jeśli Jean-Paul czuł wściekłość, to mógł się tylko domyślać, co teraz buzuje wewnątrz Reave'a.
Jasne. Trzymaj się — tylko na tyle było go teraz stać.
Kiedy Sean odszedł, dziennikarzowi nie pozostało nic innego, jak opuścić szpital.

//zt
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Riverdale City Adventure Therapy
Wto Gru 07, 2021 12:21 pm
M i n i - z a d a n i e
E v e n t   z i m o w y

___________________

   Być może lokacja domu dziecka nie była przypadkowa.
   Jonathan, wysiadając z autobusu, wpierw zatrzymał wzrok na wielkim budynku Riverdale City Adventure Therapy. Zadziwiające, że podobne miejsce nadal utrzymywało się w dystrykcie C i nie było nawet w aż tak tragicznym stanie. Może ludzie mieli w sobie jeszcze nieco serca i postanowili nie odcinać mieszkańców od jednej z najważniejszych form pomocy.
   Ewentualnie mieli po prostu wybitnie dobrą ochronę.
   Zerknął na zegarek i przeszedł pod ogrodzenie sierocińca, poprawiając szalik na szyi i układając wygodniej rozpiętą grubą kurtkę. Jego tolerancja na zimno, choć w ostatnich latach i tak zdecydowanie wzrosła, nadal pozostawała na żałosnym poziomie. Jak widać, nie udało mu się wygrać na loterii rozgrzanych genów, które ocieplałyby go od środka. Zamiast tego już po dwóch minutach trząchało nim nieznacznie na boki. No dobra, nie szalej tak z tym rozbieraniem się, chłopcze.
   Zapiął kurtkę praktycznie pod samą szyję, mrucząc coś cicho pod nosem. Musi koniecznie kupić sobie jakiś ocieplacz do rąk. Zwłaszcza że nie mógł nawet obecnie założyć normalnie rękawiczek. Podniósł prawą dłoń do góry, przyglądając się bandażowi z cichym westchnięciem.
   — Chyba jestem trochę za wcześnie — powiedział sam do siebie, zwracając się w stronę budynku. Pierwsze świąteczne ozdoby wisiały już przy drzwiach i na balustradach prowadzących po schodach do domu w kolorze ciepłego brązu. Wyciągnął telefon z kieszeni i wybrał numer, przytykając urządzenie do ucha.
   — Halo?
   — Hej, jedziecie już?
   — Będziemy za jakieś 10 minut, bo Cody pomylił autobusy i przejechaliśmy jeden przystanek w drugą stronę. Tak, z Jacem. Co? Nie. Cody mówi, że to nie jego wina, ale to totalnie jego wina. Hahaha boże przestań, dobra! — nawet jeśli nie słyszał głosu Cody'ego w słuchawce, z łatwością mógł sobie wyobrazić, jak chłopaki przepychają się na siedzeniach autobusu.
   — A jak tam Rose?
   — Poszła spać. Jak zawsze. Ale chyba w porządku, widać, że nieco onieśmiela ją wizja spotkania innych dzieci, ale cieszy się na robienie tych wszystkich ozdób. Dobra zamknij się już, Cody. Zawsze robisz przypał publicznie, jezu. A co mnie to obchodzi? Usiądź po prostu na tyłku i siedź. Poważnie.
   Parsknął cichym śmiechem, kręcąc głową na boki.
   — Dobra, jak coś to czekam na was na przystanku. Hailey jeszcze nie ma.
   — Okeeej.
   Zakończył połączenie i wrócił do obserwowania ulicy, bujając się przy tym lekko na boki. Nadal zimno.
Hailey Kim
Hailey Kim
The Fox Megalotis
Re: Riverdale City Adventure Therapy
Wto Gru 07, 2021 1:23 pm
Zdecydowanie wolałaby iść do innego dystryktu, ale najzwyczajniej w świecie ruszyło ją sumienie. Jak miała zostawić biedne istotki w najbiedniejszym miejscu i nie dać im chociaż jakichś drobiazgów czy towarzystwa. Zresztą, kaszojady z B dostały od niej anonimową paczkę prezentów. Niech nie wybrzydzają.
Zasuwała ostatnie setki metrów w swoich białych kozakach i błękitnym płaszczu, widocznie inspirowany lolicim stylem ubioru. Ale czapki to już nie ubierze - uznała, że biała peruka ogrzeje jej wiecznie spocony od wigów łeb wystarczająco mocno. W rękach trzymała niewielkie, choć wypchane po brzegi torby przentowe. Może i nie było w nich żadnej fajnej technologii, ale ciężko było jej teraz sprowadzić takie rarytasy wyłącznie w celu zaniesienia ich do sierocińca. Starego telefonu używała za to jako służbowego backupu na wypadek dobijających się do niej creepów. Może i klienci w klubie byli zwykle całkiem przyjemni w obyciu, ale przezorny...
- JAAAACE - ...zawsze ubezpieczony? Rozdarła się z daleka, nawet nie będąc do końca pewną, czy widzi dobrego człowieka. Pomachała mu nawet dzierżącą torebkę ręką i ruszyła biegiem. Może się nie wywali. Ale - hej! - jednak go jakoś poznała. - Sorki, wpadłam jeszcze po drodze do sklepu - zaśmiała się nieco głupawo, najwyraźniej zahaczając o ów przybytek z dość głupiego powodu. - Kupiłam kule styropianowe, szpilki i cekiny. Jak byłam młodsza, to opinaliśmy z ojca-... ojcem. Opinaliśmy tak bombki i były jak disco kule. Pomyślałam, że może się sprzedadzą.
A może jednak nie taki głupi ten powód?
- Gdzie dzieciarnia? Już w środku? - zaczęła rozglądać się za rodzeństwem młodzika, obracając się wokół własnej osi.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Riverdale City Adventure Therapy
Czw Gru 09, 2021 3:21 pm
   Wyprostował się nieznacznie, słysząc swoje imię i obrócił w odpowiednią stronę. Odmachał, momentalnie się rozpromieniając i szczerząc do niej te swoje białe ząbki w radosnym uśmiechu.
   — Cooo, ale super! Nigdy na to nie wpadłem — powiedział wyraźnie podekscytowany wizją kuli dyskotekowej, przestępując przy tym z nogi na nogę.
   — Ja upiekłem jakieś ciasto... mam nadzieję, że się nie zgniotło. I że lubią Kindera, bo znalazłem jakiś przepis w internecie, że podobno ma smakować jak kinder niespodzianka. Dzieciakom smakował, ale co jeśli któryś nie będzie lubił czekolady? Mogłem zrobić jeszcze jedno owocowe, albo jakiś zwykły sernik... — zestresował się nieznacznie, bujając przy tym na boki. Zdecydowanie za dużo o tym wszystkim myślał, co skończyło się tak, że stał, mamrocząc coś do siebie niewyraźnie pod nosem. Nic dziwnego, że kompletnie zignorował głośne odgłosy biegu.
   — Hm? Och nie, powinni zaraz być. Dzwoniłem do nich, jak jechali autobusem. Mówili, że będą za 10 mi...
   — Jace! — Cody wjechał ślizgiem w brata, prawie nokautując go od tyłu. Zamachał rękami i szybko się obrócił, łapiąc młodszego rękami, by uchronić ich obu od upadku. Spojrzał na niego wyraźnie przerażony, przyciskając do siebie w panice.
   — Boże Cody, mogłem ci zrobić krzywdę, nie rób tak.
   — Ups.
   — Żadne ups — odgarnął mu włosy z twarzy, patrząc na niego z przyganą. Zaraz do jego nogi przykleił się kolejny mały chochlik, a z oddali dało się zobaczyć truchtającego Zacka.
   — Hej Hailey — przywitał się, stając obok Jace'a z lekką zadyszką.
   — Właśnie, hej Hailey! Ładnie wyglądasz — Cody wyrwał się w końcu blondynowi z uścisku i uśmiechnął do dziewczyny, poprawiając ubrania. Everett westchnął tylko cicho i podniósł Rosaline na ręce.
   — Nie przywitasz się, Rose?
   — Dzień dobry — wydukała z siebie nieśmiało, zaraz chowając twarz w szyi brata. No cóż.
Hailey Kim
Hailey Kim
The Fox Megalotis
Re: Riverdale City Adventure Therapy
Pią Gru 10, 2021 9:58 am
- Spokojnie, pani domu, jestem pewna że inne osoby też coś przyniosły. Kinder ciasto brzmi super - uśmiechnęła się zaskakująco delikatnie jak na nią, klepiąc biednego szczeniaczka po ramieniu. - Wiesz, że Kinder jajka są nielegalne w Stanach? - szybka próba odwrócenia jego uwagi? Jak najbardziej.
Dzieciaki miały pojawić się niedługo, ale jak wiadomo, "o wilku mowa" było słabszym frazeologizmem niż "o małych Everettach mowa". Zaśmiała się na widok jednego z bliźniaków urządzającego im przednią zabawę już od samego wejścia na scenę, nim zwróciła się do drugiego chłopca, który to akurat do nich dołączył.
- Cześć, królewiczu, nie zmęczyłeś się niańczeniem wszystkich? - wsunęła sobie torby z zabawkami między kolana, żeby przypadkiem nie spadły na mokrą ziemię, dłonie za to wyciągając w kierunku chłopców, żeby pogłaskać - a przynajmniej spróbować to zrobić - ich łepetynki. Na słowa Cody'ego ukryła na chwilę twarz w dłoniach, udając wielce zawstydzoną. - Wiedziałam, że prawdziwy mężczyzna doceni starania!
A potem przyszła kolej na małą księżniczkę. Hailey tylko się rozczuliła, próbując nie wydać z siebie głośnego: "awww", stając ostatecznie na ciepłym uśmiechu.
- Cześć, kochanie - odparła pogodnie, zaraz przejmując w dłonie wcześniej odłożone w czeluścia jej międzynoża paczki. - Właśnie, przyniosłam wam małe cosie.
W teorii to były tylko akrylowe breloczki z Psiego Patrolu (głównie dlatego, że nie miała pojęcia o tym, co mogła dać Zackowi i Cody'emu, więc poszła po zainteresowaniach Różyczki), ale może im się przydadzą. Nie znała imion postaci, ale był tam główny pan policjant, ta różowa fruwajka i strażak dalmatyńczyk. I wszystkie opakowane w folijkę i przewiązane wstążeczką! Wyciągnęła do nich te drobiazgi, śmiejąc się trochę nerwowo.
- Przepraszam, że tylko tyle, ale nie chciałam was straszyć jakimiś wielkimi pluszakami albo czymś drogim, bo to jednak... dziwne dostawać coś takiego od prawie obcej baby.
Czy wzięli wszystko czy nie, zaraz spojrzała i na Jace'a.
- Chodźmy już do środka, bo zaraz nam palce odmrozi - i sama ruszyła w kierunku drzwi. Ciepło, ciepłoooo, ciepełkoooooo.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Riverdale City Adventure Therapy
Pią Gru 10, 2021 10:23 am
   Uśmiechnął się nieznacznie, dopóki dziewczyna nie wspomniała o Kinder Niespodziankach. Momentalnie pobladł, wpatrując się w nią z przerażeniem.
   — C-co? Ale w Kanadzie są legalne, prawda? Obiecuję, że użyłem samych dobrych składników i jest całkiem zdrowe... na tyle, na ile zdrowe może być podobne ciasto. Robiłem bardzo duży research. Chyba nas za to nie wyrzucą? Co jeśli któraś z opiekunek będzie Amerykanką? Tutaj w sumie wszyscy się mieszają. Nigdy nie byłem w Ameryce, chociaż sporo o niej słyszałem. W sumie miałem kiedyś taką jedną internetową znajomą z Waszyngtonu, ale była trochę dziwna. Za to miała śmiesznego psa. Taki mały chrumkacz. I zawsze ubierała go w jakieś sweterki. Kupiłaś już w ogóle świąteczny sweter? Muszę się wybrać na jakieś zakupy, zbieram się od kilku dni, by napisać do jednego kolegi, ale cały czas tyle się dzieje... — wpadł w standardowy monolog, nim na miejscu nie pojawiło się jego rodzeństwo. Obrócił się w stronę Zacka, patrząc jak dziewczyna, głaszcze ich po głowach. Jakby nie patrzeć, Jace tyle razy wykonywał podobny ruch, że zdążyli się już przyzwyczaić.
   Cody wyprostował się dumny z pochwały, którą otrzymał, zaraz podpierając biodra pięśćmi.
   — Wiadomo!
   — Lizus — Zack przewrócił oczami, ignorując rozbawione spojrzenie swojego bliźniaka.
   — Zazdrościsz?
   — No pewnie. Nie widzisz tej zazdrości w oczach? — zapytał, wskazując na swoją znudzoną minę. Rosaline wyraźnie się zainteresowała, widząc malutkie pakunki. Cała trójka przyjęła je grzecznie z krótkim podziękowaniem, chowając, póki co do plecaków. Poza Rosaline, która od razu odpakowała paczuszkę i pisnęła z zachwytem, wciskając brelok Jonathanowi w twarz.
   — JACE! TO CHASE!!
   — No widzę. Aż nazbyt dobrze. Przyczepimy ci go w domu do plecaka, co?
   Dziewczynka zamachała intensywnie głową, przytulając do siebie brelok. Zack i Cody uśmiechnęli się pomiędzy sobą, widząc jej radość i ruszyli do przodu zgodnie ze słowami Hailey.
   Zadzwonił grzecznie do drzwi, czekając chwilę, nim drzwi otworzyła im wyraźnie zmachana zakonnica. Początkowe zaskoczenie zmieniło się w ciepły uśmiech.
   — Pan Everett jak się domyślam? Cóż za liczna gromada! Zapraszam, dzieci właśnie kończą obiad, więc będziecie musieli chwilkę poczekać. Proszę, rozbierzcie się i zostawcie kurtki w szafie. Podać może herbaty, kawy? Mamy dziś bardzo mroźny dzień. Dla dzieci może jakiś sok? Chyba że też chcecie herbatę? Mamy owocową — wyciągnęła dłoń, głaszcząc zaczepnie Rosaline po policzku. Dziewczynka zawstydziła się, zaraz uśmiechając jednak do kobiety. Jakby nie patrzeć roztaczała wobec siebie jakąś ciepłą i uspokajającą aurę.
   — Ja poproszę herbatę — Zack odezwał się jako pierwszy, zdejmując jednocześnie kurtkę.
   — Dla mnie sok! — jak widać, bliźniaki nie miały większego problemu z aklimatyzacją.
   — Dla mnie herbata. Rose, Hailey?
   — S-sok — nieśmiały szept poprzedził kolejne wciśnięcie się w jego szyję. Pogłaskał ją uspokajająco po głowie, darując sobie na razie odstawianie jej na ziemię.
Hailey Kim
Hailey Kim
The Fox Megalotis
Re: Riverdale City Adventure Therapy
Pią Gru 10, 2021 6:37 pm
- Spokojnie, są legalne - roześmiała się. Mogłaby go potrollować i popatrzeć, jak biedny panikuje, jakby rozdawał dzieciom narkotyki, ale nie mogła być aż tak okrutnym człowiekiem. Nie miała serca. - Poza tym, zdelegalizowali produkt, nie jego smak. I... jesteś w Ameryce, ciapciaku.
No nie mogła sobie odpuścić. Chociaż zaraz zapomniała o chęci wytłumaczenia, dlaczego Ameryka to nie tylko Stany, a to wszystko na rzecz opowieści o psie w sweterku.
- Nie kupiłam, mam trochę w zapasie. Koszule, ze dwa swetry i taką absolutnie piękną sukienkę. Jejku, jakbyś ją zobaczył, to by ci szczęka opadła! Zresztą, będę ją pewnie pokazywać na streamie świątecznym - oczywiście, że się podekscytowała - głupie ubrania mogły dawać jej tyle radości, a już szczególnie japońsko-lolicie pierdółki. - I mogę iść z tobą po sweter jeśli chcesz. Pomogę ci wybrać.
Nawet gdyby chciała faworyzować jedno z rodzeństwa Jonathana, to absolutnie nie byłaby w stanie. Wszyscy byli absolutnie uroczy na swój własny sposób. Ultra dorosły Zack, gówniak Cody i oberwana ze swoich różanych kolców Rose. Dlatego zachichotała jedynie na te przekomarzanki między bliźniakami, a na pisk zareagowała najpierw nieco skrzywioną miną (mimo wszystko czasem takie dźwięki mogły się wwiercić w czaszkę), zaraz zastępując ją ciepłym uśmiechem.
- Cieszę się, że trafiłam - oznajmiła z dumą, nie umiejąc nawet zedrzeć tego zadowolonego grymasu z twarzy. Ach, radość dziecka.
Na widok zakonnicy przywitała się jedynie cicho, nie chcąc przeszkadzać w jej monologu. I znowu nie mogła oderwać wzroku od małej Różyczki, bo no jak tutaj nie robić z niej gwiazdy dnia.
- Jejku, jakie kochane bejbi - pociągnęła nosem w rozczuleniu, patrząc na Rosaline jak na najsłodsze kocię jakie świat widział. Wróciła wzrokiem do drugiej siostry, tej niebiologicznej i wyglądającej jak pingwin. - Prosiłabym herbatę.
Płaszczyk odwieszony, a pod nim nie świąteczny sweter, ale za to znajdowała się tam biała koszula w piernikowe ludki i laski cukrowe, dopasowana rzecz jasna do plisowanej spódnicy w czarno-czerwoną kratę. Kjuti paputi i w ogóle.
Wyciągnęła w końcu ręce trzymające torby z pierdołami dla dzieciaków w kierunku starszej kobiety.
- Przyniosłam trochę drobiazgów. Mam też parę materiałów żeby zrobić z nich bombki.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Riverdale City Adventure Therapy
Pią Gru 10, 2021 7:49 pm
   "I jesteś w Ameryce, ciapciaku."
   Zrobił nieco głupią minę, zaraz parskając śmiechem.
   — Racja, wybacz. Głupi nawyk, człowiek się naogląda tych wszystkich filmików z serii "Fuck yeah, America" i potem zrównuje z nią Stany Zjednoczone. Dobrze, że przynajmniej rzuciłem to przy tobie, a nie przy kimś, kto postanowiłby mnie za to powiesić — Everett niby siedział w klonowym kraju już kilka długich lat, ale nadal uważał się za Nowozelandczyka. A fakt, że wychowywał się tam przez większą część dzieciństwa, sprawił, że myślał bardziej jak oni. I nie zawsze przywiązywał uwagę do podobnych rzeczy. Choć pewnie masa osób wytknęłaby mu, że to kwestia ignorancji, a nie pochodzenia. I na swój sposób mieliby rację. Po prostu jego nie bolało to tak jak miejscowych, skoro nie do końca się z nimi utożsamiał. Nawet jeśli Riverdale dorobiło się w jego sercu specjalnego miejsca. Pomimo całej tej otoczki degeneracji.
   — O rany, brzmi absolutnie super! Kiedy będziesz robić stream świąteczny? Rzucałaś już jakąś datę? Chyba że to tajemnica. Postaram się wpaść! Znaczy nie, na pewno wpadnę! A ze swetrem jeszcze dam ci znać, bo mam teraz dziwne zmiany, ale byłoby super — dodał entuzjastycznie, uśmiechając się bardziej do samego siebie niż dziewczyny. Uwielbiał jej streamy. Często puszczał je sobie nawet podczas robienia jedzenia dla dzieciaków i komentował od czasu do czasu coś na czacie. Cody lubił zresztą siadać obok niego i oglądać razem z nim, nawet jeśli mogłoby się wydawać, że nie trafiają zbytnio w zakres jego zainteresowań.
   — Och, przecudownie! Dzieci się ucieszą. Mamy też sporo własnych materiałów, ale nigdy za wiele. Zwłaszcza że zdarza się czasem zbić jakąś normalną bombkę czy uciąć nie tyle wstążki ile trzeba — uśmiechnęła się, biorąc od Hailey wszystkie torby. Jonathan odstawił w końcu Rosaline na ziemię, głaszcząc ją krótko po głowie, pomagając jej się rozebrać z kurtki, czapki i butów. Zaraz zdjął też zresztą i swoje, czując, jak siostra chowa się za jego nogą.
   — Chodź, Rosaline. Pokażę ci coś fajnego — Cody przywołał do siebie dziewczynkę, zaraz puszczając jej jakiś filmik z pieskami. Jace uśmiechnął się do niego krótko, wracając wzrokiem do zakonnicy, która machnęła na nich dłonią.
   — Proszę za mną, śmiało. Możecie się już rozgościć w salonie. Myślę, że kwestia dziesięciu minut. Zaraz przyniosę napoje — odstawiła torby na przygotowany długi stół i zniknęła w wyjściu, zostawiając ich samych. Everett usiadł na jednym z krzeseł, położył ostrożnie plecak na ziemi i obrócił się w stronę reszty.
   — Macie już jakiś pomysł co chcecie robić? Ja to bym chyba zaczął od jakiejś fajnej kartki świątecznej. W ogóle patrzcie, ubrali już choinkę, ale ekstra. Też musimy ubrać swoją, co nie?
   — Noo, chociaż pewnie znowu będziemy ją ubierać we czwórkę — rzucił Cody, przewracając oczami — tata oczywiście gadał, jak to jej nie wyciągnie ze schowka, a jak był w weekend, to kompletnie zapomniał, mimo że przypominaliśmy mu trzy razy.
   — Jutro ją wyciągnę, co wy na to?
   — Choinka! — Rosaline wyrzuciła ręce w górę z wyraźną radością, zaraz podbiegając zresztą do ubranego już drzewka. Zack przyglądał się przez chwilę Jonathanowi, nim szturchnął Cody'ego ramieniem.
   — Odłóż już ten telefon.
   — No odkładam, odkładam. Hailey, a ty wiesz, co będziesz robić? Ja chyba zrobię bombkę. Chociaż nie mam pomysłu na wzór... może Rudolf? Rudolf chyba się nada, nie?
   — Albo jakiś bałwan.
   — No, z umiejętnościami Cody'ego, bałwan będzie dużo bezpieczniejszy.
   — Hej! — Jace zaśmiał się cicho, wtórując Zackowi, który odpychał właśnie rękę swojego żądnego zemsty bliźniaka. Nawet Rosaline przestała się interesować choinką, zamiast tego podbiegając do Hailey. Po krótkim zawahaniu się wyciągnęła ostrożnie rączkę i pogłaskała ją po koszuli.
   — Bardzo ładna — uśmiechnęła się nieśmiało, nim wyraźnie straciła odwagę i wpakowała się Jonathanowi na kolana, zasłaniając włosami. Pogłaskał ją po głowie wyraźnie dumny, nim przeniósł swoją uwagę na dziewczynę.
Hailey Kim
Hailey Kim
The Fox Megalotis
Re: Riverdale City Adventure Therapy
Pią Gru 10, 2021 8:15 pm
Gaspnęła aż po koreańsku, słysząc takie brzydkie słowo z jego ust.
- Młodzieńcze, za słowo fuck wrzucamy dolara do skarbonki! - pogroziła mu palcem. Pomijając ten wybryk, kompletnie go rozumiała. Mimo wszystko na ludzi z USA i tak mówiło się Amerykanie, a nie USAnie, więc często łapała się na tym, że niemalże sama mówiła podobne rzeczy.
"Kiedy będziesz robić stream świąteczny?"
- W sumie to robię świąteczny tydzień, ale ten główny chcę zrobić w Wigilię, ewentualnie dzień przed. Wszyscy już wtedy czilują, ale jeszcze nie ma faktycznych świąt, więc brzmi idealnie. Mogę z tego zrobić internetową świąteczną kolację z gamingiem, jakby ktoś, nie wiem, nie miał z kim spędzić świąt - to było kompletnie przemyślane. Zresztą, rozumiała takich ludzi w stu procentach. Jej ojcowie też często nie mieli czasu nawet na gwiazdkę, żeby spędzić ze swoim dzieciakiem ten jeden dzień w całości. Nie winiła ich za to absolutnie, ale nudno siedziało się jednak samej w wielkim mieszkaniu. Teraz chociaż miała Lisy i ludzi z internetu.
...ciekawe czy Lisy chciałyby urządzić sobie wspólny obiad w święta. Albo dzień po.
Po zrzuceniu ze stóp jeszcze butów, ruszyła już za ptakiem-nielotem uwięzionym w ciele kobiety. Nie odzywała się jakoś dużo, widząc, jak Jace zajmuje się raczej rodzeństwem. Zajęła się raczej oglądaniem wnętrza i dotychczas rozwieszonych dekoracji. Odwróciła tylko na chwilę wzrok od zawieszonego pod sufitem łańcucha, kiedy znowu uslyszała podekscytowany głosik. A potem nawet ktoś ją zawołał!
- Hm... Na pewno chcę zrobić jedną bombkę z tego co przyniosłam - przytknęła palec do ust w zastanowieniu. - A potem cokolwiek mi się nawinie. Nie planuję jakoś szczególnie rzeczy.
Pokręciła za to głową na te absolutnie niemiłe dogryzy między młodzikami. Nawet zmarszczyła teatralnie brwi, krzyżując przedramiona.
- Co to za mordobitki - nachyliła się nieco do przodu, w kierunku bliźniaków. Groźna Hailey! Tylko, no, musiała się zrobić mniej groźna, bo jakieś małe bobo ZNOWU zaczęło zmiękczać jej serce. - Ojejkuojejkuojejku. Dziękuję, mogę poszukać ci takiej-
Iiiii zwiała.
- Takiej samej - dokończyła, nadal nieco skonfundowana. Ale za to jaka szczęśliwa! Jeszcze krótką chwilę stała w miejscu i szczerzyła się do Jonathana, nim wróciła uwagą do najchaotyczniejszego goblina w teamie dzieciaków. Otoczyła biednego Cody'ego łapą i nachyliła się nad jego uchem. - To kiedy wrzucamy twoich braci w zaspy? - wyszeptała tylko konspiracyjnie.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Riverdale City Adventure Therapy
Pią Gru 17, 2021 12:41 pm
   Przez chwilę Jace naprawdę wyglądał na przerażonego. No bo on przecież faktycznie nigdy nie przeklinał. I chciał rzucić tylko cytatem.
   — P-przepraszam to tak odrucho... bo... bo to cytat — wydukał, postukując o siebie palcami wskazującymi z miną zbitego psa. Na wspomnienie o świątecznym tygodniu momentalnie się rozpromienił.
   — Ale super! Hej, w sumie skoro będziesz robić świąteczną kolację, to mogę ci coś podrzucić. Wiem, że pewnie będziesz też coś robić sama, ale jakbyś chciała, to wiesz. Dobrze gotuję, przysięgam, że się nie otrujesz — zachichotał, łącząc dłonie za plecami i bujając się lekko na boki. Musiał jej kupić rzecz jasna jakiś normalny prezent, ale taki od serca też wydawał mu się dobrym pomysłem. No, chyba że nie chciała, by przychodził do niej do domu, wtedy zdecydowanie nie zamierzał naciskać.
   "Nie planuję jakoś szczególnie rzeczy."
   — Możemy zrobić potem razem jakąś kartkę! A najlepiej kilka kartek — Cody momentalnie się zaoferował, wpatrując w Hailey z wyraźnym podekscytowaniem, jeszcze większym niż to które prezentował jego brat. Tylko w jego przypadku miało w sobie jakąś bardziej zaczepną nutę. Nie każdy był w końcu tak super niewinny i nieświadomy jak jego brat.
   Jace odwzajemnił jej uśmiech i podrzucił kilka razy Rosaline na kolanach, wywołując tym samym jej śmiech.
   — A ty co będziesz robić księżniczko?
   — Bombkę z Chasem.
   No jasne.
   — Brzmi super. Potrzebujesz pomocy?
   Pokręciła głową, zaraz znowu chowając buzię w jego bluzie. Zakonnica zdążyła już obrócić w ich stronę i postawić wszystkie napoje na stole, uśmiechając się do nich wesoło.
   — Dzieci już zjadły, więc zaraz się tu pojawią. Chyba że chcecie dołączyć do naszej krótkiej modlitwy, ale nie chcę wam niczego narzucać — zaśmiała się pociesznie, zaraz opuszczając pomieszczenie. Żadne z rodzeństwa nie było jakoś szczególnie zainteresowane, a Jace nie zamierzał zostawiać ich samych, choć posłał przez chwilę pytające spojrzenie Hailey. Nie, żeby wyglądała mu na szczególnie wierzącą.
Hailey Kim
Hailey Kim
The Fox Megalotis
Re: Riverdale City Adventure Therapy
Pon Gru 20, 2021 8:02 pm
Zamrugała kilkakrotnie oczami. Czy on ją wziął na poważnie? Zaraz nic nie będzie mogło zaskoczyć Hailey jeśli chodziło o spięcia w mózgu Everetta.
- Co? Nie, spokojnie, to był żart - uśmiechnęła się i pomachała ręką na znak: "ej, nie przejmuj się". I, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, uśmiech przemienił się w ogromny wyszczerz na dźwięk okazji do degustacji kuchni chłopaka. Kim była żeby odmówić? - Będę zaszczycona. Darowanego jedzenia nie odmawiam nigdy, no i jestem pewna, że skoro niańczysz całą gromadę, to musiałeś się nauczyć na pamięć co najmniej kilku książek kucharskich. Wyglądają, jakby mieli zupełnie odmienne kubki smakowe.
Pominęła już, że zwyczajnie lubiła gości w domu i już miała w głowie obraz wciągania Jonathana do mieszkania na herbatę czy kawę kiedy przyniesie jej to żarcie.
- Możemy zrobić kartki, możeby zrobić cekinowe bombki. Zastanawiam się, czy nie skoczyć do sklepu po kolorowe piórka i nie zrobić jakichś ptaszków ze styropianu... - zmrużyła oczy w wyraźnym zastanowieniu. - Jaką chcesz zrobić kartkę, mały Casanovo? - dźgnęła Cody'ego palcem w policzek. Oczywiście żartowała, chociaż nie zdziwiłaby się, gdyby próbował podrywać starą ciotkę Hailey, biorąc pod uwagę jego atencjowanie się.
Zachłysnęła się teatralnie powietrzem słysząc wzmiankę o bombce z Psiego Patrolu.
- Mogę ukraść ci pomysł i zrobić bombkę z Everest? Kocham ją - być może obejrzała parę odcinków tego serialu animowanego na Twitchu. Streamy reakcyjne? Najlepszy content. No i nie mogła skłamać - wspomniana husky była prześliczna i przekochana, więc nie dało się przepuścić takiej okazji.
Pokręciła tylko głową na propozycję siostry zakonnej. Wolała nie wciskać się w rytuały i ceremonie społeczności, z którą zbytnio się nie utożsamiała. Zamiast tego zwróciła się do wesołej gromadki.
- To co, zaczniemy sobie powoli dopóki nie przyjdą? - zagaiła, sięgając po kolorowy papier, by sprawdzić, na czym w ogóle mogła pracować.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Riverdale City Adventure Therapy
Czw Gru 23, 2021 12:08 pm
   Everett westchnął w odpowiedzi na odmienne kubki smakowe, kręcąc na boki głową.
   — Nawet sobie nie wyobrażasz. Już pomijając, że każdy preferuje nieco inne przyprawy — bo to jeszcze można ogarnąć — Zack i Cody nie są w stanie zjeść dwa dni pod rząd tego samego. Więc jakiekolwiek resztki odpadają. Udało mi się już mniej więcej ogarnąć, ile są w stanie zjeść, ale jak mają gorszy dzień to i tak muszę po nich dojadać — przewrócił oczami na samo wspomnienie. Dobrze, że sam Jace był w stanie zjeść zarówno nic, jak i dość sporo. Przynajmniej nie miał z tym wszystkim aż takich problemów.
   — Nie wiem w sumie, masz może coś ulubionego? Lubisz renifery? Albo jakieś... puchate króliki? — Cody wyraźnie uderzał w zwierzęta, przypatrując jej się z pełną uwagą i poświęceniem. No bo dziewczyny lubiły zwierzaczki, co nie? Więc wydawały mu się najlepszym kierunkiem.
   — Everest jest najpiękniejsza! I Sweetie. I Skye — Rosaline rozmarzyła się nieznacznie, wyraźnie przywołując w głowie swoje ulubione postacie. Pociągnęła Jonathana za ubranie, wpatrując się w niego poważnym wzrokiem.
   — Zrobisz bombkę ze Sweetie?
   — Zrobię.
   Ten promienny uśmiech był wart nawet robienia świątecznego kaktusa. Pogłaskał ją po policzku i zestawił ją na ziemię, patrząc jak dziewczynka, w końcu nabiera nieco pewności siebie i biegnie do materiałów, przeglądając jeden po drugim.
   — Jestem z... Zack, kiedy ty... — ściągnął brwi, widząc, że jeden z braci zdążył uzbierać już wszystko, czego potrzebował i wycinał właśnie choinkę nożykiem do papieru na pierwszej, zielonej stronie kartki.
   — Jak rozmawialiście.
   Pokręcił głową na boki i zaraz sam wziął telefon, by sprawdzić pokrótce wygląd Sweetie. Niby oglądał to wszystko z Rosaline, ale jego pamięć do takich rzeczy trochę kulała. Dobra, chyba najpierw powinien narysować kształt ołówkiem? Rany, rysowanie na bombkach zdecydowanie nie należało do najłatwiejszych.
   — Może Pan najpierw narysować na bibule, a potem ją przekalkować na bombkę. Albo przykleić i obklejać... będzie łatwiej — krągły, brązowowłosy chłopiec pojawił się znikąd obok jego ramienia, patrząc z ciekawością na jego dzieło.
   — Hmm, dobry pomysł nie wpadłem na to. Jak się nazywasz? — uśmiechnął się, poklepując miejsce obok siebie. Chłopiec momentalnie usiadł obok z w pełni profesjonalną miną.
   — Sean.
   — Ja jestem Jace. Chcesz być moim pomocnikiem, Sean? — zapytał, czując to samo charakterystyczne ciepło na sercu co zawsze, gdy dzieciak pomachał głową z takim podekscytowaniem, że aż dostał wypieków na twarzy.
   — Dobra to tutaj mamy wzór...
   Położył przed nim telefon i przesunął kartkę w jego stronę. Dzieciaki powoli zaczęły się schodzić do pomieszczenia, przyglądając z ciekawością swoim wizytatorom. Większość z nich nie przekroczyła nawet dwunastu lat. Tylko dwójka wybijała się mocniej na tle innych. Wysoka dziewczyna wyglądająca na jakieś piętnaście lat i jeszcze wyższy, na oko siedemnastoletni chłopak. Wszyscy przywitali się pokrótce wraz z zakonnicami i zajęli miejsce przy stole, przyglądając się z ciekawością odwiedzającym. Rosaline szybko zebrała swoje rzeczy i wepchnęła się po drugiej stronie Jonathana, przysuwając do niego tak blisko, że prawie uderzył ją łokciem. Westchnął cicho, klepiąc ją po głowie.
   — Rose, przesuń się trochę w prawo. Nie chcę ci przez przypadek zrobić krzywdy.
Hailey Kim
Hailey Kim
The Fox Megalotis
Re: Riverdale City Adventure Therapy
Wto Sty 04, 2022 11:26 pm
- Spoko, jak nie będziesz miał co z tym zrobić, to dawaj mi znać. Odwdzięczę ci się jakoś - jeszcze nie wiedziała czym, ale coś wymyśli. W najgorszym kreatywnym wypadku zapłaci mu po prostu jakąś sumę, która go nie przytłoczy, żeby miał jako jakieś dodatkowe kieszonkowe. Bo no jednak ratowałoby ją to przed zamawianiem żarcia, więc...
Na razie jednak miała na głowie małego Casanovę, który próbował tutaj szykować z Hailey jakieś umizgi. Co to dziecko sobie ubzdurało? Znaczy, no, był przeuroczy, ale jednak był dzieciorkiem. Musiał sobie znaleźć dziewczynkę w swoim wieku, a nie za starymi babami latać.
Puchate króliki, renifery... pstryknęła nagle palcami, uśmiechając się szeroko do chłopaka.
- A może dinozaur w czapce mikołaja? Albo PAJĄK - zaklaskała w dłonie. Być może próbowała tym odstraszyć dzieciaka, próbując mu pokazać, że wcale nie była taką fajną dziewczynkową dziewczynką. Bo no... jednak... tylko debil by nie zauważył co knuł ten mały podrywacz. Nawet zaczęła przegrzebywać papier i dobierać jakieś czarne kolory. Cudownie.
"Everest jest najpiękniejsza! I Sweetie. I Skye."
- Prawda? Kocham je wszystkie.
Naprawdę cieszył ją fakt, że mała Różyczka zaczynała się czuć chociaż minimalnie swobodniej, a już na pewno takie sprawiała wrażenie. Całe to rodzeństwo było niesamowicie kolorowe. Aż żałowała, że sama nie miała jakiegoś towarzysza w domu, kiedy była dzieciakiem.
Oby żadne z nich nie spłoszyło się na tę paradę kaszojadów, którą w zasadzie odwiedzali. Zapomniała o tym, że byli tu przecież w konkretnym celu - jej mózg jakimś cudem ubzdurał sobie, że odwiedzała tylko Everettów w miejscu publicznym.
I naprawdę wycinała pająka z papieru, żeby nakleić go na kartkę. No co, może ktoś doceni jej dowcip. Jak nie to sama ją od siebie kupi i nikt jej nie powie, że zmarnowała materiały sierocińca. Przynajmniej nastoletnia alternatywka z gromadą swoich małych pobratymców wydawała się zainteresowana.
- Robisz ptasznika? - zapytała, siadając po turecku na podłodze, nie zwracając uwagi na wolne miejsce siedzące obok Kim. Najwyraźniej tak było jej wygodnie.
- Nie wiem, to miał być w sumie po prostu pająk?
- Zrób loureedię phoenixi, wyglądają jak Joker, pomogę ci wycinać - zadecydowała, łapiąc za drugą parę nożyczek i czerwony i biały papier. - Pasuje do ciebie pająk joker. A ty - tu wskazała swoim narzędziem pracy na Cody'ego, którego zdawała się wcześniej absolutnie nie zauważać - ty jesteś jak aetius decollatus. Wyglądają jak takie śmieszne mrówki.
Pomimo zblazowanego tonu, widać bylo, jak bardzo się ekscytuje swoimi pajęczymi ciekawostkami. Koreanka uniosła jedynie brew. No nic, pora było iść za jej planem.
- To co, Cody, zrobisz sobie eee aetiusa dekoracjusza?
- Decollatusa.
- Tak. Zrobisz decollatusa zzzz...
- Courtney.
- Tak. Z Courtney. Brzmi super, co nie?
Sponsored content
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach