Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Riverdale City Adventure Therapy
Pon Mar 15, 2021 2:39 pm


Ostatnio zmieniony przez RIVERDALE dnia Nie Kwi 17, 2022 6:44 pm, w całości zmieniany 2 razy
TEREN JACKALS
Riverdale City Adventure Therapy
TEREN BRONIONY PRZEZ 5 BONUSOWYCH NPC.

Riverdale City Adventure Therapy to jeden z najlepszych ośrodków psychiatrycznych w okolicy. Trafiają tu przeróżne przypadki, od tych którzy padli ofiarą agresji domowej, wagarowiczów z kuratorem, alkoholików, narkomanów, aż po ciężkie przypadki walczące na co dzień ze schizofrenią, psychozą czy innymi chorobami psychicznymi. Miejsce słynie z niebywałej skuteczności z pomocy potrzebującym i dlatego ze względu na swoją renomę ludzie są w stanie czekać nawet na odległe terminy wizyt. Sam budynek wygląda bardzo nowocześnie. Już na wejściu wita gości uśmiechnięta recepcjonistka, gotowa odpowiedzieć na każde pytanie związane z Aventure Therapy i pomóc dostać się na wizytę do wybranego specjalisty lub doradzić przy pierwszej wizycie, do jakiego się udać. Dzięki dużym oknom poczekalnia wydaje się przestronna i zdecydowanie nie przytłaczająca, choć oczywiście znajdzie się też bardziej odosobnione miejsca dla tych, których wolą usunąć się z bezpośredniego widoku innych i zostać sam na sam ze swoimi myślami.
__________

Efekt terenu: W przypadku pojawienia się Niepoczytalnych, jeśli w temacie znajduje się minimum trzech członków gangu Jackals, otrzymują oni pomoc w postaci dodatkowego NPC będącego popierającym ich mieszkańcem.
Sean Reave
Sean Reave
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Riverdale City Adventure Therapy
Pon Mar 15, 2021 2:41 pm
ubiór: jasnoszary strój medyczny

   — Dolores, proszę. Damie nie wypada wdrapywać się na stoły — wtrącił, chcąc oszczędzić nowemu stażyście niepotrzebnych problemów. Nie minęło dużo czasu od jego własnych początków, dlatego doskonale rozumiał, że zakłopotany mężczyzna był na etapie zapoznawania się z tutejszymi przypadkami. Kobieta, która właśnie organizowała darmowy pokaz swoich wątpliwych wdzięków, wystawiając patykowate, pomarszczone nogi spod ubrudzonej dzisiejszym obiadem piżamy, nie była na tyle problematyczną pacjentką, by uciekać się do wykorzystania siły. Sean miał się nie mieszać, ale był przekonany, że Chris zbliżał się do etapu, w którym był gotów wyjść z roli dyplomaty.
   — Co ty wiesz, chłopcze! Kiedy tylko wrócę do Paryża, mężczyźni padną mi do stóp! Już ja dobrze wiem, że uwielbiają moje występy. Mogę być damą na stole! Dokładnie tak, złociutki. Ten ostatni raz chciałam odpowiednio pożegnać moich tutejszych fanów. Mam nadzieję, że spakowałeś wszystko, o co cię prosiłam – w końcu za coś wam płacę. Jeśli okaże się, że choć jeden z moich jedwabnych szali został na miejscu, osobiście zawrócę pilota samolotu i to wy za to zapłacicie! — Kobieta wycelowała w niego oskarżycielski palec. Prędko jednak opuściła rękę, by złapać za materiał luźnej koszuli i zatrzepotać nim, jakby była święcie przekonana, że ma na sobie suknię. — A teraz daj mi dokończyć. Kulturalnym młodzieńcom nie wypada tak niegrzecznie przerywać.
   Reave przyglądał się kobiecie i wysłuchiwał jej z wyuczoną już cierpliwością. Nie był to pierwszy – ani też nie ostatni – raz, kiedy musiał brać udział w tego typu scenariuszu. Prawda była taka, że ilość indywidualnych przypadków, z którymi miał do czynienia, zmuszała go do wcielania się w różne role. Jego przewagą nad pacjentami było to, że zdawał sobie sprawę z fikcji, w której brał udział, choć czasem łapał się na tym, że zazdrościł im tej ciekawszej rzeczywistości.
   — Obawiam się, że to niemożliwe. Miałabyś mi jeszcze bardziej za złe, gdybyś spóźniła się na samolot. Pamiętaj, że przed wyjazdem musisz się przebrać, a w pokoju czeka na ciebie lampka martini, którą sobie zażyczyłaś. Mówiłaś, że tak lepiej znosisz podróże — odparł spokojnie, posyłając jak najbardziej szczery uśmiech. Wyciągnął rękę, chcąc udzielić jej wsparcia przy schodzeniu ze stołu. Z góry założył, że plan się powiedzie. — Chciałem, żeby Chris miał okazję poznać cię, zanim nas opuścisz. Mam nadzieję, że pozwolisz mu pomóc sobie w przygotowaniach.
   ― O-och! To już ta godzina? ― Bez zastanowienia chwyciła za pomocną dłoń. Pośpiech sprawił, że kompletnie zapomniała o pożegnaniu swoich wielkich fanów. Ostrożnie zeszła na podłogę, pozwalając na to, by szatyn podał jej rękę zmieszanemu stażyście. ― Sean, liczę na to, że któregoś dnia odwiedzisz mnie w Paryżu. Gdybyś szukał innej pracy, wystarczy, że do mnie zadzwonisz. Jestem pewien, że zapłacę dużo więcej niż tutejsze bydlaki ― ostatnie zdanie dodała już konspiracyjnym szeptem. Wolała, żeby ktoś inny nie wpadł na podobny pomysł i nie sprzątnął jej pracownika roku sprzed nosa.
   — Gdy tylko ogarnę wszystkie swoje sprawy, na pewno dam ci znać. — Reave zasalutował niedbale, przenosząc spojrzenie na stażystę, do którego skinął wymownie głową. Sala kobiety była odpowiednio przygotowana. W kącie postawiono walizkę, na łóżku rozłożono świeże ubrania, a kieliszek, który stał na szafce miał zabrać ją w daleką podróż do krainy snów. Miał nadzieję, że przynajmniej tam spełniała się jako klubowa gwiazda lat pięćdziesiątych.
   Gdy w sali zapanował względny spokój, Sean ruszył w stronę automatu z kawą. Uznał, że należy mu się chwila przerwy, choć idąc korytarzem uważnie doglądał, czy kolejny pacjent nie postanowił nagle odlecieć.
Jean-Paul Leroux
Jean-Paul Leroux
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Riverdale City Adventure Therapy
Pon Mar 15, 2021 3:38 pm
Wyprawa do szpitala psychiatrycznego była miłym wyrwaniem się z codziennej rutyny dla Jeana-Paula. Jakkolwiek abstrakcyjnie by to nie zabrzmiało, to szedł tam, kiedy miał trochę przerwy w pracy i mógł go poświęcić na coś z nią niezwiązanego. Chociaż tak naprawdę to nigdy swojej pracy nie opuszczał. W końcu pisał kronikę Riverdale, w którym mieszka przez cały czas, czyż nie? Sęk był w tym, że kiedy inni ludzie pożytkowali wolny czas na spotkania ze znajomymi np. w knajpach, to JP odwiedzał znajomego w szpitalu psychiatrycznym. Na szczęście nie był to jeden z jego pacjentów, a pracownik.
Kiedy wszedł do recepcji, rozmawiał przez telefon. Czuć od niego było tanimi papierosami, włosy miał jak zwykle w nieładzie, oczy miał podkrążone, jakby nie spał od kilku nocy, ale poza tym prezentował się całkiem elegancko. Niczym prezes wyrwany z jakiegoś spotkania biznesowego.
…ostrzegałem, że nie udzielam autoryzacji, a pana słowa będą cytowane tak, jak zostały nagrane. Nic już nie mogę z tym zrobić, monsieur Johnson. Bardzo mi przykro. Przykro mi, nie interesują mnie pańskie fantazje seksualne związane z moją osobą. Muszę kończyć. Życzę miłego dnia, monsieur Johnson.
Kiedy zakończył rozmowę, bez zaskoczenia zauważył, że kilka osób przygląda mu się z zainteresowaniem, w tym recepcjonistki. Wzruszył tylko ramionami i grzecznie ustawił się w kolejce. Przecież nie będzie się tłumaczył, że właśnie jednemu z jego rozmówców nie spodobał się opublikowany przez niego artykuł i opowiadał o tym, gdzie chciałby wtykać swoje narządy płciowe. To nie było odpowiednie miejsce na takie tematy.
Bonjour. Ja do Seana Reave’a – powiedział do recepcjonistki, kiedy już nadeszła jego kolej. Chyba miała ciężki dzień, bo zmarszczyła brwi w zamyśleniu.
– Obawiam się, że nie mamy tutaj takiego pacjenta…
Jean-Paul uśmiechnął się blado.
Oczywiście, że nie. Sean tutaj pracuje. Często go odwiedzam.
– No tak – recepcjonistka zaśmiała się nerwowo. – Proszę mi wybaczyć, pracuję tutaj od niedawna i jeszcze nie kojarzę wszystkich. Oczywiście, proszę wejść, chociaż Sean może być zajęty…
Naturalnie. Jak mówiłem, odwiedzam go często, więc prawdopodobnie nawet się mnie spodziewa. Proszę się mną nie kłopotać, umiem czekać.
Po tych słowach już odszedł, posyłając jeszcze recepcjonistce pożegnalny uśmiech. Była nawet urocza, chociaż nie w jego typie. Z drugiej strony, mógł przynajmniej spojrzeć na plakietkę z jej imieniem. Cóż, może jeszcze będzie ku temu okazja.
Na Seana trafił dopiero po kilkudziesięciu minutach poszukiwań. Szpital był dosyć rozległy i znalezienie w nim jednej osoby mogło stanowić wyzwanie, zwłaszcza, że pracownicy zajmowali się tutaj różnymi rzeczami. Na szczęście z większością osób znał się już po imieniu i przynajmniej tolerowali jego obecność, nawet jeśli czasem posyłali mu poirytowane spojrzenia. Po cholerę on się tutaj pląta, nie ma lepszych zajęć?
Poszukiwaną przez siebie osobą odnalazł przy automacie z kawą. Oczywiście.
Ciężki dzień? – zagadnął, opierając się na maszynę i spoglądając na opiekuna medycznego. To było bardzo głupie pytanie, bo przecież praca w tym miejscu raczej nigdy nie należała do łatwych i przyjemnych. Ale jakoś trzeba zagaić.
Sean Reave
Sean Reave
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Riverdale City Adventure Therapy
Czw Mar 18, 2021 10:14 pm
Szpitalny automat do kawy cieszył się dużym powodzeniem wśród szpitalnej załogi. Sean nie zdziwił się, że w pobliżu zastał kilka pielęgniarek, które postanowiły udać się na przerwę. Jego obecność ani trochę nie zniechęciła kobiet do kontynuowania plotek. Dzisiejszą sensacją był jeden z tutejszych lekarzy, który – no niesamowite! – posłał spojrzenie jednej z tu zebranych, a to spojrzenie w magiczny sposób przyczyniło się do jej intelektualnego uwstecznienia. Przypominała nastolatkę, która cieszyła się z byle pierdoły, gdy chodziło o jej crusha. Wczorajszy ranking tutejszych ciach był o wiele ciekawszym tematem, choć nie udało mu się dowiedzieć, kto znalazł się w topowej trójce. Ich kawa była gotowa zanim do tego doszło.
    Wielka szkoda. Może dzięki temu Reave miałby okazję przekazać Robertowi radosne wieści co do szans u Cathy.
    Pokręcił głową, gdy podchodził do wolnego już automatu z kawą. Jak za każdym razem prześledził wzrokiem listę dostępnych napojów. Nie był zdziwiony, że nie zmieniła się od zeszłego dnia. Przyłożywszy identyfikator do czytnika, odruchowo wcisnął przycisk odpowiadający za przygotowanie kawy z mlekiem. Ten dzień – zarówno jak poprzedni i jeszcze jeden wstecz  – nie był odpowiedni dzień na drastyczne zmiany w jego życiu. Maszyna wypluła z siebie papierowy kubek, a chłopak bez mrugnięcia okiem przyglądał się całemu procesowi. Zapewne uczestniczyłby w tym monotonnym przedstawieniu do samego końca, gdyby nie pojawienie się znajomej twarzy.
    — Cześć, JP — przywitał się, posyłając mu lekki, ale na pewno szczery uśmiech. W przeciwieństwie do reszty personelu, obecność Jeana nie budziła w nim negatywnych emocji. Choć z początku sam miał pewne zastrzeżenia do jego wściubiania nosa w nieswoje sprawy. Później zrozumiał, że była to kwestia jego – jakby to nazwać – uroku.
    — Ciężki? — powtórzył zaraz za mężczyzną, jakby miało mu to pomóc w zastanowieniu się nad odpowiedzią na to pytanie. — Nie wydaje mi się. Może jeszcze tego nie mówiłem, ale tutaj każdy dzień przypomina wakacje. Już prawie szykowałem się na daleką podróż do Europy — odpowiedział, z rozbawieniem podchodząc do sytuacji sprzed chwili, choć wewnątrz niewątpliwie współczuł Dolores tego, że nie dostała od życia szansy na realizowanie swoich marzeń.
    Automat do kawy ucichł. Ciemnowłosy otulił serwetką kubek z gorącym napojem i zgarnął go z podstawki.
    — Kawy? — spytał, unosząc swój identyfikator. — Na koszt firmy, oczywiście. Wyglądasz, jakbyś potrzebował jej dużo bardziej ode mnie. Kwestia znudzenia czy trafiłeś na ciekawą, ale wyczerpującą historię?
    Możliwe, że za dużo czasu spędzał w towarzystwie czarnowłosego, skoro teraz to on płynnie wcielił się w rolę zadającego pytania. Ciemnowłosy zaczynał mieć wrażenie, że Leroux zapominał o samym sobie podczas poświęcania się historii całego miasta, a nie miał problemu z tym, by stać się nieoficjalnym dzierżawcą jego własnych dziejów. Nie sądził jednak, żeby miał aż taki dryg do wydobywania informacji, co profesjonalny dziennikarz.
    Nie mówiąc już o raczej marnym talencie do pisania.
Jean-Paul Leroux
Jean-Paul Leroux
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Riverdale City Adventure Therapy
Pon Mar 22, 2021 2:48 pm
Pracownicze automaty z kawą zawsze go nieco fascynowały. Mówiąc najprościej, serwowana z nich ciecz była paskudna. Ni to kawa, ni to mleko, cholera wie w sumie co oni tam dają, na pewno najtańszą z dostępnych możliwości. A jednak ludzie z jakiegoś powodu darzyli te maszyny niemal czcią, stawały się one centrum spotkań towarzyskich i tak dalej. Jean-Paul doskonale rozumiał potrzebę przerwy, a także wypicia czegoś ciekawszego, niż woda mineralna, ale przecież można się było złożyć na jakiś ekspres albo nawet zrobić sobie kawy do termosu i od razu jakość życia skakała w górę. Cóż, może dlatego nigdy nie ciągnęła go bardziej korporacyjna ścieżka kariery. Po prostu nie rozumiał tej kultury.
Kiwnął głową, słysząc odpowiedź opiekuna. Dla kogoś z boku zapewne ta rozmowa wyglądała nieco dziwacznie, no bo jak niby Sean miałby się w ogóle wybrać do Europy i dlaczego mówił o tym w szpitalu psychiatrycznym? Leroux zdążył się jednak już przyzwyczaić, że najczęściej było to nawiązanie do jednego ze swoich pacjentów.
Czyżby… merde, czemu zawsze wylatują mi te imiona. Dorothy? – strzelił, kojarząc, że Sean czasem opowiadał o jakiejś niespełnionej podróżniczce czy tam artystce. Nie wiedział czemu, ale Jean-Paulowi od razu kojarzyło się to ze starymi, czarno-białymi filmami, opowiadającymi o niespełnionych marzeniach podstarzałej już artystki. Jakieś nawiązanie było
Ponownie skierował spojrzenie na automat, z którego został zaproponowany mu napój. Miał ochotę odmówić, ale w zasadzie, przecież i tak nie prowadził najzdrowszego trybu życia, więc w zasadzie co za różnica, co w siebie wleje?
Niech będzie. W sumie nie miałem jeszcze dzisiaj okazji, by napić się kawy – powiedział i wskazał na przycisk z latte, sugerując, że ten wybór będzie dla niego satysfakcjonujący.
Nie, raczej nie. Obawiam się, że ja po prostu tak wyglądam. Może to kwestia życia w Riverdale? – słaby uśmiech pojawił się na jego twarzy, jednak szybko z niej zniknął. – Chociaż ostatnio gadałem z jednym wojskowym. Sam nie wiem co o tym myśleć. Z jednej strony oczywiście zasłaniał się tym, że tylko wykonuje rozkazy i nic nie wie, ale z drugiej dosyć obficie dzielił się własnymi przemyśleniami. A że mam wrażenie, iż z jego zdaniem zgadza się większość jego szefostwa… cóż, nie spodziewam się nagłej poprawy sytuacji naszego miasta.
Opierał się nadal o automat w oczekiwaniu na swój kubeczek z paskudnym płynem w środku. Zauważył, że korytarz nieco opustoszał, a to stanowiło dobrą okazję do zadania nieco bardziej prywatnego pytania.
Jak tam père? – zagadnął, uważnie obserwując reakcję rozmówcy. Zawsze kiedy o to pytał, to odnosił wrażenie, że wsadza kij w mrowisko.
Sean Reave
Sean Reave
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Riverdale City Adventure Therapy
Czw Mar 25, 2021 8:47 pm
    — Dolores — poprawił go uprzejmie. Trudno było mieć mu za złe to, że nie miał pamięci do imion. Na pewno miał na głowie masę poważniejszych spraw. Poza tym... — Będąc bardziej precyzyjnym, to tylko pseudonim artystyczny, a dla lekarzy osobowość mnoga lub dysocjacyjne zaburzenie tożsamości — wyrecytował, wciskając na automacie przycisk do latte. Sam w międzyczasie upił łyk swojej kawy, najwidoczniej tym samym kończąc temat pacjentki. Na pewno w przyszłości miało nadarzyć się wiele okazji, by o niej wspomnieć. Nie zapowiadało się, by miała szybko opuścić to miejsce.
    Chłopak ściągnął brwi, ze skupieniem słuchając krótkiej historii o nieznajomym mężczyźnie. Bezgłośnie zastukał opuszką palca o papierowy kubek, jakby to napędzało jego osobiste rozważania. Co prawda ciężko było wywnioskować cokolwiek z tak okrojonej historii. Czy był jednak na tyle cierpliwy, by czekać na pełen artykuł w gazecie albo pojedynczą wzmiankę w Wielkiej Księdze Dziejów Riverdale?
    Zdecydowanie nie.
    — Czekaj... z wojskowym? Chcesz przez to powiedzieć, że wojsko umywa ręce? — spytał zaciekawiony. Nie było to pozytywne zaciekawienie, biorąc pod uwagę, że w pewnym sensie Sean sam stał się ofiarą okrucieństwa tego miasta. Nic dziwnego, że poczuł się zaniepokojony opinią czarnowłosego. Czasu nie dało się cofnąć, jednak mimo wszystko liczył na to, że któregoś dnia panujące na ulicach zamieszki po prostu ucichną – choćby po to, by jego rodzeństwo doczekało się spokojniejszych czasów. — Opowiedz mi o tym — dodał po chwili. W jego głosie na próżno było szukać nachalności – na pewno zrozumiałby, gdyby JP postanowił porzucić ten temat. Zresztą Sean miał raczej marne szanse na to, by cokolwiek zmienić, nawet jeśli poznałby całą prawdę o funkcjonującym obecnie systemie.
    Tak, tak. Systemie. Jakim systemie?
    „Jak tam père?”
    Wzruszył ramionami. Uważał, że ten gest był najbardziej dosadną odpowiedzią na to pytanie, jednak znał już JP na tyle dobrze, by wiedzieć, że nie tego oczekiwał. Potrzebował więcej słów, a mniej bezwarunkowych odruchów.
    — Stabilnie. Dobrą wiadomością jest to, że ostatnio nie miał poważniejszego ataku, a gorsza jest taka, że cała reszta pozostaje bez zmian — wyjaśnił, drapiąc się z tyłu głowy. W jego głosie dało się wyczuć zakłopotanie – jak zawsze, gdy musiał odpowiadać na pytania o stan ojca. Mijały miesiące, a on nie miał kompletnie żadnych nowych wieści dla Jeana, jednak nie to sprawiało, że było mu zwyczajnie głupio.
    Głupie było to, że Reave wciąż miał nadzieję na jakiś przełomowy moment, mimo że nauka postawiła grubą kreskę na istnieniu takiej możliwości.
    Gdy latte było już gotowe, ciemnowłosy kiwnął głową w stronę pobliskiej ławki na korytarzu. Kanapy w holu byłyby wygodniejsze, ale o tej porze tłoczyło się tam zbyt wielu ludzi. Zajął jedno z miejsc, przypominając sobie, dlaczego pacjenci nienawidzili czekać w szpitalach – kawa była beznadziejna, a siedzeniom niedaleko było do narzędzi tortur.
    — Przy okazji dzieciaki jak zawsze ucieszyły się z ostatniego listu. Otrzymujesz ode mnie nieoficjalny medal za kunszt pisarski. Już któryś z kolei. Kiedyś poproszę Zoey, żeby ulepiła ci go z plasteliny. Gwarantuję, że jest w tym mistrzynią — uśmiechnął się, choć co uważniejsze oko dostrzegłoby, że uśmiechał się tylko ustami. Nie zmieniało to faktu, że był niezmiernie wdzięczny za jego pomoc.
Jean-Paul Leroux
Jean-Paul Leroux
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Riverdale City Adventure Therapy
Sob Mar 27, 2021 3:13 pm
Na język Jean-Paula cisnęło się już kolejne pytanie o rzeczoną Dolores, ale taktycznie się wstrzymał, widząc, że Sean nie ma zamiaru kontynuować tego tematu. Jedną z zalet dziennikarskiego życia było całkiem sprawne rozpoznawanie tego, o czym ludzie chcą i o czym nie chcą rozmawiać. Różnica polegała na tym, że zazwyczaj musiał naciskać na punkty, których rozmówca wolał unikać. W tym jednak wypadku dyskusja nie należała do jego obowiązków, a Dolores, z cały szacunkiem do niej, nie była aż tak interesującym tematem, aby specjalnie cisnąć o to Seana. Na pewno będzie jeszcze nie jedna okazja, aby o nią dopytać.
Leroux zapatrzył się na automat, przygotowujący jego napój, jednocześnie formułując odpowiedź dla Reave’a. Miał wrażenie, że nie powinien go karmić kolejną porcją pesymistycznych wiadomości. Z drugiej strony, miałby go kłamać?
Oh, wręcz przeciwnie – odpowiedział wreszcie. – Wojsko chce ubrudzić ręce aż po same ramiona. Widzisz, wysłali na rozmowę ze mną faceta z zewnątrz. Nic dziwnego, że potrzebowali posiłków. Spodziewałem się więc jakieś świeżej perspektywy od osoby, która nawykła do życia w normalności. Tymczasem on przedstawił mi wizję miasta, w którym władza stoi ponad prawem, żeby rozprawić się z przestępczością. Czyli tak naprawdę nic nowego.
Przeciągnął się, wysłuchując ostatnich brzmień pracującego automatu. Jeszcze chwila i jego paskudne latte będzie gotowe.
Wybacz pesymizm, ale uważam, że miasto, w którym przedstawiciele prawa nie przestrzegają prawa jest… morte – pozwolił sobie nawet ma wymowny gest przejechania palcem po gardle. – Albo sami się powybijamy albo rząd Kanady wreszcie się wkurzy i zrobi tu porządek. Tylko z jakiegoś powodu wszyscy mają w dupie fakt, że żyją tu też normalni ludzie. Albo no… starają się żyć.
I w tym momencie Jean-Paul zdaje sobie sprawę z faktu, że jego rozmówca ma rodzinę, o którą się troszczy i której chce zapewnić szczęśliwy byt. Cóż, było już zdecydowanie za późno, aby ugryźć się w język. Z drugiej strony, Sean pracował w takim miejscu, że chyba powinien być odporny na wszelkie negatywne bodźcie. A może Jean-Paul szukał dla siebie wymówki, a fakt pozostawał taki, że po prostu za dużo paplał?
Z chęcią przyjął zaproszenie na niewygodną ławeczkę. Niesmaczny napój, porcja złych wiadomości i niekomfortowe siedzenie. Czego chcieć więcej od życia?
Powieszę go sobie na lodówce – odpowiedział na wzmiankę o medalu i chociaż miał to być żarcik, to JP się nie uśmiechnął. – Wiem, że się powtarzam, ale musisz zdawać sobie sprawę, że dzieciaki w pewnym momencie zaczynają się łapać w tym, że ktoś je robi w konia. Jak ze Świętym Mikołajem, oui? I nie chciałbym być w twojej skórze, kiedy będziesz musiał się z tego tłumaczyć.
Jean-Paul siorbnął niedobrej kawy i lekko się skrzywił. Chyba gdyby sam przygotował kawę z ziemi, to byłaby ona smaczniejsza. Naprawdę, ktoś się musiał bardzo przykładać do tego, żeby te napoje z automatów były tak niedobre. Musieli to robić specjalnie, nikt mu nie wmówi, że jest inaczej. Tylko po co?
Kolejna zagadka życia do rozwiązania.
Sean Reave
Sean Reave
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Riverdale City Adventure Therapy
Nie Mar 28, 2021 1:57 pm
Po tylu latach życia w tym mieście Reave był już przygotowany na to kolejne porcje złych wieści. Mógł tylko słuchać i na podstawie własnej skali ocenić, w jak ciemnej dupie byli i czy na końcu majaczyło jeszcze jakieś światełko nadziei. Wszystko wskazywało na to, że nie, ponieważ ludzie raz jeszcze udowodnili, że byli jedynie ludźmi, a umiejętność uczenia się na błędach była dla nich niezwykle rzadkim towarem.
    — Czy to nie błędne koło? — spytał, wbijając wzrok w kubek. Ten wciąż był wypełniony kawą w trzech czwartych – również nie spieszył się z dopijaniem jakże wysokiej jakości napoju. — O ile dobrze pamiętam, kilka lat temu wszystko zaczęło się od konfliktów z władzami. A teraz – jeśli rzeczywiście jest tak jak mówisz – powoli wracamy do punktu wyjścia. Z tym, że mamy do uniknięcia więcej naboi, bo już nikt nie będzie zawracał sobie głowy tym, do kogo celuje — parsknął pod nosem. Rzecz jasna nie było w tym niczego zabawnego – dla Seana była to raczej ironia losu, aczkolwiek wiele dałby za to, żeby był to tylko niegroźny żart. — Kiedy walka o swoje przekonania stała się już tylko próbą pokazania własnej siły? Czy ci wszyscy prowodyrzy zamieszek nadal o cokolwiek walczą czy tylko chcą udowodnić, do kogo należy to całe bagno? Ciekawe, czy któregoś dnia sami będziemy chodzić uzbrojeni po zęby, wmawiając sobie, że skoro oni tylko wykonują rozkazy, my tylko się bronimy.
    Mimowolnie ścisnął palcami papierowy kubek, zapominając o wszelkich prawach fizyki. Gorący napój spłynął po palcach chłopaka, a kilka kropel splamiło nogawkę jego spodni i nieskazitelnie czystą podłogę szpitala.
    — Szlag — mruknął pod nosem, posiłkując się serwetką, którą wcześniej owinął kubek. Prędko otarł rękę, papierowe naczynie i resztę miejsca zbrodni. Nie chciał, żeby tutejsze sprzątaczki zawracały sobie głowę takimi pierdołami.
    To chyba nie był najlepszy dzień.
    „Wiem, że się powtarzam, ale musisz zdawać sobie sprawę, że...”
    Ciemnowłosy osunął się na ławce i przesunął ręką po twarzy. W tym momencie znacznie bardziej przypominał niezadowolonego nastolatka niż szanowanego opiekuna medycznego w tym szpitalu. Nie to, że był zmęczony częstym przypominaniem mu, że jego plan już od początku został skazany porażkę – znacznie bardziej męczyła go cała sytuacja, w której się znalazł. Każdego dnia intensywnie rozmyślał o tym, co stanie się za jakiś czas i jak ma zamiar z tego wybrnąć. Mimo że minął już szmat czasu, rozwiązanie wciąż nie przychodziło mu do głowy, więc koniec końców wszystkie rozmyślania kończyły się na psychicznym przygotowywaniu się na pełne wyrzutu spojrzenia rodzeństwa lub – co gorsze – na dożywotnią nienawiść. W żadnym wypadku nie obwiniał JP za to, że od czasu do czasu znów nawiązywał do tego, w jak kiepskim położeniu się znajdował. Mężczyzna i tak robił dla niego znacznie więcej niż powienien.
    — Nikomu nie życzę, żeby znajdował się w mojej skórze już teraz — podsumował dobitnie, starając się na siłę ubarwić swój ton rozbawieniem. Młodzieniec nie miał w zwyczaju się nad sobą użalać i za wszelką cenę starał się tego nie robić. Leroux natomiast wiedział już na tyle dużo, że Sean od czasu do czasu po prostu nie był w stanie powstrzymać się i udawać, że jego życie jest usłane różami. — I tak – zdaję sobie z tego sprawę. Ale wiesz... dzieci lubią wierzyć w Świętego Mikołaja. Myślę, że tak samo wolą wierzyć, że ich ojciec jeszcze gdzieś tam jest, a tym miejscem nie jest zakład psychiatryczny, w którym żyje jak... no wiesz.
    Warzywo. Roślina. Cokolwiek.
    Pociągnął duży łyk kawy, licząc na to, że dzięki temu pozbędzie się narastającej guli w gardle. Było mu niedobrze już na samą myśl, że zaczynał myśleć o swoim rodzicu w tych kategoriach, ale z każdym dniem coraz bardziej docierało do niego, że był to tylko smutny fakt.
Jean-Paul Leroux
Jean-Paul Leroux
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Riverdale City Adventure Therapy
Sob Kwi 03, 2021 4:54 pm
Jean-Paul wzruszył, niemal bezradnie, ramionami.
Prawdę mówiąc, już doradzałbym uzbrojenie się. Jeśli oczywiście zależy ci na bezpieczeństwu. Swoim lub czyimś – dziennikarz upił łyk kawy i wpatrzył się w niewidzialny punkt. Ewidentnie trawił jakąś myśl, którą chwilę później musiał z siebie wyrzucić. – Jest taka książka, „Ojciec Chrzestny”. Kiedyś nakręcili kasową trylogię na jej podstawie. W każdym razie zmierzam do tego, że przedstawia ona działalność włoskich emigrantów w USA na początku XX w. Widzisz, założenie było proste. Czasem państwo cię nie chroni, oui? Nie spełnia swojej roli. Załóżmy, że w sąsiedztwie jest pewna silna i bogata rodzina, która może cię ochronić. Pieniędzmi, słowem, bronią. Raczej niezgodnie z prawem. Układ był prosty. Ty robisz przysługę dla rodziny, rodzina w zamian daje ci ochronę. – Leroux przerwał, aby upić kolejny łyk kawy. – Jest jednak różnica. Rodzina miała zasady. Ważny był honor. Widzisz, głowa rodziny upada, ponieważ nie zgadza się na handel narkotykami. To nieco ironiczne, biorąc pod uwagę, że nie przeszkadza mu alkohol albo prostytucja. Niemniej jednak umiera w zgodzie ze swoimi zasadami. A dzisiaj?
Jean-Paul ponownie wzruszył ramionami. Docierał do momentu, kiedy przestawał rozumieć otaczającą go rzeczywistość. Czego ci wszyscy ludzie od niego chcieli?
Puenta chyba jest taka, że gdybym chciał o sobie zadbać, to zapisałbym się do gangu – słaby uśmiech nawiedził twarz dziennikarza. Oczywiście on nie miał zamiaru nigdzie się zapisywać. Miał problem ze zwierzchnikami, a tak właściwie, to zazwyczaj oni mieli problem z nim. Poza tym musiałby mieć ku temu jakiś cel, jak chociażby najprostszy instynkt przetrwania. A jemu nawet tego brakowało. Może dlatego tak dobrze radził sobie w swoim zawodzie?
Wbił uważnie spojrzenie w Seana i długo mu się przypatrywał. Jakby chciał wedrzeć się w głąb jego jestestwa i pojąć mechanizmy kierujące Reavem. W końcu jednak odpuścił, być może przez wzgląd na brak umiejętności nadprzyrodzonych.
Odchrząknął.
Słuchaj, Sean – zaczął, tak jak się nie powinno zaczynać żadnej wypowiedzi, jeśli nie chcesz, aby rozmówca poczuł, że go pouczasz. – Każdy na tym świecie ma przesrane. Szczególnie w Riverdale. Nie mówię tego, żeby ci umniejszać. Ale wiesz, czym się zajmuję. Poznałem wiele paskudnych historii. I często te historie paskudzą się jeszcze bardziej, bo ludzie brną w bagno, zamiast próbować je opuścić.
Leroux w tym momencie przerwał i prawdę mówiąc miał zamiar odpuścić temat. Nie przyszedł tutaj, żeby go pouczać, sam nie wiedział, jak zachowałby się w takiej sytuacji. Mógł tylko teoretyzować, mocno przy tym romantyzując swoją ewentualną postawę. Zawsze postąpiłby słusznie, prawda?
Macie jakąś nową dziewczynę w personelu– rzucił, chcąc zmienić temat. – Chyba nową. Nigdy wcześniej jej nie spotkałem w każdym razie. Całkiem urocza.
Może bym ją gdzieś zaprosił, rozmyślał JP, popijając kolejny łyk niesmacznej kawy.
Sean Reave
Sean Reave
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Riverdale City Adventure Therapy
Pon Kwi 05, 2021 12:29 am
Z ust chłopaka mimowolnie wyrwało się krótkie „hah”, które w całej swojej prostocie było doskonałym podsumowaniem udzielonej mu rady. To, że byli w czarnej dupie, nie było dla niego żadną tajemnicą, ale dopiero potwierdzenie tego na głos w pełni uświadomiło go, jak głęboko zabrnęli w ten niekończący się tunel. Prawdę mówiąc, swojego czasu zastanawiał się nad kupnem broni, jednak ta myśl została porzucona równie szybko, co znalazła się w jego głowie. Samoobrona miała sens tylko wtedy, gdy byłeś przekonany, że będziesz zdolny do pociągnięcia za spust lub dasz komuś odczuć, że czujesz się na tyle silny, by to zrobić. Reave twierdził, że nie posiadał żadnej z tych umiejętności. Możliwe, że pomimo wielu przejść, nadal nawet nie otarł się o skraj wytrzymałości. Nie był na tyle blisko absolutnego ekstremum, by samodzielnie zadecydować o czyimś losie.
    — Pomyślę nad tym — odparł dziwnie mechanicznym tonem. Próbował przekonać samego siebie, że na pewno jeszcze raz to rozważy? A może chciał po prostu przekonać Jeana, że postara się o siebie zadbać? Na pewno zależało mu na tym, by jego materiał na historię tego miasta przetrwał na tyle długo, by zdążył wycisnąć z niego wszystkie informacje. — Nie do końca rozumiem, JP — przyznał bez ogródek. Rzecz jasna słyszał o wspomnianym tytule, ale na tym jego znajomość klasyki wyraźnie się kończyła. — Chyba że masz na myśli to, że po tylu środowiskowych wywiadach, zdążyłeś dojść do wniosku, że teraz ludzie nie mają zasad i gdyby sytuacja tego wymagała – bo na przykład dostaliby taki rozkaz – ubabraliby sobie ręce gorszymi rzeczami.
    „... gdybym chciał o siebie zadbać, to zapisałbym się do gangu.”
    Sean zamarł na chwilę z kubkiem przytkniętym do ust. Ten komentarz musiał nieznacznie wybić go z rytmu. Zerknął z ukosa na czarnowłosego, próbując ustalić, na ile duże były szanse, że rzeczywiście rozważał taką możliwość. Kto jak kto, ale Leroux był jedną z ostatnich osób, które chciałby przypadkiem spotkać w tamtym środowisku. Zrezygnował z kolejnego łyku, a na jego twarzy zawitał niezadowolony wyraz. Odrobinę karcący.
    — Po pierwsze, mam nadzieję, że mimo wszystko o siebie dbasz. Po drugie, na pewno istnieją inne i bardziej skuteczne sposoby. — I co, może jeszcze miał zamiar o nich opowiedzieć? — Może dzięki temu, że w nic się nie mieszamy, nadal możemy siedzieć tu i rozmawiać przy tej niesmacznej kawie. — Wreszcie ktoś z nich powiedział to na głos. Mimo przyznania, że napój był paskudny, i tak pociągnął kolejny łyk, jak gdyby właśnie wznosił toast za to, że tu byli.
    Nie miał problemów z przyznawaniem innym racji, jednak kiedy chodziło o sytuację jego rodziny, robił to bardzo niechętnie. Można było wyczytać to jego twarzy, gdy kiwał głową, ale jednocześnie ściągał usta w wąską linię – dokładnie tak, jak teraz.
    — Wiem, wiem. Chciałem powiedzieć, że mimo wszystko nie życzę nikomu tego samego, a co do reszty... potrzebuję więcej czasu. Najwyżej będę wygrzebywał się z większej głębokości.
    Była to odpowiedzialność, którą sam zdecydował się przyjąć na swoje barki. Już jego w tym głowa, co później zamierzał z tym zrobić. Jego przyjaciel z pewnością mógł spać spokojnie, biorąc pod uwagę, że Reave nie planował mieszać go w późniejsze skutki spisku przeciwko prawdzie.
    Przechylił głowę na bok i uniósł brwi w niemym zaskoczeniu. To był ten moment, w którym zdał sobie sprawę, że coś przegapił. Co jakiś czas w ośrodku pojawiały się nowe osoby, ale chyba nie przywiązywał do nich wagi na tyle, by odczuć faktyczne zainteresowanie. Możliwe, że dziewczyna, o której mówił JP, przedstawiła mu się osobiście, a teraz zdarzało im się przywitać, gdy akurat mijali się na korytarzu.
    — Możliwe. Ostatnio pojawiło się tu kilka nowych osób. Głównie stażyści, dzięki którym my mamy mniej roboty. Jak wygląda? Może będę ją przynajmniej kojarzył. Mam ją uprzedzić, że zamierzasz przeprowadzić z nią wywiad? — wypalił nagle z rozbawieniem w głosie. Jakby nie patrzeć, był mu winny przysługę. Nic nie stało na przeszkodzie, by – jak to się mówi – pomóc szczęściu. — Myślałem, że jesteś tak zajęty historiami, że nie masz czasu na randkowanie.
    Nie to, żeby czytał mężczyźnie w myślach. Użycie określenia „urocza” mimowolnie uruchomiło u niego ten tok myślenia. Na szczęście Leroux nie sprawiał wrażenia kogoś, kto w ogóle był w stanie się krępować.
Jean-Paul Leroux
Jean-Paul Leroux
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Riverdale City Adventure Therapy
Wto Kwi 06, 2021 2:59 pm
Jean-Paul podrapał się lekko po głowie. Chyba sam trochę się pogubił w swoim wywodzie i teraz potrzebował chwili, żeby przypomnieć sobie, o co właściwie mu chodziło, kiedy przywoływał przykład „Ojca Chrzestnego”. Proces odtwarzania wspomnień wiązał się z wgapianiem się w kawę wymieszaną z mlekiem, tak jakby tam były ukryte wszystkie odpowiedzi.
Wreszcie Leroux podniósł spojrzenie, co oznaczało, że był gotów do kontynuowania wątku.
Mniej więcej. Chodzi o to, że we włoskiej mafii stawałeś się członkiem rodziny. Układ był prosty, jesteś, powiedzmy, piekarzem. Pieczesz dla nas bułki, zapłatą za to jest ochrona twojego lokalu. Przychodzi policja, mówisz, że wszystko jest w porządku. Może czasem musisz schować nieco nielegalnego towaru albo przetrzymać rannego żołnierza mafii, zanim zjawi się ktoś, kto mu pomoże. To jest coś w stylu… no, rodziny. Jest jaka jest, ale w najgorszej chwili pojawi się, żeby ci pomóc. A teraz? – Jean-Paul zawiesił to pytanie, po czym sam na nie odpowiedział. – Jak sam zauważyłeś, nie wiadomo o co chodzi. Po co ci ludzie walczą o to Riverdale? Przecież tu nic nie ma. Jesteśmy jak wysypisko, na którym śmieciarze walczą o strefy wpływów. Dla reszty to zwykły śmietnik.
Przerwał, aby upić kolejny łyk kawy. Nie mógł jednak powstrzymać ponurego chichotu, kiedy usłyszał zamartwienia się Seana o jego stan zdrowia. I jeszcze to niezadowolone spojrzenie. Ja mama, która odkryła, że jej dziecko nie odrobiło zadania domowego. Oczywiście doceniał tę troskę, po prostu nie umiał w tej sytuacji inaczej zareagować.
Nawet klepnął Seana przyjacielsko w ramię.
Źle mnie zrozumiałeś. Gangi to nie mój świat. Musiałbym… hm. Chcieć coś osiągnąć w tym mieście. Ale to mnie nie interesuje. Bardziej pasuje mi rola biernego obserwatora. Z drugiej jednak strony… – westchnął lekko. – …Nie mogę wykonywać swojej pracy, bez narażania się na niebezpieczeństwo. Chyba to rozumiesz. Nie da się pisać historii Riverdale i wyciąć z niej gangi. To jakby pisać o II Wojnie Światowej i pominąć nazistów. No i ogólnie, chyba nie wpisuję się w definicję osoby, która… dba o siebie.
Znowu zachichotał. Tak, JP z całą pewnością nie był kimś, kogo można by podać jako definicję zdrowego trybu życia. Nieprzespane noce, śmieciowe żarcie, brak aktywności fizycznej, a przede wszystkim, pchanie głowy tam, gdzie inni bali się włożyć rękę. Jedyne co go ratowało, ale całkowita bierność, a może nawet uległość, względem agresywnego świata, który ich otaczał. Nie musiał i nie chciał nikomu niczego udowadniać. Nie musiał nikogo chronić. Jeśli chcieli go okraść, znieważyć albo nawet pobić, to raczej nie stawiał sprzeciwu. Nie widział ku temu powodu. Co nie zmieniało faktu, że spodziewał się gwałtownego odejścia z tego świata.
Tak jak sobie obiecał, już nie poruszał tematu rodziny Reave’a. I tak go nie przekona. Przynajmniej na razie. Zamiast tego skupił się na drugim temacie, czyli pielęgniarce.
Nie można pracować cały czas. Nawet ja nie mogę – odpowiedział z uśmiechem. – Czas na randkowanie się znajdzie, gorzej z… jako się mówi… stabilnością, oui? Mimo wszystko, przez większość czasu zajęty jestem pracą. Ba, nawet randka może nią być. W końcu dowiaduję się czegoś o drugiej osobie. Chociaż kobiety zazwyczaj są złe, kiedy opisuję to w tym kontekście.
Leroux przechylił kubek i opustoszył go z pozostałej kawy. Następnie wstał, aby grzecznie wyrzucić kubeczek do śmietnika. Po tym stanął naprzeciwko Seana, uznając, że wystarczy mu tego luksusu na szpitalnych ławkach i zmarszczył lekko brwi, próbują odtworzyć wizerunek pielęgniarki.
Niech pomyślę. Brunetka, włosy spięte w kucyk. Oczy… piwne? Szlag, nie pamiętam – zaśmiał się. – W każdym razie miała bardzo przyjazny uśmiech. Niska, lekko przysadzista. Wyglądała na trochę roztrzepaną, a może to kwestia tego, że dopiero uczy się swojej pracy. Prawdę mówiąc, jeśli ją poznasz, to możesz sprawdzić czy… hm. Rozumiesz, nie chciałbym robić jakichś złudnych nadziei. Raczej nie jestem materiałem na męża, więc nie szukam niczego stałego. Możesz sprawdzić jak podchodzi do takich spraw.
Sean Reave
Sean Reave
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Riverdale City Adventure Therapy
Nie Kwi 11, 2021 9:31 pm
    — Lepiej nie mogłeś tego ująć — zauważył, gdy JP porównał miasto do śmietnika. Jeszcze do niedawna może i warto było się tu o coś bić, jednak miesiące ciągłych zamieszek doprowadziły do miejsce do opłakanego stanu. Co prawda, w niektórych obszarach nadal można było wyhaczyć wzrokiem prawdziwe perły, jednak chyba każdy zdawał sobie sprawę, że już wkrótce i one mogły zostać bezlitośnie przeżute i wyplute przez tych wszystkich narwańców. — Może mamy przyjemność być świadkami regresu społecznego. Coś jak w średniowieczu? — rzucił i pstryknął palcami na znak nagłego oświecenia. Nie było się z czego cieszyć, ale nie miał innego i bardziej sensownego wytłumaczenia. To, co się działo, nie miało kompletnie żadnego odniesienia w stosunku do strajków sprzed trzech lat. Rząd, z którym tak zaciekle walczono, nie miał już nic więcej do powiedzenia. Jakby zapadł się pod ziemię, gdy zrobiło się za gorąco. — Wiesz, bezsensowna demonstracja siły i walka o tereny znów stały się modne. I pomyśleć, że jeszcze niedawno to psi filtr ze snapchata był największym złem na tym świecie.
    Po tych słowach przyłożył kubek do ust i dzielnie przechylił go, upijając kilka głębszych łyków. Kawa zdawała się stopniowo stygnąć, dlatego szybko wolał pozbyć się napoju. Nie była szczególnie smaczna w swoim ciepłym wydaniu, ale zimna zupełnie do niczego się nie nadawała. Słysząc śmiech czarnowłosego, zerknął na niego z ukosa. Reave nie sądził, że w przynależności do gangów było coś zabawnego, choć duży udział miało w tym to, że od czasu do czasu sam trzymał się za blisko nich. Trzeba przyznać, że niektóre rany, z którymi miał do czynienia, nie były przyjemnym widokiem. Choć nie było to z jego strony odkrycie stulecia, wierzył, że ci ludzie już dawno przestali liczyć się z konsekwencjami swoich czynów. Szli przed siebie po trupach. Dosłownie.
    Chłopak westchnął ciężko, jakby dłuższy wywód Jeana kompletnie pozbawił go dalszych argumentów w tej kwestii. Sean nie mógł przywiązać go do kaloryfera i uznać, że od teraz musi podejść do historii Riverdale w zupełnie inny sposób. Nawet jeśli nie do końca rozumiał, dlaczego mężczyzna obrał sobie taki cel życiowy, cóż... przynajmniej miał jakiś cel.
    — Wydaje mi się, że dopóki dajesz im do zrozumienia, że nie jesteś zagrożeniem i nie wchodzisz im w drogę, patrzą na ciebie trochę inaczej. Zadajesz pytania, a nie bierzesz udział w czynnych bójkach – wtedy pewnie dużo łatwiej o guza.Zresztą żeby tylko, dodał w myślach, wpychając zmiętą serwetkę do pustego kubka. — W każdym razie, gdybyś kiedyś potrzebował pomocy, to sztukę obezwładniania opanowałem do perfekcji — dodał zaraz, celowo przybierając zdeterminowany ton. Niekoniecznie chciał pakować się w tego typu konflikty, ale czego nie robiło się dla kumpla.
    Z wyuczoną precyzją wycelował kubkiem do pobliskiego kosza na śmieci. Rzut warty dziesięć punktów.
    „Nie można pracować cały czas.”
    Nie?
    Ciemnowłosy zmierzył go uważnym spojrzeniem. Jego roztrzepany wygląd przeczył tej teorii, ale Sean nie skomentował tego na głos. Zresztą wydawało mu się, że Paul i tak dobrze wiedział, co chodziło mu po głowie.
    — Nie znam się na kobietach — zaczął, ale zaraz zmarszczył nos i odchrząknął, dając znak, że natychmiast musi się poprawić. — Zresztą na facetach też nieszczególnie, ale może tego typu teorie powinieneś zachować dla siebie? — Podrapał się po policzku w zamyśleniu. — Przynajmniej przy pierwszym spotkaniu. Inni raczej nie muszą wiedzieć, że mimowolnie postrzegasz ich, jak skarbnicę informacji. Dzielą się z tobą przeżyciami, bo najwidoczniej chcą to robić czy coś w tym stylu — wyjaśnił i nakreślił palcem wskazującym niewidzialny okrąg w powietrzu. Kto by pomyślał, że taki z niego ekspert od romansowania.
    Młodzieniec też wreszcie podniósł się z ławki w ślad za JP, poprawiając przy tym górę swojego stroju medycznego. Słuchając opisu pielęgniarki, rozejrzał się po korytarzu – istniała szansa, że dziwnym trafem uda mu się wychwycić ją w okolicy. Niemniej jednak już sam opis pomógł mu w skojarzeniu, o kogo chodziło.
    — Hm. Wydaje mi się, że w takim razie chodzi ci o Cornelię. Faktycznie jest tu od niedawna. Dość nieśmiała. Może jednak nie powinienem ją straszyć przelotnym romansem? Poza tym nigdy nie wiesz, czy nie stopi twojego niestałego serca — roześmiał się na głos, szturchając go zaczepnie łokciem w żebra. Zabrzmiał głupio nawet dla samego siebie. — Ale spróbuję dowiedzieć się, ile się da i dam ci znać, czy możesz już zacząć się czesać.
avatar
Mistrz Gry
Fresh Blood Lost in the City
Re: Riverdale City Adventure Therapy
Wto Kwi 13, 2021 11:14 am
Ingerencja Mistrza Gry
Aktywni NPC: Ochroniarz, recepcjonistka, ???

  Riverdale City Adventure Therapy nigdy nie należało do w pełni spokojnych miejsc. Tutejsi pacjenci niejednokrotnie dawali do wiwatu zarówno pracownikom, jak i odwiedzającym ośrodek osobom. Tym razem to nie oni byli jednak sprawcami głównego zamieszania, które zaczęło się przy drzwiach budynku. Wchodzące do środka osoby nie miały większego problemu z przejściem przez ochronę, ten jeden osobnik zwrócił jednak na siebie uwagę zarówno recepcjonistki, jak i ochrony.
  — Przepraszam wszystko w porządku? — zaalarmowany głos ochroniarza wykrzywił nienaturalnie głowę wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyzny, który dopiero teraz podniósł łeb do góry pozwalając im w pełni przyjrzeć się jego opuchniętej twarzy. Przyschnięta krew, wyraźnie ściekała po jego czole jeszcze kilka minut temu, zalewając mu oczy. Skrzepy we włosach, jak i obrzydliwe rozcięte siniaki tuż pod linią grzywki od razu wskazywały na to, że źródło rany znajdywało się właśnie na jego głowie. Zupełnie jakby jeszcze chwilę temu wziął porządny rozbieg i zaliczył spotkanie ze ścianą.
  Bez wątpienia jednak ani jedno, ani drugie nie spodziewało się, że spokojnie wyglądający mężczyzna nagle zacznie wrzeszczeć wniebogłosy, jednocześnie biegnąc na recepcjonistkę. Ochroniarz zareagował błyskawicznie, bez wątpienia ratując kobietę przed bliskim spotkaniem z napastnikiem. Staranował go swoim ciałem, szybko powalając na ziemię. Nie spodziewał się jednak, że mężczyzna tak szybko się pozbiera. Po kilku przerażających rzutach zerwał się nagle do biegu z tym samym wrzaskiem na ustach i pobiegł wzdłuż korytarza z toczącą się z ust pianą. Wprost na Jean-Paula i Seana.
  — UWAŻAJCIE NA NIEGO, JEST NIEBEZPIECZNY — ochroniarz biegł w ślad za nim, intruz był jednak przerażająco wręcz szybki. I kompletnie nie zwracał na nic uwagi.

Czas na odpis: 72h. Decyzja co zrobicie należy do was.
Jean-Paul Leroux
Jean-Paul Leroux
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Riverdale City Adventure Therapy
Wto Kwi 13, 2021 4:00 pm
Jean-Paul zaśmiał się niewesoło.
Ta. Trochę tęsknie za czasami, kiedy naszym największym problemem były głupoty robione przez nastolatki w internecie.
Leroux na początku nawet nie zareagował na podniesiony głos ochroniarza. Umówmy się, byli w szpitalu psychiatrycznym, miejscu gdzie znajdowały się najbardziej oryginalne indywidua z tego miasta i często trzeba było ich obezwładniać wręcz siłą. Już nie mówiąc o niezadowolonych rodzinach, którym nie pasowało to, że komuś poświęcano za mało uwagi albo coś w tym stylu. JP nauczył się, że krzyki i awantury są nieodłącznym elementem tego miejsca.
Jednak nawet on drgnął i zerknął w głąb korytarza, słysząc nienaturalny krzyk. Gdy to zrobił, zobaczył jak ten dziwny mężczyzna rzuca się na nieszczęsną recepcjonistkę, uratowaną tylko dzięki przytomności ochroniarza. Trudno się dziwić, przecież musi tutaj pracować dobrze wytrenowany personel.
Co do chuja... — zdążył tylko bąknąć JP, kiedy dziwny mężczyzna zaczął biec w ich kierunku.
Dziennikarz jedynie przelotnie ujrzał twarz napastnika i w jego głowie zakwitła myśl: "...czy my trafiliśmy do słabego filmu akcji?"
Czasu na reakcję nie było za wiele. Nawet nie starczyło go na to, żeby jakkolwiek skonsultować tę sytuację z Seanem. Nawet jeśli był to któryś z jego pacjentów, to w tej chwili stanowił zagrożenie. Jean-Paul zrobił pierwsze co przyszło mu do głowy. Poczekał do momentu, aż dziwny mężczyzna będzie wystarczająco blisko, a następnie... rzucił mu się pod nogi.
Leroux szczycił się tym, że potrafił toczyć prawdziwe szermierki słowne. Ktoś nawet kiedyś mu powiedział, że słowami rzuca kłody pod nogi swoich rozmówców. Cóż, teraz niemal dosłownie rzucał komuś kłodę pod nogi. Ba, sam był tą kłodą. Nie bez powodu w dzieciństwie przekonywali go, że może być wszystkim.
W myślach modlił się tylko, żeby słowa Seana o sztuce obezwładniania nie były jedynie czczymi przechwałkami. Bo potencjał bojowy Jean-Paula właśnie się wyczerpał.
Sean Reave
Sean Reave
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Riverdale City Adventure Therapy
Wto Kwi 13, 2021 9:37 pm
Dzień jak co dzień – była to pierwsza myśl, która przyszła mu do głowy, gdy na korytarzu rozbrzmiały krzyki. W przeciwieństwie do JP, chłopak mimowolnie spojrzał w kierunku, z którego dobiegały zaaferowane głosy, jednak pierwsze sekundy akcji rozgrywały się poza zasięgiem ich widzenia. Nie wiedział jeszcze, że do kolekcji dziwnych przypadków, które zdarzały się w tym miejscu, dołączył zupełnie nowy smaczek i bynajmniej nie miał wiele wspólnego z codziennością.
    „Co do chuja...”
    — Sam chciałbym-to wiedzieć.
    Reave nie był typem osoby, która przepadała za używaniem siły przeciwko innym, jednak podejmując się pracy w szpitalu, był świadomy tego, że jego stanowisko wymagało od niego ogólnego dbania o porządek tego miejsca. Rozbawienie, które jeszcze przed momentem przejawiał w towarzystwie Jeana, zniknęło bezpowrotnie, gdy nieznajomy mężczyzna zaczął biec w ich stronę. Już wtedy mimowolnie przygotował się do zatrzymania intruza – chcąc osłonić przy okazji Paula, który z niewiadomych mu powodów właśnie rzucał się na ziemię. Oby to nie było omdlenie. Pozostało też liczyć na to, że Leroux nie naczytał się dziwnych ciekawostek na temat świata przyrody i właśnie postanowił udawać trupa, by uniknąć konfrontacji z drapieżnikiem.
    Na razie musiał jednak zająć się innym problemem.
    Ciemnowłosy miał w planach zastosować jeden z tradycyjnych chwytów, który zazwyczaj pomagał w sprowadzeniu narwanych pacjentów do parteru bez wyrządzania im krzywdy. Błyskawiczne wykręcenie obu rąk do tyłu i podcięcie kolan, zniechęcało ich do gwałtownego szarpania się – zazwyczaj sami mogli wyrządzić sobie tym większą krzywdę. Tym razem jednak nie dostał szansy na to, by ocenić siłę przeciwnika, więc musiał posiłkować się własnym doświadczeniem i liczyć na to, że pomoże mu ono w schwytaniu i utrzymaniu przeciwnika. Improwizował, ale może miał szansę ułatwić pracę pędzącemu z pomocą ochroniarzowi.
    — PRZYNIEŚCIE ŚRODKI USPOKAJAJĄCE — krzyknął w przestrzeń. Chciał, żeby przekaz dotarł do kogokolwiek, choć miał nadzieję, że ktoś z personelu i tak zdążył pomyśleć o tym już kilka sekund wcześniej – to znaczyłoby, że pomoc już była w drodze. W miejscu takim, jak szpital psychiatryczny, nie było czasu na zastanawianie się. Każdy potencjalny agresor był poddawany ściśle określonym restrykcjom. Sean może i nie kojarzył napastnika z widzenia, co mogło oznaczać, że nie był tutejszym pacjentem, jednak w chwili, gdy stał się zagrożeniem dla personelu i pacjentów, został potraktowany na równi z niepoczytalnymi osobami. No bo – umówmy się – nikt o zdrowych zmysłach nie wpada w biały dzień do zakładu psychiatrycznego, by urządzić w nim niemałe zamieszanie. Sądząc po krwi, która krzepła na jego twarzy, zdrowo zaorał o coś głową. Ale czyżby podświadomie wiedział, gdzie udać się, by znaleźć odpowiednią pomoc?
Sponsored content
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach