▲▼
First topic message reminder :
Kiedy masz więcej wolnego czasu? Stęskniłem się za twoim kotem i jestem pewny, że on za mną też. (︶︹︺)
Uśmiechnął się, kiwając głową ze zrozumieniem.
— Cieszę się, że macie oboje do tego takie podejście. — Zniżył się nieco, by zamiast pleców oprzeć głowę o boczne oparcie kanapy.
— Spokojnie, to dobry rehabilitant. Naprawdę nie musisz dla mnie porywać jakiegoś nieszczęśnika spoza murów — zaśmiał się, machając lekceważąco dłonią. — Następnym razem Niepoczytalni nie dopadną mnie tak łatwo, a jak dorwę tego jednego skoczka, to mu się odpłacę, o. — Nawet nie zachowywał pozorów absolutnej powagi, choć w jego głosie można było dosłyszeć niezadowolenie.
— Ale wiesz co by rewelacyjnie pomogło? Felinoterapia. Co znaczy, że muszę kiedyś cię odwiedzić. Znaczy twojego kota. Choć może on być tylko pretekstem do tego, żeby cię pomęczyć. Ale stawiam dolara, że ty mi mruczeć nie będziesz, więc twój kot może siedzieć obok.
— Cieszę się, że macie oboje do tego takie podejście. — Zniżył się nieco, by zamiast pleców oprzeć głowę o boczne oparcie kanapy.
— Spokojnie, to dobry rehabilitant. Naprawdę nie musisz dla mnie porywać jakiegoś nieszczęśnika spoza murów — zaśmiał się, machając lekceważąco dłonią. — Następnym razem Niepoczytalni nie dopadną mnie tak łatwo, a jak dorwę tego jednego skoczka, to mu się odpłacę, o. — Nawet nie zachowywał pozorów absolutnej powagi, choć w jego głosie można było dosłyszeć niezadowolenie.
— Ale wiesz co by rewelacyjnie pomogło? Felinoterapia. Co znaczy, że muszę kiedyś cię odwiedzić. Znaczy twojego kota. Choć może on być tylko pretekstem do tego, żeby cię pomęczyć. Ale stawiam dolara, że ty mi mruczeć nie będziesz, więc twój kot może siedzieć obok.
Wpatrywał się w niego uważnie, zupełnie jakby chciał wyłapać czy aby na pewno go nie okłamywał. Tymczasowo postanowił chyba jednak odpuścić nieszczęsnemu rehabilitantowi, bo westchnął i pokiwał głową.
— Obaj go dopadniemy. Chociaż muszę przyznać, że nie spodziewałem się, że cały ten wypad pójdzie aż tak beznadziejnie. Chyba przerosła nas liczba osób. Gdy było nas mniej, łatwiej było trzymać wszystko w ryzach. Teraz gdy Lisy tak bardzo się rozrosły... — skrzywił się nieznacznie, zawieszając na chwilę wzrok na ścianie. Chyba nie chciał kontynuować tematu, skoro parsknął śmiechem na wspomnienie o kocie.
— O wilku mowa — czarny kot pojawił się znikąd, wskakując na Słowika i ugniatając go łapkami, tuż przed tym, gdy zwinął się w kłębek na jego klatce piersiowej — chcesz, to ci go podrzucę na dwa dni czy coś. Lubi cię, więc nie będzie problemu.
— Obaj go dopadniemy. Chociaż muszę przyznać, że nie spodziewałem się, że cały ten wypad pójdzie aż tak beznadziejnie. Chyba przerosła nas liczba osób. Gdy było nas mniej, łatwiej było trzymać wszystko w ryzach. Teraz gdy Lisy tak bardzo się rozrosły... — skrzywił się nieznacznie, zawieszając na chwilę wzrok na ścianie. Chyba nie chciał kontynuować tematu, skoro parsknął śmiechem na wspomnienie o kocie.
— O wilku mowa — czarny kot pojawił się znikąd, wskakując na Słowika i ugniatając go łapkami, tuż przed tym, gdy zwinął się w kłębek na jego klatce piersiowej — chcesz, to ci go podrzucę na dwa dni czy coś. Lubi cię, więc nie będzie problemu.
— To raczej wina niemyślenia ludzi niż ich liczebności — westchnął, darując sobie szersze ciągnięcie tematu.
— Pewnie — odparł, wpatrując się w kota moszczącego się na Ianie. — No i oczywiście, że mnie lubi, a nawet więcej. Skoro zwierzęta upodabniają się do właścicieli, to musi mnie nawet uwielbiać tak samo jak ty — powiedział, chichocząc cicho.
— Ale od jakiegoś czasu zastanawiam się nad adopcją jakiego zwierzaka i chyba zdecyduję się na kota. Nie trzeba z nim wychodzić i bywa samowystarczalny, gdy ma się za mało czasu, a przynajmniej nie będzie tak pusto.
— Pewnie — odparł, wpatrując się w kota moszczącego się na Ianie. — No i oczywiście, że mnie lubi, a nawet więcej. Skoro zwierzęta upodabniają się do właścicieli, to musi mnie nawet uwielbiać tak samo jak ty — powiedział, chichocząc cicho.
— Ale od jakiegoś czasu zastanawiam się nad adopcją jakiego zwierzaka i chyba zdecyduję się na kota. Nie trzeba z nim wychodzić i bywa samowystarczalny, gdy ma się za mało czasu, a przynajmniej nie będzie tak pusto.
Miał rację. Co zresztą zaraz odbiło się na jego twarzy, nawet jeśli nie odezwał się już ani słowem.
— Oczywiście. Inaczej musielibyśmy go wydziedziczyć. Albo ciebie. Musiałbym się zastanowić — rzucił ze złośliwym uśmiechem, drapiąc kota za uchem. Na jego słowa zastanowił się nieco, obracając głowę w bok.
— Niby tak. Z drugiej strony, na twoim miejscu wyliczyłbym, jak wiele czasu nie ma cię w domu. Jeśli potrafisz znikać na dwanaście godzin to raczej niezbyt dobry pomysł. Nawet jeśli koty dobrze radzą sobie same, nadal wątpię, że to miłe uczucie siedzieć w pustych czterech ścianach. Sam popełniłem ten błąd przy Ralphie, przez co strasznie zdziczał. Może i jest łagodny, ale nadal zwiewa przed większością ludzi, gdy tylko pojawią się w moim mieszkaniu. Dlatego sporo osób nawet nie wie, że mam kota. Akceptuje może z sześć osób? Wliczając mnie. Pomyślmy... ja, ty, Axel, Shane i ten... Jonathan. Ale on w ogóle ma jakąś dziwną rękę do zwierząt. Czyli pięć. Czasem wyjdzie do Lark czy Hailey, ale nigdy nie podchodzi bliżej — wymamrotał, zaraz patrząc na Ralpha z westchnięciem — przez to naprawdę czasem mam cholernie duże wyrzuty sumienia, że go wziąłem. Przynajmniej teraz siedzę w domu przez większość czasu, to mogę mu jakoś to wynagrodzić, ale i tak zasłużył na coś dużo lepszego.
— Oczywiście. Inaczej musielibyśmy go wydziedziczyć. Albo ciebie. Musiałbym się zastanowić — rzucił ze złośliwym uśmiechem, drapiąc kota za uchem. Na jego słowa zastanowił się nieco, obracając głowę w bok.
— Niby tak. Z drugiej strony, na twoim miejscu wyliczyłbym, jak wiele czasu nie ma cię w domu. Jeśli potrafisz znikać na dwanaście godzin to raczej niezbyt dobry pomysł. Nawet jeśli koty dobrze radzą sobie same, nadal wątpię, że to miłe uczucie siedzieć w pustych czterech ścianach. Sam popełniłem ten błąd przy Ralphie, przez co strasznie zdziczał. Może i jest łagodny, ale nadal zwiewa przed większością ludzi, gdy tylko pojawią się w moim mieszkaniu. Dlatego sporo osób nawet nie wie, że mam kota. Akceptuje może z sześć osób? Wliczając mnie. Pomyślmy... ja, ty, Axel, Shane i ten... Jonathan. Ale on w ogóle ma jakąś dziwną rękę do zwierząt. Czyli pięć. Czasem wyjdzie do Lark czy Hailey, ale nigdy nie podchodzi bliżej — wymamrotał, zaraz patrząc na Ralpha z westchnięciem — przez to naprawdę czasem mam cholernie duże wyrzuty sumienia, że go wziąłem. Przynajmniej teraz siedzę w domu przez większość czasu, to mogę mu jakoś to wynagrodzić, ale i tak zasłużył na coś dużo lepszego.
— O nieeeeee, nie zrobiłbyś mi tego. — Oparł przedramię o czoło, odchylając głowę w dramatycznym geście. — Jestem twoim ulubionym bratem, takich się nie wydziedzicza.
Prychnął niczym oburzony kot, na wypadek gdyby Ian przypadkiem nie zauważył jak bardzo boleśnie ugodziły go jego słowa.
— Masz rację — powiedział, powracając już do normalnej pozycji. — Często w pracy zostaję po godzinach, więc byłoby szkoda zostawić zwierzaka na tyle godzin samemu sobie. I wiesz, Ralph chyba ci wybaczył. Jeśli byłoby inaczej, to jestem niemal pewny, że często nie miałbyś zbyt suchych butów. — Puścił oczko, uśmiechając się przy ostatni zdaniu.
— Słuchaj... — zaczął, przeskakując wzrokiem po różnych punktach, jakby szukał jakiegoś dobrego obiektu do obserwacji. Ostatecznie jednak skupił swoją uwagę na ekranie. — Załóżmy, tak czysto hipotetycznie oczywiście, że poznaję kogoś i chciałbym tę osobę zaprosić na randkę, ale tak na 90% ten ktoś jest nie leci na facetów... Myślisz, że lepiej jednak spróbować czy nie, żeby przypadkiem czegoś nie zwalić? — Odchrząknął. — Jak to głupio brzmi. Chyba wyszedłem z wprawy — dodał już o wiele ciszej.
Prychnął niczym oburzony kot, na wypadek gdyby Ian przypadkiem nie zauważył jak bardzo boleśnie ugodziły go jego słowa.
— Masz rację — powiedział, powracając już do normalnej pozycji. — Często w pracy zostaję po godzinach, więc byłoby szkoda zostawić zwierzaka na tyle godzin samemu sobie. I wiesz, Ralph chyba ci wybaczył. Jeśli byłoby inaczej, to jestem niemal pewny, że często nie miałbyś zbyt suchych butów. — Puścił oczko, uśmiechając się przy ostatni zdaniu.
— Słuchaj... — zaczął, przeskakując wzrokiem po różnych punktach, jakby szukał jakiegoś dobrego obiektu do obserwacji. Ostatecznie jednak skupił swoją uwagę na ekranie. — Załóżmy, tak czysto hipotetycznie oczywiście, że poznaję kogoś i chciałbym tę osobę zaprosić na randkę, ale tak na 90% ten ktoś jest nie leci na facetów... Myślisz, że lepiej jednak spróbować czy nie, żeby przypadkiem czegoś nie zwalić? — Odchrząknął. — Jak to głupio brzmi. Chyba wyszedłem z wprawy — dodał już o wiele ciszej.
— Nie, nie. Dokładnie takich się wydziedzicza, by pozbyć się konkurencji. Ulubiony brat zawsze będzie z tobą rywalizował o ostatnie sto dolarów babci, do której wpadasz na obiad. Wtedy wychodzi na jaw, kogo bardziej kocha. Nie wierzę w te równe kwoty, którymi tak się zawsze zasłaniają — parsknął, cały czas drapiąc Ralpha, choć po chwili przeszedł bardziej do gładzenia go po grzbiecie. Zaraz wzruszył nieznacznie ramionami na wspomnienie o wybaczeniu, nie do końca zgłębiając już ten temat. Jakby nie patrzeć, tego typu wyrzutów sumienia nie pozbywało się w tak łatwy sposób.
Za to przy następnym temacie zamilkł na nieco dłużej.
— Nie wiem Ivo, jak nie zarywasz brata swojej dziewczyny, to teraz zamierzasz nawracać hetero? Nie potrafisz znaleźć sobie kogoś normalnego, tylko zawsze musisz się prosić o dostanie w ryj? — zapytał, unosząc brew ku górze. Jego brat miał naprawdę wyjątkowo gówniany gust.
Za to przy następnym temacie zamilkł na nieco dłużej.
— Nie wiem Ivo, jak nie zarywasz brata swojej dziewczyny, to teraz zamierzasz nawracać hetero? Nie potrafisz znaleźć sobie kogoś normalnego, tylko zawsze musisz się prosić o dostanie w ryj? — zapytał, unosząc brew ku górze. Jego brat miał naprawdę wyjątkowo gówniany gust.
— A ja cię miałem za najlepszego brata! Takiego, który oddałby mi swoje ostatnie sto dolarów, które dostał od babci — prychnął, odchylając głowę, niczym urażona lama z memów.
Takiej odpowiedzi nie spodziewał się usłyszeć i zdecydowanie było to po nim widać. Niemal odruchowo spuścił wzrok, wzdychając cicho. Minęło kilka sekund, nim zdecydował się odpowiedzieć.
— Hetero? — Ściągnął brwi, podnosząc wzrok na ekran. — To dziewczyna. Ale tak, pewnie masz rację.
Takiej odpowiedzi nie spodziewał się usłyszeć i zdecydowanie było to po nim widać. Niemal odruchowo spuścił wzrok, wzdychając cicho. Minęło kilka sekund, nim zdecydował się odpowiedzieć.
— Hetero? — Ściągnął brwi, podnosząc wzrok na ekran. — To dziewczyna. Ale tak, pewnie masz rację.
— Nie oddałbym ci, ale rozmienił w sklepie, kupił nam po lodzie i oddał ci równą połowę — zadecydował po ostatecznych przemyśleniach, zaraz śmiejąc się głośno w odpowiedzi na jego lamę. Była to jedna z rzeczy, których nie miał okazji zobaczyć już od jakiegoś czasu.
Za to na kolejne słowa aż podniósł się do góry, zrzucając Ralpha na ziemię i założył ręce na biodrach.
— To czego gadasz jak potłuczony? Przychodzisz do brata geja z poradą o związek, oczywiście, że myślałem, że chodzi ci o faceta. Zwłaszcza gdy mówisz, że nie jest zainteresowana facetami. Czekaj chwilę.
Słowik sięgnął po telefon, zasłaniając na chwilę ekran. Głośne wstukiwanie numeru wystarczyło, by po krótkim połączeniu do ich rozmowy dołączyła jeszcze jedna osoba.
— Czego chcesz, Słowik? Nie umalowałam się jeszcze, a ty wyciągasz mnie do jakiegoś ładnego chłopca? Nie, żebyś był w moim typie, skarbie. Bez urazy. Wolę ociekających testosteronem samców alfa, rozumiesz.
— Ivo, Rebecca, Rebecca, Ivo. Nie martw się to specjalistka od kobiet i nie puści pary z ust. Plotkuje tylko ze mną.
— Bo masz najlepsze ploteczki, skarbie.
— I zawsze ci je wyśpiewam, kochana, w końcu jestem Słowikiem — puścił kobiecie oko, wracając uwagą do brata — Mamy tu sytuację kryzysową. Mój brat ma obiekt zainteresowań, ale jest jakiś problem. Dobra, gadaj. Po czym wnioskujesz, że twoja dziewczyna woli dziewczyny?
Za to na kolejne słowa aż podniósł się do góry, zrzucając Ralpha na ziemię i założył ręce na biodrach.
— To czego gadasz jak potłuczony? Przychodzisz do brata geja z poradą o związek, oczywiście, że myślałem, że chodzi ci o faceta. Zwłaszcza gdy mówisz, że nie jest zainteresowana facetami. Czekaj chwilę.
Słowik sięgnął po telefon, zasłaniając na chwilę ekran. Głośne wstukiwanie numeru wystarczyło, by po krótkim połączeniu do ich rozmowy dołączyła jeszcze jedna osoba.
— Czego chcesz, Słowik? Nie umalowałam się jeszcze, a ty wyciągasz mnie do jakiegoś ładnego chłopca? Nie, żebyś był w moim typie, skarbie. Bez urazy. Wolę ociekających testosteronem samców alfa, rozumiesz.
— Ivo, Rebecca, Rebecca, Ivo. Nie martw się to specjalistka od kobiet i nie puści pary z ust. Plotkuje tylko ze mną.
— Bo masz najlepsze ploteczki, skarbie.
— I zawsze ci je wyśpiewam, kochana, w końcu jestem Słowikiem — puścił kobiecie oko, wracając uwagą do brata — Mamy tu sytuację kryzysową. Mój brat ma obiekt zainteresowań, ale jest jakiś problem. Dobra, gadaj. Po czym wnioskujesz, że twoja dziewczyna woli dziewczyny?
— No i wreszcie mówisz, jak mój ulubiony brat — zachichotał, uśmiechając się szeroko.
Wytrzeszczył, patrząc się na to, co wyczynia brat na ekranie. Nie zdążył nawet porządnie zastanowić się nad odpowiedzią, zanim Ian dołączył kogoś do ich rozmowy. Przejechał dłonią po twarzy.
— Ja tam wolę facetów nieociekających testosteronem, więc cieszę się, że nie jesteś konkurencją na rynku — odparł, puszczając oczko. — No dobra, skoro mój najdroższy brat — mrużył podejrzliwie oczy, patrząc na połowę ekranu, na której wyświetlał się ciemnowłosy — uważa, że mamy sytuację kryzysową, to... — Zamilkł, wewnętrzną stroną dłoni przecierając policzek.
— Noooo... jakoś tak przy rozmowie wyszło, że Sophie wspomniała o swojej byłej, a potem mówiła, że podoba jej się jedna koleżanka. A no i tak pod koniec rozmowy napomknęła, że była kiedyś z jednym chłopakiem na próbę, ale doszła do wniosku, że jednak za bardzo to on jej nie kręcił. Nie jestem specjalistą, ale to za bardzo nie brzmi, jakby wolała facetów.
Wytrzeszczył, patrząc się na to, co wyczynia brat na ekranie. Nie zdążył nawet porządnie zastanowić się nad odpowiedzią, zanim Ian dołączył kogoś do ich rozmowy. Przejechał dłonią po twarzy.
— Ja tam wolę facetów nieociekających testosteronem, więc cieszę się, że nie jesteś konkurencją na rynku — odparł, puszczając oczko. — No dobra, skoro mój najdroższy brat — mrużył podejrzliwie oczy, patrząc na połowę ekranu, na której wyświetlał się ciemnowłosy — uważa, że mamy sytuację kryzysową, to... — Zamilkł, wewnętrzną stroną dłoni przecierając policzek.
— Noooo... jakoś tak przy rozmowie wyszło, że Sophie wspomniała o swojej byłej, a potem mówiła, że podoba jej się jedna koleżanka. A no i tak pod koniec rozmowy napomknęła, że była kiedyś z jednym chłopakiem na próbę, ale doszła do wniosku, że jednak za bardzo to on jej nie kręcił. Nie jestem specjalistą, ale to za bardzo nie brzmi, jakby wolała facetów.
— Cóż, przynajmniej nie chorych psycholi jak twój brat — Rebecca uniosła brew, zaraz otrzymując w zamian środkowy palec od Iana. Oboje postanowili się jednak nie wcinać, gdy Ivo dzielił się swoimi informacjami.
— No na hetero to ona nie brzmi. Co prawda można zaryzykować, że jest biseksualna z większym upodobaniem do kobiet z kilku względów. Dziewczyny lubią, jak się je trochę popieści, a wy to tylko wepchnęlibyście kutasa do środka, zrobili co macie zrobić i poszli spać. Ty się nie odzywaj — przymrużyła powieki, wyraźnie zwracając się do Słowika, który uniósł rękę ku górze w obronnym geście.
— Przecież nic nie powiedziałem. Zresztą się zgadzam. Gra wstępna jest dla frajerów, wolę wykorzystać te trzydzieści minut na kilka rund niż starać się jak debil, żeby wprawić kogoś w nastrój. Co nie znaczy, że druga rzecz nie przypada mi do gustu — wysunął język, pokazując go pomiędzy dwoma palcami w tak oczywistym geście, że ciężko byłoby go inaczej zinterpretować.
— Właśnie o tym mówię. Tak czy inaczej, możesz ją po prostu zapytać, ale szczerze mówiąc, jeśli interesuje się kimś innym, to mieszanie się, tak czy inaczej nie jest dobrym pomysłem. Nie martw się skarbie, masz ładną buźkę, jeszcze niejedną rybkę wyłowisz z tego bagna.
— Ale trochę szkoda. Założę się, że twoja dziewczyna zostałaby moją bestie. Pokazywałbym jej twoje zdjęcia na nocniku — westchnął, rozkładając się znowu wygodnie na kanapie.
— No na hetero to ona nie brzmi. Co prawda można zaryzykować, że jest biseksualna z większym upodobaniem do kobiet z kilku względów. Dziewczyny lubią, jak się je trochę popieści, a wy to tylko wepchnęlibyście kutasa do środka, zrobili co macie zrobić i poszli spać. Ty się nie odzywaj — przymrużyła powieki, wyraźnie zwracając się do Słowika, który uniósł rękę ku górze w obronnym geście.
— Przecież nic nie powiedziałem. Zresztą się zgadzam. Gra wstępna jest dla frajerów, wolę wykorzystać te trzydzieści minut na kilka rund niż starać się jak debil, żeby wprawić kogoś w nastrój. Co nie znaczy, że druga rzecz nie przypada mi do gustu — wysunął język, pokazując go pomiędzy dwoma palcami w tak oczywistym geście, że ciężko byłoby go inaczej zinterpretować.
— Właśnie o tym mówię. Tak czy inaczej, możesz ją po prostu zapytać, ale szczerze mówiąc, jeśli interesuje się kimś innym, to mieszanie się, tak czy inaczej nie jest dobrym pomysłem. Nie martw się skarbie, masz ładną buźkę, jeszcze niejedną rybkę wyłowisz z tego bagna.
— Ale trochę szkoda. Założę się, że twoja dziewczyna zostałaby moją bestie. Pokazywałbym jej twoje zdjęcia na nocniku — westchnął, rozkładając się znowu wygodnie na kanapie.
— Chwila, chwila, jakich chorych psycholi — Zmrużył oczy, patrząc podejrzliwie na wyświetlające się twarze.
Mimowolnie parsknął, słysząc rozmowę brata i jego znajomej.
— Ech, bycie na przegranej pozycji jest słabe — westchnął, przecierając oczy. — Ale masz niestety rację. Mieszanie się byłoby głupie, jeśli mocno leci na tę swoją koleżankę.
Sięgnął po odkręcone opakowanie musu owocowego. Dłoń zawisnęła w powietrzu, zatrzymując się przed ustami Ivo. Chłopak przewrócił oczami, opuszczając rękę.
— Skonfiskuję ci wszystkie zdjęcia, zanim kogokolwiek ci przestawię. I jeszcze zadbam o to, żebyś nie miał dostępu do telefonu, żebyś z niego też czegoś nie wygrzebał.
Mimowolnie parsknął, słysząc rozmowę brata i jego znajomej.
— Ech, bycie na przegranej pozycji jest słabe — westchnął, przecierając oczy. — Ale masz niestety rację. Mieszanie się byłoby głupie, jeśli mocno leci na tę swoją koleżankę.
Sięgnął po odkręcone opakowanie musu owocowego. Dłoń zawisnęła w powietrzu, zatrzymując się przed ustami Ivo. Chłopak przewrócił oczami, opuszczając rękę.
— Skonfiskuję ci wszystkie zdjęcia, zanim kogokolwiek ci przestawię. I jeszcze zadbam o to, żebyś nie miał dostępu do telefonu, żebyś z niego też czegoś nie wygrzebał.
— Rebecca nie dogaduje się z Axelem — wytłumaczył, przewracając oczami. Kobieta zaraz wyraźnie się oburzyła, prychając z pogardą.
— Po prostu zachowuję odpowiedni poziom, nie wdając się w nim w dyskusję — odparła, odrzucając włosy na plecy. Nawet jeśli jedyne co uzyskała w zamian to przeciągły śmiech Nixona.
— No ciężko to nazwać dyskusją, gdy ty jazgoczesz, a on posyła ci swoje mordercze spojrzenie. Ale jestem z was dumny, ostatnio przebywanie w jednym pokoju idzie wam nadzwyczaj dobrze — gdyby mógł, poklepałby ją po ramieniu, a tak mógł jedynie się uśmiechnąć. Wrócił uwagą do Ivo, kiwając lekko głową.
— Czasem trzeba przegrać, by późniejsze zwycięstwo było jeszcze słodsze, skarbie.
— Zgadzam się z Rebeccą. Co nie zmienia faktu, że będę czekać na jakąś psiapsi. Brakuje mi kobiet w życiu — westchnął cicho, kręcąc głową na boki. Nie odpowiedział za to słownie na jego groźbę konfiskacji, unosząc tylko kącik ust w bezczelnym "bring it on".
— Po prostu zachowuję odpowiedni poziom, nie wdając się w nim w dyskusję — odparła, odrzucając włosy na plecy. Nawet jeśli jedyne co uzyskała w zamian to przeciągły śmiech Nixona.
— No ciężko to nazwać dyskusją, gdy ty jazgoczesz, a on posyła ci swoje mordercze spojrzenie. Ale jestem z was dumny, ostatnio przebywanie w jednym pokoju idzie wam nadzwyczaj dobrze — gdyby mógł, poklepałby ją po ramieniu, a tak mógł jedynie się uśmiechnąć. Wrócił uwagą do Ivo, kiwając lekko głową.
— Czasem trzeba przegrać, by późniejsze zwycięstwo było jeszcze słodsze, skarbie.
— Zgadzam się z Rebeccą. Co nie zmienia faktu, że będę czekać na jakąś psiapsi. Brakuje mi kobiet w życiu — westchnął cicho, kręcąc głową na boki. Nie odpowiedział za to słownie na jego groźbę konfiskacji, unosząc tylko kącik ust w bezczelnym "bring it on".
— Co zrobiłaś Axelowi, że tak na ciebie reaguje? — zapytał, unosząc brwi. Oczywiście przyjąłby każdą ilość plotek i historyjek. Zdecydowanie za mało miał ich od brata, więc może Rebecca będzie bardziej wylewna?
— Nie lubię przegrywać — westchnął przeciągle. — No ale obyś miała rację, czy coś.
Prychnął, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Chwila, chwila.
— Haaaaaaa, a co jak będę miał kiedyś chłopaka? Nie będziesz go traktował jak psiapsi? To okruuuuuuutne.
— Nie lubię przegrywać — westchnął przeciągle. — No ale obyś miała rację, czy coś.
Prychnął, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Chwila, chwila.
— Haaaaaaa, a co jak będę miał kiedyś chłopaka? Nie będziesz go traktował jak psiapsi? To okruuuuuuutne.
— Istnieje.
— Bardzo zabawne. Chociaż jednocześnie ma rację. Urodziliśmy się z zupełnie odmiennym podejściem do życia i priorytetami.
— Kiedyś została u mnie na noc i szykując się na występ, ujebała mu ubrania w łazience pudrem i cieniem do powiek. Wodoodpornym, więc nie chciało się sprać nawet w wysokiej temperaturze. Innym razem nawaliła się tak, że wymiotowała nam do zlewu. Chociaż najbardziej się chyba wkurzył, jak uparłaś się, że będziesz kierować jego autem. Strasznie nie lubi, gdy ktoś go dotyka — skupił się na jej twarzy, przez chwilę wyraźnie zamyślając. Rebecca prychnęła głośno, zaraz obracając wygodniej telefon.
— No i przede wszystkim nie może znieść, że dotykam jego słodkiego chłopca. I kabluję, gdy ktoś zarywa go w klubie, albo spędzam z nim pół nocy na telefonie, relacjonując wszystkie klubowe plotki, kto z kim, gdzie i jak.
— Spróbowałabyś nie.
— Wszystko dla mojego słoneczka — posłała całusa w stronę ekranu, zaraz wzbudzając tym samym krótki śmiech Słowika.
— Nie będę. Jeden gej w rodzinie wystarczy, jak przyjdziesz z chłopakiem, to cię wydziedziczam. Czaję, że jesteśmy bliźniakami, ale nie musisz tak usilnie się do mnie upodabniać — odrzucił lekko włosy, zaraz przewracając oczami. Rebecca parsknęła cicho, obracając się w bok.
— Zabieram was do łazienki, muszę poprawić makijaż.
— Czyń magię, kochana.
— Jak zawsze.
— Bardzo zabawne. Chociaż jednocześnie ma rację. Urodziliśmy się z zupełnie odmiennym podejściem do życia i priorytetami.
— Kiedyś została u mnie na noc i szykując się na występ, ujebała mu ubrania w łazience pudrem i cieniem do powiek. Wodoodpornym, więc nie chciało się sprać nawet w wysokiej temperaturze. Innym razem nawaliła się tak, że wymiotowała nam do zlewu. Chociaż najbardziej się chyba wkurzył, jak uparłaś się, że będziesz kierować jego autem. Strasznie nie lubi, gdy ktoś go dotyka — skupił się na jej twarzy, przez chwilę wyraźnie zamyślając. Rebecca prychnęła głośno, zaraz obracając wygodniej telefon.
— No i przede wszystkim nie może znieść, że dotykam jego słodkiego chłopca. I kabluję, gdy ktoś zarywa go w klubie, albo spędzam z nim pół nocy na telefonie, relacjonując wszystkie klubowe plotki, kto z kim, gdzie i jak.
— Spróbowałabyś nie.
— Wszystko dla mojego słoneczka — posłała całusa w stronę ekranu, zaraz wzbudzając tym samym krótki śmiech Słowika.
— Nie będę. Jeden gej w rodzinie wystarczy, jak przyjdziesz z chłopakiem, to cię wydziedziczam. Czaję, że jesteśmy bliźniakami, ale nie musisz tak usilnie się do mnie upodabniać — odrzucił lekko włosy, zaraz przewracając oczami. Rebecca parsknęła cicho, obracając się w bok.
— Zabieram was do łazienki, muszę poprawić makijaż.
— Czyń magię, kochana.
— Jak zawsze.
— I za to wszystko jeszcze nie dostałaś wilczego biletu? — zaśmiał się. — Chyba też nie byłby zbyt szczęśliwy, gdyby ktoś wymiotował do mojego zlewu. Ale że kablowanie mu przeszkadza? — zachichotał poraz kolejny, odruchowo delikatnie pochylając głowę. — Choć przy moim braciszku to może spać spokojnie — powiedział, puszczając oczko.
— Wiem! — Uderzył pięścią w otwartą dłoń, jakby wpadł na genialny pomysł. — Po prostu muszę mieć chłopaka i dziewczynę. Wtedy bycie bi będzie miało sens, a ty mnie nie wydziedziczysz i będziesz mieć swoją psiapsi. Tylko czy Rebecca wytrzyma konkurencję do tego szlachetnego tytuły twojej psiapsi?
— Wiem! — Uderzył pięścią w otwartą dłoń, jakby wpadł na genialny pomysł. — Po prostu muszę mieć chłopaka i dziewczynę. Wtedy bycie bi będzie miało sens, a ty mnie nie wydziedziczysz i będziesz mieć swoją psiapsi. Tylko czy Rebecca wytrzyma konkurencję do tego szlachetnego tytuły twojej psiapsi?
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach