▲▼
— Po prostu Kundel— Kris parsknął i pokręcił głową.
"A to jest jakaś różnica?" wymamrotał pod nosem, po części do siebie, po części do reszty. Z resztą mało go obchodziło czy ktokolwiek go usłyszy. Jak i również to, co łączyło nowego z Januszem.
Na komentarz Lexa nie zareagował, a raczej nie zdążył gdyż o to w końcu pojawiła się organizatorka tego całego zamieszania. Kris uniósł kącik ust i rozłożył ręce wskazując ich wszystkich.
"No, my byliśmy punktualnie," przeniósł oskarżycielski palec na dziewczynę. "Ty się spóźniasz. Ładnie to tak, sze-fo-wo?" skrzyżował ramiona przed sobą i nie krył na twarzy tego, jak bardzo nie chciał tu być.
Oho. Chyba pierwszy raz udało mu się tak wytrącić Kevlara z równowagi. Nawet był z tego trochę dumny. Uniósł jednak ręce w obronnym geście.
– No już się tak nie unoś, bo nowego wystraszymy – odpowiedział, jakby chcąc załagodzić sytuację, ale kpiący ton mógł nieco psuć cały efekt. – Ja tak okazuję, rozumiesz, sympatię.
W zasadzie nie było w tym wielkiej przesady, bo Travitza traktował wrogów i przyjaciół w podobny sposób. Pewnie dlatego nie miał przyjaciół, a za to wielu wrogów.
Spojrzał na przybywającą Miko z zaskoczeniem. Cóż, jemu już by się chyba nie chciało przychodzić, szczególnie w takie miejsce. To pewnie ta funkcja reprezentacyjna.
– No widzisz, to trafiłeś w dobre miejsce, Kundel – podłapał od razu, patrząc na taksówkarza. – Bo tu u nas można dobrze zarobić, jak się tylko człowiek trochę postara. Słuchajcie wszyscy. Kundel jest nie tylko zdolnym taksówkarzem, ale przede wszystkim umie sprawnie łatać dziury w ludzkim ciele. Chyba nie muszę tłumaczyć, że to może się nam przydać. Dlatego proszę mu nie dokuczać. Ręczę za niego – po tych słowach podszedł do Kundla i nachylił się lekko, aby już tylko on usłyszał końcówkę wypowiedzi. – Lepiej pilnuj, żebym nie pożałował tych słów.
Śmierdzący papierosami oddech Rosjanina z całą pewnością dotarł do taksówkarza i może pozostanie on w jego pamięci jako ostrzeżenie, aby dotrzymać słowa.
Po wszystkim Rosjanin uśmiechnął się i poklepał go po plecach.
– No. Oficjalna prezentacja za nami.
- Zdradzę ci sekret, Lex - powiedziała, przykładając palec wskazujący do skroni i przekręcając go lekko. - Starzejesz się nawet bez mojej obecności. Chociaż może nie obejmować to twojego mózgu, wydaje mi się, że go nie masz - dorzuciła zaraz potem. Widziała po nim, że wiele nie trzeba było, by zechciał wyładować swoją złość.
Kwestia celu.
Jednak na razie przekierowała swoją uwagę w stronę nowo poznanego członka ich gangu.
- O. To spoko. Jestem Miko. Chyba, że już mnie cię przedstawili - powiedziała fioletowowłosa w stronę Kundla. - Miło poznać, i tak dalej. Bez zbędnych formalności.
Ale oskarżenia Kevlara nie mogła zignorować.
- Ja? Ja jestem zawsze w swoim czasie - powiedziała w stronę ciemnowłosego. - Więc kompletnie nie wiem, o co ci chodzi - założyła ręce za plecy. - Jeszcze uważaj, bo pomyślę, że stęskniłeś się.
Nie mogła jednak nie przewrócić oczami na słowa innego jeszcze osobnika.
- Nie były, póki nie przylazłeś tutaj - rzuciła w stronę Shawna, czując ukłucie irytacji. - I łagodnie cię potraktował jak na fakt, że przerywasz mu grę - zachichotała na myśl o lekcjach baletu. Nie najgorszy gust. - Jak ci się nie podobają miejsca, to wyskakuj z kasy i odna-. A nie, czekaj. Przecież nie masz kasy przez b-a-l-e-t
Machnęła na niego ręką, by ponownie skupić się na Nowym, gdy do niej dotarło przedstawienie.
- O. Umie w więcej niż naklejenie plastra? - nie kryła zaskoczenia w swoim głosie. - Wow. Szacunek. Dla was obojga w sumie - skombinowanie takiego talentu w ich grupę było dla niej nielada wyczynem.
Zacisnął szczękę, ale już nie reagował na słowa Janusza. Następnym razem może urządzą sobie sparring, gdzieś z daleka od smrodu zdechłych ryb i wątpliwych śmieci porozrzucanych dookoła ich stóp. Ehh wylądować twarzą przy zużytej gumie to on by nie chciał. Obrzydliwe.
Obrócił się w stronę kolejnej osoby i no proszę. Czy to nie zmokła kura?
Parsknął tym razem się z nim zgadzając. Ile jeszcze wycieczek na bagna ich czekało?
Słysząc jego kolejne słowa roześmiał się i pokręcił głową. “Brzmi jak coś w jego stylu,” odparł zaraz jednak unosząc brew w zdziwieniu. Tego to się nie spodziewał. “Um, dzięki?” Złapał paczkę lizaków, zaraz sprawdzając jakie zawierała smaki. Nie znalazł tam co prawda kiwi, ale hej. Takich jeszcze nie jadł.
Skierował swoją uwagę na Miko, chowając lizaki do plecaka. Parsknął i zmrużył lekko oczy.
“Za Tobą? Zawsze. W końcu, czymże jest dzień bez naszej pogodnej reprezentantki,” skwitował złośliwie, puszczając do niej oczko.
Przestał jej co prawda słuchać sekundę później, wyciągając z kieszeni wibrujący telefon.
A no proszę. Właśnie zaczynał się tydzień owoców morza w jego ulubionej knajpie i mieli dwadzieścia pięć procent rabatu. Chyba już wiedział, co zje na obiad.
Strona 5 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
First topic message reminder :
TEREN JACKALS
Zatoka
TEREN BRONIONY PRZEZ 5 BONUSOWYCH NPC.
Dosyć gęsto rosnące drzewa sprawiają, że zatoka jest odcięta od pozostałej części plaży i dzięki temu na pewno daje większe poczucie prywatności. Kiedyś miejsce było często odwiedzane przez pary chcące spędzić romantyczną randkę z dala od wścibskich oczu innych. Teraz mało kto zapuszcza się na te tereny, a już na pewno nie w pojedynkę. Liczne odkopane ciała skutecznie zniechęciły mieszkańców do częstego odwiedzania zatoki. W końcu mało kto czuje się dobrze i bezpiecznie gdzieś, gdzie przypadkiem może nadepnąć na nieudolnie zakopane zwłoki. Bądź zużytą prezerwatywę. I nie pomogą tu nawet piękne widoki.
[Przejmowanie terenu 11/15]
— Po prostu Kundel— Kris parsknął i pokręcił głową.
"A to jest jakaś różnica?" wymamrotał pod nosem, po części do siebie, po części do reszty. Z resztą mało go obchodziło czy ktokolwiek go usłyszy. Jak i również to, co łączyło nowego z Januszem.
Na komentarz Lexa nie zareagował, a raczej nie zdążył gdyż o to w końcu pojawiła się organizatorka tego całego zamieszania. Kris uniósł kącik ust i rozłożył ręce wskazując ich wszystkich.
"No, my byliśmy punktualnie," przeniósł oskarżycielski palec na dziewczynę. "Ty się spóźniasz. Ładnie to tak, sze-fo-wo?" skrzyżował ramiona przed sobą i nie krył na twarzy tego, jak bardzo nie chciał tu być.
[Przejmowanie terenu 12/15]
Oho. Chyba pierwszy raz udało mu się tak wytrącić Kevlara z równowagi. Nawet był z tego trochę dumny. Uniósł jednak ręce w obronnym geście.
– No już się tak nie unoś, bo nowego wystraszymy – odpowiedział, jakby chcąc załagodzić sytuację, ale kpiący ton mógł nieco psuć cały efekt. – Ja tak okazuję, rozumiesz, sympatię.
W zasadzie nie było w tym wielkiej przesady, bo Travitza traktował wrogów i przyjaciół w podobny sposób. Pewnie dlatego nie miał przyjaciół, a za to wielu wrogów.
Spojrzał na przybywającą Miko z zaskoczeniem. Cóż, jemu już by się chyba nie chciało przychodzić, szczególnie w takie miejsce. To pewnie ta funkcja reprezentacyjna.
– No widzisz, to trafiłeś w dobre miejsce, Kundel – podłapał od razu, patrząc na taksówkarza. – Bo tu u nas można dobrze zarobić, jak się tylko człowiek trochę postara. Słuchajcie wszyscy. Kundel jest nie tylko zdolnym taksówkarzem, ale przede wszystkim umie sprawnie łatać dziury w ludzkim ciele. Chyba nie muszę tłumaczyć, że to może się nam przydać. Dlatego proszę mu nie dokuczać. Ręczę za niego – po tych słowach podszedł do Kundla i nachylił się lekko, aby już tylko on usłyszał końcówkę wypowiedzi. – Lepiej pilnuj, żebym nie pożałował tych słów.
Śmierdzący papierosami oddech Rosjanina z całą pewnością dotarł do taksówkarza i może pozostanie on w jego pamięci jako ostrzeżenie, aby dotrzymać słowa.
Po wszystkim Rosjanin uśmiechnął się i poklepał go po plecach.
– No. Oficjalna prezentacja za nami.
S h a w n — N P C
[ Przejmowanie terenu 13/15 ]
[ Przejmowanie terenu 13/15 ]
Shawn zmarszczył nos, wysiadając z auta. Nie, żeby był to jakiś pojazd wyższej klasy. Rzęch, którego dorwał pół tanio, może i nie prezentował się najlepiej, ale przynajmniej jeździł. I wcale nie psuł się aż tak często. Zresztą po godzinach spędzonych ze smarem pod maską, udało mu się ogarnąć go do całkiem zadowalającego poziomu.
Teraz z kolei nie był szczególnie zadowolony.
— Czy nasze tereny muszą być takim gównem? — przywitał innych, wsuwając ręce do kieszeni. Dołączył do reszty grupy i rozejrzał się wokół, zatrzymując wzrok na Kevlarze.
— Próbowałem wyciągnąć tego przeklętego gówniarza sprzed kompa, ale kurwiszon wyczyścił mi konto w przeciągu minuty i zapisał na jakieś jebane lekcje baletu. Wpłacając zaliczkę. A potem jakby nigdy nic wrócił do tej swojej zasranej gry. Przysięgam, że kiedyś go zapierdolę. To dla ciebie, kazał ci przekazać — wyciągnął z kieszeni małą paczkę z lizakami w różnych smakach inspirowanych Japonią, rzucając ją w stronę Krisa — gadał coś o odwdzięczeniu się za ostatni raz.
Wzruszył ramionami, nie wchodząc głębiej w temat. Dzieciak miał swoje dziwactwa, których nie zamierzał komentować. Zatrzymał wzrok na Kundlu, przenosząc go na chwilę na Smugglera i ponownie wrócił do tego pierwszego.
— Nowy? Chyba ominęło mnie oficjalne przywitanie. Shawn — przedstawił się krótko i rozejrzał dookoła po całym tym wygwizdowie. Masakra.
[ Przejmowanie terenu - 14/15 ]
- Zdradzę ci sekret, Lex - powiedziała, przykładając palec wskazujący do skroni i przekręcając go lekko. - Starzejesz się nawet bez mojej obecności. Chociaż może nie obejmować to twojego mózgu, wydaje mi się, że go nie masz - dorzuciła zaraz potem. Widziała po nim, że wiele nie trzeba było, by zechciał wyładować swoją złość.
Kwestia celu.
Jednak na razie przekierowała swoją uwagę w stronę nowo poznanego członka ich gangu.
- O. To spoko. Jestem Miko. Chyba, że już mnie cię przedstawili - powiedziała fioletowowłosa w stronę Kundla. - Miło poznać, i tak dalej. Bez zbędnych formalności.
Ale oskarżenia Kevlara nie mogła zignorować.
- Ja? Ja jestem zawsze w swoim czasie - powiedziała w stronę ciemnowłosego. - Więc kompletnie nie wiem, o co ci chodzi - założyła ręce za plecy. - Jeszcze uważaj, bo pomyślę, że stęskniłeś się.
Nie mogła jednak nie przewrócić oczami na słowa innego jeszcze osobnika.
- Nie były, póki nie przylazłeś tutaj - rzuciła w stronę Shawna, czując ukłucie irytacji. - I łagodnie cię potraktował jak na fakt, że przerywasz mu grę - zachichotała na myśl o lekcjach baletu. Nie najgorszy gust. - Jak ci się nie podobają miejsca, to wyskakuj z kasy i odna-. A nie, czekaj. Przecież nie masz kasy przez b-a-l-e-t
Machnęła na niego ręką, by ponownie skupić się na Nowym, gdy do niej dotarło przedstawienie.
- O. Umie w więcej niż naklejenie plastra? - nie kryła zaskoczenia w swoim głosie. - Wow. Szacunek. Dla was obojga w sumie - skombinowanie takiego talentu w ich grupę było dla niej nielada wyczynem.
[Przejmowanie terenu 15/15]
Zacisnął szczękę, ale już nie reagował na słowa Janusza. Następnym razem może urządzą sobie sparring, gdzieś z daleka od smrodu zdechłych ryb i wątpliwych śmieci porozrzucanych dookoła ich stóp. Ehh wylądować twarzą przy zużytej gumie to on by nie chciał. Obrzydliwe.
Obrócił się w stronę kolejnej osoby i no proszę. Czy to nie zmokła kura?
Parsknął tym razem się z nim zgadzając. Ile jeszcze wycieczek na bagna ich czekało?
Słysząc jego kolejne słowa roześmiał się i pokręcił głową. “Brzmi jak coś w jego stylu,” odparł zaraz jednak unosząc brew w zdziwieniu. Tego to się nie spodziewał. “Um, dzięki?” Złapał paczkę lizaków, zaraz sprawdzając jakie zawierała smaki. Nie znalazł tam co prawda kiwi, ale hej. Takich jeszcze nie jadł.
Skierował swoją uwagę na Miko, chowając lizaki do plecaka. Parsknął i zmrużył lekko oczy.
“Za Tobą? Zawsze. W końcu, czymże jest dzień bez naszej pogodnej reprezentantki,” skwitował złośliwie, puszczając do niej oczko.
Przestał jej co prawda słuchać sekundę później, wyciągając z kieszeni wibrujący telefon.
A no proszę. Właśnie zaczynał się tydzień owoców morza w jego ulubionej knajpie i mieli dwadzieścia pięć procent rabatu. Chyba już wiedział, co zje na obiad.
TEREN PRZEJĘTY PRZEZ SZAKALE
Okres nietykalności: do 18.02.2022 (włącznie)
Okres nietykalności: do 18.02.2022 (włącznie)
Wzruszyła ramionami w odpowiedzi, nie sprawiając wrażenia specjalnie przejętej gadaniem Kevlara.
- Komuś przecież trzeba ponarzekać, że tereny tego dystryktu to śmieć, nie? - odparła na jego słowa, pozwalając sobie zaraz potem na ukryty uśmieszek. - Jakby się miało na to jakiś wpływ...
Może za niedługo. Może kiedyś. Ale nie szykowało się na to jeszcze teraz. I ciężko było powiedzieć, by komukolwiek z tej grupy chciałoby się bardziej myśleć o ogarnięciu takich miejsc.
Może też taki urok ich.
- Jak skończycie, to można iść sobie - rzuciła jeszcze. - Widzę, że jest jednak spokojnie. A, oprócz ciebie, Shawn. Balet czeka - włożyła dłonie do kieszeni i odwróciła się w stronę Kundla. - Na nowo - miło cię poznać. Liczę na wspólną zabawę i współpracę.
Czyli jednak jest spokojnie. A skoro tak - to gdzie kryją się teraz z handlowaniem narkotykami?
z/t Jackals
- Komuś przecież trzeba ponarzekać, że tereny tego dystryktu to śmieć, nie? - odparła na jego słowa, pozwalając sobie zaraz potem na ukryty uśmieszek. - Jakby się miało na to jakiś wpływ...
Może za niedługo. Może kiedyś. Ale nie szykowało się na to jeszcze teraz. I ciężko było powiedzieć, by komukolwiek z tej grupy chciałoby się bardziej myśleć o ogarnięciu takich miejsc.
Może też taki urok ich.
- Jak skończycie, to można iść sobie - rzuciła jeszcze. - Widzę, że jest jednak spokojnie. A, oprócz ciebie, Shawn. Balet czeka - włożyła dłonie do kieszeni i odwróciła się w stronę Kundla. - Na nowo - miło cię poznać. Liczę na wspólną zabawę i współpracę.
Czyli jednak jest spokojnie. A skoro tak - to gdzie kryją się teraz z handlowaniem narkotykami?
z/t Jackals
Strona 5 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach