Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Hotel Maison En Marbre
Wto Paź 27, 2020 12:22 pm


Ostatnio zmieniony przez RIVERDALE dnia Nie Kwi 17, 2022 6:36 pm, w całości zmieniany 7 razy
First topic message reminder :

TEREN
FOXES
Hotel Maison En Marbre
Teren broniony przez 5 bonusowych NPC.

Niegdyś hotel słynął szczególnie wśród przyjezdnych, aktualnie jego gorsza część robi za azyl dla osób, które z jakichś powodów utraciły swoje mieszkania. W pokojach zawsze jest czysto i schludnie — każdym, poza oczywiście łóżkami, znajdują się również szafa, zawieszany telewizor, biurko, krzesła, stolik, rolety. Nie mogłoby zabraknąć łazienki — każda posiada duży prysznic z siedziskami, dzięki czemu nie trzeba ciągle stać. Cały hotel jest utrzymany w jasnych barwach, przez co wydaje się jeszcze większy. Pierwsze co wita gości, to rozległy hol z recepcją. Znajdzie się też kilka stolików i wygodnych kanap oraz wejście do hotelowej restauracji, na której codziennie są serwowane śniadania w formie stołu szwedzkiego, obiady oraz kolacje. Oferta jedzeniowa jest wliczona w cenę, jednak ktoś niebędący gościem hotelu również może z niej skorzystać za odpowiednimi opłatami wypisanymi w menu.
__________

Efekt terenu: W przypadku pojawienia się Niepoczytalnych, jeśli w temacie znajduje się minimum trzech członków gangu Foxes, otrzymują oni pomoc w postaci dodatkowego NPC będącego popierającym ich mieszkańcem.

Nikita Zaytsev
Nikita Zaytsev
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Hotel Maison En Marbre
Sro Paź 27, 2021 10:20 am
Manipulacja i kłamstwo: 20%
Walka bronią palną: 9%


___________________

Nikita wstał z kucek wyraźnie zirytowany. Nie tak to sobie zaplanował. Nie tak miał potoczyć się ten dzień. Otrzepał płaszcz zaciskając palce na nasadzie nosa. No i co teraz? Do hotelu raczej się nie dostaną. Słysząc odgłosy dochodzące z przed głównego wejścia mógł założyć, że rozpętała się tam niezła jadka. A dzisiaj miał na sobie zbyt dobry płaszcz by angażować się w jakąkolwiek bitwę. Doprać krew z wełny to było dopiero wyzwanie, a jeszcze nie miał okazji sprawdzić tutejszych pralni chemicznych. O ile to miasto w ogóle takie posiadało.
Przeniósł wzrok na Vi potakując raz głową by pokazać mu, że go słuchał.
"Jeśli wiesz, gdzie to wejście jest..." nie uśmiechało mu się łażenie dookoła budynku bez celu. Z drugiej strony w tej alejce zaczynało powoli brakować świeżego powietrza, a odór śmieci i bezdomnego stawał się nie do wytrzymania.
"Możemy jeszcze sprawdzić na tyłach," tym razem jednak nie ruszył do przodu, a czekał na reakcję drugiego chłopaka.
"W międzyczasie," Nikita zaczął niskim tonem patrząc Vi prosto w oczy. "Chcę żebyś opowiedział mi o sobie. I o miejscu w którym pracujesz," równie dobrze mógł już zacząć to, po co tak na prawdę oboje tu przyjechali.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Hotel Maison En Marbre
Sro Paź 27, 2021 9:40 pm
Nie wiedział. Nie sposób było ustalić realne zagrożenie, jakie miało powstać lada moment, przez to też nie mógłby ocenić, ile potrzeba byłoby tutaj pomocy. Podrapał się po głowie, zastanawiając się nad tym, jaką decyzję podjąć. Było to tak samo skomplikowane, co decydujący moment w grze, gdy musiał zdecydować, czy lepiej użyć umiejętności teraz, czy potem w celu dotrwania do celu.
- Sam nie jestem pewny - przyznał, spoglądając w kierunku tłumu. I zdecydowanie nici ze spokoju dzisiaj - miał tylko nadzieję, że w jego przypadku nie skończy się to kolejną wizytą w szpitalu w przeciągu tego roku. - Może rzeczywiście zda się trochę więcej.
Koniec końców padła konkretna liczba, a cel zmienił się na znalezienie nieco bardziej bezpiecznego miejsca dla kobiety. Nie mógł odgonić niepokoju związanego z tym, że jej stan mógł pogarszać się z minuty na minutę. Dlatego też odetchnął w duchu, gdy nie zaprotestowała.
- Gdybyśmy wiedzieli, to wiedzielibyśmy zarazem jak to odkręcić - odpowiedział lekko zmęczony. Przeszli kilka metrów dalej, tak, by znaleźć się jeszcze dalej od tłumu ludzi.
Pokręcił lekko głową, widząc jak jedno dziecko zaczęło uciekać w stronę tego zamieszania. Kassir nie wiedział, co zrobić w tej sytuacji. Podejście w tamto miejsce, by próbować "ratować" uznał momentalnie za bezsensowne. Narażanie własnego zdrowia i życia pośród narwanych ludzi było jednym, ale wiedział zarazem, że mógł liczyć się z innym faktem - wyraźnym sprzeciwem najmłodszych. Cenienie rodziców nad obcymi... to nie było coś niezwykłego.
Szkoda, że ja się do tego nie zaliczam - ogarnęła go gorzka myśl, gdy przez to na moment jego myśli zajęli jego właśni rodzice.
- Teraz tylko ja poradzić sobie z tą sytuacją... - niewiele mógł zrobić, ale przynajmniej rozejrzał  się na tyle, czy pośród tego szaleństwa nie znajdowała się samotna ofiara, której też przydałoby się odsunięcie od kłębu tłumu.
Lézard
Lézard
The Fox Megalotis
Re: Hotel Maison En Marbre
Czw Paź 28, 2021 12:00 am
  Jaki syf.
  Poczuł szarpnięcie za ramię, wystarczające mocne, aby zatrzymał się nagle, obracając głowę w stronę Avy.
  — Wiesz co, lepiej usuńcie się od tego tłumu. Ja prześlizgnę się szybciej — rzuciła z prędkością karabinu, nim puściła go i straciła się z oczu, by pobiec do Lark i wypchać ją z tego całego zgiełku zanim będzie za późno.
  Chcąc czy nie - musiał przyznać dziewczynie rację. Z ich trójki to ona zdecydowanie najlepiej nadawała się do biegania i miała największe szanse, żeby się przebić. Dlatego zatrzymał się w porę i pozwolił jej działać, samemu oddalając się nieco wraz z Averym.
  Kątem oka wyłapał dzieci, które próbował przekonać do ucieczki na tyły budynku. Naprawdę miał nadzieję, że nawet jeśli jego słowa nie zadziałają, zrobi to rodzące się zamieszanie, które skłoni ich do oddalenia się stąd. Najwyraźniej były tak zdezorientowane i przerażone całą sytuacją, że nie zdawały sobie sprawy z tego, że w tłumie wcale nie będzie bezpieczniej. Niestety, blondyn mógł tylko westchnąć; w ogóle nie miał zamiaru wbiegać między fanatyków a ich przeciwników. Nawet jeśli jakaś część jego żałowała dzieci, to zdecydowanie bardziej cenił własne bezpieczeństwo.
  Jaki syf.
  — Myślisz, że dostrzeżemy Lark i Avy?
  — Pod warunkiem, że tu przybiegną.
Lark
Lark
The Fox Vicarius / Littoralis
Re: Hotel Maison En Marbre
Czw Paź 28, 2021 12:15 am
Umięjętności:

  • WW -25%
  • UiPC - 5%

Oczywiście, ślepemu to zawsze wiatr w oczy i ... wszystko inne. Wiadomo o co chodzi. Z dobrych rzeczy, tłum jeszcze stał po jej stronie, gdyby zignorować fakt, że całkowicie nie słuchali jej słów, to można uznać to za pełen sukces. W końcu teraz walczyli za Lisy. Co z tego, że w tym całym teatrzyku chodziło o to, by uniknąć jakiejkolwiek konfrontacji. Gdzie były Lisy gdy były faktycznie potrzebne? No właśnie. Pewno pochowały się w swoich norach albo uważnie obserwowały sytuacje. To zabawne, bo zwykle za takie podejście dostaliby pochwałę. Nie ingerować, niech rzeczy toczą się własnym torem jeśli nie ma się z tego żadnego zysku. Tylko teraz był jeden malutki szczegół, który zmieniał  WSZYSTKO. Ten cały burdel rozgrywał się na ich podwórku, a ona nie lubiła mieć burdelu u siebie.
Lark zmieliła przekleństwo w zębach i taktycznie zaczęła się wycofywać głębiej na schody, byle tylko wydostać się z tłumu. Oh. Po drodze zauważyła znajome pyski. Rychło w czas, rychło w czas... do tego nie potrzebowała ich w środku tłumu. Potrzebowała ich pomiędzy dwoma siłami, by ich rozdzielić i zapobiec ogólnemu mordobiciu. No. Tylko, że na to było już za późno.
- Na zewnątrz. Szybko! - warknęła w stronę nowoprzybyłej Av. Serio, środek zadymy był teraz ostatnim miejscem, w którym chcieliby się znaleźć.  
Gdy tylko znalazła się wyżej na schodach, by ogarnąć całe zgromadzenie wzrokiem, tuż nad jej ramieniem pojawił się Łabędzi łeb, który ewentualnie by ją łapał gdyby entuzjastyczne wypchnięcie z tłumu przez Av, byłoby dosłownym wypchnięciem.
- Ciężka sprawa co? - #2 wydawał się wcale nie poruszony tym wszystkim co tutaj się działo, aczkolwiek bacznie wpatrzony był w falujący wściekle tłum.
- Teraz dupę przyciągnęliście? Nie można było jakoś cholera wcześniej? - Podirytowanie Lark było słyszane, chociaż zapewne wynikało z tego, że nic nie potoczyło się po jej myśli.
- Ruszyliśmy jak się dowiedzieliśmy o sprawie, spokojnie, od obitej mordy jeszcze nikt nie umarł.  - #1 wzruszyła ramionami.
- Nieważne... dobra, wszyscy. Trzymamy się grupą. Wyciągamy jednego, dwóch fanatyków, szybkie "negocjacje" i rozganiamy ich. Pilnujcie siebie nawzajem. Jeśli oni chcą się pozabijać, niech tak będzie, ale to nie nasza zabawa. Uważajcie na dzieciaki, a co do reszty staramy się nie wyrządzić za dużej krzywdy. Jak już fanatycy będą w rozsypce spróbuje ich wszystkich zatrzymać. - Nakreśliła na szybko plan działania. - Av, trzymamy się blisko, nie chcę nikogo od nas w samym środku tego bagna. Swoją drogą mamy tu kogoś jeszcze?
Swan #1 wyszarpała zza plecaka swój kij baseballowy i już chciała ruszyć w dół schodów, kiedy chwyt za plecak przez Numer Dwa skutecznie zatrzymał ją w miejscu. - Ty może będziesz "negocjować" co?
Lark cieszyła się zawsze z obecności Ash'a, bez niego jego siostra zapewne zaczęłaby okładać każdego jak leci... no nic. Koniec gadania czas przejść do działania. Lisica ruszyła ze swoim stadem jako trzecia siła na fanatyków, jednak zgodnie z planem nie wpadali na nich bezmyślnie okładając. Lark wypatrzyła swój pierwszy cel, który stał na obrzeżach tłumu. Wyskoczyła ze stopnia by wlecieć w niego uderzając kolanem. Jeśli cios się udał Łapała ofiarę i wypychała ją w stronę reszty lisów, gdzie #2 miał za zadanie powalić go na ziemię i następnie pomóc Lark gdyby ktoś chciał pomóc wyciągniętemu. Wtedy to do leżącego doskakiwała #1 wykonywała zamach kijem, jednak nie uderzała. Zatrzymywała atak każąc takiemu po prostu wypierdalać i posyłając jeszcze zachęcającego kopniaka. Ot prosta mechanika, powtarzana za każdym razem. Czasami bez powalania, a jedynie z groźbami... but all get the point!
W razie gdyby jakiemuś Liskowi groziło niebezpieczeństwo, reszta leciała z pomocą.
avatar
Mistrz Gry
Fresh Blood Lost in the City
Re: Hotel Maison En Marbre
Pią Paź 29, 2021 9:20 pm
Ingerencja Mistrza Gry
Termin na odpis: 1.11.2021; g. 23:59.
Obrażenia postaci: brak;


N i k i t a / V i

  — Szszszoo sie stao — Śpiąca Królewna wybudziła się ze snu. Kto by pomyślał? Bezdomny zamrugał kilkanaście razy, nim w końcu uniósł brudną dłoń ubraną w rękawiczkę bez palców, by otrzeć zalepione od snu oczy.
  — Szo wy robisie na mojim tery...tohrium? — wymierzył w nich oskarżycielski paluch, ściągając brwi w wyraźnej konsternacji — To moe miejszsce, szam je zaklepaem!
  Jego tępy wzrok spoczął na chwilę na drzwiach, gdy zwoje w jego mózgu wyraźnie pracowały na najwyższych obrotach, próbując połączyć ze sobą odpowiednie synapsy.
  — Chsesie się włamaś? Bes szszans, tso jest lukzuz! Lukzuz otel! Albo pszodem, albo zzale. Cale. Wsale — zaciął się, zatrzymując wzrok na swoich rękach, mamrocząc coś jeszcze do samego siebie. No cóż, chyba jego zdaniem ciężko było się dostać inaczej niż frontem.

W s z y s c y

  Z przodu z kolei dobiegały bardzo, ale to bardzo głośne dźwięki bójki. Nawet jeśli ciosy wcale nie musiały być aż tak mocne, bez wątpienia wszyscy niesamowicie starali się o efekty dźwiękowe. Cytaty z Biblii przeplecione licznym wyklinaniem tworzyły istną wyjątkowo nieprzyjemną dla ucha kakofonię. Niejedna postronna osoba wolałaby zakryć uszy niż brać w tym udział. Mimo to z biegiem czasu agresja zdawała się nieznacznie spadać, zupełnie jakby obie strony uświadomiły sobie, że podobny rozwój wydarzeń nie był do końca zgodny z planem ich dnia. Po pogotowiu nie było ani śladu, choć co uważniejsi, nieuwikłani tak w sam środek bitwy (Shane) mogli usłyszeć ich charakterystyczne wycie w oddali. Nawet towarzysząca mu kobieta uniosła nieznacznie głowę do góry, uśmiechając się łagodnie.
  — Jadą — odetchnęła z ulgą, przez chwilę wyglądając, jakby miała się rozpłakać. Chyba niewiele osób w tym mieście liczyła jeszcze na jakąkolwiek pomoc. A jednak właśnie nadchodziła.
  Plan Lisicy sprawdzał się aż nazbyt dobrze. Pomijając fakt, że jej rozdrażnienie najwyraźniej odbiło się na ruchach, gdy wyciągani z tłumu fanatycy po otrzymaniu kopa, zaraz liczyli gwiazdy przed oczami, patrząc z wyraźnym zagubieniem na grożące mu osoby. Tylko po to, by faktycznie czmychnąć jak króliki.
  Tłum robił się coraz mniejszy. Wielu zwykłych mieszkańców wyraźnie zmęczonych nie tylko odniesionymi ranami, wysiłkiem fizycznym, ale i samym wydarzeniem, zaczęło cichaczem uciekać w tył. Najwyraźniej wystarczyło im emocji jak na jeden dzień. Aż w końcu na placu została ich tylko garstka. Pozostałych fanatyków można było policzyć na palcach jednej dłoni. Ich przeciwników było trzy razy tyle. Największy krzykacz stanął na środku i założył ręce na klatce piersiowej, kompletnie nie przejmując się swoją obitą twarzą i rozciętym łukiem brwiowym na skutek zderzenia z drewnianą tablicą.
  — Wypierdalać.
  Kto by się spodziewał głośnego jęknięcia gdzieś z tyłu. Główny prowodyr całego tego zamieszania, znokautowany wcześniej przez Lark, ocknął się i podniósł chwiejnie do góry, rozglądając wokół.
  — Co tu... gdzie moi wyznawcy? — ruszał się na boki jak mała spanikowana świnka. Kwik.
Vi
Vi
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Hotel Maison En Marbre
Sob Paź 30, 2021 5:45 pm
Mimo, że to było oczywiste, co zrobi przed nim znajdujący się mężczyzna, ale i tak obserwował jego ruchy. Mógł się przyjrzeć czarnemu płaszczu, który wyglądał na strasznie drogi i tak samo elegancki.
A materiał, z którego został wykonany był pewnie z jak najwyższej klasie tworzywa. Wolał na tym banalne się skupić niż słuchać tuż za sobą odgłosów wydobywających się za rogiem budynku bijatyki pomiędzy przypadkowymi ludźmi, którzy nie zgadzają się z swoimi ideologiami i sposobem myślenia.
"Dlaczego ten wzrok musi mnie przeszywać" pomyślał, kiedy znowu spotkał się z wzrokiem Nikity, który był z jednej strony przerażający, a z drugiej trochę ciekawy, że można tak bez emocji na kogoś patrzeć. Nie umknęło mu znaczące przytaknięcie pana eleganta, że nie tylko skupiał się na bezdomnym, który ich miał w głębokim poważaniu.

- Hm, takie wejścia ewakuacyjne powinny być specjalnie oznakowane, nawet jeśli miasto jest bezprawne i w chaosie. Chyba, że moje myślenie jest błędne, to wtedy trzeba znaleźć inne rozwiązanie - odparł rozglądając się po schodach ewakuacyjnych, myśląc, że znajdzie jakieś odpowiednie drzwi, które umożliwią im wejście do środka. Jednak towarzyszący w tym zaułku nieprzyjemny zapach dawał we znaki i powodował, żeby najszybciej opuścić to miejsce.

- Tak, jasne możemy sprawdzić- szybko się zgodził na sugestię Nikity, bo kiedy miał dalej rozmawiać z nim przy tym odorze to miał wrażenie, że zbiera mu się na wymioty, dodatkowo musiał zachować trochę kultury, aby nie wymieniać swoich myśli po przez zatykanie swojego nosa rękawem od kurtki.
Jednak to co usłyszał później, trochę go wryło w ziemię, że w takich nieprzyjemnych okolicznościach miał powiedzieć coś o sobie. Dodatkowo ten przeszywający wzrok zaczął wywoływać presję pod tym kątem.

- Jestem… zwykłym chłopakiem, który jakoś wiąże koniec z końcem. Pracujesz w barze, więc mam styczność z różnymi ludźmi, ale też jestem stażystą - odpowiedział, krótko i zwięźle, myśląc, że to jest wystarczające jak na początek. Pomijając, że nie przepadał mówić o sobie.

To, że bezdomny się obudzi było naprawdę mało prawdopodobne, ale kto by się spodziewał, że wcześniejsze czyny Nikity zadziałały i leżący mężczyzna się odezwał, ale ze sporym opóźnieniem. Słuchał tego seplenia bezdomnego, a potem jego śmieszne oskarżenia, że chcą zabrać mu miejsce, jednak wyrzucony w ich kierunku oskarżycielski brudny palec, spodobał… coś spowodował u Vi, że ścisnął odruchowo swoje dłonie w pięści. A w pierwszej myśli chciał wykręcić ten palec, jednak całe szczęście ta chęć była tak słaba - spowodowane lekami - że nic nie zrobił.
- Nie chcemy się włamać - mruknął nie wyraźnie, przy tym lekko wywracając oczami. A z tego co zdołał zrozumieć, to zdaniem bezdomnego nie było innego wejścia. Jednak nie miał zamiaru ufać jakiemuś pijaczynie i trzeba było coś znaleźć. Najwyżej przejdą na tyły i tam po prostu zaczną rozmowę, tą kluczową po co był tutaj ściągnięty.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Hotel Maison En Marbre
Pon Lis 01, 2021 12:29 am
Uśmiechnął się nieznacznie, gdy do jego uszów dobiegł dźwięk sygnału. Wwiercający się w umysł sygnał był zarazem zwiastunem ku ścieżki do całkiem dobrego zakończenia według niego. Przede wszystkim - nie dostrzegał ofiar śmiertelnych. Nikt nie umierał. Mógł nieśmiało stwierdzić, że przebieg niespodziewanego zdarzenia był na całkiem znośnym poziomie jak na to miasto.
Może kwestia tego, że to nigdy nie zamierzało mieć charakteru tego typu?
Fanatycy religijni, którzy przyszli uprzykrzać codzienność innym dostali po prostu coś, czego każdy by się spodziewał. Ciemnowłosy wiedział, że ludziom zdecydowanie brakowało cierpliwości do takich spraw, a mało kto chciałby słuchać, że zamknięcie w mieście to kwestia sił wyższych.
Już prędzej sam był gotowy uznać, że to wina elektryczności i zepsutych sprzętów niż teorii religijnych.
- Możemy przejść w stronę drzwi - zaproponował jej. - Trochę się uspokoiło. Jak się czujesz? - miał nadzieję, że jej stan nie pogorszył się jeszcze bardziej. Brakowało mu doświadczenia lekarskiego. Patrząc na to, ile prac się chwytałem, to aż dziwne, że nie zahaczałem o medycynę - pomyślał z lekko sarkastycznym podkładem. - Tylko wezmę moje rzeczy - odstawienie jej w fachowe ręce i zwinięcie się do domu; był to plan, którego realizacja stała się o wiele bardziej realniejsza niż pięć minut wcześniej.
Lézard
Lézard
The Fox Megalotis
Re: Hotel Maison En Marbre
Pon Lis 01, 2021 7:25 pm
  Ava posłusznie popędziła za Lark na schody, gdzie mogli przyjrzeć się tłumowi. Nie musieli długo czekać na pojawienie się kolejnych lisów. Nawet lepiej. W grupie obijanie innym pysków stawało się o wiele przyjemniejsze.
  — Av, trzymamy się blisko, nie chcę nikogo od nas w samym środku tego bagna. Swoją drogą mamy tu kogoś jeszcze?
  Dziewczyna prychnęła cicho, wyrażając tym swoje wielkie niezadowolenie. Może i trzymanie się od środka zamieszania brzmiało racjonalnie, ale… to właśnie tam było najciekawiej.
  — Tam o — wyciągnęła rękę przed siebie, wskazując odległy koniec tłumu — są Lezard i mój brat.
  Opuściła rękę, sięgając po nóż. Tym razem nie planowała naprawdę go używać bez potrzeby, a jedynie postraszyć ludzi, którzy za bardzo by do niej skakali.
  Za to Avery i Lezard nie za bardzo palili się do walki. Nie widzieli większego sensu robić za dwuosobową trzecią siłę po drugiej stronie tłumu.
  — Myślisz, że psy się zjawią?
  Spojrzał na Avery’ego, jakby ten co najmniej właśnie stwierdził, że w tym roku zamiast śniegu z nieba będzie spadać stado żab, a w zbiorniki wodne zapełnią się krwią niewiernych.
  — Cholera wie, może na sam koniec się zjawią. Jakoś wcześniej nie ruszyli tyłków, żeby kontrolować protest.
  Być może byli zbyt zajęci popijaniem kawy na posterunku i ignorowaniem wydarzeń w mieście albo zajęli jakąś mniejszą interwencją. Tak czy inaczej fanatycy pobili się z przeciwnikami bez udziału niebieskiej siły. Może nawet to i lepiej.
  — Widzę Lark i innych.
  Tłum przerzedził się na tyle, że wypatrzenie znajomych masek na szczęście nie było takie trudne. Ciemnowłosy poprawił maseczkę na twarzy, podchodząc do Lisicy. Kątem oka zerknął na spanikowanego organizatora protestu.
  — Puszczasz go, czy zrobisz z niego czapkę na zimę?
Nikita Zaytsev
Nikita Zaytsev
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Hotel Maison En Marbre
Pon Lis 01, 2021 9:33 pm
Odwrócił się w stronę pijaczka, próbując zrozumieć jego bełkot. Czyli jego niekonwencjonalne metody budzenia jednak zadziałały. Kto by pomyślał…
”Twoje miejsce, siedź tu ile chcesz,” Nikita skomentował pod nosem.
Menel i tak nie dostarczył im żadnych przydatnych informacji. Ale z drugiej strony to czy powinno go to dziwić? Przynajmniej potwierdził to, co Nikita i tak miał z tyłu głowy- jeśli chciał dostać się do wnętrza hotelu, musiał użyć głównego wejścia. A biorąc pod uwagę to co tam się działo…., chyba jednak odpuści sobie wizytę w luksusowym barze.
Swoją uwagę ponownie skupił na Vi, zostawiając pijaczynę w spokoju.
”Na włamania przyjdzie jeszcze czas,” póki co musiał dowiedzieć się czy chłopak w ogóle nadawał się do tego co planowal.
Kwestie wyjścia ewakuacyjnego pozostawił bez komentarza. I tak nie wiedzieli gdzie takie się znajduje. Zdecydowanie bardziej interesowała go odpowiedź na zadane później pytanie. I niestety to co usłyszał nijak spełniło jego oczekiwania. Zasadniczo nie dowiedział się nic więcej, poza tym co już znał. Wyglądało na to, że będzie musiał go nieco przycisnąć.
”Z jakimi ludźmi konkretnie? I na czym polega twój staż?” Zadał kolejne pytania, odwracając się w kierunku wyjścia z bocznej alejki.
Lark
Lark
The Fox Vicarius / Littoralis
Re: Hotel Maison En Marbre
Pon Lis 01, 2021 11:46 pm
Może i w środku było bardziej zabawnie, ale oni nie mieli ich tutaj wszystkich pozabijać, tylko rozgonić. Przez co sytuacja wymagała trochę innego podejścia niż zwykle. Dodatkowo mieli pilnować sobie pleców. Tłum i tak już wymykał się spod jakiejkolwiek kontroli, więc znajdowanie się w środku dwóch nacierających na siebie mas ludzkich, było jak wciskanie paluchów w młynek do mięsa. Początkowo może i zapewniało to zastrzyk jakiejś adrenaliny, ale później niestety człowiek mógł czegoś żałować. Przykładowo koniec znajomości z osobą, której palce posłużyły w takim eksperymencie.
Nawet jeśli Ava brzmiała na niezadowoloną to na pewno nie była głupia i Lark wiedziała, że mogła na nią liczyć. Z drugiej strony miała przy sobie też #2, zapewne w sytuacji kryzysowej ogarnąłby też i czyjąś siostrę. Swoją drogą... obie dziewczyny były oddelegowane do przekonywania wyciągniętych z tłumu do odpuszczenia sobie dalszej walki. Biorąc pod uwagę, że obie miały pewne skłonności i broń w rękach, było to nieco przerażające. Chociaż może w tej sytuacji był to atut? No nic. Wiedziała, że w okolicy są jeszcze dwa liski. Liski, które zapewne nie rzucą się w tłum, a będą obserwować. Liski, które posłały samotną dziewczynę w wściekły TŁUM. Brawo Liski.
Plan działał! W końcu coś szło bardziej po myśli Lark. Gdyby wiedziała, to może od początku zaczęłaby okładać ludzi zmuszając ich by jej słuchali. Cóż. Może następnym razem. Obecnie tłum walczących robił się coraz mniejszy i mniejszy. Aż w końcu wyglądało na to, że walki ustaną. #1 oparła kij na ramieniu, przeszywając KRZYKACZA wzrokiem, przypatrywała mu się przez chwilę po czym posłała w jego kierunku wystawiony kciuk w górę. Lark zerknęła na fałszywego proroka dziwiąc się, że ostatecznie nikt go nie zadeptał w tym całym chaosie, a szkoda. Milczała przez chwilę zastanawiając się nad odpowiedzią dla Lezarda.
- Ani to, ani to. - Powiedziała spokojnie zbliżając się do mężczyzny i jak gdyby nigdy nic złapała go za brodę by wymusić jego uwagę na swojej osobie. - Powiem to raz, więc lepiej kurwa słuchaj. Wiem kim jesteś, wiem gdzie ciebie znaleźć, jeszcze raz wypełźniesz ze swojej nory podjudzając tłum, a sprawię, że piekło, którym straszysz ludzi, będzie jebaną sielanką w porównaniu do tego co sprawię ci tutaj. Rozumiesz? Możesz uciekać, a ja i tak cię dorwę. - Odczekała chwilę upewniając się czy "prorok" zrozumiał i puściła go, wycierając dłoń o jego garnitur. - Słyszałeś, wypierdalaj - Tak jakby jeszcze nie wyczaił, że nie powinno go tu być. Lisica jeszcze zasadzi mu kopa tak na zachętę, po czym sięgnie po zdobyczny megafon.
- Koniec zabawy. Wasz klecha właśnie próbuje nie potknąć się o własne nogi, więc i wam radzę wrócić do domu. - Powiedziała zirytowana, piorunując wzorkiem każdego jeszcze każdego wierzącego. Miała dość całej tej sytuacji.
Łabędzie jeszcze obserwowały sytuacje i działały to rozdzielając i przepędzając niezdecydowanych fanatyków.
- Dobra robota. - Lark zwróciła się do Lisków, ponownie podczepiając megafon do paska. Dźwięki syren pogotowia powoli się zbliżały. - Chyba możemy powoli znikać. Jeśli któryś odebrał to niech się zgłosi do #1, powinna pomóc. Raczej nie widzę byście oberwali zbyt mocno.
Lisica wyciągnęła telefon przy okazji wysyłając krótką wiadomość do wspólnika z hotelu. Zwięźle i na temat.
"Posprzątane."
Tak się właśnie zdobywa przysługi.
- Lezard, weź zanim znikniesz kopsnij się jeszcze do hotelu i powiedz tym ludziom, że mogą już na spokojnie wyjść. Lisy zadbały o bezpieczeństwo.. - Lark zaczęła się rozglądać po okolicy by sprawdzić "straty" w obu stronach. Raczej nie wyglądało, żeby miały być jakieś poważne ofiary, ale cóż. Sprawdzić i może nawet pomóc by nie zaszkodziło.
Vi
Vi
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Hotel Maison En Marbre
Wto Lis 02, 2021 5:15 pm
Po usłyszeniu niewyraźnego komentarzu Zaytseva w stronę bezdomnego, odebrał to jako sygnał, że mógł już na leżącego pijaczynę nie zwracać uwagi. Przecież to było oczywiste, że nie interesowało ich jego miejsce, a prędzej znajdujący przed nimi hotel, który bardziej do nich pasował. Jednak tacy ludzi – pijaczki i bezdomni – odbierali wszystko inaczej, a ich mózg pracował na najniższych obronach, wie im współczuł, że musieli wylądować na ulicy. Gadka tamtego mężczyzny była bezużyteczna, bo nic się dowiedzieli, a jedyne wejście do budynku znajdowało się z przodu, jednak przedostanie się tam… było utrudnione, a chęci brakowało.

- O, czyli coś ciekawego ma miejsce się szykować…? – odparł, słysząc, że na włamania przyjdzie jeszcze czas, poczuł jak jego ciekawość została pobudzona, tym krótkim stwierdzeniem. Co za tym się wiązało, że chciał wiedzieć więcej.
Cóż, na powiedzenie coś o sobie wybrał samą podstawową opcję, bo nie wypadał w tym zbyt dobrze, ale też mogło być spowodowane, że chciał więcej słuchać tego niskiego i głębokiego głosu Nikity. Kto wie, bo swoich słabości nie pokazywał, a o tym miał zwyczaj myśleć później. Usłyszał kolejne pytania, które zmuszały go do sprecyzowania wszystkiego.

- Konkretnie, hm… zwykli obywatele, zdarzają się urzędnicy, osoby z wyższych stanowisk, nawet jacyś członkowie gangów. A staż… Odbywam staż policyjny – odpowiedział na dwa pytania, mówiąc konkretniej, bo coś czuł, że tego Nikita oczekiwał. Zwrócił na niego swój wzroki, kiedy zamierał wyjść z tego zaułka, a potem zaczął iść za nim.
Nikita Zaytsev
Nikita Zaytsev
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Hotel Maison En Marbre
Sro Lis 03, 2021 8:13 am
Spojrzał na Vi kątem oka by po chwili ponownie skupić się tym co działo się na głównej ulicy.
"To się okaże," nie miał w planach wdawać się w szczegóły. Przynajmniej dopóki nie będzie miał pewności, że chłopak jakiego wytypował jest faktycznie wart zachodu.
Po usłyszeniu następnej odpowiedzi zainteresowanie Nikity wzrosło do tego stopnia, że zatrzymał się i całym ciałem odwrócił w stronę Vi.
"Mówiąc urzędnicy, osoby z wyższych stanowisk i członkowie gangu, skąd wiesz czym te osoby się zajmują? Znasz je osobiście?" trochę wątpił, że nagle wszyscy wymienieni ludzie zaczęli wyjawiać swoje personalia pierwszemu lepszemu barmanowi. Opcje były dwie. Albo w tym momencie słyszał wygodne kłamstwo, albo chłopak posiadał pewne umiejętności w tym niezły dar przekonywania.
"A co do twojego stażu policyjnego. Na czym on dokładnie polega?" Jeśli chłopak miał dostęp do tajnych i nie publikowanych informacji, Zaytsev znajdzie sposób by to wykorzystać. Gorzej jeśli Vi nagle stwierdzi, że woli stać po stronie niebieskich. Na tę ewentualność będzie się musiał zabezpieczyć.
Nikita wyjrzał zza rogu na główną ulicę i parsknął cicho pod nosem. Oto wojownicy wiary. Przepędzeni przez rude kity. Może faktycznie powinien nieco bardziej się wykazać i jakoś wesprzeć herszta i pozostałych? Nah, następnym razem.
avatar
Mistrz Gry
Fresh Blood Lost in the City
Re: Hotel Maison En Marbre
Sro Lis 03, 2021 1:35 pm
Ingerencja Mistrza Gry
Termin na odpis: -
Obrażenia postaci: brak;


N i  k i t a / V i

  "Nie chcemy się włamać."
  — To so wy chsesie? Zjeszżajcie stąd — warknął, machając na nich ręką. Najwyraźniej ich towarzystwo nie było zbyt mile widziane.
  "Twoje miejsce, siedź tu ile chcesz."
  Bezdomny uśmiechnął się wyraźnie zadowolony, zaraz wciskając mocniej dłonie pod kurtkę.
  — Choź jeden zenzowny. Takie burhdy to i tak niz nowego. N... niedugo zie uzpogoi — wybełkotał i nim zdążył dodać coś jeszcze, zamknął oczy, wydając z siebie głośne chrapnięcie. Tyle z jego przytomności.

W s z y s c y

  Bezdomny miał jednak rację. Wydarzenie dobiegło końca. Oblegany przez fanatyków hotel, w końcu zdawał się odzyskiwać swoją wolną przestrzeń. Nawet mieszkańcy po odniesieniu zwycięstwa, postali jeszcze kilka minut, wykrzykując wychwalające Lisy hasła, nim rozeszli się w swoim kierunku. Zadziwiające jak wiele mogło sprawić zaledwie parę jednostek w porównaniu z całym tłumem. Wyglądało na to, że ich ciężka praca w zajmowaniu coraz to większych terenów w dystrykcie B, w końcu się opłaciła. I to w niemały sposób.
  Krzyczacz wypiął z dumą klatkę piersiową na widok niemej pochwały. I widocznie zmotywowało go to na tyle, by nie zamierzał ot tak zniknąć bez słowa.
  — Dobra ludziska, rozchodzimy się! Nie chcemy robić tu większego bałaganu, niż jest. Ktoś wezwał ambulans? Niech mocniej ranni staną z boku. Reszta niech zgarnie transparenty, nie potrzebujemy tu tego syfu — być może jego sylwetka, a może cała sytuacja sprawiły, że inni postanowili się go słuchać. Pytanie o ambulans obiegło cały tłum, nim jednak ktoś zdążył mocniej zareagować, dźwięk syren wypełnił pobliskie ulice. Trzy wozy zaparkowały w pobliżu, momentalnie się rozstawiając. Ratownicy rozejrzeli się dookoła, zaraz selekcjonując wszystkich zebranych.

___________________________________________

Wydarzenie dobiegło końca.
Wszyscy gracze, którzy nie odpiszą w przeciągu 48h automatycznie opuszczają teren. Dziękuję za udział i pamiętajcie, by zgłosić się po wynagrodzenie w temacie z zadaniami!
Vi
Vi
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Hotel Maison En Marbre
Czw Lis 04, 2021 7:30 pm
Stwierdzenie ”to się okaże” sprawiło, że Vi lekko ściągnął brwi do siebie. Wiedział, że obecnie nie ma co zapewniać, to się okaże w praniu, czy spełniał jakieś wytyczne, wymyślone przez Zaytseva, który go wytypował do tego spotkania. Czuł, że to ma swoje drugie nie odkryte dno, ale z drugiej strony odpowiadało mu to, że mógł doświadczyć, poznać kogoś innego. Mężczyźnie, który był na swój sposób intrygujący. Przynajmniej w odczuciu Vi.

Szedł za nim, przy okazji przysłuchiwał się, czy na głównej ulicy robi się spokojniej, bo nie miał ochoty brania udziału w przypadkowej bójce pomiędzy przypadkowymi ludźmi, a fanatykami religijnymi. Dobrze, że w miarę sprawnie się zatrzymał, kiedy Nikita, nagle to zrobił, bo inaczej wszedłby w niego, co mogłoby być nieprzyjemnym uczuciem, kiedy widziało się kogoś po raz pierwszy w życiu.

- Nie znam ich osobiście, ale pewnie wiesz, co za dużo procentów robi z ludźmi. Jak za dużo wypiją to zaczynają swoje monologi i gadają o wszystkim – odparł na pytanie, które domagało się dokładniejszych informacji i było słychać lekkie zaintrygowanie ze strony mężczyzny. A to czy posiadał niezły dar przekonywania to nie odbierał tego w taki sposób. Zazwyczaj zdawał się na pomoc alkoholu, aby ludzie zaczynali gadać o swoich posadach albo swoich rozterkach życiowych.

- Polega na najgorszej pracy, której chyba każdy się wzbrania, ale stażystom daje się wszystko co najgorsze, czyli papierologia – powiedział to z lekki znieważeniem, bo niestety taka była prawda, że dawali im wszystko co było najgorsze i było czasochłonne. Jednak powoli zaczął łączyć motyw zadawania tych pytań. Miał wrażenie, był Nikicie do czegoś potrzebny, tylko do czego, bo jak to inaczej wytłumaczyć. Innej opcji nie było.

- I jak? Uspokoiło się tam? – podpytał się, widząc jak Nikita wychylał się zza rogu, czy było już po wszystkim mają na myśli tamten bajzel. A obecność tego całego bezdomnego kompletnie zignorował i pominął pomimo uszu tego co mówił nie wyraźnie, bo nie będzie tracił swojego czasu na pijaczka. A jego uwagę zwrócił odgłos syren, które za każdym razem się zbliżały, a ich dźwięk był coraz mocniejszy, aż odruchowo musiał zasłonić dłońmi swoje uszy, bo nie przepadał za takim donośnym dźwiękiem.
Nikita Zaytsev
Nikita Zaytsev
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Hotel Maison En Marbre
Nie Lis 07, 2021 8:52 pm
Tym razem otrzymał bardziej jednoznaczną odpowiedź. I mógł się zgodzić z Vi, że po alkoholu większość ludzi zaczynała mówić najciekawsze rzeczy. Oczywiście dopóki nie znajdowali się w takim stanie jak pijaczyna w kącie.
Nikita oparł się plecami o jedną ze ścian, wyciągając z kieszeni swoją wizytówkę.
”W takim razie mam dla Ciebie zadanie. Na próbę. Przez najbliższy czas obserwuj klientów i jak usłyszysz coś ciekawego zapisuj to, a następnie wyślij na email podany tutaj. Najbardziej interesują mnie informacje odnośnie innych klubów, handlu oraz cokolwiek na temat ruchu na bramach do miasta,” podał mu wizytówkę patrząc na niego wyczekująco. ”I chyba nie muszę wspominać, że to sprawa między Tobą, a mną. Nikt nie może się o tym dowiedzieć,” dodał chłodno.
Nie wiedział jeszcze czy może mu zaufać, a zlecone zadanie miało to w pewien sposób przetestować. Czas pokaże, czy wybrał właściwą osobę.
Nikita odepchnął się od ściany poprawiając płaszcz i wyjrzał na główną ulicę.
”Zdaje się, że to koniec przedstawienia,” zerknął na zegarek, a następnie z powrotem na Vi.
”Masz jakieś pytania?” Cierpliwie czekał na odpowiedź w głowie układając plan na resztę dnia.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach