WSTECZ | Ulice

 :: 
 :: District B

Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Ulice
Wto Paź 27, 2020 10:28 am


Ostatnio zmieniony przez RIVERDALE dnia Nie Kwi 17, 2022 6:39 pm, w całości zmieniany 4 razy
First topic message reminder :

TEREN
FOXES
Ulice
TEREN BRONIONY PRZEZ 5 BONUSOWYCH NPC.

Sieć ulic jest tym samym dla miasta, czym układ krwionośny dla organizmu. Otoczone licznymi ścianami budynków różnej maści. Od wielkich, szarych, szklanych biurowców, które ogromem sprawiają iż człowiek czuje się przy nich niczym mrówka. Kolorowych witryn sklepów walczących ze sobą i starających się przyciągnąć nawet najmniejsze spojrzenie błądzącego przechodnia, by ostatecznie zwabić go do siebie. Po mniejsze, jakby oderwane od tego przytłaczającego otoczenia starsze budynki, oferujące bardziej specyficzny asortyment. Nie należy również zapominać o licznych mniejszych uliczkach czających się między głównymi budynkami. Innymi słowy, każdy może znaleźć tu coś dla siebie, a fakt że obok co chwilę hałasują wszelkiego rodzaju samochody, nie daje o sobie zapomnieć, że musi to być centrum miasta. Co bardziej rozsądni mieszkańcy nie wychodzą na ulice po zmierzchu, nie chcąc przypadkiem zostać uczestnikiem burdy, której nie planowali. W końcu mało kto marzy o tym, aby to właśnie jego zwłoki znaleziono w jakiejś uliczce.
__________

Efekt terenu: W przypadku pojawienia się Niepoczytalnych, wymagania do ich pokonania wzrastają dwukrotnie. Oznacza to, że do pokonania jednego Niepoczytalnego musicie wykonać jedną z poniższych akcji:
→ osiem udanych ataków wręcz;
→ cztery udane ataki z użyciem zakupionej broni białej;
→ dwa udane ataki z użyciem zakupionej broni palnej/granatu.

Lark
Lark
The Fox Vicarius / Littoralis
Re: Ulice
Nie Lis 21, 2021 7:53 pm
[Przejmowanie terenu 14/15]
Maska na twarzy miała swoje atuty. Przykładowo ukrywała niemalże całkowicie mimikę osoby skrytą za nią. Czy spodziewała się takiej reakcji na jej śmieszko słowa? Nigdy. Mimo wszystko uśmiechnęła się lekko pod nosem widząc zmieszanie Hailey. Oh. Gdzie uciekasz?
Zerknęła jeszcze w stronę Axela. Watykan? Brzmiało świetnie. Sekta religijna? Cholera, już zaczęli eliminować konkurencję. Ciche parsknięcie wyrwało jej się spod maski, na temat zostanie papieżem, co do pedalstwa.. welp. Definitywnie dostrzegła jego uśmieszek, wredny Lis. No, ale niech będzie. Lubiła tego wrednego Lisa.
- Oh, od razu byś wszystko chciał wiedzieć. Jednak znaj moje dobre serce, skoro masz przesrane w oczach boga... to cóż. Mam dla Ciebie rozwiązanie. - Rozłożyła teatralnie ręce. - Zapomnij o piastowaniu pozycji głowy kościoła. To ja zostanę BOGIEM! - Szybko zmieniła temat swoich preferencji i tak, maska definitywnie spisywała się świetnie w ukrywaniu triumfalnego uśmiechu, który szybko znikł przy wspomnieniu o treningu przemowy. Czyżby trafił w sedno? Może.
Może.
Na całe szczęście odezwała się też Nebitka. Świetne wyczucie czasu!
- Hej Nebit. Niech każdy w okolicy ma świadomość, że rude kity przejmują ten rewir. - Przy okazji wyciągnęła telefon i wskazała kamerką kilka telebimów. - Tu, tam i ten!
Następnie stanęła jak wryta, bo kompletnie nie spodziewała się klękającego przed nią Jokeya, na szczęscie Słowik też był obok. Szczególnie, że to całe przedstawienie było jego winą... poniekąd.
- Szczególnie, że ustaliliśmy iż zostaje Bogiem. Masz jakieś ofiary? - Pokiwała przekonana głową, tak, zostanie bogiem i przyjmowanie ofiar brzmiało jak coś z czego bogini mogłaby być zadowolona.
- Tronu samego w sobie nie ma, ale jeszcze nie wiem gdzie będzie moja świątynia. Masz jakieś propozycje? - Dystrykt był duży, coś się znajdzie.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Ulice
Pon Lis 22, 2021 12:52 pm
   Jonathan momentalnie posmutniał, słysząc jego słowa. Nigdy nie potrafił zrozumieć osób, które odcinały się od innych ludzi i nie miały żadnych przyjaciół. Ciężko było mu uwierzyć, że ktoś kończył tak z własnego wyboru. Może chłopaka spotkało coś absolutnie strasznego w dzieciństwie? Albo był izolowany od innych i nie potrafił się wśród nich odnaleźć?
   — Szkoda, bo jesteś super fajny, na pewno miałbyś równie super przyjaciół — powiedział, starając się nie ładować w swój głos zbyt wiele współczucia, choć ciężko było mu się całkowicie go wyzbyć.
   "Możesz wysłać na Messengerze."
   Pokiwał ochoczo głową, zaraz się do tego zabierając. Inaczej z jego pamięcią, chłopak nigdy nie dostałby swoich linków. Nic zatem dziwnego, że przez chwilę siedział ze wzrokiem wlepionym w ekran, całkowicie ignorując otoczenie. Podzielność uwagi nie była jego najmocniejszą stroną.
   — Może trochę. Chociaż z drugiej strony, nigdy nie wiesz, z kim się zadajesz. A jestem pewien, że szpieg odpowiedziałby właśnie w taki sposób! Musicie w końcu ukrywać swoją tożsamość. Super spy — zrobił kółka z palców, zaraz unosząc je do oczu w parodii okularów, gdy rozglądał się po pomieszczeniu, wypatrując niebezpiecznych osobników. Choć w praktyce wszyscy mogli tu być niebezpieczni.
   Łącznie z nim, gdy bezmyślnie dawało się mu zapalniczkę.
   Cofnął się gwałtownie, gdy Vi niespodziewanie sprzedał mu pstryczka w czoło.
   — Oww, za co — zrobił smutną, psią minę, wpatrując się w niego ze zranieniem. Nie doceniał jego teorii? A on się tak starał!
   — Moje życie nie jest takie ciekawe. Chciałbym kiedyś wyjechać i trochę pozwiedzać. Chociaż ostatecznie i tak wróciłbym do Riverdale. Dom to jednak dom, niezależnie od tego jak bardzo zepsuty — powiedział, postukując palcami o ladę. Na wszelki wypadek siedział już wyprostowany, żeby więcej nie oberwać.
Jokey
Jokey
The Fox Mischievous Trickster
Re: Ulice
Wto Lis 23, 2021 12:46 pm
[ Przejęcie terenu 15/15 ]

  Ha! Definitywnie nie spodziewali się go tak wcześnie - lub wcale - patrząc po ich chwilowym zatrzymaniu. Nie żeby to nie wynikało z tego, że zagrodził im drogę. Na pewno nie. Na pewno chodziło o to, że po prostu się go nie spodziewali. I to był dobry znak. Nieprzewidywalność była fajna. Chciał ją opanować do perfekcji. Nie planował jednak teraz się skupiać na własnych ambicjach rozwojowych. Na to jeszcze przyjdzie czas.
  Zamiast tego więc, skupił się na osobami przed nim. Słowiku i Lark, jacy to odpowiedzieli na jego... pytania? I rzucili własne. Bardzo istotne.
  Skąd on teraz znajdzie jakąś ofiarę?
  Bo generalnie to... no mieli rację. Jakaś danina czy coś by się przydała. I Jokey nawet o niej myślał! Gorzej, że jedyne na co wpadł, to były kwiatki. A to nie była jakaś cholerna randka, i generalnie królowej czy bogini raczej kwiatków nie powinien dawać. To też, w wyniku wewnętrznego dylematu co jej sprezentować, poszedł na łatwiznę.
  Zwyczajnie nie przygotował nic.
  Ich pytania zatrzymały więc zamaskowanego chłopaczka - chociaż takich mieli wielu - na moment. Zastanawiał się z minutę nad odpowiedzią, aż... przypomniał sobie!
  — Proszę, o bogini! Najszczerszy datek jaki mogę ci zaoferować! — i wyciągnął w jej stronę czekoladkę o smaku malinowym z kieszeni. Zwykła tabliczkę. Hej, nie mógł tutaj przyjść bez przygotowanych przekąsek dla siebie, prawda? W końcu nie był pewien ile koronacja mogła trwać. To też... no wolał mieć pod ręką jedzonko. A teraz? Teraz je poświęcał. I był pewien, że nie było wielu lepszych podarków. Sam wolałby dostać taką czekoladkę, niż jakiś najnowszy model samochodu. Bardziej comfy rzecz. Podarek jednak nie był jedyną potrzebną rzeczą. Jeszcze była świątynia. I... to był dylemat.
  — Zależy. Ice and Dice zdaje się być przyjemnym miejscem na świątynie, jak chcemy rozpustę. Jak zależy nam na większej dostojności to... galeria Reida powinna być łatwa do zdemolowania i przerobienia. — stwierdził swoim amatorskim okiem, zerkając w stronę Lark. Generalnie, no to nie znał aż tak dobrze ich terenów. A świątynie również bywały różne. Tak jak pałace królewskie. Nim przeskoczył jeszcze na Słowika. Zamyślił się. — Lub czyjeś mieszkanie.
  To też była opcja. Fajna opcja. Perfekcyjna wręcz, aby wywołać jakąś reakcję od ich lisiego towarzysza. Uśmieszek na twarzy Jokey'a łatwo było połączyć z tym częstym przy droczeniu się z ludźmi. Nie zdziwiłby się, gdyby to faktycznie zrobili.
  — Oczywiście, poza świątynią potrzebujemy kapliczek rozrzuconych po całym District B! Ludzie będą mogli tam zostawiać datki, a jak ktoś będzie chciał je ukraść to na pewno damy takiej osobie po łapkach. I potem co tydzień zbieranie datków dla Ciebie! Wyobraź to sobie, ile można zyskać prezentów. — dorzucił jeszcze, co by to podsycić chęci Lark do zostania pełną boginią. Nie żeby tego potrzebowała. Chyba i tak była już wystarczająco chętna do tego.
Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Re: Ulice
Wto Lis 23, 2021 10:05 pm


Ostatnio zmieniony przez RIVERDALE dnia Sob Gru 11, 2021 2:16 am, w całości zmieniany 3 razy
TEREN PRZEJĘTY PRZEZ LISY
Okres nietykalności: do 23.12.2021 (włącznie)
Nebit
Nebit
The Fox Macrotis
Re: Ulice
Czw Lis 25, 2021 11:22 am
Na prośbę lisicy alfa zachichotała jak chochlik z chaotycznym planem. Okej. Wszystkie telebimy, co do jednego. Rachunki za prąd w tym miesiącu wybiją jej ponad sufit, komputer jej prawie zdechnie, ale wszystko było warte dobrej zabawy.
- Chyba ty jesteś lampartem, kek - powiedziała absolutnie neutralnym tonem, najwyraźniej już działając w kierunku podłączenia się do potrzebnej im technologii, stąd jej średnie zainteresowanie tematem - przynajmniej na pierwszy rzut oka. - Tak poważnie to kiedykolwiek, ale teraz czekaj, bo robię irl-party.
3. 2. 1.
Wielki pikselowy lis zaczął skakać między ekranami telebimów, bawiąc się w najlepsze, goniąc za motylkiem. Takie tam. Oczywiście nie obyło się bez podkładu muzycznego, który wkroczył do gry tuż po fanfarach, kiedy wesoły lisek odpalił wielobarwne fajerwerki wybuchające na wszystkich ekranach. Cała ulica była śliczna jak z obrazka. Takiego upośledzonego obrazka. Nawet postanowiła wziąć sytuację w swoje ręce jeśli chodziło o przemowę.
- LUDU DULOK, OTO SZEFOWIE DZIELNI - rozbrzmiał głos zewsząd. Szanujemy głośniki w elektrycznych bilbordach. - Dziękujemy za zebranie się na naszej imprezie niespodziance. Jak już wiecie, otoczyliśmy swoją rudokicią opieką większość dystryktu, i chcielibyśmy zwieńczyć wszystko dokładnie tutaj! Z tej strony wasz ulubiony DJ, Nebit, zawsze dostarczający grę świateł i najlepsze kawałki, zarówno całkiem świeże jak i te klasyczne! - jak dobrze, że przygotowała sobie wszystko na karteczce - inaczej jąkałaby się już od samego początku. Po chwili głos dziewczyny ucichł na ulicy, pozostawiając po sobie tylko Dog Song w tle. Za to wróciła do opanowywania głośnika telefonu przywódczyni:
- Jeśli któryś z moich rudych braci, sióstr i nonbinary hoes chciałby się wypowiedzieć, proszę przejąć telefon i po prostu do niego mówić, nie ma za co.
Vi
Vi
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Ulice
Sob Gru 04, 2021 2:50 pm

- Jonathan -

Widząc reakcje Everetta nie wzruszył się w jakiś specjalny sposób. Powiedział po prostu prawdę, która najwyraźniej bolała. Tylko, że ona nie zabolała Vi, tylko jego rozmówcę, to był dość ciekawy widok. Ciekawy, bo być może pierwszy raz widział jak ktoś mu współczuł. Po prostu przystosował się do tego, że na przyjaciół nie mógł zasługiwać przez swoją chorobę. Gdyż osoby, które uznawał za przyjaciół odeszli albo urwali kontakt. Albo po prostu sam chciał się od nich odciąć i zacząć coś nowego.

- Może znajdą się tacy, którzy mnie docenią - rzekł z przekąsem, słysząc w tonie swojego rozmówcy lekkie współczucie, które zagościło na chwilę. Nie ma co nad tym teraz rozmyślać. Vi pogodził się z tym już bardzo dawno. Chociaż trochę się dziwił, że ta gaduła jeszcze z nim rozmawia.

Chwilę ciszy jaka między nimi zapanowała wykorzystał na jeszcze drugą szklankę Pepsi, która jeszcze została w butelce i kusiła, aby ją wypić. W szczególności, że Vi rzadko kiedy pije takie kaloryczne i niezdrowe napoje, a towarzystwo Jonathana pozwalało mu na to, żeby skusić się na dużą ilość cukru.
Po uzupełnieniu do połowy szklanki ciemną cieczą, cicho się zaśmiał pod nosem słysząc przede wszystkim o byciu super szpiegiem, jednak z drugiej strony w jakimś stopniu trzeba było uważać na osoby, którymi się otacza w takim surwiwalu stycznym mieście. Tylko, że to zostało niemo podtwierdzone w myślach chłopaka.

- Za to, że za bardzo koloryzujesz czyjeś życie - wyjaśnił, dlaczego zaserwował pstryczka w czoło Everetta.
- Hm, jeśli twoja zachcianka w przyszłości będzie aktualna to mógłbym ciebie zabrać na wycieczkę do innego kraju - rzucił luźno, może skorzystać albo i nie, bo nie będzie chciał być w towarzystwie takiego gościa jakim był Vi, a na nagłe wyprostowanie Jonathana lekko się uśmiechnął, odbierając to za to trochę śmieszne, aby ustrzec się przed nagłym drugim pstryczkiem w czoło.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Ulice
Sob Gru 04, 2021 3:20 pm
   "Może znajdą się tacy, którzy mnie docenią."
   — Ja cię docenię! — powiedział bez najmniejszego zawahania, z tego wszystkiego aż podrywając się ze stołka. Całe szczęście, zamiast polecieć w tył, po prostu nieco przesunął się w bok. Nie, żeby Jonathan jakkolwiek zwrócił na to uwagę, zbyt zaaferowany zaistniałą sytuacją. Zacisnął dłonie w pięście, wyraźnie przyjmując bojową formację numer siedem.
   — Jesteś super i jestem pewien, że przy lepszym poznaniu robisz się jeszcze bardziej super! — powiedział z pełnym przekonaniem, kiwając przy tym energicznie głową. W takim stanie to aż szkoda mu zaprzeczać.
   Zwłaszcza że Jace chyba naprawdę uwielbiał takie słowa jak "super" czy "fajnie, najfajniej". Przypomniał sobie w końcu o krześle i odwrócił w jego stronę z głośnym och. Złapał je od dołu, przesuwając na swoje miejsce, nim ponownie usiadł, opierając się łokciami o blat.
   — To było tylko pytanie! I pomysł. Ewentualnie cały fanfic, który mój mózg wytworzył w przeciągu dwóch minut. Mógłbym pisać scenariusze do filmów. Światła, kamera, akcja — zacytował poważnym tonem, robiąc prostokąt palcami w parodii wcześniej wspomnianej kamery. Obserwował tak przez chwilę otoczenie, nim przesunął ją w stronę Vi z wyraźnym skupieniem, zaraz wesoło się uśmiechając.
   — Zatrudniłbym cię na głównego aktora. Jesteś przystojny, taki trochę egzotyczny, na pewno przyciągałbyś mi widownię. To chyba nie było w żaden sposób rasistowskie, prawda? — zapytał zaniepokojony, opuszczając dłonie w dół. Czasem naprawdę nie był pewien kiedy przekraczał granice. Jakby nie patrzeć, chciał go tylko szczerze skomplementować! A jednak Vi wyróżniał się swoją urodą na ulicy. Przynajmniej w jego odczuciu.
   "Hm, jeśli twoja zachcianka w przyszłości będzie aktualna to mógłbym ciebie zabrać na wycieczkę do innego kraju."
   — O RANYYY, COOOO. Poważnie? Jezu, ale SUPER. No pewnie, że bym chciał! Ciekawe co musiałbym ze sobą zapakować. Nie mam w sumie zbyt wielu rzeczy... są jakieś specjalne, które powinno się ze sobą wziąć? — świetnie, właśnie zaczął już się pakować w głowie na wyjazd, który pewnie nie nastąpi latami. Jeśli w ogóle kiedykolwiek nastąpi.
Vi
Vi
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Ulice
Sob Gru 04, 2021 11:10 pm
To co, nagle usłyszał "ja cię docenię!" spowodowało, że w pierwszej chwili chciał się z tego śmiać, jednak powstrzymywał się od tego, aby przez przypadek nie wyśmiać intencji tego - w odczuciu Vi - dzieciaka. Po prostu nie zwrócił na to zbyt dużej uwagi, bo po części wiedział, że na początku zawsze jest kolorowo, mówi się wiele słów, które później nie są dotrzymywane, kiedy pojawiają się problemy. A na samym końcu i tak ciebie zostawiają, bo twierdzą, że nie podołają. Przez to wszystko w głowie chłopaka pojawiła się gonitwa myśli, która trochę go odcięła, bo te słowa w jakiś sposób spowodowały u niego zarys wspomnień, które zdążyły wyblaknąć i które są niestety prawdą.
Z tej gonitwy wyrwały go następne słowa Everetta, które chyba brzmiały jako komplement. Pokiwał lekko głową, bo nie chciał się na ten temat jakoś szczególnie wypowiadać, a to czy "przy lepszym spotkaniu jest jeszcze bardziej super" to nie miał pojęcia. Prawdopodobnie mógł tak być odbierany, kiedy inni nie widzą jego problemu.
Przez to wszystko, aż odruchowo chwycił szklankę z Pepsi, którą wcześniej sobie nalał i upił dwa większe łyki. Ignorując, że być może Jonathan mógł wylądował lada moment pod ladą.

- Skoro masz taką wyobraźnię to pomyśl nad dalszym kształceniu w stronę filmową, aby zostać scenarzystą - czyżby to była sugestia? Raczej tak, pomijając fakt, że prawie nikomu nie daje żadnych rad, a rozmowa z tą gadułą spowodowała, że tak zrobił.
Przez chwilę przyglądał mu się, co teraz wyczynia i zobaczył prowizoryczny prostokąt ułożony z palców.

- Zrób tak, jeśli faktycznie zostaniesz tym reżyserem. Cóż, na swoją urodę nie narzekam. Nie, nie zabrzmiało to w taki sposób - odparł, na zaniepokojone pytanie swojego rozmówcy, które dotyczyło rasistowskiego poglądu. To, co przed chwilą powiedział nie brzmiały tak, raczej brzmiały one w taki sposób jakby to były kolejne komplementy, które nie były otwarcie przyjmowane przez Vi. Nie zachwycał się komplementami.

- Tak… nie ma jakiś nie wiadomo jakiś specjalnych kryteriów co musisz zabrać. Po prostu bierze się to co jest najpotrzebniejsze, a resztę najwyżej kupi się na miejscu - widząc ten cały entuzjazm chłopaka na końcu swojej wypowiedzi cicho cmoknął, bo to wyglądało jakby już teraz. Natychmiast, miał jechać do innego kraju. Jednak trochę czuł zadowolenie, że jakby faktycznie to miało dojść to byłby chętny, aby pojechać.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Ulice
Sob Gru 04, 2021 11:22 pm
   Jonathan przekrzywił nieco głowę w bok, przyglądając mu się ze zmartwieniem, gdy chłopak zdawał się wyłączyć.
   — Wszystko w porządku? — zapytał ostrożnie, chociaż raz zachowując na tyle przytomności umysłu, by nie wylecieć do niego z rękami. Naruszanie cudzej przestrzeni osobistej w takich momentach nigdy nie było dobrym pomysłem. Całe szczęście, wyglądało na to, że niejako wrócił na ziemię. Everett nadal nie odetchnął co prawda z ulgą, ale przynajmniej mógł nieco się uspokoić i nie obserwować go tak czujnie jak wcześniej. Skupił się zamiast tego na szklance Pepsi, którą zaraz objął palcami i upił kilka łyków, nim odstawił ją z powrotem na blat.
   — Eeeehhhh, myślisz, że bym się nadawał? To brzmi jak strasznie trudna praca, w której trzeba dbać o szczegóły i pilnować, żeby wszystko się ze sobą zazębiało... nie wiem, czy bym się nadawał. Moje myśli strasznie skaczą z tematu na temat i szybko potrafię zapomnieć, o czym mówiłem wcześniej — zaśmiał się, nie przywiązując do tego aż takiej uwagi. Po tylu latach zdążył się już przyzwyczaić do komentarzy innych ludzi. Starał się to też jakoś kontrolować, ale najzwyczajniej w świecie nie było na to szans.
   — Zasłużona pewność siebie, to właśnie lubię! Kolejny punkt odhaczony na liście perfekcyjnego głównego bohatera. Głupio w końcu zatrudnić na niego kogoś, kto nie ma w sobie krzty świadomości własnych atutów — odsłonił ząbki w uśmiechu, opuszczając powoli palce w dół. Koniec kamerowania.
   — W sumie, bo mówiłeś, że jesteś z Korei. Drogo tam jest? Długo się leci samolotem z Kanady do stolicy? — zapytał zainteresowany, przysuwając do siebie szklankę z wyraźnym podekscytowaniem. Uwielbiał słuchać o innych krajach. Gdyby mógł, wyjechałby już teraz. Musiałby tylko zabrać ze sobą rodzeństwo. I przyjaciół. I kilka innych osób, za którymi by tęsknił...
Vi
Vi
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Ulice
Nie Gru 05, 2021 1:29 pm
- Tak, tak. Wszystko w porządku - odparł szybko, tak jak usłyszał to pytanie, czy z nim wszystko w porządku. Dawno nie słysząc tego pytania. Chciał zapewnić Everetta, że z nim wszystko gra.
Tak samo szybko wrócił myślami na ziemię jak z niej się na chwilet oderwał. Nie chciał, aby osoba, z którą nawiązał jakiś kontakt połapała się, że z nim jest coś nie tak. Że ma jakiś defekt, z którym walczy, przy tym kontrolując samego siebie.

- Hmmm, czemu nie, trzeba spróbować jeśli widzi się w sobie jakieś predyspozycje w danym kierunku. Może brzmieć jak coś ciężkiego, ale czasem warto spróbować, jeśli stwierdzisz, że to jednak będzie dla ciebie za ciężkie to można w każdej chwili zrezygnować - odparł, słysząc przy okazji, że myśli Jonathana zmieniając się bardzo szybko, prawie jak mrugnięcie okiem.

- Hmp, albo zostań producentem filmowym i będziesz zatrudniać aktorów do swoich produkcji - lekko się zaśmiał, jeszcze nawiązując, że mógłby zagrać głównego bohatera. A posiadając świadomość swoich atutów, był z tego trochę dumny, że miał to w sobie wypracowane.

- Tak, jestem z Korei. Nie jest drogo, ceny są standardowe. Hm, leci się około dziesięciu godzin - odparł, na podstawowe pytania osoby, która była zainteresowana wyjazdem za granicę. W międzyczasie dopił do końca swoje szklankę Pepsi.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Ulice
Nie Gru 05, 2021 2:50 pm
   Nie naciskał. Skoro chłopak mówił, że było w porządku to było w porządku. Nawet jeśli niekoniecznie mógł się czuć dobrze psychicznie, wiedział, że wygadywanie się komuś, kogo niespecjalnie się znało, nie było jakimś spełnieniem marzeń.
   — No w sumie prawda! Chociaż takie studia są trochę drogie — i to je właśnie z góry przekreślało. Nie, żeby zamierzał się tym chwalić. Fakt, że jego rodzina ledwo wiązała koniec z końcem, nie był czymś, czym chwaliło się na prawo i lewo. Chociaż w ostatnich czasach i tak było dużo lepiej niż ostatnio. Brat pomagał rodzicom w utrzymaniu domu, a Jace dzięki pracy dodatkowej mógł rozpieszczać swoje rodzeństwo na przeróżne sposoby. Nie było na co narzekać.
   — Hahah, poważna fucha! — roześmiał się, pogrążając przez chwilę w myślach. Wiedział, że były to jedynie żartobliwe rozmowy, ale ponownie sprawiły, że jego myśli uciekły w stronę przyszłości.
   Nie, nie, nie teraz!
   — Wow, strasznie długo. Ale to dobrze, że chociaż cenowo nie różni się aż tak bardzo — podniósł szklankę, również dopijając swoją Pepsi, gdy telefon zawibrował mu w kieszeni. Wyciągnął go i spojrzał na wiadomość, zaraz wstając z krzesła.
   — Muszę już iść. Dzięki, było super! Jakbyś się nudził, to dzwoń. Ja na pewno będę dzwonił. Albo pisał! Czasem ciężko mi dzwonić — uśmiechnął się wesoło, machając mu jeszcze dłonią na pożegnanie z głośnym "See ya!" nim opuścił bar, kierując się na przystanek. Czas do domu.

zt. x2
Aeden Carter
Aeden Carter
The Maverick Racoon
Re: Ulice
Sob Gru 11, 2021 8:56 pm
Studio tatuażu i piercingu „Diamond Jacks”
___________________________________
ubiór

  Powiedzenie, że Carter czuł się słabo byłoby zdecydowanie eufemizmem. Mięśnie bolały go, jakby zeszłego wieczora ktoś solidnie obił go kijem. Klienci jednak czekali, więc z trudem zebrał się w sobie i starał się dać z siebie wszystko, ażeby przypadkiem nie zrobić komuś krzywdy przez swoje kiepskie samopoczucie. Doskonale znał ten stan. Myślał, że to przejściowe, kiedy dopiero zaczynał brać leki i skutki uboczne z czasem zelżeją. Faktycznie, bywały dni, kiedy czuł się w pełni normalnie i był wdzięczny pigułkom, które musiał łykać codziennie, że jego zdrowie psychiczne uległo znaczącej poprawie i mógł funkcjonować jako w pełni użyteczny członek społeczeństwa. Bywały jednak dni kiedy dolegliwości były na tyle silne, że rozważał zrezygnowanie z leczenia, bo może naprzemienne napady manii i depresji nie były wcale tak straszne, jak pamiętał. Był to właśnie jeden z takich dni. Cieszył się w duchu, że czekało go tylko zrobienie jednego małego tatuażu i kilku piercingów, a potem będzie mógł wrócić do domu, połknąć zdecydowanie za dużą dawkę leków przeciwbólowych i iść spać licząc, że jutro będzie dla niego łaskawsze.
  Był w trakcie robienia porządków na swoim stanowisku pracy, by móc przyjąć następnego klienta, kiedy nagle usłyszał ciche kapnięcie. Spojrzał na podłogę i zobaczył kroplę krwi. W pierwszej chwili otworzył oczy szeroko ze zdziwienia, jednak już po chwili dotarło do niego co się święci, jako że nie był to bynajmniej pierwszy raz. Kolejny efekt uboczny leków, z którym od dawna się mierzył. Podszedł do lustra i zobaczył stróżkę krwi spływającą z jego nosa. Przeklął głośno i czym prędzej sięgnął po papierowe ręczniki, żeby zapobiec przemianie studia w scenografię z taniego horroru.
  –  Klient mówi, że trochę się spóźni – zaczęła Misty, jednak natychmiast przerwała, gdy tylko zobaczyła Cartera z twarzą umazaną we krwi. – Co się stało?!
  – To nic takiego. Zdarza mi się czasami – odparł, uśmiechając się słabo.
  Dziewczyna z troską zapytała jeszcze kilka razy czy Aeden na pewno nie potrzebuje pomocy, jednak kiedy ten uparcie ją zbywał, w końcu wróciła do swojej pracy, po drodze zapewniając go, żeby wołał, jeżeli będzie jej potrzebował. „Jakbyś mogła cokolwiek pomóc” – skwitował tylko w myślach.
  Usiadł na krześle i czekał, aż krwotok z nosa ustąpi, próbując go zatamować jak mógł papierowym ręcznikiem. Stwierdził, że przynajmniej tyle dobrego, że nie zdarzyło się to podczas zabiegu i nie zakrwawił żadnego klienta.
   Po chwili usłyszał dźwięk otwieranych drzwi i znajomy głos w recepcji. Misty wyraźnie była pochłonięta pracą, bo dosłyszał jedynie jak cicho odpowiada „ale ja mam na imię Misty”, kiedy Noel wszedł już do części studia, w której Carter urzędował.
  – Cześć! No nie wiem, zastanowię się – odpowiedział z uśmiechem, opuszczając rękę, którą jeszcze przed chwilą przytrzymywał przy twarzy zakrwawiony papierowy ręcznik.
  – Jak widzisz, nawet dobrze się złożyło, bo sam muszę się trochę ogarnąć. Przypomnisz co dzisiaj robimy? – zapytał, po czym wstał i skierował się do łazienki w pomieszczeniu obok.
  Zostawił otwarte drzwi, żeby słyszeć odpowiedź. Wyglądało na to, że krew przestała już lecieć. Odkręcił lekki strumień wody, po czym przemył twarz i ręce, upewniając się, że nie pozostał na nich żaden krwawy ślad. Gdy wrócił, dopiero miał okazję przyjrzeć się Noelowi. Nie uszło uwadze Cartera w jakim nieładzie była jego fryzura.
  – Aż tak wieje? – zapytał żartobliwie, po czym wyciągnął rękę, żeby poprawić mu odstający kosmyk.
Lézard
Lézard
The Fox Megalotis
Re: Ulice
Sob Sty 01, 2022 3:27 am
  — Mogę ci obiecać, że to był przedostatni raz — mogłoby się wydawać, że mówi śmiertelnie poważnie, gdyby nie ten uśmiech błąkający się w kącikach ust.
  Spojrzenie niebieskich oczu odruchowo powędrowało za ręką, w której chłopak trzymał zakrwawiony ręcznik. Zmarszczył jedynie brwi, nie komentując tego, gdy Aeden skierował się do łazienki. Czyżby przyszedł w nieco nieodpowiednim momencie?
  — Industrial w lewym uchu. Tylko tobie mogę powierzyć zrobienie tego, bo wierzę, że twojego fachowe ręce sprawią, że nawet nie poczuję ukłucia albo będziesz wystarczająco szybki, żeby mnie złapać, jeśli zemdleję ze strachu lub bólu — odkaszlnął w pięść, śmiejąc się cicho. Choć tak naprawdę nawet nie potrafił wyobrazić sobie, żeby mógł paść bez świadomości przez igłę lub sam proces robienia przekłucia. Już bardziej wizja procesu gojenia się powstrzymywała go przez jakiś czas przed podjęciem ostatecznej decyzji, aż w końcu pewnego dnia postanowił się przemóc i napisać do Cartera.
  — Hmmm, trochę — powiedział, nie powstrzymując chłopaka przed poprawieniem kosmyka. Najwyraźniej stan jego włosów prezentował się jeszcze gorzej niż mu się wydawało. — To ten zapowiadany huragan, który nazwali o rety, jestem spóźniony, muszę pędzić, bo mi okrutnie zamknie drzwi przed nosem.
  Wbił wzrok w twarz piercera, szukając jakichkolwiek oznak tego, że coś jest nie tak. Ten zakrwawiony ręcznik zdecydowanie nie wyglądał jak coś dobrego. Co jeśli chłopak nagle poczułby się źle podczas przebijania ucha i przy tym zasłabł? Cholera wie, gdzie wtedy wylądowałaby igła.
  — Ta krew była twoja czy jakiegoś niesfornego klienta? Wiesz, nie chciałbym być w razie czego następny w kolejce… — żartobliwy ton kompletnie nie zgrywał się z czujnym spojrzeniem. Nie prześwietlał go jednak zbyt długo, odwracając wzrok po kilku sekundach, by rozejrzeć się po pomieszczeniu.
  — Nasz późniejszy wypad na jedzenie dalej aktualny?
Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Re: Ulice
Nie Kwi 17, 2022 5:54 pm
Nowy efekt terenu!

W przypadku pojawienia się Niepoczytalnych, wymagania do ich pokonania wzrastają dwukrotnie. Oznacza to, że do pokonania jednego Niepoczytalnego musicie wykonać jedną z poniższych akcji:
→ osiem udanych ataków wręcz;
→ cztery udane ataki z użyciem zakupionej broni białej;
→ dwa udane ataki z użyciem zakupionej broni palnej/granatu;

Wszystkie trwające fabuły na terenie ulic zostają zakończone.
Lézard
Lézard
The Fox Megalotis
Re: Ulice
Pon Sty 22, 2024 11:39 pm


Ostatnio zmieniony przez Lézard dnia Nie Kwi 21, 2024 11:24 pm, w całości zmieniany 1 raz
Co za burdel.
Brakowało tylko, żeby kurwy zaczęły tańczyć na ulicy, bo cała reszta pierdolnika już dawno temu poszła w tango, a teraz ktoś to musiał jakoś posprzątać. Czemu więc nie by nie zacząć od krętaczy, którzy w Niepoczytalnych upatrzyli sobie sposób na pierdolony złoty interes, przy okazji wciągając w to zupełnie zdrowych ludzi.
Do dupy z takim zarobkiem, pomyślał Ivo, przesuwając palcem po ekranie telefonu.
Ikonka na wyświetlaczu migała miarowo pokazując prawdopodobne miejsce dzisiejszego celu. Musiał tylko dostać się tam razem z bratem i zrobić pewnym ludziom małą niespodziankę. Odruchowo przesunął dłonią po rękojeści noża przypiętego do uda. Od dłuższego czasu nie ruszał się z domu bez odpowiedniego arsenału, który w razie potrzeby mógł  zapewnić mu dobrą ucieczkę albo obronę. Jednak dzisiaj był przygotowany na ewentualną możliwość wykorzystania swojego małego rynsztunku w inny sposób. Ten mały niespokojny głosik w głowie podpowiadał mu, że ludzie, do których się wybierał, nie będą chcieli iść na ugodę, która zadowoliłaby przede wszystkim rodzeństwo Nixonów. A na dodatek może im się bardzo nie spodobać wtrącanie w ich pożal się Boże przedsięwzięcie.
Niespokojnie postukał o zimną ścianę budynku, o który się opierał od kilku minut, obserwując mijających go ludzi.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach