Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Bar Memphis Blues
Pon Paź 26, 2020 11:23 am


Ostatnio zmieniony przez RIVERDALE dnia Nie Kwi 17, 2022 6:27 pm, w całości zmieniany 1 raz
First topic message reminder :

TEREN WOLVES
Bar Memphis Blues
TEREN BRONIONY PRZEZ 5 BONUSOWYCH NPC.

Bar barbecue mieści się nieopodal parków Stanley i Charleson. Restauracja ma już swoje lata, natomiast jeśli chodzi o jedzenie, obsługę i klimat, zdecydowanie trzyma fason i przyzwoity poziom. Przytulne, ciemne, swojskie wnętrze gorąco zachęca zarówno tych, którzy pierwszy raz zapuścili się w te rejony, jak i stałych bywalców, którzy regularnie odwiedzają Memphis Blues. Biorąc pod uwagę domenę jaką się zajęli, trudno uwierzyć, że stoliki zawsze błyszczą. Kelnerzy dbają w każdej sekundzie o to, by klienci nie natknęli się na żadne resztki po sosie BBQ czy wylanych drinków na powierzchni drewna. I chwała im za to!

__________

Efekt terenu: W przypadku pojawienia się Niepoczytalnych, jeśli w temacie znajduje się minimum trzech członków gangu Wolves, otrzymują oni pomoc w postaci dodatkowego NPC będącego popierającym ich mieszkańcem.

Lark
Lark
The Fox Vicarius / Littoralis
Re: Bar Memphis Blues
Nie Paź 17, 2021 12:49 am
Pobite szkło

To już któryś raz, kiedy odwiedzała lokal o podobnym przeznaczeniu w ciągu tego tygodnia. Jednak ani razu nie przyszła tam pić. Była zbyt zajęta. Tym razem było podobnie, nie pojawiła się tutaj z czystej ciekawości. Thunder Birds postanowiło zawitać w owym lokalu, czego po prostu nie mogła zignorować. Ni jako osoba, ni jako Lis. Szczególnie, że Birds'y za bardzo nie ukrywały swojej lokalizacji, wytropienie ich było łatwiejsze od zabrania dziecku cukierka. Problemem była lokalizacja. "Daleko od domu" nie mogła czuć się tak swobodnie jak u siebie. Chociaż nie bardzo jej to przeszkadzało, przypominało to ich początki gdzie po prostu nie byli nikomu znani. Teraz każdy słyszał o Lisach, a przynajmniej Ci, co chociaż trochę próbowali ogarnąć co dzieje się w mieście. Lisy były neutralne, banda najemników/informatorów. Nie robili sobie zbędnie wrogów jak i nikt nie powinien robić sobie wrogów z nich. Bowiem "Lis dba o swoich". To mogło być ryzykowne, ale cóż.
Lark nigdy nie należała do rozważnych osób. Dlatego też na spokojnie weszła do baru, wymijając wszystkie maszyny, z maską wilka na całej twarzy i pomarańczową chustą na ramieniu. Jako, że w okolicy coraz częściej słyszano o panoszących się wilkach na pysku wilczej maski był założony kaganiec, a pod tym wszystkim kołnierz zasłaniający nos i usta, ot tak... dla bezpieczeństwa.. Wcześniej oczywiście upewniła się, że będzie jak uciec z tego małego przybytku kultury. Okna, drzwi na zapleczu. Wchodziła do gniazda os, które mogły okazać się pokurwionymi szerszeniami, trzeba było zadbać o jakieś pozory zabezpieczenia. W środku znaleźć własny kąt z którego można było wszystko obserwować, sącząc drinka.
avatar
Mistrz Gry
Fresh Blood Lost in the City
Re: Bar Memphis Blues
Nie Paź 17, 2021 6:18 pm
Ingerencja Mistrza Gry
Termin na odpis: 19.10.2021; g. 23:59.
Obrażenia postaci: brak;

Donośny gwizd przeszył powietrze, gdy obok grupy dorosłych mężczyzn przeszła młoda kelnerka, niosącą puste naczynia po alkoholu. Z trudem powstrzymywała drżenie ramion, starając się wykonywać swoje obowiązki. Szkło z trzaskiem pękało pod podeszwami jej obuwia. Gdzieś pod ścianami dało dojrzeć się połamane krzesła. Przy jednym ze stolików siłowało się na ręce dwóch mężczyzn, dopingowanych przez kilkoro innych, głośno obstawiających zakłady. Jeszcze inni, popijali alkohol prosto z butelek, próbując bajerować ciemnowłosą kelnerkę. Jej nerwowy uśmiech i niepewne przytakiwanie głową świadczyło wybitnie o tym, że chciałaby się znajdować się wszędzie indziej niż tutaj.
Pomieszczenie prezentowało się jakby przeszło przez niego tornado. Nie sposób było zliczyć, ile szklanych przedmiotów miało bliskie zderzenie z podłogą, ale najwyraźniej ilość przekraczała możliwości obsługi do szybkiego ogarniania terenu, która nie spieszyła się jednak do tego. Przechodząca kobieta poczuła klepnięcie na pośladach, które podsumowała udawanym uśmiechem.
Znosiła to o wiele lepiej niż jej koleżanka z pracy. Na sali zaś nie było widać nikogo więcej z obsługi obecnie.
- Co jest typie? - agresywny ton głosu rosłego blondyna był skierowany do jednego z nielicznych klientów, którzy nie zdecydowali się na bardzo szybkie opuszczenie tego lokalu. - Masz jakiś kurwa problem? - bez wahania chwycił go za koszulę, unosząc go do góry.
Jednakże wejście Kiany i Lark nie zostało w żaden sposób obecnie odebrane. Mężczyźni obecnie bardziej byli zajęci swoimi sprawami niż wchodzącymi do środka nowymi osobami.
Zaczepiony wcześniej klient tego baru wymamrotał coś słyszalnego tylko dla napastnika, ale odpowiedź nie spodobała mu się. Twarz wykrzywił gniewny wyraz, a mężczyzna został wypuszczony, by zaraz potem zarobić cios w twarz.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Bar Memphis Blues
Nie Paź 17, 2021 10:58 pm
  Czy Lark mogła gdziekolwiek pojawić się bez swojego ogona? Zapewne. Czy to jednak znaczyło, że ogon zamierzał jej odpuścić? Zdecydowanie nie. Zwłaszcza, że już na samym starcie to wszystko zdecydowanie mu się nie podobało. Początkowo snuł się jedynie w okolicy Lisicy chyba samemu nie będąc pewnym czy powinien ją zaczepić i wyciągnąć na jakiś trening czy może najzwyczajniej w świecie sobie odpuścić.
  S t a l k e r .
  Rzucił sam do siebie w myślach, zaraz przewracając oczami. Nie jego wina, że ostatnimi czasy kompletnie nie miał okazji, by spędzić z nią nieco więcej czasu. A kobieta zdecydowanie miała duży wpływ na jego życie. Ostatecznie przemknął się do środka lokalu z miejsca dostrzegając scenę, która w mieście winna być normą. Teoretycznie. Usunął się w bok obserwując upadającego u jego stóp mężczyznę, uderzonego chwilę wcześniej w twarz. Dwa kroki w tył. Zaczepianie grupy bez wątpienia nie było dobrym pomysłem. Prawda?
  — Ach, wspaniały powiew wyrównanej walki. Koledzy z tyłu rozumiem tylko dopingują? Nie potrzebujecie może sędziego? Na wypadek, gdyby ten samiec alfa — wskazał na leżącego na ziemi kolesia — postanowił się odwinąć.
  No jasne. Nie byłby przecież sobą.
Lark
Lark
The Fox Vicarius / Littoralis
Re: Bar Memphis Blues
Wto Paź 19, 2021 12:23 am
Czy Lark kiedykolwiek zdawała sobie sprawę, że ktoś może ją obserwować? Owszem. Czy jej to przeszkadzało? Nie bardzo. Szczególnie, że mogła domyśleć się kim jest jej stalker anioł stróż. Chociaż zastanawiała się nad tym w momencie gdy jej uczeń pojawiał się nagle na miejscu. Akurat wtedy gdy był potrzebny. To też wchodząc do baru za bardzo nie zwracała na to uwagi.
A może powinna?

Gdy tylko znalazła się w środku baru, od razu kierowała swoje kroki do lady, by zgarnąć prowizorycznie cokolwiek. Wykrzywiła się jedynie czując i słysząc chrzęst szkła pod podeszwami butów. Zgrabnie wymijając leżącego. Ot, to nie był czas by mieszać się w jakieś burdy. Nie w momencie gdy tak naprawdę nie rozeznała się po sytuacji, w końcu próba założenia sobie na głowę gniazda szerszeni nigdy nie kończyła się dobrze. Zaraz gdy tylko znalazła się przy barze, usłyszała jak ktoś w drwiący sposób właśnie zaczął potrząsać drzewem z gniazdem. Zapewne normalnie odwróciłaby się z wielką chęcią by zobaczyć kto był na tyle głupio odważny, gdyby nie fakt, że znała ten głos i wcale jej się to nie spodobało. Odwróciła się w stronę "walczących" opierając się plecami o bar.
"Kurwa", szybki przekaz myślowy. Ciekawe czy Słowik go odbierze? Dziewczyna miała już świadomość jednego. Chłopak za dobrze chłonął jej głupie zachowania. Przypominając sobie akcję pod biblioteką.

Lark na szybko rozejrzała się po pomieszczeniu chcąc wyszukać herszta Thunder Birds'ów. Raczej wątpiła by dali sobie radę z całym gangiem, ale istniała też inna opcja, która też za bardzo jej się nie podobała. Miała tu wejść, zobaczyć co się dzieje, może załapać kontakt jeden czy drugi. No cóż. Teraz musiała upewnić się, że lisiątko wyjdzie stąd żywe. Wsadziła lewą dłoń do kieszeni kurtki, wymacując palcami zimny metal kastetu, upewniając się, że jest na miejscu i lekko wsuwając palce w odpowiednie oczka. Niezależnie czy wyłapie odpowiedzialną osobę za tą bandę czy nie, zgarnie sobie butelkę piwa z baru i zacznie się powoli zbliżać do Słowika z jego nowymi przyjaciółmi. Ot jakby osóbka zainteresowana "akcją".  Jak na razie obserwując, nastawiając się na interwencję, gdyby ktoś chciałby się wtrącić spoza głównych zainteresowanych i zaatakować Słowika od tyłu or smth. Pierwsza poszłaby w ruch butelka co by zwolnić sobie ręce.

////
Tak tylko zakładam, że byłaby możliwość iż wiem chociażby z wyglądu kto jest przywódcą gangu ( a może nawet i jakiś pseudonim?), ot na pewno nie jest to grupa, która pojawiła się znikąd i siedziała cicho. Ale zostawiam to do weryfikacji MG ^^
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Bar Memphis Blues
Sro Paź 20, 2021 12:05 am
Zaraz po wejściu do lokalu uderzył ją odór rozlanego piwska, potu i fajek. I jak jeszcze pierwsze i ostatnie jej nie przeszkadzało, tak nienawidziła spoconych facetów. Przemknęła przez tłum, unikając zarówno zaczepek jak i innych przyjemności. Zajęła miejsce przy barze, a po chwili z pod lady wynurzył się barman i nie czekając dłużej zamówiła podwójną tequilę na lodzie. Kątem oka obserwowała sytuację panującą dookoła mając na uwadze nie tylko siebie, ale także młode kelnerki czy innych, którzy w ten czy inny sposób mogliby narazić się motocyklistom.
Jasne, jednosobowe armia to nie był jej styl ani tym bardziej nie miała szans w starciu z tymi gorylami, ale hej. Może nie będzie potrzeby by interweniowała?
Niestety szczęście nigdy nie szło z nią w parze i zanim Kiana zdążyła wypić choćby połowę tego co znajdowało się w jej szklance po lokalu rozległ się dźwięk upadającego ciała i rechot innych mężczyzn.
Odstawiła naczynie zdecydowanie za mocno i ciężko westchnęła zwieszając głowę. Jeden dzień. Chociaż jeden dzień bez burdelu. Czy prosiła o tak wiele?
Z niechęcią zeszła ze stołka i podeszła do leżącego na ziemi faceta, stając za jego plecami. Spojrzała najpierw na niego, potem na znacznie mniejszego chłopaka, a na końcu przeniosła wzrok na gościa, który najwyraźniej był napastnikiem.
”Panowie, po co to całe zamieszanie? Wszyscy chcemy się tu tylko dobrze napić,” stała pewnie naprzeciwko dużo większego od siebie mężczyzny i ani na sekundę nie oderwała od niego wzroku.
”Ty, żyjesz?” Tym razem zwróciła się do leżącego mężczyzny plując sobie w brodę, że nie zdecydowała się na zostanie w domu.
avatar
Mistrz Gry
Fresh Blood Lost in the City
Re: Bar Memphis Blues
Sro Paź 20, 2021 9:10 pm
Ingerencja Mistrza Gry
Termin na odpis: 22.10.2021; g. 23:59.
Obrażenia postaci: brak;

Problemy z narwanymi klientami to jedna sprawa, ale nie sprawiała ona, że i nieliczni śmiałkowie mieli zostać zignorowani. Dlatego też Kiana została obsłużona przez barmana, około trzydziestoparoletniego mężczyznę. Pod uniformem widać było lekkie zarysy mięśni, ale w kontraście z członkami gangu, reprezentował się niezwykle nikle. Zmęczenie wypisane na jego twarzy było zbyt wyraźnie wyczerpanie. Mogła również międzyczasie zauważyć grupkę mężczyzn zabawiających się z żeńską częścią obsługi, która nadal nie podzielała tego samego entuzjazmu.
Obserwowanie Lark przyniosło skutki w postaci dojrzenia kogoś bardziej wyróżniającego się z bandy motocyklistów. Bardziej donośny głos wybijający się z ogólnego harmidru należał do wysokiego mężczyzny, siedzącego w kącie pomieszczenia wraz z dwoma innymi jego podobnymi. To właśnie tam też znajdowała się nieszczęsna kobieta, starająca się robić dobrą minę do tej sytuacji. Właściciel głosu miał długie, a zarazem nieco faliste włosy w kolorze blond, skryte pod czarną chustą. Przez to, że siedział, nie było obecnie sposobu, by dokładniej ocenić jego posturę. Światło panujące obecnie tutaj też niezbyt ułatwiało w ocenie dzięki odległości dzielącej ową dwójkę.
Słowik, w odpowiedzi na swoje słowa, pierwsze czym został uraczony to nieprzyjemną wonią alkoholu, świadczącą o stanie mężczyzny.
- Czego chcesz? - warknął w odpowiedzi na słowa Słowika. - Zastąpić swojego kolegę? - tego samego "kolegę", któremu obecnie płynęła krew z nosa. Ofiara przekierowała nieco nieprzytomny wzrok na Kianę, wykonując niemrawy gest skinięcia głową.
- ? - również i uwaga napastnika skupiła się na Kianie. Jego wzrok zawisł trochę dłużej na jej biuście, nim potrząsnął głową. Zrobił krok do przodu, ale ruchy były mozolne. Wyglądał też, jakby chciał powrócić do zajmowania się wcześniejszym mężczyzną, jakby owej widowni wcale tutaj nie było.
- Nie wolicie się zabawić z nami? - umięśnione ramię objęło Lark, przyciągając ją do siebie. - Nie pożałujecie - posłał znaczące w stronę białowłosej kobiety.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Bar Memphis Blues
Czw Paź 21, 2021 9:50 am
  Z ust Słowika nawet na chwilę nie schodził uśmiech. Rozłożył ręce na boki, patrząc na niego z wyraźnym rozbawieniem.
  — To zależy. Bawimy się w arenę jeden na jednego czy zawołasz swoich przydupasów? Nie jestem też pewien czy aby na pewno jesteś w stanie sprostać teraz podobnemu wyzwaniu. No dawaj, zrób jaskółkę. Zabawne, bo widzisz. W moich kręgach mówią na mnie Słowik. Wojna ptaków, amigo — niewyparzony język bez wątpienia był jedną z jego głównych cech. Czy miał szanse z całą grupą? Nie. Z jednym, dwoma, MOŻE trzema mógłby sobie poradzić, stosując odpowiednie uniki. W końcu, w zwarciu pod względem siły nijak nie dałby rady. Pod warunkiem, że wszyscy byli w podobnym stanie upojenia dzięki, któremu wzrastała ich nieporadność.
  A przynajmniej powinna.
  Ale hej bez ryzyka nie ma zabawy nie?
  Uśmiech zniknął z jego twarzy, dopiero gdy umięśnione ramię wylądowało na Lark. Rozbawione oczy przybrały martwy, chłodny wyraz, gdy ręka Słowika błyskawicznie powędrowała pod kurtkę. Przeładował broń, celując nią w głowę napakowanego kolesia.
  — Zabieraj z niej swoje brudne łapy, albo rozpierdolę ci łeb.
  Najwyraźniej nie było mu już do śmiechu.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Bar Memphis Blues
Czw Paź 21, 2021 3:58 pm
W jej głowie cała ta sytuacja mogła przybrać dworaki obieg. Scenariusz numer jeden zakładał, że gość na podłodze okazałby się zbyt zamroczony, a jego napastnik na tyle ogarnięty, by sobie darować i wrócić do chlania- ten odpadł od razu, gdyż znokautowany mężczyzna kontaktował i dał jej dość wyraźnie, choć powolnie do zrozumienia, że żyje. A jego oprawca... cóż. Nie dość, że był tępy jak dzida to jeszcze uważał, że jest niepokonany. Dodać do tego członkostwo w Thunder Birds i zbyt duże ilości alkoholu i voilà- stał przed nią rasowy idiota. I na swoje nieszczęście nie wiedział jeszcze z kim ma do czynienia.
Nie dość, że przez zamieszanie jakie wyprawiał cały gang ona nie mogła się w spokoju napić, to jeszcze niektórzy postanowili naprzykrzać się każdej kobiecie w pobliżu. Tak to właśnie było jej szczęście. A może stała się magnesem na problemy?
Uniosła brew gdy głos zabrał mniejszy chłopak, Słowik? Już z daleka brzmiało to jak imię taniej prostytutki, ale kto wie, może po prostu jego rodzice uwielbiali ptaki?
W kolejnej minucie napakowany idiota uwiesił się na ramieniu drugiej kobiety, jednocześnie wlepiając wzrok w klatkę piersiową Kiany. Wywróciła oczami na jego komentarz i gdy chciała mu odpowiedzieć, kątem oka dostrzegła zmianę w zachowaniu rudzielca.
Ni stąd ni zowąd wyciągnął broń, celując w czoło mężczyzny. Kiana odruchowo sięgnęła po własny pistolet i wycelowała go w klatkę piersiową Słowika.
Tak. To był właśnie jej zasrany fart.
"Słuchaj młody. Miałam cholernie ciężki dzień i ostatnie czego mi trzeba to wypełnianie tony papierów, bo jakiś kretyn ma lepkie łapy. Odłóż broń," mimo, że jej słowa były dość nonszalanckie tak ton jej głosu i wyraz twarzy w ogóle z nim nie grały. Kątem oka spojrzała na członka gangu. "A ty zdejmij z niej rękę," nie tak planowała ten wieczór. Na litość boską czy chociaż raz mogła w spokoju wyjść na miasto? Chociaż raz?
Lark
Lark
The Fox Vicarius / Littoralis
Re: Bar Memphis Blues
Sob Paź 23, 2021 2:24 am
Umiejętności: WW:25% UiPC:5%

Ot w całym tym burdelu jednak udało jej się coś osiągnąć. Chociaż nie mogła ze względu na pewne okoliczności wprowadzić swojego pierwotnego planu w życie... no dobra, może nawet nie chodziło o okoliczności, tylko o pewną osóbkę, która ewidentnie szukała zastrzyku adrenaliny. Definitywnie była złym wzorem. Eh. Dlatego też starała się chociaż w jakim stopniu ochraniać mu plecy. Jak na ironię to ona stała się zaognieniem całej sytuacji. Jak inaczej nazwać śmiertelnie poważnego Słowika, celującego do Birdsa z pistoletu.
Zaraz później, zgodnie z zasadą, jak ktoś wyciąga broń to pojawiają się kolejne, które próbując udowodnić, że mają większego. Czy coś.
Szczerze, to objęcie przez jakiegoś randomowego nawalonego dryblasa nie podniosło jej ciśnienia, jak jakaś randomowa kobieta celująca do JEJ LISKA.
Zaraz.
To nie była jakaś randomowa kobieta.
W momencie, gdy bar miał zamienić się w jakiś popieprzony mexican standoff, Lark strzeliła z łokcia w bok dryblasa upuszczając przy okazji butelkę, którą trzymała. Byle wywinąć się spod jego ramienia, wykręcając mu jego rękę za plecy, aby chociaż na chwilę go obezwładnić i uniemożliwić mu użycie jej jako żywej tarczy.
- Słowik. - Jej głos pomimo lekkiego zniekształcenia przez maskę wydawał się o dziwo spokojny, a nawet rozbawiony. - Zachowuj się w gościach jesteśmy, a pani lepiej niech to schowa, zanim faktycznie komuś stanie się krzywda. - Dodała w stronę Kiany nieco zirytowanym tonem. Wiedziała, że może zaufać Słowikowi, ale jej? Nie koniecznie. Jednak nie trzeba było jakiejś wielkiej filozofii, żeby domyślić się, że to wszystko może skończyć się BARDZO ŹLE. DLA NICH WSZYSTKICH. Spojrzała w kierunku ich herszta, podnosząc głos byle by być słyszana.
- Hej, amigo. Zabierzesz swoich chłopców czy zamierzasz się tylko przyglądać? Foxes przybyło w interesach, a byłoby mi dużo lżej, gdybym nie musiała łamać komuś ręki. - Odczekała chwilę na reakcję, jeśli faktycznie uda jej się zwrócić uwagę mężczyzny chociaż pewno już każdy miał ich na "celowniku". Jeśli tak się stanie to po prostu wypuści dryblasa.
avatar
Mistrz Gry
Fresh Blood Lost in the City
Re: Bar Memphis Blues
Nie Paź 24, 2021 12:01 am
Ingerencja Mistrza Gry
Termin na odpis: 25.10.2021; g. 23:59.
Obrażenia postaci: brak;

Głównie stan upojenia alkoholowego powodował, że mężczyzna potrzebował odstępu czasu na przetworzenie słów Słowika. Dlatego też jego odpowiedź nastąpiła nie od razu i brzmiała:
- Słowik? Jesteś dziewczyną? - nasączony alkoholem organizm uznał, że imię pochodzące od ptaka musiało pasować jedynie do płci pięknej. - Wydawało mi się, że facetem... Pozory mylą - kompletnie nie odniósł się do kwestii walki, bardziej zaabsorbowany niecodziennym "odkryciem" odnośnie całkowicie obcej mu osoby. Które zaraz potem odrzucił na bok, spoglądając na moment w stronę osoby, którą niedawno posłał na deski.
Słowa Słowika płynęły po pijanym mężczyźnie tak, jakby kompletnie nie miały miejsca. W nagrodę za to wlepił w niego swoje oczy, unosząc brew na widok broni. Czknął. Zapach alkoholu umocnił się w powietrzu, mieszając się z innymi zapachami.
- Takie zabawki nie są dla małych dzieci - zmarszczył brwi, wyraźnie nic nie robiąc sobie z tego. Jednak na sali rozległy się dwa donośne gwizdy i pojawiło się poruszenie. To samo poruszenie pogłębiło się jeszcze bardziej, jakby w odpowiedzi na działania Kiany.
Chociaż głównego zainteresowanego nawet i jej słowa nie obeszły go.
Próba wyrwania się przez Lark spłynęła na niczym. Mężczyzna nie wyglądał nawet na poruszonego dość mocnym uderzeniem łokcia, za to uśmiechnął się nieco, ukazując przy tym zęby.
- Nie musisz być aż tak nieśmiała - skomentował jej słowa, wzmacniając uścisk. Mogła poczuć o wiele lepiej mieszaninę ostatnich trunków, jakie on spożywał.
Poziom argumentacji na sali wzrósł co najmniej dwukrotnie, chociaż nie każdy przyjął to ciepło. Barman, widząc plus minus to, co się działo, dla własnego bezpieczeństwa wolał schować się za barem. Brak świadomości, w jakim stopniu chciano wykorzystać swoją siłę argumentu nie powodował u niego radości. Kryjąc się, mamrotał coś pod nosem, że powinien już dawno zadzwonić na policję.
Przynajmniej jedna osoba nie była na tyle pijana, by nie zignorować zawołania Lark.
Po wysłuchaniu słów, mężczyzna puścił kelnerkę, po czym wstał z miejsca. Niespiesznie podszedł do nich. Gdy znalazł się w połowie drogi do nich, światło pomieszczenia pozwoliło ujrzeć im jego sylwetkę. To, co mogło rzucać się w oczy oprócz jego blond włosów, które wystawały z chusty, to dość spora postura. Jego kurtka motocyklisty podkreślała całkowicie jego umięśnienie. Jego wzrost można było szacować na około 185-190 centymetrów.
- Benny, puść ją. Nie widzisz, że panienka nie może znieść twojej paskudnej gęby? - powiedział. - W ten sposób nie wyrwiesz.
Słowa lidera zadziały o wiele lepiej niż podwójna argumentacja z wykorzystaniem broni. Zagadany "Benny" momentalnie uniósł ręce do góry, puszczając przy tym Lark.
- Chciałem tylko - czknął. - Zabawić się - po wyrzuceniu z siebie wyjaśnienia, które nie obeszło go samego, cofnął się o krok od owej trójki. Międzyczasie lider znalazł się za Kianą, jakieś trzy metry od niej samej. Mimo tej pozycji, jego uwaga była poświęcona dziewczynie.
- Więc? Dlaczego mamy wysłuchać  was zamiast zrobić swoje? - spytał blondyn, strzelając karkiem. Był rozluźniony, jakby dwie wyciągnięte bronie nie istniały w tym momencie. Całkowita pewność siebie brała się z tego, że międzyczasie w reakcji na ruch Kiany oraz Słowika, pozostała część gangu była nabuzowana. Jeden lub dwóch trzymali już kastet, a jeden z mężczyzn, który siedział wraz z liderem - broń palną, wymierzoną w Słowika.
Słowa wskazywały na chęć wysłuchania, chociaż tonacja wyraźnie wskazywała na to, że bez dobrej argumentacji, sala mogła doświadczyć o wiele więcej niż jedynie "dobrej zabawy", jaką sprowadził tutaj jego gang.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Bar Memphis Blues
Pon Paź 25, 2021 5:05 pm
  "Słowik."
  Drgnął nieznacznie w miejscu, przypominając nieco psa, któremu właściciel zwracał właśnie uwagę, a ten usilnie udawał, że go nie słyszy. Nie, żeby faktycznie zamierzał to robić. Opuścił powoli broń do dołu, patrząc jeszcze krótko w stronę białowłosej od papierków, chociaż jakoś nieszczególnie się nią przejmował. To nie tak, że nie stwarzała zagrożenia. Po prostu mimo wskazywania na niego lufą nic mu nie zrobiła. I nie była tu głównym problemem.
  "Jesteś dziewczyną?"
  — Chcesz się przekonać? Tylko musiałbyś najpierw wytrzeźwieć. I rzecz jasna zaopatrzyć się w odpowiednie ilości gotówki. Nie sypiam z zalanymi w trupa biedakami — rzucił, z nieznacznym zniesmaczeniem wskazując na niego bronią od góry do dołu. Zabezpieczył ją odpowiednio i oparł dłoń na swoim biodrze, przekrzywiając nieco głowę w bok, choć nie pociągnął dalej tematu. Jeszcze ten świniak faktycznie się zaoferuje. Z takimi to nic nie wiadomo, doskonale wiedział, że to właśnie super męskie Samce Alfa odpierdalały najwięcej szajsu i pakowały się w gejowskie romanse poza zasięgiem wzroku kolegów.
  Jego ciągłe akcje względem Lark sprawiały, że zacisnął mocniej zęby i palce, nie łamiąc jednak danego wcześniej rozkazu. W innym wypadku nie skończyłoby się na celowaniu. Jego współczucie dla innych nie istniało, gdy w grę wchodziła stojąca naprzeciw niego Lisica.
  No, przynajmniej do momentu, w którym jeden z przydupasów przerośniętego blondyna sam nie zaczął w niego celować. Momentalnie odbezpieczył broń i odwdzięczył się tym samym, pokazując mu wcześniej środkowy palec.
  Jebany szczur.
Lark
Lark
The Fox Vicarius / Littoralis
Re: Bar Memphis Blues
Pon Paź 25, 2021 11:20 pm
Jej brawurowa akcja wyrwania się z objęć jej nowego adoratora spełzła na niczym. Dziękujmy stwórcy za fakt posiadania na twarzy maski, powstrzymała jednak zakłopotane odkaszlnięcie. Na szczęście całe te przedstawienie, zwróciło uwagę herszta przeciwnego gangu. Dobrze.
Słowik też opuścił broń. Widziała, że może na niego liczyć i nie da się ponieść emocjom po otrzymaniu rozkazu. Miała teraz tylko nadzieje, że kobieta też sobie odpuści. Serio. Siedzieli w beczce pełnej prochu i raczej nie potrzebowali bawić się zapalniczką. Przynajmniej nie teraz. Na wszystko przyjdzie czas. Słowa herszta potrafiły działać cuda. Nawet zapity łeb potrafił przy nim jakoś funkcjonować, co skończyło się uwolnieniem Lark z objęć dryblasa. Kolejny sukces. Wyglądało na to, że sytuacja została opanowana i nawet cięty język Słowika nie mógł tego zepsuć.
...
Co innego wycelowana w niego broń. EH. Naprawdę? Naprawdę uznali, że dalej sprawiają zagrożenie. Skoro widocznie zakomunikowali swoje zamiary? Lark obdarzyła herszta obojętnym spojrzeniem, zaraz zerkając zza niego na wyciągniętą broń. Nawet nie miała zamiaru wymuszać na swoim Lisku opuszczenie pistoletu. Widocznie w takiej atmosferze przyjdzie im rozmawiać. Przynajmniej nie każdy miał tutaj broń palną.
- Dlaczego miałbyś nas wysłuchać? Ot proste. Nie odtrąca się pomocnej dłoni. Szczególnie nie w tym mieście. Nie w tych czasach. Przychodzę z przyjacielskim gestem, sam zdecydujesz co z nim zrobisz. - Rozłożyła lekko ręce, wzruszając ramionami. - Macie może z piętnaście minut na opuszczenie tego miejsca, później zaroi się tu od niebieskich i uwierz mi, rzucą tutaj wszystko co mają.
Cały czas wpatrywała się w wielkiego mężczyznę ze spokojem, jakby właśnie opowiadała o prognozie pogody. Ot, będzie padać. Była Lisem, sprzedawała informacje, współpracowała z tymi, którzy więcej zapłacą. Jednak czasami, trzeba było się zareklamować! Może nie byli na swoim terenie, ale przecież to ich nie ograniczało. Lisy były wszędzie.
Czy była szczera? Śmiertelnie. - Uznaj to za Lisi akt dobrej woli, po przyjacielsku ta informacja nic nie kosztowała.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Bar Memphis Blues
Wto Paź 26, 2021 5:06 pm
Umiejętności:
WW: 29%
WBP: 29%
P: 12%
MiP: 12%


Wiedziała, że wpakowała się w niezłe bagno. Ba, intuicja od samego początku podpowiadała jej, że coś się święci. I głupia zamiast posłuchać dobrej rady to wolała ją zlać i o to efekt. Znalazła się pośrodku randki dwóch innych gangów. I to jeszcze w dystrykcie rzekomo zarządzanym przez jej watahę. Tym bardziej nie rozumiała dlaczego była tu zupełnie sama. Gdzie ta stadna lojalność kiedy jej trzeba…
Nie opuszczając broni przysłuchiwała się wymianie zdań między Rudzielcem, a kobietą w masce. Czyżby jej pozycja w Foxes była równa jej? Coś musiało być na rzeczy, skoro wystarczyło jedno słowo, by narwany dzięcioł opuścił pistolet, a nawet go schował.
-(...) Pani lepiej niech to schowa, zanim faktycznie komuś stanie się krzywda.- Kiana zmarszczyła brwi, ale jej dłoń ani drgnęła. Jedynie jej palec ześlizgnął się ze spustu. Swoją drogą, czy lisica na prawdę sądziła, że miała nad Kianą jakąkolwiek władze? Mogła ustawiać do pionu swoje stado, ale ona do niego nie należała.
”Proponuje żebyś zabrała swojego posłusznego kanarka i opuściła ten lokal," Kiana rzuciła beznamiętnie obserwując zachowanie nie tylko dwójki lisów, ale także napakowanych motocyklistów. Szansa na to, że zamaskowana kobieta jej posłucha była co prawda znikoma, ale coś przecież powiedzieć musiała.
Włoski zjeżyły jej się na karku kiedy lider gangu zatrzymał się tuż za nią. Kiana przygryzła wargę odwracając się tak, by stać do niego bokiem, a jednocześnie mając w zasięgu wzroku Lisie duo. A chciała się kurwa tylko napić. Czy wymagała za dużo? Mężczyźni dookoła nich chyba też wyczuli rosnące napięcie i z ekscytacji zaczęli wyciągać swoje zabawki. I jak jeszcze kastety i pałki mogła przeżyć tak gdy na horyzoncie pojawiła się kolejna broń palna, miała dość.
”A idźcie wy wszyscy w cholerę,” machnęła ręką opuszczając pistolet wzdłuż nogi i przepychając się przez zgromadzony tłum dotarła do baru. Przeskoczyła przez ladę i widząc skulonego barmana przewróciła jedynie oczami.
Bohater…
Złapała za tequilę, wyciągnęła korek zębami i wciągnęła pare ładnych łyków prosto z butelki. Odstawiła ją na blat, ocierając brodę wierzchem dłoni.
”Nie martw się, zapłacę,” rzuciła do barmana, przenosząc wzrok na zbiegowisko po środku lokalu. Oparła się o ladę, nonszalancko trzymając w dłoni w pełni naładowany pistolet.
”Ej Lisico, jak z nimi skończysz, zapraszam na szota… i to nie jest oferta do odrzucenia,” skoro Dzięcioł i jego Pani już się pofatygowali w jej rejony równie dobrze mogła obgadać z nimi to, co i tak od dłuższego czasu planowała.
Nie przejmując się zbytnio niczym ponownie uniosła do ust butelkę z trunkiem i nie spuszczając wzroku z dryblasów rozkoszowała się smakiem swojego ulubionego alkoholu.
avatar
Mistrz Gry
Fresh Blood Lost in the City
Re: Bar Memphis Blues
Wto Paź 26, 2021 8:38 pm
Ingerencja Mistrza Gry
Termin na odpis: 28.10.2021; g. 23:59.
Obrażenia postaci: brak;

Mężczyzna, do którego w późniejszej chwili lider zwrócił się per "Benny", zaśmiał się donośnie na słowa Słowika.
- Już Cię lubię - powiedział. - Umiesz się cenić - dorzucił jeszcze. - Może dasz mi jakiś numer? - zarzucił pytaniem, ciągle rozbawiony.
Jednakże nie wszędzie sytuacja układała równie dobrze. Ryzyko ataku wisiało w powietrzu, a im więcej czasu upływało wraz z ruchem wskazówek zegara, tym bardziej sytuacja robiła się napięta. Słowa Lark nie wpłynęły na złagodzenie sytuacji. Przynajmniej nie doszło jeszcze do rozlewu krwi.
- Dobra wola Foxes? - głos lidera niemalże wiał chłodem. - Możesz sobie ją wsadzić w du- - krótki śmiech, który wyrwał się z ust innych członków gangu stanowił podsumowanie jego słów, zagłuszając końcówkę zdania. Alkohol nie sprzyjał  w podejmowaniu racjonalnych decyzji, a dodanie dwa do dwóch i połączeniu słów oraz prawdopodobieństwa zdarzeń było zbyt skomplikowane do przeanalizowania teraz.
Również i Kiana dołączyła do wewnętrznego grona osób, które zaczęły drażnić nietrzeźwy umysł.
- A nie chcesz dołączyć się do nas? Wtedy nie będzie trzeba iść w cholerę - na niewidoczny sygnał członkowie gangu przestali mierzyć bronią palną w pozostałych. Lider zaś podszedł do Kiany. - Co ty na to?
Jednakże nie potrzeba było dłuższej chwili, by słowa Lark zaczęły iścić się niczym proroctwo. Już z daleka sygnały samochodów policyjnych były dobrze słyszalne pomimo ogólnego harmidru panującego w tym pomieszczeniu. Kto zadzwonił? Może kwestia przypadku? Jednakże brak zaufania w słowa lidera Lisów wystarczył, by zabrakło czasu na szybkie uwinięcie się z tego miejsca.
- Szefie, to nie brzmi na jeden patrol - jeden z mężczyzn, nie ukrywając zaniepokojenia. Przez to został zmierzony nieprzyjemnym wzrokiem przez swojego szefa, który nie wyglądał na zbytnio zachwyconego tym faktem.
- Zwijamy się stąd - padł rozkaz.
Lark
Lark
The Fox Vicarius / Littoralis
Re: Bar Memphis Blues
Wto Paź 26, 2021 11:09 pm
Wcale nie oczekiwała wykonania "zalecenia", nie polecenia, przez Kiane, w końcu jedynie próbowała zapobiec jakiejś chorej strzelaninie, w której znalazłaby się jakby nie patrzeć - w samym środku. Tym samym również nie mogła wykonać polecenia Wilczycy. Nie wyjdzie stąd póki nie załatwi swojego biznesu w tym miejscu.
Lark stała niewzruszona. Najwidoczniej to co czym się codziennie częstowali musiało przeżreć im mózg naprawdę poważnie. Jeszcze trochę i po prostu będą się ślinić odbijając od ścian. Lisy przestały być już małym i nic nie znaczącym gangiem. Nawet jeśli teraz nie pojawiły się tutaj wszystkie, to takie oplucie wyciągniętej ręki nie było zbyt rozważnym posunięciem. Jednak Lark była słowną kobietą, pozostawiła przecież decyzję liderowi Birdsów. Dlatego nie mogła mieć na niego zła prawda?
"Dobra wola Foxes? Możesz sobie ją wsadzić w du.."
Doskonale wiedziała jakie słowa zostały zagłuszone przez resztę. Lark miała dziś dobry dzień. Więc posłucha się rady, Lider Thunder Birdsów mógł tego oczywiście nie wiedzieć. Jednak dobra wola Lisków faktycznie się dla nich skończyła. Lark wzruszyła lekko ramionami, wyrażając swoje zdanie na temat tego wszystkiego.
- Słowik, zbieramy się. - Powiedziała spokojnie, a zaraz po tym jej słowa faktycznie okazały się prorocze. Ot ci niespodzianka. Podeszła jeszcze do baru kładąc na blacie pieniądze za piwo, które zgarnęła na początku. - Tak szybko zmieniasz zdanie? - Rzuciła rozbawiona, jeszcze kilka minut temu miała opuścić ten lokal!. - Cóż, niestety, ale nie lubię tłoków, a zaraz to miejsce zapełni zupełnie nowe towarzystwo. Wiem, że Tobie może to nie przeszkadzać, ale no. Sama rozumiesz. Nie martw się, jeszcze się spotkamy. Nawet szybciej niż myślisz. - Po tych słowach odwróciła się i wyszła z baru, zgarniając Słowika jeśli ten się ociągał.

Oh! Właśnie sobie coś przypomniała, była na niego wściekła.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach