▲▼
To już zakrawało albo o uzależnienie albo o- zdecydowanie nie było innej opcji. Bo jak inaczej wytłumaczyć, że trzeci dzień z rzędu zmierzała do tego samego lokalu i w zasadzie o zbliżonej godzinie.
Z drugiej strony, czy robiło jej to różnice?
Nie, nie bardzo.
Spojrzała na zegarek i według tego co mówił miała kupę czasu na relaks nad szklanką białej przyjaciółki. Dopiero kiedy wyszła zza rogu dostrzegła, że spokój i relaks raczej nie będą myślą przewodnią tego wieczoru. Cały chodnik na wysokości baru był zastawiony przez większe i jeszcze większe motocykle, a z wnętrza dochodziły co i rusz męskie okrzyki godowe oraz dźwięk tłuczonego szkła.
Kiana westchnęła i spuściła głowę. Każdy normalny człowiek w tym momencie by zawrócił i albo wrócił do domu, albo wybrał inny lokal. Pff ale ona przecież nie była tchórzem. Wyprostowała się i wznowiła swój chód w stronę wybranego baru. Mijając szereg motocykli przeleciała po nich wzrokiem zatrzymując się na paru z nich nieco dłużej. Może i ich właściciele byli neandertalczykami, ale za to maszyny mieli piękne.
Kiana otworzyła drzwi i weszła do środka nie wiedząc co tam zastanie i czy dane jej będzie wypić tyle tequili ile miała w planach.
Strona 2 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
First topic message reminder :
TEREN WOLVES
Bar Memphis Blues
TEREN BRONIONY PRZEZ 5 BONUSOWYCH NPC.
Bar barbecue mieści się nieopodal parków Stanley i Charleson. Restauracja ma już swoje lata, natomiast jeśli chodzi o jedzenie, obsługę i klimat, zdecydowanie trzyma fason i przyzwoity poziom. Przytulne, ciemne, swojskie wnętrze gorąco zachęca zarówno tych, którzy pierwszy raz zapuścili się w te rejony, jak i stałych bywalców, którzy regularnie odwiedzają Memphis Blues. Biorąc pod uwagę domenę jaką się zajęli, trudno uwierzyć, że stoliki zawsze błyszczą. Kelnerzy dbają w każdej sekundzie o to, by klienci nie natknęli się na żadne resztki po sosie BBQ czy wylanych drinków na powierzchni drewna. I chwała im za to!
Efekt terenu: W przypadku pojawienia się Niepoczytalnych, jeśli w temacie znajduje się minimum trzech członków gangu Wolves, otrzymują oni pomoc w postaci dodatkowego NPC będącego popierającym ich mieszkańcem.
__________
Efekt terenu: W przypadku pojawienia się Niepoczytalnych, jeśli w temacie znajduje się minimum trzech członków gangu Wolves, otrzymują oni pomoc w postaci dodatkowego NPC będącego popierającym ich mieszkańcem.
Mimo, że Serpent dostrzegł jak dziewczyna wpatruje się w jego przedramię, z początku nijak tego nie skomentował. Nie poruszył też nijak ręką, ani nie pokazał jej większej powierzchni wzoru. W końcu gdyby chciała, sama by o to poprosiła czyż nie? Był zresztą pewien, że będzie dziś miała jeszcze wiele okazji, by dokładniej mu się przyjrzeć.
Uścisk na dłoni kobiety pozostał równie lekki co jej samej. Zaraz cofnął zresztą dłoń, nie zamierzając przeciągać powitania w niekomfortowy sposób. Wraz z biegiem lat nauczył się choć częściowo rozpoznawać czego oczekiwała druga osoba. I w tym przypadku zdecydowanie nie było to nachalne zainteresowanie.
— Obecnie powiedziałbym, że oba — zażartował lekko, wykrzywiając nieznacznie kącik ust w uśmiechu. Jakby nie patrzeć moment, w którym zostali zamknięci w środku bez możliwości opuszczenia miasta, robił miejscowych z nich wszystkich.
— Jednocześnie mogę powiedzieć, że żaden z nich. Wjechałem tu i utknąłem z własnej woli — podziękował barmanowi skinięciem głowy, gdy ten postawił przed nim szklankę. Owinął palce wokół szkła i zamieszał nieznacznie płyn w środku, zaraz unosząc ją nieznacznie do góry, wyraźnie wznosząc drobny, niemy toast. Niezależnie od tego czy kobieta zamierzała się do niego przyłączyć czy też nie, zaraz upił drobny łyk. Wstępna ocena najwidoczniej nie zakończyła się w aż tak zły sposób, skoro zaraz upił kolejny, tym razem nieco większy, nim odłożył ostrożnie szkło na ladę, ponownie zwracając się w jej stronę.
— A jak było z tobą? Znalazłaś się tu przypadkowo, celowo czy nie udało ci się w porę wyjechać? — nie zamierzał wyciągać z niej szczegółów już w drugim zdaniu, mimo to dało się dostrzec zainteresowanie na jego twarzy. Gdyby go tam nie było, wcale by z nią nie rozmawiał, to chyba oczywiste.
Uścisk na dłoni kobiety pozostał równie lekki co jej samej. Zaraz cofnął zresztą dłoń, nie zamierzając przeciągać powitania w niekomfortowy sposób. Wraz z biegiem lat nauczył się choć częściowo rozpoznawać czego oczekiwała druga osoba. I w tym przypadku zdecydowanie nie było to nachalne zainteresowanie.
— Obecnie powiedziałbym, że oba — zażartował lekko, wykrzywiając nieznacznie kącik ust w uśmiechu. Jakby nie patrzeć moment, w którym zostali zamknięci w środku bez możliwości opuszczenia miasta, robił miejscowych z nich wszystkich.
— Jednocześnie mogę powiedzieć, że żaden z nich. Wjechałem tu i utknąłem z własnej woli — podziękował barmanowi skinięciem głowy, gdy ten postawił przed nim szklankę. Owinął palce wokół szkła i zamieszał nieznacznie płyn w środku, zaraz unosząc ją nieznacznie do góry, wyraźnie wznosząc drobny, niemy toast. Niezależnie od tego czy kobieta zamierzała się do niego przyłączyć czy też nie, zaraz upił drobny łyk. Wstępna ocena najwidoczniej nie zakończyła się w aż tak zły sposób, skoro zaraz upił kolejny, tym razem nieco większy, nim odłożył ostrożnie szkło na ladę, ponownie zwracając się w jej stronę.
— A jak było z tobą? Znalazłaś się tu przypadkowo, celowo czy nie udało ci się w porę wyjechać? — nie zamierzał wyciągać z niej szczegółów już w drugim zdaniu, mimo to dało się dostrzec zainteresowanie na jego twarzy. Gdyby go tam nie było, wcale by z nią nie rozmawiał, to chyba oczywiste.
Kątem oka obserwowała barmana, który przygotowywał zarówno jej trunek jak i Aziela. Kilka razy w życiu spotkała się z przesadną opiekuńczością pracowników, którzy na siłę próbowali jej wmówić, że jest wystarczająco pijana i więcej nie udźwignie.
Fajfusy.
Tak więc by i tym razem nie została wyruchana, nie spuszczała wzroku z mężczyzny po drugiej stronie lady. Może to za sprawą jej spojrzenia, może zwyczajnie w świecie miał wyjebane. Tak czy siak, kiedy postawił przed nimi szklanki obie były wypełnione tym, czego sobie zażyczyli.
Upiła łyk na próbę, a gdy posmakowała tequilę, wzięła kolejny i odstawiła drinka na bar. No i to się nazywa profesjonalizm.
Skinęła głową na znak, że słucha chłopaka i ponownie przesunęła wzrokiem po lokalu. Tak po prostu. Z przyzwyczajenia. Ponownie chwyciła za szklankę, lecz tym razem nie podniosła jej do ust, a obróciła w dłoniach, obserwując pływający w niej plasterek limonki.
„Przyjechałam celowo, ale nie do końca zdawałam sobie sprawę, że to bilet w jedną stronę,” parsknęła cicho z własnej głupoty, ale cóż, taka była prawda. Nie wchodziła w szczegóły, gdyż powód jej przyjazdu dla większości osób byłby zwyczajnie zbyt okrutny.
Ponownie utkwiła swój wzrok na fioletowym tatuażu. No co jak co, ale nie codziennie widywała takie cuda. Zwłaszcza u mężczyzn.
„To coś oznacza?” wskazała palcem na jego przedramię. Ciekawość wzięła górę i nic nie mogła na to poradzić. A czy chłopak zechce odpowiedzieć? To już tylko i wyłącznie jego sprawa.
Oparła podbródek na dłoni przenosząc wzrok z tatuażu na jego twarz i z powrotem. „Czy my się już kiedyś nie spotkaliśmy?” rzuciła nagle, bo oprócz imienia, które na milion procent gdzieś już słyszała, jego różnokolorowe tęczówki także wydawały jej się znajome.
A może faktycznie alkohol robił swoje i zaczynał zakrzywiać jej rzeczywistość?
Fajfusy.
Tak więc by i tym razem nie została wyruchana, nie spuszczała wzroku z mężczyzny po drugiej stronie lady. Może to za sprawą jej spojrzenia, może zwyczajnie w świecie miał wyjebane. Tak czy siak, kiedy postawił przed nimi szklanki obie były wypełnione tym, czego sobie zażyczyli.
Upiła łyk na próbę, a gdy posmakowała tequilę, wzięła kolejny i odstawiła drinka na bar. No i to się nazywa profesjonalizm.
Skinęła głową na znak, że słucha chłopaka i ponownie przesunęła wzrokiem po lokalu. Tak po prostu. Z przyzwyczajenia. Ponownie chwyciła za szklankę, lecz tym razem nie podniosła jej do ust, a obróciła w dłoniach, obserwując pływający w niej plasterek limonki.
„Przyjechałam celowo, ale nie do końca zdawałam sobie sprawę, że to bilet w jedną stronę,” parsknęła cicho z własnej głupoty, ale cóż, taka była prawda. Nie wchodziła w szczegóły, gdyż powód jej przyjazdu dla większości osób byłby zwyczajnie zbyt okrutny.
Ponownie utkwiła swój wzrok na fioletowym tatuażu. No co jak co, ale nie codziennie widywała takie cuda. Zwłaszcza u mężczyzn.
„To coś oznacza?” wskazała palcem na jego przedramię. Ciekawość wzięła górę i nic nie mogła na to poradzić. A czy chłopak zechce odpowiedzieć? To już tylko i wyłącznie jego sprawa.
Oparła podbródek na dłoni przenosząc wzrok z tatuażu na jego twarz i z powrotem. „Czy my się już kiedyś nie spotkaliśmy?” rzuciła nagle, bo oprócz imienia, które na milion procent gdzieś już słyszała, jego różnokolorowe tęczówki także wydawały jej się znajome.
A może faktycznie alkohol robił swoje i zaczynał zakrzywiać jej rzeczywistość?
Dopóki Aziel siedział przy barze, kobieta mogła być pewna, że nadal będą ją obsługiwać. Rzecz jasna tak długo jak sama będzie tego chciała. Mężczyzna nie miał żadnych niecnych planów - nie żeby mogła to ocenić, w końcu nie znali się zbyt dobrze. Nie zależało mu też rzecz jasna nijak konkretnie na białowłosej, ale zdecydowanie potrzebował dziś dobrego towarzystwa. Dopóki nie bełkotała jak nieprzytomna, była w stanie prowadzić z nim konwersację i urozmaicić mu kilka godzin, był gotów wpakować ją nawet nieprzytomną do taksówki i odwieźć pod sam dom. Na pewno miała jakiś dokument z adresem, jak choćby prawo jazdy. A Aziel zawsze miał dużo zwinniejsze ręce niż przeciętny członek społeczeństwa.
— Auć. Czyli słaba komunikacja ze strony żołnierzy. Mam wrażenie, że niektórzy robią to specjalnie, a inni są po prostu zbyt leniwi. Podsuwają ludziom te papiery, które mają zdecydowanie zbyt wiele drobnego tekstu, a potem okazuje się, że nie mogą wyjechać, a zostawili cały dobytek za murem — Serpent nie należał akurat do tej grupy, jako że miał manię czytania absolutnie wszystkiego, choćby inni uważali coś za najnudniejsze na świecie. Być może było to ciągłe przyzwyczajenie z czasów, gdy nie mógł opuszczać jednego pokoju, a książki pozostawały jego najlepszym przyjacielem.
"To coś oznacza?"
Podążył powoli za jej wzrokiem, zatrzymując wzrok na tatuażu.
— Fiołek. Symbolizuje wyrażanie siebie, bezpośrednie mówienie tego co ma się na myśli i brak strachu w wyrażaniu własnej opinii. Przynosi też komfort... w trudnych chwilach — powiedział przeciągając nieco ostatnie słowa w bardziej rozleniwiony sposób. Fiołek miał wiele znaczeń. Dużo bardziej ponurych, ale i przeciwnie. Symbol rozważania czyjegoś bólu czy cierpienia. Będący wspomnieniem tego co przeżył, zapewniający mu nieme pocieszenie. Czasem, gdy budził się w nocy dręczony tymi samymi koszmarami, wystarczyło jedno spojrzenie na kwiat, by momentalnie ogarnął go spokój. Stał się jego mostem, kontaktem z rzeczywistością. Tego rzecz jasna nie powiedział już na głos.
— Masz własne? — zapytał wracając do siebie. W jego oczach błysnęła nieznaczna ciekawość.
"Czy my się już kiedyś nie spotkaliśmy?"
Pokręcił nieznacznie głową, upijając łyk alkoholu.
— Wątpię — niczego więcej nie dodał.
— Auć. Czyli słaba komunikacja ze strony żołnierzy. Mam wrażenie, że niektórzy robią to specjalnie, a inni są po prostu zbyt leniwi. Podsuwają ludziom te papiery, które mają zdecydowanie zbyt wiele drobnego tekstu, a potem okazuje się, że nie mogą wyjechać, a zostawili cały dobytek za murem — Serpent nie należał akurat do tej grupy, jako że miał manię czytania absolutnie wszystkiego, choćby inni uważali coś za najnudniejsze na świecie. Być może było to ciągłe przyzwyczajenie z czasów, gdy nie mógł opuszczać jednego pokoju, a książki pozostawały jego najlepszym przyjacielem.
"To coś oznacza?"
Podążył powoli za jej wzrokiem, zatrzymując wzrok na tatuażu.
— Fiołek. Symbolizuje wyrażanie siebie, bezpośrednie mówienie tego co ma się na myśli i brak strachu w wyrażaniu własnej opinii. Przynosi też komfort... w trudnych chwilach — powiedział przeciągając nieco ostatnie słowa w bardziej rozleniwiony sposób. Fiołek miał wiele znaczeń. Dużo bardziej ponurych, ale i przeciwnie. Symbol rozważania czyjegoś bólu czy cierpienia. Będący wspomnieniem tego co przeżył, zapewniający mu nieme pocieszenie. Czasem, gdy budził się w nocy dręczony tymi samymi koszmarami, wystarczyło jedno spojrzenie na kwiat, by momentalnie ogarnął go spokój. Stał się jego mostem, kontaktem z rzeczywistością. Tego rzecz jasna nie powiedział już na głos.
— Masz własne? — zapytał wracając do siebie. W jego oczach błysnęła nieznaczna ciekawość.
"Czy my się już kiedyś nie spotkaliśmy?"
Pokręcił nieznacznie głową, upijając łyk alkoholu.
— Wątpię — niczego więcej nie dodał.
Zastanowiła się przez chwilę nad jego słowami, a myślami powróciła do dnia, gdy po raz pierwszy mijała mury miasta. Czy rzeczywiście dostała jakiekolwiek dokumenty do przeczytania lub podpisania? Z tego co pamiętała wystarczyło, że mignęła im swoją odznaką, a panowie stojący przy bramie bez mrugnięcia okiem wpuścili ją do środka.
"Ach banda skończonych kretynów," wymamrotała upijając łyk drinka. Może gdyby faktycznie dostała wspomniane papiery dwa razy zastanowiła się nad wjazdem. Chociaż pewnie i tak podjęłaby taką samą decyzję.
"Och, no proszę. Nie sądziłam, że jeden kwiatek może mieć aż tyle znaczeń," doprawdy była pod wrażeniem. Ciekawiło ją czy chłopak zdecydował się na taki wzór ze względów tylko estetycznych czy kryła się za tym jakaś historia. Z drugiej strony patrząc na wygląd chłopaka zdecydowanie tatuaż do niego pasował.
Na jego pytanie cicho parsknęła pod nosem. O tak. Miała własne. I to całkiem sporo. Niestety większość z nich nie posiadała żadnego znaczenia ani tym bardziej nie były związane z cnotliwymi historiami. Chociaż parę z nich rzeczywiście było zrobionych w komicznych okolicznościach.
"Taa, kilka. Głównie na plecach," powiedziała lekko, ale nie wchodziła w szczegóły. Jeśli będzie chciał wiedzieć więcej zapyta. W końcu nie robiła ze swoich tatuaży jakieś tajemnicy. A to, że niektóre były dość żenujące... to inna sprawa.
Postukała palcem w podbródek kiwając głową.
"Skoro tak mówisz," nie zamierzała się z nim spierać o to czy rzeczywiście już kiedyś na siebie wpadli czy też nie. Prędzej czy później takie fakty i tak wypływały. A ona dzisiaj była wyjątkowo cierpliwa. Przynajmniej na razie.
"To czym się zajmujesz Aziel?" zapytała zakładając jedną nogę na drugą i usadawiając się wygodniej na barowym krześle.
"Ach banda skończonych kretynów," wymamrotała upijając łyk drinka. Może gdyby faktycznie dostała wspomniane papiery dwa razy zastanowiła się nad wjazdem. Chociaż pewnie i tak podjęłaby taką samą decyzję.
"Och, no proszę. Nie sądziłam, że jeden kwiatek może mieć aż tyle znaczeń," doprawdy była pod wrażeniem. Ciekawiło ją czy chłopak zdecydował się na taki wzór ze względów tylko estetycznych czy kryła się za tym jakaś historia. Z drugiej strony patrząc na wygląd chłopaka zdecydowanie tatuaż do niego pasował.
Na jego pytanie cicho parsknęła pod nosem. O tak. Miała własne. I to całkiem sporo. Niestety większość z nich nie posiadała żadnego znaczenia ani tym bardziej nie były związane z cnotliwymi historiami. Chociaż parę z nich rzeczywiście było zrobionych w komicznych okolicznościach.
"Taa, kilka. Głównie na plecach," powiedziała lekko, ale nie wchodziła w szczegóły. Jeśli będzie chciał wiedzieć więcej zapyta. W końcu nie robiła ze swoich tatuaży jakieś tajemnicy. A to, że niektóre były dość żenujące... to inna sprawa.
Postukała palcem w podbródek kiwając głową.
"Skoro tak mówisz," nie zamierzała się z nim spierać o to czy rzeczywiście już kiedyś na siebie wpadli czy też nie. Prędzej czy później takie fakty i tak wypływały. A ona dzisiaj była wyjątkowo cierpliwa. Przynajmniej na razie.
"To czym się zajmujesz Aziel?" zapytała zakładając jedną nogę na drugą i usadawiając się wygodniej na barowym krześle.
— Tak to właśnie wygląda. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wystarczy trafić na felerną zmianę i to ona wyrobi opinię całej reszcie — nie była to bynajmniej krytyka kierowana w stronę kobiety. Jej słowa najzwyczajniej w świecie przypominały mu obecny panujący w mieście porządek. A raczej jego brak. Wiedział jednak, że zaufanie ludzi względem choćby policji oscylowało w okolicach dna okolicznych stawów (jeśli nie niżej) nawet jeśli cała ich masa wypruwała z siebie flaki, by spróbować cokolwiek zmienić. W tym momencie zostali jednak wrzuceni w wir wyjątkowo parszywej roboty. Zupełnie jakby posadzić na saniach ratownika, przydzielić mu jednego psa i nakazać ratować setki ludzi uwięzionych pod lawiną.
— Kwiaty bywają dość mocno zaskakujące — przyznał, nie zgłębiając jednak tematu aż tak mocno. W ostatnich latach dość mocno przekonał się do tego, że cała ta zielenina miała w sobie dużo więcej niż dostrzegali inni ludzie. Nic dziwnego, że jego mieszkanie było dość mocno obsadzone przeróżnymi roślinami, nawet jeśli głównie wybierał wszystkie te które preferowały półcień, bądź mniejsze ilości promieni słonecznych.
— Wiążą się z nimi jakieś ciekawe historie, którymi dzielisz się ze światem zewnętrznym czy pozostają twoją tajemnicą? — jego pytanie celowo pozostawało na tyle bezpieczne, by kobieta sama mogła zadecydować co z nim zrobi. Jakby nie patrzeć skoro miała je na plecach, równie dobrze mogła należeć do tego typu ludzi, którzy zakrywali je koszulkami, by były dostępne wyłącznie dla nielicznych. A zdecydowanie nie zamierzał dziś dołączać do grona potencjalnych podrywaczy, którzy marzyli o wylądowaniu z nią w łóżku. Aziela nigdy nie interesowały podobne tematy.
— Jestem krupierem. Sztuczki karciane to moja specjalność— puścił jej oko znad szklanki z alkoholem, mieszając go kilkakrotnie w dłoni, choć póki co nie upijał kolejnego łyka, a jedynie sprawiał podobne wrażenie.
— Kwiaty bywają dość mocno zaskakujące — przyznał, nie zgłębiając jednak tematu aż tak mocno. W ostatnich latach dość mocno przekonał się do tego, że cała ta zielenina miała w sobie dużo więcej niż dostrzegali inni ludzie. Nic dziwnego, że jego mieszkanie było dość mocno obsadzone przeróżnymi roślinami, nawet jeśli głównie wybierał wszystkie te które preferowały półcień, bądź mniejsze ilości promieni słonecznych.
— Wiążą się z nimi jakieś ciekawe historie, którymi dzielisz się ze światem zewnętrznym czy pozostają twoją tajemnicą? — jego pytanie celowo pozostawało na tyle bezpieczne, by kobieta sama mogła zadecydować co z nim zrobi. Jakby nie patrzeć skoro miała je na plecach, równie dobrze mogła należeć do tego typu ludzi, którzy zakrywali je koszulkami, by były dostępne wyłącznie dla nielicznych. A zdecydowanie nie zamierzał dziś dołączać do grona potencjalnych podrywaczy, którzy marzyli o wylądowaniu z nią w łóżku. Aziela nigdy nie interesowały podobne tematy.
— Jestem krupierem. Sztuczki karciane to moja specjalność— puścił jej oko znad szklanki z alkoholem, mieszając go kilkakrotnie w dłoni, choć póki co nie upijał kolejnego łyka, a jedynie sprawiał podobne wrażenie.
„W to akurat nie wątpię,” do tej pory pamiętała jak będąc dzieckiem znalazła w lesie dziwnie wyglądającą roślinę, która jak się okazało była trującym zielskiem przez które wylądowała na SORze z poparzeniami. To wystarczyło by całą florę traktowała z najwyższą ostrożnością. To doświadczenie nie wpłynęło jednak na fakt, że goździki nadal pozostawały jej ulubionymi kwiatami.
„Hm, szczerze? Większość z nich zrobiłam pod wpływem impulsu albo po opróżnieniu paru butelek tequili. Powiedzmy, że nie mam w zwyczaju odmawiać zakładów. Z tego samego powodu większość z nich znajduje się na plecach,” powiedziała lekko podnosząc szklankę do ust i przechylając ją w swoją stronę.
Po za tym, pracując jako glina i często jako tajniak wolała nie mieć na widoku czegoś, co w łatwy sposób mogło ją zidentyfikować. A jak wiadomo tatuaże do takich rzeczy należały.
Uniosła brwi w szczerym zdziwieniu, a jednocześnie jej twarz rozpromieniła się nieznacznie.
„Oh! No proszę. W takim razie liczę na mały pokaz” cóż mogła poradzić. Każdy czasem lubił poddać się losowi i powierzyć swoje życie kartom. A jeśli do tego krupier miał zręczne dłonie i potrafił uczynić grę ciekawszą była gotowa zaryzykować. „Może w takim razie w coś zagramy?” Zaproponowała zanim to do końca przemyślała. Ale do diabła z zasadami czy potencjalną przegraną.
„Hm, szczerze? Większość z nich zrobiłam pod wpływem impulsu albo po opróżnieniu paru butelek tequili. Powiedzmy, że nie mam w zwyczaju odmawiać zakładów. Z tego samego powodu większość z nich znajduje się na plecach,” powiedziała lekko podnosząc szklankę do ust i przechylając ją w swoją stronę.
Po za tym, pracując jako glina i często jako tajniak wolała nie mieć na widoku czegoś, co w łatwy sposób mogło ją zidentyfikować. A jak wiadomo tatuaże do takich rzeczy należały.
Uniosła brwi w szczerym zdziwieniu, a jednocześnie jej twarz rozpromieniła się nieznacznie.
„Oh! No proszę. W takim razie liczę na mały pokaz” cóż mogła poradzić. Każdy czasem lubił poddać się losowi i powierzyć swoje życie kartom. A jeśli do tego krupier miał zręczne dłonie i potrafił uczynić grę ciekawszą była gotowa zaryzykować. „Może w takim razie w coś zagramy?” Zaproponowała zanim to do końca przemyślała. Ale do diabła z zasadami czy potencjalną przegraną.
Zaśmiał się krótko na jej szczerą odpowiedź i pokręcił nieznacznie głową.
— Przynajmniej każdy z nich jest pamiątką jakiejś przygody, które w innym wypadku pozostają jedynie w odmętach pamięci. Albo ktoś przypomni je hasłowo, albo nie. W twoim przypadku wystarczy jedno spojrzenie na plecy w odbiciu lustra, by wiedzieć, że złota rybka pochodzi z baru w Los Angeles, gdy przegrałaś zakład z Christopherem o to kto wypije więcej tequili. No, chyba że tequila siadła zbyt mocno, by pamiętać cokolwiek — zażartował, mając mimo wszystko nadzieję, że kobieta się nie obrazi. Był w końcu gotów ją przepraszać, ale skoro i tak przechodzili na coraz swobodniejszą rozmowę, nie widział sensu w ciągłym uważaniu na wszystkie swoje gesty. Zależało mu, by czuła się swobodnie w jego towarzystwie. Musiał po prostu wyczuć odpowiednie granice.
— Co zatem wolisz w pierwszej kolejności? Grę z pokazowym rozdaniem, samą grę, a może — sięgnął do swojej kieszeni wyciągając z niej pojedynczą czarną kartę, którą obrócił na obie strony, tylko po to by po rozłożeniu palców ukazać jej wszystkie cztery kolory — zaczniemy od magii? Iluzja to moje drobne hobby, choć zamknąłem się bezpośrednio w zakresie tego małego cudeńka.
Wyciągnął resztę talii, rozkładając ją na barze przed kobietą, jednym płynnym ruchem.
— Przynajmniej każdy z nich jest pamiątką jakiejś przygody, które w innym wypadku pozostają jedynie w odmętach pamięci. Albo ktoś przypomni je hasłowo, albo nie. W twoim przypadku wystarczy jedno spojrzenie na plecy w odbiciu lustra, by wiedzieć, że złota rybka pochodzi z baru w Los Angeles, gdy przegrałaś zakład z Christopherem o to kto wypije więcej tequili. No, chyba że tequila siadła zbyt mocno, by pamiętać cokolwiek — zażartował, mając mimo wszystko nadzieję, że kobieta się nie obrazi. Był w końcu gotów ją przepraszać, ale skoro i tak przechodzili na coraz swobodniejszą rozmowę, nie widział sensu w ciągłym uważaniu na wszystkie swoje gesty. Zależało mu, by czuła się swobodnie w jego towarzystwie. Musiał po prostu wyczuć odpowiednie granice.
— Co zatem wolisz w pierwszej kolejności? Grę z pokazowym rozdaniem, samą grę, a może — sięgnął do swojej kieszeni wyciągając z niej pojedynczą czarną kartę, którą obrócił na obie strony, tylko po to by po rozłożeniu palców ukazać jej wszystkie cztery kolory — zaczniemy od magii? Iluzja to moje drobne hobby, choć zamknąłem się bezpośrednio w zakresie tego małego cudeńka.
Wyciągnął resztę talii, rozkładając ją na barze przed kobietą, jednym płynnym ruchem.
Odpowiedziała cichym śmiechem na jego słowa. Prawda była jednak nieco inna niż Aziel założył, chociażby z tego względu, że dziewczyna od lat nie spojrzała w lustro nawet na ułamek sekundy. Ona nawet takiego nie posiadała. Unikała wszelkich refleksyjnych powierzchni, a jedyne z jakich korzystała to lusterka w samochodzie czy na motocyklu. Nigdy jednak nie szukała w nich własnego odbicia.
"Tak się składa Aziel," upiła nieco tequili ze swojej szklanki. "Że pamiętam dokładnie wszystko, niezależnie od ilości jaką wypije," miało to swoje zalety, ale przede wszystkim mnóstwo wad. A ile wiązało się z tym upokorzeń i sławnego walk of shame. Lepiej było o tym nie wspominać.
Zastanowiła się chwilę nad odpowiedzią patrząc z nieukrywanym zainteresowaniem na jego sztuczkę z kartą.
"Zatem magia," złapała w dłonie szklankę, odchylając się na hookerze na tyle, na ile było to możliwe. "Proszę oczaruj mnie," skinęła głową powoli czując wpływ tequili. I dobrze. Miała ochotę na trochę zabawy, a towarzystwo nieznajomego o dziwo sprawiało, że czuła się coraz bardziej swobodnie. Przestały ją nawet drażnić spojrzenia innych mężczyzn znajdujących się w lokalu. Dodatkowo iluzja zawsze ją intrygowała, a jeśli chłopak chciał jej nieco pokazać to czemu miałaby odmówić?
"Tak się składa Aziel," upiła nieco tequili ze swojej szklanki. "Że pamiętam dokładnie wszystko, niezależnie od ilości jaką wypije," miało to swoje zalety, ale przede wszystkim mnóstwo wad. A ile wiązało się z tym upokorzeń i sławnego walk of shame. Lepiej było o tym nie wspominać.
Zastanowiła się chwilę nad odpowiedzią patrząc z nieukrywanym zainteresowaniem na jego sztuczkę z kartą.
"Zatem magia," złapała w dłonie szklankę, odchylając się na hookerze na tyle, na ile było to możliwe. "Proszę oczaruj mnie," skinęła głową powoli czując wpływ tequili. I dobrze. Miała ochotę na trochę zabawy, a towarzystwo nieznajomego o dziwo sprawiało, że czuła się coraz bardziej swobodnie. Przestały ją nawet drażnić spojrzenia innych mężczyzn znajdujących się w lokalu. Dodatkowo iluzja zawsze ją intrygowała, a jeśli chłopak chciał jej nieco pokazać to czemu miałaby odmówić?
Gwizdnął krótko z wyraźnym podziwem.
— No dobra, bez wątpienia jestem teraz pod wrażeniem. Mam wrażenie, że takie osoby są na wagę złota, choć tak samo jak błogosławieństwem, może to być niezłym przekleństwem. Osobiście trafiam jednak częściej na tych, którzy piją na umór, robią wszystkie najgorsze rzeczy, które skrywał ich trzeźwy umysł, a następnie niczego nie pamiętają i wykręcają się od odpowiedzialności. Ewentualnie kłamią — nie mógł mieć w końcu stuprocentowej pewności, która wersja była poprawna. Niektórzy nawet jeśli byli beznadziejnymi aktorami, szli w zaparte do tego stopnia, by innym odechciało się jakoś szczególnie wnikać i z nimi kłócić.
Zaśmiał się krótko w odpowiedzi na jej słowa o magii, zaraz prezentując jej w pełni swoją czarną talię, która bez wątpienia była jego największą dumą.
— Preferujesz niezależne pokazy, a może te z udziałem widowni? Wybierz kartę i te sprawy. Chwilę, wygląda na to, że zgubiłem jedną kartę — ściągnął nieznacznie brwi i zaraz sięgnął do chusteczki podsuwanej pod drinki, by wyciągnąć spod niej asa kier.
— Tu jest, świetnie. Możemy zaczynać — zwrócił się w jej stronę z cwanym uśmiechem, czekając na odpowiedź.
— No dobra, bez wątpienia jestem teraz pod wrażeniem. Mam wrażenie, że takie osoby są na wagę złota, choć tak samo jak błogosławieństwem, może to być niezłym przekleństwem. Osobiście trafiam jednak częściej na tych, którzy piją na umór, robią wszystkie najgorsze rzeczy, które skrywał ich trzeźwy umysł, a następnie niczego nie pamiętają i wykręcają się od odpowiedzialności. Ewentualnie kłamią — nie mógł mieć w końcu stuprocentowej pewności, która wersja była poprawna. Niektórzy nawet jeśli byli beznadziejnymi aktorami, szli w zaparte do tego stopnia, by innym odechciało się jakoś szczególnie wnikać i z nimi kłócić.
Zaśmiał się krótko w odpowiedzi na jej słowa o magii, zaraz prezentując jej w pełni swoją czarną talię, która bez wątpienia była jego największą dumą.
— Preferujesz niezależne pokazy, a może te z udziałem widowni? Wybierz kartę i te sprawy. Chwilę, wygląda na to, że zgubiłem jedną kartę — ściągnął nieznacznie brwi i zaraz sięgnął do chusteczki podsuwanej pod drinki, by wyciągnąć spod niej asa kier.
— Tu jest, świetnie. Możemy zaczynać — zwrócił się w jej stronę z cwanym uśmiechem, czekając na odpowiedź.
"Chyba jednak częściej przekleństwem," westchnęła, chociaż z drugiej strony nawet jeśli zdarzyły jej się jakieś upokarzające sytuacje nikt poza nią tego nie pamiętał. Wiec jak chłopak powiedział mogła nieco podkoloryzować historię i oszczędzić sobie podwójnego wstydu. Uniosła kąciki ust w krzywym uśmiechu.
"Ale wiesz, każdego kto próbuje wciskać kit i wykręcać się na wszystkie możliwe strony wystarczy postraszyć nagraniem z tego co robił. Nawet jeśli takowe nie istnieje," kłamstwo w dobrej sprawie. Tak by to nazwała.
W momencie gdy Aziel wyciągnął czarną talię (niewiadomo skąd) cała jej uwaga skupiła się na jego dłoniach. Nigdy przedtem nie widziała tak pięknych kart. Nie żeby do tej pory jakoś szczególnie interesowała się tym tematem.
Oparła ramię o blat, a w drugą dłoń chwyciła szklankę upijając z niej łyk tequili.
"Zacznijmy od niezależnych. Wyciąganie danej karty by potem magicznie znaleźć ją za uchem bądź w innym miejscu jest trochę przereklamowane," miała nieodparte wrażenie, że chłopaka było stać na znacznie więcej.
"Ale wiesz, każdego kto próbuje wciskać kit i wykręcać się na wszystkie możliwe strony wystarczy postraszyć nagraniem z tego co robił. Nawet jeśli takowe nie istnieje," kłamstwo w dobrej sprawie. Tak by to nazwała.
W momencie gdy Aziel wyciągnął czarną talię (niewiadomo skąd) cała jej uwaga skupiła się na jego dłoniach. Nigdy przedtem nie widziała tak pięknych kart. Nie żeby do tej pory jakoś szczególnie interesowała się tym tematem.
Oparła ramię o blat, a w drugą dłoń chwyciła szklankę upijając z niej łyk tequili.
"Zacznijmy od niezależnych. Wyciąganie danej karty by potem magicznie znaleźć ją za uchem bądź w innym miejscu jest trochę przereklamowane," miała nieodparte wrażenie, że chłopaka było stać na znacznie więcej.
Pokiwał powoli głową. Nie miał najmniejszych wątpliwości, że można było postrzegać to w podobny sposób. Jakby nie patrzeć, wszystkie najmniejsze wpadki pozostawały w twojej głowie tak wyraźne jak własne odbicie w lustrze. A jednak mimo to, miało się świadomość, że pijany umysł kompletnie tracił naturalne bariery i nie potrafiło się tego w żaden sposób powstrzymać.
— Niebezpiecznych masz znajomych. Myślisz, że trzymają foldery z twoimi porażkami na komputerze? — zażartował, zaraz sobie to wyobrażając. W sumie nie zdziwiłby się, gdyby ktoś rzeczywiście robił takie rzeczy, by móc szantażować znajomych w najmniej spodziewanych momentach.
Przetasował kilkanaście razy karty w typowy dla siebie widowiskowy sposób, który zawsze sprawiał że ludzie zastanawiali się jakim cudem nie wylądowały jeszcze na ziemi. Nie żeby nie miał z tym problemów w przeszłości. W końcu treningi zawsze zaczynały się fiaskiem. Gdy już jednak w pełni osiągnęło się odpowiednią praktykę, stawały się zaledwie zabawnym wspomnieniem.
— Wymagająca widownia — puścił jej oko z rozbawieniem, jednocześnie się zastanawiając.
— Pomyślmy — jedna z kart zatańczyła pomiędzy jego palcami, gdy przerzucał ją zwinnie z podobną łatwością, z jaką podnosił szklankę alkoholu — masz jakieś konkretne preferencje? Popisowe tasowanie kart? Skoro nie interesują cię magiczne sztuczki, a wątpię byśmy we dwójkę mogli odegrać dobrą partię Pokera.
Zażartował unosząc kącik ust ku górze. Jakby nie patrzeć, nie byli raczej teraz w stanie, który zachęcał do zmiany miejsca. Zresztą zdecydowanie znali się zbyt krótko, by proponował jej przejażdżkę we dwójkę. Zwłaszcza, że przy jej lekko podpitym stanie istniała szansa, że mogłaby się zgodzić.
— Niebezpiecznych masz znajomych. Myślisz, że trzymają foldery z twoimi porażkami na komputerze? — zażartował, zaraz sobie to wyobrażając. W sumie nie zdziwiłby się, gdyby ktoś rzeczywiście robił takie rzeczy, by móc szantażować znajomych w najmniej spodziewanych momentach.
Przetasował kilkanaście razy karty w typowy dla siebie widowiskowy sposób, który zawsze sprawiał że ludzie zastanawiali się jakim cudem nie wylądowały jeszcze na ziemi. Nie żeby nie miał z tym problemów w przeszłości. W końcu treningi zawsze zaczynały się fiaskiem. Gdy już jednak w pełni osiągnęło się odpowiednią praktykę, stawały się zaledwie zabawnym wspomnieniem.
— Wymagająca widownia — puścił jej oko z rozbawieniem, jednocześnie się zastanawiając.
— Pomyślmy — jedna z kart zatańczyła pomiędzy jego palcami, gdy przerzucał ją zwinnie z podobną łatwością, z jaką podnosił szklankę alkoholu — masz jakieś konkretne preferencje? Popisowe tasowanie kart? Skoro nie interesują cię magiczne sztuczki, a wątpię byśmy we dwójkę mogli odegrać dobrą partię Pokera.
Zażartował unosząc kącik ust ku górze. Jakby nie patrzeć, nie byli raczej teraz w stanie, który zachęcał do zmiany miejsca. Zresztą zdecydowanie znali się zbyt krótko, by proponował jej przejażdżkę we dwójkę. Zwłaszcza, że przy jej lekko podpitym stanie istniała szansa, że mogłaby się zgodzić.
Omal się nie zachłysnęła słysząc jego pytanie i w ostatniej chwili zakryła usta dłonią by chociaż minimalnie ukryć ściekającą po brodzie tequilę. Otarła ją wierzchem dłoni i odstawiła szklankę na blat z cichym puknięciem.
”Dla ich dobra lepiej żeby tego nie mieli,” wcześniej jakoś o tym nie pomyślała. Jasne, zdawała sobie sprawę, że kilka razy była główną gwiazdą wieczoru, ale żeby zaraz ktoś to nagrywał… O ile pamięć jej nie zawodziła, to zazwyczaj trzymała się na nogach jako jedna z ostatnich osób. No może poza przypadkami gdy spożywała alkohol we własnym towarzystwie. Otrząsnęła się z dość niepokojących myśli i w głowie ułożyła już plan by dyskretnie zorientować się w temacie.
Swój wzrok jak i uwagę skupiła na zręcznie tasowanych kartach, przekrzywiając lekko głowę niemal jak owczarek niemiecki, kiedy coś go wybitnie zainteresuje. Uniosła kąciki ust, podpierając podbródek na dłoni.
”To chyba nie problem, co?” Zagaiła czekając na obiecaną sztuczkę. Kątem oka spojrzała na zawartość swojej szklanki, ale nie zdecydowała się po nią sięgnąć. Już i tak odczuwała efekty wypitej tequili i nie żeby jej to przeszkadzało, ale może lepiej nie zalewać się w trupa z dopiero co poznaną osobą…
”Nie mam nic przeciwko magicznym sztuczkom, jeśli są nieco bardziej interesujące niż te z telewizji śniadaniowej,” powiedziała, łapiąc za końcówkę włosów i przyglądając jej się w zamyśleniu. ”A co do pokera…,” spojrzała na Aziela przymrużając oczy. ”To chyba w tej dziurze jest jakieś odpowiednie miejsce, hm?” Wolała otwarcie nie proponować zmiany miejsca. Jeszcze uznałby ją za wariatkę czy kogoś wyjątkowo zdesperowanego. I jak to pierwsze mogło być wątpliwe, tak do desperatki trochę jej jeszcze brakowało.
”Dla ich dobra lepiej żeby tego nie mieli,” wcześniej jakoś o tym nie pomyślała. Jasne, zdawała sobie sprawę, że kilka razy była główną gwiazdą wieczoru, ale żeby zaraz ktoś to nagrywał… O ile pamięć jej nie zawodziła, to zazwyczaj trzymała się na nogach jako jedna z ostatnich osób. No może poza przypadkami gdy spożywała alkohol we własnym towarzystwie. Otrząsnęła się z dość niepokojących myśli i w głowie ułożyła już plan by dyskretnie zorientować się w temacie.
Swój wzrok jak i uwagę skupiła na zręcznie tasowanych kartach, przekrzywiając lekko głowę niemal jak owczarek niemiecki, kiedy coś go wybitnie zainteresuje. Uniosła kąciki ust, podpierając podbródek na dłoni.
”To chyba nie problem, co?” Zagaiła czekając na obiecaną sztuczkę. Kątem oka spojrzała na zawartość swojej szklanki, ale nie zdecydowała się po nią sięgnąć. Już i tak odczuwała efekty wypitej tequili i nie żeby jej to przeszkadzało, ale może lepiej nie zalewać się w trupa z dopiero co poznaną osobą…
”Nie mam nic przeciwko magicznym sztuczkom, jeśli są nieco bardziej interesujące niż te z telewizji śniadaniowej,” powiedziała, łapiąc za końcówkę włosów i przyglądając jej się w zamyśleniu. ”A co do pokera…,” spojrzała na Aziela przymrużając oczy. ”To chyba w tej dziurze jest jakieś odpowiednie miejsce, hm?” Wolała otwarcie nie proponować zmiany miejsca. Jeszcze uznałby ją za wariatkę czy kogoś wyjątkowo zdesperowanego. I jak to pierwsze mogło być wątpliwe, tak do desperatki trochę jej jeszcze brakowało.
Ha. Jej reakcja wskazywała na to, że rzeczywiście istniała taka możliwość. Co samo w sobie tworzyło dość ciekawą wizję. Niezależnie od tego ile piła siedząca naprzeciwko niego kobieta - i całkiem nieźle się trzymała - roztaczała wobec siebie tę dziwną, średnio przystępną aurę. Taką, która bez wątpienia mimo jej postury mogła w połączeniu z chłodnym wzrokiem zmusić niejednego zakapiora do zejścia jej z drogi.
Tak przynajmniej to postrzegał. Domyślał się, że wśród przyjaciół obowiązywały zupełnie inne zasady, ale i tak skoro ktoś wychodził jej na przeciw, musiał być równie onieśmielający. Tak czy siak, wątpił by miała się tego dowiedzieć bez konkretnej przyczyny.
— Nieszczególnie. Jedynie... — urwał zdanie w połowie, słysząc charakterystyczny dźwięk telefonu. Przymrużył nieznacznie oczy, zupełnie jakby chwilowo oślepiło go światło. Karty wylądowały posłusznie w lewej dłoni, by uniósł nieznacznie rękę, by przekazać swojej rozmówczyni, że potrzebuje sekundy. Przytknął telefon do ucha, nie odrywając od niej wzroku.
— Tak? Nie mogę teraz — odwrócił się w bok, wykrzywiając usta w wyraźnym niezadowoleniu — jak bardzo pilne? Nie możecie tego załatwić beze mnie?
Przez chwilę nie odzywał się ani słowem, wyraźnie słuchając osoby po drugiej stronie. A raczej jej monologu, który pozostawał niesłyszalny dla nikogo poza nim dzięki muzyce puszczanej w barze. W końcu westchnął cicho i przysłonił oczy ręką.
— Dobra. Tak, przyjadę. Mhm. Czekaj tam na mnie, nie zamierzam zajmować się tym sam. Nic mnie to nie obchodzi, skoro sam nie możesz to załatw kogoś innego. Świetnie, do zobaczenia — rozłączył się i odsunął urządzenie od ucha, zwracając się ponownie w stronę białowłosej.
— Przepraszam, pilna sprawa. Możemy przełożyć nasz pokaz i pokera na następny raz? Jeśli to nie problem — wyciągnął telefon w jej stronę z odpaloną już klawiaturą, wyraźnie pozwalając jej na podjęcie decyzji. W końcu nie musiała dawać mu swojego numeru jeśli tego nie chciała.
Tak przynajmniej to postrzegał. Domyślał się, że wśród przyjaciół obowiązywały zupełnie inne zasady, ale i tak skoro ktoś wychodził jej na przeciw, musiał być równie onieśmielający. Tak czy siak, wątpił by miała się tego dowiedzieć bez konkretnej przyczyny.
— Nieszczególnie. Jedynie... — urwał zdanie w połowie, słysząc charakterystyczny dźwięk telefonu. Przymrużył nieznacznie oczy, zupełnie jakby chwilowo oślepiło go światło. Karty wylądowały posłusznie w lewej dłoni, by uniósł nieznacznie rękę, by przekazać swojej rozmówczyni, że potrzebuje sekundy. Przytknął telefon do ucha, nie odrywając od niej wzroku.
— Tak? Nie mogę teraz — odwrócił się w bok, wykrzywiając usta w wyraźnym niezadowoleniu — jak bardzo pilne? Nie możecie tego załatwić beze mnie?
Przez chwilę nie odzywał się ani słowem, wyraźnie słuchając osoby po drugiej stronie. A raczej jej monologu, który pozostawał niesłyszalny dla nikogo poza nim dzięki muzyce puszczanej w barze. W końcu westchnął cicho i przysłonił oczy ręką.
— Dobra. Tak, przyjadę. Mhm. Czekaj tam na mnie, nie zamierzam zajmować się tym sam. Nic mnie to nie obchodzi, skoro sam nie możesz to załatw kogoś innego. Świetnie, do zobaczenia — rozłączył się i odsunął urządzenie od ucha, zwracając się ponownie w stronę białowłosej.
— Przepraszam, pilna sprawa. Możemy przełożyć nasz pokaz i pokera na następny raz? Jeśli to nie problem — wyciągnął telefon w jej stronę z odpaloną już klawiaturą, wyraźnie pozwalając jej na podjęcie decyzji. W końcu nie musiała dawać mu swojego numeru jeśli tego nie chciała.
Sięgnęła po swoją szklankę i podniosła ją do ust czekając na obiecaną magię, kiedy to z kieszeni mężczyzny dobiegł dźwięk dzwonka. Skinęła głową niewerbalnie pokazując mu żeby się nie krępował i odebrał telefon. Dopiła resztę tequili, a po odstawieniu naczynia na blat przywołała wzrokiem kelnera, kładąc przed sobą odliczoną gotówkę. Starała się nie podsłuchiwać rozmowy jaką prowadził Aziel i nawet specjalnie zawiesiła wzrok na podwieszonym telewizorze, ale to i tak nie pomogło by jej wrodzona ciekawość dała sobie spokój. Tak więc siłą rzeczy docierały do niej jego słowa i jak podejrzewała odkąd chłopak chwycił za komórkę ich spotkanie zapewne zakończy się dużo wcześniej niż oboje planowali.
W międzyczasie sama sięgnęła po telefon, przeglądając skrzynkę mailową oraz odczytując wiadomości jakie otrzymała. Jako, że nie były one szczególnie istotne, by zabic czas odpaliła jeszcze stronę z lokalnymi wiadomościami w nadziei, że może jakiś dziennikarz w końcu dowiedział się czegoś wartościowego.
Podniosła wzrok znad ekranu jednocześnie go wyłączając gdy Aziel zwrócił się ponownie do niej. Uśmiechnęła się lekko, kręcąc na boki głową.
”Nic nie szkodzi, rozumiem.” Byłaby hipokrytką gdyby zaczęła odstawiać jakiekolwiek sceny z tego powodu. W końcu ile razy to ona przerywała spotkania z powodu pracy. Spojrzała na wyciągnięty w jej stronę telefon i po chwili zamyślenia złapała go w dłonie i szybko wystukała swój numer. ”W takim razie chyba do zobaczenia? Będę czekała na kontakt, Aziel,” skinęła mu po raz ostatni głową i skierowała swoje kroki w stronę wyjścia. Nie musiała się obracać by wiedzieć, że chłopak idzie tuż za nią.
Z.T dla obojga
W międzyczasie sama sięgnęła po telefon, przeglądając skrzynkę mailową oraz odczytując wiadomości jakie otrzymała. Jako, że nie były one szczególnie istotne, by zabic czas odpaliła jeszcze stronę z lokalnymi wiadomościami w nadziei, że może jakiś dziennikarz w końcu dowiedział się czegoś wartościowego.
Podniosła wzrok znad ekranu jednocześnie go wyłączając gdy Aziel zwrócił się ponownie do niej. Uśmiechnęła się lekko, kręcąc na boki głową.
”Nic nie szkodzi, rozumiem.” Byłaby hipokrytką gdyby zaczęła odstawiać jakiekolwiek sceny z tego powodu. W końcu ile razy to ona przerywała spotkania z powodu pracy. Spojrzała na wyciągnięty w jej stronę telefon i po chwili zamyślenia złapała go w dłonie i szybko wystukała swój numer. ”W takim razie chyba do zobaczenia? Będę czekała na kontakt, Aziel,” skinęła mu po raz ostatni głową i skierowała swoje kroki w stronę wyjścia. Nie musiała się obracać by wiedzieć, że chłopak idzie tuż za nią.
Z.T dla obojga
Rozpoczęcie zadania- Pobite szkło
To już zakrawało albo o uzależnienie albo o- zdecydowanie nie było innej opcji. Bo jak inaczej wytłumaczyć, że trzeci dzień z rzędu zmierzała do tego samego lokalu i w zasadzie o zbliżonej godzinie.
Z drugiej strony, czy robiło jej to różnice?
Nie, nie bardzo.
Spojrzała na zegarek i według tego co mówił miała kupę czasu na relaks nad szklanką białej przyjaciółki. Dopiero kiedy wyszła zza rogu dostrzegła, że spokój i relaks raczej nie będą myślą przewodnią tego wieczoru. Cały chodnik na wysokości baru był zastawiony przez większe i jeszcze większe motocykle, a z wnętrza dochodziły co i rusz męskie okrzyki godowe oraz dźwięk tłuczonego szkła.
Kiana westchnęła i spuściła głowę. Każdy normalny człowiek w tym momencie by zawrócił i albo wrócił do domu, albo wybrał inny lokal. Pff ale ona przecież nie była tchórzem. Wyprostowała się i wznowiła swój chód w stronę wybranego baru. Mijając szereg motocykli przeleciała po nich wzrokiem zatrzymując się na paru z nich nieco dłużej. Może i ich właściciele byli neandertalczykami, ale za to maszyny mieli piękne.
Kiana otworzyła drzwi i weszła do środka nie wiedząc co tam zastanie i czy dane jej będzie wypić tyle tequili ile miała w planach.
Strona 2 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach