Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Bar Memphis Blues
Pon Paź 26, 2020 11:23 am


Ostatnio zmieniony przez RIVERDALE dnia Nie Kwi 17, 2022 6:27 pm, w całości zmieniany 1 raz
TEREN WOLVES
Bar Memphis Blues
TEREN BRONIONY PRZEZ 5 BONUSOWYCH NPC.

Bar barbecue mieści się nieopodal parków Stanley i Charleson. Restauracja ma już swoje lata, natomiast jeśli chodzi o jedzenie, obsługę i klimat, zdecydowanie trzyma fason i przyzwoity poziom. Przytulne, ciemne, swojskie wnętrze gorąco zachęca zarówno tych, którzy pierwszy raz zapuścili się w te rejony, jak i stałych bywalców, którzy regularnie odwiedzają Memphis Blues. Biorąc pod uwagę domenę jaką się zajęli, trudno uwierzyć, że stoliki zawsze błyszczą. Kelnerzy dbają w każdej sekundzie o to, by klienci nie natknęli się na żadne resztki po sosie BBQ czy wylanych drinków na powierzchni drewna. I chwała im za to!

__________

Efekt terenu: W przypadku pojawienia się Niepoczytalnych, jeśli w temacie znajduje się minimum trzech członków gangu Wolves, otrzymują oni pomoc w postaci dodatkowego NPC będącego popierającym ich mieszkańcem.
Oleander Seo
Oleander Seo
The Jackal Child of Chaos
Re: Bar Memphis Blues
Czw Sty 28, 2021 10:14 pm
JAN 26, 9:31 PM


  Po prostu nie chciał wracać do domu. Nie miał nawet ku temu konkretnego powodu, a przynajmniej nie takiego, który wyjaśniałby jego niechęć dostatecznie dobrze. Mieszkanie, które sobie przygarnął za ciężko, nie do końca legalnie zarobione pieniądze było naprawdę komfortowe i satysfakcjonujące, nawet jeśli nie umywało się do willi, w których przyszło mu żyć dotychczas, czy ogółem daleko mu  było do standardu, do którego zdążył się w swoim życiu przyzwyczaić. Problemu nie stanowili też jego współlokatorzy. Uważał za naprawdę korzystne, że znalazł sobie do towarzystwa chłopców, którzy nie przyprawiali go o żądzę mordu... w każdym razie zazwyczaj. Jego życie było za to po prostu chorobliwie nudne. I nie miał pojęcia, jak ma temu zaradzić.
  Nawet nie myślał o powrocie na studia. Mimo że z pewnością dałoby mu to coś do roboty, to nauka i dbanie o swoją przyszłą karierę stanowiły dokładne przeciwieństwo tego, co dorosły, niezależny Oleander uważał za interesujące. Chciał chaosu. Bólu. Poczuć coś. Cokolwiek.
  Oprzytomniał trochę, gdy dzwonek przymocowany u drzwi lokalu obwieścił wszystkim jego przybycie. Poczuł gwałtowny skurcz w żołądku, gdy do jego nosa doszedł piękny zapach soczystego mięsa. Wiedział co prawda, że był to ten standardowy rodzaj BBQ, a nie koreański (oczywiście dużo lepszy), do którego przywykł, ale chwilowo było mu to bez różnicy. Chciał po prostu gdzieś usiąść. Nawet nie zjeść. Po prostu usiąść.
  Zajął miejsce przy barze, popatrzył się przez moment na menu i wyciągnął z kieszeni telefon, niezbyt zainspirowany tym, co widział. Jak cholernie irytujące było to, że pomimo głodu i nudy nie miał na nic ochoty. Czego chciało od niego to durne ciało? Przygryzł wargę, otwierając powiadomienie z messengera, z konferencji, którą założyli z Albrechtem i Malachym w sprawach mieszkaniowych, ale w praktyce chłopaki głównie wysyłali na niej memy. Uniósł lekko kącik ust na gifa z przestraszoną małą pandą. Boże, czy Mal miał internet od wczoraj? Nawet Al wysłał go już kilka tygodni temu. Olek pokręcił głową, przesuwając bladym kciukiem po ekranie.

hej, jstem w memphis blues i mi sie nudzi w huj, jak chcecie cos wypic i zjesc to zapraszam, stawiam


  Nie chciał unikać ich. Nie zależało mu nigdy szczególnie na niczyim towarzystwie, ale z tą dwójką czuł, że ktoś rozumie jego poczucie, jak bardzo bez sensu jest życie. Nawet jeśli miał trochę żal do Albrechta, że był takim świetnym adminem i tak dobrze zapewniał im bezpieczeństwo w prowadzeniu biznesu (i w związku z tym skutecznie ograniczał ilość ryzyka i zabawy), to nigdy nie czuł więzi z nikim. I z nimi też nie czuł, ale chyba był blisko. Trudno było mu powiedzieć. Ugh, uczucia.
  — Co podać? — zagadnął go barman, ale chłopak wzruszył tylko ramionami.
  —  Czekam na kogoś.
Albrecht Wolfe
Albrecht Wolfe
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Bar Memphis Blues
Sob Sty 30, 2021 6:43 pm

darmowe żarcie? wowow, kuszące


  Nie chciało mu się wyłazić z domu ani trochę. Oczywiście spotkanie z Oleandrem gdzieś na mieście to była całkiem przyjemną perspektywą na spędzenie reszty wieczora, ale ojej no, musiałby się umyć, ubrać i uczesać, a przecież to tyle roboty...

czemu ty mi to robisz, kurwiu wredny


  Rzucił telefon na poduszkę leżącą obok jego głowy, leniwie spełznął z łóżka i rozpoczął przygotowania do wyjścia. W myślach marudził i słał wiązanki pod adresem Koreańczyka przez następnych dwadzieścia minut ogarniania się, bo przecież to była tylko i wyłącznie jego wina, że Albrecht jest leniwy i wysiłek tego kalibru odbierał mu chęci do życia.

  Gdy wreszcie dotarł do Memphis Blues, jego humor zdążył się nieco ustabilizować. Nadal czuł się podle i miał wrażenie, że wygląda jak gówno, ale to przestało mieć większe znaczenie. Przynajmniej będzie mógł się dzisiaj nażreć na cudzy koszt, ponarzekać trochę na życie, a przy odrobinie szczęścia może nawet odwali coś zabawnego. Ewentualnie upije się, wda w bójkę z właścicielem, po czym znów wszyscy troje będą musieli uciekać przed policją, ale nawet to nie była aż tak straszna wersja wydarzeń, przynajmniej biorąc pod uwagę kompetencje stróżów prawa w tym mieście.
  — Yo — rzucił, gdy znalazł się obok Olka. Również zajął miejsce przy barze, wcześniej wieszając kurtkę na oparciu krzesła i w jeden z jej rękawów wciskając czapkę oraz szalik. — Co to się stało, że postanowiłeś dzisiaj nie wracać do domu?
  Położył skrzyżowane ręce na barze, oparł o nie brodę i westchnął ciężko, trochę z żalem, że musiał się tu pofatygować osobiście. Jego młodszy kolega zdawał sobie przecież sprawę, że jeśli Al gdzieś wychodzi, to wyłącznie z własnej inicjatywy, a zmuszanie go do opuszczenia piwnicy pokoju wiąże się z ryzykiem, że będzie marudził. Ale pan Wolfe postanowił być tego dnia grzeczny i współpracować, więc póki co siedział cicho i czekał na odpowiedź, w międzyczasie napawając się zapachami dochodzącymi do nich z kuchni. Dopiero po pewnym czasie uświadomił sobie, że był na czczo, i jak do tej pory szczególnie mu to nie przeszkadzało, tak aromat pieczonego mięsa, świeżo usmażonych frytek i całej reszty żarcia chwilowo uaktywniło mu apetyt. Odszukał więc wzrokiem tablicę z menu i przeczytał pobieżnie jej treść, głęboko rozważając wszystkie dostępne opcje.
  — Trzecia atomówka coś wspominała, że do nas dołączy, czy dzisiaj jesteśmy tylko we dwoje? — spytał jeszcze, przypominając sobie nagle o fakcie istnienia Malachiego.
  Nie widział chłopaka od rana, ale po wstaniu z łóżka miał tak wyjebane na absolutnie wszystko, że nawet nie rozejrzał się za nim po mieszkaniu. Równie dobrze ich współlokator mógł po prostu siedzieć w swoim pokoju. Albo lepiej – oglądać telewizję w salonie, a Al zwyczajnie go nie zauważył, wyszedł z domu i zamknął drzwi na klucz od zewnątrz, zatrzaskując go tym samym w środku. Oj. Ojoj. Ojojoj.
Seiyushi
Seiyushi
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Bar Memphis Blues
Czw Mar 18, 2021 8:07 pm
Ile to już tygodni minęło odkąd tu była? Zdecydowanie za dużo. "Normalnie w to nie wierzę.." mruknęła w myślach idąc chodnikiem. Była na komendzie zgłosić to że została okradziona, spisali jej dane i koniec. Żyła nadzieją że ktoś pomoże jej z utratą przepustki. Tłumaczyła na bramie swoją sytuację ale została wyśmiana i odesłana z komentarzem że takie historyjki to oni dostają na dzień dobry. Rozumiała że nie była jedyną osobą która miała taki problem, a nie mogła poprosić matki o kolejną z dwóch powodów. Nasłuchała się ile problemów było żeby załatwić pierwszą przepustkę na wydostanie się z Riverdale. No i miała zbyt dużo honoru żeby przyznać się w jak łatwy sposób straciła dokument. A może nadal żywiła nadzieję że uda jej się ją odzyskać?
Z pracą wcale nie było tak źle, dość szybko znalazła fuchę jako barmanka. Szef wydawał się być naprawdę spoko. Jedyne co jej zostało to znalezienie jakiegoś mieszkania. To w którym obecnie koczowała było za małe i zdecydowanie za drogie na jedną osobę. Przeszła przez ulicę prosto do baru w którym jeszcze jej nie było. Usiadła przy barze i zamówiła piwo. Wygrzebała z plecaka gazetę z ogłoszeniami i zaczęła ją wertować w poszukiwaniu jakiegoś nowego lokalu w przystępnej cenie.
Wzięła łyka zimnego piwa z westchnieniem. - Boże dziura na dziurze.. albo drogie jak jasna cholera.. - mruknęła z nutką desperacji w głosie gdy oparła czoło o zimny blat.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Bar Memphis Blues
Czw Mar 18, 2021 8:43 pm


Ostatnio zmieniony przez Kiana dnia Pią Mar 19, 2021 9:09 am, w całości zmieniany 1 raz
To była jej ulubiona pora dnia. Kiedy po nużących godzinach siedzenia nad niekończącą się papierologią mogła w końcu zamknąć teczki z dokumentami w szafie; akta spraw, które krzyczały ważne wepchnąć gdzieś na samo dno szuflady w biurku, która była tak pełna, że żeby ją zamknąć  Kiana używała mocnego kopniaka.
Nienawidziła wypełniać formularzy. Jej miejsce było w terenie. Powinna spędzać każdą wolną chwilę na sprawdzaniu poszlak i szukaniu nowych. Zamiast tego została zmuszona do zapoznania się ze wszystkimi bieżącymi sprawami, a także by szybciej się odnaleźć miała pomagać mundurowym w codziennych obowiązkach.
Cudownie.
Tego dnia przez jej dłonie przewinęła się tona nic nieznaczących zgłoszeń dotyczących jakiś pierdół. Jasne dla kogoś zgubiona przepustka pewnie była ważna, ale dla niej szukanie papierku, który zapewne już dawno był gdzieś w ściekach było stratą czasu.
Dokumentów, szczególnie tych ważnych należało pilnować jak oka w głowie. Przez jej myśl przeleciały obrazy jej zagraconego mieszkania i walających się wszędzie papierów. Cóż, nikt nie powiedział, że ona była przykładem do naśladowania.
Wychodząc z komendy swoje kroki skierowała nie w stronę mieszkania, a do jednego lokalu, który odwiedzała dość regularnie odkąd pojawiła się w mieście. Po za tym, jej osobiste zapasy jedzenia i alkoholu wyparowały szybciej niż się spodziewała. A bar nie dość, że podawał dobre dania to jeszcze serwował niezłej klasy trunki. Idealne miejsce dla niej.
Będąc wewnątrz budynku swoje kroki skierowała prosto do baru i zajęła wolne miejsce obok blond włosej dziewczyny, nie zwracając na nią większej uwagi.
„Złotą tequilę, podwójną, na lodzie i limonkę,” zamówiła szybko, a głowę wsparła na dłoni. Była zmęczona, ale mimo to nie czuła jakby sen miał szybko do niej przyjść. Nie, że było to coś niezwykłego.
Czekając na zamówiony alkohol, kątem oka spojrzała na dziewczynę siedzącą obok niej trochę od niechcenia, trochę ze znudzenia. Pierwsze co zwróciło uwagę Kiany były jej oczy- niespotykanie, mocno zielone.
Pewnie soczewki, pomyślała.
Kiedy barman podał jej zamówioną tequilę wzięła spory łyk i przez moment rozkoszowała się jej smakiem.
Kobieta obok niej wyszeptała coś prawie niezrozumiale. To nie był interes Kiany co blondynka robiła czy czytała, ale jej ciekawość wzięła górę i spojrzała na trzymaną gazetę w jej dłoniach. Widząc nagłówek o mieszkaniach straciła zainteresowanie i odwróciła się w stronę telewizora wiszącego nad półkami z butelkami, w którym emitowane były newsy. Ciche westchnięcie ponownie odwróciło jej uwagę. Blondynka opierała głowę na blacie baru i wyglądała bardzo żałośnie. Kiana biła się z własnymi myślami.
To nie twoja sprawa. Masz wystarczajaco dużo własnych problemów, nie angażuj się także w te należące do innych.
O losie.
„Hej, wszystko okej?” zapytała w końcu, przeklinając samą siebie. W co teraz się wpakuje przez swoją durną ciekawość?
Seiyushi
Seiyushi
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Bar Memphis Blues
Czw Mar 18, 2021 9:32 pm
Słysząc zamówienie padające z ust kobiety, która się do niej przysiada sprawiło że rzuciła kątem oka na nową klientkę. Ale tylko przelotnie, w końcu usiadła tuż obok niej. Miejsca przy ladzie miały to do siebie że łatwo było przy nich poznać nowe osoby.
Kiedy padło pytanie uśmiechnęła się delikatnie, nieco wymuszenie. - Byłoby gdybym znalazła lepsze lokum.. a byłoby jeszcze lepiej gdybym nie utknęła w tym miejscu wbrew swojej woli.. no ale.. trzeba się pogodzić z życiem i kłodami jakie w nas rzuca.. - skomentowała grzecznie. Poza tym coś jej mówiło że gdzieś już widziała tą kobietę. "W pracy? Nie..skąd ja ją.." przynajmniej myśli zeszły na inny tor. I zmartwienia poszukiwaniem nowego lokum zajęła kobieta tuż obok. - Ah! - już pamiętała. - Komisariat.. - mruknęła łapiąc za butelkę i przysuwając ją bliżej ust. - Tam pracujesz prawda? - powiedziała z uśmiechem. Co prawda wniosek składała jakiś półtora miesiąca temu i innemu funkcjonariuszowi ale ta kobieta zapadła jej dobrze w pamięci.  
- Swoją drogą jesteś chyba pierwszą osobą, która pije tequille w szklance.. - dodała ze spokojem w głosie i upiła większego łyka ze swojej butelki. Złapała za gazetę i zwijając ją w rulon wepchnęła ją na powrót do czarnego plecaka. Złapała za rękawy czarnej koszuli, rozpinając guziczki i podwijając je tuż za łokcie, w tym miejscu było wystarczająco ciepło. Zgarnęła białe włosy za ucho i poprawiła kosmki grzywki, żeby nie wpadały jej do oczu.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Bar Memphis Blues
Pią Mar 19, 2021 10:15 am
Utknęła? To znaczy, że była w podobnej sytuacji jak ona sama. Tyle, że Kiana chciała tu być. Miała swoje osobiste powody by urzędować w Riverdale i póki co nic nie wskazywało na to, że szybko stąd wyjedzie. Z resztą nie miała za bardzo do czego wracać.
"Hm, grunt to pozytywne nastawienie," rzuciła krótko i wzięła kolejny łyk tequili, tym razem podgryzając trochę limonki. Ponownie swój wzrok skupiła na odbiorniku telewizyjnym i zmarszczyła brwi na widok tekstu pokazywanego na dole ekranu: "morderca wciąż na wolności, policja nie jest w stanie go zlokalizować. Czy Ci nieudacznicy w ogóle zamierzają coś z tym zrobić?"
Dłoń Kiany zacisnęła się mocniej wokół szklanki. Jak ona nienawidziła mediów. Krzyczęli najgłośniej ze wszystkich, a nie robili nic wartościowego. Rozpowszechniali niesprawdzone informacje, albo w ogóle pół prawdy. Byle tylko zszokować jakimś kolejnym newsem.
Kiana gardziła dziennikarzami. W swoim życiu nie spotkała jeszcze takego, który wydałby jej się... normalnym człowiekiem. Tak, ponieważ dziennikarze, według niej, już dawno stracili miano ludzi.
Kobieta westchnęła i spojrzenie swoich czarnych tęczówek przeniosła na szklankę w dłoniach, przechylając ją z boku na bok.
Co by powiedzieli, jej rodzice jakby zobaczyli ją w tym stanie. Przecież litry naparu z agawy jakie w siebie tygodniowo wlewała już dawno przekroczyły limity uchodzące za zdrowe... jeśli w ogóle tak można to było określić. Dobrze, że nie zdążyli poznać tej strony ich córki. Jedna z jej dłoni odruchowo musnęła czarny krzyżyk zawieszony na jej szyji, który był schowany pod koszulką.
Przynajmniej ochota na fajki trochę jej zelżała, aczkolwiek w kieszeni nadal spoczywała połowa paczki lucky strików.
Słysząc pytanie blondynki koło siebie, Kiana odwróciła się lekko w jej stronę, a jedna z jej brwi uniosła się w zdziwnieniu.
Co?
Fala podejrzenia i grono czerwonych flag wypełniła kobietę. Czy ta niewinna na pozór blondynka śledziła ją? Z tego co pamiętała, nie miała okazji żeby komuś podpaść. Oczywiście w tym mieście wszystko było możliwe. Może nieświadomie uraziła czyjąś matkę? Babcię? Kota?
Zachowując obojętny wyraz twarzy Kiana oparła ramię na barze przekręcając się na stołku tak, by siedzieć bokiem do blatu.
"Skąd wiesz gdzie pracuje?" mogła po prostu zaprzeczyć, ale to by było bezsensu. Z wyrazu twarzy blondynki, Kiana nie wyczytała by ta kłamała. Z resztą miała w końcu rację.
Na kolejny komentarz zielonookiej, Kiana wzruszyła tylko ramionami.
"Szoty za szybko się kończą," mówiąc to wychyliła szklankę i wypiła resztę płynu jednym duszkiem nawet się nie krzywiąc.
"Jeszcze raz to samo," rzuciła do barmana. Po chwili zastanowienia swoje kolejne słowa skierowała ponownie do dziewczyny.
"Więc mówisz, że tu utknęłaś? Po co w ogóle przyjechałaś do tego zapyziałego miasta?" nie wyglądała na taką, co rzuca się z motyką na słońce, czy szuka wrażeń jakie tylko miasto w stylu Riverdale mogło zapewnić.
Gdy barman postawił przed nią kolejną szklankę wypełnioną tequilą, Kiana bez czekania choćby sekundy podniosła ją do ust i nie spuszczając swojego uważnego spojrzenia z blondynki upiła kolejny łyk.
Seiyushi
Seiyushi
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Bar Memphis Blues
Pią Mar 19, 2021 3:07 pm
Wlepiła ślepia w butelkę z piwem, które sobie na spokojnie obracała w palcach, nie odrywając szklanego dna od blatu. Kącik ust lekko drgnął na pierwsze słowa kobiety. "A mam jakiś inny wybór? Przecież sobie nie strzelę w łeb z tego powodu.." skomentowała w myślach. Nie lubiła jojczyć jak coś nie szło po jej myśli. Głębszy wdech i wydech. "Szklanka zawsze jest do połowy pełna.." dodała po chwili. Zacisnęła mocniej palce na ciemno brązowym szkle i zbliżyła naczynie do ust upijając kolejnego łyka.
Spojrzenie siłą rzeczy powędrowało na telewizor, skupiający większą uwagę bywalców w lokalu. Przechyliła lekko głowę w bok. - Morderca..? - wyszeptała pod nosem bardziej do siebie niż kogokolwiek innego w tym miejscu. Jakieś buczenie za plecami i komentarze pod adresem policji sprawiły że tylko rzuciła przez ramię spojrzenie na kilku obwiesiów przy stole. Kątem oka zerknęła na kobietę obok. Spojrzenie utknęło na dłuższą chwilę na napinającej się dłoni, przez chwilę się zastanawiała czy nie odchylić się nie co na wypadek gdyby szklane naczynie miało pęknąć w jej ręce.
Widząc jednak jak Kiana obraca się przodem w jej stronę odstawiła butelkę na powrót na kontuar. Jej pytanie tylko potwierdziło pierwsze domysły Sei. W końcu nie znała zbyt wiele osób w tej dziurze a samica przed nią wyróżniała się z tłumu aż zanadto. - Um.. jak byłam jakiś czas temu na komendzie, zgłosić kradzież.. siedziałaś przy biurku pod oknem nad stosem papierów.. - wyjaśniła również się obracając bokiem do lady tak aby lepiej widzieć swoją rozmówczynię. - To było może z miesiąc temu.. ale sama rozumiesz.. - tu się na chwilę zatrzymując złapała się za kosmyk białych włosów, przesuwając po nim palcami aż po końcówki. - .. rzucasz się trochę w oczy.. - to mówiąc lekko się uśmiechnęła do niej i zrobiła kolejnego łyka piwa.
- To jak szybko się kończą shoty zależy od ilości alkoholu jakim się dysponuje. Czy nalejesz sobie 6 szklanek czy wypijesz 20 shotów wyjdzie na to samo.. - skomentowała ze spokojem w głosie. - Sprawa ma się trochę inaczej gdy jesteś w barze.. bo wtedy to barmana robota żeby twój kieliszek był napełniony dopóki cię na nie stać.. a wierz mi.. przy mnie te shoty ci się tak szybko nie skończą.. - zaśmiała się radośnie. Lubiła swoją robotę, lubiła obsługiwać ludzi za barem.
Na ostatnie pytanie jedynie westchnęła zrezygnowana. - Wpadłam w odwiedziny do znajomej z uczelni, matka jej nie dawno zmarła, była w kiepskim stanie więc chciałam ją trochę wesprzeć.. a rozmowa przez telefon czy pisanie na czacie to jednaj nie to samo.. - wyjaśniła ze spokojem. Taką wersję też podała na komendzie na pytanie co w ogóle robi w Riverdale.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Bar Memphis Blues
Pią Mar 19, 2021 4:19 pm
Kiana w sumie dopiero po słowach dziewczyny zauważyła, że obie miały bardzo podobny kolor włosów. No tak. Nie był jakoś mocno powszechny, ale zdumiał ją fakt, że dziewczyna wychwyciła ją w gwarnym komisariacie i co najważniejsze dostrzegła jej czuprynę ponad masą teczek. Ta myśl sprawiła, że supeł zacisnął się w jej żołądku ciaśniej. Jak ona nienawidziła biurokracji...
Wcześniej Kiana nie zastanawiała się za mocno nad tym czy wyróżniała się z tłumu. Makijażu praktycznie nie nakładała, włosy albo nosiła rozpuszczone, albo zebrane niedbale na czubku głowy czy w warkoczu. Zwyczajnie nie miała czasu na pindrzenie się przed...lustrem. Żadnego też nie posiadała, a zawartość jej szafy składała się głównie z czarnych i szarych ubrań. Także bardziej podpadała pod kategorię przeciętniaka niż kogoś szczególnego.
"Teraz nie wiem czy był to komplement, czy właśnie mnie obraziłaś," rzuciła lekko i napiła się ze swojej szklanki.
"A więc jesteś barmanką? W tym miejscu?" po chwili dodała jeszcze. "Uwierz mi, prędzej byś mnie wyrzuciła z lokalu. Picie w szklance zamiast jak to powiedziałaś dwudziestu szotów chroni mnie przed tym," co nie raz już udowodniła w praktyce. Ile to razy została kulturalnie wyproszona z baru czy klubu, ponieważ według obsługi kobieta o jej budowie nie była w stanie zdzierżyć dwudziestego pierwszego szota, była zbyt pijana i powinna wracać do domu. Kretyni nie mieli pojęcia, że po powrocie do mieszkania otwierała butelkę i kończyła ją zanim słońce na nowo pojawiło się na horyzoncie. A parę godzin później szła do pracy ja kgdyby nigdy nic. I tak w kółko.
Na dźwięk delikatnego śmiechu dziewczyny, Kiana uśmiechnęła się, ale nijak było to widoczne w jej oczach. A jak to mówią oczy były bramą do duszy? Czy coś w tym guście. Jeśli tak faktycznie było, to jej wnętrze było paskudnie mroczne i pozbawione radości.
"Przykro mi," powiedziała cicho, a bardzo niechciane wspomnienia zaczęły powoli napływać do jej głowy. Ponownie jej dłoń zacisnęła się mocno wokół szklanki, którą opróżniła do zera.
"Jeszcze raz to samo," wykrztusiła.
Cholera. Nie teraz.
Żeby szybko odwrócić swoją uwagę od fali wspomnień utkwiła wzrok w dziewczynie obok.
"Co takiego Ci ukradziono?" powiedziała starając się by jej głos brzmiał pewnie i profesjonalnie, uruchamiając tym samym tryb Pani Inspektor. Jeśli zielonooka stała się ofiarą przestępstwa, to Kiana mogła jej chyba jakoś pomóc? Nawet jeśli było to mocno poniżej jej kwalifikacji, zawsze mogła rozkazać zwykłym mundurowym by należycie zajęli się sprawą, pod groźbą mycia kibli przez następny miesiąc.
Nancy Chovin
Nancy Chovin
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Bar Memphis Blues
Sob Kwi 10, 2021 10:34 pm
Była pewna, że nawet jej wnętrzności przeszły już zapachem smażonego mięsa. A może to ona sama zaczęła się ścinać? W barze było co najmniej gorąco, pomimo pracującej klimatyzacji. Panował przyjemny hałas, schodziło się coraz więcej gości, niektórzy powoli zaczynali czuć magiczny efekt alkoholu.
W repertuarze dzisiejszego wieczoru znajdowały się trzy koncerty – zdaniem Nancy totalnie niedopasowane do miejsca i do siebie. Najpierw miała wystąpić jakaś punkowa kapela (liczyła, że zagrają coś spokojniejszego i będzie mogła w spokoju skończyć swoje darmowe szaszłyki), później dwóch solistów. Jednego z nich kojarzyła i właśnie ten fakt, oprócz darmowego mięsa, skłonił ją do wyjścia z domu.
Knajpa została przearanżowana na czas koncertów. Postawiono prowizoryczną scenę i zrobiono wokół niej nieco miejsca, gdyby ktoś miał ochotę podejść bliżej i pokiwać się w rytm muzyki.
Zespół zaczynał grać właśnie pierwszy utwór (co za ulga, nie był to totalny jazgot), a Nancy kończyła swojego siódmego szaszłyka. Jej znajomi zdążyli wypić po co najmniej cztery piwa, więc rozmowa z nimi zaczynała się robić coraz trudniejsza. Postanowiła więc dać szansę tym grajkom za pięć dwunasta. W jedną dłoń chwyciła bezalkoholowy drink, w drugą dwa patyki z tłustą, mięsną ambrozją i ruszyła na małą wycieczkę.
Do jej uszu, oprócz ostrej muzyki, dochodziły urywkowe rozmowy osób, które akurat mijała, brzdąkające talerze i tłukące się szklanki. Zrobiła rundkę wokół lokalu, a kiedy zaczynała drugą, jej oczy dostrzegły blond czuprynę z futerałem gitarowym na plecach. O. Czupryna wraz z futerałem kierowały się w stronę korytarza prowadzącego do łazienek i przestrzeni dla personelu. Nancy, goniona ciekawością zakazanego, ruszyła za Schnappim. Pominęła zwiedzanie łazienek, ten teren już znała. Skierowała się w głąb korytarza. Nie spotkała ani ochrony, ani specjalnie wielu osób. Nikt zdawał się nie zwracać na nią uwagi, mimo że w ręku nadal trzymała zakąski i drinka. Nieśmiało zaglądała do poszczególnych pomieszczeń (swoją drogą, jak duża była ta knajpa?), znajdując miotły, kanapy, zmęczonych kucharzy (tutaj zrobiła szybki odwrót nim ktokolwiek ją zauważył) itp. Jedne z drzwi były uchylone, bez zastanowienia cichaczem zajrzała do środka, totalnie ignorując fakt, że zachowuje się co najmniej niepokojąco. Garderoba.
Przez chwilę zastanawiała się, czy powinna wchodzić do środka. To znaczy, oczywiście, że nie powinna, ale oczywiście, że mogła to zrobić. Co najgorszego mogłoby się stać? Zostałaby wyproszona? Phi, nie pierwszy i nie ostatni raz. Najwyraźniej los miał dość jej wewnętrznych konfliktów, bo drzwi, jak gdyby ruszane niewidzialną ręką, zaskrzypiały. Nie było już czasu na ucieczkę.
Wyprostowała więc plecy i pewnym krokiem weszła do środka.
Jesteś gotowy? Wchodzisz za pięć minut – oznajmiła, nie mając pojęcia czy mówi prawdę. Skoro już tu jest, to może się trochę powygłupiać, może Schnappi nie połapie się, że wcale tu nie pracuje. Może okaże się, że zna swój grafik, może ktoś był u niego chwilę wcześniej i przekazał zupełnie inną informację. Jest tyle opcji!
Posłała mu szeroki uśmiech, licząc że żaden skrawek karkówki nie wszedł jej między zęby i oparła się o framugę drzwi, jak gdyby była u siebie.
Schnappi
Schnappi
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Bar Memphis Blues
Pią Kwi 23, 2021 8:46 pm
To był długi dzień i długi tydzień. Ale ten zaczął się wyjątkowo okropnie, bo jeszcze nawet nie otworzył oczu, a czuł jak mu w uszach od kaca dzwoni. Jak już się w końcu ogarnął, to spojrzał na zegarek i mało brakowało by spadł ze swojego materaca. Nosz w cholerę jasna twoja mać, spóźnię się! Liam rzucił pod nosem parę inwektyw skierowanych wobec jakiejś tam siły wyższej, zwlekł się i doprowadził do względnego porządku w łazience. Potem zwymiotował, umył znów ryj i jak już był gotowy, to poświęcił kwadrans na wypicie jakieś pół piwa na szybko co mu się po wczoraj zostało i wyszedł. Na lekkim rauszu już nawet kac mu tak nie doskwierał, przynajmniej mógł w miarę ocenić swoją sytuację. A ta wyglądała... no cóż. Bycie niewiele wyżej poziomem od ulicznego grajka miało swoje plusy i minusy. A przynajmniej tak teraz wyglądał jakby się urwał z ulicy.
Po drodze do baru zaszedł jeszcze do sklepu po drodze i na hejnał wypił jeszcze jedno piwo. Zimne. I niewygazowane. To nawet go już konkretnie postawiło na nogi, zatem jak już wkraczał na tyły baru w którym miał dzisiaj zagrać za jakieś grosze, to przynajmniej spojrzeniem miał przytomne. Korytarzem, lewa prawa, ktoś mu powiedział gdzieś, że dobrze, że jest, bo już myśleli, że wydali hajs na parę plakatów na darmo, na co jedynie machnął ręką. Dał się jedynie poprowadzić do pokoiku w którym mógł się ogarnąć. Była tam nawet umywalka! No, no, ta restauracja to już miała na pewno jakieś standardy, może będzie nawet co bogatsza klientela, to się w jakiś wyższych sferach zakręci.
Oparł się o nią rękoma i spojrzał w lustro. Delikatnie roztrzepany fryz, skórzana kurtka, trochę przyciasne spodnie podwędzone na straganie. Żyć nie umierać, wyglądał jak milion dolarów. Przeczesał dłonią swoje włosy nadając im jeszcze bardziej zadziornego kształtu i wtedy ktoś zdaje się do niego, coś tam gadał. Najpierw machnął na to ręką, tak, tak, ja wcale nie udaję, że cię nie słyszę. A potem w odbiciu lustra zobaczył kobitkę, która zdecydowanie nie wyglądała jak piąty pomocnik menadżera piątego stopnia. Zmarszczył brwi. Na panienki to on zawsze chętnie i bardzo, ale to może po koncercie, co?
Zaraz, zaraz. To chyba nie...? To mu się widzi czy to kac okrutny?
- Kibel dla bab to nie tutaj. - Odpowiedział jej jedynie, sięgając w tym samym momencie po fajki i zapalniczkę do wewnętrznej kieszeni kurtki. Dopiero jak odpalił papierosa i wypuścił pierwszy dymek, to się odwrócił w jej stronę. Tyłek oparł o umywalkę, mając cichą nadzieję, że jest na tyle mocno zamontowana, że się zaraz nie rozleci.
- Czego tu szukasz? - Zapytał, delikatnie mówiąc wkurzony. Zdecydowanie to nie zwidy.
Aziel
Aziel "Serpent" Ackermann
The Fox Vulpes
Re: Bar Memphis Blues
Nie Maj 23, 2021 10:55 pm
  — Przesuń się pięknisiu.
  Przyjazna atmosfera w barach zawsze wiązała się ze swoimi wyjątkowymi prawami. Takimi jak to, które zaprezentował mu właśnie rzekomy samiec alfa. Osoby o łagodniejszych rysach twarzy, uznawane za delikatnych paniczyków winne były schodzić mu z drogi. Jak wiele razy ktoś buntował się przeciwko podobnej klasyfikacji i postanawiał zgrywać bohatera? Być może wygrywał wszystko zwykłą potyczką słowną, a może robił z siebie ofiarę czekając na pierwszy cios, by potem z satysfakcją obserwować jak ochroniarz wyprowadza delikwenta na zewnątrz.
  Serpent niejednokrotnie sam analizował w głowie przeróżne bardziej agresywne scenariusze. I zawsze dochodził dokładnie do tego samego wniosku.
  Nie było warto.
  Odsunął się na bok, wskazując nieco prześmiewczo przejście dłonią z niewzruszoną miną. Jedyną reakcją, jaką utrzymał w odpowiedzi było głośne prychnięcie i wyminięcie go bez dalszych zaczepek. No proszę, nie było nawet żadnego posunięcia z bara. Powinien się czuć zaszczycony, że przyszło mu uniknąć podobnej kary?
  — Wow, niektórzy naprawdę czują się jak władcy niebios. Jebany król dżungli — stojąca obok niego kobieta prychnęła pogardliwie, wyraźnie nie mogąc się powstrzymać od wypowiedzenia swojego komentarza na głos. Klasyczny przykład numer dwa. Ci, którzy wtrącali się, gdy sytuacja dobiegła już końca. Zawiesił na niej na chwilę wzrok, ostatecznie nie uznając jej jednak za godną uwagi. I choć nie mógł już udawać, że nie dosłyszał jej słów, przeszedł po prostu do jednego ze stolików, początkowo zamierzając się do kogoś przysiąść. Szkoda tylko, że wszyscy wyglądali jak uosobienie ojców w podeszłym wieku uciekających od swoich żon. Makabra.
  Zostawał zatem bar. Nie powinno go dziwić, że i on był dość mocno oblegany. Wystarczyło jednak utwienie wzroku w jednym punkcie, by nie tylko jego zaciekawienie wskoczyło o poziom wyżej, ale i swego rodzaju rozbawienie, gdy zorientował się z idealnego wręcz dopasowania do reszty grupy. No, przynajmniej częściowo.
  — Przepraszam, można? — uprzejmy, łagodny ton. Zupełnie spokojny i opanowany, co tylko podkreślało, że Serpent nie wypił dziś jeszcze nawet odrobiny alkoholu. Pytał, jednocześnie trzymając jedną z dłoni na wolnym krześle obok białowłosej kobiety. Mimo całego tego rozgardiaszu w mieście, zasada pustego miejsca nadal pozostawała niezwykle popularna. I z łatwością pozwalała na pozbycie się niechcianego towarzystwa.
  Choć Serpent miał nadzieję, że tym razem nie zostanie uznany za kolejnego natręta. Jakby nie patrzeć, nawet jeśli był aż nazbyt mocno przyzwyczajony do samotności, lata pracy w Las Vegas wyrobiły w nim pojawiające się sporadycznie mocne pragnienie kontaktu z innymi ludźmi. Jakiegokolwiek. W tym momencie wystarczyła mu zwykła rozmowa i picie ramię w ramię. Być może kobieta okaże się kimś dużo ciekawszym od reszty tej żałosnej hałastry.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Bar Memphis Blues
Pon Maj 24, 2021 12:09 am
Przychodząc do tego miejsca nie planowała spędzić tu aż tyle czasu. Miał być szybki drink i powrót do niekończących się stosów dokumentów jakie zalegały wszędzie tam gdzie spojrzała. A zamiast tego kończyła już drugą, a może trzecią szklankę? W sumie nie bardzo miało to znaczenie. To nadal było za mało by nie mogła powrócić do pracy, nawet jeśli czytanie akt zajęło by jej nieco dłużej niż zwykle.
Od jakiegoś czasu siedziała sama, gdyż dziewczyna z którą zamieniła parę zdań wyszła do toalety i jak dotąd nie powróciła. Może i powinna się bardziej tym faktem zainteresować, ale przecież nie znały się na tyle by Kiana miała przywilej włazić jej z butami w życie. Tak, po za tym nie była w nastroju na odgrywanie roli Matki Teresy. Popijała swojego drinka od czasu do czasu rzucając okiem na telewizor czy dookoła siebie. Ku jej irytacji wychwyciła paru osobników płci przeciwnej, którzy patrzyli na nią w taki sposób, że miała ochotę rozbić im szklankę na głowie. Czy już nie można było iść do baru i w spokoju się napić bez bycia postrzeganą za kolejny, smaczny kąsek? Kiana szybko odwdzięczyła im się mało przychylnym spojrzeniem, które na szczęście zrozumieli. Oparła brodę na dłoni, którą wsparła na barze w tym samym momencie gdy ktoś stanął obok niej.
Jeśli to jeden z tamtych kretynów to-
Odwróciła się w stronę głosu, unosząc wzrok dopóki nie spoczął na przystojnej choć bardzo delikatnej twarzy. Nie często się zdarzało by ktoś ją zaintrygował do tego stopnia, że chciała dowiedzieć się czegoś więcej o danej osobie. A tu proszę, mamy osobnika, któremu się to udało. Kiana ogarnęła włosy z ramienia i skinęła głową.
„Jasne, śmiało,” może chłopak okaże się idealnym nieznajomym do picia i nie ucieknie jak zorientuje się ile ona była w stanie wlać w siebie alkoholu? A co najważniejsze nie łypał na nią jak lew na gazele. Dokończyła zawartość szklanki i zawołała barmana raz jeszcze.
„Dla mnie to samo, a dla kolegi… co właściwie pijesz?” zapytała bez ogródek. W końcu nie przyszedł tu na szklaneczkę mleka i ciastka.
Aziel
Aziel "Serpent" Ackermann
The Fox Vulpes
Re: Bar Memphis Blues
Pon Maj 24, 2021 11:33 am
  Krótkie skinięcie głową w formie podziękowania wystarczyło. Przynajmniej oszczędzi sobie konieczności zasuwania dalej. Od całego tego łażenia po mieście i barze, nogi zaczynały mu już wchodzić w dupę. Stanie wychodziło mu dużo lepiej niż chodzenie. Zabawne, czy z reguły ludzie nie mieli zupełnie na odwrót? Biorąc pod uwagę okoliczności nie powinno jednak nikogo dziwić, że skończyło się to w taki, a nie inny sposób.
  Odsunął krzesło i usiadł na nim z cichym westchnięciem, przesuwając leniwie wzrokiem po butelkach. Miasto mogło być w średnim stanie, ale ich zaopatrzenie nadal trzymało się na poziomie. Przynajmniej mogli się napić na ludzie, skoro już codziennie musieli użerać się z całym tym syfem, który fundowało im Riverdale. Nie żeby wjechał do niego na własne życzenie.
  Nie spodziewał się, że dziewczyna postanowi uwzględnić go w rozmowie. Choć sam planował choć spróbować ją zagadać, początkowo zamierzał postawić na cierpliwość i spokojną obserwację. Próbę wyczucia momentu, w którym może zabrać głos i spróbować się wkręcić. Nawet nie wiedziała jak bardzo mu to wszystko ułatwiła. W końcu picie w samotności było cholernie nudne.
  — Whiskey z lodem. Na dobry początek. Jakieś lepsze niż Jim Beam czy Jack Daniel's — zadecydował nawet się długo nie zastanawiając. Utkwił wzrok w barmanie, wyraźnie oceniając czy mężczyzna uznawał go za idiotę, którego można łatwo oszukać. Jakby nie patrzeć, dość sporo osób lekceważyło Serpenta choćby ze względu na jego niestandardowy wygląd. Nawet jeśli w obecnych czasach i tak nie powinien byc uznawany za aż tak dziwny. W końcu ludzie i swoboda z jaką podchodzili do własnego stylu robiły swoje.
  — Aziel. Skoro już razem pijemy, wypada się chociaż przedstawić — powiedział wyciągając spokojnie dłoń w jej stronę. Mogła ją przyjąć, mogła ją odrzucić, ruch był na tyle lekki i niezobowiązujący, by nie miał się obrazić nawet gdyby go zignorowała. Darował sobie póki co wszelkie dalsze pytania typu "często tu przychodzisz?", aż nazbyt dobrze wiedząc jak odstraszająco potrafiły działać na kobiety.
  Krok po kroku. Szukał towarzystwa, a nie dupy do zaruchania na jedną noc. I właśnie taki komunikat chciał przekazać całym sobą, by nie zniechęcić jej do siebie już na starcie.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Bar Memphis Blues
Czw Maj 27, 2021 7:48 am
Może to wynikało z lat życia w ciągłym stresie i specyfiki jej pracy, a może już do reszty jej odbiło. W każdym razie obserwowała każdy ruch chłopaka gdy usadawiał się obok niej, wypatrując podejrzanych ruchów. Tak, zdecydowanie miała paranoje.
Pierwsze co rzuciło jej się w oczy był różnorodny kolor tęczówek oraz jego niezwykle jasna cera. Ona sama nie należała do osób, które uwielbiały się opalać, ale przy nim wyglądała jak mulad. Ciekawiło ją co było powodem. Może miał alergię na słońce? Albo był w jakimś stopniu albinosem? Miała ochotę go o to zapytać, ale ugryzła się w język. Jeszcze brakowało by wziął ją za wariatkę. Swój wzrok zatrzymała na jego przedramieniu, które było ozdobione fioletowym kwiatem. Kiwnęła z aprobatą do samej siebie podziwiając wzór. Może też powinna któregoś dnia ulec i jednak zrobić sobie w końcu jakiś kolorowy tatuaż? Do tej pory wszystkie jakie posiadała były tylko i wyłącznie czarne.
Jej rozmyślania przerwał głos chłopaka. Zamrugała parokrotnie i również skierowała swój wzrok na butelki. No przynajmniej nie trafiła jej się pizda pijąca jedynie jakieś tanie sikacze.
Barman przyjął ich zamówienie i zaczął się krzątać rzucając jej ukradkowe spojrzenia. Oho, kolejny co zaraz zacznie swoje wywody o tym, że jej to już wystarczy i powinna sobie odpuścić.
— Aziel. Skoro już razem pijemy, wypada się chociaż przedstawić — odwróciła się do chłopaka i spojrzała najpierw na jego twarz potem na wyciągniętą kończynę. Gdzieś już chyba słyszała podobne jak nie to samo imię. Pytanie gdzie.
"Kiana," odwzajemniła gest, lekko zaciskając swoje palce w okół jego dłoni. Zabrała powoli rękę, a drugą oparła luźno na barze. "Jesteś miejscowy czy utknąłeś tu jak większość?" zapytała luźno. W końcu nie będą przecież siedzieć w zupełnej ciszy.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach