Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Sala gimnastyczna
Wto Paź 30, 2018 11:20 am
Wysoka, długa na 40 i szeroka na 17 metrów sala z oknami od strony wschodniej. Dostosowana do piłki nożnej, siatkówki, koszykówki, piłki ręcznej oraz innych dyscyplin. Po jej zachodniej części znajdują się wysokie trybuny. Idealna do organizowania apeli, ćwiczeń przed zawodami oraz gimnastyki szkolnych cheerleaderek. Odbywają się tutaj również wszystkie potańcówki.
Raven Castlecrow
Raven Castlecrow
Fresh Blood Lost in the City
Re: Sala gimnastyczna
Sro Paź 31, 2018 1:42 am
Po alkoholowej eskapadzie i całonocnej wycieczce helikopterowej do krainy Kacowa, Raven udało się zmobilizować po uprzednim wchłonięciu dwóch butelek wody. Z malującym się na twarzy zmęczeniem przekroczyła próg na sali, w której wnętrzu kręciło się już kilka osób z jej zdobniczego zespołu. Rzucając krótkie cześć i ciężko wzdychając, zabrała się za analizowanie. Po obraniu wstępnej strategii zebrała wszystkich wokół stołu pełnego wszelakich materiałów i kolorowych ozdób, aby na spokojnie przeprowadzić burzę mózgów. W obecnej sytuacji ich najgorszym wrogiem był czas, którego odliczanie nieco zagęszczało całą atmosferę. I, o zgrozo! Raven była perfekcjonistką - przy niej nic nie mogło być zrobione na odwal się, wszystko musiało mieć swoje miejsce i odpowiednio dopasowywać się do klimatu i otoczenia. Szczególnie, gdy w grę wchodziły masowe imprezy, gdzie każdy w mniejszy bądź większy sposób oceniał pracę całego zespołu.
Początki zawsze bywają najtrudniejsze, co idealnie odzwierciedliło się w ich poczynaniach. Przyjęta wcześniej koncepcja okazała się być niepoprawna, toteż dopiero po wprowadzeniu wszystkich istotnych zmian mogli zacząć działać. Brakujące stoły, potargana kotara i wiele innych niedopatrzeń powoli wyprowadzało blondynkę z równowagi. Szczęściem, po dwóch godzinach krzyków, spadania z drabiny i latania za panem od pomieszczenia z dodatkowym wyposażeniem, sala zaczęła powoli przeobrażać się w tą żywcem wyciągniętą z tych wszystkich amerykańskich filmów, gdzie jawiący się uporządkowany dekoracyjny przepych i wszechobecne stonowane, jesienne barwy układały się w cieszącą oko całość. Po nadmuchaniu czterdziestego balonu, dziewczyna musiała odsapnąć. Wyciągając z kieszeni telefon, szybko sprawdziła, czy aby Victor nie dał znaku życia. Miała nadzieję, że wpadnie chociaż na chwilę i dołoży swoje pięć groszy do całego przedsięwzięcia. W przeciwnym razie szykowała się mu zjebka.
Victor Ros
Victor Ros
Fresh Blood Lost in the City
Re: Sala gimnastyczna
Sro Paź 31, 2018 10:31 am
Jego przypadek nie był aż tak ciężki bo nauczony doświadczeniami, nie zawsze miłymi, starał się nie mieszać różnego rodzaju trunków. Dokładając jeszcze tą masę kilometrów, którą przeszedł na własnych nogach, mamy obraz niemal trzeźwego ucznia, który w dość zabawny sposób przemykał się po akademiku. Nie chciał być zauważony a tym bardziej wciągnięty w rozmowę. Mimo, że czuł się świetnie to nadal dawało od niego procentami.
Kolejnego dnia wstał, zjadł pożądane śniadanie, wziął prysznic i wyszedł puszczając Raven bardzo długi sygnał. Chciał ją obudzić? Nie, skądże znowu. Do południa zaliczył obecność na kilku lekcjach, załatwił sprawę z salą i gdy już sądził, że zasłużył na odpoczynek, dostał wiadomość. Balony czekały a wraz z nimi spragniona Raven.
Normalnie byłby na sali wcześniej ale musiał zaliczyć podróż do najbliższego sklepu po wodę. Właściwie to kupił całą zgrzewkę mineralnej. W drodze powrotnej zdarzył jeszcze zapalić, przejrzeć fejsa, pogadać z jakimś gościem i w końcu kiedy miał nadzieję, że już wszystko zrobione, przekroczył próg sali.
Życiodajna woda raz.
Powiedział nieco głośniej, tak, żeby wszyscy zgromadzeni mogli zauważyć nadejście organizatora. Kładąc wodę obok prawej stopy, zdjął bluzę. Po chwili wyjął z opakowania jedną butelczynę i podał ją Raven. Najpierw oczywiście musiał ją znaleźć co wcale nie było takie trudne bo akurat dyrygowała ustawieniem jakiejś pierdoły.
Pięknie słoneczko.
Rzucił pochwałę na dzień dobry puszczając oczko do zmarnowanej pijaczyny chociaż teraz wyglądała już całkiem dobrze. Gorzej pewnie było rano. Widząc jak wszytko świetnie wygląda zatarł ręce przegryzając częściowo dolną wargę. Ale będzie impreza.
Wieczorem wjedzie catering i napoje. A Ty jak się czujesz?
Zmienił temat z uśmiechem wcielonego szatana.
Raven Castlecrow
Raven Castlecrow
Fresh Blood Lost in the City
Re: Sala gimnastyczna
Sro Paź 31, 2018 9:42 pm
Magiczne słowo, które echem odbiło się od wielkiej sali od razu zwróciło uwagę do tej pory zaabsorbowanej nadzorowaniem rozwieszania kurtyn Raven. Blondynka odwróciła się na piętach, a kiedy jej oczy oczy napotkały chłopaka stojącego z wyciągniętą butelką wody w jej stronę, już nie sama nie wiedziała z jakiego widoku bardziej się ucieszyła.
- Ja tylko tak umiem. - odpowiedziała, zadzierając dumnie podbródek, po czym jawiący się na jej bużce uśmiech zniknął wraz z zassaniem się na butelce. Pół litra wody zniknęło zaskakująco szybko, a odrywając się od dziobka, zaczerpnęła powietrza. Tego jej trzeba było.
- W miarę. Nigdy więcej nie mieszam. - dobrze wiedziała, że w tym momencie skłamała nie tylko samej sobie. W końcu pociągnęła go za rękę w stronę stolika, gdzie leżała kupka kolorowych balonów, które czekały na chłopaka. Obok zaś leżała jakaś kotara, do której jeszcze wcześniej dziewczyna próbowała przyczepiać dekoracje. Jak tylko usiedli, od razu wzięła się za robotę.
- Ty widzę, w formie. No to jak, kogo targasz ze sobą jako osobę towarzyszącą? - zapytała z czystej ciekawości, spoglądając na niego. Taki facet jak on pewnie nie mógł narzekać na wybór wśród płci przeciwnej, toteż interesowało ją z jaką prędkością udało się mu kogoś wyhaczyć. No chyba, że wybrał bycie samotnym strzelcem jak ona - nie narzekałaby.
Victor Ros
Victor Ros
Fresh Blood Lost in the City
Re: Sala gimnastyczna
Sro Paź 31, 2018 11:27 pm
Poznaj laskę po jej potrzebach. Jedne marzą o księciu w białym mercedesie, inne o butelce zwykłej wody. Taka właśnie była Raven po przepiciu. Plus 10 do szczęścia na widok zwykłej butelki, urocze. Jak każdy złożyła też przysięgę nigdy więcej. A jej moc miała zasięg gdzieś do wieczora następnego piątku. Normalne, przewidywalne, zwykłe, bo każdy tak miał. Trzeba naprawdę porządnego kaca, takiego z kroplówką nad głową, żeby wstręt trwał trochę dłużej.
Pewnie tak. Nikt nie zaprzeczy.
Pokiwał głową wiedząc jakiego pierdolca potrafią mieć laski na punkcie estetyki, perfekcji, równych odstępów, doboru kolorów i tysiąca innych spraw, na które on nie zwróciłby nawet uwagi. To bardzo dobrze! Inaczej musiałby sam o wszystkim decydować wspierając się google grafika.
Ta, jasne.
Pokiwał głową chociaż było to bardzo mało przekonujące. Swoje stanowisko w tej kwestii mógł wyłożyć tu i teraz ale nie miało to związku z okolicznościami przyrody więc dał spokój. Kiedyś jej powie jak to jest z tym nie piciem. Albo prędzej sama do tego dojdzie.
Do wieczora zostało sporo czasu. Może uda mi się kogoś namówić. A jak nie to przyjdę sam.
Obecność osoby towarzyszącej była mu totalnie obojętna. Kolejnego dnia mogło wydarzyć się wiele. Na korytarzach przewija się mnóstwo lasek. Może od czapy zapyta jakaś czy nie ma ochoty mu towarzyszyć. Chyba, że nie będzie miał nastroju na zadawanie sobie takiego trudu. W pojedynkę też można się świetnie bawić.
Raven, serio?
Zawleczony siłą do stolika rzucił okiem w kierunku groźnych zwłok pustych balonów. Intuicyjnie namierzył już ze dwie babskie ofiary, którym wciśnie to dziadostwo twierdząc, że skoro są tak pięknie obdarzone przez naturę, to napompowanie kilku sztuk nie będzie niczym trudnym. Ale to jak zejdzie z oczu blondynce. Gdzieś ukradkiem. Do tego czasu będzie udawał, że pomaga.
A Ty? Masz już ofiarę?
Zapytał obracając w dłoniach balon koloru niebieskiego. Przypadek?
Raven Castlecrow
Raven Castlecrow
Fresh Blood Lost in the City
Re: Sala gimnastyczna
Czw Lis 01, 2018 12:51 pm
Tak, serio. Te słowa idealnie odzwierciedlały się w jej winszującym uśmiechu. Od pracy nie było ucieczki, szczególnie pod jej osobistym nadzorem.
- Nie. Po ostatnich latach stwierdzam, że albo coś ze mną jest nie tak, albo po prostu trafiam na samych kretynów. Ale to opowieść na nieco inne okoliczności. - westchnęła ciężko, przenosząc wzrok jego twarzy na dzierżony w rękach kawałek materiału, do którego na nowo zaczęła przypinać ostatnie dekoracje.
Intensywność pracy nasilała się wraz z kończącym się czasem. Już co raz częściej w eter były rzucane słowa przesuń, zdejmij, wypierdol to, trzymaj się tej drabiny. W końcu po kilku godzinach ciężkiej pracy wszyscy zostali zebrani koło wejścia, aby móc ostatecznie obejrzeć ich wspólne dzieło. Mogli być z siebie dumni. Jeszcze kilka balonów luzem plątało się po ziemi, jednakże potraktowali to jako uzupełnienie pięknej całości.
- No zespół, wyszło zajebiście. - skwitowała po dłuższej chwili, każdemu posyłając ciepły uśmiech. - No to pozostaje nam tylko się odwalić i widzimy się wieczorem. - po tych słowach pożegnali się i wszyscy opuścili salę.

zt. Rav i Victos
Victor Ros
Victor Ros
Fresh Blood Lost in the City
Re: Sala gimnastyczna
Czw Lis 01, 2018 8:02 pm
Powoli w stronę sali gimnastycznej, która na potrzeby dzisiejszego wieczoru przeobraziła się w balową, zaczęli schodzić się zaproszeni uczniowie. Wśród uczestników nie brakowało absolwentów oraz przedstawicieli grona pedagogicznego. Do dyspozycji bawiących się były cztery, długie stoły zastawione przekąskami oraz misy z ponczem. Napoje można spożywać naturalnie w czerwonych kubeczkach bo to takie amerykańskie.
Sala ustrojona jest jak na większości podobnych imprez. Wszędzie jest mnóstwo balonów i innych ozdób, które nadają niepowtarzalny klimat. Nie brakuje miejsca na tańce, a tam gdzie kiedyś był kosz do gry, dziś stoi niewysoka scena. To stanowisko dla grajka, który umili nam wszystkim zabawę.


Victor wszedł na salę pewnym krokiem. Ubrany w czarny garnitur, białą koszulę i ciemną muchę wyglądał jak połączenie stylowego gościa i kelnera. Dobrze, że to nie wesele. Jeszcze ktoś miałby pretensję o brak rosołu na czas. Jedynym elementem, który był odklejony od normalności była maska zawiązania z tyłu głowy czarną wstążką. Niezbędnik tego wieczoru.
O tej porze na sali było jeszcze mnóstwo miejsca ale to nic dziwnego. Przecież wszyscy lubią się spóźniać. On też przyszedłby po jakimś czasie ale był organizatorem więc sami rozumiecie, nie wypada. Prześwity na parkiecie pozwoliły mu bez większych przeszkód przejść w kierunku podestu torując drogę swojej partnerce, którą poznał dosłownie trzy godziny temu po wyjściu ze szkoły. Leia, bo tak skracał jej imię, wydawała się miłą, spokojną i towarzyską osobą a co więcej, z największą chęcią przyszła z takim typem jak on.
Poczekaj chwilę. Wypada żebym coś powiedział.
Puścił oczko swojej dzisiejszej partnerce do tańca po czym zgrabnie pokonał mały podest. Stojąc już w blasku reflektora popukał dwukrotnie mikrofon upewniając się, że jest włączony. Dość szybko rozejrzał się po sali i zaczął krótki monolog.
Witam wszystkich zgromadzonych uczniów, absolwentów, nauczycieli, pracowników szkoły oraz osoby towarzyszące na skromnym balu liceum Riverdale. Wielu z Was mnie nie zna i nic w tym dziwnego. Jestem Victor i jako nowy uczeń, mam nadzieję, że dzisiaj pokażcie mi jak umiecie się bawić w tym mieście. Świetną muzykę tego wieczoru zapewni DJ ale też mam dla Was małą niespodziankę. Pewnie doskonale znacie tego gościa ale wszystko w swoim czasie. O północy odbędzie się także głosowanie na króla i królową balu a korony i szarfy będę wręczał osobiście. Nie możecie tego przegapić. Chyba się rozgadałem więc schodzę zanim dostanę pomidorem. >tu śmiech ._.< Udanej zabawy!
Umykając ze sceny słyszał jak za jego plecami rozlega się delikatna muzyka. Trystian, bo tak nazywał się kolo od koncertu, miał wolną rękę w kwestii rozpoczęcia swojego występu więc tu Victor już nie ingerował.
I jak? Zanudziłem?
Zapytał Lei poprawiając swoją muchę. Wyraz jego twarzy jednoznacznie wskazywał na zadowolenie. Wszystko poszło zgodnie z planem. Będąc tam na górze próbował dojrzeć Raven ale pod światło mało widział. Pewnie gdzieś się zaraz wyłoni z balonem do pompowania.
Raven Castlecrow
Raven Castlecrow
Fresh Blood Lost in the City
Re: Sala gimnastyczna
Czw Lis 01, 2018 9:40 pm
Gwar ubranych elegancko uczniów niósł się przez cały korytarz. Blondynka kroczyła przed siebie powolnym krokiem, lustrując każdego jawiącego się na drodze spojrzeniem złotych tęczówek, które błyskały spod założonej ażurowej maski. Nareszcie nadarzyła się okazja, w której mogła wyskoczyć ze zwykłych jeansów i chociaż na jedną noc poczuć się jak dama. Oby tylko nie zgubiła pantofelka. Długa, koronkowa suknia w kolorze butelkowej zieleni subtelnie podążała za jej ruchem, a dźwięk wysokich obcasów odbijał się charakterystycznym dźwiękiem o białe płytki. Gdyby nie rozcięcie na prawej nodze, to jej kroki skróciły by się do minimum. Z każdym stawianym krokiem muzyka dobiegająca z sali stawała się wyraźniejsza. W końcu przekroczyła jej próg, spotykając się z dość sporą, jak na tak wczesną porę, grupą uczniów. Wyłapała kilka znajomych buziek, których właściciele pozwoli się zauważyć przez posyłanie szerokich uśmiechów lub wymachiwaniem rękoma, oczywiście zdejmując przy tym na chwilę maski. Już na wejściu podbiegła do niej niewysoka brunetka, z którą Raven serdecznie się przywitała. Zamiana kilku zdań, śmiechy hihy. Nagle uwagę zebranych zwrócił ten, którego chciała odnaleźć jako pierwszego. Nie spodziewała się, że chłopak będzie wyglądał aż tak dobrze w garniturze. Oscylując koło stołu z ponchem, odwróciła się z kubkiem w ręku, chcąc wysłuchać jego przemówienia.
Kiedy muzyka na nowo zaczęła grać, brunet na nowo znikł jej z oczu, zanurzając się w tłumie. Wiedziała, że przeciskanie się w jego kierunku będzie zgubnym posunięciem, toteż postanowiła przemieścić się w jakieś strategiczne miejsce. W obecnej sytuacji trudno było kogokolwiek rozpoznać - jawiące się przeszkody w postaci przeróżnych masek skutecznie utrudniały odnalezienie znajomych i jak jeszcze w przypadku dziewczyn było lepiej, tak w morzu czarnych garniaków praktycznie niemożliwe. Raven przeczesywała teren w poszukiwaniu tej charakterystycznej czupryny, za której zburzenie ostatnio oberwała. Takich włosów zapomnieć nie można. Nagle jej oczy błysnęły, kiedy zauważyła Victora z tym jego charakterystycznym uśmieszkiem, który rozmawiał z jakąś dziewczyną. Bez ostentacji przeszła pomiędzy tłumem, wyłaniając się przed nimi z uczniowskiego morza.
- Witam Pana Organizatora. Nawet fajne to przemówienie, ale jeszcze długa droga do oratorskiego mistrza. - zawadiacki uśmiech zagościł na jej twarzyczce. Jej oczy w momencie przerzuciły się na osobę jego towarzyszki, która pewnie była nikim innym, jak jego taneczną partnerką. No chyba, że od przedwczoraj znalazł sobie kogoś nowego. - Cześć, jestem Raven. Masz śliczne buty. - wyciągnięta dłoń powędrowała w kierunku nieznajomej wraz z doczepionym komplementem.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Sala gimnastyczna
Czw Lis 01, 2018 11:16 pm
Było kilka rzeczy, których nie można było przegapić. Niekoniecznie ze względu na własne zachcianki czy to że 'po prostu było zbyt cool, by nie przyjść'. W tym wypadku chodziło tylko i wyłącznie o obowiązki. Michael nigdy nie należał do grupy, którą określiłoby się mianem party animals. Zamiast tego wolał wziąć psa na spacer czy zaszyć się w pokoju i pograć w najnowszą zakupioną przez siebie grę. Tym razem został jednak wpakowany w garnitur i przemalowany na zombie. Realistycznie wyglądające zombie, trzeba było przyznać. Pewnie gdyby robił groźną minę, faktycznie wszystko zdałoby swój egzamin i tak dalej. Niestety wyglądało na to, że Bambi po prostu nie potrafił wyglądać strasznie. Nawet w takim przebraniu.
Raaany Bambiś, wyglądasz przesłodko!
Dziewczyna, która podobnie jak on robiła za prefekta - chyba miała na imię Chloe, jeśli dobrze pamiętał - właśnie poprawiała mu ubrania, ignorując fakt że chłopak trząsł się na boki jak osika.
D-D-Dzięki — czułby się zdecydowanie dużo lepiej gdyby Sophie już przyszła na miejsce. Przestąpił z nogi na nogę, gdy poczuł jak ponownie ciągną go za rekaw.
Pamiętaj by włożyć maskę!
Ale... zombie w masce? Przecież to głupie...
Jest Halloween, czym się przejmujesz? — roześmiała się wesoło sprzedając mu kuksańca w żebra. Jęknął cicho i rozmasował bolący bok, naciągając pseudo maskę na szczegółowy make up martwiaka. Boże, czuł się jak kretyn. Przecież wszyscy wiedzieli że chodzące trupy nie nosiły takich ozdób...
Saturn Kyrin Black
Saturn Kyrin Black
Fresh Blood Lost in the City
Re: Sala gimnastyczna
Pią Lis 02, 2018 5:22 pm
Wyglądało na to, że tym razem to jemu przypadła impreza Halloweenowa. Doskonale wiedział że jego brat i tak gdzieś się tu kręcił przygotowując kolejną atrakcję dla wszystkich uczniów, niemniej wątpił by mieli na siebie wpaść w najbliższym czasie. Wyciągnął nawet telefon, by sprawdzić ostatnie połączenia. Niestety starszy Black standardowo był zbyt zajęty, by ponownie do niego zadzwonić. Wysłał mu więc krótkiego smsa z informacją, że dotarł na miejsce. I rzeczywiście. Limuzyna wjechała na dziedziniec, wymijając pozostałe auta, by zatrzymać się praktycznie przed samym wejściem. Nie minęła nawet minuta nim szofer otworzył mu drzwi.
Jesteśmy na miejscu, paniczu.
Skinął powoli głową i odpiął pas, wychodząc z pojazdu. Poprawił zarówno eleganckie białe rękawiczki pasujące do czarnego garnituru, jak i czarną maskę skrywającą połowę jego twarzy. Nie żeby czyniło to z niego kogoś nierozpoznawalnego. Jakby nie patrzeć nie trudził się w tym roku jakoś szczególnie nad własnym przebraniem, wiedząc że tegoroczny organizator wolał zwyczajny bal maskowy zamiast pokazu potworów.
Pozostawało mu jedynie mieć nadzieję, że uda mu się w miarę możliwości przemknąć pomiędzy ludźmi, nie zwracając na siebie większej uwagi. I poczekać na swoją partnerkę. Przynajmniej choć raz nie będzie musiał znosić piszczenia całkowicie nieznanej mu dziewczyny, która została mu podstawiona przez rodzinę. Mercury czasem miewał naprawdę dobre pomysły.
Przystanął w miarę widocznym miejscu obok drzwi frontowych, robiąc przy okazji krótkie nagranie otoczenia, by wysłać je Sheridan z podpisem "Czekam na ciebie pod wejściem". Nie zamierzał pojawiać się w końcu w sali bez niej.
Sheridan Kenneth Paige
Sheridan Kenneth Paige
The Writers Alter Universe
Re: Sala gimnastyczna
Pią Lis 02, 2018 5:35 pm
Riverdale nie pozwalało jej o sobie zapomnieć nawet na tyle miesięcy po ukończeniu tej szkoły. Miesięcy? Lat? Rany, czuła się staro, nie będąc nawet w stanie za bardzo ogarnąć, ile tak naprawdę minęło. Tak czy owak, po raz kolejny miała wejść między mury swojego liceum i zabalować. Nie, żeby jej to przeszkadzało. W końcu żarcie mieli przednie, a i towarzystwo było tym razem nietuzinkowe. Gdyby ten dziki dziennikarz, pytający ją jeszcze jakiś czas temu o romans z Blackiem, zobaczył ją teraz na balu jako towarzyszkę jego brata bliźniaka... byłoby ostre what the hay.
Dojechała. Jako że Daniel chciał się zabawić w dobrego brata, porobił jej za osobistego ubera, poklepał jeszcze po głowie (nie żelazkiem) i życzył miłej zabawy. A potem pojechał nosić w domu majty na głowie i ryczeć jak tygrys, czy coś.
Właśnie wtedy jej telefon zamiauczał w torebce, więc czym prędzej wygrzebała go na światło latarniowe. Przeczytała, wzrok uniosła. Odnalezienie Saturna nie było szczególnie trudne. Stał tam, gdzie stały wszystkie laski zostawiające swoich balowych partnerów, bo "ojezutojedenzblakuf". Jasnowłosa skierowała swoje kroki w stronę tego wysokiego bubełka. Kiedy on tak wyrósł?
- Drogie panie, dziś ja porywam waszego księcia - oznajmiła lekko i, ku jej zdziwieniu, usłyszała w odpowiedzi więcej pisków, a nie jakieś "blebleble pejcz kfjasta musi zgarniać wszyskich pszyzdojnych". Uniosła brew, zerkając na Galaktycznego Chłopca i szepcząc konspiracyjnie: - Chodźmy lepiej do środka, zanim nas pożrą.
Saturn Kyrin Black
Saturn Kyrin Black
Fresh Blood Lost in the City
Re: Sala gimnastyczna
Pią Lis 02, 2018 5:51 pm
Mógł się spodziewać, że nie da rady zbyt długo spędzić dzisiejszego dnia w samotności. Ledwo po wysłaniu wiadomości usłyszał pierwszy okrzyk, gdy przed nim wyrosły trzy niezbyt znane mu dziewczęta, choć był pewien że mijał je kiedyś na korytarzu.
Przepraszam, ale właśnie na kogoś czekam, jestem więc zmuszony odmówić — powtórzył po kilku minutach dziesiąty raz pod rząd, starając się brzmieć w miarę uprzejmie, bez wątpienia jednak to właśnie asertywność i zdecydowanie wybijały się w jego głosie. Nawet nie obracał się, by spojrzeć za zawiedzionymi niedoszłymi partnerkami, wypatrując jedynie spokojnie Sheridan. Która była wręcz punktualnie. Może i nie odetchnął z ulgą, ale bez wątpienia wolał wejść już do środka niż stać na zewnątrz przyciągając stanowczo zbyt wiele spojrzeń.
Wyglądasz olśniewająco jak zawsze, Sheridan — i mimo że jego słowa brzmiały uprzejmie, nie mijały się z prawdą. Naprawdę tak było. Momentalnie wyciągnął ramię w jej stronę w dość oczywistej propozycji, by zaraz poprowadzić ją do środka.
Mam nadzieję, że tegoroczny organizator przygotował dla nas nieco więcej atrakcji niż po prostu dobrego DJa i pojedynczy konkurs — powiedział rozglądając się nieznacznie na boki. Nic dziwnego, w końcu Saturn był przyzwyczajony do niezwykle wymyślnych bali i tego właśnie oczekiwał w podobnym przypadku.
Sheridan Kenneth Paige
Sheridan Kenneth Paige
The Writers Alter Universe
Re: Sala gimnastyczna
Pią Lis 02, 2018 6:08 pm
Paige bardzo sprytnie po dwudziestu latach życia nauczyła się nakładać makijaż, który jakoś tam pozwalał jej ukrywać pąsy i inne przejawy zażenowania. Problem w tym, że miała też oczy, a te momentalnie spierdoliły gdzieś na bok, kiedy głupawy uśmiech zstąpił na jej mordkę.
- We-weź, przemsań, i tak mnie przyćmiewasz.
Black zaraz został przechwycony za ramię i tak oto kroczyli sobie dumnie niczym na bankiecik. W zasadzie nie spodziewała się, żeby mieli jakkolwiek ze sobą rozmawiać. Ba! Była przekonana, że Paige zaraz dołączy do jakiegoś innego towarzystwa, kiedy Saturn zacznie to swoje cudowne wielogodzinne milczenie i zmyje się do jakiejś toalety z książką, byle tylko uwolnić się od zgiełku. Miała okropnie odgórne zdanie o młodszym czarnym bliźniaku, choć wcale nie znała go aż tak dobrze. No ale. Sprawiał takie wrażenie.
- Jestem pewna, że Riverdale nie pozwoliłoby przejść planom bez miliarda podpiętych szczegółów - uśmieszek pewnej swego lwicy razy raz. Naprawdę nie wątpiła w to, że tym razem się postarali. Bo przecież prestiż musi być. - Nie sądziłam za to, że w ogóle będziesz chciał tu przyjść. Mimo wszystko wydajesz się być typem, który zostaje w łóżku z książką. Nie, żeby to było coś złego.
Onesti yz de best polisi. Plus bywała ciekawska, to i wyskoczyła z tym, bo nuż powie, skąd w ogóle taki pomysł.
Saturn Kyrin Black
Saturn Kyrin Black
Fresh Blood Lost in the City
Re: Sala gimnastyczna
Pią Lis 02, 2018 7:22 pm
Gdyby był tu Mercury, pewnie właśnie rzuciłby jakimś żałosnym tekstem, że czerń rzuca najlepszy cień, zaśmiał się sam z siebie, a potem udawał że nigdy nic podobnego nie opuściło jego ust. Saturn natomiast jako ten poważniejszy, nie byłby nawet w stanie wykreować podobnego tekstu w swojej głowie. Chyba, że ktoś kazałby mu wyobrazić sobie reakcję własnego bliźniaka. Wtedy przyszłoby mu to z zadziwiającą łatwością.
To niezwykle uprzejme z twojej strony, lecz pozostanę przy zdaniu że to ty z naszej dwójki lśnisz najmocniej — odparł kurtuazyjnie nie zdając sobie sprawy z tego, że miał szczęście iż podobne teksty zwyczajnie mu pasowały. W innym wypadku mogłyby wywoływać w innych bardzo, ale to bardzo mocny cringe.
Jej przemyślenia wcale nie odbiegały tak daleko od prawdy. W końcu właśnie na takie zachowanie najczęściej miał ochotę, gdy wysyłano go w miejsca publiczne. Nie mógł sobie jednak pozwolić na to, by ktokolwiek na sali mógł mu coś zarzucić. Od dziecka uczono go jak uprzejmie poprowadzić rozmowę, a tak długo jak Sheridan nadal widniała u niego w grupie osób "normalnych i przystępnych", tak długo Saturn był gotów wymieniać się z nią uwagami. Wysłuchał spokojnie jej odpowiedzi, przenosząc spojrzenie na środek sali. Zdecydowanie miała rację.
Ktoś musi nas reprezentować niezależnie od okazji. Nie możemy sobie pozwolić na przegapienie jakiegokolwiek ważniejszego wydarzenia. Mój brat zajmuje się jego drugą częścią.
Dlatego też w rezultacie nie mógł przyjść tutaj.
Ciekawi mnie natomiast czy Alan zamierza się pojawić.
Czy też dalej nie odstępuje mojego brata na krok i nie przyjdzie choćby i na darmowe jedzenie.
W końcu jakby nie patrzeć, jako absolwent również miał wstęp wolny na Halloween.
Sheridan Kenneth Paige
Sheridan Kenneth Paige
The Writers Alter Universe
Re: Sala gimnastyczna
Pią Lis 02, 2018 7:36 pm
Zatkał ją. Bo no jezusiczku co to za komplemenciki. Sheridan miała przy okazji to do siebie, że tego typu komentarze zostawiały po sobie u niej niesmak tylko w wypadku, kiedy rzucał nimi jakiś obrzydliwiec albo psychofan. Albo napaleniec w internecie, który nawet nie wiedział, z kim ma do czynienia. Tak że kolana miękły, taka z niej była podatna suka.
No tak, Blackowie prestiżowa rodzina ą ę nie mogła sobie pozwolić na to, żeby zabrakło ich gdziekolwiek. Przecież reputacja sama się nie nabije- znaczy się, eee. Nie wiedziała natomiast, że w ogóle była jakaś druga część tej całej uroczystości. Niby były wszystkie te ulotki, plakaty, rzeczy, a jak ją zapraszali to prawie na pewno coś wspominali. Niemniej, Paige uleciało to z głowy - skupiła się na tym, żeby dotrzymać Saturnowi jakiegoś przyzwoitego towarzystwa.
- Cóż, postaram się umilić ci ten przykry obowiązek na tyle, na ile jestem w stanie - co za oficjalny ton. Udało jej się zaśmiać lekko dopiero po chwili od wypowiedzenia tego zdania. Ten młodzieniec miał jakiś dziwny wpływ na otoczenie, wszyscy nagle nabierali lekkiego dupokijstwa. Wzruszyła za to barkami na komentarz odnośnie jej bliźniaka. Skąd miała wiedzieć? - Niby tam gdzie prowiant, tam i Alan, ale nie mam pojęcia. Wiesz, gdyby płacili mi dolara za każdą naszą rozmowę, to byłabym... cholernie biedna.
Bezradne rozłożenie rąk razy raz. Nawet już nie zabarwiała swojego tonu smutkiem, bo w pewnym sensie pogodziła się z faktem, że jej rodzina była pod pewnymi względami skrzywiona. Może pyknie, może nie. Ważne, że wiedziała, że był szczęśliwym dziadem.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach