Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Potworny Bal
Wto Paź 31, 2017 6:00 pm
First topic message reminder :

Potworny Bal - Page 2 Potworny-_qrqpqsr

Wielokrotnie każde z was mijało olbrzymi budynek ratusza w sercu Vancouver, nawet jeśli nie mieliście w nim niczego konkretnego do roboty. Tym razem ciężko było go jednak przeoczyć. Już od kilku dni we wszystkich możliwych miejscach widzieliście reklamy nadchodzącego Potwornego Balu. Rodzina Blacków odpowiednio zadbała o to, by dotarły nawet do największych dziur Vancouver.
Kolorowe Halloweenowe ozdoby uderzały zewsząd, podkreślając jak wiele funduszy musieli wydać, by zapewnić podobny standard. Przy wejściu mężczyzna przebrany za Draculę pobiera opłaty i podaje wam kartkę, byście wpisali się na listę gości, pytając przy okazji czy przyszliście z własnym zwierzakiem. Dopiero wtedy w końcu udaje wam się przekroczyć próg. Wynajęci aktorzy chętnie od czasu do czasu położą znienacka dłoń na twoim ramieniu czy wyrosną spod ziemi, by przyprawić cię o zawał serca. Nic dziwnego, że już po chwili zombie złapał cię za ramię, warcząc coś o mózgach. Drgnąłeś nieznacznie i przyspieszyłeś kroku, by uciec z jego uścisku.
Jedzenie podtrzymujące klimat? Na miejscu! Steki w kształcie nerek, mózgowe galaretki, tatar ułożony w kształt serca, tajemnicze i bez wątpienia słodkie ludzkie palce maczane w równie słodkim sosie, cała seria kolorowych drinków (zarówno alkoholowych, jak i bezalkoholowych), których składu barmani zdecydowanie nie zamierzają zdradzać.

Bilet wstępu 25$ od osoby, 10$ od zwierzaka.
Każdy użytkownik udając się na bal, powinien przygotować sobie odpowiedni avatar który ustawi na czas eventu lub wrzucić szczegółowy opis stroju. Zarówno do profilu, jak i pierwszego posta wejściowego, co ułatwi wszystkim zareagowanie na waszą osobę.

BY WZIĄĆ UDZIAŁ W ZADANIACH TRUPIEGO PSA CZY WALCE O CUKIERKI, MUSICIE BYĆ OBECNI NA POTWORNYM BALU.



Frey Orion Clawerich
Frey Orion Clawerich
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Sro Lis 01, 2017 3:06 pm
"Głaskałeś wszystko, co się rusza?"
Drobne parsknięcie zniknęło za zasłoną wierzchu dłoni, by nikt poza samym Northem go nie usłyszał. Mimo iż nie ruszył się na krok, uniósł ręce ku górze w typowo poddańczym geście.
- Masz mnie, nie mogłem się powstrzymać - przyznał bez ogródek. Zaraz po przekroczeniu progu ratusza dorwał pierwszego zauważonego kundelka, uprzednio pytając przemiłej właścicielki, czy mógłby zająć im chwilę. Biedulka nie przewidziała, że cała uwaga zostanie poświęcona jej psu.
Pogłaskany po włosach trwał tak przez chwilę, zaraz odsuwając się na krok i zwracając towarzyszowi przestrzeń osobistą. Dopiero wtedy splótł dłonie za plecami, dokładnie oglądając wybrany przez białowłosego strój. Ostatecznie ocenił go skinieniem głowy z wyraźnym uznaniem.
- Marzenie? Tak, ale nie mów moim psom, bo będą złe za głaskanie innych - szepnął konspiracyjnie, nawet rozglądając się szybko na boki, jakby któryś z jego pupili miał nagle wyskoczyć zza winkla i zaszczekać oskarżycielsko. "Wszystko widziałem! Dotykałeś innych!" Kątem oka uważnie obserwował Callahana i efekty jego alergii. Widząc tak nieszczęsny obrazek, zaczynał mu coraz bardziej współczuć przyjścia do ratusza, jak i znajomości ze sobą.
- Bardzo chętnie, choć na razie ograniczę się do soku - parsknął. - Swoją drogą... skąd pomysł zapuszczenia się w miejsce pełne zwierząt? To już prawie masochizm - blondyn wyraźnie chciał dodać coś jeszcze, niemniej w ostatniej chwili zamknął usta, rezygnując z kolejnych słów.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Sro Lis 01, 2017 4:49 pm
Przebranie:

Garik
Zdarzało mu się być w ratuszu parę razy, więc Harvey dobrze pamiętał, jak majestatyczny budynek wyglądał przed przemianą w punkt spotkań wszelakich fantastycznych, upiornych potworów. Przystanął przed wejściem i przez chwilę przyglądał się kolorowemu tłumowi przebierańców oraz dekoracjom. No, no. Niezła robota! Podszedł do mężczyzny przy wejściu i zapłacił za dwie osoby: siebie i towarzyszącą mu kobietę w weneckim przebraniu.
Kiedy dostali się do środka, odwrócił się do swojej towarzyszki i nachylił do niej.
I jak? Jakie pierwsze wrażenia? – Rozejrzał się w poszukiwaniu atrakcji. – Och, spójrz, moja droga, tam jest sobaka...
Bianca Chavarría
Bianca Chavarría
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Sro Lis 01, 2017 5:27 pm
NIE CZYTAJ TEGO:

Liam Revel Leistershire

Impreza u Blacków. Bliiiźniacza impreza. Będzie ciekawie, to na pewno. Co jednak robiła tutaj Bianca? Usiłowała sprawiać wrażenie dobrze bawiącej się osoby. Nie przepadała za różnorakimi przyjęciami i wianuszkiem podlizywaczy. Wolała zostać w domu, by poczytać albo wyjść z domu, żeby pograć trochę na nosie stróżom prawa - wszak nie wszystkie nabazgrane graffiti na ścianach należały do najmilszych.
Tym razem musiała jednak uśmiechać się jak Joker, a do tego wypicować swój wygląd na miarę telemarketera przedstawiającego swój sprzęt tak, że każdy pędzi go kupić. Taki event to idealna okazja do pozyskania nowych znajomości, znaczących znajomości. To tutaj zbierała się cała śmietanka towarzyska. W końcu Blackowie sami w sobie nie byli zwykłymi szarymi myszkami, a białymi krukami. A tam, gdzie pałętają się przywódcy, tam są i ich podwładni.
Olśniewając jednym z najlepszych uśmiechów, wręczyła prochowiec pilnującemu wejście mężczyźnie. Gdy tylko zdjęła płaszcz, światło zaczęło odbijać się od dekoracji jej stroju. Stała teraz w blasku i niezaprzeczalnie zwracała na siebie sporo uwagi. Chyba trochę przesadziła ze świecidełkami. No trudno. Jakoś przeżyje. Najwyżej kogoś oślepi i tyle.
Obiegła szybko salę wzrokiem. Oczywiście bracia Black i wiele osób, których osobiście nie poznała jak dot-
O, Frey!
Taa, szkoda, zajęty. Dobra, lećmy dalej.
Kogo by tu... Huh? To nie ten kujon, co podobno ma pamięć absolutną?
Mowa o Liamie, Braianie, zwał jak zwał. Prezentował się... dość słabo. Czyżby alergia? Cóż, roiło się tutaj od sierściuchów, więc nic dziwnego. Postanowiła pierwsza wyciągnąć dłoń do kogoś, kogo praktycznie nie zna. Albo raczej paczkę chusteczek.
- Chcesz chusteczkę? - Zapytała, delikatnie się uśmiechając i grzebiąc w torbie. Stojąc od niego zaledwie jeden, dwa kroki, rzuciła mu paczkę chusteczek, niezależnie, co powiedział. - Masz alergię? A, tak ogólnie to Bianca jestem.
Bez zbędnych ceregieli. Chodzili do tej samej szkoły, nie szefował jej.
Alan Hayden Paige
Alan Hayden Paige
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Sro Lis 01, 2017 6:14 pm
Od jakiegoś czasu stawał się już nieodłącznym dodatkiem podobnych spotkań i powoli oswajał się z myślą, że tam gdzie Black, był także i on. Znacznie gorzej było mu z początku przyzwyczaić się do ilości nałożonej na twarz tapety, dzięki której jego niewyjściowa morda miała prawo zafunkcjonować na halloweenowej imprezie i przez którą nikt nie był w stanie jednoznacznie odczytać emocji, które malowały się na twarzy jasnowłosego. Prawdopodobnie też po raz pierwszy w życiu jego włosy utrzymywały się we względnym ładzie, nawet jeśli kilka niesfornych kosmyków postanowiło wszcząć bunt i zawinąć się po boku jego głowy, odstając od reszty, która postanowiła poddać się nałożonemu żelowi, jednak Paige nawet nie próbował doprowadzać ich do porządku.
Miał inne priorytety.
Hojnie nakryty stół tylko czekał na kogoś godnego skosztowania wszystkich przysmaków, a blondyn – jak to on – nie miał w zwyczaju gardzić żadną formą jedzenia. Nic dziwnego, że kiedy tylko zjawił się na sali i zauważył, że Mercury był zajęty wstępną przemową, niemalże od razu skierował swoje kroki ku świątyni cateringu, za swój pierwszy cel obierając ciekawie wyglądające steki. Już na pierwszy rzut oka nie miał wątpliwości, że odpowiednio przysmażone mięso miało wręcz rozpływać się w ustach, ale uczta dla samych oczu zdecydowanie mu nie wystarczyła. Sięgnąwszy po jeden z talerzy i drogo wyglądających sztućców, zgarnął jeden stek w płyty i nie patyczkując się, zatopił w nim zęby. Wyrysowana na jego twarzy paszcza sprawiała, że cały ten proces wyglądał znacznie bardziej łapczywie i zdawało się, że za sprawą jednego ugryzienia pochłonie cały kawałek łącznie z połową widelca. Na szczęście tak się nie stało, choć gdyby był bardziej głodny...
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Sro Lis 01, 2017 6:26 pm
Przebranie:

Charles

Podążała za swoim towarzyszem. Cicho, spokojnie niczym cień. Nie odwracała głowy, nie zatrzymywała spojrzenia na nikim innym. Przytuliła do siebie wachlarz i dumna, sunęła w kierunku, który wybrał jej Pan.
Kiedy na nią spojrzał, powoli przeniosła wzrok na ziemię. Jej namalowane usta mogłyby pokryć się teraz z tymi, które chowała pod maską.
- Dobrze. – szepnęła niskim głosem, po czym obejrzała się na psa – Podejdźmy do niego… Proszę.
Zero
Zero
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Sro Lis 01, 2017 7:13 pm
„Jasne. Ja czy Prezes Meow?”
Nie zdziwiłby się, gdyby w panującym dookoła zgiełku się przesłyszał, jednak nie było mowy o tym, by przegapił choć jedno słowo padające z ust rozmówcy, stojącego tuż obok. A już na pewno trudno było zignorować słowa Saturna, który mimo spokojnego i wręcz monotonnego tonu w jakiś magiczny sposób potrafił skupić na sobie cudzą uwagę. Choć równie dobrze mogło mu się tylko wydawać – nie mógł zapominać, że jego punkt widzenia w tym jednym przypadku mógł być nieco zakrzywiony.
Uniesienie kota przez Blacka tylko potwierdziło, że chłopak oczekiwał od niego odpowiedzi, zaś niezadowolenie zwierzęcia pozwoliło mu na odzyskanie języka w gębie, nawet jeśli odrobinę cofnął głowę do tyłu, jakby kocie łapy nagle miały się wydłużyć i doprowadzić do nieodwracalnych zmian na jego twarzy. Kto wie do czego zdolny był demoniczny kot?
Mógłbym powiedzieć, że oboje, ale wygląda na to, że nie zależy mu na tej opinii ― stwierdził i kiwnął podbródkiem w stronę kocura. Uznał, że była to najbezpieczniejsza odpowiedź, nawet jeśli czuł się dość dziwnie z faktem, że ostatecznie komplement przypadł Saturnowi, nawet jeśli Cullinan także nie wyglądał, jakby szczególnie mu na nim zależało, a ponadto Leslie nie sądził, by było to właściwe określenie. Nie wyglądał uroczo, a raczej...
Dobrze, Zero.
To nie jego wina. Zwierzęta po prostu za mną nie przepadają. Ale jestem pewien, że Prezes dogadałby się z Shayem. ― Mimowolnie uniósł rękę, eksponując jej zewnętrzny bok, na którym wyraźnie odznaczało się czerwone zadrapanie, które bynajmniej nie wyglądało jak przypadkowy efekt zabawy z kotem.
Po chwili opuścił swobodnie rękę, drugą poprawiając mankiet marynarki.
„Medycyna, hm?”
Kiwnął twierdząco głową, nie będąc zaskoczonym faktem, że plotki roznosiły się nadzwyczaj szybko. Nie sądził jednak, że Saturn zdecyduje się na podjęcie jakiegokolwiek tematu, szczególnie że ich spotkanie zaczęło się od przypadkowego wpadnięcia na siebie. Tyle że w tej sytuacji aż nazbyt dosłownego wpadnięcia.
Choć oferta Riverdale była korzystna, postanowiłem nie zwlekać kolejnego roku. A jak wyglądają twoje plany? ― spytał ze szczerym zainteresowaniem, nawet jeśli w dużej mierze ton jego głosu pozostawał neutralny. Nie dało się jednak przeoczyć faktu, że poświęcił całą uwagę chłopakowi, mimo że wcześniej wszystko dookoła próbowało go rozproszyć.
Rosalie
Rosalie "Boo" Shizuo
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Sro Lis 01, 2017 7:46 pm
Przebranie:

Czy Rosie jest w stanie zrezygnować z czegoś takiego jak impreza Halloweenowa?
A gdzie tam. Do tej pory siedziała sobie razem z serwalem w domu to grając na konsoli, to grając na pc, to pichcąc jakieś smakołyki jako kolejny materiał który wrzuci na swój kanał. Ludzie bardzo lubili jej mieszany content, chętnie oglądali jej live'y i razem z nią śmieszkowali kiedy tylko były takie możliwości. Ot, kochała swoich fanów dlatego starała się jak tylko mogła przyprawić każde słoneczko o uśmiech na pyszczku. Wszystko zrobiła wcześniej, więc co powinna zrobić teraz? Jeszcze parę godzin temu energicznie razem z Blue przygotowali  jakieś ciasteczka idealnie pasujące do święta jakie dziś  miało miejsce. W tym momencie jednak oboje zamulali przed telewizorem.
- No co Blue, masz jakiś pomysł na to co moglibyśmy robić? -zapytała dziewczyna głaszcząc dużego kota po głowie. Ten tylko nastawił uszu i dał swojej pani (:v) której tak dawno nie widział słodkiego całusa w nos. Oboje byli w sumie nie rozłączni, chociaż jak dotąd zarówno Boo jak i Blue bardzo przeżywali rozłąkę. Otóż dziewczyna w Vancouver nie mieszkała stale, przeprowadziła się dopiero w którejś klasie na rzecz szkoły. Wcześniej mieszkała razem z dziadkami w Australii, ot co. Natomiast kocisko? Gdzież one było... oczywiście, że zostalo z dziadkami. Po tych dwóch, trzech latach w końcu dziadkowie Shizuo zaczęli odczuwać smutek zwierzęcia, więc przy najbliższej okazji w jakiej odwiedzili swoją ukochaną wnuczkę - przywieźli jej serwala przynajmniej na te parę miesięcy!
Przeglądając instagrama Boo zauważyła posta od Merca. (:v) Przebranie? No tak! To jej przypomniało o tym, że rodzeństwo robi jakąś imprezę, bal - czyli coś gdzie można spędzić trochę czasu z ludźmi. Przebrała się w odpowiedni strój, który w zasadzie był zupełnie zwyczajny acz i pomysłowy. Dodała na swojej bladej skórze kilka pęknięć w paru miejscach, włosy pozostawiła rozpuszczone a i make up zrobiła sobie całkiem delikatny. Nigdy nie stawiała na tapetę ani kontury, bo miała tę naturalną urodę. Blue natomiast otrzymał na czubku głowy parę ładnych, błękitnych i małych różek, małe szare skrzydła i w zasadzie to by było na tyle. Ona była lalką, a on? Przedstawiał Trico, ot co!
Ruszyli w stronę ratusza, gdzie przywitała  mężczyznę który poprowadził ją od razu do sali balowej. Na początku rozejrzała się po sali gładząc serwala po łbie, i dopiero po chwili stanęła przy ewentualnym stole z przekąskami żeby coś podjeść. Blue natomiast usiadł na tyłku i zamiatał ogonem podłogę, rozglądając się po sali.

(:v)
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Sro Lis 01, 2017 8:01 pm
Garik
Harvey poczuł ogromną ulgę gdy już oddalili się od Trupiego Psa. Już bardziej rozluźniony objął towarzyszkę w talii i ruszył powoli przed siebie.
No widzisz, moja piękna... Cóż to za okropieństwo. Proszek wróżki... jasssne...– Wysyczał. – Za moich czasów mówiło się na to 'kokaina'. – Chociaż jego przebranie praktycznie uniemożliwiało jednoznaczne odczytanie jego mimiki, to po głosie upiora dało się poznać, że jest rozbawiony i wyraźnie coś kombinuje. – Przepraszam, halo, proszę pani? – Puścił na moment Garika wenecką damę i nachylił się nad młodą, około szesnastoletnią dziewczyną, którą wypatrzył jakiś czas temu przy jednym ze stolików z jedzeniem. Nastolatka miała skrzydełka z kolorowego materiału rozpiętego pomiędzy cienkimi drucikami i zwiewną, poszarpaną sukienkę. – Czy jest pani... wróżką? – zapytał śmiertelnie poważnie, jakby nie był na zabawie tylko w prawdziwej kostnicy. Dziewczyna ochoczo pokiwała głową, odsunęła się, aby obejrzeć stój upiora i jego towarzyszki, ale Harvey nie dał jej szansy na przełknięcie kęsa ciastka, które miała w ustach i powiedzenia tego, co chciała. – Cudownie. Moja podopieczna... – Wskazał niedbałym gestem dłoni na kobietę u swego boku. – Dostała zadanie od Psa, musi mu załatwić kokainę. Czy ma pani odrobinę przy sobie? – Nastała niezręczna cisza. Wróżka przeniosła przestraszone spojrzenie na Garika i zaczęła się cofać.
– Psa...? N-nie, nie, nie mam... nie mam k-kokainy dla p-psa... – Odstawiła talerzyk na brzeg stołu porzucając niedojedzone ciastko. – Ja... ja nic nie wiem o żadnej k-kokainie. Ja... ja już... muszę iść, ja... muszę tam... – Uśmiechnęła się niepewnie, wskazała w stronę drzwi i pomknęła do wyjścia.
Czy tobie też się wydaje, że odrobinę przestraszyłem tę wróżkę? Chyba chciała zatrzymać magiczny proszek dla siebie – skwitował upiór przechylając głowę w bok. Z trudem powstrzymywał śmiech.

Kombinowanie 'magicznego proszku' ( ͡° ͜ʖ ͡°) 1/3
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Sro Lis 01, 2017 8:45 pm
Charles
Kokaina… Przyłożyła dłoń do maski i pokręciła głową.
- Oj ja niemądra… - przecież to było oczywiste! Dała się złapać i prowadzić  do… Młódki? Czego on chce od tej biednej… Ach, wróżki… Kiedy ją puścił, od razu chwyciła kawałek jego peleryny, tak na wszelki wypadek, do przyciągnięcia, gdyby dzieciak jakimś prawem wyczuł alkohol zmieszany z perfumami. Kiedy ją przedstawił, lekko skinęła głową i zasłoniła część maski wachlarzem.
Co to za jąkanina? Boi się? Dziecię drogie nie uciekaj! Wyciągnęła za nią rękę i obejrzała się na Pana. Podeszła do niego pewnie i  delikatnie ujęła jego policzki.
- Naucz się negocjować… - przesunęła kciukiem po zarysie jego ust i sama! Bezczelna, nieposłuszna, zła, okropna, poszła dopaść wróżkę. Znalazła ją w tłumie i lekko dotknęła jej ramienia. Dziewczyna stanęła jak wryta, nie wiedząc czy uciekać czy krzyczeć. Veneziana złapała jej dłoń i pogłaskała. Przytuliła ją do swojego policzka i bardziej się zbliżyła. W tej odległości młoda mogła zobaczyć szaro-niebieskie oczy, ciemne, pomalowane rzęsy i mocny, mroczny makijaż.
- Oddawaj kokę. – powiedział swoim męskim głosem.
W ćwierć sekundy dostał po twarzy i został zdeptany. Wróżka uciekła z sali, kto tam wie gdzie dokładnie… Wyprostował się i poprawił maskę. Czemu wszystkie… Wszystkie dzieciaki i laski muszą ją tak… Haniebnie atakować?! Bardzo powoli i niepewnie odwróciła głowę i spojrzała za siebie na swojego opiekuna. Oho? Będzie kara?... Pokiwała do niego palcem, jakby kusząc, by podążał za nią. Cofała się z każdym jego krokiem. Kiedy na nią patrzył, dotykała przypadkowych mężczyzn, odwracała ich do siebie i krótko przymuszała do patrzenia w oczy. Muskała dłonią twarze innych, czasami łapała za ręce i ciągnęła za sobą. Co chwilę sprawdzała czy Pan idzie za nią.
Złap mnie w końcu…
Nagle ktoś zagrodził jej drogę. Czarodziej? No, no… Jaka wielka… Laska. Przesunęła po niej palcami i zaczekała na Pana. Niech on mówi… On jest jej głosem.

Kokaina 1/3
Saturn Kyrin Black
Saturn Kyrin Black
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Sro Lis 01, 2017 8:54 pm
Zero

Dziwne. Prezes Meow należał raczej do tych kotów, które dogadywały się z innymi. Nic dziwnego, że przez dłuższą chwilę analizował jego zachowanie, co wyglądało tak, jakby nie zwracał na Lesliego najmniejszej uwagi. Obrócił głowę w stronę zwierzaka drapiąc go krótko za uchem. Niski pomruk kota i sposób w jaki uniósł łeb, by dotknąć nosem jego ust, mówił sam za siebie. Dlatego właśnie zagadka pozostawała nierozwiązana.
Dziękuję. W imieniu nas obu — powiedział krótko, tym samym wyuczonym, uprzejmym tonem, który zawsze stosował na bankietach. Jakby nie patrzeć była to właśnie jedna z takich sytuacji. Wątpił, by słowa płynące z ust Vessare były jakkolwiek szczerze. Powiedział jedynie to, co należało powiedzieć w podobnej sytuacji i musiał przyznać, że wyszło mu to całkiem dobrze. Nie miał mu tego za złe. Podobnie jak faktu, że zamiast określenia go mianem przystojnego, wrzucił go do jednego worka wraz ze zwierzęciem, nadając jedno i to samo miano.
Może jednak trochę miał mu to za złe.
"To nie jego wina."
No i wszystko jasne. Nie zamierzał komentować jego słów w żaden sposób, nie dostrzegając w nich żadnej informacji, która by tego wymagała. Zamierzał po prostu ją zapisać w swojej pamięci. Nie odpuścił sobie jednak utkwienia w nim oceniającego spojrzenia. Jakby nie patrzeć, w jego rodzinie od wielu lat powtarzało się, że to właśnie zwierzęta potrafią rozpoznać człowieka. To jak na nas reagują jest odbiciem naszej duszy.
Wyglądało jednak na to, że Leslie miał w sobie coś co odpychało je na tyle, by powodować u nich agresywne odruchy. Nie był w stanie stwierdzić co takiego, z trzech prostych powodów. Po pierwsze, nie był kotem, psem ani żadnym innym pupilem z rozwiniętym szóstym zmysłem. Po drugie, nie znał chłopaka na tyle, by móc go jakkolwiek ocenić. I po trzecie, podejrzewał że nawet Pan Prezes nie reagował w taki sposób z żadnego konkretnego powodu. Był jedynie wiedziony kocim instynktem, którego sam nie rozumiał.
"A jak wyglądają twoje plany?"
Obrócił głowę w bok, wyraźnie szukając kogoś wzrokiem. W tak dużym tłumie dostrzeżenie brata byłoby nie lada wyczynem, gdyby właśnie nie wdrapał się ponownie na podium, bez wątpienia stając się łatwym celem.
Nie mam pojęcia — odpowiedział w końcu ze swego rodzaju opóźnieniem, nawet nie zdając sobie sprawy, że przez własną nieuwagę pozwolił sobie na niezwykle szczery komentarz, który mógł nie być najlepszym wyjściem w podobnym towarzystwie.
Myślę nad prawem — dodał obojętnie naprawiając swoje wcześniejsze potknięcie. Była to jednak byle "godna" profesja, która przyszła mu do głowy jako pierwsza. W rzeczywistości nawet jeśli bez wątpienia znajdowała się na liście jego potencjalnych zawodów, nie był nią jakkolwiek zainteresowany. Nie skłamał zatem, ale nie powiedział też całkowitej prawdy.
Jadłeś już? — zapytał w końcu, wracając spojrzeniem do Lesliego. Skoro i tak udawał się w tamtym kierunku, nie musiał robić tego sam. Przynajmniej oszczędzi sobie tych wszystkich komentarzy ze strony rodziny, po całym wydarzeniu.
Hurricane
Hurricane
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Sro Lis 01, 2017 9:10 pm
Garik
Oczywiście Charles podążał za znajomym, a kiedy zobaczył, jak ten dostaje po twarzy nie mógł powstrzymać cichego chichotu. I masz, bardzo dobrze, tak się kończy macanie obcych wróżek, nie każdy jest tak cierpliwy jak on. Miał ochotę zapleść ręce na piersi i obserwować tę farsę, spokojnie pozwalając znajomemu na zaczepianie obcych, ale potrzebny był do robienia za zestaw głośnomówiący dla znajomego. Cóż.
Dobry wieczór. Moja podopieczna pyta, czy może zna pan wróżkę, od której moglibyśmy... – Zniżył głos do konspiracyjnego szeptu. – ...zdobyć odrobinę magicznego pyłku.

Kombinowanie 'magicznego proszku' ( ͡° ͜ʖ ͡°) 2/3
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Potworny Bal
Sro Lis 01, 2017 9:16 pm
Alan

Kto by pomyślał, że namierzenie go będzie takie trudne?
Cofnął się na podest nieznacznie poirytowany, nadal rozglądając wokół. Byłoby dużo łatwiej, gdyby Paige postanowił łaskawie skierować swoje kroki w jego stronę. Oczekiwanie jednak, że zrobi cokolwiek by ułatwić Mercury'emu życie było raczej głupim pomysłem.
Gdzie możesz być Pai-- no jasne. Jak to gdzie? Przecież to bal pełen jedzenia — przewrócił oczami, przeklinając w myślach własną głupotę, gdy zbiegł po schodach, na nowo znikając ludziom z oczu. Udał się szybkim krokiem w stronę kateringu, rozglądając cały czas na boki. Całe szczęście ciężko było przeoczyć kogoś takiego jak Alan. Zwłaszcza gdy widziało się, jak cokolwiek je.
Nie udław się, Paige — rzucił unosząc brew ku górze. Kolejne dwa kroki wystarczyły, by znalazł się tuż za nim i przytulił do jego pleców, obejmując go rękami w pasie, przyciskając policzek do boku jego szyi. Wcześniejsza irytacja całkowicie zniknęła bez śladu, zostawiając po sobie jedynie uczucie zadowolenia i płynącego od chłopaka ciepła.
Kto by pomyślał, że tak dobrze to wyjdzie, hm? — uniósł dłoń, by odgarnąć jeden z niesfornych kosmyków blondyna i wetknąć go z powrotem na prawowite miejsce. Nie na długo. Włosy zaraz zaprotestowały i zaatakowały policzek Alana ponownie, co mimowolnie sprawiło że roześmiał się krótko, cofając w tył. Wygranie z nimi było praktycznie niemożliwe, postanowił zatem zostawić je w takiej formie, w jakiej były, skoro i tak całkiem mocno poszły mu na rękę.
Chcesz wykonać ze mną zadanie Ma... Trupiego Psa? — błyskawiczne poprawienie się, niemalże całkowicie zatuszowało wcześniejszą wpadkę, gdy prawie ujawnił prawdziwe imię owczarka niemieckiego. A w końcu miało ono stanowić dla innych zagadkę, choćby tego wieczora. Nawet dla Alana.
Wypuścił go z objęć i sam sięgnął po talerz i sztućce, nakładając sobie dokładnie ten sam stek i stojącą obok sałatkę.
Weź co chcesz i chodź usiąść. Nie będziemy jeść na stojąco — "ja nie będę jadł na stojąco" zdawały się mówić jego oczy, gdy intensywne spojrzenie dwukolorowych oczu skrzyżowało się z tym Alana, choć zwykle brązowe tęczówki przysłoniły mu sztuczne soczewki.
Haha, co jak zabierze do stołu połowę kateringu?
Nie chciał o tym w tym momencie myśleć.
Garik
Garik
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Sro Lis 01, 2017 9:25 pm
Charles
A nie! Ten badyl to różdżka! Aaaa… No tak… Cofnęła się za Charlesa i obserwowała. Czarodziej podrapał się po brodzie i rozejrzał. Zaraz wskazał na Chrystusa.
- On wie wszystko. – uśmiechnął się – Zapytajcie go. Dlaczego twoja towarzyszka nie mówi? Tak z czystej ciekawości pytam. – popatrzył na nią, próbując ogarnąć niezliczoną ilość ozdób na jej głowie. Ta delikatnie oparła się dłonią o ramię swojego Pana i ostrożnie położyła na niej policzek.

Koka 2/3
Yunlei Chen
Yunlei Chen
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Sro Lis 01, 2017 9:28 pm
KOSS

"Co to za kot, kot, kot."
Zaśmiała się w odpowiedzi i zapozowała z rękami wygiętymi w swoiste "S".
Meow, to ja! — śmiech nie ustawał, gdy odwzajemniła krótki uścisk, dopiero po chwili wracając do bardziej neutralnej postawy, choć na jej ustach nadal można było dostrzec tańczący uśmiech. Nie pozbyła się go, nawet gdy salutowała niczym rasowy żołnierz - tylko może taki nieco mniejszy i niezbyt groźnie wygladający.
Ay ay, sir Koss! — obróciła się w kierunku, który wskazał, ale nieszczególnie ją zdziwiło że po atakującym kocie nie było ani śladu. Skoro rzucił się na kogoś innego, pewnie ktoś zwyczajnie go przegonił, albo jego właściciel postanowił go zabrać by uniknąć ewentualnych skarg ze strony uczestników.
Ooooch! Ale ja jestem kotem, kocia krew jest niesmaczna — zapewniła go kiwając głową. Mimo to zaraz dodała konspiracyjnym szeptem — ale z pewnością zapamiętam, dziękuję za ostrzeżenie.
Skorzystała z chwili przerwy na rozglądanie się dookoła w poszukiwaniu wróżki i wypicie do końca swojego napoju. Przechodzący obok kelner-wilkołak momentalnie zgarnął od niej szklankę, pozwalając jej na uwolnienie się od dodatkowego naczynia i wgryzienie w malinową babeczkę, która okazała się jeszcze pyszniejsza niż wyglądała.
Wróżka, wróżka, wróżka...
Tam jest, meow! Za mną, hrabio Kossculo! — wskazała dłonią z wypiekiem przed siebie, zaraz ruszając biegiem w konkretną stronę, cały czas odgryzając kolejne kawałki z wyraźnie skupioną miną. Byle nie stracić celu z oczu!

2/3 posty - Zadanie Trupiego Psa
Jackdaw
Jackdaw
Fresh Blood Lost in the City
Re: Potworny Bal
Sro Lis 01, 2017 9:39 pm
FREY

Tak wiem, poczułem — powiedział pociągając nosem. Jakby nie patrzeć im bliższy kontakt z alergenem tym gorzej, a pomijając fakt że wszędzie w powietrzu bez wątpienia latały kępki futra, teraz miał jeszcze do towarzystwa kogoś, kto w innej rzeczywistości pewnie sam byłby futrzakiem.
Świetnie, przyna-PSIK-jmniej mam na ciebie haka. Będę cię szantażował, gdy czegokolwiek mi odmówisz, strzeż się — wymruczał z markotnym uśmiechem. Alergia naprawdę odbierała mu całą radość z wydarzenia. Nic dziwnego, że tak bardzo odetchnął z ulgą, gdy Jonker przystał na jego propozycję. Skinął na niego głową i ruszył w kierunku baru, jednocześnie przedłużając czas, gdy nie odpowiadał na jego pytanie.
Nie mogę nie przyjść na jedną z najwi-i-i- — przerwał zatykając nos chusteczką, by uniknąć kolejnego kichnięcia, choć pojedyncza łza zakręciła się w jego zaczerwienionym oku — największych imprez w Vancouver. Jak widziałoby mnie społeczeństwo? Zresztą chyba powinieneś to rozumieć doskonale, mam rację? Też często musisz gdzieś chodzić, by zachować status.
Powiedział nieco normalniej, gdy udało mu się przejść przez miejsce, gdzie poczuł nieco świeżego powietrza. Cały czas przedzierał się przez innych, wzdychając ciężko, gdy wstrzymał kolejne kichnięcie.
Nawet jeśli potem mają się śmiać z moich zapuchniętych oczu w internecie. Przynajmniej towarzystwo mam miłe — mruknął podchodząc bliżej baru, który w końcu znajdował się w zasięgu jego wzroku. Obrócił się w stronę Jonkera, rzucając mu pytające spojrzenie. Najwyraźniej nie zamierzał niczego brać, tak długo jak ten się na nic nie zdecyduje. Nie stali jednak nawet minuty przy ladzie, gdy barman podsunął im dwie szklanki kolorowego koktajlu owocowego, wskazując palcem w bok.
Od tamtej wampirzycy. Bezalkoholowy, nie wyglądacie mi na pełnoletnich. Zapewniam jednak, że jest wyśmienity — puścił im oko, wyraźnie czekając chwilę czy sami postanowią złożyć zamówienie.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach