▲▼
First topic message reminder :
[Kontynuacja z parkingu]
Sam jest dzieckiem? Okej! On to zapamięta. Wiedział, że młodo wygląda, ale bez przesady! Nie starał się ożywiać Garika ani rozbudzać. Pomyślał, że może nawet udostępni mu łóżko na krótką drzemkę.
Już wyciągał dłoń, aby otworzyć drzwi, ale zatrzymał się. Co on...? Ach, no tak, jasne.
– Garrrik... – wymruczał nachylając się w jego stronę i zawisając w pewnej odległości. Jedną ręką oparł się o barek umiejscowiony między siedzeniami, a drugą pewnie sięgnął jego krocza mocno masując go przez materiał. – Niestety mamy tu monitoring. Ktoś zaraz by przyszedł i płacilibyśmy mandat. A na górze... mamy ciepłe łóżko... i widok na miasto. – Cholera, nigdy nie przypuszczał, że będzie zachęcać kogoś, aby przyszedł do jego apartamentu.
[Kontynuacja z parkingu]
Sam jest dzieckiem? Okej! On to zapamięta. Wiedział, że młodo wygląda, ale bez przesady! Nie starał się ożywiać Garika ani rozbudzać. Pomyślał, że może nawet udostępni mu łóżko na krótką drzemkę.
Już wyciągał dłoń, aby otworzyć drzwi, ale zatrzymał się. Co on...? Ach, no tak, jasne.
– Garrrik... – wymruczał nachylając się w jego stronę i zawisając w pewnej odległości. Jedną ręką oparł się o barek umiejscowiony między siedzeniami, a drugą pewnie sięgnął jego krocza mocno masując go przez materiał. – Niestety mamy tu monitoring. Ktoś zaraz by przyszedł i płacilibyśmy mandat. A na górze... mamy ciepłe łóżko... i widok na miasto. – Cholera, nigdy nie przypuszczał, że będzie zachęcać kogoś, aby przyszedł do jego apartamentu.
Zacisnął usta na ten gest. No ta, czego on się spodziewał. Czułości? Prędzej dostanie seks. Poczekał aż w końcu napisał, a później odebrał telefon i zamiast odpowiadać, odpisał.
Tak, lecę samolotem. Za pięć minut taksówka będzie pod domem. Jadę na lotnisko.
Tak, lecę samolotem. Za pięć minut taksówka będzie pod domem. Jadę na lotnisko.
Taksówka pod domem, tak, tak... Jeszcze raz przetarł dłonią twarz i wstał. Zatrzymał się na chwilę, aby napisać:
Już się ubieram, 3 minuty. Jadłeś coś? Jeśli nie, zabieram cię po odprawie na śniadanie.
Podając Garikowi telefon nachylił się i pocałował go w skroń, po czym szybko poszedł do szafek wyjmując ubrania i zamknął się w łazience. Ubranie się i umycie rzeczywiście zajęło mu parę minut, ale wyraźnie był zaspany i jeszcze trochę nieprzytomny. Zapomniał się uczesać i dopiero włosy opadające na oczy mu o tym przypomniały. Stanął przed oknem i widząc się w odbiciu w szybie poczochrał jeszcze bardziej, a później palcami zaczesał włosy do tyłu.
Gdy był w miarę gotowy, stanął przed Garikiem i podniósł obydwa kciuki do góry uśmiechając się.
Już się ubieram, 3 minuty. Jadłeś coś? Jeśli nie, zabieram cię po odprawie na śniadanie.
Podając Garikowi telefon nachylił się i pocałował go w skroń, po czym szybko poszedł do szafek wyjmując ubrania i zamknął się w łazience. Ubranie się i umycie rzeczywiście zajęło mu parę minut, ale wyraźnie był zaspany i jeszcze trochę nieprzytomny. Zapomniał się uczesać i dopiero włosy opadające na oczy mu o tym przypomniały. Stanął przed oknem i widząc się w odbiciu w szybie poczochrał jeszcze bardziej, a później palcami zaczesał włosy do tyłu.
Gdy był w miarę gotowy, stanął przed Garikiem i podniósł obydwa kciuki do góry uśmiechając się.
Zrobiło mu się cieplej na sercu. Jednak nie wyszło tak źle, skoro chce z nim jechać. Jak dobrze, że był dla niego cierpliwy... Być może coś z tego wyjdzie?
- Gdybym wiedział, że zechcesz... - no właśnie... Obudziłby go wcześniej? Niepotrzebnie stresował tym całym kombinowaniem i rezerwowaniem nowych lotów? Bez sensu. - Wypiłem już kawę, na lotnisku kupię tobie. - zszedł na dół i usiadł przy stole, czekał.
W taksówce, zaciągnął Charlesa na tylne siedzenie i oparł się o niego ramieniem. Wyciągnął telefon i zaczął pokazywać zdjęcia Pierożka. Jeśli jakkolwiek go to zaciekawiło to zaczął do nich opowiadać historie. Jeśli nie, dał sobie i mu spokój.
- Gdybym wiedział, że zechcesz... - no właśnie... Obudziłby go wcześniej? Niepotrzebnie stresował tym całym kombinowaniem i rezerwowaniem nowych lotów? Bez sensu. - Wypiłem już kawę, na lotnisku kupię tobie. - zszedł na dół i usiadł przy stole, czekał.
W taksówce, zaciągnął Charlesa na tylne siedzenie i oparł się o niego ramieniem. Wyciągnął telefon i zaczął pokazywać zdjęcia Pierożka. Jeśli jakkolwiek go to zaciekawiło to zaczął do nich opowiadać historie. Jeśli nie, dał sobie i mu spokój.
Z tego co pamiętał, to było tuuutaj… Zaparkował na parkingu, przed jednym z wieżowców przedostał się na tylnie siedzenie. Szybko się przebrał i wyszedł. Ciemno, głucho, zimno… Już, już zaraz wciśnie się pod ciepluchą kołdereczunię Charlesa, wyściska go i trochę przy nim odpocznie. Zamknął za sobą auto i ostrożnie przedostał się przez śnieg do… Jak mniemał klatki schodowej, prowadzącej do domu narzeczonego. Matko… Który numer? Oparł czoło próbując sobie przypomnieć. Po chwili wystukał kod i wszedł do środka. Przywołał windę i wsiadł do niej. Skorzystał z lustra i przeczesał włosy na bok, chociaż odrobinę je w ten sposób układając. Sprawdził jeszcze raz telefon i skrzywił się. Ta godziiiiinnnaaa…. W Moskwie właśnie dochodzi czwarta… Po południu. A tu cholera piąta nad ranem. Ziewnął i przeciągnął się. I tak jest zmęczony. Pieprzone odległości. Wysiadł na właściwym piętrze i podszedł do drzwi. Zapukał w nie i odsunął się kawałek.
Kanaaada… Kto by pomyślał, ze będę tutaj tak często wracał. W dodatku do mężczyzny.
Kanaaada… Kto by pomyślał, ze będę tutaj tak często wracał. W dodatku do mężczyzny.
Charles o tej godzinie spał i piętro wyżej, gdzie znajdowała się jego sypialnia nawet nie miał szansy usłyszeć pukania. Oczywiście drzwi nie otworzył dalej tkwiąc nieświadomie w objęciach Morfeusza.
He? Pomylił się?... Nieco się zaniepokoił. Więęęęc… Dobra. Wyciągnął telefon i zaczął bombardować go smsami i krótkimi sygnałami.
Kuryyywa... SMS go obudził, ale fotograf go zignorował, dopiero dzwonek połączenia natchnął go do pomyślenia, że może coś nie tak. Sięgnął po telefon i zerknął. Dragan... Coś się... Ach, no tak! A jednak się odważył.
Wstał, zszedł szybko na dół i otworzył drzwi od razu cofając się do środka apartamentu. Cześć – powiedział w migowym i dłonią wskazał mężczyźnie wieszak. Widać było, że nie jest entuzjastycznie nastawiony i że wcześniej pisał prawdę: był na Dragana zły.
Machnął w stronę stołu, na którym stały przygotowane wcześniej kanapki z masłem czekoladowym i orzechowym. To dla ciebie – znowu odezwał się w tym samym języku.
Wstał, zszedł szybko na dół i otworzył drzwi od razu cofając się do środka apartamentu. Cześć – powiedział w migowym i dłonią wskazał mężczyźnie wieszak. Widać było, że nie jest entuzjastycznie nastawiony i że wcześniej pisał prawdę: był na Dragana zły.
Machnął w stronę stołu, na którym stały przygotowane wcześniej kanapki z masłem czekoladowym i orzechowym. To dla ciebie – znowu odezwał się w tym samym języku.
Wszedł do środka, ale nie odważył się od razu rzucać Charlesowi na szyję… Mimo, że chciał, mógł… Cholera. Uśmiechał się cały czas. Odłożył kurtkę i położył torbę.
- Dziękuję – skinął głową widząc kanapki na stole. – Idziemy spać? – pochylił się by rozsznurować buty.
- Dziękuję – skinął głową widząc kanapki na stole. – Idziemy spać? – pochylił się by rozsznurować buty.
Kiwnął głową. Tak, idą. Ach, właśnie. Już chciał wchodzić po schodach, ale zatrzymał się ze stopą na pierwszym stopniu.
Nie chcesz się przebrać? Odświeżyć? – kontynuował mówienie w migowym patrząc znajomemu z wyrazem zmęczenia w oczy.
Nie chcesz się przebrać? Odświeżyć? – kontynuował mówienie w migowym patrząc znajomemu z wyrazem zmęczenia w oczy.
Co on do mnie… Uśmiechnął się i wstał. O co mu mogło chodzić? Szybko, szybko, nie trać cholera jasna czasu! On mógł mówić ooo…
- Umyję się jeszcze. – wskazał na łazienkę i wziął tam torbę ze sobą. Może trafił… Może… W każdym razie uciekł, by nie oglądać reakcji. Ogarnął się ile mógł i rozebrał. Ciepły po gorącym prysznicu cichutko wdrapał się po schodach na górę i delikatnie wsunął Charlesowi pod kołdrę. Westchnął ciężko i położył się blisko niego. Daaa… Jutro już nie da mu spokoju.
Jeśli Charles nie próbował go odrzucić, zasnął tak i obudził się dopiero po czterech godzinach.
- Umyję się jeszcze. – wskazał na łazienkę i wziął tam torbę ze sobą. Może trafił… Może… W każdym razie uciekł, by nie oglądać reakcji. Ogarnął się ile mógł i rozebrał. Ciepły po gorącym prysznicu cichutko wdrapał się po schodach na górę i delikatnie wsunął Charlesowi pod kołdrę. Westchnął ciężko i położył się blisko niego. Daaa… Jutro już nie da mu spokoju.
Jeśli Charles nie próbował go odrzucić, zasnął tak i obudził się dopiero po czterech godzinach.
Chwilę przyglądał się znajomemu i ruszył do sypialni dopiero, kiedy znajomy zamykał za sobą drzwi od łazienki. Czekając na niego zdążył przysnąć, ale kiedy mężczyzna już był z nim w łóżko, jak na złość sen nie chciał nadejść. Czuł się cholernie nieswojo ze świadomością, że ktoś obok niego jest. Po około pół godzinie dał za wygraną i wstał, więcej nie próbując zmuszać się do kontynuowania spania. Poszedł do kuchni, zrobił sobie kawę i wszedł do pracowni zostawiając za sobą drzwi otwarte na oścież.
Coś nie tak… Coś nie tak, coś mało czegoś, coś…
Wyciągnął rękę przed siebie, chcąc przyciągnąć Charlesa bliżej, ale zamiast tego chwycił powietrze… Zmarszczył brwi i niechętnie otworzył oczy.
- Bogu gdzie cię wywiało… - westchnął i przyciągnął sobie jego poduszkę. Chwilę ją powygniatał, a kiedy już zupełnie przeszła zapachem perfum, wstał i powolnie udał się na poszukiwania.
- Dobryj deń! - zawołał schodząc na dół. Porwał ze stołu jedną z kanapek i wcisnął ją sobie do buzi. Przeżuwając ją udał się do otwartej pracowni.
Wyciągnął rękę przed siebie, chcąc przyciągnąć Charlesa bliżej, ale zamiast tego chwycił powietrze… Zmarszczył brwi i niechętnie otworzył oczy.
- Bogu gdzie cię wywiało… - westchnął i przyciągnął sobie jego poduszkę. Chwilę ją powygniatał, a kiedy już zupełnie przeszła zapachem perfum, wstał i powolnie udał się na poszukiwania.
- Dobryj deń! - zawołał schodząc na dół. Porwał ze stołu jedną z kanapek i wcisnął ją sobie do buzi. Przeżuwając ją udał się do otwartej pracowni.
Słyszał, że Dragan już nie śpi, ale czekał, aż do niego przyjdzie. Obrócił się i powitał go gestem dłoni, a później w migowym zapytał: chcesz kawy?
Na ekranie przed fotografem wyświetlane było przybliżenie zdjęcia otwartego w jakimś programie, dokładnie jakiegoś piasku, kawałków gruzu i zielonego materiału, być może plecaka, ale powiększenie było zbyt duże, aby jednoznacznie dało się ustalić.
Na ekranie przed fotografem wyświetlane było przybliżenie zdjęcia otwartego w jakimś programie, dokładnie jakiegoś piasku, kawałków gruzu i zielonego materiału, być może plecaka, ale powiększenie było zbyt duże, aby jednoznacznie dało się ustalić.
Zacisnął usta i westchnął.
- Nie rozumiem. – podszedł do niego i oparł dłoń na jego ramieniu. Pochylił się i ucałował mu policzek. Odsunął się kawałek, nadal go trzymając i uśmiechnął się. – Pomyślałem tak sobie… Może chciałbyś iść ze mną na łyżwy?
- Nie rozumiem. – podszedł do niego i oparł dłoń na jego ramieniu. Pochylił się i ucałował mu policzek. Odsunął się kawałek, nadal go trzymając i uśmiechnął się. – Pomyślałem tak sobie… Może chciałbyś iść ze mną na łyżwy?
Przez chwilę przyglądał się Draganowi. Pozwolił mu się przytulić i pocałować, ale nic poza nie wzbranianiem się nie zrobił. Nie rozumie. Mhm.
'Pytałem, czy chcesz kawy' – otworzył notatnik w komputerze i napisał, po czym zerknął na znajomego, aby upewnić się, że przeczytał. 'Okej, możemy iść' – dopisał sucho.
'Pytałem, czy chcesz kawy' – otworzył notatnik w komputerze i napisał, po czym zerknął na znajomego, aby upewnić się, że przeczytał. 'Okej, możemy iść' – dopisał sucho.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach