▲▼
First topic message reminder :
1 nowa wiadomość od: Чарльз
Jestem w hotelu, w ogrodzie
Cholera. Gdy wytrzeźwiał zobaczył, że kupno biletu i rezerwacja pokoju w hotelu w narkotykowo–alkoholowym uniesieniu były prawdziwe. Szlag, dlaczego razem z procentami nie mogły parować decyzje, jakie podjęliśmy w czasie upojenia? Pomimo tego, że uważał to za ekscentryczny kaprys i uznał, że jest cholernie rozpieszczony i lekko myślny jak niedoświadczony szczeniak, nie wycofał się i przed dziesiątą wieczorem następnego dnia zameldował się w hotelu. Czekał na dachu, na którym urządzono oryginalny, futurystyczny ogród, cały wypełniony drzewami i kwiatami tak egzotycznymi, że kształtami i kolorami przypominały istoty z innego świata.
1 nowa wiadomość od: Чарльз
Jestem w hotelu, w ogrodzie
Cholera. Gdy wytrzeźwiał zobaczył, że kupno biletu i rezerwacja pokoju w hotelu w narkotykowo–alkoholowym uniesieniu były prawdziwe. Szlag, dlaczego razem z procentami nie mogły parować decyzje, jakie podjęliśmy w czasie upojenia? Pomimo tego, że uważał to za ekscentryczny kaprys i uznał, że jest cholernie rozpieszczony i lekko myślny jak niedoświadczony szczeniak, nie wycofał się i przed dziesiątą wieczorem następnego dnia zameldował się w hotelu. Czekał na dachu, na którym urządzono oryginalny, futurystyczny ogród, cały wypełniony drzewami i kwiatami tak egzotycznymi, że kształtami i kolorami przypominały istoty z innego świata.
Nie wyjaśnił, co takiego zapisał na boku pomimo tego, że Garik jeszcze parę razy próbował się dowiedzieć – miał wrażenie, że z każdą upływającą chwilą to stawało się mniej ważne.
O świcie, gdy mężczyźni kładli się spać, w głowie Charlesa przewijała się masa pytań i jedna odpowiedź na nie wszystkie: dystans. Ciekawiło go, w jaki sposób odnajdzie się w tej relacji jego znajomy, ale oczywiście nie zamierzał o to teraz pytać. Teraz chciał spać.
Obudził się gdy słońce wisiało już wysoko na niebie. Naciągnął sobie poduszkę na głowę i chwilę pod nią leżał zmuszając się do ponownego zaśnięcia, ale był już zbyt przytomny i napadły go te myśli. No, to został u niego w pokoju na noc, a raczej na dzień, nawet obok siebie spali, ale co dalej? Obrócił głowę i spod poduszki zaczął obserwować śpiącego mężczyznę. Jakkolwiek zostanie po seksie w łóżku było wygodne i odprężające, tak pobudka już nie. Wstać i wyjść? Pójść wziąć prysznic? A może wrócić do siebie i poczekać jeszcze trochę, w razie gdyby znajomy chciał porozmawiać? Westchnął i ostrożnie usiadł na brzegu łóżka, potem rozespanym wzrokiem ogarnął pomieszczenie. Schylił się i ubrał spodnie od piżamy, a potem podniósł i wyrzucił zużytą prezerwatywę, przy okazji włączając wodę i nasypując kawy do hotelowego kubka.
O świcie, gdy mężczyźni kładli się spać, w głowie Charlesa przewijała się masa pytań i jedna odpowiedź na nie wszystkie: dystans. Ciekawiło go, w jaki sposób odnajdzie się w tej relacji jego znajomy, ale oczywiście nie zamierzał o to teraz pytać. Teraz chciał spać.
Obudził się gdy słońce wisiało już wysoko na niebie. Naciągnął sobie poduszkę na głowę i chwilę pod nią leżał zmuszając się do ponownego zaśnięcia, ale był już zbyt przytomny i napadły go te myśli. No, to został u niego w pokoju na noc, a raczej na dzień, nawet obok siebie spali, ale co dalej? Obrócił głowę i spod poduszki zaczął obserwować śpiącego mężczyznę. Jakkolwiek zostanie po seksie w łóżku było wygodne i odprężające, tak pobudka już nie. Wstać i wyjść? Pójść wziąć prysznic? A może wrócić do siebie i poczekać jeszcze trochę, w razie gdyby znajomy chciał porozmawiać? Westchnął i ostrożnie usiadł na brzegu łóżka, potem rozespanym wzrokiem ogarnął pomieszczenie. Schylił się i ubrał spodnie od piżamy, a potem podniósł i wyrzucił zużytą prezerwatywę, przy okazji włączając wodę i nasypując kawy do hotelowego kubka.
To mu się podobało. Dlaczego wcześniej nie skorzystał z kanadyjskiej podusi? Ah. No tak. Lekko otworzył oczy i powoli zaczęło do niego docierać. Co, gdzie, jak, z kim. Westchnął cicho i w chwili, w której Charles zaczął wstawać, wyciągnął do niego rękę i pociągnął go z powrotem do siebie. Wtulił się w jego plecy i delikatnie położył policzek na jego głowie.
- Gdzie uciekasz? – mocniej oplótł go rękoma, jeszcze przez chwilę ciesząc się bliskością. – Byłeś taki wygodny… – uśmiechnął się do siebie i ucałował mu kark. Która godzina, że chcesz wstawać? I po co… Niechętnie go puścił. Nie ma zamiaru zmuszać Charlesa by z nim został, nawet jeśli gdzieś tam w środku wolałby jeszcze i więcej i znowu…
- Gdzie uciekasz? – mocniej oplótł go rękoma, jeszcze przez chwilę ciesząc się bliskością. – Byłeś taki wygodny… – uśmiechnął się do siebie i ucałował mu kark. Która godzina, że chcesz wstawać? I po co… Niechętnie go puścił. Nie ma zamiaru zmuszać Charlesa by z nim został, nawet jeśli gdzieś tam w środku wolałby jeszcze i więcej i znowu…
Pozwolił się objąć i dotknął przedramienia mężczyzny jakby w ten sposób odwzajemniał uścisk, ale gdy już mógł wstał i ubrał spodnie, jak wcześniej planował, a także zaczął przygotowywać kawę.
– Nigdzie – odpowiedział zwięźle. – Planowałem wyjechać dopiero jutro. Nie zniknę tak szybko. – Przysiadł na brzegu stolika i dopiero teraz spojrzał na Garika. Chwilę mu się przyglądał i znów odezwał się dopiero, gdy oderwał od niego wzrok. – Jakieś plany na dziś?
– Nigdzie – odpowiedział zwięźle. – Planowałem wyjechać dopiero jutro. Nie zniknę tak szybko. – Przysiadł na brzegu stolika i dopiero teraz spojrzał na Garika. Chwilę mu się przyglądał i znów odezwał się dopiero, gdy oderwał od niego wzrok. – Jakieś plany na dziś?
Jutro? Już jutro!?... Ej, nie, nawet o tym nie myśl.
Przeciągnął się w łóżku i zastanowił. Plany… Tak, chyba udało im się coś ustalić między seksem, a seksem. Usiadł na rogu łóżka i wbił spojrzenie w leżące na ziemi bokserki. Nie widział sensu w zakładaniu ich, skoro zaraz miał iść pod prysznic.
- Plany… Hmmm… - z bielizny, powędrował wzrokiem na Charlesa. – Nie widzę sensu w pójściu teraz do lekarza. Dokupimy ze dwa opakowania i może do wieczora styknie. – uniósł kącik ust i wstał z zamiarem pójścia do łazienki. Po drodze podszedł do mężczyzny, delikatnie złapał go za policzek i pogłaskał go kciukiem. – Zrób mi kawę… I pomyśl czy wolisz czarne czy czerwone. – uśmiechnął się złośliwie i poszedł się umyć.
Przeciągnął się w łóżku i zastanowił. Plany… Tak, chyba udało im się coś ustalić między seksem, a seksem. Usiadł na rogu łóżka i wbił spojrzenie w leżące na ziemi bokserki. Nie widział sensu w zakładaniu ich, skoro zaraz miał iść pod prysznic.
- Plany… Hmmm… - z bielizny, powędrował wzrokiem na Charlesa. – Nie widzę sensu w pójściu teraz do lekarza. Dokupimy ze dwa opakowania i może do wieczora styknie. – uniósł kącik ust i wstał z zamiarem pójścia do łazienki. Po drodze podszedł do mężczyzny, delikatnie złapał go za policzek i pogłaskał go kciukiem. – Zrób mi kawę… I pomyśl czy wolisz czarne czy czerwone. – uśmiechnął się złośliwie i poszedł się umyć.
Podniósł brew w górę.
– Oczywiście, że czarne. Ale, ale. Nie ma badań, nie ma nagrody. – Prosty rachunek! – Pójdę do siebie... wrócę za... dwadzieścia minut. – Zalał im kawę i wstał. Po drodze zgarnął swoją podkoszulkę do spania i założył ją, a potem jakby nigdy nic wyszedł boso i w piżamie na korytarz. Wydawało się, że zapomniał, że w pokoju Garika zostawił swoją torbę.
Tak jak powiedział, wrócił po około dwudziestu minutach znów ubrany w długą, białą, lnianą koszulę i szerokie, lniane spodnie. Nadal chodził bez butów.
– Garik... – zaczął siadając na jednym z foteli, wcześniej zabierając ze sobą już prawie wystygłą kawę. – Chciałbyś mi o sobie coś opowiedzieć czy interesuje cię, no wiesz, inny rodzaj relacji?
– Oczywiście, że czarne. Ale, ale. Nie ma badań, nie ma nagrody. – Prosty rachunek! – Pójdę do siebie... wrócę za... dwadzieścia minut. – Zalał im kawę i wstał. Po drodze zgarnął swoją podkoszulkę do spania i założył ją, a potem jakby nigdy nic wyszedł boso i w piżamie na korytarz. Wydawało się, że zapomniał, że w pokoju Garika zostawił swoją torbę.
Tak jak powiedział, wrócił po około dwudziestu minutach znów ubrany w długą, białą, lnianą koszulę i szerokie, lniane spodnie. Nadal chodził bez butów.
– Garik... – zaczął siadając na jednym z foteli, wcześniej zabierając ze sobą już prawie wystygłą kawę. – Chciałbyś mi o sobie coś opowiedzieć czy interesuje cię, no wiesz, inny rodzaj relacji?
Nie ma nagrody? Och czyżby? Z łazienki wyszedł po piętnastu minutach. Ubrany i pachnący zabrał wystygłą już kawę i zaczął powoli ją pić. Wróci? Nie, raczej nie. Chociaż, może jednak…? Nie zapominałby torby. Stawiał, że jest tam aparat, z którym fotograf, hah z pewnością tak łatwo się nie rozstanie. Usiadł na rogu łóżka i czekał. Dzień zapowiada się… Nieźle?
Kiedy drzwi do pokoju się otworzyły, znowu przeszło go głupie uczucie. Strach, niepewność… Gorzej niż nastolatek! Chyba, że… Przejmuje się, bo mu zależy? Niet, to nie to. Prawda?
Przekrzywił nieco głowę. Miałby o sobie opowiadać? W sumie… Zdążył mu zaufać, nie widzi przeszkód. Być może ta wiedza w jakiś sposób przyda mu się by uniknąć wpadnięcia w tarapaty? W końcu kiedy już są razem przyciągają kłopoty jak jakiś cholerny magnes.
- Hmmm… Mogę. – wzruszył ramionami. – Jeśli powiesz mi w końcu co tam wydziarałeś na boku – wysłał mu oczko i uśmiechnął się.
Kiedy drzwi do pokoju się otworzyły, znowu przeszło go głupie uczucie. Strach, niepewność… Gorzej niż nastolatek! Chyba, że… Przejmuje się, bo mu zależy? Niet, to nie to. Prawda?
Przekrzywił nieco głowę. Miałby o sobie opowiadać? W sumie… Zdążył mu zaufać, nie widzi przeszkód. Być może ta wiedza w jakiś sposób przyda mu się by uniknąć wpadnięcia w tarapaty? W końcu kiedy już są razem przyciągają kłopoty jak jakiś cholerny magnes.
- Hmmm… Mogę. – wzruszył ramionami. – Jeśli powiesz mi w końcu co tam wydziarałeś na boku – wysłał mu oczko i uśmiechnął się.
Co? Znowu wracają do tego tematu? Charles westchnął i lekko zacisnął usta posyłając Garikowi spojrzenie mówiące 'poważnie...?'
Z drugiej strony skoro taki był jego warunek to cena była zaskakująco niska.
– No dobrze... Chociaż nie sądzę, aby to było warte takiego zachodu i ciągłego wypytywania – wymruczał po chwili zastanowienia, w międzyczasie wypijając parę łyków kawy. – Napisałem tam nigdy sam na sam i na końcu dodałem dwie litery: jedną oznaczającą księżyc, drugą gwiazdozbiór skorpiona. – Założył nogę na nogę i obserwował reakcję znajomego. Charles niby nie wyglądał jakby kłamał, ale ta próba wyciągnięcia z niego prawdy poszła podejrzanie łatwo. Może po prostu znudziło mu się ciągłe pytania? Albo Garik zapytał we właściwej chwili?
– I co? Zawiodłeś się? Oczekiwałeś czegoś wspaniałego?
Z drugiej strony skoro taki był jego warunek to cena była zaskakująco niska.
– No dobrze... Chociaż nie sądzę, aby to było warte takiego zachodu i ciągłego wypytywania – wymruczał po chwili zastanowienia, w międzyczasie wypijając parę łyków kawy. – Napisałem tam nigdy sam na sam i na końcu dodałem dwie litery: jedną oznaczającą księżyc, drugą gwiazdozbiór skorpiona. – Założył nogę na nogę i obserwował reakcję znajomego. Charles niby nie wyglądał jakby kłamał, ale ta próba wyciągnięcia z niego prawdy poszła podejrzanie łatwo. Może po prostu znudziło mu się ciągłe pytania? Albo Garik zapytał we właściwej chwili?
– I co? Zawiodłeś się? Oczekiwałeś czegoś wspaniałego?
- Może i nie było, nie wiem. – rekompensowała mu świadomość, że Charles w końcu ujawni coś co ukrywał. Oczywiście, mógł poprosić o inne informacje, ale z drugiej strony… Nie chciał wypytywać o przeszłość, jeśli nadejdzie odpowiedni moment, Charles sam o niej opowie. Nie miał zamiaru zmuszać go do spowiadania się ze swoich występków, a tym bardziej nie zależało mu na wiadomości co właściwie teraz czuje. Czy coś jednak, może… Czy lepiej też nie. Dla jednego i drugiego być może wyszłoby na zdrowie.
- Nigdy sam na sam? – no tak. Jakaś niedopowiedziana poezja, albo właściwie jej część. Pokręcił głową. Kto zrozumie artystów? – W takim razie chociaż zgaduję, że jesteś skorpionem…. - przypatrzył się jego reakcji i zaraz odpowiedział na pytanie - Nie, myślałem, że serio wytatuowałeś tam coś głupiego. –zabrzmiał jakby to była prawda, miał nadzieję, że to utnie temat.
- Dobra, powiedz mi co cię we mnie interesuje. Nie wiem od czego zacząć. Mam nadzieję, że nie usłyszę " od początku " - skrzywił się - Konkrety.
- Nigdy sam na sam? – no tak. Jakaś niedopowiedziana poezja, albo właściwie jej część. Pokręcił głową. Kto zrozumie artystów? – W takim razie chociaż zgaduję, że jesteś skorpionem…. - przypatrzył się jego reakcji i zaraz odpowiedział na pytanie - Nie, myślałem, że serio wytatuowałeś tam coś głupiego. –zabrzmiał jakby to była prawda, miał nadzieję, że to utnie temat.
- Dobra, powiedz mi co cię we mnie interesuje. Nie wiem od czego zacząć. Mam nadzieję, że nie usłyszę " od początku " - skrzywił się - Konkrety.
Pokiwał głową słysząc, że Garik powtarza po nim te słowa, zaraz też mruknięciem potwierdził swój znak zodiaku.
– Mhm. Ale to nie o to chodzi. Mam też litery symbolizujące bliźnięta, wagę i strzelca, Oriona i strzałę. – Wzruszył ramionami i uśmiechnął się krzywo. – Na przykład nazwę twoich perfum. Albo datę odsiadki. O, albo imię strażnika, który mnie... pilnował. – Zaśmiał się gorzko i przez chwilę oglądał Garika jakby zastanawiał się od czego zacząć.
– Konkrety, okej. – Oho, skoro już konkretny z natury Charles mówi, że będzie konkretny to można się spodziewać czegoś mocnego. Pogładził dłonią swoją szyję. – Po czym te blizny?
– Mhm. Ale to nie o to chodzi. Mam też litery symbolizujące bliźnięta, wagę i strzelca, Oriona i strzałę. – Wzruszył ramionami i uśmiechnął się krzywo. – Na przykład nazwę twoich perfum. Albo datę odsiadki. O, albo imię strażnika, który mnie... pilnował. – Zaśmiał się gorzko i przez chwilę oglądał Garika jakby zastanawiał się od czego zacząć.
– Konkrety, okej. – Oho, skoro już konkretny z natury Charles mówi, że będzie konkretny to można się spodziewać czegoś mocnego. Pogładził dłonią swoją szyję. – Po czym te blizny?
Szybko uniósł brwi na to pytanie. Prawe o nich zapomniał… Dobra, będzie odpowiadał szybko, bez emocji, mniej wtedy zaboli.
- Po cięciach. Wielokrotnie próbowałem się zabić. Byłem załamany ponieważ wtedy traciłem wszystko i wszystkich. – lekko odciągnął kołnierzyk i pokazał tatuaż. Czarna róża, różniąca się od tych na szyi. – Tu postrzeliła mnie szefowa – pokazał też na policzek – tu także. – przesunął palcem na dolną wargę – A to w więzieniu, kiedy uznałem, że nie obciągnę facetowi. Dalej? – wbił w niego spojrzenie.
- Po cięciach. Wielokrotnie próbowałem się zabić. Byłem załamany ponieważ wtedy traciłem wszystko i wszystkich. – lekko odciągnął kołnierzyk i pokazał tatuaż. Czarna róża, różniąca się od tych na szyi. – Tu postrzeliła mnie szefowa – pokazał też na policzek – tu także. – przesunął palcem na dolną wargę – A to w więzieniu, kiedy uznałem, że nie obciągnę facetowi. Dalej? – wbił w niego spojrzenie.
Niby nie reagował bardzo emocjonalnie i dalej siedział spokojnie, ale po jego twarzy było widać, że to, co słyszał wcale nie jest dla niego obojętne. Zmarszczył brwi i skrzywił się jakby przypomniał sobie coś bolesnego. Zabić. Taak, wtedy w Niemczech. Garik chciał, żeby Charles go zastrzelił, mówił coś o tym, że może w końcu się uda. Bardzo rozpaczliwe i dramatyczne, nawet jak dla tolerancyjnego fotografa.
Westchnął odrobinę rozkojarzony. Nie spodziewał się takiej szczerości.
– Ile siedziałeś i za co?
Westchnął odrobinę rozkojarzony. Nie spodziewał się takiej szczerości.
– Ile siedziałeś i za co?
W tej chwili reakcje Charlesa mu umykały. Skupiony by powiedzieć to co chce jak najzwięźlej i najszybciej.
- Dwa lata. Strzelałem do ludzi i okaleczyłem kilku z nich. – napił się kawy i zaczął delikatnie stukać palcami w kubek.
- Dwa lata. Strzelałem do ludzi i okaleczyłem kilku z nich. – napił się kawy i zaczął delikatnie stukać palcami w kubek.
Zmarszczył brwi zaskoczony.
– Dlaczego? – Nie brzmiał jakby zaraz miał zacząć oskarżać, pytał o powody, po prostu. Swoją drogą coraz bardziej uświadamiał sobie, że balansuje na cienkiej linie. Przegnie i zdenerwuje mężczyznę albo jeszcze gorzej: sprawi, że przestanie odpowiadać, a zacznie zadawać pytania. Ale, cholera, pomimo tego chciał wykorzystać okazję do zaspokojenia ciekawości.
– Dlaczego? – Nie brzmiał jakby zaraz miał zacząć oskarżać, pytał o powody, po prostu. Swoją drogą coraz bardziej uświadamiał sobie, że balansuje na cienkiej linie. Przegnie i zdenerwuje mężczyznę albo jeszcze gorzej: sprawi, że przestanie odpowiadać, a zacznie zadawać pytania. Ale, cholera, pomimo tego chciał wykorzystać okazję do zaspokojenia ciekawości.
- Wtedy… Byłem zagubiony, rozdarty, chciałem wyrzucić z siebie całą złość i smutek. Byłem cholernie bezsilny. Zabrali mi Vukę… Zostałem sam w Moskwie, bez niczego. Mieszkanie mieli mi odebrać z dnia na dzień. Wcześniej Vuka się tym zajmował, a ze mną nie chcieli rozmawiać. Nie znałem nikogo, rosyjski nie szedł mi wtedy tak dobrze… Miałem nadzieję, że w końcu zamiast trafiać w innych trafię w siebie. Jak widzisz nie udało się… Ale teraz jest lepiej! – wyprostował się i uśmiechnął trochę zaniepokojony– Mam szefową. Mam cele. Mam jakiegoś dziwnego fotografa, poetę. – zaśmiał się pod nosem – Dalej?
Znów westchnął na moment przymykając oczy. Vuka... Charles, chociaż ciężko byłoby mu się do tego przyznać, przez moment poczuł wyrzuty sumienia, że niedawno na plaży przestawił się tym imieniem. Cóż... Zmarszczył brwi wracając do tu i teraz otrzeźwiony przez szczegół, który udało mu się wyłapać. Rosyjski?
– Myślałem, że jesteś Rosjaninem... – zawiesił głos. Niby nie było to pytanie, ale cel był jasny. Zachęcał Garika do podjęcia tematu.
– Myślałem, że jesteś Rosjaninem... – zawiesił głos. Niby nie było to pytanie, ale cel był jasny. Zachęcał Garika do podjęcia tematu.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach