Anonymous
Gość
Gość
Plac zabaw
Czw Lip 14, 2016 9:13 pm
First topic message reminder :

Jeden z kilku placów zabaw znajdujących się w dzielnicy mieszkalnej. Niezbyt duży, ale posiadający wszystko, co potrzeba dzieciakom do szczęścia. Są tu zjeżdżalnie, drabinki, małe ściany ze skałkami, huśtawki wszelkiej maści, piaskownica...
Okoliczni mieszkańcy wspólnie dbają o to miejsce przez co nie walają się tu śmieci, a sprzęty dla najmłodszych nie są "przyozdobione" graffiti.

Anonymous
Gość
Gość
Re: Plac zabaw
Sob Lip 16, 2016 5:00 am
W jego wykładzie był jeden duży problem. Był  on cholernie trafny, przez co przechylał szalę zwycięstwa w tej dyskusji na jego korzyść. Jak raz udało mu się ją zagiąć i to w dobrze uargumentowany sposób, a nie jakąś głupią odzywką lub numerem.
Patrzyła na niego przez chwilę, szukając luki w tym wywodzie, ale to wcale nie było takie łatwe, więc musiała się dobrze zastanowić nad słowami. Jęknęła i pochyliła się nisko, chowając twarz w dłoniach.
Nie, ona nie da mu tak wygrać w tym temacie. W innym mniej istotnym może, ale nie w tym.
- Nie chcę żebyś to robił, ale ty i tak mnie olejesz i zrobisz co zechcesz, więc mam jakiś wybór niż to z bólem serca ścierpieć? - Miała przytłumiony przez ręce głos, ale dało się ją dobrze zrozumieć.
- Co mi innego pozostaje? Powinnam stwierdzić, że mam cię w dupie, bo chcesz się tylko pogrążać? - zapytała retorycznie, nie mając już na niego żadnych bardziej sensownych słów.
- Po prostu jak głupia mam ciągle nadzieję, że jeszcze z tego wyjdziesz zamiast do reszty się już stoczyć...
...bo ta wizja łamie mi serce. Naprawdę dobry z ciebie facet i nie powinien spotkać cię taki los.
- Tak trudno ci to zrozumieć? - Głos już miała zmęczony i załamany, ale z pewnością nie płaczliwy ani nic podobnego.
Po prostu dobijała ją myśl, że z jego obecnym podejściem, może naprawdę się pogorszyć i to całkiem szybko. Nie wiedziała, kiedy zaczął brać, więc nie znała tempa jego upadku, a wizje najbliższej jego przyszłości były naprawdę koszmarne.
I w co ja się wpakowałam...
No tak. Teraz już było jej ciężko go olać. Kiedy był szarym, praktycznie anonimowym kolesiem ze szkoły, była w stanie przeżyć coś takiego. Jasne, byłoby jej żal tego, że kolejną osobę spotkał taki parszywy los, ale mogła się pocieszać tym, że może zasługiwał, ale teraz nie była w stanie już tak o tym myśleć. To nie był cham, którego nikomu nie będzie szkoda, bo jest zepsuty do cna. On mimo swojego położenia, nadal był świetną osobą. Dlaczego takich ludzi też musiał spotykać taki los?
Anonymous
Gość
Gość
Re: Plac zabaw
Sob Lip 16, 2016 5:47 am
O nie. Nie, nie, nie, nie, nie, nie! Gdyby już nie był biały jak ściana, to właśnie by pobladł. Ona znowu zamierzała płakać! Już się nawet przygotowywał do zmierzenia z tym - ręce zacisnęły się w pięści, a zęby zagryzły.
Witaj, poczucie winy. Dawno żeśmy się nie widzieli...
A wtedy ona po prostu się odezwała... I to nie szlochając, a zwyczajnie, choć zasłaniała twarz jakby brało ją na łzy.
- Z jakim "bólem serca"?! - nie wytrzymał, a głos aż mu się załamał. Zupełnie jakby był ślepy na wszystko co sam odczuwał w jej obecności, jakby jego nie ściskało aż w środku na samą myśl, że Natalie mogłaby poczuć się gorzej.
- Vivs, może i znaliśmy się wcześniej, ale tak na serio to gadaliśmy pierwszy raz jakiś tydzień temu. Zaangażowałaś się w to jakbyś, nie wiem... - urwał, bo słowa "zakochała się we mnie" brzmiały tak śmiesznie (i powtarzalnie), że nawet nie przeszły mu przez gardło. Nie w tej sytuacji.
- Przecież ty nic o mnie nie wiesz, dziewczyno. - uspokoił się, wzdychając cicho.
- Jeśli chcesz wiedzieć to tak, trudno mi zrozumieć dlaczego uparłaś się wyrwać akurat mnie z nałogu, skoro jestem tylko jednym z twoich "jakichś znajomych". A nie chce mi się wierzyć, że każdego tak pilnujesz...
Zamilkł, bo niemal od razu naszła go jedna, wielce prawdopodobna myśl;
Może innych po prostu nie musi?
Tamci znajomi to pewnie były równie dobrze urodzone dzieciaki co ona. Laska pierwszy raz kolegowała się z kimś gorszym od siebie i widocznie bardzo zależało jej na tym, aby pomóc mu osiągnąć jej poziom. Tylko, że on nie bez powodu ćpał i nie zamierzał przechodzić odwyku dla kogoś, kogo widywał sporadycznie, nawet jeśli były to fajne spotkania. To zwyczajnie nie działało w ten sposób.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Plac zabaw
Sob Lip 16, 2016 6:10 am
Słuchała go i tylko robiło się jej coraz gorzej. Serio, czy jej stan nie pogarszał się teraz od momentu, gdy zgięła się w pół na tej huśtawce? Miała wrażenie, że jest z nią tylko gorzej.
Tak właśnie wygląda przywiązywanie się do kogokolwiek. Ty chcesz dobrze, a w zamian dostajesz tylko ból i nic więcej. Może naprawdę nie powinnam na to patrzeć? Jakie są szanse, że uda mi się coś w nim zmienić, a jakie, że będę tylko coraz bardziej się załamywać tym, że się pogrąża? Jak tak dalej pójdzie, to pociągnie mnie na dno razem ze sobą, a ja nic na to nie poradzę. Tak to zawsze działa, nie?
Niby docierały do niej jego słowa, ale nie chciała zastanawiać się nad ich sensem, bo naprawdę nie wyglądało to dla niej dobrze. Super, znowu wychodziła jego zdaniem na zbyt emocjonalnie podchodzącą do życia idiotkę. Ona, Pani racjonalna i zawsze kierująca się nauką, wyglądała jego zdaniem jak histeryzująca małolata.
Z głośnym jękiem zrezygnowania, odchyliła się do tyłu i położyła na piachu z ugiętymi nogami, przez co nie do końca mógł ją widzieć. W tym momencie to ona by tu coś najchętniej wzięła by nie musieć go już słuchać i tak parszywie się czuć. Dobrze, że nigdy nie była skłonna słuchać złych podszeptów, bo zaczęłaby się martwić tą myślą. Nie, ona mogła się czuć fatalnie, ale wiedziała, że to jeszcze nie powód by sięgać po alkohol, fajki, dragi, leki przeciwbólowe czy cokolwiek, co by się jej jeszcze nawinęło.
Wpatrywała się w niebo, gdy kończył tak tę swoją przemowę. Przypomniał jej dzisiaj kolejny powód, dla którego zamknęła się w swoim perfekcyjnym świecie - tam nie bolało. Tam nie targały nią wielkie emocje, bo wszystko było statyczne. Jedynie czasem coś wyprowadziło ją z równowagi, ale nigdy nie doprowadzało do takiego stanu, jak jemu się dzisiaj udało.
Przez jakiś czas przeczesywała włosy palcami, ale w końcu rozłożyła ręce prostopadle do ciała i odezwała się, jakby żadne z jego słów do niej nie doleciało.
- Życie jest jednak do bani. - Tylko tyle powiedziała, nie przestając wpatrywać się w gwiazdy, które zdążyły ich tu zastać.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Plac zabaw
Sob Lip 16, 2016 6:34 am
...jak to się stało? Jakim cudem zamienili się rolami? Teraz to on koniecznie musiał wszystko zrozumieć i robił jej wykłady, podczas, gdy ona z rezygnacją walnęła się na ziemię i jednym uchem wpuszczała jego słowa, a drugim wypuszczała. Dopiero kiedy się tak położyła, Rem zorientował się która to już godzina. A przecież jak tu przyszedł to było tak wcześnie...
Nic przez cały dzień nie brał, wypalił może łącznie trzy fajki i nijak nie skołował kasy na więcej. Cały ten czas tak przejmował się Natalie, że zapomniał nawet o bólu nogi, który tylko w niektórych chwilach wygrywał, przebijając się do jego świadomości. Porównując do wczorajszego dnia, który był istną katorgą pełną skupianiu się tylko na znalezieniu czegoś przeciwbólowego, można z całą pewnością stwierdzić, ze Darkówna, pomimo swoich wad i wybuchów, działała skuteczniej i dłużej niż leki na receptę. Ale czemu właśnie ona? I dlaczego nie mógł znieść wypowiedzianych właśnie przez nią słów, chociaż zgadzał się z nimi w stu procentach? Jakimś cudem w jej ustach brzmiały one tak potwornie, że aż pragnął by zmieniła zdanie.
Ostrożnie, uważając by znowu nie rozwalić opatrunku, ułożył się na ziemi i podczołgał do niej, tak by być z nią twarzą w twarz. Dopiero wtedy przewrócił się na plecy i również spojrzał w niebo.
- Ostatnio było jakoś mniej... Tak jakoś od tygodnia.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Plac zabaw
Sob Lip 16, 2016 7:21 am
Ja to mówią, z jakim przystajesz, takim się stajesz. Ciekawe, że u nich zadziałało to tak szybko i tak mocno, że wręcz zamienili się swoimi rolami. Dziewczyna, która zawsze była pierwsza do działania i miała wszystko pod kontrolą, a informacjami wyjętymi z podręczników była w stanie strzelać jak z automatu, leżała teraz bezwładnie na brudnej glebie z piachem ze włosach, ciuchach i pewnie jeszcze gdzieś indziej. Nawet o jedzeniu dzisiaj zapomniała, bo posiłki urwały jej się na drugim śniadaniu, gdzieś koło 9:00, a zwykle jadała co 2-3 godziny co daje nam opuszczonych posiłków... dużo. Fakt, czuła się głodna, ale już przywykła do tego uczucia i na nie też miała wyrąbane. Właściwie, na wszystko miała i nie chciało jej się nawet kiwnąć palcem. Najchętniej leżałaby tu i nie wstawała.
Nawet na poczynania kolegi nie zwracała teraz uwagi, tylko dalej leżała jak kłoda, gapiąc się w te jasne punkciki na niebie i zastanawiając się, jak to możliwe, że jej mózg jest w stanie wskazać tyle gwiazdozbiorów, a nawet nazw poszczególnych gwiazd, ale nie jest w stanie funkcjonować na tyle normalnie, by była w stanie funkcjonować normalnie w społeczeństwie. Po prostu jakby ktoś w trakcie tworzenia zamiast zwierzęcego mózgu, wpakował jej pod kopułę twardy dysk komputera. Chociaż nie, obecne komputery działały przecież znacznie wolniej od ludzkiego umysłu i były zdolne pomieścić zdecydowanie za mało danych. Nawet taka głupota nie pozwalała jej dokończyć obrazowego porównania sytuacji, bo przecież było ono technicznie wadliwe.
- Jakoś kłóci mi się to z tym, co ostatnio mówiłeś. - Na język cisnęło jej się teraz tyle niemiłych komentarzy, które skutecznie zniszczyłyby mu ten zalążek dobrego humoru, którym chciał ją zarazić, że wolała poprzestać na najbardziej neutralnych słowach jakie potrafiła wygrzebać.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Plac zabaw
Sob Lip 16, 2016 7:45 am
Ciekawe czy bardziej wkurzyłoby ją, gdyby zechciał poszukać tego niedopalonego fajka, czy może raczej obrzydziło, że był w stanie i takie coś wypalić. Byłby skłonny sprawdzić, ale i jemu nie chciało się ruszać, więc porzucił pomysł i zamiast tego obejrzał się na przybitą towarzyszkę.
- Powiesz mi co ci teraz jest, czy mam się domyślać resztę nocy?
Martwiła się o niego, to już ogarniał (choć dlaczego to jakoś nie mógł pojąć). Jednak co mogła mieć na myśli przez to, że "życie jest do bani" i że jego komentarz "kłócił się z tym co ostatnio mówił"? Może i jojczył na świat, ale odkąd zaczął ją widywać to naprawdę poczuł, że ma więcej chęci, zwłaszcza kiedy była obok. Szkoda, że to nie działało w dwie strony, bo patrząc po tym jaką ją rano zastał, a jak teraz się prezentowała to mógł spokojnie wziąć na siebie winę za jej pogłębiającą się depresję. I nie miało żadnego znaczenia to, że wcale nie chciał jej dołować. Wychodziło na to, że on nie tylko sam wiecznie wpadał w kłopoty, ale jeszcze ściągał je na innych. Zajebiście...
- Powinnaś wracać już do domu. - rzucił luźno, bez nacisku. Nie był przecież jej prawnym opiekunem by mówić co miała robić. On tylko odwoływał się do jej rozsądku z nadzieją, że go jednak posłucha.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Plac zabaw
Sob Lip 16, 2016 8:18 am
- Ból egzystencjalny - stwierdziła krótko, by później dorzucić rozwinięcie terminu.
- Pesymizm, apatia i melancholia wywołane świadomością tego, jak niedoskonały jest otaczający nas świat i jak mało możemy z tym zrobić. Bezsilność jest dołująca. - Nawet na chwilę nie odwracała oczu od gwiazd.
Świat, który oglądała był taki maleńki, w porównaniu do realnego, a tak wiele się w nim działo. Jeden ogromny wszechświat wypełniony niezliczoną ilością małych, autonomicznych światów, które bez przerwy się przenikały i na siebie oddziaływały. To wszystko wydawało się takie wielkie i przygniatające w porównaniu do problemów pojedynczego człowieka, a jednak to tymi prywatnymi kłopotami przejmowała się bardziej większość jednostek. Nawet ona przez większość czasu nie wychodziła poza ramy swojego małego świata, w którym nikogo poza nią nie było. Owszem, ludzie się przez niego przewijali, ale jednak byli zbyt skupieni na swojej własnej przestrzeni, by zainteresować się jakoś bardziej cudzą.
- Jakoś nie mam ochoty - odparła zgodnie z prawdą.
Nie chciało jej się fatygować do domu, bo po co? Pewnie szybko przejmą się jej losem i czeka ją sporo tłumaczenia się, bo nigdy nie wywiało jej z niego na cały dzień tak, by nie dała nawet znaku życia, ale w tej chwili jej to nie obchodziło. To były przyszłe problemy, które nie dotyczyły obecnej jej wersji.
Zamknęła oczy, starając się o tym wszystkim nie myśleć. Ciekawe, że nawet dziewczynę, która w teorii miała wszystko, czasem mogła dopaść taka deprecha.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Plac zabaw
Sob Lip 16, 2016 8:37 am
Tym razem to on jej nie słuchał, chociaż przecież dopiero co zadał jej pytanie, a ona zdecydowała się odpowiedzieć. Wbrew pozorom, było mu całkiem wygodnie tu z nią i nie przejmował się czy ktoś w końcu będzie miał dość menelni na placu dla dzieci i przylezie ich pogonić.
- Wiesz, że ja też? - przeciągnął się i odwrócił na bok, w jej stronę. Chwilę leżał przypatrując się profilowi jej twarzy, wspominając wszystko co działo się tego dnia. Jak się wygłupiali, jak bardzo przerażona wydawała się kiedy nad nią zawisł... Wtedy się nad tym nie zastanawiał, ale ona chyba nie tylko z wyzwiska była "panną nietykalską". Po tym ile się kłócili, spodziewał się tylko jeszcze gorszej reakcji, ale już od jakiegoś czasu strasznie go ku temu kusiło, a ponieważ i tak nie miał co stracić, przysunął się bliżej i objął ją ramieniem na wysokości pasa. Zamknął oczy.
Nienawidził zasypiać samotnie. Co innego, gdy po prostu padał na pysk nieprzytomny, niż kiedy ogarniało go zmęczenie, ale 'reset' się nie pojawiał i trzeba było jak normalny człowiek ułożyć się do snu, czekając aż wreszcie się odleci. Chyba tylko wtedy tęsknił za kimś do kogo mógłby się przytulić. Większość życia spał w jednym łóżku z bratem. Z wiekiem zaczęli się od siebie bardziej różnić mentalnie i nie zawsze się dogadywać, ale nawet po kłótni kładli się obok siebie tak z braku wyboru, jak i nawyku. Świadomość, że obok jest druga osoba, która obudzi w razie problemów była mile kojąca.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Plac zabaw
Sob Lip 16, 2016 9:02 am
Brawo. Zagubienia ciąg dalszy. Taka dobrze ułożona panienka, a co teraz zrobiła? Praktycznie bez powodu olała wszystkie zasady nie tylko swoje, ale też część przyjętych przez społeczeństwo i panujących w jej domu. Można by powiedzieć, że faktycznie zaczęła się po tej zmianie staczać tak, jak się tego obawiała. Minął od tamtej decyzji tydzień i co? Dziewczyna zamiast wracać w nocy do domu, wolała leżeć na na placu zabaw na drugim końcu miasta i zupełnie nic ze sobą nie robić, bo po co.
Gdyby ktoś jej nie znał, patrząc na nią teraz uznałby, że są siebie warci razem z Francuzem. Dwa wyrzutki społeczne, które mają gdzieś swoją przyszłość i już teraz się marnują.
Właściwie, ona naprawdę nie myślała teraz o tym, co ją czeka w najbliższej przyszłości. Cała ta nauka, jakieś cele w życiu i cała reszta. Po co to wszystko? Jasne, ktoś tam by się przejął, gdyby zaczęła się widocznie wyniszczać, ale to również wydawało się jakieś odległe.
Z zamyślenia wyrwał ją dopiero ruch ze strony chłopaka, a później jego dotyk. Odruchowo się odsunęła, podpierając na jednym łokciu i spoglądając na niego ze zdziwieniem, ale nadal tym samym zmęczeniem, które towarzyszyło jej od jakiegoś czasu. Jakiegoś, bo straciła rachubę i nie wiedziała, czy minęło kilka minut, czy już może godzina.
Po chwili zastanowienia stwierdziła, że nawet teraz nie chce jej się ruszać i niech on sobie leży jak tam chce byleby się w ogóle na niej nie wyłożył.
Padła z powrotem na ziemię, ale nie mogła tak zasnąć. Jak widać, nawet teraz mózg nie pozwalał jej zapomnieć o najistotniejszych w tej chwili rzeczach. Niechętnie sięgnęła po torebkę i wygrzebała z niej chusteczkę. Przetarła ręce, a później wyjęła z oczu kontakty. Już i tak je za długo dzisiaj nosiła, a na samą myśl o spaniu w nich wywoływała paskudny ból.
Później wyjęła z kieszeni telefon i napisała SMSa do mamy, że zasiedziała się u koleżanki, bardzo przeprasza i przenocuje u niej, by nie tłuc się po nocy autobusami.
Przekręciła się na bok i oparła czoło gdzieś w okolicach ramienia chłopaka i tak zasnęła.
Oj tak, zdecydowanie sporo się w tym jej życiu pochrzaniło w ciągu jednej chwili, a co ciekawe, wyglądało na to, że dalej będzie już tylko gorzej ciekawiej. A przynajmniej tak przeczuwała.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Plac zabaw
Sob Lip 16, 2016 7:07 pm
Ileż to czasu minęło odkąd tak dobrze mu się spało? Pierwszy raz od przeprowadzki jego sny nie były koszmarami z dzieciństwa, a ciało nie drgało niespokojnie, kiedy mruczał niewyraźnie pod nosem. Wtulony w drugą osobę, nawet na piachu czuł się lepiej niż we własnym łóżku. Ciepła, bezgwiezdna noc pozbawiona opadów czuwała nad dwójką przyjaciół, dopóki nie zaczęło świtać i pierwsze promienie słońca nie zaczęły wybudzać rudzielca.
Otworzył niechętnie ślepia, przecierając je odruchowo wierzchem dłoni. Dopiero teraz zaczęło do niego docierać jak niewygodnie jest leżeć na boku na placu zabaw, na tym brudnym piachu, do tego ze zdrętwiałą z bólu nogą. Dobrze, że do tego ostatniego był akurat przyzwyczajony, bo zapewne w innym wypadku obudziłby się o wiele szybciej, z byle złego ułożenia ciała.
- Hmm...? - zamruczał, widząc czarne włosy, które wyglądały niczym pnącza na jasnym podłożu.
Violett...?
Wciąż ją obejmował, ale nie to, że się nie odsunęła najbardziej go zdziwiło. Ona została z nim całą noc, chociaż w przeciwieństwie do Francuza, nie miała zwyczaju spać pod gwiazdami i mogły czekać ją za to przykre konsekwencje. Pani nietykalska, laska, która zawsze przestrzegała zasad i zachowywała się nienagannie zaryzykowała, że znajdą ją tu znajomi ze szkoły,których przecież wczoraj słyszeli w okolicy, i zrujnują jej reputację już nie tylko za zadawanie się z kimś pokroju Tybalta, ale też za staczanie się do jego poziomu. Mało powiedzieć, że nigdy by się tego po niej nie spodziewał. Tyle ile ona potrafiła dla niego poświęcić, to chyba nikt jeszcze dla niego nie robił.
Szlag...
Momentalnie wszystko się pokomplikowało.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Plac zabaw
Sob Lip 16, 2016 7:38 pm
Jej ciało zdecydowanie nie było przyzwyczajone do spania w takich miejscach. Co prawda, po spędzeniu nocy na podłodze nic jej aż tak bardzo nie bolało, ale piach to była jednak zdecydowanie gorsza sprawa. Zwłaszcza, iż nie dość, że twardy i wyboisty, to jeszcze pakujący się wszędzie tam, gdzie nie powinien i wywołując nieprzyjemne uczucie wyganiające człowieka prosto pod prysznic, który w tym wypadku znajdował się dość daleko stąd.
Mimo to, była w stanie przespać noc w takich warunkach. Niby panienka z dobrego domu, ale ona jakoś nigdy nie dała zrobić z siebie nieporadnej istotki, która bez pieniążków od tatusia nie jest w stanie sobie poradzić w życiu. Nie, nie pobierała tygodniowego kieszonkowego przekraczającego średnią krajową; nie woziła się z szoferem czy chociaż taksówką; nie ubierała się w super markowe ciuchy; nie jeździła na wakacje do Europy... Może i miała dużo pieniędzy, ale zawsze żyła tak, by posiadała tylko to, co jest jej naprawdę potrzebne i starała się w miarę możliwości radzić sobie sama. Pewnie właśnie dlatego jakiś czas temu zupełnie zrezygnowała z kieszonkowego i przestawiła się na korzystanie jedynie z własnych zarobków, a i tego miała za dużo, bo większość rzeczy potrzebnych do przeżycia miała jednak w domu, a na mieście, jak można się domyślić, zbyt wiele nie szalała.
Nie była pewna, o której się obudziła. Zwykle nad uszami dzwonił jej budzik (choć i tak budziła się przed nim), ale dzisiaj nie miała szans go usłyszeć.
Powoli zaczęła wydostawać się ze świata sennych mar i wracać do rzeczywistości. Przejście to było w jej przypadku tak spokojne, że nie miałaby problemu z opowiedzeniem całej fabuły snu, z którego się wyrwała. Dało jej to również czas na odtworzenie wydarzeń z ostatnich kilku godzin przed obudzeniem się przez co po odzyskaniu świadomości nie zdziwiła się, gdzie się znajduje i skąd się tu wzięła. Nawet obecność Remiego tuż obok jej nie zdziwiła. To znaczy, nadal nie ogarniała, dlaczego tak spali, ale przynajmniej nie odskoczyła jak oparzona, gdy dotarło do niej, że facet jej dotyka. Nie no, dopóki nie pchał łap tam, gdzie nie powinien, to mogła nawet tak leżeć, bo był całkiem wygodny... na pewno bardziej niż piasek.
Ugh. Dalej jedziesz fajkami. Nos się niby przyzwyczaja do nieprzyjemnych zapachów, więc dlaczego ja to czuję, mm? Podczas snu węch się wyłącza, ale jak teraz wrócił... Ugh.
Nie poruszyła się, chociaż usłyszała jakieś jego mamrotanie, sugerujące, że już nie śpi. Jej naprawdę nie chciało się jeszcze ruszać. Nie była typem, który wyleguje się w łóżku jeszcze długo po przebudzeniu, a w tym wypadku miała wrażenie, że kiedy tylko bardziej się poruszy, to odezwą się wszystkie te bolące od niewygodnego ułożenia mięśnie i ziarenka piasku, które wpakowały się przez noc w najróżniejsze miejsca.
Był też jeszcze jeden powód, którego nigdy nie podałaby na głos i sama nawet o nim nie myślała. Przytulanie się do ludzi było jednak całkiem miłe. Może i miała jakąś fobię związaną z dotykiem i zawsze automatycznie się odsuwała, ale jednak gdzieś tam miała zapisany odpowiedni kod dotyczący bliższych kontaktów z ludźmi. Jednak miała coś z człowieka, więc może nie było z nią aż tak źle.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Plac zabaw
Sob Lip 16, 2016 7:50 pm
I co teraz?
Tak słodko wygląda...
Nie! Przecież nic się nie zmieniło, oni dalej byli kumplami i to na tyle nowymi, że jeszcze praktycznie nic o sobie nie wiedzieli.
Nie miałbym nic przeciwko dowiedzieć się więcej... Kurwa.
Musi się pozbierać. Świat tak nie działa, nie można se po prostu kogoś polubić, a potem zabujać się z byle powodu i oczekiwać, że coś z tego wyniknie. Zresztą, ona nie potrzebuje faceta - sama tak powiedziała!
Wpatrywał się w nią, jednak w takiej pozycji nie miał szans dostrzec czy otworzyła już oczy. Ponieważ się nie poruszała, uznał, że jeszcze śpi i chociaż poczuł jak burczy mu w brzuchu, a do tego potrzebuje kibla, prysznica i najlepiej przebrania się, a na to liczyć mógł tylko w domu, to mimo wszystko leżał dalej z nią na ziemi, zastanawiając się co wmówić ciotce, kiedy zechce wejść w środku dnia do chaty. Co innego zakraść się nocą, kiedy z matką obie spały i mógł potem wyjść zanim się przebudziły. Teraz już z pewnością zaczynały swój dzień, a on mieszkał na cholernym piątym pietrze i nie było mowy by wspiąć się przez okno. Albo drzwi wejściowe, albo nic. Trudno jednak udawać, że się spędziło noc w domu kiedy wszyscy widzą jak dopiero do niego wchodzisz...
Anonymous
Gość
Gość
Re: Plac zabaw
Sob Lip 16, 2016 8:12 pm
Leżała tak jeszcze przez kilka minut zanim ta bardziej racjonalna część jej mózgu zdobyła wreszcie prawo do głosu. Trzeba wstać, otrzepać się, jakoś ogarnąć, przebrać, zjeść coś i wymyślić bajeczkę, co dokładnie się działo ubiegłej nocy i dlaczego nie stawiła się w domu, bo wysłany SMS, że została u koleżanki pewnie nie wystarczy. To nie było typowe dla niej zachowanie, więc musiało ściągnąć jej na głowę niewygodne pytania. Może i nie byłyby to żadne zarzuty, ale musiała się na nie dobrze przygotować, by przypadkiem się nie wkopać. Ona tak strasznie nie miała wprawy w kłamaniu...
Trudno. Jakoś ratować sobie skórę trzeba.
Przeciągnęła się, a z jej ust wydobył się głośny jęk niezadowolenia. Oj tak, miała rację. Wystarczył ruch większy od tego przy oddychaniu i już wszystko się odezwało.
Zawarczała jeszcze pod nosem i przetarła twarz by się rozbudzić.
- Będzie się trzeba zbierać, zanim ludzie zaczną wychodzić z domów. - No tak, jak mógł rozpocząć się jej dzień? Oczywiście, że od racjonalnego planu na niego.
Co z tego, że wczoraj miała na wszystko wyrąbane i nie przejmowała się porankiem. Jej mózg i tak był naturalnie przygotowany do poradzenia sobie z taką sytuacją. Przecież nawet nie pozwolił jej wczoraj usnąć w kontaktach albo zupełnie olać poinformowania rodziców. Wyglądało na to, że nawet w najgorszych warunkach, jej tendencje do analizowania sytuacji i zapobiegania problemom lub rozwiązywania ich, nadal działają jak należy.
Wsparła się na wolnej ręce i podniosła do postawy siedzącej, znów krzyżując nogi. Ona chyba naprawdę lubiła siedzieć po turecku, kiedy znajdowała się na ziemi i nie miała pod ręką żadnego oparcia dla pleców.
Zanurzyła palce we włosach i trochę nimi potrzepała by pozbyć się chociaż części piasku. Resztę zmyje pod prysznicem, więc starała się nim nie przejmować, ale te najlżej trzymające się ziarenka trzeba było usunąć zanim przy każdym ruchu zaczną jej wpadać do oczu czy ust albo zwyczajnie nieprzyjemnie zsypywać jej się na skórę.
Westchnęła ciężko i uporawszy się z włosami, podparła się rekami na kostkach i wbiła oczy w znajdującego się przed nią Francuza.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Plac zabaw
Sob Lip 16, 2016 8:37 pm
Obudziła się, więc chłopak nie musiał już leżeć na wznak i pozwalając jej pierwsze się podnieść, sam przeszedł do pozycji siedzącej. Zajęło mu to trochę, bo niestety, ale takie opatrzenie głębokiej, naruszonej rany nijak nie pomogło z bólem i chociaż wczoraj jeszcze jakoś chodził, tak odkąd rozerwał szwy to z trudem w ogóle ruszał nogą.
- Taa... Twoi starzy cię za to nie zabiją?
O nie. Chwila. On nie może wrócić do domu!
Przerażony naglą świadomością jak bardzo zjebał nie wracając akurat tym razem na noc, zawiesił się na chwilę, gorączkowo kombinując.
Spodnie całe we krwi. Dotąd bywałem w domu tylko nocami, więc był luzik, ale teraz? Przecież jak to zobaczą...
Aż mu się słabo zrobiło... ale nie na tyle by zemdleć. Adrenalina uderzyła momentalnie rozbudzając Francuza i poruszają zastygłą w żyłach krew, która po przebudzeniu potrzebowała zazwyczaj mocnej dawki kofeiny by zacząć normalnie płynąć.
Nie mogę wrócić... Zauważą, że mnie nie było.
Rem rozpiął kurtkę i z wewnętrznej kieszeni wyciągnął telefon, który dokładnie w tym momencie zadzwonił melodyjką ze znanej kreskówki.
DAAAAAMN...
- T-taak? O, cześć, maman... Nie, nie było mnie, ale... Nie, nie byłem znowu "u tego kryminalisty"... Jak mam ci to niby udowodnić?! Własnemu dziecku nie wierzysz? ...nie musisz się tak głośno śmiać...
Zrezygnowany rudzielec zakrył twarz dłonią, drugą trzymając swoją starą nokię przy uchu. Wyglądał na bardziej załamanego niż kiedy chciał zabić się saszetką cukru. A to jeszcze nie był koniec...
- Byłem z... z dziewczyną. - mruknął, prostując od razu.
- Kumpelą. Nie, to porządna osoba. Właściwie to jest prefektem w... Nie, nic nie... NIE. Nie, nie ma mowy. Ona nie ma na to czasu. Słuchaj, muszę kończyć... Dobra, no! Pa! - rozłączył się i znowu padł na piach. po chwili milczenia zadał najdziwniejsze możliwe pytanie.
- Ej... Masz coś z cynamonem w tej swojej torebce?
Życie to jednak jest do bani...
Anonymous
Gość
Gość
Re: Plac zabaw
Sob Lip 16, 2016 9:26 pm
Znowu zwróciła uwagę na jego nogę. To naprawdę nie wyglądało dobrze i chociaż się na tym nie znała, była pewna, że trzeba go odstawić do lekarza. To, że się obecnie nie wykrwawiał, wcale nie oznaczało, że może to tak zostawić.
- Moi rodzice? Dlaczego mieliby mi coś zrobić za nocowanie u koleżanki? - Obnażyła białe ząbki.
- Taka jest oficjalna wersja, a oni nie będą wnikać, bo dlaczego niby nie mieliby mi uwierzyć? - Bycie przez większość życia wzorem cnót było w takich momentach naprawdę przydatne.
Ona ogarnie się przed powrotem, oni zadadzą co najwyżej kilka zwykłych pytań, ona odpowie na nie z dobrym humorem i dalej dzień będzie się toczył tak, jakby nic się nie wydarzyło.
Zaskoczyło ją, że myśl o powrocie do domu wywołała u niego taki atak paniki. A to podobno ona mogła mieć problemy przez tego rodzaju wyskoki...
Jego też będzie trzeba ogarnąć, bo nie może wrócić do domu w takim stanie. Ta noga wygląda koszmarnie, a o ubraniu nie ma co mówić.
Zastanawiała się nad tym przez chwilę, gdy wtem Remiemu zadzwonił telefon. Nie odzywała się, bo nie chciała mu przerywać rozmowy. Zamiast tego, podciągnęła jedno kolano pod brodę i przysłuchiwała się jego słowom, bo matki dosłyszeć z tej odległości nie mogła.
W sumie, jej przebieg nawet trochę ją rozbawił, choć oczywiście rozumiała, że jemu w tej chwili zdecydowanie nie jest do śmiechu. Jak widać, wpakował się tym w niemałe tarapaty, co było aż dziwne, biorąc pod uwagę, że ranną nogą wydawał się nie przejmować do czasu, gdy nie utrudniało mu to funkcjonowania.
Zakryła usta kolanem, by nie dać po sobie poznać, że nie może powstrzymać uśmiechu. Zaczekała tak aż skończy i dopiero wtedy podniosła twarz.
- O nie. Cynamonu to ja ci w życiu nie pozwolę więcej tknąć! - Nie brzmiało to jak realna groźba, a raczej rodzaj żartu, który wyrażał realne stanowisko na dany temat.
Westchnęła ciężko i rozejrzała się za swoją torebką, która na szczęście leżała nieopodal. Szlag by ją chyba trafił, gdyby jej ją ktoś w nocy zwinął...
- Dobra, naprawdę będzie się trzeba zbierać... i jakoś tobą zająć, jeśli nie chcesz mieć w domu większych kłopotów. Jesteś chociaż w stanie jakoś chodzić? Ta rana nie wyglądała najlepiej, a zmiana bandaży była tylko doraźną pomocą. - Jak zwykle rzeczowa i z fachowym podejściem do tematu.
Mieć kogoś takiego po swojej stronie to prawdziwe szczęście. Ty nie widzisz rozwiązania swojego problemu i wolisz się załamywać, a ona jest w stanie z marszu ułożyć szczegółowy plan działania, który odratuje cię lepiej, niż mogłeś się spodziewać, że to możliwe.
Sponsored content
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach