▲▼
First topic message reminder :
Jeden z wielu wyjątkowo długich korytarzy Riverdale. Znajduje się na parterze, tuż przy wysokich schodach prowadzących na pierwsze piętro. Uczniowie tuż po wyjściu z klas mogą zrelaksować się na którymkolwiek z obszernych parapetów podziwiając ogrody - bądź w innej, dalszej części korytarza, boiska z trenującymi sportowcami i cheerleaderkami. Inni, mniej skupieni na elegancji i wychowaniu lubią wykorzystywać tutejsze okna, jako przyspieszony środek transportu na zewnątrz, co jak się można domyślić, nie spotyka się z wielkim zachwytem prefektów, którzy wręcz uwielbiają patrolować ten teren, tylko czekając na możliwość wlepienia komuś kary.
Chcąc nie chcąc, przechodzi tędy każdy, czy to spiesząc się na zajęcia, do domu, akademika czy jednego z wielu pomieszczeń, które oferuje budynek.
Jeden z wielu wyjątkowo długich korytarzy Riverdale. Znajduje się na parterze, tuż przy wysokich schodach prowadzących na pierwsze piętro. Uczniowie tuż po wyjściu z klas mogą zrelaksować się na którymkolwiek z obszernych parapetów podziwiając ogrody - bądź w innej, dalszej części korytarza, boiska z trenującymi sportowcami i cheerleaderkami. Inni, mniej skupieni na elegancji i wychowaniu lubią wykorzystywać tutejsze okna, jako przyspieszony środek transportu na zewnątrz, co jak się można domyślić, nie spotyka się z wielkim zachwytem prefektów, którzy wręcz uwielbiają patrolować ten teren, tylko czekając na możliwość wlepienia komuś kary.
Chcąc nie chcąc, przechodzi tędy każdy, czy to spiesząc się na zajęcia, do domu, akademika czy jednego z wielu pomieszczeń, które oferuje budynek.
Szybkie przypomnienie zasad:
1. Post nie powinien mieć mniej niż 5 zdań złożonych.
2. Postać, która nie napisze posta w ciągu godziny od swojego poprzedniego posta automatycznie zostaje uznana za nieobecną, taką która wyszła i dopisała sobie zt. Nie wiecie jak to uzasadnić fabularnie? Macie pełne pole podpisu. Wyszła do toalety, na dwór, skończyła zajęcia, postanowiła coś zjeść na stołówce, miała was zwyczajnie dość i zmieniła lokację - cokolwiek. W końcu i tak będą to tylko wasze domysły.
3. Dynamika, dynamika i jeszcze raz dynamika.
4. Ingerencje prefektów są bardzo mile widziane.
5. Ingerencje MG, wręcz przeciwnie - nie działają na terenie tematów SSP.
6. Miejsce z oznaczeniem SSP nie podlega bilokacji, działa podobnie jak lekcje. Możecie więc pisać w dwóch pozostałych miejscach i nadal korzystać z uroków naszej strefy.
7. Nie piszemy posta pod postem. Wszedłeś i nikt ci nie odpisuje? Użyj opcji 'edytuj'.
1. Post nie powinien mieć mniej niż 5 zdań złożonych.
2. Postać, która nie napisze posta w ciągu godziny od swojego poprzedniego posta automatycznie zostaje uznana za nieobecną, taką która wyszła i dopisała sobie zt. Nie wiecie jak to uzasadnić fabularnie? Macie pełne pole podpisu. Wyszła do toalety, na dwór, skończyła zajęcia, postanowiła coś zjeść na stołówce, miała was zwyczajnie dość i zmieniła lokację - cokolwiek. W końcu i tak będą to tylko wasze domysły.
3. Dynamika, dynamika i jeszcze raz dynamika.
4. Ingerencje prefektów są bardzo mile widziane.
5. Ingerencje MG, wręcz przeciwnie - nie działają na terenie tematów SSP.
6. Miejsce z oznaczeniem SSP nie podlega bilokacji, działa podobnie jak lekcje. Możecie więc pisać w dwóch pozostałych miejscach i nadal korzystać z uroków naszej strefy.
7. Nie piszemy posta pod postem. Wszedłeś i nikt ci nie odpisuje? Użyj opcji 'edytuj'.
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: [LICEUM] Korytarz [SSP]
Nie Maj 08, 2016 8:13 pm
Nie Maj 08, 2016 8:13 pm
I tyle z oparcia.
Do dupy z takim chłopakiem.
- Są dużo lepsze rzeczy, które można robić publicznie. - uśmiechnął się do Sheridan, zaraz ją wymijając, by mimo wszystko owinąć Paige'a rękami. Ugryzł go dość ostentacyjnie w bok szyi, nie odrywając wzroku od jego siostry, zupełnie jakby sprawdzanie jej reakcji uznawał za doskonałą zabawę.
- Sorry, Paige. Nie wiedziałem, że to jakaś wielka tajemnica. - obrócił głowę w stronę Ardy, przyglądając jej się z wyraźną ciekawością.
- Dzięki, mam wystarczająco dużo własnych. Kto wie co za dziwne rzeczy chowasz w swoich sypialniach. Nie jestem zwolennikiem tych zabaw. - powiedział z nieco nieobecną miną, kaszląc cicho znacząco.
- Pójdę poczytać. - Saturn wyraźnie postanowił się ulotnić, żegnając ze wszystkimi krótkim skinięciem głowy, gdy udał się na jeden z pobliskich parapetów. Nie żeby spodziewał się po nim czegokolwiek innego.
Do dupy z takim chłopakiem.
- Są dużo lepsze rzeczy, które można robić publicznie. - uśmiechnął się do Sheridan, zaraz ją wymijając, by mimo wszystko owinąć Paige'a rękami. Ugryzł go dość ostentacyjnie w bok szyi, nie odrywając wzroku od jego siostry, zupełnie jakby sprawdzanie jej reakcji uznawał za doskonałą zabawę.
- Sorry, Paige. Nie wiedziałem, że to jakaś wielka tajemnica. - obrócił głowę w stronę Ardy, przyglądając jej się z wyraźną ciekawością.
- Dzięki, mam wystarczająco dużo własnych. Kto wie co za dziwne rzeczy chowasz w swoich sypialniach. Nie jestem zwolennikiem tych zabaw. - powiedział z nieco nieobecną miną, kaszląc cicho znacząco.
- Pójdę poczytać. - Saturn wyraźnie postanowił się ulotnić, żegnając ze wszystkimi krótkim skinięciem głowy, gdy udał się na jeden z pobliskich parapetów. Nie żeby spodziewał się po nim czegokolwiek innego.
Jej mina zdradzała w tym momencie tyle co "no chyba was pochrzaniło". Mógł sobie być z kim chce, ale takie stwierdzenie było paskudne.
- To wcale nie jest zabaw-... - chciała wejść mu w słowo, aczkolwiek świetne oskarżenie ze strony brata skutecznie ją uciszyło. Na krótką chwilę, rzecz jasna. - CO.
Przeanalizuj to na spokojnie, kobieto. Zamrugała kilkakrotnie i, nawet nie zważając na otoczenie, wydała z siebie ciche pomrukiwanie pełne "co, jak to, dlaczego, przecież, ale, Alan, nie".
- Nie sypiam z Lucasem, pochrzaniło cię? Kto ci naopowiadał takich bzdur.
- To wcale nie jest zabaw-... - chciała wejść mu w słowo, aczkolwiek świetne oskarżenie ze strony brata skutecznie ją uciszyło. Na krótką chwilę, rzecz jasna. - CO.
Przeanalizuj to na spokojnie, kobieto. Zamrugała kilkakrotnie i, nawet nie zważając na otoczenie, wydała z siebie ciche pomrukiwanie pełne "co, jak to, dlaczego, przecież, ale, Alan, nie".
- Nie sypiam z Lucasem, pochrzaniło cię? Kto ci naopowiadał takich bzdur.
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: [LICEUM] Korytarz [SSP]
Nie Maj 08, 2016 8:17 pm
Nie Maj 08, 2016 8:17 pm
Do Mercury'ego chyba dopiero dotarło o jakim "Lucasie" mówili. Rzucił Sheridan zainteresowane spojrzenie.
- Sypiasz z Somerem, blondi? A mówią, że taka z ciebie cnotka... - skomentował z niejakim zamyśleniem, kręcąc na boki głową. Kto by pomyślał, Sheridan i Somer. Chyba Somer. Tak miał na nazwisko, co nie? Nigdy nie był pewien. W końcu nie utrzymywali jakichś nazbyt bliskich kontaktów, poza pojedynczymi przypadkami, gdy mijał go na korytarzu.
- Sypiasz z Somerem, blondi? A mówią, że taka z ciebie cnotka... - skomentował z niejakim zamyśleniem, kręcąc na boki głową. Kto by pomyślał, Sheridan i Somer. Chyba Somer. Tak miał na nazwisko, co nie? Nigdy nie był pewien. W końcu nie utrzymywali jakichś nazbyt bliskich kontaktów, poza pojedynczymi przypadkami, gdy mijał go na korytarzu.
― Mogę przewirować w inne miejsce ― odgryzł się, a po błysku w ciemnych oczach dało się dostrzec, że wcale nie zamierza się stąd ruszać. Zresztą, już po chwili ktoś utrudnił mu sprawę, przyklejając się do niego. Wydał z siebie cichy pomruk, reagując na przygryzienie w szyję, jednocześnie uniósł rękę i objął Mercury'ego w pasie, rozdmuchując ciepłym powietrzem czarno-białe kosmyki.
― Bo nie jest. Chociaż znając ciebie, pewnie pojawię się w następnym numerze szkolnej plotkary ― mruknął z rozbawieniem, chwilę rozglądając się po korytarzu, jakby szukał szkolnych szpiegów. Zaraz jednak zawiesił wzrok na białowłosej, zadrapując plecy chłopaka. ― A ja chętnie skorzystam właśnie z twojej kuchni. Ten stek, który jedliśmy ostatnio był bezkonkurencyjny.
„CO. Nie sypiam z Lucasem...”
Paige uniósł brew i przyjrzał się jej uważnie. Nie wiedział, czy się wykręcała, czy rzeczywiście nic ich nie łączyło. Niemniej miał informację z pierwszej ręki, a jeśli Lucas kłamał, zapewne sam miał ponieść konsekwencje.
― On sam. Może podał ci coś i ani się obejrzałaś... Młodzi kryminaliści tak mają. ― Wzruszył barkami.
― Bo nie jest. Chociaż znając ciebie, pewnie pojawię się w następnym numerze szkolnej plotkary ― mruknął z rozbawieniem, chwilę rozglądając się po korytarzu, jakby szukał szkolnych szpiegów. Zaraz jednak zawiesił wzrok na białowłosej, zadrapując plecy chłopaka. ― A ja chętnie skorzystam właśnie z twojej kuchni. Ten stek, który jedliśmy ostatnio był bezkonkurencyjny.
„CO. Nie sypiam z Lucasem...”
Paige uniósł brew i przyjrzał się jej uważnie. Nie wiedział, czy się wykręcała, czy rzeczywiście nic ich nie łączyło. Niemniej miał informację z pierwszej ręki, a jeśli Lucas kłamał, zapewne sam miał ponieść konsekwencje.
― On sam. Może podał ci coś i ani się obejrzałaś... Młodzi kryminaliści tak mają. ― Wzruszył barkami.
- Nie sypiam z nim - warknęła w kierunku Blacka, posyłając mu wrogie spojrzenie. - Z nikim nie... uch. Po prostu nie - dorzuciła jeszcze. Pytanie tylko, skąd nagle takie stwierdzenia i kto nagadał takich... rzeczy jej bratu. Rany.
"On sam."
- Aha.
Nie, to nie powinno iść tak.
- Nic by mi nie podał. To mój przyjaciel - pokręciła głową w wyrazie dezaprobaty. - Pewnie sprawdzał czy mu uwierzysz i chciał sobie pożartować. Nawet Ethan ma coś takiego jak poczucie humoru. - No tak. Bo ty zawsze musisz wszystkich bronić. - I nie jest kryminalistą.
"On sam."
- Aha.
Nie, to nie powinno iść tak.
- Nic by mi nie podał. To mój przyjaciel - pokręciła głową w wyrazie dezaprobaty. - Pewnie sprawdzał czy mu uwierzysz i chciał sobie pożartować. Nawet Ethan ma coś takiego jak poczucie humoru. - No tak. Bo ty zawsze musisz wszystkich bronić. - I nie jest kryminalistą.
Wzruszyła ramionami, słysząc o steku. Racja, ostatnio był na kolację, a że Alan ma w zwyczaju po prostu wchodzić i jeść, Arda zamawiała już od dłuższego czasu catering dla dwóch, a nawet trzech osób. Blondyn potrafił wsunąć porcję olbrzyma.
- Nic nowego. Dzisiaj będzie ravioli, ale polecam. Możesz wziąć partnera. - dodała kąśliwie, uśmiechając się kącikiem ust, po czym wróciła spojrzeniem do Sheridan, która stała się gwiazdą tej małej grupki.
- Nie wyda się to dziwne, jeśli powiem, że nie wiem o kogo chodzi? - Zerknęła pytająco na Black'a, oczekując podpowiedzi, po czym dodała:
- Wiesz jak to z cnota jest. Suka nie chce dać się upilnować.
- Nic nowego. Dzisiaj będzie ravioli, ale polecam. Możesz wziąć partnera. - dodała kąśliwie, uśmiechając się kącikiem ust, po czym wróciła spojrzeniem do Sheridan, która stała się gwiazdą tej małej grupki.
- Nie wyda się to dziwne, jeśli powiem, że nie wiem o kogo chodzi? - Zerknęła pytająco na Black'a, oczekując podpowiedzi, po czym dodała:
- Wiesz jak to z cnota jest. Suka nie chce dać się upilnować.
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: [LICEUM] Korytarz [SSP]
Nie Maj 08, 2016 8:31 pm
Nie Maj 08, 2016 8:31 pm
Szkolnej plotkary, co? Cholerny dzieciak na wózku. Doskonale wiedział, że jego sytuacja dawała mu dość spore możliwości i nietykalność, jeśli sam Mercury chciał zachować twarz publiczną.
- Ostatnim razem nasza szkolna plotkara była zbyt zajęta rzucaniem cukierkami w okno anglisty. - podzielił się informacją z ostatniej lekcji. Zaraz pojawiły się jednak bardziej szczegółowe informacje na temat skandalu z Somerem.
- A już miałem nadzieję, że wyszłaś nieco do ludzi. Nie martw się, skoro się przyjaźnicie, masz jeszcze szansę. Friendzone każdemu się kiedyś nudzi. - rzucił jej cwany uśmiech, wczepiając się palcami w żebra blondyna.
Wodził przez chwilę wzrokiem między rodzeństwem.
- Brzmicie jak stare małżeństwo. - skomentował, zaraz kręcąc głową na pytanie Ardy.
- To tylko jakiś dzieciak z Hudson's Bay. Widziałem go kilka razy na korytarzu, poza brakiem szacunku wobec nauczycieli, raczej nie odznacza się niczym szczególnym. Chociaż czekaj. Jest rudy. - istotna informacja.
// obiad, mogę zmulić.
- Ostatnim razem nasza szkolna plotkara była zbyt zajęta rzucaniem cukierkami w okno anglisty. - podzielił się informacją z ostatniej lekcji. Zaraz pojawiły się jednak bardziej szczegółowe informacje na temat skandalu z Somerem.
- A już miałem nadzieję, że wyszłaś nieco do ludzi. Nie martw się, skoro się przyjaźnicie, masz jeszcze szansę. Friendzone każdemu się kiedyś nudzi. - rzucił jej cwany uśmiech, wczepiając się palcami w żebra blondyna.
Wodził przez chwilę wzrokiem między rodzeństwem.
- Brzmicie jak stare małżeństwo. - skomentował, zaraz kręcąc głową na pytanie Ardy.
- To tylko jakiś dzieciak z Hudson's Bay. Widziałem go kilka razy na korytarzu, poza brakiem szacunku wobec nauczycieli, raczej nie odznacza się niczym szczególnym. Chociaż czekaj. Jest rudy. - istotna informacja.
// obiad, mogę zmulić.
Zaśmiał się pod nosem. Próby wykręcania się przez Sheridan zwyczajnie go bawiły. Zadziwiające, jak różni byli pod niektórymi aspektami. Chociaż z pewnej perspektywy nawet lepiej, jeśli jasnowłosa zgrywała aż tak żelazną dziewicę. Ile było w tym prawdy? Tego nie wiedział, ale i nie zamierzał dociekać.
― Jasne, jasne. Czyli cię nie przeleciał. Kłamał, żeby wyszło, że nie próżnuje albo po prostu chce cię przelecieć. Nie zdziwiłbym się, biorąc pod uwagę, jak o ciebie wypytuje. ― Najwidoczniej argumenty blondynki go nie przekonały. ― Ty z kolei lecisz na zabawnych, więc dobrze się składa. ― Wygiął usta w łobuzerskim uśmiechu.
„Możesz wziąć partnera.”
Pokiwał nieznacznie głową, jakby rozważał taką możliwość.
― Niby to mniej jedzenia dla mnie, ale... idziesz, Black? ― rzucił, oddając dźgnięcie. ― I to prawda. Mógłby oszczędzać nerwy na ciekawsze rzeczy niż przekomarzanki z nauczycielami. Ale co kto lubi. Może to jakaś nowa forma spędzania wolnego czasu.
― Jasne, jasne. Czyli cię nie przeleciał. Kłamał, żeby wyszło, że nie próżnuje albo po prostu chce cię przelecieć. Nie zdziwiłbym się, biorąc pod uwagę, jak o ciebie wypytuje. ― Najwidoczniej argumenty blondynki go nie przekonały. ― Ty z kolei lecisz na zabawnych, więc dobrze się składa. ― Wygiął usta w łobuzerskim uśmiechu.
„Możesz wziąć partnera.”
Pokiwał nieznacznie głową, jakby rozważał taką możliwość.
― Niby to mniej jedzenia dla mnie, ale... idziesz, Black? ― rzucił, oddając dźgnięcie. ― I to prawda. Mógłby oszczędzać nerwy na ciekawsze rzeczy niż przekomarzanki z nauczycielami. Ale co kto lubi. Może to jakaś nowa forma spędzania wolnego czasu.
No i się z niej śmiał. No co za frajer. Własny brat-... Wydęła wargę, kiwając glową na potwierdzenie jego wniosku.
- Kłamał, owszem - odparła, choć jego kolejne słowa wpędziły ją w zakłopotanie. Proszę państwa, zarumieniona Sheridan podana do stołu. - P-pewnie nie chce. No weź, co ty - podrapała się palcem po policzku, ożywając trochę po krótkiej chwili. - Od kiedy wiesz na kogo lecę?
"Suka nie chce dać się upilnować."
- Ale-... - zrezygnowała zaraz. Tłumaczenie się nie miało sensu, więc tylko warknęła coś na finiszu i zerknęła spod byka na Ardę, jakby chciała jej przekazać proste no chyba twoja. Jedyną pozytywną informacją była teraz ta na temat starego anglisty. Na słowa o Heachthinghearnie rzucającym cukierkami w okno jego sali uśmiechnęła się półgębkiem.
- Grey? Szkoda, że nie dostał w oko - mruknęła, dorzucając zaraz coś o "chorym zboczeńcu", aczkolwiek o wiele ciszej. - Nic mi się nie znudzi, Black. Nie chcę sobie spieprzyć relacji. I to dosłownie spieprzyć.
Żartownisiu.
- Kłamał, owszem - odparła, choć jego kolejne słowa wpędziły ją w zakłopotanie. Proszę państwa, zarumieniona Sheridan podana do stołu. - P-pewnie nie chce. No weź, co ty - podrapała się palcem po policzku, ożywając trochę po krótkiej chwili. - Od kiedy wiesz na kogo lecę?
"Suka nie chce dać się upilnować."
- Ale-... - zrezygnowała zaraz. Tłumaczenie się nie miało sensu, więc tylko warknęła coś na finiszu i zerknęła spod byka na Ardę, jakby chciała jej przekazać proste no chyba twoja. Jedyną pozytywną informacją była teraz ta na temat starego anglisty. Na słowa o Heachthinghearnie rzucającym cukierkami w okno jego sali uśmiechnęła się półgębkiem.
- Grey? Szkoda, że nie dostał w oko - mruknęła, dorzucając zaraz coś o "chorym zboczeńcu", aczkolwiek o wiele ciszej. - Nic mi się nie znudzi, Black. Nie chcę sobie spieprzyć relacji. I to dosłownie spieprzyć.
Żartownisiu.
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: [LICEUM] Korytarz [SSP]
Nie Maj 08, 2016 8:51 pm
Nie Maj 08, 2016 8:51 pm
Z czasem większość informacji zaczęła wlatywać jednym uchem, a wylatywać drugim. Choć lubił i orientował się w większości przypadków na temat tego co dzieje się w szkole, i o czym się mówi, wystarczyła mu podstawowa wiedza.
Dlatego ocierał się policzkiem o bok szyi Alana z przymkniętymi oczami, dopóki nie usłyszał propozycji.
- Gdzie ja, tam i Saturn. - powiedział krótko, zupełnie jakby chciał im dać ostatnią szansę na ewentualne odwołanie zaproszenia. Choć sam niesamowicie marzył o daniach Ardy. Obrócił się w stronę Sheridan. Zaśmiał się słysząc wypowiadane przez nią słowa.
- Nie jesteś taka znowu sztywna, co? I tak, Grey. Choć akurat ta sytuacja była poniżej poziomu. Niektórzy faktycznie przychodzą do tej szkoły się uczyć. Podobne wyskoki zakłócające tok nauczania powinny być karane natychmiastowym zawieszeniem. - wypowiedział swoją opinię, momentalnie poważniejąc.
Dlatego ocierał się policzkiem o bok szyi Alana z przymkniętymi oczami, dopóki nie usłyszał propozycji.
- Gdzie ja, tam i Saturn. - powiedział krótko, zupełnie jakby chciał im dać ostatnią szansę na ewentualne odwołanie zaproszenia. Choć sam niesamowicie marzył o daniach Ardy. Obrócił się w stronę Sheridan. Zaśmiał się słysząc wypowiadane przez nią słowa.
- Nie jesteś taka znowu sztywna, co? I tak, Grey. Choć akurat ta sytuacja była poniżej poziomu. Niektórzy faktycznie przychodzą do tej szkoły się uczyć. Podobne wyskoki zakłócające tok nauczania powinny być karane natychmiastowym zawieszeniem. - wypowiedział swoją opinię, momentalnie poważniejąc.
Białowłosa uniosła brew, komentując w milczeniu spojrzenie Sheridan. Mam Cię, małpko. rzuciła w myślach pogodniej, po czym przeniosła spojrzenie na Marc'a, słuchając go uważnie.
- Kolejny powód, by się z niego śmiać? Daj spokój, Czarnulku. - Arda machnęła ręką w tym momencie, jakby odganiała irytującą muchę - Akurat tutaj pomoże dobry fryzjer. - Ależ to złośliwe.
Relacje międzyludzkie były dla Ardy upośledzone, więc cały ten raban o to, kto kogo przeleciał czy nie był dość... zabawny. Koniec końców, Sher nie miałaby się czego wstydzić w mniemaniu księżniczki.
- Jeżeli chcecie przyjść to o dwudziestej zapraszam. - powiedziała do Alana, by ten wiedział, kiedy kolacja będzie ciepła. A nie, że zaś się spóźni dwie godziny. Po chwili jednak wróciła do Sheridan:
- Relacja relacją, ale wierz mi, że o dobrym seksie marzy 90 procent ludzi. Kolejne 5 dopiero się urodziło, a kolejne już nie może. Co tam zaszło to zaszło, co nie to nie, ale mimo wszystko... - urwała, zerkając na jakąś pierwszoroczniaczkę, która otarła się o ich grupkę - Nie ma co negować. - Pani psychiatra na czele. Kryjcie się.
- Kolejny powód, by się z niego śmiać? Daj spokój, Czarnulku. - Arda machnęła ręką w tym momencie, jakby odganiała irytującą muchę - Akurat tutaj pomoże dobry fryzjer. - Ależ to złośliwe.
Relacje międzyludzkie były dla Ardy upośledzone, więc cały ten raban o to, kto kogo przeleciał czy nie był dość... zabawny. Koniec końców, Sher nie miałaby się czego wstydzić w mniemaniu księżniczki.
- Jeżeli chcecie przyjść to o dwudziestej zapraszam. - powiedziała do Alana, by ten wiedział, kiedy kolacja będzie ciepła. A nie, że zaś się spóźni dwie godziny. Po chwili jednak wróciła do Sheridan:
- Relacja relacją, ale wierz mi, że o dobrym seksie marzy 90 procent ludzi. Kolejne 5 dopiero się urodziło, a kolejne już nie może. Co tam zaszło to zaszło, co nie to nie, ale mimo wszystko... - urwała, zerkając na jakąś pierwszoroczniaczkę, która otarła się o ich grupkę - Nie ma co negować. - Pani psychiatra na czele. Kryjcie się.
Ciężko było zignorować czerwień na policzkach jasnowłosej. Nieświadomie pogrążała się sama, ale Paige nie czuł potrzeby, by wyciągać to na głos. Wszyscy tu zebrani i tak mogli doskonale zauważyć, jak w jednej chwili zmieniło się jej nastawienie.
Biedna, nieświadoma niczego Sher. Wciąż wydawało się jej, że przyjaźń damsko-męska była na tyle silna, by żadna ze stron się nie złamała. Nie byli już w jebanym przedszkolu.
― Chyba mi nie powiesz, że jest ułożony i szarmancki ― rzucił z wyraźnym rozbawieniem, jakby nijak nie potrafił dopasować do siebie tych dwóch elementów. ― Tak wywnioskowałem z tej solidnej obrony i próbie wmówienia mi, że to tylko poczucie humoru.
Wsunął palce we włosy chłopaka i zaczął raz po raz zadrapywać jego kark.
― Nie przeszkadza mi obecność Saturna. Mam wrażenie, że to on bardziej męczy się w naszym towarzystwie. ― Nic dziwnego, że tak szybko się ulotnił.
Zaraz zerknął na Ardę.
― Jeżeli nic mi nie wypadnie, to przyjdę. ― Kiwnął głową na potwierdzenie, przysłuchując się dalszej części rozmowy, na której temat niekoniecznie się wypowiadał, mając na swoim koncie dość bogatą kartotekę. Może nie zatruwał życia nauczycieli szczeniackimi zagrywkami, ale wciąż nie zasługiwał na miano ich ulubieńca.
Biedna, nieświadoma niczego Sher. Wciąż wydawało się jej, że przyjaźń damsko-męska była na tyle silna, by żadna ze stron się nie złamała. Nie byli już w jebanym przedszkolu.
― Chyba mi nie powiesz, że jest ułożony i szarmancki ― rzucił z wyraźnym rozbawieniem, jakby nijak nie potrafił dopasować do siebie tych dwóch elementów. ― Tak wywnioskowałem z tej solidnej obrony i próbie wmówienia mi, że to tylko poczucie humoru.
Wsunął palce we włosy chłopaka i zaczął raz po raz zadrapywać jego kark.
― Nie przeszkadza mi obecność Saturna. Mam wrażenie, że to on bardziej męczy się w naszym towarzystwie. ― Nic dziwnego, że tak szybko się ulotnił.
Zaraz zerknął na Ardę.
― Jeżeli nic mi nie wypadnie, to przyjdę. ― Kiwnął głową na potwierdzenie, przysłuchując się dalszej części rozmowy, na której temat niekoniecznie się wypowiadał, mając na swoim koncie dość bogatą kartotekę. Może nie zatruwał życia nauczycieli szczeniackimi zagrywkami, ale wciąż nie zasługiwał na miano ich ulubieńca.
- No, nie jest, ale nie przesadzaj - odparła. Dokładnie. Biedna, nieświadoma niczego Sher. - Mhm - odburknęła tylko, ignorując kolejną zaczepkę brata. Jakoś bardziej interesowało ją to, co jego łapsko robiło na karku czarnowłosego. I nie żeby na ten widok jej twarz nie pokryła się jeszcze wyraźniejszą warstwą czerwieni.
A z chwilową pomocą przyszedł jej temat Trevelyana.
- Nie przepadam za Greyem - wzruszyła barkami - choć to faktycznie kiepski plan żeby przeszkadzać w lekcjach. Ale Heachthinghearn po prostu taki jest. - Irytujący do granic możliwości. - Brawo. Miałeś mnie za sztywniaka?
Nadal palant.
Choć pewna księżniczka przebijała go w tych zawodach. No, ale miała ten cholerny cień racji.
- Być może - odparła, racząc Evę łagodniejszym już spojrzeniem. I wachlując się dłonią, próbując w ten sposób odgonić zażenowanie. - N-nie wiem.
A z chwilową pomocą przyszedł jej temat Trevelyana.
- Nie przepadam za Greyem - wzruszyła barkami - choć to faktycznie kiepski plan żeby przeszkadzać w lekcjach. Ale Heachthinghearn po prostu taki jest. - Irytujący do granic możliwości. - Brawo. Miałeś mnie za sztywniaka?
Nadal palant.
Choć pewna księżniczka przebijała go w tych zawodach. No, ale miała ten cholerny cień racji.
- Być może - odparła, racząc Evę łagodniejszym już spojrzeniem. I wachlując się dłonią, próbując w ten sposób odgonić zażenowanie. - N-nie wiem.
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: [LICEUM] Korytarz [SSP]
Nie Maj 08, 2016 9:09 pm
Nie Maj 08, 2016 9:09 pm
Zaśmiał się po usłyszeniu komentarza Ardy.
- Dobry fryzjer to dość drogi wydatek, jeśli nie chce się wyjść z buszem przypominającym dogorewający krzew.
Nie był natomiast pewien, czy uczniów z klas B, było w ogóle stać na kogoś sensownego. Choć rzecz jasna z pewnością mieli swoich własnych pseudo-stylistów.
- Saturna męczy każde towarzystwo. Ale jestem pewien, że i tak chętnie się pojawi. - a raczej nie będzie miał większego wyboru, jeśli będzie chciał się upewnić, że Mercury nie odwali niczego głupiego.
Mruknął cicho, na drapanie po karku, opierając brodę o jego ramię, chwilowo tracąc wszystkich z oczu.
- Będziemy na pewno, na czas. Przypilnuję go. - posłał ostre spojrzenie blondynowi, wyraźnie go ostrzegając, by nawet nie próbował wyłączać telefonu.
"Miałeś mnie za sztywniaka?"
- Nie inaczej, blondi. Nie inaczej. Ale jak chcesz to znam jeszcze kilka dowcipów. Wybierz dziedzinę. - wsunął rękę pod koszulkę Alana, drapiąc go po plecach, odsuwając się jednocześnie nieznacznie na bok, by móc patrzeć na wszystkich bardziej swobodnie.
- Dobry fryzjer to dość drogi wydatek, jeśli nie chce się wyjść z buszem przypominającym dogorewający krzew.
Nie był natomiast pewien, czy uczniów z klas B, było w ogóle stać na kogoś sensownego. Choć rzecz jasna z pewnością mieli swoich własnych pseudo-stylistów.
- Saturna męczy każde towarzystwo. Ale jestem pewien, że i tak chętnie się pojawi. - a raczej nie będzie miał większego wyboru, jeśli będzie chciał się upewnić, że Mercury nie odwali niczego głupiego.
Mruknął cicho, na drapanie po karku, opierając brodę o jego ramię, chwilowo tracąc wszystkich z oczu.
- Będziemy na pewno, na czas. Przypilnuję go. - posłał ostre spojrzenie blondynowi, wyraźnie go ostrzegając, by nawet nie próbował wyłączać telefonu.
"Miałeś mnie za sztywniaka?"
- Nie inaczej, blondi. Nie inaczej. Ale jak chcesz to znam jeszcze kilka dowcipów. Wybierz dziedzinę. - wsunął rękę pod koszulkę Alana, drapiąc go po plecach, odsuwając się jednocześnie nieznacznie na bok, by móc patrzeć na wszystkich bardziej swobodnie.
Pokręciła głową, słuchając dialogów, które padały tutaj z prędkością karabinu maszynowego. Dziw, że Sheridan tak bardzo dawała się bratu podpuścić. Powinna miec już do niego większy dystans i do słów, które padają z jego ust. Niedługo zacznie myśleć, że przejmuje się opinią Alana - a to byłoby już dziwne.
- Jasne. Będę na was czekać. Saturn będzie mógł się potem zaszyć w gabinecie. Będzie miał co czytać. - dodała kąśliwie.
Komórka zadrżała pod wypływem wibracji i Arda wyciągnęła ją, odczytując smsa.
- Wierz mi, Sheridan. - mruknęła cicho, skupiając się na wiadomości - Friends with benefits nie brzmi głupio jak policzysz sobie za i przeciw.
- Jasne. Będę na was czekać. Saturn będzie mógł się potem zaszyć w gabinecie. Będzie miał co czytać. - dodała kąśliwie.
Komórka zadrżała pod wypływem wibracji i Arda wyciągnęła ją, odczytując smsa.
- Wierz mi, Sheridan. - mruknęła cicho, skupiając się na wiadomości - Friends with benefits nie brzmi głupio jak policzysz sobie za i przeciw.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach