Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Pokój numer 5
Sro Wrz 16, 2015 11:59 am
First topic message reminder :

[ Szkic Pokoju ]

Właściwie jak na akademickie standardy, pokój można było uznać za wyjątkowo luksusowy. Czy wszystkie przedstawiały takie standardy, czy może został im przydzielony ze względu na wyjątkowo bogatych rodziców obu współlokatorów - pozostawało tajemnicą, dopóki nie odwiedziło się kogoś innego rzecz jasna.
Po przejściu przez czarne drzwi z błyszczącą na nich białą piątką, pierwszą rzeczą rzucającą się w oczy jest wielkie okno wychodzące na ścieżkę, biegnącą niedaleko ogrodu. Lewa część pokoju należy do Mercury'ego, co właściwie da się rozpoznać praktycznie od razu. Nie chodzi już nawet o wielkie, przygotowane terrarium, które nie zyskało jeszcze mieszkańca, lecz o całą tonę żarcia dla zwierząt, ustawioną tuż obok niego. Worki z suchą karmą, tona puszek, przekąsek, ciastek i innych dziwactw, ułożone w piękny stos przypominający wystawę sklepową. Jednoosobowe łóżko mimo tego, że wygląda na wygodne, z pewnością nie pomieści dwóch osób, jedna nieustannie spadałaby bowiem na ziemię. Wiecznie idealnie zaścielone, choć tu i ówdzie da się zobaczyć pojedynczą sztukę włosa z kociej sierści. Po prawej stronie od materaca stoi szafka nocna, a zaraz obok niej biurko z jednym z najnowszych komputerów, które Mercury sam złożył pod gry. W końcu prawa strona należąca do jego współlokatora, póki co pozostaje pusto podstawowa z prostego względu - Cyrille jeszcze nie zdążył postawić w nim nogi. Jedyne co przywieziono od niego wcześniej to komputer, podobnie jak w przypadku Blacka, i cała tona książek kucharskich. Na prawo od jego biurka stoi wielka szafa podzielona na dwie części. Nie żeby Mercury'ego specjalnie to obchodziło, bo i tak zdążył już zająć swoimi ciuchami siedemdziesiąt procent jej powierzchni mając głęboko gdzieś, czy reszta miejsca starczy współlokatorowi czy też nie.
Pokój ma własną łazienkę z prysznicem, do której można się dostać po odsunięciu wielkiego worka karmy dla kotów. Rysunek pojawi się kiedy indziej.

Zwierzęta w pokoju: Kot pojawia się tylko w obecności Blacka, głównie pod wieczór. Zawsze z samego rana chłopak wypuszcza go na dwór.
Innych zwierząt 'domowych' obecnie brak ze względu na zakaz, jaki nałożono na chłopaka, choć terrarium raczej nie wskazuje na to, by miał się do niego dostosować.
Zdjęcia kota: 1

Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Pokój numer 5
Pią Maj 25, 2018 3:49 pm
Na wspomnienie o Jurassic World sam Mercury wydawał się nieznacznie ożywiony. Nic dziwnego, że prędzej czy później rzucił:
Hej, może któregoś weekendu urządzimy sobie maraton? — w końcu trochę już tych części powychodziło, więc czemu nie mieliby oddać się jakże zwyczajnej przyjacielskiej czynności i poprzeżywać wszystko razem. W otoczeniu całej tony popcornu.
Może Saturn też się skusi. I Cyrille — przy okazji roześmiał się na historię o nachalnej kobiecie kręcąc na boki głową. Sam podzielił się historyjką o kobiecie z McDonald's, która kompletnie zapomniała o profesjonalizmie i wpatrywała się w niego jak w obrazek. Niemalże brakowało jej tylko szeroko otwartych ust.
Temat dość prosty. Napisz opowiadanie, w którym przedstawisz jak zmieniło się życie bohatera – narratora po otrzymaniu listu. Problem w tym, że ostatnio cierpię na braki weny. A niestety opisanie dostania listu z Hogwartu nie wchodzi w grę. Prawa autorskie — zażartował przewracając oczami z rozbawieniem — Może ty masz jakiś pomysł?
Nie zamierzał zrzucać rzecz jasna na Freya całego obowiązku, potrzebował raczej rady i popchnięcia go w odpowiednim kierunku. A kogo miał o to prosić jeśli nie zaufanych przyjaciół?
Wydobył klucze z torby i otworzył drzwi, zaraz rzucając swoją torbę obok. Zdjął buty i kurtkę, którą momentalnie odwiesił na wieszak.
Zadzwonię zaraz do Cyrille'a, by zapytać go gdzie właściwie się zapodział.
Póki co nie spieszyło mu się jednak do wyciągania telefonu. W końcu mogli spędzić nieco czasu sami, nim ściągną do siebie blondyna.
Frey Orion Clawerich
Frey Orion Clawerich
Fresh Blood Lost in the City
Re: Pokój numer 5
Pią Maj 25, 2018 4:31 pm
Rzucona propozycja zrobiła swoje. Klamka zapadła w przeciągu ułamka sekundy a pobłyskujące w kolorowych tęczówkach Clawericha iskry byłby w stanie zapewnić najwytrwalszych, że nie było już odwrotu. Cudem nie podskoczył w miejscu. To byłoby nieodpowiednie, tak sobie powtarzał, dopóki mięśnie się nie rozluźniły.
- To. Absolutnie. Genialne. - uderzył dłonią w pięść, już sobie układając drobny plan spotkania. A że nie mieli podobnego maratonu od dość dawna, tym bardziej się cieszył. Tylko lat na karku a wciąż nie potrafił się wyzbyć szczeniackich odruchów. - Wezmę swojego pl-- - rozkaszlał się od razu, oby w porę, ucinając słowo w połowie. Podskórnie niestety czuł, że tę bitwę przegrał już na starcie, więc pozostawało tylko zacisnąć usta w wąską linię, subtelnie odchrząknąć i zmyć z twarzy porażkę pojedynczym przeciągnięciem dłoni, niby to poprawiając wpadające do oczu kosmyki. - Swoją bluzę. Wiesz, tę od ciebie, dinozaura, rawr - miał wielką nadzieję, że udało mu się uratować własną dumę wspomnianym materiałem, który lubił najbardziej ze wszystkich ubrań. Wiernie odwzorowana paszcza na kapturze — nie taka jak w śmiesznych ubrankach dla dzieci, a taka, która rzeczywiście dobrze się prezentowała — i miękki ogon. O tak, to dopiero dorosłe życie. Znów odchrząknął, wsłuchując się z uwagą w objaśnienia zadanego projektu. W zastanowieniu przemknął językiem po dolnej wardze, wertując w głowie wszystkie możliwe opcje. W tym czasie brunet zdążył otworzyć drzwi, więc i on sam wślizgnął się tuż za nim, również zdejmując kurtkę i buty.
- Rany, zazdroszczę. Mnie nigdy nie zadali takiego super opowiadania - fuknął pod nosem jak dziecko, które na święta zamiast wymarzonej zabawki dostało skarpety. Żeby jeszcze były we wzory, to nie. Całe w jednym kolorze, najnudniejsze jakie tylko istniały. Usiadł na łóżku po turecku, niemal od razu zaczynając gestykulować przy udzielaniu odpowiedzi. - No więc tak, mamy dwie opcje. Pierwsza zakłada pójście w realistycznym kierunku, a druga w fantastycznym. Pierwsza może być odrobinę nudna, ale trafienie w gusta nauczyciela też robi swoje - w tym momencie wspomniał nauczycielkę plastyki, która zawsze doceniała jego starania, nawet jeśli zrobione przez modela prace były fatalne. - Możesz napisać o otrzymaniu spadku, pogróżce z listą zadań do wykonania. Albo o bohaterze, który listownie dowiaduje się o swojej ciężkiej chorobie i zostaje mu kilka, kilkanaście dni na odhaczenie listy marzeń - mruknął w zastanowieniu, szybko zabierając się za kontynuację. - Albo zaszalej. Niech ktoś dostanie wiadomość, w której zostaje wybrany do uczestnictwa w eksploracji nowej planety. Wiesz, cała fauna, flora, możesz tu polecieć z wyobraźnią - sam zawsze lubił tematy innych planet, a jego książki i filmy prócz dinozaurów lawirowały w tytułach życia pozaziemskiego, więc i nie omieszkał zaproponowania takiej opcji. Opadł plecami na miękką pościel, szukając jeszcze jakiejś ciekawej opcji.
- Tak jest - zasalutował z łóżka, nie spiesząc jednak z ponownym podniesieniem się do siadu. Już zapomniał, że Mercury miał jedno z wygodniejszych łóżek w akademiku.
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Pokój numer 5
Sob Maj 26, 2018 1:31 pm
Odsłonił równe, śnieżnobiałe zęby w uśmiechu, widząc reakcję chłopaka na własną propozycję. Zdecydowanie potrzebowali podobnego spędzenia czasu we dwójkę. Minęło zbyt wiele dni od kiedy ostatni raz mógł bezstresowo walnąć się na łóżko z kimś innym niż Alanem czy Saturnem i całkowicie oddać oglądaniu filmów, kompletnie nie przejmując się nikim i niczym.
W takim razie jesteśmy umówieni — zadecydował wyraźnie zadowolony, zaraz przewracając oczami, gdy usłyszał wyraźną próbę zamaskowania się przez Clawericha.
Weź oba. Pluszaka i bluzę. Nie musisz przy mnie udawać, że go nie masz, serio Frey. Zresztą, sam dostałem ostatnio od Alana gigantycznego miśka. Ma prawie metr, wiesz jak zajebiście się z nim śpi? — zapytał unosząc brew ku górze. Wszyscy którzy szkalowali podobne zabawki musieli być wyjątkowo smutnymi ludźmi, których rodzice nie kochali w dzieciństwie. Bo jaki mógłby być inny powód? Niby co takiego zrobiły im pluszaki, by zasłużyć sobie na podobny hejt?
Gdy tylko Frey zaczął mu radzić na temat pracy, podszedł do biurka i wyciągnął z niego kartkę z długopisem, momentalnie notując wszystkie wypowiadane słowa. Pierwsza przypominała mu nieco historię Herkulesa i jego prace, które musiał wykonać by dostać się na Olimp. Ciężka choroba była dołująca, nie był pewien czy byłby w stanie oddać odpowiednio emocje podobnej postaci. Natomiast trzecia? Brzmiała świetnie. Zdecydowanie jak coś w jego klimatach, zwłaszcza że przecież czytał książki sci-fi i fantasy nie od dziś.
Biorę — powiedział zakreślając trzecią propozycję, gdy nagle usłyszał ciche uderzenie o parapet i uderzenie w szybę. Podniósł wzrok widząc jak czarny kot wpatruje się w niego swoimi złotymi oczami, wydając z siebie głośne miauknięcie. Momentalnie otworzył okno i poczekał aż zwierzę do niego podejdzie ocierając się o jego ramię, by wziąć go na ręce i przytulić do policzka.
Cześć Dante.
Frey Orion Clawerich
Frey Orion Clawerich
Fresh Blood Lost in the City
Re: Pokój numer 5
Sob Maj 26, 2018 8:23 pm
- Możemy u mnie w apartamencie. Pamiętasz Gabriela Walsha? Mieszkał tam ze mną, ale się wyniósł, więc przynajmniej będzie czysto - co teraz działo się ze wspomnianym kumplem, nie miał pojęcia. Słuch o nim zaginął tuż po przeprowadzce, a skoro nie odpowiadał na żadne wiadomości, to Clawerich nie miał zamiaru mu się narzucać. Przesunął dłonią po pościeli, chwytając jeden z jej rogów.
- Wezmę, żebyś wiedział. Ale masz zakaz łapania mnie za ogon, jeszcze ci do końca nie wybaczyłem tego zniknięcia - zawyrokował, owijając się w małe, ludzkie buritko z Mercowej pościeli. Zabrałby nawet i pięć pluszaków, ale duma została już chyba wystarczająco nadszarpnięta. Postawi na jednego a dużego, dobry plan. - Wychodzi na to, że Paige to dobry materiał na chłopaka. Aprobuję, macie moje błogosławieństwo, hoh – zacmokał, jednak wcale nie złośliwie. Cieszył się przecież, że jego przyjaciel znalazł sobie porządną drugą połówkę, a ich związek nie był na odczepnego. Mógł tylko pozazdrościć.
Pomyślał jeszcze nad jakąś dodatkową opcją do projektu, ale gdy tylko padło „biorę” zamachał nogami w powietrzu, darując sobie dalsze rozmyślania. Mógł być zadowolony z siebie, że udało się pomóc. Zrobiło mu się tak ciepło i wygodnie, że był gotów ot tak odlecieć myślami hen daleko i zwyczajnie przysnąć. Tylko cud trzymał jego świadomość wciąż w pokoju. Ożywił się dopiero na dźwięk imienia, unosząc głowę z materaca, by spojrzeć na gościa. Prawie podskoczył, przeszkadzała tylko owinięta dookoła ciała pościel.
- Wciąż do ciebie przychodzą! Dawno nie wspominałeś o swoich kochanych przybłędach – nawet jeśli nazwanie zwierząt 'przybłędami' mogło nie brzmieć zbyt pozytywnie, to wystarczyło jedno spojrzenie w kierunku twarzy modela, by zrozumieć, że mówił to jak najbardziej pieszczotliwie. Od razu się rozczulił i gdyby nie więzy wygody, to już dawno podpełzłby do kota. - Swoją drogą, mam nadzieję, że masz świadomość co do tego, że śpię z tobą.
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Pokój numer 5
Nie Maj 27, 2018 1:49 pm
Nie myślałeś o znalezieniu sobie nowego współlokatora? — zapytał w odpowiedzi na pytanie o Gabriela. Oczywiście że go pamiętał. Jakby nie patrzeć, obaj przyjaźnili się w czasach dzieciństwa. Nawet potem mieli ze sobą całkiem niezłe kontakty, które nieco obumarły jednak w momencie gdy obaj zaczęli liceum. Tak jak jeszcze w pierwszej klasie wpadali na siebie na korytarzach, tak teraz nawet nie miał pojęcia jak wygląda.
Ouch, zakaz łapania za ogon to poważna sprawa. Musisz być naprawdę zły — powiedział niezwykle poważnym tonem, patrząc jak chłopak zwija się w burrito. Gdy jednak tylko pojawił się temat Paige'a, uśmiechnął się wyjątkowo łagodnie, przekrzywiając nieznacznie głowę w bok.
Jest najlepszy. Nie wyobrażam sobie być z nikim innym — bo tak właśnie było. Nawet jeśli Black utrzymywał całe mnóstwo kontaktów, z nikim w tej kwestii nie dogadywał się tak dobrze jak z blondynem. Nawet jeśli czasem niesamowicie go wkurzał i zmuszał do rzeczy, których wcale nie chciał robić - jego złość zawsze trwała krótko. A koniec końców i tak świetnie się bawili w swoim towarzystwie. A czy nie o to właśnie chodziło, by zawsze szybko się godzić?
Dante mieszka z nami już dwa lata. Tak sądzę. Czas tak szybko leci, że nawet nie wiem kiedy umyka mi między palcami. I jasne, poproszę potem żeby przynieśli nam drugą kołdrę czy coś — powiedział podchodząc do chłopaka z kotem. Zmierzwił mu lekko włosy i postawił Dante obok, który za główny cel wziął sobie najpierw obwąchanie twarzy Clawericha, a potem wejście na szczyt jego pościelnego-burrito (co to w ogóle za nazwa, Merc plz) i zwinięcie się na nim w mruczący kłębek.
Co przypomina mi o tym, że dawno nie widziałem Kuro... swoją drogą, chcesz się czegoś napić? — zapytał przechodząc do sąsiedniego pomieszczenia robiącego za kuchnię i pstryknął czajnik wypełniony wodą. Sam miał w tym momencie ochotę na jakąś herbatę.
Spokojnie Montmorency dawał mi dodatkowe lekcje, wiem jak zaparzyć herbatę i kawę. Mamy też jakieś napoje, soki, alkohol... cokolwiek chcesz.
Frey Orion Clawerich
Frey Orion Clawerich
Fresh Blood Lost in the City
Re: Pokój numer 5
Nie Maj 27, 2018 2:34 pm
Zastanowił się chwilę nad tym pytaniem, rozważając wszystkie opcje. Po mieszkaniu z Gabem nie był pewien, czy chciał jeszcze współlokatora. A przynajmniej mniej sprawdzonego. Z pewnością nie postawiłby na pierwszego lepszego chętnego. Mało wariatów na ulicy?
- Na razie nie, chyba potrzebuję chwili dla siebie. Wróciłem do mieszkania z ojcem, ale nie jest zbyt kolorowo, więc wpadam do apartamentu, gdy zaczyna się przesadnie panoszyć - wzruszył lekko ramionami, lecz brunet raczej nie mógł tego dostrzec zza bariery pościeli. - Ale możecie wpadać z Saturnem, kiedy chcecie. Adres znasz, podam ci hasło do drzwi, gdyby akurat mnie nie było. Zagram wam na skrzypach. O ile jednych już tutaj gdzieś nie przechowujesz, kto cię tam wie - od kilku dni unikali się z ojcem jak tylko mogli. Oboje mieli kilka swoich powodów, ale zapewne łączyło ich ostatnie wydarzenie, które widniało również w gazetach. A że był to niezwykle drażliwy dla modela temat, to tym bardziej warczał na partnerkę ojca, która nie omieszkała nadepnąć mu na odcisk przy każdej możliwej okazji. Denerwował tym staruszka i sytuacja się jedynie zapętlała.
- Bo jestem, to zabolało moje serduszko - poklepał się nawet teatralnie w tamtym miejscu, co Black mógł odgadnąć poprzez poruszający się materiał kołdry. Zaraz jednak sam się uśmiechnął, gdy i brunet to zrobił.
- W takim razie może to nie pluszaka miałeś na myśli, mówiąc o tym zajebistym spaniu, hmm? - zaczepny ton poprzedził krótkie parsknięcie śmiechu, gdy odwracał wzrok na sufit.
Pokiwał głową na kolejną odpowiedź. I już otwierał usta, by udzielić własnej, gdy dłoń Blacka opadła mu na głowę a kot tuż obok. Od razu cały się zajawił, skupiając głównie na zwierzęciu. Wpierw odczekał cierpliwie, aż to odhaczy swój mały rytuał poznawania, a gdy tylko zwinęło się w kłębek, wysunął ręce, przytykając palce jednej z nich do miękkiego futra. Podniósł zaraz kota, odwijając się z pościelnego-burrito i poszedł w ślad za Mercem, wędrując do kuchni. Tylko z mruczącym towarzyszem na rękach.
- O nie, żaden alkohol - wzdrygnął się krótko, wspominając swoją niezbyt twardą głowę do trunków.
- Za to herbaty bardzo chętnie się napiję. Spróbujmy tego twojego dzieła.
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Pokój numer 5
Pon Maj 28, 2018 12:15 am
Pokiwał głową ze zrozumieniem. Wiedział, że czasem każdy miał taki moment, gdy nie chciał by ktoś zwyczajnie nad nim wisiał. Nic dziwnego, że Clawerich miał momentami dość.
Niestety nawet gdybym chciał ci kogoś polecić to nikt nie przychodzi mi do głowy. Sam kupuję teraz mieszkanie, ale... — zawahał się przez chwilę, nie wiedząc jak dokładnie ubrać swoją wypowiedź w słowa. Nie szukał żadnego współlokatora, bo chciał zamieszkać z Alanem. A doskonale wiedział, że przy trybie życia ich obu, współlokator mógłby co najwyżej skończyć z poważnym uszkodzeniem psychicznym.
Pewnie, chętnie wpadniemy. A skrzypce są w futerale pod łóżkiem. Nawet jeśli ojciec trochę mi odpuścił, nadal muszę grać na nich przynajmniej trzy razy w tygodniu dla utrzymania formy. Wiesz, gdyby jednak Pani Johnson znowu pojawiła się na bankiecie i zrobiła "Och Mercury, zagraj dla mnie to co zawsze!" — przewrócił oczami na samo wspomnienie kobiety. Nie żeby faktycznie uczył się grać wyłącznie dla niej. W rzeczywistości cenił sobie podobną umiejętność. I tak nigdy nie zamierzał być wirtuozem wszechczasów, lecz spokojne przygrywanie sobie całkowicie mu wystarczyło.
Na dwuznaczny tekst z jego strony wygiął kącik ust w rozbawionym uśmiechu.
Więc wjeżdżamy na te tematy? Jeśli tak bardzo cię to interesuje to jeszcze ze sobą nie spaliśmy. No, przynajmniej nie do końca — uniósł brew ku górze, najwyraźniej nie mając większych problemów z poruszaniem podobnego tematu w jego towarzystwie.
Herbaty, herbaty. Jakiejś konkretnej? Biała, zielona, czarna, owocowa? Na pewno nie chcesz żadnej wkładki? — zapytał odsłaniając zęby w uśmiechu, gdy wyciągnął z lodówki bursztynowy koniak, machając nim nieznacznie na boki, nim postawił butelkę na szafce. Sam nie zamierzał sobie odmawiać, w końcu i tak nigdzie już dzisiaj nie wychodzili.
Frey Orion Clawerich
Frey Orion Clawerich
Fresh Blood Lost in the City
Re: Pokój numer 5
Pon Maj 28, 2018 12:38 am
- Zdecydowanie wolę zostać na razie sam. Najwyżej podkradnę ci brata, gdy sam się już wyniesiesz. Rany, mieszkanie z nim musi być jak marzenie - Saturn rozumiałby potrzebę czystości i spokoju Clawericha jak nikt inny, był tego pewien. Takim współlokatorem by nie pogardził. W zamyśleniu pogładził kocie futro na karku, bo podobna opcja wcale nie była taka głupia. Problemem mogło się okazać podejście wspomnianego Blacka, a już zwłaszcza przy skłonnościach modela do dotyku. No ale hej, przecież potrafił się pohamować.
- No to mogę ci zagrać już za chwilę. Oczywiście o ile chcesz - pokiwał wpierw głową, by zaraz przytulić się policzkiem do mruczącego zwierzęcia. - Pamiętasz, jak zaczynaliśmy? Pierwszy raz był okropny, tego w ogóle nie dało się słuchać - zaśmiał się z wyraźnym rozbawieniem. Zawsze lubił wspominać czasy dzieciństwa, gdy widywali się regularnie, nieraz przez całe dnie. Czasami żałował, że nie byli już dziećmi, że każdy miał wypełniony po brzegi grafik i uszczuplony czas. Za szczeniaka nie trzeba było się przejmować aż tyloma sprawami. Można było po prostu ukrywać się przed służbą i spędzać czas z psami, ze sobą.
- Hej, stop, nie to miałem na myśli! - prawie podskoczył w miejscu, słysząc odpowiedź bruneta.
- Chodziło mi o zwykłe spanie. Leżycie obok siebie i tyle, rany, jesteś najgorszy - obruszył się jak zawstydzony szczeniak i może właśnie tak było. To by wyjaśniało, dlaczego w sekundę później obrócił się do przyjaciela plecami, być może próbując ukryć nieznacznie zaczerwienione policzki.
- Proszę owocową, bez dodatków. Wiesz, że alkohol to nie moja bajka - odwrócił się znów. Spojrzał na Mercury'ego, później na koniak i znów na Blacka. - ... dobra, ale tylko odrobinę.
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Pokój numer 5
Pon Maj 28, 2018 12:52 am
Przez większość czasu zapominałbyś, że w ogóle masz współlokatora. Podobnie jak on — powiedział wyraźnie zamyślony. Saturn pewnie ignorowałby obecność Clawericha przez większość czasu, odzywając się wyłącznie w momentach, gdy było to absolutnie konieczne. Jakby nie patrzeć, robił tak dosłownie z każdym, za wyjątkiem swojego brata. Właściwie do tej pory nie zastanawiał się nad tym aż tak bardzo, lecz... co właściwie planował Saturn? Czy zamierzał zostać w rezydencji Blacków? Miał nadzieję, że mimo wszystko uda im się kupić mieszkania obok siebie, tak by mógł do niego wpaść w każdej sekundzie. Na samą myśl, że mogliby znaleźć się gdzieś dalej...
Wzdrygnął się nieznacznie, patrząc w bok. Nie, zdecydowanie musiał z nim o tym porozmawiać.
Zerknął na zegarek.
Teoretycznie cisza nocna zaczyna się o dwudziestej pierwszej, więc czemu nie. W razie gdyby inni uczniowie mieli się zacząć skarżyć, zrzucę wszystko na ciebie — powiedział wyraźnie zadowolony z własnego pomysłu. Zaraz zaśmiał się zarówno na wspomnienie z dzieciństwa, jak i wyraźne zawstydzenie Clawericha, gdy tylko wspomniał o Alanie.
Frey, Frey. Jeśli pakujesz się ze swoim chłopakiem do łóżka, prawdopodobieństwo że będziecie tylko obok siebie leżeć jest naprawdę bardzo małe — no nie mógł się powstrzymać, by jeszcze go trochę podręczyć. Pstryknął go palcem w czoło i otworzył szafkę, prezentując całą serię metalowych, srebrnych pojemników podpisanych dziesiątkami przeróżnych nazw. Przytykał po kolei palec do każdego z nich.
Coco Colada - ananas, kokos, mango, jabłko, hibiskus. Strawberry Lemonade. Jabłko, hibiskus, liście jeżyny, kandyzowana papaja, trawa cytrynowa, buraki, truskawki, kwiaty nagietka. Apéro spritz... kandyzowany ananas, jabłko, pomarańcza, burak, cytryna, owoce męczennicy, płatki słonecznika, nasiona granatu. Sparkling sangria. Jabłko, papaja, mango, ananas, hibiskus, niebieskie chabry, płatki róży. Ewentualnie polecam Rhubarb cream soda. Jabłko, skorupki dzikiej róży, mango, ananas, hibiskus, czerwona porzeczka, rabarbar. I żartowałem z tym dolewaniem alkoholu, mogę ci nalać odrobinę na spróbowanie do szklanki. Zwyczajnie zepsułby ci herbatę. To jak, która?
Frey Orion Clawerich
Frey Orion Clawerich
Fresh Blood Lost in the City
Re: Pokój numer 5
Pon Maj 28, 2018 1:13 am
- Brzmi dobrze. Tak przynajmniej miałbyś powód, żeby się u mnie pojawiać - wzruszył lekko ramionami, bo taka kolej rzeczy mu nie przeszkadzała. Na dobrą sprawę po całym dniu zdjęć i innych zajęć byłby na tyle wykończony, by zwyczajnie zająć się sobą i nie zawracać Saturnowi głowy. A i jego ojciec zostałby całkowicie udobruchany takim współlokatorem. Zero narzekania, zero widzenia nad głową. Same plusy, czego tu nie chcieć.
- Proszę cię. Jak usłyszą jakiego masz gościa, to już nie będą narzekać. Ten urok osobisty to moja największa broń - zamachał dłonią w luźnym geście, gdy usta rozciągał pewny siebie uśmiech. Oczywiście żartował, nie mając zamiaru przerywać ciszy nocnej. Szanował zasady akademika i nie zamierzał ich łamać. Zwłaszcza że połowa tu mieszkający prawdopodobnie siedziała po nocach, sumiennie powtarzając materiał na następny dzień. Nie miał zamiaru im tego utrudniać.
- O. Mój. Boże. Jak będę potrzebował rady, to przyjdę zapytać, okej? Chociaż skoro twierdzisz, że nie spaliście, to nie będziesz zbyt pomocny - przemknął dłonią po twarzy, jakby tym prostym gestem mógł pozbyć się całego zebranego w policzkach ciepła. Oczywiście nie pomogło i poczuł się jeszcze bardziej zażenowany. Przed spojrzeniem na prezentowane herbaty odstawił kota na podłogę, bo był pewien, że jak nie teraz, to nigdy. Zwierzęta zawsze absorbowały go, na tyle, by zapominał o całej reszcie świata.
- Skoro polecasz, to niech będzie. Jestem ciekaw na ile opanowałeś sztukę parzenia herbaty. I możesz nalać - skinął dodatkowo głową na koniak, koniec końców decydując się na ten niebezpieczny krok. No ale skoro w planach nie było powrotu do domu, to czemu nie.
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Pokój numer 5
Pon Maj 28, 2018 2:56 am
I tak będę go miał, Frey — powiedział przenosząc na niego wzrok. Naprawdę zamierzał zrekompensować przyjacielowi swój poprzedni brak czasu, który też nie był do końca jego winą. Ostatnio w jego życiu działo się tak wiele, że ledwo miał czas na cokolwiek. Nawet jeśli nijak go to nie usprawiedliwiało.
Masz rację. Możesz dać czadu, w razie czego rzucimy im nasze sławetne Freycury Combo i poskładają się jak kaczki nocą. Nikt nie umknie przed seksownością naszego uśmiechu — skąd w ogóle to stwierdzenie, że kaczki składają się nocą? Mniejsza z tym, ważne że główny przekaz zdania na pewno do niego trafił.
A będziesz? Czyżbym o czymś nie wiedział? Masz kogoś kogo lubisz? I spokojnie, nie spałem z Alanem bo zwyczajnie nie możemy się dogadać kto będzie na górze. Pamiętaj, że do tej pory miałem niezwykle barwne życie seksualne - zresztą nadal mam, po prostu jest bardziej kreatywne - i ciężko będzie ci znaleźć kogoś bardziej doświadczonego ode mnie. Chyba, że chcesz pogadać z Paigem. Ale lepiej byś zrobił to pod moją nieobecność. Jeśli zacznę słuchać o jego byłych, mógłbym zupełnie nieświadomie z czystej zazdrości próbować zrujnować im życie.
Jakby nie patrzeć, Black do tej pory nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo zaborcza była z niego bestia. Wystarczyło jedno spojrzenie w stronę blondyna, by momentalnie na niebie zbierały się chmury burzowe zwiastujące nadejście Thora, Boga Piorunów. A wtedy... klękajcie narody.
Po prostu podążam za instrukcją na opakowaniu — zażartował wsypując do dwóch szklanek odpowiednią ilość łyżeczek. Rhubarb Cream Soda dla Freya i Sparkling Sangria dla niego samego. Sprawdził temperaturę niedawno zagotowanej wody, upewniając się że zgadza się ona z tą podaną na metalowym pudełku, nim zalał obie herbaty. Zaraz wyciągnął też dwie szklanki i do każdej z nich wsypał kilka kostek lodu z zamrażarki, zalewając je alkoholem. W jednej z nich było go nieco mniej niż w drugiej. Otworzył lodówke, szukając przez chwilę przygotowanego talerzyka... jest. Po plasterku cytryny i listku mięty do koniaku. Gotowe.
Dante zamiauczał cicho na rękach Freya, wpatrując się intensywnie w Mercury'ego.
No jasne. Już — wyłowił puszkę z kocim jedzeniem z jednej z niższych półek lodówki, zaraz wyrzucając jej zawartość na postawioną przy drzwiach miskę.
Możesz go na razie postawić, pewnie jest głodny.
Frey Orion Clawerich
Frey Orion Clawerich
Fresh Blood Lost in the City
Re: Pokój numer 5
Pon Maj 28, 2018 12:08 pm
- Spróbowałbyś nie mieć. Następnym razem tak łatwo nie wybaczę - ostrzegł od razu, bo rzeczywiście, gdyby znów miało dojść do ponownego urwania kontaktu, to nie byłby zbyt zadowolony. A jedno spotkanie zdecydowanie nie naprawiłoby sytuacji. Powaga zawarta w głosie i postawie modela mogła spokojnie zostać uznana za dowód tego, że nie żartował. Szybko się jednak rozweselił, bo z Freycury Combo nie dało się nie zaśmiać. Pokręcił najpierw głową z rozbawieniem, by następnie spojrzeć na godzinę. Rzeczywiście było jeszcze trochę czasu do ciszy nocnej, więc mogli sobie pozwolić na trochę głośniejszej gry.
- No cóż, możesz nie wiedzieć o wielu rzeczach, dawno się przecież nie widzieliśmy - wytknął, ale tym razem już bez żalu. - I przestań, błagam. Nie będę o tym rozmawiać z Alanem, za żadne skarby. Szybciej umrę z zażenowania. Poza tym moje życie seksualne w przeciwieństwie do twojego dogorywa, o ile w ogóle kiedykolwiek istniało - zastanowił się wyraźnie nad poruszonym tematem, jakby przewertowanie pamięci miało pomóc w znalezienia jakiegokolwiek dowodu, że to życie jednak nie było martwe. Zadumany wyraz twarzy podpowiadał, że ciężko było mu cokolwiek znaleźć. - Mercury, ty zazdrosna bestio - zaśmiał się łagodnie. - Musi ci na nim bardzo zależeć, co? - wraz z zadanym pytaniem przechylił odrobinę głowę na bok, przyglądając się brunetowi z zainteresowaniem. Do tej pory bawił się jedynie w przelotne spotkania, absolutnie nic poważnego. Dobrze było widzieć go szczerze uszczęśliwionego. Krótkie zabawy może i nie był złe, ale na dłuższą metę zwyczajnie męczyły.
Odstawił zwierzę na podłogę, pozwalając mu zająć się posiłkiem. Przez chwilę śledził kocią trasę ku misce z jedzeniem, zaraz jednak odwracając się w stronę wcześniejszego pomieszczenia. Zgodnie z instrukcją sięgnął pod łóżko, kładąc ostrożnie rękę na futerale. Usiadł wygodnie na podłogę, wysuwając sprzęt i zabierając się za jego wyjęcie.
- Obiecuję, że tym razem nie zerwę ani jednej struny - gorliwe zapewnienie padło z ust blondyna tuż przed pierwszym, profilaktycznym przeciągnięciem smyczka. Usłyszawszy bardzo satysfakcjonujący dźwięk, mógł z powrotem usiąść na łóżku. Zwykle podczas gry miał tendencję do chodzenia po całym pomieszczeniu, a tym razem chcąc tego uniknąć, posadził swój szanowny tyłek na miękkim materacu. Mając wielką nadzieję, że Mercury go nie zabije, szarpnął palcami za struny, wydobywając z nich pierwsze dźwięki.
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Pokój numer 5
Pon Maj 28, 2018 4:18 pm
Nie kontynuował tematu, uznając że słowa Clawericha skutecznie go zakończyły. Jakby nie patrzeć, nie miał zamiaru zapewniać go o swoim oddaniu i fakcie, że nic podobnego nigdy się nie powtórzy. Miał nadzieję, że tak będzie ale składanie obietnic, których nie było się w stu procentach pewnym, nie było przez niego zbyt mile widziane.
Trochę szkoda. Chyba bym umarł ze śmiechu, gdyby potem mi opowiadał twoje późniejsze reakcje. A potrafi być takim samym nieskrępowanym niczym gnojem co ja — jeśli nie gorszym, w końcu pamiętajmy, że Mercury nadal często utrzymywał manierę panicza z dobrego domu.
"Musi ci na nim bardzo zależeć, co?"
No co ty. Wcale, a wcale — przewrócił oczami podkreślając niezwykle mocny sarkazm, którym nasycona była jego wypowiedź. Podniósł oba kubki z herbatą i przeniósł je do sypialni.
Swoją drogą, wszystko co w niej jest, możesz na spokojnie zjeść. Tylko poczekaj jeszcze z trzy minuty, żeby na pewno się dobrze zaparzyła — uprzedził go odsuwając jego kubek na prawo, własny odkładając na podstawce po lewej. Wrócił do kuchni po szklanki z koniakiem, jednocześnie kontrolując jedzącego Dante. Kot był jednak całkowicie skupiony na pochłonięciu swojej porcji, nic dziwnego że tym razem postanowił zignorować przyglądającego mu się Blacka, wywijając jedynie ogonem na boki. Wrócił więc do pokoju, wsłuchując się w wygrywaną przez niego melodię. Hej, nawet ją znał! Lubił tę przeróbkę.
I walk a lonely road, the only one that I have ever known. Don't know where it goes, but it's only me and I walk alone — zaśpiewał cicho niskim, przyjemnie zachrypniętym głosem. Dawno przy nikim tego nie robił, lecz słysząc znajome nuty, nie był w stanie się powstrzymać przed zanuceniem choć kawałka. Były to jednak jedyne słowa, które faktycznie opuściły jego usta. Zaraz po tym zadowolił się jedynie zwykłym nuceniem w towarzystwie upijanego koniaku i dźwięku włączanego komputera. W końcu chciał na szybko zająć się tym całym projektem.
Frey Orion Clawerich
Frey Orion Clawerich
Fresh Blood Lost in the City
Re: Pokój numer 5
Pon Maj 28, 2018 5:20 pm
- No way, tym bardziej nie będę przy nim poruszał tego tematu. Ani nie przyjdę, gdy akurat będzie u ciebie siedział. Zapamiętasz to i wykorzystasz, gdy ja sam zapomnę, znam cię - w całym tym naburmuszeniu zmiął w palcach materiał bluzy. Przez dłuższą chwilę szukał odpowiednich słów do dodania, ale nic sensownego nie wpadało mu do głowy. W końcu nadął lekko policzki, wlepiając spojrzenie w miętolony kawałek. - Wiesz że się nie znam - fuknął, wciąż trochę zażenowany, że sytuacja w ogóle zmuszała go do przyznania czegoś podobnego. Kolejne dwie informacje przyjął już bez komentarza, a przyjemniej sławnego. Sarkazm wywołał odruch przewrócenia oczami, a na informację o jadalnych owocach w napoju skinął głową. Przez chwilę obserwował kostki lodu zanurzone w bursztynowym trunku, zaraz wracając do wygrywanej melodii. Sam lubił tę konkretną piosenkę, więc cover nie stanowił problemu po wypisaniu sobie nut na pierwszy raz. Dwie gry z własnymi notatkami i znał całość na pamięć, dzięki czemu mógł się teraz pochwalić przyjacielowi. Kilka słów tekstu zaśpiewanych przez Blacka ozdobiło twarz modela szerokim uśmiechem. Oparł wygodnie plecy o ścianę, zamykając oczy, gdy brunet zajął się projektem. W spokoju grał dalej, w pewnym momencie przedłużając utwór o kilka sekund, gdy natknął się na pomysł ulepszenia całości. Po zakończeniu piosenki odłożył skrzypce na bok, sięgając po herbatę.
- No no, jest naprawdę niezła.
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Pokój numer 5
Sob Cze 02, 2018 7:46 pm
Dokładnie tak będzie — potwierdził jego słowa, nawet nie próbując zaprzeczać. Bo jaki miałoby to sens w towarzystwie kogoś, kto faktycznie znał go od kilkunastu lat? Nie skomentował jednak tekstu o rzekomym nie znaniu się. Ciężko było mu wypowiedzieć się w podobnej kwestii, tak jak ciężko było mu uwierzyć by faktycznie ktoś się nie znał.
Gdy w końcu komputer się włączył, momentalnie odpalił kilka stron w przeglądarce zapisując konkretne informacje, które mogły mu się przydać podczas tworzenia tego jakże wybitnego dzieła wymaganego przez nauczycieli. Musiał jednak przyznać, że dźwięki skrzypiec w tle były niezwykle przyjemną odmianą. Z pewnością dużo lepszą niż puszczanie sobie muzyki z youtube'a, nawet jeśli głośniki zamontowane w pokoju pozwalały na cieszenie się nią w najwyższej jakości. Cover dobiegł jednak końca, a Black jeszcze przez chwilę pisał na klawiaturze, zupełnie jakby jego mózg potrzebował chwili na zaakceptowanie nowego stanu rzeczy.
"No no, jest naprawdę niezła."
Odwrócił się nieznacznie w jego stronę.
Mówisz? To dobrze, już zaczynałem się martwić — powiedział samemu unosząc swój kubek, by upić niewielki łyk herbaty. Ostatecznie jednak jej temperatura nadal była na tyle wysoka, by zamienił ją na schłodzony koniak.
Tak, znacznie lepiej.
Zadziwiające że w przeciągu kilku minut zdążył zapisać już prawie pół strony A4 wstępem do swojego opowiadania.
Jakbyś chciał w coś zagrać to możesz odpalić komputer Cyrille'a. Nie obrazi się. Ewentualnie telewizor, Netflix i jedziesz. Tylko nie włączaj jeszcze JP. Dinozaury oglądamy razem.
Sam postanowił zająć się tym co konieczne, a potem skupić na przyjemnościach. Nawet jeśli miał doskonałą podzielność uwagi, wszelkie rozmowy wymagające jego empatii wolał zostawić sobie na później. Zwłaszcza że wątpił by to mini-opowiadanie miało zabrać mu więcej niż dwadzieścia, trzydzieści minut.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach