Selim Luke Skywalker
Selim Luke Skywalker
Fresh Blood Lost in the City
First topic message reminder :

Wyglądało na to, że koniec ze spokojnym życiem. Gdy tylko Dyrektor zawołał go do siebie do gabinetu, wiedział że nie wyjdzie z niego jako zupełnie inny człowiek. No, powiedzmy.
"Od dzisiaj będziesz wychowawcą trzeciego roku. Nie zawiedź mnie."
- Nie zawiedź mnie, powiedział. - wymamrotał pod nosem, raz po raz przygryzając zębami filtr niezapalonego papierosa. On miałby kogoś zawieść? Nie w tym życiu! Szedł przez korytarz obracając na palcu odpowiedni kluczyk do sali. Dwie minuty do dzwonka, idealnie. Z tego co widział, niektórzy uczniowie już czekali, kto by pomyślał. Otworzył drzwi krótkim ruchem i pchnął je do wewnętrznej strony.
- Klasy trzecie? Zapraszam do środka. - rzucił donośnym, spokojnym głosem, zaraz rozkładając się ze swoimi rzeczami na biurku. Nie żeby było tego jakoś dużo. Jakiś magazyn, dziennik z wsuniętą w środek listą obecności, papieros którego wcześniej trzymał w ustach, marker. Od razu chwycił za ten ostatni i odwrócił się w stronę tablicy.

SELIM SKYWALKER
WYCHOWAWCA, NAUCZYCIEL ASTRONOMII I RYSUNKU

Odłożył marker na miejsce i odwrócił się w stronę klasy, która miała wystarczającą ilość czasu, by zająć sobie jakieś miejsca.
- Dobra, bez zbędnych ceregieli. Na imię mam Selim Skywalker i od dzisiaj będę waszym wychowawcą. Odpuśćcie sobie wszelkich panów, profesorów i pochodne, możecie mi mówić po imieniu. Jest jedna podstawowa zasada, której macie przestrzegać. Nie obchodzi mnie skąd jesteście, kim jesteście, ile zarabiacie, jak ma na imię wasza matka ani profesja waszego ojca. Wy szanujecie mnie, ja szanuję was. Odtrącicie wyciąganą do was pomocną dłoń i nigdy więcej jej nie dostaniecie. Możemy razem spędzić lata w spokoju i miłej, a przynajmniej przystępnej atmosferze, albo doprowadzę do tego, że będziecie spieprzać z moich zajęć z podkulonym ogonem, dzwoniąc z płaczem do matki. Decyzja należy do was. Zrozumiano? Świetnie. - nie zamierzał dawać im czasu na odpowiedź. Przeszedł przed biurko i oparł się o nie tyłem.
- Tradycyjnie zaczniemy od krótkiego przedstawienia się. Wystarczy imię, chętni mogą dodać zainteresowania czy cokolwiek, w trakcie inni zachowują ciszę. Każdemu przysługuje też jedno, nieobowiązkowe pytanie do mnie. Zaczniemy od ciebie. - wskazał ręką na pierwszego ucznia z brzegu.

// Kolejność dowolna. Kto napisze pierwszy ten uznaje, że do niego kierował się Selim. Kolejne osoby przedstawiają się po niej.

TERMIN: 1 marca, g. 23.59.
2 spóźnienia z odpisem/pominięcie kolejki = wylatujecie z lekcji z nieobecnością. Do boju.

Ryan Jay Grimshaw
Ryan Jay Grimshaw
Fresh Blood Lost in the City
„Punkt dla ciebie, Grimshaw.”
Ciemnowłosy kiwnął nieznacznie głową, chociaż od początku był przekonany co do pewności swojej odpowiedzi. Tak kończyło się posiadanie wolnego czasu, który poświęcało się czytaniu przeróżnych rzeczy i zapamiętywało się fakty, które w normalnych warunkach zostałyby uznane za wiedzę bezużyteczną, jeżeli w przyszłości nie miało się zamiaru pójść w danym kierunku.
Obrócił długopis w palcach, bez wyrazu śledząc Amira, który postanowił wybić się spośród tłumu i zabłysnąć swoją wiedzą tuż przy tablicy, podczas gdy reszta zagrzewała swoje miejsce w ławkach, nie udzielając się w ogóle. Stuknął końcówką długopisu o ławkę, choć dźwięk ten nie zdołał przebić się przez wypowiedzi prefekt.
Teraz już nikt nie będzie pamiętał o twoim wyczynie.
Nie żeby zależało mu na rozgłosie w klasie, chociaż dziś doczekał się go już wystarczająco dużo. Wszystko to z winy Winchestera, siedzącego obok. Jay'owi zależało już wyłącznie na tym, by odbębnić kolejną lekcję tego dnia i móc wrócić do siebie. Szybko się okazało, że miało to być prostsze niż się spodziewał, a od opuszczenia lekcji dzieliło go tylko parę zapisanych na kartce zdań. Zerkając na tablicę, raz jeszcze zaczął odnotowywać zapisane na niej informacje, posługując się własnymi skrótami, znacznie skracając czas pisania. Gdy skończył, wrzucił długopis do plecaka i zerknął na Riley'a, zaraz opuszczając wzrok na jego zeszyt, jakby sprawdzał, ile do zanotowania jeszcze mu zostało.
Odsunął krzesło, zgarnął plecak z podłogi, a podniósłszy się z miejsca, przewiesił go sobie przez ramię i podszedł do biurka nauczyciela, układając na nim zeszyt z notatkami.
Chester Ó Heachthinghearn
Chester Ó Heachthinghearn
Fresh Blood Lost in the City
Chester, widząc selekcję zapoczątkowaną jakiś czas temu przez profesora nie z tej ziemi, zagryzł lekko wargę, rozprawiając nad tym, że należałyby mu się ze trzy gałki lodów smerfowych ─ dobrze się spisał, jeszcze był w tej sali i na razie nie padał na niego złowrogi, jak w kierunku panienki Lou, look. Luke Skywalker, hihihihihihi!
Zdziwił się tym, że nauczyciel przyzwolił na wykład ze strony wyręczającego go Amira, jakby ten się z nim zamienił na role. Aczkolwiek też Skywalker widać, typ niepokorny, dołożył swoje trzy grosze, uzupełniając ten wywód na temat.. wszystkiego, czego Irlandczyk nie pojmował, więc właściwie analizował jedynie ich wiedzowy spór. Skąd ci ludzie wiedzieli takie rzeczy? Aż tak wiele go ominęło w tym roku, że oni znali takie pojęcia, które się wścibskiemu Heachthinghearnowi o uszy nie obiły? Albo wszyscy oprócz niektórych ewenementów byli kosmoświrami, też jakaś teoria.
Skrzywił się mocniej, gdy znowu padło polecenie przepisywania do zeszytu tych pierdół, co przychodziło trzecioklasiście z coraz to większym trudem, gdyż będąc zmęczonym i prawie uśpionym przez paplaninę kolegi z klasy, coraz mniej rozumiał to, co przenosił na papier. Bazgrał z trzęsącą się ręką tak, jakby miał potworny niedobór magnezu i zakola po pas, kilkakrotnie pomylił literę “a” z “e” oraz “s” z “z”, choć to nie zmieniło to w znaczącym stopniu sensu notatki. Niemniej, pismem mógłby torturować kaligrafów.
Widząc go takiego opartego jedną ręką na ławce z grzywką na twarzy i długopisem w drugiej ręce, nie trudno było dojść do wniosków, że trochę dłużej mu to zajmie. Ale gdy dobrnął do końca, co było wyczynem karkołomnym wręcz, schował długopis do plecaka luzem, zeszyt między siebie, a materiał swoich tobołów. Obrócił się, a potem wyjechał z ławki, jadąc już przodem w kierunku stanowiska profesora, stając obok Ryana, ale tak, żeby nie zagradzać mu drogi do wyjścia. No już, blondynku, zbieraj myśli.
Napise mi pan, ze byłem gzecny, psysedłem i nie uciekłem? ─ zaseplenił, składając kajet jego biurku, wbijając w niego już nie tak szelmowskie, za to nieco mętne oczy. Niby ciotce obecność wstawiona do dziennika powinna mówić wszystko, ale jej akurat ta forma kontroli delikwentów-wagarowiczów nie przekonywała. Ileż to razy Chester szedł do łazienki i wracał?
Sigrunn Northug
Sigrunn Northug
Fresh Blood Lost in the City
Pisanie notatek to jedno, ale jak już było wspomniane - Sigrunn nie umiała w astronomię mocno. Mogła przepisywać to, co było na tablicy i próbować to zapamiętać, ale "kilka pytań sprawdzających jej wiedzę" to było jedno wielkie nieporozumienie. Przyjęła więc postawę słuchacza i przepisywacza, wystukując długopisem jakiś rytm o blat ławki i wpatrując się tępo w tablicę. Jedyne, czego się domyślała, to odpowiedź na ostatni punkt, toteż uniosła leciutko kąciki ust, kiedy z ust Grimshawa padły słowa "czarna dziura". Ty cholerny geniuszu - pomyślała, bo czasami trzeba się dowartościować, zwłaszcza na takim beznadziejnym przedmiocie. Jednak jej wiedza wyszła żenująco blado przy tym, co zaraz zaczął wykładać pan prefekt. I całe to dowartościowywanie się poszło się chędożyć na rzecz jej niezwykle tępej i przez to zabawnej miny. Lekko rozdziawione usta i nieco drżąca powieka w połączeniu z totalnie zdezorientowanym spojrzeniem? Yup, to jest to. Zaraz jednak spojrzała w stronę Alex i prychnęła cicho.
- Lizodup - szepnęła, wskazawszy w miarę dyskretnie na chłopaka, który właśnie wracał do ławki. Cóż, ta klasa dzieliła się na dwa rodzaje uczniów: kujonów i kompletnych idiotów. Nic pomiędzy, a przynajmniej tak to wszystko wyglądało. Sigrunn przynajmniej wiedziała, gdzie było jej miejsce w tej zgrai, czyli na samym końcu, jeśliby patrzeć na poziom wiedzy astronomicznej.
Była w trakcie przepisywania notatek na swoją kartkę, kiedy to Skywalker zarządził coś o sprawdzaniu zeszytów. W odpowiedzi burknęła coś cicho pod nosem i zmarszczyła brwi, nie przestając notować. I jeszcze czego? Sprawdzanie, czy mają przy sobie cyrkiel i ołówek? Czy wzięli buty na zmianę? Czy ich śniadanie ma wystarczającą ilość kalorii? Przecież to zmuszało ją do noszenia zeszytu, co dawało jakieś dodatkowe pięćdziesiąt gramów do ciężaru jej torby, w której de facto nie było prawie nic, ale cóż mogła począć? Może przynajmniej obędzie się bez poprawek. To stwierdziwszy postawiła ostatnią kropkę na końcu zdania, wrzuciła wszystko do torby, nie licząc kartki z notatkami, którą chwyciła w dłoń i zabrawszy swoje rzeczy, podeszła do biurka nauczyciela.
- Nie mam zeszytu, ale wszystko zapisałam - powiedziała nijakim tonem, obdarzyła Skywalkera przelotnym spojrzeniem i pokazała mu notatki, nie zmuszając się do niczego ponad to. Chciała jak najszybciej mieć to za sobą i wyjść z klasy.
Kamira Evergreen
Kamira Evergreen
Fresh Blood Lost in the City
Kamira odłączyła się myślami całkowicie od lekcji. Bazgrała chwilę po zeszycie, co rusz zagapiając się na widok za oknem i zaczęła myśleć o rzeczach które miały dopiero nastąpić w jej życiu. Takie tam, typowe jej przemyślenia, które często skutkują wypowiadaniem dziwnych zdań lub zadawaniem pytań oderwanych od rzeczywistości, bo zdarzało jej się zapomnieć, ze ludzie nie czytają jej w myślach i nie widzą jej przeskoków z tematu na temat. Spojrzała na kwiatki narysowane na marginesie i wzdychając, zaczęła przepisywać odpowiedzi, by skończyć jak najszybciej. Pisała dosyć wolno i dlatego pewnie skończyła jako jedna z ostatnich. Potarła dłonią twarz i zerknęła na nauczyciela, a potem na klasę. Wygląda na to, że jak podejdzie teraz to mu nie przeszkodzi. Spakowała się cicho i ostrożnie, tak by nie zwracać na siebie uwagi, a potem kilkoma szybkimi ruchami, wstała i podeszła do Skywalkera, podając mu otwarty zeszyt.
- Wydaje mi się, że wszystko jest tak jak trzeba. - Powiedziała wpatrując się w krawędź biurka.
Alex Wright
Alex Wright
Fresh Blood Lost in the City
Coś tam wiedziała o astronomii, ale nie była żadnym geniuszem z tego przedmiotu. Od to po prostu trochę wiedziała, bo ojciec jej kiedyś o tym opowiadał. Z resztą Amerykanka lubiła go słuchać. Dla niej jej ojciec był najlepszym mówcą świata. W końcu zawsze opowiadał w taki fascynujący i ciekawy sposób. Wracając jednak do rzeczywistości, Alex grzecznie przepisywała i słuchała, ale raczej sama tworzyła krótkie notatki ze swoimi małymi dopiskami. Tak czasem jej się coś dodatkowego przypomniało, a gdy nie była czegoś pewna po prostu stawiała mały znak zapytania obok. Mimo jako takiej wiedzy postanowiła się nie wtrącać, bo i po co? Jeśli gościu ją wywoła to postara się coś powiedzieć, jeśli nie to mało ją to obchodziła. Nie miała zamiaru wyjść na kujona czy jakiegoś cholernego pupilka. No ej, nie po to się przecież buntowała, co nie? Dalej notowała, co jakiś czas zerkając na tablice, rzutnik lub ludzi dokoła. Ciut trudno jej było się przy tym wszystkim skoncentrować, choć próbowała.
Zerknęła kątem oka na Siggy i jej poczynania, gdy ta do niej szepnęła. Sama zerknęła na tamtego chłopaczka. Tak, bez wahania powiedziałaby, że to kujon. Cóż, takie rzeczy się po prostu widzi i tyle.
Westchnęła cicho, gdy psorek stwierdził, że będzie sprawdzać w tej chwili zeszyty. Z jednej strony się ucieszyła, bo mogło to oznaczać, że zaraz będzie mogła stąd wyjść i może (na pewno) zaciągnie Norweżkę na piwo, ale z drugiej strony wiedziała jak jej notatki wyglądają i trochę zaczęła się obawiać o to wyjście. Mimo to wstała, wrzuciła swoje rzeczy do torby, zostawiając tylko zeszyt, który zaraz wzięła w ręce. Zarzuciła torbę na ramię i podeszła do biurka, kładąc na biurku psorka swój zeszyt.
- To są moje notatki z lekcji - odparła tylko i grzecznie czekała na dalszy rozwój wypadków.
Anonymous
Gość
Gość
Podniósł głowę znad zeszytu z wierszami dopiero w momencie, w którym nauczyciel zadał klasie jakieś pytania. Skądinąd trywialne. Miał już odpowiedzieć na jedno czy dwa z nich, jednak szybciej do głosu (a w sumie to do tablicy) doszedł Amir. Prezentując się przy tym jak zwykle nieziemsko. Słowak spuścił wzrok na notatnik, żeby się zbytnio nie rozmarzyć. Zaczął kreślić w nim co ważniejsze informacje, które padały z [stike]boskich[/strike] ust bruneta. Halo, ziemia do Kievica. Może byś tak w końcu na mnie zszedł?
Mrugnął kilkukrotnie i przyspieszył tempo notowania, żeby tym razem nic już go nie rozproszyło. Puścił mimo uszu uwagę Chestera, stwierdzając, że czas być poza dyskusje z nim. Chłopak wyczerpał limit jego łaskawości. Już nawet nie zostanie obdarzony przez Slovaca ani jednym [/b]łaskawszym[/b] spojrzeniem. Tak sobie postanowił i tak będzie. O.
Większość rzeczy, które profesor zapisał na tablicy dla wygody mniej inteligentnych jednostek, znalazło się w kajeciku klasowej divy już podczas wykładu Prefekta. Nic więc dziwnego, że skończył robić notatki, jeszcze zanim ktokolwiek podniósł się od swojej ławki. „Jeśli wszystko będzie w porządku, jesteście wolni. Poza spóźnionymi.” Zamknął zeszyt do astronomii i odsunął go na brzeg ławki. Czyli nie miał po co się spieszyć. Skoro i tak ma zostać, z radością poczeka aż wszyscy, którym tak śpieszno, wylądują już po drugiej stronie drzwi. Podparł brodę na dłoni i zagapił się na widok za oknem, przyjmując iście poetycką pozę. Gdzie ludzie z kółka fotograficznego, kiedy trzeba uchwycić piękno tego rzadkiego okazu w jego naturalnym otoczeniu?
Anonymous
Gość
Gość
Jego aktywność na lekcji zwyczajowo ograniczała się do zbędnego minimum, a zmienienie tego stanu rzeczy wykraczało poza szereg jego kompetencji. Rola słuchacza odpowiadała mu bez wątpienia o wiele bardziej, dlatego też w ostatecznym rozrachunku, bazgrząc na marginesie i słuchając, analizował w głowie zadane przez nauczyciela pytania, tworząc na nie w głowie odpowiedzi, które albo tylko częściowo, albo całkowicie pokrywały się z prawdą, jednak ku jego szczęściu nie sięgały zbyt nadmiernego absurdu.
Zapisawszy informacje z tablicy – trochę z pamięci, trochę za pomocą wcześnie wspomnianego przedmiotu – zerknął na wypełnioną kartę swoim karykaturalnym pismem i zmarszczył czoło, przejeżdżając końcówką długopis po policzku. Powietrze opuściło jego usta w momencie, kiedy krytyczny wzrok zatrzymał się na postawionej na końcu zdania kropce i ostatecznie zamknął kajet w geście swego rodzaju irytacji, łudząc się, że nie wykorzystał wszystkie zasoby swojego szczęścia i notatki zostaną odczytana przez nowego wychowawcę. Zgarnął swoje rzeczy do plecaka, bo perspektywa dzwonka oznajmiającego koniec zajęć na dziś było jednym z najprzyjemniejszych zjawisk w jego życiu, mimo iż ostatecznie nie narzekał, czego dowodem mogła być jego prawie stuprocentowa frekwencja. Zarzucił na ramię szelkę plecak, by podejść do miejsca zajmowanego przez nauczyciela.
Odłożył ostrożnie - tak jakby belferowskie biurko mogło się w każdej chwili rozsypać - zeszyt na stosik sobie podobnych i uniósł kącik ust ku górze na wzór uśmiechu. Jakiekolwiek słowa w tym wypadku były zbędne, a przynajmniej Shane nie czuł się w obowiązku, aby powiedzieć cokolwiek.

Nie wierzę, że udało mi się odpisać. Przepraszam za moją nieobecność.
Anonymous
Gość
Gość
Powrót na miejsce nie mógł być na tyle prosty czy wygodny, ponieważ kontrowersyjna uwaga ze strony Sigg musiała paść. Nic dziwnego, że chłopak zdzielił ją chłodnym spojrzeniem, kiedy tylko usłyszał uroczą wzmiankę odnośnie jego osoby. Owszem, usłyszał ją. Owszem, nie zamierzał robić z tym nic więcej.
Potaknął na słowa Selima w geście porozumienia, wiedząc, że ten ma rację. Po prostu tego nie powiedział, a on uzupełnił jego słowa. I tak niewiele osób zapamięta to, co było dzisiaj omawiane na lekcji. Dlatego bez zbędnych ceregieli zaczął przepisywać notatki z tablicy, które swoją drogą były bardzo przejrzyste i czytelne. Kiedy skończył, wstał z miejsca jakby nigdy nic i ruszył w stronę nauczyciela, kładąc swój zeszyt na biurku po czym po prostu wrócił na miejsce, zostając tak jak pan chciał. W końcu zaliczał się do tych osób, które dosyć mocno się spóźniły.
Selim Luke Skywalker
Selim Luke Skywalker
Fresh Blood Lost in the City
No proszę, nie było tak źle.
Wyglądało na to, że ustalone zasady jednak jakoś dotarły do wszystkich uczniów i faktycznie postanowili wziąć się za robienie notatek. Pierwszy podszedł do niego Grimshaw. Chłopak był cichy i nie zwracał na siebie zbytnio uwagi, ale mimo to Selim na swój sposób zdążył go polubić. Bez zbędnego gadania, po prostu pracował. Przesunął wzrokiem po jego notatkach. Choć były głównie zapisanymi hasłami, nie zamierzał ich negować, każdy miał własne metody zapamiętywania. Skinął głową z aprobatą i postawił odpowiedni znaczek przy jego nazwisku. Tej samej krótkiej ocenie poddał Winchestera.
- Jesteście wolni. - rzucił oddając im zeszyty do rąk. Następny był Chester. Selim przyglądał mu się w międzyczasie, biorąc od niego zeszyt. Przez chwilę marszczył brwi mając problemy z rozczytaniem go, ale i tak nie miał zamiaru uczepiać się na siłę. Nieco rozbawiła go prośba chłopaka, ale nie dał tego po sobie poznać, zerkając na jego listę, by przypomnieć sobie jego imię.
- Napiszę. Chester, jeśli masz problemy z pisaniem notatek w zeszycie, możesz od następnej lekcji używać komputera. Pod koniec każdej lekcji będę ci sprawdzał plik, jeśli cię to interesuje. I pamiętaj o swojej krótkiej pracy. - podejrzewał, że podobne propozycje mogą się skończyć przeglądaniem przez niego na lekcji twittera, facebooka i pochodnych, ale nie wspomniał o tym ani słowem. Napisał mu na czystej kartce informację o zaliczeniu całych zajęć - czyżby dla ciotki? - i podał wraz z zeszytem, i krótkimi słowami, tymi samymi co w przypadku Grimshawa.
Zaraz po tym przyjął kartę Sigrunn.
- Nie robi mi różnicy czy będziecie robić notatki na kartce czy w zeszycie. - odpowiedział krótko, przesuwając po tekście wzrokiem. Skinął głową i oddał jej własność, wpisując znacznik przy nazwisku.
- Możesz iść. - procedura się powtarzała. Póki co miał własne potwierdzenie, że nawet z klasami B idzie się dogadać przy odpowiednich warunkach. Notatki Alex go nieco zaskoczyły.
- Bardzo dobrze. Mnóstwo trafnych uwag. Nie zamierzam zmuszać was do mówienia, ale szkoda, że nie chcesz zabierać głosu w trakcie zajęć, znasz mnóstwo ciekawostek. Ale nie będę cię teraz zatrzymywał. - podał jej zeszyt.
Notatki Kamiry były jednymi z ostatnich, ale zdecydowanie tymi bardziej starannymi. Pomijając kwiatki na marginesie. W jego oczach pojawiło się nieznaczne rozbawienie.
- Widzę, że ma pani do tego dryg, pani Evergreen. Prowadzę też zajęcia rysunku, na które chętnie panią zaproszę. Na razie jest pani wolna. - powiedział oddając jej zeszyt. Przejrzał jeszcze zeszyt Shane'a i jego puszczając wolno, rzucając krótki komentarz z aprobatą. W końcu spojrzał na dwóch ostatnich uczniów w klasie.
- Tym razem zaliczę wam zajęcia bez żadnych konsekwencji. Postarajcie się po prostu następnym razem być na czas. W ramach kary pomożecie mi ze sprzętem. - zażartował krótko i machnął ręką na Slovaca.
- Zabierze pan projektor i laptopa do pokoju nauczycielskiego z panem Amirem. - sam wstał i zaczął pakować swoje rzeczy do torby.

//

PODSUMOWANIE:

Slovac i Amir - albo możecie faktycznie rozegrać krótką fabułę i iść do pokoju nauczycielskiego z projektorem, albo piszecie tutaj, że bierzecie sprzęt i wychodzicie. Jeden post.

Nick | zaliczone/niezaliczone | punkty dla rocznika | zdobyte Punkty Umiejętności
Shane | zajęcia zaliczone | 1 punkt dla Obsidian | 1 PU
Lou | zajęcia niezaliczone | 0 punktów dla Obsidian | 0 PU
Sigrunn | zajęcia zaliczone | 1 punkt dla Obsidian | 2 PU
Riley |  zajęcia zaliczone | 1 punkt dla Obsidian | 1 PU
Alex | zajęcia zaliczone | 1 punkt dla Obsidian | 2 PU
Slovac | zajęcia zaliczone | 1 punkt dla Obsidian | 1 PU
Kamira | zajęcia zaliczone | 1 punkt dla Obsidian | 1 PU
Amir | zajęcia zaliczone | 1 punkt dla Obsidian | 1 PU
Chester | zajęcia zaliczone | 1 punkt dla Obsidian | 2 PU
Ryan | zajęcia zaliczone | 1 punkt dla Obsidian | 2 PU
Eskuin | zajęcia niezaliczone | 0 punktów dla Obsidian | 0 PU
Ezker | zajęcia niezaliczone | 0 punktów dla Obsidian | 0 PU
Shadow | zajęcia niezaliczone | 0 punktów dla Obsidian | 0 PU
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach