▲▼
First topic message reminder :
PRACOWNICY
Zgłoś się do pracy!
Mercury Kyan Black
Treser Psów
Cyrille de Montmorency-Bouteville
Wyprowadzający Psy
Położony w najwyższym punkcie Vancouver park pełen pięknych widoków na Północny Brzeg, miasto czy nawet góry. Pomimo niemal ośmiokrotnie mniejszego rozmiaru względem Stanley, "Królowej" nie można odmówić pewnego rodzaju uroku. Chociażby ze względu na ogromne drzewo wiśniowe, kwitnące co wiosnę, zdobiąc parkowe tereny swoimi bladoróżowymi, kwiatowymi płatkami, piękny Ogród Quarry - notabene będący popularnym miejscem na zorganizowanie ślubu - jak i również "Tańczące Wody", czyli innymi słowy zjawiskowa fontanna. Oprócz tego na drodze napotkać można także figury z brązu, różany ogród i - głównie wiosną i latem - artystów malarzy, którzy postanawiają urządzać sobie plenery czy publiczne wystawy.
W parku znajduje się specjalna strefa, w której właściciele swoich psich pupili mogą bez problemu odpiąć ich smycz.
W parku znajduje się specjalna strefa, w której właściciele swoich psich pupili mogą bez problemu odpiąć ich smycz.
Ciri przeszedł dreszcz, a jej twarz przybrała kolor dojrzałego pomidora. Miała jednak ten sam zacięty wyraz twarzy, który utrzymywała złość, bo dziewczyna traciła resztki swojej godności.
Zwłaszcza, że nie udało jej się powstrzymać cichego jęku, który wydostał się z jej usta, jak jego palce znalazły się na jej nagiej skórze.
To nie była jej wina, że była strasznym pieszczochem i nawet taki poniżający dotyk wywoływał w niej niechcianą reakcję.
"Jesteś żałosna" powiedziała sobie, a raczej jej druga, gorsza część osobowości, która nienawidziła łańcuchów jakie na nią nakładała ta porządna Ciri i buntowała się przeciw niej.
Najwidoczniej każdy człowiek musiał pokazywać swoje wady, bo inaczej szalał. Z nudy? Być może.
"Zamknij się"
Nie dość, że musiała się użerać sama ze sobą, to jeszcze miała przed sobą chłopaka, który bardzo szczegółowo pokazywał jej gdzie miał jakiekolwiek granice. Gdzie? W dupie, bo jego ręka posuwała się coraz wyżej.
Ciri nie wiedziała, co ma zrobić. Nie potrafiła po prostu kogoś no obmacywać w miejscu publicznym. Stała więc tak jak wcześniej, próbując zamordować go wzrokiem.
Zwłaszcza, że nie udało jej się powstrzymać cichego jęku, który wydostał się z jej usta, jak jego palce znalazły się na jej nagiej skórze.
To nie była jej wina, że była strasznym pieszczochem i nawet taki poniżający dotyk wywoływał w niej niechcianą reakcję.
"Jesteś żałosna" powiedziała sobie, a raczej jej druga, gorsza część osobowości, która nienawidziła łańcuchów jakie na nią nakładała ta porządna Ciri i buntowała się przeciw niej.
Najwidoczniej każdy człowiek musiał pokazywać swoje wady, bo inaczej szalał. Z nudy? Być może.
"Zamknij się"
Nie dość, że musiała się użerać sama ze sobą, to jeszcze miała przed sobą chłopaka, który bardzo szczegółowo pokazywał jej gdzie miał jakiekolwiek granice. Gdzie? W dupie, bo jego ręka posuwała się coraz wyżej.
Ciri nie wiedziała, co ma zrobić. Nie potrafiła po prostu kogoś no obmacywać w miejscu publicznym. Stała więc tak jak wcześniej, próbując zamordować go wzrokiem.
Takie sprzeczne informacje. Spoglądała na niego, jakby chciała go zabić, ale z drugiej strony ani go nie powstrzymywała, a jeszcze przy tym jęczała rozkosznie. Czyli jej się jednak podobało, chociaż nie chciała tego przyznać za żadne skarby świata. Wiadomo, urażona duma i tak dalej, bo znów ten głupi, chamski i perfidny Rusek miał rację. Jakże ludzi bolało, kiedy musieli mu to przyznać. Najczęściej po prostu szli w zaparte. Człowiek miał to do siebie, że nawet kiedy wiedział, iż nie ma racji, to do końca trzymał się swojego zdania. W sumie rozumiał to, też nie lubił zgadzać się z innymi. Ale czasami to robił. Czasami. No dobra, prawie nigdy. No dobra, nigdy.
Zatrzymał nagle rękę i lekko pomasował jej plecy. Porem przeszedł na bok i delikatnie połaskotał. Wreszcie wyciągnął dłoń spod jej koszulki i przesunął palcami po ramieniu. Wreszcie całkiem cofnął i tylko przyglądał się jej z rozbawieniem. Doprawdy, była taka groźna.
- I po co ten wzrok? - Spytał, wzruszając ramionami. - Udajesz, że nie podoba ci się to co robię, ale widzę, że jest inaczej. Prawdopodobnie nie chcesz przyznać nawet przed samą sobą, że mogłabyś chcieć więcej. To zwykła fizyczność, moja droga Ciri. Nie ma w tym nic złego. Jedyne co cię ogranicza, to głupie przeświadczenie o tym, że ledwo mnie znasz i jesteśmy w miejscu publicznym. Myślałaś, że mnie to też ogranicza. Ale ja naprawdę mam ochotę zająć się twoimi cyckami tak, żebyś jęczała z rozkoszy. Jedyna różnica między nami jest taka, że ja mówię o tym otwarcie, a ty próbujesz udawać, że jest inaczej.
Po tych słowach złapał ją mocno za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Ręką odsunął włosy z jej ramienia, po czym nachylił tam głowę, by złożyć delikatny pocałunek na szyi. Objął ją przy tym, zamykając w delikatnym uścisku. Gdyby chciał, to prawdopodobnie mógłby utrzymać ją na siłę, ale wcale nie miał zamiaru tego robić. Zastanawiał się, jak dalece pozwoli Ciri, aby to zabrnęło, nim w końcu powie "stop!" A może nigdy tego nie powie? W każdym razie do tej pory stosował prostą zasadę: do czasu, kiedy nie protestowała, to przyzwalała. A on z tego zwyczajnie korzystał.
Zatrzymał nagle rękę i lekko pomasował jej plecy. Porem przeszedł na bok i delikatnie połaskotał. Wreszcie wyciągnął dłoń spod jej koszulki i przesunął palcami po ramieniu. Wreszcie całkiem cofnął i tylko przyglądał się jej z rozbawieniem. Doprawdy, była taka groźna.
- I po co ten wzrok? - Spytał, wzruszając ramionami. - Udajesz, że nie podoba ci się to co robię, ale widzę, że jest inaczej. Prawdopodobnie nie chcesz przyznać nawet przed samą sobą, że mogłabyś chcieć więcej. To zwykła fizyczność, moja droga Ciri. Nie ma w tym nic złego. Jedyne co cię ogranicza, to głupie przeświadczenie o tym, że ledwo mnie znasz i jesteśmy w miejscu publicznym. Myślałaś, że mnie to też ogranicza. Ale ja naprawdę mam ochotę zająć się twoimi cyckami tak, żebyś jęczała z rozkoszy. Jedyna różnica między nami jest taka, że ja mówię o tym otwarcie, a ty próbujesz udawać, że jest inaczej.
Po tych słowach złapał ją mocno za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Ręką odsunął włosy z jej ramienia, po czym nachylił tam głowę, by złożyć delikatny pocałunek na szyi. Objął ją przy tym, zamykając w delikatnym uścisku. Gdyby chciał, to prawdopodobnie mógłby utrzymać ją na siłę, ale wcale nie miał zamiaru tego robić. Zastanawiał się, jak dalece pozwoli Ciri, aby to zabrnęło, nim w końcu powie "stop!" A może nigdy tego nie powie? W każdym razie do tej pory stosował prostą zasadę: do czasu, kiedy nie protestowała, to przyzwalała. A on z tego zwyczajnie korzystał.
Zamruczała cicho, a nawet zamknęła oczy, ale jak tylko poczuła, że jego ręka się cofa, otworzyła je szybko, udając, że wcale jej to nie sprawiało przyjemności.
Jej aktorstwo nie było tak idealne, jak jej się zdawało, bo jak na dłoni było widać, że tego chciała.
Przemilczała jego wypowiedź no bo co, miała mu przyznać rację? Jeszcze czego! Co z tego, że ją miał?
W normalnych okolicznościach Ciri potrafiłaby przyznać komuś rację, o ile oczywiście znalazłoby się coś, czego by nie wiedziała, a nie miałoby to związku z relacjami międzyludzkimi, bo w tym temacie była jak dziecko, ale musiałby to być ktoś kto nie był NIM. Może i się nie znali, ale dziewczyna mogłaby powiedzieć, że go polubiła choć denerwował ją jeszcze bardziej.
Była tylko mała kwestia, z którą nie do końca się zgadzała.
Miała opory przed dotykaniem się w miejscu publicznym? Miała.
Miała opory przed dotykaniem się z obcą osobą? Miała.
Miała opory przed dotykaniem się? Oczywiście, że miała i chodziło tu głównie o to, że nie pozwalała nikomu na wejście do jej strefy osobistej, co ograniczało się do podawania ręki ewentualnie delikatnego przytulenia i nigdy nawet nie myślała... no dobra myślała, bo wbrew pozorom była strasznym pieszczochem i gdyby znalazł się ktoś, kto byłby dla niej blisko zapewne siedziałaby mu cały czas na kolanach i prosiła o kizianie, mizianie czy inne 'anie'.
Nagle przyciągnął ją do siebie, co ją zaskoczyło. Czując pocałunek na szyi odchyliła głowę - ot tak przypadkiem, wcale to nie chciała! Niee, wcaleee.
Stojąc tak w jego objęciach i mając możliwość przebywania z kimś tak blisko, bo skoro już dawno przekroczyli jej granicę to równie mogliby robić co tylko chcieli, w ogóle nie myślała, żeby tego przerywać.
Jej aktorstwo nie było tak idealne, jak jej się zdawało, bo jak na dłoni było widać, że tego chciała.
Przemilczała jego wypowiedź no bo co, miała mu przyznać rację? Jeszcze czego! Co z tego, że ją miał?
W normalnych okolicznościach Ciri potrafiłaby przyznać komuś rację, o ile oczywiście znalazłoby się coś, czego by nie wiedziała, a nie miałoby to związku z relacjami międzyludzkimi, bo w tym temacie była jak dziecko, ale musiałby to być ktoś kto nie był NIM. Może i się nie znali, ale dziewczyna mogłaby powiedzieć, że go polubiła choć denerwował ją jeszcze bardziej.
Była tylko mała kwestia, z którą nie do końca się zgadzała.
Miała opory przed dotykaniem się w miejscu publicznym? Miała.
Miała opory przed dotykaniem się z obcą osobą? Miała.
Miała opory przed dotykaniem się? Oczywiście, że miała i chodziło tu głównie o to, że nie pozwalała nikomu na wejście do jej strefy osobistej, co ograniczało się do podawania ręki ewentualnie delikatnego przytulenia i nigdy nawet nie myślała... no dobra myślała, bo wbrew pozorom była strasznym pieszczochem i gdyby znalazł się ktoś, kto byłby dla niej blisko zapewne siedziałaby mu cały czas na kolanach i prosiła o kizianie, mizianie czy inne 'anie'.
Nagle przyciągnął ją do siebie, co ją zaskoczyło. Czując pocałunek na szyi odchyliła głowę - ot tak przypadkiem, wcale to nie chciała! Niee, wcaleee.
Stojąc tak w jego objęciach i mając możliwość przebywania z kimś tak blisko, bo skoro już dawno przekroczyli jej granicę to równie mogliby robić co tylko chcieli, w ogóle nie myślała, żeby tego przerywać.
I znów zero reakcji z jej strony. No, może poza tymi gestami, które wskazywały tylko, że wcale nie przeszkadzało jej za bardzo to, co się tutaj działo. Miał ochotę wybuchnąć głośnym śmiechem, ale niestety jego usta były zajęte teraz naznaczeniem szyi dziewczyny, więc nie mógł tego zrobić. Mimo to w duszy śmiał się do rozpuku, radując się tym, że po raz kolejny miał rację. Jacy ci ludzie byli łatwi to rozczytania. Wystarczyło zaledwie kilka minut i właściwie robili wszystko, na co tylko Pavel miał ochotę. No dobra, może nie wszystko, ale cała sprawa zmierzała w dobrym kierunku. Kobieca uległość doprawdy czasami potrafiła go jeszcze zadziwić.
Zawzięcie zasypywał szyję ledwo co poznanej dziewczyny namiętnymi pocałunkami, przyciskając ją przy tym do siebie. Doprawdy, osoby obserwujące to z boku mogłyby dojść do wniosku, że oto obserwują parę, która ma już co najmniej kilkuletni staż. Jakże bardzo by się pomylili w tej kwestii. Jakże bardzo mogliby być zaskoczeni, kiedy dowiedzieliby się, że ta oto para poznała się zaledwie kilkadziesiąt minut temu. Pavel jednak się nad tym nie zastanawiał. Jedynie przeniósł się na drugą stronę szyi, którą począł teraz maltretować. Jeśli myślała, że ma zamiar szybko odpuścić, to się myliła. Ale musiał przyznać, że wybrała odpowiednią formę przyznania się do porażki. Przynajmniej będzie czerpać z tego odrobinę przyjemności. Albo nawet trochę więcej.
W pewnym momencie jego głowa ruszyła w górę. Całował jej szyję coraz wyżej, potem przyszedł czas na podbródek, aż wreszcie wpił się chciwie w jej usta. Nie było to zbyt delikatnie, ale tak już miał w zwyczaju postępować. Porywczo, zabierając to, na co miał ochotę. To już jednak nie potrwało długo. Zaledwie po kilku sekundach odsunął głowę i spojrzał na rudowłosą z góry.
Teraz pewnie powinien powiedzieć "kocham cię" albo coś w tym stylu. Tyle, że to nie była komedia romantyczna. Mimo to, nie wypuścił jej ze swoich objęć.
- I co maleńka? Podobało się - nie pytał. On to wiedział. Nie potrafił powstrzymać wrednego uśmiechu satysfakcji. Przejechał ręką po jej plecach. - Jeśli masz ochotę na więcej, to niedaleko jest mój akademik - oznajmił jej i wskazał głową stronę, gdzie mogliby się udać. Znaczy w sumie kawałek drogi to było, ale kogo to obchodzi. Ona nie musi o tym wiedzieć. Chociaż w sumie powinna. To się dowie, tak czy inaczej.
Zawzięcie zasypywał szyję ledwo co poznanej dziewczyny namiętnymi pocałunkami, przyciskając ją przy tym do siebie. Doprawdy, osoby obserwujące to z boku mogłyby dojść do wniosku, że oto obserwują parę, która ma już co najmniej kilkuletni staż. Jakże bardzo by się pomylili w tej kwestii. Jakże bardzo mogliby być zaskoczeni, kiedy dowiedzieliby się, że ta oto para poznała się zaledwie kilkadziesiąt minut temu. Pavel jednak się nad tym nie zastanawiał. Jedynie przeniósł się na drugą stronę szyi, którą począł teraz maltretować. Jeśli myślała, że ma zamiar szybko odpuścić, to się myliła. Ale musiał przyznać, że wybrała odpowiednią formę przyznania się do porażki. Przynajmniej będzie czerpać z tego odrobinę przyjemności. Albo nawet trochę więcej.
W pewnym momencie jego głowa ruszyła w górę. Całował jej szyję coraz wyżej, potem przyszedł czas na podbródek, aż wreszcie wpił się chciwie w jej usta. Nie było to zbyt delikatnie, ale tak już miał w zwyczaju postępować. Porywczo, zabierając to, na co miał ochotę. To już jednak nie potrwało długo. Zaledwie po kilku sekundach odsunął głowę i spojrzał na rudowłosą z góry.
Teraz pewnie powinien powiedzieć "kocham cię" albo coś w tym stylu. Tyle, że to nie była komedia romantyczna. Mimo to, nie wypuścił jej ze swoich objęć.
- I co maleńka? Podobało się - nie pytał. On to wiedział. Nie potrafił powstrzymać wrednego uśmiechu satysfakcji. Przejechał ręką po jej plecach. - Jeśli masz ochotę na więcej, to niedaleko jest mój akademik - oznajmił jej i wskazał głową stronę, gdzie mogliby się udać. Znaczy w sumie kawałek drogi to było, ale kogo to obchodzi. Ona nie musi o tym wiedzieć. Chociaż w sumie powinna. To się dowie, tak czy inaczej.
Cholernie jej się to podobało. Znaczy.. Bardzo. Zwłaszcza pocałunek, który nie był ani delikatny, ani słodki, ale podobał jej się. Nie była ze szkła i delikatne traktowanie tylko by ją zirytowało.
Gratuluję, właśnie straciłaś swój pierwszy pocałunek z przypadkowym facetem.
Jej 'wewnętrzny głos' jak zwykle idealnie podsumował sytuację, ale nawet na to nie zwróciła uwagi, bo była zajęta bardziej przyjemnymi czynnościami i nie chciała tego zniszczyć głupim zamartwianiem się o to czy to, co teraz robiła było normalne, a raczej przyzwoite skoro jej granica i tak już została przekroczona.
Nie żeby narzekała. Mogła do tego doprowadzić o wiele wcześniej.
I co miała na to odpowiedzieć? Nie mogła powiedzieć, że podobało, bo to nie byłoby w jej stylu, bo nadal nie chciała przyznawać mu racji, ale z drugiej strony nie mogła powiedzieć też 'nie', bo jej ciało mówiło zupełnie co innego.
Czy miała ochotę na więcej? Wystarczyło na nią spojrzeć, a nawet ślepy powiedziałby, że miała.
Uśmiechnęła się, ale nie tak jak zwykle, można by było nawet powiedzieć, że dość niepokojąco, złapała chłopaka za rękę i pociągnęła go we wskazanym kierunku.
Dopiero gdy odetchnęła, zrozumiała, że o czymś zapomniała. Rozejrzała się, zagwizdała, a Duch, który bawił się kawałek dalej od razu przybiegł. Uf...
Gratuluję, właśnie straciłaś swój pierwszy pocałunek z przypadkowym facetem.
Jej 'wewnętrzny głos' jak zwykle idealnie podsumował sytuację, ale nawet na to nie zwróciła uwagi, bo była zajęta bardziej przyjemnymi czynnościami i nie chciała tego zniszczyć głupim zamartwianiem się o to czy to, co teraz robiła było normalne, a raczej przyzwoite skoro jej granica i tak już została przekroczona.
Nie żeby narzekała. Mogła do tego doprowadzić o wiele wcześniej.
I co miała na to odpowiedzieć? Nie mogła powiedzieć, że podobało, bo to nie byłoby w jej stylu, bo nadal nie chciała przyznawać mu racji, ale z drugiej strony nie mogła powiedzieć też 'nie', bo jej ciało mówiło zupełnie co innego.
Czy miała ochotę na więcej? Wystarczyło na nią spojrzeć, a nawet ślepy powiedziałby, że miała.
Uśmiechnęła się, ale nie tak jak zwykle, można by było nawet powiedzieć, że dość niepokojąco, złapała chłopaka za rękę i pociągnęła go we wskazanym kierunku.
Dopiero gdy odetchnęła, zrozumiała, że o czymś zapomniała. Rozejrzała się, zagwizdała, a Duch, który bawił się kawałek dalej od razu przybiegł. Uf...
Była tak cudownie uległa i milcząca. Nawet słowa oporu. Żadnego gestu. Co prawda również go nie namawiała, ale najwyraźniej wcale jej to nie przeszkadzało. I miała ochotę na więcej.
Gdy spojrzał na jej uśmiech, zaprezentował dokładnie taką samą minę. Może ktoś by się tym przejął. On się tylko ucieszył. Co prawda nie sądził, aby za tym kryło się prawdziwe szaleństwo, jak w jego przypadku, ale przynajmniej dobrze udawała. Albo chciała przekazać coś innego. Tak czy inaczej pociągnęła go w stronę, którą wskazał. Ale to nie było takie proste.
Zatrzymał ją i spojrzał na Ducha, który przyszedł. Grzeczne psisko.
- Dobry wybór - przyznał do dziewczyny, a następnie ją objął, lokując dłoń na jej biodrze - ale to ja prowadzę - stwierdził stanowczym tonem. Następnie ruszył przed siebie, kierując się z powrotem do jego akademika. Zdecydowanie warto było przyjść do parku. Wraca ze zdobyczą. Dzień zapowiadał się wyśmienicie.
- Chodź Duch. Dostaniesz coś do żarcia - zachęcił psa, gdyby ten był jeszcze niezdecydowany. A następnie ruszył z Ciri u boku, prowadząc ją do swojego pokoju. Oby tylko nie zlękła się tego burdelu.
//zt x2 -> klik
Gdy spojrzał na jej uśmiech, zaprezentował dokładnie taką samą minę. Może ktoś by się tym przejął. On się tylko ucieszył. Co prawda nie sądził, aby za tym kryło się prawdziwe szaleństwo, jak w jego przypadku, ale przynajmniej dobrze udawała. Albo chciała przekazać coś innego. Tak czy inaczej pociągnęła go w stronę, którą wskazał. Ale to nie było takie proste.
Zatrzymał ją i spojrzał na Ducha, który przyszedł. Grzeczne psisko.
- Dobry wybór - przyznał do dziewczyny, a następnie ją objął, lokując dłoń na jej biodrze - ale to ja prowadzę - stwierdził stanowczym tonem. Następnie ruszył przed siebie, kierując się z powrotem do jego akademika. Zdecydowanie warto było przyjść do parku. Wraca ze zdobyczą. Dzień zapowiadał się wyśmienicie.
- Chodź Duch. Dostaniesz coś do żarcia - zachęcił psa, gdyby ten był jeszcze niezdecydowany. A następnie ruszył z Ciri u boku, prowadząc ją do swojego pokoju. Oby tylko nie zlękła się tego burdelu.
//zt x2 -> klik
Świerze powietrze. Delikatny podmuch wiatru, który muska delikatnie skórę i psotliwie czochra niedawno ułożone włosy. Drzewa już powolnie zmieniają swoją barwę przypominając tym samym, że zbliża się jesień. Mimo dość dużego zachmurzenia nie narzekałam na mróz, póki co.
Przechadzając się po parku podziwiałam naturę, która wabiła mnie swoją urodą. Odkąd tylko pamiętam, zawsze przychodziłam właśnie tutaj, ale głównie po to, by ujrzeć pięknie kwitnące drzewo wiśni. Działo się to jednak tylko wiosną, dlatego teraz stojąc przed ów rośliną mogłam podziwiać jedynie jej żółknące liście. Jednak nawet samo patrzenie na nie, sprawiało, że na mojej twarzy zagościł delikatny uśmiech, a myśli same przywołały widok kwitnących kwiatów.
Stojąc tak nawet nie zauważyłam, że wpatruję się w jedne drzewo dobre kilkanaście minut. Rozejrzałam się więc nieco po parku. Postanowiłam po prostu usiąść na ławce znajdującej się prawie obok mnie i włożywszy jedną słuchawkę do ucha zaczęłam nieco nucić po nosem.
Przyglądałam się co jakiś czas przechodniom albo wolałam skupić wzrok na otaczającej mnie przyrodzie, w końcu po to tu przyszłam.
Przechadzając się po parku podziwiałam naturę, która wabiła mnie swoją urodą. Odkąd tylko pamiętam, zawsze przychodziłam właśnie tutaj, ale głównie po to, by ujrzeć pięknie kwitnące drzewo wiśni. Działo się to jednak tylko wiosną, dlatego teraz stojąc przed ów rośliną mogłam podziwiać jedynie jej żółknące liście. Jednak nawet samo patrzenie na nie, sprawiało, że na mojej twarzy zagościł delikatny uśmiech, a myśli same przywołały widok kwitnących kwiatów.
Stojąc tak nawet nie zauważyłam, że wpatruję się w jedne drzewo dobre kilkanaście minut. Rozejrzałam się więc nieco po parku. Postanowiłam po prostu usiąść na ławce znajdującej się prawie obok mnie i włożywszy jedną słuchawkę do ucha zaczęłam nieco nucić po nosem.
Przyglądałam się co jakiś czas przechodniom albo wolałam skupić wzrok na otaczającej mnie przyrodzie, w końcu po to tu przyszłam.
[MG] Cyrille Montmorency
Fresh Blood Lost in the City
Re: Park Queen Elizabeth
Wto Paź 27, 2015 8:30 am
Wto Paź 27, 2015 8:30 am
Był to kolejny cudowny dzień, który mógł zostać spędzony tylko w jeden sposób! W końcu jego nadmiar energii musiał być wykorzystany inaczej światu groziłoby nieunikniona zagłada. Dlatego wskakując w dres wyruszył poza obręby szkoły, by trochę pobiegać i uratować przy tym świat.
Udał się w kierunku parku, w końcu najlepiej mu się biegało w otoczeniu natury. Chociaż w samym mieście było trudno znaleźć takie miejsca, to radził sobie jak mógł. W momencie wkroczenia do parku zaczął powoli truchtać. Nie chciał się zajechać już na samym początku, mijał co jakiś czas ludzi, jednak nie zwracał na nich uwagi....
Do czasu, w jego zasięgu wzroku pojawiła się dziewczyna, która w odróżnieniu od innych wydawała się pochłonięta przez swój własny świat. Czyżby nie był jedyny, który dość często urywał się rzeczywistości? Zatrzymał się i zaczął się jej przyglądać. Dopiero po chwili znów zaczął biegać. Jednak podświadomie zaczął kręcić się wokół tego miejsca. Nie wiedzieć dlaczego, ta obca osóbka zawracała mu myśli i przez to po pewnym czasie tam wrócił.
Pomimo iż dziewczyny nie było przy tamtym drzewie, to dalej znajdowała się w okolicy. Zakradł się za jej plecami i nachylił się niemalże przykładając ucho do słuchawki.
- Czego słuchasz? - rzucił wesołym głosem i uśmiechnął się szeroko. Przestrzeń osobista? On raczej nie zawracał sobie nią głowy.
Udał się w kierunku parku, w końcu najlepiej mu się biegało w otoczeniu natury. Chociaż w samym mieście było trudno znaleźć takie miejsca, to radził sobie jak mógł. W momencie wkroczenia do parku zaczął powoli truchtać. Nie chciał się zajechać już na samym początku, mijał co jakiś czas ludzi, jednak nie zwracał na nich uwagi....
Do czasu, w jego zasięgu wzroku pojawiła się dziewczyna, która w odróżnieniu od innych wydawała się pochłonięta przez swój własny świat. Czyżby nie był jedyny, który dość często urywał się rzeczywistości? Zatrzymał się i zaczął się jej przyglądać. Dopiero po chwili znów zaczął biegać. Jednak podświadomie zaczął kręcić się wokół tego miejsca. Nie wiedzieć dlaczego, ta obca osóbka zawracała mu myśli i przez to po pewnym czasie tam wrócił.
Pomimo iż dziewczyny nie było przy tamtym drzewie, to dalej znajdowała się w okolicy. Zakradł się za jej plecami i nachylił się niemalże przykładając ucho do słuchawki.
- Czego słuchasz? - rzucił wesołym głosem i uśmiechnął się szeroko. Przestrzeń osobista? On raczej nie zawracał sobie nią głowy.
Siedząc sobie spokojnie na ławce i wsłuchując się w słowa jednego z moich ulubionych utworów, przymknęłam oczy, choć co jakiś czas ponownie przeczesywałam wzrokiem przestrzeń przede mną. Gdy miałam słuchawki w uszach, reszta świata wydawała mi się taka odległa, jakby nic mnie nie dotyczyło. Było tak spokojnie, ale ... do czasu.
Kiedy przy swoim uchu usłyszałam nieznany głos, poczułam jak serce podskakuje mi do gardła. Odwróciłam się gwałtownie i w ostatniej chwili złapałam się na opacie ławki, bo prawie zaliczyłabym nieprzyjemne spotkanie z ziemią. Patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami nie wiedząc, co zrobić. Dopiero po chwili dotarło do mnie, co o chłopak zapytał. Przełknęłam ślinę, ale nie mogłam wydobyć z siebie ani jednego słowa. Takie nagłe spotkanie wytrąciło mnie całkowicie z równowagi, dlatego zebranie myśli w jakiś logiczny i spójny tekst nie szło mi najlepiej. Odetchnęłam mocniej i wyciągnęłam słuchawki, by drżącą ręką podać mu je. Nie wiedziałam jaki był, czego chciał i co mógł mi zrobić. Uciekłam wzrokiem na bok i zacisnęłam dłoń w pięść, która spoczywała na moich kolanach.
- "Be ..." - zaczęłam ledwie mogąc to z siebie wydukać. - "Be somebody".
Podałam tytuł aktualnej piosenki, ale powiedziałam do tak niewyraźnie, że zaczęłam się obawiać, iż mógł mnie w pełni nie zrozumieć. Gdy ponownie wróciłam na niego wzrokiem, miałam wrażenie, że wcześniej już go widziałam, kiedy przebiegał niedaleko. Otworzyłam na sekundę budzie, lecz jedyne co z niej wyrzuciłam to ... no właśnie nic. Dlatego też szybko ją zamknęłam.
Kiedy przy swoim uchu usłyszałam nieznany głos, poczułam jak serce podskakuje mi do gardła. Odwróciłam się gwałtownie i w ostatniej chwili złapałam się na opacie ławki, bo prawie zaliczyłabym nieprzyjemne spotkanie z ziemią. Patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami nie wiedząc, co zrobić. Dopiero po chwili dotarło do mnie, co o chłopak zapytał. Przełknęłam ślinę, ale nie mogłam wydobyć z siebie ani jednego słowa. Takie nagłe spotkanie wytrąciło mnie całkowicie z równowagi, dlatego zebranie myśli w jakiś logiczny i spójny tekst nie szło mi najlepiej. Odetchnęłam mocniej i wyciągnęłam słuchawki, by drżącą ręką podać mu je. Nie wiedziałam jaki był, czego chciał i co mógł mi zrobić. Uciekłam wzrokiem na bok i zacisnęłam dłoń w pięść, która spoczywała na moich kolanach.
- "Be ..." - zaczęłam ledwie mogąc to z siebie wydukać. - "Be somebody".
Podałam tytuł aktualnej piosenki, ale powiedziałam do tak niewyraźnie, że zaczęłam się obawiać, iż mógł mnie w pełni nie zrozumieć. Gdy ponownie wróciłam na niego wzrokiem, miałam wrażenie, że wcześniej już go widziałam, kiedy przebiegał niedaleko. Otworzyłam na sekundę budzie, lecz jedyne co z niej wyrzuciłam to ... no właśnie nic. Dlatego też szybko ją zamknęłam.
[MG] Cyrille Montmorency
Fresh Blood Lost in the City
Re: Park Queen Elizabeth
Nie Lis 08, 2015 1:58 am
Nie Lis 08, 2015 1:58 am
Blondyn przejmował się naprawdę niewieloma rzeczami, a ignorował zapewne wszystkie, które nie były powiązane głównie z kuchnią, więc takie wtargnięcie w czyjąś przestrzeń osobistą i przerwanie najwidoczniej oazy spokoju nie sprawiało mu problemów. Chociaż zmieszał się nieco widząc reakcje dziewczyny, która o mało nie spadła z ławki. To na pewno nie było częścią jego planu! .. Zapewne nie istniejącego planu, jednak czegoś trzeba było się trzymać. W końcu wtedy życie zdawało się takie uporządkowane. Takie jakie próbowali mu wcisnąć przez te wszystkie lata. Dyscyplina przede wszystkim.
Odruchowo wyciągnął rękę by zapobiec upadkowi dziewczyny, jakby to wyglądało gdyby pozwolił jej spaść. Pal licho ze społeczeństwem, sam sobie by nie wybaczył. Gdy jednak dostrzegł, że osóbce udało się wyratować z tej jakże niebezpiecznej sytuacji, cofnął się nieco, uśmiechając delikatnie.
- Wybacz, nie chciałem Cie wystraszyć - powiedział nieco uspokajającym tonem i wziął podaną słuchawkę i przyłożył na chwilę do ucha, by wyłapać grającą w niej muzykę. Uśmiechnął się szerzej i cicho zanucił dalszą część oddając jej urządzenie.
- Dobry gust - pokiwał głową z aprobatą - Mogę się dosiąść?
Pomimo tych wszystkich zasad dobrego zachowania, które wpajano mu przez lata, to nie czekał na odpowiedź, zresztą pytanie wydawało się być tylko formalnością, a raczej informacją, że chłopak i tak usadowi się obok niej. Przejechał na szybko wzrokiem po obszarze przed nimi i wrócił spojrzeniem na dziewczynę.
- Śmiało - błysnął białymi ząbkami, widząc jak nieznajoma zamyka usta nie wyrzucając niczego z siebie.
- Mam nadzieje, że za bardzo Ci nie przeszkadzam, ale wiesz. Tak jakoś... rzucasz się w oczy! - zaśmiał się cicho i zamilkł na chwilę szukając słów - Wszyscy dookoła są w ciągłym ruchu, zabiegani, nie mają czasu na nic, a Ty przyszłaś tu by się wyciszyć i podziwiać naturę prawda? - Przekrzywił lekko głowę zadając to pytanie, po czym na jego twarzy pojawiło się zmieszanie.
- Ah! Wybacz! Nie przedstawiłem się! Cyrille jestem! - wyszczerzył się do niej, przeszywając ją błękitnymi tęczówkami.
Odruchowo wyciągnął rękę by zapobiec upadkowi dziewczyny, jakby to wyglądało gdyby pozwolił jej spaść. Pal licho ze społeczeństwem, sam sobie by nie wybaczył. Gdy jednak dostrzegł, że osóbce udało się wyratować z tej jakże niebezpiecznej sytuacji, cofnął się nieco, uśmiechając delikatnie.
- Wybacz, nie chciałem Cie wystraszyć - powiedział nieco uspokajającym tonem i wziął podaną słuchawkę i przyłożył na chwilę do ucha, by wyłapać grającą w niej muzykę. Uśmiechnął się szerzej i cicho zanucił dalszą część oddając jej urządzenie.
- Dobry gust - pokiwał głową z aprobatą - Mogę się dosiąść?
Pomimo tych wszystkich zasad dobrego zachowania, które wpajano mu przez lata, to nie czekał na odpowiedź, zresztą pytanie wydawało się być tylko formalnością, a raczej informacją, że chłopak i tak usadowi się obok niej. Przejechał na szybko wzrokiem po obszarze przed nimi i wrócił spojrzeniem na dziewczynę.
- Śmiało - błysnął białymi ząbkami, widząc jak nieznajoma zamyka usta nie wyrzucając niczego z siebie.
- Mam nadzieje, że za bardzo Ci nie przeszkadzam, ale wiesz. Tak jakoś... rzucasz się w oczy! - zaśmiał się cicho i zamilkł na chwilę szukając słów - Wszyscy dookoła są w ciągłym ruchu, zabiegani, nie mają czasu na nic, a Ty przyszłaś tu by się wyciszyć i podziwiać naturę prawda? - Przekrzywił lekko głowę zadając to pytanie, po czym na jego twarzy pojawiło się zmieszanie.
- Ah! Wybacz! Nie przedstawiłem się! Cyrille jestem! - wyszczerzył się do niej, przeszywając ją błękitnymi tęczówkami.
Kiedy prawie spadłam z ławki, bo niewiele brakowało, kątem oka zauważyłam, że chłopak chciał mnie złapać. Dlatego gdy powiedział, że nie zamierzał mnie wystraszyć, kiwnęłam szybko głową i uśmiechnęłam się delikatnie. A to wcale nie było łatwe! Serce waliło mi jak szalone, no bo w końcu nie codzienne ma się możliwość przeżyć zawał serca. Odetchnęłam głęboko, coby się nieco rozluźnić. Nie wiedziałam dlaczego, ale miałam przeczucie, że już nic gorszego się zdarzyć nie może. Przyglądałam mu się, kiedy zaczął słuchać danej muzyki. Jego pochwała sprawiła, że uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, zupełnie tego nieświadoma. Kochałam tę piosenkę! Co prawda, podobnie jak wiele innych, ale nie zagłębiam się w szczegóły. Nie zdążyłam nawet zareagować na słowa przybyłego, a ten już siedział obok mnie i obdarzył uśmiechem.
Miałam powiedzieć to co chciałam? Warto było do tego nawiązywać? Uciekłam na chwilę wzrokiem w bok, by się namyślić. W sumie, to nawet nie wiedziałam za bardzo nad czym się zastanawiałam. Może to po prostu mnie uspokajało? Sama nie wiem.
- Wydawało mi się ... - zaczęłam powoli wracając spojrzeniem na chłopaka. - że widziałam jak wcześniej przebiegałeś ... - starałam się mówić dość wyraźnie, ale miałam wrażenie, że i tak mówię za cicho, prawie szeptem.
Zacisnęłam pięści i schowałam je bardziej do rękawów, którym zaczęłam się przyglądać. Nie potrafiłam utrzymać długo kontaktu wzrokowego.
Gdy Cyrille znów się odezwał, zszokowana podniosłam szybko głowę i wyszczerzyłam oczy.
- Ja?! - wyrzuciłam z siebie podniesionym tonem jeszcze zanim udało mi się zasłonić usta.
To było tak niespodziewane, że mój język zareagował chyba szybciej niż mózg. Miałam wrażenie, że wcale się nie rzucam w oczy, a tu proszę! Czego ja się dowiaduję! Spojrzałam znów na rośliny, by przetoczyć sobie w głowie jeszcze raz jego wypowiedź. Obserwując tak naturę ponownie przybrałam spokojny wyraz twarzy.
- Tak .. - odparłam lekko przymykając oczy.
Na zewnątrz czułam się jakoś lepiej, niż w zamkniętych czterech ścianach. Nie to, że chorowałam czy coś ... Po prostu czułam się wolna i miałam wrażenie, że żadne problemy mnie nie dotknę, skoda tylko, że to nie prawda. Uczucia a rzeczywistość to zupełnie inna bajka.
- Sachiko. - rzuciłam cicho w odpowiedzi, głównie z tego względu, że wypada się przedstawić.
Miałam powiedzieć to co chciałam? Warto było do tego nawiązywać? Uciekłam na chwilę wzrokiem w bok, by się namyślić. W sumie, to nawet nie wiedziałam za bardzo nad czym się zastanawiałam. Może to po prostu mnie uspokajało? Sama nie wiem.
- Wydawało mi się ... - zaczęłam powoli wracając spojrzeniem na chłopaka. - że widziałam jak wcześniej przebiegałeś ... - starałam się mówić dość wyraźnie, ale miałam wrażenie, że i tak mówię za cicho, prawie szeptem.
Zacisnęłam pięści i schowałam je bardziej do rękawów, którym zaczęłam się przyglądać. Nie potrafiłam utrzymać długo kontaktu wzrokowego.
Gdy Cyrille znów się odezwał, zszokowana podniosłam szybko głowę i wyszczerzyłam oczy.
- Ja?! - wyrzuciłam z siebie podniesionym tonem jeszcze zanim udało mi się zasłonić usta.
To było tak niespodziewane, że mój język zareagował chyba szybciej niż mózg. Miałam wrażenie, że wcale się nie rzucam w oczy, a tu proszę! Czego ja się dowiaduję! Spojrzałam znów na rośliny, by przetoczyć sobie w głowie jeszcze raz jego wypowiedź. Obserwując tak naturę ponownie przybrałam spokojny wyraz twarzy.
- Tak .. - odparłam lekko przymykając oczy.
Na zewnątrz czułam się jakoś lepiej, niż w zamkniętych czterech ścianach. Nie to, że chorowałam czy coś ... Po prostu czułam się wolna i miałam wrażenie, że żadne problemy mnie nie dotknę, skoda tylko, że to nie prawda. Uczucia a rzeczywistość to zupełnie inna bajka.
- Sachiko. - rzuciłam cicho w odpowiedzi, głównie z tego względu, że wypada się przedstawić.
[MG] Cyrille Montmorency
Fresh Blood Lost in the City
Re: Park Queen Elizabeth
Czw Lis 19, 2015 11:23 pm
Czw Lis 19, 2015 11:23 pm
Chłopak na spokojnie przyglądał się dziewczynie, on jakoś nie miał problemu z utrzymywaniem kontaktu wzrokowego. Ogólnie on nie miał problemu z większością rzeczy, chociaż można było to odebrać jako wadę, i to dość poważną. W końcu nie wszyscy tolerowali jak wkracza się w ich przestrzeń, a Cyrille robił to dość często. Dodatkowo działał dość szybko, przez co jego rozmówcy często nie mieli po prostu jak zareagować na jego wybryki. Niektórzy po prostu to przyjmowali z cichym westchnięciem i pobłażliwym uśmiechem, a inni po prostu dawali mu w łeb, żeby się ogarnął.
Osobiście podobała mu się ta piosenka, kojarzył zespół, kilkakrotnie słuchał. Jednak on nigdy za bardzo nie przywiązuje się do danego utworu czy też wykonawcy. Słucha wszystkiego. No może z kilkoma wyjątkami, ale jednak jego gama tolerancji jest dosyć szeroka. Wyłapał szybko uśmiech dziewczyny i odwzajemnił go, czy też może on nie przestawał się uśmiechać.
Nie zamierzał popędzał dziewczyny, on miał sporo czasu, mógłby nawet siedzieć tu z nią do rana!
- Oh, aż tak rzucam się w oczy, czy może wydałem się bardziej interesujący od natury? - zaśmiał się szczerze i zauważył reakcje Sachi, nie zamierzał napastować jej wzrokiem, a tym bardziej wywoływać większego dyskomfortu poprzez kontakt wzrokowy. Większego od samego faktu naruszenia jej prywatności. Dlatego też przeciągnął się lekko i wbił wzrok bez jakiegoś konkretnego celu przed siebie, a na jego ustach dalej widniał uśmieszek, który tylko uwydatnił się, gdy usłyszał reakcje dziewczyny.
- Nie spodziewałaś się, że możesz rzucać się w oczy? - zaśmiał się cicho - Nawet ślepy miałby z tym problemy, uwierz mi!
Jakoś specjalnie nie odnosił się do żadnej szczególnej cechy dziewczyny, pozostawiając jej pole do popisu, by mogła poszukać, co tak przykuwać mogło jego uwagę! Ha!
- Sachiko, Sachiko... - powtórzył kilka razy jakby chcąc zapisać sobie w pamięci jej imię, jeszcze przyjrzał się jej nienachalnie, by przypisać jej osóbkę do imienia - Miło poznać! Powiedz, uczysz się w okolicy? - Uśmiechnął się szeroko, oczywiście Riverdale było najpewniejszą opcją, jednak wolał się upewnić. Ta informacja, będzie pozwalała mu na dokładniejszy rysopis dziewczyny, a w szczególności jej wiek. Taki z niego detektyw!
Osobiście podobała mu się ta piosenka, kojarzył zespół, kilkakrotnie słuchał. Jednak on nigdy za bardzo nie przywiązuje się do danego utworu czy też wykonawcy. Słucha wszystkiego. No może z kilkoma wyjątkami, ale jednak jego gama tolerancji jest dosyć szeroka. Wyłapał szybko uśmiech dziewczyny i odwzajemnił go, czy też może on nie przestawał się uśmiechać.
Nie zamierzał popędzał dziewczyny, on miał sporo czasu, mógłby nawet siedzieć tu z nią do rana!
- Oh, aż tak rzucam się w oczy, czy może wydałem się bardziej interesujący od natury? - zaśmiał się szczerze i zauważył reakcje Sachi, nie zamierzał napastować jej wzrokiem, a tym bardziej wywoływać większego dyskomfortu poprzez kontakt wzrokowy. Większego od samego faktu naruszenia jej prywatności. Dlatego też przeciągnął się lekko i wbił wzrok bez jakiegoś konkretnego celu przed siebie, a na jego ustach dalej widniał uśmieszek, który tylko uwydatnił się, gdy usłyszał reakcje dziewczyny.
- Nie spodziewałaś się, że możesz rzucać się w oczy? - zaśmiał się cicho - Nawet ślepy miałby z tym problemy, uwierz mi!
Jakoś specjalnie nie odnosił się do żadnej szczególnej cechy dziewczyny, pozostawiając jej pole do popisu, by mogła poszukać, co tak przykuwać mogło jego uwagę! Ha!
- Sachiko, Sachiko... - powtórzył kilka razy jakby chcąc zapisać sobie w pamięci jej imię, jeszcze przyjrzał się jej nienachalnie, by przypisać jej osóbkę do imienia - Miło poznać! Powiedz, uczysz się w okolicy? - Uśmiechnął się szeroko, oczywiście Riverdale było najpewniejszą opcją, jednak wolał się upewnić. Ta informacja, będzie pozwalała mu na dokładniejszy rysopis dziewczyny, a w szczególności jej wiek. Taki z niego detektyw!
Nie miałam zamiaru go przepędzać ani marudzić z powodu jego obecności. Mimo wszystko nie władował mi się do domu, a park to przecież miejsce publiczne. Co prawda, nie byłam przyzwyczajona, że ktoś obcy tak po prostu siada obok mnie, jakbyśmy znali się nie wiadomo ile, ale nie będę w stosunku do niego nieuprzejma.
Tej piosenki często słuchałam, kiedy potrzebowałam inspiracji albo po prostu chciałam oderwać się od świata. Jeśli chodzi o wykonawców, to przykładam wartość do utworu, a nie tego kto to śpiewa, dlatego nigdy nie mogłam pojąć szalejących fanek w stosunku do piosenkarza, skoro najważniejsza jest jego muzyka, przynajmniej ja miałam takie odczucie.
Słysząc stwierdzenie chłopaka wyprostowałam się szybko, a nawet poczułam, że się czerwienię, lekko ale zawsze coś.
- Nie .... nie .... - zamrugałam oczami, by się ogarnąć. - Po prostu dużo biegałeś po parku.
Rozejrzałam się po okolicy przypominając sobie, jak przebiegał on w miejscach, w których go zauważyłam. Poza tym dziś było stosunkowo mało osób. Uśmiechnęłam się po chwili wracając do niego swoim spojrzeniem, gdy słyszałam jak śmieje się z własnych słów. Też bym tak chciała ... Na luzie podchodzić do wszystkiego, ale nie potrafiłam. Nie ważne czego bym nie zrobiła, zawsze w obliczu kogoś obcego cała się spinałam.
Na jego kolejne słowa zamyśliłam się i starałam się zrozumieć co miał na myśli. Pewnie miał jakiś powód, ale nie mogłam znaleźć żadnego wytłumaczenia, dlatego po prostu uśmiechnęłam się przelotnie. "Zwracam uwagę?" - pomyślałam, aż przeszedł mnie delikatny dreszcz. Nie wiedziałam czy to dobrze, czy źle. Zerknęłam na niego, gdy powtarzał moje imię, a następnie skupiłam się na następnej wypowiedzi.
- Tak, w Riverdale. - odparłam, po czym westchnęłam. - Ale raczej z przymusu.
Patrzyłam przed siebie nieobecnym wzrokiem, gdy uświadomiłam sobie, że lepiej by już chyba było nie chodzić tam w ogóle. Kiedy się otrząsnęłam znów zwróciłam uwagę na Cyrille.
- A ty? - spytałam naprawdę zainteresowana, chyba pierwszy raz od dłuższego czasu.
Tej piosenki często słuchałam, kiedy potrzebowałam inspiracji albo po prostu chciałam oderwać się od świata. Jeśli chodzi o wykonawców, to przykładam wartość do utworu, a nie tego kto to śpiewa, dlatego nigdy nie mogłam pojąć szalejących fanek w stosunku do piosenkarza, skoro najważniejsza jest jego muzyka, przynajmniej ja miałam takie odczucie.
Słysząc stwierdzenie chłopaka wyprostowałam się szybko, a nawet poczułam, że się czerwienię, lekko ale zawsze coś.
- Nie .... nie .... - zamrugałam oczami, by się ogarnąć. - Po prostu dużo biegałeś po parku.
Rozejrzałam się po okolicy przypominając sobie, jak przebiegał on w miejscach, w których go zauważyłam. Poza tym dziś było stosunkowo mało osób. Uśmiechnęłam się po chwili wracając do niego swoim spojrzeniem, gdy słyszałam jak śmieje się z własnych słów. Też bym tak chciała ... Na luzie podchodzić do wszystkiego, ale nie potrafiłam. Nie ważne czego bym nie zrobiła, zawsze w obliczu kogoś obcego cała się spinałam.
Na jego kolejne słowa zamyśliłam się i starałam się zrozumieć co miał na myśli. Pewnie miał jakiś powód, ale nie mogłam znaleźć żadnego wytłumaczenia, dlatego po prostu uśmiechnęłam się przelotnie. "Zwracam uwagę?" - pomyślałam, aż przeszedł mnie delikatny dreszcz. Nie wiedziałam czy to dobrze, czy źle. Zerknęłam na niego, gdy powtarzał moje imię, a następnie skupiłam się na następnej wypowiedzi.
- Tak, w Riverdale. - odparłam, po czym westchnęłam. - Ale raczej z przymusu.
Patrzyłam przed siebie nieobecnym wzrokiem, gdy uświadomiłam sobie, że lepiej by już chyba było nie chodzić tam w ogóle. Kiedy się otrząsnęłam znów zwróciłam uwagę na Cyrille.
- A ty? - spytałam naprawdę zainteresowana, chyba pierwszy raz od dłuższego czasu.
[MG] Cyrille Montmorency
Fresh Blood Lost in the City
Re: Park Queen Elizabeth
Pon Gru 14, 2015 1:19 am
Pon Gru 14, 2015 1:19 am
Może teraz Cyrille nie władował się dziewczynie do domu, ale kto wie, czy w najbliższej przyszłości tego nie zrobi? Uśmiechnie się szeroko, prześliźnie przez wpół otwarte drzwi i już będzie w środku! Dopiero po tym rzuciłby prosty tekst "nie przeszkadzam?", chociaż nie oczekiwałby odpowiedzi. Jednak chłopak taki już był i nie szło tego zmienić. Mimo iż park był miejscem publicznym, to jednak miejsce na ławce mogło być "zajęte" przez osobę na którą, dziewczyna mogła czekać czy coś takiego, nie zapominając również o tak zwanej przestrzeni osobistej.
Cyrille również nigdy nie zwracał zbytnio uwagi na wykonawcę utworu, fakt faktem czasami zdarzało mu się odsłuchać danej piosenki przez to, że piosenkarka była ładna. Jednak to muzyka decydowała o tym, czy chłopak zostawał z wykonawcą na dłużej.
- Oh, więc nie przykułem twojego wzroku samą swoją osobą, to rani me serce - teatralnie złapał się tutaj za pierś z grymasem bólu na twarzy, jednak nie trwał on długo i na twarzy blondyna znów zagościł uśmiech. Zaśmiał się - no jakoś muszę rozładować nadmiar energii, wiesz to niebezpieczne trzymać tak ją w sobie!
Na wiadomość, że owa osóbka uczęszcza również do Riverdale, klasnął w dłonie i pokiwał głową z uznaniem, w końcu jego umiejętności detektywistyczne były na tak wysokim poziomie.
Na jej kolejne słowa przechylił lekko głowę w bok i spojrzał na nią wnikliwie.
- Z przymusu? Nie podoba ci się tam? - teraz naprawdę go zainteresowała. Był świadom, że niektórym nie śpieszno do szkoły i takie tam, jednak czy aby na pewno taki był powód? Tego był ciekawy.
- Ja również uczęszczam do Riverdale. Klasa 1-A - uśmiechnął się delikatnie - a Ciebie gdzie mogę spotkać?
Cyrille również nigdy nie zwracał zbytnio uwagi na wykonawcę utworu, fakt faktem czasami zdarzało mu się odsłuchać danej piosenki przez to, że piosenkarka była ładna. Jednak to muzyka decydowała o tym, czy chłopak zostawał z wykonawcą na dłużej.
- Oh, więc nie przykułem twojego wzroku samą swoją osobą, to rani me serce - teatralnie złapał się tutaj za pierś z grymasem bólu na twarzy, jednak nie trwał on długo i na twarzy blondyna znów zagościł uśmiech. Zaśmiał się - no jakoś muszę rozładować nadmiar energii, wiesz to niebezpieczne trzymać tak ją w sobie!
Na wiadomość, że owa osóbka uczęszcza również do Riverdale, klasnął w dłonie i pokiwał głową z uznaniem, w końcu jego umiejętności detektywistyczne były na tak wysokim poziomie.
Na jej kolejne słowa przechylił lekko głowę w bok i spojrzał na nią wnikliwie.
- Z przymusu? Nie podoba ci się tam? - teraz naprawdę go zainteresowała. Był świadom, że niektórym nie śpieszno do szkoły i takie tam, jednak czy aby na pewno taki był powód? Tego był ciekawy.
- Ja również uczęszczam do Riverdale. Klasa 1-A - uśmiechnął się delikatnie - a Ciebie gdzie mogę spotkać?
Będę musiała w takim razie mieć się na baczności. Jeśli nie doprowadzi mnie przy kolejnym spotkaniu do zawału serca, to raczej już wszystkiego mogę się spodziewać, lecz w moim przypadku zwykłe "hej!" zza pleców wywołuje u mnie szok. Wnioskując jednak po pierwszym spotkaniu, jeszcze wiele rzeczy mnie czeka. Fakt, przestrzeń osobista jest czymś, czym bym nie pogardziła, lecz nie jestem osobą, która będzie komuś to wytykać.
Kiedy usłyszałam słowa Cyrille, nie spodziewałam się, że udaje. Od razu posmutniałam i już chciałam przeprosić - nawet nie wiem za co, tak po prostu, bo czułam się winna -, gdy nagle zobaczyłam jego wesoły uśmiech. Nieświadomie na mojej twarzy pokazał się grymas. "Co mnie martwi na marne!" - pomyślałam, po czym wzięłam głęboki oddech. - "Chyba już tak będzie".
- Przepraszam ... - powiedziałam mimo wszystko i dodałam nieśmiało. - Proszę, nie strasz mnie ...
Nie jestem zbyt dobra w kontaktach, więc nigdy nie wiem jak się zachować albo co powiedzieć, a nie chcę popełniać błędów. Zerknęłam na niego, kiedy klasnął w dłonie i uśmiechnęłam się lekko. Zaczęłam się zastanawiać co siedzi w jego głowie, lecz może lepiej sobie to odpuszczę, mam przeczucie, że i tak bym tego nie pojęła. Po prostu skupię się na sobie i spróbuję ogarnąć własne życie, tak jak zawsze.
Zmarszczyłam lekko brwi i pokręciłam głową na wypowiedź chłopaka.
- Nie chodzi o wygląd szkoły ... - stwierdziłam. - Raczej o to ... że to właśnie do niej idę ...
Domyśliłam się, że pewnie za dużo mu tym nie wyjaśniłam, ale ciężko to ubrać w słowa. Nim zdążyłam coś dodać, sam powiedział, że tam uczęszcza. Może chociaż będzie z kim tam rozmawiać. Zapewne nie będą to nie wiadomo jak długie wywody na jakiś temat, ale spróbować chyba nie zaszkodzi ... tak, nie zaszkodzi. W tym momencie mam ochotę walnąć się w czoło, ale już nie będę taką pesymistką.
- Klasa 1-B - odparłam szybko.
Dopiero po chwili uświadomiłam sobie co to może dla niego znaczyć. Przez myśli przebiegły mi czarne wizje, że przepaść między nami jeszcze bardziej się powiększy. Westchnęłam jakby starając się, by nie wyprzedzać tego co może się zdarzyć.
Kiedy usłyszałam słowa Cyrille, nie spodziewałam się, że udaje. Od razu posmutniałam i już chciałam przeprosić - nawet nie wiem za co, tak po prostu, bo czułam się winna -, gdy nagle zobaczyłam jego wesoły uśmiech. Nieświadomie na mojej twarzy pokazał się grymas. "Co mnie martwi na marne!" - pomyślałam, po czym wzięłam głęboki oddech. - "Chyba już tak będzie".
- Przepraszam ... - powiedziałam mimo wszystko i dodałam nieśmiało. - Proszę, nie strasz mnie ...
Nie jestem zbyt dobra w kontaktach, więc nigdy nie wiem jak się zachować albo co powiedzieć, a nie chcę popełniać błędów. Zerknęłam na niego, kiedy klasnął w dłonie i uśmiechnęłam się lekko. Zaczęłam się zastanawiać co siedzi w jego głowie, lecz może lepiej sobie to odpuszczę, mam przeczucie, że i tak bym tego nie pojęła. Po prostu skupię się na sobie i spróbuję ogarnąć własne życie, tak jak zawsze.
Zmarszczyłam lekko brwi i pokręciłam głową na wypowiedź chłopaka.
- Nie chodzi o wygląd szkoły ... - stwierdziłam. - Raczej o to ... że to właśnie do niej idę ...
Domyśliłam się, że pewnie za dużo mu tym nie wyjaśniłam, ale ciężko to ubrać w słowa. Nim zdążyłam coś dodać, sam powiedział, że tam uczęszcza. Może chociaż będzie z kim tam rozmawiać. Zapewne nie będą to nie wiadomo jak długie wywody na jakiś temat, ale spróbować chyba nie zaszkodzi ... tak, nie zaszkodzi. W tym momencie mam ochotę walnąć się w czoło, ale już nie będę taką pesymistką.
- Klasa 1-B - odparłam szybko.
Dopiero po chwili uświadomiłam sobie co to może dla niego znaczyć. Przez myśli przebiegły mi czarne wizje, że przepaść między nami jeszcze bardziej się powiększy. Westchnęłam jakby starając się, by nie wyprzedzać tego co może się zdarzyć.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach