Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Panic mode activated
Sro Mar 02, 2022 3:03 am
JONATHAN x SHANE
14 lutego — Walentynki

Panic mode activated

   
Raspberry Latte dla Elle i Thomasa! — zawołał nieco głośniej, zaraz patrząc, jak drobna dziewczyna podbiega do kontuaru, rzucając mu uroczy uśmiech.
Dziękuję. Miłego dnia!
Wzajemn-
Nie zdążył nawet dokończyć, gdy Maddie wyrosła spod ziemi, klepiąc go w ramię z wypisanym na twarzy stresem.
Strawberry Funel Cake Frappuccino na mleku owsianym i Chocolate Covered Strawberry. Wiem, że za piętnaście minut kończysz zmianę, ale dasz radę nam pomóc jeszcze z godzinę? — zapytała, posyłając mu błagalne spojrzenie. Oboje ruszyli do ekspresów, doskonale wiedząc że nie mogą sobie pozwolić nawet na pięć minut przerwy.
Jasne. I tak nie mam żadnych planów — wzruszył ramionami, skupiając się na przygotowaniu pierwszego napoju. Spodziewał się ruchu w Walentynki, ale obecny stan lokalu zdecydowanie przerósł jego najśmielsze wyobrażenia. Z tego wszystkiego, mimo że praktycznie przepracował już od rana osiem godzin, nie zrobił sobie żadnej przerwy dłuższej niż dwie minuty na zrobienie sobie refreshy, którą popijał w międzyczasie. Powoli robił się głodny, nie mógł jednak przecież zostawić ich samych. Widział jak Liam raz po raz wita wszystkich z tym samym uprzejmym uśmiechem, proponując raz po raz dzisiejszą ofertę napojów walentynkowych dla par.
Mitzie pojawiła się znikąd obok niego, rzucając mu spojrzenie rasowej żmii.
Co to ma znaczyć, że nie masz żadnych planów? Chyba mi nie powiesz, że zawaliłeś największą szansę w roku i nie zaprosiłeś na randkę tego przystojniaka z tapety.
Rany, daj mi już spokój. Nigdy więcej nie dam ci telefonu — jęknął cicho, ubijając bitą śmietaną, którą zaraz udekorował Funela.
Jace do jasnej cholery. Jak tak dalej pójdzie, ktoś zabierze ci go sprzed nosa. Sama bym to zrobiła, ale mam w sobie jeszcze resztki lojalności. Jeśli jednak nadal będziesz się zachowywał jak taka ciapa, przysięgam, że włamię się do twojego telefonu, ukradnę jego numer, poderwę na moją kawę i urodzę mu trójkę pięknych dzieci.
Wzdrygnął się nieznacznie, polewając bitą śmietanę sosem truskawkowym i przesunął się w stronę kontuaru, zerkając jeszcze kontrolnie w jej stronę. Zupełnie jakby właśnie zastanawiał się, czy mówiła poważnie.
... czasem mnie przerażasz. Nie potrafię stwierdzić czy żartujesz, czy nie. Strawberry Funel Cake Frappuccino dla Alice! — wywołał kolejną osobę, która zaraz odebrała swój napój i stanęła obok wysokiego czarnowłosego chłopaka, wyraźnie czekając na drugą część zamówienia.
Słuchaj, nawet jeśli nie ja to zrobi to ktoś inny. Musisz go zbajerować i przekonać, że trzy psy są dużo lepszym wyjściem niż trójka bachorów. Nie wiem, powiedz mu, że przynajmniej nie będzie musiał się przejmować brakiem seksu przez tydzień w miesiącu, bo nie masz miesiączki.
... jesteś absolutnie obrzydliwa.
A ty nie masz jaj.
Daj mi spokój, proszę cię, skup się na zamówieniach, Liam dostaje już załamania nerwowego. Poza tym zrobiłaś się ostatnio strasznie wulgarna. Tak nie wypada.
Dziewczyna prychnęła jedynie w odpowiedzi i kopnęła go w kostkę z naburmuszoną miną.
Po prostu wiem, że jak mój scenariusz się spełni, to zamkniesz się w pokoju i będziesz ryczał w tę maskotkę, którą od niego dostałeś. I przychodził do pracy z pozbawioną życia miną, kompletnie niepasującą do twojego psiego charakteru, Retrieverze. A ja będę musiała podawać ci chusteczki, lody, przytulać i powtarzać, że znajdziesz sobie kogoś lepszego, bo nie miałeś odwagi sięgnąć po kolesia wartego milion dolarów. Który zresztą normalnie z tobą rozmawia i zaprasza cię na miasto. Serio, ile razy zaprosiłeś go z własnej inicjatywy?
Raz? I dał mi kosza.
Pewnie zapytałeś jak idiota i myślał, że żartujesz. Zawsze tak robisz.
Wcale nie! Zaprosiłem go do kina. Cztery razy powtórzyłem swoje zaproszenie i za każdym razem mnie zignorował okej? To chyba wystarczające potwierdzenie, że nie chciał tam ze mną iść — powiedział, skupiając się znowu na ekspresie. Nic dziwnego, skoro podobne tematy zdecydowanie nie były dla niego zbyt przyjemne. Nawet Mitzie przyglądała mu się przez chwilę znad swojego ekspresu, chyba nie do końca wiedząc, co ma powiedzieć.
... ale potem sam cię zaprosił, co nie?
Wzruszył ramionami w odpowiedzi, nie zamierzając już dalej w to brnąć. Widok par biegających wszędzie wokół w wyśmienitych humorach, był dla niego wystarczającą szpilką w bok. Nie potrzebował do tego jeszcze komentarzy dziewczyny. Normalnie dzisiejsze święto nijak na niego nie wpływało. Uważał nawet wszystkie pary za przeurocze. I nie żeby cokolwiek się w tym temacie zmieniło, nadal wywoływali na jego twarzy uśmiech, ale gdzieś w głębi duszy... był trochę zazdrosny. Tak odrobinę.
Przynajmniej po następnych piętnastu zamówieniach, tłum zdawał się w końcu trochę maleć.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Panic mode activated
Sro Mar 02, 2022 1:09 pm
A szesnastym klientem był Shane.
Powracając jednak do poprzednich wydarzeń... Kassir musiał przyznać, że ten dzień był dość luźny. Może to kwestia tego, że wiele osób decydowało się spędzać czas w bardziej wyjątkowy sposób, ale zleceń było o wiele mniej niż normalnie. Albo w tym roku zadbali o to, by sprzęty były w jak najlepszym stanie, by nie stracić nawet minuty wyciśniętej z Dnia Zakochanych.
Chociaż dziwnie się czuł, gdy został prawie że wypchnięty z firmy z tekstem, by sam korzystał z tego dnia.
I na nic zdały się próby tłumaczeń, że nie miał planów.
Przesunął wzrokiem po mijanych lokacjach, nie poświęcając jednak żadnej większej uwagi. Jego myśli bardziej zaprzątały gry i wydarzenia, których sprawdzenie miało zająć znaczną część jego wieczornego czasu wolnego. Przynajmniej miał taki plan, gdy jego nieco rozmarzone spojrzenie wbiło się w budynek Starbucksa. Zamrugał oczami na widok sporych kolejek i nieco mniejszej ilości par, po czym przekrzywił głowę, zastanawiając się nad czymś.
A fakt. Specjalna oferta.
Chętnych było naprawdę sporo, ale Shane i tak skierował swoje kroki ku środkowi. Dodatkowy czas, który mu przyszedł wraz z wyjściem wcześniej z pracy pozwolił mu na podjęcie takiej decyzji momentalnie. W innym wypadku był gotów odpuścić, uznając, że zabrakłoby mu czasu na swoje plany postawione na wyższym priorytecie. W głowie jeszcze brzmiało mu echo chęci sprawdzenia pewnej osoby w pracy, ale był pewny, że nie miał na to szans.
Chociaż ciekawi mnie nadal, jak poprawił się.
Powracając jednak do teraźniejszości...
- Venti - określił rozmiar swojego zamówienia, wybierając ciepłą wariację walentynkowej oferty, by zaraz potem zapłacić za to i nabić na kartę. Jego uprzejme spojrzenie przeniosło się z kasjera na innych pracowników, po czym piwne oczy zawiesiły się na wysokim blondynie. Usta wygięły się w lekkim, ale zarazem zauważalnym uśmiechu.
A to niespodzianka.
Zaraz potem powrócił wzrokiem do obsługującego go.
- Dziękuję - rzekł, odbierając od niego paragon i przeszedł na bok, w miejsce, gdzie miał poczekać na swoje dzieło.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Panic mode activated
Sro Mar 02, 2022 6:07 pm
Powoli zaczynał się męczyć. Mimowolnie przeniósł wzrok na zegarek, przygotowując kolejny napój, nim Liam podszedł do niego, przekazując mu zamówienie i uderzając go łokciem w bok.
Ale ty mnie wkurzasz.
Ała, o co ci chodzi? Czemu wszyscy się dziś nade mną znęcacie? — jęknał, rzucając mu nieszczęśliwe spojrzenie. No poważnie, byli jacyś wyjątkowo okropni. Nawet jego promienny uśmiech nie był w stanie przezwyciężyć całej tej fali!
Nawet nie stoisz na kasie, a ludzie i tak się do ciebie uśmiechają, głupi gnojku. Za karę to Mitzie przygotuje napój, ty zrobisz dla starszej Pani Strawbery Cold Brew z bitą śmietaną.
To ma być kara? — roześmiał się, popychając go z powrotem w stronę kasy. Mitzie nuciła coś wesoło pod nosem i tańczyła przed ekspresem, gdy rzucał jej mleko w kartonie.
Zaraz kończysz, nie?
Mhm. I tak siedzę dłużej.
Zostawisz mnie samą. Gdybyś jeszcze szedł na randkę, to bym ci wybaczyła, ale tak to jestem absolutnie oburzona, zawiedziona i w ogóle masz przerąbane. Będziesz chciał grać razem z Valoranta...
To ty chcesz ze mną grać, bo jesteś beznadziejna i nie umiesz sama podskoczyć w rankingu.
O ty gnojku! — szmatka poszybowała w stronę jego głowy, udało mu się jednak schylić, w miarę sprawnie ją omijając. Zaraz po tym roześmiał się, widząc jej niezadowolenie i groźną minę Maddie.
Mitzie! Żadnego rzucania ścierkami!
Tak jest, kierowniczko! — dziewczyna zasalutowała posłusznie, sprawiając, że mimowolnie parsknął, chowając się za dłonią. Nie zamierzał się dodatkowo narażać. Mitzie złapała zamówiony napój i ruszyła żwawo do kontuaru.
Chocolate Covered Strawberry dla... O RANY. TO TY! CHŁOPAK Z TAPETY! — wykrzyknęła podekscytowana wskazując na Shane'a ręką, kompletnie zapominając o etykiecie. Plastikowy kubek z bitą śmietaną wypadł Jace'owi z rąk i uderzył o ziemię, rozbryzgując się wokół. Zamiast od razu próbować go posprzątać, znalazł się tuż za Mitzie i zatkał jej usta ręką, odciągając ją w tył, podczas gdy sam patrzył z przerażeniem na ciemnowłosego, wyraźnie się zacinając.
Ha... haha... cześć Shane... — wydukał z siebie, widząc idącą w ich kierunku Maddie. Niedobrze.
Przysięgam, że oboje was dziś ukatrupię. Mitzie, posprzątaj podłogę. Jace, dokończ zamówienie.
Co? Czemu ja?
Bo tak. Migiem — wskazała palcem, zaraz odwracając się z rozmachem w tył. Mitzie wyburczała coś wyraźnie urażona, rzucając wkurzone spojrzenie Jace'owi.
Jeśli teraz się z nim nie umówisz i będę po tobie sprzątać na nic, to skopię ci dupę — trzepnęła go w ramię ręką i odwróciła się, idąc po mopa. Kompletnie ignorując, że blondyn zrobił się cały czerwony, doskonale zdając sobie sprawę z tego jak donośny był jej głos.
Niech go ktoś zabije.
A... d-dasz mi chwilę? Jeśli się nie spieszysz. Zaraz kończę zmianę, dawno się nie widzieliśmy — zaśmiał się nerwowo do Kassira, wracając szybko do robienia Cold Brew dla starszej Pani, która stanęła grzecznie obok Shane'a, uśmiechając się do niego pociesznie.
Hoho, ale z Pana jest przystojny mężczyzna. Jakbym nie miała męża... — roześmiała się w zwolnionym tempie, postukując lekko laską o ziemię.
Strawberry Cold Brew dla Marybeth! — wywołał staruszkę, zaraz rzucając jej promienny uśmiech — Może zaniosę Pani napój do stolika?
Och nie trzeba kochanieńki, może i chodzę o lasce, ale te ręce nadal mają w sobie nie lada krzepę! — nie mógł powstrzymać cichego śmiechu, podając jej ostrożnie kubek.
Proszę bardzo. Miłego dnia — pomachał jej, zaraz cofając się do Maddie. Zostawił swój fartuch, przeszedł do pomieszczenia dla pracowników, zgarnął swoje rzeczy i wyszedł, żegnając się krótko z innymi, by namierzyć Shane'a wzrokiem.
Nawet jeśli nadal miał ochotę umrzeć.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Panic mode activated
Sro Mar 02, 2022 9:58 pm
Chłopak z tapety?
Musiał przyznać, że już dawno nie czul się skołowany jak w tym momencie. Zdążył wypowiedzieć szybkie podziękowanie za zamówienie, gdy nagle stał się świadkiem nietypowego wydarzenia. Piwne oczy śledziły to zdarzenie z lekkim rozbawieniem, które zaraz ukrył za trzymanym w dłoni kubkiem z napojem. Uciszenie i odciągnięcie? - to wystarczyło, by poczuł wzrost czystego zaciekawienia.
- Hejo - przywitał się krótko, próbując zrozumieć zarazem, czego właściwie był obserwatorem. Zrozumiał na szybko jedynie to, że to było coś pomiędzy ową dwójką. Musiał przyznać jednak sam sobie, że nie widział go jeszcze aż tak przerażonego. Zwłaszcza, że dźwięk upadającego przedmiotu był słyszalny dla niego również.
Chyba to jest coś, czego nie powinienem wiedzieć.
Ani tego, co nadeszło kolejne. Swoje rozbawienie wymieszane ze zdezorientowaniem ukrył za uprzejmym uśmiechem. Ja chyba przyszedłem w złym momencie. Przechylił delikatnie głowę, wyraźnie zaintrygowany faktem, że mógł być na ustach całkiem obcych sobie osób. Zwłaszcza, że...
... dość ciekawy temat poruszono jak na dzisiejszy dzień.
- Jasne. Mogę poczekać - odparł mu, posyłając całkiem czarujący uśmiech, przeznaczony dla bardzo wąskiego grona osób. Kassir częściowo podświadomie ignorował to, jak ludzie reagowali na jego wygląd, dlatego i teraz nie zastanawiał się, jak byłoby to widoczne przez innych.
Jego spojrzenie za to przekierowało się ku innej klientce, gdzie też przesunął się o krok w bok, by nie przeszkodzić jej w odbieraniu zamówienia.
- Pani mąż ma szczęście, że ma tak urodziwą damę za żonę - odparł na jej słowa z lekkim rozbawieniem i zarazem naturalnie. Ciemnowłosy był zbyt przyzwyczajony już do podobnych słów, że wiedział, jak zareagować bez zmieszania się i niepotrzebnego zaplątywania w swoje słowa. Nie mógł też powstrzymać się od uznania, że to całkiem urocze, gdy staruszki wyskakiwały w jego kierunku z takimi słowami. Po swojemu też uważał, że to o wiele bezpieczniejsze niż podobnego typu zachowania kobiet będące młodsze lub zbliżone wiekowi do Shane'a.
Popijając ostrożnie napój czekał na Jonathana.
- Chłopak z tapety? - zagadał go, szturchając lekko ramieniem, gdy już mieli wyjść z budynku. - Opowiesz mi o tym więcej? - spytał. - Muszę przyznać, że wyglądasz profesjonalnie tutaj - przypomniał sobie jego wcześniejsze zachowania względem klientki.
Specjalnie jednak nie nawiązał do niczego więcej, będąc nadal kierowany zwykłą, niemalże dziecięcą ciekawością co do tego jak sam blondyn zareaguje.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Panic mode activated
Czw Mar 03, 2022 12:51 am
Mój boże.
Jego uśmiech momentalnie wywrócił mu wszystkie wnętrzności na drugą stronę. Nic dziwnego, że przez krótką chwilę nieco się zwiesił, nawet jeśli bardziej czerwony chyba i tak nie mógł już być. Czym sobie zasłużył, by podobny gest był skierowany właśnie w jego stronę? Cud, że niczego nie wywalił robiąc cold brew.
Wyraźnie się zmieszał, gdy Shane zaczął zadawać mu pytania. Odwrócił się jeszcze w tył, widząc Mitzie, która podskakiwała za ekspresem, pokazując mu oba kciuki w górę, nim Maddie zdzieliła ją w głowę z wyraźnie poirytowaną miną. Okej, było to jednocześnie żenujące, jak i zabawne.
Zwrócił się w kierunku ciemnowłosego, czując, jak szturcha go ramieniem i zaraz uniósł dłoń ku górze, połowicznie zasłaniając twarz.
J-ja nie... uh. Muszę? — zapytał cicho, zaraz ciężko wzdychając. Skoro już dzięki Mitzie powiedzieli A, trzeba było powiedzieć B i się wytłumaczyć. Nawet jeśli w tym momencie było mu wybitnie głupio. Jakby nie patrzeć, Shane był ostatnią osobą, jakiej chciał się do tego przyznawać — m-mam na tapecie telefonu nasze zdjęcie ze Świąt. Spod choinki.
Wymruczał pod nosem, obracając głowę w bok. Może gdyby podszedł do tego z większą pewnością siebie, wszystko wyszłoby bardziej naturalnie i byłby w stanie po prostu się z tego zaśmiać.
No właśnie. Czemu wiecznie zachowywał się w taki sposób? Jasne, Shane go onieśmielał, ale jednocześnie zdążył się już zorientować, że ciężko szukać drugiej tak niedomyślnej osoby jak on. Był prawie pewien, że żeby zorientował się w pełni, że go lubi w ten drugi sposób, musiałby mu wcisnąć w twarz transparent. I to nie jakiś zwykły. Z wielkimi, pogrubionymi literami, najlepiej otoczony LEDami i grający muzyczkę typu Megalovania czy coś. I może Mitzie miała rację, że powinien to w końcu zrobić. W końcu kręcił się wokół niego od miesięcy i nawet jeśli robił jakieś postępy, nie był pewien czy aby na pewno udawało mu się przekazać to co chciał.
A im dłużej będzie to ciągnął, tym bardziej się potem załamie jeśli Shane go odrzuci, nie? Teraz przynajmniej nie było już między nimi żadnych niedopowiedzeń. Pozbył się najbardziej ciążącego mu kłamstwa i nawet nie oberwał za to po głowie, tak jak początkowo się tego spodziewał.
"Muszę przyznać, że wyglądasz profesjonalnie tutaj."
Obrócił się w jego stronę wyraźnie zaskoczony, zanim cicho się roześmiał.
Spodziewałeś się, że będę się potykał na każdym kroku i mylił zamówienia klientów albo zagadywał ich na śmierć? Robiłem tak w pierwszym miesiącu. Teraz wszyscy przyzwyczaili się już, z której strony do mnie podchodzić, kiedy mnie omijać i w którym kierunku się obracać, a sam zapamiętałem rozkład całego lokalu. Z zapamiętywania zamówień akurat byłem dobry od samego początku, wiesz, mam duże doświadczenie — uśmiechnął się, nawiązując tym samym do swojego rodzeństwa. Przyglądał mu się przez chwilę, nim uciekł wzrokiem w bok, zaraz ponownie wracając do niego uwagą.
Shane, umówiłeś się z kimś dzisiaj? — zapytał o dziwo dość spokojnym jak na siebie tonem. Nawet jeśli normalnie w podobnej sytuacji powinien kręcić się nerwowo na wszystkie strony, tym razem wpatrywał się w niego z dość mocno niepasującym do niego opanowaniem.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Panic mode activated
Czw Mar 03, 2022 10:47 am
Oh, TO zdjęcie.
- Rozumiem - odparł delikatnie. - Aż tak ci się podoba? - w sumie nie widział przeciwskazań co do trzymania takiego zdjęcia na tapecie, ale...
Czy tak nie robią pary?
Postukał palcem o policzek, zastanawiając się nad tym. Zaraz potem wzruszył ramionami. Może mu się ogólnie podoba, a ma jedynie wersję ze mną. Zaraz potem westchnął w myślach, spuszczając przy tym wzrok, dopuszczając do siebie jeszcze inny wniosek.
Shane był niedomyślny. Na swoje (nie)szczęście jego najlepszy przyjaciel był. Nawet gdy nie myślał prawie wcale w kierunku romantycznym względem drugich osób, już dawno został postawiony do pionu i otrzymał swoje kazanie odnośnie tego typu zachowania. Dlatego też zwracał w końcu uwagę. Na reakcję. Nieznaczne dostrzegane znaki. Nawet jeśli daleko było mu do bycia mistrzem przejrzenia ludzi, miał wystarczająco dobrą pamięć, by pozwolić sobie potem na zastanawianie się i rozważanie.
Nawet jeśli nie potrafił sobie odpowiedzieć na to, co mógł zrobić z tym faktem, by nie sprawiać wrażenia nietaktownego.
- Nie - odpowiedział momentalnie i bez zastanowienia na jego pytanie, popijając przy tym swój napój. Podświadomie odczuł zaskoczenie na jego spokojny ton głosu, patrząc na wcześniejsze reakcje, ale nie pokazywał tego po sobie. Nawet gdy miał wrażenie, że niemalże wbijał w niego swój wzrok, jakby od jego odpowiedzi zależało wiele.
A może to tylko wyobraźnia?
- A ty masz plany? - odbił pytanie w jego kierunku. - Mogę być cały twój na dzisiaj, Jace - jego wzrok pobłądził na moment po najbliższych witrynach, nim spojrzał ponownie na chłopaka.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Panic mode activated
Czw Mar 03, 2022 12:18 pm
Ty mi się podobasz.
Nie, żeby powiedział to na głos. Przyglądał mu się przez chwilę, dość dobitnie potwierdzając swoją teorię, że Shane żył po prostu w innej rzeczywistości. Rany, nawet on sam nie był jak niedomyślny. Okej, może i długo mu zajęło zorientowanie się, że go lubi, ale ciemnowłosy naprawdę bił rekordy.
Ale może właśnie to faktycznie sprawiało, że Jonathan w końcu musiał nauczyć się jakiejkolwiek stanowczości. Albo większej bezpośredniości. Względem niego, rzecz jasna. W końcu normalnie nie miał z tym większych problemów, często mówił aż nazbyt wprost.
"Nie."
Mimowolnie cicho odetchnął z ulgą. Nadal nie miał stuprocentowej pewności, że Shane nikogo nie miał i nawet jeśli podobna możliwość nie była całkowicie wykluczona tylko dlatego, że nie spędzał z nikim Walentynek, zawsze dawała jakieś większe nadzieje. Ale nie miał zamiaru się już dłużej domyślać.
"A ty masz plany?"
Może — przekrzywił głowę w bok, wpatrując się w niego uważnie, zwłaszcza że jego druga wypowiedź na chwilę kompletnie wybiła go z rytmu.
Jeżeli on naprawdę nie wie, co robi, to sam jest winny, że się w nim zakochałem.
Obrócił się nieco w bok, zawieszając wzrok gdzieś dalej na jednej z wybijającej się na tle budynków konstrukcji. Wziął krótki wdech i ponownie wrócił do niego uwagą, nagle stając się aż nazbyt świadomym absolutnie każdego swojego ruchu.
Zależy czy się ze mną umówisz — powiedział to. Nawet jeśli panikował teraz w środku na wszelkie sposoby, nadal całkiem nieźle utrzymywał swoje emocje na wodzy. Może dlatego, że przez jego żyły przebiegało charakterystyczne zimno, które nieco ostudzały jego standardowe rozemocjonowanie — na... randkę.
Okej, zawahał się tylko przez ułamek sekundy, nie było źle. Z pewnością nie było tak źle jak w jego głowie, w której właśnie ścierało się ze sobą całe mnóstwo różnych myśli.
Jeśli nie masz dziewczyny. Albo chłopaka. I nie przeszkadza ci, że mam dziewiętnaście lat. I mało czasu przez to, że mam milion obowiązków w ciągu tygodnia. Mam nadzieję, że nie niszczę w tym momencie całej naszej relacji? Nie, musiałeś to zrobić, Jace. Za długo to ciągnąłeś. Mitzie miała rację. Rany, przynajmniej ona będzie ze mnie dumna. Nawet jeśli się nie zgodzi. Pewnie się nie zgodzi. Chociaż powiedział wcześniej coś trochę dziwnego. Może jest szansa?
Chyba zapomniał oddychać.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Panic mode activated
Czw Mar 03, 2022 6:53 pm
Żył w rzeczywistości, w której o wiele łatwiejszym wyborem było podświadome ignorowanie sygnałów wysyłanych przez innych w jego stronę. Możliwe, że to było głupie dla trzecich osób. Jednakże Kassir żył na tym świecie już pół wieku. Przez ten czas przeszedł swoje, co zarazem sprawiło, że poziom ogarnięcia romantyczności spadł u niego na niski poziom. To nie był jedyny powód jego zachowania. Kryło się za tym coś jeszcze, czego sam nawet nie umiał poprawnie wyjaśnić, by druga osoba go zrozumiała.
Na randkę. Nie na spotkanie. Nie do kina. Nie na jedzenie. Nie... Po prostu - na randkę. Wprost.
Mógł się tego spodziewać. Ale jednak zarazem nie. To było coś odmiennego do półsłówkowego zapraszania, które dawało się odczytywać jedynie między wierszami. W dodatku to on został zaproszony. Napotykał odważne dziewczyny, które same wyskakiwały ze swoją inicjatywą, ale to było zarazem coś innego. W tym przypadku Kassir sobie obiecał jedno.
Da szansę.
Tak by zrozumieć też nie tylko jego uczucia, ale i własne.
Chwila. On chce randkę TERAZ? Tak bez przygotowania?
- Okay - zgodził się dość cichym tonem głosu. - Pójdę z tobą na randkę, Jace - posłał mu delikatny uśmiech. Był całkowicie spokojny, gdy międzyczasie popijał resztę napoju. - Więc, gdzie mnie zabierzesz? - nie był pewny, czy na pewno chciał teraz, ale skoro zdecydował sie go zaprosić akurat w takim dniu... Czemu nie skorzystać z romantycznego otoczenia? - Jestem ciekaw, co przygotowałeś na to - w końcu zarazem dosłownie przed chwilą mu powiedział, że może z nim spędzić cały dzień.
Chociaż w życiu nie sądził, że akurat w taki sposób. Czemu nie? Nigdy nie byłem na randce z facetem. Raczej to niczy się nie róż- - urwał myśl, zaraz potem szybko odwracając wzrok, zmieszany nagłą myślą. A raczej samouświadomieniem. Wątpię, by chciał żartować w takich tematach, ale... czyli on pamięta moją reakcję z tamtego czasu?
Mrugnął oczami, ponownie spoglądając na niego, już wyrównując swoje emocje. Teraz bardziej wyczekiwał tego, czym zamierzał go teraz zaskoczyć blondyn.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Panic mode activated
Czw Mar 03, 2022 10:08 pm
Zabawne. Sam to zaproponował, a od początku nie spodziewał się nawet pozytywnej odpowiedzi. Mimo że gdzieś z tyłu pojawiała się jakaś drobna nadzieja, skutecznie ją dusił, wiedząc, że w razie odmowy będzie tylko bardziej cierpiał. Dlatego, gdy Shane się odezwał, kompletnie nie dotarł do niego sens jego słów.
A może raczej dotarł, ale miał problem z odpowiednim przetworzeniem go. Wpatrywał się w niego oniemiały, nie odzywając ani słowem, nawet jeśli Shane cały czas mówił.
Cz-czekaj, zgodziłeś się? — upewnił się ostrożnie, momentalnie tracąc całe wcześniejsze opanowanie. Uniósł dłonie do twarzy, chowając się w nich na krótką chwilę, starając się jakkolwiek przywrócić wewnętrzną równowagę. Miał jednak wrażenie, że jego serce uderzyło w jakieś tango, kompletnie nie potrafiąc tańczyć, więc non stop przewracało się i gubiło rytm.
Szczerze mówiąc, przygotowałem się na to, że mi odmówisz i pójdę do domu popłakać się przed Psim Patrolem z Rosaline — wymamrotał, dobitnie ignorując fakt, że nie płakał od szóstego roku życia i prawdopodobnie nawet w takiej sytuacji po prostu kompletnie wyłączyłby wszystkie emocje, przysłaniając je uśmiechem.
Powoli zaczynało chyba do niego docierać. Zarumienił się nieznacznie i podniósł na niego wzrok.
Naprawdę się zgodziłeś? — upewnił się, śmiejąc się cicho do samego siebie. W tym momencie kompletnie przestał się przejmować tym, jak to wszystko pójdzie. Sam fakt, że dostał szansę, był wystarczający, by wyrysować na jego twarzy uśmiech.
Lubisz Wesołe Miasteczka? Wilki ostatnio jedno otworzyły — wskazał ręką na wystający ponad budynkami diabelski młyn — moglibyśmy iść do kina, ale szczerze mówiąc wolę z tobą rozmawiać niż siedzieć w ciszy i patrzeć się przez dwie godziny w ekran. No, może nie do końca w ciszy, bo mam tendencje do komentowania tego, co się dzieje podczas filmu, ale wiesz, o co chodzi. Poza tym jestem ciekawy czy krzyczysz na rollercoasterach.
Wyszczerzył się wesoło, może nie do końca potrafiąc sobie to wyobrazić. Ale hej, właśnie dlatego robiło się takie rzeczy, co nie? Żeby przekonać się na własnej skórze i w ogóle. Zawahał się przez chwilę, walcząc jeszcze ze sobą. Trzeba było przyznać, że Shane był jedyną osobą, która prawdopodobnie nieświadomie wywołała na nim tak duże wrażenie w ZOO, by Jace rzeczywiście starał się w jego towarzystwie myśleć o samym sobie. Nawet jeśli wymagało to od niego dużo więcej poświęcenia, niż ktokolwiek by zakładał. Trzy razy w przeciągu tych kilku sekund chciał zrezygnować, a niezdecydowanie wyraźnie odbiło się na jego twarzy.
Mog... moglibyśmy tylko zajść gdzieś coś zjeść? Nie jadłem nic od ponad dziewięciu godzin i szczerze mówiąc, padam z głodu, a wolałbym nie zapychać się popcornem — westchnął w końcu postukując o siebie nieśmiało palcami dłoni — nie musisz jeść ze mną jeśli nie jesteś głodny, wezmę sobie szybko jakąś kanapkę czy coś.
Trochę zaczynał żałować, że się odezwał.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Panic mode activated
Sob Mar 05, 2022 2:33 am
Nie spodziewałby się, że jego zgoda mogła aż tak zaskoczyć chłopaka. Jego niedowierzanie dawało Shane'owi ponownie do myślenia, powodując zarazem, że ponownie zmusił się do samorefleksji na temat tego wszystkiego. Zrozumiał z tego na szybko to, że blondynowi musiało zależeć na tym wystarczająco bardzo, że bał się zaakceptować odmowę. Jednakże zarazem psychicznie przygotowywał się na taką ewentualność. Albo ja źle rozumiem? To było zbyt skomplikowane.
Zależało mu.
- Zawsze mnie zastanawiało, jak udało im się skombinować te urządzenia - mruknął, przekierowując wzrok na diabelskie koło. - Możemy iść - ciekawy motyw na miejsce na randkę według Shane'a. Zwłaszcza, że odnosił wrażenie, że blondyn zadziałał całkowicie niesiony chwilą, bez żadnego konkretnego planu.
Może to przez to, co było w jego pracy? Chociaż przyznaję... - że było mu całkiem miło, gdy wyglądał na zadowolonego z obecnej sytuacji. To było coś odmiennego od zawstydzenia, jakie widywał u niego raz na jakiś czas.
Nad jego głową formował się mentalny pytajnik, gdy dostrzegł niezdecydowanie na jego twarzy. Chociaż zadane pytanie lekko rozwiało go, przy czym lekko zmarszczył brwi.
- Pytasz mnie o zgodę na to? - zacisnął dłonie już na pustym kubku, by zaraz potem wyrzucić go do najbliższego kosza na śmieci. - A nie wolisz tego przemienić w randkowy posiłek? - dodał zaraz potem. Obecna sytuacja go na tyle rozbawiła wewnętrznie, że postanowił nieco mu pomóc z ową sytuacją. Chociaż na starcie. Odgarnął włosy za plecy, po czym przechylił głowę lekko na bok, zastanawiając się.
- Chociaż o tej porze będzie ciężko o jakieś dobre miejsce. Pewnie wiele jest zarezerwowanych - Riverdale było miastem chaosu samym w sobie, ale strzelał, że niejedna para decydowała się na spędzenia razem czasu w ich święto. - Chociaż jak mówisz o kanapce... masz już na mysli konkretne miejsce? - spytał się spokojnie.
Wypuścił ostrożnie powietrze z płuc.
- Lepiej wziąć coś lekkostrawnego, skoro rollercoaster znajduje się na liście - wymruczał zaraz potem, chowając dłonie do kieszeni. Temperatura powietrza była znośna, ale brak rękawiczek robił swoje. - Zwłaszcza, że długo nie jadłeś.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Panic mode activated
Sob Mar 05, 2022 1:44 pm
Jace nigdy nie odczuł, by Shane jakkolwiek lubił go w ten drugi sposób. Sam nie do końca wiedział, skąd wzięła się u niego odwaga na to, by faktycznie spróbować go zaprosić. W końcu jakby nie patrzeć, samo pójście na randkę nie było wcale niczym szczególnym. Równie dobrze mógł go zaprosić do kina jak każdy, zwykły kolega z przypadku. Problem polegał na tym, że jakimś dziwnym cudem musiał sprawić, by Shane przestał na niego patrzeć jak na jednego ze swoich znajomych. I kompletnie nie wiedział, jak ma to zrobić. Gdyby miał większe doświadczenie, z pewnością byłoby mu łatwiej. Julie z pewnością wiedziałaby, jak powinien się zachować. Co powiedziałaby mu w takim momencie? Pewnie coś totalnie idiotycznego, ale koniec końców faktycznie miałaby rację.
Spojrzał w ślad za nim na diabelski młyn, zaraz uśmiechając się w jego stronę.
Wygląda na wielki, ale w rzeczywistości zajmuje jedną, czasem dwie ciężarówki. Najpierw stawiają podstawę na wzór trójkąta, by utrzymać całą konstrukcję. Koło jest rozkładane. Trochę jak harmonijka — zaśmiał się i przysunął do niego, wskazując palcem na strukturę — Każdy segment jest prostokątem połączonym z kolejnym segmentem. Rozkładają je krok po kroku i łączą na górze. A na końcu montują siedzenia.
"Pytasz mnie o zgodę na to?"
Wsunął ręce do kieszeni, zaraz rzucając mu wyraźnie zakłopotane spojrzenie. Nie chciał, by Shane doszedł do wniosku, że marnuje jego czas. Mimowolnie złapał się na wodzeniu wzrokiem za jego dłonią, gdy odgarnął włosy, zaraz wracając do jego oczu. Z jakiegoś powodu wspomnienie o rezerwacjach sprawiło, że zaśmiał się cicho w wierzch własnej dłoni.
Jeśli nie będziesz miał mnie dość po dzisiejszym wyjściu, obiecuję, że następnym razem zarezerwuję nam stolik w jakiejś ekstrawaganckiej restauracji — uśmiechnął się wesoło, zaraz rozglądając na boki.
Jeśli dobrze pamiętam, dwie ulice stąd mają super sklep z azjatyckim kanapkami. Nie wiem, czy lubisz takie rzeczy i kiedykolwiek je jadłeś, ale są lekkie. I sycące. Zresztą sam spróbujesz, chociaż mam nadzieję, że nie wymiotujesz na rollercoasterach. Odczekamy pół godziny, jak przed basenem — roześmiał się, mimowolnie podążając wzrokiem za jego dłońmi. Zastanowił się przed krótką chwilę, nim wyciągnął do niego rękę.
Jestem cieplejszy niż kieszeń, wiesz? — zażartował, unosząc kącik ust w uśmiechu. Patrzcie go jaki odważny. No bo byli na randce, co nie? Nie miał do tej pory okazji potrzymać go za rękę, a jeśli dzisiejszy wypad mógł być ostatnim to, czemu miałby nie spróbować?
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Panic mode activated
Sob Mar 05, 2022 7:52 pm
Cuda się zdarzają. Nawet jeśli myśli wskazują, że coś jest niemożliwe, a sytuacja nie ukazuje zmiany, to jednak może nastąpić ten magiczny przełom. Ciężko powiedzieć, co było potrzebne do tego. W końcu chodzi o cud, nieprawdaż? Nie da się przewidzieć, co go wywoła. Często dochodził do takiego wniosku Kassir, gdy widział, jak sprawy w jego życiu diametralnie zmieniały się przez jedną rzecz.
Przecież nie myślałby nawet o związku, gdyby nie cud w postaci najlepszego przyjaciela, stanowiącego częściowo głos rozsądku. Raz na długi czas. Zdecydowanie. Ale myśli o samym sobie względem związywania się z kimś, były normalnie na ostatniej pozycji w jego prywatnym rankingu.
A teraz?
Teraz było nieco inaczej.
- Proszę, proszę - przewrócił oczami. - Takie miejsca cię kręcą na randki? Czyżby... mowa o romantycznej kolacji przy świecach? - miał lekki ubaw, gdy przypomniało mu się klasyczne romantyczne filmy, gdzie tak para spędzała swój czas. Odkąd przestał się spotykać ze swoją ostatnią partnerką - od tamtego czasu minęło kilka lat - nie sięgał już po taki gatunek, ale to co widywał w pamięci, pozostało.
- Aż tak myślisz, że mam wrażliwy organizm? - zachichotał w odpowiedzi. - A jak z twoją wytrzymałością? - zapytał w zamian. - I pasuje, chociaż muszę zdać się na twój wybór. Nie przypominam sobie, bym miał okazję próbować - co zarazem wiązało się z tym, że nie wiedziałby, co wybrać dla samego siebie tak, by potem tego nie żałować.
Mrugnął oczami, spoglądając na niego, a potem wyciągniętą rękę. Bez słowa wyciągnął dłoń z kieszeni i chwycił tą należącą do Jonathana, nie zastanawiając się nawet nad tym. Splótł ich palce ze sobą, po czym lekko nachylił się w jego stronę.
- Przekonamy się - powiedział, opuszczając ich ręce. Jest ciepła. - Więc pora na nasze randkowe kanapki? - zażartował, nakierowując ich na wspomniany wcześniej sklep. Chodzenie w taki sposób nie wywoływało w nim nawet cienia zawstydzenia, ale zarazem wyglądało na to, że całkiem dobrze się bawił z tego powodu.
Przejście dwóch ulic nie zabierało dużo czasu, więc zaraz potem znaleźli się przed wspominanym niedawno miejscu z jedzeniem.
Shane skierował wzrok na młodą sprzedawczynię, po czym ponownie na ofertę. Przechylił się lekko do przodu, pozwalając, by włosy częściowo opadły mu na twarz i ramiona, gdy z dozą ostrożności przyglądał się dostępnej ofercie.
- Może wezmę po prostu tą samą co ty - stwierdził, rezygnując z dłuższego zastanowienia się na temat tego, co ma wybrać.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Panic mode activated
Nie Mar 06, 2022 12:47 am
Roześmiał się w odpowiedzi na jego słowa, kręcąc nieznacznie głową na boki. Może i nie miał nic do romantyzmu, ale sam myślał w nieco bardziej praktyczny sposób, nawet jeśli mogło wydawać się inaczej.
Szczerze mówiąc, chciałem się przejść w podobne miejsce, by spróbować ich jedzenia. Może byłbym w stanie rozpoznać, jakich używają przypraw i odtworzyć proces, by zrobić to samo w domu. Ale jeśli jakkolwiek ci to zaimponuje, to załatwię i świece — odpowiedział z równym rozbawieniem, co on sam. Musiałby tylko dowiedzieć się jakie zapachy lubi najbardziej. Może Słowik by wiedział?
Zaskakiwało go, jak swobodnie czuł się, rzucając podobnymi słowami. Do tej pory nieustannie nakładał na siebie wewnętrzną blokadę, zupełnie jakby potencjalne odrzucenie powstrzymywało go przed odsłonięciem się przed nim w pełni. Nie, żeby teraz miał bezmyślnie rzucać wszystkimi swoimi tekstami na prawo i lewo.
Nie wiem, a masz? — spytał zaczepnie, prostując się nieznacznie z wyraźnie zadowoloną z siebie miną — Mam doskonałą wytrzymałość! Biegam codziennie rano przed szkołą. Poza tym moje rodzeństwo zawsze wpychało we mnie wszystko, czego sami nie chcieli jeść, więc chyba nic mnie już nie pokona. Kiedyś tak się zamyśliłem, że nawet nie zauważyłem, że Rosaline podsunęła mi zepsuty sernik. Dość paskudne wspomnienie. Nie wiem, jaki to ma związek z rollercoasterami, ale na pewno jest w tym jakaś pokrętna logika.
Wyszczerzył się wyraźnie rozbawiony, myśląc przez chwilę nad jego słowami. Z tego co pamiętał, ostatnim razem zdecydował się na kurczaka. Był pewien, że był to w miarę bezpieczny wybór i dostępny w sporej liczbie wariacji.
Nawet jeśli sam zaproponował mu swoją dłoń, wystarczyło, by poczuł na niej jego ciepło. Właśnie przeżywał jeden z momentów, w którym kompletnie nie potrafił sobie poradzić z przepełniającym go szczęściem. Nic dziwnego, że choć bardzo starał się utrzymać powagę, nie był w stanie ukryć delikatnego rumieńca i przebijającego się od czasu do czasu uśmiechu.
Mhm. Chodźmy — zacisnął lekko swoją dłoń na jego, prowadząc go w odpowiednim kierunku. Dopiero gdy znaleźli się na miejscu, wypuścił ją niechętnie, zerkając na niego, nim skupił się na wystawie. Przez chwilę. Szybko jego uwaga uciekła w stronę pochylonego Shane'a, gdy śledził wzrokiem jego profil, nadal nie do końca wierząc w to, że naprawdę byli teraz na randce. On. Z nim!
"Może wezmę po prostu tą samą co ty."
Zachichotał w odpowiedzi na jego rezygnację i dotknął krótko jego ramienia, podchodząc do lady.
Poproszę tonkatsu, kimchi pork, chicken soboro i chicken teriyaki.
Wszystkie przekroić na pół?
Tak, jeśli mogłaby też Pani zapakować na wynos — powiedział uprzejmie, nie poświęcając jej jednak zbyt wiele uwagi. Zapłacił za zamówienie i od razu zwrócił się w stronę ciemnowłosego.
Weźmiemy je ze sobą do Wesołego Miasteczka, przynajmniej będziemy mieć dodatkową opcję, jeśli zrobimy się głodni. Tonkatsu to filet wieprzowy, podsmażany w japońskiej panierce panko. Soboro to chrupkie kawałki kurczaka, teriyaki jest słodkim sosem na bazie sojowego i mirinu, a kimchi to po prostu kiszona na ostro kapusta. Możesz spróbować pierwszy i jeśli któraś ci nie zasmakuje, to dokończę ją za ciebie, lubię stąd dosłownie wszystko — uśmiechnął się, odbierając pudełko od sprzedawczyni z krótkim podziękowaniem. Złapał go za dłoń i wyciągnął na zewnątrz, zaraz wzdychając z wypisanym na twarzy nieszczęściem. Jakby nie patrzeć, nie miał jak jednocześnie trzymać go za rękę, nosić pudełko i jeść. Wypuścił go powoli i otworzył opakowanie, przesuwając w jego stronę, samemu biorąc sobie połówkę z wieprzowiną z kimchi.
Swoją drogą, chcesz dziś wieczorem pograć w Genshina albo Valoranta? Moi rodzice wrócili do domu i zabrali dzieciaki do swoich znajomych na noc, więc przynajmniej raz mam święty spokój i nikt nie będzie mi krzyczał do mikrofonu — czego Shane zdążył już doświadczyć, choćby w postaci wpadających do pokoju bliźniaków, gdzie Zack zaczynał nagle grać jakieś country, a Cody fałszować wniebogłosy jak najdurniejsze teksty z serii "You never loved me mom". Nic dziwnego, że co chwilę się wyciszał.
Shane Kassir
Shane Kassir
The Fox Corsac
Re: Panic mode activated
Nie Mar 06, 2022 2:27 am
- Masz na tyle wyczulony język, że potrafisz wyłapać takie rzeczy? - spytał ze słyszalnym zaskoczeniem w głosie wymieszanym z delikatnym podziwem. - Ale rozpoznanie smaku to raczej nie wszystko. Co ze sposobem przygotowania? Raczej kucharze potrafią mieć swoje unikalne sposoby... - przesunął wzrokiem na bok, zastanawiając się nad tym. Nigdy nie próbował jedzenia Jonathana - patrząc na ich formę znajomości, nie było to nawet dziwne - więc nie wiedział, na co było go konkretnie stać. I czy czasem nie miał obok siebie jakiegoś genialnego kucharza, który mógł ze wszystkiego zrobić pyszności.
He? Czy ja już nastawiam się na kolejną randkę?
- Obejdzie się - szturchnął go palcem pod żebrami dodatkowo. - Nie potrzebuję świec - chociaż musiał przyznać, że wewnątrz siebie czuł się delikatnie nieswojo na myśl o takich miejscach. Miał wrażenie, że elegancja i prezentowany wystrój za bardzo kojarzył mu się z jego rodzicami, którzy lubili często chodzić do takich miejsc.
Wyluzuj, Shane. To, gdzie chodzisz, nie ma nic wspólnego z nimi.
- Pffi - zachichotał wyraźnie rozbawiony. - Tak, tak. Powiedzmy, że to dobry argument co do wytrzymałości żołądka - skomentował jego słowa. - Zobaczymy w praktyce na ile się to sprawdzi - nie zamierzał mu teraz tego odpuścić. Nawet jeśli skończyłoby się na tym, że Kassir przeciągnąłby go po wszystkich ekstremalnych atrakcjach, by zobaczyć, ile może znieść. A co z nim samym? Hm... Wydaje mi się, że nie jest aż tak źle - przynajmniej nie przypominał sobie, by miał takie problemy. Z innej strony nie zamierzał przyznawać się na głos, że on i Wesołe Miasteczko mieli zdecydowanie nie po drodze, jeśli chodziło o częste odwiedziny.
Obserwowanie zachowania blondyna było dla Shane'a fascynujące. Nawet jeśli nie wlepiał w niego wzroku cały czasy, przekierowane spojrzenie raz za razem sprawiało, że nie mógł pozbyć się tego odczucia. Widoczna przeplatająca się pewność siebie i otwarcie na niego, jakiego nie prezentował do tej pory wymieszane z delikatnie przejawiającą się nieśmiałością, która stanowiła maskę dla głębszych emocji... to było zjawisko, które nęciło zarazem go do kontynuowania swoich działań, by zobaczyć, czy zdołałby wywołać inne pozytywne ekspresje na jego twarzy.
Tylko jak się za to zabrać?
Pokiwał głową na znak potwierdzenia zrozumienia tego, co zasadniczo zakupił Jonathan dla nich. Zdążył tylko zauważyć przy wyciągnięciu go ze sklepu, że zostali pożegnani uśmiechem. Zaraz potem jego spojrzenie przekierowało się na Jonathana, gdzie widok jego wyrazu twarzy sprawił, że mimowolnie przewrócił oczami.
Aż tak podoba ci się trzymanie mnie za rękę?
- Nie chcę ci robić problemu względem jedzenia - przekierował uwagę jednak na inną sprawę, zwłaszcza, że to on przede wszystkim miał coś zjeść, nie Shane. - Przede wszystkim sam się najedz. Bo jeśli masz zamiar mdleć, to chociaż po turze jazdy. Byłoby wiadomo, że jednak nie wytrzymujesz - zażartował delikatnie. Chociaż wolałby, by nikt nie zaliczył podłogi przy pierwszej randce. Brzmiało to na swój sposób jak coś dziwnego do wspominania.
- Jeśli nie musisz się zajmować rodzeństwem, możesz równie dobrze wpaść do mnie - odparł ciemnowłosy, wybierając międzyczasie kanapkę z chicken soboro. - Pokażę ci ten zestaw VR w końcu. I nie będziesz musiał czekać, aż zbiorę się ze wszystkim, by zagrać z tobą - zauważył dość spokojnie, nie patrząc jednak już na niego, za to uznając to wewnętrznie za dobry plan, by jednocześnie zawrzeć też swój zamysł.
Jego oczy wbiły się w zbliżające się diabelskie koło.
- Od czego chcesz zacząć? - spytał się, kosztując w końcu swoją kanapkę. - Dobra jest - wymamrotał, odczuwając falę zaskoczenia. Pokręcił lekko głową. - W sumie, to może lepiej chodźmy kupić jeszcze wodę - zasugerował ostrożnie. - Nie wiem, czy picie słodkiego będzie dobrym wyjściem przy próbie sprawdzenia wytrzymałości - skończył swoją część jedzenia, jednak nie wziął niczego więcej. Nie był głodny, a nie chciał się też zapychać na siłę.
- Chyba, że wolisz zacząć od czegoś mniej ekstremalnego. Przykładowo Dom Strachu - zaproponował jeszcze. - O ile mają coś takiego tutaj. Będzie raczej spokojniejsze niż odwiedzanie samotne Dystryktu C.
Jonathan Everett
Jonathan Everett
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Panic mode activated
Nie Mar 06, 2022 4:37 am
No — nawet nie próbował zaprzeczać. Zamiast tego, znowu posłał mu zadowolone z siebie spojrzenie, wyraźnie dumny, że może chociaż jakkolwiek zapunktować w jego oczach. I to już któryś raz! Dla kogoś takiego jak Jonathan bez wątpienia było to nie lada osiągnięciem.
Świetnie gotuję, lubię sprzątać, dobrze gram w strzelanki, lubię wszelkiego rodzaju sporty, dobrze się uczę, mam rękę do dzieci, umiem grać na gitarze, czasem trochę śpiewam, profesjonalna ze mnie pielęgniarka i mam dziwne szczęście, przez które wielokrotnie byłem oskarżany o oszustwa — wyliczył na palcach, zaraz rzucając mu rozbawione spojrzenie — czy to wystarczające zrównoważenie dla faktu, że czasem zdarza mi się nieumyślnie coś podpalić, wysadzić w powietrze dowolny sprzęt w domu za wyjątkiem własnego komputera, potykam się na równej prostej, wpadam na ludzi lub przedmioty i wiecznie ładuję się w kłopoty? I nie potrafię podnieść na kogoś ręki. Naprawdę. Na szczęście nikt nigdy nie próbował mnie wciągać w żadne bójki przez to, że zawsze byłem z piętnaście centymetrów wyższy od nich. No i przez to, że się potykałem i wiecznie byłem poobijany, ludzie myśleli, że jestem dobry w biciu się. To trochę śmieszne, ale w praktyce, gdy ktoś mnie zaczepiał, to moja przyjaciółka Julie zawsze wyrywała się pierwsza, by ich skopać. A potem musiałem składać do kupy i ją, i jej ofiary.
Roześmiał się cicho we własną dłoń na samo wspomnienie podobnych wydarzeń. Zdecydowanie były jednymi z tych, które już do końca życia będą mu przynosić nie lada rozrywkę. Nawet jeśli nie wypadał w nich szczególnie korzystnie.
"Co ze sposobem przygotowania?"
Nie doceniasz moich umiejętności. Pamiętaj, że gotuję od siódmego roku życia i wychowałem się na programach Gordona Ramsaya. Dwanaście lat doświadczenia z praktykami co najmniej sześć razy w tygodniu pod okiem najbardziej wybrednych jury, jakich widziało to miasto — poinformował go, zaraz uciekając przed jego palcami ze śmiechem. Co to brutalny atak, gdy nie patrzył? Szczerze mówiąc, Jace sam nie czuł się komfortowo na myśl o ekskluzywnych restauracjach. Najzwyczajniej w świecie do nich nie pasował. Jakby nie patrzeć, nigdy nie mogli pozwolić sobie na podobne luksusy. Drogie wina, garnitury, elegancko ubrani kelnerzy, poważna muzyka i wykwintne dania były czymś, co widział głównie na filmach. Być może dlatego był nieznacznie ciekawy, jak to wszystko wyglądało w rzeczywistości, a jednocześnie zdawał sobie sprawę, że pasował do podobnego obrazka jak kij od szczotki.
Po prostu chciał zobaczyć Shane'a w garniturze czy eleganckiej koszuli. Jak dla niego mogli wejść, napić się wody i wyjść, byle miał swoje pięć minut na zawieszenie na nim wzroku.
Liczę na ciebie żołądku — rzucił w powietrze, zaraz unosząc kącik ust ku górze. Roześmiał się, przenosząc na niego spojrzenie znad kanapki.
Spokojnie, jeszcze nigdy w życiu nie zemdlałem i wątpię, by miało się to zmienić w najbliższym czasie. Chociaż jeśli miałbyś mnie ratować, to jestem gotów to rozważyć — zasłonił się jedzeniem, by ukryć tym samym własny śmiech przed wzięciem kolejnego gryza.
"Jeśli nie musisz się zajmować rodzeństwem, możesz równie dobrze wpaść do mnie."
Atak przyszedł znienacka. Zakrztusił się kanapką i zasłonił usta dłonią, wyraźnie próbując odzyskać władzę nad samym sobą. Całe szczęście nie przydusił się jakoś mocno, ale nie był w stanie powstrzymać wypływającego na jego twarz rumieńca.
J-jasne. Brzmi super — uśmiechnął się, zaraz umykając na chwilę wzrokiem przed siebie. Jakby nie patrzeć, nie spodziewał się, że jego pierwsza randka miała szansę skończyć się u Shane'a w domu. Nie, żeby myślał o czymś dziwnym. Absolutnie nie myślał o niczym dziwnym. Ani niepoprawnym.
Woda to dobry pomysł, tak — podłapał błyskawicznie temat, zjadając jeszcze jedną połówkę z tonkatsu, nim schował pudełko z resztą jedzenia do torby. Wyciągnął jeszcze płyn do dezynfekcji i umył nim ręce, zaraz rozglądając się dookoła. Nim z ust Kassira nie padł magiczny zwrot, który sprawił, że Everett jakby trochę... pobladł.
Dom... Strachu. Haha... tak, jasne. Może... może być — kto by się w końcu bał czegoś takiego? Na pewno nie on. Haha.
Musimy też iść na gokarty, jestem pewien, że nie masz ze mną szans — rzucił mu otwarte wyzwanie, popychając go lekko ramieniem z cichym śmiechem — i diabelski młyn. Chociaż jego w sumie fajnie by było zostawić na koniec, jak będziemy już padać z nóg. Więc może... dom strachów, gokarty, rollercoaster, potem jakaś karuzela i diabelski młyn? No, chyba że chcesz jeszcze postrzelać na stoiskach. Drugi pluszak mi niepotrzebny, ale mogę ci wygrać jakiś breloczek i brutalnie zmusić do noszenia go przy torbie.
Patrzcie tylko, jaki był zadowolony z siebie, gdy to mówił.
Ale z tym dystryktem C to zdecydowanie masz rację. Wybrałem się tam może ze trzy, cztery razy w ostatnich miesiącach. Najpierw byłem świadkiem wysadzonego w powietrze samochodu — pominął fakt, że to on go wysadził —  a potem natrafiliśmy z Kianą na handlarzy ludźmi. Znaczy w sumie, to ja natrafiłem. Kiana mnie uratowała. I Natalie. Tak nazywała się dziewczyna, którą porwali. Mówiłem, że ściągam na siebie kłopoty?
Ale i tak nadal cieszył się, że tam trafił. Dzięki temu wiedział, że była bezpieczna w domu. Nawet jeśli czasem wysyłała mu trochę za dużo wiadomości.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach