Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Stare Kontenery
Pią Paź 30, 2020 10:23 am


Ostatnio zmieniony przez RIVERDALE dnia Nie Kwi 17, 2022 6:47 pm, w całości zmieniany 6 razy
First topic message reminder :

TEREN JACKALS
Stare Kontenery
TEREN BRONIONY PRZEZ 5 BONUSOWYCH NPC.

Olbrzymie tereny zastawione metalowymi skrzyniami o zunifikowanych wymiarach i konstrukcji. W przeszłości służyły do przewozu drobnicy zapakowanej w kartony, paczki, skrzynie czy worki. Stare kontenery do tej pory są wynajmowane zarówno przez osoby zajmujące się hurtowym przewozem/odbiorem paczek, jak i prywatne, które chcą ukryć to i owo przed oczami ciekawskich osób. Ich transport jest jednak niezwykle utrudniony od czasów odcięcia miasta od reszty świata. Nic dziwnego, że obecnie większość z nich stoi pusta. Co nie znaczy, że pozostają otwarte dla innych. Mosiężne kłódki skutecznie bronią dostępu przed ludźmi z zewnątrz. Wszystkie z nich mają namalowane czerwoną farbą na bocznych ścianach wielkie oznaczenia. Umożliwiają one w miarę szybkie ich zidentyfikowanie z pomocą wyrysowanej przy wejściu mapy. Pod warunkiem, że znasz odpowiedni sektor, rzecz jasna.
__________

Efekt terenu: W przypadku pojawienia się Niepoczytalnych, wymagania do ich pokonania wzrastają dwukrotnie. Oznacza to, że do pokonania jednego Niepoczytalnego musicie wykonać jedną z poniższych akcji:
→ osiem udanych ataków wręcz;
→ cztery udane ataki z użyciem zakupionej broni białej;
→ dwa udane ataki z użyciem zakupionej broni palnej/granatu.

Pavel 'Smuggler' Travitza
Pavel 'Smuggler' Travitza
The Jackal Canis Lupaster
Re: Stare Kontenery
Czw Sie 19, 2021 1:10 pm
Przejmowanie terenu: 13/15
_________________

Napięte mięśnie Travitzy poczęły się lekko rozluźniać. Może i ten nowy był pyskaty, ale wyglądało na to, że wiedział kiedy odpuścić. I to wcale nie satysfakcjonowało Rosjanina, bo miał mu ochotę złoić porządnie dupsko, ale z drugiej strony, przecież nie będzie się awanturował, kiedy ten odpuszcza. Chwały w tym niewiele, a rozrywki jeszcze mniej.
Więc już niemal wypuszczał Neala z uścisku, ale ten okazał się jednak bardziej niezrównoważony. Travitza obnażył zęby w wilczym uśmiechu i ponownie mocniej wykręcił rękę chłopaka. Chciał mu już odpowiedzieć co sądzi o jego słowach, a najlepiej to w ogóle zaprezentować to w praktyce, ale wtedy to on został zaatakowany nożem. Ostrze zaś utkane było z chłodnych i logicznych argumentów Chase’a. I tak oto bańka jego wściekłości została przebita, po czym opadła niczym balon bez powietrza.
Rosjanin uśmiechnął się do Whitelawa.
Przecież tylko się z nim droczę – powiedział i jakby na dowód swoich słów, wypuścił rękę Neala. Po sekundzie jednak szybko złapał go za fraki i pierdolnął nim o drzwi kontenera. – Wybacz, musiałem sprawdzić. Bez klucza się nie obejdzie.
Wtedy też cofnął się o dwa kroki, aby dać artyście przestrzeń do wykonania swojego dzieła. Może i był pierdolnięty, ale w praktyce wcale nie miał zamiaru kroić Hewitta. Okej, może to przez chwilę rozważał po jego pyskówkach, jednak z praktycznego punktu widzenia nie miało to większego sensu. Nic nie zyskiwał, a i pewnie reszta gangu nie byłaby do niego zbyt przyjaźnie nastawiona po takim czynie.
Po prostu czasem trzeba pokazać nowym, że życie to nie bajka i tyle.
I tak jak po gwałtownym sztormie wszystko nienaturalnie się wycisza, tak teraz Rosjanin stal się niemal oazą spokoju. Sięgnął ponownie do kieszeni i wyciągnął papierosy, których nie zdążył wcześniej odpalić.
No, bierz się do roboty Noah. Nie mamy całej nocy – popędził Hewitta, jednocześnie odpalając zapalniczkę. Niewielki, rozżarzony punkcik rozbłysnął w ciemnościach, by równie szybko zniknąć.
Neal Hewitt
Neal Hewitt
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Stare Kontenery
Czw Sie 19, 2021 5:52 pm
14|15
„Jeżeli tylko twarz nie przypomina dupy”.
Nabierał powietrza do płuc; Travitza bez problemu mógł to wychwycić, gdy ciało Neala się poruszyło. Ramiona uniosły, przywarta do kontenera klatka piersiowa nabrała objętości, napierając na stojącego krok dalej Pavla. Ale Heiwitt ostatecznie nic nie powiedział, bo chwilę potem ostry impuls wykręcanej ręki zwarł mu zęby. Z gardła wyrwał się tylko niski, bliżej nieokreślony dźwięk; jak warknięcie. Jak przekleństwo.
Pierdol się, złamasie.
Mroczniało mu przed oczami, ale nie przez drżenie napiętych do granic mięśni. Ból był do zniesienia, wściekłość nie. Neal wpadał w rozdrażnienie, a ono było o krok od wybuchu furii. Na nic zdawały się mantry przekazywane w ośrodku, statyczny ton do teraz odbijający się w czaszce tak realnie, że kobieta z sali mogłaby stać tuż obok i szeptać mu wpojone zasady do ucha.
Cień po lewej nawet ją przypominał.
Rozmył się jednak wraz z następnym huknięciem. Kiedy sylwetka drugi raz uderzyła o nierówne blachy, Neal postawił dwa kroki, by utrzymać równowagę i gdy ukradkiem zerknął w bok, pod jedną z latarni nie było nikogo; niczego.
Zajebię go — usłyszał w głowie własny, zajadły ton. Otępienie, z jakim to wycedził, w nim samym odpaliło czerwoną diodę. Zajebię jak psa, którym jest. Pierdolony hipokryta. Pierdolona panienka. Kusiło, aby dotknąć szczęki; czuł tępe pulsowanie tam, gdzie przyrył kością żuchwy o ścianę kontenera. Powstrzymał się w ostatniej chwili, nie chcąc dawać satysfakcji stłoczonym wokół hienom.
— A na razie pokaż jak obracasz płaskimi dwunastkami, skoro tak się na nich znasz.
Nie skomentował.
Rozmasowując nadgarstek pochwyconej przez Pavla dłoni ostatni raz rzucił spojrzenie mężczyźnie, a potem skupił się już w pełni na kłódce ciężko wiszącej na ogniwach łańcucha. Jak za mgłą zdał sobie sprawę, że mimo całej sytuacji wciąż trzymał w ścierpniętych palcach klucz; w normalnych okolicznościach powinien wypaść mu z uchwytu, ale może zadziałał tu fakt, że nerwy miał na niej częściowo uszkodzone.
Może.
Naciągnięte tkanki przynajmniej wreszcie mogły odpocząć, ale Hewitt miał wrażenie, że to dopiero początek. Dotknął raz jeszcze kłódkę, przyglądając się jej jak reliktowi szacowanemu na milion. W rzeczywistości nie mogła być warta splunięcia; pod opuszkami czuć było nie najlepszej jakości materiał odlewu. Sprzęt, który przyniósł — dwie pary płaskich kluczy, łom i pomniejsze przedmioty mogące służyć jako wytrych — powinien dać sobie z tym radę.
— No, bierz się do roboty Noah. Nie mamy całej nocy.
Nie mogę się skupić, gdy cytujesz swoją dziewczynę podczas waszych gierek — rzucił z przekąsem, puszczając zatrzask i obracając się do Chase'a, choć słowa ewidentnie kierował do Travitzy. Kłódka uderzyła o metalową płaszczyznę z jednorazowym, głuchym dudnięciem. — Ale niech będzie. Popatrzcie i popilnujcie paznokci, żeby się nie połamały tak jak wasza cholerna wolna wola. Ja odwalę robotę.
Miał w pamięci słowa Whitelawa — jego obietnicę, że w razie rozwoju wydarzeń i jeżeli nie uda się zewrzeć mordy, to prędzej czy później sam postanowi wbić nóż. Nie robiło to na nim wrażenia; podobnie jak nie robiła siła Pavla i jego agresja. Nierówność szans nie miała tu nic do rzeczy; mechanizmy odpowiedzialne za instynkt samozachowawczy od dawna szwankowały. Ile miał lat, gdy w zębatki werżnął kij nieodpowiedzialności?
Pewnie mniej więcej tyle, ile mieli pozostali członkowie gangu, gdy decydowali się wkroczyć na drogę, która doprowadziła do utworzenia Szakali. Każdy z nich był jak tykająca bomba. Kwestia tego, który wybuchnie jako pierwszy.
Byli siebie warci.
Neal odebrał od trzymającego plecak Chase'a drugi klucz, ważąc w dłoni chłodny ciężar przedmiotu.
Nadal mu szumiało w skroni.
Nie wiedział co gorsze; to, że przed chwilą był rzucany o skrzynię wielkości całego wynajmowanego mieszkania, czy że rozbawienie, z którym tu przyszedł, wyparowało. A przecież mieli się zabawić.
Oparł szczypce kluczy o siebie i wsunął je w obręcz kłódki tak, by mogły zadziałać jak dźwignia. Praca mięśni wystarczyła; rozległ się krótki trzask łamanej obudowy, a potem uderzenie rozwalonych części o ziemię. Łańcuch zadzwonił, sunąc po ścianie otwartego kontenera.
Dwie sekundy.
Tyle by to zajęło, gdyby nie ta przepychanka.
Cofnął się o krok.
Dwa.
Robiąc miejsce, obrócił się do Pavla. W oczach wciąż odbijały się kurwiki, choć równie dobrze mogła to być gra świateł od pobliskiej latarni.
I co? Zdałem test? — Nawet jeżeli zapytał zgryźliwie, nie dało się tego wyczuć. Mówił tak, jak na początku; z niegroźną ironią i zaczepką, ale bez żadnych konkretnych intencji. Trzymany w palcach klucz zakręcił młynek o trzysta sześćdziesiąt stopni; zatrzymał się w pięści Neala akurat w momencie, w którym Hewitt spojrzał na Chase'a. — Bo jeżeli tak, to wasza kolej. Chyba że jedyne puszki jakie potraficie otwierać to te z piwem.
Zanim zdążono odpowiedzieć, Neal wetknął dzierżony w lewej dłoni klucz do kieszeni spodni i wsunął dwa palce między wargi. Na języku poczuł brudny, metaliczny posmak po trzymanym narzędziu, ale był dobry w ignorowaniu podstawowych zasad bezpieczeństwa. Klatka piersiowa nabrała objętości, a potem rozległo się szybkie gwizdnięcie.
Ej, papużki! — Machnął ponaglająco ręką w kierunku Miko i Kevlara. — Chodźcie po zabawki i rozbrójmy wreszcie te ustrojstwa! Kolega, do diabła, się spieszy!

|| RZUTY KOŚCIĄ.
Kevlar
Kevlar
The Jackal Canis Lupaster
Re: Stare Kontenery
Czw Sie 19, 2021 7:19 pm
[Przejmowanie terenu 15/15]
Dostrzegł ją kątem oka, ale udawał że o jakże pochłonęło go to co właśnie przeglądał na urządzeniu. Odpalił jedną ze stron poświęconą najnowszym smakom chupa chupsów. Czy to był czas na zmianę kiwi na coś innego. Może melon?
- Co to za porno przeglądasz- uśmiechnął się krzywo widząc jej próby sięgnięcia wzrokiem do jego telefonu. Podniósł rękę do góry by uniemożliwić jej zerknięcie na ekran, wyłączając go jednocześnie.
”Gejowskie, raczej Ci się nie spodoba,” odparł w pełni poważnym głosem, choć rozbawienie na twarzy zdradzało, że nie do końca tak było. Schował telefon do kieszeni i wskazał głową za siebie. ”Ten już próbowałem, zamknięty na amen. No chyba, że masz łom albo jakiś inny sprzęt do wyłamywania kłódek,” podsumował krótko patrząc raz na Miko, raz na zamieszanie pod jednym z kontenerów.
Wyciągnął lizaka z ust, odepchnął się od metalowej skrzyni i zrobił dwa kroki w stronę zbiegowiska. ”Wygląda na to, że dobrze się tam bawią. W ogóle znasz tego krzyczącego typa?” Zapytał spoglądając ponad ramieniem na dziewczynę.
Nie bardzo chciało mu się mieszać do jakichkolwiek romansów między trójką, która ewidentnie miała ze sobą jakiś problem, ale jeśli nie uspokoją się w przeciągu paru minut chyba nie będzie miał wyboru. Też był ciekawy co skrywały obecne tu kontenery, a jeśli ten teren miał należeć do nich dobrze było wiedzieć czy gdzieś nie było na przykład tony trupów z przemytu.
Usłyszał głos nowego, spojrzał w tamtym kierunku i westchnął. Podrapał się po karku patrząc na Miko.
”Chodź, zobaczymy czego chce i co udało im się ogarnąć,” ruszył powoli w stronę Neala, Chase’a i Janusza chowają dłonie do kieszeni bluzy.
Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Re: Stare Kontenery
Czw Sie 19, 2021 7:24 pm
TEREN PRZEJĘTY PRZEZ SZAKALE
Okres nietykalności: do 19.09.2021 (włącznie)
Miko
Miko
The Jackal Canis Lupaster / Assecla Anubis
Re: Stare Kontenery
Czw Sie 19, 2021 8:27 pm
Wydęła policzki, gdy nie dał jej dostrzec zawartości ekranu.
- A już miałam nadzieję, że przestaniesz się tego wstydzić - odparła, stawiając stopy już płasko na ziemi. - Phi - wydała z siebie dźwięk, który kompletnie nie ukrywał jej rozczarowania takim stanem rzeczy. Trwało to bardzo krótki czas, bo zaraz potem zaśmiała się cicho.
- Nie mam - zaprzeczyła.  - Ale chyba ktoś miał. Można skorzystać.
Wzruszyła ramionami, słysząc pytanie. Zsunęła kaptur z głowy i rozpuściła włosy, pozwalając, by ułożyły się jej na ramionach.
- Kto wie... Jest ciemno i późno. Nie bardzo chce mi się myśleć na tym, czy znam kogoś - odparła mu, zakładając ręce za siebie. - A co z tobą? Coś Ci świta? - odbiła pytanie w jego stronę. Zadarła głowę do góry, skupiając wzrok na moment na pobliskim drzewie, nim do jej uszów dobiegło wołanie. Przewróciła oczami.
- Okay! Tylko nie wpadnij do tej wersji Narnii - zawołała w odpowiedzi. - W sumie to co tam może być schowane obecnie? - podsunęła jeszcze Kevlarowi kwestię do ewentualnego rozważenia, nim powróciła do pozostałych.
I tak oto jej oczom ukazał się pierwszy otworzony kontener.
- Wooaaa... Otworzyliście pudło. Moje gratulacje - nie naigrywała się. - Tylko kto to teraz zwiedza? I... Ej, ja też chcę spróbować - dodała, szukając wzrokiem po ziemi pewnej rzeczy, która mogłaby pomóc jej w zrealizowaniu  celu. - Tylko gdzie zniknęła ta tor- - urwała, zawieszając wzrok na postaci Chase'a. Zmrużyła oczy. Czy on trzyma... - -ba. Jest tam coś prostego i lekkiego w obsłudze? - rzuciła pytaniem w jego stronę.
Pavel 'Smuggler' Travitza
Pavel 'Smuggler' Travitza
The Jackal Canis Lupaster
Re: Stare Kontenery
Pon Sie 23, 2021 12:52 pm
Travitza parsknął, wypuszczając jednocześnie papierosowy dym z ust. Niesamowite, jak bardzo odmienił się jego humor. Teraz wydawał się zupełnie zrelaksowany, tak jakby przed chwilą wcale nie chciał rozsmarować Neala na jednym z kontenerów. Ciężko nadążyć za jego humorami.
Ty po prostu nie znasz umiaru, co? – spytał Neala, mając oczywiście na myśli jego kolejne pyskówki. Jasne, były całkiem błyskotliwe, trzeba było mu to oddać, ale koniec końców, były jednak tylko pyskówkami. – Trzymaj tak dalej i faktycznie w końcu ktoś ci rozpruje bebechy. I nawet może faktycznie będę to ja.
Mówiąc te słowa, już kierował się w stronę otwartego przez Hewitta kontenera. Jakoś nikt nie spieszył się do tego, aby sprawdzić jego zawartość, więc Rosjanin stwierdził, że chętnie się tym zajmie. Wetknął papierosa między zęby, a następnie wyciągnął telefon, który miał mu posłużyć jako latarka.
Lekcja druga. Nie wydajesz tutaj poleceń – oznajmił Nealowi, bo ten chyba cały czas zakładał, że ma tutaj jakąkolwiek moc sprawczą. Umówmy się, otworzenie jakiegoś starego kontenera nie było jeszcze powodem do chwały. Jakby ukradł autobus, to moglibyśmy zacząć rozmawiać.
Po tych słowach stracił zainteresowanie pyskatym nowicjuszem. Dzierżąc w jednej ręce komórkę z odpaloną latarką, drugą chwycił za drzwi do kontenera i mocno szarpnął. Metal jęknął głośno w proteście, ale ustąpił. I już po chwili Rosjanin zniknął we wnętrzu tajemniczego, wielkiego pudełka. Ze środka dało się usłyszeć odgłosy jego ostrożnych kroków, a potem coś jakby otwieranie tekturowych pudeł i rozcinanie plastiku. Zwieńczeniem były głośny gwizd, po którym nadszedł triumfalny śmiech Pavla, odbijając się od ścian metalowej puchy.
Smuggler wyszedł na zewnątrz, otwierając pewnie drugą część wejścia. Na jego twarzy malował się szeroki uśmiech. W wolnej ręce trzymał nóż, na nim zaś znajdował się biały proszek.
Jackpot! – oznajmił im z radością. – W środku są pudła wypełnione prochami. Jeśli to samo jest w reszcie kontenerów, to drodzy państwo, jesteśmy ustawieni do końca życia. Mamy darmowy towar do opchnięcia.
W tym momencie Travitza zaczął się wesoło gibać do niesłyszalnej dla innych muzyki. Jakże niewiele trzeba było, aby go uszczęśliwić. Chociaż w sumie kontener pełen narkotyków to całkiem sporo.
Dobra dziewczyny, jako osoba obeznana z tematem, oferuję swoje usługi w opchnięciu tego gówna. Oczywiście zarobek na konto Szakali, z małą prowizją dla pośrednika. Rozumiecie, to nie jest prosta fucha –Travitza schował nóż, oparł się o ścianę kontenera i leniwie zaczął dopalać papierosa. – Ale w sumie przydałoby się to stąd zabrać. Nie wiadomo do kogo to należy i czy nie będzie się chciał o to upomnieć. Niby pilnujemy tego miejsca, ale wiecie jak jest…
Chociaż skąd oni kurwa mogli wiedzieć jak jest.
Chase Whitelaw
Chase Whitelaw
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Stare Kontenery
Wto Sie 24, 2021 11:05 pm
    — Zawsze możesz sprawdzić — odparł na pytanie Miko, bez jakiegokolwiek wyczucia upuszczając trzymany plecak na ziemię. Gdy Pavel i Neal zrezygnowali z wzajemnego obijania sobie mord, mógł pozbyć się swojej broni ostatecznej. Obijające się o siebie żelastwo, które upadło na beton, już samo w sobie rozbrzmiewało dziwnie bolesną symfonią. Przynajmniej obyło się bez rozlewu krwi.
    „I co? Zdałem test?”
    — Praktyczny. Gorzej z tym na inteligencję, ale dzisiaj przymkniemy na to oko — stwierdził, dając Hewittowi do zrozumienia, że jego niewyparzona gęba i brak umiejętności powstrzymania się przed kłapaniem nią, nie były szczytem geniuszu. Gdyby jednak głębiej się nad tym zastanowić, wszyscy w tym otoczeniu byli siebie warci, ale wiadomo jak to było z ograniczonym widokiem belek we własnym oku.
    Korciło go, by dorzucić, że znał się na otwartych złamaniach, ale zgrzyt metalu skutecznie odwrócił jego uwagę. W ślad za Pavlem zajrzał do kontenera, ale trzymał się na samym brzegu, chcąc pozwolić mu na swobodne buszowanie wśród kartonów. Niby na pierwszy rzut oka ten widok nie robił większego wrażenia – w pudłach mogli znaleźć dosłownie wszystko i pocieszała go jedynie myśl, że w tak szczelnie zamkniętych opakowaniach musiały znajdować się nowe rzeczy. A skoro coś było nowe, zawsze można było to opchnąć.
    Gwizd.
    Śmiech.
    — Mówiłem kurwa, że będzie warto — rzucił, zanim Travitza oznajmił im, co znalazł w kartonach. Widocznie popłynął razem z entuzjastyczną reakcją blondyna, by chwilę później... nieco się rozczarować, czego już nie dał po sobie poznać.
    Nie każdy rodził się koneserem prochów.
    — Niech będzie. To ty narażasz swoje dupsko. Bylebyś nie zostawił nam samych jebanych ochłapów. Nie zapominaj, kto miał nosa do tego skarbu. — Poklepał ręką pofalowaną blachę, tylko przypominając, że to on ich tu sprowadził. Nic dziwnego, że liczył na uczciwy zysk, nawet jeśli brzydził się ćpaniem. Ale przecież jego nikt do tego nie zmuszał, prawda? — Gdybym wiedział, że będziemy mieli do zapierdolenia cały kontener prochów, nie parkowałbym naszego zajebistego busa na plaży. Ostatnio próbowałem nim wyjechać – zajebał się w piachu na dobre. Tego jest tam od cholery, nawet przy dobrych chęciach nie zabierzemy się z całym tym gównem. — Czarnowłosemu brakowało nawet tych dobrych chęci. Nie zamierzał brać do swojego mieszkania nawet pojedynczego worka. Nie pojebało go jeszcze. — Ale w sumie- — zawiesił na moment głos, jakby musiał zastanowić się nad sensem swojego planu albo przynajmniej zbudować napięcie. W tym czasie przesunął wzrokiem wzdłuż drogi, którą wytyczały metalowe ściany pozostawionych tu kontenerów. — Mamy tu całkiem sporo kryjówek. Zanim ktoś zdąży przeszukać je wszystkie, nasza obstawa już zdąży go dojebać. Chyba że macie jakiś lepszy pomysł?
    Kolejno przemknął wzrokiem po wszystkich zebranych.
Neal Hewitt
Neal Hewitt
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Stare Kontenery
Sro Wrz 15, 2021 12:00 am
— Wooaaa... otworzyliście pudło.
Nienienie — wtrącił od razu Neal, celując palcem w swoją pierś. — JA otworzyłem pudło. Oni — kciuk wbił się w powietrze tuż nad ramieniem Hewitta, wskazując na stojących obok mężczyzn — nie otworzyli nawet paszczy, żeby mi pokibicować.
— Ty po prostu nie znasz umiaru, co?
Nie znał.
Odwracając się do Travitzy, w ustach miął już kolejny tekst; każda pyskówka była jak trutka. Jak migdałowy w posmaku cyjanek, jak słodki proszek mordujący w kilka sekund. Czasami Neal rzeczywiście próbował zagryźć wargi i nie odpowiedzieć.
Ale — jak teraz — było ciężko.
W gardle utknęła mu klucha, bo im bardziej powstrzymywał się przed odzywkami, tym silniej odczuwał brak komfortu. Głupie powietrze zdawało się nie docierać do płuc, a to przyćmiewało umysł. Może dlatego szybko nie wytrzymał?
— Praktyczny.
Spojrzał na Whitelawa.
— Gorzej z tym na inteligencję, ale dzisiaj przymkniemy na to oko.
Nie no, zrozumiałe. — Przytaknął na potwierdzenie, wzruszając zaraz barkami. — Ciężko robić test, jeżeli nikt tu nie ma kompetencji, żeby mnie sprawdzić.
Było go w ogóle słychać? W tym samym czasie rozległ się metaliczny zgrzyt otwieranego kontenera i Neal mimowolnie sam zainteresował się wnętrzem blaszanego kolosa. Nie wszedł za Pavlem; zerkał tylko ze swojego miejsca do środka, próbując wychwycić jakikolwiek charakterystyczny punkt w słabym świetle najbliższej latarni.
Na marne.
Kiedy więc usłyszał o chowanym tam skarbie, mimo zakrytych ust maseczką, widać było, że się uśmiecha. Wąskie oczy przymrużyły się w kącikach, a sam Hewitt skrzyżował ręce na torsie. To była jego zasługa; bez względu na wrogą postawę Pavla i absolutny brak zainteresowania pozostałych: Neal czuł się jak wygrany.
— … na konto Szakali...
Mógłby się wykłócać. Mógłby zacząć kolejny spektakl, aby dorwać swoją część przychodów: bądź co bądź przyniósł sprzęt. Bądź co bądź otworzył kontener. Należało mu się, nie? Poziom jego zaintrygowania przygasł jednak zbyt szybko; kiedy Travitza wymieniał się z Whitelawem swoimi uwagami, Neal w tym czasie wbił wzrok w małą wisienkę towarzystwa — fioletowowłosą dziewczynę.
— … coś prostego i lekkiego w obsłudze?
Ostatnio przytyłem, ale poza tym się zgadza — wtrącił się, ruszając w stronę Miko. W dłoni wciąż trzymał jeden z kluczy francuskich; drugi ciężko spoczywał w kieszeni spodni, odbijając od siebie światło latarni przy każdym ruchu blondyna. Dzierżone w palcach narzędzie obróciło się nagle o sto osiemdziesiąt stopni, by chwilę później ręka Neala zatrzymała się przed dziewczyną — w tej samej chwili sam przystanął. — A jak chodzi o łamanie kłódek, klucze są jeszcze prostsze. Spróbuj.
Chociaż
kurwa
ty
.
Kiedy przechodziło mu to przez myśl, sięgnął po drugi przyrząd, aby jej podać.
Miko
Miko
The Jackal Canis Lupaster / Assecla Anubis
Re: Stare Kontenery
Sro Wrz 29, 2021 9:51 pm
Podrapała się po karku dwoma palcami, spoglądając krytycznie na plecak. Przeszukanie jego zawartości - ignorując przy okazji fakt, że to nie jest jej - to była jednak kwestia, ale brak jakiejkolwiek wiedzy na ów temat: kolejna. Kombinowanie przy kłódce było dla niej równoznaczne z tępym biciem jej w nadziei, że ta ze starości puści i łaskawie ukaże światu swoją zawartość. Spojrzała w stronę swojej lewej dłoni, zastanawiając się, czy potrafiłaby się wydobyć na tyle sił.
Wolę nie komentować tego...
Machnęła w myślach ręką na pozostałych, by swoją uwagę skupić bardziej na narzędziach. Przykucnęła przy torbie, rozchylając zamek i próbując na ślepo wyjąć przedmiot. Brak wiedzy powodował wzrost chęci na zdanie się na losowość w nadziei, że otrzymana rzecz będzie ową właściwą.
Słysząc słowa Neala przerwała swoje mini-poszukiwania. Odwróciła się w jego stronę i wyprostowała się gwałtownie. Materiał na twarzy zamaskował skrzywienie, jakim podsumowała ten ruch. Mięśnie swój protest ukazały szybko-narastającym bólem, który dziewczyna próbowała zignorować. Jej u
- Prosty wyłącznik? - mruknęła fioletowowłosa w odpowiedzi. Zmrużyła na moment oczy, po czym parsknęła cicho i przyjęła od niego przedmiot. - Doceniam, dzięki - powiedziała. - Więc pozostaje mi próbować - nie czekała na wyjaśnienia. Przecież to nie musi być aż takie trudne, prawda?
PRAWDA?
- Jak się znasz na tym, to śmiało, ja chętnie zostawię to w rękach profesjonalisty - skomentowała głównie tak fakt zdobycia cennego towaru, gdy do jej uszu dobiegły inne wypowiedzi. Zarazem też te, które zmuszały do głębszego zastanowienia się. Owinęła włosy o palec, rozważając w myślach możliwości. Nie brzmiało jednak to zbytnio pozytywnie.
- Kto wie? Jak chcecie robić obstawę, to warto byłoby zorientować się, ile osób z gangu nadaje się do tego - odparła, odnosząc się do słów zarówno Chase'a, jak i Smugglera. - Pomysł z siedzibą jest spoko, ale to takie zadupie, że ciężko zadbać. Zaproponowałabym elektronikę, by móc to monitorować, ale jeśli zrobimy tutaj za dużo zamieszania, to inne gangi się zbytnio zainteresują - wzruszyła ramionami. - Może zrobić punkt tutaj i zostawić kogoś, by miał na to oko? - westchnęła.
Nie miała pomysłu konkretnego. To, co przychodziło jej na myśl, miało zarówno plusy, jak i minusy, przez to współdzielenie jakimkolwiek z grupą uznawała za bezcelowe. Uważała, że potrzebowali złotego środka, a nie spekulacji, które tylko marnowały czas.
Dlatego też zostawiła ich, by podjąć się otworzenia innego kontenera. Odnalezienie swojego celu było najprostsze z obranych celi, bo wszystko inne wzięło szlag. Kłódka nie chciała ustąpić pod naporem siły dziewczyny, stanowiąc sobą solidną ścianę pomiędzy nią a ukrytym tam skarbem. Po tym też musiała uznać, że wolałaby dostać do rąk magiczną różdżkę niż rzeczywiste narzędzie. Może poszłoby wtedy łatwiej?
- Cholera jasna - ze złości kopnęła drzwi, które nie ustąpiły. Za to ból przeszył jej nogę od koniuszków palców, aż po udo. Jęknęła cicho, cofając się o krok. - A wydawało się być to proste.
Pavel 'Smuggler' Travitza
Pavel 'Smuggler' Travitza
The Jackal Canis Lupaster
Re: Stare Kontenery
Pią Gru 03, 2021 2:48 pm
Travitza dopalał papierosa, pogrążając się w stanie, którego zapewne wielu się po nim nie spodziewało, czyli zamyśleniu. Mimowolnie słuchał propozycji innych członków gangu, które naturalnie wplatały się w jego własne pomysły. To miejsce było tak mało interesujące, że nikt nie powinien się nim za bardzo zainteresować. Problem stanowił jedynie właściciel prochów, no bo ktoś je tutaj zastawił. Jeśli mieli trochę szczęścia, to już nie żył albo wyjechał z miasta i nigdy do niego nie wróci. Smuggler wiedział jednak, że w takich sprawach zawsze trzeba przewidywać najgorsze i ewentualnie miło się zaskoczyć. Na ten moment musiał zakładać, że ktoś będzie chciał odzyskać towar.
Szkoda tego autobusu. Mógłby się wreszcie do czegoś naprawdę przydać – mruknął, rzucając niedopałek na ziemię i wypuszczając w powietrze resztki papierosowego dymu. – Monitorowanie nic nam nie da. Nie wiemy do kogo to należy, więc jeśli nie zareagujemy od razu, to prawdopodobnie stracimy towar na zawsze.
Ekipa chyba postanowiła się zająć innym kontenerem, ale Rosjanin zaczął mieć nagle wątpliwości. Już z jednym mieli problem. Otwieranie kolejnych tylko piętrzyło wyzwania. A jeśli pozostawały zamknięte, to też były bezpieczniejsze i łatwiejsze do obrony.
Spojrzał ze zrezygnowaniem na to co robiła Miko i podjął decyzje.
Nie męcz się, dziecino. Zostawcie na razie resztę kontenerów. Znam paru gości, którzy przypilnują tego miejsca za parę dolarów. Nie są z gangu, ale można im zaufać. A my spróbujemy spieniężyć na razie ten jeden kontener i zobaczymy co z tego wyjdzie. Jak się okaże, że chwyciło, to zajrzymy do następnych. I tak krok po kroku. Innymi słowy, nie musicie się tym na razie przejmować. Ja się tym zajmę.
I po tych słowach wyciągnął telefon, wybrał numer, odwrócił się i ruszył w swoją stronę.
Konstantin? Есть работа. Да, на этом можно неплохо заработать…

// zt dla wszystkich Szakali
Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Re: Stare Kontenery
Nie Kwi 17, 2022 5:59 pm
Nowy efekt terenu!

W przypadku pojawienia się Niepoczytalnych, wymagania do ich pokonania wzrastają dwukrotnie. Oznacza to, że do pokonania jednego Niepoczytalnego musicie wykonać jedną z poniższych akcji:
→ osiem udanych ataków wręcz;
→ cztery udane ataki z użyciem zakupionej broni białej;
→ dwa udane ataki z użyciem zakupionej broni palnej/granatu;

Wszystkie trwające fabuły na terenie kontenerów zostają zakończone.
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach