▲▼
Jako, że jest nas trójka, wcielę się w naszego Mistrza Gry, by było nieco łatwiej. Rozgrywka będzie wyglądać następująco: na ten moment po prostu pojawiacie się w temacie. W następnej turze wprowadzę 2 Niepoczytalnych, którzy wpadli nam w kostkach. Wykonujecie w swoich postach JEDEN atak i ewentualną obronę, a ja rzucam na wszystko kostkami i patrzę czy nam się powiodło.
- Nasza dwójka - odezwała się fioletowowłosa dziewczyna, pojawiając się na parkingu. Ona i Lex, którego wyraz twarzy świadczył o tym, że jeszcze niedawno miał potyczkę słowną z Miko, której nawet nie wygrał. - Trochę spóźniliśmy się przez to, że ktoś się tutaj zgubił.
- Nie obchodzi mnie to. Następnym razem pojedziesz sobie sama.
- Nie szczekaj na osobę, która ci zapłaciła za paliwo - odcięła się mu, sprawnie podchodząc do pozostałych osób, ignorując przy tym fakt, że Lex sprawiał wrażenie osoby, która zaraz wybuchnie. Gładko przeskoczyła wzrokiem po pozostałych.
- Yo - jej wzrok zawiesił się dłużej na nowym, by zaraz potem zakryte usta pod czarną materiałową maseczką, wykrzywiły się w lekko rozbawionym uśmiechu. - No, no, nowy. Ktoś już cię wprowadził, czego masz się tutaj spodziewać, czy nam przypada ta zaszczytna rola? - nachyliła się, patrząc na niego z iskierką zaciekawienia. Zaraz potem jednak obróciła się na pięcie, by finalnie skierować swoje ciało w stronę plaży. - Nie jestem mistrzem w robienia chrztów nowym, więc zostaje nam zrobienie swojego i spadanie - wzruszyła lekko ramionami. - Moglibyśmy skołować sobie kolejny autobus, który tym razem nie utknąłby w piasku - rzuciła, zakładając ręce za głowę. Bez większego zawahania skierowała się w stronę znajomego pojazdu.
- Ty, czekaj - poczuła, że została złapana za kaptur i pociągnięta mało delikatnie do tyłu.
- Czego chcesz? - warknęła momentalnie, wyrywając ubranie z jego uścisku.
- Zamiast się tak rozpędzać, może upewnijmy się, czy tutaj nie natrafimy na jakiś padalców.
- Z morza? - prychnięcie jakie dostała w odpowiedzi podsumowała wzruszeniem ramionami. - Taka prawda, że jak są tutaj, to nie poczekają grzecznie na to aż podejdziemy. I na otwartym terenie łatwiej dostrzec cokolwiek niż na takim parkingu - machnęła na Lexa, po czym spojrzała na Shawna, Wilczka, aż w końcu Jaya. - No dobra, Panowie. Ja sugeruję, by pójść teraz. A wy? - raz nie zaszkodziło zapytać o opinię grupową, kierując się jakąś dwuminutową cierpliwością, nim by ponowiła swój plan.
Ewentualnie wrzuci wkurzającego towarzysza do wody.
Na tekst o księżniczce, chłopak zarobił lodowate spojrzenie od fioletowowłosej. Mimo to, ignorując tez przy tym Lexa, jej uwaga skupiła się na nowym.
- Jeśli masz wyobrażenia o jakieś szlachetności, możesz je z miejsca porzucić - powiedziała do Jaya, wzruszając przy tym ramionami. - Dysktrykt C, po prostu. W sumie, nie wiem co mogę ci powiedzieć, póki wiesz co robić i nie zamierzasz okazać się gnojkiem, który sprzeda nas przy pierwszej okazji, będzie dobrze - no i kwestia zachowania się wobec danych osób, ale to już przemilczała. Dlaczego miałaby odbierać komuś przyjemność z poznania pozostałych członków Szakali?
Czyli pora na krótkie wprowadzenie.
- Miko. Wilczek. Lex. Shawn - pokazała najpierw na siebie, a potem na każdego wspomnianego mężczyznę. - Naszą dwójkę powinieneś znać już pobieżnie - na cztery osoby, które były na górze jakiejkolwiek hierarchii Szakali, ciężko było pomylić jedyną kobietę wśród tamtej czwórki oraz milczącego dzieciaka, który potrafił się wykazywać w całkiem inny sposób.
Chociaż patrząc na ostatnie wydarzenia...
- Za nieobecną dwójkę się nie wypowiem. Jak będziesz mieć szczęście lub jego brak, poznasz ich tak czy siak - uznała. To mogło być ciekawe, chociaż miała przeczucie, że jeśli byłaby przy tym, to jakimś cudem sama dostałaby z tego wszystkiego.
W odpowiedzi na wspomnienie o jej przygodach z poprzedniego spotkania, pokazała mu międzynarodowy znak pokoju, wyrażony środkowym palcem.
- Nie zamierzam tego słuchać od osoby, która nie była wiele lepsza ode mnie - odcięła się. - I znowu przychodzisz z niczym. Chcesz posłużyć jako przynęta? - nie zamierzała mu odpuścić, zwłaszcza, że sam ją prowokował do danych czynności. Przyłożyła dwa palce do zakrytych ust. - Może po prostu wrzucę cię do morza i problem się rozwiąże? - bardzo kusząca perspektywa, nawet jeśli nie byłoby to łatwe, patrząc na różnicę w wzroście i masie pomiędzy ową dwójką.
Chociaż na poważnie, może tym razem los się uśmiechnie do niej?
Wolała na razie oszczędzić gaz, dlatego też wyjęła swoje ostrze, skupiając uwagę na nierannym osobniku. Piasek nie sprzyjał jako dobra platforma do biegu, ale nie był to czas na krytykowanie lokacji w postaci ich jakże pięknej plaży. Mimo to podjęła się biegu, by w momencie, gdy drugi osobnik został kopnięty, wykorzystać chwilę zachwiania jego równowagi, aby wbić ostrze w jego bok.
Wyglądało na to, że narazie moje oczekiwania się spełniają. Dołączenie do Szakali było równoważne dostępnej sile walczącej, która wspiera swoich na ulicach Riverdale. Z uśmieszkiem pokiwałem głową.
— Nie sprzedam was całych, skradnę tylko nerki, — zażartowałem i przedstawiłem się. Miko wskazywała kolejno swoich towarzyszy głosząc ich imiona. Powtórzyłem je w głowie, by ich od razu nie zapomnieć. Zastanawiałem się przez chwilę, czy pytać o niskiego niemowę, jednak powstrzymałem się. Na razie to nie wypada. Postawiłem inne, również nurtujące mnie pytanie:
— Chyba zabrzmi to idiotycznie, ale czy przypadkiem nie jesteś tą streamerką?
Odczasu do czasu włączałem sobie w domu streamy, by nie było w mieszkaniu tak cicho i od czasu do czasu zauważałem jakąś Miko o fioletowych włosach, lecz mógł to być tylko przypadek. Szybko zorientowałem się, że przekomarzanie się to chleb powszedni paczki. Może wtopić się w nią nie będzie takie trudne...
Los nie pozostawił nas samym sobie i zesłał nam w drogę dwójkę Niepoczytalnych. Sprawa wyeskalowała bardzo szybko. Miko wprawdzie spudłowała swój atak, ale Wilczek okazał się dobrym bojownikiem. Niepoczytalny po celnym ciosie w łeb opadł na piach. Niemal odetchnąłem z ulgą mimo że widok martwego człowieka ani teraz nie pokrzepił mnie na duchu, lecz nie było czasu na zastanawianie się. „Bezmyślna“ istota zaatakowała Wilczka. Wykorzystałem, że przez chwilę koncentrowała się na nim. Zaszłem ją od tyłu i spróbowałem zamknąć nadgarstek we wgłębieniu łokcia w celu wykonania rear naked choke'a. Jeżeli Niepoczytalnemu nie udało się przed tym obronić, wzmocniłem chwyt i zacząłem go dusić. Minuta powinna zdyszanemu wystarczyć. Nie słuchałem Shawna, paplającego coś podczas całej akcji, gdyż koncentrowałem się na wykończeniu przeciwnika.
Ho... Ktoś tutaj ma dobre... Podeszła bliżej blondyna.
- Sh, Jay. Może tak, może nie - przełożyła mu rękę przez ramię, ściągając go trochę do swojego wzrostu. - Czy teraz jest to takie ważne? - mrugnęła, pozwalając sobie na lekki uśmiech. Zdecydowanie nie zamierzała go nakierowywać na to obecnie, czy jego tok myślenia był prawidłowy.
Tylko lata praktyki mogły jej pomóc w tym, by nagle nie spaliła się jak burak. Jedynie posłała mu i Lexowi - który zagwizdał wystarczająco szyderczo - lodowe spojrzenie godne prawdziwej Królowej Śniegu.
Gdyby tylko mogła - padliby na ziemię martwi z tego powodu.
- Możesz utkać jadaczkę i zacząć robić cokolwiek innego niż filmowanie nas? - powiedziała w stronę Shawna, starając się powstrzymać wewnętrzną chęć wkopania mu tu i teraz. Zwłaszcza, że po raz kolejny szczęście nie było po jej stronie, powodując, że nie mogła ukazać w pełni swoich zdolności. A może po prostu ich nie posiadała w tym aspekcie? W końcu słowa też stanowiły broń...
... chociaż ci nie wyglądali na chętnych do słuchania.
- Żebym cię sama zaraz nie dobiła - mruknęła pod nosem. Gdyby nie to, że ranny przeciwnik był jednak bardziej istotniejszy, a ich główna siła bojowa na tą chwilę - w postaci młodego - została oddelegowana, musieli sami dokończyć kwestię. Dlatego też widząc, że Jay zajął się przeciwnikiem, zamierzała użyć swojego noża jako wsparcia w momencie, gdy akcja nowego miała się nie powieść. W końcu musi kiedyś trafić, prawda?
Prawda?!
Jeżeli - jeżeli jej akcja nie była potrzebna, ponieważ Jay mógłby załatwić wszystko sam - Miko po powierzchownej ocenie sytuacji zamierzała podejść do Shawna i kopnąć go w goleń.
Strona 4 z 4 • 1, 2, 3, 4
First topic message reminder :
TEREN JACKALS
Plaża
TEREN BRONIONY PRZEZ 5 BONUSOWYCH NPC.
Nie wyróżnia się niczym na tle innych plaż. Tony złotego piasku skrywają pod sobą różnego rodzaju muszelki, które plażowicze tak chętnie lubią wykopywać, aby później cieszyć się ich widokiem. Kiedyś miasto nie dopuszczało do tego, aby stanowisko ratownika było puste, teraz już nikt nie patroluje osób bawiących się w wodzie, ani nie wywiesza flagi informującej o tym czy można wchodzić do morza. W chłodne dni próżno szukać odpoczywających turystów i mieszkańców. Za to podczas upałów ciężko znaleźć miejsce dla siebie, jeśli nie przyjdzie się odpowiednio wcześnie. Choć niektórzy unikają wodnych zabaw, obawiając się znalezienia zwłok z uwiązanym kamieniem u szyi. Znajduje się tu parę opuszczonych budek z lodami, watą cukrową, goframi i innymi fast foodami, oraz jedna większa restauracja — która jako jedyna nadal działa i zaprasza zgłodniałych plażowiczów w swoje progi.
Efekt terenu: W przypadku pojawienia się Niepoczytalnych, jeśli w temacie znajduje się minimum trzech członków gangu Jackals, otrzymują oni pomoc w postaci dodatkowego NPC będącego popierającym ich mieszkańcem.
__________
Efekt terenu: W przypadku pojawienia się Niepoczytalnych, jeśli w temacie znajduje się minimum trzech członków gangu Jackals, otrzymują oni pomoc w postaci dodatkowego NPC będącego popierającym ich mieszkańcem.
W i l l i a m
____________
Dlaczego znowu ja?
Skoro tak bardzo narzekasz, chętnie przejmę kontrolę.
Nie ma takiej opcji. Will, nie możemy go puścić, by robił, co chce, wiesz, jak to się kończy.
Trzymacie mnie na pierdolonej uwięzi już od dłuższego czasu i jak to się kończy, Lucy? Nie zdążyliście nawet zaleczyć poprzednich zranień Isaaca, a już wpierdalacie się w kolejny syf. Wielki William, Pan obrońca.
Zamknij pysk, Olivier.
Ile razy William powtórzył już, że nienawidzi Szakali? Mimo upływu czasu, jego uczucia nijak się nie ocieplały, a spędzany w ich towarzystwie czas, tylko go w tym utwierdzał. Zwłaszcza że wymagało to od niego spędzania czasu w towarzystwie Shawna.
— Znów najkrótsza zapałka?
— Jeszcze słowo.
— ... nic nie mówiłem — czarnowłosy momentalnie zmienił zdanie i skupił się na drodze, odpalając jedynie nieco głośniej muzykę. Plus był taki, że rzucono dziś hasłem plaża. Najwidoczniej Szakale zamierzały sprawdzić, w jakim stanie był ich imprezowy autobus.
Zaparkowali auto i wysiedli na zewnątrz, rozglądając się wokół, w poszukiwaniu innych. Nie znaleźli jednak nikogo w zasięgu wzroku.
— Przynajmniej dziś będzie nowy do pomocy.
William nie odpowiedział na jego zaczepkę, rzucając mu jedynie odblokowany telefon Isaaca.
— Zapytaj ich, czy mamy na nich czekać — mruknął od niechcenia. Tak jakby miał się cieszyć z tego, że ktoś jeszcze upadł na łeb i postanowił dołączyć do Szakali. Nie zamierzał tu jednak sterczeć jak idiota. Oparł się o maskę samochodu, zakładając ręce na klatce piersiowej. Zostawało im czekać, aż przyjdą.
____
Jako, że jest nas trójka, wcielę się w naszego Mistrza Gry, by było nieco łatwiej. Rozgrywka będzie wyglądać następująco: na ten moment po prostu pojawiacie się w temacie. W następnej turze wprowadzę 2 Niepoczytalnych, którzy wpadli nam w kostkach. Wykonujecie w swoich postach JEDEN atak i ewentualną obronę, a ja rzucam na wszystko kostkami i patrzę czy nam się powiodło.
- Stan Niepoczytalnych:
- Atak Walki Wręcz | -1 HP
Atak Bronią Białą | -2 HP
Atak Bronią Palną | -4 HP
NIEPOCZYTALNY 1
4/4 HP
NIEPOCZYTALNY 2
4/4 HP
Wysiadłem z autobusu w dokach i na piechotę skierowałem się w stronę umówionego miejsca. Znowu będę musiał wytrzepywać ze skarpetek piach, marudziłem sobie. Kiedy tylko nadejdzie lato, będę tędy chodził na bosaka i będzie po problemie.
Zauważyłem nadjeżdżający samochód, który po chwili się zatrzymał w znacznej odległości ode mnie. Wysiedli z niego jacyś faceci. Podejrzewałem, że to Szakale, ale niezupełnie ich kojarzyłem, gdyż dołączyłem do niedawno. Na komórce pyknęło mi powiadomienie. Szybko odpisałem na grupę i po kilku minutach rzeczywiście byłem na miejscu, tak jak napisałem.
— Hej, — przywitałem się trochę nerwowo i zlustrowałem ich wzrokiem, by zapamiętać ich twarze. — Czy jeszcze ktoś dojdzie? — zapytałem i wsunąłem dłonie do kieszeni ciemnej bluzy.
Zauważyłem nadjeżdżający samochód, który po chwili się zatrzymał w znacznej odległości ode mnie. Wysiedli z niego jacyś faceci. Podejrzewałem, że to Szakale, ale niezupełnie ich kojarzyłem, gdyż dołączyłem do niedawno. Na komórce pyknęło mi powiadomienie. Szybko odpisałem na grupę i po kilku minutach rzeczywiście byłem na miejscu, tak jak napisałem.
— Hej, — przywitałem się trochę nerwowo i zlustrowałem ich wzrokiem, by zapamiętać ich twarze. — Czy jeszcze ktoś dojdzie? — zapytałem i wsunąłem dłonie do kieszeni ciemnej bluzy.
- Nasza dwójka - odezwała się fioletowowłosa dziewczyna, pojawiając się na parkingu. Ona i Lex, którego wyraz twarzy świadczył o tym, że jeszcze niedawno miał potyczkę słowną z Miko, której nawet nie wygrał. - Trochę spóźniliśmy się przez to, że ktoś się tutaj zgubił.
- Nie obchodzi mnie to. Następnym razem pojedziesz sobie sama.
- Nie szczekaj na osobę, która ci zapłaciła za paliwo - odcięła się mu, sprawnie podchodząc do pozostałych osób, ignorując przy tym fakt, że Lex sprawiał wrażenie osoby, która zaraz wybuchnie. Gładko przeskoczyła wzrokiem po pozostałych.
- Yo - jej wzrok zawiesił się dłużej na nowym, by zaraz potem zakryte usta pod czarną materiałową maseczką, wykrzywiły się w lekko rozbawionym uśmiechu. - No, no, nowy. Ktoś już cię wprowadził, czego masz się tutaj spodziewać, czy nam przypada ta zaszczytna rola? - nachyliła się, patrząc na niego z iskierką zaciekawienia. Zaraz potem jednak obróciła się na pięcie, by finalnie skierować swoje ciało w stronę plaży. - Nie jestem mistrzem w robienia chrztów nowym, więc zostaje nam zrobienie swojego i spadanie - wzruszyła lekko ramionami. - Moglibyśmy skołować sobie kolejny autobus, który tym razem nie utknąłby w piasku - rzuciła, zakładając ręce za głowę. Bez większego zawahania skierowała się w stronę znajomego pojazdu.
- Ty, czekaj - poczuła, że została złapana za kaptur i pociągnięta mało delikatnie do tyłu.
- Czego chcesz? - warknęła momentalnie, wyrywając ubranie z jego uścisku.
- Zamiast się tak rozpędzać, może upewnijmy się, czy tutaj nie natrafimy na jakiś padalców.
- Z morza? - prychnięcie jakie dostała w odpowiedzi podsumowała wzruszeniem ramionami. - Taka prawda, że jak są tutaj, to nie poczekają grzecznie na to aż podejdziemy. I na otwartym terenie łatwiej dostrzec cokolwiek niż na takim parkingu - machnęła na Lexa, po czym spojrzała na Shawna, Wilczka, aż w końcu Jaya. - No dobra, Panowie. Ja sugeruję, by pójść teraz. A wy? - raz nie zaszkodziło zapytać o opinię grupową, kierując się jakąś dwuminutową cierpliwością, nim by ponowiła swój plan.
Ewentualnie wrzuci wkurzającego towarzysza do wody.
Bronie: Glock FM81- 9/15
Umiejętności: Fałszerstwo i włamania (25%), Walka bronią białą i pochodnymi (25%), Kamuflaż i ucieczka (25%), Walka wręcz (25%), Walka bronią palną (25%)
Umiejętności: Fałszerstwo i włamania (25%), Walka bronią białą i pochodnymi (25%), Kamuflaż i ucieczka (25%), Walka wręcz (25%), Walka bronią palną (25%)
W i l l i a m
____________
Musiała znowu go tu przytargać?
Najwidoczniej księżniczka nie potrafi bez niego żyć.
Każdy ma swojego szofera, może mieszka z nim tak jak Isaac mieszka z Shawnem.
Jeszcze.
Mówiłam ci już, że jeśli go dotkniesz, wpakujesz Isaaca w kłopoty.
Może tym razem upośledzony T-Rex okaże się chociaż bardziej użyteczny i da radę cokolwiek utrzymać. Ewentualnie potwierdzi teorię, że pizdy trzymają się z pizdami, a bezużyteczne dziewczynki potrzebują swojego chłopca, który poprowadzi je przez życie.
Milcz, Olivier.
Wszyscy się zamknijcie, łeb mi pęka od waszego jazgotu.
Potarł nasadę nosa palcami, czując narastający ból głowy. Nienawidził, gdy byli tak rozgadani jak teraz. Z reguły mógł po prostu ich olać, ale w tym momencie ich donośne głosy nakładały się na siebie, utrudniając mu skupienie się na tym, co działo się w rzeczywistości. Nic dziwnego, że na jego twarzy przez ułamek sekundy odbiło się poirytowanie. Zaraz jednak na swoje miejsce wrócił beznamiętny wyraz. Shawn zasalutował im telefonem, który zaraz rzucił Williamowi.
— Śmiało, księżniczko. W końcu lubisz się rządzić — czarnowłosy uśmiechnął się do niej szeroko, zdecydowanie nie zamierzając na siebie zgarniać obowiązku wprowadzania kogokolwiek. Nie żeby jakoś szczególnie się do tego nadawał. Wilczek z kolei odpadał z dość oczywistego powodu.
— Czym będzie się bronił nowy? Pięściami? — zamigał w stronę Shawna, który zaraz prychnął z rozbawieniem.
— Wilczek pyta czy nowy ma ich nokautować z prawego sierpowego. Mam nadzieję, że masz niezłe oko, bo nasza koleżanka nie potrafi trafić nożem, nawet kiedy jej cel jest unieruchomiony — rzucił kąśliwie w stronę Miko. Jakby nie patrzeć, nie tylko on zalazł jej za skórę, zwłaszcza że dziewczyna od dłuższego czasu przywalała się do niego bez powodu. Czemu miałby nie odpowiedzieć tym samym?
William zacisnął nieznacznie zęby, licząc do dziesięciu. Ruszył w stronę plaży, nie oglądając się nawet w ich stronę. Poprawił jedynie plecak i wyciągnął nóż, rozglądając się wokół. Dostrzeżenie dwóch Niepoczytalnych nie było szczególnie trudne, w dodatku wyglądało na to, że na ten moment, oni nie dostrzegli ich. Kręcili się jedynie bez celu wokół autobusu, obijając od czasu do czasu o jego blachy.
Zdecydowanie mieli więc przewagę. William zerwał się od razu do biegu i wpadł na jednego z nich, wbijając w niego nóż, odkopując jednocześnie drugiego w bok. Ostrze nie weszło wystarczająco głęboko, by zabić go na miejscu, ale przynajmniej sięgnęło celu, rozcinając jego ofierze brzuch.
____
- 1 do użycia broni
- Stan Niepoczytalnych:
- Atak Walki Wręcz | -1 HP
Atak Bronią Białą | -2 HP
Atak Bronią Palną | -4 HP
NIEPOCZYTALNY 1
2/4 HP
NIEPOCZYTALNY 2
4/4 HP
W momencie, kiedy zadałem pytanie, pojawiła się kolejna dwójka osób. Skinąłem im głową na powitanie. Fioletowowłosa dziewczyna miała gadane.
— Wciąż możesz być pierwsza, — mruknąłem do niej. Miałem własne oczekiwania co do Szakali, jednak rzeczywistość mogła być inna. Nie byłem pewien, co w jej podaniu oznacza „zrobienie swojego i spadanie“, ale póki będzie to dla nas pożyteczne, mogą na mnie liczyć. Trochę śmieszyło mnie, że odczuwałem wrażenie, iż wszyscy obecni są tutaj młodsi ode mnie. Fioletowowłosa przypominała mi trochę jedną nastoletnią streamerkę, ale nie byłem pewien, ponieważ połowę twrzy ukrywała pod maseczką. — Jestem Jay. — Miałem nadzieję, że reszta też się przedstawi, ponieważ nie chciało mi się wyłapywać ich imion z rozmowy. Byłoby to zbyt czasochłonne.
Facet o zielonych włosach zamiast mówić jak człowiek wykonywał jakieś ruchy palcami, a jego kolega tłumaczył to na nasze. Czy on jest niemy? Świetnie. Ciekawe jak się dogadują po ciemku. Na jego słowa rzekłem:
— Zwykle walę tym, co mam.
Tyle że nie miałem przy sobie żadnej broni prócz rąk, nóg, kastetu oraz mojej kochanej cegiełki, czyli telefonu. A że w razie nędzy można było nim nieźle dowalić! Wolałbym tego jednak uniknąć, lecz Riverdale na to nikomu nie pozwalało. Naprzykład właśnie teraz, gdy niedaleko nas pojawili się dwaj Niepoczytalni. Westchnąłem. Widocznie będę musiał sobie nimi zawracać głowę, ponieważ okupowali autobus, który, o ile dobrze zrozumiałem, był „majątkiem“ Szakali. Zielonowłosy chłopak nie zwlekał z atakiem. Nie lubiłem atakować bez powodu czy celu, lecz w takich wypadkach moje odczucia musiały regularnie schodzić na drugi plan. Na mój gust ostatnio zdarzało się to zdecydowanie zbyt często. Dobyłem z kieszeni kastet i wsunąłem palce prawej ręki w metalowe oczka. Pobiegłem w stronę walczącego. Wymierzyłem kastetem cios w szczękę rannego bezmózgiego twora, przyciągając przy tym drugą rękę do podbródka, by nie zaskoczyło mnie jakieś uderzenie prowadzone z boku. Łokciem osłaniałem sobie przy tym żebra.
— Wciąż możesz być pierwsza, — mruknąłem do niej. Miałem własne oczekiwania co do Szakali, jednak rzeczywistość mogła być inna. Nie byłem pewien, co w jej podaniu oznacza „zrobienie swojego i spadanie“, ale póki będzie to dla nas pożyteczne, mogą na mnie liczyć. Trochę śmieszyło mnie, że odczuwałem wrażenie, iż wszyscy obecni są tutaj młodsi ode mnie. Fioletowowłosa przypominała mi trochę jedną nastoletnią streamerkę, ale nie byłem pewien, ponieważ połowę twrzy ukrywała pod maseczką. — Jestem Jay. — Miałem nadzieję, że reszta też się przedstawi, ponieważ nie chciało mi się wyłapywać ich imion z rozmowy. Byłoby to zbyt czasochłonne.
Facet o zielonych włosach zamiast mówić jak człowiek wykonywał jakieś ruchy palcami, a jego kolega tłumaczył to na nasze. Czy on jest niemy? Świetnie. Ciekawe jak się dogadują po ciemku. Na jego słowa rzekłem:
— Zwykle walę tym, co mam.
Tyle że nie miałem przy sobie żadnej broni prócz rąk, nóg, kastetu oraz mojej kochanej cegiełki, czyli telefonu. A że w razie nędzy można było nim nieźle dowalić! Wolałbym tego jednak uniknąć, lecz Riverdale na to nikomu nie pozwalało. Naprzykład właśnie teraz, gdy niedaleko nas pojawili się dwaj Niepoczytalni. Westchnąłem. Widocznie będę musiał sobie nimi zawracać głowę, ponieważ okupowali autobus, który, o ile dobrze zrozumiałem, był „majątkiem“ Szakali. Zielonowłosy chłopak nie zwlekał z atakiem. Nie lubiłem atakować bez powodu czy celu, lecz w takich wypadkach moje odczucia musiały regularnie schodzić na drugi plan. Na mój gust ostatnio zdarzało się to zdecydowanie zbyt często. Dobyłem z kieszeni kastet i wsunąłem palce prawej ręki w metalowe oczka. Pobiegłem w stronę walczącego. Wymierzyłem kastetem cios w szczękę rannego bezmózgiego twora, przyciągając przy tym drugą rękę do podbródka, by nie zaskoczyło mnie jakieś uderzenie prowadzone z boku. Łokciem osłaniałem sobie przy tym żebra.
Bronie: Gaz pieprzowy - 2/5, Glock FM81- 9/15
Umiejętności: Manipulacja i kłamstwo (50%), Uniki i parowanie ciosów (25%)
Umiejętności: Manipulacja i kłamstwo (50%), Uniki i parowanie ciosów (25%)
- Jeśli masz wyobrażenia o jakieś szlachetności, możesz je z miejsca porzucić - powiedziała do Jaya, wzruszając przy tym ramionami. - Dysktrykt C, po prostu. W sumie, nie wiem co mogę ci powiedzieć, póki wiesz co robić i nie zamierzasz okazać się gnojkiem, który sprzeda nas przy pierwszej okazji, będzie dobrze - no i kwestia zachowania się wobec danych osób, ale to już przemilczała. Dlaczego miałaby odbierać komuś przyjemność z poznania pozostałych członków Szakali?
Czyli pora na krótkie wprowadzenie.
- Miko. Wilczek. Lex. Shawn - pokazała najpierw na siebie, a potem na każdego wspomnianego mężczyznę. - Naszą dwójkę powinieneś znać już pobieżnie - na cztery osoby, które były na górze jakiejkolwiek hierarchii Szakali, ciężko było pomylić jedyną kobietę wśród tamtej czwórki oraz milczącego dzieciaka, który potrafił się wykazywać w całkiem inny sposób.
Chociaż patrząc na ostatnie wydarzenia...
- Za nieobecną dwójkę się nie wypowiem. Jak będziesz mieć szczęście lub jego brak, poznasz ich tak czy siak - uznała. To mogło być ciekawe, chociaż miała przeczucie, że jeśli byłaby przy tym, to jakimś cudem sama dostałaby z tego wszystkiego.
W odpowiedzi na wspomnienie o jej przygodach z poprzedniego spotkania, pokazała mu międzynarodowy znak pokoju, wyrażony środkowym palcem.
- Nie zamierzam tego słuchać od osoby, która nie była wiele lepsza ode mnie - odcięła się. - I znowu przychodzisz z niczym. Chcesz posłużyć jako przynęta? - nie zamierzała mu odpuścić, zwłaszcza, że sam ją prowokował do danych czynności. Przyłożyła dwa palce do zakrytych ust. - Może po prostu wrzucę cię do morza i problem się rozwiąże? - bardzo kusząca perspektywa, nawet jeśli nie byłoby to łatwe, patrząc na różnicę w wzroście i masie pomiędzy ową dwójką.
Chociaż na poważnie, może tym razem los się uśmiechnie do niej?
Wolała na razie oszczędzić gaz, dlatego też wyjęła swoje ostrze, skupiając uwagę na nierannym osobniku. Piasek nie sprzyjał jako dobra platforma do biegu, ale nie był to czas na krytykowanie lokacji w postaci ich jakże pięknej plaży. Mimo to podjęła się biegu, by w momencie, gdy drugi osobnik został kopnięty, wykorzystać chwilę zachwiania jego równowagi, aby wbić ostrze w jego bok.
Bronie: Glock FM81- 8/15
Umiejętności: Fałszerstwo i włamania (25%), Walka bronią białą i pochodnymi (25%), Kamuflaż i ucieczka (25%), Walka wręcz (25%), Walka bronią palną (25%)
Umiejętności: Fałszerstwo i włamania (25%), Walka bronią białą i pochodnymi (25%), Kamuflaż i ucieczka (25%), Walka wręcz (25%), Walka bronią palną (25%)
W i l l i a m
____________
No proszę, wyglądało na to, że nowy całkiem nieźle dopasował się do ich synergii. Williamowi udało się sprawnie obrócić, umożliwiając mu tym samym przywalenie Niepoczytalnemu, który zachwiał się na nogach, chwilowo wytrącony z równowagi. Drugi, kopnięty przez niego w bok, nie ułatwił całej sprawy Miko, która przeleciała obok niego, ślizgając się na piasku. Tyle dobrego, że udało jej się utrzymać na nogach.
— Dobry ślizg, księżniczko! — oczywiście, że Shawn nie miał zamiaru jej odpuścić. Nawet jeśli rzeczywiście sam niewiele robił... poza nagrywaniem całego zdarzenia telefonem — Może powinniśmy założyć jakieś social media? Obrońcy dystryktu C, to mogłoby być chwytliwe. Gorzej z osobami, które zaraz zaczęłyby coś krzyczeć o morderstwie, ale w sumie i tak większość nas nienawidzi i spierdala na sam nasz widok.
Wybuchł śmiechem, tylko działając na nerwy Williamowi, który biorąc pod uwagę sytuację, naprawdę nie miał czasu przejmować się jego pierdoleniem. Wykorzystał rozkojarzenie ze strony drugiego Niepoczytalnego, nietrafionego przez Miko i wbił ostrze od dołu jego czaszki, wbijając je aż bo samą rączkę. Ciało runęło bezwładnie na piasek, wydając z siebie ostatnie tchnienie.
Ładny cios, William!
Ugh, nie mogę na to patrzeć, niedobrze mi.
Pete, mówiłam ci, zajmij czymś Ellie!
Dlaczego zawsze robisz ze mnie opiekunkę?
P e t e .
Dobra, dobra.
Próba wyszarpnięcia noża z głowy Niepoczytalnego nie było tak proste jak planował. Zapewne przez wystające ząbki. Szarpnął mocniej bronią, zbyt późno zauważając, że nadal trzymająca się na nogach ludzka bestia wpadła w szał, szukając pierwszego lepszego celu. Solidne uderzenie z pięści otworzyło na nowo stare obrażenia, wybijając mu świeżo wyrwany nóż z ręki. Przeturlał się w tył i zgarnął broń, podnosząc powoli do góry. Nawet nie jęknął, obracając się jedynie z morderczym spojrzeniem w stronę Shawna.
— Dobijcie go, tyle chyba potraficie?
— Dasz radę go dobić, księżniczko czy zostawiasz to nowemu? — Pan Bezużyteczny Numer 1 zbyt dobrze się bawił, kręcąc całe wydarzenie, nawet jeśli nie odważył się w tym momencie skierować ekranu na Williama. Miał wrażenie, że wtedy sam skończyłby z nożem w boku.
- 1 do użycia broni | na nowo otwarte średnie obrażenia
____
- Stan Niepoczytalnych:
- Atak Walki Wręcz | -1 HP
Atak Bronią Białą | -2 HP
Atak Bronią Palną | -4 HP
NIEPOCZYTALNY 1
1/4 HP
NIEPOCZYTALNY 2
0/4 HP
- umiejętności:
- Walka wręcz: 6 %
Wyglądało na to, że narazie moje oczekiwania się spełniają. Dołączenie do Szakali było równoważne dostępnej sile walczącej, która wspiera swoich na ulicach Riverdale. Z uśmieszkiem pokiwałem głową.
— Nie sprzedam was całych, skradnę tylko nerki, — zażartowałem i przedstawiłem się. Miko wskazywała kolejno swoich towarzyszy głosząc ich imiona. Powtórzyłem je w głowie, by ich od razu nie zapomnieć. Zastanawiałem się przez chwilę, czy pytać o niskiego niemowę, jednak powstrzymałem się. Na razie to nie wypada. Postawiłem inne, również nurtujące mnie pytanie:
— Chyba zabrzmi to idiotycznie, ale czy przypadkiem nie jesteś tą streamerką?
Odczasu do czasu włączałem sobie w domu streamy, by nie było w mieszkaniu tak cicho i od czasu do czasu zauważałem jakąś Miko o fioletowych włosach, lecz mógł to być tylko przypadek. Szybko zorientowałem się, że przekomarzanie się to chleb powszedni paczki. Może wtopić się w nią nie będzie takie trudne...
Los nie pozostawił nas samym sobie i zesłał nam w drogę dwójkę Niepoczytalnych. Sprawa wyeskalowała bardzo szybko. Miko wprawdzie spudłowała swój atak, ale Wilczek okazał się dobrym bojownikiem. Niepoczytalny po celnym ciosie w łeb opadł na piach. Niemal odetchnąłem z ulgą mimo że widok martwego człowieka ani teraz nie pokrzepił mnie na duchu, lecz nie było czasu na zastanawianie się. „Bezmyślna“ istota zaatakowała Wilczka. Wykorzystałem, że przez chwilę koncentrowała się na nim. Zaszłem ją od tyłu i spróbowałem zamknąć nadgarstek we wgłębieniu łokcia w celu wykonania rear naked choke'a. Jeżeli Niepoczytalnemu nie udało się przed tym obronić, wzmocniłem chwyt i zacząłem go dusić. Minuta powinna zdyszanemu wystarczyć. Nie słuchałem Shawna, paplającego coś podczas całej akcji, gdyż koncentrowałem się na wykończeniu przeciwnika.
Bronie: Gaz pieprzowy - 2/5, Glock FM81- 8/15
Umiejętności: Manipulacja i kłamstwo (50%), Uniki i parowanie ciosów (25%)
Umiejętności: Manipulacja i kłamstwo (50%), Uniki i parowanie ciosów (25%)
Ho... Ktoś tutaj ma dobre... Podeszła bliżej blondyna.
- Sh, Jay. Może tak, może nie - przełożyła mu rękę przez ramię, ściągając go trochę do swojego wzrostu. - Czy teraz jest to takie ważne? - mrugnęła, pozwalając sobie na lekki uśmiech. Zdecydowanie nie zamierzała go nakierowywać na to obecnie, czy jego tok myślenia był prawidłowy.
Tylko lata praktyki mogły jej pomóc w tym, by nagle nie spaliła się jak burak. Jedynie posłała mu i Lexowi - który zagwizdał wystarczająco szyderczo - lodowe spojrzenie godne prawdziwej Królowej Śniegu.
Gdyby tylko mogła - padliby na ziemię martwi z tego powodu.
- Możesz utkać jadaczkę i zacząć robić cokolwiek innego niż filmowanie nas? - powiedziała w stronę Shawna, starając się powstrzymać wewnętrzną chęć wkopania mu tu i teraz. Zwłaszcza, że po raz kolejny szczęście nie było po jej stronie, powodując, że nie mogła ukazać w pełni swoich zdolności. A może po prostu ich nie posiadała w tym aspekcie? W końcu słowa też stanowiły broń...
... chociaż ci nie wyglądali na chętnych do słuchania.
- Żebym cię sama zaraz nie dobiła - mruknęła pod nosem. Gdyby nie to, że ranny przeciwnik był jednak bardziej istotniejszy, a ich główna siła bojowa na tą chwilę - w postaci młodego - została oddelegowana, musieli sami dokończyć kwestię. Dlatego też widząc, że Jay zajął się przeciwnikiem, zamierzała użyć swojego noża jako wsparcia w momencie, gdy akcja nowego miała się nie powieść. W końcu musi kiedyś trafić, prawda?
Prawda?!
Jeżeli - jeżeli jej akcja nie była potrzebna, ponieważ Jay mógłby załatwić wszystko sam - Miko po powierzchownej ocenie sytuacji zamierzała podejść do Shawna i kopnąć go w goleń.
Bronie: Glock FM81- 8/15
Umiejętności: Fałszerstwo i włamania (25%), Walka bronią białą i pochodnymi (25%), Kamuflaż i ucieczka (25%), Walka wręcz (25%), Walka bronią palną (25%)
Umiejętności: Fałszerstwo i włamania (25%), Walka bronią białą i pochodnymi (25%), Kamuflaż i ucieczka (25%), Walka wręcz (25%), Walka bronią palną (25%)
W i l l i a m
____________
Przyglądał się przez chwilę ruchom Jaya, skupiając zaraz na własnych obrażeniach. Że też znowu musiał oberwać w tak idiotyczny sposób. Nauczony ostatnim razem, przynajmniej nosił ze sobą podstawowe opatrunki. Ściągnął plecak i wyciągnął z niego odpowiednie rzeczy, zaraz zajmując się samym sobą.
Osłabiony poprzednimi atakami Niepoczytalny, nie był nawet w stanie mocniej się bronić. Szarpał się przez dłuższą chwilę w uścisku blondyna, z każdą sekundą coraz słabiej. Aż w końcu zwiotczał w jego ramionach, osuwając się na ziemię.
Shawn zabuczał z wyraźnym zawodem, że Miko nie miała szans się popisać, nim nie syknął kopnięty w goleń. A to zołza.
— Uważaj, księżniczko. Kto ma nagrania, ten ma władzę. No, chyba że chcesz żeby pierwszym wpisem na fanpage'u Szakali było nagranie jak ślizgasz się na piasku. Miko, the Sand Slider — oczywiście, że Shawn bawił się w najlepsze, nawet jeśli pierwsze pięć sekund po kopnięciu, przekrzywiło go nieco w bok.
William podniósł się do góry i ruszył w stronę autobusu, sprawdzając pokrótce jego stan. Wyglądało jednak na to, że nie udało im się dostać do środka. Poza kilkoma drobnymi wgnieceniami, które równie dobrze mogły powstać już wcześniej, wszystko wyglądało tak jak dawniej. Podszedł więc do obu Niepoczytalnych i tak jak ostatnim razem, zaczął przeszukiwać ich ubrania. Zaraz wyprostował się, podrzucając w dłoni Glocka FM81. No proszę, teraz będzie mógł działać na dwie ręce. Wytarł go jeszcze w bluzę jednej z ich ofiar i schował do plecaka, odpowiednio zabezpieczając.
Obrócił się w stronę Miko, rzucając jej znużone, acz wyczekujące spojrzenie. To na nią zrzucał decyzję, czy zamierzali tu coś jeszcze robić.
opatrzone średnie obrażenia | + Glock FM81
____
- Stan Niepoczytalnych:
- Atak Walki Wręcz | -1 HP
Atak Bronią Białą | -2 HP
Atak Bronią Palną | -4 HP
NIEPOCZYTALNY 1
0/4 HP
NIEPOCZYTALNY 2
0/4 HP
Wynagrodzenie za ingerencję
bonus za sprawne rozegranie patrolu
600 Punktów Umiejętności + 100$
Wilczek: bonusowy Glock FM81, twoje obrażenia będą się leczyć przez 3 najbliższe fabuły.
bonus za sprawne rozegranie patrolu
600 Punktów Umiejętności + 100$
Wilczek: bonusowy Glock FM81, twoje obrażenia będą się leczyć przez 3 najbliższe fabuły.
Poczynania Miko sprawiły, że się lekko spiąłem i poczułem ciepło wkradające mi się na policzki. Mogła tego jednak nie zauważyć, prawda?
Niepoczytalny szamotał się, jednak jego ruchy były coraz słabsze, aż wkońcu ustały zupełnie. Puściłem go jednak dopiero wtedy, kiedy miałem wrażenie, że już nie powinien się znowu obudzić. Zwiotczałe ciało osunęło się na piach z plaśnięciem. Skrzywiłem się lekko i odwróciłem od niego oraz wyciągnąwszy z kieszeni papierową chusteczkę, zacząłem starannie wycierać kastet zbryzgany krwią. W domu będę go musiał umyć, pomyślałem. Drzeleciałem wzrokiem po towarzyszach by zauważyć, że Wilczek zajął się ranami, a jeden z facetów cały czas stał na uboczu i nagrywał nas jak jakiś randomowy gapia.
— Też wolałbym nie być na social media — stwierdziłem z założonymi rękami i zlustrowałem faceta. Średnio podobała mi się taka wizja. Po pierwsze, łbów nie rozpierdala się na pokaz tylko dla wszeobecnego bezpieczeństwa, a po drugie, po prostu nie. Mimo wszysto śmieszyła mnie jednak relacja Shawna i Miko. Zachowywali się jak jakieś rodzeństwo na rollercoasterze wzajemnego wkurzania się.
Pozostawiłem ich samym sobie i skupiłem się na znokautowanych Niepoczytalnych. Cała sprawa z nimi była dziwna i podejrzana, zwłaszcza że według internetu pojawili się tylko tutaj — v Riverdale. Jak gdyby zamknięcie nas murem nie było wystarczająco żałosne. Dołączyłem do Wilczka i jego poczynań. Wtykałem palce a każdą napotkaną kieszeń czy miejsce, gdzie można by było coś ukryć. Próbowałem znaleźć cokolwiek przydatnego lub przynajmniej osobistego, co świadczyło by o tym, że dwójka jednak miała kiedyś normalne życie. Potem się wyprostowałem.
— Mam pytanie, po co nam ten autobus? — powiedziałem. Średnio potrafiłem sobie wyobrazić grupę młokosów jeżdżący w takim obitym czymś przez miasto.
Udało się zakończyć sprawę z korzyścią dla nich samych. Przynajmniej w większej części, bo im więcej czasu mijało tutaj, tym bardziej czuła, że jej cierpliwość sięgała kresu z powodu pewnego gościa, któremu natura poskromiła rozumu.
- Twoje słowa byłyby coś warte, gdyby nie jeden drobny fakt - uśmiechnęła się niewinnie, nawet jeśli nie było to kompletnie widać. Złapała go za górne ubranie i pociągnęła ku swojej twarzy. - Nie masz uprawień moderatora do takich rzeczy - puściła go zaraz potem, po czym otrzepała dłonie. - Jeśli spróbujesz to wrzucić, to obiecuję, że lekcje baletu będą twoim najmniejszym zmartwieniem finansowo - a było go kopnąć mocniej. I nieco wyżej oraz w bok. Ale jednak tego nie zrobiła i teraz nieco żałowała.
- Lepiej skasuj to nagranie, zanim przypadkowo nie wyślizgnie mi się nóż z ręki. Widziałeś, że miałam delikatne problemy z trafieniem, więc może przypadkowo nagle polecieć na ciebie - rzuciła jeszcze, odgarniając włosy za plecy i odwracając się do niego tyłem. To, że operowanie nożem nie szło jej perfekcyjnie, nie oznaczało, że była całkiem bezbronna.
Zbliżyła się pojazdu, zatrzymując się jednak tuż przed nim, gdy usłyszała pytanie blondyna.
- Po co, po co... Kto wie. Jakby się próbowało zastanawiać nad logiką każdego naszego działania, to nic z tego nie wyszłoby - odparła na słowa Jaya, wzruszając ramionami. - I bardziej dziwi cię widok autobusu niż fakt, że zamiast na parkingu, to jest w piasku? - odparła, wyciągając swój telefon i świecąc po wnętrzu bliskim drzwi.
Chyba jest okay.
Nie wyglądało na to, by coś gwałtownie się zmieniło od momentu ich ostatniej wizyty. Za to zamrugała oczami, czując na sobie spojrzenie. Niebieskie oczy przekierowały się na Wilczka, któremu - według niej - najwyraźniej brakowało komputera, że ponownie bawił się w MMO RPG w rzeczywistym świecie. Musiała przyznać, że było jej nietypowo z tego powodu, ale nie umiała przypisać tego do konkretnego powodu.
Chociaż... - wracając wspomnieniami wstecz, jedna rzecz ją zaczęła jeszcze teraz zastanawiać.
- Idziemy stąd.
Tak oto padła krótka z jej stronie po względnym ocenieniu wnętrza autobusu. Pogrążenie siebie w rozmyślaniach postanowiła pozostawić na innyc czas. Lepiej było pozbierać się z tego piaszczystego terenu. Zwłaszcza dla niej, nim skończy się jej cierpliwość i nie trzaśnie Shawnowi. Albo Lexowi, który nadal wyglądał, jakby się świetnie bawił obecnie.
z/t Jackals
- Twoje słowa byłyby coś warte, gdyby nie jeden drobny fakt - uśmiechnęła się niewinnie, nawet jeśli nie było to kompletnie widać. Złapała go za górne ubranie i pociągnęła ku swojej twarzy. - Nie masz uprawień moderatora do takich rzeczy - puściła go zaraz potem, po czym otrzepała dłonie. - Jeśli spróbujesz to wrzucić, to obiecuję, że lekcje baletu będą twoim najmniejszym zmartwieniem finansowo - a było go kopnąć mocniej. I nieco wyżej oraz w bok. Ale jednak tego nie zrobiła i teraz nieco żałowała.
- Lepiej skasuj to nagranie, zanim przypadkowo nie wyślizgnie mi się nóż z ręki. Widziałeś, że miałam delikatne problemy z trafieniem, więc może przypadkowo nagle polecieć na ciebie - rzuciła jeszcze, odgarniając włosy za plecy i odwracając się do niego tyłem. To, że operowanie nożem nie szło jej perfekcyjnie, nie oznaczało, że była całkiem bezbronna.
Zbliżyła się pojazdu, zatrzymując się jednak tuż przed nim, gdy usłyszała pytanie blondyna.
- Po co, po co... Kto wie. Jakby się próbowało zastanawiać nad logiką każdego naszego działania, to nic z tego nie wyszłoby - odparła na słowa Jaya, wzruszając ramionami. - I bardziej dziwi cię widok autobusu niż fakt, że zamiast na parkingu, to jest w piasku? - odparła, wyciągając swój telefon i świecąc po wnętrzu bliskim drzwi.
Chyba jest okay.
Nie wyglądało na to, by coś gwałtownie się zmieniło od momentu ich ostatniej wizyty. Za to zamrugała oczami, czując na sobie spojrzenie. Niebieskie oczy przekierowały się na Wilczka, któremu - według niej - najwyraźniej brakowało komputera, że ponownie bawił się w MMO RPG w rzeczywistym świecie. Musiała przyznać, że było jej nietypowo z tego powodu, ale nie umiała przypisać tego do konkretnego powodu.
Chociaż... - wracając wspomnieniami wstecz, jedna rzecz ją zaczęła jeszcze teraz zastanawiać.
- Idziemy stąd.
Tak oto padła krótka z jej stronie po względnym ocenieniu wnętrza autobusu. Pogrążenie siebie w rozmyślaniach postanowiła pozostawić na innyc czas. Lepiej było pozbierać się z tego piaszczystego terenu. Zwłaszcza dla niej, nim skończy się jej cierpliwość i nie trzaśnie Shawnowi. Albo Lexowi, który nadal wyglądał, jakby się świetnie bawił obecnie.
z/t Jackals
Strona 4 z 4 • 1, 2, 3, 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach