William Wimsey
William Wimsey
Fresh Blood Lost in the City
Zaniedbana Przystań
Nie Cze 19, 2016 1:09 pm
First topic message reminder :


Miejsce, do którego, jeśli posiada się jacht, nie chce się wpływać. Nie wiadomo co jest na dnie, na pomost można wejść jedynie na własne ryzyko. Dziury między deskami nie zachęcają wyglądem. Oczywiście jest paru zagorzałych fanatyków tego miejsca, a ich jachty zatrzymują się właśnie tutaj, może ze względu na cenę, a może dlatego, że prawdopodobnie nikt nawet nie zwróciłby uwagi, gdyby ktoś zatrzymał się tutaj nielegalnie.
Poza kilkoma pomostami i tymi odważnymi, co tu zostawili swoje wodne pojazdy, jest jeszcze wychodek, do który na pewno nie zachęca swoim wyglądem i wydobywającym się z niego zapachem, do skorzystania z niego. Znajdzie się również masa krzaków i parking mogący pomieścić maksymalnie pięć samochodów, ale nawet przy tak małej ilości miejsca, nigdy nie jest on zapełniony.

Zaniedbana Przystań


Na tym terenie nie ma ingerencji pracowniczej.
Jesteś zainteresowany pracą w przystani? Kliknij na W.


________________________
Niby nie pierwszy raz postanowił wrócić do domu na piechotę i też niby nie pierwszy raz taką trasą. Ale tylko Will potrafi iść znaną mu trasą i, i tak skręcić nie tam gdzie trzeba. Ba, jak by tylko skręcić, on nawet nie zauważył, że droga która powinna mu zająć maksymalnie dwie godziny, trwa już znacznie dłużej. Na tyle dłużej, że niebo nad budynkami robiło się już jasne. Chociaż wcale nie wpływało to na lepsza widoczność tu na chodniku. Do dziewiętnastolatka, fakt, że się zgubił, dotarł dopiero jak stanął na chodniku a wokół niego kamienna dżungla zamieniła się parę budynków, a przed nim poranne słońce odbijało się od lekko falującej wody. Przystanął przyglądając się temu wszystkiemu. Na twarzy zastygła mu mina głębokiego zadumania. Lewą rękę przyłożył sobie do potylicy i podrapał ją. W końcu jego zmęczony i nietrzeźwy mózg zrozumiał. Głośne przekleństwo wydobyło się z jego ust  a on sam ruszył w kierunku pomostów. Dopiero gdy usiadł na jego końcu z nogami zaledwie kilka centymetrów nad taflą zaczął zastanawiać się jak jednak wrócić do domu. Bo przecież tu nie zostanie- to było dla niego aż nazbyt oczywiste. Zajrzał do portfela ale nie posiadał już drobnych na taksówkę. - Noo..taak.. przecież właśnie dlatego szedłem- mruknął zwiedzony. Chwilę obracał portfel w palcach w końcu znajdując nowe rozwiązanie. Telefon zadzwonił do pierwszej osoby, która prawdopodobnie jeszcze nie spała.. albo już nie spała. Teraz to przecież już nie ważne skoro zadzwonił, prawda?

Sigrunn Northug
Sigrunn Northug
Fresh Blood Lost in the City
Re: Zaniedbana Przystań
Czw Paź 12, 2017 3:13 pm
Wiedziała, że było już za późno na jakiekolwiek czyny. Była bezsilna wobec śmierci, prawa i cholernej tajnej organizacji, która zajmowała się sprzątaniem niewygodnych typków. Mogła krzyczeć, złościć się, gryźć i kopać, ale nie mogła niczego zmienić. Wiedziała, że Koss miał rację, nawet jeśli bardzo nie chciała się z tym zgodzić. Była zła, że musiało się to skończyć śmiercią i nie szło nic z tym zrobić. Bo co? Zadzwoni na policję? Skończy się tym, że sama wyląduje w pierdlu z dożywociem. Zabije Kossa? Tym bardziej. Milczenie było najbezpieczniejszą opcją, nawet jeśli bardzo niesatysfakcjonującą i nierozwiązującą niczego.
- Nieważne kim był. Twoja agencja musi popracować nad etyką firmy. Nikt nie zasługuje na kamień u nogi - mruknęła tylko przez zaciśnięte zęby, kiedy Japończyk doszedł do oskarżania Todda. To chyba była jedyna rzecz, którą mogła w tym momencie skrytykować. Wszystko inne było niesprawiedliwe, ale jakże prawdziwe. System jest brutalny, zwłaszcza gdy chodzi o jego najciemniejszą stronę.
Wzięła od mężczyzny scyzoryk i spojrzała na niego. Przez chwilę mogło się wydawać, że planuje zrobić coś głupiego i zadźgać agenta, ale koniec końców tylko zacisnęła palce na nożyku i schowała go do kieszeni. W całej swojej złości potrafiła znaleźć te resztki zdrowego rozsądku, dzięki którym może nie skończy w celi metr na metr. Na prośbę Kossa z trudem potaknęła, czego ten już pewnie nie zauważył. To chyba będzie najcięższy sekret, jakiego będzie jej dane strzec. Powinni to przypieczętować paktem krwi, gdyby nie fakt, że zrobili to już wcześniej. Podpisali zmowę milczenia rozsmarowując krew i mózg Todda na deskach pomostu.
A właśnie, byłaby zapomniała.
- Tylko skończ sprzątać. Albo zleć to swoim ludziom. Cokolwiek - rzuciła szorstko, wskazując na kałużę czerwonej posoki. Bo co z tego, że ciało zniknęło, skoro dowody pozostały? Ona sama jednak nie miała zamiaru się tym zajmować. Miała dość jak na jeden dzień. - I obyś, kurwa, zemdlał i się utopił - dodała, tym razem pod nosem. Wiedziała, że Koss pewnie i tak da radę doczłapać do szpitala i wcisnąć tam jakiś kit lekarzowi, ale wizja tego, że miałby skończyć w tym samym miejscu co jego ofiara, była niesamowicie satysfakcjonująca.
Jeszcze przez moment przypatrywała się wodzie, a później pokręciła głową i powoli, bez słowa, ruszyła w stronę miasta. Musiała iść się porządnie urżnąć w pierwszym lepszym miejscu, żeby móc przetrawić i znieść to, co przeżyła. Coś czuła, że to nie będzie najlepszy okres w życiu jej wątroby i psychiki.
A wszystko przez to, że chciała się kulturalnie spotkać ze znajomymi.

/zt
Koss
Koss
Fresh Blood Lost in the City
Re: Zaniedbana Przystań
Wto Paź 31, 2017 1:23 am
Wysłuchał tego, co tam jeszcze Sigrunn miała do powiedzenia. Babskie pierdolenie. Chuj się na tym znasz, to mnie nie pouczaj kobieto. Zostawił jednak ten komentarz dla siebie. Po prostu poczekał, aż ta odejdzie, nie komentując już jej słów. To nie było w tej chwili potrzebne. Kiedy już został sam, długi czas jeszcze stał nad wodą i wbijał w nią spojrzenie. Powoli jednak zmęczenie i zimno dawały się we znaki.
Odwrócił się i ruszył w stronę miasta. Po drodze wyciągnął telefon i wybrał numer.
- Hikari? Obudziłem cię? Mam mały problem...

//zt
Trystian
Trystian
Fresh Blood Lost in the City
Re: Zaniedbana Przystań
Pon Lis 05, 2018 7:57 pm
Nie wiedział kompletnie w którą stronę idzie. Co gdzie i jak. Po prostu szedł przed siebie jakby nigdy nic. Jak już było wspomniane. Nawigator z niego żaden. Cały czas się rozpraszał, patrzył czy grupa za nim idzie i wszystko inne. Nie wiedział nawet jakim magicznym cudem znalazł się właśnie w porcie! Ale… takim dość mrocznym. Chyba nie o to mu chodziło? Miejsce wyglądało zdecydowanie na zaniedbaną przystań. Jeszcze z tego co kojarzył starej części portu. Czy ktokolwiek tutaj był? Nigdy nikogo nie widział. Oho. No to sobie wybrali miejscówkę. Idealną dla seryjnego mordercy. Z tego co pamiętał z gazety i obrazka- łódka. Wynoszone przez ludziów beczki? Z ciałami w środku. Czyli analogicznie dla niego wskazywałoby to na to, że… jeżeli byłby rzekomy zabijaka to ten ukrywałby się, jak i posiadał swoje ofiary właśnie w łódce. A może chłopcu rysującemu chodziło, że go tam zaciągał, czy jakoś tak? No nieważne.
- Ej. Niezbyt chyba jest do przebierania- nawet dobrze się nie rozejrzał czy jakiekolwiek łódki się tutaj w ogóle znajdują – Ale może wejdziemy do jakiejś z tych ledwo pływających ruder?- Fantastyczny pomysł! A tak serio? Trystian od momentu znalezienia tej gazety wątpliwego pochodzenia po prostu chciał poczuć dreszczyk emocji- dlatego właśnie pchał się w szpony jakiegoś tam złego zwierzęcia. Najwyżej wszyscy zginą, co nie? Heheszki. A poważnie to nie wierzył w żadne morderstwa i tym podobne. Po prostu chciał tej nocy nabawić się gęsiej skórki i pokazać jaki to nieustraszony nie jest. Może by przypodobać się Leili? Kto wie…
Niklas Eschenbach
Niklas Eschenbach
Fresh Blood Lost in the City
Re: Zaniedbana Przystań
Pon Lis 05, 2018 8:28 pm
- Widzę, że przewodnik całej wyprawy wybrał się sam. Świetnie – uznał mocnym głosem i jak gdyby nigdy nic skierował się w stronę Trystiana. Bez wątpienia obecna tutaj grupa była skłonna pobawić się w Sherlocka Holmesa, a skoro to on znalazł tę gazetę, nie mógł odpuścić sobie całego wydarzenia. Z czystej zasady. I może trochę ciekawości. Gdy dotarli już do portu ponownie blondynek okazał się tym, który rzucał pomysłami jak szalony. Cudne Halloween się szykowało.
- Dobra, skoro wszyscy są chętni na dreszczyk emocji, to zróbmy sobie z telefonów latarki i idźmy do... – okręcił się wokół, szukając odpowiedniego obiektu. - Tamtej łódki – zawyrokował, wskazując tę (chyba jedyną w zasięgu wzroku) znajdującą się zaledwie kilkadziesiąt metrów dalej. Nie czekając na odpowiedź ruszył w tamtą stronę, nie zamierzając stać tak na zimnie. Niech załatwią sprawę szybko, bo zakładał, że szybko się znudzą, gdy nic nie znajdą. Gdy pokonał tę odległość, przyjrzał się łódce. - Radzę uważać, bo wygląda to na mało stabilne. Są dziury – ocenił, jednak nie ruszył pierwszy przez siebie. Trochę nie podobało mu się wchodzenie do jakichś wodnych ruder i szukanie tam tajemnych znaków mordercy, ale grupa raczej nie podejrzewała niczego złego. W sumie to Halloween, wtedy fałszywi mordercy są wszędzie, prawda? Zwrócił się w stronę grupy, ponownie rzucając spojrzenie na okolicę. Wtedy dostrzegł coś jeszcze. - Tam dalej jest chyba jeszcze jedna łódka. Rozdzielamy się i kończymy cały ten cyrk? – dopytał, a ręce włożył do kieszeni kurtki. Był sceptyczny, to fakt, ale przezorność jeszcze nikogo nie zabiła, a on nie miał ochoty na kręcenie się w okolicach podejrzanej przystani.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Zaniedbana Przystań
Pon Lis 05, 2018 9:14 pm
W międzyczasie (to jest przez całą drogę, przez co dwa razy wpadła na słupy, które przeprosiła) krytycznym okiem przyglądała się rysunkowi.
Odnoszę nieprzyjemne wrażenie, że tego wcale nie rysowało dziecko — stwierdziła w końcu — A przynajmniej nie małe. No bo jakim cudem ten rysunek znalazł się w gazecie porzuconej w centrum? Ktoś chciał byśmy to znaleźli.
Wcale nie obleciał jej strach. Miała wątpliwości, ale to nie oznaczało, że miała się wycofać. Właściwie, to poza lekkim dreszczykiem podniecenia (i trochę chłodu) nie czuła nic.
Niby narysowane kredkami świecowymi, ale patrząc choćby na mimikę tego "złego gościa", która bardziej przypomina komiksową, no i charakter pisma... no, jest trochę dojrzałe i... — westchnęła tym razem omijając kolejny słup — Chyba można nazwać to nadinterpretacją, nie?
Port był nudny. Woda, łódki, nic wielkiego. Ciszę przerywał tylko szum morza oraz oczywiście grupka młodych mężczyzn i Leilani, którzy znaleźli się w zaniedbanej przystani przypadkiem.
Chyba oszalałeś! — krzyknęła w ślad za Niklasem, który postanowił wejść na łódkę — Nawet jeśli nie ma tu seryjnego mordercy, to rozdzielanie się jest głupim pomysłem. To nie jest miejsce, w którym spotykają się kółka różańcowe. Kto wie, czy w ciemności nie czai się jakiś gang z bronią. Jestem za młoda by zostać podziurawiona jak ser!
Oparła się o swoją miotłę wlepiając wzrok w chłopaków. Chyba ją poprą, co nie? CO NIE?! Nie...? Westchnęła ciężko. Nie będzie wychodzić na rozhisteryzowaną babę, nawet jeśli ma do tego pełne prawo, bo nie dość, że jest najmłodszą uczestniczką całej wyprawy, to jeszcze dziewczynką.  
Jeśli już, to rozdzielmy się na dwie grupki... — wymamrotała bawiąc się kosmykiem własnych włosów — Powinniśmy najpierw rozglądnąć się za śladem plecaka z rysunku.
Artem Domashnikov
Artem Domashnikov
Fresh Blood Lost in the City
Re: Zaniedbana Przystań
Pon Lis 05, 2018 9:44 pm
- Umrzemy moi drodzy, kochani parafianie. - i tak kończąc swój jakże rozbudowany monolog pociągnął łyka z butelki i dziarskim krokiem ruszył w kierunku drugiej łodzi. No tak... Następnym razem jak wybierze się na łowy seryjnych morderców to postara się być trzeźwym, ale póki co... 
- Łooooo paaanie Józefieee Sssstaliiinie... - zachwiał się mocno, gdy stanął pierwszą nogą na pokładzie, jednak zaraz (omal nie robiąc salta) cały przeniósł swoje długie cielsko na stateczek.
- No dalej! Co tacy jesteście... Sztywni! - i znowu zaczął się śmiać jak przygłup.
Alan Hayden Paige
Alan Hayden Paige
Fresh Blood Lost in the City
Re: Zaniedbana Przystań
Pon Lis 05, 2018 10:00 pm
Właściwie nie miał nic do stracenia, a może nawet nie zarejestrował faktu, że zupełnie mimowolnie podążył za resztą grupy. Miejsce, do którego dotarli, było kwintesencją tego, przed czym rodzice ostrzegali swoje dzieci, szczególnie że gdzie by się nie rozejrzeli, nie było tu też zbyt wielu dorosłych. Okolica wydawała się wręcz idealna dla złych panów, którzy tylko czaili się na nieroztropne i żądne przygód dzieciaki.
Możliwe. Ale nawet jeśli ten ktoś chciał, żeby rysunek został znaleziony, raczej nie przewidział tego, że przyjdzie tu cała armia. ― Wzruszył barkami, przebiegając wzrokiem po zebranych. Wyglądało na to, że niewiele robił sobie z ryzyka – od lat zwiedzał przeróżne zakamarki miasta, przechadzał się najbardziej zapuszczonymi uliczkami o tak późnych porach, że czasami to jego brano za realne zagrożenie życia. Zważywszy na jego wzrost, nie można było mieć za złe tym wszystkim ludziom, którzy starali się omijać go szerokim łukiem.
Wyciągnąwszy telefon z kieszeni i spojrzawszy na odblokowany wyświetlacz, bez zaskoczenia zauważył, że poziom baterii nie był zadowalający. To jednak nie powstrzymało go przed włączeniem latarki, choć wyglądało na to, że wyraźnie gubił się w ustawieniach własnego urządzenia, które o dziwo okazało się całkiem przydatne.
Odstaw procenty, stary ― rzucił w stronę Artema, choć w jego głosie dało się wyczuć rozbawienie. Nie oznaczało to, że uważał, że wchodzenie na niestabilny pokład w takim stanie było jakkolwiek rozsądne, ale z drugiej strony nie czuł się na tyle odpowiedzialny za jakiegoś pijanego nieznajomego, by w razie czego rzucać się za nim do wody. ― Spróbuję poszukać plecaka. Może faktycznie jeszcze gdzieś tu leży ― oznajmił, nie widząc sensu w tym, by wszyscy razem tłoczyli się na łódkach. Z mało szczegółowego rysunku wynikało, że został porzucony gdzieś niedaleko łodzi. Paige nie tracąc już czasu na ustalanie dalszych planów, zaczął przeszukiwać wspomniany teren, sunąc latarką po ziemi.
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Zaniedbana Przystań
Pon Lis 05, 2018 11:48 pm
Łódki bez wątpienia nie wyglądały na coś, co chciało by inni po nich chodzili. Głośne skrzypnięcia deski zdawały się zwiastować ich przybycie do przystani całej okolicy, nawet jeśli z zewnątrz nie wyglądały aż tak tragicznie, by nigdy nie dało się ich odpalić. Choć te dziury w pokładzie zdecydowanie mógłby ktoś załatać. Latarki w telefonach jako tako wykonywały swoje zadanie oświetlając im drogę. Trzeba było przyznać, że nieco nudną drogę. Kilka leżących na ziemi kawałków materiału - pewnie jakieś stare szmaty, którymi przecierano deski - zwinięte liny, parę pustych puszek do coli, a nawet upita do połowy butelka piwa, będąca niezbitym dowodem na to, że port nie był tak opuszczony jak mogłoby się wydawać.
Choć z drugiej strony, kto wie jak długo tu stała?
Niezależnie od tego którą łódź postanowili przeszukać, wyglądało na to, że obie miały do zakomunikowania dokładnie to samo, gdy po pokonaniu całej ich długości i szerokości natknęli się na dziobie na wymalowany farbą napis.


Alan, który postanowił pójść za radą rysunku i poszukać plecaka poza terenem łódki, przez długi czas nie mógł dostrzec niczego sensownego. Gdy już zaczynało się mieć wrażenie, że to wszystko nie ma najmniejszego sensu i ktoś naprawdę postanowił zrobić ich w konia, światło jego telefonu padło wprost na oddalony od nich o jakieś dziesięć metrów budynek. Być może w przeszłości służył jako przechowalnia nieużywanych łódek, lecz w tym momencie rozpadający się dach skutecznie sugerował, że nie pełnił już swojej funkcji od dłuższego czasu. Podobnie jak zardzewiała kłódka na drzwiach, która wyglądała jakby miał odpaść od łańcucha po zaledwie jednym szarpnięciu.
Alan Hayden Paige
Alan Hayden Paige
Fresh Blood Lost in the City
Re: Zaniedbana Przystań
Wto Lis 06, 2018 12:43 am
Zbyt mało byłoby powiedzieć, że metalowe ogniwa łańcucha zabrzęczały o siebie, gdy jasnowłosy po niezbyt długiej chwili namysłu postanowił zerwać go z drzwi. Szarpnięcie sprawiło, że głośny huk wzburzył martwą ciszę tego miejsca, prawdopodobnie ściągając na siebie uwagę reszty, która nadal znajdowała się w pobliżu. Na ten moment znajdował się przed drzwiami zupełnie sam, a jego myśli zostały skutecznie odwiedzione od perspektywy znalezienia dziecięcego plecaka, który – jak sądził – musiał zostać zabrany przez kogoś, komu udało się dotrzeć tu wcześniej.
Może nawet przez samego mordercę, który usiłował zatuszować wszelkie dowody zbrodni.
Czy to już wandalizm?
Zerknął z ukosa na zerwany łańcuch, który jakby nigdy nic odrzucił na ziemię obok siebie. Jeszcze przed momentem odkrycie zawartości upiornego, opuszczonego budynku wydawało się cholernie ciekawe, ale teraz całkiem logiczny wydawał mu się fakt, że to marne zabezpieczenie drzwi tkwiło tu od wielu lat, a skoro nikt nie zawracał sobie głowy, żeby je wymienić, prawdopodobnie nikt tu nie zaglądał.
Chyba że chciał, żeby tak to wyglądało.
Tak czy inaczej było już trochę za późno na to, by kręgosłup moralny przejmował nad nim kontrolę. Uchylając stare drzwi, bynajmniej nie miał złych intencji, zwłaszcza że w środku równie dobrze mogła znajdować się potrzebująca pomocy ofiara. Mimo tego Hayden ostrożnie oświetlił wnętrze budynku, zanim w ogóle zdecydował się wejść do środka, a jego wzrok skrupulatnie podążał za blaskiem latarki, rejestrując przedmioty i ich przesuwające się po ścianach cienie.
Trystian
Trystian
Fresh Blood Lost in the City
Re: Zaniedbana Przystań
Wto Lis 06, 2018 12:01 pm
Kiedy tylko usłyszał zaproponowanie rozdzielenia się od razu zaprotestował. Przecież w dosłownie każdym filmie rozdzielenie się kończy bardzo bardzo źle. Serio nikt się wciąż nie nauczył, że nie powinno się tego robić?!
- Też nie jestem za rozdzieleniem... przyznaję, że mało co wierzę w tego "mordercę" ale to po prostu bardzo ryzykowne. A to pijak wpadłby do wody, ktoś by go ratował no i inne ktosie mogłyby przy tym pomóc. W kupie po prostu raźniej- bo przecież nie chodziło o to, że wtedy chłopak zacząłby się bać, prawda? Nie chciał się rozdzielić...
No zdecydowanie został z Leilani. Wydawało mu się, że ona jako jedyna myślała dość podobnie do niego. A w sumie na tym mu zależało. No nic... oni jak widać pognali w swoje strony. Praktycznie każdy w inną. Przyjrzał się napisowi na łodzi po czym zerknął na dziewczynę
- Scooby-Doo, jaki z tego wniosek?- Serio.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Zaniedbana Przystań
Wto Lis 06, 2018 1:01 pm
No, przynajmniej jeden rozważny. Oby tylko morderca (jeśli jakiś był, oczywiście) nie wziął jej i Trystiana jako pary. Nie było z nimi czarnoskórego gościa, który zginąłby jako pierwszy, jak na stereotypowy horror przystało, więc pozostała para. Chociaż nie, w sumie... to chyba para ginęła na koniec, albo była tą, która przetrwała dzięki sile swojej miłości. No, nieważne.
Może powinniśmy pójść za nim — skinęła głową w kierunku za którym podążył Artem — Jest mocno wstawiony i może zrobić sobie krzywdę.
Tak naprawdę nie miała ochoty uganiać się za pijanym Rosjaninem, dlatego bez słowa protestu poszła za Trystianem. Oby Niklas miał głowę na karku i nie pozwolił mu zrobić czegoś głupiego. Nawet jeśli się nie znali. Chyba. Nieważne.
Jako stypendialna jestem raczej Velmą. Brakuje mi tylko okularów i ohydnego swetra — mruknęła przyglądając się napisowi — Hmm... Zdecydowanie podchody.
Podeszła do wymalowanych liter i dotknęła ich chcąc sprawdzić czy farba jest jeszcze mokra. To mogłoby wiele wyjaśnić. Na przykład, czy tajemniczy "Morderca" znajduje się jeszcze w pobliżu.
Hej! — krzyknęła w stronę Niklasa oraz Artema — Znaleźliście coś?
Artem Domashnikov
Artem Domashnikov
Fresh Blood Lost in the City
Re: Zaniedbana Przystań
Wto Lis 06, 2018 6:04 pm
- Procentów się niiiie odstawia! - zamachnął się z butelką szczerząc się szeroko i zaraz zaczął się rozglądać wokół. W końcu po dobrych kilku minutach ogarnął, że wypadałoby włączyć latarkę w telefonie, co zaraz uczynił, chowając przy okazji wódę do głębokiej kieszeni płaszcza.
- Sweter Velmy był zajebisty! Nie szkaluj! - zawołał wielce oburzony do Leilani. W końcu znalazł ten głupi napis, który i tak nic wielkiego nie znaczył, więc (omal dosłownie) wyturlał się z łódki i zatoczył kółeczko na pomoście.
- Nicz nie ma. Idę dalej do... Patrzeć.... Szukać pana złego. - zaśmiał się pod nosem i pognał do Alana - Eeeej wielkoludy powinny się trzymać razem ziom. Jesteśmy z jednego plemienia.
Niklas Eschenbach
Niklas Eschenbach
Fresh Blood Lost in the City
Re: Zaniedbana Przystań
Wto Lis 06, 2018 6:19 pm
Wbrew oczekiwaniom znaleźli jakąś wiadomość na łódce i to aż nazbyt wyraźną. Towarzyszący Artem wydawał się zupełnie niewzruszony dziejącymi się wydarzeniami, nawet własnym bezpieczeństwem, przez co Niklas w pewnym momencie musiał mocno go przytrzymać, by tamten nie wylądował czasem w wodze. W cholernie zimnej wodzie. Ciekawa ta ich drużyna.
- Małą podpowiedź, że szukanie na łódkach odpada. Jeśli zawierzamy informacji, to musimy szukać gdzieś indziej – udzielił odpowiedzi Leilani, gdy znalazł się bliżej nich. Wtedy też usłyszał huk, odruchowo zwracając się w tamtą stronę. Wysoki blondyn, który tak śmiało się do nich przyłączył, widocznie coś znalazł wartego uwagi. Bez słowa skierował się w jego stronę oświetlając sobie drogę latarką, pozostawiając do dyspozycji reszcie, czy faktycznie całkowicie pozostawią zabawę z łódkami. - Ruiny takie jak te z reguły coś w sobie kryją – mruknął, ale ciemność sprawiała, że mało co dało się dostrzec. Nawet ich grupka była mało dostrzegalna. - Jeśli zamierzamy tam wejść, to proponuję, byśmy tam nie wchodzili ot tak, bez przygotowania. Raczej jakaś podręczna broń byłaby bardzo na plus, skoro już się włamujemy. – Czyżby zaczynał się naprawdę wczuwać w całą tę akcję poszukiwawczą? Na to wyglądało. Te łódki trochę mu nie dawały spokoju, ale wiadomość wydawała się jasna. I lekko podpity Artem również, w końcu robił trochę hałasu, ale ostatecznie może nie będzie tak źle. Przez dobrą minutą w ciemności skanował otoczenie, próbując wykombinować, co mogłoby służyć za obronę, dopiero po chwili zarejestrował, że niezawodny scyzoryk w końcu może się do czegoś przydać. Nie wyjął go jednak. - Wchodzimy? – dopytał, robiąc jeden krok do przodu i próbują znaleźć coś w zasięgu wzroku, co mogłoby dać jakieś dalsze podpowiedzi. Czekał jednak na decyzję innych, bo wcale nie zamierzał bez obaw wchodzić w nocy do opuszczonego budynku.
Mercury Black
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Zaniedbana Przystań
Wto Lis 06, 2018 8:09 pm
Jak wyglądała, taka też była. Jedno pociągnięcie sprawiło, że kłódka upadła z głośnym brzdękiem na ziemię, odbijając się o niej dmukrotnie nim znieruchomiała na podłożu. Nie ona grała tu jednak główną rolę. Musiałeś użyć nieco więcej siły, by pchnąć stare zardzewiałe drzwi. Jeśli jakimś cudem ktoś jeszcze nie wiedział o waszej obecności to właśnie się to zmieniło. Głośny zgrzyt był tak ogłuszający, że gdy znalazłeś się już w środku cisza wydawała się zarówno zbawienna jak i nienaturalna. Budynek był praktycznie pusty. Jedynie oczami wyobraźni można było dostrzec rzędy zagracających go łódek. W praktyce deski po lewej i prawej stronie zdążyły się już zapaść, dość dobitnie sugerując by uważać pod nogi. Wtem dołączył do ciebie Niklas i Artem, który zdecydowanie wyglądał jak ktoś kto w stanie upojenia alkoholowego może niebezpiecznie zatoczyć koło i wlecieć do jednej z wyrw. Gdy jednak unieśliście latarki ku górze, waszą uwagę przykuł stojący na środku przedmiot. Panujący wokół mrok mimo tego niemrawego światła dość mocno utrudniał jego początkową identyfikację (zwłaszcza pijanemu Domashnikovi) zmuszając was do podejścia bliżej.


Udało wam się odnaleźć rzeczony plecak. Tylko czym on był pomazany? I dlaczego?

Na łódkach nie działo się nic ciekawego. Zaschnięta farba była całkowicie sucha, choć nie można było ze stuprocentową pewnością stwierdzić czy napis został namalowany dziś rano czy kilka dni wcześniej. Na pewno nie osiągnął jednak miana kilkumiesięcznego, gdyż nigdzie szczególnie nie odchodził, choćby i po lekkim podrapaniu go paznokciem.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Zaniedbana Przystań
Wto Lis 06, 2018 11:13 pm
Niby nic, ale miała ochotę zejść pod podkład i rozejrzeć się dokładniej po łodziach. Gdyby nie chciała by coś odnaleziono, napisałaby właśnie coś takiego.
Tak w ogóle, to widział ktoś Alana? — zapytała rozglądając się wokół. Na odpowiedź nie musiała długo czekać, bowiem  hałas zdradził położenie krewniaka. A więc poszedł sam? Wyskoczyła z łodzi i ile sił w swoich małych nóżkach pobiegła w stronę z której dochodziły nieprzyjemne dźwięki.  A jeśli coś mu się właśnie stało? To przecież rodzina! Mająca na nią wywalone i często niemiła (i zamykająca w piwnicach gdy ma się 5 lat), ale jednak. Straciła już starszą siostrę, wbrew pozorom nie chciała, by również Alanowi coś się stało.
Alaaaaaaaaaaaaaaaaaan — pisnęła wbiegając prosto w Paige'a. Mocne zderzenie z jego plecami sprawiło, że wylądowała na twardej podłodze, ale przynajmniej upewniła się, że kuzyn żyje. Poczuła jak ogromny kamień spadał jej z serca.
Patrz jak stoisz — mruknęła pośpiesznie ocierając łzy, żeby jeszcze nie pomyślał, że jej zależy, czy coś. Wygrzebała z kieszeni sukienki telefon i włączyła latarkę rozglądając się po pomieszczeniu. Ooo, jest i plecak. Schowana za plecami krewniaka, zupełnie jakby bała się, że zaraz coś stamtąd wyskoczy.
Czternaście. Rzymskie czternaście Ale czego czternaście? — zmarszczyła brwi próbując sobie coś przypomnieć. Pamięć fotograficzna była w tym momencie jak błogosławieństwo — W gazecie napisano, że zaginęło dziesięć osób. Może... może będzie czternaście ofiar? Albo... szukać czegoś, czego jest czternaście, albo jest czternaste z rzędu? A może chodzi tu o znaczenie tej liczby? Czy to nie ma przypadkiem odniesienia do Biblii? A może powinniśmy szukać w numerologii? Chyba... Chyba znów przesadzam...?
Tak więc stała za Alanem wymyślając najróżniejsze teorie, ale do plecaka podejść nie zamierzała. A co jak to bomba? Niech któryś z panów go przeszuka.
Sponsored content
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach