▲▼
First topic message reminder :
Nie jest to największe lotnisko w kraju, jednak z pewnością nie można powiedzieć, żeby prezentował się o wiele gorzej niż inne. Liczni inwestorzy dbają o jego modernizację, a sam budynek jest prawie w 90% automatyzowany. To właśnie tutaj przetacza się codziennie masa ludzi odlatująca z kraju lub przylatująca do niego.
Oczywiście na lotnisku nie mogło zabraknąć miejsc, w których można napić się czegoś ciepłego lub zjeść dobry posiłek.
► Starbucks. Kawiarnia oferuje szeroki, począwszy na zwykłych kawach, idealnych specjalnie dla tych, co wolą zostać przy tradycyjnym menu, a kończąc na przeróżnych wariacjach napoi. Cała kawiarnia jest utrzymana w jasnych kolorach. Przy ścianach ustawiono wygodne, wielkie poduszki, zamiast krzeseł, co tylko nadaje temu miejscu przyjaznego charakteru.
► Food on the Fly. Już przed wejściem restauracja kusi zapachami przeróżnych potraw. Można tu znaleźć głównie kanadyjskie dania, jednak w karcie nie zabrało również paru pozycji z innych kuchni świata.
Oczywiście na lotnisku nie mogło zabraknąć miejsc, w których można napić się czegoś ciepłego lub zjeść dobry posiłek.
► Starbucks. Kawiarnia oferuje szeroki, począwszy na zwykłych kawach, idealnych specjalnie dla tych, co wolą zostać przy tradycyjnym menu, a kończąc na przeróżnych wariacjach napoi. Cała kawiarnia jest utrzymana w jasnych kolorach. Przy ścianach ustawiono wygodne, wielkie poduszki, zamiast krzeseł, co tylko nadaje temu miejscu przyjaznego charakteru.
► Food on the Fly. Już przed wejściem restauracja kusi zapachami przeróżnych potraw. Można tu znaleźć głównie kanadyjskie dania, jednak w karcie nie zabrało również paru pozycji z innych kuchni świata.
LOTNISKO
Na tym terenie nie ma ingerencji pracowniczej.
Jesteś zainteresowany pracą na lotnisku? Kliknij na W.
Jesteś zainteresowany pracą na lotnisku? Kliknij na W.
Nie odchodził, tylko czekał, aż Garik to zrobi, dlatego widział, gdy ten znów się zwraca w jego stronę i nie został zaskoczony. Pozwolił się pocałować znów dotykając ramienia mężczyzny. Później spoglądał na mężczyznę tylko przelotnie, miał łzy w oczach i nie chciał się całkiem rozsypać. Cholerny Dragan, to, w jaki sposób się żegnał zupełnie nie pasowało do myśli fotografa. Był zdania, że ktokolwiek, z kim znał się przed wyjazdem na front, powinien znienawidzić go za to, że pozwolił się zbliżyć na tyle, aby jego wypadek miał jakiś wpływ na tę drugą osobę. A ten Serb tego nie zrobił, co doprowadzało Lewisa do skrajnych uczuć, których nie chciał po sobie pokazać.
Podniósł dłoń w pożegnalnym geście, pozostał w kawiarni jeszcze chwilę aby poczekać, aż smutek i żal do samego siebie odrobinę zelżeją, po czym sam wyszedł pozostawiając to cholerne pożegnanie za sobą.
[ZT]
Podniósł dłoń w pożegnalnym geście, pozostał w kawiarni jeszcze chwilę aby poczekać, aż smutek i żal do samego siebie odrobinę zelżeją, po czym sam wyszedł pozostawiając to cholerne pożegnanie za sobą.
[ZT]
Zaparkował na parkingu pięć minut po czasie. Nieźle... Jak na tak długą trasę.
Przetarł twarz dłońmi, wyjął kluczyki ze stacyjki i wysiadł z samochodu. W drodze na lotnisko przeciągnął się i poprawił swój płaszcz, by wyglądać choć trochę reprezentatywnie. Szybko udał się do odpowiedniej części budynku i zaczął wyszukiwać Carlosa wśród tłumu ludzi.
Przetarł twarz dłońmi, wyjął kluczyki ze stacyjki i wysiadł z samochodu. W drodze na lotnisko przeciągnął się i poprawił swój płaszcz, by wyglądać choć trochę reprezentatywnie. Szybko udał się do odpowiedniej części budynku i zaczął wyszukiwać Carlosa wśród tłumu ludzi.
Obudzono go, by zapiął pasy przed lądowaniem. Przejęty ilością angielskich słów, których nie rozumiał przeprosił po włosku i popatrzył w kierunku palca, a zaraz rąk, które go obsłużyły. A, o to chodziło.
Po tych czternastu godzinach w samolocie nie wiedział co za dzień, która powinna być pogoda, tym bardziej jak żyć dalej. Krajobraz za oknem, a właściwie ciężkie, ciemne chmury nie wyglądały szczególnie zachęcająco. Gdzie on się wpakował… Przed wyjściem z samolotu wracał się jeszcze przez siedzenia po zapomniany bagaż podręczny. Może uda mu się nie zginąć po pierwszym dniu? W końcu udało mu się wyjść i ruszyć za tłumem. Szedł… Szedł i końca nie widział. Jakieś pogańskie napisy chyba sugerujące drogę nic mu nie mówiły więc jakimś dziwnym prawem po odbiorze bagaży wylądował na przystanku autobusowym. Tak powinno być, prawda? Wyciągnął telefon i włączył go w końcu. Zamiast jednak od razu napisać do Artema, wyciągnął słuchawki i włączył muzykę.
Zimna ta Kanada… A ci ludzie tacy ogromni!
Owinął się szalikiem i mocniej naciągnął czapkę.
Po tych czternastu godzinach w samolocie nie wiedział co za dzień, która powinna być pogoda, tym bardziej jak żyć dalej. Krajobraz za oknem, a właściwie ciężkie, ciemne chmury nie wyglądały szczególnie zachęcająco. Gdzie on się wpakował… Przed wyjściem z samolotu wracał się jeszcze przez siedzenia po zapomniany bagaż podręczny. Może uda mu się nie zginąć po pierwszym dniu? W końcu udało mu się wyjść i ruszyć za tłumem. Szedł… Szedł i końca nie widział. Jakieś pogańskie napisy chyba sugerujące drogę nic mu nie mówiły więc jakimś dziwnym prawem po odbiorze bagaży wylądował na przystanku autobusowym. Tak powinno być, prawda? Wyciągnął telefon i włączył go w końcu. Zamiast jednak od razu napisać do Artema, wyciągnął słuchawki i włączył muzykę.
Zimna ta Kanada… A ci ludzie tacy ogromni!
Owinął się szalikiem i mocniej naciągnął czapkę.
Patrzył, rozglądał się, szukał... I nic. On jest karłem, czy Artem jest ślepy? No przecież nie mógł się zgubić... A może jednak mógł? Wyciągnął telefon, by sprawdzić godzinę. Nawet poszedł zapytać się, czy samolot już wylądował. Wszystko się zgadzało.
Napisał sms-a do Carlosa z pytaniem gdzie jest. Pozostało spokojnie czekać na odpowiedź. No... Może nie do końca spokojnie...
Napisał sms-a do Carlosa z pytaniem gdzie jest. Pozostało spokojnie czekać na odpowiedź. No... Może nie do końca spokojnie...
O! Autobus! Wtaszczył do niego walizki i stanął w jedynym wolnym miejscu. Dzzziiiwnie tutaj… Ludzie tacy hmm, zdystansowani? Inaczej niż na ukochanym południu. Cóż! Ruszył i zamiast patrzeć przez okno, zajął się telefonem. Odebrał smsa i uśmiechnął się.
W autobusie. Gdzie cię znajdę? W ogóle duże to wasze lotnisko!
Wysłał od razu i przełączył kolejną piosenkę.
W autobusie. Gdzie cię znajdę? W ogóle duże to wasze lotnisko!
Wysłał od razu i przełączył kolejną piosenkę.
Autobus? Jaki autobus do cholery?
Szybko ruszył do punktu informacyjnego pytając się o rozkład jazdy i przedstawił całą sytuację. Okej... Nie było tak źle. Opuścił budynek lotniska i udał się w odpowiednim kierunku. Wyjął telefon i odpisał.
Wyjdź na kolejnym przystanku.
Na miejscu był chwilę później. Wyjął paczkę papierosów i wsunął sobie jednego między wargi podpalając go.
Szybko ruszył do punktu informacyjnego pytając się o rozkład jazdy i przedstawił całą sytuację. Okej... Nie było tak źle. Opuścił budynek lotniska i udał się w odpowiednim kierunku. Wyjął telefon i odpisał.
Wyjdź na kolejnym przystanku.
Na miejscu był chwilę później. Wyjął paczkę papierosów i wsunął sobie jednego między wargi podpalając go.
Heee? Wyjść na kolejnym przystanku? No dooobra! Cudem nie zapomniał żadnych bagaży i stanął pod daszkiem. Wszyscy się rozeszli, takk… Smutno. Usiadł na jednej z walizek i włączył sobie gierkę w telefonie. Co jakiś czas podnosił głowę i rozglądał się za chłopakiem, a kiedy w końcu go zobaczył… Zaraz… Jak on miał na imię?! Szybko zerknął w zapisane w soniaczu kontakty, ale jak się okazało nie zapisał go po imieniu. Yhyyym brawo Carlos. Schował urządzenie i wstał.
- Tutaaaaj! – pomachał mu i poskakał w miejscu. Ściągnął z pleców akordeon i cierpliwie czekał aż podejdzie. Podbiegać do niego? Nawet przez myśl mu nie przeszło! Jeszcze się zmęczy!
Im bliżej był, tym bardziej zadzierał głowę do góry. Co ci ludzie jedzą, że tak rosną?
- No w końcu! Miło mi! – z uśmiechem wyciągnął do niego ręce i pociągnął do krótkiego całusa. Nie brał pod uwagę, że może to być nietaktowne. Dla niego o takie przywitania były zupełnie normalne. Puścił go i ściągnął słuchawki – Naprawdę… Dzięki, że przyjechałeś. Serio. Nie wiem jak ja ci się odwdzięczę... Mam dla ciebie cukierka! – wyszczerzył się i wyciągnął z kieszeni dużą zapakowaną w srebrny papierek kulkę. Wcisnął mu ją do ręki i poklepał go po ramieniu – Jest naprawdę dobry. Wszyscy je lubią!
- Tutaaaaj! – pomachał mu i poskakał w miejscu. Ściągnął z pleców akordeon i cierpliwie czekał aż podejdzie. Podbiegać do niego? Nawet przez myśl mu nie przeszło! Jeszcze się zmęczy!
Im bliżej był, tym bardziej zadzierał głowę do góry. Co ci ludzie jedzą, że tak rosną?
- No w końcu! Miło mi! – z uśmiechem wyciągnął do niego ręce i pociągnął do krótkiego całusa. Nie brał pod uwagę, że może to być nietaktowne. Dla niego o takie przywitania były zupełnie normalne. Puścił go i ściągnął słuchawki – Naprawdę… Dzięki, że przyjechałeś. Serio. Nie wiem jak ja ci się odwdzięczę... Mam dla ciebie cukierka! – wyszczerzył się i wyciągnął z kieszeni dużą zapakowaną w srebrny papierek kulkę. Wcisnął mu ją do ręki i poklepał go po ramieniu – Jest naprawdę dobry. Wszyscy je lubią!
Zaciągnął się papierosem i wyrzucił go. Widząc Carlosa uśmiechnął się lekko i przyspieszył kroku.
- Mi również. - odpowiedział, zanim ten przyciągnął go do siebie. Jego gest wywołał u Artema lekkie zakłopotanie. Z jednej strony był już do tego przyzwyczajony ze względu na matkę, z drugiej... Było to takie niecodzienne.
- Jaaasne. Nie ma sprawy. - powiedział i lekko zdziwiony przyjął od niego prezent. - Emm... Dzięki. - uśmiechnął się lekko. Wziął jedną walizkę Carlosa i wraz z nim ruszył w kierunku samochodu.
- Zaparkowałem na przystanku przy lotnisku. Czeka nas dość długa podróż, więc jeśli będziesz chciał to prześpij się trochę. Pewnie jesteś zmeczony podróżą.
- Mi również. - odpowiedział, zanim ten przyciągnął go do siebie. Jego gest wywołał u Artema lekkie zakłopotanie. Z jednej strony był już do tego przyzwyczajony ze względu na matkę, z drugiej... Było to takie niecodzienne.
- Jaaasne. Nie ma sprawy. - powiedział i lekko zdziwiony przyjął od niego prezent. - Emm... Dzięki. - uśmiechnął się lekko. Wziął jedną walizkę Carlosa i wraz z nim ruszył w kierunku samochodu.
- Zaparkowałem na przystanku przy lotnisku. Czeka nas dość długa podróż, więc jeśli będziesz chciał to prześpij się trochę. Pewnie jesteś zmeczony podróżą.
- Super mówisz po włosku! Skąd znasz ten język? Garik wspominał, że jesteś z Rosji więc uznałem, że nie będziesz mnie rozumiał. – szedł obok, taszcząc ze sobą walizkę i plecak. Cały czas się uśmiechał. Mimo długiego lotu nie wyglądał na zmęczonego. – No tak. Trzeba przejechać Kanadę… Szczerze, przespałem cały lot i jedynie co mi doskwiera to ból nóg… I w sumie trochę głowa… Może gdzieś tutaj będzie apteka, jak myślisz?... – wlepił w niego spojrzenie i westchnął – Wy wszyscy jesteście tacy duzi? – wyprostował się, by dodać sobie te dwa centymetry.
- Emm... Dzięki. - zaśmiał się cicho. - Matka jest Włoszką. To dzięki niej. - odparł. Wyjął paczkę papierosów, wziął jednego i wyciągnął ją w stronę Carlosa, by ten jeśli chciał, poczęstował się. - Powinienem mieć jakieś tabletki przeciwbólowe w samochodzie, ale na lotnisku chyba znajdzie sie apteka. - stwierdził zaciągając się fajką. Na jego pytanie zaśmiał się kręcąc głową. - Raczej nie. Pewnie znajdziesz więcej osób swojego wzrostu, niż mojego. - powiedział rozbawiony. Gdy dotarli do samochodu Artem włożył wszystkie walizki do bagażnika i oparł się o auto dopalając papierosa. - Jeśli chcesz to możemy iść jeszcze kupić coś do jedzenia, jeśli nie możesz już wsiadać.
- Naprawdę? Włoszką? – pochylił się w jego stronę, by lepiej mu się przyjrzeć, ale zaraz zapomniał o co chodziło i poczęstował się papieroskiem. – Jak będzie po drodze do zajrzyjmy tam! Masz może ognia?
Przy aucie chętnie skorzystał z pomocy Artema. Już, już był bliski wejścia do auta, ale na propozycję jedzenia szybko zwrócił się do chłopaka i żwawo pokiwał głową.
- Jedzmy. Proszę.
Przy aucie chętnie skorzystał z pomocy Artema. Już, już był bliski wejścia do auta, ale na propozycję jedzenia szybko zwrócił się do chłopaka i żwawo pokiwał głową.
- Jedzmy. Proszę.
- Mhm... - pokiwał twierdząco głową. Sięgnął do kieszeni i podał mu zapalniczkę. Dopalił swojego papierosa i poczekał na Carlosa, by ten zrobił to samo. Po chwili ruszył w kierunku budynku lotniska w poszukiwaniu jakiejś restauracji. Nie musiał długo szukać. Były niemal na każdym kroku.
- Wybieraj. Znajdziesz tu chyba wszystko co chcesz. - zwrócił się do towarzysza uśmiechając się lekko.
- Wybieraj. Znajdziesz tu chyba wszystko co chcesz. - zwrócił się do towarzysza uśmiechając się lekko.
Skorzystał z zapalniczki i póki nie wypalił, nie wszedł do budynku lotniska. Dopiero po tym zaczął się rozglądać za jakąkolwiek restauracją. Większość dzikich napisów po angielsku, taaaa?...
- A co to? – wskazał na szyld z napisem "Big chicken" – A to? – "Fish and chips" – Nie wiem jak ty, ale japońskich to ja nie chcę. – złapał go za rękę i zaczął ciągnąć alejką pełną najróżniejszych restauracji. – To wygląda ciekawie! – zatrzymał się i wskazał na lokal z meksykańskim wystrojem – Lubisz na ostro?
- A co to? – wskazał na szyld z napisem "Big chicken" – A to? – "Fish and chips" – Nie wiem jak ty, ale japońskich to ja nie chcę. – złapał go za rękę i zaczął ciągnąć alejką pełną najróżniejszych restauracji. – To wygląda ciekawie! – zatrzymał się i wskazał na lokal z meksykańskim wystrojem – Lubisz na ostro?
Spokojnie tłumaczył mu każdą nazwę. Złapany za rękę, uniósł lekko brew i grzecznie ruszył za mężczyzną. Był nieco zadziwiony, a zarazem rozbawiony widząc takie ożywienie Carlosa, jednak wszystkie komentarze pozostawił dla siebie.
- Emm... Jasne. Może być. - odpowiedział wzruszając ramionami. Wszedł do restauracji, odwiesił płaszcz i zajął miejsce przy stoliku w kącie.
- Emm... Jasne. Może być. - odpowiedział wzruszając ramionami. Wszedł do restauracji, odwiesił płaszcz i zajął miejsce przy stoliku w kącie.
Ucieszył się na zgodę i kiedy już zawitali do restauracji, zdziwił się, że nie wybrali miejsca najbardziej wystawionego na widownię. Kelnerzy ich znajdą? Usiadł naprzeciw i rozejrzał się dookoła.
- Zawsze chciałem pojechać do Meksyku. Byłeś tam?
- Zawsze chciałem pojechać do Meksyku. Byłeś tam?
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach