▲▼
Strona 2 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
First topic message reminder :
Zrobię tu jakiś opis, ale na pewno mają super zawalony garaż, lol.
Na razie jest temat.
Na razie jest temat.
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: [ ZACHÓD ] Dom na obrzeżach
Sob Lut 01, 2020 1:34 am
Sob Lut 01, 2020 1:34 am
Zrobiło się poważnie. Ian usiadł obok Rene, chwilę milczał czego rudzielec nie komentował, a potem sięgnął po tablet i napisał pierwszą, bardzo dziwną wiadomość. Francuz zmarszczył brwi, ale przytaknął, od razu czując jak coś się w nim spina. Nie wiedział o co chodzi, a do tego brunet wytknął mu poprzednie ucieczki. To nie był najmilszy wstęp do czegokolwiek by nie zmierzali.
"Dlaczego tak właściwie zgodziłeś się za mną tu przyjść?"
To pytanie jeszcze mocniej zbiło Dubois z tropu. Czyż odpowiedź nie była oczywista? Tak bardzo, że nawet po pijaku wiedział dokładnie jak odpowiedzieć i szybko pokazał na siebie, potem na Iana i wreszcie zrobił ten sam gest co wtedy na lodowisku - serce. Bo go lubił. Nie wiedział czy tak serio się to miga (zapewne nie), ale ostatnio się zrozumieli, więc i tym razem nie widział powodu by nie użyć tych samych znaków. Jasne, miał pod nosem tablet i komórkę, ale zadziałał szybko i bez namysłu, nie rozumiejąc po co w ogóle Ian próbuje się upewniać w tak jasnych sprawach. Dopiero potem pomyślał, że tak krótka odpowiedź może nie wystarczać i i dopisał coś na swojej komórce i pokazał koledze.
"Poza tym miałem wrażenie, że chcesz mi coś powiedzieć. Albo pokazać."
Najpierw zamierzał go tylko odprowadzić, ale skoro Ian postanowił zaciągnąć go do środka, to Rene uznał, że musiał mieć ku temu dobry powód. Czemu inaczej by to robił? A że nie widział powodu by mu odmawiać to się zgodził - ot całe rozwiązanie zagadki.
"Dlaczego tak właściwie zgodziłeś się za mną tu przyjść?"
To pytanie jeszcze mocniej zbiło Dubois z tropu. Czyż odpowiedź nie była oczywista? Tak bardzo, że nawet po pijaku wiedział dokładnie jak odpowiedzieć i szybko pokazał na siebie, potem na Iana i wreszcie zrobił ten sam gest co wtedy na lodowisku - serce. Bo go lubił. Nie wiedział czy tak serio się to miga (zapewne nie), ale ostatnio się zrozumieli, więc i tym razem nie widział powodu by nie użyć tych samych znaków. Jasne, miał pod nosem tablet i komórkę, ale zadziałał szybko i bez namysłu, nie rozumiejąc po co w ogóle Ian próbuje się upewniać w tak jasnych sprawach. Dopiero potem pomyślał, że tak krótka odpowiedź może nie wystarczać i i dopisał coś na swojej komórce i pokazał koledze.
"Poza tym miałem wrażenie, że chcesz mi coś powiedzieć. Albo pokazać."
Najpierw zamierzał go tylko odprowadzić, ale skoro Ian postanowił zaciągnąć go do środka, to Rene uznał, że musiał mieć ku temu dobry powód. Czemu inaczej by to robił? A że nie widział powodu by mu odmawiać to się zgodził - ot całe rozwiązanie zagadki.
Gesty wykonywane przez Rene prawie przyprawiły go o zawał. Wstrzymał na chwilę oddech, próbując przeanalizować wszystko w głowie, ale prawda była taka, że teraz miał wrażenie, że chłopak kompletnie źle go odebrał. I miał ochotę uderzyć się za własną głupotę tabletem w czoło. Zaraz się zresztą za nim schował, próbując tym samym ukryć własne zawstydzenie przemieszane z absolutnym przerażeniem. Opuścił powoli urządzenie w dół.
Rene.
Położył tablet pomiędzy nimi, dopisując coś jedną ręką.
Ten gest, znaczy lubić. Coś. Lub kogoś.
Zademonstrował odpowiedni ruch palcami, zmuszając się do dopisania kolejnych zdań, mimo że ręce trzęsły mu się w tym momencie tak mocno, że ledwo trafiał w literki.
To, znaczy kochać.
Skrzyżował ręca na własnej klatce piersiowej, nie znajdując w sobie na tyle odwagi, by spojrzeć mu teraz prosto w oczy. Widział jedynie kolejne pojawiające się słowa.
To co pokazujesz nie jest gestem w języku migowym, ale tak czy siak dość jasno kojarzy się z miłością.
W końcu podniósł na niego wzrok, chowając połowę twarzy za dłonią ze szczerą nadzieją, że chłopak załapie to co chciał mu przekazać.
Właśnie powiedziałeś mi, że mnie kochasz.
Rene.
Położył tablet pomiędzy nimi, dopisując coś jedną ręką.
Ten gest, znaczy lubić. Coś. Lub kogoś.
Zademonstrował odpowiedni ruch palcami, zmuszając się do dopisania kolejnych zdań, mimo że ręce trzęsły mu się w tym momencie tak mocno, że ledwo trafiał w literki.
To, znaczy kochać.
Skrzyżował ręca na własnej klatce piersiowej, nie znajdując w sobie na tyle odwagi, by spojrzeć mu teraz prosto w oczy. Widział jedynie kolejne pojawiające się słowa.
To co pokazujesz nie jest gestem w języku migowym, ale tak czy siak dość jasno kojarzy się z miłością.
W końcu podniósł na niego wzrok, chowając połowę twarzy za dłonią ze szczerą nadzieją, że chłopak załapie to co chciał mu przekazać.
Właśnie powiedziałeś mi, że mnie kochasz.
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: [ ZACHÓD ] Dom na obrzeżach
Sob Lut 01, 2020 2:03 am
Sob Lut 01, 2020 2:03 am
...
No tak. To miało sens. To znaczy, jakby przecież wiedział co serce oznacza, ale wtedy na lodzie użył go z braku lepszego pomysłu i zadziałało, więc po prostu tym razem to powtórzył. Oczywiście, że nie zamierzał wyznawać mu teraz miłości! Nie był przecież...
"Lubisz dziewczynki czy chłopców?"
Jasne, że nie chłopców! Wcale! A-ale czy dziewczyny...
Leilani.
Lubił ją nawet. Trochę. Ale to było dziwne lubienie. Inne niż Iana. I niekoniecznie lepsze. Po prostu inne. Ale czy przez to bliżej mu było do...
Może ja nikogo nie wolę? Czy tak w ogóle można?
Sam nie wiedział. Czy serio nikogo nie wolał? Czy serio na nikim zupełnie mu nie zależało? I co w ogóle miałoby się wiązać z ewentualną odpowiedzią twierdzącą? Co jeśli faktycznie przy kimś serce mu biło mocniej i to nie tylko na widok skrawka ciała? Co jeśli kogoś lubił, a nie tylko lubił? Co wtedy?
Przerażało go to. Te wszystkie niewiadome i naciski. To wszystko co się działo wokół niego. Nie był na to gotowy. Nie był gotów ani na wyznania ani na rozmowy ani na nic zupełnie. Miał ochotę się ukryć, zwiać przed tym, ale nie wiedział gdzie. Więc zasłonił chociaż twarz i dopiero wtedy poczuł, że jest gorąca. No, jasne - znowu się rumienił. Albo raczej palił jak ogień. Nie dziwne, po tym co walnął. Nawet nie próbował się pozbierać tylko odchylił do tyłu i padł plecami na materac. Wciąż jedną rękę trzymając na twarzy, drugą sięgnął po omacku po telefon i podniósł tak by widzieć co pisze. Następnie wystukał wiadomość i pokazał Ianowi.
"Przepraszam. Nie bądź zły."
No tak. To miało sens. To znaczy, jakby przecież wiedział co serce oznacza, ale wtedy na lodzie użył go z braku lepszego pomysłu i zadziałało, więc po prostu tym razem to powtórzył. Oczywiście, że nie zamierzał wyznawać mu teraz miłości! Nie był przecież...
"Lubisz dziewczynki czy chłopców?"
Jasne, że nie chłopców! Wcale! A-ale czy dziewczyny...
Leilani.
Lubił ją nawet. Trochę. Ale to było dziwne lubienie. Inne niż Iana. I niekoniecznie lepsze. Po prostu inne. Ale czy przez to bliżej mu było do...
Może ja nikogo nie wolę? Czy tak w ogóle można?
Sam nie wiedział. Czy serio nikogo nie wolał? Czy serio na nikim zupełnie mu nie zależało? I co w ogóle miałoby się wiązać z ewentualną odpowiedzią twierdzącą? Co jeśli faktycznie przy kimś serce mu biło mocniej i to nie tylko na widok skrawka ciała? Co jeśli kogoś lubił, a nie tylko lubił? Co wtedy?
Przerażało go to. Te wszystkie niewiadome i naciski. To wszystko co się działo wokół niego. Nie był na to gotowy. Nie był gotów ani na wyznania ani na rozmowy ani na nic zupełnie. Miał ochotę się ukryć, zwiać przed tym, ale nie wiedział gdzie. Więc zasłonił chociaż twarz i dopiero wtedy poczuł, że jest gorąca. No, jasne - znowu się rumienił. Albo raczej palił jak ogień. Nie dziwne, po tym co walnął. Nawet nie próbował się pozbierać tylko odchylił do tyłu i padł plecami na materac. Wciąż jedną rękę trzymając na twarzy, drugą sięgnął po omacku po telefon i podniósł tak by widzieć co pisze. Następnie wystukał wiadomość i pokazał Ianowi.
"Przepraszam. Nie bądź zły."
Zrozumiał. Tyle dobrego.
Ian nie zamierzał na niego naciskać, doskonale zdając sobie sprawę z kilku rzeczy. Po pierwsze było zdecydowanie zbyt wcześnie, by sam śmiał użyć słowa miłość wobec tego co do niego czuł. Nie znał Rene tak dobrze, jak chciałby go znać. Wierzył, że nadal mają jeszcze masę czasu, by to zmienić i nie zamierzał się zniechęcać, po prostu starał się zachować zdrowy rozsądek. Nawet jeśli cholerny mózg nieustannie próbował się wyłączać i pozwolić, by emocje przejęły ster, twierdząc że to doskonały pomysł. Z drugiej strony nie zamierzał go zrównywać ze zwykłymi znajomymi. W końcu to nie tak, że w życiu Iana był tylko i wyłącznie Ivo. Lecz nawet po napotkaniu tylu osób na swojej drodze, przy żadnej nie czuł tego co teraz. Siedział jeszcze przez chwilę w jednej pozycji, gdy Rene padł na łóżko, pokazując mu krótką wiadomość. Westchnął cicho i sam przesunął się obok niego, kładąc tablet na poduszkę. Chwilę później padł twarzą na materac, nim w końcu spojrzał na niego od boku, przewracając się na plecy. Sięgnął po urządzenie i obrócił głowę w stronę rudowłosego.
Nie jestem na ciebie zły.
Przyglądał mu się przez chwilę, nim przyciągnął do siebie tablet, zaraz kładąc go na klatce piersiowej Rene.
Dlaczego chciałeś mnie pocałować? Wtedy na lodowisku.
Cały czas leżał obok niego z głową przechyloną w jego stronę, po prostu na niego patrząc. Ciężko byłoby doszukać się u niego faktycznej złości. Wyglądał w tym momencie jak ostoja spokoju, choć musiał przyznać że sam był zdziwiony z jaką łatwością mu to w tym momencie przychodziło.
Zwłaszcza, że gdzieś tam z tyłu głowy, jakiś uparty głosik non-stop mu przypominał że leży w jednym łóżku z chłopakiem, którego lubi. Cholera.
Ian nie zamierzał na niego naciskać, doskonale zdając sobie sprawę z kilku rzeczy. Po pierwsze było zdecydowanie zbyt wcześnie, by sam śmiał użyć słowa miłość wobec tego co do niego czuł. Nie znał Rene tak dobrze, jak chciałby go znać. Wierzył, że nadal mają jeszcze masę czasu, by to zmienić i nie zamierzał się zniechęcać, po prostu starał się zachować zdrowy rozsądek. Nawet jeśli cholerny mózg nieustannie próbował się wyłączać i pozwolić, by emocje przejęły ster, twierdząc że to doskonały pomysł. Z drugiej strony nie zamierzał go zrównywać ze zwykłymi znajomymi. W końcu to nie tak, że w życiu Iana był tylko i wyłącznie Ivo. Lecz nawet po napotkaniu tylu osób na swojej drodze, przy żadnej nie czuł tego co teraz. Siedział jeszcze przez chwilę w jednej pozycji, gdy Rene padł na łóżko, pokazując mu krótką wiadomość. Westchnął cicho i sam przesunął się obok niego, kładąc tablet na poduszkę. Chwilę później padł twarzą na materac, nim w końcu spojrzał na niego od boku, przewracając się na plecy. Sięgnął po urządzenie i obrócił głowę w stronę rudowłosego.
Nie jestem na ciebie zły.
Przyglądał mu się przez chwilę, nim przyciągnął do siebie tablet, zaraz kładąc go na klatce piersiowej Rene.
Dlaczego chciałeś mnie pocałować? Wtedy na lodowisku.
Cały czas leżał obok niego z głową przechyloną w jego stronę, po prostu na niego patrząc. Ciężko byłoby doszukać się u niego faktycznej złości. Wyglądał w tym momencie jak ostoja spokoju, choć musiał przyznać że sam był zdziwiony z jaką łatwością mu to w tym momencie przychodziło.
Zwłaszcza, że gdzieś tam z tyłu głowy, jakiś uparty głosik non-stop mu przypominał że leży w jednym łóżku z chłopakiem, którego lubi. Cholera.
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: [ ZACHÓD ] Dom na obrzeżach
Sob Lut 01, 2020 2:34 am
Sob Lut 01, 2020 2:34 am
Najchętniej to by teraz spalił się już doszczętnie z tego wstydu. Po prostu spłonął i miał z głowy całą tę rozmowę, a potem powrót nocą do akademika. Ale jedyne co to piekły go policzki i skręcało w środku. A od tego się nie umiera, niestety.
Chociaż tyle, że Ian nie był na niego zły. To pocieszało Rene, który wreszcie odsłonił twarz i obejrzał na kolegę. Nie wiadomo kiedy brunet znalazł się tuż obok niego. W pokoju było prawie ciemno, jeśli nie liczyć tych kilku lampeczek wiszących na ścianie przy zdjęciach. W takim oświetleniu, w cieple i blisko siebie było wręcz aż za miło. I dlatego Ian postanowił to zrujnować pytając o najgorszą rzecz na świecie.
Francuz od razu usiadł i otworzył usta, aby w ostatniej chwili złapać za telefon i szybko zacząć coś w nim pisać. Jak skończył, chciał od razu pokazać wiadomość Ianowi, ale zamiast tego wpatrywał się w nią jak zaczarowany. Byłą zupełnie nieczytelna. Tak szybko i chaotycznie nie trafiał w klawisze, że nawet on sam nie ogarniał co właściwie próbował przekazać. Skasował więc wszystko i zaczął od nowa, wolniej, choć wcale nie spokojniej. Skończywszy, podał komórkę Ianowi, sam odwracając wzrok.
"To nie tak! Upadłem i potem omsknęła mi się dłoń.."
Kłamał. Kłamał, ale co miał zrobić? Przyznać, że chciał zobaczyć jak to będzie? Przecież ostatecznie zmienił zdanie i tylko przypadkiem wyszło jak wyszło. Do tego miał nadzieję, że nie będą do tego wracać, a tu się okazuje, że to wcale nie będzie takie łatwe! No i, co chyba dla niego najgorsze, cała ta akcja na lodzie nie pomogła mu ustalić tego nad czym się zastanawiał.
Zawsze niby można to powtórzy...
Uciął własną myśl. I spalił się jeszcze mocniej. Dlaczego nie mógł po prostu spłonąć żywcem? Tak byłoby łatwiej!
Chociaż tyle, że Ian nie był na niego zły. To pocieszało Rene, który wreszcie odsłonił twarz i obejrzał na kolegę. Nie wiadomo kiedy brunet znalazł się tuż obok niego. W pokoju było prawie ciemno, jeśli nie liczyć tych kilku lampeczek wiszących na ścianie przy zdjęciach. W takim oświetleniu, w cieple i blisko siebie było wręcz aż za miło. I dlatego Ian postanowił to zrujnować pytając o najgorszą rzecz na świecie.
Francuz od razu usiadł i otworzył usta, aby w ostatniej chwili złapać za telefon i szybko zacząć coś w nim pisać. Jak skończył, chciał od razu pokazać wiadomość Ianowi, ale zamiast tego wpatrywał się w nią jak zaczarowany. Byłą zupełnie nieczytelna. Tak szybko i chaotycznie nie trafiał w klawisze, że nawet on sam nie ogarniał co właściwie próbował przekazać. Skasował więc wszystko i zaczął od nowa, wolniej, choć wcale nie spokojniej. Skończywszy, podał komórkę Ianowi, sam odwracając wzrok.
"To nie tak! Upadłem i potem omsknęła mi się dłoń.."
Kłamał. Kłamał, ale co miał zrobić? Przyznać, że chciał zobaczyć jak to będzie? Przecież ostatecznie zmienił zdanie i tylko przypadkiem wyszło jak wyszło. Do tego miał nadzieję, że nie będą do tego wracać, a tu się okazuje, że to wcale nie będzie takie łatwe! No i, co chyba dla niego najgorsze, cała ta akcja na lodzie nie pomogła mu ustalić tego nad czym się zastanawiał.
Zawsze niby można to powtórzy...
Uciął własną myśl. I spalił się jeszcze mocniej. Dlaczego nie mógł po prostu spłonąć żywcem? Tak byłoby łatwiej!
Ian nie podniósł się za Rene. Przez chwilę leżał spokojnie, czekając jedynie czy nacisk drugiej osoby na materacu zniknie bezpowrotnie, gdy rudowłosy postanowi zwiać. Ale tego nie zrobił. Nixon nie musiał patrzeć w jego kierunku, by o tym wiedzieć. Cierpliwie więc czekał, aż w końcu dostał do rąk komórkę chłopaka. Wyłączył swój tablet i wychylił się w bok odkładając go na szafkę nocną. Skoro mogli korzystać z czegoś bardziej poręcznego, nie widział w tym problemu.
Nie wiedział co powinien sądzić o jego wiadomości. Nawet przez myśl mu nie przeszło, że Rene mógłby kłamać. A to mogło znaczyć tylko jedno. Uniósł wyżej jedną z rąk, zasłaniając nią oczy.
Naprawdę sobie to wymyślił?
Kompletnie źle go zinterpretował, podczas gdy chłopak tylko się potknął? Boże, jak wielkim mógł być idiotą? Przecież w takim razie wychodziło na to, że zmusił go do czegoś wbrew jego woli. Powoli odsunął rękę od twarzy, skupiając większość swojej siły woli na tym, by nie rozryczeć się jak zwyczajny gówniarz. Obiecał sobie, że więcej tego nie zrobi.
Napisał wiadomośc na telefonie i przesunął go w jego kierunku, nie potrafiąc mu spojrzeć w oczy.
Przepraszam Rene. Przepraszam, że cię pocałowałem wbrew twojej woli.
To nie tak miało wtedy wyglądać. Zupełnie inaczej wyobrażał sobie wypad na łyżwy. I zupełnie inaczej wyobrażał sobie swój pierwszy pocałunek z kimś kogo lubił. No dobra, drugi gdyby liczyć ten głupi przypadek z przedszkola, ale kto normalny liczyłby rzeczy z czasów, gdy nawet nie odróżniało się górki nieopodal domu od gigantycznego wulkanu zamieszkiwanego przez smoki? No właśnie. Pociągnął cicho nosem, zupełnie nieświadomie drapiąc raz po raz lewy nadgarstek.
Nie wiedział co powinien sądzić o jego wiadomości. Nawet przez myśl mu nie przeszło, że Rene mógłby kłamać. A to mogło znaczyć tylko jedno. Uniósł wyżej jedną z rąk, zasłaniając nią oczy.
Naprawdę sobie to wymyślił?
Kompletnie źle go zinterpretował, podczas gdy chłopak tylko się potknął? Boże, jak wielkim mógł być idiotą? Przecież w takim razie wychodziło na to, że zmusił go do czegoś wbrew jego woli. Powoli odsunął rękę od twarzy, skupiając większość swojej siły woli na tym, by nie rozryczeć się jak zwyczajny gówniarz. Obiecał sobie, że więcej tego nie zrobi.
Napisał wiadomośc na telefonie i przesunął go w jego kierunku, nie potrafiąc mu spojrzeć w oczy.
Przepraszam Rene. Przepraszam, że cię pocałowałem wbrew twojej woli.
To nie tak miało wtedy wyglądać. Zupełnie inaczej wyobrażał sobie wypad na łyżwy. I zupełnie inaczej wyobrażał sobie swój pierwszy pocałunek z kimś kogo lubił. No dobra, drugi gdyby liczyć ten głupi przypadek z przedszkola, ale kto normalny liczyłby rzeczy z czasów, gdy nawet nie odróżniało się górki nieopodal domu od gigantycznego wulkanu zamieszkiwanego przez smoki? No właśnie. Pociągnął cicho nosem, zupełnie nieświadomie drapiąc raz po raz lewy nadgarstek.
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: [ ZACHÓD ] Dom na obrzeżach
Sob Lut 01, 2020 3:08 am
Sob Lut 01, 2020 3:08 am
Gdy dostał komórkę z powrotem, patrzył na wiadomość od Iana i czuł jak wszystko w środku niego plącze się, zwija na supeł i boleśnie zacieśnia. Co miał mu odpowiedzieć? Nie potrafił brnąć w kłamstwa. Był szczerą osobą, czasami wręcz aż za bardzo. Teraz przed chwilą postąpił wbrew sobie i co mu to dało? Przeprosiny kogoś kto nie zrobił nic złego! Bo przecież to wtedy na lodzie nie było złe... Chyba...
Zagryzł dolną wargę, kiedy zastanawiał się co odpisać. Nie patrzył na Nixona, ale usłyszał jak pociągał nosem. Samo to sprawiło, że Rene przeszły okropne dreszcze.
To moja wina.
Nie chciał znowu wszystkiego psuć. Nawet jeśli miał wyjść na okropną osobę. Nawet jeśli musiał przyznać się do czegoś jego zdaniem niechlubnego. Z trudem wybrał odpowiednie litery, które uformowały się w jedno krótkie zdanie. Następnie podał telefon brunetowi, nawet na niego nie patrząc. Nie mógł zdzierżyć jego widoku w tej chwili.
"To nie do końca było wbrew woli."
Owszem, zaskoczył go wtedy. Jasne, chciał uciec. Ale też sam zaczął. Był ciekaw i, co najgorsze, ta ciekawość mu nie minęła. Nawet teraz zastanawiał się jakby to było, gdyby tym razem wszystko potoczyło się wolniej, w bardziej kontrolowanym środowisku.
Do tego powiedziałem mu wtedy, że go kocham. Ja pierdolę...
Zwalił, a ten wcale się na niego nie obraził. Ale jaką miał szansę, że i tym razem by mu wybaczył? Przecież nie miał pojęcia co Ian o nim... myślał...
Chwila...
Przecież to on mu teraz zwrócił uwagę co pokazanie serca oznacza. I jeszcze pocałował! Kiedy pytał go wtedy na lodzie czy go lubi, odpowiedział twierdząco. Czy wtedy też wiedział, że Rene pokazuje coś czego nie miał na myśli? Czy może...
Spojrzał wreszcie na niego. Obejrzał się na Iana, nagle ogarniając. Potrzebował do tego wina i poczucia winy, ale wreszcie zrozumiał.
- Ty mnie...
Aż oniemiał. Jak mógł tego do tej pory nie pojąć?
Zagryzł dolną wargę, kiedy zastanawiał się co odpisać. Nie patrzył na Nixona, ale usłyszał jak pociągał nosem. Samo to sprawiło, że Rene przeszły okropne dreszcze.
To moja wina.
Nie chciał znowu wszystkiego psuć. Nawet jeśli miał wyjść na okropną osobę. Nawet jeśli musiał przyznać się do czegoś jego zdaniem niechlubnego. Z trudem wybrał odpowiednie litery, które uformowały się w jedno krótkie zdanie. Następnie podał telefon brunetowi, nawet na niego nie patrząc. Nie mógł zdzierżyć jego widoku w tej chwili.
"To nie do końca było wbrew woli."
Owszem, zaskoczył go wtedy. Jasne, chciał uciec. Ale też sam zaczął. Był ciekaw i, co najgorsze, ta ciekawość mu nie minęła. Nawet teraz zastanawiał się jakby to było, gdyby tym razem wszystko potoczyło się wolniej, w bardziej kontrolowanym środowisku.
Do tego powiedziałem mu wtedy, że go kocham. Ja pierdolę...
Zwalił, a ten wcale się na niego nie obraził. Ale jaką miał szansę, że i tym razem by mu wybaczył? Przecież nie miał pojęcia co Ian o nim... myślał...
Chwila...
Przecież to on mu teraz zwrócił uwagę co pokazanie serca oznacza. I jeszcze pocałował! Kiedy pytał go wtedy na lodzie czy go lubi, odpowiedział twierdząco. Czy wtedy też wiedział, że Rene pokazuje coś czego nie miał na myśli? Czy może...
Spojrzał wreszcie na niego. Obejrzał się na Iana, nagle ogarniając. Potrzebował do tego wina i poczucia winy, ale wreszcie zrozumiał.
- Ty mnie...
Aż oniemiał. Jak mógł tego do tej pory nie pojąć?
Co?
Mało co już w tym momencie rozumiał. Najpierw pisał mu, że się potknął, a następnie że wszystko to nie do końca było wbrew jego woli. Ian bał się już cokolwiek interpretować. Tak wiele razy udowadniał sobie i całemu światu, że zwyczajnie nie potrafi tego robić.
Jego relacje międzyludzkie musiały najwidoczniej być na dużo gorszym poziomie nawet niż te u Rene.
Darował więc sobie. Nie będzie niczego już sobie wmawiał, ani nie doprowadzi do większej ilości nieporozumień. A przynajmniej taką miał nadzieję, bo nie mógł go przecież do niczego zmusić. Starał się skupić na czymś, co miało zapewnić mu w tym momencie odcięcie się od negatywnych uczuć. W tej chwili był to najzwyczajniejszy w świecie oddech. Podczas gdy rudowłosy dokonywał odkrycia stulecia, Nixon starał się liczyć swoje ciche wdechy i wydechy. Co więcej, rozkładał je na jeszcze bardziej szczegółowe czynniki, skupiając się także na czasie ich trwania czy temu na jak długo mu wystarczają. Metoda choć mogła wydawać się bardzo głupia, na swój sposób działała cuda.
Nie mógł usłyszeć momentu, w którym rudowłosy w końcu dodał dwa do dwóch i wypowiedział początek zdania na głos. Mógł jedynie liczyć na to, że postanowi ponownie wziąć telefon i coś na nim napisać, by mu to przekazać.
Mimo to niedługo po tym, zupełnie nieświadomie, sam zabrał powoli jedną rękę od drugiej i przesunął się lekko na bok, czując w sobie na tyle sporo odwagi, by w końcu na niego spojrzeć. Pewnie gdyby wiedział, nadal leżałby w bezruchu kompletnie nic nie robiąc. Zwłaszcza że nadal nawet nie wiedział co powinien powiedzieć.
Mało co już w tym momencie rozumiał. Najpierw pisał mu, że się potknął, a następnie że wszystko to nie do końca było wbrew jego woli. Ian bał się już cokolwiek interpretować. Tak wiele razy udowadniał sobie i całemu światu, że zwyczajnie nie potrafi tego robić.
Jego relacje międzyludzkie musiały najwidoczniej być na dużo gorszym poziomie nawet niż te u Rene.
Darował więc sobie. Nie będzie niczego już sobie wmawiał, ani nie doprowadzi do większej ilości nieporozumień. A przynajmniej taką miał nadzieję, bo nie mógł go przecież do niczego zmusić. Starał się skupić na czymś, co miało zapewnić mu w tym momencie odcięcie się od negatywnych uczuć. W tej chwili był to najzwyczajniejszy w świecie oddech. Podczas gdy rudowłosy dokonywał odkrycia stulecia, Nixon starał się liczyć swoje ciche wdechy i wydechy. Co więcej, rozkładał je na jeszcze bardziej szczegółowe czynniki, skupiając się także na czasie ich trwania czy temu na jak długo mu wystarczają. Metoda choć mogła wydawać się bardzo głupia, na swój sposób działała cuda.
Nie mógł usłyszeć momentu, w którym rudowłosy w końcu dodał dwa do dwóch i wypowiedział początek zdania na głos. Mógł jedynie liczyć na to, że postanowi ponownie wziąć telefon i coś na nim napisać, by mu to przekazać.
Mimo to niedługo po tym, zupełnie nieświadomie, sam zabrał powoli jedną rękę od drugiej i przesunął się lekko na bok, czując w sobie na tyle sporo odwagi, by w końcu na niego spojrzeć. Pewnie gdyby wiedział, nadal leżałby w bezruchu kompletnie nic nie robiąc. Zwłaszcza że nadal nawet nie wiedział co powinien powiedzieć.
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: [ ZACHÓD ] Dom na obrzeżach
Sob Lut 01, 2020 3:54 am
Sob Lut 01, 2020 3:54 am
Podczas gdy Ian próbował się uspokoić i nic nie zakładać z góry, Rene przeżywał niezłą jazdę ogarnąwszy, że właśnie w przeciągu paru dni dwie osoby przyznały się, że go bardziej niż lubią. Tyle, że jedna zrobiła to po pijaku przez smsy, a drugi... no właśnie. I ten drugi jeszcze siedział teraz obok niego i wyglądał jakby sam nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Dopóki trwało pomiędzy nimi milczenie, Francuz postanowił wykorzystać je do ułożenia sobie tego wszystkiego w głowie. No to jazda...
Po pierwsze - jebać Ivo. Jego pytanie to najgorsze co spotkało Rene w życiu. Już gorzej namieszać nie mógł, szczyl jeden. Od tej pory rudzielec nie zamierza dłużej myśleć kogo woli. Na razie chce skupić się na tych co wolą jego.
Po drugie - no właśnie, na TYCH, bo nie jest to jedna osoba, a dwie. Leilani i Ian. Lei nie wiedział na ile ma brać poważnie, ale z Ianem nie miał wątpliwości, że to na serio. Pytanie czy to odwzajemniał? Sam nie wiedział czy tak by to nazwał. Więź z drugim człowiekiem była dla niego tak trudnym do pojęcia konceptem, że nie potrafił nawet nazwać tego co go łączyło z tymi paroma bliższymi niż wszystkie inne osobami. Ale miał też dosyć uciekania od tego i udawania, że nic nie miało miejsca. I przede wszystkim nie chciał nikogo krzywdzić. Koniec eksperymentów jak ten na lodzie. Koniec głupich myśli. Trzeba wziąć to na poważnie.
Rudzielec odwrócił się całkiem do Iana i wziął głęboki wdech. Następnie upewnił się, że ten na niego patrzy i wskazał na niego, następnie skrzyżował ręce na piersi i pokazał na siebie. Już nie używał znaku serca, znając odpowiedniejszy gest. Ale dalej formułował z tego pytanie, choć nie oczekiwał odpowiedzi. Znał ją. Mimo to zaczekał moment by zobaczyć co Nixon zrobi. Moment podczas którego nieznacznie się do niego przysunął, cały czas patrząc na niego badawczo.
Po pierwsze - jebać Ivo. Jego pytanie to najgorsze co spotkało Rene w życiu. Już gorzej namieszać nie mógł, szczyl jeden. Od tej pory rudzielec nie zamierza dłużej myśleć kogo woli. Na razie chce skupić się na tych co wolą jego.
Po drugie - no właśnie, na TYCH, bo nie jest to jedna osoba, a dwie. Leilani i Ian. Lei nie wiedział na ile ma brać poważnie, ale z Ianem nie miał wątpliwości, że to na serio. Pytanie czy to odwzajemniał? Sam nie wiedział czy tak by to nazwał. Więź z drugim człowiekiem była dla niego tak trudnym do pojęcia konceptem, że nie potrafił nawet nazwać tego co go łączyło z tymi paroma bliższymi niż wszystkie inne osobami. Ale miał też dosyć uciekania od tego i udawania, że nic nie miało miejsca. I przede wszystkim nie chciał nikogo krzywdzić. Koniec eksperymentów jak ten na lodzie. Koniec głupich myśli. Trzeba wziąć to na poważnie.
Rudzielec odwrócił się całkiem do Iana i wziął głęboki wdech. Następnie upewnił się, że ten na niego patrzy i wskazał na niego, następnie skrzyżował ręce na piersi i pokazał na siebie. Już nie używał znaku serca, znając odpowiedniejszy gest. Ale dalej formułował z tego pytanie, choć nie oczekiwał odpowiedzi. Znał ją. Mimo to zaczekał moment by zobaczyć co Nixon zrobi. Moment podczas którego nieznacznie się do niego przysunął, cały czas patrząc na niego badawczo.
Przez to wszystko miał wrażenie, że zaschło mu w ustach. Teraz zdecydowanie przydałaby mu się ta woda, którą dał chłopakowi. Tyle tylko że w przeciwieństwie do niego, nie przepadał za nią do tego stopnia, że i tak miałby teraz problemy z jej przełknięciem. I nawet jeśli była to jedynie głupia myśl, przyłapał się na tym że mimowolnie zaczął jej szukać wzrokiem. Dopóki nie zauważył spojrzenia Rene.
Chłopak poprawnie powtórzył wszystkie przekazane przez niego wcześniej gesty. Przez chwilę próbował zrozumieć co tym razem chciał od niego uzyskać. Bo w końcu już go o to pytał, a Ian nie zmienił przecież zdania z dnia na dzień. Wątpił zresztą by miał je zmienić nawet gdyby Dubois zapytał go o to samo za miesiąc czy pół roku. Rzecz jasna mogło mu się wydawać. W końcu był tylko głupim zauroczonym dzieciakiem, który mimo że wmawiał sobie wiele, prawie nic jeszcze nie wiedział o życiu. Dzieciakiem, dla którego każda większa porażka była niczym koniec świata. Czy nie właśnie z tego powodu większość dorosłych bagatelizowała problemy młodych, uznając że zwyczajnie przesadzali? Może teraz też przesadzał. Nie był w stanie tego w żaden sposób stwierdzić, gdy cały obiektywizm właśnie był brutalnie deptany przez nawarstwiające się emocje.
Choć początkowo chciał coś odpisać, bądź nawet kiwnąć głową, koniec końców uniósł powoli jedną rękę do góry, by zamigać proste tak. Już drugi raz popełniał dokładnie ten sam błąd, mimo wewnętrznego przerażenia że tym razem straci go już na dobre. W końcu jak długo mógł wystawiać swoje szczęście na próbę? Przecież nienawidziło go od samego początku. Gdyby było inaczej, nie popełniłby tak wiele błędów, a już na pewno nie wmawiałby sobie przy tym że robi to w słusznej sprawie. Jak wiele razy powinien przeprosić Rene, nim faktycznie zasłuży sobie na to, by ten mu wybaczył?
Chłopak poprawnie powtórzył wszystkie przekazane przez niego wcześniej gesty. Przez chwilę próbował zrozumieć co tym razem chciał od niego uzyskać. Bo w końcu już go o to pytał, a Ian nie zmienił przecież zdania z dnia na dzień. Wątpił zresztą by miał je zmienić nawet gdyby Dubois zapytał go o to samo za miesiąc czy pół roku. Rzecz jasna mogło mu się wydawać. W końcu był tylko głupim zauroczonym dzieciakiem, który mimo że wmawiał sobie wiele, prawie nic jeszcze nie wiedział o życiu. Dzieciakiem, dla którego każda większa porażka była niczym koniec świata. Czy nie właśnie z tego powodu większość dorosłych bagatelizowała problemy młodych, uznając że zwyczajnie przesadzali? Może teraz też przesadzał. Nie był w stanie tego w żaden sposób stwierdzić, gdy cały obiektywizm właśnie był brutalnie deptany przez nawarstwiające się emocje.
Choć początkowo chciał coś odpisać, bądź nawet kiwnąć głową, koniec końców uniósł powoli jedną rękę do góry, by zamigać proste tak. Już drugi raz popełniał dokładnie ten sam błąd, mimo wewnętrznego przerażenia że tym razem straci go już na dobre. W końcu jak długo mógł wystawiać swoje szczęście na próbę? Przecież nienawidziło go od samego początku. Gdyby było inaczej, nie popełniłby tak wiele błędów, a już na pewno nie wmawiałby sobie przy tym że robi to w słusznej sprawie. Jak wiele razy powinien przeprosić Rene, nim faktycznie zasłuży sobie na to, by ten mu wybaczył?
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: [ ZACHÓD ] Dom na obrzeżach
Sob Lut 01, 2020 4:36 am
Sob Lut 01, 2020 4:36 am
Czyli miał rację. Jak mógł go nie zrozumieć za pierwszym razem? Jakim cudem cały ten czas wmawiał sobie... nie, on nic sobie chyba nie wmawiał. Zwyczajnie wolał nie wnikać za głęboko w to co zdarzyło się między nimi na lodzie, choć te wspomnienia co rusz w nim odżywały. Ale teraz już przed tym nie uciekał. Skinął głową i przysunął się jeszcze bliżej Iana. Nie chciał odrywać od niego teraz wzroku, ale dalej wolał pisać niż mówić, więc sięgnął po komórkę i... znowu się zaciął. Dłuższą chwilę wpatrywał się w ekran zastanawiając jak opisać to co sam czuł. Minęła chyba wieczność, nim jego palce ruszyły. A potem kolejne wieki nim ułożył wypowiedź z którą zgadzało się jego serce. Zanim jednak dał mu to przeczytać, złapał Nixona za rękę, tak sam z siebie. Pozwolił sobie odczuć ten lęk, gdy poczuł jego dłoń w swojej. I dopiero wtedy, gdy przed tym nie uciekał, odnalazł w tym geście też coś przyjemnego. Ciepło i bliskość. Uśmiechnął się lekko i podał mu telefon. Kiedy Ian zaczął czytać, Rene ulokował wzrok na ich złączonych palcach. Tylko tyle mógł na razie zaoferować. Tylko i aż tyle.
"Nie mam nic przeciwko. Wtedy na lodzie faktycznie chciałem cię pocałować żeby coś sprawdzić, ale nie wyszło. Przepraszam, to wszystko jest dla mnie strasznie dziwne."
Ile można żyć w lęku? A ile można żyć dla innych? W obu przypadkach Rene był dowodem na to, że długo. I wcale nie był gotów przestać. Ta jedna noc, ta jedna rozmowa nie sprawią, że z dnia na dzień stanie się kimś innym, bardziej otartym. Ale chyba w końcu sam z siebie postanowił, że chce spróbować i zobaczyć co mu z tego wyjdzie. Bo skoro zależało na nim aż dwóm osobom, to chciał być tego wart. Cokolwiek by z tego nie wyszło, zamierzał być już tylko szczery.
"Nie mam nic przeciwko. Wtedy na lodzie faktycznie chciałem cię pocałować żeby coś sprawdzić, ale nie wyszło. Przepraszam, to wszystko jest dla mnie strasznie dziwne."
Ile można żyć w lęku? A ile można żyć dla innych? W obu przypadkach Rene był dowodem na to, że długo. I wcale nie był gotów przestać. Ta jedna noc, ta jedna rozmowa nie sprawią, że z dnia na dzień stanie się kimś innym, bardziej otartym. Ale chyba w końcu sam z siebie postanowił, że chce spróbować i zobaczyć co mu z tego wyjdzie. Bo skoro zależało na nim aż dwóm osobom, to chciał być tego wart. Cokolwiek by z tego nie wyszło, zamierzał być już tylko szczery.
Nie spodziewał się, że złapie go za dłoń. Nie zwracał aż tak mocno uwagi na podobny gest, gdy sam go inicjował, ale gdy to Rene go wykonał, wszystko wydawało się zupełnie inne. Zdawał sobie sprawę z tego, że jego ręka nieznacznie się trzęsie, a mimo to nie próbował jej wycofać. Nie próbował jej też mocniej zacisnąć, ze strachu że rudowłosy momentalnie zabierze swoją. Dopiero gdy odczytał jego wiadomość, palce nieznacznie drgnęły i faktycznie się zacisnęły.
Chciał coś sprawdzić.
Powinien być zły. Coś w środku podpowiadało mu, że złość była w tym wypadku dobrą odpowiedzą. Że Rene nawet jeśli nie wiedział o jego prawdziwych uczuciach, a jedynie fakcie że go ludzi, chciał go wykorzystać dla własnych pobudek. Tylko czy Ian nie robił tego samego? Westchnął cicho, przejmując telefon.
Jak tak dalej pójdzie, zaczniemy się przepraszać za absolutnie wszystko.
Pokazał mu telefon uśmiechając się nieśmiało, nim przesunął się mocniej w bok, robiąc mu więcej miejsca na łóżku. Nawet na chwilę nie puszczał jego dłoni.
Jeśli będziesz chciał coś sprawdzić, tym razem normalnie to się nie krępuj.
I pij wodę.
Przesunął telefon w jego stronę, jednocześnie zasłaniając częściowo twarz wolną dłonią, choć nieszczególnie próbował ukryć cwany uśmieszek na swojej twarzy.
Nie wiedział co do końca oznaczały tak właściwie słowa Rene, ale teraz przynajmniej miał pewność, że chłopak faktycznie wie.
Chciał coś sprawdzić.
Powinien być zły. Coś w środku podpowiadało mu, że złość była w tym wypadku dobrą odpowiedzą. Że Rene nawet jeśli nie wiedział o jego prawdziwych uczuciach, a jedynie fakcie że go ludzi, chciał go wykorzystać dla własnych pobudek. Tylko czy Ian nie robił tego samego? Westchnął cicho, przejmując telefon.
Jak tak dalej pójdzie, zaczniemy się przepraszać za absolutnie wszystko.
Pokazał mu telefon uśmiechając się nieśmiało, nim przesunął się mocniej w bok, robiąc mu więcej miejsca na łóżku. Nawet na chwilę nie puszczał jego dłoni.
Jeśli będziesz chciał coś sprawdzić, tym razem normalnie to się nie krępuj.
I pij wodę.
Przesunął telefon w jego stronę, jednocześnie zasłaniając częściowo twarz wolną dłonią, choć nieszczególnie próbował ukryć cwany uśmieszek na swojej twarzy.
Nie wiedział co do końca oznaczały tak właściwie słowa Rene, ale teraz przynajmniej miał pewność, że chłopak faktycznie wie.
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: [ ZACHÓD ] Dom na obrzeżach
Sob Lut 01, 2020 12:54 pm
Sob Lut 01, 2020 12:54 pm
Dawał mu przyzwolenie?
"Jeśli będziesz chciał coś sprawdzić, tym razem normalnie to się nie krępuj."
Rene pokręcił łbem. Koniec eksperymentów na ludziach. Szczególnie, że wiedział już co Ian czuje, a sam nie mógł pochwalić mu się odwzajemnianiem tego. Z drugiej strony nie był pewien czy uważa go dalej tylko za kolegę, ale postanowił zaczekać zamiast rzucać się znowu na głęboką wodę i ryzykować wszystkim co teraz mieli. Wziął telefon.
"Nie będę robił już nic czego możesz nie chcieć."
Może kiedyś przekona się w inny sposób. Może wszystko wyklaruje mu się jutro jak znów zobaczy Leilani. Chociaż nie był pewien, bo nawet jeśli jej uczuć też w tym momencie nie odwzajemniał, nie oznaczało to, że nie był zdolny nigdy nikogo pokochać. To najwidoczniej nie przychodziło mu tak szybko jak niektórym. Potrzebował więc czasu i... może researchu. To na pewno zamierzał zrobić. Usiądzie jutro rano przed laptopem i poczyta o tym wszystkim. Może to i durne, ale potrzebował wiedzy na ten temat, a wstydziłby się korzystać z książki, nawet kupionej anonimowo online. Zresztą, to wszystko ciekawiło go już teraz i jak raz nie znajdywał w sobie dostatecznych pokładów cierpliwości by czekać więcej niż jeden dzień.
Upił kilka łyków wody i z powrotem się położył. Wciąż trzymał Iana za rękę i zauważył, że dobrze mu z tym. Dalej trochę krępująco i na pewno niezbyt dla niego naturalnie, ale mimo wszystko miło. Odetchnął. Niedługo będzie musiał się zbierać. A było mu tak wygodnie, że najchętniej usnąłby już tu i teraz. W tym półmroku. Jak raz nie sam. może nawet by się wyspał, pierwszy raz od dawna. Może przy Ianie nie miałby koszmarów...
"Jeśli będziesz chciał coś sprawdzić, tym razem normalnie to się nie krępuj."
Rene pokręcił łbem. Koniec eksperymentów na ludziach. Szczególnie, że wiedział już co Ian czuje, a sam nie mógł pochwalić mu się odwzajemnianiem tego. Z drugiej strony nie był pewien czy uważa go dalej tylko za kolegę, ale postanowił zaczekać zamiast rzucać się znowu na głęboką wodę i ryzykować wszystkim co teraz mieli. Wziął telefon.
"Nie będę robił już nic czego możesz nie chcieć."
Może kiedyś przekona się w inny sposób. Może wszystko wyklaruje mu się jutro jak znów zobaczy Leilani. Chociaż nie był pewien, bo nawet jeśli jej uczuć też w tym momencie nie odwzajemniał, nie oznaczało to, że nie był zdolny nigdy nikogo pokochać. To najwidoczniej nie przychodziło mu tak szybko jak niektórym. Potrzebował więc czasu i... może researchu. To na pewno zamierzał zrobić. Usiądzie jutro rano przed laptopem i poczyta o tym wszystkim. Może to i durne, ale potrzebował wiedzy na ten temat, a wstydziłby się korzystać z książki, nawet kupionej anonimowo online. Zresztą, to wszystko ciekawiło go już teraz i jak raz nie znajdywał w sobie dostatecznych pokładów cierpliwości by czekać więcej niż jeden dzień.
Upił kilka łyków wody i z powrotem się położył. Wciąż trzymał Iana za rękę i zauważył, że dobrze mu z tym. Dalej trochę krępująco i na pewno niezbyt dla niego naturalnie, ale mimo wszystko miło. Odetchnął. Niedługo będzie musiał się zbierać. A było mu tak wygodnie, że najchętniej usnąłby już tu i teraz. W tym półmroku. Jak raz nie sam. może nawet by się wyspał, pierwszy raz od dawna. Może przy Ianie nie miałby koszmarów...
Och Ian z pewnością by tego chciał. Nie zamierzał jednak naciskać na Rene, wiedząc że chłopak i tak uczynił wielki krok naprzód, wychodząc jedną nogą ze swojej strefy komfortu. Dlatego nie odpowiedział w żaden sposób, zostawiając wcześniejsze słowa na etapie żartu. Nawet jeśli rudowłosy nie był w nich zbyt dobry, co sugerowały ostatnie wymienione przez nich smsy. Zamiast tego, zebrał się w sobie i przyciągnął jego rękę nieco bliżej siebie, gładząc powoli jego skórę opuszkami palców.
Uśmiechnął się nieznacznie, widząc jak posłusznie pije wodę zgodnie z jego słowami. Niedługo po tym, gdy Rene położył się obok niego, głowa Iana opadła do przodu opierając się o jego ramię. Dopiero po chwili dało się zauważyć, że gest ten nie był wcale związany z jakąś wielką potrzebą bliskości ze strony chłopaka, ale zwyczajnym ziewnięciem. Zamrugał i podniósł telefon, skupiając się na ekranie.
Normalnie chodzę spać koło 21, a wstaję o 4. Najlepiej się wtedy biega.
Palce gubiły się na klawiaturze, wpisując niektóre słowa po kilka razy, by odpowiednio je sformułować. Położył urządzenie na klatce piersiowej chłopaka i tym razem z premedytacją przytulił policzek do jego ramienia, zamykając na chwilę oczy. Naprawdę był zmęczony. A zasypianie w towarzystwie drugiej osoby zawsze wychodziło mu dużo lepiej. W końcu nie bez powodu jego łóżko i Ivo były takie spore, gdy po raz kolejny jeden wciskał się do drugiego. Z reguły był to Ian. Zawsze lgnął do ciepła we wszelakiej formie. Nawet teraz wybitnie się powstrzymywał, w rzeczywistości mając ochotę wtulić się w Rene jak mała koala, by móc w pełni korzystać ze wszystkich funkcji wielkiego grzejnika jakim był. A przekonał się o tym już raz na lodowisku. Był pewien, że zasnąłby w przeciągu kilku sekund.
Uśmiechnął się nieznacznie, widząc jak posłusznie pije wodę zgodnie z jego słowami. Niedługo po tym, gdy Rene położył się obok niego, głowa Iana opadła do przodu opierając się o jego ramię. Dopiero po chwili dało się zauważyć, że gest ten nie był wcale związany z jakąś wielką potrzebą bliskości ze strony chłopaka, ale zwyczajnym ziewnięciem. Zamrugał i podniósł telefon, skupiając się na ekranie.
Normalnie chodzę spać koło 21, a wstaję o 4. Najlepiej się wtedy biega.
Palce gubiły się na klawiaturze, wpisując niektóre słowa po kilka razy, by odpowiednio je sformułować. Położył urządzenie na klatce piersiowej chłopaka i tym razem z premedytacją przytulił policzek do jego ramienia, zamykając na chwilę oczy. Naprawdę był zmęczony. A zasypianie w towarzystwie drugiej osoby zawsze wychodziło mu dużo lepiej. W końcu nie bez powodu jego łóżko i Ivo były takie spore, gdy po raz kolejny jeden wciskał się do drugiego. Z reguły był to Ian. Zawsze lgnął do ciepła we wszelakiej formie. Nawet teraz wybitnie się powstrzymywał, w rzeczywistości mając ochotę wtulić się w Rene jak mała koala, by móc w pełni korzystać ze wszystkich funkcji wielkiego grzejnika jakim był. A przekonał się o tym już raz na lodowisku. Był pewien, że zasnąłby w przeciągu kilku sekund.
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: [ ZACHÓD ] Dom na obrzeżach
Sob Lut 01, 2020 1:56 pm
Sob Lut 01, 2020 1:56 pm
Rene może i zorientował się co do uczuć Iana, ale zajęło mu to sporo czasu. I dalej nie był w stanie przewidzieć co tamten by mógł chcieć ani czego oczekiwać. Sam nie był nigdy zakochany, więc nie wiedział jak to jest kiedy zależy ci bardziej na drugiej osobie. I jeszcze niedawno pewnie w ogóle nie interesowałby go podobny temat. Ale teraz wiele się już w nim zmieniło. Spędzanie czasu z ludźmi otworzyło go na nowe doświadczenia. Dlatego nie zabierał ręki, gdy brunet go po niej głaskał i nie cofnął się kiedy ten się na nim oparł. Nawet mimo tego, że w pierwszej chwili poczuł się z tym nieswojo.
Nie zamierzał zostawać, ani tym bardziej zasypiać, ale tak właśnie się stało i nie miał na to już żadnego wpływu. Oczy same mu się zamknęły, z początku tylko na moment, który jednak wystarczył by chłopak zupełnie odleciał. Wciąż w ciuchach i obok Iana, trzymając go dalej za rękę.
Gdzieś w nocy Rene nieprzytomnie wgramolił się bardziej na łóżko i wtulił w kolegę, odnajdując ukojenie w bliskości. Pierwszy raz od dawna nie śnił koszmarnych wspomnień z dzieciństwa, które nawiedzały go każdej nocy od rozstania rodziców. Zawsze był ta to ta sama paskudna wizja - pożegnanie z bratem i stojąca obok matka, która o niego nie walczyła, oddając go agresywnemu ojcu. To były rzeczy, których nie mógł zapomnieć, choć spychał je wgłąb siebie każdego dnia. W efekcie wychodziły nocą, gdy był najbardziej bezbronny. Lecz nie tym razem. Ten jeden raz, pierwszy od lat, rudzielec wreszcie miał okazję się wyspać. I leżał jak zabity obejmując Iana tak długo, że równie dobrze mogło nadejść południe, a on dalej by się nie podniósł. Zupełnie jakby odsypiał ostatnią dekadę.
Nie zamierzał zostawać, ani tym bardziej zasypiać, ale tak właśnie się stało i nie miał na to już żadnego wpływu. Oczy same mu się zamknęły, z początku tylko na moment, który jednak wystarczył by chłopak zupełnie odleciał. Wciąż w ciuchach i obok Iana, trzymając go dalej za rękę.
Gdzieś w nocy Rene nieprzytomnie wgramolił się bardziej na łóżko i wtulił w kolegę, odnajdując ukojenie w bliskości. Pierwszy raz od dawna nie śnił koszmarnych wspomnień z dzieciństwa, które nawiedzały go każdej nocy od rozstania rodziców. Zawsze był ta to ta sama paskudna wizja - pożegnanie z bratem i stojąca obok matka, która o niego nie walczyła, oddając go agresywnemu ojcu. To były rzeczy, których nie mógł zapomnieć, choć spychał je wgłąb siebie każdego dnia. W efekcie wychodziły nocą, gdy był najbardziej bezbronny. Lecz nie tym razem. Ten jeden raz, pierwszy od lat, rudzielec wreszcie miał okazję się wyspać. I leżał jak zabity obejmując Iana tak długo, że równie dobrze mogło nadejść południe, a on dalej by się nie podniósł. Zupełnie jakby odsypiał ostatnią dekadę.
Strona 2 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach