▲▼
____ ─ Spoko, nie ma problemu. Nie mam aż tak krótkiej pamięci. ─ odpowiedział mu, zaraz samemu ustawiając się w kilkuoosobowej kolejce, bo jednak o tej godzinie w tygodniu Starbucks miał wzięcie.
____ Chociaż gdy Chauncey zaczął się głębiej nad tym zastanawiać, przystępując z nogi na nogę, dobrze, że Sun mu powtórzył swoje zamówienie, bo jeżeli nie napisał sobie go na kartce, istniała duża szansa, że mu wyleci z głowy i będzie musiał odejść od lady. No co zrobić, był zakręcony jak baranie rogi. Obejrzał się jeszcze przez ramię na swojego towarzysza, a gdy nadeszła jego kolej, przywitał się z koleżanką z pracy, Jennifer, która stała przy kasie.
─ Co, randka? ─ zapytała brunetka, gdy usłyszała o karmelowej latte dla Atwatera i americano dla niejakiego Suna.
─ Nie! ─ oburzył się półgłosem, wyciągając do niej banknot i aż mu poczerwieniały uszy. ─ To znajomy. Uspokój się.
─ Mhhhm… Znajomy.
____ W tonie Jen można było wyczuć intensywne wypytywanie na najbliższej zmianie Chance’a. Ten już bardzo zawstydzony przed resztą oczekujących klientów, tylko zgarnął wydaną resztę i poszedł do stoliczka, przy którym zasiadywał Sun. Ściągnął plecak, kładąc go pod blatem, a potem usiadł na wygodnym fotelu z miną, jakby Jezusek mu po kości ogonowej bosymi stópkami przebiegł.
____ ─ Ooomg, jak mi dobrze. Czasami mnie nogi po tańcu bolą, ale to w sumie taki dobry ból. Taki, że wiesz, że zrobiłeś coś dla siebie. Jak po treningu nic nie boli, to co to za trening? ─ zaśmiał się, opierając wygodnie i zakładając kostkę na kolano. ─ Kawa zaraz będzie, to po nią pójdę, okay?
Ian rozplanował sobie już cały dzień. A przynajmniej początkowo. Odebrał notatki od Rene, zaliczył epicką porażkę podczas próby wyciągnięcia go gdzieś dalej niż na korytarz szkoły, przepisał wszystko do zeszytu w bibliotece i nawet pograł przez chwilę w kosza, by rozładować zebraną w środku frustrację. Kiedy jednak miał się zbierać do domu, Jass bez wątpienia zaskoczyła go wiadomością na messengerze, oznajmiając że chce się spotkać. Spotkać! Na żywo! Z nim! Przez chwilę stał w miejscu kompletnie nie wiedząc co odpisać. Znał dziewczynę od dłuższego czasu i jasne, wymieniali się od czasu do czasu jakimiś zdjęciami, ale to jednak zupełnie co innego niż takie wspólne wyjście na miasto, którego nigdy nie miał odwagi jej zaproponować. Uśmiechnął się szeroko do ekranu tabletu, biorąc od niej lokalizację i poprawił torbę na ramieniu, biegnąc na odpowiedni autobus.
Po dojechaniu na miejsce zgodnie z obietnicą stanął przed lokalem rozglądając się chwilę po ulicy, zupełnie jakby spodziewał się, że Jasemin mogła jednak dotrzeć na miejsce pierwsza. Ale chyba... nie? W końcu napisała, że nie będzie wchodzić do lokalu. Przestąpił kilkakrotnie z nogi na nogę wyraźnie poddenerwowany, wyciągając tablet z torby, by napisać do Ivo. Tak, to zawsze pomagało mu pozbyć się niepotrzebnego stresu i zabijało czas podczas czekania.____ Klienci wydawali się Chauncey’emu rozmnażać w trakcie docierania do lady i przez chwilę nawet był skłonny uwierzyć we własną teorię, gdy obsługiwał panią z niemowlęciem na rękach. Jednakże pracownicy podczas tej zmiany byli dynamiczni i nikt nie musiał czekać zbyt długo, aby zostać przywitani przez firmowy uśmieszek numer 3 Atwatera.
____ ─ Zapraszam! Co dla państwa? ─ zapytał, widząc parę młodych ludzi, z czego jedna z nich wydawała mu się znajoma przynajmniej z widzenia. Jeżeli to kolejna gwiazda, którą przyszło mu kasować (czego rozkminienie zajmie mu zdecydowanie zbyt długo czasu, bo jest głupi jak but), niech ktoś go szybko zaknebluje. Błagam.
Strona 2 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
First topic message reminder :
Chyba nie ma osoby, która nie słyszałaby o Starbucksie. Szeroki wybór napojów, a także międzynarodowa rozpoznawalność marki sprawiają, że nigdy nie wieje tutaj pustkami. Kawy i inne przyrządzane rzeczy przez tutejszych pracowników nie tylko dobrze smakują, ale swoim wyglądem aż proszą się o zrobienie zdjęcia i wstawienia na Instagram bądź inne portale społecznościowe. Dlatego nie dziwne, że to właśnie młodzież najchętniej odwiedza Starbucksa, chcąc pochwalić się w sieci, jak spędza czas wolny. Obsługa oczywiście zawsze jest na najwyższym poziomie, gotowa doradzić w kwestii wyboru nawet najbardziej niezdecydowanym klientom. Lokal znajduje się w nowoczesnym budynku z wielkimi oknami, z widokiem rozciągającym się na jedną z dłuższych ulic w centrum. Z tyłu budynku znajduje się obszerny parking, z którego korzystają nie tylko goście Starbucksa, ale również ci, którzy chcą załatwić swoje sprawy w pobliskich miejscach.
Starbucks
Na tym terenie nie ma ingerencji pracowniczej.
Jesteś zainteresowany pracą w Starbucksie? Kliknij na W.
Jesteś zainteresowany pracą w Starbucksie? Kliknij na W.
- Pewnie znalazłoby się z milion rzeczy, ale jeśli nic innego nie widzisz, to tym lepiej. Znaczy, że robisz to, co powinieneś - jezusy maryjusy, jakie mądrości życiowe sprzedawała. Ale naprawdę sądziła, że tak własnie wybiera się swoją ścieżkę kariery - chcesz to i chuj, i nie ma innej opcji.
"Obrażę śmiertelnie."
- Fantastycznie, w takim razie jestem w dobrych rękach - nawet klasnęła w dłonie, żeby podkreślić... cokolwiek tam chciała podkreślić. A potem tyłek z siedzenia, kubek do wyrzucenia, a jej wszędobylska łapa znowu trafiła we włosy młodzieńca, żeby wprowadzić tam jeszcze trochę chaosu. - Będę cię pewnie częściej nawiedzać, tylko następnym razem się tak nie drzyj. Dzięki za kawę.
Bo jednak Trevora trzeba było odebrać, nie mogła się tak zatracać w rozmowach, a poza tym, dziwnie było jej trzymać tak na dobrą sprawę obcego chłopa, który pewnie miał wlasne rzeczy do roboty. Ona zresztą też. Więc poleciała po kolejny napój bogów i wystrzeliła do samochodu. Kurtyna jebudubu.
zt x2
"Obrażę śmiertelnie."
- Fantastycznie, w takim razie jestem w dobrych rękach - nawet klasnęła w dłonie, żeby podkreślić... cokolwiek tam chciała podkreślić. A potem tyłek z siedzenia, kubek do wyrzucenia, a jej wszędobylska łapa znowu trafiła we włosy młodzieńca, żeby wprowadzić tam jeszcze trochę chaosu. - Będę cię pewnie częściej nawiedzać, tylko następnym razem się tak nie drzyj. Dzięki za kawę.
Bo jednak Trevora trzeba było odebrać, nie mogła się tak zatracać w rozmowach, a poza tym, dziwnie było jej trzymać tak na dobrą sprawę obcego chłopa, który pewnie miał wlasne rzeczy do roboty. Ona zresztą też. Więc poleciała po kolejny napój bogów i wystrzeliła do samochodu. Kurtyna jebudubu.
zt x2
To co miało miejsce, to zwykła uprzejmość... Tak, tylko to, ale przecież sam mógł sobie przytrzymać drzwi od lokalu, żeby go przez przypadek nie uderzyły. Ale w tym wszystkim Chauncey był od niego o krok do przodu. Jeszcze daleko do poważnego oceniania. Podziękował za to skinięciem głowy, znajdując się już w ciepłym i wypełnionym zapachem kawy pomieszczeniu.
- Dobrze, to ty zamówisz kawę, a ja zajmę nam miejsce przy jakimś stoliku - rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu wolnego stolika dla dwóch osób. - Skoro otrzymałeś taki tytuł od swojego rodzica to ma pewnie codziennie dobrą kawę rano. A i tak dla przypomnienia to chcę americano z mlekiem.
Przypomniał koledze, żeby nie potrzebnie się pytał co brązowowłosy chce. Lekko się uśmiechnął i obrócił się na pięcie w poszukiwaniu wolnego miejsca. Długo nie musiał szukać, bo trochę głębiej lokalu znalazły się dwa wolne fotele, zamiast krzeseł. Od razu z zadowoleniem na twarzy usiadł na jednym, tym rezerwując to miejsce dla siebie
i Chauncyego.
- Dobrze, to ty zamówisz kawę, a ja zajmę nam miejsce przy jakimś stoliku - rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu wolnego stolika dla dwóch osób. - Skoro otrzymałeś taki tytuł od swojego rodzica to ma pewnie codziennie dobrą kawę rano. A i tak dla przypomnienia to chcę americano z mlekiem.
Przypomniał koledze, żeby nie potrzebnie się pytał co brązowowłosy chce. Lekko się uśmiechnął i obrócił się na pięcie w poszukiwaniu wolnego miejsca. Długo nie musiał szukać, bo trochę głębiej lokalu znalazły się dwa wolne fotele, zamiast krzeseł. Od razu z zadowoleniem na twarzy usiadł na jednym, tym rezerwując to miejsce dla siebie
i Chauncyego.
─ Co, randka? ─ zapytała brunetka, gdy usłyszała o karmelowej latte dla Atwatera i americano dla niejakiego Suna.
─ Nie! ─ oburzył się półgłosem, wyciągając do niej banknot i aż mu poczerwieniały uszy. ─ To znajomy. Uspokój się.
─ Mhhhm… Znajomy.
Gdy przez chwilę był sam wyciągnął z plecaka telefon. Odblokował urządzenie i pierwsze co rzuciło mu się w oczy, zobaczył trzy wiadomości od swojego brata. Rozumiał, że się martwił, ale nie był sam w Kanadzie. Czasem mu się wydaje, że przez to go puścił na naukę w innym kraju, ale na wstępie nie wiąże z tym krajem większych planów niż ukończenie liceum. Tak. Taki był jego plan.
Zdążył tylko odczytać treści wiadomości, gdy usłyszał głos Chaunceya. Od razu oparł telefon o swój brzuch, wyświetlaczem do bluzy.
- Tak, masz rację, ale te zajęcia nie wywarły na mnie dużego zmęczenia. Może przez to, że jestem samoukiem i już kiedyś tańczyłem z doświadczonymi tancerzami, którzy są wymagający i powtarzają określoną choreografię kilka razy. Nie mam pojęcia, ale tak czuje - powiedział i przez chwilę się zamyślił. Próbując sobie przypomnieć jak to było kilka miesięcy temu.
Z tego zamysłu wyrwało go pytanie. Lekko się wzdrygnął i popatrzył na blondyna.
- Tak, tak. Dzięki - szybko odpowiedział, żeby go nie przetrzymywać. Nich idzie to te kawy, przynajmniej za bardzo nie wystygnął.
Zdążył tylko odczytać treści wiadomości, gdy usłyszał głos Chaunceya. Od razu oparł telefon o swój brzuch, wyświetlaczem do bluzy.
- Tak, masz rację, ale te zajęcia nie wywarły na mnie dużego zmęczenia. Może przez to, że jestem samoukiem i już kiedyś tańczyłem z doświadczonymi tancerzami, którzy są wymagający i powtarzają określoną choreografię kilka razy. Nie mam pojęcia, ale tak czuje - powiedział i przez chwilę się zamyślił. Próbując sobie przypomnieć jak to było kilka miesięcy temu.
Z tego zamysłu wyrwało go pytanie. Lekko się wzdrygnął i popatrzył na blondyna.
- Tak, tak. Dzięki - szybko odpowiedział, żeby go nie przetrzymywać. Nich idzie to te kawy, przynajmniej za bardzo nie wystygnął.
Chauncey'emu już od początku zdania coś nie łączyły błony pre- i postsynaptyczne. On sam nie był samoukiem, jego mama, instruktorka tańca, nie dawała mu zaprzepaścić ledwo wzbudzonego zapału na jakąś byle amatorszczyznę. Jeżeli jej syn przejawiał talent, jakich nie miał zresztą wiele, musiała kuć żelazo póki gorące.
─ Popraw mnie, jeżeli się mylę... bo mogę być głupi. ─ uprzedził ze zmarszczonymi brwiami. ─ Ale jak tańczysz z profesjonalistami, to chyba nie jesteś do końca samoukiem. A jeżeli jesteś samoukiem, to chyba powinieneś być mniej odporny na zmęczenie niz ktoś, kto regularnie trenuje pod okiem doświadczonego instruktora.
On też miał swoje małe sukcesy w tej dyscyplinie, ale nie mógł powiedzieć, że dawano mu luzy. Bywał strasznie zarżnięty, zwłaszcza przed ćwiczeniem choreografii na występ publiczny. Trudno było mu się z tego powodu snobować, że "oh, ja tańczę z profesjonalistami na co dzień, nie wiem, co to zmęczenie". To wysiłek fizyczny angażujący wszystkie mięśnie w ciele, ale ja jestem speszjal płatek śniegu? No nie bardzo.
Atwater upił łyka swojej kawusi. To nie była kawa, kawka, to była kawusia. Jakby mu Jezusek bosymi stópkami po przełyku przebiegł.
─ Popraw mnie, jeżeli się mylę... bo mogę być głupi. ─ uprzedził ze zmarszczonymi brwiami. ─ Ale jak tańczysz z profesjonalistami, to chyba nie jesteś do końca samoukiem. A jeżeli jesteś samoukiem, to chyba powinieneś być mniej odporny na zmęczenie niz ktoś, kto regularnie trenuje pod okiem doświadczonego instruktora.
On też miał swoje małe sukcesy w tej dyscyplinie, ale nie mógł powiedzieć, że dawano mu luzy. Bywał strasznie zarżnięty, zwłaszcza przed ćwiczeniem choreografii na występ publiczny. Trudno było mu się z tego powodu snobować, że "oh, ja tańczę z profesjonalistami na co dzień, nie wiem, co to zmęczenie". To wysiłek fizyczny angażujący wszystkie mięśnie w ciele, ale ja jestem speszjal płatek śniegu? No nie bardzo.
Atwater upił łyka swojej kawusi. To nie była kawa, kawka, to była kawusia. Jakby mu Jezusek bosymi stópkami po przełyku przebiegł.
Był bardzo wdzięczny Chauncey'owi, że przyniósł kawę. Gdy, tylko położył jego napój na stoliku lekko skinął głową jako podziękowanie. Następnym razem jak los pozwoli im się spotkać to postąpi tak samo. A na razie będzie rozkoszował się tą miłą atmosferą, swoim rozmówcą i dobrą kawą.
- Ach, tak. Masz rację. Nie chciałem ciebie okłamać - w tym, momencie uśmiechnął się i kontynuował swoją wypowiedź dalej. - Tak, było jak zaczynałem. Moja kondycja nie była taka dobra jak jest teraz, ale i tak teraz zwolniłem trochę z tańcem. Gdybym miał wystąpić w jakimś publicznym występie w profesjonalistami to prawdopodobnie dałbym radę, ale na koniec bym zszedł z wyczerpania.
Tutaj powiedział mu najszczerszą prawdę. Wtedy postawił na szali, że prawda w tej rozmowie jest najważniejsza, żeby za dużo nie dopowiadał. Nie uważa się za nie wiadomo jakiego tancerza, tylko po prostu traktuje to jako hobby. A spotkanie Atwatera było czymś naprawdę miłym, że mógł trochę podyskutować na ten temat.
W międzyczasie upił trochę kawy, która okazała się znakomicie dobra w smaku.
// 2x z.t
- Ach, tak. Masz rację. Nie chciałem ciebie okłamać - w tym, momencie uśmiechnął się i kontynuował swoją wypowiedź dalej. - Tak, było jak zaczynałem. Moja kondycja nie była taka dobra jak jest teraz, ale i tak teraz zwolniłem trochę z tańcem. Gdybym miał wystąpić w jakimś publicznym występie w profesjonalistami to prawdopodobnie dałbym radę, ale na koniec bym zszedł z wyczerpania.
Tutaj powiedział mu najszczerszą prawdę. Wtedy postawił na szali, że prawda w tej rozmowie jest najważniejsza, żeby za dużo nie dopowiadał. Nie uważa się za nie wiadomo jakiego tancerza, tylko po prostu traktuje to jako hobby. A spotkanie Atwatera było czymś naprawdę miłym, że mógł trochę podyskutować na ten temat.
W międzyczasie upił trochę kawy, która okazała się znakomicie dobra w smaku.
// 2x z.t
- Spoiler:
Ian rozplanował sobie już cały dzień. A przynajmniej początkowo. Odebrał notatki od Rene, zaliczył epicką porażkę podczas próby wyciągnięcia go gdzieś dalej niż na korytarz szkoły, przepisał wszystko do zeszytu w bibliotece i nawet pograł przez chwilę w kosza, by rozładować zebraną w środku frustrację. Kiedy jednak miał się zbierać do domu, Jass bez wątpienia zaskoczyła go wiadomością na messengerze, oznajmiając że chce się spotkać. Spotkać! Na żywo! Z nim! Przez chwilę stał w miejscu kompletnie nie wiedząc co odpisać. Znał dziewczynę od dłuższego czasu i jasne, wymieniali się od czasu do czasu jakimiś zdjęciami, ale to jednak zupełnie co innego niż takie wspólne wyjście na miasto, którego nigdy nie miał odwagi jej zaproponować. Uśmiechnął się szeroko do ekranu tabletu, biorąc od niej lokalizację i poprawił torbę na ramieniu, biegnąc na odpowiedni autobus.
Po dojechaniu na miejsce zgodnie z obietnicą stanął przed lokalem rozglądając się chwilę po ulicy, zupełnie jakby spodziewał się, że Jasemin mogła jednak dotrzeć na miejsce pierwsza. Ale chyba... nie? W końcu napisała, że nie będzie wchodzić do lokalu. Przestąpił kilkakrotnie z nogi na nogę wyraźnie poddenerwowany, wyciągając tablet z torby, by napisać do Ivo. Tak, to zawsze pomagało mu pozbyć się niepotrzebnego stresu i zabijało czas podczas czekania.
Spóźniła się na SkyTrain, bieda okropna, więc musiała podjechać cholernym Uberem. Hajs nie rośnie na drzewie, i nawet jeśli miała go na tyle, żeby nie musieć się przejmować czymś takim, to jednak trochę się skrzywiła, bo jednak... no kurde.
Tak czy siak, wreszcie dojechała, choć już była pewna, że dojedzie na miejsce jako druga. Szczególnie, że koleś jechał tak wolno, że nawet ona była na skraju mruknięcia, że to przez takich właśnie ludzi generują się niepotrzebne korki. A Jasemin i krytykowanie czyjejś jazdy to naprawdę ewenement.
Tak czy owak, dojechała, poprosiła kierowcę o zatrzymanie się trochę przed lokalem, żeby już nie wyglądać jak taki walony burżuj, po czym po prostu ruszyła przed siebie, rozglądając się za Ianem. Z tego, co wywnioskowała ze zdjęć, był kimś, kto łatwo wtapiał się w tło, więc naprawdę wytężała wzrok. ALE. Udało się wypatrzeć kogoś, kto wyglądał jakoś podobnie, więc zaczęła... drzeć mordę:
- IAAAANEK - i tak jeszcze kilka razy, nim dotarło do niej, że przecież i tak jej nie usłyszy. Gdyby jednak słyszał, to dotarłoby do niego palnięcie się w czoło, jakie sprezentowała sobie Velzen. Stojąc wystarczająco blisko, zamachała mu po prostu dłonią z telefonem przed twarzą, na wypadek gdyby miał nie spojrzeć jej w twarz. Albo miał problemy z czytaniem z ust. Durna pała Jaśmin znała tyle języków, ale niestety nie migowy.
Tak czy siak, wreszcie dojechała, choć już była pewna, że dojedzie na miejsce jako druga. Szczególnie, że koleś jechał tak wolno, że nawet ona była na skraju mruknięcia, że to przez takich właśnie ludzi generują się niepotrzebne korki. A Jasemin i krytykowanie czyjejś jazdy to naprawdę ewenement.
Tak czy owak, dojechała, poprosiła kierowcę o zatrzymanie się trochę przed lokalem, żeby już nie wyglądać jak taki walony burżuj, po czym po prostu ruszyła przed siebie, rozglądając się za Ianem. Z tego, co wywnioskowała ze zdjęć, był kimś, kto łatwo wtapiał się w tło, więc naprawdę wytężała wzrok. ALE. Udało się wypatrzeć kogoś, kto wyglądał jakoś podobnie, więc zaczęła... drzeć mordę:
- IAAAANEK - i tak jeszcze kilka razy, nim dotarło do niej, że przecież i tak jej nie usłyszy. Gdyby jednak słyszał, to dotarłoby do niego palnięcie się w czoło, jakie sprezentowała sobie Velzen. Stojąc wystarczająco blisko, zamachała mu po prostu dłonią z telefonem przed twarzą, na wypadek gdyby miał nie spojrzeć jej w twarz. Albo miał problemy z czytaniem z ust. Durna pała Jaśmin znała tyle języków, ale niestety nie migowy.
Co tam, bubku? :DDDD Wchodzimy?
Ian jakby nigdy nic wpatrywał się w swój tablet, wysyłając jedną wiadomość po drugiej. Jego twarz po kolei przybierała przeróżne emocje, choć w momencie, gdy Jasemin krzyczała "IAAAANEK", chłopak przechodził właśnie z istnego ">:C" w ">D". Mówiąc językiem emotikonowym. Było to jednak naprawdę idealne odwzorowanie reakcji Nixona na wiadomości od brata bliźniaka.
Nagle ktoś zamachał mu dłonią przed telefonem. Wystraszył się na tyle, że podskoczył w miejscu prawie wypuszczając go z rąk. Urządzenie poszybowało nieznacznie w powietrze, a spanikowany Ian odbijał je kilka razy palcami próbując złapać. Całe szczęście w końcu mu się to udało, a ekran uniknął spotkania z ziemią. Odetchnął z wyraźną ulgą i spojrzał na Jasemin przewracając oczami. Mógł się tego spodziewać. Otworzył notatnik w tablecie, odwracając go w jej kierunku.
Ivo myśli, że jesteśmy na randce.
Poinformował dziewczynę, tuż przed tym, gdy z nieznacznym uśmiechem ją przytulił. Krótko, na przywitanie i zaraz zaczął się szczerzyć, gdy zaczęło do niego docierać, że naprawdę widział ją na żywo. Pokiwał kilkakrotnie głową w odpowiedzi i otworzył drzwi, przytrzymując je dziewczynie, by mogła wejść do środka.
Nagle ktoś zamachał mu dłonią przed telefonem. Wystraszył się na tyle, że podskoczył w miejscu prawie wypuszczając go z rąk. Urządzenie poszybowało nieznacznie w powietrze, a spanikowany Ian odbijał je kilka razy palcami próbując złapać. Całe szczęście w końcu mu się to udało, a ekran uniknął spotkania z ziemią. Odetchnął z wyraźną ulgą i spojrzał na Jasemin przewracając oczami. Mógł się tego spodziewać. Otworzył notatnik w tablecie, odwracając go w jej kierunku.
Ivo myśli, że jesteśmy na randce.
Poinformował dziewczynę, tuż przed tym, gdy z nieznacznym uśmiechem ją przytulił. Krótko, na przywitanie i zaraz zaczął się szczerzyć, gdy zaczęło do niego docierać, że naprawdę widział ją na żywo. Pokiwał kilkakrotnie głową w odpowiedzi i otworzył drzwi, przytrzymując je dziewczynie, by mogła wejść do środka.
O nie, prawie rozwaliła mu telefon. Patrzcie ją, ledwo widzi kolesia pierwszy raz i już go straszy, a nawet nie musiała przy tym krzyczeć. Ech.
Zerknęła tylko ukradkiem na tablet i parsknęła śmiechem, wyciągając łapy w jego kierunku. Poklepała chłopaczysko po plecach, trochę niezręcznie, bo jednak dziwnie jej było spotykać się z kimś, kto nie był milion razy od niej wyższy. No bo proszę.
Weszła do środka, uśmiechając się ślicznie w podzięce za ten iście dżentelmeński gest, po drodze stukając coś jeszcze w telefonie, by zaraz podsunąć mu pod nos ekran.
Zerknęła tylko ukradkiem na tablet i parsknęła śmiechem, wyciągając łapy w jego kierunku. Poklepała chłopaczysko po plecach, trochę niezręcznie, bo jednak dziwnie jej było spotykać się z kimś, kto nie był milion razy od niej wyższy. No bo proszę.
Weszła do środka, uśmiechając się ślicznie w podzięce za ten iście dżentelmeński gest, po drodze stukając coś jeszcze w telefonie, by zaraz podsunąć mu pod nos ekran.
I jeszcze wyszczerzyła pysk w dokładnie taki iksde sposób. A żeby randkowości stało się zadość, wsunęła łapę pod ramię Nixona i zaczęła szurać z nim do kolejki po kawę. Kjut.Nie wiem czy mogę mówić, czy mam pisać xDDDDD
Przepuścił ją w drzwiach, zaraz wchodząc jednak w ślad za nią, gdy znowu podsunęła mu telefon pod nos. Odczytał wiadomość, krótko się śmiejąc, nim sam napisał jej odpowiedź na swoim tablecie.
Możesz mówić. Po prostu na mnie wtedy patrz.
W końcu czytanie z ruchu warg nie sprawiało mu żadnych problemów tak długo, jak inni mówili w miarę wyraźnie, nie mamrotali niczego pod nosem i patrzyli na niego, a nie rzucali coś stojąc bokiem. W innym wypadku po prostu będzie musiał ją prosić o powtórzenie. Nawet na chwilę nie przestawał się uśmiechać, zwłaszcza gdy dziewczyna wzięła go pod rękę, ciągnąc do kolejki. No bo hej, czy był choć jeden chłopak na tym świecie, który nie cieszyłby się z podobnej sytuacji? Dobra, pewnie był, ale Ian zdecydowanie do nich nie należał. Dla niego każda forma zainteresowania była gwiazdkowym prezentem. Przełożył więc tablet do zewnętrznej dłoni i podniósł wzrok na tablicę, zastanawiając się nad tym co powinien wziąć, chwilowo darując sobie rozmowy.
Możesz mówić. Po prostu na mnie wtedy patrz.
W końcu czytanie z ruchu warg nie sprawiało mu żadnych problemów tak długo, jak inni mówili w miarę wyraźnie, nie mamrotali niczego pod nosem i patrzyli na niego, a nie rzucali coś stojąc bokiem. W innym wypadku po prostu będzie musiał ją prosić o powtórzenie. Nawet na chwilę nie przestawał się uśmiechać, zwłaszcza gdy dziewczyna wzięła go pod rękę, ciągnąc do kolejki. No bo hej, czy był choć jeden chłopak na tym świecie, który nie cieszyłby się z podobnej sytuacji? Dobra, pewnie był, ale Ian zdecydowanie do nich nie należał. Dla niego każda forma zainteresowania była gwiazdkowym prezentem. Przełożył więc tablet do zewnętrznej dłoni i podniósł wzrok na tablicę, zastanawiając się nad tym co powinien wziąć, chwilowo darując sobie rozmowy.
Wyszczerzyła się na tę odpowiedź, bo jednak mimo wszystko ciężko jej było się nie zapomnieć i nie zacząć nagle gadać. Łatwiej było zapamiętać, żeby mówić w miarę wolno i jak najwyraźniej, niż żeby ciągle pisać. Zerknęła jeszcze ostatni raz w telefon, odpisując na wiadomość od trzeciego koła, które posądziło dwójkę naszych bohaterów o randeczki, by zaraz schować urządzenie do kieszeni. Kolejka skracała się w miarę sprawnie, na szczęście. Bo potrzebowała trochę kofeiny jak narkotyku, najgorzej. Odwróciła się jeszcze na chwilę do Iana, uśmiechając się.
- Lubisz ramen? Ivo kazał mi cię dopilnować z jedzeniem - wyartykułowała tak dokładnie, jakby recytowała jakiś poemat, zerkając na niego spod przymrużonych powiek, jakby już zarzucała mu coś swoją mimiką. "Nie żresz, gówniarzu? >:C".
I uuu, czy to była ich kolej?
- Lubisz ramen? Ivo kazał mi cię dopilnować z jedzeniem - wyartykułowała tak dokładnie, jakby recytowała jakiś poemat, zerkając na niego spod przymrużonych powiek, jakby już zarzucała mu coś swoją mimiką. "Nie żresz, gówniarzu? >:C".
I uuu, czy to była ich kolej?
No jasne, że Ivo musiał go wkopać z jedzeniem. Ian rzeczywiście miewał problemy z pilnowaniem posiłków, ale nie było z nim aż tak źle. Po prostu dietetycy nie podawaliby go za idealny przykład odżywiania w książkach. Zwłaszcza pod kątem regularności. Z samym składem nie było u niego tragedii. Westchnął unosząc tablet.
Jeśli będzie bez mięsa to w porządku.
Nie znał się aż tak na azjatyckiej kuchni. Nie żeby jej nie lubił, ale nie nazwałby też siebie jakimś wielkim fanem. Przez większość czasu pozwalał się ciągać Ivo po różnych lokalach, znajdując coś dla siebie. Choćby prosty ryż z warzywami. Ale gdyby miał wybierać, zdecydowanie wolał jakieś dobre wegańskie burgery.
"Co dla Państwa?"
Puścił dziewczynę przodem, jednocześnie wstukując swoje zamówienie na tablecie, nim pokazał je chłopakowi.
Orange Mocha na mleku sojowym. Venti.
Zerknął kątem oka na Jasemin, wygrzebując swój portfel z odmętów torby, by zaraz wrócić uwagą do chłopaka.
Jeśli będzie bez mięsa to w porządku.
Nie znał się aż tak na azjatyckiej kuchni. Nie żeby jej nie lubił, ale nie nazwałby też siebie jakimś wielkim fanem. Przez większość czasu pozwalał się ciągać Ivo po różnych lokalach, znajdując coś dla siebie. Choćby prosty ryż z warzywami. Ale gdyby miał wybierać, zdecydowanie wolał jakieś dobre wegańskie burgery.
"Co dla Państwa?"
Puścił dziewczynę przodem, jednocześnie wstukując swoje zamówienie na tablecie, nim pokazał je chłopakowi.
Orange Mocha na mleku sojowym. Venti.
Zerknął kątem oka na Jasemin, wygrzebując swój portfel z odmętów torby, by zaraz wrócić uwagą do chłopaka.
- Są opcje wegańskie, wegetariańskie, wszystko - uniosła kciuki dla podkreślenia, że znajdzie się coś dla niego, w razie jakby coś wyrzuciła z siebie niewyraźnie. - I pierożki! Mniam!
Pozwoliła mu wreszcie na wyswobodzenie się, żeby łatwiej było mu spisywać swoje zamówienie, samej uśmiechając się do firmowo szczerzącego się baristy.
- Dla mnie będzie grande orzechowe latte na blonde roaście - wyrzuciła tak, jakby to było jej jedyne zamówienie, albo po prostu wyuczona kwestia. - I ja chyba pana obserwuję na Instagramie!
O nie, chowajcie się. I zaraz zerknęła na towarzyszącą jej bubę, telefon z kieszeni wygrzebując.
- Weź, ja zapłacę, zbieram gwiazdki w aplikacji :/
Pozwoliła mu wreszcie na wyswobodzenie się, żeby łatwiej było mu spisywać swoje zamówienie, samej uśmiechając się do firmowo szczerzącego się baristy.
- Dla mnie będzie grande orzechowe latte na blonde roaście - wyrzuciła tak, jakby to było jej jedyne zamówienie, albo po prostu wyuczona kwestia. - I ja chyba pana obserwuję na Instagramie!
O nie, chowajcie się. I zaraz zerknęła na towarzyszącą jej bubę, telefon z kieszeni wygrzebując.
- Weź, ja zapłacę, zbieram gwiazdki w aplikacji :/
Strona 2 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach