▲▼
First topic message reminder :
Urządzony w jednym z wolno stojących, odrestaurowanych, ceglanych magazynów niedaleko linii wody. Budynek nie jest byt rozległy, ale wysoki, a umieszczone na pewnym poziomie okna zapewniają zarówno dopływ światła, jak i prywatność. Z zewnątrz pomalowano go na stalowo szary kolor, wewnątrz większość ścian jest biała. Na parterze mieścił się salon z kanapą i głębokimi fotelami, stół z dwoma krzesłami, wyspa kuchenna, sporo półek z książkami, gramofonem, wielką kolekcją płyt winylowych i kilkoma drewnianymi skrzynkami, spore owalne lustro oraz projektor. Na jednej ze ścian znajdował się także podłużny, szklany kominek. W podłodze widać klapę prowadzącą do piwnicy, ale ta zwykle pozostaje zamknięta. Wydzielono tu jedno pomieszczenie na łazienkę z wanną, zaś łóżko z szafkami nocnymi postawiono na antresoli zbudowanej z surowo wyglądających żelaznych belek, tak samo jak prowadzące na nią schody. Z wyższego poziomu łatwo da się spoglądać przez okna na wodę.
Urządzony w jednym z wolno stojących, odrestaurowanych, ceglanych magazynów niedaleko linii wody. Budynek nie jest byt rozległy, ale wysoki, a umieszczone na pewnym poziomie okna zapewniają zarówno dopływ światła, jak i prywatność. Z zewnątrz pomalowano go na stalowo szary kolor, wewnątrz większość ścian jest biała. Na parterze mieścił się salon z kanapą i głębokimi fotelami, stół z dwoma krzesłami, wyspa kuchenna, sporo półek z książkami, gramofonem, wielką kolekcją płyt winylowych i kilkoma drewnianymi skrzynkami, spore owalne lustro oraz projektor. Na jednej ze ścian znajdował się także podłużny, szklany kominek. W podłodze widać klapę prowadzącą do piwnicy, ale ta zwykle pozostaje zamknięta. Wydzielono tu jedno pomieszczenie na łazienkę z wanną, zaś łóżko z szafkami nocnymi postawiono na antresoli zbudowanej z surowo wyglądających żelaznych belek, tak samo jak prowadzące na nią schody. Z wyższego poziomu łatwo da się spoglądać przez okna na wodę.
Leżał w ciszy i patrzył w sufit. Chciał ruszyć się po tabletki, ale na prazie jego uwagę zajął Roro. Odpowiedział na spojrzenie ze spokojem, tylko na chwilę przymknął oczy, kiedy znajomy dotykał jego nosa. Hm, o co chodziło z tym gestem? Dla Harveya było to zabawne, dziecinne i urocze, ale też trochę krępujące. Chciał go o to zapytać, ale to za moment. Na razie podniósł się jeszcze na chwilę, wziął z szafki słoiczek z lekami i wysypał sobie na dłoń parę małych tabletek, które zaraz przełknął bez popijania. Położył się i naciągnął na nich kołdrę. Milczał znowu patrząc do góry. Ciekawiło go kilka rzeczy, ale czuł się zbyt rozleniwiony, aby pytać o nie ot tak. Musiał zebrać trochę sił i motywacji.
– Co wtedy powiedziałeś? – wreszcie zapytał cicho.
– Co wtedy powiedziałeś? – wreszcie zapytał cicho.
W ciszy obserwował, jak fotograf łyka leki i zrobiło mu się nagle smutno, że w ogóle musiał coś brać, żeby móc po prostu spokojnie zasnąć. Kiedy Harvey nakrył ich kołdrą, przywarł do niego mocno, jakby chciał go pocieszyć samym przytuleniem.
– Hm? – uniósł głowę kiedy usłyszał pytanie nie wiedząc w pierwszej chwili o co chodzi, ale kiedy zrozumiał, skrzywił się lekko z zażenowaniem. – Że też chcę... – wymamrotał pod nosem i przewrócił się na brzuch. Położył brodę na klatce piersiowej Harveya i z takiej pozycji zaczął go obserwować z konspiracją w oczach. Podniósł dłoń i przesunął powoli palcami po jego bliźnie nad obojczykiem z ciekawością badając zmienioną w tym miejscu skórę. Wpadł mu do głowy szalony jak dla niego pomysł. Był nim zażenowany i skrępowany, ale jednocześnie chciał to zrobić z czystej ciekawości. Skubnął delikatnie zębami miejsce pod blizną, przyłożył usta i delikatnie zaczął ssać skórę, odrywając się po chwili i spoglądając na fotografa, żeby sprawdzić czy w ogóle pozwoli mu na coś takiego.
– Hm? – uniósł głowę kiedy usłyszał pytanie nie wiedząc w pierwszej chwili o co chodzi, ale kiedy zrozumiał, skrzywił się lekko z zażenowaniem. – Że też chcę... – wymamrotał pod nosem i przewrócił się na brzuch. Położył brodę na klatce piersiowej Harveya i z takiej pozycji zaczął go obserwować z konspiracją w oczach. Podniósł dłoń i przesunął powoli palcami po jego bliźnie nad obojczykiem z ciekawością badając zmienioną w tym miejscu skórę. Wpadł mu do głowy szalony jak dla niego pomysł. Był nim zażenowany i skrępowany, ale jednocześnie chciał to zrobić z czystej ciekawości. Skubnął delikatnie zębami miejsce pod blizną, przyłożył usta i delikatnie zaczął ssać skórę, odrywając się po chwili i spoglądając na fotografa, żeby sprawdzić czy w ogóle pozwoli mu na coś takiego.
Harveyowi zrobiło się miło, kiedy Roro go przytulił. Nie podejrzewał, dlaczego znajomy tak się zachował i że mu smutno, inaczej pewnie zapytałby, o co chodzi, próbował tłumaczyć i uspokajać, że wszystko w porządku, zwykła dolegliwość, na którą cierpi masa osób.
Lekko pokiwał głową słysząc odpowiedź. Chciał zapytać o coś jeszcze, ale odłożył to na później, na razie zaintrygowany działaniami młodszego. Obserwował z rosnącym rozbawieniem.
– Roro? Co. Ty. Kombinujesz? – Brzmiał jak rodzic, który przyłapał młodszego na robieniu czegoś dziwnego, ale i niegroźnego. Podniósł brew, ale nie ingerował, cierpliwie czekając na reakcję.
Lekko pokiwał głową słysząc odpowiedź. Chciał zapytać o coś jeszcze, ale odłożył to na później, na razie zaintrygowany działaniami młodszego. Obserwował z rosnącym rozbawieniem.
– Roro? Co. Ty. Kombinujesz? – Brzmiał jak rodzic, który przyłapał młodszego na robieniu czegoś dziwnego, ale i niegroźnego. Podniósł brew, ale nie ingerował, cierpliwie czekając na reakcję.
Odsunął się lekko widząc minę Harveya i zastygł w bezruchu. Może jednak nie powinien... Nie. Raz się żyje. Odwrócił od niego wzrok z zaciętą miną i pochylił się znowu nad jego klatką piersiową.
– Cicho bądź. – położył dłoń na jego podbródku i odgiął szorstkim ruchem jego głowę w tył tak, żeby nie mógł patrzeć na to co robi. Musnął lekko ustami skórę i zaczął ją lekko ssać, nadal przytrzymując głowę fotografa. Z małym przypływem pewności siebie zaczął ssać mocniej chcąc uzyskać jakiś efekt i jednocześnie zastanawiając się, czy to przypadkiem nie boli Harveya. Pomyślał też, że musi to zabawnie, a nawet nieco żałośnie wyglądać z perspektywy osoby trzeciej. Po dość długiej chwili odsunął się w końcu i ze zdziwieniem spojrzał na sporych rozmiarów zaczerwieniony obszar skóry.
– Oj... – nie chciał, żeby to było tak duże, ale skoro już takie jest... zsunął się na bok i puścił głowę Harveya, jednak zanim fotograf zdążył zobaczyć malinkę, podciągnął wyżej kołdrę zasłaniając miejsce zbrodni i położył na niej asekuracyjnie dłoń.
– Cicho bądź. – położył dłoń na jego podbródku i odgiął szorstkim ruchem jego głowę w tył tak, żeby nie mógł patrzeć na to co robi. Musnął lekko ustami skórę i zaczął ją lekko ssać, nadal przytrzymując głowę fotografa. Z małym przypływem pewności siebie zaczął ssać mocniej chcąc uzyskać jakiś efekt i jednocześnie zastanawiając się, czy to przypadkiem nie boli Harveya. Pomyślał też, że musi to zabawnie, a nawet nieco żałośnie wyglądać z perspektywy osoby trzeciej. Po dość długiej chwili odsunął się w końcu i ze zdziwieniem spojrzał na sporych rozmiarów zaczerwieniony obszar skóry.
– Oj... – nie chciał, żeby to było tak duże, ale skoro już takie jest... zsunął się na bok i puścił głowę Harveya, jednak zanim fotograf zdążył zobaczyć malinkę, podciągnął wyżej kołdrę zasłaniając miejsce zbrodni i położył na niej asekuracyjnie dłoń.
Stęknął, kiedy Roro zmusił go do odchylenia głowy. No, no! Takiego zdecydowania się nie spodziewał. Domyślił się, co robi znajomy, ale nie przerywał mu... co nie znaczy, że zamierzał leżeć grzecznie. Wpierw próbował dosięgnąć językiem dłoni, którą go przytrzymywał i parę razy mu się to udało, a kiedy to mu się znudziło, zaczął zaczepiać młodszego dłońmi, delikatnie, drażniąco przesuwać palcami po jego boku, brzuchu i plecach, tam gdzie tylko sięgnął.
– Oj? – Zaśmiał się i znowu pokręcił głową. – Wiesz, malinki to dziecinada, ale wybaczę ci, bo... – Zaczął mówić ciszej, poważniej i bardziej mrukliwie. – Bo to całkiem podniecające, że odważyłeś się to zrobić. Chyba lubisz zostawiać ślady na skórze innych ludzi, co?
– Oj? – Zaśmiał się i znowu pokręcił głową. – Wiesz, malinki to dziecinada, ale wybaczę ci, bo... – Zaczął mówić ciszej, poważniej i bardziej mrukliwie. – Bo to całkiem podniecające, że odważyłeś się to zrobić. Chyba lubisz zostawiać ślady na skórze innych ludzi, co?
– Sam jesteś dziecinada. – wtrącił mu marszcząc groźnie brwi, jednak po chwili wlepił wzrok w sufit z zażenowaniem słuchając jego słów. Najchętniej odwróciłby się do fotografa plecami, żeby nie musieć na niego patrzeć, ani żeby on nie widział jego twarzy, ale byłoby to bardzo... dziecinne, prawda? Usiadł i zsunął trochę z Harveya kołdrę tak, żeby odsłonić cały jego brzuch i ze znaczącym spojrzeniem zerknął na jego tatuaże, po czym obrócił się do niego twarzą. – A ty je lubisz mieć. – uśmiechnął się do niego z triumfem w oczach, jakby właśnie wygrał jakąś słowną przepychankę.
Słysząc tę odzywkę znowu zmarszczył brwi, ale tym razem z inaczej, karcąco. Wykorzystał to, że Toto odkrył większą część kołdry i usiadł na brzegu łóżka.
– Mógłbyś być dla mnie milszy. – Zamilkł na chwilę, jakby oczekiwał reakcji. – Ja dla ciebie staram się być miły i cierpliwy. Jeszcze. – Wstał i już nie patrząc na znajomego rzucił:
– Idź spać. – Zszedł na dół, wyłączył gramofon, zgasił światło i wygasił kominek, a potem wrócił do łóżka. Nic już nie mówił, starał się zasnąć.
– Mógłbyś być dla mnie milszy. – Zamilkł na chwilę, jakby oczekiwał reakcji. – Ja dla ciebie staram się być miły i cierpliwy. Jeszcze. – Wstał i już nie patrząc na znajomego rzucił:
– Idź spać. – Zszedł na dół, wyłączył gramofon, zgasił światło i wygasił kominek, a potem wrócił do łóżka. Nic już nie mówił, starał się zasnąć.
Zaskoczyła go reakcja Harveya, bo przecież nie skierował do niego tych słów ze złośliwością i agresją. Spłoszony opuścił wzrok, zły na siebie, że nie uważa na to co mówi.
– Przepraszam... – rzucił za Harveyem kiedy schodził ze schodów i obserwował go przez chwilę, dopóki nie zniknął mu z pola widzenia.
Z rozżaleniem potulnie położył się na brzuchu i nakrył kołdrą. Klnąc na siebie w myślach, że znowu jak zwykle odsuwa od siebie ludzi, nasłuchiwał nadchodzących kroków fotografa. Kiedy ten wrócił do łóżka, Roro starał się nie ruszać, żeby nie przeszkodzić mu w zasypianiu. Przez długi moment walczył ze sobą, żeby nie dotknąć Harveya, na co miał wielką ochotę, ale stwierdził, że to by pewnie jeszcze tylko pogorszyło sprawę, dlatego zacisnął tylko oczy starając się zasnąć.
Gdy usłyszał swój dzwoniący cicho telefon, który wyrwał go z krawędzi snu, wstał ostrożnie z łóżka bojąc się, żeby przypadkiem dzwonek nie obudził fotografa, który i tak już miał problemy z zaśnięciem. Chwycił po drodze spodnie, które dostał od niego, założył je szybko schodząc na dół i podbiegł cicho do stolika, na którym komórka błagała o odebranie jej. Zaklął w duchu widząc, że to jego siostra próbuje się do niego dobić i szybko odebrał przykładając telefon do ucha. Wysłuchał informacji, które zostały mu przekazane i zamknął oczy, wstrzymując na moment oddech.
– Shen me shi hou? – zapytał tylko cicho i kiedy uzyskał odpowiedź rozłączył się bez zbędnych słów.
Rozejrzał się trochę chaotycznie po ciemnym pomieszczeniu oszołomiony informacją. Więc teraz musi... co właściwie musi? Zmienić grafik, przełożyć gdzieś klientów, zarezerwować bilet na samolot...? Zerknął na telefon tkwiący w jego dłoni, powoli zaczynało do niego docierać i poczuł, że traci grunt pod nogami. Ale dlaczego? Przecież nie był tym zaskoczony, bo skoro jego ojciec od dłuższego czasu był nieuleczalnie i ciężko chory, to w końcu musiało to się stać. W dodatku miał być na to obojętny, miało to go nie dotyczyć, więc dlaczego do cholery zaczyna mu się rozmazywać wzrok? Spojrzał z rosnącą paniką na antresolę i zakrył usta dłonią, żeby przypadkiem nie obudzić Harveya. Nie chcąc mu przeszkadzać, nie wrócił na górę, usiadł tylko na kanapie, próbując się uspokoić i ewentualnie przespać do rana tutaj.
Kiedy?
– Przepraszam... – rzucił za Harveyem kiedy schodził ze schodów i obserwował go przez chwilę, dopóki nie zniknął mu z pola widzenia.
Z rozżaleniem potulnie położył się na brzuchu i nakrył kołdrą. Klnąc na siebie w myślach, że znowu jak zwykle odsuwa od siebie ludzi, nasłuchiwał nadchodzących kroków fotografa. Kiedy ten wrócił do łóżka, Roro starał się nie ruszać, żeby nie przeszkodzić mu w zasypianiu. Przez długi moment walczył ze sobą, żeby nie dotknąć Harveya, na co miał wielką ochotę, ale stwierdził, że to by pewnie jeszcze tylko pogorszyło sprawę, dlatego zacisnął tylko oczy starając się zasnąć.
Gdy usłyszał swój dzwoniący cicho telefon, który wyrwał go z krawędzi snu, wstał ostrożnie z łóżka bojąc się, żeby przypadkiem dzwonek nie obudził fotografa, który i tak już miał problemy z zaśnięciem. Chwycił po drodze spodnie, które dostał od niego, założył je szybko schodząc na dół i podbiegł cicho do stolika, na którym komórka błagała o odebranie jej. Zaklął w duchu widząc, że to jego siostra próbuje się do niego dobić i szybko odebrał przykładając telefon do ucha. Wysłuchał informacji, które zostały mu przekazane i zamknął oczy, wstrzymując na moment oddech.
– Shen me shi hou? – zapytał tylko cicho i kiedy uzyskał odpowiedź rozłączył się bez zbędnych słów.
Rozejrzał się trochę chaotycznie po ciemnym pomieszczeniu oszołomiony informacją. Więc teraz musi... co właściwie musi? Zmienić grafik, przełożyć gdzieś klientów, zarezerwować bilet na samolot...? Zerknął na telefon tkwiący w jego dłoni, powoli zaczynało do niego docierać i poczuł, że traci grunt pod nogami. Ale dlaczego? Przecież nie był tym zaskoczony, bo skoro jego ojciec od dłuższego czasu był nieuleczalnie i ciężko chory, to w końcu musiało to się stać. W dodatku miał być na to obojętny, miało to go nie dotyczyć, więc dlaczego do cholery zaczyna mu się rozmazywać wzrok? Spojrzał z rosnącą paniką na antresolę i zakrył usta dłonią, żeby przypadkiem nie obudzić Harveya. Nie chcąc mu przeszkadzać, nie wrócił na górę, usiadł tylko na kanapie, próbując się uspokoić i ewentualnie przespać do rana tutaj.
Kiedy?
Harvey zdążył przysnąć, ale obudził go dźwięk telefonu i ruch obok. Tym razem nie zaskoczyło go to, że ktoś przy nim był i kiedy tylko zorientował się w sytuacji, poprawił się zwijając w kłębek, czyli w ulubioną pozycję do snu i starał się zasnąć. Cholera, podświadomie czekał, aż znajomy wróci. Chyba już skończył rozmawiać?
– Rrroro... – zamruczał i otworzył oczy patrząc w ciemność. – Chodź.... Zimno tu bez ciebie.
– Rrroro... – zamruczał i otworzył oczy patrząc w ciemność. – Chodź.... Zimno tu bez ciebie.
Wzdrygnął się, kiedy usłyszał głos Harveya. Zacisnął oczy i przyłożył dłoń do czoła, wiec jednak go obudził... Wyciszył dzwonek w komórce i odłożył ją na stolik. Upewniając się, że zachowuje się normalnie i naturalnie, wstał z kanapy i stawiając cicho kroki wszedł na górę.
– Przepraszam, nie chciałem cię budzić. – szepnął i położył się z powrotem do łóżka na plecach, nakrywając się kołdrą i kładąc dłonie na brzuchu.
Wlepił wzrok w ciemny sufit i zaczął myśleć o tym, że gdyby mógł cofnąć teraz czas, to nie odebrałby tego telefonu, zignorowałby go, a najlepiej wyrzucił, jakby to cokolwiek mogło zmienić. Przewrócił się na bok twarzą do Harveya i przysunął się do jego ciała najbliżej jak tylko mógł, chcąc przez jego bliskość odgonić niechciane myśli. Jednak dało to odwrotny efekt, bo kiedy poczuł ciepło jego skóry, zaczął się rozklejać. Cholera, nie becz. Dyskretnie otarł mokry policzek, zacisnął zęby starając się opanować, żeby nie przeszkadzać Harveyowi i zaczął powtarzać sobie w myślach, że musi tylko zasnąć, nic więcej.
– Przepraszam, nie chciałem cię budzić. – szepnął i położył się z powrotem do łóżka na plecach, nakrywając się kołdrą i kładąc dłonie na brzuchu.
Wlepił wzrok w ciemny sufit i zaczął myśleć o tym, że gdyby mógł cofnąć teraz czas, to nie odebrałby tego telefonu, zignorowałby go, a najlepiej wyrzucił, jakby to cokolwiek mogło zmienić. Przewrócił się na bok twarzą do Harveya i przysunął się do jego ciała najbliżej jak tylko mógł, chcąc przez jego bliskość odgonić niechciane myśli. Jednak dało to odwrotny efekt, bo kiedy poczuł ciepło jego skóry, zaczął się rozklejać. Cholera, nie becz. Dyskretnie otarł mokry policzek, zacisnął zęby starając się opanować, żeby nie przeszkadzać Harveyowi i zaczął powtarzać sobie w myślach, że musi tylko zasnąć, nic więcej.
W ciemności obserwował leżącego obok znajomego. Hm. Poczekał, aż młodszy się przybliży, a potem objął go ramieniem, dłoń wplatając w jego włosy, które zaczął przeczesywać. Przez długi czas nic nie mówił, tylko głaskał go i tulił.
– Chcesz powiedzieć, co się stało? – zapytał szepcząc.
– Chcesz powiedzieć, co się stało? – zapytał szepcząc.
Kiedy Harvey zaczął przeczesywać jego włosy nie mógł dłużej wstrzymywać cichych łez, przeszło mu przez myśl, że powinien się odsunąć bo inaczej się nie pozbiera, ale nie zrobił tego, bo jednak był fotografowi niesamowicie wdzięczny za tę bliskość i gdyby nie on, nie miałby nawet do kogo się przytulić w takiej chwili.
– Mój ojciec umarł. – odpowiedział mu też szeptem i otworzył oczy, które cały czas miał zamknięte. Uniósł się nieco, żeby móc wcisnąć swoją twarz między obojczyk a szyję fotografa, objął go też ramieniem i kiedy już przylgnął do niego w ten sposób, wziął głęboki wdech starając się uspokoić i nie rozklejać jak małe dziecko.
– Mój ojciec umarł. – odpowiedział mu też szeptem i otworzył oczy, które cały czas miał zamknięte. Uniósł się nieco, żeby móc wcisnąć swoją twarz między obojczyk a szyję fotografa, objął go też ramieniem i kiedy już przylgnął do niego w ten sposób, wziął głęboki wdech starając się uspokoić i nie rozklejać jak małe dziecko.
Chociaż nic nie odpowiedział, na moment wstrzymał oddech, a potem westchnął cicho. Pozwolił mu ułożyć się tak, jak chciał i wykorzystał tę pozycję, aby bardziej go objąć. Nieprzerwanie głaskał go po głowie, czasem też gładził go po karku i ramieniu, zaraz znów wracając do łagodnego przeczesywania włosów. Po jakimś czasie obrócił lekko głowę i pocałował młodszego w policzek. Milczał nie wiedząc, czy sądząc, żeby teraz pomogła, ale chcąc być przy Roro w tym czasie, być do jego dyspozycji.
Uparcie nie zmieniał pozycji nawet kiedy zaczęło robić mu się niewygodnie. Dziękując w duchu i ciesząc się, że ma przy sobie Harveya, zasnął zaskakująco szybko, być może przez wyczerpanie dzisiejszymi emocjami.
Nie zdziwiło go to, że obudził się dość wcześnie. Mimo że był zmęczony, po prostu nie mógł dalej spać. Ostrożnie wyślizgnął się z objęć fotografa i ze spokojnymi, cichymi ruchami zszedł na dół, dając mu w spokoju pospać dłużej. Zabrał z kanapy swoje rzeczy i schował się w łazience, biorąc szybki prysznic, przebierając się w swoje ubrania i używając szczoteczki, którą ostatnio dostał. Ze zgorszeniem spojrzał w lustro na swoją strasznie wyglądającą twarz i z cichym westchnieniem wrócił do salonu. Zaczął myśleć, że może powinien wrócić do siebie, bo przecież fotograf miał też swoje obowiązki, ale... po prostu nie chciał jeszcze wracać do pustego mieszkania i uciekać kiedy Harvey nadal spał. Usiadł na kanapie z telefonem i zaczął przekładać grafik tak, żeby wcisnąć gdzieś krótką podróż do Chin.
Nie zdziwiło go to, że obudził się dość wcześnie. Mimo że był zmęczony, po prostu nie mógł dalej spać. Ostrożnie wyślizgnął się z objęć fotografa i ze spokojnymi, cichymi ruchami zszedł na dół, dając mu w spokoju pospać dłużej. Zabrał z kanapy swoje rzeczy i schował się w łazience, biorąc szybki prysznic, przebierając się w swoje ubrania i używając szczoteczki, którą ostatnio dostał. Ze zgorszeniem spojrzał w lustro na swoją strasznie wyglądającą twarz i z cichym westchnieniem wrócił do salonu. Zaczął myśleć, że może powinien wrócić do siebie, bo przecież fotograf miał też swoje obowiązki, ale... po prostu nie chciał jeszcze wracać do pustego mieszkania i uciekać kiedy Harvey nadal spał. Usiadł na kanapie z telefonem i zaczął przekładać grafik tak, żeby wcisnąć gdzieś krótką podróż do Chin.
Obudził go odgłos wody lecącej w łazience. Nie chciał się jeszcze podnosić i wracać do codzienności, ale zmienił pozycję i położył się na brzuchu, głową w miejscu nóg, aby móc obserwować salon. Patrzył na Roro i pozwalał myślom przelewać się w głowie. Cholera... Westchnął głośno i pokręcił do siebie głową.
– Jak się trzymasz? – zapytał nadal nie wstając.
– Jak się trzymasz? – zapytał nadal nie wstając.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach