▲▼
First topic message reminder :
Urządzony w jednym z wolno stojących, odrestaurowanych, ceglanych magazynów niedaleko linii wody. Budynek nie jest byt rozległy, ale wysoki, a umieszczone na pewnym poziomie okna zapewniają zarówno dopływ światła, jak i prywatność. Z zewnątrz pomalowano go na stalowo szary kolor, wewnątrz większość ścian jest biała. Na parterze mieścił się salon z kanapą i głębokimi fotelami, stół z dwoma krzesłami, wyspa kuchenna, sporo półek z książkami, gramofonem, wielką kolekcją płyt winylowych i kilkoma drewnianymi skrzynkami, spore owalne lustro oraz projektor. Na jednej ze ścian znajdował się także podłużny, szklany kominek. W podłodze widać klapę prowadzącą do piwnicy, ale ta zwykle pozostaje zamknięta. Wydzielono tu jedno pomieszczenie na łazienkę z wanną, zaś łóżko z szafkami nocnymi postawiono na antresoli zbudowanej z surowo wyglądających żelaznych belek, tak samo jak prowadzące na nią schody. Z wyższego poziomu łatwo da się spoglądać przez okna na wodę.
Urządzony w jednym z wolno stojących, odrestaurowanych, ceglanych magazynów niedaleko linii wody. Budynek nie jest byt rozległy, ale wysoki, a umieszczone na pewnym poziomie okna zapewniają zarówno dopływ światła, jak i prywatność. Z zewnątrz pomalowano go na stalowo szary kolor, wewnątrz większość ścian jest biała. Na parterze mieścił się salon z kanapą i głębokimi fotelami, stół z dwoma krzesłami, wyspa kuchenna, sporo półek z książkami, gramofonem, wielką kolekcją płyt winylowych i kilkoma drewnianymi skrzynkami, spore owalne lustro oraz projektor. Na jednej ze ścian znajdował się także podłużny, szklany kominek. W podłodze widać klapę prowadzącą do piwnicy, ale ta zwykle pozostaje zamknięta. Wydzielono tu jedno pomieszczenie na łazienkę z wanną, zaś łóżko z szafkami nocnymi postawiono na antresoli zbudowanej z surowo wyglądających żelaznych belek, tak samo jak prowadzące na nią schody. Z wyższego poziomu łatwo da się spoglądać przez okna na wodę.
Puścił jego dłonie i wycofał ręce nie pilnując już, czy Roro rozplecie ramiona czy nie. Podniósł dłonie i położył je po obydwu stronach głowy znajomego, tym razem bardziej zdecydowanym gestem zmuszając go, aby patrzył przed siebie. Pochylił się trochę, aby móc znów mówić blisko jego ucha.
– Postaraj się skupić na tańcu i sobie, a nie na mnie – sugerował, prosił czy wymagał? Nie dało się jednoznacznie rozpoznać, choć Harveyowi podobało się, w jaki sposób młodszy reagował na to eksperymentowania.
Wolno ruszył lewą dłoń w przód, z wyczuciem przesuwając jej wnętrzem po połowie twarzy Roro, po jego skroni, policzku, szczęce i brodzie, a potem już w zwyczajny sposób wrócił do trzymania jego barków. Przeszedł parę kroków i puścił mężczyznę, cały czas zachowując się jakby odrobinę mu się nie chciało albo jakby pilnował oszczędności swoich ruchów.
Kiedy minął Roro, obrócił się do niego i kawałek przeszedł tyłem, tym razem nie ciągnąc za sobą młodszego i nie dotykając go. Zatrzymał się, stanął w lekkim rozkroku i zaczął niespiesznie, rytmicznie kołysać biodrami na boki, do tego poruszał na ich poziomie dłońmi, powoli unosząc ramiona, ale wciąż trzymając je blisko swojego ciała. Luźny sweter nie podkreślał, ale przynajmniej też nie krępował jego ruchów. A Roro miał skupić się na tańcu i na sobie, nie na fotografie, tak? Kiedy dłońmi dotarł mniej więcej na wysokość swojej klatki piersiowej, wyciągnął ręce i podszedł do młodszego, prawą dłoń oparł luźno na jego biodrze, a lewą objął bok jego szyi. Teraz nie pokazywał mu, co ma robić, czy ma go złapać, a jeśli tak to w jaki sposób, tylko wrócił do niespiesznego tańczenia ze znajomym.
– Postaraj się skupić na tańcu i sobie, a nie na mnie – sugerował, prosił czy wymagał? Nie dało się jednoznacznie rozpoznać, choć Harveyowi podobało się, w jaki sposób młodszy reagował na to eksperymentowania.
Wolno ruszył lewą dłoń w przód, z wyczuciem przesuwając jej wnętrzem po połowie twarzy Roro, po jego skroni, policzku, szczęce i brodzie, a potem już w zwyczajny sposób wrócił do trzymania jego barków. Przeszedł parę kroków i puścił mężczyznę, cały czas zachowując się jakby odrobinę mu się nie chciało albo jakby pilnował oszczędności swoich ruchów.
Kiedy minął Roro, obrócił się do niego i kawałek przeszedł tyłem, tym razem nie ciągnąc za sobą młodszego i nie dotykając go. Zatrzymał się, stanął w lekkim rozkroku i zaczął niespiesznie, rytmicznie kołysać biodrami na boki, do tego poruszał na ich poziomie dłońmi, powoli unosząc ramiona, ale wciąż trzymając je blisko swojego ciała. Luźny sweter nie podkreślał, ale przynajmniej też nie krępował jego ruchów. A Roro miał skupić się na tańcu i na sobie, nie na fotografie, tak? Kiedy dłońmi dotarł mniej więcej na wysokość swojej klatki piersiowej, wyciągnął ręce i podszedł do młodszego, prawą dłoń oparł luźno na jego biodrze, a lewą objął bok jego szyi. Teraz nie pokazywał mu, co ma robić, czy ma go złapać, a jeśli tak to w jaki sposób, tylko wrócił do niespiesznego tańczenia ze znajomym.
Gdy palce fotografa zaczęły wodzić po jego skórze, mimowolnie przychylił lekko głowę w stronę dłoni i zamknął oczy. Cholera, Harvey... miał wrażenie, że od takich gestów robi się bardziej pijany niż od sporej ilości wina.
Jeżeli znajomy chciał namącić mu w głowie, to zdecydowanie wiedział jak skutecznie to osiągnąć. I jak on ma się skupić na czymkolwiek?
Kiedy Harvey zabrał dłonie i stanął przed nim, skrzywił się lekko z niezadowoleniem. Bez jego rąk brakowało mu przewodnika, kogoś kto bym nim pokierował. Zamiast, tak jak chciał tego znajomy, skupić się na sobie i tańcu, nieco zachłannie obserwował tańczącego przed sobą mężczyznę i chłonął każdy jego gest, przez co jego ruchy stawały się coraz bledsze i leniwsze.
Czy był nadal skrępowany? To za mało powiedziane. Ale postanowił, że za swoje obecne, śmiałe poczynania będzie się wstydził jutro, a tymczasem po prostu da się ponieść.
Gdy ręce Harveya w końcu wróciły do niego, a on sam przysunął się, Roro zrobił szybko krok do przodu chcąc być bliżej, po czym delikatnie i niespiesznie, jakby nadal walczył ze swoimi myślami, ramionami oplótł luźno szyję fotografa, pozwalając swoimi dłonią spocząć swobodnie za karkiem mężczyzny. Wzrok wlepił w szyję znajomego. Czuł, że przy jego obecnych poczynaniach, patrzenie mężczyźnie w oczy mogłoby być już dla niego czymś, przez co w końcu zalałby się rumieńcem. To byloby zbyt wiele.
Postanowił, że lepiej zrobi jeśli nic nie powie, nie chciał niczego psuć w tym błogim dla niego momencie.
Jeżeli znajomy chciał namącić mu w głowie, to zdecydowanie wiedział jak skutecznie to osiągnąć. I jak on ma się skupić na czymkolwiek?
Kiedy Harvey zabrał dłonie i stanął przed nim, skrzywił się lekko z niezadowoleniem. Bez jego rąk brakowało mu przewodnika, kogoś kto bym nim pokierował. Zamiast, tak jak chciał tego znajomy, skupić się na sobie i tańcu, nieco zachłannie obserwował tańczącego przed sobą mężczyznę i chłonął każdy jego gest, przez co jego ruchy stawały się coraz bledsze i leniwsze.
Czy był nadal skrępowany? To za mało powiedziane. Ale postanowił, że za swoje obecne, śmiałe poczynania będzie się wstydził jutro, a tymczasem po prostu da się ponieść.
Gdy ręce Harveya w końcu wróciły do niego, a on sam przysunął się, Roro zrobił szybko krok do przodu chcąc być bliżej, po czym delikatnie i niespiesznie, jakby nadal walczył ze swoimi myślami, ramionami oplótł luźno szyję fotografa, pozwalając swoimi dłonią spocząć swobodnie za karkiem mężczyzny. Wzrok wlepił w szyję znajomego. Czuł, że przy jego obecnych poczynaniach, patrzenie mężczyźnie w oczy mogłoby być już dla niego czymś, przez co w końcu zalałby się rumieńcem. To byloby zbyt wiele.
Postanowił, że lepiej zrobi jeśli nic nie powie, nie chciał niczego psuć w tym błogim dla niego momencie.
Harvey nie był w pełni świadomy skrępowania Roro, samemu czując się nawet swobodnie, choć odrobinę dziwnie. Z jednej strony było mu cholernie smutno i gorzko, bo miał wrażenie, że wciąga chłopaka w coś złego, że przełamywanie dystansu akurat z nim nikomu nie wyszło na dobre, a z drugiej? Po prostu chciał się przekonać i niejako udowodnić sobie, że coś takiego jak fatum nie istnieje, a na pewno nie wisi nad nim i jego znajomymi.
Uniósł dłoń, którą trzymał na szyi Roro i kciukiem pogłaskał jego policzek, a potem powoli przesunął dłonią w dół, specjalnie dotykając jego szyi, klatki piersiowej, boku i biodra. Sam trzymał Roro podobnie jak on jego, z tym, że zamiast za szyję, objął go w pasie. Przyłożył policzek do jego skroni dalej prowadząc spokojnie i w milczeniu, ale zaraz zaśmiał się cicho. Cholera, mógł być poważny, a teraz zdradził się... Trudno.
– Roro... – szeptał uśmiechając się. – Teraz powiem ci coś tak seksownego, że długo tego nie zapomnisz. – Zamilkł na chwilę mocniej go do siebie przytulając, aby przytrzymać go w takiej pozycji, w jakiej właśnie stali. – Zaraz przyjedzie pizza.
Uniósł dłoń, którą trzymał na szyi Roro i kciukiem pogłaskał jego policzek, a potem powoli przesunął dłonią w dół, specjalnie dotykając jego szyi, klatki piersiowej, boku i biodra. Sam trzymał Roro podobnie jak on jego, z tym, że zamiast za szyję, objął go w pasie. Przyłożył policzek do jego skroni dalej prowadząc spokojnie i w milczeniu, ale zaraz zaśmiał się cicho. Cholera, mógł być poważny, a teraz zdradził się... Trudno.
– Roro... – szeptał uśmiechając się. – Teraz powiem ci coś tak seksownego, że długo tego nie zapomnisz. – Zamilkł na chwilę mocniej go do siebie przytulając, aby przytrzymać go w takiej pozycji, w jakiej właśnie stali. – Zaraz przyjedzie pizza.
Oparł się czołem o obojczyk Harveya i w otępiałej ciszy chłonął chwilę. Dopiero kiedy fotograf zaczął coś mówić wrócił myślami na powierzchnię.
– Hm? – otworzył oczy i odchylił lekko głowę do tyłu, żeby móc ze skonsternowaniem spojrzeć na twarz Harveya. Kiedy ten w końcu powiedział to co chciał, Roro prychnął cicho i pacnął go w ramię. – Ty ło... – zanim użył zakazanego słowa, w porę ugryzł się w język i zmarszczył brwi spoglądając gdzieś w bok. Westchnął cicho i z rozbawieniem pokręcił lekko głową. – To dobrze... bo jestem tak głodny, że zacząłbym zaraz myśleć o kanibalizmie.
Musiał przyznać, że całkowicie zapomniał już o jakiejkolwiek pizzy. Jak na zawołanie usłyszał dzwonek do drzwi i odsunął się od Harveya zabierając ręce.
– Zjedzmy dostawcę.
– Hm? – otworzył oczy i odchylił lekko głowę do tyłu, żeby móc ze skonsternowaniem spojrzeć na twarz Harveya. Kiedy ten w końcu powiedział to co chciał, Roro prychnął cicho i pacnął go w ramię. – Ty ło... – zanim użył zakazanego słowa, w porę ugryzł się w język i zmarszczył brwi spoglądając gdzieś w bok. Westchnął cicho i z rozbawieniem pokręcił lekko głową. – To dobrze... bo jestem tak głodny, że zacząłbym zaraz myśleć o kanibalizmie.
Musiał przyznać, że całkowicie zapomniał już o jakiejkolwiek pizzy. Jak na zawołanie usłyszał dzwonek do drzwi i odsunął się od Harveya zabierając ręce.
– Zjedzmy dostawcę.
Podniósł brwi w górę czekając tylko, aż Roro dokończy. Łoś! No, powiedz to, chłopcze! A jednak nie? Harvey był pewny, że prędzej czy później znajomy się złamie.
Odsunął się spokojnie i niespiesznie podszedł do drzwi, po drodze wyjmując pieniądze z portfela. Otworzył drwi i lekko nieprzytomnym uśmiechem powitał dostawcę.
– Dobry wieczór. Ile by pan sobie policzył, gdybyśmy chcieli pana zjeść? Obiecuję, że to by nie bolało. – Mówił z uśmiechem, ale paradoksalnie nie wyglądał jakby żartował i nie chciał na razie przyjąć kartonu z pizzą, jakby czekał, czy nie wpadnie mu w ręce lepszy kąsek w postaci pizzamana.
Odsunął się spokojnie i niespiesznie podszedł do drzwi, po drodze wyjmując pieniądze z portfela. Otworzył drwi i lekko nieprzytomnym uśmiechem powitał dostawcę.
– Dobry wieczór. Ile by pan sobie policzył, gdybyśmy chcieli pana zjeść? Obiecuję, że to by nie bolało. – Mówił z uśmiechem, ale paradoksalnie nie wyglądał jakby żartował i nie chciał na razie przyjąć kartonu z pizzą, jakby czekał, czy nie wpadnie mu w ręce lepszy kąsek w postaci pizzamana.
Stał jak kołek słuchając Harveya z szeroko otwartymi ustami. Że co?
Kiedy zapanowała nieznośna cisza, ruszył do przodu niemal podbiegając do drzwi i wyciągnął z ręki fotografa pieniądze, które trzymał. Wcisnął je szybko w dłoń dostawcy i ostrożnie odebrał od niego płaski karton.
– Przepraszam, kolega jest trochę... – podniósł wolną dłoń i wskazującym palcem zrobił kilka charakterystycznych kółek w powietrzu przy swojej skroni. – Przepraszam, miłego wieczoru! – uśmiechnął się przepraszająco i nie czekając aż któryś z mężczyzn się odezwie, zamknął szybko drzwi i z desperackim jękiem oparł się o nie plecami.
– Już nigdy... nigdy nie zamawiaj z tej pizzeri. – sapnął i spojrzał na Harveya ciskając w niego piorunami.
I jak tu nie nazywać go łosiem!
Kiedy zapanowała nieznośna cisza, ruszył do przodu niemal podbiegając do drzwi i wyciągnął z ręki fotografa pieniądze, które trzymał. Wcisnął je szybko w dłoń dostawcy i ostrożnie odebrał od niego płaski karton.
– Przepraszam, kolega jest trochę... – podniósł wolną dłoń i wskazującym palcem zrobił kilka charakterystycznych kółek w powietrzu przy swojej skroni. – Przepraszam, miłego wieczoru! – uśmiechnął się przepraszająco i nie czekając aż któryś z mężczyzn się odezwie, zamknął szybko drzwi i z desperackim jękiem oparł się o nie plecami.
– Już nigdy... nigdy nie zamawiaj z tej pizzeri. – sapnął i spojrzał na Harveya ciskając w niego piorunami.
I jak tu nie nazywać go łosiem!
– Ej, nieprawda, po prostu jesteśmy głodni, poza tym sam to propono... – nie dokończył, bo Roro zdążył w tym czasie wręczyć pieniądze i zabrać jedzenie. Fotograf przewrócił oczami i zaplótł ramiona na piersi. – Ty zawsze taki niezdecydowany jak baba? Zjedzmy go, a potem takie akcje robisz? – rzucił z pretensją, złapał Roro pod ramiona i dosłownie zaciągnął za sobą na sofę idąc w tył. Otworzył pudełko, które znajomy trzymał, oderwał kawałek pizzy i usiadł na sofie, po drodze wgryzając się w ciasto.
– Fa mafo fypifef chyfa, fe tafi ftyfny jeftef – skomentował. No cóż, przed chwilą Harvey odpuścił sobie biadolenie i użalanie się nad sobą, w tej chwili mając gdzieś wspomnienia, troski i konwenanse.
– Fa mafo fypifef chyfa, fe tafi ftyfny jeftef – skomentował. No cóż, przed chwilą Harvey odpuścił sobie biadolenie i użalanie się nad sobą, w tej chwili mając gdzieś wspomnienia, troski i konwenanse.
Przewrócił oczami chcąc coś powiedzieć, ale Harvey zaczął targać go w stronę kanapy więc po prostu sobie odpuścił. Kiedy fotograf poczęstował się kawałkiem pizzy, Roro odstawił karton na stolik i sam wyciągnął kawałek dla siebie.
– Hę? – unosząc brew spojrzał na Harveya chcąc zrozumieć co ten właśnie powiedział.
Kiedy powtarzając w myślach jego wypowiedź w końcu ją zrozumiał, uśmiechnął się delikatnie i niewinnie. Zdjął ze swojego kawałka plasterek pepperoni i pochylił się nad siedzącym fotografem. Szybkim ruchem z plaśnięciem przykleił plasterek do czoła znajomego nie przestając uśmiechać się jak aniołek.
– Nie jestem sztywny, widzisz? – jak gdyby nigdy nic, usiadł obok i wgryzł się w pizzę.
– Hę? – unosząc brew spojrzał na Harveya chcąc zrozumieć co ten właśnie powiedział.
Kiedy powtarzając w myślach jego wypowiedź w końcu ją zrozumiał, uśmiechnął się delikatnie i niewinnie. Zdjął ze swojego kawałka plasterek pepperoni i pochylił się nad siedzącym fotografem. Szybkim ruchem z plaśnięciem przykleił plasterek do czoła znajomego nie przestając uśmiechać się jak aniołek.
– Nie jestem sztywny, widzisz? – jak gdyby nigdy nic, usiadł obok i wgryzł się w pizzę.
Co, jak, co to było, czy Roro właśnie...? Harvey na chwilę przestał przeżuwać to, co miał w ustach i patrzył na znajomego, ale zaraz zaczął się śmiać, przy okazji starając się nie zakrztusić. Odkleił pepperoni od czoła i otarł je rękawem.
– Jesteś sztywny, jesteś. A przy okazji i pojebany. – No, no, to brzmiało jak prawdziwy komplement! Fotograf chwycił butelkę wina i napił się. – Ale chyba zaczynam cię lubić – dodał tak dla pewności, żeby Roro błędnie nie pomyślał, że jest na niego zły albo obrażony. – Zostajesz na noc, nie? – zapytał nagle, patrząc na mężczyznę.
– Jesteś sztywny, jesteś. A przy okazji i pojebany. – No, no, to brzmiało jak prawdziwy komplement! Fotograf chwycił butelkę wina i napił się. – Ale chyba zaczynam cię lubić – dodał tak dla pewności, żeby Roro błędnie nie pomyślał, że jest na niego zły albo obrażony. – Zostajesz na noc, nie? – zapytał nagle, patrząc na mężczyznę.
Zaśmiał się cicho jedząc swój kawałek. A więc Harvey go lubił? No no...
Słysząc pytanie przestał się uśmiechać i odsunął pizzę od ust. Zanim odpowiedział przesunął się delikatnie w bok oddalając się od mężczyzny.
– Taaak... – przeciągnął ostrożnie słowo i spojrzał na Harveya. – Oczywiście jeśli mogę... Twoja kanapa jest o wiele większa niż moja i bez problemu się na niej mieszczę. – obrócił się plecami do Harveya i położył nogi na kanapie pokazując tym samym, że z chęcią się na niej prześpi. – Widzisz? – uśmiechnął się i odgryzł kawałek pizzy.
Słysząc pytanie przestał się uśmiechać i odsunął pizzę od ust. Zanim odpowiedział przesunął się delikatnie w bok oddalając się od mężczyzny.
– Taaak... – przeciągnął ostrożnie słowo i spojrzał na Harveya. – Oczywiście jeśli mogę... Twoja kanapa jest o wiele większa niż moja i bez problemu się na niej mieszczę. – obrócił się plecami do Harveya i położył nogi na kanapie pokazując tym samym, że z chęcią się na niej prześpi. – Widzisz? – uśmiechnął się i odgryzł kawałek pizzy.
Nie odpowiadał tylko skupił się na obserwowaniu Roro i oczywiście kończeniu kawałka pizzy. Nie był już tak głodny jak chwilę temu, czuł właściwie, że normalnie jeszcze nie myślałby o jedzeniu po sycącym obiedzie, ale magiczne działanie zioła zamieniało jego żołądek w czarną dziurę. Sięgnąłby jeszcze po kawałek pizzy, ale na razie powstrzymał się otrzepując mąkę i okruszki z palców.
– Nie ma mowy, nie zgadzam się, żebyś tu spał – odezwał się głosem spokojnym, ale i nieznoszącym sprzeciwu. – Robimy tak, jak poprzednim razem albo wynoszę cię na dach.
– Nie ma mowy, nie zgadzam się, żebyś tu spał – odezwał się głosem spokojnym, ale i nieznoszącym sprzeciwu. – Robimy tak, jak poprzednim razem albo wynoszę cię na dach.
Spojrzał w kierunku antresoli, na której jak mu się wydawało znajdowało się łóżko. Przyglądając się schodom z zadowoleniem stwierdził, że nawet gdyby fotograf chciałby zaciągnąć go tam siłą, nie będzie to łatwe zadanie, a może nawet okaże się niewykonalne.
– Mhm... – odpowiedział na odczepne z uśmiechem wyciągnął się, żeby dorwać kolejny kawałek pizzy nie robiąc sobie żadnej przerwy w jedzeniu. – Dach brzmi spoko. – z prowokującym uśmiechem wgryzł się kawałek patrząc Harveyowi prosto w oczy.
– Mhm... – odpowiedział na odczepne z uśmiechem wyciągnął się, żeby dorwać kolejny kawałek pizzy nie robiąc sobie żadnej przerwy w jedzeniu. – Dach brzmi spoko. – z prowokującym uśmiechem wgryzł się kawałek patrząc Harveyowi prosto w oczy.
W odpowiedzi westchnął ciężko i pokręcił głową. Za stary jestem do takiego rozbrykanego królika... – pomyślał i sam sięgnął po następny kawałek. Nie zamierzał prosić i przekonywać Roro. Nagle przyszedł mu do głowy śmieszny wniosek.
– Z tobą naprawdę jak z królikiem... – Zaczął wymieniać unosząc palce prawej dłoni, w której nie trzymał pizzy. – Dokazujesz jak dzieciak, zamierasz w bezruchu, kiedy jestem blisko, jakbym był jakimś drapieżnikiem, przyswajasz sałatę i jak dziś się okazało też i inne zielska, a teraz jeszcze musisz skruszeć na zimnie, jak królicze mięso. – Zaśmiał się złośliwie i czekał na magiczne słowo 'łoś'.
– Z tobą naprawdę jak z królikiem... – Zaczął wymieniać unosząc palce prawej dłoni, w której nie trzymał pizzy. – Dokazujesz jak dzieciak, zamierasz w bezruchu, kiedy jestem blisko, jakbym był jakimś drapieżnikiem, przyswajasz sałatę i jak dziś się okazało też i inne zielska, a teraz jeszcze musisz skruszeć na zimnie, jak królicze mięso. – Zaśmiał się złośliwie i czekał na magiczne słowo 'łoś'.
Zazgrzytał cicho zębami i przymknął na moment oczy. Bez łosi, bez łosi, bez łosi, Roro... żadnych łosi. Westchnął przeciągle nie reagując na słowa Harveya. Dopiero kiedy w spokoju zjadł kolejny kawałek, co nie zajęło mu za wiele czasu, oblizał palce i spojrzał na znajomego.
– Widzę, że jak przystało na fotografa, to dobry z ciebie obserwator. – podniósł butelkę z winem i tak jak wcześniej siedzący obok niego, napił się alkoholu bez zawracania sobie głowy kieliszkiem. – Poza tym... dziwisz mi się, że nie chcę spać z tobą w jednym łóżku? – mruknął nawet trochę smutno i podrapał się po karku odstawiając butelkę na stolik.
– Widzę, że jak przystało na fotografa, to dobry z ciebie obserwator. – podniósł butelkę z winem i tak jak wcześniej siedzący obok niego, napił się alkoholu bez zawracania sobie głowy kieliszkiem. – Poza tym... dziwisz mi się, że nie chcę spać z tobą w jednym łóżku? – mruknął nawet trochę smutno i podrapał się po karku odstawiając butelkę na stolik.
Wykonał gest, jakby zdejmował kapelusz i lekko się pokłonił. Oto on, obserwujący Harvey, do usług.
Nie chciał brać więcej kawałków pizzy, dlatego na razie powstrzymał się przed sięgnięciem po trzeci, choć ten śpiewał do niego wdzięcznie i kusząco, niczym syrena do żeglarza. Czy dziwił się? Właściwie tak. Chciał rzucić jakimś żartem z aluzją i wspomnieniem o tym, że już razem tak spali, bo Roro nie pozwolił jemu spędzić nocy przyzwoicie, po bożemu na sofie, na odległość, ale zanim się odezwał, inna myśl przyszła mu do głowy.
– Czekaj... – Zerknął na Roro poważnie, nawet odrobinę zmieszany. – Myślisz, że... Że będę chciał coś robić wbrew twojej woli? – Właściwie nie zdziwiłoby go, gdyby Roro miał takie obawy. Wiedział, że jego dotychczasowy sposób życia i preferowany zakres kontaktów z ludźmi mogły sugerować, że z Harveyem jest coś nie tak i nie do końca można mu ufać, ale... Cóż, poczuł się niezręcznie i dobrze było to po nim widać.
Nie chciał brać więcej kawałków pizzy, dlatego na razie powstrzymał się przed sięgnięciem po trzeci, choć ten śpiewał do niego wdzięcznie i kusząco, niczym syrena do żeglarza. Czy dziwił się? Właściwie tak. Chciał rzucić jakimś żartem z aluzją i wspomnieniem o tym, że już razem tak spali, bo Roro nie pozwolił jemu spędzić nocy przyzwoicie, po bożemu na sofie, na odległość, ale zanim się odezwał, inna myśl przyszła mu do głowy.
– Czekaj... – Zerknął na Roro poważnie, nawet odrobinę zmieszany. – Myślisz, że... Że będę chciał coś robić wbrew twojej woli? – Właściwie nie zdziwiłoby go, gdyby Roro miał takie obawy. Wiedział, że jego dotychczasowy sposób życia i preferowany zakres kontaktów z ludźmi mogły sugerować, że z Harveyem jest coś nie tak i nie do końca można mu ufać, ale... Cóż, poczuł się niezręcznie i dobrze było to po nim widać.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach