▲▼
Strona 1 z 4 • 1, 2, 3, 4
Artem już od kilku godzin siedział bezczynnie w kuchni, pijąc kawę za kawą. Był już całkiem trzeźwy, jednak ku jego niezadowoleniu pamiętał wszystko co działo się zeszłej nocy.
Wyraźnie zmęczony, o czym mogły świadczyć chociażby cienie pod oczami, przetarł twarz dłońmi i bezcelowo wgapiał się przed siebie. Wokół niego biegały psy bawiąc się i szczekając. Chciał iść po Carlosa, jednak ostatecznie z tego zrezygnował sądząc, że sam zejdzie słysząc krzątaninę na parterze.
Wyraźnie zmęczony, o czym mogły świadczyć chociażby cienie pod oczami, przetarł twarz dłońmi i bezcelowo wgapiał się przed siebie. Wokół niego biegały psy bawiąc się i szczekając. Chciał iść po Carlosa, jednak ostatecznie z tego zrezygnował sądząc, że sam zejdzie słysząc krzątaninę na parterze.
Zszedł dopiero wykąpany i ubrany. W przeciwieństwie do Artema był wyspany, nic go nie bolało i wyglądał dobrze.
- Ciao! Jak tam? – wygłaskał witające się z nim psy, po czym przysiadł się do stołu i przyjrzał mu – Może chcesz wrócić do łóżka?...
- Ciao! Jak tam? – wygłaskał witające się z nim psy, po czym przysiadł się do stołu i przyjrzał mu – Może chcesz wrócić do łóżka?...
Widząc Carlosa, podniósł się ze stołu i pomachał mu. Gdy mężczyzna chciał pogłaskać Oriona, ten speszony uciekł do właściciela, natomiast drugi szczeniak nie odstępował współlokatora na krok.
- Lepiej być nie mogło… - mruknął biorąc łyk kawy i klepiąc Pit Bulla po łebku. - Przepraszam. Nie jestem zbytnio w humorze. - westchnął i oparł głowę na pięści. - Nie dzięki. Nie mogę spać. Nawet wybieganie się nie pomogło. - wzruszył ramionami i napił się trochę. - Chcesz coś do picia?… Albo do jedzenia?
- Lepiej być nie mogło… - mruknął biorąc łyk kawy i klepiąc Pit Bulla po łebku. - Przepraszam. Nie jestem zbytnio w humorze. - westchnął i oparł głowę na pięści. - Nie dzięki. Nie mogę spać. Nawet wybieganie się nie pomogło. - wzruszył ramionami i napił się trochę. - Chcesz coś do picia?… Albo do jedzenia?
- A co mogłoby ci pomóc? Może chcesz masaż? Albo ja coś ugotuję czy… No nie wiem… - oparł się łokciami o stół i wlepił w niego spojrzenie – Zapytałbym czy dzwoniłeś i czy już coś ustaliłeś, ale chyba się powstrzymam… - wydął usta i popatrzył w bok. O jedzeniu czy picu dla siebie jeszcze nic nie mówił.
Uśmiechnął się lekko i pokręcił głową.
- Naprawdę nie trzeba. - westchnął i odgarnął włosy sprzed oczu. Słysząc jego kolejne słowa momentalnie zrzedła mu mina. - To chyba nie jest najlepszy pomysł. Nie wiem. Boję się. - przełknął ślinę. Zszedł ze stołka i podszedł do blatu, by włączyć czajnik. - Kawy?
- Naprawdę nie trzeba. - westchnął i odgarnął włosy sprzed oczu. Słysząc jego kolejne słowa momentalnie zrzedła mu mina. - To chyba nie jest najlepszy pomysł. Nie wiem. Boję się. - przełknął ślinę. Zszedł ze stołka i podszedł do blatu, by włączyć czajnik. - Kawy?
- Boisz? – przekrzywił głowę – Poproszę. – sięgnął ręką do bernardyna i zaczął go głaskać.
- Mhm. Boję się jego reakcji... Chyba. No bo co mam mu powiedzieć? Cześć Garik, wiesz, wczoraj się upiłem i dostałem wyzwanie, żeby wyznać ci, że mi się podobasz. W sumie to był błąd? To chyba tak nie działa... - wyjął z szafki drugi kubek dla Carlosa. Wsypał do nich kawy i odwrócił się w jego stronę. Oparł się o blat czekając, aż woda będzie gotowa. - Byłem głupi, że się na to zgodziłem...
Patrzył na niego długo i zastanawiał się…
- No nie wiem... Uważasz za błąd przyznanie się do czegoś? Przecież sam mi mówiłeś, że ci się podoba. Nie okłamałeś go.
- No nie wiem... Uważasz za błąd przyznanie się do czegoś? Przecież sam mi mówiłeś, że ci się podoba. Nie okłamałeś go.
Zalał kawę wrzątkiem i postawił kubek przed Carlosem przysuwając mu cukierniczkę i mleko. Usiadł na swoim miejscu i westchnął bawiąc się parą uciekającą z napoju.
- Ugh... No bo tak jest. - jęknął żałośnie - Nie chciałem, żeby to wyszło w taki sposób...
- Ugh... No bo tak jest. - jęknął żałośnie - Nie chciałem, żeby to wyszło w taki sposób...
- Dzięki… - odebrał kubek i od razu zalał sobie kawę mlekiem – A jak byś chciał, co? – uniósł kubek do ust i napił się – Tylko nie mów mi, że nie wiesz!
Uśmiechnął się zakłopotany i podrapał się po karku.
- Pewnie by do tego nigdy nie doszło. Raczej nie jestem typem osoby, która mówi takie rzeczy wprost. - westchnął cicho i napił się kawy. - On pewnie by sobie kogoś, prędzej czy później, znalazł, a ja życzyłbym mu szczęścia. - wzruszył ramionami i podniósł wzrok na Carlosa. - To jak... Chcesz coś zjeść?
- Pewnie by do tego nigdy nie doszło. Raczej nie jestem typem osoby, która mówi takie rzeczy wprost. - westchnął cicho i napił się kawy. - On pewnie by sobie kogoś, prędzej czy później, znalazł, a ja życzyłbym mu szczęścia. - wzruszył ramionami i podniósł wzrok na Carlosa. - To jak... Chcesz coś zjeść?
Spuścił nieco głowę i popatrzył na niego spod brwi.
- … Tak, chcę jeść. – napił się i podrapał po nosie – Myślę, że… Gdybyś spędził trochę czasu z Garikiem prawdopodobnie e… Sam by cię zalał tą miłością, nie musiałbyś nic mówić. Pytałeś się go jak to było z jego byłym?
- … Tak, chcę jeść. – napił się i podrapał po nosie – Myślę, że… Gdybyś spędził trochę czasu z Garikiem prawdopodobnie e… Sam by cię zalał tą miłością, nie musiałbyś nic mówić. Pytałeś się go jak to było z jego byłym?
Wziął łyk kawy i zszedł ze stołka. Podszedł do lodówki i zaczął z niej wyjmować różne rzeczy. Po chwili przed Carlosem wylądowało kilka rodzajów serów i mięsa, oraz trochę warzyw. Artem podał mu jeszcze talerz i koszyczek z pieczywem. - Jeśli będziesz chciał coś jeszcze to mów.
- Skąd takie przekonanie? Raczej nie wydaje mi się, że jestem w jego typie. - usiadł i westchnął - Wiem tyle co mi powiedział, nie dopytywałem o szczegóły. To był zbyt... Świeży temat.
- Skąd takie przekonanie? Raczej nie wydaje mi się, że jestem w jego typie. - usiadł i westchnął - Wiem tyle co mi powiedział, nie dopytywałem o szczegóły. To był zbyt... Świeży temat.
Uśmiechnął się szeroko widząc tyle jedzenia w jednym miejscu. Od razu zaczął robić sobie kanapki.
- Jeśli wybaczyłbyś mu jego dziwaczny styl życia, prawdopodobnie miałbyś go w garści. – zabrał pomidora i zaczął go chrupać jak jabłko. – Kilka lat temu znalazł sobie takiego jakiegoś fotografa. Wszystko pięknie, super, Garik się zakochał i jak taki pies przelewał na niego całą swoją miłość. Ten jego były po jakimś wypadku stracił głos i pamięć. Zupełnie zapomniał o całym ich związku. Garik zrobił co mógł, by od nowa zbudować ich relacje. Nigdy nie usłyszał, że podoba mu się czy go kocha. Za to widział. Te wszystkie gesty i czyny sprawiały, że to wiedział. Myślę, żeee… Gdybyś był dla niego dobry, prędzej czy później by się domyślił i pewnie sam to pociągnął dalej. W tej chwili jakby… - westchnął i wyrwał ogonek z pomidora – Przeskoczyłeś poziom całego tego zgadywania. Nie wiem czy to dobrze, czy nie. Czyny zrobią swoje, prawda? – zatkał się pomidorem.
- Jeśli wybaczyłbyś mu jego dziwaczny styl życia, prawdopodobnie miałbyś go w garści. – zabrał pomidora i zaczął go chrupać jak jabłko. – Kilka lat temu znalazł sobie takiego jakiegoś fotografa. Wszystko pięknie, super, Garik się zakochał i jak taki pies przelewał na niego całą swoją miłość. Ten jego były po jakimś wypadku stracił głos i pamięć. Zupełnie zapomniał o całym ich związku. Garik zrobił co mógł, by od nowa zbudować ich relacje. Nigdy nie usłyszał, że podoba mu się czy go kocha. Za to widział. Te wszystkie gesty i czyny sprawiały, że to wiedział. Myślę, żeee… Gdybyś był dla niego dobry, prędzej czy później by się domyślił i pewnie sam to pociągnął dalej. W tej chwili jakby… - westchnął i wyrwał ogonek z pomidora – Przeskoczyłeś poziom całego tego zgadywania. Nie wiem czy to dobrze, czy nie. Czyny zrobią swoje, prawda? – zatkał się pomidorem.
Strona 1 z 4 • 1, 2, 3, 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach