▲▼
Fotograf posłał Roro spojrzenie wyraźnie rzucające wyzwanie. Jasne, jasne! Zobaczymy, kto pierwszy pęknie.
– A, nie, to nieważne. – Machnął ręką. Gdy został uprzedzony w płaceniu, zmarszczył brwi, ale nie kłócił się i wysiadł. – Nie, jednak pomyślałem, że kawa to nie jest dziś dobry pomysł. Rozumiem, że mistrz Roro nie pozwoli mi się upić, żebym lepiej znosił ból? – Zagadnął, ale sam z siebie nie planował dziś pić. Wiedział, że po alkoholu mógłby bardziej krwawić, a tego nie potrzebują. – O, właśnie! – Przypomniał sobie. – I co? Pomyślałeś już, ile mam ci zapłacić? Powiedziałeś, że tera przyjmiesz pieniądze, dobrze pamiętam.
First topic message reminder :
Crystal Fox nie jest jednym z tych studio, które już od progu krzyczą "tu zrobisz dziarę". Brak czerwieni na ścianach, masek z opery pekińskiej, świec czy plakatów heavy metalowych zespołów. Całe wnętrze urządzone jest w biało-czarnych klimatach, bez krwi i krzyku. Od razu przy wejściu stoi czarny kontuar z monitorem, zaraz obok zorganizowana jest mała poczekalnia - czarna skórzana sofa i mały, drewniany stolik kawowy, na którym leżą magazyny, a w głębi salonu znajduje się "strefa dziarania". Białe ściany tylko podkreślają panujące tu czystość i ład. Jedynymi ozdobnikami jakie tu uświadczysz są ciągle świeże kwiaty stojące na kontuarze przy wejściu i oczywiście masa geometrycznych rysunków, które wiszą w wielkich oprawach na ścianach.
W Kryształowym Lisie zawsze panuje spokojny klimat, tak samo spokojny, jak właściciel tego przybytku.
Crystal Fox nie jest jednym z tych studio, które już od progu krzyczą "tu zrobisz dziarę". Brak czerwieni na ścianach, masek z opery pekińskiej, świec czy plakatów heavy metalowych zespołów. Całe wnętrze urządzone jest w biało-czarnych klimatach, bez krwi i krzyku. Od razu przy wejściu stoi czarny kontuar z monitorem, zaraz obok zorganizowana jest mała poczekalnia - czarna skórzana sofa i mały, drewniany stolik kawowy, na którym leżą magazyny, a w głębi salonu znajduje się "strefa dziarania". Białe ściany tylko podkreślają panujące tu czystość i ład. Jedynymi ozdobnikami jakie tu uświadczysz są ciągle świeże kwiaty stojące na kontuarze przy wejściu i oczywiście masa geometrycznych rysunków, które wiszą w wielkich oprawach na ścianach.
W Kryształowym Lisie zawsze panuje spokojny klimat, tak samo spokojny, jak właściciel tego przybytku.
Kiedy Harvey zaczął się nagle w niego intensywnie wpatrywać zamrugał kilka razy i gdy chciał zapytać co się stało ten odwrócił wzrok, jakby coś zauważył.
– O...ok, czekaj. – wyciągnął swój telefon i przesłał mu na numer, który wczoraj fotograf mu podał, jego adres mailowy. – Już. – powiedział i schował z powrotem do kieszeni komórkę. – Rozumiem, że mam się spodziewać czegoś... wow? – zapytał, ponieważ mężczyzna wyglądał, jakby właśnie wpadł na jakiś genialny pomysł. – Znaczy... pewnie cokolwiek co mi wyślesz będzie "wow" i na pewno mi się spodoba bo... – chciał jeszcze coś powiedzieć, ale stwierdził, że chyba nie ma sensu bardziej się pogrążać, więc odpuścił.
– O...ok, czekaj. – wyciągnął swój telefon i przesłał mu na numer, który wczoraj fotograf mu podał, jego adres mailowy. – Już. – powiedział i schował z powrotem do kieszeni komórkę. – Rozumiem, że mam się spodziewać czegoś... wow? – zapytał, ponieważ mężczyzna wyglądał, jakby właśnie wpadł na jakiś genialny pomysł. – Znaczy... pewnie cokolwiek co mi wyślesz będzie "wow" i na pewno mi się spodoba bo... – chciał jeszcze coś powiedzieć, ale stwierdził, że chyba nie ma sensu bardziej się pogrążać, więc odpuścił.
Sprawdził, czy wiadomość dotarła, mruknął na potwierdzenie i schował telefon z powrotem.
– Nie, nie nazwałbym tego niczym wyjątkowym. Po prostu wpadłem na coś szybkiego, co pozwoliłoby ci sprawdzić, czy w ogóle chcesz swoje prace widzieć w takiej aranżacji. Tylko, tak się zastanawiam... – Podniósł dłoń i na moment zamilkł, w tym czasie pocierając kciukiem dolną wargę. – Czy nie wolałbym pokazać ci tego osobiście... No, chyba że obiecasz mi, że będziesz szczery w swojej opinii, nawet jeśli mi ją napiszesz, a nie powiesz w twarz.
– Nie, nie nazwałbym tego niczym wyjątkowym. Po prostu wpadłem na coś szybkiego, co pozwoliłoby ci sprawdzić, czy w ogóle chcesz swoje prace widzieć w takiej aranżacji. Tylko, tak się zastanawiam... – Podniósł dłoń i na moment zamilkł, w tym czasie pocierając kciukiem dolną wargę. – Czy nie wolałbym pokazać ci tego osobiście... No, chyba że obiecasz mi, że będziesz szczery w swojej opinii, nawet jeśli mi ją napiszesz, a nie powiesz w twarz.
– Oczywiście, że będę sz... – urwał w połowie zdania zanim dokończył swoją odpowiedź i spojrzał gdzieś w bok, byle tylko nie patrzeć fotografowi prosto w oczy.
Zastanów się dobrze Roro. Nie będziesz go widzieć, nie będzie musiał patrzeć na jego twarz...
Niestety tatuażysta musiał sam sobie uświadomić, że prawdopodobnie nie byłby szczery w takiej sytuacji z Harveyem. Nie musząc kryć się z emocjami, które tak łatwo wyłapać na jego twarzy pewnie skończyłby na tym, że pochwaliłby mężczyznę nawet, kiedy wysłałby mu o wiele gorsze zdjęcia niż miał na swojej stronie. A skoro fotograf nie miał oporów, żeby mówić o swojej pracy, o której pewnie nie powinien, Roro chciał być z nim równie szczerzy co on z nim.
– No dobra... – westchnął ciężko i spojrzał na jego twarz. – Pewnie bym ci słodził. – przyznał z przepraszającą miną. – Ale spoko, możesz pokazać mi to innym razem.
Zastanów się dobrze Roro. Nie będziesz go widzieć, nie będzie musiał patrzeć na jego twarz...
Niestety tatuażysta musiał sam sobie uświadomić, że prawdopodobnie nie byłby szczery w takiej sytuacji z Harveyem. Nie musząc kryć się z emocjami, które tak łatwo wyłapać na jego twarzy pewnie skończyłby na tym, że pochwaliłby mężczyznę nawet, kiedy wysłałby mu o wiele gorsze zdjęcia niż miał na swojej stronie. A skoro fotograf nie miał oporów, żeby mówić o swojej pracy, o której pewnie nie powinien, Roro chciał być z nim równie szczerzy co on z nim.
– No dobra... – westchnął ciężko i spojrzał na jego twarz. – Pewnie bym ci słodził. – przyznał z przepraszającą miną. – Ale spoko, możesz pokazać mi to innym razem.
Uśmiechnął się z miną mówiącą 'tak właśnie myślałem', ale nie wyglądał na złego. Właściwie cały czas świadomy też był kolejnej rzeczy: od kilkunastu minut powinni zajmować się swoimi sprawami, a stali tu i rozmawiali. Obserwował i nie zamierzał pospieszać siebie ani Roro.
– W porządku, pokażę przy okazji.
– W porządku, pokażę przy okazji.
– Nie ma sprawy. – uśmiechnął się dając znak mężczyźnie, że może przecież poczekać, nie musi mu od razu tego wysyłać.
Ponieważ zimno zaczęło mu z lekka doskwierać wcisnął dłonie w kieszenie, i zacisnął je w środku w pięści.
Tak, to jest właśnie ten niezręczny moment w rozmowie, kiedy żadna ze stron nie ma nic do powiedzenia, ale nadal nie rozchodzą się w swoje strony, tylko stoją uparcie jakby na coś czekali.
Odchylił lekko głowę do tyłu i spojrzał w górę, jakby chciał znaleźć tam temat do rozmowy, ale jedyne co zobaczył to brzydkie, ciemne niebo. No tak, jak to w środku miasta.
– Więc... nie będę może już cię dłużej zatrzymywać? – zapytał wracając wzrokiem do twarzy Harveya.
Ponieważ zimno zaczęło mu z lekka doskwierać wcisnął dłonie w kieszenie, i zacisnął je w środku w pięści.
Tak, to jest właśnie ten niezręczny moment w rozmowie, kiedy żadna ze stron nie ma nic do powiedzenia, ale nadal nie rozchodzą się w swoje strony, tylko stoją uparcie jakby na coś czekali.
Odchylił lekko głowę do tyłu i spojrzał w górę, jakby chciał znaleźć tam temat do rozmowy, ale jedyne co zobaczył to brzydkie, ciemne niebo. No tak, jak to w środku miasta.
– Więc... nie będę może już cię dłużej zatrzymywać? – zapytał wracając wzrokiem do twarzy Harveya.
– Dobrze, ja ciebie też. – Wyjął z kieszeni kluczyki i cofnął się krok. – Dzięki, za... – nie dokończył tylko położył dłoń w miejscu, w którym Roro robił mu tatuaż, a później podniósł ją i pożegnał się gestem. Ruszył w stronę motocykla.
Następnego dnia Roro miał pełne ręce roboty, bo jak to w sobotę, niektóre osoby miały czas tylko w weekend, a tatuażysta chciał obskoczyć tak wielu jak tylko był w stanie. Kiedy w krótkiej przerwie między klientami dostrzegł migającą diodę w jego komórce, podniósł ją szybko i odblokował ekran. 1 nowa wiadomość od: Ekshibicjonista. Widząc nadawcę wiadomości nie mógł powstrzymać rosnącego uśmiechu na twarzy. No tak, miał pokazać mu zdjęcia.
Gdy umówił się z Harveyem na spotkanie w barze, reszta dnia upłynęła mu w zdecydowanie lepszym nastroju. Cieszył się, że po ostatnim kliencie nie będzie musiał wrócić do pustego mieszkania i spędzić samotnie kolejnego wieczoru, dlatego gdy przyszedł czas by zamknąć studio, Roro zrobił to tak szybko jak tylko się dało i szybkim krokiem skierował się w stronę baru.
Gdy umówił się z Harveyem na spotkanie w barze, reszta dnia upłynęła mu w zdecydowanie lepszym nastroju. Cieszył się, że po ostatnim kliencie nie będzie musiał wrócić do pustego mieszkania i spędzić samotnie kolejnego wieczoru, dlatego gdy przyszedł czas by zamknąć studio, Roro zrobił to tak szybko jak tylko się dało i szybkim krokiem skierował się w stronę baru.
[z/t]
Harvey słysząc tę groźbę, wybuchł cichym, ale szczerym śmiechem.
– Ej, ej! Myślałem, że takie odzywki trzymają się ciebie tylko kiedy jesteś pijany. – Nachylił się w stronę Roro i z zadziornym uśmieszkiem na ustach wymruczał konspiracyjnie:
– Nie sądziłem, że kręcą cię takie zabawy, a co dopiero, że potrafiłbyś kogoś związać. No, no. Roro, cicha woda.
– Ej, ej! Myślałem, że takie odzywki trzymają się ciebie tylko kiedy jesteś pijany. – Nachylił się w stronę Roro i z zadziornym uśmieszkiem na ustach wymruczał konspiracyjnie:
– Nie sądziłem, że kręcą cię takie zabawy, a co dopiero, że potrafiłbyś kogoś związać. No, no. Roro, cicha woda.
– Geez, Harvey... – jęknął i osunął się w dół stapiając z oparciem i tym samym odsuwając się od znajomego.
Położył dłoń na twarzy zasłaniając ją i westchnął cicho kręcąc z dezaprobatą głową. Po chwili zabrał rękę z twarzy i spojrzał na fotografa.
– Może nie muszę być pijany, żeby sypać takim tekstami, ale żeby znosić twoje, zdecydowanie muszę być wstawiony. – uśmiechnął się i spojrzał przez okno, żeby zobaczyć jak daleko są od ich celu podróży. – No tak... bo przecież ten twój pejcz, który ponoć zabrałeś to po to, żeby drapać się nim po plecach. – rzucił nie odrywając wzroku od szyby.
Położył dłoń na twarzy zasłaniając ją i westchnął cicho kręcąc z dezaprobatą głową. Po chwili zabrał rękę z twarzy i spojrzał na fotografa.
– Może nie muszę być pijany, żeby sypać takim tekstami, ale żeby znosić twoje, zdecydowanie muszę być wstawiony. – uśmiechnął się i spojrzał przez okno, żeby zobaczyć jak daleko są od ich celu podróży. – No tak... bo przecież ten twój pejcz, który ponoć zabrałeś to po to, żeby drapać się nim po plecach. – rzucił nie odrywając wzroku od szyby.
Znowu się zaśmiał i pokiwał głową przyznając znajomemu rację. Taak, sam siebie jakoś łatwiej znosił, kiedy się napił, dlatego zakładał, że i na jego znajomych to mogło działać tak samo.
– Wiesz co, właściwie to nie. Właściwie to do podrapania poprosiłbym ciebie, a gdybyś wymagał zachęty, użyłbym pejcza – wyjaśnił spokojnie i logicznie, jakby naprawdę brał to pod uwagę, a nie się zgrywał. – Masz w studiu kawę? – rzucił nagle, jakby to miało jakiś związek z pejczami.
– Wiesz co, właściwie to nie. Właściwie to do podrapania poprosiłbym ciebie, a gdybyś wymagał zachęty, użyłbym pejcza – wyjaśnił spokojnie i logicznie, jakby naprawdę brał to pod uwagę, a nie się zgrywał. – Masz w studiu kawę? – rzucił nagle, jakby to miało jakiś związek z pejczami.
– Tak się składa, że będę cię dzisiaj tak długo drapać igłami, dopóki nie zaczniesz błagać o litość. – uśmiechnął się niewinne przekrzywiając lekko głowę na bok. – Kawę? Nie... herbatę, ale nie kawę. – spojrzał w dół na swoje kolana, jednak po chwili podniósł głowę i skierował wzrok na fotografa. – Ale w pobliżu jest spożywczak, jeśli chcesz to możemy do niego skoczyć po ten twój napój bogów, bez którego nie możesz się obyć. – uśmiechnął się i zaczepnie szturchnął go delikatnie łokciem w bok.
Kiedy taksówka zatrzymała się pod studiem, Roro podał kierowcy odpowiedni banknot zanim zrobił to Harvey i wysiadł szybko z taksówki.
– To co? Sklep?
Kiedy taksówka zatrzymała się pod studiem, Roro podał kierowcy odpowiedni banknot zanim zrobił to Harvey i wysiadł szybko z taksówki.
– To co? Sklep?
Fotograf posłał Roro spojrzenie wyraźnie rzucające wyzwanie. Jasne, jasne! Zobaczymy, kto pierwszy pęknie.
– A, nie, to nieważne. – Machnął ręką. Gdy został uprzedzony w płaceniu, zmarszczył brwi, ale nie kłócił się i wysiadł. – Nie, jednak pomyślałem, że kawa to nie jest dziś dobry pomysł. Rozumiem, że mistrz Roro nie pozwoli mi się upić, żebym lepiej znosił ból? – Zagadnął, ale sam z siebie nie planował dziś pić. Wiedział, że po alkoholu mógłby bardziej krwawić, a tego nie potrzebują. – O, właśnie! – Przypomniał sobie. – I co? Pomyślałeś już, ile mam ci zapłacić? Powiedziałeś, że tera przyjmiesz pieniądze, dobrze pamiętam.
– W życiu. Wyproszę cię, jeśli będziesz pijany. – zaśmiał się i podszedł do studia szukając kluczy w kurtce, kiedy je znalazł otworzył drzwi i wszedł do środka. – Mhm. – rzucił na odczepne na pytanie Harveya o zapłacie nawet na niego nie patrząc.
Nie zamierzał brać od Harveya pieniędzy za zajęcie się jego tatuażami. Nie robił tego dla zarobku tylko dla przyjemności, dla spędzenia z nim więcej czasu pod dobrym pretekstem. To tak, jakby ktoś chciał płacić mu za rozmowę.
– To może zamiast kawy skusisz się na herbatę? – zapytał chcąc zmienić temat i zaczął zdejmować kurtkę.
Nie zamierzał brać od Harveya pieniędzy za zajęcie się jego tatuażami. Nie robił tego dla zarobku tylko dla przyjemności, dla spędzenia z nim więcej czasu pod dobrym pretekstem. To tak, jakby ktoś chciał płacić mu za rozmowę.
– To może zamiast kawy skusisz się na herbatę? – zapytał chcąc zmienić temat i zaczął zdejmować kurtkę.
Oho, niewygodny temat wrócił, a Harvey wcale nie dał sobie zamydlić oczu herbatą. Pomimo tego wszedł za mężczyzną, zdjął płaszcz i dopiero wtedy postanowił podjąć temat. Stanął przed Roro, położył dłonie trochę poniżej jego barków lekko zaciskając palce.
– Roro. – Zamilkł na chwilę patrząc na znajomego. Wydawał się być poważny. – Stawiasz mnie w bardzo niezręcznej sytuacji. Chcę zapłacić za twoją pracę, tusz i sprzęt, który przecież też kosztuje.
– Roro. – Zamilkł na chwilę patrząc na znajomego. Wydawał się być poważny. – Stawiasz mnie w bardzo niezręcznej sytuacji. Chcę zapłacić za twoją pracę, tusz i sprzęt, który przecież też kosztuje.
Kiedy Harvey zatrzymał go w miejscu, westchnął ciężko i spojrzał gdzieś w bok. I co teraz skoro nie da się zbyć? Miał mu tłumaczyć, że jest tu dzisiaj z czystej przyjemności i że przesadza z kosztami sprzętu i tuszu? Już wystarczająco zarabia na swoim studiu, nie zbankrutuje przez to, że nie chce pieniędzy od fotografa.
Wrócił spojrzeniem do twarzy znajomego patrząc na niego przez chwilę w milczeniu.
– Dobrze. W takim razie ja zapłacę ci za zdjęcia, które zrobiłeś wczoraj. – odsunął się od niego rzucając kurtkę na kanapę i poszedł na zaplecze, żeby zagotować wodę. Jak nie Harvey, to on z chęcią napije się herbaty!
Wrócił spojrzeniem do twarzy znajomego patrząc na niego przez chwilę w milczeniu.
– Dobrze. W takim razie ja zapłacę ci za zdjęcia, które zrobiłeś wczoraj. – odsunął się od niego rzucając kurtkę na kanapę i poszedł na zaplecze, żeby zagotować wodę. Jak nie Harvey, to on z chęcią napije się herbaty!
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach