▲▼
Strona 2 z 18 • 1, 2, 3 ... 10 ... 18
First topic message reminder :
Crystal Fox nie jest jednym z tych studio, które już od progu krzyczą "tu zrobisz dziarę". Brak czerwieni na ścianach, masek z opery pekińskiej, świec czy plakatów heavy metalowych zespołów. Całe wnętrze urządzone jest w biało-czarnych klimatach, bez krwi i krzyku. Od razu przy wejściu stoi czarny kontuar z monitorem, zaraz obok zorganizowana jest mała poczekalnia - czarna skórzana sofa i mały, drewniany stolik kawowy, na którym leżą magazyny, a w głębi salonu znajduje się "strefa dziarania". Białe ściany tylko podkreślają panujące tu czystość i ład. Jedynymi ozdobnikami jakie tu uświadczysz są ciągle świeże kwiaty stojące na kontuarze przy wejściu i oczywiście masa geometrycznych rysunków, które wiszą w wielkich oprawach na ścianach.
W Kryształowym Lisie zawsze panuje spokojny klimat, tak samo spokojny, jak właściciel tego przybytku.
Crystal Fox nie jest jednym z tych studio, które już od progu krzyczą "tu zrobisz dziarę". Brak czerwieni na ścianach, masek z opery pekińskiej, świec czy plakatów heavy metalowych zespołów. Całe wnętrze urządzone jest w biało-czarnych klimatach, bez krwi i krzyku. Od razu przy wejściu stoi czarny kontuar z monitorem, zaraz obok zorganizowana jest mała poczekalnia - czarna skórzana sofa i mały, drewniany stolik kawowy, na którym leżą magazyny, a w głębi salonu znajduje się "strefa dziarania". Białe ściany tylko podkreślają panujące tu czystość i ład. Jedynymi ozdobnikami jakie tu uświadczysz są ciągle świeże kwiaty stojące na kontuarze przy wejściu i oczywiście masa geometrycznych rysunków, które wiszą w wielkich oprawach na ścianach.
W Kryształowym Lisie zawsze panuje spokojny klimat, tak samo spokojny, jak właściciel tego przybytku.
Kiedy Harvey zaczął kaszleć, Roro spojrzał na niego z niepokojem. Zauważył, że od momentu kiedy go spotkał często nawiedzał go kaszel, który uniemożliwiał mu mówienie i zdecydowanie nie brzmiał on, jakby był przeziębiony, ale jednocześnie czuł, żeby pytanie go o źródło tej dolegliwości było nie na miejscu.
– Stworzyliście własny język? – uniósł brwi z podziwem i wrócił wzrokiem do tatuażu.
Z pewnością nie mógł odmówić Harveyowi i jego bratu kreatywności.
– Pewnie, że chcę się tym zająć. – uśmiechnął się i odsunął od niego, żeby dać mu więcej przestrzeni. – Możesz się już ubrać. – kiwnął głową w kierunku jego ubrań. – Wystarczy, że przygotujesz nowe fragmenty i zajmę się tym od razu. – podszedł do softboxa, żeby go wyłączyć i spojrzał na Harveya. – Na pewno nie chcesz wody? – zapytał trochę niepewnie i odruchowo wskazał na swoje gardło, mając nadzieję, że czarnowłosy zrozumie ten gest.
– Stworzyliście własny język? – uniósł brwi z podziwem i wrócił wzrokiem do tatuażu.
Z pewnością nie mógł odmówić Harveyowi i jego bratu kreatywności.
– Pewnie, że chcę się tym zająć. – uśmiechnął się i odsunął od niego, żeby dać mu więcej przestrzeni. – Możesz się już ubrać. – kiwnął głową w kierunku jego ubrań. – Wystarczy, że przygotujesz nowe fragmenty i zajmę się tym od razu. – podszedł do softboxa, żeby go wyłączyć i spojrzał na Harveya. – Na pewno nie chcesz wody? – zapytał trochę niepewnie i odruchowo wskazał na swoje gardło, mając nadzieję, że czarnowłosy zrozumie ten gest.
Harvey uśmiechem i lekkim skinieniem głowy przytaknął. Ano stworzyli. Wiedział, że wiele dzieciaków wymyślało własne słowa, kody, a nawet języki. Ten ich, dzięki temu, że pracowali nad nim dłuższy czas systematycznie sobie o nim przypominając, nabrał w miarę użytecznej formy, choć obecnie służył tylko do szyfrowania jego tatuażów. Albo Harvey kłamał, kto go tam wie?
Wrócił do swoich ubrań i z powrotem je na siebie założył.
– Na pewno. Woda niewiele pomoże. – Uśmiechnął się smutno, ale też ciepło i poprawił rękawy bluzy, a później przewiesił przez ramię kurtkę. – Idziemy? W końcu odpoczniesz po wrażeniach.
Wrócił do swoich ubrań i z powrotem je na siebie założył.
– Na pewno. Woda niewiele pomoże. – Uśmiechnął się smutno, ale też ciepło i poprawił rękawy bluzy, a później przewiesił przez ramię kurtkę. – Idziemy? W końcu odpoczniesz po wrażeniach.
- O... ok. - pokiwał głową ma znak, że rozumie i zrezygnował z pomysłu wciśnięcia mu na siłę butelki wody. - Tak, czas stąd spadać.
Zarzucił na siebie szybko kurtkę i sprawdził czy nadal ma ze sobą portfel i telefon. Jednocześnie zakładając szalik i gasząć światła spojrzał ukradkiem na ubierającego się mężczyznę. Co za dzień...
Gdy wyszli na zewnątrz zamknął za sobą drzwi do studia na klucz i wyciągnął z kieszeni komórkę.
- Wiesz już gdzie mnie znaleźć, ale chyba łatwiej będzie kiedy po prostu dam ci mój numer. Dasz mi znać, kiedy przygotujesz kolejną część tatuażu? - zapytał i zaczął szukać swojego numeru. Niezmiernie rzadko komuś go podawał i nie wpadł nigdy na to, żeby go zapamiętać.
Zarzucił na siebie szybko kurtkę i sprawdził czy nadal ma ze sobą portfel i telefon. Jednocześnie zakładając szalik i gasząć światła spojrzał ukradkiem na ubierającego się mężczyznę. Co za dzień...
Gdy wyszli na zewnątrz zamknął za sobą drzwi do studia na klucz i wyciągnął z kieszeni komórkę.
- Wiesz już gdzie mnie znaleźć, ale chyba łatwiej będzie kiedy po prostu dam ci mój numer. Dasz mi znać, kiedy przygotujesz kolejną część tatuażu? - zapytał i zaczął szukać swojego numeru. Niezmiernie rzadko komuś go podawał i nie wpadł nigdy na to, żeby go zapamiętać.
Założył kurtkę i wyszedł, zapiął się dopiero na zewnątrz, czekając aż Roro zamknie drzwi. Kiwnął głową zgadzając się z tym, że wiedział, gdzie jest studio i na przyjęcie numeru mężczyzny. Stworzył nowy kontakt w telefonie i zaraz podyktował też swój numer, ot tak, w razie czego, gdyby Roro wpadł jakiś gorący pomysł do głowy, wymagający omówienia szczegółów natychmiast.
– Postaram się robić to jutro, to chwila pracy. No i wiesz, nie chciałbym, żebyś jakoś zmieniał swój grafik dla mnie. I cennik – dodał niskim głosem i zmrużył oczy. Jasne, że o tym pamiętał.
– Postaram się robić to jutro, to chwila pracy. No i wiesz, nie chciałbym, żebyś jakoś zmieniał swój grafik dla mnie. I cennik – dodał niskim głosem i zmrużył oczy. Jasne, że o tym pamiętał.
Podziękował Harveyowi kiedy wymienili się numerami i schował swój telefon. Wzmiankę o cenniku postanowił zignorować i w żaden sposób nie skomentować. Roro zdecydował już, że choćby miał zbankrutować, nie weźmie od niego pieniędzy za to.
- Hm, co prawda mam jutro trochę zapchany dzień... ale jeśli chcesz i będziesz mieć czas, możesz wpaść tu jutro po 18. Wieczory mam zazwyczaj wolne, kiedy nie szukam guza.
- Hm, co prawda mam jutro trochę zapchany dzień... ale jeśli chcesz i będziesz mieć czas, możesz wpaść tu jutro po 18. Wieczory mam zazwyczaj wolne, kiedy nie szukam guza.
– Dobrze, jeśli poważnie uważasz, że dasz radę... – odezwał się i w tym samym czasie obejrzał twarz i sylwetkę Roro, jakby chciał mu przypomnieć, że nadwyrężanie się w jego zawodzie nie skutkuje tylko jego złym samopoczuciem, ale i efektami na czyjejś skórze. – W takim razie do jutra? – spytał i wyjął paczkę cygaretek.
Słysząc pytanie miał ochotę przewrócić oczami. Bo przecież to, że był tu często niższy nawet od dziewczyn nie oznacza, że nie da sobie rady z małymi nadgodzinami.
- Bez obaw, dam radę. W innym przypadku nawet bym nie proponował.
Spojrzał na wyciąganą przez Harveya paczkę papierosów, a potem na jego twarz.
- Tak, do jutra. - kiwnął mu lekko głową i nie przedłużając obrócił się na pięcie z małymi wypiekami na twarzy i ruszył przed siebie, tym razem normalną drogą, bez żadnych skrótów.
- Bez obaw, dam radę. W innym przypadku nawet bym nie proponował.
Spojrzał na wyciąganą przez Harveya paczkę papierosów, a potem na jego twarz.
- Tak, do jutra. - kiwnął mu lekko głową i nie przedłużając obrócił się na pięcie z małymi wypiekami na twarzy i ruszył przed siebie, tym razem normalną drogą, bez żadnych skrótów.
Pożegnał się jeszcze podnosząc dłoń, później podpalił cygaretkę i wolno ruszył w przeciwnym kierunku, jednocześnie sprawdzając coś na telefonie.
Następnego dnia, tak jak się umówili, Harvey jakieś dziesięć po szóstej podjechał swoją czarną Yamahą FZ6 S2, zaparkował niedaleko studia i zanim wszedł, zapukał w szybę, aby zwrócić na siebie uwagę i w razie czego w niczym nie przeszkodzić. Kiedy został wpuszczony do środka, przywitał się podobnym gestem, jakiego zeszłego wieczora użył do pożegnania i odłożył kask od motocykla na jedno z siedzeń.
– Jak tam? – Oczywiście obejrzał twarz Roro w poszukiwaniu śladów po wczorajszym nieprzyjemnym zajściu.
Następnego dnia, tak jak się umówili, Harvey jakieś dziesięć po szóstej podjechał swoją czarną Yamahą FZ6 S2, zaparkował niedaleko studia i zanim wszedł, zapukał w szybę, aby zwrócić na siebie uwagę i w razie czego w niczym nie przeszkodzić. Kiedy został wpuszczony do środka, przywitał się podobnym gestem, jakiego zeszłego wieczora użył do pożegnania i odłożył kask od motocykla na jedno z siedzeń.
– Jak tam? – Oczywiście obejrzał twarz Roro w poszukiwaniu śladów po wczorajszym nieprzyjemnym zajściu.
Dzień jak każdy inny zleciał mu całkiem szybko. Chociaż szczerze powiedziawszy, nos zdecydowanie bardziej dziś mu dokuczał. Dodatkowo dziewczyna, która była umówiona na godzinę siedemnastą najzwyczajniej w świecie nie przyszła. Cóż... zdarza się i tak, że ludzie rozmyślają się, ale "zapominają" poinformować o tym tatuażystę. A skoro miał godzinę do przybycia fotografa, postanowił przysiąść do jednego z projektów i trochę nad nim popracować.
Oczywiście jak zwykle nie zauważył upływu czasu i dopiero kiedy zadzwonił jego telefon, zorientował się, że już po osiemnastej. Spojrzał szybko na wyświetlacz komórki. Może to Harvey? Niestety szybko mina mu zrzedła kiedy okazało się, że to jego rodzicielka próbuje się do niego dobić. W momencie kiedy podnosił telefon ktoś zapukał w szybę, spojrzał odruchowo w kierunku witryny i zobaczył stojącego na zewnątrz wyczekiwanego mężczyznę.
– Wei? – odebrał telefon jednocześnie otwierajac fotografowi drzwi i skinieniem głowy zaprosił go do środka. – Ma, duibuqi... Wo hen mang. – mruknął szybko do telefonu i podrapał się ze zniecierpliwieniem po karku. – Hao... Zaijian. – odsunął telefon od twarzy i rozłączył się szybko spoglądając na Harveya. – Buźkę mam szkaradną, ale nie narzekam. – uśmiechnął się do niego i położył komórkę na kontuarze. – A tam? Jak dzień?
Oczywiście jak zwykle nie zauważył upływu czasu i dopiero kiedy zadzwonił jego telefon, zorientował się, że już po osiemnastej. Spojrzał szybko na wyświetlacz komórki. Może to Harvey? Niestety szybko mina mu zrzedła kiedy okazało się, że to jego rodzicielka próbuje się do niego dobić. W momencie kiedy podnosił telefon ktoś zapukał w szybę, spojrzał odruchowo w kierunku witryny i zobaczył stojącego na zewnątrz wyczekiwanego mężczyznę.
– Wei? – odebrał telefon jednocześnie otwierajac fotografowi drzwi i skinieniem głowy zaprosił go do środka. – Ma, duibuqi... Wo hen mang. – mruknął szybko do telefonu i podrapał się ze zniecierpliwieniem po karku. – Hao... Zaijian. – odsunął telefon od twarzy i rozłączył się szybko spoglądając na Harveya. – Buźkę mam szkaradną, ale nie narzekam. – uśmiechnął się do niego i położył komórkę na kontuarze. – A tam? Jak dzień?
Harvey, przez tę chwilę, kiedy Roro rozmawiał, zajął się wyjmowaniem rzeczy z plecaka i szukaniem w nim czegoś. Starał się nie zwracać na siebie uwagi, aby mężczyzna nie czuł, że jest pospieszany. Oczywiście nie rozumiał, o czym ten rozmawia, ale przynajmniej poznał język i domyślił się, jaki kraj wczoraj Roro nazwał swoim. Pominął komentowanie jego wyglądu, bo chociaż to okropne, że w ogóle doszło do takiej sytuacji, to od szpetniejszych i, przede wszystkim, o wiele bardziej bolesnych urazów było blisko. Harvey, z perspektywy odrobinę dłużej chwili, mógł przyznać, że nie żałował, że pomógł tatuażyście.
– Nawet nieźle. Znajoma była w U.S. Przywiozła mi to... – Wyciągnął w stronę Roro papierową torbę z suszoną wołowiną. Pakunek ważył jakieś pół kilo. – A dokładniej takie trzy. Pomyślałem, że jedną przyniosę. Lubisz beef jerky? W ogóle jadasz mięso? – Pytał, a później wrócił do szukania czegoś w plecaku. W końcu znalazł! Wyjął kartę pamięci i przejściówkę, aby łatwiej było podłączyć ją do komputera i również podał tatuażyście.
– Nawet nieźle. Znajoma była w U.S. Przywiozła mi to... – Wyciągnął w stronę Roro papierową torbę z suszoną wołowiną. Pakunek ważył jakieś pół kilo. – A dokładniej takie trzy. Pomyślałem, że jedną przyniosę. Lubisz beef jerky? W ogóle jadasz mięso? – Pytał, a później wrócił do szukania czegoś w plecaku. W końcu znalazł! Wyjął kartę pamięci i przejściówkę, aby łatwiej było podłączyć ją do komputera i również podał tatuażyście.
Z niemałym zaskoczeniem i trochę odruchowo chwycił torbę, którą podał mu mężczyzna. O żesz... ile tego jest?!
– Ale... przecież nie musiałeś... – spojrzał na niego z zakłopotaniem i uśmiechnął się szczerze. – Oczywiście, że jadam. W Kanadzie mięso jest zdecydowanie bardziej dostępne, a ja nie przepadam za dietą królika. – położył paczkę na kontuarze i wyciągnął z niej jeden kawałek suszonej wołowiny i bez chwili namysłu pochłonął go. – Mmm, całkiem dobre. – uśmiechnął się szczerze i przyjął od Harveya nośnik pamięci.
Podłączył go szybko do komputera i odsunął się, by dać fotografowi swobodę. Nie lubił grzebać ludziom we wszelkich kartach czy pendrivach, bo nigdy nie wiadomo co można na nich znaleźć. A czasami Roro wolał nie wiedzieć niektórych rzeczy.
– Obsłuż się. – machnął w stronę komputera i podszedł do torby z suszonym mięsem, żeby wyciągnąć następny kawałek.
– Ale... przecież nie musiałeś... – spojrzał na niego z zakłopotaniem i uśmiechnął się szczerze. – Oczywiście, że jadam. W Kanadzie mięso jest zdecydowanie bardziej dostępne, a ja nie przepadam za dietą królika. – położył paczkę na kontuarze i wyciągnął z niej jeden kawałek suszonej wołowiny i bez chwili namysłu pochłonął go. – Mmm, całkiem dobre. – uśmiechnął się szczerze i przyjął od Harveya nośnik pamięci.
Podłączył go szybko do komputera i odsunął się, by dać fotografowi swobodę. Nie lubił grzebać ludziom we wszelkich kartach czy pendrivach, bo nigdy nie wiadomo co można na nich znaleźć. A czasami Roro wolał nie wiedzieć niektórych rzeczy.
– Obsłuż się. – machnął w stronę komputera i podszedł do torby z suszonym mięsem, żeby wyciągnąć następny kawałek.
– Wiem, że nie musiałem, ale przegryzienie czegoś w pracy i to jeszcze o takiej godzinie zawsze jest okej – odpowiedział z uśmiechem i wzruszył ramionami. Kiedy Roro podłączał kartę, Harvey sam zapolował na kawałek mięsa. Potem podszedł do komputera i otworzył jeden jedyny folder, który znajdował się na karcie. Na ekranie pojawiło się parę miniaturek znajomych już liter.
– Zrobiłem to w paru wersjach, żeby łatwiej było dopasować to do reszty tak, jakby było całością. – Wskazał na monitor i odsunął się. – Myślałem o tym, co wczoraj powiedziałeś i chciałbym odświeżyć te, które zaczęły blaknąć. Bo właściwie to nie jest mój pierwszy tatuaż, mam jeszcze coś, jeszcze starsze. – Nagle zaśmiał się i pokręcił głową. – Oglądałem je i poczułem się staro. – Przeczesał palcami włosy. – Ale to kiedy indziej, na razie jedna rzecz.
– Zrobiłem to w paru wersjach, żeby łatwiej było dopasować to do reszty tak, jakby było całością. – Wskazał na monitor i odsunął się. – Myślałem o tym, co wczoraj powiedziałeś i chciałbym odświeżyć te, które zaczęły blaknąć. Bo właściwie to nie jest mój pierwszy tatuaż, mam jeszcze coś, jeszcze starsze. – Nagle zaśmiał się i pokręcił głową. – Oglądałem je i poczułem się staro. – Przeczesał palcami włosy. – Ale to kiedy indziej, na razie jedna rzecz.
Z kolejnym kawałkiem mięsa przysunął się do monitora by spojrzeć o czym mówił fotograf i kiwnął głową w geście zrozumienia.
– Nie ma sprawy. – otworzył pierwszy plik i zaczął mu się przyglądać. – Staro? – zaśmiał się zakrywając dłonią usta pełne wołowiny i spojrzał na mężczyznę. – Czujesz się staro?
Momentalnie spojrzał na kask, który wcześniej odłożył Harvey z boku gdy tu przyszedł, przywołał też w pamięci wczorajszy wieczór, kiedy szybkim ruchem opanował sytuację w uliczce. Z uśmiechem pokręcił głową na boki i podszedł do małej lodówki, z której wyciągnął dwie butelki wody i postawił je obok monitora.
– Wielkość tych liter ma być dopasowana do tych, które już masz na skórze, tak?
– Nie ma sprawy. – otworzył pierwszy plik i zaczął mu się przyglądać. – Staro? – zaśmiał się zakrywając dłonią usta pełne wołowiny i spojrzał na mężczyznę. – Czujesz się staro?
Momentalnie spojrzał na kask, który wcześniej odłożył Harvey z boku gdy tu przyszedł, przywołał też w pamięci wczorajszy wieczór, kiedy szybkim ruchem opanował sytuację w uliczce. Z uśmiechem pokręcił głową na boki i podszedł do małej lodówki, z której wyciągnął dwie butelki wody i postawił je obok monitora.
– Wielkość tych liter ma być dopasowana do tych, które już masz na skórze, tak?
Kiwnął głową. Staro. Pamiętał wiele szczegółów związanych z robieniem tych tatuaży i dopiero takie wspomnienia i uświadomienie sobie, że zaczęło się od paru wersów, a rozrosło na sporą część jego ciała, sprawiały, że Harvey czuł upływ czasu. Cóż, wiedział, że często ludzie brali go za młodszego, rzadko kiedy też podawał im swój prawdziwy wiek, ale ciężko mu było zwalczyć to uczucie.
Zerknął na wodę i podziękował skinieniem głowy, a później wrócił spojrzeniem do Roro.
– Tak, niech tworzy całość z resztą, jak to, co już mam. I właściwie od ciebie zależy, gdzie to dodasz. Z przodu, z tyłu, z przodu, gdziekolwiek będzie pasować.
Zerknął na wodę i podziękował skinieniem głowy, a później wrócił spojrzeniem do Roro.
– Tak, niech tworzy całość z resztą, jak to, co już mam. I właściwie od ciebie zależy, gdzie to dodasz. Z przodu, z tyłu, z przodu, gdziekolwiek będzie pasować.
– Hm... – przysunął się bliżej do torby z wołowiną i dorwał kolejny kawałek. Zaczynał się cieszyć, że fotograf to przyniósł, w końcu minęło trochę czasu, odkąd Roro coś dzisiaj jadł. – W takim razie, rozbieraj się. – rzucił mu nieco psotny uśmiech i spod kontuaru wyciągnął małą linijkę. – Muszę sobie proporcje rozpracować.
Z perspektywy kolejnego dnia, tatuażysta zaczynał powoli być wdzięczny losowi za taki obrót sprawy, jaki miał miejsce wczorajszego wieczoru. Nie narzekał na swoją pracę, ale monotonia w jego życiu powoli dawała o sobie dość ostro dawać znać.
Z perspektywy kolejnego dnia, tatuażysta zaczynał powoli być wdzięczny losowi za taki obrót sprawy, jaki miał miejsce wczorajszego wieczoru. Nie narzekał na swoją pracę, ale monotonia w jego życiu powoli dawała o sobie dość ostro dawać znać.
Strona 2 z 18 • 1, 2, 3 ... 10 ... 18
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach