▲▼
Przeczytałem całe i już od trzech minut się śmieję hahaha boże, gdyby więcej ludzi wrzucało swoje historie, miałbym co robić po nocach. Genialne.
Spok, Zirou. Przysiądę, obiecuję. *wink* Ta sygna z Mercem i Alanem mnie wabi ya kno'.
I muszę coś wstawić:
Mørke wysłał to wczoraj na konfie, a ja zwijałem się ze śmiechu, totalnie.
First topic message reminder :
Super świetny temat do spamu, bo tylko jego tutaj brakowało. Dzięki za pomysł, Kam.
Super świetny temat do spamu, bo tylko jego tutaj brakowało. Dzięki za pomysł, Kam.
Sygny, sygny, sygny... mam do zrobienia dwie, ale tak mi się nie chce.
Nie polecam.
Bądź Alegz. Prostym człowiekiem o prostych przekonaniach - gdy leją wódkę, to pijesz. Łatwe.
No kurwa.
Ale do rzeczy. Jakoś kiedyś wiosną Alegz urodził się kuzyn. Mały gnój, całkiem pocieszny, nawet go wzięła ze dwa razy na ręce - a to coś, bo Alegz to dzieci nawet kijem nie tyka - to go wzięli i chcieli ochrzcić. No spoko. Nikt tam nie protestował, w sumie spoko całkiem, bo to dobra okazja na zajebiste spotkanie rodzinne.
Nieróbcietegowdomu.jpg
Wszystko zaczyna się, gdy Alegz szuka pracy. No zajebistość. Poskładała CV, zadzwonili nawet i w ogóle. Pierwsza oferta to był klub nocny - no kurwa - ale druga brzmiała zajebistością. Przedstawiciel handlowy jakiegoś paliwa tam, Algez nie słuchała, bo za bardzo podjarała się myślą o służbowym, obiecanym aucie i spoko zarobkach. Umówili się z Alegz na dzień próbny w piątek.
Kurwamać.gif
Alegz pół dnia była jebanym świadkiem jehowy napierdalającym z chaty do chaty i patrzyła, jak jakaś laska wciska biednym ludziom tandetne umowy gazowe. No paliwo, kurweł, gazowe. Gorąco jak sam skurwesyn. Nie było jak wrócić, pociągi z tego zadupia odjeżdżały częściej niż wylatywały samoloty z lotniska w Radomiu. Na rozmowie wyraźnie mówi, że totalnie ma w dupie szukanie samemu klientów.
"PANI, GDZIE, MY DAJEMY KAŻDEMU REJON"
No kurwa. Rejon dali. Ale nikt kurwa o niczym nie wiedział, że ludzie tacy przyjdą. Generalnie powrót miał być o 18 max, a Alegz dojechała do chaty około 22. Od razu wsiadła do auta, bo trza jechać na chrzciny. Dojechali. O jebanej trzeciej, o 12 msza. No kurwa.
Alegz niewyspana jak nieboskie stworzenie.
Msza. Alegz fotograf wjebała się za ołtarz, żeby nakurwiać zdjęciami. Ksiądz spojrzał na nią okiem martwej ryby, która właśnie zniosła za duży kawior, ale słowem się nie odezwał. W ogóle coś tam mamrotał, kurweł, pod nosem i nikt nie wiedział nawet, kiedy dzieciaka ochrzcili, bo już zbierali hajsy na tacę i trzeba było wypierdalać z kościoła. No trudno. W domu weselnym rezerwacja na pierwszą, a tu piętnaście po dwunastej.
No chuj, może wpuszczą wcześniej?
Wpuścili.
Alegz zobaczyła na schodach modliszkę.
I już wiedziała, że to zły znak.
Ale jebał pies modliszkę. Ogólnie to żarcie było spoko, wszystko okej, Alegz trochę gibała na krześle, ale twardo trzymała fason, dopóki nie dorwała się do sklepu i nakupiła sryliard energetyków.
I wtedy zaczęli wódkę lać. Na jebanych chrzcinach. Algez odmawia picia, tłumaczy, że zmęczona, że no nie, że weźcie idźcie wszyscy w pizdu.
- NO CO TY, SZWAGIERKA, DAWAJ Z NAMI, NIE?
Alegz de fak, jaka, kurwa, szwagierka, panie, jak my się pierwszy raz na oczy widzim. No ale nic. Jak tak proszą, to nie wypada odmówić.
Wódka popijana energolem. Trzy miljony stopni upału w cieniu.
niepolecam.doc
Wódka płynie, czas tak samo, rezerwacja sali do 18, ale wujo poszedł przedłużyć, bo przecież syn mu się urodził, to trza świętować. O dwie godziny. Niepotrzebnie. Och, Borze Zielony, jak niepotrzebnie!
Akurat o 18 zaczynało się na dole wesele.
Wszyscy pijani na chrzcie, ktoś odjebał jakiś szajs i zapuścił jakieś disco polo. Famila tańczy. Ktoś się kłóci z kimś. Ogólnie cały czas ktoś coś polewa, wszyscy szczęśliwi, szwagrują sobie i szwagierkują. Ziomek, który przyszedł z alegzową siostrą rzuca do Alegz:
- Cho, zobaczymy, co się tam odjaniepawla na dole.
Alegz stwierdza, że no spoko.
Akurat taniec pierwszej pary. Wszyscy patrzą na młodych, nikt nie zwraca uwagi na nic. Alegz mówi, że wyjebane na nich, wracamy na górę, bo tam bez nas piją. Ziomek patrzy na Alegz, patrzy na alkohol.
Alegz i Ziomek podjebali wino z wesela.
borzeczemu.gif
Na górze imba trwa. Wszyscy kisną, drą ryja i dalej chleją. Koniec czasu, trzeba wracać. Mamę i siostrę jęczą Alegz i Ziomkowi, żeby ładowali się do auta. Wsiedli. W połowie drogi do domu Ziomek mówi do Mamę Alegz:
- Pani Doroto, weźmie się pani zatrzyma, bo będę rzygał.
Odwieźli Ziomka do domu.
Alegz obudziła się rano z poczuciem wstydu, zażenowania i twardym postanowieniem, że na chrzcinach to ona nigdy żadnego alkoholu już nie tknie.
Alegz vs chrzciny
Historia o jehowaniu, winie i szwagrach
Historia o jehowaniu, winie i szwagrach
Bądź Alegz. Prostym człowiekiem o prostych przekonaniach - gdy leją wódkę, to pijesz. Łatwe.
No kurwa.
Ale do rzeczy. Jakoś kiedyś wiosną Alegz urodził się kuzyn. Mały gnój, całkiem pocieszny, nawet go wzięła ze dwa razy na ręce - a to coś, bo Alegz to dzieci nawet kijem nie tyka - to go wzięli i chcieli ochrzcić. No spoko. Nikt tam nie protestował, w sumie spoko całkiem, bo to dobra okazja na zajebiste spotkanie rodzinne.
Nieróbcietegowdomu.jpg
Wszystko zaczyna się, gdy Alegz szuka pracy. No zajebistość. Poskładała CV, zadzwonili nawet i w ogóle. Pierwsza oferta to był klub nocny - no kurwa - ale druga brzmiała zajebistością. Przedstawiciel handlowy jakiegoś paliwa tam, Algez nie słuchała, bo za bardzo podjarała się myślą o służbowym, obiecanym aucie i spoko zarobkach. Umówili się z Alegz na dzień próbny w piątek.
Kurwamać.gif
Alegz pół dnia była jebanym świadkiem jehowy napierdalającym z chaty do chaty i patrzyła, jak jakaś laska wciska biednym ludziom tandetne umowy gazowe. No paliwo, kurweł, gazowe. Gorąco jak sam skurwesyn. Nie było jak wrócić, pociągi z tego zadupia odjeżdżały częściej niż wylatywały samoloty z lotniska w Radomiu. Na rozmowie wyraźnie mówi, że totalnie ma w dupie szukanie samemu klientów.
"PANI, GDZIE, MY DAJEMY KAŻDEMU REJON"
No kurwa. Rejon dali. Ale nikt kurwa o niczym nie wiedział, że ludzie tacy przyjdą. Generalnie powrót miał być o 18 max, a Alegz dojechała do chaty około 22. Od razu wsiadła do auta, bo trza jechać na chrzciny. Dojechali. O jebanej trzeciej, o 12 msza. No kurwa.
Alegz niewyspana jak nieboskie stworzenie.
Msza. Alegz fotograf wjebała się za ołtarz, żeby nakurwiać zdjęciami. Ksiądz spojrzał na nią okiem martwej ryby, która właśnie zniosła za duży kawior, ale słowem się nie odezwał. W ogóle coś tam mamrotał, kurweł, pod nosem i nikt nie wiedział nawet, kiedy dzieciaka ochrzcili, bo już zbierali hajsy na tacę i trzeba było wypierdalać z kościoła. No trudno. W domu weselnym rezerwacja na pierwszą, a tu piętnaście po dwunastej.
No chuj, może wpuszczą wcześniej?
Wpuścili.
Alegz zobaczyła na schodach modliszkę.
I już wiedziała, że to zły znak.
Ale jebał pies modliszkę. Ogólnie to żarcie było spoko, wszystko okej, Alegz trochę gibała na krześle, ale twardo trzymała fason, dopóki nie dorwała się do sklepu i nakupiła sryliard energetyków.
I wtedy zaczęli wódkę lać. Na jebanych chrzcinach. Algez odmawia picia, tłumaczy, że zmęczona, że no nie, że weźcie idźcie wszyscy w pizdu.
- NO CO TY, SZWAGIERKA, DAWAJ Z NAMI, NIE?
Alegz de fak, jaka, kurwa, szwagierka, panie, jak my się pierwszy raz na oczy widzim. No ale nic. Jak tak proszą, to nie wypada odmówić.
Wódka popijana energolem. Trzy miljony stopni upału w cieniu.
niepolecam.doc
Wódka płynie, czas tak samo, rezerwacja sali do 18, ale wujo poszedł przedłużyć, bo przecież syn mu się urodził, to trza świętować. O dwie godziny. Niepotrzebnie. Och, Borze Zielony, jak niepotrzebnie!
Akurat o 18 zaczynało się na dole wesele.
Wszyscy pijani na chrzcie, ktoś odjebał jakiś szajs i zapuścił jakieś disco polo. Famila tańczy. Ktoś się kłóci z kimś. Ogólnie cały czas ktoś coś polewa, wszyscy szczęśliwi, szwagrują sobie i szwagierkują. Ziomek, który przyszedł z alegzową siostrą rzuca do Alegz:
- Cho, zobaczymy, co się tam odjaniepawla na dole.
Alegz stwierdza, że no spoko.
Akurat taniec pierwszej pary. Wszyscy patrzą na młodych, nikt nie zwraca uwagi na nic. Alegz mówi, że wyjebane na nich, wracamy na górę, bo tam bez nas piją. Ziomek patrzy na Alegz, patrzy na alkohol.
Alegz i Ziomek podjebali wino z wesela.
borzeczemu.gif
Na górze imba trwa. Wszyscy kisną, drą ryja i dalej chleją. Koniec czasu, trzeba wracać. Mamę i siostrę jęczą Alegz i Ziomkowi, żeby ładowali się do auta. Wsiedli. W połowie drogi do domu Ziomek mówi do Mamę Alegz:
- Pani Doroto, weźmie się pani zatrzyma, bo będę rzygał.
Odwieźli Ziomka do domu.
Alegz obudziła się rano z poczuciem wstydu, zażenowania i twardym postanowieniem, że na chrzcinach to ona nigdy żadnego alkoholu już nie tknie.
Ale i tak czekam. *kiwa głową* Może kiedyś ci się zachce.Riley 'Woolfe' Winchester napisał:Sygny, sygny, sygny... mam do zrobienia dwie, ale tak mi się nie chce.
Angel napisał:Alegz vs chrzciny(...)
Historia o jehowaniu, winie i szwagrach
Przeczytałem całe i już od trzech minut się śmieję hahaha boże, gdyby więcej ludzi wrzucało swoje historie, miałbym co robić po nocach. Genialne.
Spok, Zirou. Przysiądę, obiecuję. *wink* Ta sygna z Mercem i Alanem mnie wabi ya kno'.
Kurde, czekam mocno na tę sygnę. Tak.Mercury napisał:Spok, Zirou. Przysiądę, obiecuję. *wink* Ta sygna z Mercem i Alanem mnie wabi ya kno'.
I muszę coś wstawić:
Mørke wysłał to wczoraj na konfie, a ja zwijałem się ze śmiechu, totalnie.
No właśnie coś nikt nie pisze.
I przestań wrzucać takie zajebiste zestawy na avatar i podpis, Bastien plz. *cierpi*
BTW ALAN.
你是丑陋的。你闻起来像牛
Łatwiej ci będzie przepisać.
I przestań wrzucać takie zajebiste zestawy na avatar i podpis, Bastien plz. *cierpi*
BTW ALAN.
你是丑陋的。你闻起来像牛
Łatwiej ci będzie przepisać.
Proszę podziwiać mój podpis.
*parsk* Co tu się wyczynia.
Mam piękny podpis, to się wyczynia. Avatar teraz też, kocham ten obrazek.
No, avatar dalej mocno propsuję. Podpis niekoniecznie, bo co to w ogóle jest. Kto to rysował. Na pewno nie ja.
Ale i tak mi miło.
Ale i tak mi miło.
Ten moment, gdy ciągnie się za tobą post rozpoczynający fabułę.
I'm out.
I'm out.
Kiedy po dziewięciu latach wracasz na stare śmieci, ale nadal cieszysz się jak dziecko... >DDDDD
Co to za zmiana stylu na loli, Win? *zerka podejrzliwie*
I nie chce mi się na zajęcia, borze.
I nie chce mi się na zajęcia, borze.
Pewnie zaraz mi się znudzi. *parsk*
I mi też się nie chce, pozdrawiam z ciepłego łóżka, hehe.
I mi też się nie chce, pozdrawiam z ciepłego łóżka, hehe.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach