▲▼
Strona 2 z 15 • 1, 2, 3 ... 8 ... 15
First topic message reminder :
[Kontynuacja z parkingu]
Sam jest dzieckiem? Okej! On to zapamięta. Wiedział, że młodo wygląda, ale bez przesady! Nie starał się ożywiać Garika ani rozbudzać. Pomyślał, że może nawet udostępni mu łóżko na krótką drzemkę.
Już wyciągał dłoń, aby otworzyć drzwi, ale zatrzymał się. Co on...? Ach, no tak, jasne.
– Garrrik... – wymruczał nachylając się w jego stronę i zawisając w pewnej odległości. Jedną ręką oparł się o barek umiejscowiony między siedzeniami, a drugą pewnie sięgnął jego krocza mocno masując go przez materiał. – Niestety mamy tu monitoring. Ktoś zaraz by przyszedł i płacilibyśmy mandat. A na górze... mamy ciepłe łóżko... i widok na miasto. – Cholera, nigdy nie przypuszczał, że będzie zachęcać kogoś, aby przyszedł do jego apartamentu.
[Kontynuacja z parkingu]
Sam jest dzieckiem? Okej! On to zapamięta. Wiedział, że młodo wygląda, ale bez przesady! Nie starał się ożywiać Garika ani rozbudzać. Pomyślał, że może nawet udostępni mu łóżko na krótką drzemkę.
Już wyciągał dłoń, aby otworzyć drzwi, ale zatrzymał się. Co on...? Ach, no tak, jasne.
– Garrrik... – wymruczał nachylając się w jego stronę i zawisając w pewnej odległości. Jedną ręką oparł się o barek umiejscowiony między siedzeniami, a drugą pewnie sięgnął jego krocza mocno masując go przez materiał. – Niestety mamy tu monitoring. Ktoś zaraz by przyszedł i płacilibyśmy mandat. A na górze... mamy ciepłe łóżko... i widok na miasto. – Cholera, nigdy nie przypuszczał, że będzie zachęcać kogoś, aby przyszedł do jego apartamentu.
Gorrąco... Rozpływał się za każdą pieszczotą, starał się trzymać jak najbliżej i brać. Przymykał oczy kiedy przechodziły go kolejne fale podniecenia. Uśmiechał się błogo i poddawał się. Piętro? Charles urządziłeś się… Wszedł za nim po schodach i pozwolił się rozebrać. Ujął mu policzek i nim znowu mu uciekł, pocałował go czule.
Powoli wdrapał się na górę, zostawiając na barierce koszulkę. Więc tu masz sypialnię – pomyślał, szybko prześlizgając wzrokiem po pomieszczeniu. Poszedł do Charlesa z zamiarem złapania go. Teraz się da?
Powoli wdrapał się na górę, zostawiając na barierce koszulkę. Więc tu masz sypialnię – pomyślał, szybko prześlizgając wzrokiem po pomieszczeniu. Poszedł do Charlesa z zamiarem złapania go. Teraz się da?
Da, oczywiście, że da. Czekał na górze, nie uciekał. Jedną dłonią objął Garika za kark, a drugą wplótł w jego włosy i wpierw pocałował go w policzek, a potem w usta, szybko dając ponieść się namiętności. Przeniósł rękę z włosów w dół jego ciała znów przez moment obdarzając go pieszczotą, ale szybko przerwał.
– Chodź. – Chwycił go za dłoń i zaprowadził do okna. Szkło zajmowało praktycznie całą ścianę i gdyby nie charakterystyczna mgła, na pewno z łatwością udałoby się z tego miejsca dostrzec port. Teraz białe kłęby były na tyle gęste, że nawet światła sąsiadujących wieżowców wydawały się rozmazanymi plamami.
– Przez mgłę czasami czuję się, jakbym mieszkał dziesięć razy wyżej. – Stanął za Garikiem, przylgnął do niego, położył dłonie na jego ramionach i mówił szeptem tak blisko jego ucha, że czasem muskał je ustami albo intencjonalne skubał. – Jest pięknie, szczególnie w nocy, ale wiesz co? Nie widać przez to gwiazd... – Nie przerywając jakby nigdy nic przesunął dłońmi w dół, dotykając klatki piersiowej i podbrzusza znajomego. – Niebo i gwiazdy najczęściej widać w lato i późną wiosną, ale o tej porze roku musiałby się zdarzyć cud... Poza tym nawet wtedy jest tu za jasno, aby wszystko dobrze widzieć. – Cofnął ręce w górę i nacisnął na barki mężczyzny, zmuszając go, aby oparł się o zimną szybę. – Masz lęk wysokości?
– Chodź. – Chwycił go za dłoń i zaprowadził do okna. Szkło zajmowało praktycznie całą ścianę i gdyby nie charakterystyczna mgła, na pewno z łatwością udałoby się z tego miejsca dostrzec port. Teraz białe kłęby były na tyle gęste, że nawet światła sąsiadujących wieżowców wydawały się rozmazanymi plamami.
– Przez mgłę czasami czuję się, jakbym mieszkał dziesięć razy wyżej. – Stanął za Garikiem, przylgnął do niego, położył dłonie na jego ramionach i mówił szeptem tak blisko jego ucha, że czasem muskał je ustami albo intencjonalne skubał. – Jest pięknie, szczególnie w nocy, ale wiesz co? Nie widać przez to gwiazd... – Nie przerywając jakby nigdy nic przesunął dłońmi w dół, dotykając klatki piersiowej i podbrzusza znajomego. – Niebo i gwiazdy najczęściej widać w lato i późną wiosną, ale o tej porze roku musiałby się zdarzyć cud... Poza tym nawet wtedy jest tu za jasno, aby wszystko dobrze widzieć. – Cofnął ręce w górę i nacisnął na barki mężczyzny, zmuszając go, aby oparł się o zimną szybę. – Masz lęk wysokości?
Objął go i przymknął oczy. Nie ukrywał uśmiechu, taka bliskość mu odpowiadała. W końcu czuł, że ma go dla siebie. Przynajmniej teraz…
Ma się skupić na czymś innym niż nim? No nie... Od razu widać było, że bardziej przejmuje się Charlesem niż, heh… Oknem, przez które nic nie zobaczy. Wysłał mu rozleniwione spojrzenie i niechętnie odciągnął od niego wzrok. Port? Więc nie wyjechali za centrum, ciekawe… Zawsze wyobrażał go sobie jako mieszkańca… Być może najdalej oddalonej od centrum dzielnicy. Miejsce dla introwertyka, który ma dość patrzenia na szarą masę. Nie spodziewał po nim, że wybierze miejsce, które nie da mu tego co potrzebuje. No bo…
- Hmmm… - wymruczał i lekko się spiął. Nie przestawaj…
No bo… Jak mógł pozwolić sobie odebrać gwiazdy?
Oparł się dłonią o szybę i słuchał go dalej. Nie ukrywał jak działa na niego bliskość i jego głos. O tej porze roku jedynym cudem bę-
- Nie mam. – odpowiedział cicho, powoli opierając się klatką piersiową, dłońmi i policzkiem. Może teraz trochę się ochłodzi. Niepewnie odwrócił do niego głowę i uśmiechnął się.
Ma się skupić na czymś innym niż nim? No nie... Od razu widać było, że bardziej przejmuje się Charlesem niż, heh… Oknem, przez które nic nie zobaczy. Wysłał mu rozleniwione spojrzenie i niechętnie odciągnął od niego wzrok. Port? Więc nie wyjechali za centrum, ciekawe… Zawsze wyobrażał go sobie jako mieszkańca… Być może najdalej oddalonej od centrum dzielnicy. Miejsce dla introwertyka, który ma dość patrzenia na szarą masę. Nie spodziewał po nim, że wybierze miejsce, które nie da mu tego co potrzebuje. No bo…
- Hmmm… - wymruczał i lekko się spiął. Nie przestawaj…
No bo… Jak mógł pozwolić sobie odebrać gwiazdy?
Oparł się dłonią o szybę i słuchał go dalej. Nie ukrywał jak działa na niego bliskość i jego głos. O tej porze roku jedynym cudem bę-
- Nie mam. – odpowiedział cicho, powoli opierając się klatką piersiową, dłońmi i policzkiem. Może teraz trochę się ochłodzi. Niepewnie odwrócił do niego głowę i uśmiechnął się.
– To baaardzo dooobrze... – wymruczał cicho i nisko, jednocześnie powoli przeciągając nosem od łopatek mężczyzny po karku aż do linii włosów. Gdy skierował się z powrotem w dół, przyłożył rozchylone usta i wysunął koniuszek języka docierając w taki sposób do połowy jego kręgosłupa, dalej klęknął, schodząc pocałunkami aż na wysokość krzyża. W tym samym czasie dłońmi zsunął bieliznę mężczyzny i pozwolił jej opaść na podłogę.
– Obróć się – poprosił poważnie, ale łagodnie. Patrzył w górę, obserwował reakcję Garika. Gdy ten spełnił jego polecenie, Charles wyciągnął w górę rękę i otwartą dłonią nacisnął na mostek znajomego, zmuszając go tym samym do oparcia się plecami o okno. Jeszcze przez chwilę go obserwował, zaraz jednak przymknął oczy. Zanim zaczął go pieścić ustami, błądził pocałunkami po jego biodrach, podbrzuszu i udach, zupełnie zapominając się, że wcześniej specjalnie tego unikał, świadomie nie chcąc drażnić znajomego. Z drugiej strony nie był też przesadnie delikatny w pieszczotach i domyślał się, że zabawa szybko by się skończyła, gdyby nie przerwał.
Po jakimś czasie przerwał i wstał. Pogładził go dłonią po policzku i cofnął się w stronę szafki nocnej. Po drodze do końca rozpiął swoją koszulę i zdjął ją, to samo robiąc zresztą swoich ubrań.
– Ty też możesz się do końca rozebrać – zaproponował biorąc z szafki lubrykant i odwracając się do znajomego przodem. Bezceremonialnie i szybko naniósł na siebie porcję żelu i znów podszedł do Garika, tym razem opierając się dłońmi o szkło po bokach jego głowy.
– Obróć się – poprosił poważnie, ale łagodnie. Patrzył w górę, obserwował reakcję Garika. Gdy ten spełnił jego polecenie, Charles wyciągnął w górę rękę i otwartą dłonią nacisnął na mostek znajomego, zmuszając go tym samym do oparcia się plecami o okno. Jeszcze przez chwilę go obserwował, zaraz jednak przymknął oczy. Zanim zaczął go pieścić ustami, błądził pocałunkami po jego biodrach, podbrzuszu i udach, zupełnie zapominając się, że wcześniej specjalnie tego unikał, świadomie nie chcąc drażnić znajomego. Z drugiej strony nie był też przesadnie delikatny w pieszczotach i domyślał się, że zabawa szybko by się skończyła, gdyby nie przerwał.
Po jakimś czasie przerwał i wstał. Pogładził go dłonią po policzku i cofnął się w stronę szafki nocnej. Po drodze do końca rozpiął swoją koszulę i zdjął ją, to samo robiąc zresztą swoich ubrań.
– Ty też możesz się do końca rozebrać – zaproponował biorąc z szafki lubrykant i odwracając się do znajomego przodem. Bezceremonialnie i szybko naniósł na siebie porcję żelu i znów podszedł do Garika, tym razem opierając się dłońmi o szkło po bokach jego głowy.
- Czemu to musi być tak przyjemne…? - westchnął, bardziej się rozluźniając. Zagryzł dolną wargę kiedy poczuł jak sunie językiem po jego kręgosłupie. Wyprostował się i znowu spiął, prezentując przy tym plecy. Nie zaprotestował, kiedy ściągnął z niego bieliznę, ale ta prośba… Zaśmiał się pod nosem i powoli stanął przodem do niego. Tttttaak… Ten widok zdecydowanie bardziej do niego przemawia. Oparł się o szybę by po chwili rozpocząć walkę z samym sobą. To llleniwe, diabelsko przyjemne przedłużanie było tak… Ach, cholernie irytujące i podniecające. Odetchnął i przestał myśleć kiedy w końcu się nim zajął. Delikatnie się zgiął i cicho, gardłowo westchnął. Niedługo po tym, zobaczył, jak trzęsą mu się nogi, blyyyat, akurat gdy nie może się o nic podeprzeć. Nie ma zamiaru przeszkadzać Charlesowi.
Kiedy od niego wstał i pogłaskał, jedyne na czym się skupił to opanowanie swojego oddechu. Gdzieś tam odbiła się propozycja ściągnięcia reszty ubrań. Zareagował po dłuższej chwili.
- Zaraz… - uśmiechnął się i schylił do butów. He? Nawet ręce mu się trzęsą? Dlaczego? No nie… Pokręcił głową z niedowierzaniem i zaraz pozbył się resztki ubrań. Wyprostował się i ponownie oparł o szybę. Śledził jego ruchy i już knuł…
- Bardzo za tobą tęskniłem. – przyciągnął go bliżej i pochylił się do jego buzi. Mimo to zamiast złożyć na niej kilka pocałunków, odwrócił się i sięgnął ustami do jego ręki. Musnął kilka razy jego nadgarstek, na koniec lekko go łapiąc zębami i ciągnąc za skórę. Otarł się łydką o jego łydkę, później przesunął ją na udo, aż w końcu oparł o jego biodro.
Kiedy od niego wstał i pogłaskał, jedyne na czym się skupił to opanowanie swojego oddechu. Gdzieś tam odbiła się propozycja ściągnięcia reszty ubrań. Zareagował po dłuższej chwili.
- Zaraz… - uśmiechnął się i schylił do butów. He? Nawet ręce mu się trzęsą? Dlaczego? No nie… Pokręcił głową z niedowierzaniem i zaraz pozbył się resztki ubrań. Wyprostował się i ponownie oparł o szybę. Śledził jego ruchy i już knuł…
- Bardzo za tobą tęskniłem. – przyciągnął go bliżej i pochylił się do jego buzi. Mimo to zamiast złożyć na niej kilka pocałunków, odwrócił się i sięgnął ustami do jego ręki. Musnął kilka razy jego nadgarstek, na koniec lekko go łapiąc zębami i ciągnąc za skórę. Otarł się łydką o jego łydkę, później przesunął ją na udo, aż w końcu oparł o jego biodro.
– Bo chcemy, żeby takie było – odpowiedział od razu, praktycznie bez zastanowienia.
Gdy Garik całował jego nadgarstek, Charles obserwował usta znajomego spod przymrużonych powiek. Pasowało mu to, taak... Z drugiej strony był w takim nastroju, że nie chciał, a nawet nie umiał pozwolić, aby takie uczucie trwało długo. Przyjemnie, ale już po chwili to było za mało. Uśmiechnął się nieobecnie słysząc o tęsknocie. Chyba zaczynał się przyzwyczajać, że Garik w takich chwilach wyznaje mu różne rzeczy. Nie chciał przypisywać do tego do uniesienia chwilą, bo widział, że znajomy zachowywał się podobnie w innych sytuacjach, raczej wolał to postrzegać w postaci przypływu odwagi. A może wcale tak nie było? Może to sam Charles bardziej zwracał uwagę? W tej chwili nie miał ani ochoty ani siły się nad tym zastanawiać.
Skorzystał z okazji, złapał znajomego za biodra i przytrzymał go przy sobie, dosłownie przenosząc w stronę łóżka. Osunął się na materac razem z Garikiem i od razu oparł po obydwu stronach jego ramion. Nie tracąc czasu parę razy otarł się o jego pośladki, a zaraz wszedł w niego nie przestając poruszać biodrami. Wyprężył plecy i uniósł głowę zamykając powieki i chwytając kilka płytkich wdechów przez usta. Gdy intensywne dreszcze rozeszły się po jego lędźwiach, pochylił się aby przelotnie pocałować mężczyznę.
Gdy Garik całował jego nadgarstek, Charles obserwował usta znajomego spod przymrużonych powiek. Pasowało mu to, taak... Z drugiej strony był w takim nastroju, że nie chciał, a nawet nie umiał pozwolić, aby takie uczucie trwało długo. Przyjemnie, ale już po chwili to było za mało. Uśmiechnął się nieobecnie słysząc o tęsknocie. Chyba zaczynał się przyzwyczajać, że Garik w takich chwilach wyznaje mu różne rzeczy. Nie chciał przypisywać do tego do uniesienia chwilą, bo widział, że znajomy zachowywał się podobnie w innych sytuacjach, raczej wolał to postrzegać w postaci przypływu odwagi. A może wcale tak nie było? Może to sam Charles bardziej zwracał uwagę? W tej chwili nie miał ani ochoty ani siły się nad tym zastanawiać.
Skorzystał z okazji, złapał znajomego za biodra i przytrzymał go przy sobie, dosłownie przenosząc w stronę łóżka. Osunął się na materac razem z Garikiem i od razu oparł po obydwu stronach jego ramion. Nie tracąc czasu parę razy otarł się o jego pośladki, a zaraz wszedł w niego nie przestając poruszać biodrami. Wyprężył plecy i uniósł głowę zamykając powieki i chwytając kilka płytkich wdechów przez usta. Gdy intensywne dreszcze rozeszły się po jego lędźwiach, pochylił się aby przelotnie pocałować mężczyznę.
Na wszelki wypadek przytrzymał się go w drodze. Położył się pod nim i od razu zgiął nogi w kolanach. Uniósł biodra i chwycił się pościeli. Już bez przedłużania poddał się mu. Z początku nieco skrzywiony, nawet nie miał chwili na przyzwyczajenie się. Próbował dostosować się do jego ruchów, wychodząc mu naprzeciw, może to jakoś... Ech… Zacisnął szczęki i odchylił głowę do tyłu. Chciał skupić się na przyjemności.
Stęknął krótko po pocałunku. Spróbował jeszcze raz sięgnąć ustami jego, ale szybko zrezygnował. Przesunął sobie paznokciami po torsie, do kroku i szybko zaczął sobie dogadzać. Uśmiechnął się wzmacniając ruchy bioder. Ciiiekawe ile jeszcze wytrzyma, dając się tak łatwo...
Stęknął krótko po pocałunku. Spróbował jeszcze raz sięgnąć ustami jego, ale szybko zrezygnował. Przesunął sobie paznokciami po torsie, do kroku i szybko zaczął sobie dogadzać. Uśmiechnął się wzmacniając ruchy bioder. Ciiiekawe ile jeszcze wytrzyma, dając się tak łatwo...
Wcześniej pocałował go krótko, po chwili zaś zasypał policzek mężczyzny muśnięciami ust, raz między jednym a drugim szepnął 'wybacz', nie wkładając w głos prawie żadnej siły. Gdy znów wyprostował się na rękach, przez moment patrzył na Garika spod wpół przymkniętych powiek, starając skupić się na tym, co czuł i jednocześnie na widoku. Już w Petersburgu nauczył się łapać i zapamiętywać chwile, nawet takie jak ta, świadomie nie chcąc, aby przyjemność zlała się w jedną nieskładną całość.
Po jakimś czasie znów sprowokował pocałunek, tym razem spokojniej, dając się prowadzić Garikowi. Za chwilę oparł się na łokciach, a dłonie wsunął pod łopatki znajomego, aby objąć go w taki sposób, dodatkowo wtulając się twarzą w jego szyję. Skupił się na tym, aby skończyć w tej chwili i znajomy pewnie mógł usłyszeć to po gwałtowniejszym rytmie oddechu i wyczuć po paru bardziej powolnych i głębszych ruchach bioder.
Nie tracił czasu, nie dawał mężczyźnie czekać. Dyszał przesuwając się pospiesznymi pocałunkami w dół ciała znajomego, chwilę tę wykorzystując na próbę uspokojenia się i przywołania do stanu większej trzeźwości, co powoli nawet zaczynało mu się udawać. Gdy dotarł do jego męskości, oszczędnym ruchem odsunął jego dłoń i splótł z nim palce, wolną ręką i ustami rozpoczynając mocną i szybką pieszczotę.
Po jakimś czasie znów sprowokował pocałunek, tym razem spokojniej, dając się prowadzić Garikowi. Za chwilę oparł się na łokciach, a dłonie wsunął pod łopatki znajomego, aby objąć go w taki sposób, dodatkowo wtulając się twarzą w jego szyję. Skupił się na tym, aby skończyć w tej chwili i znajomy pewnie mógł usłyszeć to po gwałtowniejszym rytmie oddechu i wyczuć po paru bardziej powolnych i głębszych ruchach bioder.
Nie tracił czasu, nie dawał mężczyźnie czekać. Dyszał przesuwając się pospiesznymi pocałunkami w dół ciała znajomego, chwilę tę wykorzystując na próbę uspokojenia się i przywołania do stanu większej trzeźwości, co powoli nawet zaczynało mu się udawać. Gdy dotarł do jego męskości, oszczędnym ruchem odsunął jego dłoń i splótł z nim palce, wolną ręką i ustami rozpoczynając mocną i szybką pieszczotę.
Wybacz? Przesłyszało mu się? Przymknął oczy kiedy pochylił się nad nim i zaczął go muskać. Skupił się na tych czułościach, a po chwili poparzył za nim tęsknie.
Już? Wróć tutaj…
Wyciągnął w jego stronę wolną rękę i delikatnie oparł ją o jego brzuch. Nie chciał przerywać, zależało mu, by Charles brał to co potrzebował. Przytulił się policzkiem do swojego ramienia i trwał tak póki znowu nie poczuł jego ust na swoich. Odrobinę zwolnił tempo gdy ten mu na to pozwolił. Próbował wtedy zapamiętać doznania i myśli. Cholernie niewygodne, osobiste i prawdziwe. Kiedy zaczął się pochylać, zabrał ręce i przytulił go. Jego oddech był rozedrgany i nierównomierny, ale nie zwracał na to uwagi. Skupił się na kochanku, bliskości i tym co on mógł czuć. Szybko dopasował się do jego ruchów gdy w nim kończył, a po tym… Westchnął ciężko widząc co ten robi. Oparł się na łokciach by móc go lepiej widzieć. Czując na sobie jego gorące usta i palce lekko zakręciło mu się w głowie. Odchylił ją i zaczął cicho i krótko postękiwać. Unosił biodra z przyjemności i dawał się rozpieszczać. Uwielbiał kiedy ludzie się przy nim, dla niego starali, dlatego… Nie trwało to długo nim skończył. Z błogim wyrazem twarzy sięgnął ręką w stronę Charlesa i pociągnął go na siebie.
- Chodź do mnie. Blisko.
Już? Wróć tutaj…
Wyciągnął w jego stronę wolną rękę i delikatnie oparł ją o jego brzuch. Nie chciał przerywać, zależało mu, by Charles brał to co potrzebował. Przytulił się policzkiem do swojego ramienia i trwał tak póki znowu nie poczuł jego ust na swoich. Odrobinę zwolnił tempo gdy ten mu na to pozwolił. Próbował wtedy zapamiętać doznania i myśli. Cholernie niewygodne, osobiste i prawdziwe. Kiedy zaczął się pochylać, zabrał ręce i przytulił go. Jego oddech był rozedrgany i nierównomierny, ale nie zwracał na to uwagi. Skupił się na kochanku, bliskości i tym co on mógł czuć. Szybko dopasował się do jego ruchów gdy w nim kończył, a po tym… Westchnął ciężko widząc co ten robi. Oparł się na łokciach by móc go lepiej widzieć. Czując na sobie jego gorące usta i palce lekko zakręciło mu się w głowie. Odchylił ją i zaczął cicho i krótko postękiwać. Unosił biodra z przyjemności i dawał się rozpieszczać. Uwielbiał kiedy ludzie się przy nim, dla niego starali, dlatego… Nie trwało to długo nim skończył. Z błogim wyrazem twarzy sięgnął ręką w stronę Charlesa i pociągnął go na siebie.
- Chodź do mnie. Blisko.
Klęczał nad nim i spowolnił, a potem całkiem przerwał pieszczotę dopiero chwilę po tym, jak poczuł, że Garik skończył. Wyprostował plecy, odchylił głowę i łapał oddech uchylonymi ustami. Po chwili spojrzał na znajomego i wrócił do niego kładąc się. Tak jak wcześniej wsunął dłonie pod jego plecy i ułożył skroń na jego ramieniu. Przez chwilę leżał z zamkniętymi oczami, ale przez myśli, które zaczynały mu chodzić po głowie nie potrafił się rozluźnić. Milczał i obserwował mgłę płynącą z oknem.
– Jechałeś kiedyś z kimś na motocyklu? – zapytał nagle, gdy najwidoczniej jego myśli natrafiły na ten temat.
– Jechałeś kiedyś z kimś na motocyklu? – zapytał nagle, gdy najwidoczniej jego myśli natrafiły na ten temat.
Przytulił go do siebie i zamknął oczy. O taaak… Na to czekał… Powolnie i delikatnie, z góry na dół jeździł końcówkami palców po jego plecach. Nie chciało mu się nic mówić, nigdzie ruszać, najchętniej zasnąłby tak jak byli teraz i byłby spokój. Gdyby Charles się nie odezwał, prawdopodobnie odpłynąłby jak ta mgła, na którą się patrzył.
- Hmm? Tak, z szefową wiele razy. – westchnął i przerwał głaskanie. Objął go jak ulubioną maskotkę i przytulił się policzkiem do jego głowy. Skąd to pytanie?
- Hmm? Tak, z szefową wiele razy. – westchnął i przerwał głaskanie. Objął go jak ulubioną maskotkę i przytulił się policzkiem do jego głowy. Skąd to pytanie?
– Dobrze. – Ruszył się i sięgnął do spodni leżących przy łóżku. Wyciągnął telefon i nastawił budzik. Zastanawiał się, czy będzie budzić Garika, jeśli będą musieli wychodzić, a on dalej będzie spał. Cóż, pomyśli nad tym dopiero jeśli przyjdzie mu decydować. – Więc za miasto nie będziemy jechać samochodem. Lubię Astona, ale... to nie to. – Ułożył się obok Garika obejmując go i przytulając do siebie. Już więcej nic nie mówił.
Chociaż mieli wystarczająco dużo czasu aby złapać drzemkę, Charles oczywiście nie spał. Leżał i myślał, później zaczął przeglądać coś w telefonie. Budzik wyłączył jeszcze zanim muzyka zaczęła płynąć. Westchnął. Wstał z łóżka i przez chwilę patrzył w odbicie znajomego w oknie. Zastanawiał się czy... No tak. Ubrał się i wyszedł, zostawiając na szafce nocnej list napisany na odwrocie wydruku zdjęcia z panoramą Vancouver.
Chociaż mieli wystarczająco dużo czasu aby złapać drzemkę, Charles oczywiście nie spał. Leżał i myślał, później zaczął przeglądać coś w telefonie. Budzik wyłączył jeszcze zanim muzyka zaczęła płynąć. Westchnął. Wstał z łóżka i przez chwilę patrzył w odbicie znajomego w oknie. Zastanawiał się czy... No tak. Ubrał się i wyszedł, zostawiając na szafce nocnej list napisany na odwrocie wydruku zdjęcia z panoramą Vancouver.
- Yyyhmmm – niech robi co chce, byle został przy nim podczas spania. Zaczekał aż ustawi budzik i spróbował zasnąć. Miał cichą nadzieję, ze już nie będzie się o nic pytał. Potrzebuje godzinki… Albo dwóch. Przez ostatnie kilka dni, siedział sam w zimnych i porzuconych magazynach portowych, wędrując od kontenera do kontenera i pracując nad projektami. Zjadł wszystkie możliwe, petersburskie odmiany zupek chińskich i wypił ze dwa pudelka kawy. Stracił rachubę czasu. Kiedy był dzień, a kiedy noc? Hmmm, nieważne… Po pięćdziesięciu godzinach bez snu zasłabł. Przed tym dopadły go drgawki, było mu niedobrze, potwornie zimno i mamrotał coś do siebie jak pijany. Szybko nie zdecyduje się tego powtórzyć. Z przyjemnością spał na wygodnym łóżku, w cieple i towarzystwie osoby, której tak trochę jakby ufał. Nie zdołało obudzić go późniejsze odejście Charlesa, ba spał po tym jeszcze kilka godzin. Dopiero głód zmusił go do otworzenia oczu.
Ciemno? Która godzina?
Od razu wyciągnął rękę by odszukać i przyciągnąć do siebie Charlesa. Hm? Nie ma go? Powoli przeniósł się do siadu i rozejrzał po pokoju. Pusto? Może na dole… Wstał i naciągnął na siebie bieliznę, którą zostawił przy oknie. Zszedł na dół nieco rozkojarzony.
- Chaaarles? – zawołał i rozejrzał się. Podszedł do jednych, drugich drzwi i zapukał. Wyszedł? – Charles nie chowaj się! – stanął na środku pomieszczenia i ułożył ręce na biodrach. Stał cicho i nasłuchiwał. Nic. Ściągnął brwi i wrócił na górę. Dopiero po drugim rozejrzeniu się znalazł zdjęcie. Usiadł na łóżku i odczytał co było na odwrocie. – Drogi n… - westchnął i pokręcił głową. Zaraz lekko ją przekrzywił. Co? Pojechał sam?... No trudno. Nie musiał teraz ukrywać, że nieco go to zabolało. Odrzucił zdjęcie i zajął się zbieraniem ciuchów. Kiedy zszedł na dół, odnalazł walizkę i trochę się przepakował. Zabrał kila rzeczy i udał się z nimi do łazienki. – Ooo… - zrobił zaskoczoną minę widząc tak wielką wannę. Od razu przeszło mu przez myśl parę scenariuszy, może lepiej jeśli wyrzuci je z głowy. I tak i tak wybrał prysznic. Wyszedł ogarnięty, czysty i pachnący. Powinien udać się do fryzjera, włosy zdecydowanie były już za długie i przeszkadzały. Jak on kiedyś wytrzymywał z tą białą grzywką? Zabrał telefon ze stołu i sprawdził czy nikt nie napisał, a następnie podszedł do lodówki. Zje coś na szybko i znowu się położy. Nie chce siedzieć sam, ma tego już dosyć.
Kiedy Charles wrócił, w domu było ciemno i głucho. Garik znowu zasnął w jego łóżku.
Ciemno? Która godzina?
Od razu wyciągnął rękę by odszukać i przyciągnąć do siebie Charlesa. Hm? Nie ma go? Powoli przeniósł się do siadu i rozejrzał po pokoju. Pusto? Może na dole… Wstał i naciągnął na siebie bieliznę, którą zostawił przy oknie. Zszedł na dół nieco rozkojarzony.
- Chaaarles? – zawołał i rozejrzał się. Podszedł do jednych, drugich drzwi i zapukał. Wyszedł? – Charles nie chowaj się! – stanął na środku pomieszczenia i ułożył ręce na biodrach. Stał cicho i nasłuchiwał. Nic. Ściągnął brwi i wrócił na górę. Dopiero po drugim rozejrzeniu się znalazł zdjęcie. Usiadł na łóżku i odczytał co było na odwrocie. – Drogi n… - westchnął i pokręcił głową. Zaraz lekko ją przekrzywił. Co? Pojechał sam?... No trudno. Nie musiał teraz ukrywać, że nieco go to zabolało. Odrzucił zdjęcie i zajął się zbieraniem ciuchów. Kiedy zszedł na dół, odnalazł walizkę i trochę się przepakował. Zabrał kila rzeczy i udał się z nimi do łazienki. – Ooo… - zrobił zaskoczoną minę widząc tak wielką wannę. Od razu przeszło mu przez myśl parę scenariuszy, może lepiej jeśli wyrzuci je z głowy. I tak i tak wybrał prysznic. Wyszedł ogarnięty, czysty i pachnący. Powinien udać się do fryzjera, włosy zdecydowanie były już za długie i przeszkadzały. Jak on kiedyś wytrzymywał z tą białą grzywką? Zabrał telefon ze stołu i sprawdził czy nikt nie napisał, a następnie podszedł do lodówki. Zje coś na szybko i znowu się położy. Nie chce siedzieć sam, ma tego już dosyć.
Kiedy Charles wrócił, w domu było ciemno i głucho. Garik znowu zasnął w jego łóżku.
Wrócił przed dziesiątą. W ręku trzymał karton z, jak się szybko po rozkosznym zapachu okazało, jedzeniem. Kurczak? Na słodko? A może to coś innego dodawało tej nuty słodyczy? Odstawił podarunki na blat w kuchni. Trochę zdziwiło go, że mężczyzna jeszcze się nie obudził, na początku nawet pomyślał, że być może wyszedł i będzie musiał go szukać, ale widok znajomego zakopanego w pościeli go uspokoił. Nachylił się nad nim, a potem położył obok i mocno objął.
– Dobrze się czujesz? Przespałeś tyle czasu.
– Dobrze się czujesz? Przespałeś tyle czasu.
Obudził go tym. Zanim jakkolwiek się odezwał, próbował przywołać myśli z kim jest i gdzie.
- Haraszo. – mruknął i przytulił się do niego z uśmiechem. Nie obchodziło go ile spał, ani tym bardziej która jest godzina. Gdyby Charles teraz tak przy nim został, prawdopodobnie znowu by zasnął. – A ty? Jak było?
- Haraszo. – mruknął i przytulił się do niego z uśmiechem. Nie obchodziło go ile spał, ani tym bardziej która jest godzina. Gdyby Charles teraz tak przy nim został, prawdopodobnie znowu by zasnął. – A ty? Jak było?
Strona 2 z 15 • 1, 2, 3 ... 8 ... 15
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach