▲▼
Strona 2 z 4 • 1, 2, 3, 4
First topic message reminder :
Całkowicie zwyczajna ulica. W Vancouver można znaleźć takich setki.
Bez wątpienia!
Lecz nie każda z nich może pochwalić się mianem najczęstszego punktu spotkań wśród młodzieży (i nie tylko). Wokół znajduje się całe mnóstwo niezwykle popularnych lokali, zaczynając na Landmark Hot Pot House, oferującym tak uwielbiany przez wszystkich azjatycki hot pot. Każdego dnia zbierają się tu tłumy głodnych studentów, którzy idąc całą grupą, za niską cenę mogą najeść się do syta. Oprócz tego wokół znajduje się kuchnia tajwańska, japońska, kawiarnia Copa Cafe, pralnia, apteka, a nawet szpital dla zwierząt!
Co najważniejsze, niezwykle blisko tego punktu znajduje się stacja metra Króla Edwarda (aka. King Edward Station), co tylko zwiększa wartość ulicy dzięki niezwykle łatwemu dojazdowi.
► Czym jest SSP? Sprawdź w [ tym ] temacie.
Całkowicie zwyczajna ulica. W Vancouver można znaleźć takich setki.
Bez wątpienia!
Lecz nie każda z nich może pochwalić się mianem najczęstszego punktu spotkań wśród młodzieży (i nie tylko). Wokół znajduje się całe mnóstwo niezwykle popularnych lokali, zaczynając na Landmark Hot Pot House, oferującym tak uwielbiany przez wszystkich azjatycki hot pot. Każdego dnia zbierają się tu tłumy głodnych studentów, którzy idąc całą grupą, za niską cenę mogą najeść się do syta. Oprócz tego wokół znajduje się kuchnia tajwańska, japońska, kawiarnia Copa Cafe, pralnia, apteka, a nawet szpital dla zwierząt!
Co najważniejsze, niezwykle blisko tego punktu znajduje się stacja metra Króla Edwarda (aka. King Edward Station), co tylko zwiększa wartość ulicy dzięki niezwykle łatwemu dojazdowi.
-----
► Czym jest SSP? Sprawdź w [ tym ] temacie.
Pomysł został przyjęty dość szybko. Całe szczęście. Planował już jedną wyprawę na Alaskę z Alanem, choć nie zdążył jeszcze poinformować o tym chłopaka. Zupełnie jakby był to szczegół równie mało istotny jak "Hej Paige, chcesz skoczyć do sklepu naprzeciwko? Będzie fajnie". Tak czy siak zabieranie Cyrille'a w to samo miejsce byłoby nie tyle nudne, co nie w porządku w stosunku do blondyna. A skoro sam był jak te promienie słońca patrz na niego za długo to cię oślepi to Karaiby wydawały się idealne.
— Herbata jaśminowa — podjął decyzję za ich obu, widząc jak Saturn kiwa jedynie głową w aprobacie, sprawdzając coś na swoim telefonie.
— Ostatnio w szkole zrobił się niezły bałagan — powiedział nagle, nawiązując do ostatniego skandalu, który targnął całym Vancouver.
— Herbata jaśminowa — podjął decyzję za ich obu, widząc jak Saturn kiwa jedynie głową w aprobacie, sprawdzając coś na swoim telefonie.
— Ostatnio w szkole zrobił się niezły bałagan — powiedział nagle, nawiązując do ostatniego skandalu, który targnął całym Vancouver.
[ FABUŁA ZAMROŻONA DO JUTRA, CYRILLE WZNOWI JĄ SWOIM POSTEM! ]
Cyrille miał to do siebie, że poza ogólnym blaskiem, w odpowiednim towarzystwie mógł pójść, pojechać, polecieć czy też zostać wystrzelony z katapulty prawie wszędzie. W myśl ogólnej zasady nie ważne gdzie, ważne z kim!
Skinął lekko głową i dołączył do zamówienia napoje dla ICH TROJE(sorry). Po czym podrapał się po poliku słysząc o ostatnich wydarzeniach.
- Taa, ciekawi mnie jak wielkie bagno się z tego zrobi. Chcąc nie chcąc odbije się to na reputacji szkoły - wzruszył lekko ramionami - Myślicie, że długo to potrwa? - odnosił się tutaj do samej sytuacji, bo w końcu "głosy" będą słyszane jeszcze długo po zamknięciu sprawy.
Skinął lekko głową i dołączył do zamówienia napoje dla ICH TROJE
- Taa, ciekawi mnie jak wielkie bagno się z tego zrobi. Chcąc nie chcąc odbije się to na reputacji szkoły - wzruszył lekko ramionami - Myślicie, że długo to potrwa? - odnosił się tutaj do samej sytuacji, bo w końcu "głosy" będą słyszane jeszcze długo po zamknięciu sprawy.
Uniósł dłoń ku górze, by ściągnąć na siebie uwagę kelnerki. Nie trwało zbyt długo nim podeszła do nich i odebrała początkowe zamówienie, przynosząc na powitanie duży dzbanek wody i trzy szklanki. Jakby nie patrzeć właśnie tyle osób właśnie siedziało przy stoliku
— Zbyt wielkie. Podobna sytuacja nigdy nie powinna mieć miejsca na terenie szkoły — powiedział postukując palcami w swój kubek. Jako najstarszy sięgnął w stronę dzbanka nalewając wody najpierw Saturnowi, potem Cyrille'owi, a na końcu samemu sobie.
— Zbyt wielkie. Podobna sytuacja nigdy nie powinna mieć miejsca na terenie szkoły — powiedział postukując palcami w swój kubek. Jako najstarszy sięgnął w stronę dzbanka nalewając wody najpierw Saturnowi, potem Cyrille'owi, a na końcu samemu sobie.
Saturn przesunął powoli wzrokiem po jednym i drugim chłopaku, powoli odkładając swój telefon na blat stolika. Nawet on wykazywał nieznaczne zainteresowanie wspomnianym tematem, nawet jeśli nie dało się tego w żaden sposób stwierdzić po samym jego wyglądzie.
— Z pewnością zaszło to za daleko, by wystarczyło samo zwolnienie ochroniarza — powiedział nagle, wsuwając palce w białe włosy. Skandal z pewnością nie utraci na swojej mocy jeszcze przez kilka długich miesięcy, jeśli nie lat. Pod warunkiem, że szkoła w ogóle go przetrwa na tyle długo.
— Z pewnością zaszło to za daleko, by wystarczyło samo zwolnienie ochroniarza — powiedział nagle, wsuwając palce w białe włosy. Skandal z pewnością nie utraci na swojej mocy jeszcze przez kilka długich miesięcy, jeśli nie lat. Pod warunkiem, że szkoła w ogóle go przetrwa na tyle długo.
Westchnął słysząc słowa bliźniaków i pokręcił lekko głową.
- Mam nadzieje, że przypadkowo nie zostaniemy wciągnięci... - oparł łokieć o blat i podparł dłonią policzek. - Wiecie kto to był? Znaliście ją? - Spojrzał na nich lekko zaciekawiony, chociaż szczerze wątpił, żeby wiedzieli nawet o istnieniu tej dziewczyny przed tym całym wydarzeniem, pomijając już fakt, że była z klasy B, to ta szkoła po prostu jest za duża. Złapał za kubek i delikatnie wprowadził ciecz w wirowanie, przez chwile przypatrywał się temu.
- Nie ma to jak dobre rozpoczęcie roku.
- Mam nadzieje, że przypadkowo nie zostaniemy wciągnięci... - oparł łokieć o blat i podparł dłonią policzek. - Wiecie kto to był? Znaliście ją? - Spojrzał na nich lekko zaciekawiony, chociaż szczerze wątpił, żeby wiedzieli nawet o istnieniu tej dziewczyny przed tym całym wydarzeniem, pomijając już fakt, że była z klasy B, to ta szkoła po prostu jest za duża. Złapał za kubek i delikatnie wprowadził ciecz w wirowanie, przez chwile przypatrywał się temu.
- Nie ma to jak dobre rozpoczęcie roku.
Zaśmiał się krótko na słowa Cyrille'a, kręcąc na boki głową.
— Nie łudziłbym się. Jestem pewien, że to właśnie na pięciu najbogatszych położą swoje łapy jako pierwsi — powiedział z nutą pogardy w głosie. Cyrille i Saturn byli jedynymi osobami, w których towarzystwie mógł pozwolić sobie na swobodne zachowanie, choć nadal używał przyciszonego tonu by uniknąć ewentualnych plotek ze strony innych ludzi. Nawet jeśli wszystkie stoliki były od siebie oddzielone ściankami mającymi zapewniać prywatność i zachowanie dźwięku.
Wzruszył ramionami.
— Sam nie wiem. Mogę jej nie pamiętać.
Zamyślił się, zerkając do własnego kubka z wodą.
— Nie łudziłbym się. Jestem pewien, że to właśnie na pięciu najbogatszych położą swoje łapy jako pierwsi — powiedział z nutą pogardy w głosie. Cyrille i Saturn byli jedynymi osobami, w których towarzystwie mógł pozwolić sobie na swobodne zachowanie, choć nadal używał przyciszonego tonu by uniknąć ewentualnych plotek ze strony innych ludzi. Nawet jeśli wszystkie stoliki były od siebie oddzielone ściankami mającymi zapewniać prywatność i zachowanie dźwięku.
Wzruszył ramionami.
— Sam nie wiem. Mogę jej nie pamiętać.
Zamyślił się, zerkając do własnego kubka z wodą.
— Była na naszym roku — poinformował swojego brata patrząc w jego kierunku. Nie dziwiło go jednak, że Black jej nie kojarzył. Jakby nie patrzeć nie dzielili jednej klasy, a zajęcia łączone były raczej sporadyczne.
— B — dodał uzupełniając swoją myśl, by upewnić się że zrozumieli w pełni jego przekaz. Na kolejne słowa Cyrille'a nie odezwał się już ani słowem. Samobójstwo czy nie, nadal miał zamiar uczęszczać na wszystkie zajęcia tak jak zawsze. Dlatego nawet kogoś o tak stoickim spokoju jak on, szczerze drażniły tłumy zbierające się na dziedzińcu.
— B — dodał uzupełniając swoją myśl, by upewnić się że zrozumieli w pełni jego przekaz. Na kolejne słowa Cyrille'a nie odezwał się już ani słowem. Samobójstwo czy nie, nadal miał zamiar uczęszczać na wszystkie zajęcia tak jak zawsze. Dlatego nawet kogoś o tak stoickim spokoju jak on, szczerze drażniły tłumy zbierające się na dziedzińcu.
Zarzucił ręce za głowę i oparł się o oparcie za plecami. Sam już nie wiedział co miał o tym wszystkim myśleć. Miał mieszane uczucia w tej sprawie. Oczywiście samobójstwo było czymś czym powinien się przejąć, ale z drugiej strony, nijak czuł się związany z tym całym zajściem tym bardziej, że samobójczyni była nie z jego klasy. Musiał jedynie uważać na następstwa tego wydarzenia i najlepiej obserwować je z bezpiecznej odległości.
- Co by nie było, idziemy dalej! - wyszczerzył się, najwidoczniej ten cały mętlik w głowie już mu minął.
- Było już kiedyś podobne wydarzenie w naszej szkole? - przekrzywił lekko głowę i skupił wzrok głównie na Saturnie, instynkt podpowiadał mu, że to najlepsze możliwe źródło. W między czasie poszurał lekko stopami niecierpliwiąc się za jedzeniem.
- Daaalej... głodny jestem. - Opadł na stół i wbił tym razem błękitne szczenięce tęczówki w Merca. - Głooodny...
- Co by nie było, idziemy dalej! - wyszczerzył się, najwidoczniej ten cały mętlik w głowie już mu minął.
- Było już kiedyś podobne wydarzenie w naszej szkole? - przekrzywił lekko głowę i skupił wzrok głównie na Saturnie, instynkt podpowiadał mu, że to najlepsze możliwe źródło. W między czasie poszurał lekko stopami niecierpliwiąc się za jedzeniem.
- Daaalej... głodny jestem. - Opadł na stół i wbił tym razem błękitne szczenięce tęczówki w Merca. - Głooodny...
Pokręcił przecząco głową na jego pytanie.
— Nie kojarzę — albo nic podobnego nie wydarzyło się nigdy wcześniej, albo szkoła bardzo dobrze to zatuszowała. Ściągnął nieznacznie brwi w zamyśleniu.
— Chociaż chyba było jakieś zaginięcie... ale nie na terenie szkoły — obrócił się w stronę brata z pytającym spojrzeniem, nim dodał — Spokojnie, minęło dopiero z pięć minut. Owoce morza potrzebują co najmniej czterdziestu, choć pewnie mięso powinniśmy dostać lada chwila.
— Nie kojarzę — albo nic podobnego nie wydarzyło się nigdy wcześniej, albo szkoła bardzo dobrze to zatuszowała. Ściągnął nieznacznie brwi w zamyśleniu.
— Chociaż chyba było jakieś zaginięcie... ale nie na terenie szkoły — obrócił się w stronę brata z pytającym spojrzeniem, nim dodał — Spokojnie, minęło dopiero z pięć minut. Owoce morza potrzebują co najmniej czterdziestu, choć pewnie mięso powinniśmy dostać lada chwila.
Kiwnął głową, potwierdzając wersję Mercury'ego.
— Szkoła nie była w to zaplątana. Chłopak został porwany i zginął poza jej terenem. Przez tydzień panowała żałoba, ale to było z rok, dwa lata przed naszym przyjściem — podzielił się informacją z obojgiem, zerkając w bok, gdy zgodnie ze słowami jego brata na horyzoncie pojawiła się kelnerka, choć w jej dłoni nie mogli znaleźć mięsa. Zamiast tego przysunęła zapalniczkę do grilla i odkręciła palnik, momentalnie rozpalając pod nim ogień.
— Niech rozgrzewa się pięć minut. Wtedy podam żeberka. Możecie kontrolować temperaturę pokrętłem — ukłoniła się nisko, na nowo zostawiając ich samym sobie.
— Szkoła nie była w to zaplątana. Chłopak został porwany i zginął poza jej terenem. Przez tydzień panowała żałoba, ale to było z rok, dwa lata przed naszym przyjściem — podzielił się informacją z obojgiem, zerkając w bok, gdy zgodnie ze słowami jego brata na horyzoncie pojawiła się kelnerka, choć w jej dłoni nie mogli znaleźć mięsa. Zamiast tego przysunęła zapalniczkę do grilla i odkręciła palnik, momentalnie rozpalając pod nim ogień.
— Niech rozgrzewa się pięć minut. Wtedy podam żeberka. Możecie kontrolować temperaturę pokrętłem — ukłoniła się nisko, na nowo zostawiając ich samym sobie.
[MG] Cyrille Montmorency
Fresh Blood Lost in the City
Re: Cambie Street [SSP]
Wto Wrz 26, 2017 10:04 pm
Wto Wrz 26, 2017 10:04 pm
Kiwnął lekko głową na wieść o zaginięciu, niby coś się działo, ale niby nie... a na pewno nic co mogłoby wpłynąć aż tak źle na renomę szkoły. Na wieść, że dopiero czekają z 5 minut, Cyrille wydał z siebie ni to westchnięcie, ni to jęknięcie rozczarowania. Po prostu wydał z siebie dziwny cichy dźwięk i mamrotał cicho pod nosem. Podniósł się gdy tylko kelnerka pojawiła się przy ich stoliku. Podziękował jej uśmiechem i odprowadził wzrokiem.
- Kolejne 5 minut - wycedził i zaczął majstrować przy palniku ustawiając odpowiednią temperaturę. Po chwili odsunął się od grilla, przybliżając nieco dłoń w stronę ciepła. Spojrzał na bliźniaków, a w jego oczach szalały wesołe iskierki. Uśmiechnął się, tym razem w stronę grilla oceniając swoją precyzję.
- Coraz bardziej lubię ten lokal!
To nie tak, że przed chwilą narzekał na czas oczekiwania. Wcale.
- Kolejne 5 minut - wycedził i zaczął majstrować przy palniku ustawiając odpowiednią temperaturę. Po chwili odsunął się od grilla, przybliżając nieco dłoń w stronę ciepła. Spojrzał na bliźniaków, a w jego oczach szalały wesołe iskierki. Uśmiechnął się, tym razem w stronę grilla oceniając swoją precyzję.
- Coraz bardziej lubię ten lokal!
To nie tak, że przed chwilą narzekał na czas oczekiwania. Wcale.
Cały czas obserwował Cyrille'a z uwagą, zupełnie jakby obawiał się, że lada moment przy nieodpowiednim rozkręceniu palnika wywoła pożar w lokalu. Była to jednak myśl niesamowicie absurdalna, biorąc pod uwagę fakt że jego umiejętności kucharskie były na dużo wyższym poziomie niż jego samego.
"Coraz bardziej lubię ten lokal!"
Zaśmiał się krótko, opierając łokciami o stół, by podeprzeć podbródek dłońmi.
— Chodzimy tu od czasu do czasu, lecz olbrzymia lista pozycji w ich menu sprawiła, że nadal nie spróbowaliśmy nawet połowy.
"Coraz bardziej lubię ten lokal!"
Zaśmiał się krótko, opierając łokciami o stół, by podeprzeć podbródek dłońmi.
— Chodzimy tu od czasu do czasu, lecz olbrzymia lista pozycji w ich menu sprawiła, że nadal nie spróbowaliśmy nawet połowy.
— Dokładnie dwadzieścia dwie pozycje — wtrącił spokojnym tonem, w przeciwieństwie do swojego brata odsuwając się w tył i opierając o tył kanapy, zupełnie jakby uciekał od ciepła. W rzeczywistości nie przeszkadzało mu ono w żaden sposób.
Zgarnął jedynie swój telefon, tak na wszelki wypadek. Smartfony nie do końca przepadały za wysoką temperaturą, a zwłaszcza ich baterie.
Zgarnął jedynie swój telefon, tak na wszelki wypadek. Smartfony nie do końca przepadały za wysoką temperaturą, a zwłaszcza ich baterie.
[MG] Cyrille Montmorency
Fresh Blood Lost in the City
Re: Cambie Street [SSP]
Wto Wrz 26, 2017 11:01 pm
Wto Wrz 26, 2017 11:01 pm
Wyszczerzył się, obszerne menu mogło przemówić na korzyść lokalu, jednak pozostało w tej kwestii jedno ale. Jeśli masz obszerne menu, twoje potrawy mogą być przyrządzone nieco w pośpiechu lub składniki w większości przypadku były mrożone. No cóż, o tym zaraz się przekonają. Chociaż, jeśli bracia odwiedzali ten lokal wiele razy, to tym lepiej! W końcu komu jak komu, ale bliźniakom też nie łatwo dogodzić.
- Więc poziom kuchni musi być też niczego sobie.
Spojrzał na Satruna z uśmiechem, zaraz po tym przeniósł wzrok na Mercurego. Wyglądało na to, że zamierza coś powiedzieć gdy nagle oczy zabłysły mu niczym dziecku na gwiazdkę!
Kelnerka właśnie niosła porcję mięsa! Blondyn nawet nie spojrzał na zegarek, ale można uznać, że wyrobili się perfekcyjnie! Zapowiedziane 5 minut zostało spełnione!
Gdy tylko mięso trafiło na ich stolik, Cyrille przez chwilę nie zwracał kompletnie na nic i na nikogo uwagi. Zatracony w swoim małym kulinarnym świecie. Już po chwili wokół uniósł się zapach grillowanego mięsa.
- Zapowiada się ciekawie! - chłopak delektował się zapachem, jednak nie tylko dla samej przyjemności, starał się wyłapać przyprawy, którymi było opatulone mięso, jeszcze zanim je spróbuje. To robiło się coraz lepsze!
- Czuje, że będę wracał tutaj z wami!
- Więc poziom kuchni musi być też niczego sobie.
Spojrzał na Satruna z uśmiechem, zaraz po tym przeniósł wzrok na Mercurego. Wyglądało na to, że zamierza coś powiedzieć gdy nagle oczy zabłysły mu niczym dziecku na gwiazdkę!
Kelnerka właśnie niosła porcję mięsa! Blondyn nawet nie spojrzał na zegarek, ale można uznać, że wyrobili się perfekcyjnie! Zapowiedziane 5 minut zostało spełnione!
Gdy tylko mięso trafiło na ich stolik, Cyrille przez chwilę nie zwracał kompletnie na nic i na nikogo uwagi. Zatracony w swoim małym kulinarnym świecie. Już po chwili wokół uniósł się zapach grillowanego mięsa.
- Zapowiada się ciekawie! - chłopak delektował się zapachem, jednak nie tylko dla samej przyjemności, starał się wyłapać przyprawy, którymi było opatulone mięso, jeszcze zanim je spróbuje. To robiło się coraz lepsze!
- Czuje, że będę wracał tutaj z wami!
"Więc poziom kuchni musi być też niczego sobie."
— Wiesz, że niczego innego bym nie tknął. Choć bez wątpienia ich owoce morza będą najlepsze zimą, więc musimy jeszcze trochę poczekać — stwierdził przypominając sobie podstawową zasadę. Po tym jak kobieta przyniosła mięso na stolik, sam sięgnął w jego stronę - uważnie omijając kraty grilla - by z pomocą przygotowanych nożyczek pociąć je na cieńsze paski, dużo łatwiejsze do usmażenia niż całe płaty.
— Wiesz, że kto jak kto, ale ty zawsze jesteś mile widziany. Alan niestety nie chce zbyt często przychodzić ze mną w podobne miejsca — mruknął nieznacznie niezadowolony, choć powodem takiego zachowania zdecydowanie nie była niechęć jego chłopaka do jedzenia.
— Wiesz, że niczego innego bym nie tknął. Choć bez wątpienia ich owoce morza będą najlepsze zimą, więc musimy jeszcze trochę poczekać — stwierdził przypominając sobie podstawową zasadę. Po tym jak kobieta przyniosła mięso na stolik, sam sięgnął w jego stronę - uważnie omijając kraty grilla - by z pomocą przygotowanych nożyczek pociąć je na cieńsze paski, dużo łatwiejsze do usmażenia niż całe płaty.
— Wiesz, że kto jak kto, ale ty zawsze jesteś mile widziany. Alan niestety nie chce zbyt często przychodzić ze mną w podobne miejsca — mruknął nieznacznie niezadowolony, choć powodem takiego zachowania zdecydowanie nie była niechęć jego chłopaka do jedzenia.
Strona 2 z 4 • 1, 2, 3, 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach