▲▼
Strona 1 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Część roku, którą uwielbiał każdy z uczniów. Egzaminy semestralne. Niezależnie od tego ile razy zostałby wyznaczony na opiekuna wszystkich roczników podchodzących do testu, widok rozciągający się przed nim nie zmieniał się zbyt mocno. Szereg bladych twarzy, często podchodzących pod odcień zieleni, bądź niebieskiego, wpatrujący się zestresowanym wzrokiem w nauczyciela, zupełnie jakby zamiast kartek miał zamiar podać im tantō i nakazać popełnienie seppuku. Z drugiej strony szczerze wątpił, by większość z nich wiedziała jak w ogóle przebiega podobny rytuał. Kilka pojedynczych twarzy odcinało się na tle innych, prezentując swoją typową mimikę pod tytułem "mam to wszystko głęboko gdzieś, nie zależy mi czy zdam czy nie". Zdecydowanie wolał tych skupionych.
— Zajmijcie swoje miejsca. Siadacie w rzędach, zgodnie z klasą, do której uczęszczacie. Rząd pierwszy Quartz, rząd drugi Carnelian, rząd trzeci Obsidian, rząd czwarty Sapphire, rząd piąty Spinel — machnął krótko ręką wskazując im po kolei każdy z rzędów, czekając aż usiądą na krzesłach, a w sali zapanuje względna cisza.
— Wyczytam teraz wasze nazwiska, wystarczy "obecny" lub podniesienie ręki. Zasady panujące na egzaminie takie jak zawsze. Rozwiązania zakreślacie na karcie odpowiedzi, wyłącznie ołówkiem przygotowanym przez szkołę. Po samym teście możecie mazać do woli, nie podlega on ocenie, powstrzymajcie się jednak przed masowym rysowaniem męskich narządów rozrodczych. Nie dostaniecie za nie dodatkowych punktów, niezależnie od ilości szczegółów. Nie odwracacie się, nie rozmawiacie, nie używacie telefonów komórkowych. Linijka, cyrkiel, ołówek, gumka, długopis i kalkulator leżą już na waszych ławkach. Pierwszy będzie egzamin z nauk ścisłych, piętnaście minut przerwy i część humanistyczna. W trakcie testu nie wychodzicie do łazienki. Jeśli macie jakiekolwiek pytania, zadajecie je teraz — odczekał regulaminową minutę, dając im szansę na zabranie głosu, dopiero wtedy przechodząc do sprawdzania listy obecności.
___________________
Termin odpisu: 25 kwietnia, g. 23:59 (Wtorek).
Zgłoszeni
1.Noah Hatheway
2.Victoria Nowell
3.Liam Leistershire
4.Sasha Volkov
5.Yunlei Chen
6.Toni Stark
7.Evelyn Byron
8.Amber Wilson-Romanowa
9.Cyrille de Montmorency-Bouteville
10.Riley Starr Thatcher-Winchester
11.Chester Ó Heachthinghearn
12.Dakota Lowe
13.Leslie Vessare
14. Angel Butler
15.Sigrunn Northug
16.Mercury Black
17.North Callahan
18. Winter Blythe
19.Elisabeth Cartier
20.Takara Fujishima
21.Blythe Hamalainen
22.Aoyama Inazuma
23.Alex Wright
Nie ma cię na liście, ale chcesz wziąć udział? Jeśli wejdziesz swoją postacią w tej turze podczas sprawdzania obecności możesz założyć, że Selim normalnie cię wyczytał i dołączyć do reszty zdających. Jest to ostatnia szansa dla wszelkich spóźnialskich.
— Zajmijcie swoje miejsca. Siadacie w rzędach, zgodnie z klasą, do której uczęszczacie. Rząd pierwszy Quartz, rząd drugi Carnelian, rząd trzeci Obsidian, rząd czwarty Sapphire, rząd piąty Spinel — machnął krótko ręką wskazując im po kolei każdy z rzędów, czekając aż usiądą na krzesłach, a w sali zapanuje względna cisza.
— Wyczytam teraz wasze nazwiska, wystarczy "obecny" lub podniesienie ręki. Zasady panujące na egzaminie takie jak zawsze. Rozwiązania zakreślacie na karcie odpowiedzi, wyłącznie ołówkiem przygotowanym przez szkołę. Po samym teście możecie mazać do woli, nie podlega on ocenie, powstrzymajcie się jednak przed masowym rysowaniem męskich narządów rozrodczych. Nie dostaniecie za nie dodatkowych punktów, niezależnie od ilości szczegółów. Nie odwracacie się, nie rozmawiacie, nie używacie telefonów komórkowych. Linijka, cyrkiel, ołówek, gumka, długopis i kalkulator leżą już na waszych ławkach. Pierwszy będzie egzamin z nauk ścisłych, piętnaście minut przerwy i część humanistyczna. W trakcie testu nie wychodzicie do łazienki. Jeśli macie jakiekolwiek pytania, zadajecie je teraz — odczekał regulaminową minutę, dając im szansę na zabranie głosu, dopiero wtedy przechodząc do sprawdzania listy obecności.
___________________
Termin odpisu: 25 kwietnia, g. 23:59 (Wtorek).
Zgłoszeni
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14. Angel Butler
15.
16.
17.
18. Winter Blythe
19.
20.
21.
22.
23.
Nie ma cię na liście, ale chcesz wziąć udział? Jeśli wejdziesz swoją postacią w tej turze podczas sprawdzania obecności możesz założyć, że Selim normalnie cię wyczytał i dołączyć do reszty zdających. Jest to ostatnia szansa dla wszelkich spóźnialskich.
Weszła do klasy wyjątkowo spokojna. Czasami niektórym mogła się podwinąć noga, a ona była jedną z takich osób. Czuła się przygotowana, w końcu przez cały rok robiła jak najwięcej zadań, pisała od groma esejów. Nic nie mogło pójść źle, prawda? Zasiadła w miejscu, którym wskazał nauczyciel i spojrzała na wszystkie przybory. Wypuściła ze świstem powietrze i spojrzała na nauczyciela.
— Obecna — odpowiedziała, gdy minęła minuta na pytania.
Zastukała palcami o ławkę. Wiedziała, że ten test był czystą formalnością. Chociaż trzeba było przyznać, że zaczynała się trochę stresować, ale raczej przez oczekiwanie na arkusze.
— Obecna — odpowiedziała, gdy minęła minuta na pytania.
Zastukała palcami o ławkę. Wiedziała, że ten test był czystą formalnością. Chociaż trzeba było przyznać, że zaczynała się trochę stresować, ale raczej przez oczekiwanie na arkusze.
Volk odpisał przed klasą na esemesa, a następnie wszedł do środka. Spojrzał leniwie na osoby, które siedziały w ławkach. Poszedł do czwartego rzędu i zaczął się bawić przyborami, które podarowała im szkoła na czas egzaminu. Wiedział, że schrzanił sprawę w tym roku, dlatego postanowił podjąć się egzaminu. Wysłuchał uważnie nauczyciela do końca, a gdy wyczytał jego nazwisko na liście uniósł rękę. Czuł się trochę przemęczony, ale na pewno nie zestresowany. W tej chwili nie miało to sensu, nie dość, że by mu to nie pomogło, to nawet pogorszyło sprawę.
Niezależnie od tego ile razy podchodziłaby do egzaminu, zawsze towarzyszył jej ten sam nerwowy ucisk w żołądku. Pewnie dlatego stała wyprostowana jak struna, rozglądając się nerwowo na boki. Ledwo co wróciła do Kanady i już musiała podchodzić do egzaminu... jak można było być aż tak okrutnym? Zatrzęsła się nieznacznie, zatrzymując nagle wzrok na znajomej sylwetce, a ulga która ją ogarnęła była tak duża, że jej oczy wyraźnie zwilgotniały, gotowe w każdym momencie do uwolnienia całych litrów łez.
— Noah! — nie trzeba było długo czekać nim przecisnęła się przed tłum i przycisnęła do niego całym ciałem, drżąc jak osika. Do tego stopnia, że przez ten nagły, niesamowicie bliski kontakt, sam chłopak mógł się poczuć, jakby dostawał drgawek. Spojrzała na niego spanikowanym wzrokiem, cały czas przyklejając się do niego jak rzep. Drobne usta drżały na wszelkie sposoby z cichym 'mmmm', gdy w końcu drzwi stanęły otworem.
— Jaki macie tu poziom? Co jeśli nie zdam? Każą mi powtarzać rok? Nie chcę powtarzać roku. Co powie tata? Co jeśli czegoś nie zrozumiem? Co jeśli mój angielski... — urwała gwałtownie wciągając powietrze, gdy tylko nauczyciel zabrał głos. Cały czas się trzęsąc, odsunęła się nieznacznie, obejmując jedynie dłonią jego nadgarstek, dopóki nie padło polecenie zajęcia miejsc. Czując, że zaraz się przewróci, przeszła pospiesznie do odpowiedniego rzędu, zajmując miejsce przed Hathewayem.
Nic dziwnego, że panika ogarnęła ją na tyle, by po wywołaniu jej imienia, poderwała się do góry, kłaniając nisko, przyzwyczajona do podobnego zachowania w Pekinie.
— Obecna! — oho, głos chyba podskoczył jej o oktawę. Usiadła czym prędzej i położyła się na ławce, chowając rumianą twarz w ramionach. No takiej pozycji to na pewno nie nauczyła się w Chinach.
— Noah! — nie trzeba było długo czekać nim przecisnęła się przed tłum i przycisnęła do niego całym ciałem, drżąc jak osika. Do tego stopnia, że przez ten nagły, niesamowicie bliski kontakt, sam chłopak mógł się poczuć, jakby dostawał drgawek. Spojrzała na niego spanikowanym wzrokiem, cały czas przyklejając się do niego jak rzep. Drobne usta drżały na wszelkie sposoby z cichym 'mmmm', gdy w końcu drzwi stanęły otworem.
— Jaki macie tu poziom? Co jeśli nie zdam? Każą mi powtarzać rok? Nie chcę powtarzać roku. Co powie tata? Co jeśli czegoś nie zrozumiem? Co jeśli mój angielski... — urwała gwałtownie wciągając powietrze, gdy tylko nauczyciel zabrał głos. Cały czas się trzęsąc, odsunęła się nieznacznie, obejmując jedynie dłonią jego nadgarstek, dopóki nie padło polecenie zajęcia miejsc. Czując, że zaraz się przewróci, przeszła pospiesznie do odpowiedniego rzędu, zajmując miejsce przed Hathewayem.
Nic dziwnego, że panika ogarnęła ją na tyle, by po wywołaniu jej imienia, poderwała się do góry, kłaniając nisko, przyzwyczajona do podobnego zachowania w Pekinie.
— Obecna! — oho, głos chyba podskoczył jej o oktawę. Usiadła czym prędzej i położyła się na ławce, chowając rumianą twarz w ramionach. No takiej pozycji to na pewno nie nauczyła się w Chinach.
Półżywy, półmartwy, półobudzony półczłowiek. Kto to? Jacha, że Dakota, który już gościł trzecim rzędzie ze swoimi czterema literami.
─ Obecny… ─ zgłosił się przy wyczytywaniu listy, aczkolwiek to, jak to wymówił, zwiastowało, że za chwilę zejdzie z tego padołu łez.
Nie, nie był chory. Był niedojebany. Choć kapkę przeziębiony też, siąkał nosem i drapało go w gardle, jednakże głównie przez jego intelekt był teraz taki wymięty ze wszelkich swoich pokładów dresiarstwa. Zarwał 4 noce i właściwie, to sam nie wie, co mu odbiło. Zestresował się ni z gruchy, ni z pietruchy, spanikował i, gdy już w miarę ludzko miał się położyć do łóżka drugiego dnia, zaczął wertować w książkach. Brak snu przez tyle dni był bardzo przeciążający nawet dla przyzwyczajonego do bezsenności organizmu, także będąc przygotowanym obecnie na wszystko, napisze, a potem uda się w kimono. Tu lub w domu, bo to zależy, czy doczłapie.
─ Obecny… ─ zgłosił się przy wyczytywaniu listy, aczkolwiek to, jak to wymówił, zwiastowało, że za chwilę zejdzie z tego padołu łez.
Nie, nie był chory. Był niedojebany. Choć kapkę przeziębiony też, siąkał nosem i drapało go w gardle, jednakże głównie przez jego intelekt był teraz taki wymięty ze wszelkich swoich pokładów dresiarstwa. Zarwał 4 noce i właściwie, to sam nie wie, co mu odbiło. Zestresował się ni z gruchy, ni z pietruchy, spanikował i, gdy już w miarę ludzko miał się położyć do łóżka drugiego dnia, zaczął wertować w książkach. Brak snu przez tyle dni był bardzo przeciążający nawet dla przyzwyczajonego do bezsenności organizmu, także będąc przygotowanym obecnie na wszystko, napisze, a potem uda się w kimono. Tu lub w domu, bo to zależy, czy doczłapie.
Chester Ó Heachthinghearn
Fresh Blood Lost in the City
Re: Egzamin Semestralny
Czw Kwi 20, 2017 5:34 pm
Czw Kwi 20, 2017 5:34 pm
Chester dokołował na egzamin ze swoim niemal zakręcającym za uszami, szczerbatym uśmiechem, jakby chcąc podkurwić innych skazańców swoim pozorowanym optymizmem. Jednakże tym razem był zobligowany do grania wesołego dupka; on nim był! W gruncie rzeczy, ten tydzień był dla niego, jak on to mówi, „w pytę”, toteż żadną chmurę burzową nad łbem się nie skarżył. Udane randez vous, wyniki badań w porządku, lody miętowe w zamrażarce. No żyć, nie umierać.
Co nie zmienia faktu, że był nieco zawiedziony, gdy poinformowano go, że jego wypociny i szczyt marzeń przelany na papier nie będą punktowane, bo to zwiększało prawdopodobieństwo tego, że nie zda. A to, o zgrozo, grozi konfiskatą komórki… Heachthinghearn, musisz przy tym papierze użyć całego siebie w stu dwóch procentach. Chociaż to trudne, biorąc pod uwagę, że jakieś 50% Ciebie nie działa, ale daj z siebie wszystko. Krwią to napisz, jak będzie trzeba!
─ Tuuu jestem! ─ zasygnalizował głośno jak to on, gdy padło jego nazwisko, moszcząc się ze swoim wehikułem w czwartym rzędzie.
Co nie zmienia faktu, że był nieco zawiedziony, gdy poinformowano go, że jego wypociny i szczyt marzeń przelany na papier nie będą punktowane, bo to zwiększało prawdopodobieństwo tego, że nie zda. A to, o zgrozo, grozi konfiskatą komórki… Heachthinghearn, musisz przy tym papierze użyć całego siebie w stu dwóch procentach. Chociaż to trudne, biorąc pod uwagę, że jakieś 50% Ciebie nie działa, ale daj z siebie wszystko. Krwią to napisz, jak będzie trzeba!
─ Tuuu jestem! ─ zasygnalizował głośno jak to on, gdy padło jego nazwisko, moszcząc się ze swoim wehikułem w czwartym rzędzie.
"Teraz już wiem na pewno, że tam, na końcu tęczy, czeka na mnie spełnienie marzeń..."
Ta, dupa. Koniec tęczy nie istniał, tak samo jak ogólne pojęcie Sigrunn o tym, co działo się w trakcie tego roku szkolnego. Trzeba jej przyznać, że tym razem wyjątkowo się postarała, częściej bywała na lekcjach i w ogóle spokorniała, jednak nie oszukujmy się, na tym był koniec jej zmian na lepsze. Jak leżała z niektórych rzeczy na początku, tak leżała z nich nadal, aczkolwiek pojawiło się w niej coś niezwykłego: determinacja. Jak to miały być jej ostatnie dni w tej budzie, to chciała chociaż odrobinę przyszpanować i napisać to na mniej niż wymagane minimum. Nie żeby miała jakieś wielkie ambicje, bo nadal uważała szkołę za zbędną formalność, acz na salę egzaminacyjną weszła na luzie, mając nadzieje na całkiem przyzwoite wyniki z większości przedmiotów. W końcu nie po to czytała (czy też przeglądała) ostatnio te podręczniki, żeby teraz zawalić, co nie? Najbardziej po mordzie mogła dać jej matematyka i jej wierne przyjaciółki: fizyka i astronomia, ewentualnie ciocia historia, jednak miała nadzieję, że swoje braki z tych przedmiotów podgoni innymi rzeczami.
- Obecna - odpowiedziała, gdy jej nazwisko zostało odczytane. Niech rozpoczną się Igrzyska!
Ta, dupa. Koniec tęczy nie istniał, tak samo jak ogólne pojęcie Sigrunn o tym, co działo się w trakcie tego roku szkolnego. Trzeba jej przyznać, że tym razem wyjątkowo się postarała, częściej bywała na lekcjach i w ogóle spokorniała, jednak nie oszukujmy się, na tym był koniec jej zmian na lepsze. Jak leżała z niektórych rzeczy na początku, tak leżała z nich nadal, aczkolwiek pojawiło się w niej coś niezwykłego: determinacja. Jak to miały być jej ostatnie dni w tej budzie, to chciała chociaż odrobinę przyszpanować i napisać to na mniej niż wymagane minimum. Nie żeby miała jakieś wielkie ambicje, bo nadal uważała szkołę za zbędną formalność, acz na salę egzaminacyjną weszła na luzie, mając nadzieje na całkiem przyzwoite wyniki z większości przedmiotów. W końcu nie po to czytała (czy też przeglądała) ostatnio te podręczniki, żeby teraz zawalić, co nie? Najbardziej po mordzie mogła dać jej matematyka i jej wierne przyjaciółki: fizyka i astronomia, ewentualnie ciocia historia, jednak miała nadzieję, że swoje braki z tych przedmiotów podgoni innymi rzeczami.
- Obecna - odpowiedziała, gdy jej nazwisko zostało odczytane. Niech rozpoczną się Igrzyska!
Mercury siedział z dala od reszty tłumu, na jednym ze szkolnych parapetów, opierając się ramieniem o Saturna. Położył luźno głowę na jego barku, zaglądając tym samym do książki, którą ten właśnie przeglądał, przerzucając co kilka sekund jej kartki. Przesunął językiem po dolnej wardze, powstrzymując się przed westchnięciem.
— Zaraz będziesz miał to samo przed sobą na arkuszu egzaminacyjnym — zwrócił mu uwagę, przenosząc wzrok na jego twarz. Niewzruszone spojrzenie bliźniaka, zgrało się idealnie z zamknięciem tabeli wzorów matematycznych, która zaraz została wepchnięta do torby. Nie był to jednak ruch spowodowany uwagą Mercury'ego, lecz faktem że nauczyciel pojawił się już na miejscu, wpuszczając ich do środka sali. Wstał leniwie, wypuszczając brata ze swoich 'wnyków' i wsunął dłonie do kieszeni spodni, idąc przed siebie nonszalanckim krokiem. Nie czuł szczególnego stresu, biorąc pod uwagę fakt, że od miesięcy przygotowywał się do olimpiady, prezentującej poziom praktycznie czterokrotnie wyższy niż tutejszego egzaminu.
A Riverdale słynęło z trudnych egzaminów - jeśli chciało się uzyskać jak najwyższe noty - biorąc pod uwagę prestiż, jakim szkoła się otaczała.
— Tam są wolne miejsca — krótka uwaga wystarczyła, by ruszył posłusznie w ślad za białowłosym, siadając ławkę za nim.
"Mercury Black"
— Obecny — uniósł dłoń, zaraz siadając z powrotem, patrząc jak chwilę później to samo robi sam Saturn, ograniczając się jednak do samego ruchu. Nieszczególnie go to dziwiło, doskonale wiedział, że jego brat szczędził słów nawet w tak podstawowych sytuacjach jak ta.
Mercury siedział z dala od reszty tłumu, na jednym ze szkolnych parapetów, opierając się ramieniem o Saturna. Położył luźno głowę na jego barku, zaglądając tym samym do książki, którą ten właśnie przeglądał, przerzucając co kilka sekund jej kartki. Przesunął językiem po dolnej wardze, powstrzymując się przed westchnięciem.
— Zaraz będziesz miał to samo przed sobą na arkuszu egzaminacyjnym — zwrócił mu uwagę, przenosząc wzrok na jego twarz. Niewzruszone spojrzenie bliźniaka, zgrało się idealnie z zamknięciem tabeli wzorów matematycznych, która zaraz została wepchnięta do torby. Nie był to jednak ruch spowodowany uwagą Mercury'ego, lecz faktem że nauczyciel pojawił się już na miejscu, wpuszczając ich do środka sali. Wstał leniwie, wypuszczając brata ze swoich 'wnyków' i wsunął dłonie do kieszeni spodni, idąc przed siebie nonszalanckim krokiem. Nie czuł szczególnego stresu, biorąc pod uwagę fakt, że od miesięcy przygotowywał się do olimpiady, prezentującej poziom praktycznie czterokrotnie wyższy niż tutejszego egzaminu.
A Riverdale słynęło z trudnych egzaminów - jeśli chciało się uzyskać jak najwyższe noty - biorąc pod uwagę prestiż, jakim szkoła się otaczała.
— Tam są wolne miejsca — krótka uwaga wystarczyła, by ruszył posłusznie w ślad za białowłosym, siadając ławkę za nim.
"Mercury Black"
— Obecny — uniósł dłoń, zaraz siadając z powrotem, patrząc jak chwilę później to samo robi sam Saturn, ograniczając się jednak do samego ruchu. Nieszczególnie go to dziwiło, doskonale wiedział, że jego brat szczędził słów nawet w tak podstawowych sytuacjach jak ta.
Po Hatheway'u nie było widać żadnych oznak zestresowania egzaminem – nie dlatego, że miał gdzieś jego wynik, a raczej dlatego, że był przekonany o swoim przygotowaniu. Jako uczeń prestiżowej szkoły i jako książę z dobrego domu, dbał o swoje wykształcenie w należyty sposób i nigdy nie próbował wmawiać sobie, że jego wszystkie starania przyniosą efekt odwrotny do zamierzonego. Przesunął wzrokiem po tłumie uczniów przed salą, z których część jeszcze gorączkowo przeglądała notatki, jakby liczyli na to, że na ostatni moment zdołają wyłuskać z nich informacje, których wcześniej nie przyswoili, inni siedzieli jak na szpilkach, wiedząc, że od przygotowanych testów zależała ich końcowa ocena w tej szkole – patrząc na nich, cieszył się, że potrafił zachować spokój, który na pewno miał ułatwić mu trzeźwe myślenie podczas odpowiedzi na pytania.
„Noah!”
Jeszcze nie spojrzał w tamtym kierunku, a na jego wcześniej nieskażonej emocjami twarzy pojawił się krzywy grymas. Ten tylko uwydatnił się, gdy jego przestrzeń osobista doznała poważnej traumy, a czarnowłosy zamarł na moment w bezruchu, nie będąc gotowym na przyjęcie na siebie podobnego gestu. Otworzył szerzej oczy, wyłapując burzę rudych włosów, zanim zaparł się nieznacznie przedramieniem, próbując odkleić od siebie dziewczynę. Nic się nie zmieniła.
To było najgorsze.
― Nie dramatyzuj ― wycedził przez zęby, jakby z początku nawet jemu ciężko było wykrztusić, choćby złe słowo. I tak będzie jak zawsze, przemknęło mu przez głowę, jednak tych słów nie zamierzał wypowiadać na głos. Kiedyś to wyglądałoby inaczej. Może nawet próbowałby ją uspokoić, jednak kiedyś było przeszłością, a teraz uważał to za kompletną dziecinadę – w końcu minęło już kilka długich lat. ― Jeśli się nie nauczyłaś, klejenie się do mnie w niczym ci nie pomoże. Nie rób tego ― mruknął sucho, mimowolnie zerkając ponad jej głowę, przez co mógł zauważyć, że kilku bardziej ciekawskich uczniów już wymieniało ze sobą konspiracyjne szepty. Tutaj nie był byle kim, miał swoją opinię, a ta z pewnością nie uwzględniała przyklejających się do niego ludzi.
Poruszył ręką, chcąc wyszarpnąć nadgarstek z jej uścisku i ruszył szybciej do przodu, mimowolnie zniżając głowę i poprawiając palcami ciemną grzywkę. Co za głupota, sarknął w myślach i zajął miejsce, opadając na krzesło zbyt gwałtownie. Jego wzrok spoczął na nauczycielu, a fakt, że to mężczyzna przyciągał teraz najwięcej uwagi, sprawiał, że prawdopodobnie nikt nie był w stanie zauważyć, że Excelsior zbyt uparcie wbijał w niego swój wzrok, byleby tylko ten nie uciekł w inną stronę.
― Obecny.
„Noah!”
Jeszcze nie spojrzał w tamtym kierunku, a na jego wcześniej nieskażonej emocjami twarzy pojawił się krzywy grymas. Ten tylko uwydatnił się, gdy jego przestrzeń osobista doznała poważnej traumy, a czarnowłosy zamarł na moment w bezruchu, nie będąc gotowym na przyjęcie na siebie podobnego gestu. Otworzył szerzej oczy, wyłapując burzę rudych włosów, zanim zaparł się nieznacznie przedramieniem, próbując odkleić od siebie dziewczynę. Nic się nie zmieniła.
To było najgorsze.
― Nie dramatyzuj ― wycedził przez zęby, jakby z początku nawet jemu ciężko było wykrztusić, choćby złe słowo. I tak będzie jak zawsze, przemknęło mu przez głowę, jednak tych słów nie zamierzał wypowiadać na głos. Kiedyś to wyglądałoby inaczej. Może nawet próbowałby ją uspokoić, jednak kiedyś było przeszłością, a teraz uważał to za kompletną dziecinadę – w końcu minęło już kilka długich lat. ― Jeśli się nie nauczyłaś, klejenie się do mnie w niczym ci nie pomoże. Nie rób tego ― mruknął sucho, mimowolnie zerkając ponad jej głowę, przez co mógł zauważyć, że kilku bardziej ciekawskich uczniów już wymieniało ze sobą konspiracyjne szepty. Tutaj nie był byle kim, miał swoją opinię, a ta z pewnością nie uwzględniała przyklejających się do niego ludzi.
Poruszył ręką, chcąc wyszarpnąć nadgarstek z jej uścisku i ruszył szybciej do przodu, mimowolnie zniżając głowę i poprawiając palcami ciemną grzywkę. Co za głupota, sarknął w myślach i zajął miejsce, opadając na krzesło zbyt gwałtownie. Jego wzrok spoczął na nauczycielu, a fakt, że to mężczyzna przyciągał teraz najwięcej uwagi, sprawiał, że prawdopodobnie nikt nie był w stanie zauważyć, że Excelsior zbyt uparcie wbijał w niego swój wzrok, byleby tylko ten nie uciekł w inną stronę.
― Obecny.
Stojąc przed salą, jak zwykle zajmował miejsce kawałek dalej od reszty, nie chcąc narazić się na niepotrzebny kontakt z resztą uczniów. Mimo że na korytarzu panował lekki gwar, Leslie w skupieniu wpatrywał się w kartkę papieru, na której kreślił coś ołówkiem. Nie miało to nic wspólnego z czekającym na niego egzaminem, choć można było uznać, że szkicowanie pozwoliło mu zrelaksować się przed długim siedzeniem nad arkuszem z pytaniami. Ręka chłopaka kreśliła precyzyjne, jednak jednocześnie lekkie linie, które wkrótce zaczęły przybierać konkretniejsze kształty i formować się w sylwetkę sokoła. Nawet przez chwilę nie zwrócił uwagi na dziewczynę, która w którymś momencie mimowolnie zaczęła śledzić jego poczynania, jednak nie ośmieliła się odezwać ani słowem, jakby nie chciała zdradzać się z faktem patrzenia mu na ręce.
Dopiero gdy zapanowało ogólne poruszenie, Vessare zatrzasnął swój szkicownik i wyprostował się, chowając swoje przybory do torby. Podniósł się z ławki i dopiero wtedy zerknął w stronę ciemnowłosej, która zamrugała gwałtownie, jakby wyrwano ją z głębokiego zamyślenia.
― Bardzo ładny.
Komplement zdawał się odfrunąć gdzieś w eter, bo w momencie jego wypowiadania, jasnowłosy już wymijał dziewczynę, by skierować się do sali zaraz za resztą. Wiedział, że egzamin był przeznaczony dla wszystkich klas, jednak wcześniej nie zwrócił uwagi na obecnych. Przesunął ręką po boku szyi, kierując się wgłąb sali i odruchowo kiwnął głową ku Black'om, zajmując miejsce w równoległym rzędzie.
― Obecny ― rzucił, gdy tylko usłyszał swoje nazwisko i oparł policzek na dłoni, drugą chwytając leżący na ławce długopis.
Dopiero gdy zapanowało ogólne poruszenie, Vessare zatrzasnął swój szkicownik i wyprostował się, chowając swoje przybory do torby. Podniósł się z ławki i dopiero wtedy zerknął w stronę ciemnowłosej, która zamrugała gwałtownie, jakby wyrwano ją z głębokiego zamyślenia.
― Bardzo ładny.
Komplement zdawał się odfrunąć gdzieś w eter, bo w momencie jego wypowiadania, jasnowłosy już wymijał dziewczynę, by skierować się do sali zaraz za resztą. Wiedział, że egzamin był przeznaczony dla wszystkich klas, jednak wcześniej nie zwrócił uwagi na obecnych. Przesunął ręką po boku szyi, kierując się wgłąb sali i odruchowo kiwnął głową ku Black'om, zajmując miejsce w równoległym rzędzie.
― Obecny ― rzucił, gdy tylko usłyszał swoje nazwisko i oparł policzek na dłoni, drugą chwytając leżący na ławce długopis.
Ajajaj, dzień za dniem leciał i ani się obejrzała, jak semestr dobiegł końca!
W końcu przyszedł czas na egzaminy semestralne. To, czego najbardziej się obawiała. Wiedziała, że na pewno je zaliczy, bo przez cały rok pracowała, ale... Stres czasem ją zżerał.
Poza tym z kilkoma marnymi procentami ze ścisłych nie zostanie nigdy weterynarzem, gaaah. Musi dać z siebie wszystko!
Posłusznie usiadła w rzędzie przeznaczonym dla Carnelianu, ale zanim to nastąpiło, w drodze do ławki potknęła się o własne nogi. Na szczęście w odpowiedniej chwili złapała równowagę i się nie wywaliła. Szczęście sprzyja ludożercom, mhm.
Siedziała w ławce jak na szpilkach. Gotowała się do ataku, to jest - do napisania sprawdzianu i dania z siebie tyle, ile mogła.
Niestety, zanim w ogóle złapała za ołówek, chyba jakiś "chochlik" postanowił ją ośmieszyć.
- Jestem! - Zawołała na swoje nazwisko, zrywając się z krzesła. Nieoczekiwanie krzesło pod wpływem gwałtownego ruchu upadło do tyłu, a po całej klasie rozniósł się charakterystyczny dźwięk.
-O-ojej... prze... przepraszam... ehe... he... - Wydukała, zasłaniając usta dłonią. Zażenowanie oblało jej policzki delikatnym rumieńcem.
Pospiesznie postawiła krzesło w poprzedniej pozycji i usiadła. Wbiła wzrok w dłonie na kolanach i już więcej się nie odezwała.
W końcu przyszedł czas na egzaminy semestralne. To, czego najbardziej się obawiała. Wiedziała, że na pewno je zaliczy, bo przez cały rok pracowała, ale... Stres czasem ją zżerał.
Poza tym z kilkoma marnymi procentami ze ścisłych nie zostanie nigdy weterynarzem, gaaah. Musi dać z siebie wszystko!
Posłusznie usiadła w rzędzie przeznaczonym dla Carnelianu, ale zanim to nastąpiło, w drodze do ławki potknęła się o własne nogi. Na szczęście w odpowiedniej chwili złapała równowagę i się nie wywaliła. Szczęście sprzyja ludożercom, mhm.
Siedziała w ławce jak na szpilkach. Gotowała się do ataku, to jest - do napisania sprawdzianu i dania z siebie tyle, ile mogła.
Niestety, zanim w ogóle złapała za ołówek, chyba jakiś "chochlik" postanowił ją ośmieszyć.
- Jestem! - Zawołała na swoje nazwisko, zrywając się z krzesła. Nieoczekiwanie krzesło pod wpływem gwałtownego ruchu upadło do tyłu, a po całej klasie rozniósł się charakterystyczny dźwięk.
-O-ojej... prze... przepraszam... ehe... he... - Wydukała, zasłaniając usta dłonią. Zażenowanie oblało jej policzki delikatnym rumieńcem.
Pospiesznie postawiła krzesło w poprzedniej pozycji i usiadła. Wbiła wzrok w dłonie na kolanach i już więcej się nie odezwała.
Zrobiło się problemowo. Amber właściwie nie przyszłaby tutaj, choćby przez to, że miała ważniejsze rzeczy na głowie jak klub, w którym tańczyła i mistrzostwa tańca towarzyskiego. Gdyby nie ojczulek, który jak zwykle musiał się czegoś doczepić, nie byłoby jej tutaj.
Geez, ten stary pryk zająłby się lepiej swoją dziwką, a nie moimi ocenami z matmy.
Wskutek treningu do klasy przyszła spóźniona. Nie liczyła nawet na jakieś wysokie procenty, zwłaszcza z matematyki, z której była baardzo cienka.
Taa, zdam to i z głowy.
- Bry, elo i w ogóle. Sorka za spóźnienie, trening mi się trochę przedłużył. - Rzuciła z krzywym uśmiechem do profesora i klasy, po czym zajęła odpowiednie miejsce.
To będzie sztos, jeżeli zda z matmy. Resztą przedmiotów się nie przejmowała. Nawet bez nauki była w stanie zaliczyć coś z humana. Geniusz.
Założyła nogę na nogę (a trzeba przyznać, że były smukłe i długie, idealne wręcz do modelingu!), podnosząc rękę i wypinając przy okazji sporej ilości biust. Tak właśnie wyglądała jej odpowiedź na przeczytanie jej imienia.
Geez, ten stary pryk zająłby się lepiej swoją dziwką, a nie moimi ocenami z matmy.
Wskutek treningu do klasy przyszła spóźniona. Nie liczyła nawet na jakieś wysokie procenty, zwłaszcza z matematyki, z której była baardzo cienka.
Taa, zdam to i z głowy.
- Bry, elo i w ogóle. Sorka za spóźnienie, trening mi się trochę przedłużył. - Rzuciła z krzywym uśmiechem do profesora i klasy, po czym zajęła odpowiednie miejsce.
To będzie sztos, jeżeli zda z matmy. Resztą przedmiotów się nie przejmowała. Nawet bez nauki była w stanie zaliczyć coś z humana. Geniusz.
Założyła nogę na nogę (a trzeba przyznać, że były smukłe i długie, idealne wręcz do modelingu!), podnosząc rękę i wypinając przy okazji sporej ilości biust. Tak właśnie wyglądała jej odpowiedź na przeczytanie jej imienia.
Dzień jak co dzień. Sprawdzian ze sprawdzianem. No, tylko że ten akurat jest z całego semestru. Ale nie z takimi rzeczami sobie już radziła. Grunt, by zachowała spokój. Wtedy wszystko będzie dobrze.
Przywitała się z nauczycielem krótkim: "Dzień dobry", bo tak wypadało i usiadła w wyznaczonym miejscu. Przez cały czas milczała. Po części dlatego, że nikt się do niej nie odzywał. Poza tym nie chciała zakłócać przebiegu lekcji.
Przez prawie rok pracowała nad tym, by uzyskiwać co najmniej średnie oceny z przedmiotów ścisłych i wysokie z humanistycznych. Nie ceniła się niżej. Nie mogła. Inaczej zawiodłaby swoją rodzinę.
Martwiło ją jedynie to, że ma coraz mniej czasu na swoje pasje... Nie pamiętała, kiedy ostatnio odwiedziła gołębnik lub coś zaprojektowała.
Gdy jej imię zostało odczytane, podniosła rękę.
- Obecna. - Powiedziała, na wypadek gdyby profesor nie dostrzegł jej wśród tłumu uczniów, który w większości wydawał się niezbyt zainteresowany egzaminami. Wkrótce będą płakać, że się nie starali.
Igrzyska Śmierci czas zacząć, huh? - uśmiechnęła się do siebie w myślach.
Przywitała się z nauczycielem krótkim: "Dzień dobry", bo tak wypadało i usiadła w wyznaczonym miejscu. Przez cały czas milczała. Po części dlatego, że nikt się do niej nie odzywał. Poza tym nie chciała zakłócać przebiegu lekcji.
Przez prawie rok pracowała nad tym, by uzyskiwać co najmniej średnie oceny z przedmiotów ścisłych i wysokie z humanistycznych. Nie ceniła się niżej. Nie mogła. Inaczej zawiodłaby swoją rodzinę.
Martwiło ją jedynie to, że ma coraz mniej czasu na swoje pasje... Nie pamiętała, kiedy ostatnio odwiedziła gołębnik lub coś zaprojektowała.
Gdy jej imię zostało odczytane, podniosła rękę.
- Obecna. - Powiedziała, na wypadek gdyby profesor nie dostrzegł jej wśród tłumu uczniów, który w większości wydawał się niezbyt zainteresowany egzaminami. Wkrótce będą płakać, że się nie starali.
Igrzyska Śmierci czas zacząć, huh? - uśmiechnęła się do siebie w myślach.
Nie cierpiał egzaminów.
Właściwie czasem sam się zastanawiał czy gdyby miał możliwość porzucenia szkoły, nie zrobiłby tego bez większego zastanowienia. Wszystko to było tak upierdliwe. Z drugiej strony, gdzie indziej miałby tak doskonały dostęp do wszystkich tych perfekcyjnie wystawionych na jego działanie osób?
— Tata powiedział, że jeśli nie zaliczę egzaminu, nie będę się mogła więcej z tobą spotykać — duże zielone oczy wpatrywały się w niego z wyraźnym bólem. Stuknął blondynkę w podbródek, uśmiechając się do niej nieznacznie.
— Dlatego musisz zdać, żebyśmy mogli się potem zabawić — puścił jej oczko, nie zwracając uwagi na dalszy chichot, gdy nauczyciel wpuścił ich do środka. Ruszył nonszalancko przed siebie, zajmując odpowiednie miejsce w rzędzie Quartz, bujając się lekko na tylnich nogach krzesła. Widząc drobne zamieszanie ze strony dwóch zestresowanych dziewczyn, zaśmiał się cicho pod nosem.
"North Callahan"
— Obecny — uniósł dłoń zaznaczając tym samym gdzie siedzi i zaraz wrócił do obserwowania innych.
Właściwie czasem sam się zastanawiał czy gdyby miał możliwość porzucenia szkoły, nie zrobiłby tego bez większego zastanowienia. Wszystko to było tak upierdliwe. Z drugiej strony, gdzie indziej miałby tak doskonały dostęp do wszystkich tych perfekcyjnie wystawionych na jego działanie osób?
— Tata powiedział, że jeśli nie zaliczę egzaminu, nie będę się mogła więcej z tobą spotykać — duże zielone oczy wpatrywały się w niego z wyraźnym bólem. Stuknął blondynkę w podbródek, uśmiechając się do niej nieznacznie.
— Dlatego musisz zdać, żebyśmy mogli się potem zabawić — puścił jej oczko, nie zwracając uwagi na dalszy chichot, gdy nauczyciel wpuścił ich do środka. Ruszył nonszalancko przed siebie, zajmując odpowiednie miejsce w rzędzie Quartz, bujając się lekko na tylnich nogach krzesła. Widząc drobne zamieszanie ze strony dwóch zestresowanych dziewczyn, zaśmiał się cicho pod nosem.
"North Callahan"
— Obecny — uniósł dłoń zaznaczając tym samym gdzie siedzi i zaraz wrócił do obserwowania innych.
— Blythe zostaw tę piłkę — ciche kaszlnięcie miało widocznie na celu przywołanie kapitana do porządku. Jak można się było spodziewać, delikwentowi odpowiedziało jedynie wyraźnie oburzone spojrzenie, gdy blondyn wyprostował się, przyciskając do siebie jedyną miłość swojego życia z szeroko otwartymi oczami.
— Nie słuchaj go, skarbie. Nie wie co mówi — pogłaskał piłkę po jednym z ciemniejszych pasków, odwracając się tyłem do kumpla, który zaraz przewiesił się przez jego ramię z westchnięciem.
— Jak wyrzucą cię z sali to nie zwalaj tego na mnie — nie zdążył nawet odpowiedzieć, gdy drzwi stanęły przed nimi otworem. Teraz i tak było już za późno na wrócenie do pokoju i zostawienie jej tam. Ponadto chyba każdy nauczyciel w tej szkole zdążył się już przyzwyczaić podczas długich pięciu lat, że Hamalainen pojawiał się z nią dosłownie wszędzie. Usiadł w swoim rzędzie, układając piłkę przy nodze ławki, przysłuchując się cierpliwie zarówno przestrogom, które słyszał co roku, jak i wyczytywaniu listy.
— Obecny — zgłosił się w odpowiednim momencie, obracając w palcach przygotowany przez szkołę ołówek.
— Nie słuchaj go, skarbie. Nie wie co mówi — pogłaskał piłkę po jednym z ciemniejszych pasków, odwracając się tyłem do kumpla, który zaraz przewiesił się przez jego ramię z westchnięciem.
— Jak wyrzucą cię z sali to nie zwalaj tego na mnie — nie zdążył nawet odpowiedzieć, gdy drzwi stanęły przed nimi otworem. Teraz i tak było już za późno na wrócenie do pokoju i zostawienie jej tam. Ponadto chyba każdy nauczyciel w tej szkole zdążył się już przyzwyczaić podczas długich pięciu lat, że Hamalainen pojawiał się z nią dosłownie wszędzie. Usiadł w swoim rzędzie, układając piłkę przy nodze ławki, przysłuchując się cierpliwie zarówno przestrogom, które słyszał co roku, jak i wyczytywaniu listy.
— Obecny — zgłosił się w odpowiednim momencie, obracając w palcach przygotowany przez szkołę ołówek.
Strona 1 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach