Ryu Kurogane
Ryu Kurogane
Fresh Blood Lost in the City
Pokój nr. 36
Sob Wrz 17, 2016 1:36 am
First topic message reminder :

Współlokatorzy: Trystian

Jeden z bardziej nietypowych pokoi w akademiku. Tak jak większość jest dwuosobowy i podłoga jest drewniana, ale zamiast standardowych kolorów jak w innych posiada on niebieskie, wręcz granatowe ściany. Wydaje się dość przestrzenny i posiada jedno szerokie okno z czarnymi zasłonami naprzeciwko drzwi wejściowych, przy których stał wieszak na ubrania i leżał dywanik na buty. Po prawie stronie pokoju znajduje się łóżko piętrowe, które wydają się wytworzone z drogich materiałów, duża biblioteczka wypełniona różnymi książkami, prawdopodobnie zostawionymi przez poprzedniego lokatora, i dwie szafki na ubrania jedna dla Ryu, a druga dla Trystiana, natomiast po lewej są dwa biurka z wbudowaną mała szafeczką na przechowywanie różnych bzdetów, nad którymi widnieje porządnie przymocowany telewizor LCD. Znalazło tu się też miejsce na półki na przedmioty różnej maści znajdujące się obok okna. Warto dodać, iż w pokoju jako dodatek jest też mała łazieneczka z prysznicem, umywalką i ubikacją.

Ryu Kurogane
Ryu Kurogane
Fresh Blood Lost in the City
Re: Pokój nr. 36
Sob Paź 29, 2016 11:21 pm
Wszystkie odpowiedzi różowowłosego starały się dotrzeć do Ryu, ale ten nadal nie potrafił zrozumieć. Jak odpowiedzią było "jestem sobą" to ten świat naprawdę jest zgniły. Chłopak trochę się ucieszył na to, że Trystian próbował go pocieszyć. Nawet jeśli nie wiedział w jaki sposób "głaskanie go" miało mu pomóc, ale to był tylko mały szczegół. Kiedy kazano mu się nie obwiniać postanowił to zrobić. Jego zachowanie do niczego nie prowadziło i było bardzo w nie jego stylu.
-Trys, możesz na chwile ze mnie zejść? - zapytał się normalnym głosem po zatrzymaniu łez. Nie znacznie od odpowiedzi, Kurogane wstał i podszedł do najbliżej ściany. Położył na niej ręce i przymknął oczy. Każda inny osoba, która by na niego patrzyła nie miała by najmniejszego pojęcia co on robi. Jego następna akcja nie ułatwiły by im ogarnięcia tego. Ryu - mówiąc bezpośrednio - przywalił z główki ścianie. Nawet pękło trochę farby. Odsunął swoje czoło od zaatakowanego obiektu i zasyczał lekko, kładąc rękę na czole.
To zawsze działa.
-Okej. Koniec z tym depresyjnym aktem. Zostawiam to wszystko za sobą, więc lepiej zrób to samo. - odpowiedział ze szczerym, szerokim uśmiechem, który nie zawitał na jego twarzy od dawna. Przynajmniej tak się wydawało. Chłopak dosłownie wybił się ze swojego wcześniejszego humoru. A raczej przygnębienia. Łatwiej będzie jeśli powstrzyma się ze swoimi testami i czeka na to co przyniesie przyszłość. Równie dobrze może przestać analizować swojego przyjaciela. Z jego perspektywy to co robił nie miało sensu i prawdopodobnie vice versa. Lepiej skorzystać z tych szczęśliwych chwil póki są, a nie wymuszać negatywne. Na takie starczy im całe życie. Na pytanie o ból w kroczu, chłopak zaczął się śmiać. Głównym tego inicjatorem była nieśmiałość Trystiana podczas zadawania pytania. Rozmawianie na takie tematy zdecydowanie nie było dla różowowłosego łatwe. Zresztą jak dla większości prawiczków. Ryu należał do tej mniejszości w tej sprawie.
-Jak cholera. - odpowiedział po opanowaniu swoich śmiechów. Nadal trochę kuśtykał, ale przeżyje. Tak łatwo to nie zginie. -A co? Chcesz z tym pomóc? - zażartował równocześnie poruszając brwiami w sugestywny sposób i rozpoczynając nową serie śmiechu z jego strony. Po tej całej sytuacji wrócił nawyk do droczenia się z innymi. Kurogane zapomniał, że w ogóle takie coś posiada. Podszedł do swojego biurka i oparł się na nie patrząc w stronę swojego współlokatora. Nie zamierzał przepraszać. W końcu miał przestać się obwiniać.
- Kiedy mają być twoje walizki? - zapytał się znienacka Trystiana. Nawet jeśli miał zostawić to za sobą, nie mógł pomóc większej chęci na gadanie ze swoim przyjacielem. Nie wierzył, że ta cała sytuacji sprawiła takie uczucie u niego. Bliskości. Pokręcił głową na swoje myśli. Musi na jakiś czas wyłączyć intensywne myślenie, bo dobrze to nie zrobiło. Zaraz zaczął iść w stronę swojego łóżka.
-Pozwolisz, że trochę odpocznę z wiadomych powodów i możemy ruszać na miasto. I tak dość długo się to przełożyło. - odpowiedział siadając na łóżku. Zauważył też, że resztki pieprzu zniknęły z jego oczu. Wszystko było już w porządku. Łzy musiały najwyraźniej pomóc. Jedyne co na stałe zostanie po tym wypadku do rana na policzku. Nie żeby chłopakowi to przeszkadzało. Było to dziecinne, ale trochę myślał, że blizny są fajne. Iż pokazują one kto jest alfa. Zaczął śmiać się na swoją logikę zdecydowanie wprawiając swojego współlokatora w zamęt, co mu odbijało.
-Zdajesz sobie sprawę, że byłem tuż za oknem? - zapytał z ciekawości. Pierwsza reakcja Trystiana zasugerowała mu, iż czekał on na niego i najzwyczajniej w trakcie usnął. Było to trochę komiczne, że w tym momencie ten sobie siedział na drzewie czytając książkę. Z drugiej strony, wcześniej nie chciał być wykryty, więc to też może mieć jakąś role w niewiedzy Trystiana.
Ten dzień będzie dobry. Przynajmniej reszta.
Trystian
Trystian
Fresh Blood Lost in the City
Re: Pokój nr. 36
Nie Paź 30, 2016 12:02 am
Kiedy zobaczył co ten uczynił po prostu parsknął i w głowie pojawiła mu się jedna myśl. Jedno, konkretne słowo- "debil". Bo jak inaczej można nazwać dzięcioła preferującego ściany? Złapał się za głowę i poważnie nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. No ale widać było, że mu to pomogło. Wrócił do siebie i nawet użył jednego z tych swoich tekstów, na które Tris niezbyt reagował.
- Teraz się śmiejesz a potem jak Ci już nie stanie to będzie płacz.- Odpowiedział w przypływie oszukanej złości. W sumie wtedy byłby dobry powód, by Kot został stracony z ręki poszkodowanego. Ale jak to sam wcześniej powiedział "należało mu się". I bardzo dobrze. Niby nie wiedział jakim typem był Ryu, ale wyobrażał sobie kogoś, kto leci za okazją i korzysta z każdej osiągalnej panienki. Na te myśl pierwszy raz od dość długiego czasu zaczerwienił się. Co on w ogóle miał w myślach. Nie interesowało go życie seksualnie współlokatora. A może powinno? Co jeżeli przyprowadzał je do akademika, do, teraz już ich wspólnego pokoju? Nie... Ryu nie lubi niekomfortowych sytuacji, a ta taką byłaby jak najbardziej. Prawda? Potrząsnął głową, chcąc odpędzić te myśli. Niby nie pojawiało się nic nazbyt dziwnego jak dla niego, ale jednak coś mu nie pasowało. Czemu akurat to się pojawiło w jego głowie? Dobrze, że Kurogane szybko zmienił temat, bo głowa by chłopakowi jeszcze wybuchła.
- W sumie...- Zerknął tylko szybko na telefon, by sprawdzić godzinę. - Powinny być za niedługo. Koło 20 czy 30 minut.- Tak przynajmniej było w planie. A zwykle nie spóźniają się z jakąkolwiek dostawą. Nie za takie pieniądze jakie dostają, by być w stu procentach pewnym, że wszystko pójdzie dobrze. Czy Ryu naprawdę chciał w tym stanie iść na miasto? Może jednak ważniejszym byłoby porobienie coś tutaj, odpoczęcie i nie pokazywanie się w... tym stanie, niżeli na siłę zrobienie czegoś co się ustaliło.
- Może jednak zostaniemy tu dzisiaj? Zamówimy pizze? Odpoczniemy. Trochę się wydarzyło a też Twoja rana może przyciągać gapiów. Chociaż... jak bardzo chcesz.- Zaproponował. W tym momencie było mu naprawdę obojętne gdzie się znajdzie. W sumie zawsze były. Najważniejszym było, by być w tym miejscu z Ryu. I nie ważne, czy to zostanie na cały dzień w akademiku, czy wyjście na miasto. Przecież będzie jeszcze mnóstwo czasu na spędzenie razem czasu, a to na mieście a to w innych miejscach. Poza tym skoro już mają niedługo być, to może wypadałoby na nich poczekać? W sensie dostawcy rzeczy. Triss zaczął się rozglądać po pokoju. Poczuł, że jest w stanie zaaklimatyzować się tutaj. Da radę. W końcu jak sobie powiedział. Czas zacząć żyć.
Na ostatnie słowa współlokatora, sam uderzył się w czoło. Serio? On był tak blisko... i nic nie powiedział? Czy... Czy on go słyszał?! Przecież w takich momentach często mówi sam do siebie. Zrobił się czerwony na te myśl, jednak nie chciał by było to szybko rozpoznane i jakby nigdy nic, oszukując go z lekka i nie chcąc poznać, że już wtedy tęsknił za bliskością z przyjacielem odpowiedział.
- Och tak? Nie interesowało mnie to wtedy. Byłem zły, jeżeli nie pamiętasz!- I na koniec wypiął język w jego stronę. Tak. Tak było. Nie wybaczył mu od razu po chwili. Co to to nie... Jednak wybaczył. Nie chcąc się rozwodzić więcej na ten temat, podszedł do biurka i wziął jednego ze swoich wygranych lizaków. Rozpakował i wsadził sobie do buzi. Może to w jakimś stopniu powstrzyma słowotok i coraz to większą kompromitację samego siebie. W końcu w jego głowie wyraźnie dało się wykryć kiedy kłamie... to było złe. Czasem trzeba okłamać!
Ryu Kurogane
Ryu Kurogane
Fresh Blood Lost in the City
Re: Pokój nr. 36
Nie Paź 30, 2016 9:57 am
-Jakby tak się stało to byłby problem. - odpowiedział Kurogane na, och jak że sztuczną złośliwość ze strony Trystiana. -W końcu nie chciałbym umrzeć jako prawiczek... Może trzeba było przyjąć jedną z ofert które mi proponowały?... - wymamrotał pod nosem do siebie kruczowłosy. Nawet jeśli to po fakcie, zdał sobie sprawę, iż różowowłosy wszystko słyszał. Nie żeby koniecznie mu to przeszkadzało, ale teraz kiedy wyszedł na jaw jego brak doświadczenia niektóre z tekstów nie będą tak efektywne.
-Cóż... w razie czego jest druga strona. - odpowiedział żartobliwie chłopak, szczerze znajdując rozwiązanie na niemiłą przypadłość, która może go spotkać. Osobiście twierdził, iż Trystian nie zrozumie do czego on się odnosi. W końcu poziom jego zboczenia był minimalny w stosunku do Kurogane. Smutna prawda, a może radosna. Kto tam wie.
Niedługo miały się pojawić bagaże, więc chyba mogli na nie poczekać. I tak Ryu musiał chwile poleżeć albo nawet posiedzieć, żeby niemiły ból sobie poszedł. Stopniowo zanikał więc wydawało mu się, że nic poważnego się nie stało. Sprawdzi kiedy indziej. Nie teraz, szczególnie przy tej osobie, która z łatwością robi się czerwona.
Sam nie wiedział co zrobić w sprawie wyjścia. Osobiście ta rana mu nie przeszkadzała i miał gdzieś czy zwróci na siebie uwagę innych osób. Nawet byłoby to miłym odstępstwem od jego braku znaczenia. Ale nie miał on pojęcia jak może czuć się Trystian w jego towarzystwie. Mógł nie chcieć żeby go widziano z takim delikwentem. Albo po prostu nie lubił zwracać na siebie uwagi. To też była opcja. W jakimś stopniu potrafił go zrozumieć. Kurogane po prostu prędzej by się z kimś pożarł niż dał się stłumić. Może jego miłość do wilczków mu się udziela?
-Jak chcesz, ale co możemy to ciekawego robić? - zapytał się różowowłosego. Szczerze po tygodniu siedzenia w akademiku nie miał najmniejszego pomysłu co robić. Nie był to też typ akademiku gdzie robota sama do ciebie przyjdzie. W końcu w tych gorszych akademikach to korytarze zadymione, jęki z większości pokojów i hazard w recepcji. Muszą być dość fajne, takie miejsca. Reakcja Trystiana na jego z pozoru zwykłe pytanie była podejrzana. Nie dość, że pierw się zaczerwieniło to potem się jeszcze w tsundere zabawił. Jakby Kurogane nie potrafił przejrzeć przez takie kłamstwo. Zbyt wielkie miał doświadczenie z nimi, by poślizgnąć się na tak łatwym. Pomyślał na zadaniem pytań typu "Powinienem o czymś wiedzieć?" albo "Dlaczego spałeś na moim łóżku?", ale postanowił dać spokój swojemu współlokatorowi. Póki co. Zresztą mieli zostawić ten temat za sobą. Znajdą się jeszcze tematy, dzięki którym Ryu będzie mógł się podroczyć ze swoim przyjacielem. Uświadomił sobie w tym momencie, że zrobił się głodny od tych wszystkich emocji. No i była już 10, więc było to tylko naturalne. Wziął swój telefon do ręki i wystukał numer do jednej z pizzerii, z którą był zaznajomiony.
-Jaką pizze preferujesz? - zapytał się różowowłosego przed zadzwonieniem. Z tego co pamiętał to wybór był dość duży, ale nie wiedział jak wyszukiwane pizze jadał chłopak na co dzień. Mogli się smakami znacznie różnić. W końcu Ryu preferował, a może nawet kochał wszystko co ostre i słone. Kwaśne też może być. Przez ten czas wyjął też wszystkie swoje graty i powrzucał do kieszeni. Jakby musieli się śpieszyć to był on gotowy.
Trystian
Trystian
Fresh Blood Lost in the City
Re: Pokój nr. 36
Nie Paź 30, 2016 3:46 pm
Ryu przeciągnął ten temat. No nie! Nie mógł tego po prostu nie skomentować, prawda? W efekcie mówił rzeczy, które tylko coraz bardziej i bardziej zawstydzały Trisa. Na ostatnie zdanie odnoszące się do seksualności poczuł, że już cała twarz jest czerwona jak burak. Starał się o tym nie myśleć w żadnym stopniu. Jednak jego myśli nie pozwalały na to, nie mógł się uwolnić od wyobraźni. Tak zawstydzony chyba jeszcze nigdy się nie poczuł. Z jego myśli wyrwały go dopiero kolejne słowa współlokatora. Prawda. Nie było zbyt dużo ciekawych rzeczy do roboty. W sumie to prawie nic. Westchnął tylko na te sytuacje i podreptał do łóżka Ryu, po czym położył się na nim od strony ściany.
- Niic mi się nie chcee- Wymówił tylko głośno i zaczął się wiercić. Pojawił się jego wewnętrzny leń. Nie miał ochoty wykonywać żadnej czynności a z drugiej strony zaczynał się nudzić. Najgorsze połączenie. Chciał w tym momencie jakiejś motywacji od strony przyjaciela. Pomysłu. Coś co nie wymaga wielkich pokładów energii, ale zabija nudę. Chociaż najpewniej prędzej przyjadą bagaże i pojawi się zadanie, niżeli wymyśli się co można dzisiaj robić.
- Cokolwiek z kurczakiem i żeby nie była ostra- Odpowiedział krótko i na temat. Tak. Taką pizzę chętnie by pochłonął. Jeżeli chodzi o wszelkie ostre rzeczy do zjedzenia- Triss prędzej by zwrócił niżeli miał przyjemność podczas jedzenia czegokolwiek ostrego. To go tak odrzucało i nie dawało najmniejszej przyjemności z konsumpcji, że aż było okropne. Na myśl o tym wzdrygnął. Nie mając co robić naturalnym porządkiem rzeczy było, że zacznie się przemieszczać z miejsca na miejsce. Uwiesił się na przyjacielu i zaczął narzekać, że nie ma co robić. Jednak po chwili ktoś zapukał do drzwi. Uradowany Tris zaczął biec w stronę drzwi wyśpiewując przy tym.
- Pizza, pizza, pizza~- Tak. Jedzenie to jednak bardzo przyjemna rzecz do roboty, która zapcha wolny czas. Jednak po otwarciu ujrzał znajomą postać swojego opiekuna. - Zach...- Powiedział tylko i wpuścił go do pokoju wraz z 3 innymi mężczyznami, niosącymi jakieś kartony. Nie było tego co prawda wiele. Raptem dwa dość sporych wielkości pudła, zapakowana chyba największa możliwa do kupna walizka, obok mniejsza. I w sumie tyle. Czyżby reszta miała kiedyś tam dojechać? Jeszcze co ciekawsze, co tutaj robił Zach?!
Mężczyzna zakaszlał i po chwili się odezwał
- A więc tak... Wybacz, że zostajesz dopiero teraz powiadomiony i to w liście. Jednak taki był rozkaz od rodziców.- Jedyne jego słowa, pogłaskanie Trisa po głowie i... zwianie z pokoju. Jakby te listy miały być jakąś bombą. A może miały takową wywołać dopiero? W końcu chłopak po części był jego pracodawcą, kto wie czy po złych wieściach Trystian nie poniósłby się za bardzo.
Wszystko przeszło tak szybko i dość niespodziewanie. Jakby jacyś tajniacy z rządu zrobili wjazd na chatę i po paru sekundach zniknęli. Tak. Za to mimo wszystko Kot jedyne co zrobił to rzucił wszystkie listy na biurko i usiadł na środku pokoju, na podłodze.
- Klauny, co?- Skomentował całą te akcje, a raczej ludzi w niej uczestniczących, po czym położył się na zimnym. - Chce już jeść.- Nie zaczął nawet rozpakowywania. Na głodnego przecież nie mógł tego robić. Leżąc tak, nawet nie zauważył w jakiej pozycji się ułożył. Mając delikatnie rozłożone nogi, koszulkę podwiniętą lekko w górę, odkrywającą ciało. Szczerze mówiąc takie zdjęcie mogłoby trafić na okładkę niejednego magazynu.
Ryu Kurogane
Ryu Kurogane
Fresh Blood Lost in the City
Re: Pokój nr. 36
Nie Paź 30, 2016 5:29 pm
Kurogane na widok czerwoności chłopaka był z siebie zadowolony. Jego cel polegający na zawstydzeniu chłopaka odniósł sukces. Nie żeby było to coś nadzwyczajnie trudnego. Wręcz przeciwnie było to nadzwyczajnie łatwe. Trochę głębszych rozważań o swoim seksualny życiu i voila. Mamy dorodnego buraka. Lenistwo chłopaka musiało się udzielać Ryu. Nie chciało mu się nic robić, ale równało się to z nudami. Nudy są zmorą każdego człowieka, przynajmniej według kruczowłosego. Jak jego matka mogła przesiedzieć całe weekendy nic nie robiąc, tego nie zrozumie nigdy. Sam w takich momentach najzwyczajniej szedł biegać lub czytać, ale z towarzyszem u boku, takie rzeczy odpadały. Na dodatek, bardziej leniwym od niego towarzyszem.
Znając gusta Trystiana, Kurogane zadzwonił do knajpki oferującej dowóz pizzy. Rozwiązanie na ich częściowo różne smaki, samo przyszło na myśl. Zamówił pizze z kawałkami kurczaka, sera i innymi standardowymi dodatkami. Do tego wziął dla siebie jakiś ostry sos, którego nazwy nawet nie znał. Było to chyba coś z chilli, ale głowy nie dałby sobie uciąć. Narzekanie Trystiana, trochę irytowało kruczowłosego. A to coś oznaczało. Na szczęście z opresji wyratowała go osoba, która zapukała do drzwi. Wiedział, że na dostawce pizzy było za wcześnie, ale nic nie powiedział swojemu przyjacielowi.
Siedział cicho przez całe spotkanie Stern'a. Zauważył też jakie spojrzenie otrzymał ze strony obstawy tego kogoś. Według Kurogane na widok jego świeżej rany, rozzłościli się, chociaż tego nie pokazali na zewnątrz. Tak szybko jak przyszli, równie szybko z tą uciekli, a on został znów sam z Trystianem. I z jego pudłami. Ryu osobiście twierdził, iż daleko im do klaunów. Chyba bardziej oficjalni nie mogli już być.
-Swoją drogą myślałem że zabierzesz ze sobą więcej rzeczy. - oznajmił kruczowłosy na widok ilości pudeł. Z tego co wiedział o chłopaku, to w ubraniach on nie przebierał. Nie był nawet pewien czy porównanie do szafy dziewczyny byłoby przesadą.
-Niedługo powinni dostarczyć naszą pizze. - w tym momencie chłopak cieszył się, że zamówił największą możliwą. Promień wynoszący 60 cm powinien im starczyć na spokojnie do obiadu, jeśli nie do kolacji. No chyba, że Trystian był niczym odkurzacz bo to zmieniało postać rzeczy. Wracając wzrokiem na swojego współlokatora, stwierdził, iż Bóg testuje jego wytrzymałość. Ile razy jeszcze różowowłosy zrobi coś, co spowodowałoby, iż większość dziewczyn będzie chciała go w momencie mieć. Kurogane osobiście twierdził, że musi wybić sobie z głowy te myśli odnoszące się do eksperymentów z tą samą płcią. Przez Stern'a robił niezbyt wielkie postępy. Słysząc ponownie pukanie podniósł się i podszedł do drzwi. Gdy je otworzył ujrzał trochę starszego od siebie chłopaka z pudełkiem pizzy i sosem na nim. Ku nieszczęściu Ryu, zobaczył on jak wyglądał Trystian i chyba ledwo powstrzymywał się od zwiania z tego miejsca. Kurogane wcisnął mu dokładną, wcześniej przygotowaną zapłatę i ten nawet nie przeliczając wziął nogi za pas. Kruczowłosy jęknął tylko na swoją nową reputacje jaka z pewnością pojawi się w knajpce i zamknął nogą drzwi.
Ten chłopak mnie kiedyś zrujnuje.
Położył jedzonko na ziemi obok osoby proszącej się o gwałt i przysiadł na podłodze. Nim zaczął jeszcze wcinać, zadał proste pytanie.
-Nie powinieneś odczytać tych listów? - Kurogane był tak naprawdę zaciekawiony ich zawartością, ale wiedział o tym, że to była prywatna sprawa Trystiana i nie zamierzał się wtrącać bez potrzeby. Polał swój kawałek pizzy sosem i zaczął szczęśliwie szamać.
Potem będzie trzeba wypakować to wszystko.
Trystian
Trystian
Fresh Blood Lost in the City
Re: Pokój nr. 36
Nie Paź 30, 2016 6:01 pm
Leżał tak nieświadomy swojego ułożenia. Bez żadnych znaczących myśli. Mając tylko nadzieję, na szybką dostawę pizzy.
- Też tak myślałem...- Odpowiedział na wypowiedź odnoszącą się do ilości zabranych rzeczy. No ale to nawet dobrze, że chociaż ludzie odpowiedzialni za to przemyśleli wielkość znajdowanego się tutaj pokoju. Znowu ktoś puka. Trystian tym razem nawet nie łudził się na pizze. Wcześniej miał zbyt wielką nadzieję na dostawcę a tu okazał się taki zawód, że teraz już nawet nie wykazywał najmniejszego entuzjazmu. Jednak po chwili poczuł zapach bardzo dobrego jedzenia. W sekundę wstał i zaczął się ślinić. Kiedy tylko pudełko z żarełkiem zostało położone na podłodze, momentalnie zostało okupowane przez Kota. Pierwszy kawałek, mimo wielkości , prawie cały wsadził do ust. Pojemne musiały być swoją drogą. Nie obchodziły go maniery ani trochę. Jeszcze chwila a umarłby z głodu, mimo, że tego nie okazywał za bardzo. Zaczął przeżuwanie. Nie zwrócił uwagi na zadane pytanie. To znaczy słyszał je, pamiętał by odpowiedzieć, ale zaczęcie kolejnego kawałka pizzy było w tym momencie ważniejsze od odpowiedzi. Dopiero jak, już trochę wolniejszym tempem doszedł do połowy zaczął swoją odpowiedź.
- Ja już dobrze wiem co tam jest. Jedno ma pieczątkę Stanów Zjednoczonych, więc pewnie jakieś informacje odnośnie mojej wizy. Drugi list jest z nie byle jakiego papieru, adres został wypisany piękną kaligrafią, więc najpewniej zaproszenie na jakieś durne przedstawienie, czy inne bale, na które chcą mnie wcisnąć rodzice. A ostatni musi być ich własnym listem, w którym mnie chcą zmusić na podjęcie decyzji odnośnie poprzedniego. Zawsze to tak wygląda.- Powiedział bez większych emocji i kontynuował najwspanialszą rzecz jaką można robić- jedzenie. W pewnym momencie można było usłyszeć miauczenie kota. Dzwonek w telefonie. Jednak Tris nie zamierzał zatrzymywać swojego konsumowania. Wstał i podszedł do Ryu, odwracając się do niego tyłem.
- Możesz przeczytać wiadomość?- Telefon był w tylnej kieszeni jego spodni. O dziwo kieszeń była dosyć spora i urządzenie nie wystawało zbytnio. Chłopak na pewno spełni jego prośbę, prawda? To tylko prośba o przeczytanie wiadomości w momencie, gdy ten ma całe tłuste ręce i... no nie może przestać jeść. Sam telefon nie był na żaden kod ani nic z tych rzeczy, więc dogrzebanie się do różnych selfie też nie było najtrudniejsze. Ale po co?
Treść Wiadomości:
Ryu Kurogane
Ryu Kurogane
Fresh Blood Lost in the City
Re: Pokój nr. 36
Nie Paź 30, 2016 7:18 pm
Przyglądał się przez chwile jak Trystian wręcz pochłaniał kawałek po kawałku pizzy. Oszukałby siebie samego, jeśli powiedziałby, że spodziewał się tego. Wydawało mu się, iż jak w każdej innej codzienne rzeczy, różowowłosy będzie miał inne... nawyki? Tak to dobre określenie. Po jakiejś minucie się opamiętał. W jaki sposób on jadł nie miało najmniejszego znaczenia. Co w tym niby takiego ważnego? Kurogane jadł wolniej, ale w umiarkowanym tempie. Nie śpieszył się jakoś z pochłanianiem następnego kawałka. Wziął spokojnie ugryzł, ale nie delektował się jak jakiś smakosz przeżuwając dokładnie pizze. Nie miał do takiego czegoś cierpliwości. Poczuł też ostry smak, który większości osób wyparzyłby wnętrzności. Najwidoczniej jego niecodzienna temperatura ciała i w tym się udzieliła. Wysłuchiwał jak Trystian tłumaczy swoje zachowanie odnośnie listów. Nawet jeśli Ryu uznawał to za coś nietypowego, w przypadku Stern'a chłopak pewnie miał dość podobnych rzeczy. Nachalni rodzice nie byli w jego typie, szczególnie tacy, którzy myślą o sobie. Wiedział, iż istnieją też rodzice mówiący dziecku, że to dla jego dobra, kiedy myślą co według nich byłoby dla niego dobre. Totalna głupota. Odnośnie zaproszenia na balu, gdyby Kurogane był kimś innym zapytałby się czy to nie jest ważne. Jednak chłopak uważał, iż rzeczy dotyczące własnego życia są tylko znaczące jeśli ktoś sam o tym zadecyduje. Skoro Trystian uważał bale za utrapienie, niech tak będzie.
Fuck you, God!
Taka była myśl Ryu, kiedy usłyszał o prośbie Trystiana. Zaraz będzie poproszony o pomoc w trochę innych, bardziej... ciekawych sprawach. Wyłączając na chwilę swój mózg by nie ucierpiał za bardzo na głupotę jego życia, wyciągnął bez problemowo telefon. Dopiero potem ponownie uruchomił procesy myślowe i odczytał wiadomość.
-Ten gość co ci wręczył listy mówi że są one pilne, i olanie ich będzie równoznaczne z problemami. Ja na twoim miejscu bym je odczytał, niż się potem męczył. - odpowiedział Kurogane i dodał swoje zdanie. Taka była prawda. Nie wymagali dużo. Przeczytać kilka literek i nie będziesz miał kłopotów. Czego chcieć więcej. Nie zamierzając znowu grzebać w kieszeniach chłopaka, odłożył jego telefon na ziemie, obok siebie. Jak tak dalej pójdzie to jeszcze ktoś będzie chciał by pozowali do jakichś gazetek na temat męskiej miłości. Ble. Ale niestety tak to pewnie wyglądało, nawet dla Ryu co go niepokoiło.
Trystian
Trystian
Fresh Blood Lost in the City
Re: Pokój nr. 36
Nie Paź 30, 2016 8:01 pm
Problemy? Oni chyba są śmieszni... Trystian nie ukrywał swojej złości na te groźby, ale posłusznie poszedł do łazienki, by umyć tłuste ręce. Naje się później. Wytarł je ręcznikiem i poszedł po te listy i usiadł na swoim poprzednim miejscu. W międzyczasie telefon znowu za wibrował, tym razem dając powiadomienie z instagrama. Tris niedbale zaczął rozrywać listy, kompletnie nie przejmując się zawartością. Czuł, że to będzie nic ważnego. Pierwszy poszedł list ze Stanów. Zaczął spokojnie czytać go na głos, gdzie było wyraźne powiedziane, że powinien się stawić do daty, która wypadała za dokładnie 3 dni, by otrzymać Green Card. Beznamiętnie spojrzał na przyjaciela i z satysfakcją powiedział:
- I co? Mówiłem, że to nic wa...- W tym momencie na chwile włączył mu się proces myślowy i wręcz krzyknął z paniką i niedowierzaniem. To by znacznie mu ułatwiało sprawę z treningami, których w sumie nie chciał kończyć. A takie wjazdy byłyby dużo spokojniejsze. Ale czemu dopiero teraz wysłali ten list? Nie mogli wcześniej? Nie. On musiał być wysłany wcześniej. Czyżby jego rodzice uknuli jakąś intrygę i ukrywali dokument do ostatniego momentu? W sumie byliby do tego zdolni. Przeklęci. Następny list został wzięty z prędkością światła. W momencie kiedy pierwszy był taki ważny, co z pozostałymi dwoma? Zaczął czytać, tak samo jak ostatnio, na głos. Nie było w nim niczego aż tak interesującego, prócz tego, że został zaproszony na jakąś wielką imprezę odbywającą się przy samym New York City, w prywatnej posiadłości jakiegoś znanego na świat aktora. Najprawdopodobniej jakiś znajomy matki. Ale co było dziwne, sam Trystian został zaproszony jako on. Nie była to kopia zaproszenia z informacją dla dziecka. List pierwszy raz był dedykowany prosto do niego. Z jego nazwiskiem, którego nie odziedziczył po żadnym z rodziców. Ponadto była jasna informacja odnośnie osoby towarzyszącej. To nie było aż tak istotne. W sumie było mu dużo bardziej obojętne. Ale zostanie rezydentem było dość kuszące...
- Um... tak... mówiłem, że nic ważnego. Prawda?...- Powiedział będąc kompletnie nie pewnym. Nie wiedział co robić. Stresował się. I co? Miał to wszystko naglę zorganizować? Czas był na ostatni list od rodziców. Kontynuując 'tradycję', czytał na głos.
list napisał:
Znając Ciebie, pewnie przeczytasz ten list na samym końcu. I bardzo dobrze! Bo dzięki temu znasz już bardzo dobrze sytuację. Nic się nie martw, bilety lotnicze zostały kupione już na dzisiejszy dzień. Wylatujesz o 5pm i powinieneś być na miejscu koło 9. Niczym się nie przejmuj, ubrania zostały już kupione i znajdują się w wynajętym pokoju. Napiszemy Ci wprost- masz raptem pare minut na zastanowienie się i nie przyjmujemy odmowy. Masz natychmiast wychodzić na zewnątrz i wsiąść do samochodu prowadzonego przez Zachary'ego. Oczywiście zgodnie z zaproszeniem, bilet też został zarezerwowany dla osoby dodatkowej. Na lotnisku wypełnicie po prostu dane paszportowe. Niczym się nie przejmuj i nie zawiedź nas. Kochamy Cię! Do zobaczenia jutro.
-Rodzice.
Kończąc czytanie, Trystian się popłakał. Chciał zyskać zieloną kartę, ale nie chciał znowu być marionetką rodziców. Znowu nie miał wyboru, wyjścia. Musiał robić to co chcą. W głowie na pewno już mieli dokładnie zaplanowaną karierę dla niego i bez wysłuchania go wprowadzą na te tory do tego momentu, że już nie będzie mógł zrezygnować. Odwracając list zauważył jeszcze dopisek grożący, że zostanie wypisany z obecnej szkoły, jak nie wyleci. Jednak tego już nie przeczytał. Czy to naprawdę były normalne relacje? Czy życie każdego właśnie tak wgląda? Nie wiedział co ma powiedzieć i co zrobić. Nie ważne jakie miał plany. Nic nie było ważne co postanowił Triss. Miał po prostu podporządkować się swoim rodzicom. A ten siedział i płakał, będąc załamanym i nie wiedząc kompletnie co zrobić. Nie miał też dużo czasu na decyzję. Telefon ponownie zaczął wibrować dając kolejną wiadomość, że ma się pospieszyć z decyzją.
Ryu Kurogane
Ryu Kurogane
Fresh Blood Lost in the City
Re: Pokój nr. 36
Nie Paź 30, 2016 9:22 pm
Kurogane zauważył złość Trystiana, ale nie komentował. Nie było co mówić. Sam pewnie w takiej sytuacji najchętniej przywaliłby w coś, nawet jeśli miałaby to być ściana. To by bolało. Kontynuował jedzenie pizzy podczas wysłuchiwania zawartości listów. Jego spokojne szamanko zostało przerwane kiedy usłyszał o dacie otrzymania Green Card'a. Kruczowłosy źle połknął ugryziony kawałek pizzy i zaczął kaszleć próbując ogarnąć zawartość swojego gardła. Odkładając resztki kawałka pizzy na pudełko doczołgał się do jego szafeczki z której wyjął butelkowaną wodę i upił jakąś połowę pozostałej. Krzyk Stern'a spowodował lekki ból w czułych uszach Ryu, ale szybko on przeminął. Kurogane wrócił na swoje miejsce i słuchając głosu swojego przyjaciela, mówiącego o zawartości drugiego listu, wrócił do jedzenia. Zaproszenie go, aż tak nie dziwiło. Chyba było to normalne dla osób o poziomie społecznym Trystiana, by dostawać takie zaproszenia. Osobiście w samej imprezie - która prędzej byłaby balem - Kurogane nie widział problemu. Tak długo jak różowowłosy miał na nią ochotę. Trzeci list był najgorszy. Ryu wręcz syczał ze złości na rodziców chłopaka. Nim się opanował przywalił z całej siły w podłogę powodując lekkie, wręcz niezauważalne pęknięcie. Jego złość nie ustępowała szczególnie, kiedy zobaczył w jakim stanie list zostawił jego przyjaciela. Tym razem z własnej woli, Kurogane przytulił Trystiana i zaczął go głaskać po głowie na uspokojenie, tak samo jak różowowłosy robił to wcześniej. Siedzieli tak chwilę i Ryu nabrał złe myśli. Tak trochę chciał w tym momencie... uszkodzić rodziców Trystiana. Tak trochę bardzo. Ale wiedział, że to nie będzie rozwiązaniem. Wpadł jednak na inny iście diaboliczny plan, jeśli tylko on się powiedzie.
-Powiedz Tris... - zaczął ciemnym głosem, jakby wyrwał się z samego piekła -Chcesz się odegrać na swoich rodzicach? - zakończył swoje pytanie. Z tego co wiedział, to osoba towarzysząca, która występowała w listach, zazwyczaj oznaczała partnera lub partnerkę. Przynajmniej tak mu się wydawało. Podstępni byli rodzice chłopaka. Bez wątpienia zdawali sobie sprawę, iż inność różowowłosego zmniejszała jego szansę na zdobycie przynajmniej kumpla, nie mówiąc już o dziewczynie. Niby wynajęli bilet dla osoby towarzyszącej, ale - w opinii Ryu - nie spodziewali się jej. To na początek mogliby im dać taką mała niespodziankę. Kruczowłosy poszedł w kierunku swojej szafy i wyjął z niej torbę podróżniczą, zakupioną parę dni temu. Zaczął się pakować oraz jednocześnie rozmawiać z Trystianem.
-Popraw mnie jeśli się mylę, ale kiedy twoi rodzice pisali o osobie towarzyszącej, nie mieli na myśli partnerki? W tym wypadku możemy ich zaskoczyć. Niestety, nie masz opcji odmowy. Jako że jesteś niepełnoletni, mogą oni całkowicie zrównać twoje życie z ziemią. Ale nic nie szkodzi na przeszkodzie, by nauczyć ich żeby lepiej pozostawili ciebie w spokoju, prawda? - gadał z nutką złości w głosie. Wrzucił do swojej torby najlepsze, oficjalne ubranie jakie miał i jedno zapasowe. Tak samo schował eleganckie butki i szybko odbywając podróż do łazienki, wrzucił najważniejsze higieniczne przedmioty jakie posiadał. Podniósł się od przygotowanej już torby i spojrzał w oczu swojego przyjaciela.
-Co wolisz, luksusy czy niezależność od rodziców? Jeśli to drugie to będziesz musiał mi zaufać i dać parę informacji. Jak ważna dla twoich rodziców jest ich reputacja, oraz co by zrobili gdyby została ona zniszczona przez ich własnego syna. Zamknęli by cię w waszej willi i miałbyś prywatne nauczanie, przestali się do ciebie odzywać, a może wydziedziczyli by cię? Opcja 2 byłaby najlepsza, ale również najtrudniejsza do osiągnięcia. Wątpię żeby byli na tyle głupi, by skorzystać z pierwszej. Żaden rodzic nie utrzyma nastolatka na smyczy, jeśli ten nie będzie miał nic do stracenia. Opcja 3 też jest możliwa i jeśli nie jesteś gotowy zostawić w tyle swojego poprzedniego życia, szczególnie społecznego, to daj mi znać. - zakończył swój monolog Kurogane i czekał na odpowiedź współlokatora.
- A i jeśli nie chcesz się na nich odegrać i im podpaść. To powinieneś wyruszyć sam. W końcu jak bardzo splami wasze nazwisko, twoje przyjście z chłopakiem jako partnerem na bal? - dodał Ryu na zakończenie z szerokim uśmiechem. W najlepszym wypadku Trystian uzyskał by niezależność. W najgorszym musieliby się na początku trochę pomęczyć. Plan Kurogane musiał mieć parę niedopatrzeń. W końcu był on wymyślony w parę minut, a chłopak nie był strategiczną bestią. Wyjął też na wszelki wypadek komórkę, jakby Stern zgodził się na jego propozycje. Musiał poinformować swoją rodzinę, iż wyjeżdża na jakiś czas do Stanów.
Trystian
Trystian
Fresh Blood Lost in the City
Re: Pokój nr. 36
Nie Paź 30, 2016 10:23 pm
Kiedy tylko jego przyjaciel rozpoczął swój monolog, Triss zamienił się w słuch. Nie miał nic innego do zrobienia jak tylko wysłuchiwanie go. Plan nie należał do najgorszych. W sumie mógłby się nawet udać. A najważniejszym dla chłopaka było, żeby móc w końcu się oderwać od rodziców. Racja. Pozycja społeczna nie była najważniejszym tematem. To mogło się naprawdę udać. Na pewno nie spodziewali się, że przyprowadzi kogokolwiek. Nie było opcji, nawet jeżeli mieliby w głowie, że kogoś poznał w szkole, nie było opcji by ta osoba zgodziła się na wyjazd z dnia na dzień. A nawet nie z dnia na dzień, tylko w ciągu paru godzin. Kiedy zobaczył, jak Ryu jest poważny i zaczął się nawet pakować po prostu łzy, które wcześniej leciały zamieniły się w radość. Od początku wiedział, że to będzie taka osoba, na którą będzie mógł zawsze liczyć. Kiedy tylko skończył, rzucił się na niego mocno przytulając. Serce biło mu jak szalone. Pierwszy raz będzie gdzieś daleko od domu z kimś, z kim chciałby spędzać czas. Mordercza wyprawa natychmiastowo zmieniła się w sympatyczną wycieczkę. Jednak było jedno ale.
- Myślisz, że dadzą się nabrać?...- Przecież w mniemaniu chłopaka, nie zachowywali się jak para. Nie robili przecież niczego takiego co robią ludzie w związku? Prawda? A co jeżeli nie uda się ten plan. Trystian w pewnym momencie nie wiedział dokładnie co o tym ma myśleć. Ale szczerze mówiąc było mu to obojętne. Nie ważne było czy to wszystko się uda, czy nie. Najistotniejsze jest, że na pewno spędzi miło czas. Bo spędzi go z Ryu. Będzie co ma być. Bez przeciągania chłopak pomógł temu się pakować i byli już gotowi. Sam Kot nie spakował dla siebie kompletnie niczego. Nie potrzebował. To będą raptem 4h podróży a wszystko, jak zawsze będzie dla niego przygotowane już w hotelu. Będzie zabawnie...
Kiedy tylko skończyli, Stern wziął lizaki do kieszeni, spakował to co zawsze posiadał w kieszeni i byli gotowi by ruszyć w stronę lotniska. Zach oczywiście jak zawsze w podanych informacjach, był gdzie powinien. Zapakowali się tylko do samochodu i mogli obserwować zdziwioną minę opiekuna.
- Poważnie zamierzasz z nim pojechać?...- Kompletnie olał istnienie Ryu, nie odezwał się do niego ani słowem i też nie wyglądał na zainteresowanego ich rozmowami. Samochód którym jechali miał przyciemnione szyby, które oddzielały prowadzącego od pasażerów. Było słychać tylko piosenkę, którą Zach puścił, by nie musieć się z niczego tłumaczyć dla swojego podopiecznego. Miał świadomość, że ten może być na niego zły za współudział w całym tym cyrku. Może wszystko wyglądałoby trochę inaczej gdyby nie było tu Ryu. Jednak był. Przez co relacje były inne i pracownik musiał się zachowywać profesjonalnie, nie pokazując swojego przywiązania do Sterna. Prawda była taka, że to był jedyny wcześniejszy przyjaciel, który naprawdę w wielu sprawach stał po stronie Trisa. Wychował go w dużo większym stopniu niż prawdziwi rodzice.
- Dziękuję...- Wyszeptał do chłopaka, gdy tylko byli w drodze na lotnisko. Czekała ich stosunkowo długa podróż, ale też znowu nie aż tak.
Sprawy lotniskowe oczywiście poszły jak z płatka, bez żadnych problemów i zatrzymań. Parę razy Ryu został poproszony o okazanie innego dokumentu niżeli paszportu a po ujrzeniu legitymacji szkolnej, nie było żadnego więcej gadania. Widać, że każdy dobrze wiedział jaką szkołą jest Riverdale
z/t z Ryu. >>
Sponsored content
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach