▲▼
Strona 2 z 4 • 1, 2, 3, 4
First topic message reminder :
Współlokatorzy: Trystian
Jeden z bardziej nietypowych pokoi w akademiku. Tak jak większość jest dwuosobowy i podłoga jest drewniana, ale zamiast standardowych kolorów jak w innych posiada on niebieskie, wręcz granatowe ściany. Wydaje się dość przestrzenny i posiada jedno szerokie okno z czarnymi zasłonami naprzeciwko drzwi wejściowych, przy których stał wieszak na ubrania i leżał dywanik na buty. Po prawie stronie pokoju znajduje się łóżko piętrowe, które wydają się wytworzone z drogich materiałów, duża biblioteczka wypełniona różnymi książkami, prawdopodobnie zostawionymi przez poprzedniego lokatora, i dwie szafki na ubrania jedna dla Ryu, a druga dla Trystiana, natomiast po lewej są dwa biurka z wbudowaną mała szafeczką na przechowywanie różnych bzdetów, nad którymi widnieje porządnie przymocowany telewizor LCD. Znalazło tu się też miejsce na półki na przedmioty różnej maści znajdujące się obok okna. Warto dodać, iż w pokoju jako dodatek jest też mała łazieneczka z prysznicem, umywalką i ubikacją.
Współlokatorzy: Trystian
Jeden z bardziej nietypowych pokoi w akademiku. Tak jak większość jest dwuosobowy i podłoga jest drewniana, ale zamiast standardowych kolorów jak w innych posiada on niebieskie, wręcz granatowe ściany. Wydaje się dość przestrzenny i posiada jedno szerokie okno z czarnymi zasłonami naprzeciwko drzwi wejściowych, przy których stał wieszak na ubrania i leżał dywanik na buty. Po prawie stronie pokoju znajduje się łóżko piętrowe, które wydają się wytworzone z drogich materiałów, duża biblioteczka wypełniona różnymi książkami, prawdopodobnie zostawionymi przez poprzedniego lokatora, i dwie szafki na ubrania jedna dla Ryu, a druga dla Trystiana, natomiast po lewej są dwa biurka z wbudowaną mała szafeczką na przechowywanie różnych bzdetów, nad którymi widnieje porządnie przymocowany telewizor LCD. Znalazło tu się też miejsce na półki na przedmioty różnej maści znajdujące się obok okna. Warto dodać, iż w pokoju jako dodatek jest też mała łazieneczka z prysznicem, umywalką i ubikacją.
"To co? Wracamy do pokoju? Ty już się umyłeś, moja kolej."
Kurogane nie miał nic przeciwko. Właściwie to siedział on tutaj tylko dlatego, że musiał znaleźć swoją zgubę. Nie zdążył nawet dać odpowiedzi, a Trystian już się podniósł. Dla kruczowłosego wydawało się to końcem tych przepełnionych najróżniejszymi emocjami momentów. Przynajmniej na dzisiaj. Nie wiedział jak się bardzo mylił. Kiedy tylko usłyszał słowo o nocnych biegach, jego uszy wręcz ustały jak u nasłuchującego psa. Na pierwszy rzut oka nie uważał to za dużo zmagania. Czego jak czego, ale swojej szybkości był pewien. Biegał praktycznie odkąd zaczął chodzić do gimnazjum i to nałogowo. Wakacje jego praktycznie były na tym spędzone. Szansa, iż Stern był w podobnej sytuacji była mało prawdopodobna. Oczywiście, zdarzały się czasem talenty, które nie potrzebowały ani trochę treningu lub nauki. Taki niestety był ten niesprawiedliwy świat. Według Kurogane stawki były trochę słabe, ale jak na to nie spojrzał to miały być głównie zawody dla zabawy. Nic nie tracił i tak naprawdę nic nie zyskiwał. Nie posiadał żadnych życzeń względem Trystiana. Co nie zmieniało faktu, iż nie chciał przegrać. Może to była jakaś częściowa duma spowodowana bycia dobrym w sprincie, jednej z nielicznych rzeczy które mógł nazwać swoją specjalnością. Był gotowy by wystartować i zostawić Stern'a w tyle, ale niestety nie spodziewał się po nim takiego zagrania. Przeklinając pod nosem na taktykę pobiegł w stronę kurtki, widząc jak kątem oka znika jego współlokator. Widząc przed sobą ścianę i kurtkę, która była poza zasięgiem jego rąk zdecydował się na proste rozwiązanie. Wybił się w powietrze i złapał lewitujący przedmiot, po czym odbił się od budynku w stronę krawędzi dachu. Złapał się za nią i przy pomocy wyćwiczonej zwinności i sile, wyrzucił się w stronę drzwi od akademika. Wparował do środka i zaczął biec sprintem do pokoju. Widząc znikającego za rogiem Trystiana, powiedział sobie w myślach, iż zdąży go dogonić. Pech chciał, by właśnie z pokoju wyłonił się jeden z prefektów. Szybko skręcił w prawo i podbiegł do najbliższego okna. Z jakiegoś powodu było ono szeroko otwarte i chłopak nie tracił czasu, by za jego pomocą wyjść z powrotem na zewnątrz. Tym razem szczęście najwyraźniej chciało mu dać jakiś prezent i zostawiło okno będący nad nim otwarte. Nie marnował czasu, by wdrapać się przez nie na pierwsze piętro. Wrócił do sprintu w stronę pokoju. I tak stracił już dużo czasu na przeszkodach magicznie pojawiających się na jego drodze do zwycięstwa. Skręcając w korytarz gdzie znajdował się ich apartament, zauważył rózowowłosego biegnącego z naprzeciwka. Był on już praktycznie przy drzwiach, co tylko sprawiło przyśpieszenie ze strony. Ostatnie sekundy wyścigu, mogły dla niego równie dobrze trwać jak lata. Wynik jednak był jasny. Oboje w tym samym czasie dotknęli drzwi. To był remis.
- I co teraz? - zapytał Ryu, jednocześnie otwierając drzwi do ich pokoju. Wprosił się przed chłopakiem i zrzucając buty, podszedł do swojego biurka. Wyciągnął z wbudowanej szafeczki litrową butelkę wody, która była jeszcze nie otworzona i napił się. Tego właśnie potrzebował. Kiedy zaspokoił swoje pragnienie, zakręcił oraz rzucił ją w stronę Trystiana. Nie zrobił tego mocno w razie gdyby chłopak nie złapał. Powiesił swoją kurtkę, która w ostatnim czasie wiele przeżyła i usiadł na swoim łóżku patrząc na różowowłosego. Nie wiedział czy jego współlokator chciał się pierw wykąpać czy zrobić coś innego, a sam uspokajał swoje bijące serce. Wbrew pozorom to nie był taki łatwy wyścig.
Kurogane nie miał nic przeciwko. Właściwie to siedział on tutaj tylko dlatego, że musiał znaleźć swoją zgubę. Nie zdążył nawet dać odpowiedzi, a Trystian już się podniósł. Dla kruczowłosego wydawało się to końcem tych przepełnionych najróżniejszymi emocjami momentów. Przynajmniej na dzisiaj. Nie wiedział jak się bardzo mylił. Kiedy tylko usłyszał słowo o nocnych biegach, jego uszy wręcz ustały jak u nasłuchującego psa. Na pierwszy rzut oka nie uważał to za dużo zmagania. Czego jak czego, ale swojej szybkości był pewien. Biegał praktycznie odkąd zaczął chodzić do gimnazjum i to nałogowo. Wakacje jego praktycznie były na tym spędzone. Szansa, iż Stern był w podobnej sytuacji była mało prawdopodobna. Oczywiście, zdarzały się czasem talenty, które nie potrzebowały ani trochę treningu lub nauki. Taki niestety był ten niesprawiedliwy świat. Według Kurogane stawki były trochę słabe, ale jak na to nie spojrzał to miały być głównie zawody dla zabawy. Nic nie tracił i tak naprawdę nic nie zyskiwał. Nie posiadał żadnych życzeń względem Trystiana. Co nie zmieniało faktu, iż nie chciał przegrać. Może to była jakaś częściowa duma spowodowana bycia dobrym w sprincie, jednej z nielicznych rzeczy które mógł nazwać swoją specjalnością. Był gotowy by wystartować i zostawić Stern'a w tyle, ale niestety nie spodziewał się po nim takiego zagrania. Przeklinając pod nosem na taktykę pobiegł w stronę kurtki, widząc jak kątem oka znika jego współlokator. Widząc przed sobą ścianę i kurtkę, która była poza zasięgiem jego rąk zdecydował się na proste rozwiązanie. Wybił się w powietrze i złapał lewitujący przedmiot, po czym odbił się od budynku w stronę krawędzi dachu. Złapał się za nią i przy pomocy wyćwiczonej zwinności i sile, wyrzucił się w stronę drzwi od akademika. Wparował do środka i zaczął biec sprintem do pokoju. Widząc znikającego za rogiem Trystiana, powiedział sobie w myślach, iż zdąży go dogonić. Pech chciał, by właśnie z pokoju wyłonił się jeden z prefektów. Szybko skręcił w prawo i podbiegł do najbliższego okna. Z jakiegoś powodu było ono szeroko otwarte i chłopak nie tracił czasu, by za jego pomocą wyjść z powrotem na zewnątrz. Tym razem szczęście najwyraźniej chciało mu dać jakiś prezent i zostawiło okno będący nad nim otwarte. Nie marnował czasu, by wdrapać się przez nie na pierwsze piętro. Wrócił do sprintu w stronę pokoju. I tak stracił już dużo czasu na przeszkodach magicznie pojawiających się na jego drodze do zwycięstwa. Skręcając w korytarz gdzie znajdował się ich apartament, zauważył rózowowłosego biegnącego z naprzeciwka. Był on już praktycznie przy drzwiach, co tylko sprawiło przyśpieszenie ze strony. Ostatnie sekundy wyścigu, mogły dla niego równie dobrze trwać jak lata. Wynik jednak był jasny. Oboje w tym samym czasie dotknęli drzwi. To był remis.
- I co teraz? - zapytał Ryu, jednocześnie otwierając drzwi do ich pokoju. Wprosił się przed chłopakiem i zrzucając buty, podszedł do swojego biurka. Wyciągnął z wbudowanej szafeczki litrową butelkę wody, która była jeszcze nie otworzona i napił się. Tego właśnie potrzebował. Kiedy zaspokoił swoje pragnienie, zakręcił oraz rzucił ją w stronę Trystiana. Nie zrobił tego mocno w razie gdyby chłopak nie złapał. Powiesił swoją kurtkę, która w ostatnim czasie wiele przeżyła i usiadł na swoim łóżku patrząc na różowowłosego. Nie wiedział czy jego współlokator chciał się pierw wykąpać czy zrobić coś innego, a sam uspokajał swoje bijące serce. Wbrew pozorom to nie był taki łatwy wyścig.
Tego Trystian się kompletnie nie spodziewał. No ale remis to remis, przegrywają oboje. O dziwo, poprzez równe tempo biegu, bez zbędnych akrobacji i tym podobnych, chłopak nie zdążył się ani trochę zmęczyć. Odkręcił rzuconą mu wodę i upił łyka, zakręcił po czym odłożył na biurko. Po tym zdjął z siebie bluzę, wieszając ją na ramie łóżka. Zdejmując koszulkę wrzucił ją do 'brudnika' i tak sobie paradował po pokoju bez górnej części ubrań, ukazując przy tym swoje wyrzeźbione ciało. Podszedł do plecaka, by sprawdzić jego zawartość, tym samym upewniając się czy aby na pewno wszystko ze sobą wziął. Nie było potrzeby, by pożyczać cokolwiek od swojego współlokatora. Pakowanie udane. A w sumie i tak wiele nie potrzebował, w końcu ubrania przydadzą mu się dopiero następnego ranka. Rzucił groźne spojrzenie na Ryu, po czym od razu się uśmiechnął.
- No to wisisz mi lizaki. Chce je mieć od razu po śniadaniu.- Zażądał i zniknął wchodząc do łazienki. Drzwi zostawił na oścież, bo nie było jeszcze potrzeby ich zamykania. Nałożył pastę na szczoteczkę i zwilżył całość, ciepłą wodą. Rozpoczął mycie swoich śnieżnobiałych kiełków, co jakiś czas odchodząc od umywalki, by... przejść się po łazience. Widać nie należał do najspokojniejszych, którzy mogą ustać w miejscu. ADHD, czy coś w te stronę biło od niego na kilometr. Dopiero po wypluciu i przepłukaniu ust zwrócił się ponownie do Ryu - To ja lecę pod prysznic a Ty wymyśl w jaki sposób chcesz mnie wykorzystać. Jednak u mnie jest dużo więcej zasad, których nie jestem w stanie spełnić, wiem, że kiepski ze mnie dżin, no ale co poradzić.- Zakończył i zamknął za sobą drzwi(nie użył dziwnego pokrętła zamykającego z 2 prostych względów- w jego domu drzwi były sprowadzane ze stanów zjednoczonych, przy czym posiadały przycisk, więc te w akademiku wydawały się dziwne i nie był co do nich ufny. No i... nie było w końcu takiej potrzeby.) od łazienki, od razu się rozbierając, by po chwili wskoczyć pod prysznic. Od razu odkręcił sobie najcieplejszą wodę, bliską wrzątku i tak sobie stał, mocząc się. Dopiero po bardzo dobrym ogrzaniu całego ciała, rozpoczął mycie włosów. Mimo przyjemnych chwil z gorącą wodą- spieszył się. Chciał jak najszybciej wskoczyć do łóżka. Wiedział, że pierwsza noc w nowym miejscu może być dla niego ciężka. Nawet bardzo. Aczkolwiek, o dziwo jakoś bardzo szybko zasypiał będąc wcześniej na daszku. Może po prostu był już aż tak zmęczony? Po nałożeniu odżywki na włosy, skupił się na dokładnym obmyciu reszty ciała, czekając aż ta wchłonie się odpowiednio. Był już w połowie kąpieli a czas... pędził jak szalony. Minęło 30 minut. Dopiero po około 45 minutach zakręcił wodę, kończąc 'prysznicowanie się'. Ale jakby tego było mało, spędził kolejne 30 minut przed lustrem. Nie suszył włosów, niczym innym niż przetarcie ich ręcznikiem, jednak zaczął nakładać na swoją twarz dziwne, koreańskie specyfiki, przyglądać się dokładnie, czy nie ma żadnych niedoskonałości cery i wiele innych. Przez ten czas zdążył też wyschnąć, bez konieczności używania ręcznika. Włożył wszystkie rzeczy spowrotem do plecaka, założył na siebie czarne, idealnie leżące na nim bokserki i wyszedł z bagażem na plecach. Wszystko zostało ponownie schowane tylko ze względu, że nie chciało mu się ładnie rozstawiać po łazience. Jutro to zrobi, jak już reszta rzeczy dojedzie. Wyjął jeszcze tylko szczotkę i wspiął się na swoje łóżko.
- I co? Wymyśliłeś już?- Zapytał, rozpoczynając dokładnie czesanie włosów, które o dziwo wciąż były mokre.
- No to wisisz mi lizaki. Chce je mieć od razu po śniadaniu.- Zażądał i zniknął wchodząc do łazienki. Drzwi zostawił na oścież, bo nie było jeszcze potrzeby ich zamykania. Nałożył pastę na szczoteczkę i zwilżył całość, ciepłą wodą. Rozpoczął mycie swoich śnieżnobiałych kiełków, co jakiś czas odchodząc od umywalki, by... przejść się po łazience. Widać nie należał do najspokojniejszych, którzy mogą ustać w miejscu. ADHD, czy coś w te stronę biło od niego na kilometr. Dopiero po wypluciu i przepłukaniu ust zwrócił się ponownie do Ryu - To ja lecę pod prysznic a Ty wymyśl w jaki sposób chcesz mnie wykorzystać. Jednak u mnie jest dużo więcej zasad, których nie jestem w stanie spełnić, wiem, że kiepski ze mnie dżin, no ale co poradzić.- Zakończył i zamknął za sobą drzwi(nie użył dziwnego pokrętła zamykającego z 2 prostych względów- w jego domu drzwi były sprowadzane ze stanów zjednoczonych, przy czym posiadały przycisk, więc te w akademiku wydawały się dziwne i nie był co do nich ufny. No i... nie było w końcu takiej potrzeby.) od łazienki, od razu się rozbierając, by po chwili wskoczyć pod prysznic. Od razu odkręcił sobie najcieplejszą wodę, bliską wrzątku i tak sobie stał, mocząc się. Dopiero po bardzo dobrym ogrzaniu całego ciała, rozpoczął mycie włosów. Mimo przyjemnych chwil z gorącą wodą- spieszył się. Chciał jak najszybciej wskoczyć do łóżka. Wiedział, że pierwsza noc w nowym miejscu może być dla niego ciężka. Nawet bardzo. Aczkolwiek, o dziwo jakoś bardzo szybko zasypiał będąc wcześniej na daszku. Może po prostu był już aż tak zmęczony? Po nałożeniu odżywki na włosy, skupił się na dokładnym obmyciu reszty ciała, czekając aż ta wchłonie się odpowiednio. Był już w połowie kąpieli a czas... pędził jak szalony. Minęło 30 minut. Dopiero po około 45 minutach zakręcił wodę, kończąc 'prysznicowanie się'. Ale jakby tego było mało, spędził kolejne 30 minut przed lustrem. Nie suszył włosów, niczym innym niż przetarcie ich ręcznikiem, jednak zaczął nakładać na swoją twarz dziwne, koreańskie specyfiki, przyglądać się dokładnie, czy nie ma żadnych niedoskonałości cery i wiele innych. Przez ten czas zdążył też wyschnąć, bez konieczności używania ręcznika. Włożył wszystkie rzeczy spowrotem do plecaka, założył na siebie czarne, idealnie leżące na nim bokserki i wyszedł z bagażem na plecach. Wszystko zostało ponownie schowane tylko ze względu, że nie chciało mu się ładnie rozstawiać po łazience. Jutro to zrobi, jak już reszta rzeczy dojedzie. Wyjął jeszcze tylko szczotkę i wspiął się na swoje łóżko.
- I co? Wymyśliłeś już?- Zapytał, rozpoczynając dokładnie czesanie włosów, które o dziwo wciąż były mokre.
Kurogane podążał wzrokiem za swoim współlokatorem, który najwyraźniej przeglądał czy ma wszystko potrzebne, by się ogarnąć na noc. Na słowa Trystiana zaczął się zastanawiać skąd on wytrzaśnie lizaki przez noc. Pewnie jakieś tam pomniejsze sklepiki są zazwyczaj otwarte całodobowo. Tylko nie był już pewien czy zamierza wychodzić dzisiaj w nocy na miasto. Może lepiej by było jakby został dziś w akademiku? Pierwsze noce zazwyczaj są męczące, a w przypadku Sterna nie wiedział do jakiego stopnia. Kiedy zniknął on do łazienki, Ryu wstał z łóżka i podszedł do biblioteczki w poszukiwaniu książki, której nie miał jeszcze okazji przeczytać. Nie było takich wiele. Odkąd pojawił się tutaj, nie wiele miał do roboty poza oddawaniem się lekturze. Wyciągnął jakiś tytuł, którego nie znał i położył się na swoim wyrku. Książka sama w sobie wyglądała na jakąś fantasy, ale kruczowłosy nie był pewien. Nie mógł się nawet dobrze wciągnąć, nim jego współlokator dał mu temat do myślenia. Jak to ładnie ujął, Kurogane 'mógł wykorzystać' Trystiana. To źle brzmiało, ale co poradzić. Ryu nie miał najmniejszego pomysłu na jakieś życzenie. Szczerze na ten moment nie wiele chciał. Szkoła miała się zacząć, nowe znajomości i nowe przygody wręcz na niego czekały. I tylko tego chciał. Nie miał wielkich ambicji, więc było to uzasadnione. Nie sądził też, iż Stern pozwoli mu zostawić to życzenie na później, a najlepiej w ogóle anulować. Nie musiał zmuszać innych do czegoś, skoro i tak miał radochę z życia. Nim się obejrzał, różowowłosy ogarnął się i wyszedł z łazienki. A on nadal nie miał pomysłu co zrobić. Nagle w jego głowie zapaliło się światełko. Podniósł się z łóżka, tylko po to żeby ściągnąć swoją koszulkę i rzucił ją na swoje biurko. Kładąc się z powrotem odpowiedział.
-Tak wymyśliłem. Jutro idziemy na miasto i koniec. - chłopak wiedział, iż oboje i tak by to zrobili. Zaliczało się to co prawdo jako wykorzystanie. W końcu niczego o jutrzejszym dniu nie ustalali. Było to częściowo chytre, ale tym samym uniknął problemu z myśleniem o jego nagrodzie przez parę następnych godzin. Wszyscy byli zadowoleni. No, możliwe iż Trystian nie był. Dzięki temu mógł wrócić do czytania książki. Coś o dziecku, którego grzechem było urodzenie się? Głupota, ale całkiem wciągająca historia. Na początku chciał powiedzieć swoje współlokatorowi, by szedł spać. Uświadomił sobie, że jednak byłoby to trochę aroganckie. W końcu sam na ten moment nie zamierzał tego robić.
-Spróbuj usnąć. Miałeś dzień pełen emocji. - poradził różowowłosemu, idąc na kompromis w swoim umyśle. Rada już nie należała do rzeczy aroganckich. Chyba. W opinii kruczowłosego. Poza tym to nie tak, że chłopaka bardzo obchodziło czy jego współlokator pójdzie spać. Sam potrafi usnąć nawet przy wielkim hałasie, a sam niejednokrotnie siedział po nocach nic nie robiąc. Na ten moment miał nawet ciekawą lekturę do czytania.
-Tak wymyśliłem. Jutro idziemy na miasto i koniec. - chłopak wiedział, iż oboje i tak by to zrobili. Zaliczało się to co prawdo jako wykorzystanie. W końcu niczego o jutrzejszym dniu nie ustalali. Było to częściowo chytre, ale tym samym uniknął problemu z myśleniem o jego nagrodzie przez parę następnych godzin. Wszyscy byli zadowoleni. No, możliwe iż Trystian nie był. Dzięki temu mógł wrócić do czytania książki. Coś o dziecku, którego grzechem było urodzenie się? Głupota, ale całkiem wciągająca historia. Na początku chciał powiedzieć swoje współlokatorowi, by szedł spać. Uświadomił sobie, że jednak byłoby to trochę aroganckie. W końcu sam na ten moment nie zamierzał tego robić.
-Spróbuj usnąć. Miałeś dzień pełen emocji. - poradził różowowłosemu, idąc na kompromis w swoim umyśle. Rada już nie należała do rzeczy aroganckich. Chyba. W opinii kruczowłosego. Poza tym to nie tak, że chłopaka bardzo obchodziło czy jego współlokator pójdzie spać. Sam potrafi usnąć nawet przy wielkim hałasie, a sam niejednokrotnie siedział po nocach nic nie robiąc. Na ten moment miał nawet ciekawą lekturę do czytania.
Kiery Ryu zaczął ściągać swoją koszulkę, Tris po prostu na moment się zawiesił i nie był w stanie nic powiedzieć. Po prostu dalej czesał swoje kłaki i jednocześnie analizował górną część ciała współlokatora. Jednocześnie zaczął się zastanawiać co ten trenuje. Miał parę możliwości, które mógłby podpisać do tego co chłopak lubi, jednak były one zbyt niepewne, z drugiej stronę masę rzeczy od razu wykluczył, bo najzwyczajniej aż nazbyt nie pasowały do niego. Albo też nie wyrobiłyby takich mięśni. Kiedy już uwolnił umysł od tego obrazu i zastanawiania się, po prostu odpowiedział.
- Ok.- Odpowiedział po jakichś 20 sekundach, co mimo wszystko wyglądało dziwnie. A też nie był w stanie wykrzesać niczego więcej. Było mu obojętne w jaki sposób ten wykorzysta swoje życzenie. Nawet prawie był pewny czegoś podobnego, czy może nawet mniej istotnego, w przeciwnym razie nie założyłby się wtedy o... samego siebie? Jakkolwiek by nie brzmiało, to był taki "test" dla samego Trystiana, czy aby na pewno w jakimś stopniu rozgryzł Ryu. Czy dobrze myśli o tym a o tym, jak by się zachował w takiej a takiej sytuacji. Chciał po prostu wiedzieć. A przez wiedzę przechodzi sprawdzenie jej, prawda?
Kiedy zakończył zabawę z włosami, najprościej dał je w kucyk, spinając gumką. I tak spał zawsze na którymś z boków, a w ten sposób mniej się plątały przez noc. Ok. Chyba czas iść spać, nie? Położył się, zamknął oczy i starał się jak najszybciej zasnąć. Zwykle nie miał z tym problemów. A tu naglę- nie mógł. Mijały minuty, może nawet blisko godziny, a ten mimo uczucia dużego zmęczenia, nie mógł zasnąć ani na chwile. Przeklinał siebie w głowie, bo to będzie oznaczało wstanie rano z łóżka jako zombie i złe samopoczucie przez cały dzień. A tak bardzo chciał się cieszyć tymi dniami, przed zajęciami. Zacisnął pięść z całej siły. No po prostu nie było opcji by jakkolwiek usnął. Momentalnie zeskoczył z łóżka i zaczął patrzeć się na Ryu ze szczenięcym wzrokiem. Zbliżył się trochę i złapał go delikatnie za rękę, po czym zaczął ją lekko trząsać. Chciał zwrócić na siebie uwagę nawet jeżeli chłopak by spał.
- Ryuu...- zaczął skomleć, przedłużając jego imię i chowając głowę w kołdrę z lekkiego zażenowania. Mimo, że miał szesnaście lat to zachowywał się raptem jak dziesięciolatek. No... w niektórych przypadkach nawet mniej. - Bo... Mogę z Tobą spać?- Chyba jeszcze nigdy nie poczuł się tak głupio jak podczas tego pytania, aczkolwiek to było jedyne co przychodziło mu do głowy. W momencie gdy próbował zasnąć nie wychodziło mu, wszystko go rozpraszało, wszystko było niewygodne. Ale wtedy też przypomniał sobie, kiedy ostatnio prawie nie wszedł do krainy Morfeusza. Na daszku. Może po prostu... samotność? Mimo, że to nie miało do końca sensu. No ale jeżeli chce się spać, trzeba spróbować wszystkiego. Grzecznie czekał na odpowiedź współlokatora. W końcu wielce nietaktownym byłoby wbicie ot tak do jego łóżka... prawda?
- Ok.- Odpowiedział po jakichś 20 sekundach, co mimo wszystko wyglądało dziwnie. A też nie był w stanie wykrzesać niczego więcej. Było mu obojętne w jaki sposób ten wykorzysta swoje życzenie. Nawet prawie był pewny czegoś podobnego, czy może nawet mniej istotnego, w przeciwnym razie nie założyłby się wtedy o... samego siebie? Jakkolwiek by nie brzmiało, to był taki "test" dla samego Trystiana, czy aby na pewno w jakimś stopniu rozgryzł Ryu. Czy dobrze myśli o tym a o tym, jak by się zachował w takiej a takiej sytuacji. Chciał po prostu wiedzieć. A przez wiedzę przechodzi sprawdzenie jej, prawda?
Kiedy zakończył zabawę z włosami, najprościej dał je w kucyk, spinając gumką. I tak spał zawsze na którymś z boków, a w ten sposób mniej się plątały przez noc. Ok. Chyba czas iść spać, nie? Położył się, zamknął oczy i starał się jak najszybciej zasnąć. Zwykle nie miał z tym problemów. A tu naglę- nie mógł. Mijały minuty, może nawet blisko godziny, a ten mimo uczucia dużego zmęczenia, nie mógł zasnąć ani na chwile. Przeklinał siebie w głowie, bo to będzie oznaczało wstanie rano z łóżka jako zombie i złe samopoczucie przez cały dzień. A tak bardzo chciał się cieszyć tymi dniami, przed zajęciami. Zacisnął pięść z całej siły. No po prostu nie było opcji by jakkolwiek usnął. Momentalnie zeskoczył z łóżka i zaczął patrzeć się na Ryu ze szczenięcym wzrokiem. Zbliżył się trochę i złapał go delikatnie za rękę, po czym zaczął ją lekko trząsać. Chciał zwrócić na siebie uwagę nawet jeżeli chłopak by spał.
- Ryuu...- zaczął skomleć, przedłużając jego imię i chowając głowę w kołdrę z lekkiego zażenowania. Mimo, że miał szesnaście lat to zachowywał się raptem jak dziesięciolatek. No... w niektórych przypadkach nawet mniej. - Bo... Mogę z Tobą spać?- Chyba jeszcze nigdy nie poczuł się tak głupio jak podczas tego pytania, aczkolwiek to było jedyne co przychodziło mu do głowy. W momencie gdy próbował zasnąć nie wychodziło mu, wszystko go rozpraszało, wszystko było niewygodne. Ale wtedy też przypomniał sobie, kiedy ostatnio prawie nie wszedł do krainy Morfeusza. Na daszku. Może po prostu... samotność? Mimo, że to nie miało do końca sensu. No ale jeżeli chce się spać, trzeba spróbować wszystkiego. Grzecznie czekał na odpowiedź współlokatora. W końcu wielce nietaktownym byłoby wbicie ot tak do jego łóżka... prawda?
Odpowiedź współlokatora zadowoliła Ryu. Tak naprawdę ten dzień mieli już za sobą, więc cieszył się. Reszta dnia, czyli jakaś godzina, powinna być spokojna. Słysząc ciszę ze strony Trystiana, chłopak dał się całkowicie pochłonąć książce. Okazała się ona sporym dramatem. Jakimś sposobem wątek poszukiwania przez głównego bohatera odpowiedzi na pytanie "jaki grzech popełnił?" przerodził się w tonę innych. Między innymi przyjaźni, morałów i jaki jest sam protagonista. Sam mógł w jakimś stopniu czuć więź między bohaterem owej książki, a sobą. Sam nie był pewien jaki on tak naprawdę jest. Można wręcz powiedzieć, iż bał się fałszywości swoje osoby. Nie był w stanie samemu zadecydować o swojej prawdziwej osobowości. Reszta mogła wtedy pozostać, ale wiedziałby przynajmniej coś o sobie. Kurogane nie wiedział ile czasu minęło, ale zrobił się całkiem senny. Schował książkę za łóżkiem, dla najzwyklejszej wygody i przykrył się ciepłą kołdrą. Paradoksalnie, mimo ponad naturalnej temperatury swojego ciała, kruczowłosy nie pocił się w najmniejszym stopniu. Do słownie, był do dar od Bogów. Musiał się nim tylko martwić podczas wysiłku fizycznego i ewentualnie umysłowego. To ostatnie było wręcz niemożliwe. Ze swojego stanu bliskiemu zaśnięciu został wyrwany przez dźwięku oznaczający spotkanie czegoś z podłogą. Lekko otworzył oczy i przed sobą ujrzał szczenięce, żółte oczy. Lekkie trząsanie nie było wymagane w opinii Ryu, ale miało to niewielkie znaczenie. Na słowa różowowłosego, Kurogane odsunął się w tył, by zrobić więcej miejsca i wciągnął go za wcześniejszą rękę, która postanowiła nim potrząść. Nie dając Trystianowi nawet chwili na ogarnięcie co się właśnie stało, przełożył on jedną rękę za bark współlokatora i przytulił go do siebie w ten sposób, że jego głowa znajdowała się pod podbródkiem Ryu. W pewnym sensie można było to odebrać jak jakiś kokon, odizolowujący od zła na zewnątrz. Ale było to bardzo przesadzone pojęcie. Chociaż trafne. Dla większości takie zachowanie byłoby oczywiście dziwne. Kruczowłosy też by się zawahał przy podjęciu takiej decyzji. Szczególnie biorąc pod uwagę, iż spanie z chłopakiem w takim samym wieku jak on, mogło wywołać nieporozumienie. Wiele nieporozumień. Jego niepewność przed podjęciem decyzji zmieniły 2 rzeczy. Po pierwsze, był on senny. A po drugie, przypomniały mu się sytuacje, kiedy jego siostra wkradała się do jego łóżka. Jak była mała ciągle bała się burz i chowała się przy swoi bracie z nadzieją, że ją obroni. Co oczywiście by zrobił, nawet jeśli jego przeciwnikiem byłaby natura. Pewnie dla tego też powiedział słowa, które w przeszłości były dla niego rutyną.
- Braciszek cię obroni. - wyszeptał z zamkniętymi oczami. Nie wiadomo nawet były, czy odniesienie się do Trystiana jako członka rodziny było przez przyzwyczajenie. W końcu ich wcześniejsza konwersacja mogła coś wywołać. Chwilę jeszcze starał się stać przytomny, by wysłuchać ewentualnych narzekań jego przyjaciela i oddał się w krainy Morfeusza.
- Braciszek cię obroni. - wyszeptał z zamkniętymi oczami. Nie wiadomo nawet były, czy odniesienie się do Trystiana jako członka rodziny było przez przyzwyczajenie. W końcu ich wcześniejsza konwersacja mogła coś wywołać. Chwilę jeszcze starał się stać przytomny, by wysłuchać ewentualnych narzekań jego przyjaciela i oddał się w krainy Morfeusza.
W momencie, kiedy został wciągnięty do łóżka lekko się zdziwił. Lekko? Był bardzo zdziwiony, że ten pozwolił na to. W głowie miał tylko jedną wymówkę na pozwolenie na ten czyn- zbytnie zmęczenie. Aczkolwiek musiał przyznać, że od razu poczuł się dużo lepiej i szczerze mówiąc delikatnie senny. Ciepło, a wręcz gorąco które biło od ciała współlokatora było takie przyjemne. Z takim grzejnikiem to zima niestraszna! Na słowa Ryu mimowolnie na twarzy Trisa pojawiły się rumieńce. Braciszek? Z jednej strony ich relacje nie odbiegały bardzo od tego, aczkolwiek jakby tak się zastanowić- to te słowo byłoby bardzo nietrafne. Ten pomysł jednak był strzałem w dziesiątkę. Dosłownie chwile po tym Kot poczuł jak oczy same mu się zamykają, momentalnie zrobiły się takie ciężkie, że nie był w stanie ponownie ich otworzyć. A znowu jeszcze czując zapach Ryu, jeszcze bardziej się uspokajał, nie zwracając uwagi na poprzednie "niedogodności" w łóżku. Po prostu dotyk, zapach, ciepło było na tyle rozpraszające i przyjemne, że niewygodne łóżko, kołdra i wszystko inne przestawało mieć znaczenie. Tak jak wcześniej nie miał ochoty zasypiać i najchętniej chciałby przeprowadzić jakąś rozmowę, tak teraz nawet mimo chęci, po prostu nie mógł. Zmęczenie wróciło z podwójną siłą i dosłownie chwile później spał już jak zabity. Śniła mu się analiza całego dnia ze strony obserwatora. Mózg przyswajał nowe informacje, obrazy, miejsca. To była bardzo szczegółowa analiza, której dokonuje się nawet w szkole po obejrzeniu jakiegoś filmu. Mimo, ze chłopak nie wyglądał na jakiegoś zbytnio zainteresowanego nauką, a już na pewno nie humanistyczną, to jednak pewna jego część lubiła rozmyślać nad jedną rzeczą przez dłuższą chwilę, by potem stwierdzić "już wszystko zrozumiałe". No ale kto normalny to robi podczas snu?... Nie raz też przy niektórych momentach jęknął przez sen, z niewiadomych powodów, może pojawił się jakiś obraz niczym z horroru, może jakaś niezbyt ciekawa myśl pojawiła się tego dnia i ponownie wróciła? Oczywiście było też możliwe, że było to też coś przyjemnego. Takie tam gdybanie.
To z pewnością była najlepsza noc jaką dotychczas przeżył różowowłosy. Pełna spokoju i pozytywnych odczuć. Z tego snu na pewno nie wybudzi się prędko. Nie było wręcz możliwości, by ten obudził się przed współlokatorem. Po prostu od tego momentu, może być w tym stanie przez wieczność.
To z pewnością była najlepsza noc jaką dotychczas przeżył różowowłosy. Pełna spokoju i pozytywnych odczuć. Z tego snu na pewno nie wybudzi się prędko. Nie było wręcz możliwości, by ten obudził się przed współlokatorem. Po prostu od tego momentu, może być w tym stanie przez wieczność.
Noc tak jak musiała kiedyś nadejść, tak też musiała kiedyś odejść. Kurogane obudził się jako pierwszy. Częściowo dlatego, iż dzisiaj, a raczej wczoraj, poszedł wcześnie spać. Może dla północ oznaczała późno, ale w jego przypadku było trochę inaczej. Przez te jego wybryki nocne chodził spać zazwyczaj o 3, więc 24 nie jest dla niego czymś szalonym. Inna sprawa, iż mało się wysypiał. Ryu podniósł lekko głowę i spojrzał na zegar, który sobie wygodnie powiesił nad sobą. 6:00 am. Na ten widok wręcz jęknął z rozpaczy. Nie była to godzina o której preferował się budzić. Jego gust to była jakaś 10, ale równie dobrze mógł zacząć się przygotowywać do szkoły. Wtedy swoje wyprawy, będzie musiał skrócić o jakieś 2 godziny. Ale to nadal w przyszłości. Przetarł oczy dłonią, próbując w jakimś stopniu polepszyć to co widział. Jakieś piksele nie odpowiadały mu, ale co powiedzieć. Uroki wstawania. Leżał jeszcze jakieś 10 minut czekając na poprawę swoje pola widzenia i koniec serii ziewnięć, która go napłynęła. Dopiero po tym czasie jego mózg zarejestrował dodatkowe źródło ciepła obok niego. Powiedzenie, że kruczowłosy się lekko zdziwił byłoby błędne. Tylko jego lenistwo trzymało go przed wyskoczenie z łóżka i zniknięcia na jakiś czas. Najlepiej na parę godzin.
Nie pamiętam bym coś wczoraj pił...
Właściwie to w takim przypadku faktycznie, by nie pamiętał. Alkohol potrafi to zrobić z człowiekiem i on się o tym przekonał. Na spokojnie zaczął analizować co się stało wczorajszej nocy. Trystian poszedł spać, a on nim to zrobił przeczytał parędziesiąt stron książki? Coś się mu nie zgadzało. Po chwili męczenia mózgu, przypomniało mu się pytanie Sterna. Szkoda tylko, że reszta była dla niego urwanym filmem. Prawdopodobnie zmęczenie do niego dotarło. Kurogane podniósł swoje cielsko i spojrzał na chłopaka, który wyglądał jakby spał. Kruczowłosy przepełzł nad Trystianem i usiadł obok niego, na krawędzi łóżka. Zaczął też zastanawiać się co zrobić. Nie było szans na powrót do spania. Jak Ryu wstawał to następnie przez kilka godzin nie mógł wrócić do tej przepięknej krainy Morfeusza. Wiedział, iż czekała go standardowa rutyna polegająca na biegnięciu sprintem przez jakieś 10 minut. Robił to praktycznie zawsze, a godziny nie miał określonej. No, chyba że "jak wstanę." liczy się jako czas. Musiał też podejść do pierwszego lepszego sklepu. W końcu musiał kupić Trystianowi lizaki. Nie pamiętał tylko czy miał je mieć przed śniadaniem czy po. Nie, żeby to miało duże znaczenie. Siedział tak na tym łożu, obok swoje współlokatora i był w trakcie walki przez która ludzie przechodzili od tysięcy lat.
Nie chce mi się wstać...
Nie pamiętam bym coś wczoraj pił...
Właściwie to w takim przypadku faktycznie, by nie pamiętał. Alkohol potrafi to zrobić z człowiekiem i on się o tym przekonał. Na spokojnie zaczął analizować co się stało wczorajszej nocy. Trystian poszedł spać, a on nim to zrobił przeczytał parędziesiąt stron książki? Coś się mu nie zgadzało. Po chwili męczenia mózgu, przypomniało mu się pytanie Sterna. Szkoda tylko, że reszta była dla niego urwanym filmem. Prawdopodobnie zmęczenie do niego dotarło. Kurogane podniósł swoje cielsko i spojrzał na chłopaka, który wyglądał jakby spał. Kruczowłosy przepełzł nad Trystianem i usiadł obok niego, na krawędzi łóżka. Zaczął też zastanawiać się co zrobić. Nie było szans na powrót do spania. Jak Ryu wstawał to następnie przez kilka godzin nie mógł wrócić do tej przepięknej krainy Morfeusza. Wiedział, iż czekała go standardowa rutyna polegająca na biegnięciu sprintem przez jakieś 10 minut. Robił to praktycznie zawsze, a godziny nie miał określonej. No, chyba że "jak wstanę." liczy się jako czas. Musiał też podejść do pierwszego lepszego sklepu. W końcu musiał kupić Trystianowi lizaki. Nie pamiętał tylko czy miał je mieć przed śniadaniem czy po. Nie, żeby to miało duże znaczenie. Siedział tak na tym łożu, obok swoje współlokatora i był w trakcie walki przez która ludzie przechodzili od tysięcy lat.
Nie chce mi się wstać...
W pewnym momencie ciepło zaczęło powoli znikać. Wtedy też Trystian automatycznie zaczął się przebudzać. Przestawało być już przyjemnie po prostu. Niby kołdra wciąż była nagrzana, ale to już nie było to samo. Powoli zaczął otwierać oczy i zaraz po przetarciu ich przeciągnął się, cały czas leżąc i wyginając się we wszystkie strony. Podniósł się i bez żadnego pomyślenia nad słowami powiedział pierwsze co mu przyszło do głowy.
- Dziękuję za te noc. Było super!- I z napływu szczęścia i wyspania rzucił się przytulając przyjaciela od tyłu. Jego ciepłe ciało sprawiało, że nie chciało się od niego odkleić. Skóra była stanowczo milsza niż grzejnik, który jest też w stanie poparzyć. Nic dziwnego, że Tris tak lubił się przytulać. W sumie dla niego najważniejszym było, by osoba była ciepła, wtedy każdy mógłby być zaatakowany przez niego o każdej godzinie, dnia i nocy. Trochę straszne, no ale co poradzić, jak jest się zakochanym w wysokich temperaturach? Kot jeszcze tylko owinął swoje nogi wokół Ryu i wyciągnął rękę do przodu głośno i wyraźnie mówiąc
- Do łazienki!- W tym momencie zachowywał się jak typowe dziecko, poniżej wieku nastoletniego. No ale co poradzić. Może miał tak od razu po wstaniu? Albo jego humor wprowadzał go w taki nastrój? Musiał naprawdę bardzo dobrze się wyspać. Po pewnym czasie zaczął skakać, niecierpliwiąc się, że wciąż nie "patatają" do łazienki, chociażby żeby umyć zęby. W momencie jakby współlokator posłuchał jego żądań i zabrał w wyznaczone miejsce, Tris po drodze by chwycił plecak, by mieć przy sobie wszystkie potrzebne rzeczy. Skąd tyle energii z samego rana pojawiło się w tym dzieciaku... tego on sam nie potrafił wytłumaczyć i szczerze mówiąc najpewniej by przyznał rację, że coś jest nie tak, bo zwykle się tak nie zachowywał. Nie o tej godzinie. W sumie nawet nie miał bladego pojęcia odnośnie godziny. Po prostu w momencie gdy zauważył, że Ryu już wstał- od razu w głowie zakodowało mu się, że pora się ogarniać na śniadanie. Że musi już być ten czas kiedy spali bardzo długo i po prostu już nie wypada dłużej. A też przez to, że był tak bardzo wypełniony pozytywną energią- po prostu nie odczuwał ani najmniejszego zmęczenia, więc oczywistym było, że sen musiał trwać nawet do blisko południa. Bo pewnie już była ta godzina... albo i nie. Może chociaż swoim zachowaniem rozbudzi tego nie mającego chęci do czegokolwiek. Ewentualnie tylko denerwuje. Ale... Ryu-chan jeszcze nie zdążył ani razu się zezłościć na niego. To dobrze, prawda? Nie zmieni się to, prawda? Będzie zawsze tak samo... prawda? Triss bardzo mocno chciał w to wierzyć. Niebywałe jak bardzo polubił tego 'delikwenta'.
- Dziękuję za te noc. Było super!- I z napływu szczęścia i wyspania rzucił się przytulając przyjaciela od tyłu. Jego ciepłe ciało sprawiało, że nie chciało się od niego odkleić. Skóra była stanowczo milsza niż grzejnik, który jest też w stanie poparzyć. Nic dziwnego, że Tris tak lubił się przytulać. W sumie dla niego najważniejszym było, by osoba była ciepła, wtedy każdy mógłby być zaatakowany przez niego o każdej godzinie, dnia i nocy. Trochę straszne, no ale co poradzić, jak jest się zakochanym w wysokich temperaturach? Kot jeszcze tylko owinął swoje nogi wokół Ryu i wyciągnął rękę do przodu głośno i wyraźnie mówiąc
- Do łazienki!- W tym momencie zachowywał się jak typowe dziecko, poniżej wieku nastoletniego. No ale co poradzić. Może miał tak od razu po wstaniu? Albo jego humor wprowadzał go w taki nastrój? Musiał naprawdę bardzo dobrze się wyspać. Po pewnym czasie zaczął skakać, niecierpliwiąc się, że wciąż nie "patatają" do łazienki, chociażby żeby umyć zęby. W momencie jakby współlokator posłuchał jego żądań i zabrał w wyznaczone miejsce, Tris po drodze by chwycił plecak, by mieć przy sobie wszystkie potrzebne rzeczy. Skąd tyle energii z samego rana pojawiło się w tym dzieciaku... tego on sam nie potrafił wytłumaczyć i szczerze mówiąc najpewniej by przyznał rację, że coś jest nie tak, bo zwykle się tak nie zachowywał. Nie o tej godzinie. W sumie nawet nie miał bladego pojęcia odnośnie godziny. Po prostu w momencie gdy zauważył, że Ryu już wstał- od razu w głowie zakodowało mu się, że pora się ogarniać na śniadanie. Że musi już być ten czas kiedy spali bardzo długo i po prostu już nie wypada dłużej. A też przez to, że był tak bardzo wypełniony pozytywną energią- po prostu nie odczuwał ani najmniejszego zmęczenia, więc oczywistym było, że sen musiał trwać nawet do blisko południa. Bo pewnie już była ta godzina... albo i nie. Może chociaż swoim zachowaniem rozbudzi tego nie mającego chęci do czegokolwiek. Ewentualnie tylko denerwuje. Ale... Ryu-chan jeszcze nie zdążył ani razu się zezłościć na niego. To dobrze, prawda? Nie zmieni się to, prawda? Będzie zawsze tak samo... prawda? Triss bardzo mocno chciał w to wierzyć. Niebywałe jak bardzo polubił tego 'delikwenta'.
Kurogane został wyrwany ze wojny wewnątrz siebie przez ruch za jego plecami. Spojrzał do tyłu kątem oka i zauważył, że jego współlokator najwyraźniej się obudził. Na podziękowania mina Ryu zrzedła. Próbował sobie wmówić, iż te słowa to po prostu przypadek. Przy Trystianie uważał to za bardzo możliwe. Zwyczajne, przypadkowe zdanie był ukrytego znaczenia. Tak musiało być. Kiedy różowowłosy go przytulił, chłopak nie wiedział co zrobić. Z jednej strony czuł się nie komfortowo, a z drugiej mu to nie przeszkadzało. Podjęcie decyzji w tym przypadku było dla niego za trudne. Dopiero kiedy ten zaczął zachowywać się jakby Ryu był jakimś koniem, obudził on się z złych myśli. Wyczuwając zniecierpliwienie Stern'a i podejrzewając, że jeśli się nie pośpieszy to będzie gorzej. Tylko ten raz godzi się na takie zadanie. Udawanie jakiegoś rumaka jak najbardziej nie było w jego marzeniach. Daleko od tego. Nie to żeby nie lubił zwierząt. Po prostu dla niego to było... niewłaściwe. Tak jak wiele rzeczy, które zrobił z Trystianem... Nie podtrzymywał chłopaka w razie gdyby spadł. Jego zadaniem było tylko dotrzeć do celu, a jeździec miał za zadanie utrzymanie się. Chociaż szczerze wątpił, że różowowłosy może spaść z niego. Zbyt owinięty był na takie coś. Trochę się zdziwił o której godzinie chłopak wstaje. Dopiero kiedy byli już przy łazience przypomniał sobie, że ten nawet nie sprawdził, która jest godzina. Zerknął przez ramię na zbyt bliską dla komfortu twarz współlokatora.
-Wiesz, że dopiero 6? - zapytał się nie zaprzestając podróży. Właściwie to byli już w łazience, ale Trystian chyba miał jakieś sprzeciwy żeby z niego zejść. Właściwie to czemu się on w ogóle do niego przytulił? Nie pamiętał, by był tego jakiś wielki powód. Coś mu się nie zgadzało w obliczeniach. I to go irytowało. Nieznacznie, czy różowowłosy go ujeżdżał, czy już sobie zszedł, chłopak zaczął myć białe ząbki. Wiedział, iż należy o takie rzeczy dbać. Jeden moment w którym powiesz sobie 'daruje sobie dzisiaj' potrafi wiele zmienić. Po wyszorowaniu białych kłów, Kurogane spojrzał na to co robi Trystian. Z jakiegoś powodu wydawało mu się to naturalne, by na niego czekać. Kiedy to się stało, nie miał pojęcia. Najwidoczniej Ryu zaczął wyrabiać sobie różne nowe nawyki przez współlokatora. Nie wszystkie mu przeszkadzały.
-Wiesz, że dopiero 6? - zapytał się nie zaprzestając podróży. Właściwie to byli już w łazience, ale Trystian chyba miał jakieś sprzeciwy żeby z niego zejść. Właściwie to czemu się on w ogóle do niego przytulił? Nie pamiętał, by był tego jakiś wielki powód. Coś mu się nie zgadzało w obliczeniach. I to go irytowało. Nieznacznie, czy różowowłosy go ujeżdżał, czy już sobie zszedł, chłopak zaczął myć białe ząbki. Wiedział, iż należy o takie rzeczy dbać. Jeden moment w którym powiesz sobie 'daruje sobie dzisiaj' potrafi wiele zmienić. Po wyszorowaniu białych kłów, Kurogane spojrzał na to co robi Trystian. Z jakiegoś powodu wydawało mu się to naturalne, by na niego czekać. Kiedy to się stało, nie miał pojęcia. Najwidoczniej Ryu zaczął wyrabiać sobie różne nowe nawyki przez współlokatora. Nie wszystkie mu przeszkadzały.
Trystian z pewnością nie należał do osób, którym przeszkadzała jakakolwiek bliskość. Nie potrzebował czegoś takiego jak "dystans intymny", który w większości przypadków rozciąga się w promieniu około 45 centymetrów od ciała. Dla niego jakikolwiek dotyk był kompletnie inaczej odbierany. Niżeli na samym uczuciu, skupiał się na cieple i przyjemności skóry, nawet jakby nie należała do najgładszej i najdelikatniejszej. Przez to mogło dojść do wielu nieporozumień, złego odebrania jego intencji, czy też zwyczajnych niekomfortowych sytuacji, oczywiście dla tej drugiej osoby. Był cały czas w pełni uśmiechnięty i po prostu cieszył się życiem, które rozpoczynał. W końcu mógł się oderwać od codziennych obowiązków, które nie do końca mu się podobały. Innymi słowy, jakkolwiek by tego nie ująć, po prostu... zaczął żyć. W momencie usłyszenia informacji o godzinie lekko zbladł. Miał ochotę jak najszybciej zaprzestać ujeżdżania Ryu i wrócić do jeszcze ciepłego i pachnącego w mniemaniu Trisa łóżka. Ale czemu miałby wracać sam? Najprawdopodobniej znowu by się wiercił i tylko jeszcze bardziej zmęczył, po czym ponowne wstawanie na pewno nie byłoby tak przyjemne tak jak teraz. Jedyne co zrobił to westchnął cicho i korzystając z okazji, że nie musi się wysilać, będąc przy samym uchu znajomego szepnął delikatnie smutniejszym głosem, zgodne z prawdą słowa:
- I tak sam nie zasnę.- Nie był to w żadnym wypadku wyrzut, chociaż może trochę do samego siebie? No w każdym razie ta sekunda "smutku" momentalnie zniknęła i kiedy tylko dotarli do łazienki, z łatwością zszedł z przyjaciela po czym zaczął wyjmować potrzebne mu rzeczy z wcześniej złapanego plecaka. Nie miał ochotę na jakieś długie poranne okupowanie łazienki, więc jedynymi ważnymi przedmiotami, które wyjął to: szczoteczka, pasta, nić dentystyczna, szczoteczka do języka, płyn do płukania ust, patyczki i jakiś dziwny peeling na którym były same koreańskie znaki. Dokładniej związał swoje włosy, by odkryć całą twarz i po chwili móc nakładać na nią specyfik. Po krótkim, ledwo minutowym czasie cała warstwa którą nałożył zmieniła lekko kolor i "złuszczyła się", wtedy potrzebował na moment dostępu do kranu, szybko zmył pozostałości i wytarł mokrą skórę ręcznikiem. Następnie dokładnie wyszorował swoje zęby używając całej reszty wyciągniętych przyrządów i po chwili był już gotowy na rozpoczęcie kolejnego dnia. Tak. Bez ubrania się. Bo po co to komu. Będzie cały dzień paradował w bokserkach. Ktoś miałby coś przeciwko? Usiadł na łóżku, które dzisiejszej nocy było okupowane przez dwójkę i popatrzył się na Ryu.
- To co konkretnego dzisiaj będziemy robili? Poza tym, że mamy pójść na miasto?- Na koniec wyszczerzył się do niego, zamykając oczy. Tyle energii co z samego rana chyba podczas żadnej swojej wczorajszej czynności nie pokazał. Naładowanie Trisa-130%. Tryb oszczędzania wyłączony. Przy okazji, czekając na odpowiedź szybko podbiegł do plecaka, wyjmując suchy szampon w spreju. Dopiero po użyciu go zaczął sobie układać włosy. Chociaż wiele nie było do roboty, co po prostu rozpuszczenie ich i doprowadzenie do stanu w jakim zawsze się znajdowały. Bez żadnego odstawania i tym podobne. Można by pomyśleć, że naprawdę porządnie został wytresowany co do dbania o swój wygląd. A i tak z prostego lenistwa nie chciało mu się robić ponad połowy rzeczy, które były jego rutyną. W końcu teraz miał wolne od tego wszystkiego i mógł trochę pooszukiwać jeżeli chodzi o plan każdego ranka. W sumie we wszystkim, do czego miał konkretny ułożony plan mógł zacząć go naginać, albo zwyczajnie nie wykonywać. Wolność, wolność i swoboda~.
- I tak sam nie zasnę.- Nie był to w żadnym wypadku wyrzut, chociaż może trochę do samego siebie? No w każdym razie ta sekunda "smutku" momentalnie zniknęła i kiedy tylko dotarli do łazienki, z łatwością zszedł z przyjaciela po czym zaczął wyjmować potrzebne mu rzeczy z wcześniej złapanego plecaka. Nie miał ochotę na jakieś długie poranne okupowanie łazienki, więc jedynymi ważnymi przedmiotami, które wyjął to: szczoteczka, pasta, nić dentystyczna, szczoteczka do języka, płyn do płukania ust, patyczki i jakiś dziwny peeling na którym były same koreańskie znaki. Dokładniej związał swoje włosy, by odkryć całą twarz i po chwili móc nakładać na nią specyfik. Po krótkim, ledwo minutowym czasie cała warstwa którą nałożył zmieniła lekko kolor i "złuszczyła się", wtedy potrzebował na moment dostępu do kranu, szybko zmył pozostałości i wytarł mokrą skórę ręcznikiem. Następnie dokładnie wyszorował swoje zęby używając całej reszty wyciągniętych przyrządów i po chwili był już gotowy na rozpoczęcie kolejnego dnia. Tak. Bez ubrania się. Bo po co to komu. Będzie cały dzień paradował w bokserkach. Ktoś miałby coś przeciwko? Usiadł na łóżku, które dzisiejszej nocy było okupowane przez dwójkę i popatrzył się na Ryu.
- To co konkretnego dzisiaj będziemy robili? Poza tym, że mamy pójść na miasto?- Na koniec wyszczerzył się do niego, zamykając oczy. Tyle energii co z samego rana chyba podczas żadnej swojej wczorajszej czynności nie pokazał. Naładowanie Trisa-130%. Tryb oszczędzania wyłączony. Przy okazji, czekając na odpowiedź szybko podbiegł do plecaka, wyjmując suchy szampon w spreju. Dopiero po użyciu go zaczął sobie układać włosy. Chociaż wiele nie było do roboty, co po prostu rozpuszczenie ich i doprowadzenie do stanu w jakim zawsze się znajdowały. Bez żadnego odstawania i tym podobne. Można by pomyśleć, że naprawdę porządnie został wytresowany co do dbania o swój wygląd. A i tak z prostego lenistwa nie chciało mu się robić ponad połowy rzeczy, które były jego rutyną. W końcu teraz miał wolne od tego wszystkiego i mógł trochę pooszukiwać jeżeli chodzi o plan każdego ranka. W sumie we wszystkim, do czego miał konkretny ułożony plan mógł zacząć go naginać, albo zwyczajnie nie wykonywać. Wolność, wolność i swoboda~.
"I tak sam nie zasnę."
Te słowa dały mu do myślenia. Jego słowa i tak w najlepszy wypadku mogły mieć kilkanaście znaczeń. Pierwsze, które wpadło mu na myśl było takie, że będzie potrzebował czasu na przystosowanie się do nowego otoczenia. Sam nie preferował tego sposobu. Jego mózg zamiast rozpoznawać miejsce jako dom, czyli bezpieczne do spania, to będzie uważał Ryu za niezbędny czynnik do snu. Tak, nie podobała mu się ta opcja. Opcja numer dwa to fakt, iż chłopak się po prostu przejęzyczył. Każdemu może się zdarzyć. Poza tym, różowowłosy często mówił rzeczy o dwóch znaczeniach. Jakby przynajmniej zdawał sobie sprawę z tego drugiego. Zawsze też jego słowa mogły oznaczać, iż poddał on się na spaniu samemu. Kurogane miał nadzieję, że to nie przez jego nienaturalną temperaturę ciała. Nie ma co się oszukiwać, wiele osób lubi jak jest ciepło. Jest ich zdecydowanie więcej od tych, co preferują zimę. Mógł on być tym dla Trystiana, co światło dla ćmy? Ta myśl nie przyniosła mu pozytywnych myśli. Wyrywając się z wewnętrznego monologu, zrobił o wiele prostszą rzecz od główkowania pół dnia.
-Niby dlaczego nie zaśniesz? - zapytał się z lekkim strachem. Nikt nie wiedział jaka może być to odpowiedź. Od tego tak naprawdę zależy ich przyszłość. I informacja czy należy coś z nią zrobić. Kurogane czekał tylko chwilę nim Trystian się ogarnie. Właściwie nie wiedział po co mu tyle gadżetów. Czyżby po prostu lepiej dbał od Ryu? A może jakaś paranoja? Kto go tam wie. Na pewno nie kruczowłosy.
Odpowiedzi na pytanie co będą dzisiaj robić nie znał. To prawda, będą szli na miasto, ale tak naprawdę bez celu. Lub w poszukiwaniu jakiegoś celu. Na pewno Kurogane musiał odbębnić swój codzienny poranny sprint. Musieli też zdobyć te nieszczęsne lizaki i odebrać rzeczy Trystiana, które mają dziś dojechać. Ryu zazwyczaj miał taki sam problem. Nie wiedział co porobić. Zawsze liczył na spontaniczność i nie zamierzał w tym przypadku tego zmienić.
-Nic konkretnego. - powiedział kruczowłosy, jednocześnie wzruszając ramionami - Liczę na to, że coś spontanicznego się stanie. Na pewno muszę odbyć mini trening, a ty musisz odebrać swoje rzeczy kiedy przyjadą. - oznajmił swój bardzo niedokładny plan działań. Lepiej mieć przynajmniej schemat, a potem się go pokoloruje.
Ryu widząc, że Stern nie ma najmniejszego zamiaru na ubranie się, zaczął myśleć czemu dla niego te wszystkie sytuacje nie są takie... niekomfortowe. Wymyślił tylko jedną odpowiedz na to, która właściwie nie była tak głupia jak reszta.
- Miałeś tą rozmowę? Wiesz "birds and bees talk". - zapytał się ciekawy chłopak, który szedł w stronę szafy. Jeśli Trystian wiedział o co chodzi, to bardzo dobrze. Jeśli nie wiedział to czeka ich trudna przyszłość. Była to rozmowa, która dawno temu powinna być odbyta, no ale niektórzy rodzice uważają, iż młodzież jest zbyt dziecięca by zrozumieć takie sprawy. Nic bardziej mylnego, ale nie chciał o tym temacie więcej myśleć. Jeszcze wyjdzie że Trystian jest całkowicie niewinnym, grzecznym chłopakiem. Ryu wtedy by go pewnie zmienił w kogoś, kto już nie będzie taki niewinny. Miał takie sytuacje wcześniej. Będąc przed ubraniami wybrał jako dzisiejszy strój czarną zasuwaną bluzę z srebrnym wilczkiem na plecach i do tego granatowy T-shirt z napisem "STAY STRONG" na klatce. Dorzucił do tego jakieś ciemne jeansy i poszedł się przebrać w łazience. Szkoda tylko, że nawet nie przymknął drzwi. I tak, powtórki ze wczoraj raczej nie będzie.
Te słowa dały mu do myślenia. Jego słowa i tak w najlepszy wypadku mogły mieć kilkanaście znaczeń. Pierwsze, które wpadło mu na myśl było takie, że będzie potrzebował czasu na przystosowanie się do nowego otoczenia. Sam nie preferował tego sposobu. Jego mózg zamiast rozpoznawać miejsce jako dom, czyli bezpieczne do spania, to będzie uważał Ryu za niezbędny czynnik do snu. Tak, nie podobała mu się ta opcja. Opcja numer dwa to fakt, iż chłopak się po prostu przejęzyczył. Każdemu może się zdarzyć. Poza tym, różowowłosy często mówił rzeczy o dwóch znaczeniach. Jakby przynajmniej zdawał sobie sprawę z tego drugiego. Zawsze też jego słowa mogły oznaczać, iż poddał on się na spaniu samemu. Kurogane miał nadzieję, że to nie przez jego nienaturalną temperaturę ciała. Nie ma co się oszukiwać, wiele osób lubi jak jest ciepło. Jest ich zdecydowanie więcej od tych, co preferują zimę. Mógł on być tym dla Trystiana, co światło dla ćmy? Ta myśl nie przyniosła mu pozytywnych myśli. Wyrywając się z wewnętrznego monologu, zrobił o wiele prostszą rzecz od główkowania pół dnia.
-Niby dlaczego nie zaśniesz? - zapytał się z lekkim strachem. Nikt nie wiedział jaka może być to odpowiedź. Od tego tak naprawdę zależy ich przyszłość. I informacja czy należy coś z nią zrobić. Kurogane czekał tylko chwilę nim Trystian się ogarnie. Właściwie nie wiedział po co mu tyle gadżetów. Czyżby po prostu lepiej dbał od Ryu? A może jakaś paranoja? Kto go tam wie. Na pewno nie kruczowłosy.
Odpowiedzi na pytanie co będą dzisiaj robić nie znał. To prawda, będą szli na miasto, ale tak naprawdę bez celu. Lub w poszukiwaniu jakiegoś celu. Na pewno Kurogane musiał odbębnić swój codzienny poranny sprint. Musieli też zdobyć te nieszczęsne lizaki i odebrać rzeczy Trystiana, które mają dziś dojechać. Ryu zazwyczaj miał taki sam problem. Nie wiedział co porobić. Zawsze liczył na spontaniczność i nie zamierzał w tym przypadku tego zmienić.
-Nic konkretnego. - powiedział kruczowłosy, jednocześnie wzruszając ramionami - Liczę na to, że coś spontanicznego się stanie. Na pewno muszę odbyć mini trening, a ty musisz odebrać swoje rzeczy kiedy przyjadą. - oznajmił swój bardzo niedokładny plan działań. Lepiej mieć przynajmniej schemat, a potem się go pokoloruje.
Ryu widząc, że Stern nie ma najmniejszego zamiaru na ubranie się, zaczął myśleć czemu dla niego te wszystkie sytuacje nie są takie... niekomfortowe. Wymyślił tylko jedną odpowiedz na to, która właściwie nie była tak głupia jak reszta.
- Miałeś tą rozmowę? Wiesz "birds and bees talk". - zapytał się ciekawy chłopak, który szedł w stronę szafy. Jeśli Trystian wiedział o co chodzi, to bardzo dobrze. Jeśli nie wiedział to czeka ich trudna przyszłość. Była to rozmowa, która dawno temu powinna być odbyta, no ale niektórzy rodzice uważają, iż młodzież jest zbyt dziecięca by zrozumieć takie sprawy. Nic bardziej mylnego, ale nie chciał o tym temacie więcej myśleć. Jeszcze wyjdzie że Trystian jest całkowicie niewinnym, grzecznym chłopakiem. Ryu wtedy by go pewnie zmienił w kogoś, kto już nie będzie taki niewinny. Miał takie sytuacje wcześniej. Będąc przed ubraniami wybrał jako dzisiejszy strój czarną zasuwaną bluzę z srebrnym wilczkiem na plecach i do tego granatowy T-shirt z napisem "STAY STRONG" na klatce. Dorzucił do tego jakieś ciemne jeansy i poszedł się przebrać w łazience. Szkoda tylko, że nawet nie przymknął drzwi. I tak, powtórki ze wczoraj raczej nie będzie.
Naglę zaczął latać we wszystkie strony po pokoju, a to coś zostawił na biurku, a to zostawił plecak w nieodpowiednim miejscu. Po prostu na okrągło coś robił. Albo też najzwyczajniej w świecie nie mógł wysiedzieć w miejscu. Wyjął z plecaka spodnie, po których od razu zrobił bardzo niezadowolony grymas na twarzy. Zacisnął dłonie w pięści i trzymał je tak, aż w końcu nie zaczęło go boleć od zbytniego ucisku. Tego zawsze nienawidził w rodzicach. Na siłę próbowali go "wychowywać" i uważali większość jego garderoby za niepoważną i nie raz odważyli się powiedzieć "żałosną". Najprawdopodobniej nakazali komuś ze służby przepakować jego plecak. W sumie od początku się dziwił, czemu wszystko jest tak ładnie zapakowane, ale ostatecznie stwierdził, że po prostu się postarał. Nie miał swoich ciuchów. Miał tylko te, które były przygotowane przez rodzinnego styliste- czyli z minimalną ilością jaskrawych kolorów. W ogóle prawie ich nie było. Na pierwsze pytanie odpowiedział bez większego namysłu, zgodnie z prawdą.
- Po prostu... nie należy do najwygodniejszych. Kołdra wydaje się drapać, materac jest prawie jak z kamienia, poduszki nie do końca wypełnione, przez co się śpi prawie jak na równym. Od mocniejszego poruszenia się na łóżku, ono skrzypi. No... - Już nie chciał więcej wymienić wad w tym meblu, bo by dzisiaj jeszcze nie skończył. Oczywiście bardzo mocno wyolbrzymiał problemy. No, przynajmniej dla osoby słuchającej to. Dla niego to było coś, co po prostu przeszkadzało w spaniu, a wręcz uniemożliwiało.
Ostatecznie się poddał. Nie mógł przecież drugi dzień z rzędu założyć tych samych ubrań. Psychicznie się zgnębił i przełamał, zakładając okropne, najprostsze czarne spodnie. Na szczęście chociaż styl do niego bardzo pasował, gdyby nie ten kolor... Już się bał jak będzie wyglądała następna rzecz, którą wyjmie z plecaka. Świetnie. Kurtka jeansowa, kolorem podchodząca bliżej czarnego, niżeli niebieskiego. Głowa Trisa powoli gotowała się ze złości. Od razu zawinął w niej rękawy, dzień za oknem wyglądał na dość ciepły, więc nie będzie potrzeby otulania się w 10 warstw ubrań. Czas na znalezienie koszulki. I na jej widok prawie co się nie popłakał. Już doskonale wiedział kto grzebał przy jego rzeczach. Oczywiście to zadanie spadło na jego ulubionego lokaja, którego wręcz uwielbiał za to, że nie zawsze był "tym najgorszym" i prawdziwie chciał szczęścia chłopaka. Ostatnia rzecz mimo kolorów, była już w jego stylu. Najzwyklejsza biała koszulka. Nic wielkiego. Gdyby nie ten mały gest, na przodzie po środku. Czarna kocia mordka z uszami. Niby tak mało, ale jednak zawsze coś. Na ten mały gest "łaski" różowemu zrobiło się ciepło na sercu. Szybko założył ubrania na siebie i przyjrzał się w lustrze, jednocześnie odpowiadając na kolejne zadane pytanie przez Ryu:
- "Birds and the bees talk"? To jakiś tytuł książki? haha- Zaśmiał się na końcu, bo po prostu nazwa nie miała dla niego żadnego sensu. Jednak przez chwile poczuł się, że znajomy nie traktuje go na poważnie. Ta nazwa wskazywała na coś dla dzieci. Ok, Triss sam widział swoją dziecinną stronę, ale też bez przesady, żeby rzucać jakimiś książkami z podstawówki. Miał już szesnaście lat! Za to na poprzednią wypowiedź chłopaka, po prostu przytaknął. - Nie wiem na czym polega to Twoje "birds and the bees" czy coś tam.- Zakończył, mówiąc z pełną powagą, jakby nigdy nic. Przecież nie każdy musi to znać, prawda?
Spontan? Czemu nie. Zawsze coś po drodze może się wydarzyć. Ostatecznie skupił się na swoim wyglądzie. O dziwo, nawet dla niego... nie było źle. W sumie podobało mu się, że owa kurtka była lekko w cowboyskim stylu i sięgała lekko nad pasem. Przyglądając się tak stwierdził też, że dzięki kolorowi i stylowi spodnie, jego tyłek wygląda naprawdę dobrze. Mimo, ze z niechęcią, to przyznał, że ten dobór ubrania nie jest zły. A jakby miał być szczery, to jest nawet dobry. Ale nic więcej! Nie zamierzał za bardzo tego wychwalać. W końcu... musi pozostać sobą, prawda? Buty też się znalazły... no dziwnie by było jakby wyszedł w tych co wczoraj. Nie pasowałyby kompletnie. Tu też nie było co się rozwodzić na ich temat, takie same co ostatnio, tylko... czarne. Przez chwile poczuł się jakby szedł na pogrzeb. Ogólnie prawie przez cały poranek był jakoś tak zajęty wszystkimi czynnościami i przemyśleniami, że nie widział co się dzieje wokół. Rozglądając się nie widział Ryu. Wyszedł? Ale kiedy? Chyba nic nie mówił, nie? Na wszelki wypadek Triss napisał do niego wiadomość SMS i szybko pospieszył by użyć jeszcze serum do twarzy, które wczoraj przypadkowo zostawił w łazience. W biegu wbił do środka, chwycił za potrzebę i jak coś naturalnego, normalnego, bez stresu rzucił - Sorka- Widząc, że jednak ktoś się znalazł w środku. Jednak nie miał też za wiele czasu na myślenie, bo już zaczął zajmować się skórą. Może po porannych czynnościach coś do niego dotrze? Zaraz... czy tam był Ryu?
- Po prostu... nie należy do najwygodniejszych. Kołdra wydaje się drapać, materac jest prawie jak z kamienia, poduszki nie do końca wypełnione, przez co się śpi prawie jak na równym. Od mocniejszego poruszenia się na łóżku, ono skrzypi. No... - Już nie chciał więcej wymienić wad w tym meblu, bo by dzisiaj jeszcze nie skończył. Oczywiście bardzo mocno wyolbrzymiał problemy. No, przynajmniej dla osoby słuchającej to. Dla niego to było coś, co po prostu przeszkadzało w spaniu, a wręcz uniemożliwiało.
Ostatecznie się poddał. Nie mógł przecież drugi dzień z rzędu założyć tych samych ubrań. Psychicznie się zgnębił i przełamał, zakładając okropne, najprostsze czarne spodnie. Na szczęście chociaż styl do niego bardzo pasował, gdyby nie ten kolor... Już się bał jak będzie wyglądała następna rzecz, którą wyjmie z plecaka. Świetnie. Kurtka jeansowa, kolorem podchodząca bliżej czarnego, niżeli niebieskiego. Głowa Trisa powoli gotowała się ze złości. Od razu zawinął w niej rękawy, dzień za oknem wyglądał na dość ciepły, więc nie będzie potrzeby otulania się w 10 warstw ubrań. Czas na znalezienie koszulki. I na jej widok prawie co się nie popłakał. Już doskonale wiedział kto grzebał przy jego rzeczach. Oczywiście to zadanie spadło na jego ulubionego lokaja, którego wręcz uwielbiał za to, że nie zawsze był "tym najgorszym" i prawdziwie chciał szczęścia chłopaka. Ostatnia rzecz mimo kolorów, była już w jego stylu. Najzwyklejsza biała koszulka. Nic wielkiego. Gdyby nie ten mały gest, na przodzie po środku. Czarna kocia mordka z uszami. Niby tak mało, ale jednak zawsze coś. Na ten mały gest "łaski" różowemu zrobiło się ciepło na sercu. Szybko założył ubrania na siebie i przyjrzał się w lustrze, jednocześnie odpowiadając na kolejne zadane pytanie przez Ryu:
- "Birds and the bees talk"? To jakiś tytuł książki? haha- Zaśmiał się na końcu, bo po prostu nazwa nie miała dla niego żadnego sensu. Jednak przez chwile poczuł się, że znajomy nie traktuje go na poważnie. Ta nazwa wskazywała na coś dla dzieci. Ok, Triss sam widział swoją dziecinną stronę, ale też bez przesady, żeby rzucać jakimiś książkami z podstawówki. Miał już szesnaście lat! Za to na poprzednią wypowiedź chłopaka, po prostu przytaknął. - Nie wiem na czym polega to Twoje "birds and the bees" czy coś tam.- Zakończył, mówiąc z pełną powagą, jakby nigdy nic. Przecież nie każdy musi to znać, prawda?
Spontan? Czemu nie. Zawsze coś po drodze może się wydarzyć. Ostatecznie skupił się na swoim wyglądzie. O dziwo, nawet dla niego... nie było źle. W sumie podobało mu się, że owa kurtka była lekko w cowboyskim stylu i sięgała lekko nad pasem. Przyglądając się tak stwierdził też, że dzięki kolorowi i stylowi spodnie, jego tyłek wygląda naprawdę dobrze. Mimo, ze z niechęcią, to przyznał, że ten dobór ubrania nie jest zły. A jakby miał być szczery, to jest nawet dobry. Ale nic więcej! Nie zamierzał za bardzo tego wychwalać. W końcu... musi pozostać sobą, prawda? Buty też się znalazły... no dziwnie by było jakby wyszedł w tych co wczoraj. Nie pasowałyby kompletnie. Tu też nie było co się rozwodzić na ich temat, takie same co ostatnio, tylko... czarne. Przez chwile poczuł się jakby szedł na pogrzeb. Ogólnie prawie przez cały poranek był jakoś tak zajęty wszystkimi czynnościami i przemyśleniami, że nie widział co się dzieje wokół. Rozglądając się nie widział Ryu. Wyszedł? Ale kiedy? Chyba nic nie mówił, nie? Na wszelki wypadek Triss napisał do niego wiadomość SMS i szybko pospieszył by użyć jeszcze serum do twarzy, które wczoraj przypadkowo zostawił w łazience. W biegu wbił do środka, chwycił za potrzebę i jak coś naturalnego, normalnego, bez stresu rzucił - Sorka- Widząc, że jednak ktoś się znalazł w środku. Jednak nie miał też za wiele czasu na myślenie, bo już zaczął zajmować się skórą. Może po porannych czynnościach coś do niego dotrze? Zaraz... czy tam był Ryu?
Kiedy Kurogane usłyszał powód przez który jego współlokator nie mógł spać przewrócił oczami. Cały czas zapominał, że wywodził się on z bogatej rodziny, która prawdopodobnie miała wszystko najnowsze i najlepszej jakości. Trochę nie zgadzał mu się fakt, że ich oba łóżka były wręcz bliźniakami, ale zostawił ten komentarz dla siebie. Nie chciał jakoś bardzo wytykać Trystianowi głupoty, kiedy ten już parę razy ukazał swoją niską samoocenę. Może w przyszłości zaryzykuje, ale na ten moment nie ma na to szans.
-Chcesz się zamienić łóżkami? - zapytał się Ryu, przewidując już jak będzie brzmiała ta odpowiedź. Chyba znał go na tyle, że mógł przypuszczać jak zareaguje. Z drugiej strony Stern nie jeden raz go już zadziwił. Ostatecznie kruczowłosy stwierdził, że użyje ostrożności przy badaniu tych nieznanych terenów. Chłopak oglądał jak jego współlokator zarzuca na siebie ubrania z widoczną złością. Ryu nie miał najmniejszego pomysłu co mu się nie podoba, ale nie wnikał. Może to przez to, że jego ubrania nie były kolorowe? Ale wtedy by takich nie spakował. Biorąc pod uwagę, że to miało mało sensu.
Kurogane się trochę załamał kiedy jego pytanie zostało odniesione do książki. Był prawie pewien, że każdy nastolatek mający o tym pojęcie znał tą nazwę. Może lepiej byłoby zapytać bezpośrednio? W końcu jego współlokator to wręcz arystokrata. Z drugiej strony, właśnie z tego powodu mógł nie wiedzieć. Wiedział, że w filmach są aranżowane związki, ale nie wiedział czy jest tak naprawdę. W związku z tym mogli go nie uczyć. Poza tym jego rodzice raczej by nie chcieli zostać zhańbieni przez wpadkę przed pełnoletnością. Westchnął pod nosem, spojrzał na sufit i w myślach zapytał się Boga.
God, whyyy?
Ryu nie uważał, że tłumaczenie w tym momencie Trystianowi jak to wszystko działało, byłoby efektywne. Biorąc pod uwagę jego chwilową nadpobudliwość, nie był w stanie przewidzieć jego przyszłych pytań i czynów. Takie coś to chyba lepiej byłoby pokazać w praktyce. Tylko bez wrzucania od razu na głęboką wodę. Można go w tych sprawach powoli wyedukować. Ale to nie teraz. W przyszłości prędzej.
Kruczowłosy nie wiedział czy ma się śmiać, czy płakać. Tym razem miał założone same spodnie, pozostawiając górną część ciała gołą. Fakt, iż Stern znowu wszedł do łazienki kiedy on się ubierał, był po prostu przeznaczeniem. Chyba Ryu będzie musiał zacząć pamiętać o tych głupich drzwiach. Najgorsze jest to, że nawet nie przejął się tą sytuacją. Ktoś praktycznie zobaczył go w mało intymnym momencie, a ten nawet nie poczuł nic. Zero. Jeszcze trochę i będzie to niczym rutyna. Do tego, Trystian wyglądał jakby go nie zauważył. Kurogane wręcz pomyślał, by rozpocząć trenowanie technik ninja skoro tak dobrze mu idzie kamuflaż w łazience. Przerzucając przez ramie koszulkę i bluzę, wyszedł z małego pomieszczenia. Usłyszał swoją komórkę, a nie wiele osób miało do niego numer. Patrząc na wiadomość jaką otrzymał, spojrzał się na Trystiana jak na idiotę. Nawet nie zawołał po pokoju czy jestem i wysłał SMS. O dziwi, Kurogane odpisał mu prostą wiadomością, kiedy stał dosłownie przed nim. Uniósł lekko jedną brew, w geście zapytania 'co to miało być?' i zaczął zakładać koszulkę. Póki co przewiązał swoją bluzę w pasie i pochował do kieszeni swój standardowy zestaw na wyjście z domu. Podszedł jeszcze do okna i uchylił je na szeroko.
- Preferujesz śniadanie na mieście czy tutaj? I o której mają twoje rzeczy dojechać? - zapytał w celu ustalenia mniej więcej celu swojej podróży. Nie mieli wiele zaplanowane, więc równie dobrze mógł zacząć już nad czymś myśleć. Prędzej czy później musieli. Kurogane podszedł do drzwi wyjściowych i założył buty.
- Wrócę za 30 minut. - poinformował Ryu i zamiast wyjść normalnie, postanowił rozpocząć swój trening. Pobiegł w stronę wcześniej otwartego okna i wyskoczył. Przy upadku złapał się jednej z grubszych gałęzi i gładko wylądował na ziemi, nie trącąc swojej prędkości ani na chwile. Zniknął on z pola widzenia różowowłosego w mgnieniu oka.
-Chcesz się zamienić łóżkami? - zapytał się Ryu, przewidując już jak będzie brzmiała ta odpowiedź. Chyba znał go na tyle, że mógł przypuszczać jak zareaguje. Z drugiej strony Stern nie jeden raz go już zadziwił. Ostatecznie kruczowłosy stwierdził, że użyje ostrożności przy badaniu tych nieznanych terenów. Chłopak oglądał jak jego współlokator zarzuca na siebie ubrania z widoczną złością. Ryu nie miał najmniejszego pomysłu co mu się nie podoba, ale nie wnikał. Może to przez to, że jego ubrania nie były kolorowe? Ale wtedy by takich nie spakował. Biorąc pod uwagę, że to miało mało sensu.
Kurogane się trochę załamał kiedy jego pytanie zostało odniesione do książki. Był prawie pewien, że każdy nastolatek mający o tym pojęcie znał tą nazwę. Może lepiej byłoby zapytać bezpośrednio? W końcu jego współlokator to wręcz arystokrata. Z drugiej strony, właśnie z tego powodu mógł nie wiedzieć. Wiedział, że w filmach są aranżowane związki, ale nie wiedział czy jest tak naprawdę. W związku z tym mogli go nie uczyć. Poza tym jego rodzice raczej by nie chcieli zostać zhańbieni przez wpadkę przed pełnoletnością. Westchnął pod nosem, spojrzał na sufit i w myślach zapytał się Boga.
God, whyyy?
Ryu nie uważał, że tłumaczenie w tym momencie Trystianowi jak to wszystko działało, byłoby efektywne. Biorąc pod uwagę jego chwilową nadpobudliwość, nie był w stanie przewidzieć jego przyszłych pytań i czynów. Takie coś to chyba lepiej byłoby pokazać w praktyce. Tylko bez wrzucania od razu na głęboką wodę. Można go w tych sprawach powoli wyedukować. Ale to nie teraz. W przyszłości prędzej.
Kruczowłosy nie wiedział czy ma się śmiać, czy płakać. Tym razem miał założone same spodnie, pozostawiając górną część ciała gołą. Fakt, iż Stern znowu wszedł do łazienki kiedy on się ubierał, był po prostu przeznaczeniem. Chyba Ryu będzie musiał zacząć pamiętać o tych głupich drzwiach. Najgorsze jest to, że nawet nie przejął się tą sytuacją. Ktoś praktycznie zobaczył go w mało intymnym momencie, a ten nawet nie poczuł nic. Zero. Jeszcze trochę i będzie to niczym rutyna. Do tego, Trystian wyglądał jakby go nie zauważył. Kurogane wręcz pomyślał, by rozpocząć trenowanie technik ninja skoro tak dobrze mu idzie kamuflaż w łazience. Przerzucając przez ramie koszulkę i bluzę, wyszedł z małego pomieszczenia. Usłyszał swoją komórkę, a nie wiele osób miało do niego numer. Patrząc na wiadomość jaką otrzymał, spojrzał się na Trystiana jak na idiotę. Nawet nie zawołał po pokoju czy jestem i wysłał SMS. O dziwi, Kurogane odpisał mu prostą wiadomością, kiedy stał dosłownie przed nim. Uniósł lekko jedną brew, w geście zapytania 'co to miało być?' i zaczął zakładać koszulkę. Póki co przewiązał swoją bluzę w pasie i pochował do kieszeni swój standardowy zestaw na wyjście z domu. Podszedł jeszcze do okna i uchylił je na szeroko.
- Preferujesz śniadanie na mieście czy tutaj? I o której mają twoje rzeczy dojechać? - zapytał w celu ustalenia mniej więcej celu swojej podróży. Nie mieli wiele zaplanowane, więc równie dobrze mógł zacząć już nad czymś myśleć. Prędzej czy później musieli. Kurogane podszedł do drzwi wyjściowych i założył buty.
- Wrócę za 30 minut. - poinformował Ryu i zamiast wyjść normalnie, postanowił rozpocząć swój trening. Pobiegł w stronę wcześniej otwartego okna i wyskoczył. Przy upadku złapał się jednej z grubszych gałęzi i gładko wylądował na ziemi, nie trącąc swojej prędkości ani na chwile. Zniknął on z pola widzenia różowowłosego w mgnieniu oka.
Na zadane pytanie odnośnie zamiany łóżka lekko się skrzywił. Chciał spać na górze. Wydawało się dużo bardziej wygodne i... inne. Po prostu dla niego to była lepsza opcja, by być bliżej sufitu niżeli podłogi. Czemu? Sam nie wiedział, po prostu wybrał instynktownie i tak już musiało być. To było "to lepsze miejsce" i tyle. Ale... jak do gry wchodziła opcja jak dobrze się wyspał ostatniej nocy, to też nie było co porównywać. Jednak w momencie zamiany byłoby bardzo daleko do uzyskania tego samego, dobrego snu. Pokręcił wyraźnie głową na "nie" a może nawet na "NIE MA MOWY", gdyż było tak mocne, że jakby szybciej zaczął przekręcać nią to by mu chyba odpadła, albo przekręciłby ją sobie o 180 stopni. Od kiedy ten tylko wyszedł z łazienki, Triss cały czas mu się przyglądał. Jak w transie. Może po prostu porównywał jego umięśnienie, albo wciąż nie dowierzał w to, że on się tam znajdował. Po dostaniu SMSa, złapał się tylko za kark i podrapał z uśmiechem. Tak, trochę się wygłupił. No ale... każdemu się zdarza, prawdaa? No a już w szczególności temu chłopakowi. Temu nie można by było zaprzeczyć. Pytanie o śniadanie... w sumie bardzo go ciekawiło z czym mógłby się spotkać na mieście. Raczej Ryu będzie znał jakieś miejsce gdzie można zjeść, prawda? Czy może nie za bardzo. A nawet jak nie, no to przecież zawsze można spróbować czegoś nowego. Może okaże się, że pójdą do naprawdę dobrej restauracji? W głowie farbowanego różowowłosego pojawiły się wszystkie miejsca do których chodził zagranicą, by coś zjeść. Były naprawdę fenomenalne, świeże i w bardzo dobrym stylu. Zawsze lubił próbować czegoś nowego, tak i tym razem się może zdarzyć. Gdzie znowu Ryu mógłby go zaprowadzić. Zaczął się tak zastanawiać, że momentalnie zgłodniał, mimo tego, iż nie była to najlepsza pora na jedzenie. Przynajmniej dla Trystiana. W końcu najczęściej opuszczał śniadania, bo nie był jeszcze gotów na przegryzienie czegokolwiek. Jednak tym razem miał zamiar się przemóc i pójść. W końcu tak robią normalni ludzie. Nie chciał odstawać od reszty, w końcu po to przeprowadził się do akademika. By nauczyć się jak żyć. Kolejny mały krok czas zrobić! W swoim mniemaniu robił duże postępy. Możliwe jednak, że to było dość dalekie od prawdy.
- Oczywiście, że na mieście!- Wykrzyknął pełen ekscytacji i już nie mógł się doczekać wyjścia. A tu naglę usłyszał, że zostaje opuszczany i Ryu... wyskoczył przez okno. Uciekł od niego. Czy Tris stał się dla niego męczący? Co on mu zrobił? To przez te wejście do łazienki, prawda?! Momentalnie chłopak złapał deprechę. Mało co nie zaczął płakać. Nie chciał być problemem dla nikogo. A już na pewno nie w takim stopniu, by trzeba by było przed nim uciekać... PRZEZ OKNO! Zacisnął ręce, zrobił głęboki wdech i starał się uspokoić. Przypomniał sobie co było ostatnio, kiedy tylko dał się ponieść myśli o swojej beznadziejności. Nie. To nie mogło się znowu powtórzyć. Wziął ponownie telefon do ręki i napisał wiadomość do pewnej osoby. Tak. Tym po prostu wszystko załatwi. Nie ma co się przejmować rzeczami. One po prostu mają się tu znaleźć i tyle. Właśnie tym czynem nie potrzebował większego podpinania planów pod swoją przeprowadzę. W końcu od czego ma się swoich ludzi, prawda?
Nie mając wiele do roboty, ułożył się na łóżku Ryu, wcześniej wyjmując najcenniejszą rzecz ze swojego plecaka- pamiętnik. I zaczął notować swoje myśli. A może nie do końca swoje myśli? Bardziej... Swoje bardzo mocno ukryte myśli, które nie mają prawa nigdy ujrzeć światła dziennego. Nigdy. Były tak mocno w nim, że pojawiały się tylko i wyłącznie przy rozpoczynaniu pisania pamiętnika. Pisał o przeszłości, którą co dopiero przeżył, jednak gdyby tylko przeczytać te słowa, nikt w życiu by nie powiedział, że to on to pisał. A zamknięte odczucia zapisywały się w nim tak głęboko, że tylko w tym momencie był w stanie przelać je na papier i tyle. W spokoju czekał na współlokatora. 30 minut, co?
- Oczywiście, że na mieście!- Wykrzyknął pełen ekscytacji i już nie mógł się doczekać wyjścia. A tu naglę usłyszał, że zostaje opuszczany i Ryu... wyskoczył przez okno. Uciekł od niego. Czy Tris stał się dla niego męczący? Co on mu zrobił? To przez te wejście do łazienki, prawda?! Momentalnie chłopak złapał deprechę. Mało co nie zaczął płakać. Nie chciał być problemem dla nikogo. A już na pewno nie w takim stopniu, by trzeba by było przed nim uciekać... PRZEZ OKNO! Zacisnął ręce, zrobił głęboki wdech i starał się uspokoić. Przypomniał sobie co było ostatnio, kiedy tylko dał się ponieść myśli o swojej beznadziejności. Nie. To nie mogło się znowu powtórzyć. Wziął ponownie telefon do ręki i napisał wiadomość do pewnej osoby. Tak. Tym po prostu wszystko załatwi. Nie ma co się przejmować rzeczami. One po prostu mają się tu znaleźć i tyle. Właśnie tym czynem nie potrzebował większego podpinania planów pod swoją przeprowadzę. W końcu od czego ma się swoich ludzi, prawda?
Nie mając wiele do roboty, ułożył się na łóżku Ryu, wcześniej wyjmując najcenniejszą rzecz ze swojego plecaka- pamiętnik. I zaczął notować swoje myśli. A może nie do końca swoje myśli? Bardziej... Swoje bardzo mocno ukryte myśli, które nie mają prawa nigdy ujrzeć światła dziennego. Nigdy. Były tak mocno w nim, że pojawiały się tylko i wyłącznie przy rozpoczynaniu pisania pamiętnika. Pisał o przeszłości, którą co dopiero przeżył, jednak gdyby tylko przeczytać te słowa, nikt w życiu by nie powiedział, że to on to pisał. A zamknięte odczucia zapisywały się w nim tak głęboko, że tylko w tym momencie był w stanie przelać je na papier i tyle. W spokoju czekał na współlokatora. 30 minut, co?
Zgodnie z przypuszczeniami kruczowłosego, chłopak nie był zbyt chętny na zamianę. Przypuszczał, że oznaczało to ponowne spędzenie nocy w jednym łóżku. Miał tylko nadzieje na szybką zmianę. Może powinien być bardziej stanowczy? W ten sposób wyszło by im na lepiej. Chociaż na początku raczej zraniłoby to Trystiana. Sam nie wiedział już co zrobić. Postanowił zostawić te przemyślenia na potem. W końcu jego mózg w pełni się jeszcze nie obudził. Trzeba było dać mu trochę więcej czasu. Chłopak pędząc w stronę wyjścia z terenu szkoły zastanawiał się nad odpowiedzią jaką uzyskał od swojego różowowłosego współlokatora. Pamiętając o jego standardach, śniadanie na mieście równało się z jakąś prestiżową restauracją. Nawet jeśli Stern mógł sobie na takie coś pozwolić, Kurogane nie miał takiego planu. Postanowił, że pokaże on chłopakowi jak wyglądało życie osób z niższych sfer. Można o tym pomyśleć jak o lekcji. Często zdarzało się, iż ktoś bogaty był również arogancki. Dla takich osób inni byli wręcz nieistotni. Liczyły się tylko ich cyferki i ewentualnie najbliżsi. W przypadku Trystiana - według opinii kruczowłosego - tak nie było. Nie dowierzał temu, jakie jest życie poza swoją rezydencją przez nijaki kontakt ze światem biednych. Zmiany które Kurogane zamierzał w nim przeprowadzić, prawdopodobnie częściowo zniszczą jego "niewinność". W zamian jednak otrzymałby wiedzę o świecie, ignorancja by przepadła. Nie był jednak pewny swoich działań. Częściowo zachowania Trystiana mu się podobało. Mógł zapomnieć o minusach znajdujący się wokół nich. Ale pozostawienie go w takim stanie byłoby dla Sterna groźne. Ostatecznie i tak on sam zadecyduje czy będzie chciał się zmienić. Kurogane może mu tylko dać czyste fakty i zasiać w jego sercu zawahanie.
Nim zauważył znalazł się przy sklepiku niedaleko szkoły. Wyskoczył przez okno nie tylko w celu treningu, ale również po to, by kupić obiecane lizaki. Nie wiedział jakie smaki, więc wziął po 2 każdego rodzaju, co razem dało mu ich dziesięć. Schował je do kieszeni w bluzie i zasunął ją. Nawet jeśli miał ją przewiązaną w pasie, w ten sposób i tak by nie wypadły. Zaczął takim samym tempem wracać do akademiku, tylko tym razem biegnąc przez mały lasek. Nawet jeśli był to skrót, to głównym powodem tej trasy, była właśnie jej nierówność. Musiał szybko reagować na jakieś niespodziewane gałęzie, uważać na korzenie i omijać drzewa, czasem po nich skacząc. Wszedł na spokojnie do akademiku i kiwając głową w stronę ochroniarza, udał się do pokoju. Jakimś cudem jego ubrania były w porządku. No dobra, spociły się przez sprint trwający w sumie 20 minut. 10 zajęło mu dobiegnięcie do sklepu, potem spędził jakieś 13 na przerwie i używając skrótu dostał się tutaj w 7 minut. Wszystko dokładnie wyliczone.
Wchodząc do pokoju, ujrzał na ich - a tak właściwie to jego - łóżku leżącą postać różowowłosego piszącą niczym w transie coś w jakimś zeszyciku. Dla Kurogane wyglądało to na pamiętnik, ale nie był tego pewien. Poza tym, były to sprawy prywatne Trystiana, więc nie wtrącał się... Gdyby tak było, to dawni znajomi Ryu nie denerwowali by się na niego. Może był trochę wścibski. Ciekawiło go życie, przez jakie przechodzą inni ludzie, więc chęć na nabycie nowych informacji była całkiem duża. Mimo tego na ten moment się powstrzymał.
-Wróciłem. - poinformował swojego współlokatora i rozłożył zakupione lizaki na biurku Stern'a. Po tym zdjął spoconą od wysiłku fizycznego koszulkę i wrzucił ją do swojego kosza na pranie. Nie musiał nawet wchodzić do łazienki z powodu szeroko otwartych drzwi. Zastanawiał się chwile nad szybkim prysznicem na który ostatecznie się zdecydował. Właściwie to spocił się wyłącznie jego tors, ale to miało małe znacznie. Tym razem zamykając drzwi od łazienki, szybko zrzucił z siebie resztę ubrań i po 5 minutach był odświeżony. Zarzucił wcześniejsze spodnie i boso wyszedł z pomieszczenia. Jeśli mieli iść zjeść śniadanie to i tak musieli czekać, bo knajpka do której Kurogane zamierzał zabrać Trystiana otwierana była dopiero o 9 am. Wrzucił swoje gadżety z powrotem do szuflady w biurku, a bluzę rzucił na krzesełko. Jako że nie miał nic do roboty, to postanowił się położyć na swoim łóżku i najzwyczajniej gapić się w sufit. Przynajmniej taki był plan.
Nim zauważył znalazł się przy sklepiku niedaleko szkoły. Wyskoczył przez okno nie tylko w celu treningu, ale również po to, by kupić obiecane lizaki. Nie wiedział jakie smaki, więc wziął po 2 każdego rodzaju, co razem dało mu ich dziesięć. Schował je do kieszeni w bluzie i zasunął ją. Nawet jeśli miał ją przewiązaną w pasie, w ten sposób i tak by nie wypadły. Zaczął takim samym tempem wracać do akademiku, tylko tym razem biegnąc przez mały lasek. Nawet jeśli był to skrót, to głównym powodem tej trasy, była właśnie jej nierówność. Musiał szybko reagować na jakieś niespodziewane gałęzie, uważać na korzenie i omijać drzewa, czasem po nich skacząc. Wszedł na spokojnie do akademiku i kiwając głową w stronę ochroniarza, udał się do pokoju. Jakimś cudem jego ubrania były w porządku. No dobra, spociły się przez sprint trwający w sumie 20 minut. 10 zajęło mu dobiegnięcie do sklepu, potem spędził jakieś 13 na przerwie i używając skrótu dostał się tutaj w 7 minut. Wszystko dokładnie wyliczone.
Wchodząc do pokoju, ujrzał na ich - a tak właściwie to jego - łóżku leżącą postać różowowłosego piszącą niczym w transie coś w jakimś zeszyciku. Dla Kurogane wyglądało to na pamiętnik, ale nie był tego pewien. Poza tym, były to sprawy prywatne Trystiana, więc nie wtrącał się... Gdyby tak było, to dawni znajomi Ryu nie denerwowali by się na niego. Może był trochę wścibski. Ciekawiło go życie, przez jakie przechodzą inni ludzie, więc chęć na nabycie nowych informacji była całkiem duża. Mimo tego na ten moment się powstrzymał.
-Wróciłem. - poinformował swojego współlokatora i rozłożył zakupione lizaki na biurku Stern'a. Po tym zdjął spoconą od wysiłku fizycznego koszulkę i wrzucił ją do swojego kosza na pranie. Nie musiał nawet wchodzić do łazienki z powodu szeroko otwartych drzwi. Zastanawiał się chwile nad szybkim prysznicem na który ostatecznie się zdecydował. Właściwie to spocił się wyłącznie jego tors, ale to miało małe znacznie. Tym razem zamykając drzwi od łazienki, szybko zrzucił z siebie resztę ubrań i po 5 minutach był odświeżony. Zarzucił wcześniejsze spodnie i boso wyszedł z pomieszczenia. Jeśli mieli iść zjeść śniadanie to i tak musieli czekać, bo knajpka do której Kurogane zamierzał zabrać Trystiana otwierana była dopiero o 9 am. Wrzucił swoje gadżety z powrotem do szuflady w biurku, a bluzę rzucił na krzesełko. Jako że nie miał nic do roboty, to postanowił się położyć na swoim łóżku i najzwyczajniej gapić się w sufit. Przynajmniej taki był plan.
Strona 2 z 4 • 1, 2, 3, 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach