▲▼
Strona 3 z 4 • 1, 2, 3, 4
First topic message reminder :
Współlokatorzy: Trystian
Jeden z bardziej nietypowych pokoi w akademiku. Tak jak większość jest dwuosobowy i podłoga jest drewniana, ale zamiast standardowych kolorów jak w innych posiada on niebieskie, wręcz granatowe ściany. Wydaje się dość przestrzenny i posiada jedno szerokie okno z czarnymi zasłonami naprzeciwko drzwi wejściowych, przy których stał wieszak na ubrania i leżał dywanik na buty. Po prawie stronie pokoju znajduje się łóżko piętrowe, które wydają się wytworzone z drogich materiałów, duża biblioteczka wypełniona różnymi książkami, prawdopodobnie zostawionymi przez poprzedniego lokatora, i dwie szafki na ubrania jedna dla Ryu, a druga dla Trystiana, natomiast po lewej są dwa biurka z wbudowaną mała szafeczką na przechowywanie różnych bzdetów, nad którymi widnieje porządnie przymocowany telewizor LCD. Znalazło tu się też miejsce na półki na przedmioty różnej maści znajdujące się obok okna. Warto dodać, iż w pokoju jako dodatek jest też mała łazieneczka z prysznicem, umywalką i ubikacją.
Współlokatorzy: Trystian
Jeden z bardziej nietypowych pokoi w akademiku. Tak jak większość jest dwuosobowy i podłoga jest drewniana, ale zamiast standardowych kolorów jak w innych posiada on niebieskie, wręcz granatowe ściany. Wydaje się dość przestrzenny i posiada jedno szerokie okno z czarnymi zasłonami naprzeciwko drzwi wejściowych, przy których stał wieszak na ubrania i leżał dywanik na buty. Po prawie stronie pokoju znajduje się łóżko piętrowe, które wydają się wytworzone z drogich materiałów, duża biblioteczka wypełniona różnymi książkami, prawdopodobnie zostawionymi przez poprzedniego lokatora, i dwie szafki na ubrania jedna dla Ryu, a druga dla Trystiana, natomiast po lewej są dwa biurka z wbudowaną mała szafeczką na przechowywanie różnych bzdetów, nad którymi widnieje porządnie przymocowany telewizor LCD. Znalazło tu się też miejsce na półki na przedmioty różnej maści znajdujące się obok okna. Warto dodać, iż w pokoju jako dodatek jest też mała łazieneczka z prysznicem, umywalką i ubikacją.
W momencie kiedy tylko usłyszał głos Ryu, od razu, wręcz z prędkością światła zamknął swój pamiętnik i schował gdzieś w plecaku. Akurat kiedy mniej więcej skończył notatkę. Może w głowie miał zamiar napisać ze dwa zdania więcej, ale nie były one najistotniejsze, czy też niezbędne. Więc w sumie nic wielkiego się nie stało. A czuł też, że nie był za bardzo w stanie pisać o czymkolwiek w momencie, gdy ktoś znajduje się w tym samym pomieszczeniu. No... jeżeli chodziło o pamiętnik akurat.
- I jak było?- Spytał bardzo ogólnikowo. Po prostu chciał wiedzieć co ten robił, gdzie się wybrał i czy po prostu spędził dobrze czas. Triss widocznie nie miał zamiaru uciekać z łóżka. Dosyć wygodnie mu się tu leżało. A to było bardzo dziwne, bo zasnąć nie byłby w stanie, za to leżenie w sumie było ok. Jedyne co to się usunął na bok, żeby w razie czego dać miejsce dla chłopaka obok. A ten poszedł wziąć prysznic. Od razu pojawiło się wiele teorii w głowie różowego. Najprawdopodobniej musiał urządzić sobie... trening. Prawda? Tak naprawdę Stern też powinien, jednak tak bardzo nie miał ochoty na te wszystkie obowiązki, które musiał wykonywać w swoim prawdziwym domu, że jakakolwiek myśl powiązana z tamtym miejscem od razu go dołowała i wręcz zamieniała w galaretkę, która nie jest w stanie się poruszać. Musiał przyznać, ze zaczął się trochę nudzić a to, że pisał trochę znużyło go. Adrenalina opadła i pojawiła się mała senność. Może by jednak się zdrzemnąć na chwilę? Ryu już jest. Wszystko jest w porządku. Można zrobić drzemkę, prawda? Te myśli cały czas krążyły wokół Trissa. W pewnym momencie zaczął coraz częściej ziewać. Z jednej strony czuł, że nie da rady zasnąć. A z drugiej oczy same zaczęły się zamykać. Potrzebował jakiejś dawki adrenaliny. Coś musiało się szybko zadziać, bo zaraz po prostu odleci. Starał się przeskanować szybko pokój. Szukał rzeczy, którą mógłby się zająć, czegoś co mogłoby go wybudzić. Cały czas walcząc ze snem, wyjął telefon i zaczął przeglądać różne social media. Może to będzie jakiś sposób? Na pewno nie zmieniający wiele, ale może przez dłuższe grzebanie w telefonie przestanie być aż tak zmęczony? Może polubił parę rzeczy, zostawił trochę komentarzy, po czym zablokował telefon i skulił się, powoli się ogrzewając. Nie było zimno, ale to nie była ta gorąca temperatura, którą chciał uzyskać. A znowu też nie chciał nadużywać dobroci Ryu. Tym bardziej, że wciąż nie był pewien, czy aby na pewno czegoś złego nie zrobił. Potem był już cicho. Zamknął na moment oczy i nasłuchiwał co jego współlokator zamierza teraz robić.
- I jak było?- Spytał bardzo ogólnikowo. Po prostu chciał wiedzieć co ten robił, gdzie się wybrał i czy po prostu spędził dobrze czas. Triss widocznie nie miał zamiaru uciekać z łóżka. Dosyć wygodnie mu się tu leżało. A to było bardzo dziwne, bo zasnąć nie byłby w stanie, za to leżenie w sumie było ok. Jedyne co to się usunął na bok, żeby w razie czego dać miejsce dla chłopaka obok. A ten poszedł wziąć prysznic. Od razu pojawiło się wiele teorii w głowie różowego. Najprawdopodobniej musiał urządzić sobie... trening. Prawda? Tak naprawdę Stern też powinien, jednak tak bardzo nie miał ochoty na te wszystkie obowiązki, które musiał wykonywać w swoim prawdziwym domu, że jakakolwiek myśl powiązana z tamtym miejscem od razu go dołowała i wręcz zamieniała w galaretkę, która nie jest w stanie się poruszać. Musiał przyznać, ze zaczął się trochę nudzić a to, że pisał trochę znużyło go. Adrenalina opadła i pojawiła się mała senność. Może by jednak się zdrzemnąć na chwilę? Ryu już jest. Wszystko jest w porządku. Można zrobić drzemkę, prawda? Te myśli cały czas krążyły wokół Trissa. W pewnym momencie zaczął coraz częściej ziewać. Z jednej strony czuł, że nie da rady zasnąć. A z drugiej oczy same zaczęły się zamykać. Potrzebował jakiejś dawki adrenaliny. Coś musiało się szybko zadziać, bo zaraz po prostu odleci. Starał się przeskanować szybko pokój. Szukał rzeczy, którą mógłby się zająć, czegoś co mogłoby go wybudzić. Cały czas walcząc ze snem, wyjął telefon i zaczął przeglądać różne social media. Może to będzie jakiś sposób? Na pewno nie zmieniający wiele, ale może przez dłuższe grzebanie w telefonie przestanie być aż tak zmęczony? Może polubił parę rzeczy, zostawił trochę komentarzy, po czym zablokował telefon i skulił się, powoli się ogrzewając. Nie było zimno, ale to nie była ta gorąca temperatura, którą chciał uzyskać. A znowu też nie chciał nadużywać dobroci Ryu. Tym bardziej, że wciąż nie był pewien, czy aby na pewno czegoś złego nie zrobił. Potem był już cicho. Zamknął na moment oczy i nasłuchiwał co jego współlokator zamierza teraz robić.
Kurogane zauważył pośpiech w jakim Trystian schował swój zeszycik w plecaku. Nie rozmyślał nad tą sprawą długo. Nie było o czym. Chociaż trochę go dziwiło, że akurat w tym przypadku był jakoś zawstydzony. Ryu nigdy nie prowadził pamiętnika, ale nie wydawało mu się to za coś, co trzeba ukrywać. No, chyba że jego zawartość w jakimś stopniu zaniżała czyjąś wartość. Coś przeczuwał, iż w tym pamiętniczku znalazł się o nim wpis.
-Całkiem, całkiem. - odpowiedział Kurogane na zadane pytanie. Na planował jakoś opowiadać o swojej krótkie podróży, szczególnie że jej większa część została poświęcona na przemyślenia dotyczące dzisiejszego dnia. Tak naprawdę nie wiedział nawet co mógłby powiedzieć. W końcu jedyne co zrobił to pobiegł, kupił lizaki i odpoczął, a potem znowu wrócił do sprintu. Nic interesującego. Typowy trening z wyjątkiem zakupu słodyczy.
Ryu po wyjściu z łazienki, zauważył, iż jego współlokator nie ruszył się z miejsca. Tak naprawdę to przesunął się lekko na jedną stronę łózka i skulił się. Kruczowłosy widział po jego oczach, iż odejdzie on niedługo do krainy snów. Powieki, zamykające się wbrew własnej woli były czymś z czym chłopak prowadził dobrą znajomość. Niestety taka była prawda. Wysypanie się nie było jego domenom, mimo licznych drzemek. Nie zmieniając planów, poszedł w stronę swojego łóżka. A może powinien je nazywać ich łóżkiem? Nie był tego pewien, ale to dało się ustalić później. Położył się na pozostawionym miejscu i odwrócił się plecami do swojego współlokatora. Miał ku temu powód? Ani jednego. Preferował spanie na jednym z boków, a spotkanie twarzą w twarz nie wydawało mu się bardzo... komfortowe. Nie przejmował się nawet stanem swojego ubioru. Ostatniej nocy był on taki sam, więc jaka to była teraz różnica. Nie zastanawiał się nad tym długo, ale parę razy wydawało mu się, iż Trystian przyglądał mu się. Szczególnie, kiedy nie miał on koszulki. Było to trochę... niepokojące. Leżał tak w oczekiwaniu na drzemkę lub godzinę, o której warto byłoby wstać. Równocześnie próbował zapanować nad kierunkiem w jakim udawały się jego myśli. Tam gdzie zmierzały działy się złe rzeczy. Bardzo złe rzeczy, będące czarną częścią osobowości Kurogane. Ciekawe jak wyglądała ona u Stern'a, jeśli w ogóle istniała.
-Całkiem, całkiem. - odpowiedział Kurogane na zadane pytanie. Na planował jakoś opowiadać o swojej krótkie podróży, szczególnie że jej większa część została poświęcona na przemyślenia dotyczące dzisiejszego dnia. Tak naprawdę nie wiedział nawet co mógłby powiedzieć. W końcu jedyne co zrobił to pobiegł, kupił lizaki i odpoczął, a potem znowu wrócił do sprintu. Nic interesującego. Typowy trening z wyjątkiem zakupu słodyczy.
Ryu po wyjściu z łazienki, zauważył, iż jego współlokator nie ruszył się z miejsca. Tak naprawdę to przesunął się lekko na jedną stronę łózka i skulił się. Kruczowłosy widział po jego oczach, iż odejdzie on niedługo do krainy snów. Powieki, zamykające się wbrew własnej woli były czymś z czym chłopak prowadził dobrą znajomość. Niestety taka była prawda. Wysypanie się nie było jego domenom, mimo licznych drzemek. Nie zmieniając planów, poszedł w stronę swojego łóżka. A może powinien je nazywać ich łóżkiem? Nie był tego pewien, ale to dało się ustalić później. Położył się na pozostawionym miejscu i odwrócił się plecami do swojego współlokatora. Miał ku temu powód? Ani jednego. Preferował spanie na jednym z boków, a spotkanie twarzą w twarz nie wydawało mu się bardzo... komfortowe. Nie przejmował się nawet stanem swojego ubioru. Ostatniej nocy był on taki sam, więc jaka to była teraz różnica. Nie zastanawiał się nad tym długo, ale parę razy wydawało mu się, iż Trystian przyglądał mu się. Szczególnie, kiedy nie miał on koszulki. Było to trochę... niepokojące. Leżał tak w oczekiwaniu na drzemkę lub godzinę, o której warto byłoby wstać. Równocześnie próbował zapanować nad kierunkiem w jakim udawały się jego myśli. Tam gdzie zmierzały działy się złe rzeczy. Bardzo złe rzeczy, będące czarną częścią osobowości Kurogane. Ciekawe jak wyglądała ona u Stern'a, jeśli w ogóle istniała.
Odwrócił się tyłem do współlokatora i jednocześnie zbliżył, by ich plecy się stykały ze sobą. Sam nie mógł stwierdzić, czemu to zrobił. W sumie podobna sytuacja byłaby z kimkolwiek z kim umiałby nawiązać dobre stosunki. Po prostu z niewyjaśnionych powodów lubił czuć dotyk innych osób na sobie. Najlepszym uczuciem było gdy była to skóra jakiegokolwiek miejsca na ciele, jednak nawet przez ubrania wydawało się to być innym uczuciem niżeli byłby to jakiś przedmiot nieożywiony. Sam się zastanawiał czemu tak jest, że go ciągnie do tych czynności. Wtedy w jego głowie pojawiał się spokój i odprężenie. Masaż! Czemu nigdy nie korzystał z takich technik? Tyle razy bywał w przeróżnych hotelach, miejscach. A mimo zaproszeń nigdy nie skorzystał, bo wydawało mu się to bardzo dziwne i wręcz podejrzane. W tym momencie oddałby wszystko by przeżyć coś takiego. Najprzyjemniejsze uczucie... że też dopiero teraz je poznał. Już samo stykanie się plecami w niewielkim stopniu podwyższyły jego adrenalinę i zaczął się rozpraszać, co zaczynało żegnać senność. Że też to takie proste... Chłopak naprawdę nie chciał spać po tym jak już się wyszykował i wykonał poranne czynności. Więc może rozpoczęcie jakiejś rozmowy? Chociaż w sumie próbował i odpowiedź Ryu nie była zbytnio satysfakcjonująca. Krótkie jedno, powtórzone słowo. Co to miało być?! Zniknął na całe 30 min i nie miał nic do powiedzenia?! Tak kompletnie? Czy on coś ukrywa?
- Pewnie to dotyczyło Twoich deliktów.- Lekko zakpił, chcąc się dowiedzieć więcej o jego "wypadzie". Chociaż po części może... "bał się", że jednak może to być prawda? W końcu właśnie nie znał tej strony chłopaka. Może naprawdę był jakimś zdeprawowanym osobnikiem, którego powinno się przestrzegać? Szybko odgonił jednak te myśli. Przecież jest dla niego taki miły. To byłoby niemożliwe. Głowa Trisa była zasypywana nowymi pomysłami na pytania, które odrzucał, a także tymi, na których nie mógł się doczekać odpowiedzi. W pewnym momencie przypomniało mu się to co zostało przerwane przez ciszę. Zapomnienie tematu. To było coś istotnego, że akurat takie dziwne pytanie wtedy zadał?
- O co Ci chodziło z tym całym "Birds and the bees talk"? Czy to było coś poważnego, co powinienem wiedzieć?- Trochę się zawstydził swoją nieznajomością tematu, na który sam wpadł. Nie mógł prowadzić rozmowy, bo nie wiedział o co chodzi. Więc chciał chociaż wyciągnąć te informacje z chłopaka. Może okażą się punktem o który będzie można się zahaczyć, po czym odnieść i przeprowadzić dobrą konwersacje. Tak. To może być wyjście z senności. Ponadto jakby jednak chłopak znowu chciał urwać temat, jak to zrobił poprzednio, Kot miał jeszcze inne rzeczy w zanadrzu. Desperacko starał się wyrwać z objęć Morfeusza, który go tylko ciągnął do tej przeklętej krainy. Morfik! Odwal się z łaski swojej, teraz nie jest odpowiedni czas na to! - O czym teraz myślisz?- Proste pytanie. Bo w końcu każdy zawsze o czymś myśli, prawda? A obu można by było zaliczyć do ekspertów w tej dziedzinie. Przynajmniej tak mogłoby się wydawać. Mimo ciszy, wciąż coś było prowadzone w ich umysłach. Nawet może za dużo. Powinni więcej wywlekać na światło dzienne. Nie zajmować się tylko sobą samym, ale też osobą obok. Tak? Czy to właśnie tak powinny wyglądać relacje międzyludzkie? W filmach wszyscy mają swój konkretny scenariusz i się go zażyle trzymają. W realnym świecie jednak może to być trudniejsze, bo trzeba w stu procentach improwizować. Nie zna wie się co będzie dalej. Jejku! To jest takie fascynujące! I dużo mniej możliwe do przewidzenia niżeli w jakimkolwiek serialu czy książce!
- Pewnie to dotyczyło Twoich deliktów.- Lekko zakpił, chcąc się dowiedzieć więcej o jego "wypadzie". Chociaż po części może... "bał się", że jednak może to być prawda? W końcu właśnie nie znał tej strony chłopaka. Może naprawdę był jakimś zdeprawowanym osobnikiem, którego powinno się przestrzegać? Szybko odgonił jednak te myśli. Przecież jest dla niego taki miły. To byłoby niemożliwe. Głowa Trisa była zasypywana nowymi pomysłami na pytania, które odrzucał, a także tymi, na których nie mógł się doczekać odpowiedzi. W pewnym momencie przypomniało mu się to co zostało przerwane przez ciszę. Zapomnienie tematu. To było coś istotnego, że akurat takie dziwne pytanie wtedy zadał?
- O co Ci chodziło z tym całym "Birds and the bees talk"? Czy to było coś poważnego, co powinienem wiedzieć?- Trochę się zawstydził swoją nieznajomością tematu, na który sam wpadł. Nie mógł prowadzić rozmowy, bo nie wiedział o co chodzi. Więc chciał chociaż wyciągnąć te informacje z chłopaka. Może okażą się punktem o który będzie można się zahaczyć, po czym odnieść i przeprowadzić dobrą konwersacje. Tak. To może być wyjście z senności. Ponadto jakby jednak chłopak znowu chciał urwać temat, jak to zrobił poprzednio, Kot miał jeszcze inne rzeczy w zanadrzu. Desperacko starał się wyrwać z objęć Morfeusza, który go tylko ciągnął do tej przeklętej krainy. Morfik! Odwal się z łaski swojej, teraz nie jest odpowiedni czas na to! - O czym teraz myślisz?- Proste pytanie. Bo w końcu każdy zawsze o czymś myśli, prawda? A obu można by było zaliczyć do ekspertów w tej dziedzinie. Przynajmniej tak mogłoby się wydawać. Mimo ciszy, wciąż coś było prowadzone w ich umysłach. Nawet może za dużo. Powinni więcej wywlekać na światło dzienne. Nie zajmować się tylko sobą samym, ale też osobą obok. Tak? Czy to właśnie tak powinny wyglądać relacje międzyludzkie? W filmach wszyscy mają swój konkretny scenariusz i się go zażyle trzymają. W realnym świecie jednak może to być trudniejsze, bo trzeba w stu procentach improwizować. Nie zna wie się co będzie dalej. Jejku! To jest takie fascynujące! I dużo mniej możliwe do przewidzenia niżeli w jakimkolwiek serialu czy książce!
Kurogane kiedy poczuł, że jego współlokator się zbliżył nie wiedział co myśleć. Właściwie, to nie wiedział co myśleć o dzisiejszym i wczorajszym dniu. Były one dość nietypowe, nie mógł temu zaprzeczyć. Kiedy wcześniej pomyślałby o jego sytuacji, odpowiedź byłaby jasna. Never. Niemożliwe. Zero szans. A jednak tak się stało. Też jego problemy ze zrozumienie sytuacji wywodziły się z tego, iż jego kumple dokładnie wyedukowali go w sprawach związanych z orientacją seksualną. Osobiście uważał się za 100% hetero, ale jego nie takie rzadkie chęci na przygodę trochę temu zaprzeczały. Shiet. Znowu czarne myśli.
Na szczęście wybawiły go od tego niemiłego przeznaczenia słowa Trystiana. Kurogane myślał, że tylko mu się wydawało, lecz usłyszał w jego głosie coś na wzór złości? Nie pasowało mu to, że poszedł trenować? Dla Ryu nie miało to sensu. Postanowił trochę się zabawić.
Zgadłeś. Musiałem znaleźć trumnę dla następnej mojej ofiary. Nawet nie wiesz jak prosto je się znajduje. Wystarczy, że zaprosi się takiego do pokoju i voila. - odpowiedział nie odwracając się w stronę swojego współlokatora. Jego twarz wyglądała jakby miała zaraz wybuchnąć. Grymas widoczny na jego ryjku od razu wydałby, iż chłopak żartował. A tego przecież nie chcieli, prawda? Po paru minutach postanowił ulżyć głowie różowowłosego i dodał. - Żartowałem. Zwykły trening.
Było to śmieszne? Pewnie dla Stern'a nie ale Kurogane całkiem się zaczął śmiać. Czarny humor zawsze w modzie.
Kiedy chłopak przypomniał mu o "birds and bees" kruczowłosy zbladł. Tak naprawdę to nie była jego rola, by poinformować o takich sprawach Trystiana. Z drugiej strony obiecał, że postara się mu pomóc. A to było coś ważnego. Całe życie wokół tego się kręciło. Przynajmniej dla większości. Jedyne co mógł zrobić to westchnąć.
-Będę bezpośredni. Co wiesz o... seksualności. Pochodzenie dzieci, chodzenie z dziewczyną lub chłopakiem jeśli wolisz, pocałunki i inne podobne sprawy. Musisz się na tym chociaż trochę znać. Prawda? - zapytał z nadzieją, że jedynym powodem jego wcześniejszej odpowiedzi był brak zrozumienia do czego Kurogane się odnosił. Teraz musiał zrozumieć i zgodzić się z Ryu, że wiedział o co chodzi. Przecież nie było innej możliwości. Na pytanie o czym myśli nie odpowiedział. Nadal miał w głowie wcześniejszy temat, więc nie było możliwe odpowiedzenie na zadane pytanie. A właściwie to było.
-O tym co powiedziałeś. - powiedział stoickim głosem. Jeszcze trochę i będą musieli zebrać się na miasto. Należałoby zacząć planować, ale przez to, iż Kurogane leżał na łóżku był zbyt leniwy, by się tym zająć.
Na szczęście wybawiły go od tego niemiłego przeznaczenia słowa Trystiana. Kurogane myślał, że tylko mu się wydawało, lecz usłyszał w jego głosie coś na wzór złości? Nie pasowało mu to, że poszedł trenować? Dla Ryu nie miało to sensu. Postanowił trochę się zabawić.
Zgadłeś. Musiałem znaleźć trumnę dla następnej mojej ofiary. Nawet nie wiesz jak prosto je się znajduje. Wystarczy, że zaprosi się takiego do pokoju i voila. - odpowiedział nie odwracając się w stronę swojego współlokatora. Jego twarz wyglądała jakby miała zaraz wybuchnąć. Grymas widoczny na jego ryjku od razu wydałby, iż chłopak żartował. A tego przecież nie chcieli, prawda? Po paru minutach postanowił ulżyć głowie różowowłosego i dodał. - Żartowałem. Zwykły trening.
Było to śmieszne? Pewnie dla Stern'a nie ale Kurogane całkiem się zaczął śmiać. Czarny humor zawsze w modzie.
Kiedy chłopak przypomniał mu o "birds and bees" kruczowłosy zbladł. Tak naprawdę to nie była jego rola, by poinformować o takich sprawach Trystiana. Z drugiej strony obiecał, że postara się mu pomóc. A to było coś ważnego. Całe życie wokół tego się kręciło. Przynajmniej dla większości. Jedyne co mógł zrobić to westchnąć.
-Będę bezpośredni. Co wiesz o... seksualności. Pochodzenie dzieci, chodzenie z dziewczyną lub chłopakiem jeśli wolisz, pocałunki i inne podobne sprawy. Musisz się na tym chociaż trochę znać. Prawda? - zapytał z nadzieją, że jedynym powodem jego wcześniejszej odpowiedzi był brak zrozumienia do czego Kurogane się odnosił. Teraz musiał zrozumieć i zgodzić się z Ryu, że wiedział o co chodzi. Przecież nie było innej możliwości. Na pytanie o czym myśli nie odpowiedział. Nadal miał w głowie wcześniejszy temat, więc nie było możliwe odpowiedzenie na zadane pytanie. A właściwie to było.
-O tym co powiedziałeś. - powiedział stoickim głosem. Jeszcze trochę i będą musieli zebrać się na miasto. Należałoby zacząć planować, ale przez to, iż Kurogane leżał na łóżku był zbyt leniwy, by się tym zająć.
Słysząc podły plan Ryu miał ochotę się do czegoś przytulić. Jednak przytulenie się do chłopaka minęłoby się kompletnie z celem ucieczki i ratowaniem się. Odsunął się jak najbardziej mógł, już nie zostawiając żadnego kontaktu fizycznego. W tym czasie była to najmniej potrzebna rzecz. Trzeba w końcu jakoś zwiać od tego wariata!
- N-Następnej ofiary... Do pokoju...- Powtórzył po nim, po czym zaczęły mu się pojawiać łzy. Odwrócił się, by móc obserwować leżącą postać. W głowie zaczął już przeklinać swój los. Nie chciał umierać. Po chwili jednak głowa zaczęła myśleć. Przecież tym "strasznym typem" jest Ryu. Ryu nie mógłby być zły. Już chciał go kopnąć tak, że ten by spadł z łóżka, jednak jego "żartowałem" wkurzyło go jeszcze bardziej. Podniósł się nieznacznie i "zaatakował" chłopaka obok. Czyli po prostu usiadł mu pomiędzy biodrami i lekko uderzając po brzuchu chciał pokazać, by więcej już tak nie robił. Tak. Szesnastolatek.
Wtedy też usłyszał dokładnie o co chodziło wcześniej z tymi całymi ptakami i pszczołami. Chcąc wysłuchać, co ten ma do powiedzenia, po prostu zaprzestał bicia go, i tak sobie tylko siedział rozkraczony. Uśmiechał się cały czas, może przez ten dobry humor? Słuchał z tym uśmiechem i dopiero po skończeniu wypowiedzi Tris otworzył usta do opowiedzenia na pytanie. Chwila. Co. Co on powiedział. Oczy różowowłosego momentalnie powiększyły się z niedowierzania. Popatrzył prosto na Delikwenta- bo teraz oficjalnie uznał go za takiego. I najzwyczajniej w świecie momentalnie zrobił się cały czerwony. On... on nigdy nie myślał o takich sprawach. Poza tym całowanie się wydawało mu się jedną z obrzydliwych czynności jaką ludzie mogą robić ze sobą. Zamarł. Zaczął sobie analizować wszystkie momenty ze swoim współlokatorem. Czy on... czy on zaczął w jakiś sposób źle odbierać wszystkie czynności? Czy może po prostu zachowanie jakie reprezentował Kot było nie na miejscu. Chwile później czuł, że głowa mu za chwile wybuchnie. Najpierw poddenerwowanie, potem te informacje. Musiał wszystko zacząć sobie na spokojnie układać, jednak to było dla niego zbyt ciężkie. Trystian po prostu nie myślał nad takimi tematami. Nie potrzebował tego do życia. Może też nie czuł się zbytnio nimi zainteresowany? Tak, miał wiedzę na ten temat, nawet podobno bardzo dużą, ale po prostu jej nie wykorzystywał. Była zbyt krępująca i intymna. Bardzo niewygodny temat do rozmowy z kimkolwiek. Najchętniej to by zwiał, jak nie zapadł się pod ziemię. Znowu. Jednak poprzednie zachowanie nie było dobrym wyjściem, więc teraz też zamierzał zachować się z dumą i spokojem. Tak. Pierwszy raz wyjdzie na tego dojrzałego. No chyba, że już za późno...
Wyprostował się, wciąż siedząc pomiędzy nim i zakrywając się grzywką, mając twarz całą w czerwieni odpowiedział zachwianym, łamiącym się głosem
- Tak- Jednak się poddał. Jedno słowo stworzone z trzech liter. No gratulacje za wydanie dźwięku. Skulił głowę, zasłaniając się trochę bardziej - Znam się na tym...- Dodał, żeby nie było żadnych nieporozumień. Naprawdę nie był w stanie rozmawiać na ten temat. Może i by był w stanie słuchać i inne. Jednak jakakolwiek odpowiedź z jego strony- to już było za dużo. I tak sobie siedział jak sparaliżowany, wręcz nie mogąc się ruszyć.
- N-Następnej ofiary... Do pokoju...- Powtórzył po nim, po czym zaczęły mu się pojawiać łzy. Odwrócił się, by móc obserwować leżącą postać. W głowie zaczął już przeklinać swój los. Nie chciał umierać. Po chwili jednak głowa zaczęła myśleć. Przecież tym "strasznym typem" jest Ryu. Ryu nie mógłby być zły. Już chciał go kopnąć tak, że ten by spadł z łóżka, jednak jego "żartowałem" wkurzyło go jeszcze bardziej. Podniósł się nieznacznie i "zaatakował" chłopaka obok. Czyli po prostu usiadł mu pomiędzy biodrami i lekko uderzając po brzuchu chciał pokazać, by więcej już tak nie robił. Tak. Szesnastolatek.
Wtedy też usłyszał dokładnie o co chodziło wcześniej z tymi całymi ptakami i pszczołami. Chcąc wysłuchać, co ten ma do powiedzenia, po prostu zaprzestał bicia go, i tak sobie tylko siedział rozkraczony. Uśmiechał się cały czas, może przez ten dobry humor? Słuchał z tym uśmiechem i dopiero po skończeniu wypowiedzi Tris otworzył usta do opowiedzenia na pytanie. Chwila. Co. Co on powiedział. Oczy różowowłosego momentalnie powiększyły się z niedowierzania. Popatrzył prosto na Delikwenta- bo teraz oficjalnie uznał go za takiego. I najzwyczajniej w świecie momentalnie zrobił się cały czerwony. On... on nigdy nie myślał o takich sprawach. Poza tym całowanie się wydawało mu się jedną z obrzydliwych czynności jaką ludzie mogą robić ze sobą. Zamarł. Zaczął sobie analizować wszystkie momenty ze swoim współlokatorem. Czy on... czy on zaczął w jakiś sposób źle odbierać wszystkie czynności? Czy może po prostu zachowanie jakie reprezentował Kot było nie na miejscu. Chwile później czuł, że głowa mu za chwile wybuchnie. Najpierw poddenerwowanie, potem te informacje. Musiał wszystko zacząć sobie na spokojnie układać, jednak to było dla niego zbyt ciężkie. Trystian po prostu nie myślał nad takimi tematami. Nie potrzebował tego do życia. Może też nie czuł się zbytnio nimi zainteresowany? Tak, miał wiedzę na ten temat, nawet podobno bardzo dużą, ale po prostu jej nie wykorzystywał. Była zbyt krępująca i intymna. Bardzo niewygodny temat do rozmowy z kimkolwiek. Najchętniej to by zwiał, jak nie zapadł się pod ziemię. Znowu. Jednak poprzednie zachowanie nie było dobrym wyjściem, więc teraz też zamierzał zachować się z dumą i spokojem. Tak. Pierwszy raz wyjdzie na tego dojrzałego. No chyba, że już za późno...
Wyprostował się, wciąż siedząc pomiędzy nim i zakrywając się grzywką, mając twarz całą w czerwieni odpowiedział zachwianym, łamiącym się głosem
- Tak- Jednak się poddał. Jedno słowo stworzone z trzech liter. No gratulacje za wydanie dźwięku. Skulił głowę, zasłaniając się trochę bardziej - Znam się na tym...- Dodał, żeby nie było żadnych nieporozumień. Naprawdę nie był w stanie rozmawiać na ten temat. Może i by był w stanie słuchać i inne. Jednak jakakolwiek odpowiedź z jego strony- to już było za dużo. I tak sobie siedział jak sparaliżowany, wręcz nie mogąc się ruszyć.
Reakcja Trystiana nie zadziwiła kruczowłosego, ani w najmniejszym stopniu przeszkadzała. Uderzeń nie było nawet czuć, zresztą taki był ich zamiar. Liczył się w jego zachowaniu bardziej sam przekaz niż siła ataku. A przekaz Kurogane zrozumiał. Inna sprawa, że nie do końca zamierzał go przestrzegać. Jak tak o tym myślał to nawet ich pozycja przestała go tak przejmować. Poddał się. Nie potrafił rozdzielić swoich emocji, od chęci nie zranienia Stern'a i jeszcze od morali. Za dużo z tym roboty. W skrócie, zaakceptował sytuacje w której się znajdował.
Po zobaczeniu reakcji różowowłosego na jego słowa, dostał wręcz odpowiedź. Nikt nie stałby się tak czerwony nie wiedząc nic o tych rzeczach. Czekał, aż Trystian dokładnie przeanalizuje to co kruczowłosy powiedział. Nie trzeba było długo patrzeć, by zauważyć szok na twarzy Stern'a. Oznaczało to pewnie niespodziewanie się takiego tematu. Tym co jednak Kurogane nie rozumiał było jego zachowanie. Nie musiał się długo przekonywać, że to co oni robili w przeszłości zdecydowanie miało jakiś podkład seksualny. Przynajmniej z perspektywy 3 osoby. Skoro różowowłosy wiedział jak te rzeczy musiały wyglądać, czemu były one inicjowane? Czyżby był aseksualny? A może po prostu nie zdawał sobie z nich sprawy? Jakieś uczucia do Kurogane od razu odpadały. Nie było na to żadnej możliwości.
-Nawet nie wiesz jaki mi ulżyło. - powiedział, odrzucając głowę w tył i wypuszczając powietrze przez usta. -Przez chwile myślałem, że będę musiał cię o tych sprawach nauczyć. - dodał z lekkim śmiechem. Problem zażegnany. No prawie. Spojrzał w oczu swojemu współlokatorowi i zaczął rozmyślać o ostatniej sprawie, którą musiał wyjaśnić nim ruszą się z łóżka i pójdą na miasto. W trakcie tego wszystkiego włączyła się ta gorsza cecha jego charakteru.
-Żeby było jasne. Mówię ci o tym tylko, żebyś był gotowy na to co inni mogą sądzić. - poinformował Trystiana. Dobrze by było jakby cała sytuacja się na tym skończyła. No niestety. Ryu tego nie chciał. Wykorzystując swoją siłę, oraz fakt, iż Stern nie spodziewał się u niego jakiegoś działania. Przekręcił ich o 180 stopni nie zmieniając w najmniejszym stopniu pozycji, co wyglądało... źle. Złapał jedną ręką oba nadgarstki różowowłosego i przytrzymał je nad głową swojego współlokatora. Nachylił się nad Trystianem do tego stopnia, że przestrzeń między nimi nie wynosiła nawet 3 cm.
-Ja natomiast, jestem trochę zaciekawiony odnośnie tego doświadczenia. - wypowiedział głosem, który niestety posiadał szczere pożądanie. Ryu wsunął jedną rękę pod bluzkę swojego przyjaciela, zachowując się jak... właściwie to jak zboczeniec. Trochę pojeździł bo mięśniach na brzuchu Stern'a i po chwili najzwyczajniej przestał. Nie ma co marzyć. Został w tym miejscu czekając jakoś na reakcje Trystiana. Ostatnim razem nic nie udało się z niego wyciągnąć, ale może tym razem się uda. W końcu teraz zdawał sobie sprawę jak to wyglądało. Z drugiej strony mógł być aseksualny. Wtedy cały jego plan ległby w gruzach. Chęć manipulacji emocjami występująca u Kurogane potrafi być naprawdę ohydna. Co nie znaczy, iż jego uczucie nie było szczere. Ale on o tym nie wiedział. I czekał tak na to co zrobi Stern w sprawie jego zachowania. Nieświadomie wrócił do podziwianie jego mięśni. Nawet jeśli to nie był poziom kruczowłosego, całkowity brak narcyzmu u Ryu niwelował jakiekolwiek podwyższanie oceny samemu sobie. Z drugiej strony jego zachowanie było dobrym testem na przyszłość. Trystian zawsze mógł natrafić na kogoś kto bez skrupułów będzie chciał go zgwałcić. Przydałoby się, żeby jakoś zareagował. Nawet jeśli różniłoby się to od przypadku Ryu.
Po zobaczeniu reakcji różowowłosego na jego słowa, dostał wręcz odpowiedź. Nikt nie stałby się tak czerwony nie wiedząc nic o tych rzeczach. Czekał, aż Trystian dokładnie przeanalizuje to co kruczowłosy powiedział. Nie trzeba było długo patrzeć, by zauważyć szok na twarzy Stern'a. Oznaczało to pewnie niespodziewanie się takiego tematu. Tym co jednak Kurogane nie rozumiał było jego zachowanie. Nie musiał się długo przekonywać, że to co oni robili w przeszłości zdecydowanie miało jakiś podkład seksualny. Przynajmniej z perspektywy 3 osoby. Skoro różowowłosy wiedział jak te rzeczy musiały wyglądać, czemu były one inicjowane? Czyżby był aseksualny? A może po prostu nie zdawał sobie z nich sprawy? Jakieś uczucia do Kurogane od razu odpadały. Nie było na to żadnej możliwości.
-Nawet nie wiesz jaki mi ulżyło. - powiedział, odrzucając głowę w tył i wypuszczając powietrze przez usta. -Przez chwile myślałem, że będę musiał cię o tych sprawach nauczyć. - dodał z lekkim śmiechem. Problem zażegnany. No prawie. Spojrzał w oczu swojemu współlokatorowi i zaczął rozmyślać o ostatniej sprawie, którą musiał wyjaśnić nim ruszą się z łóżka i pójdą na miasto. W trakcie tego wszystkiego włączyła się ta gorsza cecha jego charakteru.
-Żeby było jasne. Mówię ci o tym tylko, żebyś był gotowy na to co inni mogą sądzić. - poinformował Trystiana. Dobrze by było jakby cała sytuacja się na tym skończyła. No niestety. Ryu tego nie chciał. Wykorzystując swoją siłę, oraz fakt, iż Stern nie spodziewał się u niego jakiegoś działania. Przekręcił ich o 180 stopni nie zmieniając w najmniejszym stopniu pozycji, co wyglądało... źle. Złapał jedną ręką oba nadgarstki różowowłosego i przytrzymał je nad głową swojego współlokatora. Nachylił się nad Trystianem do tego stopnia, że przestrzeń między nimi nie wynosiła nawet 3 cm.
-Ja natomiast, jestem trochę zaciekawiony odnośnie tego doświadczenia. - wypowiedział głosem, który niestety posiadał szczere pożądanie. Ryu wsunął jedną rękę pod bluzkę swojego przyjaciela, zachowując się jak... właściwie to jak zboczeniec. Trochę pojeździł bo mięśniach na brzuchu Stern'a i po chwili najzwyczajniej przestał. Nie ma co marzyć. Został w tym miejscu czekając jakoś na reakcje Trystiana. Ostatnim razem nic nie udało się z niego wyciągnąć, ale może tym razem się uda. W końcu teraz zdawał sobie sprawę jak to wyglądało. Z drugiej strony mógł być aseksualny. Wtedy cały jego plan ległby w gruzach. Chęć manipulacji emocjami występująca u Kurogane potrafi być naprawdę ohydna. Co nie znaczy, iż jego uczucie nie było szczere. Ale on o tym nie wiedział. I czekał tak na to co zrobi Stern w sprawie jego zachowania. Nieświadomie wrócił do podziwianie jego mięśni. Nawet jeśli to nie był poziom kruczowłosego, całkowity brak narcyzmu u Ryu niwelował jakiekolwiek podwyższanie oceny samemu sobie. Z drugiej strony jego zachowanie było dobrym testem na przyszłość. Trystian zawsze mógł natrafić na kogoś kto bez skrupułów będzie chciał go zgwałcić. Przydałoby się, żeby jakoś zareagował. Nawet jeśli różniłoby się to od przypadku Ryu.
Kiedy myślał, że nie da się bardziej być czerwonym na twarzy- stało się. Czy on chciał go uczyć o tych rzeczach?! Wyobraził sobie te krępującą sytuacje. Szybko pokręcił głową by uciekła myśl z tego miejsca i mógł się skupić na normalnych rzeczach. "Był gotowy na to co inni mogą sądzić..."? Co to miało oznaczać? Co inni mogą sądzić? W ogóle skąd powstało to pytanie. Właśnie. O co mu przez ten cały czas chodziło? Jak to się w ogóle zaczęło, że on zszedł na taki temat? Skąd pomysł o tym? Tris pochłonął się w swoje rozmyślanie i starał sobie wytłumaczyć wszystko. Przez to chwilę był leciutki jak piórko i nim się obejrzał pojawił się... pod Ryu?! Jego oczy natychmiastowo się powiększyły. Co to miało znaczyć. Nie wiedział kompletnie co zrobić. Doświadczenia?! O czym on w ogóle mówił. Co mu chodziło po głowie? Momentalnie zmienił kompletnie patrzenie na chłopaka. To nie był ten sam człowiek, którego znał i z którym chciał spędzać czas. Zacisnął nogi na jego biodrach i nieudolnie starał się uwolnić z uścisku. Ta sytuacja go przerastała. To nie był ten sam dotyk. Nie to co mu się podobało. Wręcz było okropne, bolało. W Trystianie momentalnie pojawiły się odruchy, które ćwiczył na treningach. Ale, co on mógł tak naprawdę zrobić w tej pozycji? Zrobił głęboki niepewny wdech po czym zamachnął się głową z całej siły, by uderzyć go w czoło. Ich bliskość mu na to pozwalała. Może to nie było najprzyjemniejsze wyjście, bez bólu, ale na takie traktowanie nie mógł pozwolić. Nie przez te osobę. Naturalnie uścisk na rękach wtedy powinien się lekko zluzować a wtedy mógłby się wyrwać z niego. Wtedy wypchnięcie go w bok i ucieczka byłoby najlepszym wyjściem. Nie ważne, czy miałby nogą odbić się od ściany, by spaść na podłogę. Po prostu chciał być jak najdalej od chłopaka. Co on w ogóle sobie myślał robiąc takie rzeczy? I gdzie jest Ryu... Kotowi zrobiło się potwornie przykro i przez urazy których się nabawił, jak i przez to, że czuł, iż stracił przyjaciela. Naprawdę nie był osobą, której mógł ufać? To wszystko było jego osobistą zabawą? Tyle myśli narosło w jego głowie, że aż ciężko było mu się poruszać. Jednak własne bezpieczeństwo było w tym momencie na pierwszym miejscu. Chwycił plecak i wyjął z niego gaz pieprzowy. Od samego początku wszyscy mu powtarzali, że powinien go mieć zawsze przy sobie, bo z jego wyglądem i sposobem życia różnie może być. Nie rozumiał tych słów. Wciąż ich nie rozumiał, ale dziękował za posiadanie czegokolwiek pod ręką. Ledwo powstrzymując łzy powiedział, a raczej wybełkotał
- Zbliż się jeszcze chociaż raz a pożałujesz.- Tym samym wyjął telefon i szybko wybrał odpowiedni numer. Jak w transie chwytał się wszystkich dostępnych i znanych mu opcji, żeby zabezpieczyć się przed każdym możliwym krokiem napastnika. Ponadto zawsze wchodziło użycie siły. Miałaby to być ostateczność, bo nie przepadał za przemocą. Jednak czasem była niezbędna. Większość ludzi ma go za słabego i bezbronnego. W rzeczywistości przez swoje zadbanie i odpowiednie ćwiczenia był dużo bardziej poradny od przeciętnego licealisty. Może nie dorównywał poziomowi Ryu, ale też nie był kluchą bez mięśni, która nie potrafiłaby mocniej przywalić. - Umiem też dość głośno krzyczeć, a chyba nie chcesz by ochrona się zainteresowała.- Zaczął się już uspokajać. Przez swoje milion pomysłów na sekundę, czuł się coraz to bardziej bezpiecznie. Nie zmniejszało to jednak jego gardy. Był teraz pobudzony jak nigdy. Strach pojawił się tak gwałtownie, że adrenalina skoczyła do najwyższego możliwego punktu. Nawet już nie był w stanie się rozpłakać. Po prostu się bał. Tak panicznie, że nie mógł myśleć o czymkolwiek innym. Czekał tylko na kolejny ruch chłopaka. Był gotowy na wszystko. Najważniejsze było, by nie pozwolić mu się zbliżyć ani na jeden krok. Gaz był w pogotowiu. To była na pewno pierwsza opcja którą by użył.
- Zbliż się jeszcze chociaż raz a pożałujesz.- Tym samym wyjął telefon i szybko wybrał odpowiedni numer. Jak w transie chwytał się wszystkich dostępnych i znanych mu opcji, żeby zabezpieczyć się przed każdym możliwym krokiem napastnika. Ponadto zawsze wchodziło użycie siły. Miałaby to być ostateczność, bo nie przepadał za przemocą. Jednak czasem była niezbędna. Większość ludzi ma go za słabego i bezbronnego. W rzeczywistości przez swoje zadbanie i odpowiednie ćwiczenia był dużo bardziej poradny od przeciętnego licealisty. Może nie dorównywał poziomowi Ryu, ale też nie był kluchą bez mięśni, która nie potrafiłaby mocniej przywalić. - Umiem też dość głośno krzyczeć, a chyba nie chcesz by ochrona się zainteresowała.- Zaczął się już uspokajać. Przez swoje milion pomysłów na sekundę, czuł się coraz to bardziej bezpiecznie. Nie zmniejszało to jednak jego gardy. Był teraz pobudzony jak nigdy. Strach pojawił się tak gwałtownie, że adrenalina skoczyła do najwyższego możliwego punktu. Nawet już nie był w stanie się rozpłakać. Po prostu się bał. Tak panicznie, że nie mógł myśleć o czymkolwiek innym. Czekał tylko na kolejny ruch chłopaka. Był gotowy na wszystko. Najważniejsze było, by nie pozwolić mu się zbliżyć ani na jeden krok. Gaz był w pogotowiu. To była na pewno pierwsza opcja którą by użył.
Kurogane zauważył strach w oczach Trystiana. Niby go to trochę zabolało, ale musiał się dowiedzieć, iż chłopak umiał by sobie poradzić w takich sytuacjach. Różne rzeczy działy się w Vancouver, więc musiał być do jakiegoś stopnia samodzielny. Nie było co kłamać. Oberwanie z główki lekko go zabolało. Bliskość częściowo zamortyzowała siłę ataku. W końcu Stern nie mógł się dobrze zamachnąć by mu porządnie przywalić. Częściowo Ryu wydawało się, iż mógłby mimo wszystko utrzymać uścisk na różowowłosym, ale mimo wszystko był to test. Zluzował się i dał chłopakowi spod siebie zwiać. Trochę zadziwił go widok gazu pieprzowego. Nie chodziło o samą obecność tylko o fakt, iż był to gaz pieprzowy. W tych czasach jego efektywność nie jest taka o jakiej mogłoby się pomarzyć. Na pewno w jakimś stopniu pomagała, ale jeśli to Kurogane miałby coś mu dać to byłby to prędzej pistolet. Chociaż znając Trystiana, nie przyjął by czegoś co ma moc odeprania czyjegoś życia. Przy jego niezdarności jeszcze by się postrzelił. Gdy chłopak wyjął telefon, Ryu trochę się zamartwił. W tym tempie jego test przerósłby w jakaś aferę. Nie podobała mu się ta opcja. Kiedy dodał jeszcze fakt o krzyczeniu, Ryu zadowolił się jego reakcją. Tego czego żaden z nich się nie spodziewał, był fakt, iż kruczowłosy zaczął się śmiać. Wręcz wybuchnął śmiechem. I nie takim psychopatycznym. Takim zwykłym. Przez chwilę tarzał się po łóżku po go boki rozbolały od tego co robił, ale kiedy się trochę uspokoił wstał... i zaczął klaskać.
- To była dobra reakcja. Daje ci jakieś 7 na 10 punktów. - powiedział próbując zatuszować resztki śmiechu, nawet jeśli szczery uśmiech pozostawał. - Błędy, które przydałoby się naprawić to fakt, iż wyjąłeś gaz pieprzowy. Szczerze na większość opryszków z Vancouver nic ci on nie da. Tutaj to potrzebujesz albo pistoletu, albo dobrej znajomości samoobrony. Po drugie powinieneś od razu zacząć krzyczeć. Wahając się dajesz czas gwałcicielowi na przemyślenie swojego następnego ruchu. Przydałoby się, żebyś też przywalił mu nie tylko z główki. Może przy okazji go kopnąć... to powinno wystarczyć. A no i standardowo trochę masy, by się przydało ale tego to szybko nie da się naprawić. - zaczął objaśniać co mu się nie podobało w reakcji chłopaka.
- A. No i oczywiście strach. Nie możesz pokazać komuś kto na ciebie napadł, że się boisz. Daje im to większe pole do manewru. - dodał i zaczął lekko masować swoją głowę. Całkiem nieźle oberwał, ale było to znaczące dla tego badania.
- Vancouver nie jest takie piękne jak może ci się wydawać. Musisz być gotowy na wszystko. A ja musiałem się upewnić, że jesteś na to gotowy. - oznajmił doświadczonym głosem, jakby wiedział o mrocznych tajemnicach, które skrywają się w tym mieście. Stanął przed Trystianem i czekał co ten odpowie. Był w 90% pewnych, że znowu oberwie. W końcu grał na uczuciach chłopaka, nawet jeśli było to częściowo dla jego dobra. Większość za takie coś by go znienawidziła i z chęcią uderzyła... parędziesiąt razy.
- Właściwie to miło, że tym razem moja gra aktorska była sukcesem. - dodał z szerokim uśmiechem, nawet jeśli ból miał zaraz nadejść.
- To była dobra reakcja. Daje ci jakieś 7 na 10 punktów. - powiedział próbując zatuszować resztki śmiechu, nawet jeśli szczery uśmiech pozostawał. - Błędy, które przydałoby się naprawić to fakt, iż wyjąłeś gaz pieprzowy. Szczerze na większość opryszków z Vancouver nic ci on nie da. Tutaj to potrzebujesz albo pistoletu, albo dobrej znajomości samoobrony. Po drugie powinieneś od razu zacząć krzyczeć. Wahając się dajesz czas gwałcicielowi na przemyślenie swojego następnego ruchu. Przydałoby się, żebyś też przywalił mu nie tylko z główki. Może przy okazji go kopnąć... to powinno wystarczyć. A no i standardowo trochę masy, by się przydało ale tego to szybko nie da się naprawić. - zaczął objaśniać co mu się nie podobało w reakcji chłopaka.
- A. No i oczywiście strach. Nie możesz pokazać komuś kto na ciebie napadł, że się boisz. Daje im to większe pole do manewru. - dodał i zaczął lekko masować swoją głowę. Całkiem nieźle oberwał, ale było to znaczące dla tego badania.
- Vancouver nie jest takie piękne jak może ci się wydawać. Musisz być gotowy na wszystko. A ja musiałem się upewnić, że jesteś na to gotowy. - oznajmił doświadczonym głosem, jakby wiedział o mrocznych tajemnicach, które skrywają się w tym mieście. Stanął przed Trystianem i czekał co ten odpowie. Był w 90% pewnych, że znowu oberwie. W końcu grał na uczuciach chłopaka, nawet jeśli było to częściowo dla jego dobra. Większość za takie coś by go znienawidziła i z chęcią uderzyła... parędziesiąt razy.
- Właściwie to miło, że tym razem moja gra aktorska była sukcesem. - dodał z szerokim uśmiechem, nawet jeśli ból miał zaraz nadejść.
On... zaczął się śmiać. Była to tylko... zabawa. Trystian przekręcił głowę w bok i kompletnie się zrestartował. A może bardziej zaciął? Nie mógł wykonać żadnej czynności. Jednak jak tylko usłyszał co ten ma mu do powiedzenia, mimowolnie poleciały łzy. Wyciągnął ręce ku chłopakowi i podszedł, żeby się przytulić. Jednak... nie do końca. Będąc odpowiednio blisko zaatakował jego krocze, swoim kolanem. Prawie że z całej siły. Patrzy mu się prosto w oczy z niezłym wkurzeniem w swoich, przy czym złapał chłopaka za włosy, odchylił do tyłu i psiknął 'bronią' prosto w piękny złotawy kolor tęczówki. Po tym popchnął go z całej siły na łóżko, a sam zaczął się kierować w stronę łazienki.
- Dobrze! Masz racje! Potrzebuję pistoletu. By szybciej sobie z Tobą poradzić.- Powiedział jakby z wyrzutem w głosie. Mówił baaardzo głośno i wyraźnie. Miał pewne uczucie mordu. Jakby tylko mógł to by zrobił coś dużo gorszego swojemu współlokatorowi. Przez niego poczuł najgorsze uczucie jakie może być. I jeszcze wykonane przez rzekomego przyjaciela. Tris już sam nie wiedział co miał myśleć o tym wszystkim. Złość przyćmiła zdrowy rozsądek i wszystko inne. Potrząsnął gazem i rzucił go prosto w Ryu. A niech go dobije. Niech trafi w głowę, cokolwiek!
- A niech wybuchnie Ci na ryju!- Wrzasnął i nie wiedząc w jaki jeszcze sposób może się wyżyć, po prostu wszedł do łazienki, zamykając drzwi na klucz. Odkręcił w kranie ciepłą wodę i zaczął w niej moczyć ręce. Nie wiedząc czemu. Ot tak, po prostu. Co jakiś czas wyjmował nagrzane ręce i kładł je sobie na twarz. Dość dziwna technika, ale jak w jakikolwiek sposób uspokajała, to czemu nie. 7 na 10... Jego przedstawienie było 2 na 10! Jak on mógł tak się... 'zabawić'. Gdyby chociaż wcześniej coś o tym wspomniał. Powiedział. Zrobił cokolwiek. A nie pobawić się w aktora i doprowadzić do tej sytuacji. Naprawdę, co on sobie myślał. Trissowi zaczęły pojawiać się różne inne opcje co z tym wszystkim zrobić. Mimo myśli, że jest już względnie spokojny, łzy w najmniejszym stopniu nie przestawały lecieć. Możliwe nawet, że pojawiło się ich jeszcze więcej. Przez jego głowę przelatywały różne sposoby ratunku z tego całego bagna. Wyprowadzka przed wprowadzeniem się. Albo inny pokój, z inną osobą. Albo wynajęcie hotelu, kupno domu, mieszkania. Czegokolwiek co znajdowało się stosunkowo blisko. Będzie chyba jednak musiał to dużo bardziej przemyśleć. W pewnym momencie jednak pojawiła mu się inna scena z życia wzięta. Czy Ryu nie próbował już podobnej sztuczki? No, może na mniejszą metę, aczkolwiek wciąż? To musiało dowodzić tylko temu, że naprawdę ten tylko się bawi. Może miał jakiegoś rodzaju obsesję, czy zboczenie na punkcie tego swojego grania. Jak można posunąć się do czegoś takiego... Trystian na chwilę obecną nie miał najmniejszych chęci wychodzić z łazienki. Ani trochę. Nie to tego człowieka. Nie teraz. Po prostu psychicznie nie był gotowy by znowu spojrzeć Ryu w twarz. Jednak mięśnie powoli zaczynały odmawiać posłuszeństwa. Przez dość długi czas były tak spięte, że w tym momencie go po prostu bolały. Zakręcił wodę i powoli wyszedł z łazienki. Nie zważając na nic obrał za cel sobie swoje łóżko. Cokolwiek by się nie działo, ten nie zamierzał nic mówić, ani się zatrzymać. Po prostu chciał już leżeć na materacu. To było teraz najważniejsze. Jak i nie pokazywanie najmniejszych emocji na twarzy. Nic. Trzeba sobie wszystko poukładać i dopiero dać możliwość pokazania tego na zewnątrz. Jak i... zbadać sytuację, co się dzieje wokół. W końcu życie dalej trwa. Czas dalej leci. A psychika Kota się kompletnie zatrzymała.
- Dobrze! Masz racje! Potrzebuję pistoletu. By szybciej sobie z Tobą poradzić.- Powiedział jakby z wyrzutem w głosie. Mówił baaardzo głośno i wyraźnie. Miał pewne uczucie mordu. Jakby tylko mógł to by zrobił coś dużo gorszego swojemu współlokatorowi. Przez niego poczuł najgorsze uczucie jakie może być. I jeszcze wykonane przez rzekomego przyjaciela. Tris już sam nie wiedział co miał myśleć o tym wszystkim. Złość przyćmiła zdrowy rozsądek i wszystko inne. Potrząsnął gazem i rzucił go prosto w Ryu. A niech go dobije. Niech trafi w głowę, cokolwiek!
- A niech wybuchnie Ci na ryju!- Wrzasnął i nie wiedząc w jaki jeszcze sposób może się wyżyć, po prostu wszedł do łazienki, zamykając drzwi na klucz. Odkręcił w kranie ciepłą wodę i zaczął w niej moczyć ręce. Nie wiedząc czemu. Ot tak, po prostu. Co jakiś czas wyjmował nagrzane ręce i kładł je sobie na twarz. Dość dziwna technika, ale jak w jakikolwiek sposób uspokajała, to czemu nie. 7 na 10... Jego przedstawienie było 2 na 10! Jak on mógł tak się... 'zabawić'. Gdyby chociaż wcześniej coś o tym wspomniał. Powiedział. Zrobił cokolwiek. A nie pobawić się w aktora i doprowadzić do tej sytuacji. Naprawdę, co on sobie myślał. Trissowi zaczęły pojawiać się różne inne opcje co z tym wszystkim zrobić. Mimo myśli, że jest już względnie spokojny, łzy w najmniejszym stopniu nie przestawały lecieć. Możliwe nawet, że pojawiło się ich jeszcze więcej. Przez jego głowę przelatywały różne sposoby ratunku z tego całego bagna. Wyprowadzka przed wprowadzeniem się. Albo inny pokój, z inną osobą. Albo wynajęcie hotelu, kupno domu, mieszkania. Czegokolwiek co znajdowało się stosunkowo blisko. Będzie chyba jednak musiał to dużo bardziej przemyśleć. W pewnym momencie jednak pojawiła mu się inna scena z życia wzięta. Czy Ryu nie próbował już podobnej sztuczki? No, może na mniejszą metę, aczkolwiek wciąż? To musiało dowodzić tylko temu, że naprawdę ten tylko się bawi. Może miał jakiegoś rodzaju obsesję, czy zboczenie na punkcie tego swojego grania. Jak można posunąć się do czegoś takiego... Trystian na chwilę obecną nie miał najmniejszych chęci wychodzić z łazienki. Ani trochę. Nie to tego człowieka. Nie teraz. Po prostu psychicznie nie był gotowy by znowu spojrzeć Ryu w twarz. Jednak mięśnie powoli zaczynały odmawiać posłuszeństwa. Przez dość długi czas były tak spięte, że w tym momencie go po prostu bolały. Zakręcił wodę i powoli wyszedł z łazienki. Nie zważając na nic obrał za cel sobie swoje łóżko. Cokolwiek by się nie działo, ten nie zamierzał nic mówić, ani się zatrzymać. Po prostu chciał już leżeć na materacu. To było teraz najważniejsze. Jak i nie pokazywanie najmniejszych emocji na twarzy. Nic. Trzeba sobie wszystko poukładać i dopiero dać możliwość pokazania tego na zewnątrz. Jak i... zbadać sytuację, co się dzieje wokół. W końcu życie dalej trwa. Czas dalej leci. A psychika Kota się kompletnie zatrzymała.
Kurogane wiedział, on po prostu wiedział, że mu się oberwie. Ale mimo tego nie spodziewał się tak bolesnego uderzenia. Okej, kruczowłosy był okrutny, to nie było tajemnicą w tym momencie. Sam dobrze o tym wiedział. Ale kolanko w klejnoty, na dodatek bez powstrzymywania się było po prostu przesadą. To jak najbardziej bolało bardziej od dostania z nawet 10 kul. Pewnie jedyne co go uratowało od stracenia swojego członka, było to, że w miarę szybko zareagował i przyjął cios bardziej na uda. Co mnie zmieniało faktu, iż to bolało. Jak cholera. Właściwie to nawet nie poczuł gazu, który trafił do jego oczu. Jedyne co wiedział, to że nie mógł ich chwilowo otworzyć. Kurogane jednak rozpoznał, że wylądował na łóżku i kiedy ból lekko się zmniejszył mógł zrozumieć słowa swojego współlokatora. Przez cały ten czas kruczowłosy nie wydał ani jednego dźwięku. No, z wyjątkiem lekko jęknięcia na kolanko w jego kroczu. Nie posiadał takich prawy, by móc narzekać głośno na ból. W tym momencie Ryu jednak się cieszył, iż ten pistolet nie był w dłoniach chłopaka. Na pewno pod wpływem emocji, różowowłosy co najmniej dał by mu dwie kulki. Pewnie więcej. Po chwili poczuł jeszcze uderzenie puszki prosto w głowę. O dziwi, rozcięła mu ona dość głęboko policzek, chociaż chłopak nie wiedział jakim cudem.
Po tym będzie blizna...
Następne co usłyszał to jedynie trzaśnięcie drzwiami i dźwięk zamknięcia ich na klucz. Kruczowłosy leżał tak na łóżku trzymając się za klejnoty, marząc że w jakimś stopniu uśmierzy to ból. Nie czuł złości na Stern'a. Byłby niepoważny jeśli by to zrobił. Może jakiś gram, ze te dość niebezpieczne uderzenie w kolanka, ale nie mógł porównać tego do rzeczy, która zrobił. Kurogane został zraniony przez niego jedynie fizycznie, kiedy Trystiana psychika uległa na pewno znacznym szkodom. Ból jaki został na niego zesłany przeminie, ale w przypadku różowowłosego tak nie będzie. Zresztą taki był plan, więc nie mógł nad tym rozpaczać. Leżał tak przez kilka minut, czekając na samoistne uśmierzenie bólu. W momencie kiedy był on w stanie wstać, spróbował otworzyć swoje oczy. Miał przymrużony obraz i widział praktycznie w czerwonym kolorze. Zdawał sobie sprawę, że Trystian musiał się uspokoić przed podjęciem dalszych decyzji. A jego obecność na pewno mu nie pomoże. Kuśtykając udało mu się dotrzeć do szafy i założyć koszulkę oraz jakieś skarpetki. Następnie podszedł do drzwi wyjściowych i założył buty. Zamiast udać się gdzie indziej podszedł do łózka i wyciągnął książkę, która czytał ostatniej nocy. Nadal mając problem z prostym chodzeniem, chłopak ostrożnie wyszedł przez okno i usiadł na szerokiej pobliskiej gałęzi. Bez problemowo ona go utrzymywała i była na tym samym poziomie co ich pokój. Dzięki temu chłopak mógł obserwować co zrobi Trystian, jednocześnie będąc praktycznie poza zasięgiem jego wzroku. No, chyba że różowowłosy postanowi wyjrzeć przez okno. Na początku zamierzał poczytać trochę książkę, ale jego wzrok nadal na to nie pozwalał. Siedział on tak, że jedna z jego nóg była na gałęzi przyciągnięta do ciała, a druga sobie bezwładnie zwisała. On sam był oparty o pień drzewa. Spojrzał w stronę wschodzącego słońca i przymknął oczy rozmyślając o wszystkim. W szczególności jego motywach. Zapomniał całkowicie o wykrwawiającym się policzku oraz o jego bólu w kroczu. Musiał ułożyć myśli.
Po tym będzie blizna...
Następne co usłyszał to jedynie trzaśnięcie drzwiami i dźwięk zamknięcia ich na klucz. Kruczowłosy leżał tak na łóżku trzymając się za klejnoty, marząc że w jakimś stopniu uśmierzy to ból. Nie czuł złości na Stern'a. Byłby niepoważny jeśli by to zrobił. Może jakiś gram, ze te dość niebezpieczne uderzenie w kolanka, ale nie mógł porównać tego do rzeczy, która zrobił. Kurogane został zraniony przez niego jedynie fizycznie, kiedy Trystiana psychika uległa na pewno znacznym szkodom. Ból jaki został na niego zesłany przeminie, ale w przypadku różowowłosego tak nie będzie. Zresztą taki był plan, więc nie mógł nad tym rozpaczać. Leżał tak przez kilka minut, czekając na samoistne uśmierzenie bólu. W momencie kiedy był on w stanie wstać, spróbował otworzyć swoje oczy. Miał przymrużony obraz i widział praktycznie w czerwonym kolorze. Zdawał sobie sprawę, że Trystian musiał się uspokoić przed podjęciem dalszych decyzji. A jego obecność na pewno mu nie pomoże. Kuśtykając udało mu się dotrzeć do szafy i założyć koszulkę oraz jakieś skarpetki. Następnie podszedł do drzwi wyjściowych i założył buty. Zamiast udać się gdzie indziej podszedł do łózka i wyciągnął książkę, która czytał ostatniej nocy. Nadal mając problem z prostym chodzeniem, chłopak ostrożnie wyszedł przez okno i usiadł na szerokiej pobliskiej gałęzi. Bez problemowo ona go utrzymywała i była na tym samym poziomie co ich pokój. Dzięki temu chłopak mógł obserwować co zrobi Trystian, jednocześnie będąc praktycznie poza zasięgiem jego wzroku. No, chyba że różowowłosy postanowi wyjrzeć przez okno. Na początku zamierzał poczytać trochę książkę, ale jego wzrok nadal na to nie pozwalał. Siedział on tak, że jedna z jego nóg była na gałęzi przyciągnięta do ciała, a druga sobie bezwładnie zwisała. On sam był oparty o pień drzewa. Spojrzał w stronę wschodzącego słońca i przymknął oczy rozmyślając o wszystkim. W szczególności jego motywach. Zapomniał całkowicie o wykrwawiającym się policzku oraz o jego bólu w kroczu. Musiał ułożyć myśli.
Trystian nie widząc nikogo w pokoju jeszcze bardziej się uspokoił. Był w stu procentach bezpieczny. Nikt w tym momencie już nie będzie mu mógł zrobić krzywdy. Tak czuł i myślał. Ale jednak nie należało to do uczucia spokoju. Czemu? Czemu wciąż pojawiał się smutek i pewnego rodzaju strach? Zwinął się w kulkę i zaczął sam do siebie mówić.
- Głupi Ryu... Czemu sobie poszedłeś. Teraz powinieneś tu być...- Mówił to z bardzo załamanym głosem. Nie chciał go. Ale chciał. Nie mógł po prostu się zdecydować czy bardziej jest na niego zły, czy może tęskni. Jednak nic nie mógł poradzić na to wszystko. Zniknął. Nie ma. Znowu. Ten chłopak chyba jednak nie wytrzyma zbyt wiele czasu z Trystianem. Po drodze zostanie poturbowanym kaleką ze zniszczoną psychiką.
W każdym razie jak najbardziej grzeczny chłopak złapał za swój pamiętnik i zaczął w nim coś dopisywać. Nie było to zbyt długie. Wydawało się też, że mógł nałożyć parę poprawek na poprzedni wpis. Po tym szybkim dopisku odłożył pamiętnik gdzie poprzednio i zszedł ze swojego łóżka, by po chwili położyć się na dolnej jego części. Wtulił się cały w kołdrę i czując zapach Ryu po prostu powiedział do siebie, jakby chcąc by się tu pojawił.
- Tęsknię...- I położył głowę na poduszce współlokatora. Ten zapach był taki uspokajający. Trystian nie był nawet w stanie wytłumaczyć tego. Hipnotyzował go. Tworzył same dobre wspomnienia. Właśnie. Same dobre. A to ostatnie? Tak naprawdę bez zbędnej analizy Tris po prostu ostatecznie zapomniał o tym. To naglę stało się nie ważne. Wyżył się już. Oddał za to wszystko. Właśnie... zrewanżował się. Tak bardzo nie chciał podejmować się żadnemu dokładnemu zerknięcia na sytuacje, która tu była, że niechcący to zrobił. A przynajmniej zaczął. Zranił swojego współlokatora... Zaatakował zakazaną 'techniką'. Poczuł się okropnie. Z drugiej strony pamiętał jak ta zabawa go zdenerwowała. Chociaż... to wszystko raczej było w głowie Trissa niżeli w zamiarach Ryu. Przecież... on nic nie zrobił. -Przeklęty Ryu... przytul...- Dalej do siebie mówił pojedyncze prośby, kwestie. Chciał po prostu sam to słyszeć. Gdyby nie te słowa których użył podczas dobierania się. Gdyby nie te podtrzymywanie rąk. Gdyby nie ten ton. Wtedy nie pojawiłyby się te złe emocje. Ten cholerny Japończyk zrobił to specjalnie. Wiedział, że jak tak to zagra to dojdzie do celu ustalonego przez siebie. Sternowi nie zostało już nic do zrobienia jak opatulenie się tym miłym zapachem Kurogane i przeczekanie w pół śnie. Kiedyś wróci... prawda? Mieli razem zjeść. Mieli spędzić czas. To był rozkaz, który musiał wykonać. Przecież życzeniem było pójście wspólne na miasto. Trzeba je spełnić... No doprawdy. Jakby to była najważniejsza rzecz w tym momencie. A może to po prostu wymówka zachowania?
- Głupi Ryu... Czemu sobie poszedłeś. Teraz powinieneś tu być...- Mówił to z bardzo załamanym głosem. Nie chciał go. Ale chciał. Nie mógł po prostu się zdecydować czy bardziej jest na niego zły, czy może tęskni. Jednak nic nie mógł poradzić na to wszystko. Zniknął. Nie ma. Znowu. Ten chłopak chyba jednak nie wytrzyma zbyt wiele czasu z Trystianem. Po drodze zostanie poturbowanym kaleką ze zniszczoną psychiką.
W każdym razie jak najbardziej grzeczny chłopak złapał za swój pamiętnik i zaczął w nim coś dopisywać. Nie było to zbyt długie. Wydawało się też, że mógł nałożyć parę poprawek na poprzedni wpis. Po tym szybkim dopisku odłożył pamiętnik gdzie poprzednio i zszedł ze swojego łóżka, by po chwili położyć się na dolnej jego części. Wtulił się cały w kołdrę i czując zapach Ryu po prostu powiedział do siebie, jakby chcąc by się tu pojawił.
- Tęsknię...- I położył głowę na poduszce współlokatora. Ten zapach był taki uspokajający. Trystian nie był nawet w stanie wytłumaczyć tego. Hipnotyzował go. Tworzył same dobre wspomnienia. Właśnie. Same dobre. A to ostatnie? Tak naprawdę bez zbędnej analizy Tris po prostu ostatecznie zapomniał o tym. To naglę stało się nie ważne. Wyżył się już. Oddał za to wszystko. Właśnie... zrewanżował się. Tak bardzo nie chciał podejmować się żadnemu dokładnemu zerknięcia na sytuacje, która tu była, że niechcący to zrobił. A przynajmniej zaczął. Zranił swojego współlokatora... Zaatakował zakazaną 'techniką'. Poczuł się okropnie. Z drugiej strony pamiętał jak ta zabawa go zdenerwowała. Chociaż... to wszystko raczej było w głowie Trissa niżeli w zamiarach Ryu. Przecież... on nic nie zrobił. -Przeklęty Ryu... przytul...- Dalej do siebie mówił pojedyncze prośby, kwestie. Chciał po prostu sam to słyszeć. Gdyby nie te słowa których użył podczas dobierania się. Gdyby nie te podtrzymywanie rąk. Gdyby nie ten ton. Wtedy nie pojawiłyby się te złe emocje. Ten cholerny Japończyk zrobił to specjalnie. Wiedział, że jak tak to zagra to dojdzie do celu ustalonego przez siebie. Sternowi nie zostało już nic do zrobienia jak opatulenie się tym miłym zapachem Kurogane i przeczekanie w pół śnie. Kiedyś wróci... prawda? Mieli razem zjeść. Mieli spędzić czas. To był rozkaz, który musiał wykonać. Przecież życzeniem było pójście wspólne na miasto. Trzeba je spełnić... No doprawdy. Jakby to była najważniejsza rzecz w tym momencie. A może to po prostu wymówka zachowania?
Minęły jakieś 4 godziny odkąd chłopak zaczął czytać książkę. Również znaczyło to, że minęły 4 godziny od ich kłótni. Nawet nie zauważył jak czas minął przez to, że się zaczytał. Całkiem ciekawa książka. Przed chwilą ją skończył, więc nie miał już co robić. Patrząc na słońce stwierdził, że może najwyższy czas na powrót do pokoju. Chłopak prawdopodobnie się już uspokoił. Nie słyszał od jakiegoś czasu niczego. Dało mu to nadzieję, że różowowłosy śpi. Sen zawsze był lepszy od reali. Z wyjątkiem koszmarów, ale tego snem nie można nazwać. Wskoczył spowrotem przez okno, mimo ciągłego bólu w kroczu. Może powinien przejść się z tym do szpitala? Nigdy nic nie wiadomo. Na widok Trystiana w swoim łóżku, szczerze się zdziwił. Podejrzewał, iż chłopak nie będzie chciał nawet pamiętać o jego istnieniu. Spanie na oryginalnie jego łożu mijało się z celem. Spojrzał dokładnie na godzinę w swojej komórce i zobaczył, że jest 10:39 am. Podczas wyłączania jej, dojrzał szramę o której wcześniej zapomniał. Musiał powiedzieć, że połowę twarzy miał we zaschniętej krwi. Jedyne co to spowodowało to zirytowało go. Będzie musiał siedzieć i szorować ją. Usiadł na siedzeniu przy swoim biurku i przesiał włosy ręką. Wiedział, iż rozmowa z Trystianem będzie nieunikniona. Nie był jednak nią podekscytowany. Jego tok rozumowania był... inny. Szansa na to, że różowowłosy go zrozumie była bliska zeru. Ale zrozumie jeśli nie będzie chciał się z nim zadawać. Większość po takim czymś by zrezygnowała. Przyzwyczajony był. Niby chciał się zmienić, ale niektóre rzeczy po prostu były u niego we krwi. Niestety był zwolennikiem nauki praktyką. Wątpił, że słowami potrafiłby przekazać Sternowi jak bardzo życie jest okrutne. Lepsze było działanie. Nawet jeśli zerwałoby to ich przyjaźń, różowowłosy byłby bezpieczniejszy w życiu. Jedyny minus w całym planie to wczesne zniszczenie wizji sielankowego życia. Lepiej zrobić to wcześniej. Wtedy mniejsze szkody. Ale szansa na cieszenie się życiem również mniejsza. To wszystko było zbyt skomplikowane by wyrazić w słowach. Jak miał to logicznie przekazać swojemu - prawdopodobnie byłemu - współlokatorowi. Nieświadomie przejechał po przyszłej bliźnie. Sprawiała mu ona ból, kiedy jej dotykał. Nie miał nic przeciwko niemu. Zbyt wiele bólu miał zadanego bezpośrednio w kierunku serca, by go on obchodził. Jedyne co mu teraz zostało to czekanie na wybudzenie się Trystiana. I na ich nieuniknioną rozmowę. Gdyby tylko Kurogane wiedział jak jego oczy wyglądały pusto, w przeciwieństwie do wczorajszych iskierek.
Co się właśnie stało. Gdzie on jest. Zasnął? Natychmiastowo wybudził go odgłos kroków. Otworzył szeroko oczy i zobaczył niewyraźną postać będącą przed biurkiem. Przetarł sklejone oczy od płaczu i natychmiastowo się podniósł, szybko pojawiając się za swoim współlokatorem. Bez żadnego słowa przytulił go mocno od tyłu. Przez ledwie dzień przyzwyczaił się do niego do tego stopnia, że chwila samotności, bez pożegnania była dla niego wręcz męczarnią. Czemu on zawsze wychodził tak szybko i nieoczekiwanie? Nigdy nie mówił zbyt wiele podczas wyjścia. Żadnego "do zobaczenia", "na razie" i różne inne słowa, które znaczyły to samo. Zawsze wtedy czuł się opuszczany. Znikanie bez słowa. To było takie w stylu jego rodziców. Z dnia na dzień dowiadywał się o różnych ich planach i nagłym zniknięciu z domu na miesiąc. Może pod pewnym względem bał się, że podobnie będzie i z nim? Bardzo tego nie chciał. Przytulając go tak dał radę wypowiedzieć tylko jedno słowo.
-Przepraszam.- Naprawdę było mu przykro za takie potraktowanie. Zdawał sobie sprawę, że mogło to boleć. A nigdy by nie chciał go skrzywdzić pod żadnym względem. Nie należał do takich osób co lubią przemoc. Ona była ostatecznością. A w tym wypadku nie było na to możliwości. Jaka to ostateczność, używając siły na Ryu? Chyba Triss po prostu zaczynał się przyzwyczajać do jego ukrytych chęci nauczenia życia. Jednak nie mógł zaprzeczyć, ze były zbyt radykalne, brutalne. Jednak nie był w stanie gniewać się za to. W końcu robi to osoba, która pierwszy raz powiedziała mu by "był sobą". Jakby to mogło wyglądać, jakby Kot zabronił mu tego? Gdyby tak przemyśleć dokładnie działania, to... nie było to aż takie złe. Krzywdy mu nie zrobił, w przeciwieństwie do nieogarniętego nastolatka. Zaczął się martwić, czy aby wszystko w porządku z jego przyjacielem. Nie przyjmując żadnych sprzeciwów usiadł mu okrakiem na kolanach i zaczął się przyglądać jego twarzy.
- Nie mów, że to moja wina...- Powiedział trochę smutnym tonem. W ogóle jak on się zachowywał? Jakby nigdy nic. Ryu znowu dla niego był tym wspaniałym współlokatorem do którego czuł bardzo dużą więź. A Trystian znowu zachowywał się po swojemu, kompletnie nie zważając na to, że może to wyglądać źle. - Coś jeszcze poza tym?- zapytał kontrolnie i wychylając się w bok chwycił plecak i wyjął rzeczy do pielęgnacji. Wziął swoją pęsetę, namoczył gazik wodą utlenioną i zatrzymał się na chwilę. - Mogło być gorzej. Musiała szybko zastygnąć krew. Może szczypać.- Powiedział przykładając delikatnie gazik, trzymany przez pęsetę. Miał nadzieję, że wszystko będzie w porządku i nie będzie potrzeba żadnej interwencji lekarza. Kto tam lubił do nich chodzić... Co jakiś czas wymieniał gazik, a w pewnym momencie wyjął też mokre chusteczki, by delikatnie umyć mu krew na połowie twarzy. Wszystko robił bardzo delikatnie, by nie wywołać kolejnego niepotrzebnego bólu dla chłopaka. Przy okazji też, by nie otworzyć rany. Chyba z tego wyjdzie... nie? O całej reszcie urazów, na te chwile niestety nie miał pojęcia.
-Przepraszam.- Naprawdę było mu przykro za takie potraktowanie. Zdawał sobie sprawę, że mogło to boleć. A nigdy by nie chciał go skrzywdzić pod żadnym względem. Nie należał do takich osób co lubią przemoc. Ona była ostatecznością. A w tym wypadku nie było na to możliwości. Jaka to ostateczność, używając siły na Ryu? Chyba Triss po prostu zaczynał się przyzwyczajać do jego ukrytych chęci nauczenia życia. Jednak nie mógł zaprzeczyć, ze były zbyt radykalne, brutalne. Jednak nie był w stanie gniewać się za to. W końcu robi to osoba, która pierwszy raz powiedziała mu by "był sobą". Jakby to mogło wyglądać, jakby Kot zabronił mu tego? Gdyby tak przemyśleć dokładnie działania, to... nie było to aż takie złe. Krzywdy mu nie zrobił, w przeciwieństwie do nieogarniętego nastolatka. Zaczął się martwić, czy aby wszystko w porządku z jego przyjacielem. Nie przyjmując żadnych sprzeciwów usiadł mu okrakiem na kolanach i zaczął się przyglądać jego twarzy.
- Nie mów, że to moja wina...- Powiedział trochę smutnym tonem. W ogóle jak on się zachowywał? Jakby nigdy nic. Ryu znowu dla niego był tym wspaniałym współlokatorem do którego czuł bardzo dużą więź. A Trystian znowu zachowywał się po swojemu, kompletnie nie zważając na to, że może to wyglądać źle. - Coś jeszcze poza tym?- zapytał kontrolnie i wychylając się w bok chwycił plecak i wyjął rzeczy do pielęgnacji. Wziął swoją pęsetę, namoczył gazik wodą utlenioną i zatrzymał się na chwilę. - Mogło być gorzej. Musiała szybko zastygnąć krew. Może szczypać.- Powiedział przykładając delikatnie gazik, trzymany przez pęsetę. Miał nadzieję, że wszystko będzie w porządku i nie będzie potrzeba żadnej interwencji lekarza. Kto tam lubił do nich chodzić... Co jakiś czas wymieniał gazik, a w pewnym momencie wyjął też mokre chusteczki, by delikatnie umyć mu krew na połowie twarzy. Wszystko robił bardzo delikatnie, by nie wywołać kolejnego niepotrzebnego bólu dla chłopaka. Przy okazji też, by nie otworzyć rany. Chyba z tego wyjdzie... nie? O całej reszcie urazów, na te chwile niestety nie miał pojęcia.
Mózg Kurogane wręcz wybuchł. Potrafił wiele rzeczy zrozumieć. Naprawdę. Ale tego, że Trystian go przytulił z kompletnie własnej woli nie rozumiał. Według Ryu chłopak powinien go nienawidzić. Nie chcieć mieć z nim nic wspólnego. Takie krzywdy jakie kruczowłosy wyrządził Sternowi nie mogły zostać najzwyczajniej zapomniane. Albo przełożone na dalszy plan. Stał jak wryty próbując zrestartować ich mózg. Jedyne pytania jakie teraz w nim działały to czemu.
-Czemu? - wypowiedział słowo z wręcz komicznie wielkimi oczami. Nawet jeśli w głowie chłopaka odnosiło się ono do powodu uścisku, to u innych mogło ono być niejasne. Fakt, iż Trystian go przeprosił zmiażdżył go. Bez zastanawiania potrafił mu odpowiedzieć.
-Nie masz za co. Wszystko co zrobiłeś mi się należało. - pouczył różowowłosego. Przyjmowanie całej winy na siebie nie jest zdrowe, kruczowłosy o tym wiedział na własnym przykładzie. Nie życzył tego losu Trystianowi. Był on daleki od piękna.
Kiedy chłopak postanowił na nim usiąść, nie tylko Ryu coraz bardziej nie mógł zrozumieć co się dzieje, ale również jego czuły punkt miał lekkie sprzeciwy przeciwko nagłemu dodatkowemu ciężarowi. Szczególnie w swoim stanie. Kurogane jednak nie dał znać o tym fakcie, ani jego twarz nie pokazała żadnych emocji bólu. Kiedy różowowłosy zaczął z powrotem się obwiniać, Kurogane wydał dźwięk irytacji.
-To nie twoja wina. Czy już zapomniałeś, że to ja zraniłem to miejsce? - wyjaśnił mu pod koniec stukając palcem w klatkę Trystiana. Prosto gdzie znajdowało się jego serce. W końcu taka była prawda. Efektem ubocznym jego działań, było definitywne zranienie swojego przyjaciela. Z tego też powodu, kiedy ten zaczął się przejmować jego stanem, Ryu nie mógł ułożyć żadnego sensownego zdania. Gdy chłopak zapytał się o inne uszkodzenia, kruczowłosy natychmiastowo zamknął oczy. Pewnie tylko bardziej zacząłby się winić, a do tego doprowadzić nie chciał. Lekko otworzył oczy, kiedy poczuł coś na swoim policzku. Nawet wcześniejsze słowa Trystiana do niego nie dotarły. Chłopak aktualnie pielęgnował jego ranę. Faktycznie szczypało, ale nie było to nic znaczącego w tym momencie i z powrotem przymknął oczy by chłopak nie dojrzał ich czerwoności.
-Przestań. Proszę przestań. - w końcu wydukał z siebie Kurogane złamanym głosem. Cały jego proces myślowy został zatrzymany i jedyne co teraz potrafił to zadawać pytania. Ostatecznie paplać jakieś rzeczy bez sensu.
-Czemu jesteś dla mnie miły? Czemu pielęgnujesz moją zasłużoną ranę? Czemu mnie nie nienawidzisz? Czemu?! - ostatnie słowo wyszło jak skrzek. Nawet nie zauważył kiedy z jego oczu zaczęły płynąć łzy. Trystian był prawdopodobnie jedyną osobą, która ujrzała tą twarz Ryu. Łamanie jego wierzeń na to jaki jest świat było bolesne, mimo że było zdecydowanie lepsze niż pozostawienie go w nich.
-Jestem samym problemem. Zadawanie się ze mną nie wyjdzie ci na dobre. Moje życie jest złożone wyłącznie z bólu i przyniesie tobie to samo, jeśli przy mnie zostaniesz. Czemu nie odchodzisz jak całe setki przedtem?! - wypowiedział szczerze Ryu. Nie wiedział już co się dzieje. Nie chodziło mu o to, iż Trystian miał go zostawić na pastwę losu. Chciał wiedzieć, czemu tego nie zrobił. Po tym wszystkim jego energia wręcz się wycierpiała i oparł swoją głowę o bark różowowłosego, tak że stykała się z jego szyją. Głupie łzy nadał spływały mu z oczu. Kto by się spodziewał, iż Kurogane potrafi być tak załamany.
-Czemu? - wypowiedział słowo z wręcz komicznie wielkimi oczami. Nawet jeśli w głowie chłopaka odnosiło się ono do powodu uścisku, to u innych mogło ono być niejasne. Fakt, iż Trystian go przeprosił zmiażdżył go. Bez zastanawiania potrafił mu odpowiedzieć.
-Nie masz za co. Wszystko co zrobiłeś mi się należało. - pouczył różowowłosego. Przyjmowanie całej winy na siebie nie jest zdrowe, kruczowłosy o tym wiedział na własnym przykładzie. Nie życzył tego losu Trystianowi. Był on daleki od piękna.
Kiedy chłopak postanowił na nim usiąść, nie tylko Ryu coraz bardziej nie mógł zrozumieć co się dzieje, ale również jego czuły punkt miał lekkie sprzeciwy przeciwko nagłemu dodatkowemu ciężarowi. Szczególnie w swoim stanie. Kurogane jednak nie dał znać o tym fakcie, ani jego twarz nie pokazała żadnych emocji bólu. Kiedy różowowłosy zaczął z powrotem się obwiniać, Kurogane wydał dźwięk irytacji.
-To nie twoja wina. Czy już zapomniałeś, że to ja zraniłem to miejsce? - wyjaśnił mu pod koniec stukając palcem w klatkę Trystiana. Prosto gdzie znajdowało się jego serce. W końcu taka była prawda. Efektem ubocznym jego działań, było definitywne zranienie swojego przyjaciela. Z tego też powodu, kiedy ten zaczął się przejmować jego stanem, Ryu nie mógł ułożyć żadnego sensownego zdania. Gdy chłopak zapytał się o inne uszkodzenia, kruczowłosy natychmiastowo zamknął oczy. Pewnie tylko bardziej zacząłby się winić, a do tego doprowadzić nie chciał. Lekko otworzył oczy, kiedy poczuł coś na swoim policzku. Nawet wcześniejsze słowa Trystiana do niego nie dotarły. Chłopak aktualnie pielęgnował jego ranę. Faktycznie szczypało, ale nie było to nic znaczącego w tym momencie i z powrotem przymknął oczy by chłopak nie dojrzał ich czerwoności.
-Przestań. Proszę przestań. - w końcu wydukał z siebie Kurogane złamanym głosem. Cały jego proces myślowy został zatrzymany i jedyne co teraz potrafił to zadawać pytania. Ostatecznie paplać jakieś rzeczy bez sensu.
-Czemu jesteś dla mnie miły? Czemu pielęgnujesz moją zasłużoną ranę? Czemu mnie nie nienawidzisz? Czemu?! - ostatnie słowo wyszło jak skrzek. Nawet nie zauważył kiedy z jego oczu zaczęły płynąć łzy. Trystian był prawdopodobnie jedyną osobą, która ujrzała tą twarz Ryu. Łamanie jego wierzeń na to jaki jest świat było bolesne, mimo że było zdecydowanie lepsze niż pozostawienie go w nich.
-Jestem samym problemem. Zadawanie się ze mną nie wyjdzie ci na dobre. Moje życie jest złożone wyłącznie z bólu i przyniesie tobie to samo, jeśli przy mnie zostaniesz. Czemu nie odchodzisz jak całe setki przedtem?! - wypowiedział szczerze Ryu. Nie wiedział już co się dzieje. Nie chodziło mu o to, iż Trystian miał go zostawić na pastwę losu. Chciał wiedzieć, czemu tego nie zrobił. Po tym wszystkim jego energia wręcz się wycierpiała i oparł swoją głowę o bark różowowłosego, tak że stykała się z jego szyją. Głupie łzy nadał spływały mu z oczu. Kto by się spodziewał, iż Kurogane potrafi być tak załamany.
Czemu? Jak to czemu, głupi Kurogane. Bo mimo tych złych momentów, trzeba patrzeć też na pozytywne aspekty. To jedyne co wchodziło do głowy Trisa. Żeby przez jeden błąd jaki popełnił, miał go ot tak zostawić? Niby z jakiej racji. Tu się pojawiało pytanie "czemu". Zranił to miejsce? To było nic w porównaniu do tego wszystkiego co przeżyła jego psychika w poprzednim 'życiu'. Chłopak po prostu nie wiedział jak odpowiadać na zadawane pytania. Przemilczał większość, po prostu robiąc swoje i czekając na dalszy ciąg wydarzeń. Ważniejszym dla niego było doprowadzenie Ryu do ładu. Gdzieś pomiędzy wypowiedziami po prostu powiedział to co sądził.
- Po prostu nie jesteś złym człowiekiem.- I uśmiechnął się promiennie do niego. Taka prawda. W żaden sposób nie widział w nim nikogo złego, czy groźnego. Może był ten jeden moment, w którym sam się przestraszył, ale większość jego myśli i odczuć było tylko poprzez ekspresję zdarzenia. Gdyby miał więcej czasu na zastanowienie się, zrozumienie i przemyślenie wszystkiego na spokojnie- efekt byłby ten sam co teraz. Nic by to nie zmieniło. - Najzwyczajniej w świecie, jestem sobą- Uśmiech nie znikał mu z twarzy. Poprzednie przeprosiny najpewniej wyszły mu też z odruchu do tego słowa. Może i trochę się winił, ale fakt. Sam uważał, że ten zasłużył na to. Otrzymał to na co zapracował i tyle. Koniec. Czas wrócić do poprzednich zdarzeń, relacji i tym podobnych. Prawda? Tak przynajmniej mniej więcej myślał Triss. Kiedy jednak zobaczył u niego łzy, naprawdę się zdziwił. Co się stało? To go naprawdę aż tak zabolało? Ciężkie było patrzenie na niego w takim stanie. Nie wyglądał na osobę, która często wylewa łzy. Po chwili poczuł jego głowę na ramieniu. Kompletnie nie wiedział co odpowiedzieć na to wszystko. Jak pomóc, co powiedzieć. Czuł się bezradny i niedoświadczony w takich sprawach. Nie podobały mu się wszelkie sugestie, że powinien go teraz zostawić. Nie rozumiał tego. Kompletnie nie rozumiał. Dlaczego miałby to zrobić. Czy on tego chce? Chciałby, żeby ten go zostawił? Do tego stopnia, ze się rozpłakał? To nie miało żadnego sensu. Jedną ręką zaczął się bawić jego włosami, delikatnie przeczesując je sobie między swoimi palcami. Głaskając go tak, starał się też trochę uspokoić. Podobno takie 'pieszczoty' uspokajają. W tym wypadku będzie podobnie?
- Ryu... Ja po prostu jestem sobą. Tak jak mówiłeś. I... to moje życie. Nie decyduj za mnie co powinienem zrobić. Jak i co jest dla mnie dobre a co nie. Wybacz, ale wiem lepiej...- Postawił się. Taka prawda. Całe życie wszyscy mu rozkazują co ma robić, jak to ma wyglądać. W wielu rzeczach inni mieli racje. Jednak to były te racje, które sam wybrał Tris. W momencie, kiedy czegoś naprawdę nie chciał, po prostu się buntował i tego nie robił. Tak samo byłoby tu. Gdyby nie chciał ciągnąć tej znajomości, by po prostu posłuchał tego wszystkiego. Ale, że było wręcz na odwrót- nie miał najmniejszego zamiaru odchodzić. Skąd niby chłopak miał wiedzieć, że lepiej jak go zostawi? Może dla niego... ale nie dla Sterna. Przynajmniej tak on czuł. Nie było możliwości, by ot tak sobie poszedł i nigdy nie wrócił. To nie w jego stylu.
- Ja nie czuje żadnego bólu. Więc też się nie obwiniaj, głupku.- Dodał, żeby wszystko było jasne. Nie mógł go nie skomentować pod koniec. Po co ten się w ogóle obwiniał? Skoro cały czas mu pokazywał, że wszystko jest w porządku. Dał mu się wypłakać. Niech wydobędzie emocje na zewnątrz. Podobno to dobre dla człowieka. Poza tym dzięki temu będzie mógł się pozbyć z oczu gazu pieprzowego, którym został potraktowany. Czy on myślał, że nie został zauważony? Jakby była jakakolwiek możliwość, że Triss nie spojrzy na jego złote oczy. Za to miał też kolejną informację- ukrywa prawdę. Zaczął analizować wszystkie czyny które zrobił, żeby móc dopytać o jego stan. Trzeba było się nim teraz zająć. Kot czuł taką powinność i tyle. Sam nie wiedział czemu, ale pomoc nigdy nie jest zła. A na pewno nie dla przyjaciela. Oczy zauważył, policzkiem zaczął się zajmować, z głową wszystko w porządku. Zostało...
- Um... Ryu... Czy. Nie boli Cię tam?- Musiał się dowiedzieć. W sumie to mógłby być poważny problem. Trystian mocno zacisnął zęby i miał tylko nadzieję, że nic mu nie jest. Dla pewności wskazał na jego krocze, by było jasne o czym mówi.
- Po prostu nie jesteś złym człowiekiem.- I uśmiechnął się promiennie do niego. Taka prawda. W żaden sposób nie widział w nim nikogo złego, czy groźnego. Może był ten jeden moment, w którym sam się przestraszył, ale większość jego myśli i odczuć było tylko poprzez ekspresję zdarzenia. Gdyby miał więcej czasu na zastanowienie się, zrozumienie i przemyślenie wszystkiego na spokojnie- efekt byłby ten sam co teraz. Nic by to nie zmieniło. - Najzwyczajniej w świecie, jestem sobą- Uśmiech nie znikał mu z twarzy. Poprzednie przeprosiny najpewniej wyszły mu też z odruchu do tego słowa. Może i trochę się winił, ale fakt. Sam uważał, że ten zasłużył na to. Otrzymał to na co zapracował i tyle. Koniec. Czas wrócić do poprzednich zdarzeń, relacji i tym podobnych. Prawda? Tak przynajmniej mniej więcej myślał Triss. Kiedy jednak zobaczył u niego łzy, naprawdę się zdziwił. Co się stało? To go naprawdę aż tak zabolało? Ciężkie było patrzenie na niego w takim stanie. Nie wyglądał na osobę, która często wylewa łzy. Po chwili poczuł jego głowę na ramieniu. Kompletnie nie wiedział co odpowiedzieć na to wszystko. Jak pomóc, co powiedzieć. Czuł się bezradny i niedoświadczony w takich sprawach. Nie podobały mu się wszelkie sugestie, że powinien go teraz zostawić. Nie rozumiał tego. Kompletnie nie rozumiał. Dlaczego miałby to zrobić. Czy on tego chce? Chciałby, żeby ten go zostawił? Do tego stopnia, ze się rozpłakał? To nie miało żadnego sensu. Jedną ręką zaczął się bawić jego włosami, delikatnie przeczesując je sobie między swoimi palcami. Głaskając go tak, starał się też trochę uspokoić. Podobno takie 'pieszczoty' uspokajają. W tym wypadku będzie podobnie?
- Ryu... Ja po prostu jestem sobą. Tak jak mówiłeś. I... to moje życie. Nie decyduj za mnie co powinienem zrobić. Jak i co jest dla mnie dobre a co nie. Wybacz, ale wiem lepiej...- Postawił się. Taka prawda. Całe życie wszyscy mu rozkazują co ma robić, jak to ma wyglądać. W wielu rzeczach inni mieli racje. Jednak to były te racje, które sam wybrał Tris. W momencie, kiedy czegoś naprawdę nie chciał, po prostu się buntował i tego nie robił. Tak samo byłoby tu. Gdyby nie chciał ciągnąć tej znajomości, by po prostu posłuchał tego wszystkiego. Ale, że było wręcz na odwrót- nie miał najmniejszego zamiaru odchodzić. Skąd niby chłopak miał wiedzieć, że lepiej jak go zostawi? Może dla niego... ale nie dla Sterna. Przynajmniej tak on czuł. Nie było możliwości, by ot tak sobie poszedł i nigdy nie wrócił. To nie w jego stylu.
- Ja nie czuje żadnego bólu. Więc też się nie obwiniaj, głupku.- Dodał, żeby wszystko było jasne. Nie mógł go nie skomentować pod koniec. Po co ten się w ogóle obwiniał? Skoro cały czas mu pokazywał, że wszystko jest w porządku. Dał mu się wypłakać. Niech wydobędzie emocje na zewnątrz. Podobno to dobre dla człowieka. Poza tym dzięki temu będzie mógł się pozbyć z oczu gazu pieprzowego, którym został potraktowany. Czy on myślał, że nie został zauważony? Jakby była jakakolwiek możliwość, że Triss nie spojrzy na jego złote oczy. Za to miał też kolejną informację- ukrywa prawdę. Zaczął analizować wszystkie czyny które zrobił, żeby móc dopytać o jego stan. Trzeba było się nim teraz zająć. Kot czuł taką powinność i tyle. Sam nie wiedział czemu, ale pomoc nigdy nie jest zła. A na pewno nie dla przyjaciela. Oczy zauważył, policzkiem zaczął się zajmować, z głową wszystko w porządku. Zostało...
- Um... Ryu... Czy. Nie boli Cię tam?- Musiał się dowiedzieć. W sumie to mógłby być poważny problem. Trystian mocno zacisnął zęby i miał tylko nadzieję, że nic mu nie jest. Dla pewności wskazał na jego krocze, by było jasne o czym mówi.
Strona 3 z 4 • 1, 2, 3, 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach