Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Mieszkanie Maannguaq
Nie Gru 27, 2020 10:17 pm
Mieszkanie Maannguaq



Kliknij na obrazek, by uzyskać dostęp do pełnego podglądu mieszkania.
Maannguaq Thorleifsen
Maannguaq Thorleifsen
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Maannguaq
Nie Gru 27, 2020 10:27 pm
Świadomość, że będzie miała gościa akurat na święta, zmotywowała ją do chociaż częściowego udekorowania mieszkania. Co prawda ograniczyła się do naprawdę najmniejszych rozmiarów choinki (ale żywej!) i może ze trzech jakichś zawieszek na ściany. Maannguaq nie dbała zbytnio o nastrój świąteczny, bo wcale jej nie ruszał, ale skoro miał to jeszcze ktoś widzieć - to niech będzie. Średnio się to jednak łączyło z resztą rzeczy, które można było zauważyć na ścianach pomieszczeń. Niczym w "paście o ojcu wędkarzu", salon Grenlandki też był zajebany, ale obramowanymi zdjęciami samolotów i czołgów. W paru ramkach co prawda były jej zdjęcia z rodziną albo przyjaciółmi z wojska, ale tych było zwyczajnie mniej: bo nie miała ich za dużo ze sobą. Na stoliku stał mały proporczyk z flagą Grenlandii, a na jednej ze ścian wisiała dokładna mapa tej wyspy.
Z okazji "grenlandzkiego wieczorka", Inuitka ubrała się w barwny sweter będący elementem stroju ludowego. Ale tylko tyle z niego wyciągnęła, bo do tego miała czarne jeansy i skarpetki. Tego dnia włosy upięła nieco wyżej, a na twarzy miała minimalną warstwę makijażu - ale jednak ją miała. Thorleifsen uważała bowiem, że do takiego ubrania musi wyglądać trochę lepiej niż zazwyczaj.
Od jakiegoś czasu walczyła z przygotowywaniem potraw ze swojego regionu. Na szczęście stosunkowo niewiele z nich trzeba było przyrządzać: grenlandzka kuchnia opierała się na wędzeniu, suszeniu i kiszeniu więc produkty przyjechały praktycznie gotowe. Postawiła na kilka bardziej zaskakujących i parę powszechnie uznawanych za jadalne dań. Clue wieczoru jednak miał być napój, którego wcale nie było łatwo importować do Riverdale. Całe szczęście, że jako policjantka miała dobre wtyki.
Ustawiła na stole multum małych talerzyków, miseczek, pojemniczków. Osobiście nie do końca wszystko lubiła, ale jednak miała sentyment wobec tych dań. Ciekawa była, co jej gość sobie pomyśli, kiedy to wszystko zobaczy.
Ponieważ miała jeszcze trochę czasu do jego przybycia, usiadła na kanapie i uruchomiła laptopa na kolanach. Serbskie piosenki wojenne z okazji świąt? Czemu nie!
Samuel Larson
Samuel Larson
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Maannguaq
Nie Gru 27, 2020 10:29 pm
 Spojrzał na swoje odbicie. Obrócił twarz to w lewą, to w prawą stronę; ułożone włosy, czarna koszula — to, jak elegancko wyglądał w lustrze, kontrastowało z niechlujnym, odbijającym się za jego plecami wnętrzem łazienki — porozkładanymi na podłodze wilgotnymi ręcznikami i zawieszonymi na kabinie prysznicowej ubraniami. Pomieszczenie oblegał delikatny zapach perfum, na przemian z duchotą spowodowaną parującą wodą, wcześniej spływającą z niego podczas prysznicu.
 Nie wiedział, czy był jakikolwiek sens, by się tak stroić; gdyby kobieta jako termin podała inny dzień, wtedy zapewne postawiłby na zwykły, codzienny wygląd. Jednak ta świadomość, że był to dwudziesty czwarty grudnia, postawiła przed nim dylemat — ostatecznie decydując się na bardziej wytworny strój, chociażby ze względu na tradycję (albo i nawet zwykłą chęć, by do tych tradycji po tylu latach powrócić). Podniósł brwi do góry. Czuł się głupio. To była jedyna koszula, którą ze sobą miał, reszta pozostała w starym mieszkaniu, tak jak i wszelakie garnitury. Równie czarne spodnie w kant, które na siebie wciągnął, tak samo były jedynymi, które znalazły się w jego torbie podróżnej. Nie miał ich na sobie dobre kilka lat.

 Przemierzał ciemne ulice, oświetlone gdzieniegdzie latarniami. Ręce schowane miał w kieszeni, a wzrok obniżony. Dopiero gdy kątem oka wyhaczył jedną z bardziej świetlistych wystaw sklepowych, zatrzymał się przy niej. Obrócił się w stronę szyby, stercząc tam przez dobre dwie minuty, by koniec końców zdecydować się na wejście do środka.

 Zatrzymał się przed drzwiami mieszkania, ale nim postanowił zapukać, spojrzał w bok i przygryzł wargę, jakby niepewny. Zerknął na trzymany w ręce kosz — nie było to nic wymyślnego, zwykłe słodycze, zestaw herbat i inne dziwne, suszone rzeczy, których nie mógł pojąć, nawet po tym, jak ekspedientka starała się mu objaśnić. Uznał jednak, że przyniesienie czegoś będzie stosowne, po tym jak Maannguaq zaprosiła go na obiad. Formalność, tyle.
 Uniósł rękę i spokojnym ruchem zapukał do drzwi, po tym chowając wolną dłoń do kieszeni spodni.
Maannguaq Thorleifsen
Maannguaq Thorleifsen
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Maannguaq
Nie Gru 27, 2020 10:31 pm


Ostatnio zmieniony przez Maannguaq Thorleifsen dnia Nie Gru 27, 2020 10:37 pm, w całości zmieniany 1 raz
Trzeba było przyznać, że trochę się aż zaczęła niecierpliwić. Niby umówili się na konkretną godzinę, jednak sam fakt takiego bezczynnego oczekiwania ją męczył. Przez to nachodziło ją coraz więcej myśli, czy aby na pewno wszystko zostało przygotowane.
Kiedy usłyszała pukanie do drzwi, od razu zdjęła z kolan laptopa - chociaż nie wyłączyła serbskiej playlisty, która wciąż sobie po cichutku grała - i ruszyła w kierunku wejścia. Jeszcze na chwilę zahaczyła o łazienkę, gdzie użyła swoich ulubionych perfum: przynajmniej nie będzie mógł sobie żartować, że pachniała jak facet. Kiedy już to zrobiła, z delikatnym uśmiechem na twarzy otworzyła drzwi.
- Haluu! - przywitała go adekwatnie, po grenlandzku i gestem dłoni zaprosiła do środka - Przyznaję, że nie sądziłam, że kiedykolwiek zobaczę cię w takim stroju. Warto było - zaśmiała się, przyglądając uważnie Samuelowi, kiedy zamykała za nim drzwi.
Była to zupełna odmiana. Jeszcze parę dni temu paradował przed nią w dresach, nawet bez koszulki, a teraz taka pełna kultura. Nie, żeby to wiele zmieniało, ale rzeczywiście była mile zaskoczona. Pewnie normalnie sama też założyłaby coś “odświętnego”, z tym, że dla nich - Grenlandczyków - taki ubiór jak ten jej był odświętny. O ile dorzucić jeszcze do tego elementy z foczej skóry i buty za kolana. Może to i lepiej, że tego dnia miała na sobie jedynie “budżetową” wersję tego ludowego zestawu.
- Mam nadzieję, że jesteś głodny, bo trochę tego mam dla ciebie do spróbowania - wesoło wskazała dłonią na to, co już “czyhało” na stole: a to wciąż nie było wszystko!
Samuel Larson
Samuel Larson
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Maannguaq
Nie Gru 27, 2020 10:36 pm
 Unosząc rękę, w której trzymał kosz, spojrzał na widniejący na nadgarstku zegarek. Zazwyczaj starał się być punktualny — tak było i tym razem, jednak w ostatniej chwili coś popchnęło go do upewnienia się w tej kwestii, jakby nagły przestrach, że wizyta w sklepie zajęła mu więcej czasu, niż powinna.
 W momencie, w którym obniżał dłoń, drzwi do mieszkania otworzyły się. Przechylił się lekko w bok, jakby chcąc dojrzeć kobietę szybciej, niż ta otworzyła je na pełną szerokość, i wyprostował się. Kiwnął głową na przywitanie, na kolejne słowa nie odpowiadając; czuł się już wystarczająco głupio, by jeszcze temat ten podjudzać, tym bardziej kiedy kobieta wydawała się postawić na zwykły sweter. Obniżył więc tylko wzrok i wszedł do środka. Zauważywszy wcześniej, że paraduje na skarpetkach, zdjął buty i postawił przy drzwiach. Kurtkę zawiesił na wieszaku obok, w ręce wciąż dzierżąc koszyk, wcześniej starannie owinięty przez ekspedientkę przezroczystą folią. Sam teraz już nie wiedział, czy nie przesadził, ale widząc przystrojoną choinkę i…
 Muzyka. Zatrzymał się. Nie wydawało mu się, by brzmiała po grenlandzku, bardziej jak… coś słowiańskiego? Nie znał się na tych językach, toteż nie potrafił określić kraju pochodzenia, aczkolwiek różniło się od tego, co do tej pory zdążyła przedstawić mu Maannguaq. Rosyjski?
 Spojrzał na kobietę pytająco, po tym wędrując wzrokiem w stronę stołu.
 — Och — rzucił z entuzjazmem, jednak gdy podszedł bliżej i nieco lepiej zaznajomił się z czekającymi na nich potrawami, mina mu zrzedła. — …Och — powtórzył pod nosem, po czym odchrząknął cicho, jakby nie chcąc pokazać po sobie niezadowolenia. To… nie jest jeszcze dokończone, prawda? Patelnia nadal się rozgrzewa? — To… — zaczął, odwracając się w jej stronę. — Dla ciebie. Za zaproszenie — sprostował, dając jej koszyk w ręce i przechodząc następnie bardziej w głąb mieszkania. Podszedł do choinki i pochylił się nad nią nieznacznie, a zauważywszy swoje odbicie w jednej z bombek, uśmiechnął się lekko i trącił ją palcem. Widząc, jak buja się na boki, wyprostował się i schował ręce do kieszeni. — Ładnie — stwierdził; lekki uśmiech dalej nie schodził mu z twarzy.
Maannguaq Thorleifsen
Maannguaq Thorleifsen
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Maannguaq
Nie Gru 27, 2020 10:47 pm


Ostatnio zmieniony przez Maannguaq Thorleifsen dnia Nie Gru 27, 2020 10:49 pm, w całości zmieniany 1 raz
Otworzyła usta, zaskoczona gestem mężczyzny. Przejęła od niego kosz i pokiwała głową z wdzięcznością.
Hej, nie trzeba było! Dziękuję - odparła radośnie i przeniosła przedmiot na blat w kuchni - Chcesz herbaty? Albo kawy? Znaczy… nie wiem czy kawa będzie pasować do takiego jedzenia, ale jeżeli chcesz to nie ma problemu.
Maannguaq była zadowolona tak naprawdę z samego faktu, że z kimś mogła spędzić święta. Niby nie powinno robić jej to większej różnicy, skoro nie wpadała w ten cały szał związany z końcem grudnia, jednak sprawiało jej to zwyczajną przyjemność. Szczególnie, jeżeli do tego wszystkiego spożywać mieli potrawy z jej regionu - przez chwilę mogła poczuć się prawie jak w domu.
Qujanaq! - podziękowała jeszcze za “ocenę” dekoracji - Wreszcie miałam motywację, żeby się jakoś postarać.
Powoli rozpakowała kosz z folii i wyjęła jedną z paczuszek z herbatą. Zaśmiała się cicho, jakby do siebie.
Ta herbata z mango to jakaś aluzja?
Wsypała łyżeczkę liści do zaparzaczki i podeszła z dzbankiem pełnym niedawno zagotowanej wody do stołu.
Mam jeszcze colę, wodę… akurat wódki dzisiaj nie. Więc nie krępuj się jak coś. I… no… - klasnęła w dłonie - to chyba możemy zaczynać… Część z tych potraw tradycyjnie będziemy jeść rękoma, więc jak coś to łazienka jest tam. - wskazała dłonią na jedne z drzwi przy wejściu.
Oczywiście nie miała zamiaru zmuszać go do mycia rąk przed jedzeniem, ale uznała, że wypada uprzedzić. Nawet miała w łazience płyn do dezynfekcji: Grenlandczycy przygotowani na wszystko!
Żeby nie było, że ty tak na oficjalnie a ja jak na wizytę u babci… to tutaj nazywa się anorak - wskazała palcem na “ponczo” - a to timmiaq - tutaj pokazała na koszulkę - i jest to nasz ludowy strój na oficjalne okazje. Święta, pogrzeby, różne takie. Przynajmniej na obszarze Zachodniej Grenlandii.
Czyli w skrócie: Maannguaq była odjebana, ale po swojemu. Nie mogła się powstrzymać i odruchowo pomyślała o Samuelu w męskiej wersji stroju ludowego, przez co automatycznie kącik jej ust uniósł się do góry.
Mam pomysł: zagramy w grę... - zaczęła, jednocześnie odsuwając sobie krzesło po stronie kuchni - Tutaj masz różne rzeczy, wszystkie “oficjalnie” jadalne. Powiem ci ich nazwy po grenlandzku, ale co to jest wyjaśnię ci dopiero po spróbowaniu. Zapewniam na razie jedynie, że to tutaj - wskazała na miseczki z małymi, czarnymi kulkami - to bażyna. Takie… trochę jak czarna porzeczka, myślę. Można ją jeść w każdym momencie, praktycznie ze wszystkim. Ogólnie to proponuję zacząć od tego, nazywa się mattak - w tym momencie wskazała na niewielkich rozmiarów paskowane kostki - a tutaj dalej masz orsoq, ammassak, saarullik panertoq, panertut, natsersuaq i tuttu panertoq.
Kiedy skończyła, zamyśliła się na chwilę patrząc na to wszystko, a następnie przeniosła spojrzenie na rozmówcę.
No to co… wesołych świąt!
Samuel Larson
Samuel Larson
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Maannguaq
Nie Gru 27, 2020 10:47 pm
 — Woda wystarczy — stwierdził, podchodząc bliżej kobiety, tak aby z ciekawości samemu móc dostrzec to, co znajdowało się w koszu. Pochylił się nad nią, patrząc jej na ręce. Nie był do końca pewien, co mogła znaleźć w środku — szczerze powiedziawszy, przebywanie w takim sklepie, w jakim się znalazł, tj. jasnym i ciepłym, od którego aż biły przeróżne, przyjemne zapachy, było dla niego krępujące. Już krok po przekroczeniu progu pożałował, że do niego wszedł. To nie była jego bajka, dlatego też pozwolił ekspedientce wybrać za niego, kierując się jej gustem.
 “Więc… czego pan szuka?”
 “…Nie wiem.”
 “To może… jakieś ulubione smaki?”
 “Ja… nie wiem.”
 Ostatecznie poprosił ją, by wybrała to, co wydało się być dla niej odpowiednie, nie mając najmniejszego pojęcia, w czym gustowała Maannguaq. Jedyne, co wybrał samodzielnie, było małą buteleczką z sokiem do herbaty, o smaku pomarańczy i imbiru. Podobał mu się kolor.
 Podrapał się po skroni, nie wiedząc, jak jej odpowiedzieć.
 Na rzuconą przez nią sugestię, jakoby odpowiednim byłoby umycie dłoni, skierował się do łazienki. Umył je, przypadkowo zerkając na lustro. Poprawił opadający na czoło kosmyk włosów i wrócił do kuchni, opierając się dłonią o jedno z krzeseł. Ponownie objął spojrzeniem to, co widniało na stole — kompletnie nie wiedział, jak powinien zebrać się do jedzenia.
 — Och — mruknął ponownie, gdy ta zaczęła tłumaczyć swój strój. Nie wiedział, czy to go pocieszyło, czy wręcz przeciwnie. — Ciekawe — dodał, nie bardzo — ponownie — wiedząc, jak zareagować. Będąc szczerym, czuł się dziwnie skrępowany, zupełnie jak w sklepie, przebywając w jej mieszkaniu.
[…] “oficjalnie” jadalne.
 ”Oficjalnie”? Podniósł brew do góry, w tym samym czasie i sobie odsuwając krzesło po drugiej stronie, zaraz przed Maannguaq. Usiadł i przeniósł wzrok w stronę bażyny, na którą to wskazała. Wziął jedną z kulek i ostrożnie wsunął pomiędzy wargi.
 Było… dziwne. Na pewno nie tak słodkie, jak można by się spodziewać, głównie przez podobieństwo do porzeczki. Trochę kwaśne, trochę słodkie, a jednak trudno było przypisać to do owoców, które miał sposobność do tej pory spróbować.
 —  …Osobliwe — powiedział tylko, po tym zerkając w stronę wcześniej wspomnianego mattak. Wahał się przed wyciągnięciem ręki, przed tym jeszcze raz zerkając w stronę kobiety, jakby z nadzieją, że go powstrzyma. Nie wyglądało… na jadalne.
 W końcu i po to sięgnął, a gdy kawałek mięsa (mięsa?) dotknęło wnętrza jego ust, zatrzymał się. Było dziwnie galaretowate, surowe, jakby dopiero co wyjęte ze sprzed chwili zarżniętej ryby. Poruszył szczęką powoli, wewnętrzne kąciki brwi uniosły się do góry, a usta wykrzywiły nieznacznie. Przełknął.
 —  To… sam tłuszcz, prawda? — spytał i miał nadzieję, że odpowiedź brzmiała tak — to tłuszcz. Bo jeśli nie, wtenczas zastanowi się nad jej dobrymi intencjami, tak jak i nad “oficjalnością” jadalności tychże rzeczy.
Maannguaq Thorleifsen
Maannguaq Thorleifsen
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Maannguaq
Nie Gru 27, 2020 10:53 pm
Kiwnęła głową i nalała wody do szklanki, którą to postawiła po stronie Samuela. Następnie sięgnęła po dwie filiżanki i do jednej nalała herbaty. Druga była w “zapasie”, jakby jednak mężczyzna się namyślił i chciał spróbować.
Podmuchała na napar, aby w końcu, powolutku i ostrożnie, spróbować go.
Jest świetna! - stwierdziła szczerze.
Maannguaq uwielbiała “egzotyczne” smaki, a mango z całą pewnością było jednym z jej ulubionych owoców (dlatego też dobór wódki na ostatni wieczór nie był przypadkowy). Herbata o tym smaku była zdecydowanie strzałem w dziesiątkę jeśli chodziło o prezent dla niej.
Powoli upijając z filiżanki, przyglądała się gościowi i jego próbom owoców, a następnie mattak. Zaśmiała się cicho, odkładając naczynie.
Nie sam, bo ze skórą wieloryba. Ale… głównie tłuszcz. Mattak jest bardzo popularne u nas, niektórzy nawet nazywają to “grenlandzką gumą do żucia” - powiedziała, ponownie wstając od stołu i sięgając po niewielki pojemnik żółtego koloru - Masz, spróbuj z tym. Aromat. Taka… smaczniejsza sól - wyjaśniła, jednocześnie podając przedmiot mężczyźnie.
Osobiście jadała już zarówno to jak i inne rzeczy bez “chemii”, jednak wiedziała, że Aromat rzeczywiście potrafił wiele zmienić. Szczególnie dla osób, które nie jadły takich potraw od urodzenia.
Przeniosła kilka elementów wieloryba na swój talerz, a następnie powoli konsumowała.
Jeżeli lubisz ryby, to spróbuj saarullik panertoq - zaproponowała w końcu, wskazując na długie, białe płaty - Robi się to w ten sposób… - złapała za jeden kawałek i oderwała rękoma podłużny pasek z wnętrza ryby - ...a następnie część osób macza w sosie sojowym wymieszanym z wasabi, ale ja tam osobiście nie przepadam za takim dodatkiem.
Wskazała głową na niewielkich rozmiarów miseczkę z brązowawym płynem, po chwili samej jednak wkładając do ust część urwanego mięsa.
Samuel Larson
Samuel Larson
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Maannguaq
Nie Gru 27, 2020 10:55 pm
 Możliwe, że poniekąd ucieszyłby się ze stwierdzenia, jakoby herbata jej zasmakowała, gdyby rzeczywiście sam ją wybierał. W takim przypadku może podziękować jedynie ekspedientce, która najwidoczniej trafiła w dziesiątkę — lepiej, niż gdyby on sam ją wybierał, a przecież znał Maannguaq nieco lepiej niż ona, nieznana jej osoba. Na ten moment jednak postanowił pozostawić ją w nieświadomości, by nie psuć atmosfery.
 Nie wnikał, skąd wzięła kawałek wieloryba, wiedział tylko, że napomknięcie, jakoby niektórzy nazywali to swego rodzaju gumą do żucia, wzbudziło w nim obrzydzenie. Rzeczywiście, teksturę miało podobną, było trudne do przełknięcia i pozostawiało w gardle wrażenie, jakoby się w  nim zatrzymywało, utknęło — choć nie wiedział, czy było to realne wrażenie, które towarzyszyło w każdym przypadku, czy może po prostu jemu, zniechęconemu przed wprowadzeniem tego do żołądka.
Masz, spróbuj z tym. Aromat. Taka… smaczniejsza sól.
 Spojrzał podejrzliwie na podaną mu butelkę, niekoniecznie chcąc korzystać z tej propozycji. Myślał, że miał już to za sobą i nie będzie musiał wracać kubkami smakowymi do grenlandzkiej gumy, tak jednak uprzejmość kazała mu po nią sięgnąć i ponownie skosztować mattak. Normalnie by tego nie zrobił, jednak to przytłaczające uczucie obecności w czyimś mieszkaniu, jak i świadomość, że kobieta zrobiła to specjalnie z myślą o nim, ze szczerze dobrymi intencjami, nie pozwoliła mu na odmowę. Posypał więc kawałek tłuszczu tym dziwnie wyglądającym żółtym proszkiem i na nowo wyciągnął rękę w jego stronę.
 Nie pomogło. Było tak samo obrzydliwe. Zmarszczył brwi i przełknął z tym samym problemem, co wcześniej. Zdarzało mu się wcześniej jeść surowe ryby, ale to… To było coś innego. Ten proszek, czy co to tam było, rzeczywiście mógł pomóc — ale nie na tyle, by móc określić to mianem smaczny.
 Przeniósł spojrzenie na wspomnianą przez nią rybę. Wyglądała bardziej normalnie, co dało mu pewną nadzieję; chwycił za nią tak, jak mu pokazała, by po tym zamoczyć kawałek w mieszance sosu sojowego i wasabi — jedynych rzeczach, które stąd znał, a które ponadto lubił. Choć przegryzienie ryby nie należało do najłatwiejszych, tak w smaku była… nie najgorsza, ku jego zaskoczeniu.
 — Dobre — stwierdził pod nosem, gdy już przełknął, po tym biorąc kolejny kawałek. Może, jeśli zje tego więcej, będzie miał wymówkę, by nie jeść reszty — która nie wyglądała już tak zachęcająco. Oblizał palce krótko i na tyle przyzwoicie, by nie rzuciło się to szczególnie w oczy. — Ta muzyka… — zaczął i zatrzymał się, jakby nie wiedząc zbytnio, jak powinien poprawnie ułożyć zdanie. — …nie brzmi na świąteczną.
Maannguaq Thorleifsen
Maannguaq Thorleifsen
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Maannguaq
Nie Gru 27, 2020 10:57 pm
Z zainteresowaniem przyglądała się Samuelowi konsumującemu mattak. Nie robiła tego uporczywie ani nachalnie, ale co jakiś czas sprawdzała jego mimikę. Maannguaq zaśmiała się krótko, kiedy zauważyła, jak ten marszczy brwi.
Jeżeli cię to pocieszy, to ja też nie jestem największą fanką tego. Pokażę ci moje ulubione później - pocieszyła, a przynajmniej próbowała pocieszyć mężczyznę.
Kiwnęła głową z wdzięcznością, kiedy ten pochwalił saarullik panertoq. Poniekąd czuła się, jakby to była jej zasługa, chociaż przy suszeniu tej ryby z całą pewnością nie była.
To jest suszony dorsz - wyjaśniła, domyślając się, że niekoniecznie wiedział co tak naprawdę jadł - A spróbuj go jeszcze z tym: orsoq. Ma to bardzo mocny smak, więc tutaj nie ma raczej “mogę zjeść” tylko albo ci smakuje albo nie. Plus jeżeli nałożysz sobie za dużo, wtedy rzeczywiście może nie być najsmaczniejsze.
Mówiąc to, sięgnęła po pudełko z niewielkich rozmiarów żółtawą galaretką. Małym nożykiem odkroiła kilka niewielkich skrawków produktu, po czym wstała, aby podejść do blatu. Sięgnęła po sól, jednocześnie z radością obserwując kosz, który otrzymała. Nieubrudzonymi jedzeniem częściami palców z zainteresowaniem złapała za wystającą z niego buteleczkę i z obiema rzeczami wróciła do stołu. Najpierw posoliła “płatki” galaretki, a następnie z malującą się na twarzy ciekawością wlała parę kropel z butelki do swojej herbaty. Dobrze, że nie na odwrót. Zanim jednak usiadła, sięgnęła po papier kuchenny, aby mieli w co wycierać palce. Nie była to żadna aluzja do Samuela, jedynie z grzeczności uznała, że powinni mieć to pod ręką.
Słysząc komentarz o muzyce, zaśmiała się.
Zapomniałam o niej zupełnie - odparła, zgodnie z prawdą - Ale masz rację, nie jest świąteczna. Nienawidzę świątecznej muzyki. To są serbskie piosenki z wojny jugosłowiańskiej. Miałam paru kolegów w wojsku, których rodzice są Serbami i jeden z nich nam to włączał dość często na misjach. Wkręciłam się. Ciut za bardzo. - wyjaśniła, przysuwając kubek do ust - Mogę przełączyć, jak chcesz. Nawet na świąteczne.
Powoli pociągnęła łyk i uśmiechnęła się, jakby sama do siebie.
Cholera, z tym jest jeszcze lepsza. Na pewno nie chcesz spróbować? - zaproponowała dla pewności, sięgając po dzbanek i dolewając sobie herbaty, a następnie “zdobiąc” ją jeszcze paroma kroplami z butelki.
Hej, skoro już mówimy o wojsku. Masz jakieś ciekawe historie z nim związane?
Wymawiając pytanie, sięgnęła po nożyk leżący w pudełku z “galaretką”, nabrała na niego jeden z “płatków”, a ten następnie położyła na urwanym wcześniej kawałku dorsza. Później zrobiła to samo z drugim, odłożyła nożyk i zajęła się jedzeniem, czekając na odpowiedź ze strony mężczyzny.
Samuel Larson
Samuel Larson
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Maannguaq
Nie Gru 27, 2020 11:05 pm
 Dorsz. Dlatego smakował nie tyle, co normalnie, ale i w miarę znajomo. Co prawda sos, jak i fakt, że został osuszony, dosyć dosadnie zabiły jego zwyczajowy smak, tak jednak nie wydawał mu się na tyle egzotyczny, co jego poprzednik. I tak jak pozostawił w jego ustach pozytywne wrażenie, tak miał mieszane uczucia do tej dziwnej, pomarańczowej galaretki, którą teraz zaserwowała Maannguaq. Spojrzał na nią niepewnie, w końcu po nią sięgając i kładąc na oderwany wcześniej kawałek ryby. Poruszył nią w powietrzu, jakby badając jej sprężystość, by po tym wsadzić ją do ust. Nie zdążył nawet przełknąć, a w ich wnętrzu już rozległ się kwaśny, jakby przeterminowany smak. Zakrył wargi złożoną dłonią i przymknął oczy, walcząc z samym sobą. Wstrzymał powietrze i pozwolił przejść kawałkowi jedzenia przez gardło, które pozostawiło po sobie, kontrastujący z poprzednim, gorzki posmak.  
 — Nie — wycedził przez zęby w odpowiedzi na muzykę, dalej nie mogąc pozbyć się z podniebienia tego okrutnie paskudnego smaku. — Nie ma potrzeby — dodał, by po chwili powoli (niby nie chcąc sprawić wrażenia, jakoby była to nagła potrzeba) chwycić za szklankę z wodą i upić z niej dwa duże łyki. Oblizał wargi. Nie tak wyobrażał sobie zaproszenie na obiad. Z czystej uprzejmości starał się nie pokazywać po sobie negatywnych reakcji, ale to… to było zbyt wiele jak na jego kubki smakowe, od dłuższego czasu przyzwyczajone do najbardziej podstawowych dań.
 — Chcę — odpowiedział na pytanie, znowu krótko, czując, jak z każdym otworzeniem ust smak się wzmacnia. Nie obchodził go ten napój, zależało mu jedynie na idącą za nim możliwością pozbycia się z buzi tego ohydnego, kwaskowatego posmaku.
 Gdy mu ją podała, ujął kubek w dłonie i napił się z niego, nie zważając na temperaturę herbaty. Była dobra, fakt, ale nie tak samo dobra jak przemijający smak galaretki — czując, jak znika z ust, mógł się tylko przeżegnać.
 — Historie? — powtórzył i odetchnął cicho z ulgi; zamyślił się, odstawiając kubek na stół. Spojrzeniem powędrował w bok, a głowę podparł o dłoń.
 Czy miał ciekawe historie z wojska? Nie był pewien. Nie był tam po to, by je zbierać czy żeby zawierać znajomości. Był z nim związany od czternastego roku życia, a jednak teraz wydawało mu się zupełnie odrębną historią, rozmazującą się już w umyśle — zupełnie, jakby był to jeden zwykły sen.
 — W dwudziestym trzecim byłem w Diffie — zaczął, odwracając twarz z powrotem w jej stronę. — Były tam takie dzieciaki. — Schwytał kubek palcami za jego krawędzie. — Wiesz, zwykle boją się żołnierzy… — I może właśnie dlatego mu to tak utkwiło w głowie, mimo że powierzchownie była to błahostka. — Zaczęły rzucać we mnie kamieniami. Zaczepnie. — Napił się herbaty. — Ale chciały się po prostu bawić. Potem okazało się, że ich rodzice nie żyją. Więc przynosiłem im jedzenie z własnych porcji żywieniowych. — Sam do końca nie wiedział, czemu to robił — być może dlatego, że był świadom, jak to jest być zdanym tylko na siebie. — One nauczyły mnie wymawiać swoje imiona, ja nauczyłem je składać samoloty z papieru — tu uśmiechnął się krótko — a skończyło się na noszeniu ich na barana. — Podrapał się po skroni, jakby mówił coś wstydliwego; tak naprawdę z czasem same zaczęły się na niego wdrapywać. — Potem… — zatrzymał się.
 Potem, po jednym z kolejnych nalotów, znalazł je martwe, leżące pod ścianą, bez rąk, bez nóg.
 — Uciekły. — Upił z kubka, uśmiech zniknął.
 Ludzie giną na wojnach. Był tego świadom, widział wtenczas niejedną śmierć — i mimo że wtedy nie chciał o tym pamiętać, tak teraz podchodził do tego z dystansem. Lubił jednak myśleć, że im się udało.
Maannguaq Thorleifsen
Maannguaq Thorleifsen
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Maannguaq
Nie Gru 27, 2020 11:06 pm
Maannguaq w ciszy przyglądała się rozmówcy, który wydawał się walczyć z podejrzanie wyglądającą galaretką.
To był sfermentowany tłuszcz foki - oznajmiła w końcu - Myślę, że już gorzej nie będzie. Kiedy aplikujesz po nowy paszport, skoro przeżyłeś?
Kobieta bardzo dobrze zdawała sobie sprawę z tego, jak sama nazwa potrafi działać na ludzi, nie wspominając już o smaku wspomnianej galaretki. No cóż, tak, jak uprzedzała: albo się to lubi, albo nie. Zakładała, że w przypadku Samuela było to drugie, skoro się nie odezwał.
Pochyliła się nad stołem, aby palcem wskazującym przysunąć kolejno dwie miseczki w jego stronę, jednocześnie samej sięgając po to, co zawierała jedna z nich.
Natsersuaq i tuttu panertoq - wskazała na zawartość, po czym wzięła do ust kawałek tej ciemniejszej - Ludzie porównują to do amerykańskiego jerky. Moim zdaniem najlepsze z tego wszystkiego, bo pomimo bycia z Grenlandii, wolę inne mięso niż rybie.
To, że nie była to zwykła wołowina, miał się dowiedzieć później. Oba produkty jednak były suche i chrupkie. Sama brunetka natomiast zajęła się przez chwilę konsumpcją jednego i drugiego na zmianę, a na koniec włożyła do ust łyżeczkę bażyny.
Z nieukrywanym zainteresowaniem wysłuchała historii Larsona, jednak szybko mógł zauważyć rozbawienie na jej twarzy. Nie odezwała się aż do momentu, kiedy zakończył opowieść.
To była piękna historia. Chociaż przyznaję, że… nie spodziewałam się tego po tobie. Mimo wszystko - puściła mu oczko - Może kiedyś odezwą się do ciebie jeszcze, jako szefowie lokalnych korporacji, w podzięce.
Nie chciała oczywiście, aby tekst o “nie spodziewaniu się” został odebrany jako obelga - w jej oczach jednak Samuel nie wydawał się być z tych, co “zaczepia dzieci”.
W pewnym momencie wstała bez słowa i po rzuceniu krótkiego “zaraz wracam”, przeszła się do sypialni. Po chwili wróciła i położyła przed Kanadyjczykiem zdjęcie. Na zdjęciu była ona i trzy inne osoby, w mundurach, uzbrojeni i uśmiechnięci. Maannguaq siedziała z karabinem snajperskim na dużym znaku informującym o wjeździe na teren Diffy. Palcem jeszcze wskazała na datę w rogu - 2023.
Nie wiem, czy ty mnie śledzisz, czy co, ale wygląda na to, że mogliśmy się minąć jeszcze przed spotkaniem u kolegi od noży - stwierdziła z rozbawieniem, jednocześnie wracając na swoje miejsce - Dlaczego odszedłeś?
W domyśle: dlaczego odszedł z wojska. Pytanie to zadała, jednocześnie sięgając po trochę więcej suszonego mięsa.
Samuel Larson
Samuel Larson
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Maannguaq
Nie Gru 27, 2020 11:10 pm
 Dowiedziawszy się, z czego została zrobiona galaretka, przymknął oczy, zastanawiając się nie tylko, jak można to jeść, ale i ile jeszcze tłuszczu i sfermentowanych rzeczy włoży dzisiaj do ust. Rozumiał poniekąd, że ze względu na terytorium, Grenlandczycy byli skazani na to, co dawała im natura — ale nikt mu nie wmówi, że nie mieli wody ani ognia, by chociaż ugotować to, co wcześniej zdążyli upolować. Dlatego też to, jak i wzmiankę o paszporcie, po prostu przemilczał.
 Z pewną dozą podejrzliwości spojrzał na postawione przed nim, jak mu się wydawało, suszone mięso. Przynajmniej nie wyglądało ani na surowe, ani na sfermentowane. Napił się jeszcze raz, pozbywając się z ust resztek posmaku pomarańczowej żelatyny, i chwycił za kawałek. Nim się wgryzł, poczekał, aż zrobi to kobieta, jakby zapobiegawczo; nie żeby uważał, że zamierzała go otruć, zwykła profilaktyka, w razie gdyby i to miało smakiem dorównywać poprzednikowi.
 — Rzeczywiście — stwierdził bez większego entuzjazmu, po tym jak już zdecydował się tego spróbować. Smakowało mu, ale z ostatecznym werdyktem zamierzał wstrzymać się do informacji, z jakiego innego mamuta zostało to zrobione.
[…] nie spodziewałam się tego po tobie.
 Tak, on też nie. Do tamtego momentu nie zawierał żadnych relacji z ludźmi, do których przyszło mu przylecieć w jednym konkretnym celu, powiązanym z faktem bycia żołnierzem. Był jak robot, wykonywał rozkazy i się nie wychylał, nie zastanawiał się też zbytnio nad właściwością swoich działań czy idącymi za tym konsekwencjami. Ten jeden raz jednak coś wytrąciło go z rytmu i zamiast zignorować podążające za nim dzieciaki, które ewidentnie nie wiedziały, co powinny ze sobą zrobić, wyciągnął w ich stronę pomocną dłoń. Co więcej, przyzwyczaił się do nich — ale w taki sposób, w jaki przyzwyczaja się do psa lub kota. Gdy zobaczył je martwe, zatrzymał się na ułamek sekundy, by po tym pobiec dalej.
Może kiedyś odezwą się do ciebie jeszcze jako szefowie lokalnych korporacji, w podzięce.
 — Może — rzucił tylko, po tym na nowo wgryzając się w kawałek mięsa. Kiedy kobieta opuściła pomieszczenie, wzrok ponownie pokierował w stronę choinki. Migoczące światełka wprawiły go w dziwnie sentymentalny nastrój, oczami wyobraźni nagle mogąc zobaczyć, jak niegdyś, jako dziecko, siadał pod nią i z uporczywością stwierdzał, że zamierza pod nią spać i czekać na prezenty. Uśmiechnął się lekko do samego siebie, wtem przerywając tę chwilę nostalgii, usłyszawszy wracającą do pomieszczenia Maannguaq. Spojrzał na zdjęcie. — Och — mruknął, zauważając nazwę miasta i datę fotografii. Nie bardzo wiedział, co powiedzieć; było to ciekawym zbiegiem okoliczności, ale nie zaskoczyło go za bardzo, zważając na to, że stacjonowało tam jeszcze kilka innych państw.
 Nim odpowiedział jej na pytanie, dokończył mięso.
 — Z różnych powodów — którymi niekoniecznie chciał się dzielić; bycie tak blisko śmierci, w jego stanie mentalnym, mu nie pomagało — nie zdał okresowych testów psychologicznych, które miały być podstawą do dalszego pełnienia czynnej służby wojskowej. Po tym musiał zacząć prowadzić normalne życie, gdzie — jakby już z przyzwyczajenia — trafił pod skrzydła kolejnej osoby, która wydawała mu rozkazy. Miał dziwną tendencję do słuchania innych, jakby sam miewał problemy z podejmowaniem decyzji. — Czemu… — zaczął, po chwili się wahając. Nie był pewien, czy może o to zapytać. — Czemu przyjechałaś do Riverdale? — spytał ostatecznie. Zastanawiało go to. Dlaczego tu przyjechała jako żołnierz? Czy w tym mieście miało dojść do jakiegoś konfliktu? A jeśli tak, to dlaczego ostatecznie została policjantką?
Maannguaq Thorleifsen
Maannguaq Thorleifsen
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Maannguaq
Nie Gru 27, 2020 11:10 pm
To jaśniejsze to mięso renifera. A to ciemniejsze foki - powiedziała w końcu, przerywając na chwilę jedzenie tego drugiego w celu napicia się herbaty - Które wolisz?
Zmrużyła delikatnie oczy, przyglądając się Samuelowi badawczo. Jednak czy te potrawy rzeczywiście mogły zrobić na kimkolwiek jakiekolwiek wrażenie po tym, jak spróbował orsoq?
Dobra, to ostatnie co z tych tutaj zostało nazywa się ammassak - wskazała na talerz z małymi rybkami, po czym sięgnęła po jedną - Urywasz głowę, ogon i zjadasz resztę. Podobno też niezłe z sosem sojowym.
Po zaprezentowaniu “oprawy”, urwała część ryby i zjadła: ale dalej bez sosu. Sos sojowy był absolutnie nie w jej guście, ale nie dziwiło jej, że Larson będący Koreańczykiem próbował z nim.
Pokiwała głową, kiedy usłyszała odpowiedź na swoje pytanie, jednocześnie zaczynając jeść drugą rybę. Gdy mężczyzna zadał pytanie, odczekała chwilę, aby przerzuć do końca. Przed odpowiedzeniem włożyła do ust jeszcze jedną łyżeczkę bażyny.
Szczerze? Nie miałam wyboru - mruknęła, spoglądając na kubek, który ujęła w dłonie.
Zawsze jakoś tak ciężko jej było myśleć o ostatnich dniach “wolności” i o pierwszych dniach bycia w Riverdale. Nic nie poszło według planu.
Po tym jak uznali, że sytuacja w Afryce się uspokoiła, wywieźli stamtąd część z nas. Myśleliśmy, że mamy wakacje czy coś, ale po niecałym miesiącu dostaliśmy wiadomość, że jedziemy do Kanady na szkolenie w ramach NATO. Dzięki temu mieliśmy być gotowi do reakcji i próby stabilizacji Riverdale, jakby była taka potrzeba, bo już kończyli budowę muru… - westchnęła, upiła łyk herbaty i zastanowiła się jak kontynuować historię - Ten nóż wtedy… kupowałam, bo moi przełożeni mnie przekonywali do uzbrojenia się “prywatnie”. Ponoć czuli, że coś jebnie, więc tak zrobiłam. Paru z naszych ludzi jakby zapadło się pod ziemię, zniknęli, “ot tak”. Jakoś w połowie marca zdecydowano, że paru z nas pojedzie za mur - po cichu, incognito. Obawiali się, że dojdzie do jakichś napięć stosunków między naszymi krajami, jeżeli oficjalnie powiedzą Kanadyjczykom, że wysyłają swoich żołnierzy do Riverdale. Więc pojechaliśmy, szukaliśmy tamtych. Jednego z moich kolegów zamordowano w uliczce nieopodal, a za to nie znaleźliśmy nikogo z tamtych. - w tym momencie głos jej zadrżał na chwilę, co próbowała ukryć od razu biorąc kolejny łyk herbaty - Mieli nas wyciągnąć po tygodniu. Nigdy tego nie zrobili. Zgłosiliśmy się na policję, próbowaliśmy skontaktować z ambasadą. Zignorowano to, uznali, że kłamiemy. W czerwcu dowiedzieliśmy się, że szkolenia się zakończyły niecały miesiąc później.
Wstała, aby zagotować więcej wody na herbatę. Oparła się o blat i popatrzyła na Samuela.
Musieliśmy sobie coś zorganizować, bo pieniądze się kończyły. Ja i taki Kristian poszliśmy do policji. Reszta… chuj wie, szczerze mówiąc. Ale mówili, że nie chcą się wychylać niepotrzebnie, w końcu przeżyli Diffę więc nie chcieli zdechnąć tutaj. Nie wiem jak im idzie - wzruszyła ramionami i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
Samuel Larson
Samuel Larson
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Mieszkanie Maannguaq
Nie Gru 27, 2020 11:13 pm
 Mięso renifera. Jeszcze tego brakowało, żeby Rudolfa Czerwononosego zjadł. Świąt w tym roku nie będzie, do odwołania.
 — Nie wiem  — odparł, tak naprawdę nie czując szczególnej różnicy; może z powodu zbyt wielu smaków — które przeszły przez jego gardło w tak krótkim czasie — nie był w stanie ich już od siebie odróżnić.
 Napił się wody, by wypłukać usta, po tym sięgając po rybę. Urwał jej ogon i głowę, tak jak poinstruowała go kobieta, i zamoczył ją w sosie sojowym. Przyjrzał się jej, jakby zastanawiając się, z której strony ją ugryźć. W końcu oparł się łokciami o stół i wgryzł się od środka, tak jak kukurydzę — a kiedy poczuł pomiędzy zębami i pod językiem małe i cienkie wnętrzności, miał najszczerszą ochotę wypuścić ją z rąk i zrobić pożytek z płynu do dezynfekcji, który to widział w łazience. Zamiast jednak wykorzystać go do rąk, wlałby go sobie do ust.
 Koniec.
 Odłożył nadgryzioną rybę na talerz.
 — Nie jestem już głodny  — mruknął cicho, po tym chwytając za przyniesiony wcześniej ręcznik, by wytrzeć nim palce i usta. Dopił resztki herbaty i odstawił kubek na bok. Nie tknie nic więcej. To był jego limit.
 Oparł się plecami o krzesło, wsłuchując się w historię Maannguaq. Dłoń jednej ręki wciąż trzymał na stole, zaraz przy szklance wody, w razie gdyby rybi posmak stał się wystarczająco nieznośny.
 Słyszał, że sytuacja w Diffie ciągnęła się jeszcze przez trzy kolejne lata po tym, gdy został stamtąd oddelegowany, ale nie wgłębiał się w szczegóły; po wyrzuceniu z wojska skupiał się na ułożeniu sobie normalnego życia, toteż nie wiedział, jak konflikt się potoczył — choć teraz, gdy kobieta o tym wspomniała, wzbudziła w nim ciekawość. Nie zamierzał jednak pytać.
 Wysłuchawszy jej do końca, przyłożył dwa palce do policzka i nie spuszczał z niej wzroku.
 — Starałaś się zdobyć przepustkę?  — spytał, po czym westchnął cicho i ponownie wrócił łokciami na stół. Zdziwiło go, że wojsko nie starało się wydobyć stąd własnych żołnierzy, ostatecznie zostawiając ich tu na pastwę losu. — Rzucili was psom na pożarcie  — mruknął, palcem popychając niedojedzoną rybę. Może wydobycie ich stąd równałoby się z przyznaniem do wprowadzenia własnego wojska na tereny Riverdale?
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach