WSTECZ | Ulice

 :: 
 :: District B

Riverdale
Riverdale
Administrator Sovereign of the Power
Ulice
Wto Paź 27, 2020 10:28 am


Ostatnio zmieniony przez RIVERDALE dnia Nie Kwi 17, 2022 6:39 pm, w całości zmieniany 4 razy
First topic message reminder :

TEREN
FOXES
Ulice
TEREN BRONIONY PRZEZ 5 BONUSOWYCH NPC.

Sieć ulic jest tym samym dla miasta, czym układ krwionośny dla organizmu. Otoczone licznymi ścianami budynków różnej maści. Od wielkich, szarych, szklanych biurowców, które ogromem sprawiają iż człowiek czuje się przy nich niczym mrówka. Kolorowych witryn sklepów walczących ze sobą i starających się przyciągnąć nawet najmniejsze spojrzenie błądzącego przechodnia, by ostatecznie zwabić go do siebie. Po mniejsze, jakby oderwane od tego przytłaczającego otoczenia starsze budynki, oferujące bardziej specyficzny asortyment. Nie należy również zapominać o licznych mniejszych uliczkach czających się między głównymi budynkami. Innymi słowy, każdy może znaleźć tu coś dla siebie, a fakt że obok co chwilę hałasują wszelkiego rodzaju samochody, nie daje o sobie zapomnieć, że musi to być centrum miasta. Co bardziej rozsądni mieszkańcy nie wychodzą na ulice po zmierzchu, nie chcąc przypadkiem zostać uczestnikiem burdy, której nie planowali. W końcu mało kto marzy o tym, aby to właśnie jego zwłoki znaleziono w jakiejś uliczce.
__________

Efekt terenu: W przypadku pojawienia się Niepoczytalnych, wymagania do ich pokonania wzrastają dwukrotnie. Oznacza to, że do pokonania jednego Niepoczytalnego musicie wykonać jedną z poniższych akcji:
→ osiem udanych ataków wręcz;
→ cztery udane ataki z użyciem zakupionej broni białej;
→ dwa udane ataki z użyciem zakupionej broni palnej/granatu.

Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Ulice
Pią Kwi 02, 2021 10:06 pm
Czekała na niego już dobre kilkanaście minut. A nie. Dokładnie pół godziny. Za chwilę powinna pojawić się w klubie na rozmowie, a ten…ten kretyn się spóźniał. Nawet poświęciła ekstra minuty na nałożenie makijażu, a swoją znoszoną kurtkę zamieniła na nowiutką, czarną skórę, która idealnie pasowała do jej ciemnego topu i czarnych spodni. O losie, nawet jej botki miały obcas. Po co w ogóle wspominała o tej rozmowie. Przecież nie miała pojęcia czy Renshaw (chyba tak się nazywał) faktycznie jeszcze kogoś szukał. Już pomijając fakt, że nikt normalny nie przychodził na rozmowę rekrutacyjną z towarzystwem, a tym bardziej z kolejnym, potencjalnym pracownikiem.
„Od jutra przestajesz łoić tequile stara. Koniec. Wprowadzasz sobie alkoholowy celibat,” mruczała pod nosem, przenosząc ciężar ciała z jednej nogi na drugą.
Jeśli nie pojawi się w ciągu minuty nogi mu z dupy powyrywam, daje słowo Mihael, pomyślała przeklinając chłopaka. Kiedy w końcu łaskawie się pojawił machnęła mu tylko ręką na powitanie i odwróciła w stronę wejścia do klubu. Jeśli Mihael miał jakikolwiek instynkt samozachowawczy powinien go właśnie teraz posłuchać i nie próbować jej w jakikolwiek sposób wkurwić.
Na wejściu powitał ich ogromny, czarnoskóry mężczyzna, który z łatwością mógłby ją pewnie przełamać wpół jak zapałkę. Kiana spojrzała mu prosto w oczy i starając się przybrać jak najbardziej przyjazny wyraz twarzy lekko się uśmiechnęła.
„Cześć. My na rozmowę do szefa. Jest w środku?” Ochroniarz kiwną jedynie głową i swoją ogromną dłonią wskazał im drogę. Wnętrze klubu było dość surowe, po za palącymi się neonami. Ale w sumie czego mogła się spodziewać skoro dopiero co zaczynali? Przynajmniej na ścianach i podłodze nie było żadnych podejrzanych śladów.
Nie musiała się odwracać by wiedzieć, że Mihael stał tuż za nią. Oho, czyżby wielkolud w drzwiach go przestraszył? Prychnęła cicho i spojrzała na niego przez ramię.
„Spokojnie Mih, dopóki go nie spróbujesz okraść myślę, że nic Ci nie zrobi,” puściła do niego oczko. Z doświadczenia wiedziała, że takie goryle z natury były raczej łagodne. Ale cóż, to Riverdale, tu nie powinna zakładać niczego o nikim.
Jedna ze sprzątaczek poinformowała ich, że szef zaraz przyjdzie, a tymczasem Kiana rozglądała się po lokalu zapamiętując każdy szczegół. Jeśli ma tu pracować chciała znać rozłożenie pomieszczeń na wypadek…. w zasadzie wszystkiego.
„A zapomniałam Ci powiedzieć, że nie bardzo miałam jak wspomnieć, że będziesz tu ze mną. Ale co to dla Ciebie nie? Czego nie dopowiesz to dowyglądasz,” ugryzła się w język zbyt późno. Czy ona na prawdę to właśnie powiedziała? Zdecydowanie musiała skończyć z piciem. Te dwa szoty z rana zbyt mocno ją rozluźniły. Było już jednak za późno na cofanie słów i po za tym ona nigdy tego nie robiła.
Kiana odwróciła głowę w stronę stłumionego głosu, który powoli był oraz głośniejszy. Chwilę później do sali w jakiej przebywała z Mihaelem wszedł wysoki blondyn i nikt nie musiał mówić tego na głos by wszyscy zgromadzeni wiedzieli z kim właśnie mieli doczynienia. Kiana niemal od razu dostrzegła błysk zdziwienia gdy oczy chłopaka spoczęły na niej i towarzyszącym jej Mihaelu. Tak, cóż. Może faktycznie powinna go jakoś uprzedzić? Z drugiej strony to nie był jej interes. Dziewczyna przekręciła oczami, ale nijak skomentowała jakże zabawny żart blondyna. To był jej potencjalny przyszły szef, powinna okazać mu chociaż cień szacunku i nie drwić z niego po minucie znajomości.
„Czytasz mi w myślach,” odparła i ruszyła za blondynem, kiwając lekko głową by Mihael zrobił to samo. Usiedli obok siebie na stołkach i Kiana czekała na pierwsze z wielu pytań Nate’a. Odwzajemniła jego uśmiech, unosząc lekko kącik ust. Na dźwięk swojego prawdziwego imienia fala zimnego potu zalała jej plecy. Kątem oka dostrzegła zdziwienie na twarzy Mihaela. No tak. Chłopak znał ją tylko jako Kianę. Przełknęła z trudem, a swój wzrok miała skupiony wyłącznie na blondynie.
„Kiana. Wystarczy Kiana.” Sprostowała szybko i zasadniczo. Spojrzała w stronę Mihaela, gdy Renshaw o nim wspomniał, ale postanowiła się nie wtrącać. Bez przesady nie była jego niańką. Wystarczy, że już go tu przyprowadziła. Dalej niech radzi sobie sam. Spojrzała wymownie na butelki za plecami blondyna. Och czy wypadało jej zapytać o polanie jej jednego z trunków jakie dostrzegła, czy byłoby to zbyt chamskie?
Ty pojebana alkoholiczko weź się w garść, odwróciła szybko wzrok gdzieś na bok po czym ponownie skupiła się na właścicielu lokalu.
Nigdy nie była na rozmowie o pracę w takim miejscu. Nie miała pojęcia czego mogła się po niej spodziewać. Jakie pytania zostaną jej zadane. Miała tylko nadzieję, że nie będą dotyczyły jej życia osobistego. Podwinęła rękawy swojej czarnej, skórzanej kurtki o pare centymetrów, przerzucając rozpuszczone włosy na prawą stronę. W klubie było dość ciepło, ale jeszcze nie na tyle by musiała pozbyć się wierzchniej garderoby. Oby tylko Mihael nie wypalił czegoś durnego, bo nie ręczyła za siebie.
Mihael
Mihael
The Fox Mischievous Trickster
Re: Ulice
Sro Kwi 07, 2021 7:00 pm
Nie do końca wiedział co Kiana miała na myśli mówiąc ''zobaczysz będzie fajnie, chodź, TYLKO SIĘ NIE SPÓŹNIJ' ' Polak więc poszedł i się spóźnił, uznając, że skoro zrezygnowała z zaciągnięcia go na posterunek policji to przynajmniej tak będzie mógł się jakoś odwdzięczyć. Niestety nie jego wina, że nie nastawił budzika i nie obudził się o odpowiedniej porze. Przecież nie będzie mu miała tego za złe. Ubrany w szarą bluzę i w miarę czyste czarne spodnie rozpoczął swój bieg. Dreptał całą drogę, więc Kiana powinna docenić chociaż to. Nie chciał się spóźnić, ale tak wyszło no. Bywa. Machnął wkurwionej lasce, uśmiechając się głupkowato. Trzeba było tyle nie pić Kiana, ty stara alkoholiczko!
- Aż dziwne, że ten kac nie zatrzymał cię w łóżku. - Powiedział na głos, przy obcym mężczyźnie do którego Mihael podchodził bardzo powoli. Zmierzył go niepewnie, oczywiście idąc za białowłosą, niech ona w mordę dostanie w razie czego. On już dostał kilka razy.
- Ej czasami obrywałem nawet jak nic nie okradłem. - Stwierdził całkiem poważnie, wciąż wlekąc się za nią. Również tak jak ona rozglądał się na wszystkie strony i zapamiętywał jak najwięcej szczegółów.
- Ale co z tobą? Chcesz mnie sprzedać na prostytutkę? - Zrobił duże oczy, rozglądając się po erotycznym wyglądzie niepewnie. On nie umie tak zawsze i o każdej porze. Pierwsze krople potu wyskoczyły na czole Polaka. Wtedy właśnie ktoś się wydarł. Mihael skrzywił się lekko, mrużąc oczy. Jakiś czuły słuch miał dzisiaj, może to wina kaca. Nie tylko Kiana cierpiała.
Żartu szefa klubu nie zrozumiał, rozjerzał się tylko i pomyślał o jakiego Bena chodzi, przecież są tu tylko we dwójkę. Rosły ochroniarz wtopił się w tło za bardzo. Więc Mihael zaczął myśleć, że to do niego było i skinął głową.
Wzrok Polaka był tak samo zdziwiony jak wzrok Nate. Obydwoje nie wiedzieli kim jest ten drugi i co tu robi. Właściciel nie zamierzał jednak stać bezczynnie i zaprosił ich do baru. Mihael spojrzał obrażonym wzrokiem na Kianę.
- Tylko nie sprzedaj mnie tanio. - Szepnął do niej. Nie miał pojęcia o jaką współpracę chodziło i czuł się jak ostatni idiota. Tylko on nie wiedział o co chodzi. Jego wzrok wciąż jednak czujnie obserwował cały lokal, zapamiętując go. W razie czego będzie musiał się stąd szybko wydostać jeżeli Kiana, a może raczej OLIVIA sprzeda go za małe pieniądze. Jego wzrok spoczął na białowłosej rozgniewany. A więc wcale nie nazywała się Kiana! Co za kłamliwa alkoholiczka. Polak jednak nic nie powiedział tylko świdrował ją wzrokiem. Wszystko to przerwał Nate, który skierował wzrok na Polaka. Ten spojrzał na niego i skinął głową.
- Mihael Brzęczyszczykiewicz. - Wypalił poważnie, unikając wzroku właściciela klubu. Ludzie zwykli na niego krzyczeć, gdy słyszeli jego nazwisko dla wielu; niemożliwe do zapisania albo nawet i powtórzenia. Usiadł obok Kia Olivi z oliwek i zerknął na alkohole.
- Opanuj się kobieto, jeszcze za wcześnie. - Powiedział głośno, widząc jak Kiana nie może się doczekać aż dostanie szklaneczkę czegoś wysoko procentowego. Cóż, może zechce go zabić, ale o dziwo tutaj wydawała się być taka bardziej.. potulna. Trzeba więc korzystać.
Kim był więc cały ten Nate? Po co tu przybyli? Niech ktoś oświeci Polaka bo za głupi na to.
Connor Josten
Connor Josten
The Wolf Deputy Commander (β) / Sleuth
Re: Ulice
Sob Kwi 10, 2021 9:27 pm


Ostatnio zmieniony przez Connor Josten dnia Wto Maj 25, 2021 9:09 am, w całości zmieniany 1 raz
Skinął jedynie głową w odpowiedzi, wyraźnie nie zamierzając wchodzić w dalsze dyskusje. Jakby nie patrzeć, powiedział jej kim jest, jakie mieli najbliższe plany i... tyle. Nie płacili mu w końcu za gadanie. Nawet jeśli im więcej dziewczyna do niego mówiła, tym bardziej miał wrażenie, że oczekuje od niego odpowiedzi.
  "Tylko proszę chociaż o niewystraszenie zwykłych osób."
  Tak jakby mógł to zagwarantować. Nie zamierzał chodzić wokół w luźnej koszuli, zwłaszcza że na dobrą sprawę Connor rzadko kiedy rezygnował z munduru. Być może było to jeszcze przyzwyczajenie z wojska, a może po prostu należał do tego typu ludzi którzy "raz zostając żołnierzami, byli nimi już zawsze". Tak, ta druga opcja pasowała tu zdecydowanie mocniej. Tak czy inaczej jego twarz zwykle robiła swoje. Mimo przeciętnego wzrostu, mało kto chciał zadzierać z kimś, kto nawet nie próbował nijak kryć sporych blizn. Nie raz i nie dwa, troskliwi znajomi próbowali mu nawet zaproponować dobrego chirurga plastycznego, który byłby w stanie coś z tym zrobić, ale jego krótkie "spierdalaj" z góry przesądzało o wyniku całej sprawy.
  Mimo to wątpił by mieli jakoś szczególnie ściągać na siebie uwagę. Zjechał ją wzrokiem od góry do dołu, ostatecznie prostując się w typowy dla siebie żołnierski sposób.
  — Zapewniam, że na tle Kanadyjczyków prezentuje się Pani niezwykle przeciętnie — powiedział spokojnym tonem, najwyraźniej nieszczególnie przejmując się tym, że jego słowa mogły zostać odebrane w dwojaki sposób. Szedł spokojnie za nią cały czas rozglądając się na boki.
  — Wyłączam ze swoich usług przebieralnię i damską toaletę — odpowiedział, zdecydowanie nie bawiąc się w żadne "tak, wszędzie". Doskonale wiedział, że podobne deklaracje dawały zbyt duże możliwości na masę niedopowiedzeń, oskarżeń i innych niewygodnych sytuacji, których wolał uniknąć.
  — Niemniej nawet wtedy będę obok, choć ostrzegam, że urodziłem się całkowicie pozbawiony gustu modowego. W kwestii doradcy bez wątpienia lepiej sprawdzą się ekspedientki — nawet jeśli pewnie zrobią wszystko, by wcisnąć jej jak najwięcej. I jak najdrożej. Skoro było ją stać na prywatnego ochroniarza to na najdroższą sukienkę w butiku pewnie też. Przynajmniej tak podpowiadałby mu rozsądek. Nie pozostawało mu jednak nic innego jak chodzić za nią krok w krok, licząc że czeka ich dzisiaj choć względny spokój.
  Bo jakimś cudem zawsze wszystko musiało dziać się na jego zmianie.

zt x2
Nate Renshaw
Nate Renshaw
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Ulice
Sob Kwi 10, 2021 11:07 pm
Czy czytał jej w myślach? Możliwe. Biorąc pod uwagę, jak szybko i chętnie kobieta zareagowała na jego propozycję, nie musiał być geniuszem, by zauważyć, że nie chodziło jej o szklankę wody dla ugaszenia pragnienia. Alkoholizm nie był przypadłością godną pochwały, jednak Renshaw postanowił dać jej jeszcze szansę. Ludzie byli skłonni do wielu poświęceń i wyrzeczeń, gdy w grę wchodziła dobrze płatna posada. Nate z kolei oferował wyłącznie godne uwagi stanowiska i odpowiednio nagradzał dobrze sprawujących się pracowników. Można powiedzieć, że doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jakie warunki należało zapewnić ludziom, by doprowadzić do idealnej symbiozy. Mało kto chciał opuścić do miejsce z własnej woli.
    „Kiana. Wystarczy Kiana.”
    Kiwnął głową, nie mając zamiaru bezsensownie pytać, dlaczego tak, a nie inaczej. W tych czasach wiele osób posługiwało się fałszywymi danymi. Nie mógł też mieć stuprocentowej pewności, że godność, którą wpisała w swoje CV, była jej prawdziwym imieniem i nazwiskiem. Z drugiej strony to, kim w rzeczywistości była, było dużo mniej istotne od tego, co mogła wnieść w życie klubu. Jako pracodawca patrzył przede wszystkim na korzyści i gdyby zakomunikowała mu, że jest królową Elżbietą, zapewne zareagowałby w dokładnie ten sam sposób. Pomijając to, że lokalny szpital psychiatryczny mógłby się nią zainteresować. To już jednak zupełnie inna sprawa.
    „Mihael Brzęczyszczykiewicz.”
    Brzęczy-- co?
    Blondyn uniósł brew, jeszcze przez kilka sekund czekając aż mężczyzna dokończy swoją wypowiedź. Fakt, że unikał jego wzroku, mógł świadczyć o tym, że nie czuł się zbyt pewnie w jego towarzystwie, a to z kolei prowadziło do mimowolnego bełkotania pod nosem. Jasnowłosy – czy tego chciał, czy nie – nie zrozumiał Mihaela dość dobrze, ale jego przeciągające się milczenie dało mu do zrozumienia, że mężczyzna nie miał już nic więcej do powiedzenia.
    — Przepraszam, zakrztusiłeś się? — spytał na tyle uprzejmie, że nie było szansy, żeby uznać to za złośliwość z jego strony. Nic dziwnego, że bariera językowa nie znalazła się na liście przyczyn, które w tej sytuacji utrudniły im komunikację – nieczęsto trafiało się na osoby o tak dziwacznych nazwiskach.
    W błękitnych oczach Nathana zatliły się iskry rozbawienia, gdy usłyszał komentarz na temat wczesnej pory. Nie wtrącał się w ich prywatne spory, aczkolwiek w tym momencie zupełnie zmienił punkt postrzegania Brzęczyszczykiewicza. Rzecz jasna, ten wciąż był typem nadopiekuńczego chłopaka, ale raczej dbającego o to, by jego dziewczyna niczego nie odjebała. Czyżby jego cierpliwość dobiegła końca i uznał, że od teraz oboje będą utrzymywać wspólne mieszkanie? To dlatego pomagał jej szukać pracy?
    Związki bywały skomplikowane.
    — Widzę, że całkiem dobrze się dogadujecie. Jesteście parą? — zagadnął w pierwszej kolejności, jednocześnie odrywając od nich swoją uwagę wzrokową. Drinki same się nie przygotują, a butelki z napojami czekały aż odpowiednio się nimi zajmie. Była to prawdopodobnie pierwsza i ostatnia okazja na skosztowanie czegoś, co wyszło spod rąk samego szefa lokalu – na tym etapie życia miał od tego całą masę innych ludzi, choć o tej porze może na to nie wyglądało.
    W pierwszej kolejności postawił na blacie trzy wypolerowane na błysk szklanki. Obijające się o siebie szkło zadzwoniło w przyjemny dla ucha sposób.
    — Oczywiście nie wnikam w szczegóły waszego życia towarzyskiego. Zazwyczaj nie przeprowadzam rozmów o pracę w towarzystwie osób trzecich, które i tak nie zamierzają mieć z tym miejscem nic wspólnego. Jeżeli przyszedłeś wesprzeć pannę Taylor, to nie mam nic przeciwko, by pierwszy etap rozmowy został przeprowadzony w twojej obecności. Mimo wszystko nie jesteśmy dziećmi, dlatego resztę szczegółów wolałbym omówić sam na sam. Cenię sobie tajemnicę zawodową — wyjaśnił, w międzyczasie zajmując się przygotowaniem zimnych napojów. Był to doskonały moment, by i oni zdradzili mu tajemnicę swojego przybycia. Mimo że skupiał się na tym, by proporcje płynów, którymi napełniał szklanki, były dobrze wymierzone, niewątpliwie miał zamiar wysłuchać ich od A do Z.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Ulice
Nie Kwi 11, 2021 7:22 pm
Wzruszyła tylko ramionami.
„Po prostu się nie wyspałam,” gdyby Mihael wiedział, że minęło już kilka ładnych lat odkąd ostatni raz obudziła się w dobrym humorze, wyspana i bez pustych butelek leżących dookoła siebie już totalnie uznałby ją za menela i pijaczkę. Nie było z nią aż tak tragicznie. Jeszcze potrafiła zapanować nad swoim nałogiem gdy faktycznie musiała trzeźwo myśleć. W końcu nigdy nie piła w pracy. Co jak co, ale starała się być odpowiedzialną gliną i przynajmniej w tej sferze życia nie nawalić.
„Za nic to nawet w pysk nie dostaniesz. Więc coś napewno musiałeś zrobić nie tak,” była w sumie ciekawa co to było. Pewnie wsadzał łapy tam gdzie nie trzeba i bozia pokarała. A może próbował zaimponować jakieś łasiczce i no niestety okazała się być zajęta. Tyle było możliwości, że pewnie powinna go o to po prostu zapytać, ale jakoś nie była w nastroju.
Parsknęła cicho i pokręciła głową.
„Gdybym chciała Cię sprzedać jako dziwkę już byłbyś zamknięty w jakieś piwnicy, a ja polewałabym sobie kolejnego szota wraz z twoim kupcem,” przecież nie zaprowadziłaby go za rękę do burdelu dając mu szansę na ucieczkę. Głupia nie była. A to, że w szafce pod zlewem trzymała parę substancji ułatwiających ludziom zaśnięcie…. lepiej mieć niż nie mieć, nie?
Tak jak sądziła wzmianka o jej prawdziwych danych nie za bardzo spodobała się Mihaelowi, ale teraz to nie był czas na tłumaczenie czegokolwiek. Próbowała przekazać mu tę samą treść wzrokiem, ale czy chłopak zrozumiał, tego nie wiedziała. Była jednak pewna, że po zakończonej rozmowie czeka ją kolejna i to pewnie pełna krzyków, pretensji i wulgaryzmów. Cóż, przekroczy ten most, kiedy przyjdzie na niego czas.
Cicho parsknęła, gdy Renshaw próbował wymówić nazwisko Polaka. Doskonale wiedziała, że to było niemal niemożliwe i szczerze mówiąc nie miała wątpliwości co do tego, że drugi raz jej także by to nie wyszło. Oczy Kiany rozszerzyły się w szoku, że chłopak miał czelność wywalić taki komentarz w obecności ich potencjalnego szefa. Szybko przeniosła morderczy wzrok na Mihaela.
„Przymknij się,” wycedziła cicho. No jeszcze tego brakowało, żeby chłopak robił jej PR alkoholika. Może niech od razu zacznie krzyczeć, że jest gliną. Przecież właściciele klubów tego typu uwielbiają tajniaków. Gdyby nie fakt, że byli w obecności osób trzecich pewnie oprócz jej wściekłego spojrzenia Mihael oberwałby łokciem w żebra. I to kurwa zajebiście mocno.
Natychmiastowo oprzytomniała gdy z ust Nate’a padło to jedno zdanie: jesteście parą? Gdyby w tym momencie Kiana piła cokolwiek, cala zawartość wylądowała by na twarzy blondyna. Czy jemu do końca odjebało? W sensie… spojrzała szybko na Mihaela chcąc zobaczyć jego reakcje. Na litość boską. Jej znajomość z Mih to był najbardziej szalony rollercoaster jaki można było sobie wyobrazić. Ten koleś był tak nieprzewidywalny, że Kiana cały czas siedziała jak na szpilkach. Ale żeby pomyśleć o braniu ich za parę… No dobra może była w stanie zrozumieć jego tok myślenia. Jednak…
Po chwili ciszy Kiana eksplodowała nerwowym śmiechem, praktycznie kładąc się na blacie. Miała poważny problem żeby się opanować. Wow, po prostu wow. Otarła oczy z łez i jeszcze chwilę zajęło jej dojście do siebie.
„To… to było…,” Kiana odchrząknęła wzięła oddech i kontynuowała już swoim codziennym tonem. „Nie jesteśmy. Mihael potrzebuje roboty więc zaproponowałam mu żeby przyszedł ze mną. Także możesz to potraktować jako jedną rozmowę na dwa stanowiska.”
Miała tylko nadzieję, że to nie wyjdzie jej bokiem. Podobał jej się ten lokal, a każda dodatkowa kasa była mile widziana. Jedyne co ją nurtowało to przeznaczenie tego miejsca. Bar, burdel, a może klub z muzyką od której można zwariować? W zasadzie każde z tych określeń pasowało. A czy jej osobiście robiło to jakąś różnice? Nie bardzo. Byle blondyn płacił na czas, a klientela nie robiła za dużo problemów. Obserwowała go jak przygotowuje szklanki i widząc płynność jego ruchów była niemal pewna, że Renshaw miał duże doświadczenie za barem.
„Byłeś kiedyś barmanem i dlatego pomysł na otwarcie własnego przybytku?” Kto powiedział, że ona też nie może mieć paru pytań? W końcu nie będzie pracowała u osoby o której nic nie wie. A jeśli czegoś nie będzie jej chciał powiedzieć doczyta sobie w jego aktach na posterunku. Była w końcu całkiem niezła w te klocki, a zdobywanie informacji miała w małym palcu.
Mihael
Mihael
The Fox Mischievous Trickster
Re: Ulice
Sro Kwi 14, 2021 7:08 pm
Spojrzał na nią z nikłym uśmiechem, ale nie odezwał się. Kiana to typ kobiety, która zawsze ma zły humor. Może przekupi ją czekoladą? Chociaż nie, po co ma tracić na nią pieniądze. To ona jest bogata, niech ona go utrzymuje. Nie wiedział, że podstępnie chciała załatwić mu pracę.
- Znasz mnie, jestem porządne chłopisko. - Stwierdził i kiwnął sobie jeszcze głową, prawie przywalając w drzwi.
- Ale wcześniej byś mnie kilka razy wykorzystała nie? - Poruszył brwiami i puścił jej oko.
Facet, którego poznali sprawiał dziwne wrażenie. Jego oczy były takie obojętne, więc w takich momentach kiedy mu się nie przypatrywał, to sprawdzał sobie co może zwędzić i gdzieś opchnąć.
Kiedy się przedstawił zapadła niefortunna cisza. Nate patrzył się na niego tak jak Mihael. Obydwoje czekali aż ten drugi się odezwie. Nawet Polak zaczął czuć się nieswojo, patrząc tak w wyczekujące spojrzenie faceta. No czego się tak na mnie gapisz.
- Co? Nie. Pochodzę z Polski i mam takie poryte nazwisko. - Stwierdził i wzruszył barkami. W sumie to nie zamierzał go powtarzać, za drugim razem tak samo ciężko je się przyswajało jak za pierwszym. Potem przeszli do baru, gdzie oczywiście Mihael opierdzieleił Kianę że chce chlać za wcześnie.
- Jakie przymknij się. Z uzależnieniami trzeba walczyć! - Powiedział całkiem poważnie. Kto wie, może mścił się za to że mu twarzą o asfalt przyryła Albo za rzut kajdankami. Albo za.. no trochę tego było.
Jesteście parą?
Mihael zrobił się czerwony, a jego wzrok stał się na chwilę nieobecny. W głowie zawirowała my wizja jak Kiana w skąpej bieliźnie z odznaką policyjną i kajdankami przed nim tańczy, ściąga stanik i... oprzytomniał, nerwowo spoglądając na towarzyszkę, która dostała jakiejś zadyszki.
- A daj spokój to wariatka. - Machnął ręką, próbując pozbyć się z głowy nagiej Kiany. Szybko jednak oprzytomniał gdy usłyszał misterny plan policjantki. A więc zaciągnęła go tutaj żeby znaleźć mu pracę? Polak aż się zapowietrzył i odkaszlnął.
- Że co? - Dalej nie dowierzał i czekał, aż powie mu że to żart. Nate jednak był poważny, Kiana też nie wydawała się kłamać w tej kwestii. Spuścił wzrok. Przecież on i praca w barze to jakieś nieporozumienie! Niby co miałby robić? Głupio jednak byłoby teraz wyjść.
- Ja nic nie umiem, a ona to alkoholiczka. - Poplątał się trochę. Świetna prezentacja przed pracodawcą, czyż nie? Mihael zaczął coś pleść pod nosem, ale nie dało się tego zrozumieć. Nerwowo podrapał się po szyi, jego wzrok stał się rozbiegany. Utkwił spojrzenie w szklance. Miał ochotę się najebać, tyle stresu mu zgotowała białowłosa. Wziął głęboki wydech i spojrzał na właściciela lokalu.
- Nie chce zgrywać przed tobą kogoś kim nie jestem. W zasadzie to nie wiem co tutaj robię, to ona mnie tutaj zaciągnęła. Nigdy nie pracowałem w takich miejscach i raczej nie umiem robić wielu rzeczy na raz. - Cały czas stawiał sobie w gorszym świetle. Ale czy nie taka była właśnie prawda? Zmrużył oczy. A co jeśli Kiana chciała tutaj pracować pod przykrywką? Nie pochwaliła się szefowi o tym, że jest policjantką? A co by było gdyby ją mu wydał? Co by z tego miał? Jego oczy błysnęły, spojrzał na kobietę.
- A ty gdzie wcześniej pracowałaś? Musisz mieć spore doświadczenie skoro chcesz tej pracy. - Zagadał, przechylając lekko głowę.
Nate Renshaw
Nate Renshaw
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Ulice
Sob Kwi 17, 2021 8:31 pm
    — Rozumiem. Europejczyk — podsumował na wieść, skąd pochodził Mihael. Jeżeli ktoś miał nadzieję na to, że Nate rozwinie swoją myśl na temat mieszkańców tamtego kontynentu, mógł się rozczarować. Renshaw wydawał się jedynie odnotowywać kolejne fakty na temat osób, które odwiedziły jego lokal. Spisywał je we własnych myślach, by następnie wyeliminować nieprzydane informacje i oddzielić je od tych, które w przyszłości mogły mu się do czegoś przydać. Nic dziwnego, skoro liczyły się dla niego jedynie korzyści, ale przynajmniej nigdy się z tym nie krył. Ludzie zwykli wstydzić się tej cechy.
    Gdy Taylor wybuchła śmiechem, a Brzęczyszczykiewicz zaniemówił z wrażenia – jak sobie to wytłumaczył – blondyn przyjrzał się im uważniej, przeskakując z jednej twarzy do drugiej. Był to idealny moment, by sięgnąć po telefon i odpalić w głośnikach „Love is in the Air”, ale na ich szczęście Nathan miał zajęte ręce. Musiał przyznać, że miał przed sobą dość osobliwy duet – ta rozmowa nie prowadziła do niczego dobrego, ale liczyło się to, że przynajmniej się nie nudził. W swojej karierze miał do czynienia już z całą masą sztywniaków – zazwyczaj szybko uświadamiał im, że nie mają czego szukać w tej branży.
    — Na pewno jeszcze nic straconego — rzucił, wykrzywiając usta w półuśmiechu. Raz jeszcze rzucił hasłem, które nie doczekało się swojej kontynuacji. Nie zajmował się psychologią relacji między ludźmi, ale na pewno nie był jedynym, który na ten widok uznałby, że coś jednak wisiało w powietrzu. — W każdym razie nie uprzedzono mnie o kolejnej rozmowie o pracę, ale oczywiście nie zaszkodzi mi, jeśli zweryfikuję wasze umiejętności.
    Albo ich brak.
    Ciemnowłosy jakby czytał mu w myślach – Nate nie sądził, że bez żadnych przeszkód wyśpiewa, że do niczego się nie nadaje. Ludzie zazwyczaj przygotowywali dla siebie barwne formułki na temat tego, jacy byli skorzy do uczenia się nowych rzeczy, jak to nigdy się nie spóźniali i zawsze sumiennie wykonywali swoje obowiązki. Większość z nich zapewne odwiedzała tę samą stronę z poradami na temat przypodobania się pracodawcy. Podczas rozmów o pracę Renshaw często miał okazję urządzać sobie grę w bingo, odhaczając w głowie teksty, które słyszał setki razy.
    — Doceniam szczerość, ale nie przyjmuję do wiadomości, że nic nie potrafisz. Chyba nie powiesz mi, że wybrałeś się do kraju wiele mil za oceanem, żeby je pozwiedzać? Riverdale to nie miejsce dla turystów, chyba że lubisz dreszczyk emocji i niepewność, w którym momencie ktoś sprzeda ci kulkę albo kosę w żebra — jego ton był zatrważająco lekki, jak na przekazywany komunikat. Sądząc po podejściu jasnowłosego, raczej niewiele robił sobie z niebezpieczeństwa. — Zresztą tak naprawdę to nieważne, co cię tu sprowadziło. Efekt końcowy jest taki sam – utkwiłeś tu. Pieniądze – jak wiele byś ich ze sobą nie przywiózł – są wyczerpywalnym towarem, jeśli nic nie robisz. Więc? Z czego utrzymywałeś się do tej pory?
    Pochylił się nieznacznie, szukając czegoś pod blatem baru. Biorąc pod uwagę, że raczej rzadko tu zaglądał, potrzebował chwili, żeby znaleźć interesujące go składniki, którymi zamierzał przyozdobić napoje. Jeśli już coś robił, miało to wyglądać dobrze – w firmie był kimś, kto powinien dawać jak najlepszy przykład. Tak samo wysokie oczekiwania miał w stosunku do pracowników.
    — Mhm — odpowiedział na pytanie Kiany, przez chwilę skupiając się na nakładaniu plasterków limonek na brzegi szklanek. — Widzę, że to dość powszechna historia. W końcu trzeba mieć jakieś pojęcie o swoim biznesie — dodał po chwili, przesuwając napoje w ich stronę. — Proszę. Mojito bezalkoholowe. Na mocniejsze smaki zapraszam wieczorem. Barmani odpowiednio się wami zajmą. — Kto powiedział, że pysk można nawilżyć tylko procentami? Tymi słowami na pewno uspokoił Mihaela, który potępiał alkoholowy nałóg, ale jednocześnie musiał bardzo rozczarować Olivię, której z premedytacją przyjrzał się uważniej, jakby niezadowolenie na jej twarzy miało okazać się dla niego największą nagrodą.
    Po skończonej pracy, przyciągnął do siebie hoker i usiadł, opierając łokcie o bar. Palce mężczyzny zacisnęły się na zimnej szklance, o którą zastukał bezgłośnie palcem.
    — Oczywiście sam też chętnie posłucham o twoich doświadczeniach, panno Taylor. Jesteśmy tu, żeby porozmawiać o was i to do was należy cała scena. Skąd zainteresowanie klubem? — spytał, tym razem w pełni się na nich skupiając. Od teraz zadawanie pytań było jego przywilejem.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Ulice
Nie Kwi 18, 2021 12:21 am
Nie miała pojęcia co on miał w głowie i na pewno nie zamierzała poruszać kwestii domniemanego wykorzystania w obecności blondyna. Skąd on w ogóle wziął ten pomysł? No chyba, że Mihaela kręciła wizja bycia przykutym do latarnii. Nie jej oceniać.
Westchnęła i pokręciła głową na kolejną wzmiankę o jej potencjalnym nałogu. Nie ma to jak być upominaną przez kleptomana. Milczała jednak uparcie. Naprawdę chciała dostać tu robotę, a wdając się w głupie pyskówki z Mihaelem raczej sobie nie pomoże. Mimo tego, że poniekąd ją to bawiło. Nie ma to jak cieszyć się z tego, że komuś się dopiekło. Z nią rzeczywiście musiało być coś nie tak.
- A daj spokój to wariatka- kopnęła go w łydkę na tyle mocno by poczuł, że stąpał po bardzo cienkim lodzie. Zrobiła to jednak na tyle dyskretnie by blondyn niczego nie zauważył.
Odcięła się, gdy Renshaw przepytywał Polaka, aczkolwiek gdy usłyszała pytanie o powód przyjazdu i sposób w jaki zarabiał kącik jej ust uniósł się delikatnie.
No ciekawe jak z tego wybrniesz cwaniaku, pomyślała, a na głos dodała: „Właśnie, Mihael sama jestem tego ciekawa,” wsparła podbródek o blat patrząc raz na Renshaw’a, raz na chłopaka siedzącego obok niej. Ach karma, wracała szybciej niż ktokolwiek się tego spodziewał.
Obserwowała poczynania blondyna i nie umknęło jej uwadze, że cokolwiek miał zamiar im podać podejrzanie nie zawierało ani kropli alkoholu. A to skubaniec. Kątem oka spojrzała na Mihaela wymyślając kolejne sposoby na zemstę. To pewnie przez te jego durne komentarze. Och niech tylko stąd wyjdą to się przekona, że nie warto było wchodzić z nią na wojenną ścieżkę.
„Dzięki,” wzięła szklankę i od razu upiła spory łyk. Mimo braku jakichkolwiek procentów Kiana musiała przyznać, że przygotowany napój był pierwszorzędny. „To jest zajebiste,” pochwaliła blondyna biorąc jeszcze jeden łyk. Dopiero teraz dotarło do niej jak bardzo chciało jej się pić. Pokiwała głową na wzmiankę o wieczornej zmianie barmanów. Dwa razy jej nie trzeba było powtarzać. Wzrok miała wlepiony w gałązki mięty i limonkę gdy po raz kolejny tego dnia usłyszała swoje nazwisko. Ściągnęła brwi, jej usta przypominały wąską kreskę, a dłonie zacisnęły się mocno wokół szklanki. Wyraz jej twarzy stał się ostry co zazwyczaj nie wróżyło niczego dobrego.
„Kiana. Po prostu Kiana,” powtórzyła tym razem nie będąc w stanie zapanować nad chłodnym tonem. Przymknęła na chwilę powieki próbując przywołać jakieś neutralne myśli, które pomogłyby jej zapanować nad rosnącym zdenerwowaniem.
Wkurzało ją to, że mimo upływu lat, przyjmowanych (czasami) leków jej umysł nadal wariował, kiedy tylko ktoś przywoływał jakiś fakt z jej przeszłości- chociażby jej imię czy nazwisko. W tym momencie pluła sobie w brodę, że na wysłanym CV je podała. Mogła przecież to pominąć, tak jak pominęła fakt, że jest gliną. Ale nie, dla spokoju ducha chociaż w tej kwestii chciała być w stu procentach szczera. No i masz babo placek. Wzięła głębszy oddech i powoli wypuściła powietrze w tym samym czasie otwierając oczy. Patrząc nieprzerwanie na zawartość szklanki wysłuchała ponownie pytania o jej dotychczasową pracę.
Oczywiście nie dziwiło jej ich pytanie. O ile Mihael chciał ją pewnie pogrążyć i wkopać na kolejną minę, bo przecież doskonale wiedział czym się zajmowała, tak właściciel lokalu wykonywał jedynie swoją pracę. W końcu od jej doświadczenia zależało na jakie stanowisko ją przydzieli. Może i potrafiła wyczarować smaczne, a przede wszystkim mocne drinki, ale zdecydowanie nie miała na tyle charyzmy i cierpliwości by użerać się z pijanymi i upierdliwymi klientami. Ochrona, to było coś co ją dużo bardziej interesowało. Po za tym na tym się poniekąd znała. Wzięła kolejny łyk mohito i przekrzywiając szklankę raz w lewo raz w prawo zaczęła się zastanawiać jak sprawnie odpowiedzieć na pytanie bez ujawniania kim jest i czym się zajmuje. Najgorsze było to, że praca w policji towarzyszyła jej od jakiegoś 16 roku życia. Oprócz tego nie zajmowała się niczym innym. Nie to co… odstawiła szklankę z głuchym brzdękiem.
„Wybaczcie,” rzuciła prostując się na stołku i tym razem patrząc prosto w oczy blondyna.
„Szukam dodatkowej forsy, a patrząc na to, że dopiero zaczynasz pewnie masz też sporo wakatów. Ochrona to obszar, w którym najlepiej bym się sprawdziła. Mam spo-… dysponuje umiejętnościami, które niewątpliwe będą dla Ciebie i klubu opłacalne. Plus mam też doświadczenie w kontrolowaniu tłumu i pacyfikowaniu tych niepokornych,” wypowiadając ostatnie słowa kątem oka spojrzała na Mihaela przypominając sobie ich pierwsze spotkanie. Tego chyba nigdy nie będzie w stanie zapomnieć.
Mihael
Mihael
The Fox Mischievous Trickster
Re: Ulice
Nie Kwi 25, 2021 2:18 pm
Pokiwał głową. Nawet się cieszył, że Nate nie dopytywał go skąd dokładnie. Dużo bardziej komfortowo się czuł kiedy nikt nie zawracał jego głowy pytaniami o życiorys. Wystarczyło jedynie drobne przytaknięcie i Mihael mógł skupić wzrok na Kianie. Pytanie o to czy są w związku wywołało dwie różne reakcje. Kiedy to złodziej pogrążał się w myślach o policjantce w bieliźnie, ona wpadła w jakiś nerwo śmiech i nie mogła przestać. Może mu czytała w myślach? Polak spojrzał na nią podejrzliwie.
- Nic straconego. - Powtórzył z głupkowatym uśmiechem, mówiąc swoim obrazom z głowy by sobie gdzieś poszły. Tylko go rozpraszały. Jeszcze dostał kopa od białowłosej na co zareagował fuknięciem. Przecież prawdę mówił.
W sumie był gotowy wyjść. Nie wiedział, że Kiana chciała go wplątać w uczciwą pracę. Zwłaszcza w barze w których udawało mu się co jedynie kraść. Wolałby się nie narażać Natowi, typ o spokojnej aparycji był jak doberman. Cholera wie kiedy ugryzie.
A więc Polak go zaskoczył, to już jakiś plus. Niestety nie ułatwiło to sytuacji. Przecież mu nie powie, że najlepiej to mu się ludzi okrada, zwłaszcza takich bogatych lub zbyt pewnych. Słuchał go, nawet nie uciekając wzrokiem aczkolwiek trochę on mu przeszkadzał. W niewielu sytuacjach utrzymywał go tak długo i zawsze było to stresujące. Milczał przez dłuższą część wypowiedzi, nie ruszając się nawet. Jedyne co robił to mrugał i oddychał. Skrzywił się na pytanie mężczyzny, jaką bajeczkę mu sprzedać by uwierzył? Kiana również nie zamierzała mu pomóc, a przecież to ona była w gorszej sytuacji. Ukrywała fakt bycia gliną! Polak spojrzał w jej oczy wrogo. Oczywiście nie należał do wylewnych więc skupił się tylko na ostatnim pytaniu. Pierwszego już zdążył nie zapamiętać.
- No.. to ojciec przesyła mi kasę, więc nie muszę pracować. Starcza na życie tutaj. - Skłamał najpiękniej jak umiał. Ojca to właściwie nigdy nie poznał bo zostawił go z matką, która zmarła kilka lat temu i tak się Polaczek tułał sam na świecie. Miał nadzieję, że ta odpowiedź wystarczy Natowi i że Kiana nie palnie czegoś głupiego.. ale to nie w jej stylu siedzieć za długo cicho.
Mihael przypatrywał się jak Nate bawił się w wystrojenie napojów. Po co to robił? Nie szkoda czasu? Kleptoman nie doceniał piękna, po prostu ciekawiło go dlaczego komuś chciało się tracić czas i składniki? Nie wiedział jak nawet chwycić za szklankę, bojąc się że konstrukcja poleci.  
- Nie trzeba było. - Machnął ręką, prawie niechcący strącając szklankę ale szybko ją chwycił. Nerwowo się uśmiechnął i już nie śmiał odkleić ręki, przecież nie może sobie pozwolić na spłatę kiedy coś potłucze. Oczywiście uśmiechnął się triumfalnie, kiedy spróbował napoju. Zero alkoholu! Posłał Kianie uroczy uśmiech i raz jeszcze wziął większy łyk. Całkiem orzeźwiające.
- Na pewno czegoś musi ci tam brakować. - Palnął, znowu wystawiając anielską cierpliwość policjantki na próbę. Ona go chyba zatłucze jak stąd wyjdą.
Polak przypatrywał się białowłosej gdy nagle odleciała myślami hen daleko. Przeniósł więc wzrok na Nate.
- Moją historię znasz. Ciekawe co pannę Taylor skusiło do tego miejsca. - Zapytał, wymownie kierując wzrok na alkohole za barem. Żyłka jej pęknie w oku za nazwisko, ale to było tak dziwne, że musiał to zrobić. O co się tak spinała? Przecież mogła mieć gorsze nazwisko na przykład Parówka. Kiana Parówka. Polak zaczął powstrzymywać się od śmiechu, który cisnął mu się na usta.
Słuchał wypowiedzi kobiety, która już wróciła do teraźniejszości ze skupieniem. Ich spojrzenia się spotkały i obydwoje znowu pomyśleli o tym samym. O ich pierwszym spotkaniu.
- To prawda, Kiana zastosowała na mnie swoje umiejętności i muszę przyznać, że robi wrażenie. - Palnął, co w jego opinii było pomocne. Ciągle jej dokuczał więc przynajmniej teraz chciał sprawić wrażenie kumpla, który zawsze pomoże. Przeniósł wzrok na właściciela. A co on właściwie o nich myślał?
Nate Renshaw
Nate Renshaw
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Ulice
Pią Kwi 30, 2021 11:28 pm
Na wieść o ojcu, Renshaw przyjrzał się uważnie czarnowłosemu – może trochę zbyt uważnie, by nie uznać tego za oceniające spojrzenie. Miał w tym swój konkretny cel, choć szacowanie czyjegoś wieku na podstawie wyglądu bywało zgubne. Niektórych Matka Natura kochała o wiele bardziej, dzięki czemu przez długo czas zachowywali swój młody wygląd. Siedzący przed nim mężczyzna nie wyglądał jednak na kogoś, kto ledwo co wyrwał się ze szkoły średniej, choć wyciąganie kasy od rodzica w dojrzałym już wieku i jednoczesne nieróbstwo tłumaczyły jego braki w umiejętnościach.
    — Nie jesteś na to trochę za stary? — spytał, nie przebierając w słowach. W takich kwestiach nie warto było owijać w bawełnę. Był też ciekaw, czy Brzęczyszczykiewicz nie zbliżał się do momentu, w którym jego wodopój mógł niebawem wyschnąć. — Rozumiem, że to wygodny układ. Ale chyba czasem zastanawiasz się nad tym, co zamierzasz zrobić, jeśli któregoś dnia rodzice poinformują cię, że czas poszukać pracy? Jeśli dopiero teraz dociera do ciebie, że to realna sytuacja, masz idealną okazję, żeby podzielić się z nami swoją wizją na czarną przyszłość.
    Na moment rozłożył ramiona w zapraszającym geście. Niestety nie miało to nic wspólnego z obietnicą przyszłego uścisku, biorąc pod uwagę, jak szybko jego łokcie opadły z powrotem na blat. Jedynie zachęcający półuśmiech pozostał na jego twarzy, choć przy uważniejszym przyjrzeniu się, grymas na jego twarzy miał w sobie niewiele ciepła.
    Miał nadzieję, że nie tracił swojego cennego czasu.
    „To jest zajebiste.”
    — Cieszę się — odparł z satysfakcją i sam też pociągnął łyk zimnego napoju. Oczywiście nie mógł zaprzeczyć, że wyszedł bezbłędny – akurat jego własne doświadczenie nigdy go nie zawiodło. Ludzie mogli nazywać to arogancją, ale wolał ten sposób bycia niż chowanie się po kątach i bycie skromnym w imię zasad.
    Nathan wzruszył mimowolnie barkami, gdy kobieta ponownie go poprawiła. Musiała mieć uczulenie na swoje własne imię i nazwisko, ale on nie mógł z sekundy na sekundę wyzbyć się formalnego tonu. Zresztą wiedział, że tym samym dałby jej przyzwolenie na zwracanie się do niego po imieniu, a na ten moment jeszcze nie trafili na ten swobodny grunt.
    — Jasne, panie przodem. Może następne pytania będą mniej problematyczne — odpowiedział Mihaelowi, obwieszczając tym samym, że jeszcze z nim nie skończył.
    Choć może powinien?
    Porzucił tę myśl, przeskakując spojrzeniem na Taylor. Szczerze mówiąc, spodziewał się raczej, że uderzy w stanowisko kelnerki. Może nawet barmanki, chociaż niezdrowe nawyki raczej wykluczały jej kandydaturę. Potrzebował osoby do przygotowywania drinków, a nie do ich degustacji. W czasie, gdy opisywała swoje kwalifikacje, mimowolnie przesunął wzrokiem po jej sylwetce (bardziej po jej połowie), oceniając jej szanse na starcie z kimś bardziej przysadzistym. Ale w ostateczności nie to zwróciło największą uwagę w jej wypowiedzi.
    No proszę.
    — Dopiero zaczynam? — spytał i przyjrzał się jej z zaciekawieniem. Być może właśnie miał okazję dowiedzieć się czegoś nowego na swój temat – zdarzało się, że ludzie mieli swoje własne opinie. Czasem wynikały one z faktów, a czasem rodziły się na skutek osobistych urazów – rozsiewanie plotek na temat tego, że był nowicjuszem w swoim fachu, zapewne wynikało z tego drugiego. Oczywiście była też szansa na to, że nie tylko Mihael pojawił się tutaj nieprzygotowany.
    Blondyn splótł palce obu rąk ze sobą, zamykając między nimi wilgotną od lodu szklankę. Gest ten wydawał się obrazować całą cierpliwość, z jaką starał się traktować niedoinformowanych ludzi. Na tym etapie nie mógł mieć im niczego za złe – nawet jeśli wyciągnięcie niektórych wniosków z samej obserwacji otoczenia, nie powinno być aż tak trudne.
    — Zaczynałem kilka lat temu, a zapotrzebowanie na nowych pracowników wynika z rozwoju. To miejsce to nie byle bar, do którego faceci cierpiący na kryzys wieku średniego przychodzą zapijać mordy i ubolewać nad swoim nieudanym życiem. Nie jestem zwolennikiem powielania nudnych schematów, więc mam nadzieję, że przychodząc tu, sama spodziewałaś się odmiany. Jeśli jednak wolisz spokojniejszą pracę, być może stary John znajdzie dla ciebie pracę w swojej melinie — wyjaśnił, unosząc brew w oczekującym wyrazie. Nie wyglądała na głupią, więc z pewnością była w stanie zrozumieć to, co miał przez to do powiedzenia. Nie każdy był w stanie wytrzymać presję pracy w tak szumnym miejscu, jak Ice and Dice. Teren, który musiała mieć na oku, był naprawdę duży, a ta sala była tylko niewielką jego częścią. Tłum, który przyszłoby jej skontrolować, w najgorszym scenariuszu przekraczał możliwości jednej osoby – dlatego w jego lokalu roiło się od zaufanych ochroniarzy.
    — Nie muszę chyba mówić, jaką skalę działalności mam na myśli. Pracowałaś już w podobnych miejscach? Skoro to dla ciebie dodatkowe źródło zarobku, co obecnie w głównej mierze zapewnia ci utrzymanie? — Nate'owi zdecydowanie nie można było odmówić umiejętnego łapania ludzi za słowa. — I dlaczego testowałaś na nim swoje umiejętności? Też startujesz na ochroniarza? — Zerknął na mężczyznę siedzącego obok niej, zakładając, że była to forma ich wspólnego treningu.
    Patrząc na nich, widział dwa wyjątkowo niedopasowane do całości elementy układanki. Czekało go długie popołudnie.
Kiana
Kiana
The Wolf Commander (α) / Paymaster
Re: Ulice
Nie Maj 02, 2021 10:18 pm
Uniosła brew, a jej wzrok wyrażał jedno, wielkie i wymowne- co? Nie sądziła, że chłopak wyzna prawdę, co jak co idiotą nie był, a raczej nie aż takim by przyznawać się do tego, że okrada ludzi na porządku dziennym. Z drugiej strony wątpiła, że Renshaw uwierzy w śpiewkę o dobrodusznym ojcu. No chyba, że on sam był znacznie mniej rozgarnięty niż podejrzewała.
„Huh, jasne,” parsknęła i natychmiast zamaskowała to łykiem orzeźwiającego napoju. Nie była aż tak wredna by go wydać, ale nie zaszkodzi odrobina sarkazmu, czyż nie?
Spojrzała na Mihaela z ukosa i raz jeszcze kopnęła go w łydkę, tym razem wkładając w ruch nieco więcej siły i jednocześnie uśmiechnęła się do niego słodko.
„Jest idealny, nie rozumiem o co Ci chodzi,” odpowiedziała i pomimo uśmiechu jej wzrok wyrażał jedno: lepiej nie przeginaj.
Oczywiście Mihael najwyraźniej uwielbiał życie na krawędzi, ponieważ w tym momencie kopał sobie na prawdę bardzo głęboki dół, do którego niewątpliwie wpadnie, a ona już zadba o to by stamtąd nie wyszedł. A przynajmniej nie od razu.
Spojrzała raz na jednego raz na drugiego mężczyznę po czym przeleciała wzrokiem po lokalu. Istotnie co ją podkusiło do przyjścia na tę rozmowę? Extra pieniądze zawsze lepiej było mieć niż nie, ale czy to był jej główny motyw? Darmowy alkohol oczywiście był jak woda na pustyni- niezwykle kusząca i niepowtarzalna okazja, ale przecież nie powie tego głośno. Już i tak Mihael zadbał o to, by Renshaw uznał ją za alkoholiczkę. Liczyła, że jej wcześniejsza wypowiedź będzie wystarczająca, ale najwyraźniej Mih szukał każdej możliwej okazji by jej dopiec. Och już ona się z nim policzy. Oparła podbródek na dłoni, stukając palcami w policzek.
„Lubię nawiązywać nowe znajomości i pracę z ludźmi. Po za tym nazwa tego miejsca jest oryginalna i myślę, że nie będę się tu nudzić,” dobra przynajmniej połowa jej wypowiedzi nie była kłamstwem, a to już coś. Miała nadzieję, że więcej nie będą jej już o to pytać, bo powoli brakowało jej pomysłów na wymówki.
Kiwnęła głową na pytanie blondyna, jednak nic nie odpowiedziała czując, że jeszcze nie skończył swojej wypowiedzi. Nie uszło jej uwadze, że Renshaw zaczął się jej bacznie przyglądać. Czy powiedziała coś nie tak? W końcu jakby nie patrzeć lokal nie wyglądał na miejsce, które już funkcjonowało lub było tu od jakiegoś czasu. Bacznie go słuchała, ale na uwagę o starym Johnie zmarszczyła brwi. Nie miała pojęcia kim był wspomniany mężczyzna, ale nie musiała być geniuszem by się domyśleć.
„Nie jestem dziwką,” wycedziła przez zaciśnięte zęby, a kątem oka spojrzała na Mihaela. Jeśli piśnie choć jedno słowo na tę uwagę już ona się postara by chłopak nie mógł chodzić przez najbliższy tydzień. Skupiła się ponownie na blondynie, starając się zachować neutralny ton.
„Nie mam problemu z pracą pod presją czy w chaosie. Jak wspominałam mam spore doświadczenie w panowaniu nad tłumem. Pracuje w sektorze publicznym odkąd skończyłam 16 lat więc siłą rzeczy musiałam się nauczyć tego i owego.”
Wypiła całą zawartość szklanki i zaczęła bawić się gałązką mięty. Zachłysnęła się powietrzem słysząc jego kolejne pytanie i nerwowo spojrzała na Mihaela.
„No cóż… powiedzmy, że znalazł się w nieodpowiednim miejscu i czasie. Ale co będę odpowiadać za niego, niech sam Ci powie,” machnęła ręką i usadowiła się na stołku tak by mieć dobry widok zarówno na Renshaw’a jak i Mihaela. Była ciekawa jakie jeszcze pytania blondyn miał w zanadrzu.
Mihael
Mihael
The Fox Mischievous Trickster
Re: Ulice
Czw Maj 06, 2021 2:25 pm
Gdyby wiedział, to przygotowałby się lepiej. Wymyślone szybko kłamstwo nie było doskonałe, ale trzeba było zachować powagę. Spojrzał na Nate.
- A wyglądam staro? - Niemal czuć było urazę w jego głosie. Faktycznie Mihael mógł wymyślić coś lepszego. Przez chwilę milczał, zastanawiając się co odpowiedzieć.
- Staram się o tym nie myśleć. No wiesz, carpe diem i takie tam. - Palnął patrząc na Kianę. Nagle go olśniło. Gdyby postarał się tutaj o pracę barmana, mógłby śmiało okradać ludzi! Najebany człowiek to łatwy cel. Oczy złodzieja błysnęły.
- A co do czarnej przyszłości... to może los zechciał bym się tutaj znalazł i czegoś nauczył! Wiesz, może drzemie we mnie jakiś potencjał, który trzeba odkryć! - Aż był dumny ze swoich słów, wyszło tak poetycko. Lekko się uśmiechnął, ale nie pokazywał zębów. Rozłożenie ramion nie potraktował jako zaproszenia do misiaczka, choć sobie tak na początku pomyślał. Odetchnął z ulgą jak zobaczył, że nie będzie musiał przytulać się z Nate. Jednak twarz mężczyzny przybrała chłodny wyraz. Aż tak mu źle szło?
- Zacząłem z głupiej strony, wiem. Mam nadzieję, że mnie nie skreślisz bo ja.. chyba jednak potrzebuje tej pracy. Czuję, że byłbyś zajebistym szefem i byś mnie wszystkiego nauczył. - Powiedział. Być może nie powinien się tak spoufalać, ale co miał do stracenia? Może właściciel naprawdę był osobą, która zmieni jego życie? Kopnięty przez Kianę syknął. Nagle pogłaskał ją po ręce.
- Kiana ma turreta i czasem robi jakieś niekontrolowane ruchy lub coś powie. - Wyjaśnił wesoło, głaskając ją, ale szybko zabrał rękę gdy spotkał się z jej wzrokiem. Potem Nate skupił się na rozmowie z policjantką. Mihael miał chwilę ulgi, nerwowo patrzył w szklankę. Coś czuł, że zaraz ich ładnie wyprosi.
O dziwo Polaczek nie odzywał się i już nie dogryzał Kianie. Ładnie milczał i rozglądał się po klubie.
''nie jestem dziwką''
Mihael zrobił się czerwony, za wszelką cenę nie patrząc na Kianę. Zaraz wybuchnie o ile nie zmienią tematu. Wypuścił powoli powietrze. Jak się odezwie to po nim. Wytrzymaj.
Udało się. Potem przeszli do rozmowy ochronie. Mihael pokiwał głową na pytanie Nate.
- Raczej się nie nadaję, skoro z nią przegrałem. Wolałbym coś bez potrzeby używania siły. - Kiwnął głową. Potem obrzucił Kianę obrażonym wzrokiem. A co on kurwa ma powiedzieć? Że biegłaś za mną pół miasta, a potem wyszorowałaś twarz o asfalt?
- Bo Kiana ma tego turreta i... - Przerwał, lepiej nic nie mówić.
Handlarz Bronią
Handlarz Bronią
Special Character Gun Dealer
Re: Ulice
Czw Maj 20, 2021 2:14 am
  Po udanej sprzedaży w dystrykcie C, nadszedł czas na o wiele przyjemniejszą część miasta - tą, w której słowa syf i marazm nie stanowią jej synonimów.
  — Wjedź tam. Brama otwarta — poinformował Santiago, wskazując palcem na wjazd na niestrzeżony parking. Renoma tego miejsca sprawiła, że chyba tylko desperat śpieszący się gdzieś na złamanie karku postanowiłby zostawić tutaj zostawić samochód bez jakiejkolwiek opieki. Jednak Santiago wiedział, że to nie jemu przyjdzie się martwić o wóz. Za to jeśli ktokolwiek spróbowałby coś zrobić z jego samochodem, na pewno załatwiłby sobie wieczne oglądanie jego kół od dołu.
  — Diego, rozejrzyj się wokół i wygoń stąd meneli, jeśli jakichś znajdziesz, niech nie psują nam interesów — powiedział, otwierając drzwi. Odwrócił głowę do tyłu, świdrując spojrzeniem Chico. — A ty rusz się i otwórz bagażnik.
  Chłopak skinął głową, wyskakując z samochodu, zanim Santiago zdążył sam wyjść i rozciągnąć zastygłe po podróży mięśnie.

Nazwa broni
Ile
Cena


Pistolet R-47
szt.
850$


Glock FM81
5 szt.
100$


Tarcza Policyjna
2 szt.
350$


Gaz Pieprzowy
4 szt.
320$


Paralizator
2 szt.
140$


Granat Błyskowy
1 szt.
300$


Strzykawki nasenne
1 szt.
800$


Apteczka I poziomu
4 szt.
200$

ASORTYMENT

Miko
Miko
The Jackal Canis Lupaster / Assecla Anubis
Re: Ulice
Pią Maj 21, 2021 8:25 pm
Strój+ glany + niewielki plecak przewieszony przez jedno ramię

Powiedziałaby, że jest dobrze, ale ostatnio przysięgła samej sobie, że spróbuje  sobie ułatwiać żywot pod względem pozytywnych myśli. Przynajmniej taki był plan, który dość szybko sypnął w momencie wystawienia nogi poza mieszkanie. Jej wyraz twarzy wykrzywił się w niezadowolonym wyrazie, gdy stawiała kroki raz za razem, kierując się delikatnymi wskazówkami dotyczących tego, gdzie miała się udać.
Irytujące.
Miała wrażenie, że błąkała się z dobrą godzinę, sprawdzając parę miejsc, nim trafiła tutaj. Tułanie się komunikacją miejską nie stanowiło szczyt jej marzeń, za to dorzuciło jej do złego nastroju mdłości. Niedawno ktoś musiał zwymiotować w pojeździe, bo zapach był niemalże nie do opisania. Tak samo jak i miała wrażenie, że już nikt nie pamiętał o otwieraniu okien w inny sposób niż wybicie szyby.
Wypuściła delikatnie powietrze z płuc dając kopa swoim negatywnym myślom. Wymusiła na sobie skupienie się na obecnej sytuacji, zarazem uważnie obserwując najbliższą okolicę, nim jej niebieskie oczy skupiły się na mężczyznach.
To... Zobaczymy co z tego wyjdzie, nie?
Podeszła do nich, nie próbując się nawet podkradać. Brak zakupów, a zamiast tego dodatkowa kulka w głowie lub innej części ciała? Wolała podziękować za takie wyjście.
- Dzień dobry, Panowie. Nie przeszkadzam? - odezwała się, zsuwając delikatnie okulary przeciwsłoneczne. Negatywne emocje zniknęły w mgnieniu oka pozostawiając jedynie delikatny uśmiech na jej twarzy, przychodzący jej niemalże naturalnie. - Chciałabym się dowiedzieć, czy jest możliwość zakupu jakieś łatwej w obsłudze broni - wypowiedziała te słowa w momencie upewnienia się, że nie stanowiło to większej przeszkody w danej sytuacji.
Nate Renshaw
Nate Renshaw
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Ulice
Nie Maj 23, 2021 11:44 pm
    — Po prostu nie wyglądasz na kogoś, kto jeszcze powinien żyć z konta rodziców — stwierdził politycznie. Mihael co prawda wydawał się być nieco starszy od samego Renshawa, ale nie zamierzał oceniać tego na głos. Ich tryby życia różniły się od siebie, a to już potrafiło mieć swój wkład w to, jak się prezentowali. Nate'owi niczego nie brakowało, miał możliwości, by odpowiednio o siebie zadbać – tymczasem ciemnowłosy wyglądał na kogoś, kogo życie codziennie prało po ryju. Brutalne, ale prawdziwe.
    „A co do czarnej przyszłości...”
    Wreszcie przechodzimy do rzeczy.
    Może powinien być z siebie dumny, że wymusił na mężczyźnie jakiekolwiek snucie planów?
    — Gdybym zamierzał cię z góry skreślić, nie zadawałbym już żadnych pytań. Niestety nie zajmuję się uczeniem innych, ale mam od tego kilka zaufanych osób. Jeżeli masz zamiar zrobić coś ze swoim życiem, polecę im, żeby się tobą zajęli. Jeśli uznają, że to totalna strata czasu, bo nie dajesz z siebie stu procent, obawiam się, że nie będziesz miał tu czego szukać — wyjaśnił, mając nadzieję, że akurat taka kolej rzeczy była w pełni zrozumiała. Nie zamierzał trzymać tu na siłę kogoś, kogo trzymanie było zwyczajnie nieopłacalne. Nie było mu szkoda ciemnowłosego i niekoniecznie interesowało go to, czy wyląduje na ulicy.
    Tylko on był odpowiedzialny za swój los.
    — Brak nudy na pewno ci tu nie grozi — odparł na słowa Olivii, raz jeszcze nie bawiąc się w sztuczne skromności. Nie widział sensu w kurtuazyjnym przyjmowaniu pochwał od innych – jego ego było już na tyle wielkie, że nie potrzebował dodatkowych punktów, by czuć się dobrze ze swoimi dokonaniami.
    „Nie jestem dziwką.”
    Jasnowłosy przechylił nieznacznie głowę na bok, wyraźnie nie rozumiejąc, skąd kobieta wyciągnęła tak pochopny wniosek. Nie przypominał sobie, by zasugerował, że w klubie, o którym wspomniał, świadczono podobne usługi.
    — Oczywiście, że nie. Chodziło mi o stanowisko ochroniarza. Choć nie rozumiem, skąd to nagłe poruszenie. Nie ma niczego złego w sprzedawniu klientom szansy na odrobinę szczęścia. Jestem pewien, że gdy poznasz moich pracowników, zmienisz zdanie na temat tego, co robią. — Uniósł szklankę, a upijając kolejny łyk orzeźwiającego napoju, zderzył się swoim spojrzeniem z jej. Jakiś dziwny błysk w jasnych oczach Renshawa dawał do zrozumienia, że od teraz powinna bardziej uważać na słowa. Jakby nie patrzeć, jego lokal oferował różnego rodzaju dobra i wszystkie były najwyższej jakości.
    Odłożywszy prawie pustą szklankę na blat, z zainteresowaniem – przynajmniej tak miało to wyglądać – przysłuchiwał się opisowi umiejętności Kiany. Trzeba przyznać, że na kogoś takiej postury, mogła pochwalić się dość pokaźnym CV. W tej sytuacji zagubiony w czasie i przestrzeni Mihael wypadał przy niej bardzo słabo.
    — Wcześnie zaczęłaś — zauważył. Nie zamierzał wypytywać o kwestię szkoły – miała tutaj najmniejsze znaczenie. Po swoich ochroniarzach oczekiwał umiejętności szybkiego i skutecznego działania, a nie skomplikowanego myślenia, choć ta zdolność też była mile widziana. Ale jak to mówią – nie ma ludzi idealnych. — Ale oczywiście takiego bogatego doświadczenia szukamy. To z kolei prowadzi do następnej części – jaka była według ciebie najtrudniejsza sytuacja, z którą przyszło ci się zmierzyć podczas swojej kariery? — Było to jedno z jego ulubionych pytań. Rzecz jasna, czasem modyfikował jego treść na potrzeby stanowiska, jednak zawsze prowadziło do wyciągania z innych najciekawszych historii. Oczywiście tylko wtedy, gdy takie w ogóle mieli. Nate o wiele bardziej cenił sobie osoby z bogatą przeszłością. Biorąc pod uwagę jego rozrywkową karierę i styl życia, nie przepadał za nudą.
    Dlatego liczył, że przy okazji zaskoczą go tym, jak się zapoznali. Jednak z jakiegoś powodu zarówno jedno, jak i drugie unikało szczegółów tematu jak ognia.
    Szkoda.
    — Nie wszystkie stanowiska wymagają użycia siły. Problem polega na tym, że w przypadku większości z nich musisz się na czymś znać — zwrócił się do Brzęczyszczykiewicza, przyglądając mu się znacznie uważniej niż powinien. Najwyraźniej zaczerwieniona twarz przyciągała wzrok, zwłaszcza że intensywniejszy kolor skóry nie miał wiele wspólnego z alkoholem. W końcu nie dolał nawet kropelki do zimnego drinka. — Na razie jedyne, co przychodzi mi do głowy, to wręczenie ci mopa. Utrzymanie czystości w klubie to też ważna rzecz. Jeżeli aspirujesz na coś bardziej konkretnego, będziesz musiał w tym czasie przejść odpowiednie szkolenia. — Wzruszył barkami. To, że nawet się nie uśmiechnął, wspominając o możliwości sprzątania, świadczyło o to, że oferta była jak najbardziej realna. Rzecz w tym, że mało kto palił się do tak brudnej roboty, ale... każdy od czegoś zaczynał, nie?
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach