Koss
Koss
Fresh Blood Lost in the City
Bar "Lisia Nora"
Czw Wrz 08, 2016 5:17 pm
First topic message reminder :

Trudno jednoznacznie stwierdzić, dla kogo przeznaczona jest ten bar. Z jednej strony znajduje się w tej "lepszej" części miasta, gdzie raczej pojawiają się bogatsze persony. Z drugiej, najczęściej przyciąga do siebie osoby chcące zapomnieć się w szaleństwie alkoholowym. Wystrój jest całkiem przyjemny. Najpierw schodzi się po staromodnie wyglądających schodach do sporej piwnicy. W środku są trzy pomieszczenia - jedna wielka sala z barem i dwie mniejsze, gdzie można usiąść i spokojnie pogadać. Przygaszone światło nadaje atmosferę intymności, ale już głośne krzyki klientów będących pod wpływem jasno dają do zrozumienia, że nie jest to miejsce na romantyczny wypad ze swoją drugą połówką. Jeśli ktoś uważa się z fana libacji alkoholowych, to na pewno odwiedził to miejsce przynajmniej raz w swoim życiu, a jeśli nie, to najwyższa pora to zrobić.

***

Koss schodził po dosyć stromych schodach, rozmawiając jednocześnie przed telefon. Z powodu nieuwagi w pewnym momencie rąbnął o sufit, który staje coraz niższy z każdym kolejnym krokiem. Zaklął, pomasował głowę i spojrzał na telefon. Brak zasięgu. Ha, może to i nawet lepiej. Przecież zawsze przychodził tutaj, aby odciąć się od świata, więc nawet nie narzekał. Co najwyżej osoba po drugiej stronie może być zaskoczona, że rozmowa zakończył się tak niespodziewanie. Cóż, trudno. Życie bywa brutalne.
Wszedł do ogromnej sali i od razu przy wejściu otrzymał kilka gromkich powitań. Większość stałych klientów bardzo dobrze go kojarzyła i sam nie wiedział, czy powinien być zadowolony z tego powodu. Mimo to szeroki uśmiech zawitał na jego twarzy. Paru osobom machnął ręką, kilka innych powitał słowem, całej reszcie musiał wystarczyć uśmiech. Jeszcze tylko uścisnął dłoń barmanowi, a potem ruszył w kierunku jednej z mniejszych sal. Zazwyczaj stołowałby się tutaj, razem z tym rozentuzjazmowanym tłumem, ale dzisiaj akurat planował spotkanie, więc odrobina spokoju była wskazana.
Kiedy dotarł do mniejszej sali, rozejrzał się po niej. Tu jakaś parka pije piwo, tam kumple osuszają kieliszki i jeszcze jakiś samotny typ, który prawdopodobnie zatapia smutki. Idealnie.
Ruszył w kierunku wolnego stolika pod ścianą i zajął jedno z krzeseł. Nie dość, że światło było podgaszone, to jeszcze czerwona świeca uwalniała ciepłe światło ze środka stolika. Szalony romantyzm. Szkoda tylko, że Koss nie umówił się z przedstawicielką płci przeciwnej. No ale trudno, miejsce było oddalone od większości klientów i pozwalało na spokojne prowadzenie dyskusji, a właśnie tego szukał Nekke.
Kiedy usiadł, nie pozostało mu nic innego jak czekać. Ponieważ jednak nie należał do najcierpliwszych osób, już po chwili odpalił telefon i zaczął na nim grać.

Selim Luke Skywalker
Selim Luke Skywalker
Fresh Blood Lost in the City
Re: Bar "Lisia Nora"
Sro Lut 07, 2018 9:35 pm
Nie mam żadnego obowiązku, Fitchner. Tak długo jak nie jest moim towarzyszem, tak jak ty teraz. Odpowiadam za moich uczniów wyłącznie na terenach szkoły, poza nią jestem takim samym obywatelem jak każdy inny. Nie jestem jego opiekunem prawnym, nie ze mną kontaktować będzie się policja. Rzecz jasna jako obywatel mogę wypełnić swój obowiązek i spróbować go przywołać do porządku, lecz w gruncie rzeczy takie sprawy powinno się zostawić personelowi. To oni wiedzą najlepiej jak zachować się w podobnej sytuacji na terenie własnego lokalu. Wyobrażasz sobie jaki chaos zapanowałby, gdyby na widok pijanej osoby w barze, każdy z klientów postanowił włączyć w sobie tryb bohatera i postanowić go wyprosić? Zapanowałby chaos, który dodatkowo byłby dodatkowym problemem nie tylko dla kelnerów, ale i ochrony. Dlatego tak długo jak ową pijaną osobą nie będziesz ty - nie zamierzam ingerować i zaburzać naturalnego porządku rzeczy — nawet jeśli postanowią odesłać go taksówką do domu, a tak się złoży że dzięki szkolnej bazie danych Selim będzie znał odpowiedni adres, nie ruszy się z miejsca. W końcu podobne informacje mogli pozyskać nawet z ich szkolnego ID czy dowodu osobistego. Miał wystarczająco dużo kłopotów, by zapewniać sobie ich jeszcze więcej.
Nie myśl jednak, że jak wylądujesz pod stołem to odstawię cię do domu, Fitchner. Mieszkasz w przeciwnym kierunku do mojego — uniósł brew ku górze w sposób, który dodatkowo utrudniał stwierdzenie czy mężczyzna zwyczajnie w tym momencie żartował, czy mówił absolutnie poważnie.
Co z tobą, Fitchner? Na widok zamieszania czujesz potrzebę niesienia pomocy pracownikom niczym miłosierny samarytanin czy może wręcz przeciwnie? — skoro ona zadawała mu pytania, dlaczego nie miał odbić piłeczki? Czekał spokojnie w milczeniu, przytrzymując papierosa w wargach. Zwłaszcza że nie było to jedyne pytanie, na które oczekiwał odpowiedzi.
Myśliwce, co? — zamyślił się na chwilę strzepując popiół do popielniczki, patrząc w milczeniu gdzieś ponad ramieniem dziewczyny. Pokiwał powoli głową. W momencie gdy wchodzili na teren tematów wojskowych, grunt zmieniał się na niezwykle niepewny i niebezpieczny. W tym przypadku rzeczywiście powinien uważać na to, co zaraz jej powie, choć szczerze mówiąc sam nie był przekonany co właściwie wypadało w takim wypadku powiedzieć.
Lotnictwo wojskowe jest wyzwaniem nie tylko pod kątem fizycznym, ale i psychicznym. Jeśli przejdziesz szkolenie do samego końca, nie pozwolą ci siedzieć spokojnie w Riverdale z wyszkoleniem, które ich zdaniem może ratować życia... czasem odbierając inne ich kosztem, jak i wystawiając na ciągłe ryzyko swoje własne. Jeśli jesteś na to gotowa, nikt nie ma prawa cię zatrzymać — była to w końcu tylko i wyłącznie jej decyzja. Niezależnie od tego czy przydzielą ją do zwiadu, czy obrony innych samolotów czy ataku celów naziemnych, myśliwce bez wątpienia dawały olbrzymią przewagę powietrzną. A osoby z odpowiednim wyszkoleniem były dla państwa na miarę złota. Nie bez powodu.
Brenda Fitchner ♥
Brenda Fitchner ♥
Fresh Blood Lost in the City
Re: Bar "Lisia Nora"
Sro Lut 07, 2018 10:49 pm
Wysłuchała dokładnie tego, co Selim miał do powiedzenia i nie ukrywała, że było to ciekawe. Zastanawiające jak wiele zależało od tego jak się postrzegało swoją pracę oraz relacje z podopiecznymi. Cała jego odpowiedź brzmiała sensownie i musiała ją zaakceptować. Nie miała podstaw by podważyć taką postawę. Ale to nie zmieniało faktu, że może dalej brnąć w dyskusję.
- Przecież często tak jest. Już nie mówię konkretnie o przypadku pijanych uczniów, ale zdarza się, że ktoś przesadzi, zaczepi jedną osobę i nagle zbiera się całe zgromadzenie osób, które chcą to wszystko ogarnąć na własną rękę, chociaż zwykle przynosi to odwrotny skutek. W porządniejszych miejscach jeszcze obsługa potrafi sobie w takiej sytuacji poradzić, ale im gorsze miejsce, tym bardziej innych to nie obchodzi. To przykre, że ludzie pozwalają aby alkohol nimi w ten sposób rządził. - podsumowała, przesuwając palcem po brzegu szklanki. - O mnie pan nie musi się martwić, jeden drink mnie nie sponiewiera. - dodała po chwili i upiła kilka łyków napoju, odchylając się do tyłu na tyle, by móc bez problemu się oprzeć plecami.
- A szkoda. Nie mieszkam wcale tak daleko. - zaśmiała się, mimo wszystko odbierając jego słowa jako żart. Podwózka do domu od Skywalkera? I co jeszcze? Aż tak naiwna nie była, nieważne jak daleko poniosłaby ją fantazja.
- Szczerze mówiąc, kiedy problem mnie nie dotyczy, wolę się nie mieszać. Będąc młodą osobą w dodatku kobietą, prędzej sama bym oberwała niż komukolwiek pomogła. Niestety, ale taka jest prawda. A na pewno znajdzie się ktoś, kto da radę uporać się z problemem. - westchnęła zrezygnowana, mając na koncie już nieliczne sytuacje, w których chciała pomóc, a nie wyszło, bo została szybko uciszona. Co prawda nikt nie wyrywał się do niej z pięściami, ale kiedy ma się do czynienia z postawnymi osobnikami, którym gniew bucha z oczu, to człowiekowi aż się odechciewa mieszania w całą sprawę. W niektórych przypadkach lepiej nie ryzykować.
- Mimo wszystko chciałabym skończyć najpierw szkołę. Nie mogę mieć pewności czy to dla mnie, dopóki nie przekonam się na własnej skórze. Kiedy zaczęłam przygodę z samolotami poczułam, że to jest właśnie to co chcę robić. Wojsko nadaje temu wszystkiemu tylko większy cel. Walka dla sprawy. Wiem z czym to się wszystko wiążę, nie jestem aż tak zaślepiona. Aczkolwiek czas tak naprawdę pokaże czy podołam. - przyznała, nie oszukując ani siebie, ani innych. Dopiero przed wystrzeleniem pocisku w rzeczywistości będzie wiedziała czy jest w stanie wytrzymać całą tę presję, czy może jednak podda się i spróbuje czegoś, co mniej wpłynie na psychikę.
Selim Luke Skywalker
Selim Luke Skywalker
Fresh Blood Lost in the City
Re: Bar "Lisia Nora"
Czw Lut 08, 2018 7:27 pm
Nie wyglądał na szczególnie poruszonego.
Ludzie są głupi. Ciężko oczekiwać od nich czegokolwiek innego, gdy w rzeczywistości kieruje nimi nie faktyczna empatia i chęć niesienia pomocy, lecz zwyczajna żądza sensacji. Chcą być w centrum wydarzeń, wiedzieć co się dzieje, by móc potem opowiedzieć o tym znajomym. Jeśli przy okazji uda im się uzyskać miano bohatera, który męsko postawił się postawnemu motocykliście i wyprosił go z baru stając się legendą Riverdale - tym lepiej — wzruszył ramionami cały czas popalając papierosa. Póki co nie sięgał po alkohol, choć zamieszał go dwukrotnie w szklance, zupełnie jakby poddawał się tym samym jakiemuś nieopanowanemu nawykowi, by robić cokolwiek z rękami. Tkwienie w absolutnym bezruchu jak widać nie do końca było jego działką.
W kwestii alkoholu miał mieszane uczucia. Przez większość czasu kontrolował się perfekcyjnie, bywały jednak czasy gdy wychodzili z Christianem na miasto by zapomnieć o całym bożym świecie. Głośne śpiewy, okazywanie uczuć rasowego brotp. Były to sceny, których żaden z jego uczniów nigdy nie widział i zdecydowanie nie miał zobaczyć. Dla nich pozostawał tym 'spoko nauczycielem profesorem Skywalkerem, który mimo wszystko zachowuje się jak rasowy dorosły'.
"O mnie pan nie musi się martwić, jeden drink mnie nie sponiewiera."
Dobrze dla ciebie.
Wysłuchał jej odpowiedzi w milczeniu, dopalając w końcu papierosa do końca. Zgasił go w popielniczce, wciskając kilkakrotnie w jej dno i uniósł szklankę do ust, upijając kilka łyków.
Bezpieczne, mądre wyjście. Niestety, ale kobieta rozwiązująca spór dwóch mężczyzn może wyjść na tym dużo gorzej niż faktyczni kłócący się 'samce alfa' — rzucił z nutą pogardy na samo wspomnienie podobnych sytuacji, gdzie jeden uważał się za lepszego od drugiego i próbował to udowodnić prężąc muskuły. Bądź mięsień piwny.
Niemniej jeśli już będziesz po odpowiednim treningu wojskowym, chętnie kiedyś zobaczę jak powalasz dwóch takich cwaniaków na ziemię, przywołując ich do porządku — kącik jego ust drgnął nieznacznie, sugerując tym samym że Selim rzeczywiście zwizualizował podobną zabawną scenę w swojej głowie. Sam nie wiedział czy bardziej komiczny byłby sam fakt, że pokonała ich drobna blondynka, czy też ich ewentualne skonfundowane miny.
Upił kolejny łyk alkoholu ze szklanki. Cóż, jakby nie patrzeć Fitchner bez wątpienia wszystko przemyślała, a on zdecydowanie nie zamierzał jej od niczego odwodzić.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Bar "Lisia Nora"
Czw Paź 11, 2018 10:56 pm
Michael nigdy nie czuł się zbyt komfortowo z ciszą, gdy już szedł w czyimś towarzystwie. Nawet jeśli miał problemy z przełamaniem pierwszych lodów i zagadaniem do kogoś, gdy już się to wydarzyło, starał się jakkolwiek podtrzymać rozmowę. Zwłaszcza, że miał do czynienia z drugim chłopakiem, a nie jakąś napastującą go i onieśmielającą na wszelkie sposoby dziewczyną. Dlatego w końcu zerknął z zaciekawieniem na nowego znajomego, wciskając ręce głębiej do kieszeni.
Dawno przyjechałeś do Riverdale City? — zapytał, unikając idącej wprost na niego staruszki, która nawet nie podniosła wzroku znad chodnika. Cóż, nic dziwnego. W pewnym wieku nie tylko wyraźnie się malało, ale też skupiało na zupełnie innych rzeczach. Na przykład na tym, by nie przewrócić się i nie złamać biodra. Nie interesowało go to jednak tak bardzo jak choć najbardziej podstawowa historia Victora. Jakby nie patrzeć chłopak nie znał kompletnie miasta, więc nie mógł się tu urodzić, ani przebywać od dłuższego czasu. Prawdopodobnie dopiero co przyjechał, by uczyć się w Riverdale. Nic dziwnego, sporo osób tak robiło. Kanada od zawsze była jednym, wielkim krajem imigrantów. Nie żeby mógł mieć pewność, że chłopak do nich należał. Ile miast, tyle akcentów i tak dalej. A po angielsku mówić, mówił.
To bardzo przyjemne miasto. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Jeśli lubisz imprezy i tak dalej, polecam trzymać się wschodu i centrum. Na wschodzie zawsze organizują całe mnóstwo domówek, na które można wpadać nawet bez zaproszenia. Południa trzymają się raczej ci bogatsi. Wiesz, tam jeśli odpowiednio się nie ubierzesz, zapewne wyproszą cię z restauracji. A za wodę zapłacisz tyle co za dwudaniowy obiad. Czasem organizują jakieś ogólnomiastowe eventy, na które warto się wybrać. Zawrzeć różne znajomości i tak dalej. Zachód jest raczej spokojny. Dużo osób jeździ tam przed egzaminami, by się wyciszyć. Łąki, parki, krowy i tak dalej — zaśmiał się cicho, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, jak zupełnie naturalnie zaczął pokrótce nakreślać całą 'okolicę' — no i jest jeszcze północ, ale tam nikt normalny się nie zapuszcza. Chyba że na lotnisko. Prawdopodobnie większość dotyczących ich opowieści to tylko urban legends, ale ponoć jak wejdziesz na opuszczony magazyn po dwudziestej to już z niego nie wrócisz. Co najwyżej kilka dni później znajdą twoje ciało w wodzie z przestrzeloną głową.
Powiedział z miną, która wskazywała na to że całkiem lubił podobne historie, choć jednocześnie nie do końca w nie wierzył. Co zdecydowanie nie znaczyło, że zamierzał się tam zapuszczać po zmroku. Co to, to nie.
Victor Ros
Victor Ros
Fresh Blood Lost in the City
Re: Bar "Lisia Nora"
Pią Paź 12, 2018 10:56 am
Puszczenie własnej laski na samotne wakacje było kwestią sporną. To raczej chodzi o zaufanie niż o coś innego. Sam Victor miał w swoim życiu różne dziewczyny. Jedne zapatrzone w niego jak w obrazek a co za tym idzie – wierne, inne to zdzirowate cwaniary lecące raczej na towar w jego kieszeni. Sam nie był do końca przekonany o słuszności puszczania loszki na samotny wypad. Może gdyby mieli kawałek złota na palcu i trójkę dzieci za trzydzieści lat ale teraz? No way!
Nie boisz się, że puści się na boku?
Może i znali się naprawdę bardzo krótko ale Victor to raczej bezpośredni kolo, który mówi co mu na wątrobie leży. Nie to żeby wtrącał się w czyjś związek. Ot, zwykła, ludzka ciekawość.
Jak się okazało podróż komunikacją miejską o tej porze, w tym mieście nie należała do tych szczególnie uciążliwych. Godziny szczytu już dawno minęły a z nimi całe tłumy powracające ze szkoły i pracy. W autobusie było mnóstwo wolnych miejsc. Sama podróż nie trwała zbyt długo a Victor raczej starał się zapamiętać drogę niż dyskutować. Dopiero gdy obaj wysiedli na odpowiednim przystanku wrócił do rozmowy, jak się okazało, na jego temat.
Jakąś godzinę temu.
Chyba takiej odpowiedzi kolega spodziewać się nie mógł. Każdy na jego miejscu siedziałby w akademiku i wykładał na półki swoje rzeczy. Najwyraźniej ten tu miał trochę inne priorytety. Poza tym reszta jego rzeczy dojedzie w najbliższych dniach dostawczakiem. Nie to żeby miał stosy ubrań ale chodziło o Kawasaki, które nie dało się przewieźć w żaden inny sposób. Trzeba korzystać z uroków jednośladu póki pogoda sprzyja.
Wschód, zapamiętam sobie.
Właśnie na takie, cenne informacje liczył zaczepiając chłopaka pod szkołą. Jeszcze nie dziś i nie jutro ale w najbliższej przyszłości z pewnością wybierze się na małe zwiedzanie. Musi się tylko trochę odkuć. Ze swoim temperamentem i brakiem zahamowań zawsze wydaje więcej niż ma przy sobie a długi z czegoś spłacać trzeba więc, no, logiczne.
Słuchając opowieści o mieście po krótce zapamiętał co wiązało się z poszczególną jego częścią . Najbardziej zaintrygowała go końcówka. Mroczne zakamarki, o których krążą legendy? Pchanie się w kłopoty to jego specjalność więc niechęć kolegi działała jak płachta na byka. Jelonek nawet nie zdawał sobie sprawy jak bardzo zaintrygował nowego.
To co robimy w piątek wieczorem? Wybieramy się na północ.
Poklepał plecy rozmówcy dodając mu tym samym otuchy oraz zachęcając do przekroczenia progu knajpy bowiem nie wiadomo kiedy, obaj dotarli pod szyld tej całej Nory. Schody prowadziły w dół więc nie ma nad czym się zastanawiać. Go!
Wnętrze lokalu było otulone półmrokiem co o dziwo przypadło do gustu ciemnowłosego. Chociaż odnogi prowadziły do dwóch innych pomieszczeń, sam wskazał stolik niedaleko baru. Stąd będzie najszybciej do wodopoju. Bo jak inaczej.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Bar "Lisia Nora"
Nie Paź 14, 2018 7:51 pm
Słysząc jego pytanie, przekrzywił nieznacznie głowę na bok, zupełnie jakby z początku nie do końca zrozumiał o czym właściwie mówi. W końcu uniósł jednak kąciki ust w ciepłym uśmiechu.
Gdybym jej nie ufał, nawet bym z nią nie był.
Zresztą jak nie ta to następna. Szczerze mówiąc Bambi nie był do niej aż tak przywiązany, by uważać za miłość życia i twierdzić, że będą ze sobą aż po grób. Póki wszystko było w porządku, korzystał ze wspólnych szczęśliwych chwil ile wlezie. Jeśli któregoś dnia się rozejdą, to właśnie je pozostawi w swojej pamięci, zamiast skupiać się na negatywach. A przynajmniej taką miał nadzieję. W końcu wiadomym było, że łatwo było mówić takie rzeczy dopóki wszystko się układało. Gdyby już jednak przyłapał ją na zdradzie, raczej wątpliwe by faktycznie nadal był w stanie się uśmiechać. Co za depresyjna myśl.
Godzinę? Poważnie? — otworzył nieznacznie usta ze zdziwieniem. Okej, domyślał się że przyjechał niedawno, ale obstawiał chociaż kilka dni. Czy to w takim razie znaczyło, że Michael był jedną z pierwszych osób jakie poznał? Faktycznie zaczął się też zastanawiać dlaczego nie siedzi w pokoju, by odpowiednio się rozłożyć i zaplanować sobie kąt. Może jeszcze nie wziął wszystkich swoich rzeczy, bo mieli mu je dosłać później? Nie chciał zadawać bardziej niewygodnych pytań.
Eeeh? Poważnie chcesz iść na północ? — zapytał z wyraźnym zwątpieniem, szczerze mając nadzieję że mimo wszystko sobie żartował. Jak do tej pory Charpentier skrzętnie omijał północ i świetnie dawał sobie radę. Dlaczego zaczynał mieć bardzo dziwne wrażenie, że właśnie ładował się w coś, czego zdecydowanie pożałuje? Przestąpił z nogi na nogę. Raz się żyje, Bambi. Nie możesz wiecznie siedzieć grzecznie w domu. Ominie cię całe życie.
Poklepanie go po plecach zdawało się dodatkowo utwierdzić go w tym przekonaniu. Wciągnął powietrze i przekroczył próg wyprostowany z wyżej uniesioną głową. Do momentu, w którym nie skrzyżował wzroku z ochroniarzami. Wtedy momentalnie jakby skulił się w sobie, wracając do bardziej nieporadnej formy. Wystarczył jednak jeden gest ze strony Victora, by udał się we wskazanym kierunku, rzucając kurtkę na ławkę. Zaraz potem usiadł obok swojej własności, by sięgnąć po kartę z drinkami i przejrzeć jej zawartość.
Co zwykle pijasz? Masz jakieś szczególne preferencje? — zapytał z nutą zaciekawienia, nie patrząc jednak w jego kierunku, gdy sam przesuwał palcem po kolejnych pozycjach zerkając przy okazji ukradkiem na ich ceny. Wiedział że na karcie ma jeszcze całkiem sporo oszczędności, ale jakby nie patrzeć - te pieniądze nie należały do niego. Nie chciał naciągać ciotki bardziej niż było to konieczne.
Victor Ros
Victor Ros
Fresh Blood Lost in the City
Re: Bar "Lisia Nora"
Nie Paź 14, 2018 11:03 pm
Jakie to był piękne i jednocześnie naiwne z jego strony. Samotna dziewczyna, mnóstwo kilosów stąd. Mogła robić co jej się tylko podobało a on i tak prawdopodobnie nigdy się o tym nie dowie. Z jednej strony urocze, z drugiej naiwne. Bajka zupełnie nie w stylu Oscara, który miał trochę inne podejście do otaczającej go rzeczywistości. Jeśli już coś miał, to wolał sprawować nad tym kontrolę, nawet jeśli miałby to robić w sposób bardzo dyskretny. Zaufanie, zaufaniem ale od czasu do czasu dobrze prześwietlić delikwenta. Ta mała obsesja nie wzięła się znikąd bowiem w swym krótkim życiu, młodzieniec zaliczył dość nieprzyjemny epizod z jedną ze swoich panien, która, co tu dużo gadać, puszczała się. Do dziś doskonale pamiętał ten lipcowy poranek, kiedy zamiast być w trasie, wpadł bez zapowiedzi do rudowłosej piękności. W łóżku prócz niej, spał dość błogo jeden z kumpli. Na samo wspomnienie do teraz odczuwa ból prawej pięści. Połamany nos i mnóstwo farby to jeden z kilku powodów, dla których koleś więcej tego błędu nie popełni. A ona? Mocno nadszarpnięta reputacja była dotkliwą karą. I słusznie. Takie jak ona zasługują na swój przydomek. Nie wracajmy jednak więcej do tamtych zdarzeń. To co było w NY zostaje w NY.
Serio. Jutro mają dowieźć resztę moich rzeczy.
Victor w swoim postępowaniu był nieprzewidywalny i robił zazwyczaj coś, czego nikt inny by nie zrobił. Wyjście na miasto w tak krótkim czasie to marny przykład ale świadczy o dobrym początku niezłego świra. Biedny Bambi sam nie wiedział w co się właśnie wpakował.
A dlaczego nie? Sam twierdzisz, że to tylko legendy. Nie bądź ciota, sprawdzimy co tam się kroi.
A znając życie to kupa śmieci, brudu, jakieś opustoszone hale i nic więcej. Od czasu do czasu przewinie się jakiś pijaczek robiąc hałas, co w mroku może rzeczywiście być trochę straszne. I to byłoby na tyle. Zamieszanie o nic. Opowieści, w których każdy dorzucił coś od siebie.
Siadając przy stole Victor skierował spojrzenie na kolesia, który zaczął studiować kartę alkoholi. On nawet nie wziął jej do ręki. Mieszanki wolał zostawić sobie na weekend. Na tygodniu preferował piwo a tu przyszedł z zamiarem skosztowania tego z nalewaka. Miał na nie potworną ochotę. Przez tą podróż dodatkowo zaschłemu w gardle.
Piwo, dziś mam chęć na zwykłe piwo.
O swoich preferencjach może wspomni później, gdy już zmoczy gardełko. Akurat w tym momencie podeszła kelnerka o zacnych kształtach i włosach upiętych w wysoki kok. Zgodnie z wcześniejszymi rozważaniami poprosił to po co tu przylazł.
Dla mnie lane piwo a dla kolegi, co wybrałeś?
Ponaglił Miśka, który zaczytał się w karcie jak jakaś baba. To miała być szybka, męska decyzja.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Bar "Lisia Nora"
Pon Paź 15, 2018 6:40 pm
Więc jednak nie wszystko miał jeszcze przy sobie. Pokiwał kilkakrotnie głową, zupełnie jakby nabierało to nieco większego sensu, acz i tak nie pozostawiało wątpliwości, że Bambi na jego miejscu siedziałby w pokoju. Każdy był jednak inny. A Victor zdecydowanie z każdą minutą dawał coraz większe party vibes.
Gdybyś potrzebował pomocy przy noszeniu to daj znać. Wiem jak upierdliwe potrafi być targanie walizek w pojedynkę — pod warunkiem że nie miał nikogo do pomocy. Może wynajął sobie jakąś ekipę przewozową czy coś w ten deseń. Nie mógł być w stu procentach pewien jego stanu majątkowego, skoro uczęszczał do Riverdale dopiero od dziś. Później jest to stosunkowo łatwe dzięki przypisaniu do konkretnej klasy. Z drugiej strony pewnie jako prefekt miałby już nawet dostęp do jego papierów, ale jakoś nieszczególnie mu się spieszyło.
W każdej legendzie jest ziarno prawdy — wymamrotał pod nosem w bardziej niewyraźny sposób, zaraz ciężko wzdychając. Poniekąd był na przegranej pozycji, bo i tak doskonale wiedział że przez własną ciekawość zdążył już podjąć decyzję. Zwłaszcza, że nie miał odwagi iść tam sam, a teraz miał towarzysza który wyraził chęć zwiedzenia północy razem z nim.
Ale jak natrafimy na porachunki mafii to biorę nogi za pas — ostrzegł go z góry, unosząc nieznacznie kącik ust w uśmiechu. Chyba mimo wszystko nie do końca wierzył, że faktycznie mogą tam trafić na jakiś większy burdel. Miejsce owiane było złą sławą, ale koniec końców stanowiło nie lada pożywkę dla ludzi szukających większych przeżyć. Nie mógł stwierdzić ze stuprocentową pewnością, że do nich należał, ale-...
Pokiwał głową, gdy oznajmił że chce tylko i wyłącznie piwo.
Dla mnie erm... Coconut Frappe — rzucił w końcu wskazując palcem na pozycję w karcie, która zwróciła na siebie jego uwagę. Rum i Bailey's zdecydowanie do niego trafiały, zwłaszcza że nie miał nic przeciwko wypiciu zwykłego piwa, ale skoro już miał sobie na coś pozwolić to wolał sięgnąć po coś smacznego.
Co zabawne kontrast między Victorem, a Michaelem był na tyle spory, że Ros zdawał się nieświadomie podkopywać i tak słabą pewność siebie Bambiego. Nie żeby miał mu to za złe. Był do tego na swój sposób przyzwyczajony. Szło to bardziej w stronę, gdzie Charpentier zwyczajnie zaczynał się chłopakowi ostrożnie przyglądać i na swój sposób go podziwiać.
Nie w żadnym dziwnym sensie, ot jak nowego fajnego kumpla, który był bardziej cool od ciebie.
Przyjechałeś na wymianę czy zostajesz w Riverdale City na dłużej? Myślałeś o studiowaniu tu? — zapytał opierając się bardziej swobodnie plecami o siedzenie.
Victor Ros
Victor Ros
Fresh Blood Lost in the City
Re: Bar "Lisia Nora"
Wto Paź 16, 2018 3:12 pm
Chciał pomóc? Super. Co prawda nie było tego szczególnie dużo ale zawsze to dwa kursy na parter mniej. Walizki i pudła nie stanowiły rak dużego problemu jak inna sprawa, która zaczęła dopiero teraz chodzić mu po głowie. Do tej pory nie przejmował się gdzie zostawi swój cenny nabytek ale powoli nadchodziła zima, to raz, a dwa nie mógł pozwolić żeby ktoś zarysował jego cacko.
Pewnie. Dam znać tylko wklep mi tu swój numer póki mam resztki baterii.
Telefon ruchem ślizgowym pokonał odległość między właścicielem a nowym znajomym zatrzymując się tuż przy jego dłoni.
Mam gorszy problem. Przyjedzie tu moja Kawa. Może nie jest najnowsza ale nie może stać na parkingu. Są tu jakieś wolne garaże albo komórki?
Motor nie zajmował tyle miejsca co auto ale przesadą byłoby trzymanie go w pokoju. W sytuacji ostatecznej tak trzeba będzie zrobić ale to plan bardzo, bardzo awaryjny.
Tak, wpadniemy w sam środek strzelaniny karteli narkotykowych
Chociaż nie znał totalnie dzielnicy to podobny przypadek wydawał się mniej prawdopodobny niż to, że właśnie teraz spadnie na nich samolot. Pewność siebie i zasada spoglądania na podobne historie nieco przymkniętymi oczami sprawiały, że jedyne co czuł odnośnie tamtej okolicy to ciekawość. Strach odnajdzie swoje miejsce jeśli to ziarno prawdy okaże się prawdziwe. Teraz nie ma czym się zamartwiać.
Nie, nie przyjechałem na wymianę a o studiach jeszcze nie myślałem. Zobaczę jak pójdzie mi ten rok.
Po chwili przed panami postawiono alkohole. Drink i piwo na dobry początek znajomości.
Powiedz mi lepiej czy macie tu drużynę szkolną, chętnie bym pograł kilka razy w tygodniu.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Bar "Lisia Nora"
Wto Paź 16, 2018 5:07 pm
Pomoc nowemu znajomemu mogła mu się wyłącznie opłacić. Jakby nie patrzeć, wysiłek fizyczny nie był niczym czego unikał. Poza tym nawet jeśli okazałoby się, że chłopak ładuje do walizek cegły, mięśnie pobolą go co najwyżej przez dwa dni, a może uda mu się nieco zapunktować. Teraz gdy pojawiła się szansa na zyskanie znajomości, która nie skończy się tylko machaniem do siebie głową na korytarzu i wymienieniem pojedynczego zdania z serii "Ładna pogoda, co nie?", Charpentier zdecydowanie zamierzał z niej skorzystać.
Numer? Jasne. Puszczę sobie od razu sygnał, okej? — pytał wyłącznie z grzeczności, bo i tak zrobił to niemalże od razu, w momencie gdy odpowiednie liczby pojawiły się na ekranie. Zwykle nie dzielił się nimi tak ochoczo, ale głównie ze względu na fakt, że prosiły go o niego dziewczyny. Chłopak był zdecydowanie z bezpiecznej strefy i sam zaznaczył, że absolutnie nie interesują go żadne homoseksualne przygody. Wtedy mogłoby być nieco mniej ciekawie.
Kawa? — zapytał z nutą zagubienia na twarzy, przyglądając mu się z niezrozumieniem. Chciał trzymać w garażu worki kawy czy coś? Może był jakimś zapalonym baristą. Podrapał się po policzku, mimo wszystko postanawiając odpowiedzieć na pytanie. Nie wnikał w dziwactwa innych.
Myślę, że jeśli zagadasz ze szkołą to mogą ci coś udostepnić. Najlepiej zgłoś się w recepcji, tamtejsze panie wiedzą wszystko i mają bezpośrednie połączenie z dyrektorem. Tak czy inaczej to Riverdale. Staną na głowie, by ci dogodzić, tak długo jak sam nie będziesz sprawiał większych problemów — wzruszył ramionami, starając się wyprzeć z głowy wizję garażu zapełnionego kawowymi workami. Co nie szło mu tak łatwo jak by tego chciał. No bo poważnie.
Chyba wezmę ze sobą kamerę. Jeśli już mamy umrzeć to fajnie by było to nagrać dla potomnych. Ewentualnie puścić live'a. Bylibyśmy sławni. Pośmiertnie — jak większość artystów, więc co za różnica. Pewnie i tak gadaliby o tym w wiadomościach, ale dzięki relacji na bieżąco zrobiliby dużo większą furorę. Pokiwał do siebie nieznacznie głową z zadowoleniem. Kamera, w pełni naładowany telefon i powerbank. Choć może nie będzie nagrywał absolutnie wszystkiego. Włączy, gdy coś zacznie się dziać.
Gorzej gdy nic nie zacznie się dziać.
Zaraz, gorzej? Przecież jeszcze chwilę temu nawet nie chciał tam iść. Jego myślenie zdecydowanie schodziło na złe tory.
Czyli zwyczajna przeprowadzka. Mam wrażenie, że ostatnimi czasy to stosunkowo rzadkie. Od kiedy otworzono wymiany, więcej u nas obcokrajowców niż Kanadyjczyków. Nie żeby było to coś złego — Bambiemu zdecydowanie nie przeszkadzały latające wokół języki. Było to dosyć ciekawe. Przynajmniej do momentu, w którym kłopotliwy uczeń nie zamierzał na złość odpowiadać mu w rodowitym języku, gdy opieprzał go za łamanie regulaminu szkolnego. Wtedy nie było już tak zabawnie.
Zależy co dokładnie cię interesuje. Mieliśmy całkiem sporo pasjonatów koszykówki, biegów i pływania, jeśli dobrze pamiętam. Reszty nie jestem pewien, choć pewnie się znajdą. Najlepiej gdybyś po prostu podpytał innych uczniów po lekcjach czy coś. A jeszcze jest ta drużyna z lacrosse, ale oni nie są z Riverdale. I kilku łyżwiarzy figurowych. Ci akurat są od nas. Chociaż większość z nich jest strasznie dziwna i zamknięta w sobie — wyliczał na palcach przypominając sobie coraz to kolejne osoby, które migały mu przed oczami podczas sprawdzania dokumentów czy czytania wiadomości. Zaraz po tym sięgnął po swojego drinka i upił kilka łyków, korzystając z chwili przerwy we własnym słowotoku.
Victor Ros
Victor Ros
Fresh Blood Lost in the City
Re: Bar "Lisia Nora"
Sro Paź 17, 2018 10:26 am
Pokiwał dwukrotnie głową patrząc jednocześnie gdzieś w kierunku laski stojącej za barem. Chyba czas najwyższy zakupić powerbanka i przestać być uzależnionym od gniazdka elektrycznego. Po tym jak jego telefon zakomunikował nieodebrane połączenie od nieznajomego numeru, Victor dodał do listy kontaktów nową pozycję o nazwie „Misiek". Tak mu się kojarzył Michael. Poza tym pozycja z jego imieniem była już zajęta przez innego gościa ale to nie jest ważne.
-Saki ninja. Dość popularny motocykl. Możesz kojarzyć te zielone bo są najczęściej rozpoznawane. Ja mam czarny.
Dokończył zaraz po chłopaku. Aż żal, że nie wypowiedział swoich przemyśleń na temat baristy głośno. Victor chyba udusiłby się ze śmiechu. Nie ubliżając w żadnym wypadku rozmówcy. Po prostu on nie doprecyzował o co mu konkretnie chodzi a Bambi nie załapał skrótu. Zabawne, on i magazyn na worki z kawą. Wielki przemytnik i diler... kawy. Nie no, lubił małą czarną z rana ale nic więcej. Żadnych zapędów do parzenia, ubijana piany z mleka i tworzenia wzorów to nie miał, sorry.
Większych problemów?
Uniósł tajemniczo lewą brew do góry jakby chciał coś zasugerować chociaż to tylko niewinny żart. Nie przyjechał tutaj żeby mieszać. Będzie grzeczny i będzie się dobrze uczył. Taki był pierwotny zamiar. Ale czy dobry uczeń pobyt w szkole zaczyna od piwa w barze? Ta kwestia jest otwarta i każdy może ją interpretować na swój sposób.
Chcesz chodzić z GoPro na czole?
Chyba pierwszy raz dzisiejszego wieczoru czarnowłosy zaśmiał się głośno przecierając jednocześnie trochę zmęczone oczy. Oczyma wyobraźni już widział wyposażonego w odpowiedni sprzęt Michaela, który nie chce być świadkiem niczego strasznego a jednocześnie bierze kamerę. Po co? Żeby nagrać sensację!
Nie mam nic przeciwko.
Teraz to nie mógł się już doczekać tej całej wyprawy w nieznane. Powoli poznając nowego znajomka, zaczynał mieć podejrzenia, że ten zabierze jeszcze plecak ze stelażem, prowiant, karimatę i śpiwór. W swym podejściu do życia był dość pocieszny i niegroźny co kompletnie Oscarowi nie przeszkadzało chociaż temu tu mogła sprawiać niekiedy problemy. Zależy na kogo trafi na swej drodze.
Macie tu jakieś ładne europejski?
Upił spory łyk piwa automatycznie odczuwają chęć zapalenia papierosa. Ile to minęło od ostatniego? Naprawdę dużo i aż sam się dziwił, że do tej pory nawet o tym nie myślał. Widocznie to to miasto tak dobrze na niego działa. Wkręcaj sobie Victor, wkręcaj.
Dobrze pływam, muszę się odezwać do kogo trzeba. A łyżwiarze figurowi?
Skrzywił się wyraźnie odnajdując dłonią plecak rzucony wcześniej gdzieś pod nogi.
Wyobrażasz sobie mnie w rajtuzach?
Temat tego sportu uważam kategorycznie za zamknięty. I tak, on wiedział, że rajty to bardziej balet ale tamten rodzaj ubioru też miał w sobie coś babskiego. Ogólnie bardzo nie.
Palisz?
Nie podnosząc wzroku, rzucił krótkie pytanie. Uporczywie szukał paczki fajek, która pomimo małej ilości rzeczy, gdzieś się zawieruszyła. To jest złośliwość przedmiotów martwych.
Anonymous
Gość
Gość
Re: Bar "Lisia Nora"
Sro Paź 17, 2018 4:07 pm
Czy przemianowanie z Bambiego na Miśka można było uznać jako awans? Z roślinożercy w drapieżcę! Chociaż nazwa sama w sobie raczej nie budziła grozy i respektu, ale nadal. Był to chyba pierwszy raz, kiedy faktycznie nie został jelonkiem.
Dilowanie kawą zaraz zostało rozwiane, gdy chłopak dokończył myśl. Charpentier momentalnie się ożywił prostując na swoim siedzeniu.
Rany, serio masz motocykl? Zazdroszczę. Rzeczywiście najczęściej jakoś reklamują pomarańczową i zieloną ninję, ale czarna jest zdecydowanie najładniejsza — pokiwał głową z pełnym przekonaniem. Nawet jeśli nie miał szczególnie nic przeciwko kolorom, wolał jednak te bardziej stonowane barwy pojazdów. Jego samochód zdecydowanie będzie albo czarnym matem, albo jakimś biało-czarnym pięknem podobnym do tego, który ma Matthew. Jeśli uda mu się na nie zarobić. Na razie musiał się skupić na nauce.
Wiedziałem, że będą z ciebie same kłopoty. Masz taki błysk w oku — powiedział machając dłonią przed własną twarzą, zupełnie jakby chciał to wszystko zademonstrować. Choć w jego przypadku był to raczej słaby zabieg. Bambi zdecydowanie nie kojarzył się z niczym kłopotliwym. Raczej z ofiarą takowych zagrywek. Acz jakby nie patrzeć, wszystko było do wypracowania. Kto wie, może za kilka lat zmieni się w największego badassa jakiego widziało Riverdale City?
Nie, raczej nie.
Jasne, przecież to świetny plan! Muszę tylko dorwać jakąś stylową czapkę — uniósł kąciki ust w uśmiechu, automatycznie reagując w ten sposób na śmiech ze strony Victora. Skoro ten nie miał nic przeciwko nagrywaniu... naprawdę zaczął sobie wszystko wizualizować. Był pewien, że Matthew chował gdzieś w domu kamerę. A jeśli nie on, zawsze mógł się zwrócić do Jake'a. W końcu obaj byli na tyle bogaci, by posiadali takie gadżety w formie przydatnego czasem dodatku, który przez większość czasu i tak leżał, i się kurzył.
Hm... szczerze mówiąc nie jestem pewien. Jeśli są to chyba mieszają się z tłumem. Jeśli już to najwięcej jest chyba Amerykanek. I Chinek. Chińczycy są wszędzie — oparł twarz na dłoni wpatrując się z zamyśleniem w drzwi. Nie żeby miał coś przeciwko Azjatom, ale naprawdę miał wrażenie że zalewają świat. No i szczerze mówiąc nie odróżniał Japończyka od Koreańczyka i tak dalej, więc równie dobrze z tymi Chińczykami mógł się zwyczajnie mylić. Mały ignorant.
Jeśli chcesz to mogę podpytać kogo trzeba. Może wskażą mi jakąś konkretną osobę zajmującą się pływakami, bo na ten moment sam niezbyt się orientuję.
Przez podsuniętą przez niego informację przez chwilę Bambi naprawdę próbował sobie wyobrazić Victora w rajtuzach. Co skończyło się tak, że wybuchł niekontrolowanym śmiechem, odstawiając na chwilę drinka na stół.
Myślę, że nie doceniasz własnych predyspozycji i ukrytego talentu! — nie pociągnął dalej tematu, zamiast tego wahając się przez chwilę, gdy padł temat papierosów.
Czasem. Niezbyt często w towarzystwie. Znajomi zawsze się nie mnie śmieją, że kompletnie to do mnie nie pasuje — mruknął, zamiast tego unosząc ponownie drinka, którego wypijał w wybitnym tempie. Nic dziwnego, skoro nawet nie smakował zbyt mocno alkoholem. Zdradliwy napój. Za jakiś czas pewnie tego pożałuje.
Victor Ros
Victor Ros
Fresh Blood Lost in the City
Re: Bar "Lisia Nora"
Sro Paź 17, 2018 7:53 pm
Łoł, łoł... do salonowej wersji temu egzemplarzowi brakowało sporo. To żadna nówka prosto z taśmy. Motocykl miał swoje lata i głownie dzięki temu Victor mógł sobie na niego pozwolić. Metryka była jedynym minusem bo cała reszta sprawowała się znakomicie. Lakier bez rys, wszystkie naprawy na czas, nawet koła od czasu do czasu wysmarowane były czernidłem ale tym głośno się nie chwalił bo trochę obciach.
Też możesz sobie kupić. Wystarczy iść do jakiejś weekendowej pracy.
Wymyślił na poczekaniu źródło zarobku wzruszając przy tym ramionami. Co miał innego powiedzieć? „Chodź pokaże Ci jak handlowałem w Nowym Jorku prochami"? Hajs nie leży na ulicy i jeśli nie masz dzianych starych to na wszytko musisz zapracować samemu. Sposób i technika jest dowolna. Raz ryzykujesz więcej, raz mniej. Takie jest życie. A że tu nie brakowało bogatych nastolatków, które do imprezy lubią sobie posypać (tak wnioskował), to przygarnięcie gotówki jest kwestią czasu. Gdzieś w głębi siebie zacierał ręce chociaż wszystko powoli i w kolejności. Najpierw musi wybadać teren żeby nie wejść komuś w paradę. Wrogów nie potrzebuję, przyjaciół owszem.
To przez te soczewki.
Kłamstwo goniło kłamstwo bo co jak co ale wzrok to on miał sokoli.
Prawie jak w RECu. Oglądałeś?
Któregoś roku, zimą dorwało go tak paskudne przeziębienie, że leżał plackiem w domu bite dwa tygodnie. Obejrzał wtedy chyba najwięcej filmów w swojej karierze. O kanałach na yt i innych pierdołach nawet nie wspomnę. Podczas maratonów dwukrotnie natknął się na horror kręcony „niby" amatorsko i to właśnie było jego pierwsze skojarzenie.
Amerykanki, kanadyjki, dla mnie są bez różnicy.
Z takiej zagranicy to i on sam pochodził. Amerykanki miały coraz większe tendencję do tycia a zawiesić oko na takiej, cóż, żadna mi przyjemność. Co innego piękne Europejki. Pomarzyć zawsze można a temat Chinek pominął całkowicie. Nie, to żaden przejaw rasizmu. Nie podobały mu się i już. Każdy ma prawo do swoich preferencji.
Przy okazji jak nie zapomniesz. Będę wdzięczny.
Jeśli była możliwość zapunktowania w dość prosty sposób to czemu z niej nie skorzystać. Pływanie sprawiało mu przyjemność a do tego to sport jak każdy inny. Dobrze zastępuje siłownię.
Lepiej niech ten talent zostanie głęboko ukryty.
Wymamrotał upijając jeszcze jeden łyk piwa. Jest, eureka! W końcu odnalazł zaginioną arkę w postaci otworzonej paczki. Jednym ruchem wstrząsnął pakiet i kilka papierosów wysunęło się do przodu.
Częstuj się.
Przesunął paczkę w stronę rozmówcy dorzucając do tego zapalniczkę. Nie będzie mu przyświecał jak jakiejś babie.
I dobrze. Bycie niepozornym ma wiele ukrytych zalet.
Z ukrytym zaciekawieniem zerkał na ruch kolegi. Jeszcze jeden łyk i nadejdzie czas na kolejne zamówienie. Chyba, że Michael zacznie się dusić i będzie musiał wyprowadzić go z lokalu. To byłby hit ale nie życzymy nikomu źle. Pozory mylą no nie?!
Anonymous
Gość
Gość
Re: Bar "Lisia Nora"
Sro Paź 17, 2018 9:38 pm
Podrapał się po nosie.
Pewnie tak — powiedział nie wkładając jednak w te słowa pełni przekonania. Wątpił, by ciotka pozwoliła mu iść do pracy, a jakby nie patrzeć to ona była obecnie jego opiekunem. Opłacała mu szkołę, zapewniała dach nad głową i generalnie robiła wszystko to co powinni robić zwyczajni rodzice. Gdyby jednak próbował wyjść z propozycją zarabiania na samego siebie, myślałaby że chce ją spłacać. Już raz odbyli tę rozmowę i skończyło się to kłótnią, której zdecydowanie nie chciał powtarzać.
Pozostawała też kwestia tego, że nie był pewien czy byłby dobrym kierowcą. W niektórych kwestiach bezpieczniej było trzymać się z dala i po prostu podziwiać je przez szybę.
Nosisz soczewki? — z takiej odległości nie był w stanie stwierdzić z pełnym przekonaniem czy mówił prawdę, czy kłamał. Zwłaszcza z jego wrodzoną łatwowiernością. Pochylił się nieznacznie do przodu, zupełnie jakby miało mu to dać dużo lepszy wgląd. Prawda była jednak taka, że nigdy nie potrafił mierzyć się z kimś spojrzeniem dłużej niż trzy sekundy. Nawet gdy potwierdzał taką teorię jak ta. Szybko odwrócił więc wzrok w bok wyraźnie zażenowany, postukując butem w swoje siedzenie.
REC? T-to ten z... tym w-wirusem? Z pierwszej osoby — zapytał wyraźnie siląc się na opanowany ton. Cholera jak on chciałby potrafić kłamać. Choć odrobinę. Tymczasem właśnie takie sytuacje i cała jego mimika jasno zdradzały, że Bambi był przerażony gdy chodziło o jakiekolwiek horrory. Ba, ten dzieciak bał się nawet bardziej krwawych scen na ekranie.
Widziałem ale tylko pierwszą część. W sumie to nawet nie całą... wyłączyłem gdzieś po czterdziestu minutach — a raczej udało mu się wybłagać Matthew by to zrobił. Brat cioteczny śmiał się z niego przed kolejny miesiąc. A właściwie to śmieje się z tego do tej pory. Westchnął cicho. Horrory zdecydowanie nie były jego działką, ku uciesze znajomych. Miał chyba jakiegoś chorego farta do sadystów.
Jakby nie patrzeć jeden kontynent. Chociaż mimo wszystko Kanadyjki wyglądają nieco... zdrowiej. Nie jesteśmy narodem fastfoodów — rozłożył nieznacznie ręce na boki, dopijając do końca swojego drinka. Zaraz po tym spojrzał ponownie na kartę, wybierając sobie kolejną pozycję. Skoro ta była słodka to teraz przydałoby się coś kwaśniejszego. Byle nie za bardzo.
Kiwnął głową i wyciągnął na chwilę telefon, by zapisać sobie odpowiednią informację w notatkach, upewniając się tym samym że faktycznie nie zapomni. Jednocześnie zerknął na smsy od Sophie, odczytując je szybko i odpowiadając kilkoma zdaniami.
"Lepiej niech ten talent zostanie głęboko ukryty."
Dobra. Nikomu nic nie powiem — zaśmiał się sięgając po jednego z papierosów, za którego podziękował skinieniem głowy. Podpalił go i oddał zapalniczkę, zaraz się zaciągając. Całe szczęście nie zaczął się dusić jak uczniak, który po raz pierwszy trzymał fajka w ustach i właśnie został przyłapany przez nauczycielkę. Choć wydawał się nieco bardziej przygarbiony, jakby faktycznie ktoś miał go zaraz zrugać za palenie.
Poważnie? Chyba jeszcze ich nie odkryłem — westchnął cicho przekrzywiając głowę na bok — Będę zamawiał coś jeszcze, chcesz też?
Victor Ros
Victor Ros
Fresh Blood Lost in the City
Re: Bar "Lisia Nora"
Czw Paź 18, 2018 10:52 am
Gdyby Mich startował w wyborach i składał obietnice wyborcze podobnym tonem głosu to chyba do urny nie trafiłaby żadna karta z jego nazwiskiem. Najwyraźniej coś było na rzeczy ale Ros nie chciał dopytywać o szczegóły. Za mało się znali żeby opowiadać sobie o swoich problemach a poza tym, to było takie nie męskie. Każdy facet miał jakieś kłopoty, które musiał rozwiązać sam.
Nie widać?
W ramach wewnątrz koleżeńskiej pomocy sam Victor pochylił się również do przodu ułatwiając wgląd do swych niby soczewek. Ciekawe czy coś zauważy. Szkła kontaktowe na ogół były ledwo widoczne a w tak słabym oświetleniu szanse na ich dostrzeżenie były jeszcze mniejsze. Dodajmy, że to tylko jego marne kłamstwo.
Dokładnie, ten sam. Widzę, że wiesz o czym mowa.
Horror był na tyle popularny, że ciężko znaleźć kogoś kto chociaż mniej więcej nie kojarzy z czym był związany.
Znudził Cię?
Każdy horror na początku to flaki z olejem. Najlepsza jest końcówka i tym bardziej dziwił się, jak można wyłączyć gdy akcja nabiera tempa. Victor gdzieś kiedyś przeczytał albo usłyszał, że dobry film ma dwa zwroty akcji. To bardzo ważne. Jeden zwrot to zbyt mało a duża ilość zaczyna nudzić widza. Jakiś czas nawet zwracał na to większa uwagę chociaż teraz nawet o tym nie pamiętał.
Również nie wychowałem się na Macu.
Nie ma co generalizować ale Michael miał rację. Otyłość była chorobą cywilizacyjną i o ile duże tyłki były w modzie, tak gratis w postaci reszty ciała rozmiaru XXL już nie. Wielkie baby go trochę przerażały, tzn. Trudno znaleźć wyższą od niego ale ważąca więcej już nie. Tyle w temacie otyłości. Z tego wszystkiego dostał ochoty na hamburgera.
Zamiast gnać do pierwszej lepszej budy, sam wyciągnął jedną fajkę i odpalił ją wydmuchując zaraz z płuc dużą porcję siwego dymu. Popielniczka była na końcu stołu więc od niechcenia sięgnął po nią ręka przesuwając na sam środek.
Wszytko w swoim czasie.
Czyżby mówiąc to miał coś konkretnego na myśli? A może gdzieś, głęboko układał już jakieś plany na przyszłość Miśka?
Ostatni łyk piwa i próba wyjścia zakończyły się nieco inną decyzją. Chciał tu pozostać jeszcze chwilę, dokończyć spokojnie papierosa.
Zamów mi coś z Red Bullem. Muszę jeszcze dziś wypakować cześć rzeczy a robi się późno.
Skoro już trzymał kartę to nie powinien mieć problemu ze znalezieniem czegoś co zawiera ten konkretny składnik i jakiś alkohol. Soki i inne dodatki, jestem na tak.
Opowiedz mi coś jeszcze. O szkole, o mieście, kogo warto znać a kogo Twoim zdaniem unikać. Jestem ciekawy.
Wypalony tytoń w postaci szarego prochu wylądował w popielniczce odsłaniając pomarańczowy żar. Kolejna porcja dymu powędrowała gdzieś w bok czyniąc pomieszczenie jeszcze bardziej dusznym.
Sponsored content
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach