▲▼
First topic message reminder :
Trudno jednoznacznie stwierdzić, dla kogo przeznaczona jest ten bar. Z jednej strony znajduje się w tej "lepszej" części miasta, gdzie raczej pojawiają się bogatsze persony. Z drugiej, najczęściej przyciąga do siebie osoby chcące zapomnieć się w szaleństwie alkoholowym. Wystrój jest całkiem przyjemny. Najpierw schodzi się po staromodnie wyglądających schodach do sporej piwnicy. W środku są trzy pomieszczenia - jedna wielka sala z barem i dwie mniejsze, gdzie można usiąść i spokojnie pogadać. Przygaszone światło nadaje atmosferę intymności, ale już głośne krzyki klientów będących pod wpływem jasno dają do zrozumienia, że nie jest to miejsce na romantyczny wypad ze swoją drugą połówką. Jeśli ktoś uważa się z fana libacji alkoholowych, to na pewno odwiedził to miejsce przynajmniej raz w swoim życiu, a jeśli nie, to najwyższa pora to zrobić.
Koss schodził po dosyć stromych schodach, rozmawiając jednocześnie przed telefon. Z powodu nieuwagi w pewnym momencie rąbnął o sufit, który staje coraz niższy z każdym kolejnym krokiem. Zaklął, pomasował głowę i spojrzał na telefon. Brak zasięgu. Ha, może to i nawet lepiej. Przecież zawsze przychodził tutaj, aby odciąć się od świata, więc nawet nie narzekał. Co najwyżej osoba po drugiej stronie może być zaskoczona, że rozmowa zakończył się tak niespodziewanie. Cóż, trudno. Życie bywa brutalne.
Wszedł do ogromnej sali i od razu przy wejściu otrzymał kilka gromkich powitań. Większość stałych klientów bardzo dobrze go kojarzyła i sam nie wiedział, czy powinien być zadowolony z tego powodu. Mimo to szeroki uśmiech zawitał na jego twarzy. Paru osobom machnął ręką, kilka innych powitał słowem, całej reszcie musiał wystarczyć uśmiech. Jeszcze tylko uścisnął dłoń barmanowi, a potem ruszył w kierunku jednej z mniejszych sal. Zazwyczaj stołowałby się tutaj, razem z tym rozentuzjazmowanym tłumem, ale dzisiaj akurat planował spotkanie, więc odrobina spokoju była wskazana.
Kiedy dotarł do mniejszej sali, rozejrzał się po niej. Tu jakaś parka pije piwo, tam kumple osuszają kieliszki i jeszcze jakiś samotny typ, który prawdopodobnie zatapia smutki. Idealnie.
Ruszył w kierunku wolnego stolika pod ścianą i zajął jedno z krzeseł. Nie dość, że światło było podgaszone, to jeszcze czerwona świeca uwalniała ciepłe światło ze środka stolika. Szalony romantyzm. Szkoda tylko, że Koss nie umówił się z przedstawicielką płci przeciwnej. No ale trudno, miejsce było oddalone od większości klientów i pozwalało na spokojne prowadzenie dyskusji, a właśnie tego szukał Nekke.
Kiedy usiadł, nie pozostało mu nic innego jak czekać. Ponieważ jednak nie należał do najcierpliwszych osób, już po chwili odpalił telefon i zaczął na nim grać.
Trudno jednoznacznie stwierdzić, dla kogo przeznaczona jest ten bar. Z jednej strony znajduje się w tej "lepszej" części miasta, gdzie raczej pojawiają się bogatsze persony. Z drugiej, najczęściej przyciąga do siebie osoby chcące zapomnieć się w szaleństwie alkoholowym. Wystrój jest całkiem przyjemny. Najpierw schodzi się po staromodnie wyglądających schodach do sporej piwnicy. W środku są trzy pomieszczenia - jedna wielka sala z barem i dwie mniejsze, gdzie można usiąść i spokojnie pogadać. Przygaszone światło nadaje atmosferę intymności, ale już głośne krzyki klientów będących pod wpływem jasno dają do zrozumienia, że nie jest to miejsce na romantyczny wypad ze swoją drugą połówką. Jeśli ktoś uważa się z fana libacji alkoholowych, to na pewno odwiedził to miejsce przynajmniej raz w swoim życiu, a jeśli nie, to najwyższa pora to zrobić.
***
Koss schodził po dosyć stromych schodach, rozmawiając jednocześnie przed telefon. Z powodu nieuwagi w pewnym momencie rąbnął o sufit, który staje coraz niższy z każdym kolejnym krokiem. Zaklął, pomasował głowę i spojrzał na telefon. Brak zasięgu. Ha, może to i nawet lepiej. Przecież zawsze przychodził tutaj, aby odciąć się od świata, więc nawet nie narzekał. Co najwyżej osoba po drugiej stronie może być zaskoczona, że rozmowa zakończył się tak niespodziewanie. Cóż, trudno. Życie bywa brutalne.
Wszedł do ogromnej sali i od razu przy wejściu otrzymał kilka gromkich powitań. Większość stałych klientów bardzo dobrze go kojarzyła i sam nie wiedział, czy powinien być zadowolony z tego powodu. Mimo to szeroki uśmiech zawitał na jego twarzy. Paru osobom machnął ręką, kilka innych powitał słowem, całej reszcie musiał wystarczyć uśmiech. Jeszcze tylko uścisnął dłoń barmanowi, a potem ruszył w kierunku jednej z mniejszych sal. Zazwyczaj stołowałby się tutaj, razem z tym rozentuzjazmowanym tłumem, ale dzisiaj akurat planował spotkanie, więc odrobina spokoju była wskazana.
Kiedy dotarł do mniejszej sali, rozejrzał się po niej. Tu jakaś parka pije piwo, tam kumple osuszają kieliszki i jeszcze jakiś samotny typ, który prawdopodobnie zatapia smutki. Idealnie.
Ruszył w kierunku wolnego stolika pod ścianą i zajął jedno z krzeseł. Nie dość, że światło było podgaszone, to jeszcze czerwona świeca uwalniała ciepłe światło ze środka stolika. Szalony romantyzm. Szkoda tylko, że Koss nie umówił się z przedstawicielką płci przeciwnej. No ale trudno, miejsce było oddalone od większości klientów i pozwalało na spokojne prowadzenie dyskusji, a właśnie tego szukał Nekke.
Kiedy usiadł, nie pozostało mu nic innego jak czekać. Ponieważ jednak nie należał do najcierpliwszych osób, już po chwili odpalił telefon i zaczął na nim grać.
- Tak, może być to samo. - uśmiechnął się do niego i odprowadził go spojrzeniem do baru. Kiedy wrócił z dokładnie takim samym piwem jakim Roro zamówił ostatnim razem, zanotował w pamięci, że fotograf musiał zwrócić uwagę na to co ostatnio pił tatuażysta.
Gdy dostrzegł na jego twarzy pełną powagę, chill outowy nastrój od razu mu przeszedł. Patrzył na niego w skupieniu czekając niecierpliwie aż Harvey w końcu dotrze do sedna sprawy i powie o co mu tak naprawdę chodzi. Gdy w końcu fotograf go oświecił, przewrócił oczami i prychnął lekko nie mogąc ukryć uśmiechu. Jednak po chwili przybrał ponownie poważny wyraz twarzy i spojrzał na mężczyznę, jakby ich życie zależało od tej rozmowy.
- Oj tak, sądzę, że powinieneś. - pokiwał głową z przekonaniem. - W końcu dzisiaj będziesz mieć o wiele większą widownię. - przeleciał pobieżnie spojrzeniem po zatłoczonym barze. - Na pewno więcej osób doceni twój hojny gest.
Gdy dostrzegł na jego twarzy pełną powagę, chill outowy nastrój od razu mu przeszedł. Patrzył na niego w skupieniu czekając niecierpliwie aż Harvey w końcu dotrze do sedna sprawy i powie o co mu tak naprawdę chodzi. Gdy w końcu fotograf go oświecił, przewrócił oczami i prychnął lekko nie mogąc ukryć uśmiechu. Jednak po chwili przybrał ponownie poważny wyraz twarzy i spojrzał na mężczyznę, jakby ich życie zależało od tej rozmowy.
- Oj tak, sądzę, że powinieneś. - pokiwał głową z przekonaniem. - W końcu dzisiaj będziesz mieć o wiele większą widownię. - przeleciał pobieżnie spojrzeniem po zatłoczonym barze. - Na pewno więcej osób doceni twój hojny gest.
Pokiwał poważnie głową, później powiódł spojrzeniem po zebranych ludziach. Oczywiście niktżżył specjalnie na niego nie zwracał uwagi, ale Harvey starał się zachowywać, jakby przetrwanie ludzkiego gatunku zależało od niego. Zaraz popatrzył na Roro, złapał brzeg swetra i zaczął go powoli unosić.
– To powinno wystarczyć. Reszta później – oznajmił, kiedy pozbył się swetra. Złożył swoje ubranie i zarzucił na podłokietnik fotela. Przy okazji wyjął z plecaka teczkę z gumką i położył ją sobie na kolanach, ale jeszcze nie otwierał. Podniósł szklankę z drinkiem i napił się, wciąż w milczeniu, z coraz trudniej skrywanym rozbawieniem patrząc na Roro.
– To powinno wystarczyć. Reszta później – oznajmił, kiedy pozbył się swetra. Złożył swoje ubranie i zarzucił na podłokietnik fotela. Przy okazji wyjął z plecaka teczkę z gumką i położył ją sobie na kolanach, ale jeszcze nie otwierał. Podniósł szklankę z drinkiem i napił się, wciąż w milczeniu, z coraz trudniej skrywanym rozbawieniem patrząc na Roro.
Kiedy Harvey zaczął unosić krawędź swetra, Roro pochylił się do przodu, oparł łokieć na stoliku, a głowę położył na dłoni siadając w wygodniejszej pozycji.
- Naprawdę jesteś niemożliwy. - podsumował z uśmiechem gdy fotograf pozbył się swetra.
Oplótł palce wokół swojego piwa i spojrzał na mężczyznę z zaciekawieniem, kiedy wyciągnął teczkę. Przyglądał się przez moment jego twarzy gdy pił drinka i po chwili odwrócił od niego wzrok kręcąc lekko, wciąż podpartą na dłoni głową, sprawiając tym samym wrażenie, jakby coś go rozbawiło.
- No dobra, pokaż co tam masz.
- Naprawdę jesteś niemożliwy. - podsumował z uśmiechem gdy fotograf pozbył się swetra.
Oplótł palce wokół swojego piwa i spojrzał na mężczyznę z zaciekawieniem, kiedy wyciągnął teczkę. Przyglądał się przez moment jego twarzy gdy pił drinka i po chwili odwrócił od niego wzrok kręcąc lekko, wciąż podpartą na dłoni głową, sprawiając tym samym wrażenie, jakby coś go rozbawiło.
- No dobra, pokaż co tam masz.
Zaśmiał się bezgłośnie i pokręcił głową. Przeczesał włosy i odetchnął. Jesteś starym idiotą, Charles..
– Dobrze. Na początek pomyślałem, że pokażę ci, jak to wyglądałby zupełnie po mojemu. Zakładam, że raczej mało który klient nie zgodzi się na taką sesję, no, poza tym nie wiem, czy chcesz takie zdjęcia na swojej stronie. Później zrobiłem parę bardziej typowych – mówił jednocześnie wyjmując z teczki kartkę. Podał ją nad stolikiem swojemu rozmówcy i zaczął mu się przyglądać. Starał się nie gapić, ale z drugiej strony nie chciał przegapić jego reakcji, skoro sam Roro powiedział, że to ona będzie najszczerszym komentarzem tego, co zobaczył. No właśnie, co właściwie tatuażysta miał przed sobą? Czarno-białe zdjęcie wyraźnie świeżego tatuażu, który robił sam Roro. Harvey ustawił ostrość wyłącznie na poziomy pasek nowego tekstu, reszty kadru nie ucinając, tylko pozostawiając w rozmyciu – dało się tam dostrzec jego brzuch ze starszą częścią napisów, a dalej klatkę piersiową, część twarzy i ramię luźno ułożone na prawdopodobnie łóżku, na którym leżał.
Dał Roro chwilę na obejrzenie, a później podał następne. To również było w czerni i bieli, Harvey stał, kadr obejmował miej więcej jego biodra, a ostrość była ustawiona równomierniej niż na poprzednim zdjęciu. Miał na sobie tylko czarne spodnie, za szlufkę których nonszalancko wsunął palec i zwiesił luźno dłoń. Ujęcie skupione było oczywiście na tatuażu.
– Dalej? – zapytał po chwili.
– Dobrze. Na początek pomyślałem, że pokażę ci, jak to wyglądałby zupełnie po mojemu. Zakładam, że raczej mało który klient nie zgodzi się na taką sesję, no, poza tym nie wiem, czy chcesz takie zdjęcia na swojej stronie. Później zrobiłem parę bardziej typowych – mówił jednocześnie wyjmując z teczki kartkę. Podał ją nad stolikiem swojemu rozmówcy i zaczął mu się przyglądać. Starał się nie gapić, ale z drugiej strony nie chciał przegapić jego reakcji, skoro sam Roro powiedział, że to ona będzie najszczerszym komentarzem tego, co zobaczył. No właśnie, co właściwie tatuażysta miał przed sobą? Czarno-białe zdjęcie wyraźnie świeżego tatuażu, który robił sam Roro. Harvey ustawił ostrość wyłącznie na poziomy pasek nowego tekstu, reszty kadru nie ucinając, tylko pozostawiając w rozmyciu – dało się tam dostrzec jego brzuch ze starszą częścią napisów, a dalej klatkę piersiową, część twarzy i ramię luźno ułożone na prawdopodobnie łóżku, na którym leżał.
Dał Roro chwilę na obejrzenie, a później podał następne. To również było w czerni i bieli, Harvey stał, kadr obejmował miej więcej jego biodra, a ostrość była ustawiona równomierniej niż na poprzednim zdjęciu. Miał na sobie tylko czarne spodnie, za szlufkę których nonszalancko wsunął palec i zwiesił luźno dłoń. Ujęcie skupione było oczywiście na tatuażu.
– Dalej? – zapytał po chwili.
Zdejmując łokieć ze stołu chwycił pierwsze zdjęcie jakie podał mu Harvey i wyprostował się z ciekawością spoglądając na kartkę.
O ja...
Prawdopodobnie z jego twarzy zniknęły wszelkie wcześniejsze oznaki rozbawienia. Z lekko uchylonymi z podziwu ustami chłonął oczami wszelkie szczegóły zdjęcia. Dopiero po chwili skojarzył fakt, że przecież tatuaż pokazany na zdjęciu to dokładnie ten sam, co Roro robił kilka dni temu na nie nikim innym, jak właśnie na siedzącym przed nim mężczyźnie.
Otworzył usta chcąc coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili zrezygnował i zacisnął je w wąską linię. Nie wiedział co dokładnie chciał przekazać Harveyowi, a jednocześnie nie chciał powiedzieć nic głupiego i stworzyć mylne wrażenie, że zdjęcie mu się nie podoba. A przecież podoba... i to jak.
Wyciągnął rękę i wziął od niego drugie zdjęcie nawet nie patrząc na jego twarz i od razu spojrzał na nie by upewnić się, że będzie równie genialne jak poprzednie. Wpatrywał się jeszcze przez moment w obydwie kartki i westchnął cicho.
– Jesteś cholera, fotografem czy modelem? – rzucił, przelotnie spoglądając na niego, a potem z powrotem na zdjęcia. – Bo wychodzi na to, że i jednym i drugim. – mruknął i wyciągnął rękę z drukami by mu je oddać. – Są... dobre. Bardzo dobre. – uśmiechnął się i napił swojego piwa.
O ja...
Prawdopodobnie z jego twarzy zniknęły wszelkie wcześniejsze oznaki rozbawienia. Z lekko uchylonymi z podziwu ustami chłonął oczami wszelkie szczegóły zdjęcia. Dopiero po chwili skojarzył fakt, że przecież tatuaż pokazany na zdjęciu to dokładnie ten sam, co Roro robił kilka dni temu na nie nikim innym, jak właśnie na siedzącym przed nim mężczyźnie.
Otworzył usta chcąc coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili zrezygnował i zacisnął je w wąską linię. Nie wiedział co dokładnie chciał przekazać Harveyowi, a jednocześnie nie chciał powiedzieć nic głupiego i stworzyć mylne wrażenie, że zdjęcie mu się nie podoba. A przecież podoba... i to jak.
Wyciągnął rękę i wziął od niego drugie zdjęcie nawet nie patrząc na jego twarz i od razu spojrzał na nie by upewnić się, że będzie równie genialne jak poprzednie. Wpatrywał się jeszcze przez moment w obydwie kartki i westchnął cicho.
– Jesteś cholera, fotografem czy modelem? – rzucił, przelotnie spoglądając na niego, a potem z powrotem na zdjęcia. – Bo wychodzi na to, że i jednym i drugim. – mruknął i wyciągnął rękę z drukami by mu je oddać. – Są... dobre. Bardzo dobre. – uśmiechnął się i napił swojego piwa.
Skoro Roro nie skrzywił się po pierwszym spojrzeniu, Harvey uznał, że nie jest tak źle.
– Wiem, jaki efekt chcę uzyskać, więc czasami jest mi łatwiej niż nawet z kimś doświadczonym. – Wzruszył ramionami. – Poza tym to śmieszne, bo sam jeszcze przełknę robienie sobie zdjęć, jeśli nie widać mojej twarzy... ale jak ma zrobić mi zdjęcie ktoś inny to mam ochotę uciekać. I nie to, że nie ufam w czyjeś umiejętności, po prostu to mnie cholernie krępuje. – Skrzywił i wzdrygnął, ale zaraz uśmiechnął. – Cieszę się, że ci się podobają. Obawiałem się, że będą zbyt, no wiesz, odważne. Mam jeszcze dwa, ale są już o wiele bardziej przeciętne i grzeczne.
– Wiem, jaki efekt chcę uzyskać, więc czasami jest mi łatwiej niż nawet z kimś doświadczonym. – Wzruszył ramionami. – Poza tym to śmieszne, bo sam jeszcze przełknę robienie sobie zdjęć, jeśli nie widać mojej twarzy... ale jak ma zrobić mi zdjęcie ktoś inny to mam ochotę uciekać. I nie to, że nie ufam w czyjeś umiejętności, po prostu to mnie cholernie krępuje. – Skrzywił i wzdrygnął, ale zaraz uśmiechnął. – Cieszę się, że ci się podobają. Obawiałem się, że będą zbyt, no wiesz, odważne. Mam jeszcze dwa, ale są już o wiele bardziej przeciętne i grzeczne.
– Oj tak, znam to... Kiedy widzę, że ktoś celuje we mnie aparatem odwracam się szybko i robię głupie rzeczy... – mruknął z niezadowoleniem i napił się piwa. – "Odważne"? Więc mówisz, ze rozbieranie się na żywo w miejscach publicznych przy ludziach jest mniej ryzykowne niż rozbieranie się do pozowanych zdjęć? No no... czego w sumie innego mogłem się spodziewać... – posłał Harveyowi niewinny uśmiech. – Oj tam, pokaż je też. Chociaż muszę przyznać, że te odważne bardzo mi się podobają.
Starał się udać co najmniej obrażonego tym podsumowaniem jego rzekomej słabości do rozbierania się, ale nie bardzo mu to wyszło. Uśmiechnął się i podał kolejne zdjęcie. Teraz nie było czarno-białe, ale wyraźnie utrzymane w minimalistycznym stylu: jako tło wykorzystano czystą, ceglaną ścianę pomalowaną na biało, a sam Harvey stał podobnie jak na poprzednim zdjęciu: w taki sposób, że było widać jego biodra, jednak tym razem miał na sobie spodnie i podkoszulkę, której skraj unosił samymi czubkami palców, aby odsłonić nowo zrobiony tatuaż. Ciekawym akcentem było logo studia Roro, widoczne na ścianie obok biodra Harveya, rzucane na nią prawdopodobnie z projektora.
– Pomyślałem o tym, żeby pokazać twoje logo, ale nie w taki sposób jak inni, nanosząc je już po sesji w któryś z rogów, tylko komponując w samo zdjęcie w bardziej albo mniej rzucający się w oczy sposób – odezwał się po jakimś czasie, a zaraz podał tatuażyście ostatnią fotografię. Kadr obejmował Harveya mniej więcej od stóp do ramion, a fotograf miał on na sobie czarne spodnie od garnituru i białą koszulę, którą zapinał przed wielkim, owalnym lustrem ze srebrną ramą. Aparatu nie ustawiono naprzeciwko 'modela', tylko kawałek za nim, przez co wydawało się, że ukradkiem obserwowaliśmy go w lustrze. Harvey sprawiał wrażenie, jakby szykował się do wyjścia, ale nie zdążył jeszcze poprawić koszuli, dlatego jej skraj ułożył się w taki sposób, że widać było część tatuażu – przede wszystkim tę, którą zrobił Roro. W tle w pewnej odległości znajdowała się biała ceglana ściana, której fotograf użył w poprzednim ujęciu, dopiero po chwili dało się dostrzec, że dalej znajdował się tam znajomy symbol lisa.
– Aha, właśnie. Przepraszam, że ruszyłem to bez twojej zgody, ale odrobinę go przyciemniłem. – Nachylił się w stronę Roro i postukał palcem w logo. – Mam w domu białe ściany i prawie nie było go tam widać.
– Pomyślałem o tym, żeby pokazać twoje logo, ale nie w taki sposób jak inni, nanosząc je już po sesji w któryś z rogów, tylko komponując w samo zdjęcie w bardziej albo mniej rzucający się w oczy sposób – odezwał się po jakimś czasie, a zaraz podał tatuażyście ostatnią fotografię. Kadr obejmował Harveya mniej więcej od stóp do ramion, a fotograf miał on na sobie czarne spodnie od garnituru i białą koszulę, którą zapinał przed wielkim, owalnym lustrem ze srebrną ramą. Aparatu nie ustawiono naprzeciwko 'modela', tylko kawałek za nim, przez co wydawało się, że ukradkiem obserwowaliśmy go w lustrze. Harvey sprawiał wrażenie, jakby szykował się do wyjścia, ale nie zdążył jeszcze poprawić koszuli, dlatego jej skraj ułożył się w taki sposób, że widać było część tatuażu – przede wszystkim tę, którą zrobił Roro. W tle w pewnej odległości znajdowała się biała ceglana ściana, której fotograf użył w poprzednim ujęciu, dopiero po chwili dało się dostrzec, że dalej znajdował się tam znajomy symbol lisa.
– Aha, właśnie. Przepraszam, że ruszyłem to bez twojej zgody, ale odrobinę go przyciemniłem. – Nachylił się w stronę Roro i postukał palcem w logo. – Mam w domu białe ściany i prawie nie było go tam widać.
Oglądając kolejne zdjęcia, jakie podał mu Harvey Roro tylko się upewnił, że nieważne kto będzie jego modelem, oraz w jakiej scenerii będzie umieszczony na zdjęciu, każda osoba będzie dzięki niemu wyglądać niesamowicie korzystnie.
– Dobry pomysł z tym rzutnikiem... to się dopiero nazywa logo nie do usunięcia. – zaśmiał się cicho i oddał mu zdjęcia. – Spoko, mam być zły bo zrobiłeś tak genialne zdjęcia? Daj spokój... – podrapał się po karku i sięgnął po piwo stojące na stoliku. – Mógłbyś śmiało robić zdjęcia dla Vouge'a... i jednocześnie być na tych zdjęciach. – uśmiechnął się lekko spoglądając na fotografa.
– Dobry pomysł z tym rzutnikiem... to się dopiero nazywa logo nie do usunięcia. – zaśmiał się cicho i oddał mu zdjęcia. – Spoko, mam być zły bo zrobiłeś tak genialne zdjęcia? Daj spokój... – podrapał się po karku i sięgnął po piwo stojące na stoliku. – Mógłbyś śmiało robić zdjęcia dla Vouge'a... i jednocześnie być na tych zdjęciach. – uśmiechnął się lekko spoglądając na fotografa.
Odebrał zdjęcia, wyrówna kartki i schował je do aktówki, a później napił się i rozsiadł wygodniej.
– Dopóki robię zdjęcia swoich tatuaży to da się to oglądać, z resztą ciała już gorzej. – Uśmiechnął się gorzko i odruchowo pomasował się prawą dłonią pod lewym obojczykiem. – Rozumiem, że ty nie dałbyś się namówić na pozowanie chociażby do paru zdjęć? – zapytał sięgając po szklankę z drinkiem i opierając ramię z naczyniem na podłokietniku.
– Dopóki robię zdjęcia swoich tatuaży to da się to oglądać, z resztą ciała już gorzej. – Uśmiechnął się gorzko i odruchowo pomasował się prawą dłonią pod lewym obojczykiem. – Rozumiem, że ty nie dałbyś się namówić na pozowanie chociażby do paru zdjęć? – zapytał sięgając po szklankę z drinkiem i opierając ramię z naczyniem na podłokietniku.
Pijąc swoje piwo przewrócił ostentacyjnie oczami kiedy usłyszął komentarz Harveya dotyczący reszty jego ciała, a kiedy fotograf zadał pytanie Roro zachłysnął się nagle alkoholem. Odstawił szybko szklankę na stolik i kaszlnął kilka razy zakrywając usta dłonią.
– Ja? – zapytał szczerze zdziwiony przecierając wierzchem dłoni łzy w kącikach oczu. – Ale... Ja...? – spojrzał na swojego kompana z miną jakby właśnie ktoś mu powiedział, że Ziemia to jednak jest płaska.
– Ja? – zapytał szczerze zdziwiony przecierając wierzchem dłoni łzy w kącikach oczu. – Ale... Ja...? – spojrzał na swojego kompana z miną jakby właśnie ktoś mu powiedział, że Ziemia to jednak jest płaska.
Tym razem fotograf odrobinę przestraszył się, że Roro zakrztusił się na dobre. Odstawił szklankę na stolik i z plecaka wyjął paczkę chusteczek i podał je mężczyźnie.
– Muszę się pilnować, aby nic nie mówić, kiedy pijesz, bo będę miał cię na sumieniu... – wymruczał i odchrząknął, aby mieć siłę mówić dalej w miarę głośno. – Nie widzę powodu, abyś miał być złym modelem. Poza tym samo robienie zdjęć może być ciekawym doświadczeniem, inspirującym, można dowiedzieć się czegoś o samym sobie... no i zabawnym – wyjaśnił, a zaraz dodał:
– Ale nic na siłę.
– Muszę się pilnować, aby nic nie mówić, kiedy pijesz, bo będę miał cię na sumieniu... – wymruczał i odchrząknął, aby mieć siłę mówić dalej w miarę głośno. – Nie widzę powodu, abyś miał być złym modelem. Poza tym samo robienie zdjęć może być ciekawym doświadczeniem, inspirującym, można dowiedzieć się czegoś o samym sobie... no i zabawnym – wyjaśnił, a zaraz dodał:
– Ale nic na siłę.
– Dzięki... – z wdzięcznością przyjął od fotografa chusteczki i upewnił się przy okazji czy piwo na pewno nie poszło mu nosem.
On przed obiektywem? W roli modela? W dodatku zdjęcia miałby robić nie kto inny jak czarnowłosy... Oczywiście, że wyszły by dobrze, chociaż pewnie lepsze wyszłyby, gdyby Roro na nich nie było... No i przecież nie stanie jak kłoda przed aparatem. Na zdjęciach, które widział przed chwilą, Harvey wydał mu się po prostu rozluźniony, wiedział jaką ma przybrać pozę i miał z pewnością pojęcie o tych wszystkich rzeczach, które powinien wiedzieć model.
– Ok, możemy spróbować... – oddał fotografowi paczkę chusteczek z przepraszającą miną. – Ale ostrzegam od razu... nie znam się na tym całym pozowaniu i tak dalej, więc może być ci ciężko coś ze mną zrobić. – uśmiechnął się trochę smutnie i spojrzał na Harveya. – Mam nadzieję, że jesteś cierpliwy.
On przed obiektywem? W roli modela? W dodatku zdjęcia miałby robić nie kto inny jak czarnowłosy... Oczywiście, że wyszły by dobrze, chociaż pewnie lepsze wyszłyby, gdyby Roro na nich nie było... No i przecież nie stanie jak kłoda przed aparatem. Na zdjęciach, które widział przed chwilą, Harvey wydał mu się po prostu rozluźniony, wiedział jaką ma przybrać pozę i miał z pewnością pojęcie o tych wszystkich rzeczach, które powinien wiedzieć model.
– Ok, możemy spróbować... – oddał fotografowi paczkę chusteczek z przepraszającą miną. – Ale ostrzegam od razu... nie znam się na tym całym pozowaniu i tak dalej, więc może być ci ciężko coś ze mną zrobić. – uśmiechnął się trochę smutnie i spojrzał na Harveya. – Mam nadzieję, że jesteś cierpliwy.
Harvey szerzej otworzył oczy słysząc tę odpowiedź. Serio? Nie spodziewał się tego, proponował sesję raczej po to, aby upewnić się, żeby w przyszłości nie zawracać tym głowi Roro i sobie. Łatwo dało się zauważyć, że jest pozytywnie zaskoczony.
– To już zostaw mnie. – Odebrał chusteczki i z powrotem wrzucił do plecaka. – Mogę robić zdjęcia bez pozowania, na przykład jak będziesz pracować. To też można wykorzystać jako reklamę twojego studia. – Mówił głośno, aby dało się go usłyszeć wśród spędzających wieczór w barze nieznajomych, śmiejących się, rozmawiających lub komentujących wydarzenia, które pokazywały ekrany telewizorów zamontowane gdzieniegdzie na ścianach. Głos fotografa zaczynał szwankować, ale on wydawał się nie zwracać na to uwagi. Napił się drinka i odwzajemnił uśmiech, ale bardziej w łagodny niż smutny sposób.
– Wydaje mi się, że jestem. Czasami nawet za bardzo – dodał i zaśmiał się gorzko, a później dopił swoją whisky z amaretto. – Miałeś kiedyś robione jakieś zdjęcia? Poza tymi w szkole i do ID oczywiście.
– To już zostaw mnie. – Odebrał chusteczki i z powrotem wrzucił do plecaka. – Mogę robić zdjęcia bez pozowania, na przykład jak będziesz pracować. To też można wykorzystać jako reklamę twojego studia. – Mówił głośno, aby dało się go usłyszeć wśród spędzających wieczór w barze nieznajomych, śmiejących się, rozmawiających lub komentujących wydarzenia, które pokazywały ekrany telewizorów zamontowane gdzieniegdzie na ścianach. Głos fotografa zaczynał szwankować, ale on wydawał się nie zwracać na to uwagi. Napił się drinka i odwzajemnił uśmiech, ale bardziej w łagodny niż smutny sposób.
– Wydaje mi się, że jestem. Czasami nawet za bardzo – dodał i zaśmiał się gorzko, a później dopił swoją whisky z amaretto. – Miałeś kiedyś robione jakieś zdjęcia? Poza tymi w szkole i do ID oczywiście.
– Oddaję się w twoje ręce, o Panie Fotografie. – powiedział z nieco teatralnym tonem po czym skinął lekko głową i zaśmiał się cicho.
Miał szczerą nadzieję, że sesja z jego udziałem nie zamieni się w prawdziwą katastrofę, a szanse na to był całkiem spore.
– Raczej nie... – pokręcił głową i owinął dłonie wokół swojego piwa. – Nawet w rodzinnych albumach to cud mnie znaleźć. – uśmiechnął się lekko do trzymanego kufla jakby przypomniał sobie właśnie jakąś zabawną historię. – Robiłem wszystko, żeby uniknąć bycia w kadrze. – wzruszył lekko ramionami i zbliżył piwo do ust, żeby się napić. – A ty...? Dlaczego fotografia? – zapytał podnosząc wzrok na Harveya. – W dodatku jako zawód?
Miał szczerą nadzieję, że sesja z jego udziałem nie zamieni się w prawdziwą katastrofę, a szanse na to był całkiem spore.
– Raczej nie... – pokręcił głową i owinął dłonie wokół swojego piwa. – Nawet w rodzinnych albumach to cud mnie znaleźć. – uśmiechnął się lekko do trzymanego kufla jakby przypomniał sobie właśnie jakąś zabawną historię. – Robiłem wszystko, żeby uniknąć bycia w kadrze. – wzruszył lekko ramionami i zbliżył piwo do ust, żeby się napić. – A ty...? Dlaczego fotografia? – zapytał podnosząc wzrok na Harveya. – W dodatku jako zawód?
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach