Yunlei Chen
Yunlei Chen
Fresh Blood Lost in the City
Dróżka przed akademikami
Czw Wrz 08, 2016 4:28 pm
First topic message reminder :

Prawdopodobnie najczęściej uczęszczane miejsce na terenach Riverdale, zaraz po dziedzińcu. Wszyscy uczniowie z obu akademików chcąc nie chcąc spotykają się tutaj czy to w drodze do szkoły, czy też wracając z niej. Niemała część z nich używa również tego terenu do spotykania się i nazywa żartobliwie "koedukacyjną przestrzenią międzyakademikową". O dziwo, mimo obaw wielu uczniów z klas A, miejsce nawet po połączeniu szkół utrzymane jest w czystości. Zapewne duży wpływ na podobny fakt mają regularnie patrolujący teren prefekci i nauczyciele, którzy szczególnie mało tolerancyjnie podchodzą do używek wszelkiego rodzaju i śmiecenia. Jeśli więc nie chce się trafić na dywanik u dyrektora, czy wylądować z mopem na korytarzu, lepiej odpuścić sobie podobne wybryki. Zwłaszcza, że miejsce wypełnione jest przez mniejsze drzewka, krzewy i kwiaty, otoczone murkiem, na którym wszyscy zwykli siadać gdy znudzi im się spacerowanie dróżką.

***

Lubiła tę część szkoły. Pod warunkiem, że miała towarzystwo. Gdy szła z kimś, prawdopodobieństwo że zostanie zaczepiona przez jednego z uczniów, których nie znała momentalnie malało. Dlatego też w wyraźnie dobrym humorze szła dróżką, ściągając od czasu do czasu Noaha i nucąc coś pod nosem. Jej pies merdał ogonem w odpowiedzi, szczekając od czasu do czasu na wiewiórki.
- Kurogane-san, mówiłeś, że urodziłeś się w Kanadzie. Vancouver czy inne miasto? Daleko masz stąd do domu? - zapytała obracając się w jego stronę. I poniekąd to był właśnie błąd. Noah widząc jej dekoncentrację momentalnie się obrócił, wskoczył na murek i zaczął skakać szczekając dookoła jednego z drzew. Stała w miejscu patrząc jak smycz zaczyna się rozwijać, a spanikowana wiewiórka dostaje zawału na jednej z gałęzi.
- Noah, jeśli jeszcze raz wywalą mnie przez ciebie z terenu akademika to wrócisz do tego kartonu, z którego wylazłeś! - rzuciła oburzona wskakując na murek w ślad za nim, by przejść się dookoła pnia, okręcając od niego smycz. Wywalony na wierzch jęzor nie pomagał jej w utrzymaniu poważnej miny.
- Mógłbyś chociaż udawać poczucie winy? - krótkie skomlenie wywołało na jej ustach uśmiech.
- No, tak lepiej. - poklepała go po łbie, zaraz patrząc w bok na chłopaka z miną, którą ciężko było konkretniej nazwać. Niejednokrotnie spotkała się z tym, że inni tracili do niej cierpliwość przez ciągłe interakcje z psem, którego nie potrafiła zostawić samemu sobie.

< Poprzedni temat

Yunlei Chen
Yunlei Chen
Fresh Blood Lost in the City
Re: Dróżka przed akademikami
Wto Wrz 13, 2016 7:48 pm
Pokiwała głową. Jego stwierdzenie jakoby zależało to od indywidualistów wydawało jej się najbardziej trafnym spostrzeżenie. Dopiero na słowa o pisarzu zaśmiała się, uznając podobne słowa za wyjątkowo dobry sposób na rozładowanie atmosfery po tej dość specyficznej rozmowie.
- Hmm. Masz w ogóle jakiekolwiek plany na przyszłość? Wiem, że to trochę wcześnie, by zadawać takie pytanie... - przechyliła głowę w bok nieznacznie rozbawiona. W końcu z reguły były dwa typy osób. Ci, którzy mieli jakieś marzenie za którym gonili i ci, którzy kompletnie nie wiedzieli co chcą zrobić ze swoim życiem. Yoru nieustannie motała się między różnymi opcjami, więc wbrew pozorom bliżej jej było do tych drugich, nawet jeśli nie przyznawała się do tego otwarcie.
- Spanie na podłodze zimą nie jest najlepszym pomysłem. - pouczyła go jak na senpai przystało, przyjmując przy tym wyjątkowo surową minę. Zupełnie jakby chciała go w ten sposób przestrzec, by nawet nie próbował podobnych zagrywek. Nie żeby miała szczególny dostęp do męskiego akademika, ale niech no dojdą do niej słuchy, że Kurogane złapał jakieś przeziębienie to już ona mu pokaże co to znaczy nie słuchać się starszych, ha!
- To dobrze, że wspiera twoje zainteresowania. Byłoby dużo gorzej, gdyby tego nie robiła. - powiedziała po krótkim zastanowieniu, gdy już zdecydowała że jest w stanie się wypowiedzieć. Nie lubiła rzucać zbytnio słów bez uprzedniego przemyślenia ich.
- Więc basen. Ale od razu mówię, że jeśli chcesz pływać to pływasz sam. - zaśmiała się wstając z trawy. Otrzepała się z ewentualnej trawy, obracając parę razy, zupełnie jakby chciała się upewnić by przypadkiem nie zostały jej gdzieś na ubraniach zielone ślady. Wszystko wyglądało w porządku.
- Hm. Jak wejdziesz do akademika, skręcasz w lewo. Tak przynajmniej jest w żeńskim budynku... w każdym razie po prostu się rozejrzyj, na pewno jest na pierwszym piętrze. Ewentualnie kogoś zapytaj, zawsze ktoś kręci się w holu. Poczekamy na ciebie przed wejściem, prawda Noah? - zapytała wesoło psa, idąc energicznie w stronę jego akademika. Dopiero będąc niedaleko od niego zapięła szczeniaka z powrotem na smyczy i usiadła na murku, machając nogami.
Ryu Kurogane
Ryu Kurogane
Fresh Blood Lost in the City
Re: Dróżka przed akademikami
Wto Wrz 13, 2016 9:28 pm
Rozładowana atmosfera po lekkiej dyskusji z pewnością pasowała Ryu. W końcu jaki sens miałyby wielce logiczne przemyślenia w taki piękny dzień? Słońce świeci, ptaki ćwierkają, a oni mieli się zastanawiać skąd pisarze nabywają swoje pomysły? Nie ma na to szans. Takie tematy lepiej zostawić osobą, które właściwie się na tym znają.
- Plany na przyszłość, co? - niby zapytał, niby potwierdził spoglądając na białe, puszyste chmury. - Nie mam pojęcia. Co prawdę parę dziedzin jest dla mnie dziecinnie prostych, takich jak matematyka i fizyka, ale nie widzę się w pracy związanej z nimi. Może, to brzmieć trochę arogancko... Naprawdę nie mam pomysłu. - zakończył poddając się. Mimo bycia pozornie cichym i inteligentnym chłopakiem w głębi był on dosyć żywy, co pokazywało jego hobby. Wolał pracę, która nie wymagała większego wysiłku umysłowego. Preferował raczej wykorzystać ciało. Znowu ten temat był na przyszłość.
- A ty senapi? Jakieś plany zawodowe? - spytał się z ciekawości. Chciał wiedzieć, czy ich sytuacja była podobna, a może całkowicie inna.
"Spanie na podłodze zimą nie jest najlepszym pomysłem."
Kiedy Nekohime zaczęła zachowywać się jak odpowiedzialna osoba ze starszej klasy, wybuchł lekkim śmiechem. Nie tyle co samo ostrzeżenie go rozśmieszyło, tylko powaga z jaką Yoru to zrobiła.
- Nie martw się. Jestem ciepłym chłopcem. - poinformował z udawaną powagą, do której dodatkowo puścił oczko w stronę Yutakaty. Mimo żartobliwego nastroju jaki próbował na wołać, był on całkowicie szczery. W końcu wypady Kurogane na parkoura są nocne, więc prędzej czy później musiał zdobyć tolerancję na niskie temperatury. Nie powodowało to jednak nienawiści do ciepła. Wręcz przeciwnie doceniał je jeszcze bardziej za to, że było jak narkotyk. Mało kto chciał je opuścić.
"Byłoby dużo gorzej, gdyby tego nie robiła."
- Na pewno. Prawdopodobnie powodowałoby to więcej kłótni niż jest to opłacalne. Tak naprawdę, nie musi mnie nawet wspierać. Tyle, by nie miała z tym hobby problemu, wtedy wszystko z głowy. - oznajmił zgadzając się z senpai. Z drugiej strony naprawdę nie chciał wymagać za dużo on matki pozostawionej samej z dziećmi, dlatego zawsze wystarczała mu jej zgoda.
"Więc basen. Ale od razu mówię, że jeśli chcesz pływać to pływasz sam"
Ryu zatrzymał wszystko co robił na chwilę. Pływanie... to był aktualnie bardzo dobry plan z jedną malutką luką. Jak bardzo chamskie byłoby wskoczenie sobie do wody i pływanie, kiedy senpai stałaby na uboczu mogąc się tylko przyglądać i marzyć o zanurzeniu się w prawdopodobnie niezwykle przyjemnej wodzie? Czepiałby się siebie do końca życia za takie zachowanie.
- Zobaczymy. - odpowiedział krótko nadał rozmyślając na rozwiązaniem zadowalającym wszystkie strony. Ryu wysłuchał instrukcji gdzie może znaleźć recepcję, ciągle zbliżając się do akademika. - Okej. Szybko wrócę. - rzucił, kiedy wszedł do budynku.
***
Chłopak planował dość szybko załatwić taką prostą sprawę. Nie lubił zmuszać innych do czekania na niego. Z tego otóż powodu po wejściu do budynku podbiegł do jedynego ucznia na holu, lekko wystraszając nieznajomego. Zapytał się go, bez emocjonalnym głosem przez który paru osobom mogły by przejść ciarki, gdzie może znaleźć recepcję. Po tym jak zobaczył w która stronę przestraszony uczeń wskazał jak najszybciej się tam udał próbując nie wpaść na prefektów. Los był po jego stronie i nie spotkał żadnego. W recepcji znajdował się staruszek z niemiłym wyrazem twarzy. Olewając na ten moment niemiła atmosferę podszedł do starszej osoby.
- Dzień dobry. Mógłbym tutaj zostawić tą walizkę? - zapytał się podnosząc rękę z bagażem do góry.
- Imię? - zapytał zniesmaczony starzec. Najwidoczniej nie lubił takich jak on.
- Ryu. Kurogane Ryu. - odpowiedział dość miło trzymając nerwy na wodzy.
- Połóż tam w kącie. - usłyszał i zobaczył, że recepcjonista wskazuje na kąt pokoiku za nim.
Szesnastolatek nie chcąc dłużej zwlekać poszedł i położył na ziemi swoją walizkę. Przypomniał sobie o fakcie, że może spotka się z wodą, po czym wyjął ręcznik, zamknął na kod walizeczkę i pobiegł w stronę wyjścia z nieprzyjemnym spojrzeniem staruszka na jego plecach.
***

Ryu wybiegł z budynku, trochę za mocno otwierając drzwi co spowodowało dość spory huk. Spojrzał się zniesmaczony na głośne drzwi i odwrócił się w kierunku senpai. Przerzucając ręcznik przez ramię powiedział z uśmiechem.
- Prowadź, Nekohime.
Yunlei Chen
Yunlei Chen
Fresh Blood Lost in the City
Re: Dróżka przed akademikami
Nie Wrz 25, 2016 3:31 pm
Zazdrościła Kurogane faktu, że miał jeszcze dość sporo czasu na zadecydowanie o własnej przyszłości. W przeciwieństwie do chłopaka, skierowała swój wzrok nie na chmury, ale właśnie na niego, przekrzywiając głowę z wyraźnym zastanowieniem. Matematyka i fizyka? Kto by pomyślał, że okaże się ścisłowcem. Zdecydowanie dużo prędzej uderzałaby w angielski i wychowanie fizyczne. To tylko potwierdzało jak bardzo pierwsze wrażenie o kimś mogło okazać się mylne.
- Masz jeszcze czas. - uspokoiła go, uśmiechając się łagodnie. W końcu co jej przyjdzie po zestresowaniu go już na samym początku, kiedy tylko zaczynał szkołę, myślami o przyszłości? Mimo tego, że dość mocno zaszczepiono w niej podobne podejście, parcie na oceny i myślenie kim będzie za dziesięć lat, nie do końca potrafiła się w tym wszystkim odnaleźć. Zazdrościła wszystkim lekkoduchom już jasno ukierunkowanym, że chcą przejąć rodzinny biznes. Gdyby Yorutaka chciała przejąć rodzinny biznes... ha! Nie było na to szans. Wzdrygnęła się nieznacznie na samą myśl, kręcąc głową na boki. Czasem zastanawiała się, czy jej ojciec nie miał nawet większych problemów w podobnej dziedzinie. W końcu była jedynaczką. Gdyby miała starszego, a nawet młodszego brata, nie byłoby problemu. Rzecz jasna był jeszcze Suzaku i podejrzewała, że to właśnie w nim pokładano największe nadzieje. Fakt, że jej ojciec i tak formalnie go zaadoptował już za dzieciaka, wszystko ułatwiał. Przynajmniej pozornie. W końcu nigdy nie będą biologicznie spokrewnieni. Westchnęła ciężko, starając się odsunąć uciążliwe myśli.
- Nie mam pojęcia. Myślałam o medycynie, ale nie chcę spędzić całego życia w szpitalu... - stwierdziła ściągając nieznacznie brwi. Dopiero jego uwaga rozbawiła ją na tyle, by udało jej się uwolnić choć na chwilę od ponurych myśli.
- Nawet ciepły chłopiec może się przeziębić. - rzuciła karcąco, poklepując go po ramieniu. Pokiwała też głową, wyraźnie zgadzając się z jego słowami dotyczącymi akceptacji hobby przez matkę.
Uderzyła kilka razy nogą o murek i poklepała dłońmi o murek obok siebie, patrząc na szczeniak na niego wskakuje i siada obok. Być może właśnie przez tą krótką akcję pominęła moment, w którym Kurogane dosłownie zawiesił wszelkie wykonywane czynności. Wytarmosiła psa za policzki, nie zwracając uwagi na jego oburzoną minę i zaśmiała się cicho, dopiero wtedy odwracając w jego stronę.
- Tylko nie biegaj. Prefekci czuwają. - ostrzegła go, by nie popełnił jej wcześniejszego błędu. Zaraz po tym, gdy zaczął znikać jej z oczu, wyciągnęła telefon i zaczęła przeglądać wiadomości, wymieniając się smsami.

Do: Suzaku
Idę na basen przy szkole, wrócę nieco później. ɾ⚈▿⚈ɹ

Od: Suzaku
Basen? Przecież nie umiesz pływać. (`_´)ゞ

Do: Suzaku
Nie będę pływać! へ(‾◡◝ )> Po prostu kogoś oprowadzam. ( ◞・౪・)

Od: Suzaku
Tylko nie wracaj zbyt późno, okej? Andou robi dziś Okonomiyaki (・ڡ・)

Do: Suzaku
Okonomiyaki?! TYLKO NIE ZJEDZ WSZYSTKIEGO PRZED MOIM PRZYJAZDEM!
(⌯˃﹏˂̶⌯)゚

Od: Suzaku
Na razie twój ojciec wrobił mnie w noszenie stołów ( ゚-゚)_ρ┳┻┳゚σ彡(゚o゚ ) Byłoby miło, gdyby nie robił renowacji co dwa tygodnie (」゚ペ)」━┳┻┳━

Zaśmiała się widząc ostatnią wiadomość i wstukała szybko wiadomość, prawie upuszczając telefon, gdy usłyszała trzaśnięcie drzwiami. Dopiero po chwili odetchnęła cicho i wypuściła smycz, widząc jak Noah zeskakuje murku, by podbiec do Kurogane merdając ogonem.
- Na podbój basenu! - zaskandowała dumnie, ruszając przed siebie. Szczeniak widząc jak jego właścicielka się oddala, pognał ku niej zrównując krok, złapała go więc za smycz, obracając głowę w stronę chłopaka.
- Nie ociągaj się, Kurogane-san! - zażartowała wsuwając telefon do kieszeni.

zt.
-> następny temat
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Dróżka przed akademikami
Czw Sty 30, 2020 8:04 pm


Wychodzę.

Tylko jedno słowo pojawiło się na wyświetlaczu, gdy Ian wciągał buty, pokazując tablet matce. Kobieta krzątała się nadal po kuchni, gdy spojrzała w jego stronę upuszczając widelec z wyraźnym przerażeniem.
Co? Dokąd? Ian, wiesz która jest godzina?


Wrócę jeszcze dziś, spokojnie.

Zarzucił kurtkę, wyłączając tablet i wrzucając go do plecaka. Pani Nixon podbiegła do niego, wyraźnie przerażona faktem, że jej syn miał zamiar opuścić dom.
Nie powinieneś już się kłaść spać? Przecież to już...
"Mamo."
Zamigał rzucając jej stanowcze spojrzenie, by przerwać nadchodzący słowotok.
"Nic mi nie będzie. Będę pisał, w porządku?"
Zanim kobieta mogła cokolwiek odpowiedzieć, objął ją głaszcząc uspokajająco po plecach. W końcu Pani Nixon odwzajemniła uścisk i cofnęła się nieznacznie w tył, obserwując go z tym samym zmartwieniem co wcześniej. Zapiął się pod szyję, obracając w jej stronę po raz ostatni.
"Gdyby Ivo pytał gdzie jestem, powiedz że poszedłem ogarniać pewnego nieodpowiedzialnego, rudowłosego dzieciaka."
Zamigał wychodząc z domu nim mogła o cokolwiek zapytać. Jak to się stało, że to Nixon musiał robić za tego odpowiedzialnego? Czy to nie Rene miał być tutaj tym inteligentnym, uwielbianym przez wszystkich nauczycieli chłopakiem o obojętnym, wręcz zimnym spojrzeniu? Okej, w porządku. Widział jak się uśmiechał nie raz i nie dwa, wiedział więc że cała ta maska, którą przybierał nie miała zbyt wiele wspólnego z jego prawdziwym charakterem, który chował pod spodem. Ale żeby poszedł na korki i się upił? Gdyby usłyszał coś podobnego od kogoś innego, w życiu by nie uwierzył. Zresztą nadal nie dowierzał.
Idąc na autobus cały czas zaciskał palce na schowanym w kieszeni banknocie, który wyciągnął ze swoich oszczędności przeznaczonych na lodowisko. Najwyżej odpuści sobie jedną jazdę w następnym tygodniu, nie umrze od tego. Po dojechaniu niedaleko Riverdale, z miejsca wszedł do sklepu nieopodal, kupując w nim kilka rzeczy i wepchnął wszystko do plecaka, nim ruszył biegiem w stronę akademików.
...
Pieprzona szkoła. Oczywiście, że nie wpuścili go do środka. Mimo że był uczniem Riverdale High School, nie znajdował się na liście uczniów wystarczająco bogatych, by było ich stać na pokój w tym cholernym budynku. Stanął więc na zewnątrz i wyciągnął telefon, wysyłając smsa do Rene. Miał nadzieję, że naprawdę nie zasnął, średnio mu się widziało sterczenie na dworze i dzwonienie do niego raz po raz z nadzieją, że się obudzi.
Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Dróżka przed akademikami
Czw Sty 30, 2020 9:01 pm
Od powrotu do domu Rene coraz gorzej się czuł. Od razu po wypiciu wina nie widział różnicy. Jeszcze jak wracał, wszystko było z nim zupełnie w porządku. Ale zdążył dojść do akademików, wejść do pokoju, zrzucić z siebie płaszcz, sweter oraz buty i poczuł jak robi mu się niedobrze. A potem było tylko gorzej.
Najpierw napisał do Iana, tak jak obiecał. Od razu spadł mu nastrój, gdy czytał ich dotychczasową rozmowę. Nie wiedział czemu, ale zrobiło mu się niezwykle wręcz przykro na widok ostatnich jego smsów. Zresztą, aktualna rozmowa też nie szła im świetnie. Rudzielec nigdy nie czuł się tak fatalnie psychicznie jak w tym momencie i wcale nie kojarzył tego z wypitym winem, które po takim czasie wreszcie zaczęło wchodzić mu mocno na mózg. W efekcie nie patrzył już nawet co komu pisze i trochę zagalopował się ze słownictwem. Leilani mu to nawet wypomniała, i to zaraz po wyznaniu miłości! Zupełnie jej nie ogarniał. Tego niby przypadkowego zdjęcia z wanny też nie. Ale zapisał je, chyba tylko dlatego, że faktycznie był pijany. Ten pomysł po prostu wydał mu się dobry w tamtej chwili.
Ledwo pożegnał się z Lei, a Ian postanowił, że go odwiedzi. Czego mógł chcieć? Ciężko było stwierdzić. W ogóle Rene ciężko się teraz wszystko robiło - myślało, ruszało i nie usypiało. W efekcie prawie przysnął na łóżku, gdy rozbudziły go smsy od Nixona. Nie mógł wejść do środka? Dziwne, przecież się tu uczył. No cóż, kazał Rene się ciepło ubrać, więc chłopak wrócił do swetra, wrzucił płaszcz i buty, a na dodatek założył też szalik, który tamten mu dał i w takim stroju wyszedł do kolegi.
Nie chwiał się i wyglądał zupełnie normalnie. Ale kiedy chciał zamigać na powitanie, przez moment się zaciął z ręką w górze, jakby musząc się namyślić zanim wykonał tak prosty gest. Aż zmarszczył czoło, wyraźnie nie w sosie, że mu coś nie wychodzi. Następnie wyjął telefon na którym dopisał;
"Przepraszam."
Nawet nie pamiętał czy uczył się tego słowa w języku migowym czy nie. W tej chwili był na to zbyt rozbity (i rozpity...).
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Dróżka przed akademikami
Czw Sty 30, 2020 11:36 pm
Denerwował się.
Nie na Rene. Już nawet nie na całą tę absurdalną sytuację. Denerwował się tym czy w ogóle do niego wyjdzie i w jakim będzie stanie. Dlaczego w ogóle sięgał po alkohol podczas korków? Gdyby poszedł na jakąś imprezę byłby w stanie jeszcze to zrozumieć - choć jakoś nie umiał wyobrazić sobie rudowłosego w podobnej sytuacji. Gdyby pił ze znajomym - w porządku. Ale na korkach? Przecież było jeszcze za wcześnie na świętowanie, skoro jego uczennica na pewno nie zdążyła zaliczyć sprawdzianów. Coś mu w tym wszystkim nie pasowało. Cała ta sytuacja była zwyczajnie podejrzana. A może to znowu odzywała się jego paranoja? Gdyby był w stanie odseparować się od wszystkich tych niezdrowych myśli, byłoby mu dużo łatwiej.
Uderzał butem w ziemię z tak dużą prędkością, że już po czterdziestu sześciu odbiciach zaczęła go boleć kostka. Uspokoił się dopiero kiedy zobaczył chłopaka wychodzącego z budynku. Momentalnie się wyprostował, nie idąc jednak w jego kierunku. Poczekał aż to Dubois znajdzie się tuż przed nim. Widząc niezdarną próbę znaku, w jego mimice momentalnie coś drgnęło.
"Jezu Rene, ile wy wypiliście?"
Zamigał kompletnie się zapominając. Do tego stopnia, że nie wyciągnął nawet tabletu z torby. W jego oczach dało się dostrzec jedynie zmartwienie przemieszane ze smutkiem. Podszedł do niego, od razu przykładając wierzch dłoni do niego policzka, a następnie czoła, chcąc sprawdzić czy chłopak nie ma przypadkiem temperatury. Mówił, że nie wychodzi na miasto, wątpił więc by faktycznie miał okazję pić wcześniej większe ilości, a u nieprzyzwyczajonego organizmu łatwo o zatrucie. Do tej pory pamiętał jak Khaenji opowiadał mu, że kompletnie stracił nad sobą kontrolę po wypiciu ledwie puszki piwa. Okej, miał trzynaście lat, a nie osiemnaście, ale w sumie skąd miał wiedzieć czy była w tym jakaś różnica? Sam nigdy nie sięgał po alkohol i zwyczajnie się na tym nie znał. Za to doskonale znał się na panice i potencjalnym zapobieganiu.
Darując sobie język migowy, pomachał ręką pokazując mu gestem, by podążał za nim, ostrożnie łapiąc go za rękaw. Pociągnął go za sobą w kierunku jednej z ławek, by go na niej usadzić. Położył plecak na deskach i pogrzebał w nim chwilę, zaraz wyciągając z siatki małą brązową buteleczkę, którą podał Rene.


Wypij to, dobrze? To skondensowana witamina C.
Bardzo kwaśna, ale będzie ci po niej lepiej.

Położył tablet na jego kolanach, chcąc dać mu czas na przeczytanie wiadomości. Jeśli czytał tak jak pisał to zdecydowanie mu się przyda. Kucnął przed nim, opierając się rękami o jego kolana, cały czas uważnie obserwując go od dołu. Miał nadzieję, że nie zamierzał jakoś szczególnie protestować.
Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Dróżka przed akademikami
Pią Sty 31, 2020 12:00 am
Wciąż nie uważał by coś mu było i nie rozumiał czemu wszyscy się nagle o niego martwili. Wszyscy czyli Ian, ale też Lei, która dość szybko znowu do niego napisała. Odpisał jej kilka razy w drodze do Nixona, prawie się przez to gubiąc. Alkohol, który dopiero teraz zaczął na niego działać w połączeniu z pisaniem na szybko smsów nie pomagał w odnalezieniu drogi z akademika.
Po powitaniu przez Iana gestami, których za Chiny nie rozumiał, Rene pierwszy raz zastanowił się czy może ta jedna szklanka wina to jednak nie było za wiele. Nie pomyślał nawet, że Ian mógł migać przy nim coś nowego i swoje niezrozumienie zrzucił na karb gorszego samopoczucia. Bez słowa dał się więc zaciągnąć na ławkę, a tam został uraczony dziwnym napojem, który od razu wypił duszkiem. Na koniec skrzywił się, ale dopóki nie smakowało to jak stary, zepsuty sok dopóty i tak było lepsze od ostatniej rzeczy jaką miał w ustach. Wciąż trzymając w dłoni telefon, odstawił buteleczkę i napisał na nim jedno szybkie pytanie, po czym spojrzał na Iana tak smutnymi, psimi ślepiami, że nie sposób byłoby pozostać na niego wkurzonym.
"Jesteś zły?"
Ale się na to uwziął... Do tego wyglądał jakby miało mu to naprawdę złamać serce. Żeby to zrozumieć trzeba by siedzieć teraz w jego głowie i widzieć ten chaos wywlekanych wspomnień i lęków. A to wszystko przez procenty buzujące we krwi. Bo co jeśli Ian chował do niego urazę jeszcze za to co się stało na lodowisku? Niby teraz przyszedł i przyniósł mu witaminki, ale to mogła być tylko próba pocieszenia przed prośbą by się od niego odwalił. Może już nawet tych notatek nie chce by mu przynosić? I co wtedy..?
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Dróżka przed akademikami
Pią Sty 31, 2020 12:20 am
Przynajmniej był grzeczny. Gdyby zastał go w stanie, gdzie Rene nagle odkryłby w sobie naturę buntownika i postanowił protestować absolutnie na wszystko, miałby nie lada problem. Prawie odetchnął z ulgą widząc, że jest inaczej. Jedną jedyną pozytywną stroną paranoi - której próbował się w niej doszukiwać na siłę - było to że gdy ktoś rozwiewał twoje wątpliwości, świat nabierał barw. Znikał ten przeklęty uścisk w klatce piersiowej, a kotłujące się z tyłu głowy myśli wyraźnie się przejaśniały.
Po raz kolejny Nixon złapał się na tym, że otwierał nieznacznie usta, zupełnie jakby chciał coś powiedzieć. Zamykał je jednak równie szybko. Może się rozmyślał, może nie pamiętał już jak właściwie artykułować konkretne dźwięki, a może od początku nie miał zamiaru łamać nałożonego na siebie tabu. Prawdę znał w końcu tylko on sam.
Przechylił nieznacznie głowę w bok na własnych rękach i westchnął cicho, podnosząc ją do góry. Położył dłoń na ręce Rene, w której rudowłosy trzymał telefon. Nie zamykał go w uścisku, w każdym momencie dając mu szansę na cofnięcie się. Pokręcił głową na boki odpowiadając tym samym na jego pytanie, drugą ręką wstukując coś na tablecie. Lata podobnej praktyki z Ivo sprawiały, że nie miał problemów z pisaniem do góry nogami. Zwłaszcza, że to nie on był tutaj pijany.


Jesteś głodny? Nie jest ci zimno?

W końcu pogoda wcale nie była zbyt pobłażliwa. Niby zauważył, że chłopak ubrał sweter pod płaszcz, za co momentalnie miał ochotę go pochwalić, ale chwilowo sobie darował. Wiedział też, że rudowłosy zawsze sam robił sobie jedzenie, ale... cholera, chyba z tym wszystkim przesadził. Wpadł w sklepie w taki amok, że kupił całą torbę. Najwyżej odda to potem Ivo. Cały czas trzymał swoją dłoń na jego dłoni postukując jedynie od czasu do czasu palcami o jego skórę.
Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Dróżka przed akademikami
Pią Sty 31, 2020 12:37 am
Niedługo po tym jak napisał na telefonie pytanie do Iana czy ten nie jest zły, przyszedł kolejny sms od Leilani. Tym razem jednak rudzielec nie odczytał go od razu. Kiedy brunet położył swoją dłoń na jego, Rene zarumienił się, ale też zamarł w miejscu. Nie śmiał się cofnąć, nawet po to by sprawdzić co chciała dziewczyna ani czy to w ogóle była ona. Serce mocniej mu zabiło i nawet gdy Nixon napisał do niego coś na tablecie, rudzielec nie oderwał od niego wzroku.
To musiały być te procenty. To musiało być to wino. Gdyby nie ono, już dawno by odskoczył niczym oparzony i próbował odwrócić wzrok gdzieś na bok. To niemożliwe by tak sam z siebie siedział prosto i w bezruchu obserwując jak ktoś narusza jego przestrzeń osobistą. A może to kwestia tego, że ostatnio wiele znosił podobnych rzeczy i dlatego lepiej je znosił?
Nie, to na pewno alkohol. Z pewnością to wszystko niego! To, że nie mógł przestać wpatrywać się w kolegę i że było mu tutaj z nim miło nawet zimą. W nocy. Na ławce. Chwila...
- Twoi rodzice puścili cię z domu o tej porze..? - odezwał się. Zrobił to chyba pierwszy raz odkąd się poznali. A może już kiedyś do niego mówił tylko nie pamiętał? Teraz zrobił to naturalnie, spokojnie i wcale nie dlatego, że się zapomniał. Po prostu nie miał jak użyć telefonu, a nie wiedział jak zamigać to o co chciał zapytać, więc głos okazał się jedyną możliwością komunikacji.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Dróżka przed akademikami
Pią Sty 31, 2020 9:11 am
Z początku Ian nawet nie do końca zorientował się, że Rene cały czas się w niego wpatruje. Kontakt wzrokowy był u niego absolutną podstawą, dlatego odbierał go jako coś naturalnego. Miało to swoje plusy i minusy, na przykład z niezwykłą łatwością mógł przyglądać się drugiej osobie, udając że jest to wyłącznie nawyk, związany z taką a nie inną formą porozumiewania się. Minusów było sporo, ale w tym momencie jakoś nie potrafił o nich myśleć. Zwłaszcza, że zaczął łapać cały ten nadmiar uwagi.
Normalnie pewnie rzuciłby mu jakimś kompletnie głupim tekstem typu "uważaj Rene, podobno jak utrzymujesz z kimś kontakt wzrokowy przez dłużej niż pięć sekund to znaczy, że chcesz go zaciągnąć do łóżka", ale zdążył się już zorientować że rudowłosy niezbyt sobie radził z żartami. Uśmiechnął się więc jedynie w odpowiedzi, odpuszczając fakt, że Dubois znowu zignorował jego pytania. Miał do tego jakieś wewnętrzne tendencje, których najwidoczniej nie potrafił się pozbyć. Nie zdążył jeszcze w pełni zaobserwować, które z nich pomijał, a na które zawsze odpowiadał. Potrzebował do tego więcej materiału.
"Twoi rodzice puścili cię z domu o tej porze?"
Spojrzał w bok, unikając przez chwilę jego wzroku, nim wrócił do niego uwagą wzruszając ramionami z krzywym uśmiechem.


Powiedzmy. Tata robi ostatnio na nocne zmiany, więc nie wie. Powiedziałem mamie.

Która nie była jakoś szczególnie zachwycona, ale jednocześnie nie potrafiła mu odmawiać. Nie czuł się do końca dobrze z wykorzystywaniem tego faktu, ale z drugiej strony potrafił się błyskawicznie odciąć od podobnego poczucia winy, gdy uznawał inną sprawę za wystarczająco ważną.


O której masz jutro korki?

Postukał w ekran, ponownie opierając policzek o rękę ułożoną na nogach Rene, by móc swobodnie na niego patrzeć. Tak było mu zdecydowanie wygodniej.
Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Dróżka przed akademikami
Pią Sty 31, 2020 12:42 pm
Tym razem obejrzał się na odpowiedź. Czyli Ian wyrwał się z domu tylko na wpół legalnie. Do tego bez brata. Sam przebył całą tę drogę o tej porze... Rene od razu poczuł się winny. Żałował, że wypił ten cholerny alkohol, pierwszy w życiu i już zapowiadał sobie, że ostatni. Nie dość, że paskudny to jeszcze źle się po nim czuł i sprawiał, że inni się o niego martwili. Gra nie warta świeczki. Tym bardziej nie rozumiał czemu Leilani tak mocno naciskała na picie. Czy to możliwe, że na nią wino inaczej działało? Francuz jakoś wcale nie wyobrażał sobie by mogła lepiej po nim myśleć. Zresztą, widział jak topornie szła jej ostatnia strona zadań, którą przy nim robiła. Do tego nie panowała nad sobą i wysyłała mu teraz coraz dziwniejsze wiadomości. Wszystko więc wskazywało, że i na nią procenty nie miały najlepszego wpływu. Po co więc je zażywać?
Głupota.
Tak, tylko to brzmiało jak solidny argument. Głupota. Była głupia, że chciała pić tak jak wykazała się tą samą cechą ćpając. I teraz już wiedział, że te plotki były prawdą, bo przyznała mu się do odwyku. Czyli już tego nie robiła, ale miała ten epizod za sobą. Rene wcale nie rozumiał jak ktoś mógł się zgodzić na zażywanie takich substancji. A potem przypomniał sobie, że sam się upił i poczuł się jeszcze gorzej. Presja otoczenia i głupota - oto wyjaśnienie dlaczego ludzie piją czy biorą dragi. Przynajmniej według Dubois. I najgorsze, że on najwyraźniej też był za głupi i za miękki na ten świat.
- Kur... - prawie przeklął. Prawie. Jednak zdanie sobie sprawy ze swoich wad bolało, ale nie na tyle by trochę go nie otrzeźwiło. Szybko zabrał rękę z telefonem i sprawdził wiadomości. No tak, Leia. Odpisał jej i następnie wystukał wiadomość dla Iana.
"Popołudniu, jeśli ona wywiąże się z umowy."
Miał zrobić zadania i to dobrze, bo bez tego nie było sensu iść dalej. Bez wysłanego zdjęcia kartki z odpowiedziami Rene nie zamierzał do niej przychodzić. Zwłaszcza, że nie przypuszczał by czuł się jutro jakoś specjalnie lepiej.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Dróżka przed akademikami
Pią Sty 31, 2020 1:16 pm
Nie do końca mu się to wszystko podobało. Przyszedł tu przede wszystkim po to, by sprawdzić czy wszystko z nim w porządku i ewentualnie go ogarnąć. Drugim powodem była chęć wklepania mu do głowy jakiegoś rozsądku, którego najwyraźniej na pewnym etapie zaczęło mu brakować. Głównie jednak to pierwsze. Niemniej po zaobserwowaniu zmian na jego twarzy - a szczególnie w oczach - z których rudowłosy może nawet nie do końca zdawał sobie sprawy, nie był pewien czy ma w ogóle serce dodatkowo męczyć go monologami. Wyglądało na to, że i tak dość szybko sam przemyślał to co zrobił. Chyba. Później się upewni.
Urwane słowo kompletnie nie znalazło odbicia w umyśle Iana. Wystarczyła mu jednak jego mimika. Podniósł nieznacznie własną dłoń, wypuszczając jego rękę z telefonem. Palce opadły na nogę Rene, gdy Nixon czekał aż ten wstuka swoją odpowiedź, jednocześnie uderzając rytmicznie o materiał jego spodni.
Dopiero gdy skończył, Ian wstał i położył dłonie na jego twarzy, obracając go w swoją stronę. Przyglądał mu się uważnie przez dłuższą chwilę, zupełnie jakby chciał w ten sposób faktycznie ocenić o czym teraz myśli. Aż ostatecznie prychnął jedynie cicho z rozbawieniem, unosząc kącik ust do góry.
"Dzieciak."
Zamigał ze złośliwym uśmieszkiem, święcie przekonany, że chłopak i tak nie będzie wiedział co mu właśnie przekazał. Zamiast tego przeniósł jedną dłoń na jego rude włosy, czochrając je kilkakrotnie na boki. Zabrał swój tablet, wrzucając na niego krótką wiadomość.


Teraz wyglądasz dużo lepiej.

Uśmiechnął się zaczepnie, biorąc swój plecak z ławki i wyciągnął do niego rękę, kiwając głową w bok. Gdziekolwiek chciał iść, zdecydowanie nie zamierzał tego robić bez rudowłosego.
Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Dróżka przed akademikami
Pią Sty 31, 2020 1:36 pm
Wyglądał dużo lepiej? Nie czuł się tak! Ale dobrze, że nie było tego po nim widać. Nie chciał dodatkowo martwić Iana. W ogóle nigdy nie lubił, gdy było po nim cokolwiek widać. Lata wtłaczania mu do łba, że okazywanie słabości jest złe robiły swoje. Dlatego nawet w takim stanie, kiedy Rene zobaczył wiadomość kolegi, przytaknął od razu, jakby chcąc upewnić go, że miał rację. Następnie skrzywił się kiedy jego zawsze idealnie ułożone włosy zostały rozczochrane, szybko biorąc się za poprawianie ich. Tak jak Nixon miał swoje tiki nerwowe bez których wykonania nie mógł normalnie funkcjonować, tak rudzielec nie potrafił się na niczym skupić, jeśli czuł, że nie prezentuje się idealnie. Chyba, że, tak jak czasem to robił w domu albo pozwolił sobie u Leilani, sam rozluźniał nieco swój imidż. Dopóki było to kontrolowane przez niego, wszystko było w porządku W przeciwnym wypadku od razu rzucał się wszystko poprawiać, niczym kot, który nie przeżyje bez obmycia każdego skrawka futerka po głaskaniu.
Uporządkowawszy się, Francuz obejrzał się na Iana i złapał jego rękę, wstając tym samym z ławki. Następnie puścił go i poczekał aż ten ruszy by pójść jego śladem. Nie miał pojęcia gdzie Nixon go prowadzi, ale w tej chwili spacer chłodną nocą był dla niego kojący i nie miał nic przeciwko chwili chodzenia. Zimno go rozbudzało, idealnie kontrastując z wewnętrznym gorącem. I choć dalej marzył o odpoczynku w pokoju, zauważył, że jakoś mu się do niego tak mocno już nie spieszyło. Zresztą, i tak już postanowił odprowadzić kolegę, czy ten tego chciał czy nie. Według Rene, była to po prostu rzecz, którą należało zrobić, skoro ten się do niego pofatygował i nie miało to związku z wiekiem, wyglądem czy chorobą Iana. Dla Duobis w ogóle nic z tych rzeczy nigdy nie miało znaczenia i to u wszystkich których spotykał. Taki już był.
Słowik
Słowik
The Fox Coryphaeus / Corsac
Re: Dróżka przed akademikami
Pią Sty 31, 2020 6:55 pm
Widząc jak Rene zaczyna się poprawiać nie mógł powstrzymać śmiechu. Zasłonił twarz pięścią, chichocząc głupio pod nosem. Obserwowanie jak chłopak wybitnie stara się zachować swój idealny wygląd zdecydowanie był zbyt zabawny, by mógł to sobie darować, nawet jeśli próbował. A naprawdę próbował! Dlatego tak strasznie trzęsły mu się ramiona. Wyglądał jak urażony kot. Darował sobie jednak wszelkie komentarze, wiedząc że nie byłby pod tym względem zbyt oryginalny, a jeszcze pewnie tylko zostałby odebrany jako prześmiewca.
Poprawił raz jeszcze plecak i ruszył do przodu ścieżką, jednocześnie wstukując kolejną wiadomość na tablecie.


Na twoim miejscu nie używałbym telefonu aż do rana. Wiem, że wydaje ci się że myślisz w pełni przejrzyście, ale ludzie po alkoholu piszą wiele rzeczy, których nazajutrz żałują.

Pomijając, że wiele z nich potrafiło to robić i na trzeźwo. Przez chwilę zawahał się czy powinien mu ją w ogóle pokazywać, aż w końcu dopisał jeszcze jedno zdanie i podał mu urządzenie do rąk.


Możesz do mnie normalnie mówić albo korzystać z tabletu. Nie mam problemu z tym pierwszym, chociaż potrzebuję dobrego oświetlenia, więc takie dróżki jak teraz są nieco uciążliwe. Musiałbym iść z twarzą piętnaście centymetrów od twojej.

Uśmiechnął się z rozbawieniem, wracając uwagą do dróżki, mimo że od czasu do czasu nadal spoglądał chłopaka. Chciał go zapytać o wiele rzeczy, ale w tym momencie wszystko to było zwyczajnie trudne. Gdyby Ian przestał sobie wszystko utrudniać i zaczął się normalnie odzywać, wszystko szłoby mu dużo sprawniej. Ale nie potrafił. Po prostu nie potrafił się do tego zmusić.
Rene Dubois
Rene Dubois
The Liberty Individual Trouble Seeker
Re: Dróżka przed akademikami
Pią Sty 31, 2020 7:59 pm
Na szczęście podczas poprawiania wyglądu Rene nie zwracał uwagi na Iana, więc nie zauważył jak tamten dusi się z powstrzymywanego śmiechu. I dobrze, bo dobra prezencja wiele znaczyła dla rudzielca, więc nie dość, że nie zrozumiałby o co Nixonowi chodzi to jeszcze mógłby się poczuć urażony. A teraz był szczególnie rozchwiany emocjonalnie, więc nie wiadomo jaką formę owa obraza mogłaby przyjąć. Czy tylko by prychnął pod nosem czy od razu sobie poszedł? A może znowu coś by sobie do tego dopowiedział i złamałoby mu to serce? Ciężko przewidzieć. Dobrze więc, że do niczego takiego nie doszło. Francuz skończył układać włosy, poprawił przy okazji płaszcz i szalik i dopiero wtedy spojrzał na kolegę, zadowolony, że prezentuje się nienagannie. Przeczytał wiadomość od niego i odwrócił wzrok na bok. Na tę pomocną radę było już nieco za późno niestety. Ustosunkował się jednak i schował telefon. Z lekkim zdziwieniem wziął od Iana jego cenny tablet i przeczytał tekst na nim wyświetlony. Pokręcił łbem i odpisał.
"Wolę pisać."
Już się nagadał będąc u Leilani. On chyba serio miał jakiś limit słów, bo choć nie było tego po nim widać, gadanie więcej niż to konieczne naprawdę go wycieńczało. A podczas korepetycji musiał się trochę produkować, przez to potem jeszcze mniej chętnie zabierał głos. Sposób komunikacji z Ianem mocno mu odpowiadał i nie chciał z tego rezygnować, nawet jeśli po pijaku ciężej mu się myślało i przez to gorzej pisało i migało.
Szli spokojnie obok siebie we względnym milczeniu. Rene ciężko się teraz szło i pisało, więc nie używał przekazanego mu tabletu, choć pilnował go jak oka w głowie i trzymał mocno przy sobie. Bardzo dbał o rzeczy, a już szczególnie o cudze. Ale krok mieli żwawy ze względu na porę dnia i temperaturę, w związku z tym w miarę szybko dotarli pod dom Iana. Dopiero tam Rene oddał mu urządzenie z którą wiadomością;
"Dzięki."
Czy miał na myśli pożyczenie tabletu czy całą wyprawę Iana - tego nie określił, jak to on. Zawsze małomówny i przez to nieco tajemniczy.

[zt x 2]
Sponsored content
Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach