▲▼
Strona 1 z 2 • 1, 2
W przeciwieństwie do drugiego basenu, ten znajduje się na zewnątrz. Jego wyposażenie przechodzi najśmielsze wyobrażenia, skutecznie zachęcając wszystkich uczniów do jak najczęstszego korzystania z jego usług. Co więcej temperatura wody zawsze jest idealnie dopasowana do obecnej temperatury powietrza, dzięki czemu można się nią cieszyć nawet w nieco chłodniejsze dni. Wystarczy jeden rzut okiem na tablicę, która zapoznaje wszystkich z panującymi warunkami. A w końcu nawet kiedy jest zimno, przejście dziesięciu metrów do ogrzewanej szatni po wyjściu z ciepłej wody nikogo nie rozłoży!
Noah wyraźnie podekscytowany kolejną eskapadą co rusz wyrywał się na smyczy, zupełnie jakby całym sobą chciał powiedzieć "Yoru, chodźmy, szybciej!". Od czasu do czasu, gdy nie słuchała jego próśb, próbował wskakiwać łapami na nogi Ryu, machając ogonem na wszystkie strony. Skoro ona go nie słuchała to może chłopak podzieli jego entuzjazm? W końcu wcześniej bawili się ze sobą znakomicie. Nim jednak mógł bardziej wylewnie okazać swoją miłość wobec spaceru, zaraz dziewczyna przywoływała go z powrotem do porządku, kręcąc na boki głową.
- Naprawdę Noah, uspokój się trochę. I tak nie możesz pływać. - skarciła szczeniaka, w końcu dostrzegając zarys budynku. Mimo to skręciła w przeciwną stronę, prowadząc Ryu w stronę otwartego basenu, znajdującego się tuż obok.
- Na wewnętrzny mnie nie wpuszczą, ale tutaj powinno być w porządku. Przywiążę Noah do ogrodzenia. - poinformowała chłopaka, zaraz robiąc zresztą dokładnie to co zapowiedziała. Szczeniak zaskomlał w wyraźnym proteście, ale przytknęła palec do ust skutecznie go uciszając.
- Co ćwiczymy zawsze w restauracjach, Noah? Cichutko. - była to chyba jedyna dziedzina poza chodzeniem przy nodze, w której osiągnął praktycznie perfekcję. Choć wyraz jego pyska wskazywał na to, że jest śmiertelnie obrażony, zwinął się w kłębek obserwując otoczenie. Dzięki temu dziewczyna mogła już dużo spokojniej wejść na teren zewnętrznego basenu i rzucić swoje rzeczy na jeden z leżaków, z wyraźnym uśmiechem.
- Witamy na basenie Riverdale. - rozłożyła ręce w geście żartu, niczym gospodarz witający gościa w progach domu. Basen był olbrzymi. Ponadto posiadał wszelkiego rodzaju atrakcje od zjeżdżalni, poprzez lejki, na wodnych masażerach kończąc. Nie żeby było to specjalnie dziwne, biorąc pod uwagę jak bogata była większość tutejszych uczniów, którym trzeba było dogodzić.
Basen jest czynny w okresie wiosna-jesień.
***
Noah wyraźnie podekscytowany kolejną eskapadą co rusz wyrywał się na smyczy, zupełnie jakby całym sobą chciał powiedzieć "Yoru, chodźmy, szybciej!". Od czasu do czasu, gdy nie słuchała jego próśb, próbował wskakiwać łapami na nogi Ryu, machając ogonem na wszystkie strony. Skoro ona go nie słuchała to może chłopak podzieli jego entuzjazm? W końcu wcześniej bawili się ze sobą znakomicie. Nim jednak mógł bardziej wylewnie okazać swoją miłość wobec spaceru, zaraz dziewczyna przywoływała go z powrotem do porządku, kręcąc na boki głową.
- Naprawdę Noah, uspokój się trochę. I tak nie możesz pływać. - skarciła szczeniaka, w końcu dostrzegając zarys budynku. Mimo to skręciła w przeciwną stronę, prowadząc Ryu w stronę otwartego basenu, znajdującego się tuż obok.
- Na wewnętrzny mnie nie wpuszczą, ale tutaj powinno być w porządku. Przywiążę Noah do ogrodzenia. - poinformowała chłopaka, zaraz robiąc zresztą dokładnie to co zapowiedziała. Szczeniak zaskomlał w wyraźnym proteście, ale przytknęła palec do ust skutecznie go uciszając.
- Co ćwiczymy zawsze w restauracjach, Noah? Cichutko. - była to chyba jedyna dziedzina poza chodzeniem przy nodze, w której osiągnął praktycznie perfekcję. Choć wyraz jego pyska wskazywał na to, że jest śmiertelnie obrażony, zwinął się w kłębek obserwując otoczenie. Dzięki temu dziewczyna mogła już dużo spokojniej wejść na teren zewnętrznego basenu i rzucić swoje rzeczy na jeden z leżaków, z wyraźnym uśmiechem.
- Witamy na basenie Riverdale. - rozłożyła ręce w geście żartu, niczym gospodarz witający gościa w progach domu. Basen był olbrzymi. Ponadto posiadał wszelkiego rodzaju atrakcje od zjeżdżalni, poprzez lejki, na wodnych masażerach kończąc. Nie żeby było to specjalnie dziwne, biorąc pod uwagę jak bogata była większość tutejszych uczniów, którym trzeba było dogodzić.
Chłopak podążał za senpai idąc w stronę ich celu. No, może bardziej jego celu, ale to było mało ważne. Przyglądał się wybrykom psiny, której niecierpliwość była widoczna gołym okiem. Kurogane przypomniał sobie fakt, że husky ponoć lubią spacerować i biegać, co do pewnego stopnia było wyjaśnieniem zachowania Noah'a. Interakcja między zwierzakiem a jego właścicielką bawiła Ryu. Bardzo możliwe, iż z punktu widzenia Yoru nie było to takie śmieszne, ale według szesnastolatka ciepła relacja występująca między nią i psiną była czymś godnym pozazdroszczenia. Widząc skarcone zwierzątko przykucnął przy nim i podrapał je za uszami, mając nadzieje uśmierzyć część jego 'bólu'.
-Przepraszam kolego. - szepnął do małego towarzysza w broni. Z jednej strony gdyby się nie pojawił w tym miejscu i w tym czasie, albo przynajmniej był bardziej 'zimny', młody husky ganiałby po okolicach. Jedyne co Kurogane mógł teraz zrobić to mieć nadzieję na rozgrzeszenie ze strony psiaka. Ryu wstał po pocieszeniu psiaka i szybkim krokiem podszedł do Yoru-senpai, nie chcąc zostać bardzo w tyle.
"Witamy na basenie Riverdale."
Wbrew pozorom chłopak nie wyglądał na zaskoczonego, a najmniejszy widoczny ślad podziwu został usunięty. Oczywiście w przeciwieństwie do tego co czuł. Na jego twarzy wypisane było proste słowo, mianowicie 'rly?'.
- Jesteś pewna, że nie trafiliśmy do aquaparku? - zapytał z fałszywym zwątpieniem. Nigdy nie widział takiego olbrzymiego basenu. Parki wodne często widywał na drogach do jego starego gimnazjum, nie żeby ani razu w nich był. To natomiast zostawiało tamte w tyle. Dalekim tyle.
- Trochę smutne jak bardzo uświadomiłem sobie prestiż szkoły do jakiej się dostałem... Nie pasuje tu. - pomimo tego, iż wszystko co w tej chwili powiedział było prawdą, uznawał to za żart. Można powiedzieć czarny humor go napadł, nie żeby dał się temu zdołować.
- Ciekawe jaka woda... - wymamrotał pod nosem, myślami będąc gdzie indziej, kiedy szedł przed siebie. Póki co nie planował wskakiwać. Może w ogóle nie będzie tego robił. Przynajmniej dzisiaj. Przykucnął przy krawędzi zbiornika wodnego i zamoczył rękę. Ku jego zdziwieniu temperaturę dało się określić jedynie jako idealną, co mogło lekko zachwiać jego wcześniejsze postanowienie. Wybierając kompromis pomiędzy młotem a kowadłem, zdjął swoje buty razem ze skarpetkami, po czym podwinął spodnie do kolan i zanurzył nogi w wodzie, siedząc na krawędzi. O wiele przyjemniej. Będąc szczęśliwym z obecną sytuacją, położył plecy na kafelkach i spojrzał na Yoru, którą widział do góry nogami.
- Skąd pomysł na imię dla psiaka? - zapytał z ciekawością. Zapomniał wcześniej wspomnieć ten temat, a według niego Noah nie było typowym imieniem dla szczeniaka. Albo po prostu się nie znał. Nie miał nigdy zwierząt, głównie dlatego, że były one dużym obowiązkiem a Kurogane nie należał do osób pewnych siebie. Chociaż mógł na takiego nie wyglądać. Odwrócił wzrok w stronę dającego po oczach słońca i patrzył tak przez chwilę zagubiony w różnych myślach, do momentu kiedy poczuł spływającą samotną łzę po policzku, której jedynym powodem było ostre światło.
-Przepraszam kolego. - szepnął do małego towarzysza w broni. Z jednej strony gdyby się nie pojawił w tym miejscu i w tym czasie, albo przynajmniej był bardziej 'zimny', młody husky ganiałby po okolicach. Jedyne co Kurogane mógł teraz zrobić to mieć nadzieję na rozgrzeszenie ze strony psiaka. Ryu wstał po pocieszeniu psiaka i szybkim krokiem podszedł do Yoru-senpai, nie chcąc zostać bardzo w tyle.
"Witamy na basenie Riverdale."
Wbrew pozorom chłopak nie wyglądał na zaskoczonego, a najmniejszy widoczny ślad podziwu został usunięty. Oczywiście w przeciwieństwie do tego co czuł. Na jego twarzy wypisane było proste słowo, mianowicie 'rly?'.
- Jesteś pewna, że nie trafiliśmy do aquaparku? - zapytał z fałszywym zwątpieniem. Nigdy nie widział takiego olbrzymiego basenu. Parki wodne często widywał na drogach do jego starego gimnazjum, nie żeby ani razu w nich był. To natomiast zostawiało tamte w tyle. Dalekim tyle.
- Trochę smutne jak bardzo uświadomiłem sobie prestiż szkoły do jakiej się dostałem... Nie pasuje tu. - pomimo tego, iż wszystko co w tej chwili powiedział było prawdą, uznawał to za żart. Można powiedzieć czarny humor go napadł, nie żeby dał się temu zdołować.
- Ciekawe jaka woda... - wymamrotał pod nosem, myślami będąc gdzie indziej, kiedy szedł przed siebie. Póki co nie planował wskakiwać. Może w ogóle nie będzie tego robił. Przynajmniej dzisiaj. Przykucnął przy krawędzi zbiornika wodnego i zamoczył rękę. Ku jego zdziwieniu temperaturę dało się określić jedynie jako idealną, co mogło lekko zachwiać jego wcześniejsze postanowienie. Wybierając kompromis pomiędzy młotem a kowadłem, zdjął swoje buty razem ze skarpetkami, po czym podwinął spodnie do kolan i zanurzył nogi w wodzie, siedząc na krawędzi. O wiele przyjemniej. Będąc szczęśliwym z obecną sytuacją, położył plecy na kafelkach i spojrzał na Yoru, którą widział do góry nogami.
- Skąd pomysł na imię dla psiaka? - zapytał z ciekawością. Zapomniał wcześniej wspomnieć ten temat, a według niego Noah nie było typowym imieniem dla szczeniaka. Albo po prostu się nie znał. Nie miał nigdy zwierząt, głównie dlatego, że były one dużym obowiązkiem a Kurogane nie należał do osób pewnych siebie. Chociaż mógł na takiego nie wyglądać. Odwrócił wzrok w stronę dającego po oczach słońca i patrzył tak przez chwilę zagubiony w różnych myślach, do momentu kiedy poczuł spływającą samotną łzę po policzku, której jedynym powodem było ostre światło.
Jego reakcja i tak ją rozbawiła. Szczerze mówiąc, choć wiedziała że Riverdale prezentuje nazbyt wysoki poziom, w Japonii nawet elitarne szkoły nie uderzały w podobne ekscesy, zwykle ograniczając miano 'elitarność' do pięknego budynku i niesamowicie sztywnych nauczycieli. Choć rzecz jasna kilka rzeczy jak tutejsza stołówka zdecydowanie się zgadzały, tak jej pierwsza wizyta na basenie skończyła się dokładnie z tą samą reakcją. Kanadyjczycy zdecydowanie lubili sobie dogadzać i trzymać 'odpowiedni poziom'. Usiadła na leżaku obok swoich rzeczy, przekrzywiając głowę w bok.
- Zdecydowanie. To tylko basen, aquapark miałby dużo więcej atrakcji. - powiedziała pokazując palcem kolejno na wszystkie zjeżdżalnie. Choć faktycznie można było odnieść odmienne wrażenie, widząc całe to wyposażenie.
"To trochę smutne (...)"
- Zamiast mówić, że tutaj nie pasujesz Kurogane-san, lepiej dowiedź że świetnie potrafisz się tutaj odnaleźć. Będzie to najlepszy sposób na podziękowanie Riverdale za daną ci szansę, czyż nie? To przykre, że wielu nie potrafi tego docenić. - postukała palcami w swoje krótkie spodenki, obracając głowę w stronę wody. To na niej skupiła chwilowo swoją uwagę, dość szybko zerkając w stronę słońca. Przesunęła leżak pod jeden z parasoli, by skryć się w jego cieniu. Choć lubiła ciepłe promienie, zbyt mocno zaszczepiono w niej strach przed nie-utrzymaniem bladej cery, która w końcu nie bez powodu była uznawana za ideał piękna w Azji. A dzisiejszego dnia już wystarczająco długo spacerowała w jego blasku. Po chwili zwróciła uwagę na to jak zachowywał się Ryu.
- Naprawdę nie będzie mi przeszkadzać, jeśli pójdziesz popływać. - zapewniła go, uśmiechając się. Bo dlaczego miałoby jej przeszkadzać? To że sama nie miała zamiaru wskakiwać do wody, nie znaczyło, że on ma się powstrzymywać. W końcu po to są baseny, by korzystać z ich uroków.
- Chyba, że mam ci pomóc. - rzuciła z cwanym uśmieszkiem. Biorąc pod uwagę fakt, że już siedział na krawędzi, wepchnięcie go do wody nie byłoby nazbyt trudnego, nawet dla kogoś z jej masą. Gorzej, gdy postanowił się położyć. Zaśmiała się krótko, zaraz słysząc pytanie o imię. Dopiero wtedy zaczerwieniła się jak wyjątkowo dorodny burak zasłaniając twarz rękami.
- To bardzo głupia historia. Będziesz się ze mnie śmiał. - burknęła, wyraźnie się wahając. Nie żeby miała aż takie problemy z podzieleniem się nią. Po prostu... nadal nieco się wstydziła tego, że w jakimś głupim przypływie emocji czy czegokolwiek innego, popełniła taką głupotę. Westchnęła cicho.
Zdecydowanie potrzebowała teraz zapewnienia, że jej nie wyśmieje. Nawet jeśli miałby potem je złamać.
- Zdecydowanie. To tylko basen, aquapark miałby dużo więcej atrakcji. - powiedziała pokazując palcem kolejno na wszystkie zjeżdżalnie. Choć faktycznie można było odnieść odmienne wrażenie, widząc całe to wyposażenie.
"To trochę smutne (...)"
- Zamiast mówić, że tutaj nie pasujesz Kurogane-san, lepiej dowiedź że świetnie potrafisz się tutaj odnaleźć. Będzie to najlepszy sposób na podziękowanie Riverdale za daną ci szansę, czyż nie? To przykre, że wielu nie potrafi tego docenić. - postukała palcami w swoje krótkie spodenki, obracając głowę w stronę wody. To na niej skupiła chwilowo swoją uwagę, dość szybko zerkając w stronę słońca. Przesunęła leżak pod jeden z parasoli, by skryć się w jego cieniu. Choć lubiła ciepłe promienie, zbyt mocno zaszczepiono w niej strach przed nie-utrzymaniem bladej cery, która w końcu nie bez powodu była uznawana za ideał piękna w Azji. A dzisiejszego dnia już wystarczająco długo spacerowała w jego blasku. Po chwili zwróciła uwagę na to jak zachowywał się Ryu.
- Naprawdę nie będzie mi przeszkadzać, jeśli pójdziesz popływać. - zapewniła go, uśmiechając się. Bo dlaczego miałoby jej przeszkadzać? To że sama nie miała zamiaru wskakiwać do wody, nie znaczyło, że on ma się powstrzymywać. W końcu po to są baseny, by korzystać z ich uroków.
- Chyba, że mam ci pomóc. - rzuciła z cwanym uśmieszkiem. Biorąc pod uwagę fakt, że już siedział na krawędzi, wepchnięcie go do wody nie byłoby nazbyt trudnego, nawet dla kogoś z jej masą. Gorzej, gdy postanowił się położyć. Zaśmiała się krótko, zaraz słysząc pytanie o imię. Dopiero wtedy zaczerwieniła się jak wyjątkowo dorodny burak zasłaniając twarz rękami.
- To bardzo głupia historia. Będziesz się ze mnie śmiał. - burknęła, wyraźnie się wahając. Nie żeby miała aż takie problemy z podzieleniem się nią. Po prostu... nadal nieco się wstydziła tego, że w jakimś głupim przypływie emocji czy czegokolwiek innego, popełniła taką głupotę. Westchnęła cicho.
Zdecydowanie potrzebowała teraz zapewnienia, że jej nie wyśmieje. Nawet jeśli miałby potem je złamać.
"...aquapark miałby dużo więcej atrakcji."
Kurogane słysząc tą informację zbladł. Więcej niż tyle ile tu jest? Na dodatek o wiele więcej? Basen jakie jego gimnazjum miało ograniczał się do paru słupków startowych i paru drabinek. Najwyraźniej albo jego wcześniejsza szkoła była tak biedna, albo Riverdale było tak bogate. Jednak nie odpowiedziało to na jego pytanie. Jak oni wyobrażają sobie aquapark?
- Powiedzmy, że grupa B ma zaniżone wymagania... - powiedział po przerwaniu swoich rozmyśleń na naprawdę nieważny temat
-... nie żebym znał innych członków. - dodał po chwili przypominając sobie o tym fakcie. Nie poznał ani jednej osoby z tej szkoły poza Yoru. Mogły się zdarzyć osoby uznające, iż prawo ich nie dotyczy. Kurogane sam w małym stopniu tak uważa, a może wolał je zignorować? Nikt nie lubi bycia ograniczanym, ale niektórzy znoszą to gorzej od reszty lub nie chcą się dostosować. Młodzieniec zdecydowanie należał do tych drugich.
"...To przykre, że wielu nie potrafi tego docenić."
Chłopak spojrzał na senpai jakby miała dwie głowy. To co właśnie powiedziała wielce go zadziwiło. Nie spotkał do tej pory osoby, która aktualnie szanowała szkołę. Nie żeby było to czymś złym. Po prostu... niespotykane, w jego skromnej opinii. Sam zawsze uważał szkołę za utrapienie, gdzie pracę mogli znaleźć sadystyczni nauczyciele lubiący znęcać się nad dziećmi. Oczywiście w takim stwierdzeniu przesadzał, ale było całkiem trafne, głównie pierwsza część. Często zapominał, że szkoła aktualnie mu coś daje. Ale i tak była męką.
- OK - było jego niesamowicie długą odpowiedzią wyrażającą wszelkie jego myśli. Podczas całej debaty jaką odbył w głowie ani razu nie pojawił się przejaw uczuć na jego twarzy. Właściwie nie do końca rozumiał co senpai chciała mu przekazać, ale może zrozumie w przyszłości. Miał na to czas.
"Naprawdę nie będzie mi przeszkadzać, jeśli pójdziesz popływać."
Kurogane próbował sobie przez chwilę wyobrazić jakby to miało wyglądać. Jedyny obraz jaki ukazał się przed jego oczami to Yoru siedząca sama na leżaku zagubiona we własnych myślach, a on pływał sobie olewając nastolatkę. Nie pasowało mu to co sobie wyobraził, nawet jeśli było to dalekie od prawdziwej sytuacji.
- Nah, daruje sobię. - odrzucił niepewnie ofertę używając słowa, które jakimś sposobem znalazło się w jego słowniku zamiast 'nie'. Prawdopodobnie był ignorantem. Gdyby role były odwrócone zachowałby się jak Nekohime, ale w aktualnym przypadku... wystarczy mu to co ma. Na usłyszaną ofertę zareagował tylko w jeden sposób godny osoby kochającej droczyć się z innymi.
- Powodzenia. - rzucił z szerokim, zuchwałym uśmieszkiem. Nie był pewien czy Yoru-senapi zrobiłaby coś takiego czy tylko żartowała. Z obu stron uznawał to za coś niezwykle zabawnego, nawet jeśli to on byłby ofiarą małego dowcipu. Sytuacja kiedy ktoś nieznacznie ucierpiał w wyniku dobrego komizmu była dla niego dobrą wymianą. ... to jestem w końcu sadystą czy masochistą?
Ku zdziwieniu Kurogane wspomnienie o imieniu Noah'a zostawiło dziewczynę całą czerwoną. Zaciekawienie nastoletniego chłopaka niesamowicie podskoczyło. Lekko mówiąc. Nie wiedział, że senapi może przybrać taki kolor.
- Nie będę się śmiał. Przyrzekam na moją miłość do wilczków. - uspokoił z pełną powagą jaką mógł uzbierać. W końcu, przysięga na jego uczucia do wilków mogła być tylko spełniona bezbłędnie.
Kurogane słysząc tą informację zbladł. Więcej niż tyle ile tu jest? Na dodatek o wiele więcej? Basen jakie jego gimnazjum miało ograniczał się do paru słupków startowych i paru drabinek. Najwyraźniej albo jego wcześniejsza szkoła była tak biedna, albo Riverdale było tak bogate. Jednak nie odpowiedziało to na jego pytanie. Jak oni wyobrażają sobie aquapark?
- Powiedzmy, że grupa B ma zaniżone wymagania... - powiedział po przerwaniu swoich rozmyśleń na naprawdę nieważny temat
-... nie żebym znał innych członków. - dodał po chwili przypominając sobie o tym fakcie. Nie poznał ani jednej osoby z tej szkoły poza Yoru. Mogły się zdarzyć osoby uznające, iż prawo ich nie dotyczy. Kurogane sam w małym stopniu tak uważa, a może wolał je zignorować? Nikt nie lubi bycia ograniczanym, ale niektórzy znoszą to gorzej od reszty lub nie chcą się dostosować. Młodzieniec zdecydowanie należał do tych drugich.
"...To przykre, że wielu nie potrafi tego docenić."
Chłopak spojrzał na senpai jakby miała dwie głowy. To co właśnie powiedziała wielce go zadziwiło. Nie spotkał do tej pory osoby, która aktualnie szanowała szkołę. Nie żeby było to czymś złym. Po prostu... niespotykane, w jego skromnej opinii. Sam zawsze uważał szkołę za utrapienie, gdzie pracę mogli znaleźć sadystyczni nauczyciele lubiący znęcać się nad dziećmi. Oczywiście w takim stwierdzeniu przesadzał, ale było całkiem trafne, głównie pierwsza część. Często zapominał, że szkoła aktualnie mu coś daje. Ale i tak była męką.
- OK - było jego niesamowicie długą odpowiedzią wyrażającą wszelkie jego myśli. Podczas całej debaty jaką odbył w głowie ani razu nie pojawił się przejaw uczuć na jego twarzy. Właściwie nie do końca rozumiał co senpai chciała mu przekazać, ale może zrozumie w przyszłości. Miał na to czas.
"Naprawdę nie będzie mi przeszkadzać, jeśli pójdziesz popływać."
Kurogane próbował sobie przez chwilę wyobrazić jakby to miało wyglądać. Jedyny obraz jaki ukazał się przed jego oczami to Yoru siedząca sama na leżaku zagubiona we własnych myślach, a on pływał sobie olewając nastolatkę. Nie pasowało mu to co sobie wyobraził, nawet jeśli było to dalekie od prawdziwej sytuacji.
- Nah, daruje sobię. - odrzucił niepewnie ofertę używając słowa, które jakimś sposobem znalazło się w jego słowniku zamiast 'nie'. Prawdopodobnie był ignorantem. Gdyby role były odwrócone zachowałby się jak Nekohime, ale w aktualnym przypadku... wystarczy mu to co ma. Na usłyszaną ofertę zareagował tylko w jeden sposób godny osoby kochającej droczyć się z innymi.
- Powodzenia. - rzucił z szerokim, zuchwałym uśmieszkiem. Nie był pewien czy Yoru-senapi zrobiłaby coś takiego czy tylko żartowała. Z obu stron uznawał to za coś niezwykle zabawnego, nawet jeśli to on byłby ofiarą małego dowcipu. Sytuacja kiedy ktoś nieznacznie ucierpiał w wyniku dobrego komizmu była dla niego dobrą wymianą. ... to jestem w końcu sadystą czy masochistą?
Ku zdziwieniu Kurogane wspomnienie o imieniu Noah'a zostawiło dziewczynę całą czerwoną. Zaciekawienie nastoletniego chłopaka niesamowicie podskoczyło. Lekko mówiąc. Nie wiedział, że senapi może przybrać taki kolor.
- Nie będę się śmiał. Przyrzekam na moją miłość do wilczków. - uspokoił z pełną powagą jaką mógł uzbierać. W końcu, przysięga na jego uczucia do wilków mogła być tylko spełniona bezbłędnie.
Roześmiała się cicho. Potrafiła to zrozumieć. Mimo wszystko gdy pochodziło się z dwóch różnych światów, zupełnie inaczej podchodziło się do przeróżnych rzeczy. Choć nie do końca chciała się do tego przyznawać, Yorutaka nie do końca byłaby w stanie odnaleźć się na basenie niższej klasy, gdzie ledwo byłaby w stanie przepłynąć go wzdłuż, nie wspominając już o wątpliwym braku dbałości o niego przez założycieli. Zdawała sobie sprawę, że przez to wielu nazywało ją księżniczką, która nigdy nie wychodziła poza zamek. I zapewne w pewnym stopniu mieli rację. Nawet jeśli niektóre księżniczki nie do końca były tak czyste jak im się wydawało.
Dostrzegła jego zdziwiony wzrok, gdy rzuciła o okazywaniu wdzięczności za szansę przyjęcia do szkoły. Zdawkowy komentarz również świadczył o tym, że raczej nie podzielał jej zdania, westchnęła więc machając ręką w stronę basenu.
— Wiem, że może to zabrzmieć jak słowa rozpieszczonej księżniczki z dobrego domu... ale bądźmy ze sobą szczerzy. Mało kogo z klasy B byłoby stać na podobną atrakcję na zasadzie codziennego, nieograniczonego wychodzenia. Z reguły wyjście kilka razy w miesiącu potrafi zedrzeć z ludzi większość kieszonkowego. Dzięki Riverdale możesz z nich korzystać nieustannie. No w sumie to dzięki naszemu czesnemu — zaśmiała się cicho, przysłaniając usta dłonią. Właściwie jeszcze nikim nie dzieliła się swoją opinią na ten temat.
— Osobiście mi to nie przeszkadza. Ale innym potrafi, gdy widzą lekceważące podejście uczniów z B, którzy nie doceniają tego co dostają. W tamtym roku było kilka zgrzytów między klasami, choć prefektom udało się je zatuszować... niemniej potrafię zrozumieć uczucia mojej klasy. Może i nie płacimy sami za naszą szkołę, ale robią to nasi rodzice, więc uderza to w naszą dumę rodową — wytknęła mu język, nadając wypowiedzi nieco mocniejszej formy żartu, choć nie pozostawiało wątpliwości, że faktycznie miała na myśli to co mówiła.
"Powodzenia."
Czy to była prowokacja?
Przyjrzała mu się uważniej, unosząc kącik ust w uśmiechu. Po raz pierwszy od dawna sięgnęła dłońmi do głowy, ściągając kocie uszy z głowy i odkładając je ostrożnie na leżak. Zaraz po tym przeczesała włosy palcami i potrzepała nieznacznie głową na boki, by odpowiednio je ułożyć. Podeszła do krawędzi basenu przyglądając się wodzie z zainteresowaniem, jednocześnie wyraźnie próbując odegnać zażenowanie na myśl o pochodzeniu imienia psa.
— Przez przypadek. Byłam z nim na spacerze i spotkałam na swojej drodze kogoś, kto miał takie same oczy jak on. Poza tym był jego kompletnym przeciwieństwem z charakteru, ale pomyślałam że może jeśli go nazwę tak samo, Noah faktycznie nieco się uspokoi... tylko, że okazało się, że imiennik mojego psa chodzi do naszej szkoły. Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo chciałam się zapaść pod ziemię, gdy zawołałam "Noah, do nogi!", a dostałam w odpowiedzi zdziwione spojrzenie — przytknęła dłoń do twarzy kręcąc nią na boki. Przesunęła palce w stronę koszulki, wciskając ją mocniej w czarne spodenki, by upewnić się że nie wypadnie nieważne co by się nie działo. Zdecydowanie było to jedno ze wspomnień, których nie chciała pamiętać, ani rozpowiadać. Nie wypadało jednak urywać rozpoczętego tematu bez większego powodu. To był idealny moment na zniknięcie. Odwróciła się plecami do basenu, zerkając na niego kątem oka.
— Hej Kurocchi — odsłoniła białe ząbki w uśmiechu. Jedna z jej nóg przesunęła się w tył poza krawędź basenu.
PLUSK.
Dziewczyna wleciała tyłem do wody, niknąc pod jej taflą. Poruszyła powoli rękami i nogami, by wypłynąć na jej powierzchnię, zaraz śmiejąc się na głos.
Dostrzegła jego zdziwiony wzrok, gdy rzuciła o okazywaniu wdzięczności za szansę przyjęcia do szkoły. Zdawkowy komentarz również świadczył o tym, że raczej nie podzielał jej zdania, westchnęła więc machając ręką w stronę basenu.
— Wiem, że może to zabrzmieć jak słowa rozpieszczonej księżniczki z dobrego domu... ale bądźmy ze sobą szczerzy. Mało kogo z klasy B byłoby stać na podobną atrakcję na zasadzie codziennego, nieograniczonego wychodzenia. Z reguły wyjście kilka razy w miesiącu potrafi zedrzeć z ludzi większość kieszonkowego. Dzięki Riverdale możesz z nich korzystać nieustannie. No w sumie to dzięki naszemu czesnemu — zaśmiała się cicho, przysłaniając usta dłonią. Właściwie jeszcze nikim nie dzieliła się swoją opinią na ten temat.
— Osobiście mi to nie przeszkadza. Ale innym potrafi, gdy widzą lekceważące podejście uczniów z B, którzy nie doceniają tego co dostają. W tamtym roku było kilka zgrzytów między klasami, choć prefektom udało się je zatuszować... niemniej potrafię zrozumieć uczucia mojej klasy. Może i nie płacimy sami za naszą szkołę, ale robią to nasi rodzice, więc uderza to w naszą dumę rodową — wytknęła mu język, nadając wypowiedzi nieco mocniejszej formy żartu, choć nie pozostawiało wątpliwości, że faktycznie miała na myśli to co mówiła.
"Powodzenia."
Czy to była prowokacja?
Przyjrzała mu się uważniej, unosząc kącik ust w uśmiechu. Po raz pierwszy od dawna sięgnęła dłońmi do głowy, ściągając kocie uszy z głowy i odkładając je ostrożnie na leżak. Zaraz po tym przeczesała włosy palcami i potrzepała nieznacznie głową na boki, by odpowiednio je ułożyć. Podeszła do krawędzi basenu przyglądając się wodzie z zainteresowaniem, jednocześnie wyraźnie próbując odegnać zażenowanie na myśl o pochodzeniu imienia psa.
— Przez przypadek. Byłam z nim na spacerze i spotkałam na swojej drodze kogoś, kto miał takie same oczy jak on. Poza tym był jego kompletnym przeciwieństwem z charakteru, ale pomyślałam że może jeśli go nazwę tak samo, Noah faktycznie nieco się uspokoi... tylko, że okazało się, że imiennik mojego psa chodzi do naszej szkoły. Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo chciałam się zapaść pod ziemię, gdy zawołałam "Noah, do nogi!", a dostałam w odpowiedzi zdziwione spojrzenie — przytknęła dłoń do twarzy kręcąc nią na boki. Przesunęła palce w stronę koszulki, wciskając ją mocniej w czarne spodenki, by upewnić się że nie wypadnie nieważne co by się nie działo. Zdecydowanie było to jedno ze wspomnień, których nie chciała pamiętać, ani rozpowiadać. Nie wypadało jednak urywać rozpoczętego tematu bez większego powodu. To był idealny moment na zniknięcie. Odwróciła się plecami do basenu, zerkając na niego kątem oka.
— Hej Kurocchi — odsłoniła białe ząbki w uśmiechu. Jedna z jej nóg przesunęła się w tył poza krawędź basenu.
PLUSK.
Dziewczyna wleciała tyłem do wody, niknąc pod jej taflą. Poruszyła powoli rękami i nogami, by wypłynąć na jej powierzchnię, zaraz śmiejąc się na głos.
Wysłuchał opinii Yoru na temat szkoły. Tak jak sugerowała, nie da się zaprzeczyć niektórych z tych rzeczy. Nie musiał nawet długo się na nimi zastanawiać, by się zgodzić z ich logiką. Co nasunęło mu kolejne pytanie, ale tym razem do siebie. Czemu nadal nie zmieniało to jego opinii, że szkoła to utrapienie? Zastanowił się na tym przez dłuższą chwilę i doszedł do wniosku, iż jego główna myśl skupia się na lekcjach. Yoru-senpai natomiast mówiła o całości. Wtedy niby oboje mieli w jakiś sposób racje. Co nie zmieniało faktu, że jednak ich zdania na ten temat, były inne.
-Hmm... Wychodzi na to, że jestem egoistą. - powiedział z szerokim uśmieszkiem. Nie przeszkadzało mu to, tak długo jak nie ranił w dużym stopniu innych. Czasem po prostu trzeba korzystać z życia. W końcu nie jest ono jakieś strasznie długie, by móc pozwolić sobie na przesiedzenie paru lat, nic nie robiąc.
Widząc zachowanie senpai, Kurogane od razu wiedział, że najwidoczniej sprowokował kocice. W czasie kiedy przygotowywała się na pływanko, opowiedziała historię o pochodzeniu imienia Noah'a. Wszystko rozumiał i zgodnie z obietnicą nie zaśmiał się, chociaż kąciki ust unosiły mu się w górę i upadały. Na myśl o ostatniej wspomnianej sytuacji, Ryu śmiał się w histerycznie, ale to tylko w swojej głowie. Na zewnątrz odkaszlnął parę razy w celu wyciszenia lekkiego chichotu. Szczęśliwy uśmiech jednak mimo tego nie znikł z jego twarzy. Jak mógł. Wiedział, że Yoru pewnie była tym zawstydzona, ale nie zmieniało to faktu, iż sytuacja była komiczna. Widział jak zmierzała ona w stronę basenu, a on podążał wzrokiem czekając co zrobi.
"Hej Kurocchi."
Kurocchi?
Chłopak nie miał pojęcia skąd Nekohime wymyśliła dla niego tą ksywkę, ale nie zamierzał nad tym długo gdybać. Tym bardziej, że nie była taka znowu zła. Zobaczył jak Yutaka zniknęła z jego pola widzenia, po czym nastąpił plusk. Nie musiał długo się zastanawiać, co się aktualnie stało. Co musiał zrobić to było podniesie swojej górnej partii ciała nim Yoru postanowi zrobić mu jakiegoś psikusa. Zrzucił on z siebie bluzę i schował do jej kieszeni resztę zbędnych przedmiotów do pływania. Rzucił też obok niej wcześniejszy czysty ręczniczek.
-No to skoro tak... - zaczął i nie dokończył, wskakując do wody. Zanurzył się i nagle wpadł na jakiś mini pomysł, który mógł zadziałać albo nie. Popłynął głębiej, by nie było go widać znad wody i po cichu ustawił się za senpai. Wszystko powinno wyjść tak długo jak go nie przyłapała. No chyba że mało ją to obchodziło czy Ryu się utopi. Jak najciszej się dało przebił się na powierzchnie wody i nachylił się do ucha Yorutaki.
- Bu. - powiedział cicho, ale w ten sposób, że niektórzy pomylili by go z psychopatą. Ciarki po nim samym przeszły na jego głos. Niezależnie czy mu to wyszło, położył się na plecach na wodzie i zaczął obserwować senpai. Trochę czuł się winny, że sprowokował ją do pływania. Mu to jeszcze nie przeszkadzało. Blisko miał do akademika, to bez problemowo mógł sobie w każdej chwili zmienić ubrania. Senpai nie miała tak łatwo, a on sobie o tym trochę późno uświadomił. Odrzucił tą myśl gdzieś dalej i zaczął cieszyć się ciszą. Zamknął oczy. Teraz tylko zostało mu czekać na bardzo prawdopodobną zemstę Yorutaki, za wcześniejszy nie śmieszny żarcik.
-Hmm... Wychodzi na to, że jestem egoistą. - powiedział z szerokim uśmieszkiem. Nie przeszkadzało mu to, tak długo jak nie ranił w dużym stopniu innych. Czasem po prostu trzeba korzystać z życia. W końcu nie jest ono jakieś strasznie długie, by móc pozwolić sobie na przesiedzenie paru lat, nic nie robiąc.
Widząc zachowanie senpai, Kurogane od razu wiedział, że najwidoczniej sprowokował kocice. W czasie kiedy przygotowywała się na pływanko, opowiedziała historię o pochodzeniu imienia Noah'a. Wszystko rozumiał i zgodnie z obietnicą nie zaśmiał się, chociaż kąciki ust unosiły mu się w górę i upadały. Na myśl o ostatniej wspomnianej sytuacji, Ryu śmiał się w histerycznie, ale to tylko w swojej głowie. Na zewnątrz odkaszlnął parę razy w celu wyciszenia lekkiego chichotu. Szczęśliwy uśmiech jednak mimo tego nie znikł z jego twarzy. Jak mógł. Wiedział, że Yoru pewnie była tym zawstydzona, ale nie zmieniało to faktu, iż sytuacja była komiczna. Widział jak zmierzała ona w stronę basenu, a on podążał wzrokiem czekając co zrobi.
"Hej Kurocchi."
Kurocchi?
Chłopak nie miał pojęcia skąd Nekohime wymyśliła dla niego tą ksywkę, ale nie zamierzał nad tym długo gdybać. Tym bardziej, że nie była taka znowu zła. Zobaczył jak Yutaka zniknęła z jego pola widzenia, po czym nastąpił plusk. Nie musiał długo się zastanawiać, co się aktualnie stało. Co musiał zrobić to było podniesie swojej górnej partii ciała nim Yoru postanowi zrobić mu jakiegoś psikusa. Zrzucił on z siebie bluzę i schował do jej kieszeni resztę zbędnych przedmiotów do pływania. Rzucił też obok niej wcześniejszy czysty ręczniczek.
-No to skoro tak... - zaczął i nie dokończył, wskakując do wody. Zanurzył się i nagle wpadł na jakiś mini pomysł, który mógł zadziałać albo nie. Popłynął głębiej, by nie było go widać znad wody i po cichu ustawił się za senpai. Wszystko powinno wyjść tak długo jak go nie przyłapała. No chyba że mało ją to obchodziło czy Ryu się utopi. Jak najciszej się dało przebił się na powierzchnie wody i nachylił się do ucha Yorutaki.
- Bu. - powiedział cicho, ale w ten sposób, że niektórzy pomylili by go z psychopatą. Ciarki po nim samym przeszły na jego głos. Niezależnie czy mu to wyszło, położył się na plecach na wodzie i zaczął obserwować senpai. Trochę czuł się winny, że sprowokował ją do pływania. Mu to jeszcze nie przeszkadzało. Blisko miał do akademika, to bez problemowo mógł sobie w każdej chwili zmienić ubrania. Senpai nie miała tak łatwo, a on sobie o tym trochę późno uświadomił. Odrzucił tą myśl gdzieś dalej i zaczął cieszyć się ciszą. Zamknął oczy. Teraz tylko zostało mu czekać na bardzo prawdopodobną zemstę Yorutaki, za wcześniejszy nie śmieszny żarcik.
Dość odważne stwierdzenie.
Yorutaka z początku nie zrozumiawszy żartu, wyraźnie się zmieszała, uciekając wzrokiem w bok. W końcu podstawą nauk, które od dziecka przekazywała jej zarówno rodzina, jak i społeczeństwo, było unikanie egoizmu i zsuwanie siebie na ostatni plan. Myśl jako grupa, nie jako jednostka. Dopiero gdy się uśmiechnął, nieznacznie załagodziła swoją reakcję, ostrożnie odwzajemniając uśmiech, choć nie było wątpliwości, że nie do końca wiedziała jak powinna w tym momencie zareagować.
Cieszyła się jednak, że jej rzekomy plan inicjacji pływania się udał, a chłopak nie wyśmiał na głos całej historii, związanej z imieniem Noah. Choć widziała ten przyklejony do jego ust uśmieszek, który sprawiał, że spojrzała na niego spode łba.
— Chyba muszę na ciebie nakablować wilczkom — burknęła.
Było to jednak dużo lepsze wyjście, niż gdyby wykonała swój skok wiary do basenu, tylko po to by Ryu spojrzał na nią jak na idiotkę, zdecydowanie nie zamierzając dołączać. W końcu to nie ona była tutaj główną chętną, która chciała zakosztować uroków pływania. Właściwie sama nie do końca mogła jeszcze stwierdzić, dlaczego zdecydowała się na podobny krok, gdy poczuła przylepiające jej się do twarzy mokre włosy. Zdecydowanie mogła je wcześniej spiąć. Jęknęła cicho pod nosem zgarniając kosmyki w tył, by nie wchodziły jej do oczu i rozejrzała dookoła. Przez to wszystko przeoczyła co stało się z chłopakiem. Nie zdążyłby sobie tak szybko pójść, prawda? W końcu słyszała plusk.
— Kurocchi? — rzuciła niepewnie w powietrze rozglądając się dookoła. Tylko po to, by usłyszeć cichy szept tuż przy swoim uchu. Serce momentalnie podskoczyło jej do gardła, gdy zamachnęła się ręką, gotowa go uderzyć, w ostatniej chwili zatrzymując dłoń w powietrzu. Na jej twarzy pojawiło się przerażenie, choć ciężko było stwierdzić czy było spowodowane faktem, że prawie by go zaatakowała w obronie własnej, czy samym żartem.
— Prawie cię uderzyłam! — więc jednak to pierwsze. Przerażenie ustąpiło miejsca uldze, choć nie na długo, gdy uderzyła z płaskiej dłoni w wodę, zalewając go mokrą falą.
— Gratuluję talentu, możesz zostać rasowym gwałcicielem. Czy innym mordercą i marginesem społecznym — burknęła nadal uspokajając szybko bijące serce. Przyglądała się jak dryfuje sobie na powierzchni tafli z zamkniętymi oczami. Podpłynęła bliżej niego, obmyślając plan...
— Weź oddech — ... który zrujnowało jej dobre wychowanie. Mimo to oparła na nim dłonie, opierając się na nim całym ciężarem, by spróbować go podtopić. Co było dość ciężkie, gdy ważyło się 32 kg. Na jej twarzy pojawiła się desperacja, gdy w końcu go wypuściła zrezygnowana, chwilowo porzucając plan zemsty.
— Wezmę cię kiedyś z zaskoczenia, jak nie będziesz się spodziewał, zobaczysz — zagroziła kręcąc się w wodzie dookoła. Może powinna zrobić kilka basenów, skoro już korzysta z jego uroków?
Yorutaka z początku nie zrozumiawszy żartu, wyraźnie się zmieszała, uciekając wzrokiem w bok. W końcu podstawą nauk, które od dziecka przekazywała jej zarówno rodzina, jak i społeczeństwo, było unikanie egoizmu i zsuwanie siebie na ostatni plan. Myśl jako grupa, nie jako jednostka. Dopiero gdy się uśmiechnął, nieznacznie załagodziła swoją reakcję, ostrożnie odwzajemniając uśmiech, choć nie było wątpliwości, że nie do końca wiedziała jak powinna w tym momencie zareagować.
Cieszyła się jednak, że jej rzekomy plan inicjacji pływania się udał, a chłopak nie wyśmiał na głos całej historii, związanej z imieniem Noah. Choć widziała ten przyklejony do jego ust uśmieszek, który sprawiał, że spojrzała na niego spode łba.
— Chyba muszę na ciebie nakablować wilczkom — burknęła.
Było to jednak dużo lepsze wyjście, niż gdyby wykonała swój skok wiary do basenu, tylko po to by Ryu spojrzał na nią jak na idiotkę, zdecydowanie nie zamierzając dołączać. W końcu to nie ona była tutaj główną chętną, która chciała zakosztować uroków pływania. Właściwie sama nie do końca mogła jeszcze stwierdzić, dlaczego zdecydowała się na podobny krok, gdy poczuła przylepiające jej się do twarzy mokre włosy. Zdecydowanie mogła je wcześniej spiąć. Jęknęła cicho pod nosem zgarniając kosmyki w tył, by nie wchodziły jej do oczu i rozejrzała dookoła. Przez to wszystko przeoczyła co stało się z chłopakiem. Nie zdążyłby sobie tak szybko pójść, prawda? W końcu słyszała plusk.
— Kurocchi? — rzuciła niepewnie w powietrze rozglądając się dookoła. Tylko po to, by usłyszeć cichy szept tuż przy swoim uchu. Serce momentalnie podskoczyło jej do gardła, gdy zamachnęła się ręką, gotowa go uderzyć, w ostatniej chwili zatrzymując dłoń w powietrzu. Na jej twarzy pojawiło się przerażenie, choć ciężko było stwierdzić czy było spowodowane faktem, że prawie by go zaatakowała w obronie własnej, czy samym żartem.
— Prawie cię uderzyłam! — więc jednak to pierwsze. Przerażenie ustąpiło miejsca uldze, choć nie na długo, gdy uderzyła z płaskiej dłoni w wodę, zalewając go mokrą falą.
— Gratuluję talentu, możesz zostać rasowym gwałcicielem. Czy innym mordercą i marginesem społecznym — burknęła nadal uspokajając szybko bijące serce. Przyglądała się jak dryfuje sobie na powierzchni tafli z zamkniętymi oczami. Podpłynęła bliżej niego, obmyślając plan...
— Weź oddech — ... który zrujnowało jej dobre wychowanie. Mimo to oparła na nim dłonie, opierając się na nim całym ciężarem, by spróbować go podtopić. Co było dość ciężkie, gdy ważyło się 32 kg. Na jej twarzy pojawiła się desperacja, gdy w końcu go wypuściła zrezygnowana, chwilowo porzucając plan zemsty.
— Wezmę cię kiedyś z zaskoczenia, jak nie będziesz się spodziewał, zobaczysz — zagroziła kręcąc się w wodzie dookoła. Może powinna zrobić kilka basenów, skoro już korzysta z jego uroków?
"Chyba muszę na ciebie nakablować wilczkom."
- Tylko nie wilczkom. - ponarzekał żartobliwie chłopak. W końcu nie zaśmiał się prawda? No chyba, że Yoru widziała co jest w jego głowie. To by było dopiero straszne. Niektóre rzeczy powinny pozostać nieodkryte. I nie chodzi tutaj o jakieś czarne sekrety.
Kiedy usłyszał jak dziewczyna go wywoływała kącik jego ust uniósł się w górę. Póki co wszystko szło po jego myśli. Zauważył minus w swoim planie, kiedy nie przemyślał wszystkich możliwych reakcji. Nawet jeśli odruchowy atak na niego zbliżał się ten był w pełni spokojny. W końcu to nie było tak, że nigdy nie oberwał. Plus, wliczają się do tego jego upadki na początku treningów parkour'a. Odporność na ból miał całkiem wytrenowaną, nawet jeśli to okropnie brzmi. Nie zareagował na nadchodzący cios głównie z dwóch powodów. Po pierwsze to z pewnością zasłużył na to za swoje dotychczasowe zachowanie. A po drugie to nie wydawało mu się, że uderzenie Yoru mogło mu roznieść głowę na kawałki. Nawet jeśli ktoś by znał się na samoobronie to woda w sporym stopniu ograniczała moc. No i oczywiście nie wiadomo czy by nawet zdążył sparować taki niespodziewany dla nich obu atak.
-Wygląda na to, że nie przemyślałem wszystkiego do końca. - oznajmił, jakby senpai już tego nie wiedziała.
"Gratuluję talentu, możesz zostać rasowym gwałcicielem. Czy innym mordercą i marginesem społecznym."
- Yay. - odpowiedział prosto pokazując znak pokoju obiema rękoma. Mimo że miał szeroki uśmieszek i przymknięte oczy to i tak jego głos był wypełniony sarkastycznym szczęściem. -W razie czego mam plan na przyszłość. - dodał żartobliwie na poważny temat.
"Weź oddech"
Kurogane otworzył oczy i miał wypisane na twarzy 'na prawdę?'. Wcześniej poczuł ruch wody wokół niego, ale to tylko dzięki temu, że on w przeciwieństwie do Yoru wiedział czego się spodziewać. Po chwili jednak szczerze się uśmiechnął na troskę ze strony Nekohime i postanowił wykorzystać jej rade. Nabrał tyle powietrza, że policzki mu napęczniały i zgadywał, iż musiało to komicznie wyglądać. Obserwował starania nastolatki w zanurzeniu go, co brzmiało dość dziwnie jak tak teraz o tym myślał.
"Wezmę cię kiedyś z zaskoczenia, jak nie będziesz się spodziewał, zobaczysz"
- Nie wątpię, Nekohime. Nie wątpię. - odpowiedział na jej przysięgę. Przypominając sobie o wyposażeniu tego basenu, postanowił zrobić coś czego nie robił odkąd był mały. Podpłynął z powrotem do krawędzi basenu i wyciągnął się na powierzchnie. Miał zacząć iść w stronę atrakcji z jego dzieciństwa, kiedy uświadomił sobie ciężar całkowicie przemokniętej koszulki. Podejmując szybką decyzję zdjął ją i rzucił obok reszty swoich rzeczy. Wdrapał się na największą zjeżdżalnie jaka była dostępna i ostrożnie biegnąc rzucił się na trasę. Już po paru sekundach zaczął śmiać się w niebo głosy podczas frajdy. Ostatecznie wyrzuciło go lekko w powietrze i chłopak szybko powstrzymał swój śmiech, żeby nabrać powietrze. Po całkiem dużym plusku i wynurzeniu się, wpadł w nieopanowany śmiech. Minęła minuta lub dwie i udało mu się opanować.
- Co ty na to? - zapytał się wskazując kciukiem na zjeżdżalnie. Niby nie była ona chętna do pływania, ale coś mogło się zmienić prawda? Przed chwilą co prawda na niej był, ale drugie podejście brzmi jak dobry plan.
- Tylko nie wilczkom. - ponarzekał żartobliwie chłopak. W końcu nie zaśmiał się prawda? No chyba, że Yoru widziała co jest w jego głowie. To by było dopiero straszne. Niektóre rzeczy powinny pozostać nieodkryte. I nie chodzi tutaj o jakieś czarne sekrety.
Kiedy usłyszał jak dziewczyna go wywoływała kącik jego ust uniósł się w górę. Póki co wszystko szło po jego myśli. Zauważył minus w swoim planie, kiedy nie przemyślał wszystkich możliwych reakcji. Nawet jeśli odruchowy atak na niego zbliżał się ten był w pełni spokojny. W końcu to nie było tak, że nigdy nie oberwał. Plus, wliczają się do tego jego upadki na początku treningów parkour'a. Odporność na ból miał całkiem wytrenowaną, nawet jeśli to okropnie brzmi. Nie zareagował na nadchodzący cios głównie z dwóch powodów. Po pierwsze to z pewnością zasłużył na to za swoje dotychczasowe zachowanie. A po drugie to nie wydawało mu się, że uderzenie Yoru mogło mu roznieść głowę na kawałki. Nawet jeśli ktoś by znał się na samoobronie to woda w sporym stopniu ograniczała moc. No i oczywiście nie wiadomo czy by nawet zdążył sparować taki niespodziewany dla nich obu atak.
-Wygląda na to, że nie przemyślałem wszystkiego do końca. - oznajmił, jakby senpai już tego nie wiedziała.
"Gratuluję talentu, możesz zostać rasowym gwałcicielem. Czy innym mordercą i marginesem społecznym."
- Yay. - odpowiedział prosto pokazując znak pokoju obiema rękoma. Mimo że miał szeroki uśmieszek i przymknięte oczy to i tak jego głos był wypełniony sarkastycznym szczęściem. -W razie czego mam plan na przyszłość. - dodał żartobliwie na poważny temat.
"Weź oddech"
Kurogane otworzył oczy i miał wypisane na twarzy 'na prawdę?'. Wcześniej poczuł ruch wody wokół niego, ale to tylko dzięki temu, że on w przeciwieństwie do Yoru wiedział czego się spodziewać. Po chwili jednak szczerze się uśmiechnął na troskę ze strony Nekohime i postanowił wykorzystać jej rade. Nabrał tyle powietrza, że policzki mu napęczniały i zgadywał, iż musiało to komicznie wyglądać. Obserwował starania nastolatki w zanurzeniu go, co brzmiało dość dziwnie jak tak teraz o tym myślał.
"Wezmę cię kiedyś z zaskoczenia, jak nie będziesz się spodziewał, zobaczysz"
- Nie wątpię, Nekohime. Nie wątpię. - odpowiedział na jej przysięgę. Przypominając sobie o wyposażeniu tego basenu, postanowił zrobić coś czego nie robił odkąd był mały. Podpłynął z powrotem do krawędzi basenu i wyciągnął się na powierzchnie. Miał zacząć iść w stronę atrakcji z jego dzieciństwa, kiedy uświadomił sobie ciężar całkowicie przemokniętej koszulki. Podejmując szybką decyzję zdjął ją i rzucił obok reszty swoich rzeczy. Wdrapał się na największą zjeżdżalnie jaka była dostępna i ostrożnie biegnąc rzucił się na trasę. Już po paru sekundach zaczął śmiać się w niebo głosy podczas frajdy. Ostatecznie wyrzuciło go lekko w powietrze i chłopak szybko powstrzymał swój śmiech, żeby nabrać powietrze. Po całkiem dużym plusku i wynurzeniu się, wpadł w nieopanowany śmiech. Minęła minuta lub dwie i udało mu się opanować.
- Co ty na to? - zapytał się wskazując kciukiem na zjeżdżalnie. Niby nie była ona chętna do pływania, ale coś mogło się zmienić prawda? Przed chwilą co prawda na niej był, ale drugie podejście brzmi jak dobry plan.
— Sam sobie nagrabiłeś, Kurocchi — pogroziła mu palcem w odpowiedzi. Może i nie zaśmiał się zewnętrznie, ale była pewna, że robił to wewnętrznie! Zwłaszcza po tej wyraźnej walce, która odbywała się na jego nieustannie wyginających się to w górę, to w dół ustach.
Położyła dłoń na klatce piersiowej, nadal się uspokajając, gdy jej głowa co rusz obracała się to w lewo, to w prawo.
— Mimo wszystko mogłoby zaboleć — powiedziała unosząc wyżej dłoń. Bądź co bądź, dziewczyna dbała o swój wygląd na tyle mocno, by długie, idealnie przypiłowane paznokcie pomalowane na jakiś uroczy bladoróżowy kolor z przyklejonymi do nich kokardkami, prezentowały się perfekcyjnie. Nie pozostawiało jednak wątpliwości, że przejechanie nimi po czyimś policzku nie wiązałoby się z uczuciem miękkiego puchu. Swoją drogą, miała nadzieję że żaden z elementów nie odpadnie jej w basenie.
Jego reakcja mimo wszystko rozbawiła ją na tyle, by emocje szybko puściły, wymuszając na niej cichy chichot. Szkoda, że nie udało jej się dokonać swojej zemsty. Takie już były uroki niskich i lekkich. Zawsze wszystko pod górkę. Choć mimo wiecznego narzekania, że inni biorą ją za dziecko z podstawówki, nie była pewna czy chciałaby właściwie zrezygnować ze swojej obecnej aparycji, która z biegiem lat stała się znakiem rozpoznawczym Yorutaki.
— Wyglądasz jak chomik, Kurocchi — rzuciła w końcu złośliwie, zastępując swoje wcześniejsze plany zemsty uszczypliwym komentarzem. Nie dało się jednak nie stwierdzić, że dziewczyna cały czas żartowała. Przyglądała mu się z ciekawością jak wychodzi z basenu, odwracając taktownie wzrok, gdy zdjął z siebie koszulkę. W końcu gapienie się nie należało do najlepszego rodzaju reakcji na podobne sytuacje. Mimo to poniekąd ruszyła w jego ślady, przez chwilę myśląc, że to koniec atrakcji na dziś. Usiadła na brzegu basenu, wyciskając wodę z ubrań, gdy zobaczyła jak Kurogane zaczyna dokazywać na zjeżdżalniach. Uśmiechnęła się wesoło na ten widok, który na swój sposób w końcu przypomniał jej o fakcie, że był od niej młodszy.
Uśmiech zniknął, gdy zadał jej proste pytanie.
"Co ty na to?"
Z początku nieznacznie ją zmroziło, gdy w końcu zamachała w panice głową, zerkając niepewnie w stronę zjeżdżalni. Choć większość z nich była otwarta, dziewczyna nadal na sam widok dostawała palpitacji serca, które zdecydowanie nie sprzyjały zachowaniu spokoju.
— Nie lubię... ciasnych miejsc — wydukała powoli, nie wiedząc czy dzielenie się z nim podobną informacją należało właściwie do najlepszych pomysłów. Zamiast tego zamachała nieznacznie nogami w wodzie rozkładając się na ziemi, co jej zdaniem miało jej pomóc w szybszym wyschnięciu.
— Ale nie krępuj się, obserwowanie cię jest niezwykle ciekawe — uśmiechnęła się ponownie, zaraz zamykając oczy, co na swój sposób przeczyło samo sobie. Nie było jednak większych wątpliwości, że odpoczywała tak długo, jak miała ku temu sposobność.
Położyła dłoń na klatce piersiowej, nadal się uspokajając, gdy jej głowa co rusz obracała się to w lewo, to w prawo.
— Mimo wszystko mogłoby zaboleć — powiedziała unosząc wyżej dłoń. Bądź co bądź, dziewczyna dbała o swój wygląd na tyle mocno, by długie, idealnie przypiłowane paznokcie pomalowane na jakiś uroczy bladoróżowy kolor z przyklejonymi do nich kokardkami, prezentowały się perfekcyjnie. Nie pozostawiało jednak wątpliwości, że przejechanie nimi po czyimś policzku nie wiązałoby się z uczuciem miękkiego puchu. Swoją drogą, miała nadzieję że żaden z elementów nie odpadnie jej w basenie.
Jego reakcja mimo wszystko rozbawiła ją na tyle, by emocje szybko puściły, wymuszając na niej cichy chichot. Szkoda, że nie udało jej się dokonać swojej zemsty. Takie już były uroki niskich i lekkich. Zawsze wszystko pod górkę. Choć mimo wiecznego narzekania, że inni biorą ją za dziecko z podstawówki, nie była pewna czy chciałaby właściwie zrezygnować ze swojej obecnej aparycji, która z biegiem lat stała się znakiem rozpoznawczym Yorutaki.
— Wyglądasz jak chomik, Kurocchi — rzuciła w końcu złośliwie, zastępując swoje wcześniejsze plany zemsty uszczypliwym komentarzem. Nie dało się jednak nie stwierdzić, że dziewczyna cały czas żartowała. Przyglądała mu się z ciekawością jak wychodzi z basenu, odwracając taktownie wzrok, gdy zdjął z siebie koszulkę. W końcu gapienie się nie należało do najlepszego rodzaju reakcji na podobne sytuacje. Mimo to poniekąd ruszyła w jego ślady, przez chwilę myśląc, że to koniec atrakcji na dziś. Usiadła na brzegu basenu, wyciskając wodę z ubrań, gdy zobaczyła jak Kurogane zaczyna dokazywać na zjeżdżalniach. Uśmiechnęła się wesoło na ten widok, który na swój sposób w końcu przypomniał jej o fakcie, że był od niej młodszy.
Uśmiech zniknął, gdy zadał jej proste pytanie.
"Co ty na to?"
Z początku nieznacznie ją zmroziło, gdy w końcu zamachała w panice głową, zerkając niepewnie w stronę zjeżdżalni. Choć większość z nich była otwarta, dziewczyna nadal na sam widok dostawała palpitacji serca, które zdecydowanie nie sprzyjały zachowaniu spokoju.
— Nie lubię... ciasnych miejsc — wydukała powoli, nie wiedząc czy dzielenie się z nim podobną informacją należało właściwie do najlepszych pomysłów. Zamiast tego zamachała nieznacznie nogami w wodzie rozkładając się na ziemi, co jej zdaniem miało jej pomóc w szybszym wyschnięciu.
— Ale nie krępuj się, obserwowanie cię jest niezwykle ciekawe — uśmiechnęła się ponownie, zaraz zamykając oczy, co na swój sposób przeczyło samo sobie. Nie było jednak większych wątpliwości, że odpoczywała tak długo, jak miała ku temu sposobność.
"Sam sobie nagrabiłeś, Kurocchi"
- Okej, okej. Poddaje się. - odpowiedział podnosząc do góry ręce, tak samo jak robią to niektóre osoby w filmach przed policjantami. Mimo tego, uśmieszek nie mógł zniknąć z jego twarzy jak bardzo by się nie postarał. Czyżby było to jego przeznaczenie? Chodzić przez resztę życia z bananem na twarzy? Nie chciał tak smutnego losu.
"Mimo wszystko mogłoby zaboleć."
-Poboli i przestanie. Takie są obrażenia fizyczne. - odpowiedział odmachując jej zmartwienie. Nie chciał by z tak nieważnego powodu się o niego martwiła. Pewnie była to część jego dawnego zachowania. A może było ono aktualne, tylko ukryte? Chłopak sam nie wiedział. Pamiętał, że brak przejmowania się swoim bólem to coś co robił od dawna. - ...gorzej z psychicznymi. - dodał niezbyt miłym głosem spowodowany napływem negatywnych emocji. Były takie czasy gdzie niektórzy pozwolili sobie na za wiele i obie strony ucierpiały w starciu. Ich bolało chwilę, Kurogane będzie to odczuwał całe życie. Opamiętując się i nie chcąc zamartwiać Yoru, chłopak uśmiechnął się nawet jeśli było to trochę wymuszone.
"Wyglądasz jak chomik, Kurocchi"
-Musisz uważać na to co mówisz. - odpowiedział jej poważnym głosem i kamienną twarzą. Trochę w aktora mógł się w końcu pobawić. Poczekał chwile, żeby znaczenie jego słów zostało przeanalizowane przez mózg i dodał - Jeszcze chomik się za takie porównanie obrazi.
I kończąc swój mega nieśmieszny żarcik, na jego twarz powrócił uśmiech a oczy mu wręcz zabłysły. Złośliwość na żarty w stosunku do innych nie były czymś niecierpianym przez Ryu. Niezależnie czy to on był ofiarą, czy predatorem.
Chłopak domyślił się, że swoim zachowaniem musiał zdezorientować Nekohime. Niby wyglądał jakby kończył tą zabawę, więc nie było nic dziwnego w zachowaniu jego senpai. Dopiero kiedy zapytał jej się, czy chciała by mu potowarzyszyć jej mina zrzedła. To samo stało się w przypadku Kurogane. Widząc w jej oczach, pewnego rodzaju ból, chłopak sam go odczuł. Nie lubił oglądać skrzywdzonych i niewinnych osób. Na jej wytłumaczenie kiwnął głową i nie próbował wzniecić jakiejś prowokacji. Nawet on wiedział, kiedy koniec oznaczał koniec. Chłopak wynurzył się ponownie z wodu i zaczął gdzieś dreptać. Podszedł do swoich rzeczy i zabrał wcześniej pozostawiony ręcznik. Wracając skąd przybył, rozłożył swój ręcznik nad oczami Nekohime i zanurzył się w wodzie obok niej.
-Powinien pomóc. - powiedział Ryu odnosząc się do ręcznika. Po chwili zastanowienia dodał - I nie masz się co martwić, jest świeżutki.
W końcu niektórym osobą wycieranie się cudzym ręcznikiem mogło przeszkadzać, więc lepiej poinformować o tym istotnym fakcie. Unosił się w miejscu na wodzie tuż obok niej i patrzył na słońce. Ta cisza prawdopodobnie trochę trwała, ale chłopak był z nią komfortowy, tak długo jak Yoru-senapi uważała tak samo.
- Okej, okej. Poddaje się. - odpowiedział podnosząc do góry ręce, tak samo jak robią to niektóre osoby w filmach przed policjantami. Mimo tego, uśmieszek nie mógł zniknąć z jego twarzy jak bardzo by się nie postarał. Czyżby było to jego przeznaczenie? Chodzić przez resztę życia z bananem na twarzy? Nie chciał tak smutnego losu.
"Mimo wszystko mogłoby zaboleć."
-Poboli i przestanie. Takie są obrażenia fizyczne. - odpowiedział odmachując jej zmartwienie. Nie chciał by z tak nieważnego powodu się o niego martwiła. Pewnie była to część jego dawnego zachowania. A może było ono aktualne, tylko ukryte? Chłopak sam nie wiedział. Pamiętał, że brak przejmowania się swoim bólem to coś co robił od dawna. - ...gorzej z psychicznymi. - dodał niezbyt miłym głosem spowodowany napływem negatywnych emocji. Były takie czasy gdzie niektórzy pozwolili sobie na za wiele i obie strony ucierpiały w starciu. Ich bolało chwilę, Kurogane będzie to odczuwał całe życie. Opamiętując się i nie chcąc zamartwiać Yoru, chłopak uśmiechnął się nawet jeśli było to trochę wymuszone.
"Wyglądasz jak chomik, Kurocchi"
-Musisz uważać na to co mówisz. - odpowiedział jej poważnym głosem i kamienną twarzą. Trochę w aktora mógł się w końcu pobawić. Poczekał chwile, żeby znaczenie jego słów zostało przeanalizowane przez mózg i dodał - Jeszcze chomik się za takie porównanie obrazi.
I kończąc swój mega nieśmieszny żarcik, na jego twarz powrócił uśmiech a oczy mu wręcz zabłysły. Złośliwość na żarty w stosunku do innych nie były czymś niecierpianym przez Ryu. Niezależnie czy to on był ofiarą, czy predatorem.
Chłopak domyślił się, że swoim zachowaniem musiał zdezorientować Nekohime. Niby wyglądał jakby kończył tą zabawę, więc nie było nic dziwnego w zachowaniu jego senpai. Dopiero kiedy zapytał jej się, czy chciała by mu potowarzyszyć jej mina zrzedła. To samo stało się w przypadku Kurogane. Widząc w jej oczach, pewnego rodzaju ból, chłopak sam go odczuł. Nie lubił oglądać skrzywdzonych i niewinnych osób. Na jej wytłumaczenie kiwnął głową i nie próbował wzniecić jakiejś prowokacji. Nawet on wiedział, kiedy koniec oznaczał koniec. Chłopak wynurzył się ponownie z wodu i zaczął gdzieś dreptać. Podszedł do swoich rzeczy i zabrał wcześniej pozostawiony ręcznik. Wracając skąd przybył, rozłożył swój ręcznik nad oczami Nekohime i zanurzył się w wodzie obok niej.
-Powinien pomóc. - powiedział Ryu odnosząc się do ręcznika. Po chwili zastanowienia dodał - I nie masz się co martwić, jest świeżutki.
W końcu niektórym osobą wycieranie się cudzym ręcznikiem mogło przeszkadzać, więc lepiej poinformować o tym istotnym fakcie. Unosił się w miejscu na wodzie tuż obok niej i patrzył na słońce. Ta cisza prawdopodobnie trochę trwała, ale chłopak był z nią komfortowy, tak długo jak Yoru-senapi uważała tak samo.
Co za lekkomyślne podejście! Nabrała powietrza w policzki na ułamek sekundy, przyglądając mu się z wyraźnym niezadowoleniem.
— To że poboli i przestanie, nie znaczy, że masz się wystawiać na podobne obrażenia, baka — z tego wszystkiego zapomniała się, zaraz zasłaniając usta dłońmi. Poddenerwowanie pojawiło się na jej twarzy aż nazbyt widocznie. Raz, że wciskanie japońskich słówek za wyjątkiem formułek grzecznościowych zdecydowanie nie należało do nawyków, które chciała w sobie pielęgnować. Dwa, jej głos podskoczył o oktawę w górę pozostawiając ją z wyraźnym niezrozumieniem na licu.
"Gorzej z psychicznymi."
Przekrzywiła głowę w bok, przyglądając mu się przez chwilę pytająco. Podejrzewała jednak, że niezaleznie od tego jak dobrze nie spędzałoby jej się czasu w towarzystwie chłopaka, nadal nie była to relacja, w której miała prawo o wypytywanie o podobne rzeczy.
— Chomiki to urocze stworzenia! — zaprotestowała, choć musiała przyznać, że przez ułamek sekundy dosłownie zamarła w miejscu, nie do końca wiedząc jak zareagować na tę nagłą zmianę nastroju. Zaraz uśmiechnęła się jednak, gdy dotarło do niej, że był to jedynie kolejny żart ze strony Kurogane. Powinna się już przyzwyczaić, choć z drugiej strony, obawiała się że jeśli zacznie traktować go mniej poważnie, któregoś dnia naprawde popełni gafę i ich znajomość skończy się równie nagle, co się rozpoczęła.
Nie spodziewała się, że oferuje jej swój ręcznik, mimo to przyjęła podobny gest z wyraźną wdzięcznością, gdy uśmiechnęła się do niego, wycierając włosy. Wcześniejsza zagrywka z jej strony nie należała do najmądrzejszych. Nawet przy takiej pogodzie jak teraz podejrzewała, że może schnąć nieco długo. Całe szczęście, w takich momentach idealnie działały odpowiednie kontakty.
Wstała podchodząc do swojej torby i wyciągnęła telefon, by wstukać szybko wiadomość.
Zaśmiała się cicho, chowając telefon z powrotem do torby. Wysuszyła włosy na tyle, na ile mogła, złożyła ręcznik w kostkę i odłożyła go na siedzenie obok, przypatrując się Ryu.
— Za piętnaście minut ktoś po mnie podjedzie. Masz coś przeciwko wymienieniu się mailami? Noah cię polubił — uśmiechnęła się wskazując na psiaka, który nadal leżał grzecznie przy wejściu, drzemiąc w najlepsze.
— To że poboli i przestanie, nie znaczy, że masz się wystawiać na podobne obrażenia, baka — z tego wszystkiego zapomniała się, zaraz zasłaniając usta dłońmi. Poddenerwowanie pojawiło się na jej twarzy aż nazbyt widocznie. Raz, że wciskanie japońskich słówek za wyjątkiem formułek grzecznościowych zdecydowanie nie należało do nawyków, które chciała w sobie pielęgnować. Dwa, jej głos podskoczył o oktawę w górę pozostawiając ją z wyraźnym niezrozumieniem na licu.
"Gorzej z psychicznymi."
Przekrzywiła głowę w bok, przyglądając mu się przez chwilę pytająco. Podejrzewała jednak, że niezaleznie od tego jak dobrze nie spędzałoby jej się czasu w towarzystwie chłopaka, nadal nie była to relacja, w której miała prawo o wypytywanie o podobne rzeczy.
— Chomiki to urocze stworzenia! — zaprotestowała, choć musiała przyznać, że przez ułamek sekundy dosłownie zamarła w miejscu, nie do końca wiedząc jak zareagować na tę nagłą zmianę nastroju. Zaraz uśmiechnęła się jednak, gdy dotarło do niej, że był to jedynie kolejny żart ze strony Kurogane. Powinna się już przyzwyczaić, choć z drugiej strony, obawiała się że jeśli zacznie traktować go mniej poważnie, któregoś dnia naprawde popełni gafę i ich znajomość skończy się równie nagle, co się rozpoczęła.
Nie spodziewała się, że oferuje jej swój ręcznik, mimo to przyjęła podobny gest z wyraźną wdzięcznością, gdy uśmiechnęła się do niego, wycierając włosy. Wcześniejsza zagrywka z jej strony nie należała do najmądrzejszych. Nawet przy takiej pogodzie jak teraz podejrzewała, że może schnąć nieco długo. Całe szczęście, w takich momentach idealnie działały odpowiednie kontakty.
Wstała podchodząc do swojej torby i wyciągnęła telefon, by wstukać szybko wiadomość.
Do: Suzaku napisał:Możesz mnie jednak odebrać? I wziąć ze sobą jakieś suche ubrania na zmianę (´・ω・`) Wpadłam do basenu ¯_(ツ)_/¯
Od: Suzaku napisał:Jak się przeziębisz to dzień w dzień po dziesięć razy będę ci mówił "A nie mówiłem?" (₌ㅇᆽㅇ₌)
Do: Suzaku napisał:Sadysta ( o³o) Tylko się pospiesz zanim zamarznę, a mój tata oskarży cię o brak opieki nade mną, wyśle nas oboje do szpitala i przesiedzisz tydzień nad moim łóżkiem (ノ◕ヮ◕)ノ*:・゚✧
Od: Suzaku napisał:... ugh, już jadę.
Zaśmiała się cicho, chowając telefon z powrotem do torby. Wysuszyła włosy na tyle, na ile mogła, złożyła ręcznik w kostkę i odłożyła go na siedzenie obok, przypatrując się Ryu.
— Za piętnaście minut ktoś po mnie podjedzie. Masz coś przeciwko wymienieniu się mailami? Noah cię polubił — uśmiechnęła się wskazując na psiaka, który nadal leżał grzecznie przy wejściu, drzemiąc w najlepsze.
Kurogane był trochę zaskoczony reakcją Yoru. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi na jego - jak nie spojrzeć - poprawne stwierdzenie. Z drugiej strony, wiedział, iż jego zdanie nie brzmiało zbyt moralnie. Lub rozsądnie. Lub pocieszająco. Ryu był bardzo pesymistyczny, czyż nie?
-Dziękuje za troskę. - powiedział z lekkim uśmiechem. Szczerze doceniał słowa senpai. Często olewał swoje życie, więc trochę zostawiał je w rękach innych. Nie było to może mądre, ale jakoś działało. W innym wypadku, prawdopodobnie byłby już martwy. Nawet jako szesnastolatek. W końcu uprawianie parkoura nocą nie należy do najbezpieczniejszych zajęć. Głównie przez to, że nigdy nie wiadomo na kogo trafisz. Chociaż Ryu uważał, że z paroma osobami byłby sobie w stanie poradzić.
"Chomiki to urocze stworzenia!"
-Nie zaprzeczam, nie zaprzeczam. Chociaż nie wiem co w nich takiego słodkiego. Małe gryzonie. - powiedział z humorem w głosie. Szczerze nie potrafił tego zrozumieć. Uważał coś za słodkie, ale nie potrafił wskazać przez co takie jest. Brzmiało idiotycznie. Szkoda tylko, że tak ma jakieś 80% ludzi na świecie. Przynajmniej z tego co wiedział. A nie było to potwierdzone info. Kruczowłosy nie lubił, gdy coś nie było logiczne. Wtedy nie dało się przewidzieć co się stanie. A on lubił wiedzieć, co się stanie.
Był zadowolony, że jego gest został przyjęty. Jeszcze by się Yutaka rozchorowała i co wtedy? Czułby się winny. W jakichś... 100% procentach. W końcu to przez jego prowokacje wpadła ona do wody. Tym samym przez niego była by chora. Specjalnie wyciął fakty, że dziewczyna sama postanowiła wskoczyć do wody pomimo swojego braku przygotowania do owej rzeczy. Wolał obwiniać siebie, niż innych. Głupie, ale miłe nie do końca. Skomplikowana sprawa, ten Ryu. Kurogane przyglądał się tylko, jak dziewczyna wystukiwała wiadomość do kogoś. Mógł on strzelać w tylko jedną osobę, ale głównie dlatego, iż nie wiedział wiele o senpai. Słysząc informację dotyczącą pożegnania się, kruczowłosy wynurzył się z wody i wziął swoją komórkę, która gdzieś schował.
-Pewnie. - odpowiedział wstając od kupki ubrań, która stworzył. Odblokował komórkę i ustawiając na odpowiedni ekran, rzucił ją lekko w stronę Yoru. Nie martwił się, że będzie mu tam grzebać. Nie ma w czym. Chłopak w między czasie wziął swoją przemokniętą koszulką i zaczął ją wyrzynać. Przynajmniej trochę będzie suchsza. Zarzucił wszystkie swoje klamoty z powrotem na siebie, odebrał komórkę od senpai i był gotowy by ruszyć w drogę.
-To skąd cie mają odebrać? Odprowadzę cię. No chyba, że twój chłopak jest typem zazdrosnym to może mam się nie pokazywać? - zapytał się i dodał końcówkę z niepewności, co do tego co zamierzał zrobić. Nie chciał w ten sposób sprawić kłopotów parce. Chociaż z drugiej strony, taki nierozsądny strach nie byłby dobrą cechą w chłopaku Yoru, więc powinno się ją wyplenić. Nie mniej jednak, nie zamierzał się wtrącać bez pytania.
[Fabuła została porzucona z różnych przyczyn, więc to powyżej już nie ma miejsca.]
-Dziękuje za troskę. - powiedział z lekkim uśmiechem. Szczerze doceniał słowa senpai. Często olewał swoje życie, więc trochę zostawiał je w rękach innych. Nie było to może mądre, ale jakoś działało. W innym wypadku, prawdopodobnie byłby już martwy. Nawet jako szesnastolatek. W końcu uprawianie parkoura nocą nie należy do najbezpieczniejszych zajęć. Głównie przez to, że nigdy nie wiadomo na kogo trafisz. Chociaż Ryu uważał, że z paroma osobami byłby sobie w stanie poradzić.
"Chomiki to urocze stworzenia!"
-Nie zaprzeczam, nie zaprzeczam. Chociaż nie wiem co w nich takiego słodkiego. Małe gryzonie. - powiedział z humorem w głosie. Szczerze nie potrafił tego zrozumieć. Uważał coś za słodkie, ale nie potrafił wskazać przez co takie jest. Brzmiało idiotycznie. Szkoda tylko, że tak ma jakieś 80% ludzi na świecie. Przynajmniej z tego co wiedział. A nie było to potwierdzone info. Kruczowłosy nie lubił, gdy coś nie było logiczne. Wtedy nie dało się przewidzieć co się stanie. A on lubił wiedzieć, co się stanie.
Był zadowolony, że jego gest został przyjęty. Jeszcze by się Yutaka rozchorowała i co wtedy? Czułby się winny. W jakichś... 100% procentach. W końcu to przez jego prowokacje wpadła ona do wody. Tym samym przez niego była by chora. Specjalnie wyciął fakty, że dziewczyna sama postanowiła wskoczyć do wody pomimo swojego braku przygotowania do owej rzeczy. Wolał obwiniać siebie, niż innych. Głupie, ale miłe nie do końca. Skomplikowana sprawa, ten Ryu. Kurogane przyglądał się tylko, jak dziewczyna wystukiwała wiadomość do kogoś. Mógł on strzelać w tylko jedną osobę, ale głównie dlatego, iż nie wiedział wiele o senpai. Słysząc informację dotyczącą pożegnania się, kruczowłosy wynurzył się z wody i wziął swoją komórkę, która gdzieś schował.
-Pewnie. - odpowiedział wstając od kupki ubrań, która stworzył. Odblokował komórkę i ustawiając na odpowiedni ekran, rzucił ją lekko w stronę Yoru. Nie martwił się, że będzie mu tam grzebać. Nie ma w czym. Chłopak w między czasie wziął swoją przemokniętą koszulką i zaczął ją wyrzynać. Przynajmniej trochę będzie suchsza. Zarzucił wszystkie swoje klamoty z powrotem na siebie, odebrał komórkę od senpai i był gotowy by ruszyć w drogę.
-To skąd cie mają odebrać? Odprowadzę cię. No chyba, że twój chłopak jest typem zazdrosnym to może mam się nie pokazywać? - zapytał się i dodał końcówkę z niepewności, co do tego co zamierzał zrobić. Nie chciał w ten sposób sprawić kłopotów parce. Chociaż z drugiej strony, taki nierozsądny strach nie byłby dobrą cechą w chłopaku Yoru, więc powinno się ją wyplenić. Nie mniej jednak, nie zamierzał się wtrącać bez pytania.
[Fabuła została porzucona z różnych przyczyn, więc to powyżej już nie ma miejsca.]
Wszyscy kochają chodzić na basen! Prawda? Prawda? No dobrze, mimo że nie każdy potrafi pływać (Naośka też nie umie), ba! Jego skill pływania byłby na minusie, gdyby tylko było coś takiego możliwe. To nie przeszkadzało mu jednak w taplaniu się w wodzie wśród innych osób, których jak widać nie było aż tak wiele w owym miejscu. To pewnie wina pogody, czy faktu, iż temperatura nie była jeszcze na tyle odpowiednia, by zwalić tu tłumy. Spokojnie więc może przeprowadzić mały test czegoś, co dostała w tym nielegalnym miejscu zwanym ebay. A tak całkiem serio to dostała niedawno od starej znajomej bardzo ładny kostium jednoczęściowy i aż grzechem byłoby nie wykorzystać go ani razu! I dodatkowo ta mała rzecz, która sprawi, iż będzie jeszcze większym trapem wśród trapów! Niech żyją małe chińczyki, tworzą takie małe cuda. No ale dobra! Gdy już się tylko uporał z przebraniem w dany kostium, automatycznie powędrował w miejsce, gdzie woda była na tyle płytka, że nie ma szans na utopienie się. Wiele z obecnych osób na całe szczęście nawet nie zwróciło na niego uwagi i było dostatecznie daleko od niego, by nie przejmować się jego nieudolną próbą nauki pływania. Tylko od czego powinien zacząć? Cholera, a mógł przed przyjściem na basen zobaczyć jakiś poradnik o nauce pływania.
Starał się przypomnieć sobie, co widział, gdy był młodszy. A no tak! Jak to było? Złapać się barierki, później położyć się na wodzie i zacząć ruszać nogami, tak! To powinno wystarczyć na sam początek.
Nie pozostało mu zatem nic innego jak przejść z planu do działania i zacząć swoją wielką misję, którą była nauka pływania. Już po chwili leżał delikatnie na wodzie i starał ruszać się nogami. Zdawało się, że wszystko idzie pięknie i nic, ani nikt nie może tego zepsuć. I tu niestety mylił się na całej linii. Nim zdołał nacieszyć się faktem, że coś mu chyba tam wychodzi, udało mu się przywalić komuś swoimi wierzgającymi nogami. Przez co w „lekkiej” panice puścił się poręczy i wylądował podwodą. Szybko się jednak podniósł i wrócił do poręczy. Wyglądało to niemal komicznie, gdy tak wisiał przyczepiony do niej i łapał oddech, tak jakby ktoś mu miał zaraz zabrać całe dostępne powietrze...
- ..ja...jak łazisz.. nie widzisz, że ktoś tu jest! Prawie się utopiłam...
Cały Naośka, w tej całej sytuacji oberwało się przechodzącemu chłopakowi, tak jakby to była jego wina, że on był zbyt zajętym „pływaniem” niż zachowaniem jakiejkolwiek ostrożności względem siebie, czy też innych użytkowników tego zbiornika wodnego.
Starał się przypomnieć sobie, co widział, gdy był młodszy. A no tak! Jak to było? Złapać się barierki, później położyć się na wodzie i zacząć ruszać nogami, tak! To powinno wystarczyć na sam początek.
Nie pozostało mu zatem nic innego jak przejść z planu do działania i zacząć swoją wielką misję, którą była nauka pływania. Już po chwili leżał delikatnie na wodzie i starał ruszać się nogami. Zdawało się, że wszystko idzie pięknie i nic, ani nikt nie może tego zepsuć. I tu niestety mylił się na całej linii. Nim zdołał nacieszyć się faktem, że coś mu chyba tam wychodzi, udało mu się przywalić komuś swoimi wierzgającymi nogami. Przez co w „lekkiej” panice puścił się poręczy i wylądował podwodą. Szybko się jednak podniósł i wrócił do poręczy. Wyglądało to niemal komicznie, gdy tak wisiał przyczepiony do niej i łapał oddech, tak jakby ktoś mu miał zaraz zabrać całe dostępne powietrze...
- ..ja...jak łazisz.. nie widzisz, że ktoś tu jest! Prawie się utopiłam...
Cały Naośka, w tej całej sytuacji oberwało się przechodzącemu chłopakowi, tak jakby to była jego wina, że on był zbyt zajętym „pływaniem” niż zachowaniem jakiejkolwiek ostrożności względem siebie, czy też innych użytkowników tego zbiornika wodnego.
Nic tak nie hartuje ducha i ciała jak basen! Szczególnie przy takiej temperaturze. Cyrille pojawił się tam już jakiś czas temu. Zaczął wszystko od rozgrzewki w końcu nie chciał zrobić sobie krzywdy! Przepłynął basen kilka razy w ramach rozgrzewki. Szkoła postarała się by woda w basenie nie odbiegała zbytnio od temperatury powietrza, a to sprawiało, że pływanie w niej stawało się bardziej komfortowe. Dopiero po chwili zorientował się, że na obiekcie pojawiła się kolejna osoba. Powoli podpłynął do nowej osoby. Wynurzył się by stanąć na płytszej części basenu.
- Hej! Nie spodziewałem się... - jego zdanie zostało przerwane, gdy tylko oberwał nogą... odsunął się o krok masując obolałe miejsce... tego też się nie spodziewał.
- Nie chciałem Ci przeszkodzić! Wybacz - niemalże machał rękoma w obronnym geście. W dziewczynie było coś znajomego, ale jeszcze nie był pewny co. - Nic Ci się nie stało?
Zaraz, czy aby on nie był tym poszkodowanym?
- Hej! Nie spodziewałem się... - jego zdanie zostało przerwane, gdy tylko oberwał nogą... odsunął się o krok masując obolałe miejsce... tego też się nie spodziewał.
- Nie chciałem Ci przeszkodzić! Wybacz - niemalże machał rękoma w obronnym geście. W dziewczynie było coś znajomego, ale jeszcze nie był pewny co. - Nic Ci się nie stało?
Zaraz, czy aby on nie był tym poszkodowanym?
W sumie... czy on ucierpiał w jakiś sposób? Bo jak nie patrzeć to chyba przybyły chłopak był bardziej poszkodowany, ale oczywiście nigdy sam z siebie się do tego nie przyzna. A nie było widać by ktokolwiek coś widział, czy chociaż w jakiś sposób chciał zareagować na to zajście. Znaczy! Nic wielkiego się nie stało, nie ma co też wyolbrzymiać tak tej sprawy. No powiedzmy, że podszedł w najmniej odpowiednim momencie. No ale wracając do chłopaka to Naośka był pewny, że gdzieś już go widział, tylko gdzie? Znaczy gdzieś indziej poza szkołą no nie, bo to logiczne, że do niej chodzi. Przecież to szkolny basen, prawda?
- w sumie...nie, Nie utopiłam się, a więc chyba wszystko jest w porządku. A tobie?
Oczywistym faktem było, że nie mógł jednak zignorować faktu, że kopnął go i to zapewne dość mocno. Machał przecież nogami jak szalony, a wszystko po to, by nauczyć się czegoś tak mało potrzebnego.
- pzeszkodzić? ieNie...nie, ja się tylko rozgrzewałam! Jestem bardzo dobrą pływaczką, przecież to nie tak, że wcale nie umiem pływać. Spróbuj się tylko śmiać...
Przez chwilę nawet groził mu swoją małą piąstką, lecz zaraz opuścił ją powoli i w zakłopotaniu zaczął kreślić coś palcem po wodzie.
- będziesz się śmiał?
To wręcz niemożliwe jak Naoto potrafi przechodzić z trybu totalnej agresji w tryb małej uroczej istotki. A wszystko to przez głupi fakt, że został przyłapany na czymś, czego nie umie robić. Ba! No bo przecież to takie zabawne! Taki duży, a nie umie pływać! Toż to małe dzieci już robią to lepiej od niego. Czy się przejmował? Nie można powiedzieć, że nie, jak i nie powie, że tak. Jeśli działoby się to w miejscu, gdzie nikt go nie zna, to zapewne miałby to gdzieś, jednak w szkole. Miał tam jakąś opinię, czy też zwyczajnie nie chciał uchodzić za kogoś dziwnego. Ach! No ale zaraz, zaraz! Bo znowu zaczyna dramatyzować. Chłopak wcale nie wyglądał na takiego, który zaraz miał paść tutaj ze śmiechu. Niezbyt dobrze szło mu ocenianie ludzi, których nie zna, tak jak i fakt, że tak naprawdę jeszcze nie był pewny swojego charakteru, a raczej tego, jak będą postrzegać go inni. No ale dobra! Poczekajmy z dramatyzowaniem na rozwój sytuacji, dobrze?
- w sumie...nie, Nie utopiłam się, a więc chyba wszystko jest w porządku. A tobie?
Oczywistym faktem było, że nie mógł jednak zignorować faktu, że kopnął go i to zapewne dość mocno. Machał przecież nogami jak szalony, a wszystko po to, by nauczyć się czegoś tak mało potrzebnego.
- pzeszkodzić? ieNie...nie, ja się tylko rozgrzewałam! Jestem bardzo dobrą pływaczką, przecież to nie tak, że wcale nie umiem pływać. Spróbuj się tylko śmiać...
Przez chwilę nawet groził mu swoją małą piąstką, lecz zaraz opuścił ją powoli i w zakłopotaniu zaczął kreślić coś palcem po wodzie.
- będziesz się śmiał?
To wręcz niemożliwe jak Naoto potrafi przechodzić z trybu totalnej agresji w tryb małej uroczej istotki. A wszystko to przez głupi fakt, że został przyłapany na czymś, czego nie umie robić. Ba! No bo przecież to takie zabawne! Taki duży, a nie umie pływać! Toż to małe dzieci już robią to lepiej od niego. Czy się przejmował? Nie można powiedzieć, że nie, jak i nie powie, że tak. Jeśli działoby się to w miejscu, gdzie nikt go nie zna, to zapewne miałby to gdzieś, jednak w szkole. Miał tam jakąś opinię, czy też zwyczajnie nie chciał uchodzić za kogoś dziwnego. Ach! No ale zaraz, zaraz! Bo znowu zaczyna dramatyzować. Chłopak wcale nie wyglądał na takiego, który zaraz miał paść tutaj ze śmiechu. Niezbyt dobrze szło mu ocenianie ludzi, których nie zna, tak jak i fakt, że tak naprawdę jeszcze nie był pewny swojego charakteru, a raczej tego, jak będą postrzegać go inni. No ale dobra! Poczekajmy z dramatyzowaniem na rozwój sytuacji, dobrze?
Strona 1 z 2 • 1, 2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach