▲▼
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
First topic message reminder :
Normalnie potrafił przebiec tę odległość w kilka minut, ale teraz z tą nogą... Najważniejsze, że zdążyli na czas. Samochód pani Thibault wciąż stał na parkingu przy bloku, a i sądząc po czasie to mieli dobry kwadrans nim kobieta utnie wszelkie rozmowy i wyruszy do roboty. Remi stanął na właściwej klatce i wziął głębszy wdech.
- Jesteś pewna, że chcesz przez to przechodzić ze mną? - zerknął na nią wyraźnie poddenerwowany. Takim chyba go jeszcze nie widziała, pomimo wielu różnych, głównie nieciekawych sytuacji w jakie się wplątywał. Ale jakkolwiek śmiesznie by to nie brzmiało; ani wizja wykrwawienia się w biały dzień, ani złapania w czasie włamania na posiadłość Darków nie robiła na nim takiego wrażenia jak poważna rozmowa z rodzicem.
Zadbane i minimalistycznie urządzone mieszkanko z dwoma sypialniami, łazienką z oddzielną ubikacją, kuchnią, salonikiem, małym biurem i oczywiście korytarzykiem, który łączy te wszystkie pokoje z drzwiami wejściowymi. Znajduje się na piątym piętrze dziesięciopiętrowca.
Normalnie potrafił przebiec tę odległość w kilka minut, ale teraz z tą nogą... Najważniejsze, że zdążyli na czas. Samochód pani Thibault wciąż stał na parkingu przy bloku, a i sądząc po czasie to mieli dobry kwadrans nim kobieta utnie wszelkie rozmowy i wyruszy do roboty. Remi stanął na właściwej klatce i wziął głębszy wdech.
- Jesteś pewna, że chcesz przez to przechodzić ze mną? - zerknął na nią wyraźnie poddenerwowany. Takim chyba go jeszcze nie widziała, pomimo wielu różnych, głównie nieciekawych sytuacji w jakie się wplątywał. Ale jakkolwiek śmiesznie by to nie brzmiało; ani wizja wykrwawienia się w biały dzień, ani złapania w czasie włamania na posiadłość Darków nie robiła na nim takiego wrażenia jak poważna rozmowa z rodzicem.
Dobra, już prawie się uspokajała, już prawie jej się nie chciało śmiać. Dobra, po prostu była w stanie to opanować i udawać, że niczego się nie domyśla i wszystko jest nadal normalne tylko jego panika nie pasuje do sytuacji.
- Rodzice. - Znów odruchowo go poprawiła. Mógł jej się psuć język pod niektórymi względami, ale szacunek do tych ludzi musiał być. Zasługiwali na niego.
- Wiedzą, że zaczęłam wychodzić ze znajomymi i im to nie przeszkadza, do póki nie wracam ewidentnie po nocy w barze i po zaliczeniu po drodze bójki. Mam po prostu nie przeginać, a będzie dobrze. - Puściła do niego oko.
Kurcze, miała teraz aż za dobry humor. Ostatnio zaczynały ją jakoś strasznie bawić różne sytuacje. Może faktycznie "wyluzowanie" nie działało na nią tak źle. Częściej się szczerze uśmiechała, a nawet zaczęła się śmiać. To była ciekawa odmiana.
Dobra, pośmialiśmy się (ja się pośmiałam), więc mógłbyś się już chłopie wziąć w garść. Naprawdę są ciekawsze rzeczy do roboty niż się teraz przegadywać. Jeszcze będę miała okazję cię pomęczyć, spokojnie.
W jej umyśle zmaterializował się diaboliczny uśmieszek. Była zła, tak bardzo zła, ale nie mogła nic na to poradzić. Za dobrze się bawiła podczas wkręcania ludzi, a on był prawdopodobnie jedyną osobą, którą mogłaby drażnić na tej płaszczyźnie, a już z pewnością osobą, którą najbardziej chciała drażnić w tej kwestii. Oj, biedny chłopak.
- Rodzice. - Znów odruchowo go poprawiła. Mógł jej się psuć język pod niektórymi względami, ale szacunek do tych ludzi musiał być. Zasługiwali na niego.
- Wiedzą, że zaczęłam wychodzić ze znajomymi i im to nie przeszkadza, do póki nie wracam ewidentnie po nocy w barze i po zaliczeniu po drodze bójki. Mam po prostu nie przeginać, a będzie dobrze. - Puściła do niego oko.
Kurcze, miała teraz aż za dobry humor. Ostatnio zaczynały ją jakoś strasznie bawić różne sytuacje. Może faktycznie "wyluzowanie" nie działało na nią tak źle. Częściej się szczerze uśmiechała, a nawet zaczęła się śmiać. To była ciekawa odmiana.
Dobra, pośmialiśmy się (ja się pośmiałam), więc mógłbyś się już chłopie wziąć w garść. Naprawdę są ciekawsze rzeczy do roboty niż się teraz przegadywać. Jeszcze będę miała okazję cię pomęczyć, spokojnie.
W jej umyśle zmaterializował się diaboliczny uśmieszek. Była zła, tak bardzo zła, ale nie mogła nic na to poradzić. Za dobrze się bawiła podczas wkręcania ludzi, a on był prawdopodobnie jedyną osobą, którą mogłaby drażnić na tej płaszczyźnie, a już z pewnością osobą, którą najbardziej chciała drażnić w tej kwestii. Oj, biedny chłopak.
To nie było takie proste. Serio, ciężko było walczyć z samym sobą, a zwłaszcza z odruchami ciała na które miał może minimalny, jeśli jakikolwiek, wpływ. Jedyne co pomagało to nie patrzenie na Darkównę i staranie skupienia uwagi na czymś innym. No, w tym wypadku, kimś.
- Ta twoja koleżanka... co u niej? - to było to. Kiedy przypomniał sobie co robił tamtej nocy zanim nadeszła odsiecz w postaci Natalie, od razu odeszła mu ochota na cokolwiek. Co mu odbiło by grozić komukolwiek tym syfem? A co jakby ta osoba chciała walczyć i by się nadziała, lub nawet jego ukłuła? Chuj wie czym to paskudztwo mogło zarazić. Aż słabo mu się zrobiło na samą myśl, że inteligentnie nosił to w kieszeni kurtki. Wystarczyłoby niefortunnie upaść...
Ach, czarne myśli! Tak wiele ich miał, ale ten jeden raz faktycznie mu pomogły, zamiast dobić. Już uspokojony, Rem odsunął się od drzwi i zerknął na dziwnie zadowoloną nastolatkę.
- I co cię tak ożywiło, hmm?
Nie domyślał się. Nigdy by się nie domyślił.
- Ta twoja koleżanka... co u niej? - to było to. Kiedy przypomniał sobie co robił tamtej nocy zanim nadeszła odsiecz w postaci Natalie, od razu odeszła mu ochota na cokolwiek. Co mu odbiło by grozić komukolwiek tym syfem? A co jakby ta osoba chciała walczyć i by się nadziała, lub nawet jego ukłuła? Chuj wie czym to paskudztwo mogło zarazić. Aż słabo mu się zrobiło na samą myśl, że inteligentnie nosił to w kieszeni kurtki. Wystarczyłoby niefortunnie upaść...
Ach, czarne myśli! Tak wiele ich miał, ale ten jeden raz faktycznie mu pomogły, zamiast dobić. Już uspokojony, Rem odsunął się od drzwi i zerknął na dziwnie zadowoloną nastolatkę.
- I co cię tak ożywiło, hmm?
Nie domyślał się. Nigdy by się nie domyślił.
Uniosła brew na wzmiankę o koleżance. Nie od razu zaskoczyło w jej głowie, o kogo może mu chodzić, ale po kilku sekundach przypomniała sobie, że nazwała tak dziewczynę tamtego niefortunnego dnia.
- A, ona. - Wzięła głębszy oddech.
- Właściwie, to jej nie znam. Pomogłam dziewczynie w szukaniu hotelu jakieś dwie trzy minuty przed spotkaniem naszej trójki. To ona uznała mnie za jakąś podejrzaną osobę i miała ochotę wiać. - Znów uśmiechnęła się jednym kącikiem ust.
- Podejrzewam, że po tamtej przygodzie rzeczywiście nauczy się uważać na siebie. Dobrze ubrana dziewczyna, widać, że turystka, zagubiona, sama, w środku nocy i to jeszcze w pustej uliczce. To się prosi o kłopoty. O ile dotąd o tym nie myślała, to jeśli ma trochę oleju w głowie, teraz zapamięta. - Może i Natalie jej nie znała, ale realnie się o nią bała w tamtym momencie.
Nie ważne, kto na nią napadał, ważnie, że była w sytuacji zagrożenia, a Violet przy tym była. Dziewczyna naprawdę miała nadzieję, że tamta wyniesie coś z tego koszmaru. Coś, poza traumą, której mogła się nabawić po takiej przygodzie.
Myślała o tym przez, chwilę wpatrując się w schody, a później podniosła oczy na kolegę.
- Właściwie, sama jestem ciekawa, co u niej. - Wzruszyła ramionami i zupełnie puściłaby w niepamięć sytuację sprzed chwili, gdyby nie jego pytanie.
Teraz już nie wytrzymała i zachichotała, ale od razy zakryła usta ręką. Obiecała sobie, że nie będzie się śmiać i nie będzie. Była złośliwa, ale nie zamierzała być AŻ TAKA zła. Tylko trochę wredna... paskudna... okropna...
- A co ciebie przed chwilą? - palnęła nie zastanawiając się długo nad tym, co ma powiedzieć i chyba całkiem nieźle trafiła z odzywką, bo świetnie pasowała do jego stanu w tamtym momencie, a jednocześnie pytanie nie ukazywało jednoznacznie, że się czegokolwiek domyśla.
- A, ona. - Wzięła głębszy oddech.
- Właściwie, to jej nie znam. Pomogłam dziewczynie w szukaniu hotelu jakieś dwie trzy minuty przed spotkaniem naszej trójki. To ona uznała mnie za jakąś podejrzaną osobę i miała ochotę wiać. - Znów uśmiechnęła się jednym kącikiem ust.
- Podejrzewam, że po tamtej przygodzie rzeczywiście nauczy się uważać na siebie. Dobrze ubrana dziewczyna, widać, że turystka, zagubiona, sama, w środku nocy i to jeszcze w pustej uliczce. To się prosi o kłopoty. O ile dotąd o tym nie myślała, to jeśli ma trochę oleju w głowie, teraz zapamięta. - Może i Natalie jej nie znała, ale realnie się o nią bała w tamtym momencie.
Nie ważne, kto na nią napadał, ważnie, że była w sytuacji zagrożenia, a Violet przy tym była. Dziewczyna naprawdę miała nadzieję, że tamta wyniesie coś z tego koszmaru. Coś, poza traumą, której mogła się nabawić po takiej przygodzie.
Myślała o tym przez, chwilę wpatrując się w schody, a później podniosła oczy na kolegę.
- Właściwie, sama jestem ciekawa, co u niej. - Wzruszyła ramionami i zupełnie puściłaby w niepamięć sytuację sprzed chwili, gdyby nie jego pytanie.
Teraz już nie wytrzymała i zachichotała, ale od razy zakryła usta ręką. Obiecała sobie, że nie będzie się śmiać i nie będzie. Była złośliwa, ale nie zamierzała być AŻ TAKA zła. Tylko trochę wredna... paskudna... okropna...
- A co ciebie przed chwilą? - palnęła nie zastanawiając się długo nad tym, co ma powiedzieć i chyba całkiem nieźle trafiła z odzywką, bo świetnie pasowała do jego stanu w tamtym momencie, a jednocześnie pytanie nie ukazywało jednoznacznie, że się czegokolwiek domyśla.
To niebieskooka wzięła Darkównę za kogoś podejrzanego? Faktycznie turystka. To, albo jakaś z zaburzeniami. Dobrze, że jednak nie doszło między nimi do rękoczynów, bo jeszcze wyszłoby na to, że to Rem umierałby w szpitalu na wirusowe zakażenie wątroby...
Nie skomentował wywodów dziewczyny na temat nieznajomej, chociaż niejako ulżyło mu, że nie czeka go więcej spotkanie z laską od plecaka. Może i była całkiem ładna, ale jeszcze by mu wypominała tamtą akcję, a on serio wolał jak najmniej to wspominać. Zwłaszcza część, która już ją ominęła...
- Co mnie... co? - posłał jej pytające spojrzenie, zanim dodał;
- Ożywiło? Mnie co ożywiło? - nic nie rozumiał, zwłaszcza po tym jej parsknięciu śmiechem. O co mogło jej chodzić? Przecież przed chwilą to on starał się by... by nie zauważyła...
Spojrzenie miodowych ślepi jak z bicza wystrzeliło w najdalszy bok, a blada twarz pokryła się dostateczną ilością różu by (w końcu!) dało się dostrzec na niej bardzo jasne piegi.
- Masz ognia? - mruknął, gdy jego nerwowe oczęta dostrzegły resztki zapalniczki. Szybkim ruchem wyjął tego biednego, nadgryzionego fajka i wsadził do ust, uprzednio odgryzając część filtru, która by tylko przeszkadzała.
Nie skomentował wywodów dziewczyny na temat nieznajomej, chociaż niejako ulżyło mu, że nie czeka go więcej spotkanie z laską od plecaka. Może i była całkiem ładna, ale jeszcze by mu wypominała tamtą akcję, a on serio wolał jak najmniej to wspominać. Zwłaszcza część, która już ją ominęła...
- Co mnie... co? - posłał jej pytające spojrzenie, zanim dodał;
- Ożywiło? Mnie co ożywiło? - nic nie rozumiał, zwłaszcza po tym jej parsknięciu śmiechem. O co mogło jej chodzić? Przecież przed chwilą to on starał się by... by nie zauważyła...
Spojrzenie miodowych ślepi jak z bicza wystrzeliło w najdalszy bok, a blada twarz pokryła się dostateczną ilością różu by (w końcu!) dało się dostrzec na niej bardzo jasne piegi.
- Masz ognia? - mruknął, gdy jego nerwowe oczęta dostrzegły resztki zapalniczki. Szybkim ruchem wyjął tego biednego, nadgryzionego fajka i wsadził do ust, uprzednio odgryzając część filtru, która by tylko przeszkadzała.
To zabawne, że akurat młoda dziewczyna, której Thibault wolał już nigdy w życiu nie spotkać, wybrała sobie akurat tę samą szkołę i od września (czyli już za miesiąc) mogli w każdej chwili natknąć się na siebie na korytarzu, a wtedy może być naprawdę ciekawie. Nastolatka nie prędko wymaże z pamięci twarz psychola, który napadł ją na ulicy i groził jej zarażeniem HIV. Takich rzeczy się nie zapomina.
A Natalie? Ciekawe, czy ją też będzie w stanie zapamiętać. W końcu było ciemno, dziewczyna była inaczej ubrana i nie zbliżała się do niej aż tak, jak Remi, który przez chwilę znajdował się tuż przed jej twarzą. Miała też umalowane oczy i soczewki, a to potrafi naprawdę dużo zmienić. No i oczywiście strój sugerujący stan majątkowy. Nocą na ulicy wzięła ją za pijaną złodziejkę, której brakowało forsy, a za dnia, w szkole miała spotkać przykładną uczennicę w zapiętej pod szyję koszuli i z liczącym się nazwiskiem. Aż trudno byłoby połączyć te dwie odsłony jednej dziewczyny.
Widząc jego zastanowienie i zdenerwowaną minę, gdy zdał sobie w końcu sprawę z tego, o czym mogła mówić, Violet znów się cicho zaśmiała. O, takie dręczenie go było naprawdę zabawne. Aż mogłaby się przyzwyczaić do takich małych złośliwości. Właściwie, nawet to zrobi i będzie praktykowała nie tylko w jego przypadku.
- Niestety. - Wzruszyła ramionami i zerknęła na miejsce, gdzie powinna zwisać jej torebka.
- Nie ma torby, nie ma rozbudowanego ekwipunku. - Odbiła się od ściany i obróciła w jego stronę.
- Wolę jej nie nosić, gdy chodzę wieczorami sama. Zbyt duże szanse, że skończę jak tamta dziewczyna, a nie uśmiecha mi się szarpanina o moją kolekcję bezwartościowych acz przydatnych drobiazgów. Już wolę ubrać się w tanie podniszczone ciuchy i być brana za osobę bez forsy niż się narażać. - Wbrew pozorom, panienka z dobrego domu wiedziała coś o świecie poza szkołą i bezpieczną rezydencją rodziców.
Pewnie nawet nie szlajałaby się sama tamtego wieczora, gdyby nie miała zaburzonego osądu. Może i nie była to najgorsza dzielnica w mieście, ale za to nie było tam ludzi. Takim brakiem odpowiedzialności rodzice mogliby być bardziej zawiedzeni niż tym wypitym alkoholem. Nawet tutaj przyszła, gdy jeszcze było jasno i znacznie bezpieczniej, a i powrót miała całkiem nieźle zaplanowany.
A Natalie? Ciekawe, czy ją też będzie w stanie zapamiętać. W końcu było ciemno, dziewczyna była inaczej ubrana i nie zbliżała się do niej aż tak, jak Remi, który przez chwilę znajdował się tuż przed jej twarzą. Miała też umalowane oczy i soczewki, a to potrafi naprawdę dużo zmienić. No i oczywiście strój sugerujący stan majątkowy. Nocą na ulicy wzięła ją za pijaną złodziejkę, której brakowało forsy, a za dnia, w szkole miała spotkać przykładną uczennicę w zapiętej pod szyję koszuli i z liczącym się nazwiskiem. Aż trudno byłoby połączyć te dwie odsłony jednej dziewczyny.
Widząc jego zastanowienie i zdenerwowaną minę, gdy zdał sobie w końcu sprawę z tego, o czym mogła mówić, Violet znów się cicho zaśmiała. O, takie dręczenie go było naprawdę zabawne. Aż mogłaby się przyzwyczaić do takich małych złośliwości. Właściwie, nawet to zrobi i będzie praktykowała nie tylko w jego przypadku.
- Niestety. - Wzruszyła ramionami i zerknęła na miejsce, gdzie powinna zwisać jej torebka.
- Nie ma torby, nie ma rozbudowanego ekwipunku. - Odbiła się od ściany i obróciła w jego stronę.
- Wolę jej nie nosić, gdy chodzę wieczorami sama. Zbyt duże szanse, że skończę jak tamta dziewczyna, a nie uśmiecha mi się szarpanina o moją kolekcję bezwartościowych acz przydatnych drobiazgów. Już wolę ubrać się w tanie podniszczone ciuchy i być brana za osobę bez forsy niż się narażać. - Wbrew pozorom, panienka z dobrego domu wiedziała coś o świecie poza szkołą i bezpieczną rezydencją rodziców.
Pewnie nawet nie szlajałaby się sama tamtego wieczora, gdyby nie miała zaburzonego osądu. Może i nie była to najgorsza dzielnica w mieście, ale za to nie było tam ludzi. Takim brakiem odpowiedzialności rodzice mogliby być bardziej zawiedzeni niż tym wypitym alkoholem. Nawet tutaj przyszła, gdy jeszcze było jasno i znacznie bezpieczniej, a i powrót miała całkiem nieźle zaplanowany.
Dobrze, że chłopak nie wiedział prawdy i nie zdawał sobie sprawy z tego jak to niedługo spotka swą niedoszłą ofiarę w biały dzień, we własnej szkole. Właściwie to on wcale nie wybiegał aż tak daleko w przyszłość by zastanawiać się nad kolejnym rokiem w Riverdale. Liczyło się tylko tu i teraz. A często nawet nie sama teraźniejszość, co znalezienie sposobu na zapomnienie o wszystkim wokół.
- Meh... - niezadowolony niemożliwością wypalenia nawet jednego papierosa, wyjął go i schował, po czym przeczesał rudą czuprynę palcami.
Co on by dał za ogień... Co on by dał za cokolwiek! Chciał się rozluźnić, a wyszedł wprost na przeciw kłopotom. Nawet gdy już wyjaśnili sobie (mniej więcej) wszystko z Natalie, dalej czuł się zmęczony i spięty, zwłaszcza kiedy wydawało mu się, że wspominała to czego on najchętniej by już nie pamiętał.
- Po co ci mój numer, Viv? - zapytał mimochodem, zdając sobie sprawę, że do tej pory nawet nie poruszali takich kwestii, a dziś dziewczyna sama wyszła z inicjatywą.
Wyślesz mi swoje selfie w piżamie?
Miał problemy. Dobrze, że nie czytała mu w myślach - jeszcze uznałaby, że dostał jakiejś obsesji, albo coś. Wystarczyło, że Francuz sam miał do siebie o to pretensje. A to co Darkówna mogłaby zrobić wiedząc co do niej czuje, to zdąży się przekonać na własnej skórze. Wciąż go nos bolał, chociaż nie na tyle by w ogóle to zauważał. Z nogą było gorzej, ale to też znosił. W końcu nie mógł pozwolić by cokolwiek zauważyła jego matka, a obserwowała go ostatnio wyjątkowo uważnie.
- Meh... - niezadowolony niemożliwością wypalenia nawet jednego papierosa, wyjął go i schował, po czym przeczesał rudą czuprynę palcami.
Co on by dał za ogień... Co on by dał za cokolwiek! Chciał się rozluźnić, a wyszedł wprost na przeciw kłopotom. Nawet gdy już wyjaśnili sobie (mniej więcej) wszystko z Natalie, dalej czuł się zmęczony i spięty, zwłaszcza kiedy wydawało mu się, że wspominała to czego on najchętniej by już nie pamiętał.
- Po co ci mój numer, Viv? - zapytał mimochodem, zdając sobie sprawę, że do tej pory nawet nie poruszali takich kwestii, a dziś dziewczyna sama wyszła z inicjatywą.
Wyślesz mi swoje selfie w piżamie?
Miał problemy. Dobrze, że nie czytała mu w myślach - jeszcze uznałaby, że dostał jakiejś obsesji, albo coś. Wystarczyło, że Francuz sam miał do siebie o to pretensje. A to co Darkówna mogłaby zrobić wiedząc co do niej czuje, to zdąży się przekonać na własnej skórze. Wciąż go nos bolał, chociaż nie na tyle by w ogóle to zauważał. Z nogą było gorzej, ale to też znosił. W końcu nie mógł pozwolić by cokolwiek zauważyła jego matka, a obserwowała go ostatnio wyjątkowo uważnie.
Gdyby Natalie potrafiła czytać mu w myślach, mogłoby to mieć całkiem ciekawe konsekwencje. Przez jakiś czas mogłoby ją bawić, że jest w stanie tak na kogokolwiek działać, później takie nawracające w kółko myśli mogłyby zacząć ją irytować, a ich natężenie poważnie denerwować lub trochę niepokoić, ale biorąc pod uwagę, że on i bez czytania w myślach bywał niepokojący, to to ostatnie możemy zignorować. Skupmy się może na rozbawieniu, podbudowanemu ego, ewentualnej irytacji i zaniepokojeniu wywołanemu przez świadomość, że niektóre z nich mogłyby jej się nawet spodobać.
- Po to, żeby nie musieć przesiadywać pod twoim blokiem przez kilka godzin w nadziei, że cię upoluję, gdy będę chciała porozmawiać. - Szturchnęła go w ramię z lekkim wyrzutem.
Oczywiście, nie mogło mu przyjść do głowy żadne sensowne wyjaśnienie tylko ta piżama, której się tak uczepił. Serio, on miał z nią problemy od samego początku. Nie dość, że nieprzyzwoicie gapił się na dziewczynę, gdy miała ją na sobie, to jeszcze ten jego odurzony łeb wpadł na pomysł, że ubrała się tak specjalnie dla niego nie mając nawet pojęcia, że gość zamierza jej się włamać do domu. Ba, oni nawet znali się wtedy lepiej zaledwie od kilkunastu godzin. Serio, to jakaś obsesja. Aż strach się bać, co by się działo, gdyby faktycznie zobaczył ją teraz w takim wydaniu. Już w ogóle nie dałoby się zwrócić jego uwagi na jakikolwiek inny temat.
- Plus, żeby uniknąć twoich kolejnych włamań w razie, gdybyś ty chciał porozmawiać. Mamy XXI wiek, ludzie komunikują się przez telefon bądź internet zamiast szukać się po całym mieście. - Myśli dziewczyny wolały jednak podążać innym, znacznie bardziej racjonalnym torem.
- Po to, żeby nie musieć przesiadywać pod twoim blokiem przez kilka godzin w nadziei, że cię upoluję, gdy będę chciała porozmawiać. - Szturchnęła go w ramię z lekkim wyrzutem.
Oczywiście, nie mogło mu przyjść do głowy żadne sensowne wyjaśnienie tylko ta piżama, której się tak uczepił. Serio, on miał z nią problemy od samego początku. Nie dość, że nieprzyzwoicie gapił się na dziewczynę, gdy miała ją na sobie, to jeszcze ten jego odurzony łeb wpadł na pomysł, że ubrała się tak specjalnie dla niego nie mając nawet pojęcia, że gość zamierza jej się włamać do domu. Ba, oni nawet znali się wtedy lepiej zaledwie od kilkunastu godzin. Serio, to jakaś obsesja. Aż strach się bać, co by się działo, gdyby faktycznie zobaczył ją teraz w takim wydaniu. Już w ogóle nie dałoby się zwrócić jego uwagi na jakikolwiek inny temat.
- Plus, żeby uniknąć twoich kolejnych włamań w razie, gdybyś ty chciał porozmawiać. Mamy XXI wiek, ludzie komunikują się przez telefon bądź internet zamiast szukać się po całym mieście. - Myśli dziewczyny wolały jednak podążać innym, znacznie bardziej racjonalnym torem.
...ona siedziała tu aż kilka godzin? Bo chciała pogadać?
Nie ma sensu pytać co on wcześniej z góry założył, ale pewnie coś w stylu, że 'akurat przechodziła i postanowiła go opieprzyć, ale jakoś się rozłożyło po kościach'. Geniusz...
Spojrzał na nią najpierw lekko zaskoczony, aby po chwili szeroko się uśmiechnąć. Nie tylko znowu skruszyła mur jaki wystawił wokół swego serca. Teraz dodatkowo z góry założyła, że on zamierza grzecznie dostosować się do smsów, rezygnując z możliwości ujrzenia jej ślicznej buźki na żywo ilekroć tylko czegoś będzie potrzebował. Jej może i ciężko było go złapać na ulicy, ale on miał wystarczająco dużo szwendających się znajomych by łatwo namierzyć samotną, ładną nastolatkę spacerującą letnią nocą.
- Ale ja się do ciebie wtedy nie włamałem, sama mnie zaprosiłaś. - nie miał racji? Miał. Do tego powoli odzyskiwał rezon i humor, bo nie dość, że wzięło go na szczerzenie się, to jeszcze zbliżył się do brunetki, nachylając nad nią i już zupełnie bezwstydnie szepnął do ucha;
- I całkiem ładniutko wyglądałaś.
Nie dotknął jej, nie zamierzał nawet, ale dzieliło ich teraz ledwo kilka milimetrów i tyle wystarczyło by dziewczyna poczuła, tłumiony przez przesiąkniętą papierosowym dymem kurtkę, zapach jego wody po goleniu.
Informacja niesamowita - Remi się golił. To nie było tak, że magicznie nie rósł mu zarost na gębie, a po prostu potrafił dbać o siebie, nawet jeśli nosił ciuchy godne najgorszego menelstwa (i równie szybko doprowadzał te nowe do stanu beznadziejności). Zazwyczaj nawet w bliska nie dało wyczuć się tej delikatnej woni męskich perfum, gdyż ulatniała się równie szybko, co jej resztki pochłaniał smród kolejnych wypalanych przez rudzielca fajek. Tym jednak razem dopiero co wyszedł z domu, świeżo po kąpieli i całej reszcie, a do tego nie zdążył ani raz zapalić. Miła odmiana, prawda?
Nie ma sensu pytać co on wcześniej z góry założył, ale pewnie coś w stylu, że 'akurat przechodziła i postanowiła go opieprzyć, ale jakoś się rozłożyło po kościach'. Geniusz...
Spojrzał na nią najpierw lekko zaskoczony, aby po chwili szeroko się uśmiechnąć. Nie tylko znowu skruszyła mur jaki wystawił wokół swego serca. Teraz dodatkowo z góry założyła, że on zamierza grzecznie dostosować się do smsów, rezygnując z możliwości ujrzenia jej ślicznej buźki na żywo ilekroć tylko czegoś będzie potrzebował. Jej może i ciężko było go złapać na ulicy, ale on miał wystarczająco dużo szwendających się znajomych by łatwo namierzyć samotną, ładną nastolatkę spacerującą letnią nocą.
- Ale ja się do ciebie wtedy nie włamałem, sama mnie zaprosiłaś. - nie miał racji? Miał. Do tego powoli odzyskiwał rezon i humor, bo nie dość, że wzięło go na szczerzenie się, to jeszcze zbliżył się do brunetki, nachylając nad nią i już zupełnie bezwstydnie szepnął do ucha;
- I całkiem ładniutko wyglądałaś.
Nie dotknął jej, nie zamierzał nawet, ale dzieliło ich teraz ledwo kilka milimetrów i tyle wystarczyło by dziewczyna poczuła, tłumiony przez przesiąkniętą papierosowym dymem kurtkę, zapach jego wody po goleniu.
Informacja niesamowita - Remi się golił. To nie było tak, że magicznie nie rósł mu zarost na gębie, a po prostu potrafił dbać o siebie, nawet jeśli nosił ciuchy godne najgorszego menelstwa (i równie szybko doprowadzał te nowe do stanu beznadziejności). Zazwyczaj nawet w bliska nie dało wyczuć się tej delikatnej woni męskich perfum, gdyż ulatniała się równie szybko, co jej resztki pochłaniał smród kolejnych wypalanych przez rudzielca fajek. Tym jednak razem dopiero co wyszedł z domu, świeżo po kąpieli i całej reszcie, a do tego nie zdążył ani raz zapalić. Miła odmiana, prawda?
Zmarszczyła nos.
- Włamałeś, włamałeś. Wtargnąłeś na teren posesji bez pozwolenia. To już włamanie. A, że pozwoliłam ci później wejść do środka, zamiast wzywać policję, to już zupełnie inna sprawa. - Pokazała mu koniuszek języka. W tej kwestii była gotowa się kłócić. Jak z resztą w wielu, ale to już szczegół.
Nawet nie drgnęła, kiedy się zbliżył. W końcu obiecała sobie jakiś czas temu, że zacznie walczyć ze swoją fobią dotyczącą dotyku i dzielącego ją od ludzi dystansu. Miała dość tego, że zawsze musiała się cofać, co mogło być odbierane na wiele sposobów. Już sam Remi źle to swego czasu zinterpretował uznając, że odsuwa się od niego, bo nie chce mieć nic wspólnego z ludźmi spoza grona bogaczy. Co z tego, że to właśnie te rozpieszczone bachory wnerwiały ją nieraz bardziej, niż tacy jak on.
Nie cofnęła się, ale jego zbliżenie się wywołało dość ciekawą reakcję łańcuchową. Po pierwsze, zastrzyk adrenaliny wywołał szybsze bicie serca, które pociągnęło za sobą potrzebę dostarczenia do organizmu większej ilości tlenu, co z kolei zmusiło ją do wzięcia głębszego oddechu, a tym samym wciągnięcia zapachu chłopaka, co tylko pogorszyło sprawę i wywołało jakiś dziwny skurcz w brzuchu.
Fuck. Serce mi wali, więc muszę ciężej oddychać, ale wtedy przez niego będzie jeszcze gorzej, za to jeśli wstrzymam oddech to przyspieszone tętno będzie mi to mocno utrudniać. Mogę się też odsunąć, ale miałam tego nie robić, no i chyba nie bardzo mogę, bo coś przestaje łączyć. Cholera. Skup się. Ile minęło? Sekunda? Chyba mniej. Dlaczego ja muszę mieć tyle myśli? Skup się dziewczyno. O czym kurna była mowa? On ładnie pachnie. Cicho, rozmowa. Ale chcę być bliżej. Zamknij się. O czym jest do cholery, mowa?! Ale... JUŻ! Uff, wiem, jest plan... Zatłukę cię.
Uśmiechnęła się jednym kącikiem ust i całkiem naturalnie cofnęła się o pół kroku niby po to, by móc mu spojrzeć w twarz, a przy tamtym ustawieniu to było niemożliwe.
- Wiem. Ja zawsze staram się ładnie wyglądać. Zapomniałeś? Wszystko dopięte na ostatni guzik. Mimo wszystko, dzięki. - Zaśmiała się.
Nie no, wyszło całkiem naturalnie. Tylko szkoda, że serce nadal jej waliło, a ostatnia wypowiedź miała brzmieć nieco inaczej, ale już trudno. Trzeba robić dobrą minę do złej gry. Tak miało być - oto oficjalna wersja i jej się trzymajmy, bo inaczej skończy jak on przed chwilą paplając od rzeczy i powtarzając niektóre słowa po dziesięć razy.
Kurwa, nie myślałam, że będzie AŻ TAK źle.
- Włamałeś, włamałeś. Wtargnąłeś na teren posesji bez pozwolenia. To już włamanie. A, że pozwoliłam ci później wejść do środka, zamiast wzywać policję, to już zupełnie inna sprawa. - Pokazała mu koniuszek języka. W tej kwestii była gotowa się kłócić. Jak z resztą w wielu, ale to już szczegół.
Nawet nie drgnęła, kiedy się zbliżył. W końcu obiecała sobie jakiś czas temu, że zacznie walczyć ze swoją fobią dotyczącą dotyku i dzielącego ją od ludzi dystansu. Miała dość tego, że zawsze musiała się cofać, co mogło być odbierane na wiele sposobów. Już sam Remi źle to swego czasu zinterpretował uznając, że odsuwa się od niego, bo nie chce mieć nic wspólnego z ludźmi spoza grona bogaczy. Co z tego, że to właśnie te rozpieszczone bachory wnerwiały ją nieraz bardziej, niż tacy jak on.
Nie cofnęła się, ale jego zbliżenie się wywołało dość ciekawą reakcję łańcuchową. Po pierwsze, zastrzyk adrenaliny wywołał szybsze bicie serca, które pociągnęło za sobą potrzebę dostarczenia do organizmu większej ilości tlenu, co z kolei zmusiło ją do wzięcia głębszego oddechu, a tym samym wciągnięcia zapachu chłopaka, co tylko pogorszyło sprawę i wywołało jakiś dziwny skurcz w brzuchu.
Fuck. Serce mi wali, więc muszę ciężej oddychać, ale wtedy przez niego będzie jeszcze gorzej, za to jeśli wstrzymam oddech to przyspieszone tętno będzie mi to mocno utrudniać. Mogę się też odsunąć, ale miałam tego nie robić, no i chyba nie bardzo mogę, bo coś przestaje łączyć. Cholera. Skup się. Ile minęło? Sekunda? Chyba mniej. Dlaczego ja muszę mieć tyle myśli? Skup się dziewczyno. O czym kurna była mowa? On ładnie pachnie. Cicho, rozmowa. Ale chcę być bliżej. Zamknij się. O czym jest do cholery, mowa?! Ale... JUŻ! Uff, wiem, jest plan... Zatłukę cię.
Uśmiechnęła się jednym kącikiem ust i całkiem naturalnie cofnęła się o pół kroku niby po to, by móc mu spojrzeć w twarz, a przy tamtym ustawieniu to było niemożliwe.
- Wiem. Ja zawsze staram się ładnie wyglądać. Zapomniałeś? Wszystko dopięte na ostatni guzik. Mimo wszystko, dzięki. - Zaśmiała się.
Nie no, wyszło całkiem naturalnie. Tylko szkoda, że serce nadal jej waliło, a ostatnia wypowiedź miała brzmieć nieco inaczej, ale już trudno. Trzeba robić dobrą minę do złej gry. Tak miało być - oto oficjalna wersja i jej się trzymajmy, bo inaczej skończy jak on przed chwilą paplając od rzeczy i powtarzając niektóre słowa po dziesięć razy.
Kurwa, nie myślałam, że będzie AŻ TAK źle.
Przewrócił oczami, ale ani na chwilę nie zmienił zadowolonego wyrazu twarzy. Natalie mogła sobie mówić co chciała, ale kiedy marszczyła nosek, on widział w niej tylko najrozkoszniejsze stworzenie jakie kiedykolwiek stąpało po tym świecie, a takiego nie dało się brać na poważnie.
Szczerzył się, ale widząc jak dziewczyna postępuje o krok do tyłu, od razu jakby coś w nim zgasło. I nie liczyło się dlaczego to zrobiła, bo Francuz sam szybko dopowiedział sobie jedyny możliwy powód.
Nie ufa mi. Boi się. Nic dziwnego...
- Taa, muszę wreszcie zapamiętać, że nie ma sensu w mówieniu ci takich rzeczy. Przecież i tak je wiesz. - uniósł lekko kącik ust i wyprostował, oglądając na podwórko przed blokiem.
- Chcesz się gdzieś przejść? Może na tę plażę? - już bardziej obojętnie brzmieć nie mógł, ale naprawdę potrzebował zajęcia, a wiedział, że Darkówna nie puści go do Matta. Zaś same stanie z nią kończyło się albo na niepoprawnych wyobrażeniach, albo na kolejnych ukłuciach winy. Niestety, ale szybko nie uda mu się na powrót patrzeć na brunetkę jak na zwykłą kumpelę, chociaż Rem aż za dobrze wiedział, że ona zupełnie nie odwzajemnia jego uczuć. Nawet nie było sensu ją o to pytać. W ogóle bardzo mało rzeczy zaczynało mieć jakikolwiek sens.
Szczerzył się, ale widząc jak dziewczyna postępuje o krok do tyłu, od razu jakby coś w nim zgasło. I nie liczyło się dlaczego to zrobiła, bo Francuz sam szybko dopowiedział sobie jedyny możliwy powód.
Nie ufa mi. Boi się. Nic dziwnego...
- Taa, muszę wreszcie zapamiętać, że nie ma sensu w mówieniu ci takich rzeczy. Przecież i tak je wiesz. - uniósł lekko kącik ust i wyprostował, oglądając na podwórko przed blokiem.
- Chcesz się gdzieś przejść? Może na tę plażę? - już bardziej obojętnie brzmieć nie mógł, ale naprawdę potrzebował zajęcia, a wiedział, że Darkówna nie puści go do Matta. Zaś same stanie z nią kończyło się albo na niepoprawnych wyobrażeniach, albo na kolejnych ukłuciach winy. Niestety, ale szybko nie uda mu się na powrót patrzeć na brunetkę jak na zwykłą kumpelę, chociaż Rem aż za dobrze wiedział, że ona zupełnie nie odwzajemnia jego uczuć. Nawet nie było sensu ją o to pytać. W ogóle bardzo mało rzeczy zaczynało mieć jakikolwiek sens.
Powód, który przyszedł mu do głowy był całkiem sensowny. Już sam fakt, że nadal chciała spędzać z nim czas, a nawet sama tutaj przyszła, był doprawdy zaskakujący. Teoretycznie, powinien cieszyć się, że choć tyle szczęścia go spotkało, zamiast doszukiwać się większego, prawda? Tak samo w kwestii odwzajemnienia pocałunku. Bardziej prawdopodobnym było, że jego naćpany łeb miał jakieś urojenia niż, że to akurat stało się na prawdę. Później zaczął przeginać, ale początek wstawionej dziewczynie się całkiem podobał i gdyby pozostały mu tam jeszcze jakieś hamulce, to dziś może nie bolałby go nos, a i reszta spraw mogłaby wyglądać zupełnie inaczej.
- Zawsze miło usłyszeć, że komuś się podoba. - Uśmiechnęła się.
Może dotąd zbywała jego komplementy, ale przecież je lubiła i brakowałoby jej ich, gdyby przestał je prawić. Wcale nie tak często mogła je usłyszeć, a przecież każda kobieta lubi czasem usłyszeć coś miłego na swój temat.
Skinęła szybko głową.
- Dobry plan. W końcu mamy całą noc. - Uśmiechnęła się szerzej, ale i jej jakoś humor opadł przez to, że stało się tak w jego wypadku.
Teraz była na to jakoś bardziej wyczulona. Zwłaszcza, że nie tak dawno robiła wszystko by mu go poprawić, więc to była swego rodzaju porażka. Może i mała, ale jednak.
Kiedy tylko się odwrócił, przetarła twarz i przeczesała włosy nad czołem.
Ugh. To będzie bardziej niż kłopotliwe. Weź się skup. Albo za dużo myśli, albo ich brak. Co gorsze? Halo. Jest tu kto? Super. Jak to będzie się powtarzać, a pewnie tak... na pewno, to w końcu się potknę. W końcu za dużo bodźców sprawia, że nie nad wszystkimi impulsami da się od razu zapanować i je zablokować, a w międzyczasie jeszcze myśleć o zachowywaniu się naturalnie i o prowadzeniu rozmowy. Ugh. Dalej tego za dużo. Zamknij się wreszcie i daj się skupić. Na nic mi to teraz. Dzieją się inne rzeczy i ich to ich muszę być świadoma.
O, jaka szkoda, że rudzielec nie miał pojęcia, co tak naprawdę dzieje się teraz w główce panny opanowanej. Mogłoby być naprawdę zabawnie. Dla odmiany dla niego, a nie dla niej. Czyżby szansa na zemstę? Niestety, nie wiedział i dopóki dziewczyna się gdzieś nie potknie, to pewnie się nie dowie.
- Zawsze miło usłyszeć, że komuś się podoba. - Uśmiechnęła się.
Może dotąd zbywała jego komplementy, ale przecież je lubiła i brakowałoby jej ich, gdyby przestał je prawić. Wcale nie tak często mogła je usłyszeć, a przecież każda kobieta lubi czasem usłyszeć coś miłego na swój temat.
Skinęła szybko głową.
- Dobry plan. W końcu mamy całą noc. - Uśmiechnęła się szerzej, ale i jej jakoś humor opadł przez to, że stało się tak w jego wypadku.
Teraz była na to jakoś bardziej wyczulona. Zwłaszcza, że nie tak dawno robiła wszystko by mu go poprawić, więc to była swego rodzaju porażka. Może i mała, ale jednak.
Kiedy tylko się odwrócił, przetarła twarz i przeczesała włosy nad czołem.
Ugh. To będzie bardziej niż kłopotliwe. Weź się skup. Albo za dużo myśli, albo ich brak. Co gorsze? Halo. Jest tu kto? Super. Jak to będzie się powtarzać, a pewnie tak... na pewno, to w końcu się potknę. W końcu za dużo bodźców sprawia, że nie nad wszystkimi impulsami da się od razu zapanować i je zablokować, a w międzyczasie jeszcze myśleć o zachowywaniu się naturalnie i o prowadzeniu rozmowy. Ugh. Dalej tego za dużo. Zamknij się wreszcie i daj się skupić. Na nic mi to teraz. Dzieją się inne rzeczy i ich to ich muszę być świadoma.
O, jaka szkoda, że rudzielec nie miał pojęcia, co tak naprawdę dzieje się teraz w główce panny opanowanej. Mogłoby być naprawdę zabawnie. Dla odmiany dla niego, a nie dla niej. Czyżby szansa na zemstę? Niestety, nie wiedział i dopóki dziewczyna się gdzieś nie potknie, to pewnie się nie dowie.
Czy doceniał, że chciała go dalej znać? Oczywiście! I tym bardziej obawiał się, że znowu zrobi coś źle. Gdyby ją stracił na zawsze... Nie, wolał nie brać tej możliwości pod uwagę. Zamiast tego przytaknął słysząc jej zgodę i ruszył przodem, dopiero parę metrów dalej zerkając przez ramię czy za nim idzie. Potwierdziwszy to, zaczekał aż się zrównają i razem opuścili okolice jego bloku.
Po drodze milczał, jakby się nad czymś zastanawiał. Bycie zupełnie trzeźwym było dziwne dla osoby przywykłej do odurzania się niemal każdego dnia. Tak jak Remi starał się nie myśleć o problemach, tak teraz na niczym nie mógł się dłużej skupić, bo zaraz przypominały mu się kolejne, nieszczególnie przyjemne rzeczy. Jak nie sytuacja w domu, to wspomnienia tego co wyprawiał na ostatnim haju, albo jeszcze starsze przeżycia. W jednej chwili wrzucał na luz, a dwie minuty później znowu dobijała go rzeczywistość. Wkurzało go to, a irytacja rosła dodatkowo napędzana przez głód nikotyny. Jeszcze tydzień temu łatwiej to znosił dzięki Natalie, ale teraz nawet ona przypominała mu jak wiele schrzanił w życiu. Już nawet przy Darkównie nie czuł się swobodnie.
[zt x 2]
Po drodze milczał, jakby się nad czymś zastanawiał. Bycie zupełnie trzeźwym było dziwne dla osoby przywykłej do odurzania się niemal każdego dnia. Tak jak Remi starał się nie myśleć o problemach, tak teraz na niczym nie mógł się dłużej skupić, bo zaraz przypominały mu się kolejne, nieszczególnie przyjemne rzeczy. Jak nie sytuacja w domu, to wspomnienia tego co wyprawiał na ostatnim haju, albo jeszcze starsze przeżycia. W jednej chwili wrzucał na luz, a dwie minuty później znowu dobijała go rzeczywistość. Wkurzało go to, a irytacja rosła dodatkowo napędzana przez głód nikotyny. Jeszcze tydzień temu łatwiej to znosił dzięki Natalie, ale teraz nawet ona przypominała mu jak wiele schrzanił w życiu. Już nawet przy Darkównie nie czuł się swobodnie.
[zt x 2]
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach