Anonymous
Gość
Gość
Mały apartament w nowszym bloku.
Nie Lip 17, 2016 1:43 am
First topic message reminder :

Zadbane i minimalistycznie urządzone mieszkanko z dwoma sypialniami, łazienką z oddzielną ubikacją, kuchnią, salonikiem, małym biurem i oczywiście korytarzykiem, który łączy te wszystkie pokoje z drzwiami wejściowymi. Znajduje się na piątym piętrze dziesięciopiętrowca.



Normalnie potrafił przebiec tę odległość w kilka minut, ale teraz z tą nogą... Najważniejsze, że zdążyli na czas. Samochód pani Thibault wciąż stał na parkingu przy bloku, a i sądząc po czasie to mieli dobry kwadrans nim kobieta utnie wszelkie rozmowy i wyruszy do roboty. Remi stanął na właściwej klatce i wziął głębszy wdech.
- Jesteś pewna, że chcesz przez to przechodzić ze mną? - zerknął na nią wyraźnie poddenerwowany. Takim chyba go jeszcze nie widziała, pomimo wielu różnych, głównie nieciekawych sytuacji w jakie się wplątywał. Ale jakkolwiek śmiesznie by to nie brzmiało; ani wizja wykrwawienia się w biały dzień, ani złapania w czasie włamania na posiadłość Darków nie robiła na nim takiego wrażenia jak poważna rozmowa z rodzicem.

Anonymous
Gość
Gość
Re: Mały apartament w nowszym bloku.
Sro Lip 20, 2016 12:45 am
Pieprzony ogień i pieprzone fajki. Pieprzony cały świat!
Nawet zapalić nie potrafił. Bóg, czy kto tam go stworzył, nawet tego mu teraz nie pozwolił zrobić poprawnie. Do tego sam nie wiedział już gdzie iść, bo pierwotny zamysł zajścia do Matta wydał mu się słabym pomysłem w tym stanie. Jeszcze spróbuje wyżyć się na dilerze, który jak go nie zabije, to pozbawi ostatniego co zawsze znajdywało sposób na pocieszenie go. Nie wiedział która opcja byłaby gorsza.
- Szlag! - rzucił zapalniczką, jakby to była jej wina, że nie ma samonaprowadzającego płomienia, a ta, dziadostwo z kiosku, rozbiła się o betonowy chodnik.
- Telefon? - zerknął na stojącą tuż obok nastolatkę z pomieszaniem rozżalenia, frustracji i pokonania w przekrwionych, mocno podkrążonych oczach.
- Na cho... a zresztą. - już mu było wszystko jedno. Wyciągnął komórkę z kieszeni spodni i podał ją brunetce, nie wnikając czy chciała tylko numer, czy cały, zawszony model.
Pierdolić wszystko. Iść ćpać. A jak nie dadzą, to zajebać. A jak złapią to chuj z tym, gorzej nie będzie. A jak jednak będzie to z tym też chuj, bo życie to suka, on ma dosyć, ona ma dosyć, wszyscy mają dosyć i nie po to wyczołgał się z mieszkania by spędzić noc na klatce. Aż takim menelem nie był.
Anonymous
Gość
Gość
Patrzenie na niego w takim stanie było naprawdę parszywym uczuciem. Oglądanie osoby, która coś dla nas znaczy jest znacznie gorsze od własnego bólu. Zwłaszcza, gdy ma się świadomość, że nic nie można na to poradzić.
Kiedy dał jej w końcu telefon, bez słowa wpisała swój numer i na niego zadzwoniła. Musiał zorientować się, co zrobiła, więc nie było sensu mu tego mówić. Nie było też sensu, tłumaczyć mu, po co to w ogóle zrobiła.
Nawet nie oddawała mu go do ręki. Wpakowała prosto do kieszeni, jakby nie chciała mu zawracać głowy nawet taką drobnostką.
Zamknęła na chwilę oczy.
Będę tego żałowała... wyjdę na idiotkę... na desperatkę... żałosna... odepchnie mnie... pieprzyć to.
Po prostu go przytuliła. Nie wiedziała, czy robi to bardziej dla siebie czy dla niego. Mogła chcieć go jakoś tym pocieszyć, podnieść na duchu. Ludzie tak przecież robili. Ale równie dobrze mogła to zrobić dla siebie, bo choć głupio było jej się do tego przyznać, potrzebowała tego.
Idiotka...
Wczepiła się palcami w jego kurtkę i mocno przytuliła. Na razie nie chciała go sama puszczać, ale jeśli próbowałby ją odepchnąć, nie zamierzała stawiać oporu. Poleciałaby tylko na bok jak szmaciana lalka, pilnując jedynie, by się nie przewróciła.
Nie ważnie, dlaczego to zrobiła, co o niej pomyśli, ani co zrobi. Wyglądało tak, jakby gorzej już być w tej chwili nie mogło. Po prostu to zrobiła... Tak po prostu.
A co będzie, to będzie.
Anonymous
Gość
Gość
Ile poczucia winy można w sobie chować? Jak nisko może spać samoocena jednostki ludzkiej? Zakładając, że te negatywne podszepty umysłu karmiono całymi latami, można spodziewać się głębi bez dna. Kolejne porażki wrzuca się do niej z taką łatwością jak chowa głowę w piasek czy zamiata problemy pod dywan. Aż któregoś dnia ktoś dosięga ich i jedyne co wyciąga z mroczni jest słowo...
- Przepraszam... - wydusił przez zaciśnięte gardło, kiedy tylko poczuł jej dotyk.
- Nie chciałem... - nie drgnął nawet o krok, a jednak trzymanie go teraz można było porównać do tulenia galaretki w czasie trzęsienia ziemi.
- To znaczy chciałem... - oparł się ramieniem o barierkę, zasłaniając twarz dłonią. Papieros, który trzymał wciąż w zębach, miał już prawie odgryziony filtr.
- Chciałem i nie mogłem się powstrzymać... Wiem, że nie powinienem był... Wiem to! Ale chuj z tego?! - ostro obcięte paznokcie w tej chwili już wbijały mu się w skórę, gdy na siłę przyciskał ręką czoło.
- Co ty tu robisz? Powinnaś mnie już nienawidzić, do cholery...!
Nie zasługiwał na nią. Nie zasługiwał nawet na współczucie. Chciał strzelić se w łeb, ale nie miał z czego. Gdzieś wśród chaotycznych, porozrywanych myśli kłębiła się ta jedna, szepcząca mu by zapomniał. Jak zapomni, to przestanie boleć. A żeby zapomnieć, wystarczy zrobić jedno...
Anonymous
Gość
Gość
Nie odepchnął jej i nie poszedł zirytowany dalej, a to już coś. Cały się trząsł, ale jakoś jej to teraz nie obchodziło. Dopóki nie zamierzał tu na nią mdleć, nie przejmowała się tym. A nawet jeśli, znowu by się wyłączył, to jak zwykle czekałaby tutaj aż się obudzi. Dzisiaj i tak wyjątkowo nie miała siły gdziekolwiek iść. Dobra, pewnie doczłapałaby się jakoś do domu, gdyby zostawił ją tutaj samą, bo nie była aż tak padnięta, by zalec pod drzwiami do budynku i tak leżeć, dopóki ktoś jej stąd nie wykopie.
Zaczął jej się z czegoś tłumaczyć, ale robił to w tej chwili tak chaotycznie, że nawet po zastanowieniu nie była pewna, czy chodzi jej tylko o tamtą akcję na haju, czy też parę innych.
- Nie ważne - wymamrotała, jakby chciała darować mu dalsze nieudane próby wysłowienia się.
- Po prostu zostań i nic z sobą nie rób. - Mówiła bardzo cicho jak na nią, a fakt, że twarz miała w okolicach jego piersi tylko jeszcze bardziej go wyciszał, ale mimo to, dało się ją, w tej panującej dookoła ciszy, usłyszeć.
Nie wiedziała, co chłopak zamierza tej nocy robić, ale wątpiła, by było to coś dobrego. Patrząc na jego sposoby radzenia sobie z problemami, w najlepszym wypadku znowu skończyłby szlajając się po ulicach z jakimś paskudztwem mieszającym mu w głowie.
W najlepszym wypadku, a co z najgorszym?
Z nim? W takim stanie? Chyba lepiej się nad tym nie zastanawiać.
Niech tu po prostu zostanie. Kolejne rozwiązanie doraźne, ale na lepsze mnie nie stać.
Anonymous
Gość
Gość
A co jak matka ich zobaczy? Nie, ona wstawała dopiero rano...
A co jak ich usłyszy i się obudzi? Musiałaby mieć naprawdę lekki sen, a wtedy nie miałby tak łatwo z wymykaniem się...
A jak sąsiad ich zastanie? I powie jej, a ona się wścieknie i... To już lepiej iść do Matta! A jak już do niego to może coś da na krechę, a wtedy...
To było chore myślenie, kombinowanie na poziomie zaawansowanym i szukanie wymówki, ale wszystko to ucięła właśnie Natalie i jej bliskość.
"Po prostu zostań i nic z sobą nie rób."
Dobrze. Zostanie. Zostanie tu z nią i nic nie zrobi ani jej, ani sobie, ani nikomu. To był dobry plan, najlepszy wręcz. Sam by na niego nie wpadł, ale ona była prefektką, więc to oczywiste, że wiedziała od niego więcej.
- Uhum... - przytaknął, spoglądając spomiędzy palców na czarne fale jej loków. Chciał ją objąć, ale nie mógł się na to zdobyć. Nie po tym co zrobił jej ostatnio, a co bez przerwy przypominała mu rozbabrana, owinięta resztą bandaży rana na udzie. Należało mu się i już nawet nie próbował jej znowu zszywać. Wyglądała paskudnie, ale to była tylko jego wina i tylko on przez to cierpiał.
Anonymous
Gość
Gość
Nie miała ochoty się stąd ruszać. Miała doła, była zmęczona, zła, zagubiona, zrezygnowana i rozgoryczona, ale to jedno jakoś dziwnie pomagało. Może faktycznie niektóre gesty bardzo silnie na człowieka oddziaływały. Gdzieś zasłyszała, że człowiek potrzebuje do szczęśliwego życia czterech przytuleń dziennie. Brzmiało to dla niej naprawdę dziwnie, bo przecież istniała cała masa ludzi, którzy tego nie praktykowali, a jednak nie czuli, by czegoś im brakowało.
Ona sama tak żyła. Przez lata zamykała się w swoim świecie, separując od ludzi i powoli zniechęcając się do jakiegokolwiek dotyku. Matka ją czasami przytulała, ojciec dotykał ramienia lub całował włosy, z bratem się popychali lub (o dziwo) bili, a w wypadku znajomych miewała zwykle problem by chociaż podać im rękę, bo przecież nie było to potrzebne.
A jednak teraz okazało się to czymś przyjemnym i kojącym. Już nawet była w stanie zignorować, że jechało od niego tymi paskudnymi fajkami. Nie znosiła tego zapachu, ale starała się nauczyć go jakoś znosić, skoro nie zapowiadało się, by szybko je odstawił.
Stała tak praktycznie w bezruchu, nie licząc czasu, ani nie przejmując się niczym. To też był jakiś sposób, żeby o wszystkim zapomnieć i to z pewnością jeden ze zdrowszych, po których nie ma się wyrzutów sumienia. Gdyby kiedyś postanowiła się do czegoś takiego posunąć, później uważałaby to za oznakę słabości i wolałaby to cofnąć, ale to było kiedyś. Zabawne, jak wiele potrafi się w życiu spierzyć. Cały jej poukładany świat runął jak domek z kart, więc nie było już co porównywać stanu obecnego z "kiedyś". Kiedyś było wszystko inaczej, a teraz jest teraz i na tym się skupmy.
Ile tam w końcu stała? Naprawdę nie liczyła. Czekała po prostu aż wyczuje, że rudzielec też się już trochę uspokoił i zrobienie czegokolwiek innego będzie miało większy sens.
Anonymous
Gość
Gość
Pamiętał jak zawsze patrzył na nią z ukosa w szkole. Jak przedrzeźniał ją, a ona go najczęściej ignorowała i wtedy za nic nie mógł sobie wyobrazić jak ktokolwiek mógłby chcieć mieć z nią cokolwiek do czynienia. Teraz już chyba nie potrafił bez niej żyć, uzależnił się zupełnie jak od dragów i im dłużej jej nie było obok, tym bardziej się pogrążał, żeby wyjść na prostą jak tylko znowu ją zobaczy.
Drżenie ustało i tylko szybsze bicie serca przypominało, że stało się coś co zmusiło je do wytężonego wysiłku. Papieros, który już prawie przegryzł, ledwo sterczał z ust, więc Francuz sięgnął po niego i schował do kieszeni na później. Bez zapalniczki i tak mógł tylko pomarzyć o zaciągnięciu się nim, chociaż akurat w tym momencie jakoś nie spieszyło mu się do tej czynności tak bardzo jak przed chwilą.
- Viv... - zaczął, pozwalając sobie dotknąć czubka jej głowy i pogłaskać jak małe, delikatne kociątko.
- Przytulaśna się zrobiłaś. To całkiem urocze... - leniwie uniósł kącik ust, zmęczony, jednak nie na tyle by darować jej trochę swojej rudej wredoty. Jak nie miał nic sensowego do powiedzenia to zaczynał chrzanić od rzeczy. Częściowo przez to tak często obrywał.
Anonymous
Gość
Gość


Ostatnio zmieniony przez Violet dnia Sro Lip 20, 2016 3:33 am, w całości zmieniany 1 raz
Nawet lekko się uśmiechnęła, gdy w końcu się odezwał. Jakoś od niej jeszcze nigdy nie dostał po twarzy za te rzucane czasem głupie teksty. Właściwe, nawet zaczęły ją one bawić i sama mu się za nie odgryzała. Nawet nazywanie jej "Vivi" polubiła. Jakoś nikt nigdy nie zadawał sobie dość trudu by wymyślić coś oryginalnego, co by jej nie irytowało. Co prawda, to też ją na początku drażniło, ale zdążyła się już do tego przyzwyczaić i aż dziwnie by się czuła, gdyby zaczął nazywać ją w inny sposób.
- Ciii. Tylko nikomu nie mów, bo zepsujesz mi reputację. Już jedna dziewczyna przede mną spieprzała, biorąc mnie za menela, który chce ją okraść. Powinnam być groźna, a nie urocza, jeśli chcę to utrzymać. - Zachichotała na tamto wspomnienie.
Nie ważne, co działo się później. Tamta sytuacja była zabawna nawet, kiedy nastolatka wytrzeźwiała. Naprawdę nie rozumiała, dlaczego tamta dziewczyna, która miała przy sobie mniej kasy, niż Natalie w tamtym momencie w kieszeni, patrzyła na nią z jakąś wyższością. Przecież brunetka wcale nie była tak źle ubrana i nie jechała jak gorzelnia. Owszem, przesiedziała kilka godzin w barze, gdzie ludzie normalnie palili i ktoś przypadkowo ochlapał jej spodnie piwem, ale zdążyło to już praktycznie wywietrzeć.
Czy naprawdę już wszyscy oceniają książkę po okładce?
Odsunęła się od niego trochę by popatrzeć na jego twarz i uśmiechnęła się jednym kącikiem ust.
- Wiesz co? - Zaczęła ze znacznie lepszym humorem, niż kiedy tu przyszła.
Odsunęła się na odległość jednego kroku i wyciągnęła w jego kierunku rękę tak, by mógł za nią chwycić.
- Może zamiast sterczeć tu całą noc jak kołki, wybierzemy się na plażę? Wydaje mi się, że mieliśmy to kiedyś zrobić. - Uśmiechnęła się rozbrajająco, czekając na jego odpowiedź.
Może i tak, jak on nie czuła się w tym momencie najlepiej, ale nie zamierzała dalej trwać w tym stanie. Było źle. Wiedziała o tym. To nadal gdzieś się tam czaiło, ale nie chciała się tym teraz przejmować. Zbyt wiele zmartwień na raz nikomu nie wychodzi na dobre, a już zwłaszcza, gdy czuje się tym wszystkim zwyczajnie przytłoczony.
Dlatego czasem przydaje się odskocznia od tego wszystkiego, a teraz zdecydowanie takiej potrzebowali.
Anonymous
Gość
Gość
"(...) spieprzała, biorąc mnie za menela, który chce ją okraść."
Oniemiał, zaskoczony całością tego stwierdzenia.
Od kiedy ona tak klnie?
Od kiedy ludzie biorą JĄ za menela?
Od kiedy ona wygląda jakby chciała zrobić cokolwiek nielegalnego?
I od kiedy zależy jej by być groźną?
Co on, na drugą stronę lustra przeszedł??
Kiedy wystawiła przed nim rękę z wyczekiwaniem i zaproponowała plażę, nie zdążył się powstrzymać przed dotknięciem jej czoła i sprawdzeniem w ten sposób temperatury.
Ona coś brała. Nie chce bym ja brał, a sama się naćpała i jej odwala.
- Wiesz... brzmi ekstra, ale nie wyglądasz najlepiej. - patrzcie kto to mówi...
- Może lepiej odprowadzę cię do domu, co? - "i oboje zaryzykujemy, że nie odwalę żadnej maniany przez resztę nocy, haha." No, chyba nie...
Martwił się - to urocze. Ale fakt, że był zbyt zajęty ćpaniem po kątach by zauważyć jej przemianę z idealnej kujonicy w coraz bardziej wyzwoloną nastolatkę - to już wołało o pomstę do nieba. I pomyśleć, że sam był za to niejako odpowiedzialny...
Anonymous
Gość
Gość
Faktycznie, chłopak miał późny zapłon biorąc pod uwagę, że dziewczyna nie zmieniła się z dnia na dzień, a w tym wypadku akurat żartowała. Wcale nie było z nią pod tym względem tak źle. To, że nauczyła się dostosowywać słownictwo do otoczenia wcale nie oznaczało, że zamierzała używać jeszcze większej ilości wulgaryzmów. Tak samo nauka. Od września znowu zamierzała mieć najwyższe wyniki w szkole. Nawet kompletowała już książki i notatki. Ba, nawet przejrzała materiały na nadchodzący rok i porobiła sobie z części notatki. Lektury też już przeczytała, przygotowała zeszyty, przeczytała kilka dodatkowych książek, nadal ćwiczyła grę w szachy by pojechać na zawody i robiła wiele, wiele innych. Po prostu mniej. Robiła też inne rzeczy w wolnym czasie.
Uniosła jedną brew, gdy chciał sprawdzić jej temperaturę, a później krótko westchnęła.
- Chodźmy gdziekolwiek. Byle coś robić zamiast użalać się nad sobą. - Nie zamierzała nalegać na propozycję, którą rzuciła dlatego, że sam kiedyś wyraził taką chęć, a ona chciała go w taki sposób pocieszyć.
Nie miał się jednak co łudzić, że tak łatwo go dzisiaj puści. Nie chciała ryzykować, że znów mu się pogorszy i zrobi coś głupiego. Sama też nie chciała się o niego martwić, a wiedziała, że tak by się to skończyło, gdyby gdzieś sam poszedł. Poza tym, ona też chciała zapomnieć teraz o zmartwieniach, a jego towarzystwo to umożliwiało i było z pewnością lepszą alternatywą od alkoholu i radzenia sobie z głupimi pomysłami, które po nim przychodzą. Naprawdę nie chciała uciekać w żadne używki, by poczuć się lepiej. Nie była hipokrytą, a skoro jakiś czas temu mówiła mu, że problemy należy rozwiązywać, zamiast uciekać przed nimi w uzależnienia, to nie mogła sama tego robić.
Anonymous
Gość
Gość
Czy jego naprawdę tak wiele ominęło, czy zwyczajnie nie przykuwał uwagi do detali? Jak teraz się zastanowił, to przypomniało mu się jak Natalie wyglądała te parę dni temu, w nocy. Jej umalowane oczy, te jakby bardziej odważne ciuchy, to co kryła pod nimi...
Dobrze, że ma kurtkę. Kurwa, ale zajebiście, że ona taka długa, taka zasłaniająca. I te spodnie, tyle wygrywał, że wolał mieć luz. Chyba zaraz mu serce wyskoczy i gdzieś poleci. Czy ona dalej na niego tak patrzy? Czemu ona musi patrzeć? Nie może nie patrzeć? Teraz jak sobie przypomniał jej miękkie p-piersi i... i...
Dzięki, mózgu. Fajnie, że jesteś aktywny też nocą. Zajebiście, że przypominasz sobie jak prezentują się cycki laski KTÓRA STOI TUŻ OBOK. Nie żeby była jedynie kumpelą, którą i tak się strasznie na tym polu skrzywdziło. Luzik arbuzik.
Przecież ona pomyśli, że on jest jakimś cholernym erotomanem! Boże święty, dlaczego jego to spotykało? Dopiero co mówiła by się nad sobą nie użalać, ale to tylko dlatego, że nie miała pojęcia co on za katusze przeżywał! Dla niej to wyglądało po krótce tak:
Stał jak słup soli. Nagle jego zmęczona twarz nabrała dziwnych rumieńców, a on sam odwrócił wzrok z jej sylwetki w jakiś losowy kawałek chodnika i zgarbił się jeszcze bardziej niż miał w zwyczaju. Potem wszelka łączność z otoczeniem zamarła, nas czas kiedy on wyglądał jakby jakiego zawału dostał czy innego raka. A potem znowu wróciło spojrzenie zbitego psiaka pogrążającego się w oceanie złych myśli i samohejcenia.
Takiego nie zrozumiesz na trzeźwo.
Anonymous
Gość
Gość
Taaa, tego nie dało się zrozumieć, jeśli dotąd nie miało się zbyt często do czynienia z tego typu akcjami. Spoko, można mieć wiedzę teoretyczną, bardzo dużo wiedzy teoretycznej, ale w życiu realnym nie zawsze się ona przydaje, bo nie rozpoznasz zajścia, jeśli nawet nie ma szans by przyszło ci ono do głowy.
Tak więc, zamiast znaleźć JAKIEKOLWIEK wytłumaczenie jego stanu, tylko stała patrzyła się na niego ze zdziwieniem. Biedny facet. W chwili, gdy modlił się, by przestała się na niego patrzyć, tylko jeszcze bardziej zwracał na siebie jej uwagę.
- A z tobą co znowu? - Jedno z najgłupszych pytań, jakie można w takim momencie palnąć, ale cóż poradzić.
Nawet nasza genialna panna Dark czasem zrobi coś głupiego. Czasami, ale tylko czasami, jej się to zdarza. Zwłaszcza, kiedy ma do czynienia właśnie z sytuacjami, których w życiu nie uświadczyła. A jeśli już mowa o doświadczaniu nowych rzeczy, nie tylko Remi miał problem ze wspominaniem tamtego zajścia.
Natalie była załamana na samo wspomnienie. Koszmar jakiś. W sensie nie to, że jej się nie podobało (zanim się nie zagalopował), ale właśnie to, że jej się podobało.Super, pani idealna; opanowana; aseksualna; będąca ponad tymi wszystkimi ludźmi, którzy nie potrafią się powstrzymać; która twierdzi, że to nie dla niej i nie potrzebuje faceta. Ona. Ona miałaby się przyznać, że cholernie pociągał ją naćpany facet w podartych ciuchach, który jeszcze przed chwilą zachowywał się jak psychopata, a później bez pytania o pozwolenie zaczął z nią robić co chciał. Super, pięknie, panna racjonalna i opanowana. Nie wykręcaj się, że to było po pijaku, bo wcale aż tak źle z tobą nie było, a już na pewno lepiej, niż z nim.
W jej głowie pojawiała się tylko jedna myśl, gdy sobie o tym fakcie na nowo przypominała: "Ja pier..."
Anonymous
Gość
Gość
"A jemu co znowu"? Serio? I myślała, że odpowie? Pewnie tak jej doświadczenie podpowiadało, bo przecież zawsze jak zadawała mu pytania to on ochoczo pędził udzielać jasnych i wyczerpujących odpowiedzi! Błagam...
Blagam... Za co? Co on takiego zrobił? To było nieludzkie! To... Tak, to jego wina. Tak, był na haju i się rzucił na nią, a ona miała najświętsze prawo go zdzielić. Cieszył się, że uciekła. Cieszył, że mu wybaczyła i teraz była obok. Ale najbardziej to by się cieszył jakby mógł znowu złapać ją w pasie, naprzeć na nią całym ciałem i wpić się w jej wargi.
Był facetem, do cholery! I to w 'tym wieku'! Cholera, teraz jak podpadł matce to nawet drzwi musiał mieć otwarte. Zero prywatności, dobrze, że chociaż kąpać mu się przy sobie nie kazała, miał chwilę by... Ekhem, nie żeby to coś dawało. To już nic nie dawało. Kiedyś może i tak, ale po tamtej nocy to go szlag jasny trafiał i chyba nawet jakoś pocieszał się, że ona jest u siebie, daleko od niego i przez to nie może (nie musi) wgapiać się na nią jak w obrazek.
Ej, mam pomysł. Chodźmy do ciebie. Ty założysz swoją piżamę. Ja ci pomogę.
- Co...? Mnie? Nie, nic, nic... nic... nic. - nic? Nic nic?
- ...a może jednak. Wiesz, jest późno. - no co ty, wyszedłeś po zmroku, geniuszu.
- Wracaj do domu, Vivs.
Przebierz się w piżamkę... KURWA.
Odwrócił się do niej plecami i wszedł szybko po schodach, zupełnie nie zwracając uwagi na ból nogi przy każdym o wiele zbyt mocno stawianym kroku.
- Miłej piż... NOCY. MIŁEJ NOCY.
Chyba nigdy w życiu tak szybko nie wpisał tego cholernego kodu do domofonu. A potem ogarnął, że miał użyć kluczy by nie obudzić matki i ciotki. Uderzył łbem o drzwi, czując narastającą potrzebę zapalenia, najlepiej całej paczki na raz.
Dlaczego ja...?
Anonymous
Gość
Gość
Dobra, ta reakcja była ciekawa. Już mu się chyba nawet kiedyś zdarzyło zacząć panikować i się jąkać, tylko kiedy... Nie ważne. Może później sobie przypomni. W każdym razie, teraz było teraz i na tym musiała się skupić.
Co z to...
O ile wcześniej nie miała zupełnego pomysłu na to, co może z nim być, o tyle ten atak paniki i zażenowania dał jej do myślenia.
Dobrze, że facet się odwrócił, bo było jej ciężko powstrzymać śmiech. Jakoś jej się udało, nawet nie zaśmiała się bezgłośnie, ale po minie i lekkich drgawkach było widać, że strasznie ciężko jest jej się powstrzymać. Na szczęście, szybko się opanowała i go dogoniła.
- Ej, czeeekaj. - Podbiegła do niego po tych schodach, a później oparła się plecami o ścianę koło niego.
- Wystarczyłoby, żebyś się uspokoił zamiast od razu wiać - rzuciła spokojnie, ale z lekkim uśmiechem na twarzy,
To było naprawdę zabawne, ale nie chciała, by ten teatrzyk skończył się tym, że jej zwieje. W końcu chciała z nim spędzić trochę czasu.
To wcale nie tak, że mi też by się to podobało.
Nie wiedział o czym dokładnie myślał, ale mogła przypuszczać i tyle wystarczyło.
Ale na tym ten temat się kończył. Nic nie zaszło. Nic a nic i można było udawać, że nic nie było. A coś w ogóle było? Niby co?
Tylko ta iskierka rozbawienia gdzieś tam się w niej czaiła.
Anonymous
Gość
Gość
Może nikogo nie obudził? Może one dalej śpią? W takim stanie wolał nie wchodzić do mieszkania w którym mogły już stać wkurwione feministki. Jedno spojrzenie politowania i by chyba zabił siebie, je, a potem... nie, chwila, nie ta kolejność. A zresztą!
Dogoniła go. Aż tak jej się nudziło? A może dalej się martwiła? Anioł w ludzkiej skórze... Nie zasługiwał nawet na jej przyjaźń, a co dopiero na coś więcej.
O wieeele więcej...
Kolejne uderzenie tej pustej makówki o drzwi i głębokie westchnięcie.
- Vivi, twoi starzy nie będą źli, że tak szwendasz się nocami?
Błagam, niech będą. Niech powie "ojejuniu, faktycznie, totalnie jakby muszę iść, sorki, papa" i da mu w spokoju opłakiwać swoje marne życie.
Przymknął oczy, starając się uspokoić. Przecież tyle razy wgapiał się w nią i jakoś nie robiło to na nim wrażenia, to co go tak nagle wzięło?
Była taka miękka i...
Są tylko kumplami. Tylko. Ona nie chce faceta. Nawet nie chce by ją dotykać. Jest tyle innych. Tamta jej koleżanka na przykład... Jak jej było na imię?
Sponsored content
Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach