▲▼
Strona 3 z 4 • 1, 2, 3, 4
First topic message reminder :
____________________
Obecne upały były zwyczajnie nie do zniesienia. Dlatego właśnie młody Clawerich zaraz po wejściu do mieszkania, dopadł klimatyzacji z wyrazem czystego zadowolenia ją uruchamiając. I wraz z zatrzaśnięciem drzwi wejściowych, stukot pazurów kilku czworonogów i wesołe poszczekiwania wypełniły pomieszczenie. 6 psich mord zaczęło pchać się ku właścicielowi w celu należytego powitania jakim obdarowywały go każdego dnia. Rzucając szkolną torbę gdzieś w kąt, przykląkł na podłodze by wytargać za poliki każdego z psów.
- E e e, bez śliny. - Zastrzegł, gdy tylko zauważył, że River już się przymierza, by obdarzyć go płynną miłością. Wziął też szczeniaka na ręce, wraz z całym stadkiem ruszając ku ich miskom, do których to dolał chłodnej wody. Memphis postawił między innymi psami, coby mogła zaczerpnąć czegoś chłodniejszego. Dostały również należyty posiłek a sam Orion zawrócił ku łazience, tam pozbywając się szkolnego outfitu, biorąc prysznic i zakładając nowe, luźniejsze ciuchy. Przez krótką chwilę rozważał zrobienie obiadu, ostatecznie jednak stwierdzając, że w sumie to pieprzyć to. Zerknął kątem oka na psy, które zdążyły porozwalać się w cieniu mebli i kontynuować odpoczynek. I nie mógł nie parsknąć, gdy zauważył szczeniaka rozłożonego jak dywanik tuż obok Winstona. Tylko Shelby była na tyle kochana, by podejść i wskoczyć na kanapę, na którą blondyn pozwolił jej wejść. Bo czemu nie? Duży mebel z miękkim materiałem, to czemu by go nie wykorzystać. Nie włączał telewizora, jedynie legł na boku, wspierając policzek na podłokietniku. Krótka drzemka nie jest zła, zwłaszcza, gdy jest się leniwym.
---
____________________
Obecne upały były zwyczajnie nie do zniesienia. Dlatego właśnie młody Clawerich zaraz po wejściu do mieszkania, dopadł klimatyzacji z wyrazem czystego zadowolenia ją uruchamiając. I wraz z zatrzaśnięciem drzwi wejściowych, stukot pazurów kilku czworonogów i wesołe poszczekiwania wypełniły pomieszczenie. 6 psich mord zaczęło pchać się ku właścicielowi w celu należytego powitania jakim obdarowywały go każdego dnia. Rzucając szkolną torbę gdzieś w kąt, przykląkł na podłodze by wytargać za poliki każdego z psów.
- E e e, bez śliny. - Zastrzegł, gdy tylko zauważył, że River już się przymierza, by obdarzyć go płynną miłością. Wziął też szczeniaka na ręce, wraz z całym stadkiem ruszając ku ich miskom, do których to dolał chłodnej wody. Memphis postawił między innymi psami, coby mogła zaczerpnąć czegoś chłodniejszego. Dostały również należyty posiłek a sam Orion zawrócił ku łazience, tam pozbywając się szkolnego outfitu, biorąc prysznic i zakładając nowe, luźniejsze ciuchy. Przez krótką chwilę rozważał zrobienie obiadu, ostatecznie jednak stwierdzając, że w sumie to pieprzyć to. Zerknął kątem oka na psy, które zdążyły porozwalać się w cieniu mebli i kontynuować odpoczynek. I nie mógł nie parsknąć, gdy zauważył szczeniaka rozłożonego jak dywanik tuż obok Winstona. Tylko Shelby była na tyle kochana, by podejść i wskoczyć na kanapę, na którą blondyn pozwolił jej wejść. Bo czemu nie? Duży mebel z miękkim materiałem, to czemu by go nie wykorzystać. Nie włączał telewizora, jedynie legł na boku, wspierając policzek na podłokietniku. Krótka drzemka nie jest zła, zwłaszcza, gdy jest się leniwym.
Chwała Melanie za to, że potrafi dopilnować niektóre sprawy, a najważniejsze... Zapanować nad nimi, naprawdę wielki szacuneczek. W pewnej kwestii są podobni do siebie z Gabrielem, nawet bardzo. On również w swojej głowie miał tysiąc myśli na minutę. Może nie myślał o przechodniach, czy ptaku siedzącym na drzewie. Na temat ludzi, których mija, czy tego, że kuśtykająca kelnerka mogła coś sobie zrobić dzień wcześniej. Jego wymysły były na inną skalę. Szalone myśli, podpowiadające co teraz może zrobić. Co takiego ciekawego w danej chwili jest w stanie wywinąć. Czy to jakiś niegroźny żart, czy nagłe zaatakowanie przyjaciela poprzez przytulenie go od tyłu. Pomysły na jego przyszłość, na miejsce w których może dać koncert i pokazać się ludziom. Kolejne teksty do piosenek, układ nut, który potem przeleje na papier, aby nie zapomnieć. Najlepiej jak najwcześniej, bo naprawdę czasami wpadają mu genialne pomysły, a nie zawsze miewał papier i długopis. Teraz nosi zawsze ze sobą notatnik, tak na wszelki wypadek. Nie można stracić jakichś być może hitów, nie.
Co do wystroju mieszkania. Oczywiście, Reitz, jeden z piątki najbogatszych jest współlokatorem Gabsa. Nie można jednak zapominać, że państwo Walsh osiąga bardzo zbliżoną fortunę do legendarnej piątki, niewiele brakuje im do tego, że mogliby wskoczyć na czyjeś miejsce. Na dodatek to właśnie oni zajmują się szeroko pojętym show-biznesem. Modą, muzyką, filmami, serialami, reklamami, wszystkim. Stąd też większą część apartamentu zorganizowali odpowiedni ludzie, podlegli matce Gabe'a, więc hm. Dziękuję za pochwalenie wystroju, serio. Najlepsi architekci wnętrz zajęli się tym, a wszystko po to, by młodym dobrze się żyło i nie musieli się wstydzić, by zapraszać kogoś do środka. Pomijając rzecz jasna fakt, że mają sześcioro małych współlokatorów, którzy chodzą na czterech łapach i czasami lubią coś zrzucić, ale to norma w domostwach gdzie żyją zwierzaki. Nie można się ich czepiać przecież o taką głupotę.
Lekko się zaśmiał widząc jak Melanie nagle przejęła się pieskami. Uroczy widok, rly. Taka mała dziewczyna, otoczona wianuszkiem sześciu psiaków, którzy pragną tylko pogłaskania. Oww. Pomimo, że zwierzaki otrzymywały pełno miłości od ich właściciela Clawericha, a nawet i od Walsha. Obydwoje nie pozwalali im się nudzić, zawsze były wyprowadzane na dość długie spacery, najlepsza karma, miski zawsze pełne wody. Chłopaki bardzo sporo wolnego czasu poświęcali im na różne gry, zabawy. Jak jeden był w pracy, to akurat drugi przeważnie siedział w domu i był w stanie zapewnić im rozrywkę na odpowiednim poziomie. Wszak Gabs je uwielbiał i dziękował Bogu za to, że ma takiego współlokatora, który nawet pozwala wyjść z nimi na spacer gdy sam nie ma czasu! A to rzadko spotykane zjawisko! Wszystkich innych Frey najprawdopodobniej sam pogryzłby w momencie gdyby otrzymał od kogoś propozycję na takie coś. Całe szczęście, że znają się od ładnych paru lat, a ich relacje są całkiem, całkiem pozytywne.
- Nie musisz przepraszać. Wiem, że są wspaniałe.
Podrapał się w tył głowy, z zakłopotaniem widocznym na twarzy. Nie spodziewał się jakichkolwiek przeprosin, bo w sumie to za co? Przecież nie głaskała ich godziny siedząc w ciszy.
- Jeszcze się napracujesz w życiu, a za dziesięć lat nie wiadomo czy będziesz miała możliwość na zwiedzanie.
Uśmiechnął się do koleżanki, dając jej małą radę, tak od siebie. Bo przecież za dziesięć lat możliwe, że będzie miała stałą pracę, rodzinę, a to nie zawsze pozwala na jakieś dłuższe wyjazdy, czy zwiedzanie. Większość ludzi urlop spędza u rodziny, czy wyjątkowo jadą gdzieś na domek, nad jezioro. Ale to również nie jest taka wielka frajda, jak zwiedzanie nowych miast, nowych krajów.
- Jeszcze nie wiem. Pewnie będę miał jakąś wakacyjną sesję, może dam jakiś koncert, a tak to planowałem wyjechać gdzieś na dłużej. Wypocząć, wyciszyć się, poopalać, wskoczyć do oceanu. Może Mercury, no wiesz. Cullinan, będzie chciał ze mną się wybrać. Nie wiem, ugh. Najwyżej sam pojadę jak się nie znajdzie chętny.
I czajnik zagwizdał. Zalał imbryczek wodą i odstawił, aby herbata zdążyła się zaparzyć, tak na kilka minut.
- Bo mój współlokator pewnie będzie zbyt zapracowany, by gdziekolwiek ruszyć się z Vancouver.
Dokończył swoją jakże ciekawą myśl. Był szczery. Mercury może się zgodzi na wspólny wyjazd, może nie. Najwyżej będzie do niego wydzwaniał pierdyliard razy dziennie, a Frey? Jedna sesja, druga, trzecia, dziesiąta i dupa z czasem wolnym. Tak za pewne będzie z tym gościem, standard. Może Melanie będzie chciała pojechać gdzieś razem, hm? Hawaje jakieś, czy coś.
Co do wystroju mieszkania. Oczywiście, Reitz, jeden z piątki najbogatszych jest współlokatorem Gabsa. Nie można jednak zapominać, że państwo Walsh osiąga bardzo zbliżoną fortunę do legendarnej piątki, niewiele brakuje im do tego, że mogliby wskoczyć na czyjeś miejsce. Na dodatek to właśnie oni zajmują się szeroko pojętym show-biznesem. Modą, muzyką, filmami, serialami, reklamami, wszystkim. Stąd też większą część apartamentu zorganizowali odpowiedni ludzie, podlegli matce Gabe'a, więc hm. Dziękuję za pochwalenie wystroju, serio. Najlepsi architekci wnętrz zajęli się tym, a wszystko po to, by młodym dobrze się żyło i nie musieli się wstydzić, by zapraszać kogoś do środka. Pomijając rzecz jasna fakt, że mają sześcioro małych współlokatorów, którzy chodzą na czterech łapach i czasami lubią coś zrzucić, ale to norma w domostwach gdzie żyją zwierzaki. Nie można się ich czepiać przecież o taką głupotę.
Lekko się zaśmiał widząc jak Melanie nagle przejęła się pieskami. Uroczy widok, rly. Taka mała dziewczyna, otoczona wianuszkiem sześciu psiaków, którzy pragną tylko pogłaskania. Oww. Pomimo, że zwierzaki otrzymywały pełno miłości od ich właściciela Clawericha, a nawet i od Walsha. Obydwoje nie pozwalali im się nudzić, zawsze były wyprowadzane na dość długie spacery, najlepsza karma, miski zawsze pełne wody. Chłopaki bardzo sporo wolnego czasu poświęcali im na różne gry, zabawy. Jak jeden był w pracy, to akurat drugi przeważnie siedział w domu i był w stanie zapewnić im rozrywkę na odpowiednim poziomie. Wszak Gabs je uwielbiał i dziękował Bogu za to, że ma takiego współlokatora, który nawet pozwala wyjść z nimi na spacer gdy sam nie ma czasu! A to rzadko spotykane zjawisko! Wszystkich innych Frey najprawdopodobniej sam pogryzłby w momencie gdyby otrzymał od kogoś propozycję na takie coś. Całe szczęście, że znają się od ładnych paru lat, a ich relacje są całkiem, całkiem pozytywne.
- Nie musisz przepraszać. Wiem, że są wspaniałe.
Podrapał się w tył głowy, z zakłopotaniem widocznym na twarzy. Nie spodziewał się jakichkolwiek przeprosin, bo w sumie to za co? Przecież nie głaskała ich godziny siedząc w ciszy.
- Jeszcze się napracujesz w życiu, a za dziesięć lat nie wiadomo czy będziesz miała możliwość na zwiedzanie.
Uśmiechnął się do koleżanki, dając jej małą radę, tak od siebie. Bo przecież za dziesięć lat możliwe, że będzie miała stałą pracę, rodzinę, a to nie zawsze pozwala na jakieś dłuższe wyjazdy, czy zwiedzanie. Większość ludzi urlop spędza u rodziny, czy wyjątkowo jadą gdzieś na domek, nad jezioro. Ale to również nie jest taka wielka frajda, jak zwiedzanie nowych miast, nowych krajów.
- Jeszcze nie wiem. Pewnie będę miał jakąś wakacyjną sesję, może dam jakiś koncert, a tak to planowałem wyjechać gdzieś na dłużej. Wypocząć, wyciszyć się, poopalać, wskoczyć do oceanu. Może Mercury, no wiesz. Cullinan, będzie chciał ze mną się wybrać. Nie wiem, ugh. Najwyżej sam pojadę jak się nie znajdzie chętny.
I czajnik zagwizdał. Zalał imbryczek wodą i odstawił, aby herbata zdążyła się zaparzyć, tak na kilka minut.
- Bo mój współlokator pewnie będzie zbyt zapracowany, by gdziekolwiek ruszyć się z Vancouver.
Dokończył swoją jakże ciekawą myśl. Był szczery. Mercury może się zgodzi na wspólny wyjazd, może nie. Najwyżej będzie do niego wydzwaniał pierdyliard razy dziennie, a Frey? Jedna sesja, druga, trzecia, dziesiąta i dupa z czasem wolnym. Tak za pewne będzie z tym gościem, standard. Może Melanie będzie chciała pojechać gdzieś razem, hm? Hawaje jakieś, czy coś.
Faktycznie byli podobni do siebie jeśli o to chodziło. Mel była jednocześnie dosyć roztrzepaną i zorganizowaną osobą. Niby nie możliwe, a jednak. Potrafiła zacząć myśleć o niebieskich migdałach, pogrążyć się w marzeniach i nie zdawać sobie sprawy z tego co się dzieje dookoła. Zawsze jednak szybko nadrabiała i nawet gdy zdarzyło jej się zatonąć w myślach to natychmiastowo reflektowała się i szybko analizowała sytuację w której się znajdowała nadrabiając stracony czas. Dlatego właśnie rzadko kiedy na tym traciła. Czasami w zamyśleniu potrafiła zauważyć rzeczy, których nie dostrzegła by "na trzeźwo". Ciekawa z niej była osoba. Mimo wszystko jednak na zewnątrz wydawała się bardziej poukładana. Potrafiła mnóstwo rzeczy schować tylko dla siebie. Praktycznie nigdy nie dzieliła się z nikim swoimi odczuciami. Zawsze gdy tylko ktoś próbował ją o to pytać omijała zręcznie temat. Nie lubiła się dzielić tym co było wewnątrz niej i nie sądziła by kogokolwiek mogło to zainteresować. Jej niska, a właściwie zerowa samoocena bardzo na nią wpływała.
Oczywiście, że doceniała takie rzeczy. W jakiś sposób lubiła projektowanie. Kiedyś nawet myślała nad tym by zostać w dorosłości projektantką. Ostatecznie jednak jej matka zniszczyła ten pomysł, mówiąc, że nikt nie będzie chciał tak źle zaprojektowanych wnętrz. Tak.. ona potrafiła zdołować. No ale przecież tylko chciała dla niej dobrze. Mówiła jej to czego nikt inny jej nie mówił. Po prostu chciała by córka nie zaznała w przyszłości rozczarowania i wiedziała co ją czeka. Po protu ją chroniła. A przynajmniej tak sądziła Mel. Jeśli natomiast chodziło o mieszkanie, w którym sama teraz mieszkała, to zdecydowanie nie można mu było zarzucić braku klasy. Było stare i widziało co najmniej trzy pokolenia. Było jednak pięknie urządzone. W starym, wiktoriańskim stylu. Sama elegancja i przepych wylewały się z wnętrz tego mieszkania. Musiała przyznać, że idealnie trafiało to w jej gust. Wielka Brytania zawsze w jakiś sposób ją fascynowała. Obiecywała sobie że kiedyś się tam wybierze. Na pewno.
Uśmiechnęła się do chłopaka spokojnie. Dla Mel każda chwila spędzona z psami była za krótka i za długa jednocześnie. Za krótka bo zawsze nie trwała wystarczająca, a długa bo dziewczyna doceniała każdy moment, który mogła spędzić ze zwierzakami. Prawdopodobnie gdyby miała własnego psa rozpieszczałaby go niewiarygodnie. Dostał by od niej całą miłość jaką człowiek może przelać na czworonożnego kompana. Swoją drogą to była myśl, żeby zatrudnić się i wyprowadzać psy. po prostu praca marzeń. Już i tak pomagała jako wolontariuszka w pobliskim schronisku. Jednakże ze względu na szkołę nie było tego dużo. A zdecydowanie za mało dla niej.
- To prawda, są. - Przytaknęła. Rzuciła okiem szybko na gromadkę psiaków. Były piękne.
Ah, plany.. ona nie planowała przyszłości. Nie aż tak. W jakiś sposób się bała. Znaczy, zawsze chciała po prostu w spokoju żyć kiedyś z mężem, z dziećmi, mając dobrą pracę. Nie potrafiła sobie tego niestety wyobrazić. No ale nic, wiedziała, że życie bywa nieobliczalne i jeszcze nie raz ją zaskoczy.
- Nigdy nie wiadomo. A dziesięć lat to nie tak dużo. W końcu będę musiała znaleźć trochę czasu. - odparła. W sumie fajnie byłoby pojechać do europy. Zwiedzić Hiszpanię, Francje.. może kiedyś nawet do Azji.. Japonii albo Korei Południowej.. to by było coś.
Ah, koncert. To było coś co chciała zobaczyć. Nie miała jeszcze okazji a bardzo chciała posłuchać go więcej. Jego głos.. no musiała przyznać, że miała do niego słabość.
- No czyli podobnie do mnie. - Ona nie wykluczała wyjazdu by po prostu odpocząć. Z drugiej strony musiało by to być połączone z jakąś aktywnością bo inaczej po prostu nie wytrzymała by na miejscu. Była jednak dosyć aktywna. Nie potrafiła po prostu siedzieć i nic nie robić, nie przez dłuższy czas. Dla niej słowo odpoczynek praktycznie nie istniało. Ona by zdecydowanie nie miała nic przeciwko by wyjechać razem.
Oczywiście, że doceniała takie rzeczy. W jakiś sposób lubiła projektowanie. Kiedyś nawet myślała nad tym by zostać w dorosłości projektantką. Ostatecznie jednak jej matka zniszczyła ten pomysł, mówiąc, że nikt nie będzie chciał tak źle zaprojektowanych wnętrz. Tak.. ona potrafiła zdołować. No ale przecież tylko chciała dla niej dobrze. Mówiła jej to czego nikt inny jej nie mówił. Po prostu chciała by córka nie zaznała w przyszłości rozczarowania i wiedziała co ją czeka. Po protu ją chroniła. A przynajmniej tak sądziła Mel. Jeśli natomiast chodziło o mieszkanie, w którym sama teraz mieszkała, to zdecydowanie nie można mu było zarzucić braku klasy. Było stare i widziało co najmniej trzy pokolenia. Było jednak pięknie urządzone. W starym, wiktoriańskim stylu. Sama elegancja i przepych wylewały się z wnętrz tego mieszkania. Musiała przyznać, że idealnie trafiało to w jej gust. Wielka Brytania zawsze w jakiś sposób ją fascynowała. Obiecywała sobie że kiedyś się tam wybierze. Na pewno.
Uśmiechnęła się do chłopaka spokojnie. Dla Mel każda chwila spędzona z psami była za krótka i za długa jednocześnie. Za krótka bo zawsze nie trwała wystarczająca, a długa bo dziewczyna doceniała każdy moment, który mogła spędzić ze zwierzakami. Prawdopodobnie gdyby miała własnego psa rozpieszczałaby go niewiarygodnie. Dostał by od niej całą miłość jaką człowiek może przelać na czworonożnego kompana. Swoją drogą to była myśl, żeby zatrudnić się i wyprowadzać psy. po prostu praca marzeń. Już i tak pomagała jako wolontariuszka w pobliskim schronisku. Jednakże ze względu na szkołę nie było tego dużo. A zdecydowanie za mało dla niej.
- To prawda, są. - Przytaknęła. Rzuciła okiem szybko na gromadkę psiaków. Były piękne.
Ah, plany.. ona nie planowała przyszłości. Nie aż tak. W jakiś sposób się bała. Znaczy, zawsze chciała po prostu w spokoju żyć kiedyś z mężem, z dziećmi, mając dobrą pracę. Nie potrafiła sobie tego niestety wyobrazić. No ale nic, wiedziała, że życie bywa nieobliczalne i jeszcze nie raz ją zaskoczy.
- Nigdy nie wiadomo. A dziesięć lat to nie tak dużo. W końcu będę musiała znaleźć trochę czasu. - odparła. W sumie fajnie byłoby pojechać do europy. Zwiedzić Hiszpanię, Francje.. może kiedyś nawet do Azji.. Japonii albo Korei Południowej.. to by było coś.
Ah, koncert. To było coś co chciała zobaczyć. Nie miała jeszcze okazji a bardzo chciała posłuchać go więcej. Jego głos.. no musiała przyznać, że miała do niego słabość.
- No czyli podobnie do mnie. - Ona nie wykluczała wyjazdu by po prostu odpocząć. Z drugiej strony musiało by to być połączone z jakąś aktywnością bo inaczej po prostu nie wytrzymała by na miejscu. Była jednak dosyć aktywna. Nie potrafiła po prostu siedzieć i nic nie robić, nie przez dłuższy czas. Dla niej słowo odpoczynek praktycznie nie istniało. Ona by zdecydowanie nie miała nic przeciwko by wyjechać razem.
Natomiast Gabs był wylewny, nawet bardzo. Nie ukrywał swoich emocji. Pokazywał gdy się cieszy, gdy martwi, czy jest mu smutno. No hej! Przecież jakiś czas temu rozbeczał się jak dziecko przy swoim współlokatorze, bo wreszcie zagrali pierwszy raz wspólnie. Znaczy się. Frey grał na swoich skrzypcach, Gabe zajął się wokalem, dając mini koncert dla psiaków. Pierwszy raz to się zdarzyło, właśnie dlatego tak się wzruszył, nie mogąc powstrzymać łez radości przed wypłynięciem z jego zielonych oczu. Co z tego, że bardzo szybko pozbierał się do kupy i nie było w ogóle żadnego śladu po tym? Sam fakt daje do rozumienia, że ten człowiek czasami popada w skrajności w skrajność, nie kryjąc się zupełnie. Wylewając swoje żale na wierzch, aby po chwili strzelić w swojej głowie moralnego kopniaka, uśmiechnąć się i jak gdyby nigdy nic dalej prowadzić normalną rozmowę.
Ciekawe marzenie z dzieciństwa, ale faktycznie. Matki bardzo często mają rację, więc jeśli faktycznie Melanie nie miała za grosz talentu w tej sprawie, to lepiej było sobie odpuścić. Trzeba mieć dobre poczucie stylu, dobrą rękę również do rysunku, wszak z początku wszystkie projekty wykonuje się często ręcznie, szkicując swój pomysł, aby następnie przenieść to na program komputerowy, wstawiając w formacie 3D jak wszystko ma wyglądać, dając sobie możliwość ocenienia na własne oczy, aby nie dać plamy. Na szczęście Gabriel od małego kochał muzykę. Uwielbiał ją i od samego początku jego marzeniem było stanąć na Time Square w sylwestra, dając koncert życia przed tak szeroką publicznością. Podróże związane z dawaniem koncertów, tabuny fanów, którzy proszą o autograf i zrobienie zdjęcia, jakiegoś uroczego selfie czy coś. Muzyka grała mu w duszy, korzystał ze swoich talentów, nie pozwolił na zmarnowanie ich. Poświęcał każdą wolną chwilę na doskonalenie swoich umiejętności, pobierając również prywatne lekcje u najlepszych nauczycieli jakich można dorwać w Kanadzie. Ba! Na świecie! Nieraz i nie dwa razy jechał na wakacje, aby się szkolić pod okiem jakiegoś europejskiego specjalisty. Jak widać, rodzina bardzo go wspierała w tych planach od zawsze, wkręcając go również w szoł biznes, aby był coraz bardziej rozpoznawalny. Poza tym... W sumie i tak by to zrobili. Miał uroczą mordkę, bardzo przyjazną dla oka, więc czemu nie mieliby się chwalić takim potomkiem? Czemu mieliby nie pokazywać go światu?
- Może ty będziesz chciała ze mną gdzieś pojechać, co? Razem wybierzemy cel wyprawy. Możemy polecieć do Europy, czy Azji. Pozwiedzać, pochodzić.
W sumie. Wpadło mu to do głowy już odkąd zaczął temat wakacji. Więc w końcu wydusił z siebie to wszystko. Przy okazji herbata zdążyła się zaparzyć, więc wyciągnął dwa kubki i nalał do nich.
- Słodzisz?
Szybkie pytanko. Przesunął w jej stronę kubek, łyżeczkę i cukiernicę, samemu nie racząc się białą, krystaliczną słodyczą. Herbata najlepiej smakowała naturalnie, przynajmniej według niego. Co prawda, uwielbiał słodkości, lizaki, cuksy, czekolady, lody. Wszystko tak naprawdę. A jednak herbatkę musiał mieć gorzką, delektując się jej smakiem i aromatem. Cóż. Popił trochę napoju, uprzednio dmuchając, aby nie poparzyć sobie języka. Szkoda byłoby tracić głos na darcie się, jak to bardzo boli.
Jeśli Melanie miała słabość do jego głosu to mogła nawet w tym momencie coś zasugerować w tym kierunku. Gabs z całą pewnością bardzo się ucieszy z takiej wiadomości i z wielką radością zaprowadzi do pokoju, chwyci gitarę w rękę i zagra coś przyjemnego dla ucha, urozmaicając to swoim głosem. Uwielbiał grać dla znajomych.
Ciekawe marzenie z dzieciństwa, ale faktycznie. Matki bardzo często mają rację, więc jeśli faktycznie Melanie nie miała za grosz talentu w tej sprawie, to lepiej było sobie odpuścić. Trzeba mieć dobre poczucie stylu, dobrą rękę również do rysunku, wszak z początku wszystkie projekty wykonuje się często ręcznie, szkicując swój pomysł, aby następnie przenieść to na program komputerowy, wstawiając w formacie 3D jak wszystko ma wyglądać, dając sobie możliwość ocenienia na własne oczy, aby nie dać plamy. Na szczęście Gabriel od małego kochał muzykę. Uwielbiał ją i od samego początku jego marzeniem było stanąć na Time Square w sylwestra, dając koncert życia przed tak szeroką publicznością. Podróże związane z dawaniem koncertów, tabuny fanów, którzy proszą o autograf i zrobienie zdjęcia, jakiegoś uroczego selfie czy coś. Muzyka grała mu w duszy, korzystał ze swoich talentów, nie pozwolił na zmarnowanie ich. Poświęcał każdą wolną chwilę na doskonalenie swoich umiejętności, pobierając również prywatne lekcje u najlepszych nauczycieli jakich można dorwać w Kanadzie. Ba! Na świecie! Nieraz i nie dwa razy jechał na wakacje, aby się szkolić pod okiem jakiegoś europejskiego specjalisty. Jak widać, rodzina bardzo go wspierała w tych planach od zawsze, wkręcając go również w szoł biznes, aby był coraz bardziej rozpoznawalny. Poza tym... W sumie i tak by to zrobili. Miał uroczą mordkę, bardzo przyjazną dla oka, więc czemu nie mieliby się chwalić takim potomkiem? Czemu mieliby nie pokazywać go światu?
- Może ty będziesz chciała ze mną gdzieś pojechać, co? Razem wybierzemy cel wyprawy. Możemy polecieć do Europy, czy Azji. Pozwiedzać, pochodzić.
W sumie. Wpadło mu to do głowy już odkąd zaczął temat wakacji. Więc w końcu wydusił z siebie to wszystko. Przy okazji herbata zdążyła się zaparzyć, więc wyciągnął dwa kubki i nalał do nich.
- Słodzisz?
Szybkie pytanko. Przesunął w jej stronę kubek, łyżeczkę i cukiernicę, samemu nie racząc się białą, krystaliczną słodyczą. Herbata najlepiej smakowała naturalnie, przynajmniej według niego. Co prawda, uwielbiał słodkości, lizaki, cuksy, czekolady, lody. Wszystko tak naprawdę. A jednak herbatkę musiał mieć gorzką, delektując się jej smakiem i aromatem. Cóż. Popił trochę napoju, uprzednio dmuchając, aby nie poparzyć sobie języka. Szkoda byłoby tracić głos na darcie się, jak to bardzo boli.
Jeśli Melanie miała słabość do jego głosu to mogła nawet w tym momencie coś zasugerować w tym kierunku. Gabs z całą pewnością bardzo się ucieszy z takiej wiadomości i z wielką radością zaprowadzi do pokoju, chwyci gitarę w rękę i zagra coś przyjemnego dla ucha, urozmaicając to swoim głosem. Uwielbiał grać dla znajomych.
Melanie szczerze to podziwiała. Też by chciała móc tak otwierać się przed innymi. Jednakże różni bywają ludzie. A powiedzenie, że im ktoś szczęśliwszy na zewnątrz tym bardziej smutny wewnątrz, trzymało się jej idealnie. Po prostu nie chciała innych zamartwiać swoimi problemami bo oni nie mieli by co na to poradzić, a i ona czułaby się niezręcznie że im o tym opowiada. Dlatego najlepiej było tak jak jest. Być może kiedyś spotka taką osobę, która sprawi, że wyjawi jej swoje wszystkie uczucia i to co siedzi w jej głowie. Dziś jednak nie był ten dzień i Melanie wciąż była zwykłą, szczęśliwą z pozoru Melanie. Co do zmienności humorów to Mel miała podobnie. Taka trochę mieszanka wybuchowa po nigdy nie do końca wiadomo jak zareaguje. Jednak jedno było zawsze pewne, robiła wszystko z entuzjazmem. Niezależnie od czynności zawsze starała się znaleźć pozytywne strony wykonywanej czynności bądź danej sytuacji ogółem. Starała się być optymistką, a przynajmniej jej zewnętrzne 'ja' zdawało się tak mówić.
Z jej matką sprawa nie do końca była taka prosta. Prawdopodobnie zachowała by się tak samo nawet gdyby miała nie wiadomo jaki talent do tych rzeczy. Jej matka nie wierzyła we własne dziecko ani odrobinę. Niektórzy mieli nawet wątpliwości czy je kochała. Ale dziewczyna tego nie dostrzegała. Zachowania rodzicielki próbowała tłumaczyć samej sobie na milion sposobów. Być może potrzebny był jej bodziec z zewnątrz pozwalający jej zrozumieć obecną sytuację, a być może ten bodziec miał nigdy nie nadejść, a dziewczynie przeznaczone było pozostać w toksycznej relacji z matką.
Melanie uwielbiała muzykę. Sama miała niezły słuch i melodyjny głos. Do tego umiała grać na skrzypcach i fortepianie. Jednakże nie zamierzała się pchać w stronę show-biznesu. To nie było dla niej. Pieniędzy jej nie brakowało, a sławy nie chciała. Nie było jej to do niczego potrzebne. No i nie wyobrażała sobie siebie na scenie. Za bardzo by ją to przytłoczyło. Nie wyglądała na nieśmiałą osobę ale w jakimś stopniu taka była. Zresztą.. przy nikim dotychczas nie śpiewała. Jedynie jej babcia wiedziała jak śpiewa. A tak, ukrywała się ze swoim talentem przed światem.
Na to pytanie na jej twarzy pojawił się delikatny, ledwo widoczny rumieniec. Razem z tym pytaniem miała ochotę się szeroko uśmiechnąć.
- Oh, naprawdę? Bardzo chętnie. - uśmiechnęła się uroczo. Już w swojej głowie wyobrażała sobie te wakacje. To by było coś. Najlepsze wyjazdy były właśnie z fajnymi ludźmi a Gabriel zdecydowanie się do takich zaliczał. Z drugiej strony jakby mieli pojechać tylko we dwójkę..
Spojrzała na herbatę i kiwnęła głową.
- A poproszę. - Sięgnęła po cukiernicę i wsypała dwie łyżeczki do kubka. Tego nie było po niej akurat widać, ale uwielbiała słodkie. A właśnie! Sięgnęła do torby i wyjęła z niej opakowanie miętówek. Otworzyła je i wyciągnęła w stronę chłopaka. Jeśli chodziło o herbatę to jedyna jaką piła bez cukru były zielona i oczywiście miętowa herbata. Te dwie były jej ulubionymi i nie potrzebowała cukru by się nimi delektować. Natomiast z wszystkimi innymi miała już lekki problem by docenić bez dodatku słodzika.
- Masz ochotę? - To było trochę ryzykowne bo już się jej zdarzyło, że ludzie zinterpretowali to w zły sposób. To nie tak, że ktoś ma zły oddech czy coś. Po prostu uwielbiała smak mięty. Dlatego zawsze je przy sobie nosiła, były pyszne. Trochę zabawne były te nieporozumienia, aczkolwiek zawsze istniało że co bardziej przewrażliwiona osoba poczuje się urażona.
Z jej matką sprawa nie do końca była taka prosta. Prawdopodobnie zachowała by się tak samo nawet gdyby miała nie wiadomo jaki talent do tych rzeczy. Jej matka nie wierzyła we własne dziecko ani odrobinę. Niektórzy mieli nawet wątpliwości czy je kochała. Ale dziewczyna tego nie dostrzegała. Zachowania rodzicielki próbowała tłumaczyć samej sobie na milion sposobów. Być może potrzebny był jej bodziec z zewnątrz pozwalający jej zrozumieć obecną sytuację, a być może ten bodziec miał nigdy nie nadejść, a dziewczynie przeznaczone było pozostać w toksycznej relacji z matką.
Melanie uwielbiała muzykę. Sama miała niezły słuch i melodyjny głos. Do tego umiała grać na skrzypcach i fortepianie. Jednakże nie zamierzała się pchać w stronę show-biznesu. To nie było dla niej. Pieniędzy jej nie brakowało, a sławy nie chciała. Nie było jej to do niczego potrzebne. No i nie wyobrażała sobie siebie na scenie. Za bardzo by ją to przytłoczyło. Nie wyglądała na nieśmiałą osobę ale w jakimś stopniu taka była. Zresztą.. przy nikim dotychczas nie śpiewała. Jedynie jej babcia wiedziała jak śpiewa. A tak, ukrywała się ze swoim talentem przed światem.
Na to pytanie na jej twarzy pojawił się delikatny, ledwo widoczny rumieniec. Razem z tym pytaniem miała ochotę się szeroko uśmiechnąć.
- Oh, naprawdę? Bardzo chętnie. - uśmiechnęła się uroczo. Już w swojej głowie wyobrażała sobie te wakacje. To by było coś. Najlepsze wyjazdy były właśnie z fajnymi ludźmi a Gabriel zdecydowanie się do takich zaliczał. Z drugiej strony jakby mieli pojechać tylko we dwójkę..
Spojrzała na herbatę i kiwnęła głową.
- A poproszę. - Sięgnęła po cukiernicę i wsypała dwie łyżeczki do kubka. Tego nie było po niej akurat widać, ale uwielbiała słodkie. A właśnie! Sięgnęła do torby i wyjęła z niej opakowanie miętówek. Otworzyła je i wyciągnęła w stronę chłopaka. Jeśli chodziło o herbatę to jedyna jaką piła bez cukru były zielona i oczywiście miętowa herbata. Te dwie były jej ulubionymi i nie potrzebowała cukru by się nimi delektować. Natomiast z wszystkimi innymi miała już lekki problem by docenić bez dodatku słodzika.
- Masz ochotę? - To było trochę ryzykowne bo już się jej zdarzyło, że ludzie zinterpretowali to w zły sposób. To nie tak, że ktoś ma zły oddech czy coś. Po prostu uwielbiała smak mięty. Dlatego zawsze je przy sobie nosiła, były pyszne. Trochę zabawne były te nieporozumienia, aczkolwiek zawsze istniało że co bardziej przewrażliwiona osoba poczuje się urażona.
Całe szczęście, że te powiedzenie nijak dotyczyło Gabriela, który emanował swoim szczęściem na wszystkie kierunki świata, zarażając przy tym kolejne osoby. Niezależnie czy byli to znajomi, nieznajomi, przyjaciele, rodzina, czy inne popierdółki, które kręcą się gdzieś obok. Miał po prostu ten dar, to coś co powodowało, że za nim ciągnęła się pozytywna chmura, niczym smród przy dupie, nie opuszczając go na krok. Wędrując przy okazji na innych ludzi, wprowadzając ich w lepszy nastrój, humor. Sama jego obecność miała to do siebie, że od razu mordka jarzyła się. Możliwe, że to też przez jego zachowanie, które choć było specyficzne, zdecydowanie miało w sobie wiele pokładów różowej energii. Ponadto no weźcie. Plz. Jak tu można nie cieszyć się na jego widok? Miał uroczą mordkę, genialny uśmiech, który odkrywał śnieżnobiałe, równe ząbki. Ubierał się różnie, akurat. To nie miało wielkiego wpływu, wszak nie zawsze zakładał na siebie jakieś kolorowe ciuszki. Większą część szafy zdecydowanie zajmują raczej stonowane kolory, zupełnie nie pasujące do jego charakteru. Natomiast świetnie na nim leżały, dodając przyjemnego dla oka efektu, świetnie komponując się z jego czarnymi włosami i szmaragdowymi tęczówkami. Lubił podkreślać kolor swoich oczu, często dobierając właśnie w ten sposób ubrania, aby je uwydatnić. Były jego zaletą. Rzadko się spotyka osoby o tak jaskrawych i intensywnych oczach, które jakby mogły, oślepiłyby wszystkich swoją zajebistością.
Boże, całe szczęście, że Gabe urodził się w takiej, a nie innej rodzinie. Otaczali go ludzie kochający swoje dzieciaki, dopingujący je w wybranej przez nich dziedzinie. Nie szczędząc pochwał w ich kierunku. Szczególnie, że Gabriel i jego brat świetnie dobrali swoje marzenia, pokrywając je z wrodzonymi talentami. Nie wiadomo jak Marie Walsh zachowałaby się w stosunku do bruneta, gdyby ten postanowił zostać jakimś inżynierem. Można się jedynie domyślać, że jednak starałaby się wybić mu to z głowy i doprosić, aby wybrał zawód bardziej związany z jego umiejętnościami, które jakby nie patrzeć były typowo humanistyczne. Historia? Którą datę potrzebujecie, no którą? Języki? Może nie znał ich obecnie za wiele, ale oba na poziomie biegłym, nie mając żadnego problemu gdyby musiał gdzieś wyjechać, na przykład do Francji. Można wiele wymieniać, ale jeszcze zostanę uznany za samochwałę, czy coś.
- SERIO!? JEZU! Idę po laptopa!
Banan, który wymalował się na twarzy Gabe'a był ogromny. A on sam momentalnie poleciał do swojego pokoju, przekopując się sprawnie przez sterty śmieci i ubrań, aż dotarł do łóżka na którym leżał jego macbook. Przybiegł czym prędzej do kuchni, kładąc go na stole i siadając na krześle, przy okazji zgarniając kubek swojej herbaty, aby postawić go na blacie.
- No chodź, chodź. Popatrzymy na oferty biur podróży!
Zachęcił Melanie gestem ręki, odsuwając dla niej krzesło, coby to mogła spocząć. Dżentelmen, że hoho! A miętówkami nie przejął się. Nie było teraz szans wybić go z rytmu i spowodować, że zacząłby się zastanawiać nad swoim oddechem. W sumie był pewien tego, że jest w porządku.
- Podziękuję, wolę lizaki.
Wyjął malinowego lizaka z kieszeni, rozpakowując i pchając sobie go do ust. Ciumkał sobie w najlepsze, włączając laptopa i od razu odpalając przeglądarkę, aby wystukać parę słów. Znalazł jakieś fajne biuro podróży, wszedł na ich stronę i pokazał listę wielu ciekawych miejsc. Tokio, Paryż, Hawaje, Tajlandia, Wietnam, Indie i wiele, wiele innych.
- Gdzie chcesz jechać?
Tak, wiem. Szybko to się działo, nawet bardzo. Ale nie można sobie wyobrazić jak Gabs ucieszył się gdy tylko usłyszał, że Melanie byłaby chętna na wspólną podróż. Serio. Samemu jest jakoś tak, meh. A dzięki niej miał świetną partnerkę do zwiedzania! Miło spędziliby czas, na pewno. I w sumie nadal się nie zorientował, że właśnie zaproponował dziewczynie wyjazd. We dwoje... Tylko oni, w innym kraju... Coś za bardzo niewinny ten Walsh dzisiaj.
Boże, całe szczęście, że Gabe urodził się w takiej, a nie innej rodzinie. Otaczali go ludzie kochający swoje dzieciaki, dopingujący je w wybranej przez nich dziedzinie. Nie szczędząc pochwał w ich kierunku. Szczególnie, że Gabriel i jego brat świetnie dobrali swoje marzenia, pokrywając je z wrodzonymi talentami. Nie wiadomo jak Marie Walsh zachowałaby się w stosunku do bruneta, gdyby ten postanowił zostać jakimś inżynierem. Można się jedynie domyślać, że jednak starałaby się wybić mu to z głowy i doprosić, aby wybrał zawód bardziej związany z jego umiejętnościami, które jakby nie patrzeć były typowo humanistyczne. Historia? Którą datę potrzebujecie, no którą? Języki? Może nie znał ich obecnie za wiele, ale oba na poziomie biegłym, nie mając żadnego problemu gdyby musiał gdzieś wyjechać, na przykład do Francji. Można wiele wymieniać, ale jeszcze zostanę uznany za samochwałę, czy coś.
- SERIO!? JEZU! Idę po laptopa!
Banan, który wymalował się na twarzy Gabe'a był ogromny. A on sam momentalnie poleciał do swojego pokoju, przekopując się sprawnie przez sterty śmieci i ubrań, aż dotarł do łóżka na którym leżał jego macbook. Przybiegł czym prędzej do kuchni, kładąc go na stole i siadając na krześle, przy okazji zgarniając kubek swojej herbaty, aby postawić go na blacie.
- No chodź, chodź. Popatrzymy na oferty biur podróży!
Zachęcił Melanie gestem ręki, odsuwając dla niej krzesło, coby to mogła spocząć. Dżentelmen, że hoho! A miętówkami nie przejął się. Nie było teraz szans wybić go z rytmu i spowodować, że zacząłby się zastanawiać nad swoim oddechem. W sumie był pewien tego, że jest w porządku.
- Podziękuję, wolę lizaki.
Wyjął malinowego lizaka z kieszeni, rozpakowując i pchając sobie go do ust. Ciumkał sobie w najlepsze, włączając laptopa i od razu odpalając przeglądarkę, aby wystukać parę słów. Znalazł jakieś fajne biuro podróży, wszedł na ich stronę i pokazał listę wielu ciekawych miejsc. Tokio, Paryż, Hawaje, Tajlandia, Wietnam, Indie i wiele, wiele innych.
- Gdzie chcesz jechać?
Tak, wiem. Szybko to się działo, nawet bardzo. Ale nie można sobie wyobrazić jak Gabs ucieszył się gdy tylko usłyszał, że Melanie byłaby chętna na wspólną podróż. Serio. Samemu jest jakoś tak, meh. A dzięki niej miał świetną partnerkę do zwiedzania! Miło spędziliby czas, na pewno. I w sumie nadal się nie zorientował, że właśnie zaproponował dziewczynie wyjazd. We dwoje... Tylko oni, w innym kraju... Coś za bardzo niewinny ten Walsh dzisiaj.
Generalnie Mel także otaczała taka szczęśliwa otoczka. Takie wrażenie dawała z zewnątrz. Widzisz tę roześmianą, szczęśliwą dziewczynę? Tak, tak, to ona. Zawsze stara się by atmosfera wokół była pozytywna. Nie znosi negatywnych emocji. Dobijają ją więc unika ich jak może. Czasami jednak wiadomo, nie da się ich uniknąć. Dlatego też wiele sytuacji stara się obrócić w żart. Po prostu uważa, że w ten sposób jest lepiej. Najlepiej mieć dystans do wszystkiego. Wtedy ludzie lubią Cię bardziej. To zauważyła już dawno. Generalnie nie była ona fałszywa. Czasami może unikała niektórych tematów, ale robiła to dlatego, że uważała to za słuszne. Na szczęście miała taki charakter, że potrafiła przystosować się do innych, za co była bardzo wdzięczna. Była dosyć popularną osobą i to chyba najlepsze co mogło jej się przytrafić. Prawdopodobnie gdyby inni jej nie lubili i byłaby sama.. nawet nie chciała o tym myśleć. Teoretycznie miała taki punkt w życiu, gdzie chciała się poddać, chrzanić wszystko i zagrzebać się w łóżku użalając nad sobą. Zamiast tego jednak postanowiła walczyć, by nie robić kłopotu sobie i innym, przede wszystkim by nie zawieść mamy.
Co do tego Mel zgadzała się w pełni. Chłopak miał w sobie urok, był ogólnie osobą, której po prostu nie dało się nie lubić. Jednakże to nie było powodem, dla którego jej się podobał. Co innego w nim ją porwało. No ale nie było co teraz o tym rozmyślać.
Zazdrościła tego innym. Było by to dla niej o wiele lepsze. Zresztą zasługiwała na lepszą rodzinę. Nigdy jednak nie była niewdzięczna z tego powodu. Zawsze mogła nie mieć żadnej rodziny.. a to, że jej matka miała wysokie wymagania.. według Mel, to tylko świadczyło o tym, że chce najlepiej dla córki.
Entuzjazm chłopaka niesamowicie ją zaskoczył. Nie sądziła, że aż tak go to ucieszy. Poczuła nagły przypływ ciepła na sercu. To było miłe uczucie z paru powodów. W międzyczasie sama wzięła herbatę w dłonie biorąc sporego łyka. Ah.. herbata była cudowna, lepsza i mocniejsza od kawy. Nie rozumiała dlaczego większość ludzi była fanami tego drugiego. Patrzyła jak chłopak z laptopem siada obok niej. Emanował z niego entuzjazm co bardzo szybko zresztą udzieliło się także jej. Poczuła nagłe podniecenie myślą, że mogli gdzieś razem pojechać. Dodatkowo.. tylko we dwoje. Nie było chyba lepszej okazji.
- No już, no już. - zaśmiała się cicho siadając na krześle, które jej podsunął. Schowała szybko miętówki do kieszeni. Później sobie weźmie jedną, póki co miała herbatę. Spojrzała na niego gdy wpakował sobie lizaka do buzi. Przez chwilę nie mogła oderwać wzroku. Po chwili jednak szybko odwróciła wzrok speszona. Ogarnij się. A więc chłopak był fanem lizaków. Warto zapamiętać. Ona także je lubiła do pewnego stopnia, przegrywały jednak z miętówkami.
Przyglądała się jak włącza laptopa i odpala internet. Podążała wzrokiem gdy scrollował stronę patrząc na wszystkie oferty. Tak naprawdę mogli polecieć gdziekolwiek. Dzisiejszy rozwój turystyki oferował bardzo wiele. Zastanowiła się przez chwilę.. tak naprawdę było tyle miejsc w które chciała pojechać. Dotychczas jednak nie było to możliwe bo ani nie miała z kim pojechać, ani kiedy. A teraz.. w te wakacje faktycznie było trochę więcej czasu. No i teoretycznie była już pełnoletnia.. Zresztą, z pieniędzmi jej taty było mnóstwo możliwości. Mogła poprosić go o prywatny odrzutowiec i pewnie bez mrugnięcia okiem dałby go jej, byle mu tylko nie przeszkadzała w pracy. Gdzie by tu pojechać. Aż nie wiedziała co odpowiedzieć na jego pytanie. Zaczęła się zastanawiać nad Paryżem.. miasto zakochanych, co? Mogła by to być świetna okazja... Jednakże nie lubiła francuzów. Miała już do czynienia z paroma i nie byli zbyt mili. Zresztą dużo się mówiło o tym, że są zadufani, jak własny język traktują jak święty. Coś tam umiała powiedzieć po francusku. W końcu to była kanada. Nie było to jednak zbyt wiele, no i kanadyjski francuski różnił się od tego oryginalnego. Niee.. Francja odpada. Tokio. To miejsce od razu wpadło jej do głowy. Japonia była niesamowicie ciekawym krajem. Pamiętała jak się kiedyś o nim uczyła w szkole. Ich kultura była niebywała i z pewnością by się tam nie nudzili.
- Um.. może Tokio? - Spytała niepewnie. Nie chciała też zmuszać chłopaka do jechania tam gdzie nie chce. Najlepiej by było jakby to było miejsce dogodne dla ich obojga. Ona na pewno nie chciała jechać na wakacje na których by tylko leżała na plaży z drinkiem z palemką w dłoni. To nie dla niej. Ona potrzebowała ruchu, energii. W innym przypadku była to tylko strata czasu. Poleżeć to ona sobie może w domu.
- A Ty gdzie chcesz? - Spytała patrząc na niego.
Co do tego Mel zgadzała się w pełni. Chłopak miał w sobie urok, był ogólnie osobą, której po prostu nie dało się nie lubić. Jednakże to nie było powodem, dla którego jej się podobał. Co innego w nim ją porwało. No ale nie było co teraz o tym rozmyślać.
Zazdrościła tego innym. Było by to dla niej o wiele lepsze. Zresztą zasługiwała na lepszą rodzinę. Nigdy jednak nie była niewdzięczna z tego powodu. Zawsze mogła nie mieć żadnej rodziny.. a to, że jej matka miała wysokie wymagania.. według Mel, to tylko świadczyło o tym, że chce najlepiej dla córki.
Entuzjazm chłopaka niesamowicie ją zaskoczył. Nie sądziła, że aż tak go to ucieszy. Poczuła nagły przypływ ciepła na sercu. To było miłe uczucie z paru powodów. W międzyczasie sama wzięła herbatę w dłonie biorąc sporego łyka. Ah.. herbata była cudowna, lepsza i mocniejsza od kawy. Nie rozumiała dlaczego większość ludzi była fanami tego drugiego. Patrzyła jak chłopak z laptopem siada obok niej. Emanował z niego entuzjazm co bardzo szybko zresztą udzieliło się także jej. Poczuła nagłe podniecenie myślą, że mogli gdzieś razem pojechać. Dodatkowo.. tylko we dwoje. Nie było chyba lepszej okazji.
- No już, no już. - zaśmiała się cicho siadając na krześle, które jej podsunął. Schowała szybko miętówki do kieszeni. Później sobie weźmie jedną, póki co miała herbatę. Spojrzała na niego gdy wpakował sobie lizaka do buzi. Przez chwilę nie mogła oderwać wzroku. Po chwili jednak szybko odwróciła wzrok speszona. Ogarnij się. A więc chłopak był fanem lizaków. Warto zapamiętać. Ona także je lubiła do pewnego stopnia, przegrywały jednak z miętówkami.
Przyglądała się jak włącza laptopa i odpala internet. Podążała wzrokiem gdy scrollował stronę patrząc na wszystkie oferty. Tak naprawdę mogli polecieć gdziekolwiek. Dzisiejszy rozwój turystyki oferował bardzo wiele. Zastanowiła się przez chwilę.. tak naprawdę było tyle miejsc w które chciała pojechać. Dotychczas jednak nie było to możliwe bo ani nie miała z kim pojechać, ani kiedy. A teraz.. w te wakacje faktycznie było trochę więcej czasu. No i teoretycznie była już pełnoletnia.. Zresztą, z pieniędzmi jej taty było mnóstwo możliwości. Mogła poprosić go o prywatny odrzutowiec i pewnie bez mrugnięcia okiem dałby go jej, byle mu tylko nie przeszkadzała w pracy. Gdzie by tu pojechać. Aż nie wiedziała co odpowiedzieć na jego pytanie. Zaczęła się zastanawiać nad Paryżem.. miasto zakochanych, co? Mogła by to być świetna okazja... Jednakże nie lubiła francuzów. Miała już do czynienia z paroma i nie byli zbyt mili. Zresztą dużo się mówiło o tym, że są zadufani, jak własny język traktują jak święty. Coś tam umiała powiedzieć po francusku. W końcu to była kanada. Nie było to jednak zbyt wiele, no i kanadyjski francuski różnił się od tego oryginalnego. Niee.. Francja odpada. Tokio. To miejsce od razu wpadło jej do głowy. Japonia była niesamowicie ciekawym krajem. Pamiętała jak się kiedyś o nim uczyła w szkole. Ich kultura była niebywała i z pewnością by się tam nie nudzili.
- Um.. może Tokio? - Spytała niepewnie. Nie chciała też zmuszać chłopaka do jechania tam gdzie nie chce. Najlepiej by było jakby to było miejsce dogodne dla ich obojga. Ona na pewno nie chciała jechać na wakacje na których by tylko leżała na plaży z drinkiem z palemką w dłoni. To nie dla niej. Ona potrzebowała ruchu, energii. W innym przypadku była to tylko strata czasu. Poleżeć to ona sobie może w domu.
- A Ty gdzie chcesz? - Spytała patrząc na niego.
W sumie. Dobrze, że Gabs nie ma pojęcia o tym, że zdążył spodobać się starszej koleżance jaką jest Melanie. W sumie można nawet ich nazwać przyjaciółmi? Zbyt wielkiego błędu raczej nikt by nie popełnił, tak nazywając ich relację. A czemu dobrze? Za pewne mogłaby wyczekiwać wtedy momentu gdzie padłaby na nią lawina wielu pytań. Poczynając od tych ciekawskich, czemu właśnie ktoś taki jak on. Jasne, był pewny siebie, wiedział, że jego mordka się podoba innym. Inaczej nie byłby zapraszany do sesji zdjęciowych. Jednakże chciałby wiedzieć, upewnić się przede wszystkim, czy pociąga ją też psychicznie, na tle uczuciowym. Nie tylko fizycznie. Miał swoje momenty, gdzie lądował w łóżku z kimkolwiek w sumie. Zdarzało się, byleby zaspokoić swoje żądzę. Dla niego to nie było coś złego, biorąc pod uwagę fakt, że nigdy nie dawał nikomu jakichkolwiek nadziei. Od początku takie relacje były ustalane, że tylko jeden raz i nic więcej. Zero motylków w brzuchów, wspólnego parzenia herbaty z samego rana. Normalka wśród dzisiejszych nastolatków. Gabs jednak coś miał w sobie, że kręciły go uczucia. Chciał kiedyś mieć przyjemność inną niż fizyczną ze spędzenia nocy z kimś. Zaprowadzić taką dziewczynę do domu, przedstawić rodzinie. Bratu, matce, ojcu. Spędzić wspólnie święta, wyczekując na Świętego Mikołaja, który jak co roku zostawiłby stos prezentów. Razem się wygłupiać, grać w gry. Wspólnie iść na zakupy jakiejś dobrej herbaty. Śmiać się, oglądać filmy na laptopie, leżąc na łóżku i wcinając jakąś pizzę, czy chipsy. Fajna sprawa ogólnie. Zabierać na imprezy z sobą, pokazać taką kobietę współlokatorowi i oznajmić mu, że są parą. Z całą pewnością Clawerichowi opadłaby szczena!
Tokio? Zatrzymał się na jednej z ofert, klikając na nią, aby pokazała więcej informacji. Tak naprawdę nie zależało mu na wycieczce grupowej, starał się wyszukać po prostu jak najlepszego połączenia lotniczego i oferty jakiegoś dobrego hotelu, w którym mogliby się zatrzymać. Wszystkie te wycieczki z nieznajomymi ludźmi, to kicha. Jedna, wielka kicha. Samemu jest o wiele lepiej, ciekawiej. Można zwiedzić nawet więcej, samemu wybierając co tak naprawdę nas ciekawi.
- Tokio byłoby świetne. Jeszcze nigdy nie byłem w Japonii. Można się tam zatrzymać, wykupić bilet dwutygodniowy na wszystkie linie i pojechać też w kilka innych miejsc, aby pozwiedzać. Chciałbym zobaczyć górę Fuji, z całą pewnością.
Przystał na propozycję poznania japońskiej kultury. Uwielbiał ich żarcie. Wypadałoby chyba trochę więcej poznać skoro ma okazję pojechać tam w wakacje z kimś. Poza tym. Zjeść sushi, w Japonii. Oo tak! Ramen również. Okonomiyaki. Boże! Ale się Gabs teraz napalił! Policzki mu się zarumieniły, oczy błyszczały jak jakieś zielone gwiazdki. Super by było. Spojrzał na nią, w sumie pierwszy raz odkąd usiedli. Przypatrywał się jej osobie przez chwilę. Tak po prostu. W ciszy i spokoju. Dopiero to co właśnie zrobił, było zadziwiające. Nawet dla niego, rly. Momentalnie zbliżył się do niej, wsadził dłoń w jej włosy, przechodząc do potylicy. Złączył ich usta przy okazji, zamykając szmaragdowe ślepiska. Tak po prostu. Nagle, niespodziewanie, dość gwałtownie, nie zwracając uwagi na to jak w ogóle Melanie może na to zareagować. Cóż. Najwyżej pierdyknie go w caban i ucieknie w popłochu z mieszkania.
Tokio? Zatrzymał się na jednej z ofert, klikając na nią, aby pokazała więcej informacji. Tak naprawdę nie zależało mu na wycieczce grupowej, starał się wyszukać po prostu jak najlepszego połączenia lotniczego i oferty jakiegoś dobrego hotelu, w którym mogliby się zatrzymać. Wszystkie te wycieczki z nieznajomymi ludźmi, to kicha. Jedna, wielka kicha. Samemu jest o wiele lepiej, ciekawiej. Można zwiedzić nawet więcej, samemu wybierając co tak naprawdę nas ciekawi.
- Tokio byłoby świetne. Jeszcze nigdy nie byłem w Japonii. Można się tam zatrzymać, wykupić bilet dwutygodniowy na wszystkie linie i pojechać też w kilka innych miejsc, aby pozwiedzać. Chciałbym zobaczyć górę Fuji, z całą pewnością.
Przystał na propozycję poznania japońskiej kultury. Uwielbiał ich żarcie. Wypadałoby chyba trochę więcej poznać skoro ma okazję pojechać tam w wakacje z kimś. Poza tym. Zjeść sushi, w Japonii. Oo tak! Ramen również. Okonomiyaki. Boże! Ale się Gabs teraz napalił! Policzki mu się zarumieniły, oczy błyszczały jak jakieś zielone gwiazdki. Super by było. Spojrzał na nią, w sumie pierwszy raz odkąd usiedli. Przypatrywał się jej osobie przez chwilę. Tak po prostu. W ciszy i spokoju. Dopiero to co właśnie zrobił, było zadziwiające. Nawet dla niego, rly. Momentalnie zbliżył się do niej, wsadził dłoń w jej włosy, przechodząc do potylicy. Złączył ich usta przy okazji, zamykając szmaragdowe ślepiska. Tak po prostu. Nagle, niespodziewanie, dość gwałtownie, nie zwracając uwagi na to jak w ogóle Melanie może na to zareagować. Cóż. Najwyżej pierdyknie go w caban i ucieknie w popłochu z mieszkania.
Mel chyba spaliłaby się ze wstydu gdyby wiedziała, że Gabs wie. Na szczęście takie rzeczy zachowywała tylko dla siebie. Oczywiście jej przyjaciółki ją pytały, czy ktoś jej się podoba i tak dalej, ale ona zawsze szczelnie zachowywała dla siebie te informacje. Walsh podobał się wielu dziewczynom w tej szkole. Był popularny, wesoły, przystojny.. no i grał na gitarze i bezbłędnie śpiewał. Miał mnóstwo fanek w szkole, podobnie jak jego współlokator. Ale to nie dlatego ją zainteresował. To jego głos. Nie obchodziło ją czy jest przystojny, bogaty czy popularny. Jego głos dotarł to głębi jej serca poruszając ją. Pamiętała jak pierwszy raz usłyszała jego śpiew. Niesamowicie ją to wzruszyło. Wiedziała od razu, że chłopak jest wyjątkowy. Dodatkowo gdy poznała go bliżej okazało się, że ma świetny charakter. To był dla niej pierwszy taki raz. Nigdy się nikim nie interesowała. Słuchała matki, a ta zawsze mówiła by zajęła się nauką a nie chłopcami. Dlatego też, chociaż miała sporo adoratorów, to wszystkich dotychczas odrzucała. Po prostu miała ważniejszy, wyższy cel. Bycie z chłopakiem zajmowało dużo czasu, którego ona miała zawsze niewystarczająco. Wiadomo, zastanawiała się czasami, jak to by było, iść z kimś trzymając się za ręce, oglądać razem film, jeść kolacje.. nigdy jednak nie było to czymś czego potrzebowała. W pewnym momencie się to zmieniło. Potrafiła sobie wyobrazić takie rzeczy z Gabrielem. Nie zrozumcie jej źle, przyjaźniąc się z nim nie miała żadnych ukrytych intencji. Nie planowała zaprzyjaźniać się z nim co raz bardziej dopóki go nie usidli. Ona nie była takim typem dziewczyny. Jeśli chodziło o uczucia, była bardzo niewinna. Po prostu cieszyła się z wszystkich spędzanych razem chwil. Nawet nie liczyła na nic więcej bo nie sądziła by się nią zainteresował. Z tych wszystkich dziewczyn w szkole musiałaby by być niezłą szczęściarą. Dziewczyna oczywiście nie doceniała siebie. Jej poziom samooceny był bardzo niski. Kryła się z tym, udawała pewną siebie. Przeważnie.
Uśmiechnęła się zadowolona, że jemu także przypadł ten pomysł do gustu. Uwielbiała egzotyczne miejsca i Japonia do nich należała. Było to jedno z miejsc, które chciała zwiedzić.
- Ja tak samo, a chciałam tam kiedyś pojechać. Taak, to jest dobry pomysł, tam jest mnóstwo rzeczy do zwiedzania. Dodatkowo wezmę aparat.. ile cudnych zdjęć tam można zrobić.. - rozmarzyła się szczęśliwa. Była zapaloną amatorką robienia zdjęć. Szczególnie gdy podróżowała, a trochę jej się zdarzało, zabierała ze sobą lustrzankę. Potem najciekawsze zawsze wieszała sobie na tablicy korkowej na ścianie. Generalnie miała tam taki artystyczny kącik. Na tej tablicy było wszystko, zdjęcia, jej jakieś szkice, które rysowała gdy jej się nudziło. Czasami coś komponowała, także teksty piosenek także tam wisiała. Siadała zazwyczaj pod tą tablicą na swojej pufie. To był jej kącik gdzie łapała wenę. Niezależnie o co chodziło, zawsze w tym miejscu czuła się bardziej skupiona. Czy był to jakiś rysunek do szkoły, czy wypracowanie, to właśnie tam tworzyło jej się najlepiej. Wracając jednak do Japonii.. zgadzała się z nim także jeśli chodziło o jedzenie. W przeciwieństwie do Ameryki, w Azji odżywiali się niezwykle zdrowo. Tutaj dla niej sushi było rarytasem.. nie mówiąc o innych japońskich przysmakach, których nigdy nie miała okazji spróbować. A jeść u samego źródła.. mm, to jej się podobało. Dziewczyna tak się zamyśliła, że nie zauważyła, że chłopak zaczął jej się przyglądać. Gdy odwzajemniła jego spojrzenie on zaczął się przysuwać. Gdy wysunął w jej stronę rękę zaczęła się zastanawiać czy ma coś na twarzy. Może rzęsa? Ale w momencie gdy jego ręka spoczęła na jej policzku i przeszła dalej, a on sam zaczął się zbliżać, jej mózg szybko połączył fakty. Poczuła jak kamienieje nie będąc w stanie się poruszyć. Po chwili poczuła jego wargi na swoich.. O mamo...
Jej ciało samo zareagowało odwzajemniając pocałunek, ale jej umysł był już w innym świecie. Poczuła w sobie mieszankę szczęścia i zaskoczenia. Uczucie to było tak silne, że przez moment kompletnie ją sparaliżowało. Po chwili jednak adrenalina szybko zaczęła płynąć w jej żyłach i odsunęła się nieco gwałtownie od chłopaka. Patrzyła na niego nie wiedząc do końca jak zareagować. W jej mózgu pytania przelewały się jedno po drugim tysiąc na sekundę. Czemu to zrobił? O co chodzi? Powinna się cieszyć, a może martwić? Czemu martwić? Czyżby on też coś czuł? Jej twarz w międzyczasie zrobiła się cała czerwona. Nie było w tym nic dziwnego, gdyż to był pierwszy pocałunek dziewczyny, o czym Walsh zapewne nie wiedział. Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale szybko je zamknęła. Była zaskoczona. Bardzo.
Uśmiechnęła się zadowolona, że jemu także przypadł ten pomysł do gustu. Uwielbiała egzotyczne miejsca i Japonia do nich należała. Było to jedno z miejsc, które chciała zwiedzić.
- Ja tak samo, a chciałam tam kiedyś pojechać. Taak, to jest dobry pomysł, tam jest mnóstwo rzeczy do zwiedzania. Dodatkowo wezmę aparat.. ile cudnych zdjęć tam można zrobić.. - rozmarzyła się szczęśliwa. Była zapaloną amatorką robienia zdjęć. Szczególnie gdy podróżowała, a trochę jej się zdarzało, zabierała ze sobą lustrzankę. Potem najciekawsze zawsze wieszała sobie na tablicy korkowej na ścianie. Generalnie miała tam taki artystyczny kącik. Na tej tablicy było wszystko, zdjęcia, jej jakieś szkice, które rysowała gdy jej się nudziło. Czasami coś komponowała, także teksty piosenek także tam wisiała. Siadała zazwyczaj pod tą tablicą na swojej pufie. To był jej kącik gdzie łapała wenę. Niezależnie o co chodziło, zawsze w tym miejscu czuła się bardziej skupiona. Czy był to jakiś rysunek do szkoły, czy wypracowanie, to właśnie tam tworzyło jej się najlepiej. Wracając jednak do Japonii.. zgadzała się z nim także jeśli chodziło o jedzenie. W przeciwieństwie do Ameryki, w Azji odżywiali się niezwykle zdrowo. Tutaj dla niej sushi było rarytasem.. nie mówiąc o innych japońskich przysmakach, których nigdy nie miała okazji spróbować. A jeść u samego źródła.. mm, to jej się podobało. Dziewczyna tak się zamyśliła, że nie zauważyła, że chłopak zaczął jej się przyglądać. Gdy odwzajemniła jego spojrzenie on zaczął się przysuwać. Gdy wysunął w jej stronę rękę zaczęła się zastanawiać czy ma coś na twarzy. Może rzęsa? Ale w momencie gdy jego ręka spoczęła na jej policzku i przeszła dalej, a on sam zaczął się zbliżać, jej mózg szybko połączył fakty. Poczuła jak kamienieje nie będąc w stanie się poruszyć. Po chwili poczuła jego wargi na swoich.. O mamo...
Jej ciało samo zareagowało odwzajemniając pocałunek, ale jej umysł był już w innym świecie. Poczuła w sobie mieszankę szczęścia i zaskoczenia. Uczucie to było tak silne, że przez moment kompletnie ją sparaliżowało. Po chwili jednak adrenalina szybko zaczęła płynąć w jej żyłach i odsunęła się nieco gwałtownie od chłopaka. Patrzyła na niego nie wiedząc do końca jak zareagować. W jej mózgu pytania przelewały się jedno po drugim tysiąc na sekundę. Czemu to zrobił? O co chodzi? Powinna się cieszyć, a może martwić? Czemu martwić? Czyżby on też coś czuł? Jej twarz w międzyczasie zrobiła się cała czerwona. Nie było w tym nic dziwnego, gdyż to był pierwszy pocałunek dziewczyny, o czym Walsh zapewne nie wiedział. Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale szybko je zamknęła. Była zaskoczona. Bardzo.
W sumie Gabs nie miał problemów ze zdradzaniem swoich obiektów westchnień współlokatorowi. Frey sporo wiedział o życiu prywatnym Gabriela, bo ten nie odczuwał jakiejkolwiek potrzeby ukrywania takich spraw. Co innego było z Clawerichem, który już nie był tak otwarty i w miarę możliwości spławiał wszelkie pytania Walsha różnymi odzywkami. Przykłady mamy o wiele wcześniej, gdy to czarnowłosy mówił o wyskoczeniu na panny, a blondyn mu pojechał na swój uroczy sposób, aby tylko zakończyć ten temat. Do tego dorzućmy jeszcze młodszego brata, który musiał wysłuchiwać przez telefon czy skype'a różnych opowiadań tego artysty. Nie zapominając tak samo o jego wieloletnim przyjacielu Mercury'm, który również nie mógł się odpędzić od godzinnych rozmów telefonicznych, nawet jeśli nie miał na to ochoty. Nie potrafił ot tak go spławić, Gabe miał w sobie to coś, że choćby nie wiadomo jak się nie chciało prowadzić takich rozmów, to jednak wciąż się słuchało jego paplaniny. Nawet jeśli pierdzielił o dupie maryni, co zdarzało się bardzo często.
A fakt posiadania fanek? Racja, bywały dziewczyny zainteresowane jego osobą. To, że był popularny, bogaty, przystojny. Wysportowany, do tego utalentowany. Rozumie samo przez się, że taka osoba nie będzie wiodła spokojnego życia w szkole średniej. Biorąc pod uwagę fakt, że przecież w szkole również dawał koncerty, toteż był coraz bardziej rozpoznawalny. Dorzucając oliwy do ognia, kumplował się z samą śmietanką. Bardzo często można było go spotkać z Frey'em, który notabene jest jego współlokatorem. Wspólne powroty do domu były bardzo częste. Natomiast przerwy spędzał często z Blackiem, który jakby nie patrzeć jest bodajże najpopularniejszym facetem w Riverdale. Najbogatszy dzieciak, łamacz serc. Do tego jego brat Saturn i Gabriel, ta trójka siedząca razem na przerwie. Sama śmietanka można rzec.
Pominął już całkowicie rozmowę na temat wycieczki do Japonii. Jasne, nadal się tym jarał. Genialna sprawa w jego mniemaniu i cieszył się niezmiernie. Może to być dla niego podróż życia. Jednakże najciekawsza jest zawsze teraźniejszość, a obecna sytuacja w mieszkaniu nalegała, by to właśnie na niej się skupić. Atmosfera była już ciężka, cisza zapadła kompletnie. W sumie nie ma co się dziwić. To co zrobił Walsh było szybkie i niespodziewane. Chociaż można też powiedzieć, że to właśnie takie chwile mają w sobie pewnego rodzaju magię. Wszak Melanie kompletnie się nie spodziewała pocałunku ze strony czarnowłosego. Odwzajemniła, a następnie odsunęła się od niego. Strzelając buraka na twarzy. On w tym czasie wyprostował swoje plecy, otworzył oczy i patrzył na nią. Urocze, bardzo urocze. Zachowała się tak, jakby to był jej pierwszy raz. Ops. TO BYŁ PIERWSZY RAZ! Co prawda, Gabriel nie miał o tym żadnego pojęcia, może powstrzymałby się wtedy przed tym. A teraz to co? Skradł jej pierwszego całusa. Hoho, jest się czym chwalić.
- Miałaś coś na ustach.
No nie. No po prostu kurwa no nie. Wymówka rodem z przedszkola, serio. Uśmiechnął się w ten swój niewinny sposób, łapiąc się w tył swojej głowy i drapiąc po potylicy. Sam się teraz nieco zawstydził, głównie faktem, że Melanie postanowiła się od niego odsunąć. Tego to już w ogóle się nie spodziewał.
- Zrobiłem coś źle?
Głupek, głupek, głupek. I jeszcze raz GŁUPEK. Był teraz taki niewinny, jak dziecko, które przypadkiem porwało skarpetki ojca. Czy dziecko, które przez przypadek wylało picie na podłogę. Czekał, czekał teraz na jakąś reprymendę z jej strony. Bo raczej nie spodziewał się, aby Mel nagle rzuciła mu się w ramiona.
A fakt posiadania fanek? Racja, bywały dziewczyny zainteresowane jego osobą. To, że był popularny, bogaty, przystojny. Wysportowany, do tego utalentowany. Rozumie samo przez się, że taka osoba nie będzie wiodła spokojnego życia w szkole średniej. Biorąc pod uwagę fakt, że przecież w szkole również dawał koncerty, toteż był coraz bardziej rozpoznawalny. Dorzucając oliwy do ognia, kumplował się z samą śmietanką. Bardzo często można było go spotkać z Frey'em, który notabene jest jego współlokatorem. Wspólne powroty do domu były bardzo częste. Natomiast przerwy spędzał często z Blackiem, który jakby nie patrzeć jest bodajże najpopularniejszym facetem w Riverdale. Najbogatszy dzieciak, łamacz serc. Do tego jego brat Saturn i Gabriel, ta trójka siedząca razem na przerwie. Sama śmietanka można rzec.
Pominął już całkowicie rozmowę na temat wycieczki do Japonii. Jasne, nadal się tym jarał. Genialna sprawa w jego mniemaniu i cieszył się niezmiernie. Może to być dla niego podróż życia. Jednakże najciekawsza jest zawsze teraźniejszość, a obecna sytuacja w mieszkaniu nalegała, by to właśnie na niej się skupić. Atmosfera była już ciężka, cisza zapadła kompletnie. W sumie nie ma co się dziwić. To co zrobił Walsh było szybkie i niespodziewane. Chociaż można też powiedzieć, że to właśnie takie chwile mają w sobie pewnego rodzaju magię. Wszak Melanie kompletnie się nie spodziewała pocałunku ze strony czarnowłosego. Odwzajemniła, a następnie odsunęła się od niego. Strzelając buraka na twarzy. On w tym czasie wyprostował swoje plecy, otworzył oczy i patrzył na nią. Urocze, bardzo urocze. Zachowała się tak, jakby to był jej pierwszy raz. Ops. TO BYŁ PIERWSZY RAZ! Co prawda, Gabriel nie miał o tym żadnego pojęcia, może powstrzymałby się wtedy przed tym. A teraz to co? Skradł jej pierwszego całusa. Hoho, jest się czym chwalić.
- Miałaś coś na ustach.
No nie. No po prostu kurwa no nie. Wymówka rodem z przedszkola, serio. Uśmiechnął się w ten swój niewinny sposób, łapiąc się w tył swojej głowy i drapiąc po potylicy. Sam się teraz nieco zawstydził, głównie faktem, że Melanie postanowiła się od niego odsunąć. Tego to już w ogóle się nie spodziewał.
- Zrobiłem coś źle?
Głupek, głupek, głupek. I jeszcze raz GŁUPEK. Był teraz taki niewinny, jak dziecko, które przypadkiem porwało skarpetki ojca. Czy dziecko, które przez przypadek wylało picie na podłogę. Czekał, czekał teraz na jakąś reprymendę z jej strony. Bo raczej nie spodziewał się, aby Mel nagle rzuciła mu się w ramiona.
Miała kompletny mętlik w głowie. Nie wiedziała co zrobić. Naprawdę. Tu nie była kwestia po prostu pierwszego pocałunku. Gabriel nie byłby pierwszym, który próbował. Tyle tylko, że w jego wypadku nie protestowała. Normalnie by się odsunęła, nie dopuściła do takiej sytuacji, a tu nie.. jeszcze odwzajemniła pocałunek. Jej myśli przepływały przez jej umysł z prędkością światła. Miała aż za dużo rzeczy do martwienia się. O nie.. A co jeśli słabo całuję? Przecież nigdy się nie całowałam.. na pewno to poznał.. Miał przecież pewnie mnóstwo dziewczyn i to nie było dla niego nic nowego. Czuła jak jej twarz zalewa się purpurą. Jezu.. żeby się tylko teraz gdzieś schować. Intuicja mówiła jej "zwiewaj dziewczyno". Wyobraziła sobie jak nagle wstaje i wybiega z mieszkania zostawiając chłopaka skonsternowanego. Zachichotała bezwiednie na tę myśl. NO NIE. Świetnie, najpierw odwzajemnia pocałunek, potem się nagle odsuwa i jeszcze chichocze. Uzna ją za wariatkę. Tak, dokładnie tak, brawo Mel, popisowy numer dałaś. Zganiła w myślach samą siebie.
- J-ja.. ee... - patrzyła na niego i po prostu nie wiedziała co powiedzieć. Chociaż oczywiście się nie wydawała była niebywale nieśmiała. I w takich sytuacjach wcale nie była taka wygadana, traciła rezon, zapominała języka w gębie, jak zwał tak zwał. Nie było to dziwne zważywszy, że takie rzeczy były dla niej nowością. A jeszcze, o zgrozo z chłopakiem, który jej się podobał. Gdyby to był ktokolwiek inny dałaby mu z plaskacza, ale co to to nie. W tym przypadku nie było o tym mowy. Więc po prostu siedziała z jawną dezorientacją malującą się na twarzy, wpatrując się w niego i zastanawiając jak zareagować, żeby nie było niezręcznie. Po chwili usłyszała jego słowa i zdębiała. Bezwiednie przyłożyła dłoń do ust przejeżdżając po dolnej wardze kciukiem. Tak, to mogło wyglądać dosyć seksownie, o czym dziewczyna nie do końca wiedziała. Co mogłaby mieć na ustach.. nie, nie no.. przecież to tak nie działa.. To wymówka głupia babo! Jej mózg ją szybko uświadomił. Och.. No cóż w tym momencie na jej usta cisnął się uśmiech, ale skutecznie go powstrzymała. Nie wyobrażaj sobie za dużo. Jak dobrze było mieć taki przydatny mózg, który Cię ganił i uświadamiał w potrzebnych chwilach.
- W-wybacz.. zaskoczyłeś m-nie.. - odparła niepewnie na te słowa tłumacząc się z tego czemu się odezwała. Dziewczyna niestety w stresujących sytuacjach miała tendencje do jąkania się. I tak było teraz lepiej niż kiedyś. Spojrzała na niego niepewnie po czym on posłał jej TEN niewinny uśmiech. Tak, ten od którego dziewczynom miękną kolana i prawie mdleją. Nie zdawał sobie sprawy jak uroczy się przez to wydawał.
- Nie! O-Oczywiście, że nie! - zaprzeczyła energicznie. Być może trochę zbyt energicznie. No ale cóż. Wyglądał biednie, faktycznie tak jakby czekał na reprymendę. A ona z tego powodu zaczęła się martwić jeszcze bardziej. Poczuła się winna, że z jej powodu on się poczuł w taki sposób. Nie chciała też żeby odebrał to w zły sposób. Przecież nie odsunęła się dlatego, że tego nie chciała. No najchętniej by się na niego rzuciła, ale to nie ważne. Po prostu ona niewinna nie spodziewała się tego. W życiu by nawet nie przypuszczała, że do czegoś takiego dojdzie, gdyż była wręcz przekonana, że Gabriel widział w niej tylko koleżanki. A tu miła niespodzianka. Chyba.. bo zwykłych koleżanek się nie całuje.. prawda?
- J-ja.. ee... - patrzyła na niego i po prostu nie wiedziała co powiedzieć. Chociaż oczywiście się nie wydawała była niebywale nieśmiała. I w takich sytuacjach wcale nie była taka wygadana, traciła rezon, zapominała języka w gębie, jak zwał tak zwał. Nie było to dziwne zważywszy, że takie rzeczy były dla niej nowością. A jeszcze, o zgrozo z chłopakiem, który jej się podobał. Gdyby to był ktokolwiek inny dałaby mu z plaskacza, ale co to to nie. W tym przypadku nie było o tym mowy. Więc po prostu siedziała z jawną dezorientacją malującą się na twarzy, wpatrując się w niego i zastanawiając jak zareagować, żeby nie było niezręcznie. Po chwili usłyszała jego słowa i zdębiała. Bezwiednie przyłożyła dłoń do ust przejeżdżając po dolnej wardze kciukiem. Tak, to mogło wyglądać dosyć seksownie, o czym dziewczyna nie do końca wiedziała. Co mogłaby mieć na ustach.. nie, nie no.. przecież to tak nie działa.. To wymówka głupia babo! Jej mózg ją szybko uświadomił. Och.. No cóż w tym momencie na jej usta cisnął się uśmiech, ale skutecznie go powstrzymała. Nie wyobrażaj sobie za dużo. Jak dobrze było mieć taki przydatny mózg, który Cię ganił i uświadamiał w potrzebnych chwilach.
- W-wybacz.. zaskoczyłeś m-nie.. - odparła niepewnie na te słowa tłumacząc się z tego czemu się odezwała. Dziewczyna niestety w stresujących sytuacjach miała tendencje do jąkania się. I tak było teraz lepiej niż kiedyś. Spojrzała na niego niepewnie po czym on posłał jej TEN niewinny uśmiech. Tak, ten od którego dziewczynom miękną kolana i prawie mdleją. Nie zdawał sobie sprawy jak uroczy się przez to wydawał.
- Nie! O-Oczywiście, że nie! - zaprzeczyła energicznie. Być może trochę zbyt energicznie. No ale cóż. Wyglądał biednie, faktycznie tak jakby czekał na reprymendę. A ona z tego powodu zaczęła się martwić jeszcze bardziej. Poczuła się winna, że z jej powodu on się poczuł w taki sposób. Nie chciała też żeby odebrał to w zły sposób. Przecież nie odsunęła się dlatego, że tego nie chciała. No najchętniej by się na niego rzuciła, ale to nie ważne. Po prostu ona niewinna nie spodziewała się tego. W życiu by nawet nie przypuszczała, że do czegoś takiego dojdzie, gdyż była wręcz przekonana, że Gabriel widział w niej tylko koleżanki. A tu miła niespodzianka. Chyba.. bo zwykłych koleżanek się nie całuje.. prawda?
- I dlatego właśnie totalnie powinieneś zacząć czytać Animosity. - Pokiwał głową, tym samym kończąc opowiadanie Rosjaninowi o jakimś najnowszym komiksie. Przedstawił pokrótce wszystkie istotne informacje, omijając przy tym spoilery. Akurat dotarłszy pod budynek w którym mieszkał, natknęli się na dostawcę. Zapłacił więc, odbierając przeznaczoną dla nich reklamówkę z jedzeniem. I jako, że za wysiłkiem fizycznym nie przepadał, podreptał od razu w stronę windy, naciskając guzik ostatniego piętra. Wchodząc do mieszkania, nawet nie kłopotał się z pukaniem, n bo hej, to jego mieszkanie.
- Hej Gab, mam nadzieję, że nie oglądasz znowu gejowskiego porno! Mamy gości! - Lekko podniósł głos, coby współlokator go usłyszał. A wraz z odłożeniem siatki z jedzeniem gdzieś na półkę, zbiegła się cała zgraja psów. Przyklęknął na jedno kolano, coby się z nimi wszystkimi należycie przywitać. Wytarmosić za poliki i uszy. Większość czworonogów podreptała też pomerdać do Travitzy i młodszego Walsha. poza dwoma najstarszymi, które nigdy nie przepadały za obcymi. Oba zostały przy boku właściciela, jedynie obserwując wszystko dookoła.
- Hej Gab, mam nadzieję, że nie oglądasz znowu gejowskiego porno! Mamy gości! - Lekko podniósł głos, coby współlokator go usłyszał. A wraz z odłożeniem siatki z jedzeniem gdzieś na półkę, zbiegła się cała zgraja psów. Przyklęknął na jedno kolano, coby się z nimi wszystkimi należycie przywitać. Wytarmosić za poliki i uszy. Większość czworonogów podreptała też pomerdać do Travitzy i młodszego Walsha. poza dwoma najstarszymi, które nigdy nie przepadały za obcymi. Oba zostały przy boku właściciela, jedynie obserwując wszystko dookoła.
Pavel 'Smuggler' Travitza
The Jackal Canis Lupaster
Re: Apartament na poddaszu
Nie Sie 28, 2016 9:33 pm
Nie Sie 28, 2016 9:33 pm
Słuchał Freya jednym uchem, obserwując jednocześnie okolicę. Doceniał jego zapał, ale komiksy znudziły mu się jakieś dobre kilka lat temu i raczej nie miał zamiaru do nich wracać. Oczywiście wiedział, że to też dojrzały segment rozrywki, gdzie można znaleźć coś niezwykle interesującego, ale jakoś nie mógł się przełamać. I tak brakowało mu czasu, aby oczyścić swoją kupkę wstydu.
Kiwnął lekko głową.
- Może kiedyś - mruknął tonem, który oznaczał mniej więcej: "nie słucham cię od jakichś dziesięciu minut."
Wędrował posłusznie za Freyem aż do samego mieszkania. Tam odczekał swoje, a potem sam przykucnął, aby powitać psiaki. To chyba jego ulubiona część wizyty tutaj.
- No cześć mordy. Memphis, River, Shelby... nie, czekaj, ty jesteś Shelby. I Oakley. - Każdego wygłaskał dopóki nie straciły nim zainteresowania. Wtedy spojrzał na pozostałe dwa. - No i Regulus i Winston. Myślisz, że kiedyś mnie polubią? Nieufne chujki - wystawił w ich stronę wierzch dłoni, ale po chwili zrezygnował i się podniósł. Potem spróbuje jeszcze raz się z nimi zaprzyjaźnić.
Nie czekając na pozwolenie ruszył wgłąb mieszania.
- Cześć Gab - przywitał znajomego z klasy. A potem zauważył również Melanie. Damn, czy to jego szczęśliwy dzień. - Frey, ty podła cholero, muszę częściej się z tobą bujać. Otaczają cię same piękne kobiety - ostatnie słowa skierował już do samej zainteresowanej, uśmiechając się przy tym iście czarująco. I odrobinę niepokojąco.
Podobnie jednak jak w wypadku Winter, szybko stracił zainteresowanie i odwrócił się w stronę gospodarza z którym przyszedł.
- Gdzie te chińskie naleśniki, zgłodniałem.
Kiwnął lekko głową.
- Może kiedyś - mruknął tonem, który oznaczał mniej więcej: "nie słucham cię od jakichś dziesięciu minut."
Wędrował posłusznie za Freyem aż do samego mieszkania. Tam odczekał swoje, a potem sam przykucnął, aby powitać psiaki. To chyba jego ulubiona część wizyty tutaj.
- No cześć mordy. Memphis, River, Shelby... nie, czekaj, ty jesteś Shelby. I Oakley. - Każdego wygłaskał dopóki nie straciły nim zainteresowania. Wtedy spojrzał na pozostałe dwa. - No i Regulus i Winston. Myślisz, że kiedyś mnie polubią? Nieufne chujki - wystawił w ich stronę wierzch dłoni, ale po chwili zrezygnował i się podniósł. Potem spróbuje jeszcze raz się z nimi zaprzyjaźnić.
Nie czekając na pozwolenie ruszył wgłąb mieszania.
- Cześć Gab - przywitał znajomego z klasy. A potem zauważył również Melanie. Damn, czy to jego szczęśliwy dzień. - Frey, ty podła cholero, muszę częściej się z tobą bujać. Otaczają cię same piękne kobiety - ostatnie słowa skierował już do samej zainteresowanej, uśmiechając się przy tym iście czarująco. I odrobinę niepokojąco.
Podobnie jednak jak w wypadku Winter, szybko stracił zainteresowanie i odwrócił się w stronę gospodarza z którym przyszedł.
- Gdzie te chińskie naleśniki, zgłodniałem.
Tak, to nie był pierwszy pocałunek Gabriela. Miewał już sporo dziewczyn, a raczej przygód na jedną noc. I to w sumie nie tylko z przedstawicielkami płci pięknej. Wybredny nie był, czego nie żałował. Posmakował w swoim krótkim życiu obu zbliżeń fizycznych i z czystym sumieniem jest w stanie powiedzieć, że gdyby miał się z kimś wiązać na dłuższą metę, to z kobietą. I tutaj nawet nie rozchodzi się o fakt, że jego rodzina choć tolerancyjna - to mogłaby nie przyjąć do wiadomości, że ich najstarszy syn umawia się z jakimś facetem. Takie sprawy trzymał dla siebie, nawet bratu nie spowiadał się ze swoich partnerów i partnerek seksualnych, nadal traktując go nieco po macoszemu. Bo przecież to był młodszy braciszek, nie mógł go zgorszyć takimi opowiastkami, niech żyje dalej w niewiedzy, a najlepiej niech nie traci swojego prawictwa przez kolejne parę lat. I w sumie reakcja Melanie bardziej rozśmieszyła Gabsa, niżeli spowodowała, że wziąłby ją za jakąś wariatkę. Była dość naturalna, ba! Powinien się cieszyć, że nie dostał siarczystego strzała w policzek. Rozumiał, że Mel czuje się teraz dość nieswojo, jest bardzo zdziwiona. A przede wszystkich zagubiona. Sprawia wrażenie dobrej dziewczyny, która wierzy w prawdziwą miłość, aż po grób, toteż taki pocałunek może nie jest dla niej czymś normalnym. Chociaż? Gabs jest niepoprawnym romantykiem, który wierzy, że gdzieś na świecie chodzi jego druga połówka, a teraz jedynie się bawi. No właśnie, to była zabawa. Gdyby nie fakt, że coś go poraziło, ukłuło w serduszku. Really.
Gabs momentalnie z uśmiechem na ustach przybliżył się do panienki Lawson, na tyle, by ich twarze dzieliła zaledwie kilkucentymetrowa, wolna przestrzeń. Zielone oczy wbijały się prosto w jej ślepia, mogła poczuć na sobie jego ciepły oddech. A on się jej tak po prostu przypatrywał.
- Czemu się jąkasz?
Pstryknął ją w nos i wybuchając śmiechem się odsunął. Serio, co za koleś. Napił się herbatki ze swojego kubka.
- Coś taka zdziwiona? Lubię Cię bardziej...
Tu go przerwało. Widać było, że miał powiedzieć coś jeszcze, ale dźwięk otwieranych drzwi zdecydowanie rozproszył jego wypowiedź, jak i samą jego osobę. Zdziwił się, bardzo. Gabe był święcie przekonany, że Frey za szybko nie wróci do mieszkania. A już na pewno nie z dwoma innymi osobami! Czarnowłosy zdębiał, serio. Chwila, a on stał wyprostowany, skierowany swoim ciałem właśnie w stronę wejścia do kuchni. Stamtąd miał widok na przedpokój, widział dokładnie sylwetkę Freya, Pavla i... Ethana? A ten tu czego?
- Clawerich... też mam gościa! I TO TY W TYM DOMU OGLĄDASZ GEJOWSKIE PORNO.
To nie tak, że się zdenerwował. No, może trochę. Bardziej się zirytował, że stracił okazję na dalsze bycie sam na sam z Melanie. Ugh. Co za nieludzkie potwory z nich, a w szczególności ze współlokatora i braciszka. Bo ten drugi, czego on tu w ogóle szuka? Znowu chce zbałamucić całą lodówkę? I swoją drogą. Momentalnie Gabs zrobił się czerwony na twarzy, właśnie wtedy jak Travitza pochwalił urodę Melanie. No, bo... przed chwilą ją pocałował, a tu dupek już startuje do niej, akysz. Machnął do niego ręką na przywitanie.
- No siemasz Pavel. Piękna kobieta jest moim gościem, nie Frey'a. Tak tylko zaznaczam.
Musiał to wyjaśnić serio. I wtedy dopiero zwrócił się do młodszego Walsha, który o zgrozo. Wygląda bardzo podobnie do Gabriela, jak to się stało to nikt nie wie.
- A ty tu czego szukasz młody? Znowu chcesz nam przeżreć wszystkie zapasy? Zresztą... wstaw wodę, bo pewnie będziesz chciał pić kawę.
I szybki zwrot do Pavla.
- A ty coś do picia chcesz?
Cóż, skoro już przyszli... musiał jakoś ugościć. Chociaż nie było mu to na rękę, wcalee.
Gabs momentalnie z uśmiechem na ustach przybliżył się do panienki Lawson, na tyle, by ich twarze dzieliła zaledwie kilkucentymetrowa, wolna przestrzeń. Zielone oczy wbijały się prosto w jej ślepia, mogła poczuć na sobie jego ciepły oddech. A on się jej tak po prostu przypatrywał.
- Czemu się jąkasz?
Pstryknął ją w nos i wybuchając śmiechem się odsunął. Serio, co za koleś. Napił się herbatki ze swojego kubka.
- Coś taka zdziwiona? Lubię Cię bardziej...
Tu go przerwało. Widać było, że miał powiedzieć coś jeszcze, ale dźwięk otwieranych drzwi zdecydowanie rozproszył jego wypowiedź, jak i samą jego osobę. Zdziwił się, bardzo. Gabe był święcie przekonany, że Frey za szybko nie wróci do mieszkania. A już na pewno nie z dwoma innymi osobami! Czarnowłosy zdębiał, serio. Chwila, a on stał wyprostowany, skierowany swoim ciałem właśnie w stronę wejścia do kuchni. Stamtąd miał widok na przedpokój, widział dokładnie sylwetkę Freya, Pavla i... Ethana? A ten tu czego?
- Clawerich... też mam gościa! I TO TY W TYM DOMU OGLĄDASZ GEJOWSKIE PORNO.
To nie tak, że się zdenerwował. No, może trochę. Bardziej się zirytował, że stracił okazję na dalsze bycie sam na sam z Melanie. Ugh. Co za nieludzkie potwory z nich, a w szczególności ze współlokatora i braciszka. Bo ten drugi, czego on tu w ogóle szuka? Znowu chce zbałamucić całą lodówkę? I swoją drogą. Momentalnie Gabs zrobił się czerwony na twarzy, właśnie wtedy jak Travitza pochwalił urodę Melanie. No, bo... przed chwilą ją pocałował, a tu dupek już startuje do niej, akysz. Machnął do niego ręką na przywitanie.
- No siemasz Pavel. Piękna kobieta jest moim gościem, nie Frey'a. Tak tylko zaznaczam.
Musiał to wyjaśnić serio. I wtedy dopiero zwrócił się do młodszego Walsha, który o zgrozo. Wygląda bardzo podobnie do Gabriela, jak to się stało to nikt nie wie.
- A ty tu czego szukasz młody? Znowu chcesz nam przeżreć wszystkie zapasy? Zresztą... wstaw wodę, bo pewnie będziesz chciał pić kawę.
I szybki zwrot do Pavla.
- A ty coś do picia chcesz?
Cóż, skoro już przyszli... musiał jakoś ugościć. Chociaż nie było mu to na rękę, wcalee.
Przez większość drogi obserwował mijanych ludzi, jedynie czasami wyłapując jakieś słowo z rozmowy Freya i Pavela. Komiksy nie bardzo go interesowały, więc nawet nie starał się, aby coś więcej usłyszeć. Schował dłonie do kieszeni, dzielnie podążając za współlokatorem Gabriela. Tak dawno nie widział braciszka, że przecież musiał to nadrobić.
Gejowskie porno?
Ethan aż parsknął pod nosem. Wcale by się nie zdziwił, gdyby przyłapali na tym starszego. Biedny, dalej myśli, że młodszy w ogóle nic nie widzi. Oczywiście nie miał zamiaru nic mówić o swoich podejrzeniach. Może nawet wolałby nie znać całej prawdy.
Kucnął przy psach, które do niego podeszły. Każdego musiał dokładnie wygłaskać. Chyba nigdy nie oprze się tym uroczym kulkom sierści, które tylko czekały, aby ktoś je wytarmosił.
- Braciszku! Stęskniłem się! - zawołał, kiedy już uwolnił się od grupki psiaków. Wszedł do kuchni, gdzie siedział Gab z Melanią. Na jej widok czarnowłosy zatrzymał się, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej. To się nazywa zajebiste wyczucie chwili.
- Co zrobiłeś tej biednej dziewczynie, że zgodziła się z tobą spędzić czas? - zapytał, wyraźnie rozbawiony całą sytuacją. Nie dało się nie zauważyć, że przybycie radosnej trójki pokrzyżowało plany Gabsa. Cóż, przynajmniej przynieśli jedzenie, więc powinien im wybaczyć to haniebne wtargnięcie.
- Oczywiście, sama chińszczyzna mi nie wystarczy. Mam nadzieję, ze masz jakieś ciastka - odpowiedział, opierając się o ścianę. - No wiesz co. Powinieneś mnie ugościć i zrobić najlepszą kawę jaką potrafisz. - Wzrokiem szybko odnalazł czajnik. W drodze do kranu porwał go z lady. Napełnił do pełna i postawił na piecu. Otworzył jedną z szafek, w poszukiwaniu kawy. Gdzieś na pewno muszą ją mieć.
Gejowskie porno?
Ethan aż parsknął pod nosem. Wcale by się nie zdziwił, gdyby przyłapali na tym starszego. Biedny, dalej myśli, że młodszy w ogóle nic nie widzi. Oczywiście nie miał zamiaru nic mówić o swoich podejrzeniach. Może nawet wolałby nie znać całej prawdy.
Kucnął przy psach, które do niego podeszły. Każdego musiał dokładnie wygłaskać. Chyba nigdy nie oprze się tym uroczym kulkom sierści, które tylko czekały, aby ktoś je wytarmosił.
- Braciszku! Stęskniłem się! - zawołał, kiedy już uwolnił się od grupki psiaków. Wszedł do kuchni, gdzie siedział Gab z Melanią. Na jej widok czarnowłosy zatrzymał się, krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej. To się nazywa zajebiste wyczucie chwili.
- Co zrobiłeś tej biednej dziewczynie, że zgodziła się z tobą spędzić czas? - zapytał, wyraźnie rozbawiony całą sytuacją. Nie dało się nie zauważyć, że przybycie radosnej trójki pokrzyżowało plany Gabsa. Cóż, przynajmniej przynieśli jedzenie, więc powinien im wybaczyć to haniebne wtargnięcie.
- Oczywiście, sama chińszczyzna mi nie wystarczy. Mam nadzieję, ze masz jakieś ciastka - odpowiedział, opierając się o ścianę. - No wiesz co. Powinieneś mnie ugościć i zrobić najlepszą kawę jaką potrafisz. - Wzrokiem szybko odnalazł czajnik. W drodze do kranu porwał go z lady. Napełnił do pełna i postawił na piecu. Otworzył jedną z szafek, w poszukiwaniu kawy. Gdzieś na pewno muszą ją mieć.
Czuła gulę w gardle. No tak, stres już dał o sobie znać. Że też ona przeżywała wszystko dwa razy mocniej. O cokolwiek właściwie nie chodziło, to zawsze martwiła się bardziej niż powinna. Oczywiście nic po sobie nie pokazywała. Upychała to w sobie gdzieś zmartwiona. Kiedyś od tego stresu dostanie raka. Nie pali, nie pije, a i tak ją to dopadnie. Życie bywa okrutne. Odżywiasz się zdrowo, jesteś w świetnej formie, generalnie robisz wszystko, żeby być jak najbardziej zdrowym a potem i tak jakieś paskudne choróbsko się dopada. I patrzysz sobie spokojnie z boku jak te osoby, które piją i palą trzymają się lepiej niż Ty, niż wszyscy. Tak to jest, wszystko jest w genach i nie masz na to wpływu. Trzeba się pogodzić z tym co przyniesie los. Tak więc Melanie już zdążyła się pogodzić, że raczej nie ma szans u Gabriela. I tu życie ją zaskoczyło. W najmniej spodziewanej chwili pomachało jej przed oczami karteczką z napisem "mam Cię", śmiejąc się tak jakby wycięło jej świetny dowcip. Ale ona nie zamierzała narzekać. Właściwie to życie wyrządziło jej przysługę. Wszystko właściwie było by świetnie gdyby tej cudownej chwili coś nagle nie przerwało. W jej uszach już wybrzmiewały te słowa "lubię Cię bardziej...", patrzyła na niego wyczekując dokończenia sentencji co sugerował jego ton. Jednakże w tym momencie usłyszała zgrzyt klucza przekręcanego w zamku i psy, które rzuciły się do drzwi. Chwila.. co? Spojrzała w kierunku drzwi z których wysypało się trzech chłopaków. No to Ci się udał żart, życie. Brawo. Freya oczywiście znała, ten drugi typek wyglądał nieco podejrzanie, ale pewnie też był ich kolegą, po czym ten trzeci.. na jego widok otworzyły jej się bezwiednie usta. Szybko je jednak zamknęła. Spojrzała z powrotem na Gabriela i na chłopaka. Uspokój się, może masz omamy? To ze stresu czy jak? Zresztą po chwili słowa chłopaków wszystko wyjaśniły. No tak, wiedziała, że ma brata... no ale.. czy to był jego bliźniak? Wyglądali niezwykle podobnie. Wow, tu ją zaskoczyło. Szczerze mówiąc sama nie wiedziała co powiedzieć więc tylko siedziała w ciszy przyglądając się. Jednocześnie przysunęła się odrobinę bliżej Gabriela, tak jakby chciała się za nim schować a jej bezwiedny ruch mówił "obroń mnie". Po chwili też dotarły do niej słowa chłopaków. Na słowa o gejowskim porno zachichotała cicho. Ups.. Pozatym w ciągu kilku minut została dwukrotnie nazwana piękną, przez dwóch różnych chłopaków, w tym przez Gabriela. Podniosły jej się lekko kąciki ust na co nie miała wpływu. Każdy lubił komplementy, co nie?
Strona 3 z 4 • 1, 2, 3, 4
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach