▲▼
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
First topic message reminder :
Tu coś się kiedyś pojawi, jak przestanę tak lamić |:
Tu coś się kiedyś pojawi, jak przestanę tak lamić |:
Ow, Bjarne nie miał do niego siły. Jak miło to słyszeć. Na jego słowa tylko dwuznacznie się uśmiechnął, co było wręcz idealną odpowiedzią na jego docinkę. Zbyt wymowne po prostu.
Cóż, nikt nie powiedział, że Lucas należy do odpowiedzialnych osób. Często popadał w hipokryzję, czego nawet nie był świadomy. Niewiele osób jest tego świadom. To, że uważał się za odpowiedzialnego, nie znaczy, że nim jest. Dlatego teraz beztrosko zaczął pić piwo na pusty żołądek, nie martwiąc się, co będzie potem. I z raną i z jego stanem.
Patrzył się na niego uważnie, będąc gotów mu pomóc, gdyby rzeczywiście sytuacja zaczęła się pogarszać. Już nawet wstawał, aby móc pomóc, jednak Bjarne zakosił mu piwo i wypił je duszkiem, a tym samym koszmar w postaci zakrztuszenia się skończył. Lucas tylko pokręcił głową na jego słowa, siadając z powrotem na krześle. A już myślał, że będzie musiał bawić się w bohatera.
- Trzeba było uważać z przyprawami - odparł, biorąc w dłonie pustą butelkę, którą poszedł i wyrzucił. Odpuścił sobie jednak kolejne piwo, chcąc pokazać, że jednak do tych odpowiedzialnych osób chociaż trochę należy. Może nawet coś zje...? Nie, prędzej zwymiotuje, jeśli tego dokona - Podziękuję za kolejne - odparł, siadając na dupsku, gdzie znowu zaczął obserwować blondyna. Po raz kolejny się zakrztusi, a może tym razem będzie jadł mniej łapczywie? - Jak w szkole? - rzucił randomowym pytaniem, aby zagłuszyć tą nieprzyjemną ciszę. Przynajmniej Bjarne nie zarzuci mu, że bezsensownie się na niego lampi. Jeszcze posądzi go o jakieś fetysze.
Cóż, nikt nie powiedział, że Lucas należy do odpowiedzialnych osób. Często popadał w hipokryzję, czego nawet nie był świadomy. Niewiele osób jest tego świadom. To, że uważał się za odpowiedzialnego, nie znaczy, że nim jest. Dlatego teraz beztrosko zaczął pić piwo na pusty żołądek, nie martwiąc się, co będzie potem. I z raną i z jego stanem.
Patrzył się na niego uważnie, będąc gotów mu pomóc, gdyby rzeczywiście sytuacja zaczęła się pogarszać. Już nawet wstawał, aby móc pomóc, jednak Bjarne zakosił mu piwo i wypił je duszkiem, a tym samym koszmar w postaci zakrztuszenia się skończył. Lucas tylko pokręcił głową na jego słowa, siadając z powrotem na krześle. A już myślał, że będzie musiał bawić się w bohatera.
- Trzeba było uważać z przyprawami - odparł, biorąc w dłonie pustą butelkę, którą poszedł i wyrzucił. Odpuścił sobie jednak kolejne piwo, chcąc pokazać, że jednak do tych odpowiedzialnych osób chociaż trochę należy. Może nawet coś zje...? Nie, prędzej zwymiotuje, jeśli tego dokona - Podziękuję za kolejne - odparł, siadając na dupsku, gdzie znowu zaczął obserwować blondyna. Po raz kolejny się zakrztusi, a może tym razem będzie jadł mniej łapczywie? - Jak w szkole? - rzucił randomowym pytaniem, aby zagłuszyć tą nieprzyjemną ciszę. Przynajmniej Bjarne nie zarzuci mu, że bezsensownie się na niego lampi. Jeszcze posądzi go o jakieś fetysze.
Rudzielec był sam w sobie wrednym dupkiem, którego coraz trudniej było tolerować. Na dłuższą metę Bjarne po prostu pasował i kompletnie odcinał się od zbyt zadufanego i aroganckiego pyskacza, jednak tym razem nie uwolni się tak szybko jak tego by chciał. Lucas miał w zwyczaju — ostatnimi czasy — przychodzenie do Norwega, nie czując pod tym względem żądnej krępacji czy niezręczności. Zwłaszcza po wszystkich tych sytuacjach, które mieli za sobą. Przecież na tej jednorazowej nocy się nie skończyło, było ich zdecydowanie za dużo. Czy żałował? Czasem. A najczęściej w takich momentach, kiedy Lucas okazywał się zwykłym palantem. Czyli praktycznie zawsze.
— Nie sądziłem, że są tak cholernie ostre. Ja pierniczę. — Zakaszlał jeszcze raz i starł wierzchem dłoni resztki piwa. Odstawił półmisek z jedzeniem, nie mając zamiaru więcej tego cholerstwa jeść. Prędzej mu przełyk spłonie od chińskiego żarcia aniżeli miał od wódki serwowanej w barze.
....
Bar.
Szlak by to trafił, już jakiś czas nie był w pracy. Wziął chorobowe, które ciągnął stanowczo zbyt długo. Szef w końcu straci resztki cierpliwości zaserwowanej dla swojego barmana i zacznie traktować go, jak jednego z wielu pracowników-pasożytów, którzy tylko kombinują jak pracować, aby się nie napracować. Zazwyczaj wszystkich tych nierobów Bjarne gonił do roboty, dzięki czemu miał większe chody u szefostwa, jednak tym razem zaczynał mocno przeginać. Spojrzał ukradkiem na swój telefon, który od kilku dni leżał na stole wyłączony i niemo nakazywał mu ponowne włączenie, apelując do jego odpowiedzialności.
— Fantastycznie — rzucił, nie bardzo wiedząc czy ten znowu nie zamierza drążyć w czymś dziury. Cholera wie co ten Somer miał w głowie. Wiedział, że same nieprzyzwoite i niestosowne myśli, ale do tego zdążył już przywyknąć.
— Zaczęła cię nagle interesować moja edukacja?
— Nie sądziłem, że są tak cholernie ostre. Ja pierniczę. — Zakaszlał jeszcze raz i starł wierzchem dłoni resztki piwa. Odstawił półmisek z jedzeniem, nie mając zamiaru więcej tego cholerstwa jeść. Prędzej mu przełyk spłonie od chińskiego żarcia aniżeli miał od wódki serwowanej w barze.
....
Bar.
Szlak by to trafił, już jakiś czas nie był w pracy. Wziął chorobowe, które ciągnął stanowczo zbyt długo. Szef w końcu straci resztki cierpliwości zaserwowanej dla swojego barmana i zacznie traktować go, jak jednego z wielu pracowników-pasożytów, którzy tylko kombinują jak pracować, aby się nie napracować. Zazwyczaj wszystkich tych nierobów Bjarne gonił do roboty, dzięki czemu miał większe chody u szefostwa, jednak tym razem zaczynał mocno przeginać. Spojrzał ukradkiem na swój telefon, który od kilku dni leżał na stole wyłączony i niemo nakazywał mu ponowne włączenie, apelując do jego odpowiedzialności.
— Fantastycznie — rzucił, nie bardzo wiedząc czy ten znowu nie zamierza drążyć w czymś dziury. Cholera wie co ten Somer miał w głowie. Wiedział, że same nieprzyzwoite i niestosowne myśli, ale do tego zdążył już przywyknąć.
— Zaczęła cię nagle interesować moja edukacja?
Oj tam zaraz wrednym dupkiem. Po prostu miał swój okres buntu, który chyba powoli zaczął mu przemijać. A może jednak nie? Kto wie, kto wie. Dla Bjarne jednak nie umiał być... miły. O czymkolwiek by nie rozmawiali, cokolwiek by nie zostało powiedziane, zawsze musiał darzyć go bardzo wyjątkową sympatią. Nic na to nie poradzi, że młody na niego właśnie tak działał. Sam nie zachowywał się lepiej w stosunku do rudzielca, więc czego tak właściwie oczekiwał?
Od zawsze było wiadomo, że Lucasowi brakowało momentami taktu. Nie czuł tego momentu, gdzie nie powinien czegoś robić. Na przykład do niego przychodzić, bo chłopak czuł się niezręcznie. Jasne, czuł specyficzne emocje w powietrzy, niemniej nie sądził, że mógł czuć do niego aż taką urazę. Somer dziwnym sposobem czuł się tu bezpiecznie. Tyle razem przeżyli, norweg znał go od każdej strony, a mimo to nie uciekał, kiedy miał z nim styczność. Może to właśnie było jego błędem?
Zaśmiał się cicho na jego reakcję. No cóż, ostre dania dają popalić, kiedy nie jest się przyzwyczajonym do ostrego. Aż sam był ciekaw, jak bardzo ostre to jest, ale... Jakoś nie mógł się przełamać. Może następnym razem spróbuje, kiedy będzie miał okazję tu w ogóle jeszcze przyjść. I jak zrobi podobne danie. Spoglądał na niego przez dłuższą chwilę z lekkim uśmieszkiem na twarzy, po czym wstał od stolika i zaczął się zbierać. Chyba rzeczywiście nie chciał jego obecności tu. Przynajmniej tak to odczuwał. Zabrał co miał do zabrania, więc w zasadzie już dawno rudzielca nie powinno tu być.
- Nie. Chciałem po prostu zagadać - odparł, ubierając kurtkę - Na razie - rzucił tylko, kiedy był gotów do wyjścia i cóż, po prostu poszedł.
z/t
Od zawsze było wiadomo, że Lucasowi brakowało momentami taktu. Nie czuł tego momentu, gdzie nie powinien czegoś robić. Na przykład do niego przychodzić, bo chłopak czuł się niezręcznie. Jasne, czuł specyficzne emocje w powietrzy, niemniej nie sądził, że mógł czuć do niego aż taką urazę. Somer dziwnym sposobem czuł się tu bezpiecznie. Tyle razem przeżyli, norweg znał go od każdej strony, a mimo to nie uciekał, kiedy miał z nim styczność. Może to właśnie było jego błędem?
Zaśmiał się cicho na jego reakcję. No cóż, ostre dania dają popalić, kiedy nie jest się przyzwyczajonym do ostrego. Aż sam był ciekaw, jak bardzo ostre to jest, ale... Jakoś nie mógł się przełamać. Może następnym razem spróbuje, kiedy będzie miał okazję tu w ogóle jeszcze przyjść. I jak zrobi podobne danie. Spoglądał na niego przez dłuższą chwilę z lekkim uśmieszkiem na twarzy, po czym wstał od stolika i zaczął się zbierać. Chyba rzeczywiście nie chciał jego obecności tu. Przynajmniej tak to odczuwał. Zabrał co miał do zabrania, więc w zasadzie już dawno rudzielca nie powinno tu być.
- Nie. Chciałem po prostu zagadać - odparł, ubierając kurtkę - Na razie - rzucił tylko, kiedy był gotów do wyjścia i cóż, po prostu poszedł.
z/t
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach