▲▼
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
First topic message reminder :
Nauczyciel był dzisiaj w wyjątkowo wyśmienitym nastroju. Wyspał się, zjadł dobre śniadanko, a w komunikacji miejskiej, o dziwo, nie było tego ranka tłoku. Wszystkie te przemiłe babcie, które wiecznie się dokądś spieszą o siódmej rano, chyba postanowiły przenieść swoje pilne zajęcia na inny dzień. Już samo to wprawiało człowieka w dobry nastrój. Do tego pogoda była śliczna jak na Vancouver o tej porze roku. W zasadzie można byłoby pójść na spacer, zamiast jechać autobusem do szkoły. Nic, tylko szczebiotać radośnie i cieszyć się życiem. Tak.
Któryś nauczyciel na pewno miał taki dzień. Może nawet bez łykania prozacu jak cukierki.
Ale nie pan Mason.
Tuż po dzwonku przedarł się do drzwi przez tłum zbuntowanych nastolatków (dlaczego nastolatki zawsze muszą być zbuntowane? nie, żeby Liama to obchodziło; w zasadzie nawet jakby pozdychali na tyfus i rzeżączkę to miałby to głęboko w dupie, o ile nadal dostawałby swoją pensję) i zaraz po wejściu do klasy zaległ na swoim wygodnym fotelu. Dużo wygodniejszym od tych dla uczniów. I tylko ten fakt sprawił, że dzień zaczął mu się wydawać znośniejszy.
Odczekał dwie minuty, aż bachory się rozsiądą i gwar zacznie powoli opadać, w tak zwanym międzyczasie delektując się przepyszną kawą z automatu, smakującą jak pies zmielony razem z budą. No cóż, szczytem finezji ten napój nie był, ale hej, nie da się zepsuć kawy. Nawet ta najgorsza jest darem z niebios.
- Cisza, proszę - rzucił tonem tak ociekającym tumiwisizmem, że tylko debil by nie załapał, jak bardzo Liamowi nie chce się tu siedzieć. Co zresztą chyba działało obustronnie. - Moje nazwisko Mason. Co oczywiste, będę was uczył intermediów. W mojej klasie panują dwie zasady: pierwsza jest taka, że nie wolno nic spożywać przy komputerze - rzucił z krzywym uśmieszkiem i napił się jeszcze kawy. - A druga to taka, że zawsze mam rację. A teraz, jak już się grzecznie rozpakowaliście - niespodzianka, zamieniamy się miejscami. Siadacie po kolei, jak leci w dzienniku, czyli - zerknął na listę obecności. - Bentley, Breaker, Butler, Croze, de Montmo... Dżizas, jakiś żabojad, Montmorency-Bouteville, Lowe, Serpent, Tenshin, Trists, Vonneguth i tak dalej, nie będę wam przecież tego rozrysowywał. Z całą pewnością nie zamierzam zapamiętywać waszych nazwisk, więc taki układ jest dla wygody. Mojej, rzecz jasna.
Mason rozparł się wygodniej z plastikowym kubeczkiem w ręku.
- No już, raz, raz, nie mamy na to całego dnia.
Odpisy w dowolnej kolejności, najlepiej nieprzesadnie długie. Enjoy~
Nauczyciel był dzisiaj w wyjątkowo wyśmienitym nastroju. Wyspał się, zjadł dobre śniadanko, a w komunikacji miejskiej, o dziwo, nie było tego ranka tłoku. Wszystkie te przemiłe babcie, które wiecznie się dokądś spieszą o siódmej rano, chyba postanowiły przenieść swoje pilne zajęcia na inny dzień. Już samo to wprawiało człowieka w dobry nastrój. Do tego pogoda była śliczna jak na Vancouver o tej porze roku. W zasadzie można byłoby pójść na spacer, zamiast jechać autobusem do szkoły. Nic, tylko szczebiotać radośnie i cieszyć się życiem. Tak.
Któryś nauczyciel na pewno miał taki dzień. Może nawet bez łykania prozacu jak cukierki.
Ale nie pan Mason.
Tuż po dzwonku przedarł się do drzwi przez tłum zbuntowanych nastolatków (dlaczego nastolatki zawsze muszą być zbuntowane? nie, żeby Liama to obchodziło; w zasadzie nawet jakby pozdychali na tyfus i rzeżączkę to miałby to głęboko w dupie, o ile nadal dostawałby swoją pensję) i zaraz po wejściu do klasy zaległ na swoim wygodnym fotelu. Dużo wygodniejszym od tych dla uczniów. I tylko ten fakt sprawił, że dzień zaczął mu się wydawać znośniejszy.
Odczekał dwie minuty, aż bachory się rozsiądą i gwar zacznie powoli opadać, w tak zwanym międzyczasie delektując się przepyszną kawą z automatu, smakującą jak pies zmielony razem z budą. No cóż, szczytem finezji ten napój nie był, ale hej, nie da się zepsuć kawy. Nawet ta najgorsza jest darem z niebios.
- Cisza, proszę - rzucił tonem tak ociekającym tumiwisizmem, że tylko debil by nie załapał, jak bardzo Liamowi nie chce się tu siedzieć. Co zresztą chyba działało obustronnie. - Moje nazwisko Mason. Co oczywiste, będę was uczył intermediów. W mojej klasie panują dwie zasady: pierwsza jest taka, że nie wolno nic spożywać przy komputerze - rzucił z krzywym uśmieszkiem i napił się jeszcze kawy. - A druga to taka, że zawsze mam rację. A teraz, jak już się grzecznie rozpakowaliście - niespodzianka, zamieniamy się miejscami. Siadacie po kolei, jak leci w dzienniku, czyli - zerknął na listę obecności. - Bentley, Breaker, Butler, Croze, de Montmo... Dżizas, jakiś żabojad, Montmorency-Bouteville, Lowe, Serpent, Tenshin, Trists, Vonneguth i tak dalej, nie będę wam przecież tego rozrysowywał. Z całą pewnością nie zamierzam zapamiętywać waszych nazwisk, więc taki układ jest dla wygody. Mojej, rzecz jasna.
Mason rozparł się wygodniej z plastikowym kubeczkiem w ręku.
- No już, raz, raz, nie mamy na to całego dnia.
- Opis sali:
Sala intermediów. A raczej dwie połączone ze sobą sale i kanciapa nazłompomoce dydaktyczne.
Klasa jest przestronna, a ławki ustawione są w literę U. Przy każdym stanowisku dla ucznia znajduje się komputer z odpowiednimi programami graficznymi i niewielki tablet Wacom Bamboo (cóż, może nie jest to szczyt finezji, ale hej, dla uczniów przecież wystarczy!).
Nad biurkiem nauczyciela znajduje się wielka biała tablica, po której pisze się ścieralnymi markerami. Często służy jako ekran do projektora. Na prawo od niej umiejscowiono drzwi.
Za drzwiami - małe studio fotograficzne, wyposażone w dwa softboksy, kilka teł fotograficznych, statyw, kilka aparatów i obiektywów. Za chamsko postawioną ścianką działową na końcu tego pomieszczenia jest składzik na rekwizyty do sesji zdjęciowych - czyli wszystkie te śmieci, które można wykorzystać, a których nikt normalny by nie zostawił.
- Alfabetyczna lista:
Osoby, które dołączyły po terminie zapisów, uznaje się za spóźnione na lekcję. Ponieważ był przykaz siadania według kolejności alfabetycznej - ich miejsca mogły zostać zajęte przez osoby, które przyszły wcześniej. W takim układzie możecie albo się polubownie przesiąść i usiąść jak pan bóg Liam przykazał, albo zająć jakiekolwiek miejsca, albo nawet zrobić burdę o swoje siedzonko. >D
1. Astley
2. Bentley
3. Breaker
4. Butler
5. Cartier, Elisabeth
6. Cartier, Evan
7. Crozé
8. de Montmorency-Bouteville
9. Lowe
10. Macbeth
11. Serpent12. Tenshin
13. Trists
14. Vonneguth
Odpisy w dowolnej kolejności, najlepiej nieprzesadnie długie. Enjoy~
Słysząc odpowiedź aż zawył ze śmiechu.
- No co pan kurwa, ciasta nie mają dworców. Ej Yonka, to nie ciasto, co nie? - drugie zdanie wypowiedział pseudo przyciszonym tonem, szturchając przyjaciółkę łokciem z wyraźnym zagubieniem w oczach, zupełnie jakby faktycznie dopuszczał do siebie podobną, absurdalną wersję.
Keir nie wiedział, ani nieszczególnie chciał wiedzieć co się dzieje. Jedyne co zrozumiał, to że nauczyciel właściwie obrażał każdego w stylu równie subtelnym co jego dresiarskie kumple z ulicy. Z tą różnicą, że oni nie próbowali tych całych fałszywych tonów i innych zjebanych rzeczy. Mimo to miał to w dupie. Sam był z siebie dumny i gdy usłyszał słowa nauczyciela, wyprostował się dumnie, wypychając przed siebie pierś.
- Się wie, psorze! - choć w rzeczywistości nie wiedział, że można robić takie rzeczy w paincie. Profesor to jednak musi być zajebiście uzdolniony, jak to potrafi. Aż z ciekawości odpalił painta, próbując się nieco pobawić, jego mina wyrażała jednak bezbrzeżne zagubienie. W tym momencie kompletnie przestał rozumieć. No bo typ chyba był po grafice, co nie? Więc w tym momencie sam Breaker widział, że przyrównanie do Painta było po prostu... głupie.
Zerknął na Yonę, opierając głowę na jej ramieniu.
- Yonka, on painta chyba na oczy nie widział, co? - tym razem faktycznie użył niedosłyszalnego, mrukliwego szeptu. Bo przecież pojęcie sarkazmu było ponad jego siły, on naprawdę niczego nie rozumiał. Powachlował się ręką słuchając wypowiedzi Any, aż w końcu wybuchnął śmiechem. Niestety chyba jako jedyny więc dość szybko umilkł.
- Kurwa ona nie żartuje. Myślałem, że to jakieś żarciki kija w dupie. - wymruczał klepiąc przyjaciółkę po kolanie, nim w końcu wrócił do swojego pulpitu, wpatrując się pusto w nazwę folderu. Nieśmieszne te zajęcia.
- No co pan kurwa, ciasta nie mają dworców. Ej Yonka, to nie ciasto, co nie? - drugie zdanie wypowiedział pseudo przyciszonym tonem, szturchając przyjaciółkę łokciem z wyraźnym zagubieniem w oczach, zupełnie jakby faktycznie dopuszczał do siebie podobną, absurdalną wersję.
Keir nie wiedział, ani nieszczególnie chciał wiedzieć co się dzieje. Jedyne co zrozumiał, to że nauczyciel właściwie obrażał każdego w stylu równie subtelnym co jego dresiarskie kumple z ulicy. Z tą różnicą, że oni nie próbowali tych całych fałszywych tonów i innych zjebanych rzeczy. Mimo to miał to w dupie. Sam był z siebie dumny i gdy usłyszał słowa nauczyciela, wyprostował się dumnie, wypychając przed siebie pierś.
- Się wie, psorze! - choć w rzeczywistości nie wiedział, że można robić takie rzeczy w paincie. Profesor to jednak musi być zajebiście uzdolniony, jak to potrafi. Aż z ciekawości odpalił painta, próbując się nieco pobawić, jego mina wyrażała jednak bezbrzeżne zagubienie. W tym momencie kompletnie przestał rozumieć. No bo typ chyba był po grafice, co nie? Więc w tym momencie sam Breaker widział, że przyrównanie do Painta było po prostu... głupie.
Zerknął na Yonę, opierając głowę na jej ramieniu.
- Yonka, on painta chyba na oczy nie widział, co? - tym razem faktycznie użył niedosłyszalnego, mrukliwego szeptu. Bo przecież pojęcie sarkazmu było ponad jego siły, on naprawdę niczego nie rozumiał. Powachlował się ręką słuchając wypowiedzi Any, aż w końcu wybuchnął śmiechem. Niestety chyba jako jedyny więc dość szybko umilkł.
- Kurwa ona nie żartuje. Myślałem, że to jakieś żarciki kija w dupie. - wymruczał klepiąc przyjaciółkę po kolanie, nim w końcu wrócił do swojego pulpitu, wpatrując się pusto w nazwę folderu. Nieśmieszne te zajęcia.
- Nie, to nie ciasto - odparła tylko cichcem, zapytana przez przyjaciela o informację, zaraz dodając: - Nie używaj takich słów w klasie.
Zignorowanie żenujących obelg Masona było jakoś tak zadziwiająco trudne, aczkolwiek powstrzymanie się od skwitowania ich niewygodnym dla nauczyciela komentarzem było już tak proste, że aż byłoby do tego zdolne dziecko. I w sumie, nie spodziewała się niczego innego jak tylko właśnie takiej opinii odnośnie jej pracy. Ale kto by brał na poważnie przedmiot kogoś kto sam nie miał szacunku do swoich uczniów?
"Się wie, psorze!"
Zerknęła na Keira kątem oka, już wtedy wiedząc, że zaraz odwali coś kompletnie głupiego. W międzyczasie słuchała komentarzy dotyczących kolejnych prac i krzywila się nieco za każdym razem, kiedy z ust Masona padało jakieś nieprzyjemne określenie. Nie patrzyła na prace reszty uczniów, gdyż jej zainteresowanie było w całości przeznaczone poczynaniom zakolczykowanego dresa grzebiącego coś przy legendarnym paincie, zupełnie jak gdyby profesor mówił poważnie o tym, że Breaker mógłby wykonać swoją pracę w tym programie, a on chciał to spr-... ach, przecież on faktycznie chciał to sprawdzić. Co za idiota.
- Keir, on żartował - wyjaśniła ze spokojem cierpliwego rodzica, gładząc palcami łeb tępego drugoklasisty, innego dzieciaka z jego rocznika odprowadzając wzrokiem do drzwi. Objaśnień dziewczyn dotyczących fotomontażu w sumie za bardzo nie słuchała - nie było jej to nawet potrzebne, a i tak wiedziała jak powinno się zrobić dobry fotomontaż. Nie tyle umiała dopracować każdy szczegół co po prostu wiedziała jak można podopasowywać jakieś kolory. Tak czy siak, przez to kompletne zignorowanie słów Serpent i Cartier nie miała pojęcia na co teraz zszedł temat. Cóż.
Zignorowanie żenujących obelg Masona było jakoś tak zadziwiająco trudne, aczkolwiek powstrzymanie się od skwitowania ich niewygodnym dla nauczyciela komentarzem było już tak proste, że aż byłoby do tego zdolne dziecko. I w sumie, nie spodziewała się niczego innego jak tylko właśnie takiej opinii odnośnie jej pracy. Ale kto by brał na poważnie przedmiot kogoś kto sam nie miał szacunku do swoich uczniów?
"Się wie, psorze!"
Zerknęła na Keira kątem oka, już wtedy wiedząc, że zaraz odwali coś kompletnie głupiego. W międzyczasie słuchała komentarzy dotyczących kolejnych prac i krzywila się nieco za każdym razem, kiedy z ust Masona padało jakieś nieprzyjemne określenie. Nie patrzyła na prace reszty uczniów, gdyż jej zainteresowanie było w całości przeznaczone poczynaniom zakolczykowanego dresa grzebiącego coś przy legendarnym paincie, zupełnie jak gdyby profesor mówił poważnie o tym, że Breaker mógłby wykonać swoją pracę w tym programie, a on chciał to spr-... ach, przecież on faktycznie chciał to sprawdzić. Co za idiota.
- Keir, on żartował - wyjaśniła ze spokojem cierpliwego rodzica, gładząc palcami łeb tępego drugoklasisty, innego dzieciaka z jego rocznika odprowadzając wzrokiem do drzwi. Objaśnień dziewczyn dotyczących fotomontażu w sumie za bardzo nie słuchała - nie było jej to nawet potrzebne, a i tak wiedziała jak powinno się zrobić dobry fotomontaż. Nie tyle umiała dopracować każdy szczegół co po prostu wiedziała jak można podopasowywać jakieś kolory. Tak czy siak, przez to kompletne zignorowanie słów Serpent i Cartier nie miała pojęcia na co teraz zszedł temat. Cóż.
Candy Vonneguth
The Jackal Child of Chaos
Re: Sala 69 - podstawy intermediów [wszyscy]
Pon Maj 02, 2016 1:38 pm
Pon Maj 02, 2016 1:38 pm
Z każdą kolejną minutą Candy zastanawiała się po cholerę ona tak właściwie tu przyszła. Jeśli chciała być świadkiem albo uczestnikiem jakiegoś roastu to z pewnością nie zdecydowałaby się na taki w szkolnej wersji. W jakimś małym stopniu rozumiała, że skoro Mason jest nauczycielem, to może poczuć się panem tej sali i rozporządzać wszystkim jak mu się tylko podoba, ale z drugiej strony.. Czy właśnie tak powinien wyglądać przykład nauczyciela dobrej szkoły?
Szczerze nie obchodziły ją prace innych, nawet ocena jej własnej mogła pozostać dla niej tajemnicą, szczególnie iż domyślała się, jaka ona może być. Dlatego też aby się nie zanudzić na śmierć sięgnęła po telefon, odpalając Candy Crush i podejmując się przejścia kolejnego poziomu w trakcie przeżuwania wiśniowej gumy. Dopiero w momencie, kiedy padło jej nazwisko, podniosła wzrok znad ekranu, wcześniej jakoś nie będąc zainteresowana całym tym zamieszaniem związanym z wywalaniem uczniów za drzwi.
- Wręczy mi pan ten medal osobiście czy może będę musiała wieki czekać na kuriera? – spytała kąśliwie, bo jednak nie byłoby to w jej stylu, gdyby przemilczała taki moment. Już i tak zbyt długo siedziała cicho, na dodatek w obecności nauczyciela, który samą postawą aż prosił się by spróbować mu w jakiś sposób dopiec.
Zaraz potem przewróciła tylko oczami, lekceważąc otwarcie wypowiedzi obu dziewczyn. Nie zamierzała brać do serca ich uwag czy porad, a tym bardziej słuchać tego wszystkiego jak grzeczne dziecko, którym de facto nie była. Z cichym pęknięciem różowego balona poprawiła się na krześle, zakładając nogę na nogę i wracając do przerwanego zajęcia, skromnie uznając, że to lepsze niż tępe patrzenie się w ścianę.
Nawet zaczęła powoli żałować, że to nie ona została wyrzucona z klasy. Przynajmniej mogłaby iść na miasto, zjeść coś dobrego i przy okazji w spokoju zapalić. A tak to musiała dalej gnić w tej klasie i wysłuchiwać zrzędzenia tego starego pryka.
Szczerze nie obchodziły ją prace innych, nawet ocena jej własnej mogła pozostać dla niej tajemnicą, szczególnie iż domyślała się, jaka ona może być. Dlatego też aby się nie zanudzić na śmierć sięgnęła po telefon, odpalając Candy Crush i podejmując się przejścia kolejnego poziomu w trakcie przeżuwania wiśniowej gumy. Dopiero w momencie, kiedy padło jej nazwisko, podniosła wzrok znad ekranu, wcześniej jakoś nie będąc zainteresowana całym tym zamieszaniem związanym z wywalaniem uczniów za drzwi.
- Wręczy mi pan ten medal osobiście czy może będę musiała wieki czekać na kuriera? – spytała kąśliwie, bo jednak nie byłoby to w jej stylu, gdyby przemilczała taki moment. Już i tak zbyt długo siedziała cicho, na dodatek w obecności nauczyciela, który samą postawą aż prosił się by spróbować mu w jakiś sposób dopiec.
Zaraz potem przewróciła tylko oczami, lekceważąc otwarcie wypowiedzi obu dziewczyn. Nie zamierzała brać do serca ich uwag czy porad, a tym bardziej słuchać tego wszystkiego jak grzeczne dziecko, którym de facto nie była. Z cichym pęknięciem różowego balona poprawiła się na krześle, zakładając nogę na nogę i wracając do przerwanego zajęcia, skromnie uznając, że to lepsze niż tępe patrzenie się w ścianę.
Nawet zaczęła powoli żałować, że to nie ona została wyrzucona z klasy. Przynajmniej mogłaby iść na miasto, zjeść coś dobrego i przy okazji w spokoju zapalić. A tak to musiała dalej gnić w tej klasie i wysłuchiwać zrzędzenia tego starego pryka.
Evan L. Cartier
Fresh Blood Lost in the City
Re: Sala 69 - podstawy intermediów [wszyscy]
Pon Maj 02, 2016 8:48 pm
Pon Maj 02, 2016 8:48 pm
Wiedział, że jego praca nie jest doskonała, idealna czy najlepsza- do wyboru do koloru, kto co wolał, dlatego też słowa nauczyciela nie zrobiły na nim wielkiego wrażenia. Wzruszył tylko ramionami i stwierdził, że nie będzie zabierał głosu w tej sprawie, gdyż nadpobudliwy pan profesor wyglądem nie odbiegający za bardzo od znanego mu z filmu Harry Potter nauczyciela eliksirów- Snape'a, może się wkurzyć i wywalić go z zajęć jak parę wcześniejszych osób.
Jeśli być szczerym to i tak Evan spodziewał się tego prędzej czy później. Każdy ma granice swej wytrzymałości, a nauczający ich mężczyzna przekraczał je chyba bardzo łatwo.
- Daj spokój Lis - Szepnął do siostry uśmiechając się przy tym lekko z rozbawieniem i szturchając ją łokciem w bok.
- Dobrze wiemy, że jeśli chodzi o część 'artystyczną', to rzeczywiście chyba bezczelnie zabrałaś sobie moje procenty talentu. - Wypuścił powietrze nosem śmiejąc się dyskretnie od czasu do czasu zerkając na nauczyciela, czy czasem nie jest na 'celowniku'.
- Ale nadrabiam w innych kategoriach - Obniżył nieco brodę, rzucając jej teraz ciut figlarne spojrzenie zielonych oczu, które przybrały teraz odrobinę intensywniejszą barwę. Było to najprawdopodobniej spowodowane zmianą naświetlenia, które zmieniło się wraz z ruchem twarzy.
Chwilę później docisnął wygodnie plecy do oparcia wygodnego krzesła i przysłuchiwał się temu co mają do powiedzenia dziewczyny. Ciekawe czy w miarę upływu czasu wywiąże się między Elisabeth i Aną jakaś rywalizacja? Uniósł kącik ust ku górze uśmiechając się do swych myśli, poważniejąc gdy tylko napotkał wzrok profesora, lub kiedy znalazł się gdzieś niebezpiecznie blisko jego osoby. Przeczesał dłonią gęstą, czarną czuprynę i złożył ręce na piersi. Ciekawe co będzie dalej...
Jeśli być szczerym to i tak Evan spodziewał się tego prędzej czy później. Każdy ma granice swej wytrzymałości, a nauczający ich mężczyzna przekraczał je chyba bardzo łatwo.
- Daj spokój Lis - Szepnął do siostry uśmiechając się przy tym lekko z rozbawieniem i szturchając ją łokciem w bok.
- Dobrze wiemy, że jeśli chodzi o część 'artystyczną', to rzeczywiście chyba bezczelnie zabrałaś sobie moje procenty talentu. - Wypuścił powietrze nosem śmiejąc się dyskretnie od czasu do czasu zerkając na nauczyciela, czy czasem nie jest na 'celowniku'.
- Ale nadrabiam w innych kategoriach - Obniżył nieco brodę, rzucając jej teraz ciut figlarne spojrzenie zielonych oczu, które przybrały teraz odrobinę intensywniejszą barwę. Było to najprawdopodobniej spowodowane zmianą naświetlenia, które zmieniło się wraz z ruchem twarzy.
Chwilę później docisnął wygodnie plecy do oparcia wygodnego krzesła i przysłuchiwał się temu co mają do powiedzenia dziewczyny. Ciekawe czy w miarę upływu czasu wywiąże się między Elisabeth i Aną jakaś rywalizacja? Uniósł kącik ust ku górze uśmiechając się do swych myśli, poważniejąc gdy tylko napotkał wzrok profesora, lub kiedy znalazł się gdzieś niebezpiecznie blisko jego osoby. Przeczesał dłonią gęstą, czarną czuprynę i złożył ręce na piersi. Ciekawe co będzie dalej...
Liam
Fresh Blood Lost in the City
Re: Sala 69 - podstawy intermediów [wszyscy]
Nie Maj 29, 2016 8:33 pm
Nie Maj 29, 2016 8:33 pm
Liam puścił mimo uszu obronny tekst Elisabeth na temat jej brata. Był specjalistą w swojej dziedzinie - dlatego go zatrudniono w Riverdale. Metody wychowawcze miał, co prawda, więcej niż specyficzne, ale hej - do tej pory działały. Osoby niewykazujące żadnych zdolności w danym kierunku czasami zbierały się w sobie i na złość Liamowi próbowały się wykazać - a tego nie osiągnąłby byciem miłym. Już nie mówiąc o tym, że bycie miłym było zwyczajnie nudne.
A co z uczniami wykazującymi się talentem?
Cóż, ci zwykle radzili sobie w każdych warunkach. No, ale najpierw trzeba było się tym talentem wykazać. Dopiero wówczas Mason modyfikował swoje zachowanie.
- Bardzo dobrze, panno Cartier - skwitował wypowiedź uczennicy. - Aczkolwiek nieco zbyt oględnie.
Zwrócił przeszywające spojrzenie na Anę. Wysłuchał uważnie jej słów, nawet udało mu się przy tym nie ziewnąć. Miał tylko nadzieję, że równie uważnie słuchali jej inni uczniowie.
- Nie, panno Serpent, to wszystko. Myślę, że wyczerpała pani temat.
Postukał palcami w blat biurka, obserwując nieuchronny exodus wyrzuconych z klasy uczniów. Prawie się roześmiał z oburzonej i niezwykle wulgarnej tyrady Dakoty. Prawie.
- Panie Lowe, proszę zgłosić się do mnie po lekcjach. Omówimy dokładniej pańską pracę oraz jakże plastyczny sposób wypowiedzi - rzucił w plecy chłystka, zanim zdążyły się za nim zatrzasnąć drzwi.
Liam zerknął na godzinę i przeciągnął się. Czas powoli im się kończył.
- W porządku, dzieciaczki, to wszystko na dzisiaj. I tak zaraz będzie dzwonek. Przypominam tylko wszystkim spóźnialskim o konieczności napisania referatu - poinformował klasę, po czym wstał i poszedł wyłączyć projektor.
- Wyślę medal pocztą. Dlatego nie liczyłbym, że przyjdzie zbyt prędko - mruknął jeszcze nad chmurą różowych włosów.
[z/t wszyscy]
Podsumowanie
Nie wiem dokładnie, jak to wszystko z przyznawaniem punktów działa, dlatego podaję tylko sugestie dla adminów.
Florence Astley (konto usunięte)
Yona Bentley - zajęcia zaliczone, punkt za wykonanie zadania
Keir Aurelien Breaker - zajęcia zaliczone, punkt za wykonanie zadania
Edgar Butler - zajęcia zaliczone, punkt za wykonanie zadania
Elisabeth Cartier - zajęcia zaliczone, 2 punkty za wykonanie zadania
Evan Cartier- zajęcia zaliczone, punkt za wykonanie zadania
Lou Crozé - zajęcia niezaliczone, brak punktów (nie wykonała zadania, została wyrzucona z klasy)
Cyrille de Montmorency-Bouteville - zajęcia niezaliczone, brak punktów (nie napisał ani jednego posta, został wyrzocony z klasy)
DA Lowe - zajęcia zaliczone, brak punktów (wyrzucony z klasy)
Ezekiel Macbeth - zajęcia zaliczone, punkt za wykonanie zadania
Ana Serpent - zajęcia zaliczone, 2 punkty za wykonanie zadania
Bonten Tenshin (zrezygnował z zajęć przed rozpoczęciem)
Nivan Trists - zajęcia niezaliczone, brak punktów (nie napisał ani jednego posta, wyrzucony z klasy)
Candy Vonneguth - zajęcia zaliczone, punkt za wykonanie zadania
A co z uczniami wykazującymi się talentem?
Cóż, ci zwykle radzili sobie w każdych warunkach. No, ale najpierw trzeba było się tym talentem wykazać. Dopiero wówczas Mason modyfikował swoje zachowanie.
- Bardzo dobrze, panno Cartier - skwitował wypowiedź uczennicy. - Aczkolwiek nieco zbyt oględnie.
Zwrócił przeszywające spojrzenie na Anę. Wysłuchał uważnie jej słów, nawet udało mu się przy tym nie ziewnąć. Miał tylko nadzieję, że równie uważnie słuchali jej inni uczniowie.
- Nie, panno Serpent, to wszystko. Myślę, że wyczerpała pani temat.
Postukał palcami w blat biurka, obserwując nieuchronny exodus wyrzuconych z klasy uczniów. Prawie się roześmiał z oburzonej i niezwykle wulgarnej tyrady Dakoty. Prawie.
- Panie Lowe, proszę zgłosić się do mnie po lekcjach. Omówimy dokładniej pańską pracę oraz jakże plastyczny sposób wypowiedzi - rzucił w plecy chłystka, zanim zdążyły się za nim zatrzasnąć drzwi.
Liam zerknął na godzinę i przeciągnął się. Czas powoli im się kończył.
- W porządku, dzieciaczki, to wszystko na dzisiaj. I tak zaraz będzie dzwonek. Przypominam tylko wszystkim spóźnialskim o konieczności napisania referatu - poinformował klasę, po czym wstał i poszedł wyłączyć projektor.
- Wyślę medal pocztą. Dlatego nie liczyłbym, że przyjdzie zbyt prędko - mruknął jeszcze nad chmurą różowych włosów.
[z/t wszyscy]
Podsumowanie
Nie wiem dokładnie, jak to wszystko z przyznawaniem punktów działa, dlatego podaję tylko sugestie dla adminów.
Yona Bentley - zajęcia zaliczone, punkt za wykonanie zadania
Keir Aurelien Breaker - zajęcia zaliczone, punkt za wykonanie zadania
Edgar Butler - zajęcia zaliczone, punkt za wykonanie zadania
Elisabeth Cartier - zajęcia zaliczone, 2 punkty za wykonanie zadania
Evan Cartier- zajęcia zaliczone, punkt za wykonanie zadania
Lou Crozé - zajęcia niezaliczone, brak punktów (nie wykonała zadania, została wyrzucona z klasy)
Cyrille de Montmorency-Bouteville - zajęcia niezaliczone, brak punktów (nie napisał ani jednego posta, został wyrzocony z klasy)
DA Lowe - zajęcia zaliczone, brak punktów (wyrzucony z klasy)
Ezekiel Macbeth - zajęcia zaliczone, punkt za wykonanie zadania
Ana Serpent - zajęcia zaliczone, 2 punkty za wykonanie zadania
Nivan Trists - zajęcia niezaliczone, brak punktów (nie napisał ani jednego posta, wyrzucony z klasy)
Candy Vonneguth - zajęcia zaliczone, punkt za wykonanie zadania
Mercury Black
Administrator Sovereign of the Power
Re: Sala 69 - podstawy intermediów [wszyscy]
Pon Maj 30, 2016 1:53 am
Pon Maj 30, 2016 1:53 am
Wynagrodzenie PU
Yona Bentley - 1PU
Keir Aurelien Breaker - 1PU
Edgar Butler - 1PU
Elisabeth Cartier - 2PU
Evan Cartier- 1PU
Lou Crozé - 0PU
Cyrille de Montmorency-Bouteville - 0PU
DA Lowe - 1PU
Ezekiel Macbeth - 1PU
Ana Serpent - 2PU
Bonten Tenshin - 0PU
Nivan Trists - 0PU
Candy Vonneguth - 1PU
Yona Bentley - 1PU
Keir Aurelien Breaker - 1PU
Edgar Butler - 1PU
Elisabeth Cartier - 2PU
Evan Cartier- 1PU
Lou Crozé - 0PU
Cyrille de Montmorency-Bouteville - 0PU
DA Lowe - 1PU
Ezekiel Macbeth - 1PU
Ana Serpent - 2PU
Bonten Tenshin - 0PU
Nivan Trists - 0PU
Candy Vonneguth - 1PU
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach